Gdyby każdy mógł być bogaty to nikt by nie był bogaty
Gdyby każdy mógł być bogaty to nikt by nie był bogaty
Ja nie potrzebuje byc bogata. Dla mnie najwazniejsze, zeby miec tyle zysku ze swojej dzialalnosci, zebym nie musiala zapierdzielac do roboty. Nie musi byc niewiadomo ile kasy ,ale zebym tak chociaz £700-1000 na miesiac odlozyla po oplaceniu wszystkiego i zrobieniu zakupow
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:Nie rozumiem dlaczego was to tak interesuje?
Raz jeszcze powtórzę, chyba po raz trzeci, że chodzi o jej życiową postawę połączoną z przybieraniem pozy bycia sprytną, a przede wszystkim o to, że siedząc na zasiłkach, czyli pasożytując na społeczeństwie, ironizuje na temat tych, którzy w przeciwieństwie do niej na to co mają uczciwie pracują. Przejawia się to między innymi w jej wielokrotnie podkreślanym lekceważącym stosunku do osób ciężko pracujących, pracujących za najniższą krajową czy kobiet zajmujących się domem, a będących na utrzymaniu męża, choć tak naprawdę to jest zwykłe lukrowanie julkowej rzeczywistości, bo w którą stronę nie spojrzeć, to Julka jest w czarnej d*ie.
Jejku juz tak nie panikuj niedlugo dostane mieszkanie(7 miejsce juz) i zasilki sie powoli zaczna konczyc i czekac mnie bedzie zajecie z dzialalnoscia takze nawet nie wiem czy bede miala tyle czasu wolnego, zeby nawet tu na forum siedziec moze max raz dziennie po 15 minut, wiec juz nie panikuj, ze jestem pasozytem i nierobem, bo niedlugo sama bede miec duzo zajec zwiazanych z dzialalnoscia, co zreszta urzad pracy sam mi zapowiedzial dlatego poki moge to korzystam z wolnego czasu
329 2023-11-16 00:29:47 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2023-11-16 00:42:33)
No dobra to powiedz jedną rzecz, kto według ciebie jest w gorszej dupie? Julka na socjalu otwierająca swoją działalność? Ja pracując fizycznie za lekko ponad minimalną co nie pozwala nawet na wyprowadzenie się od rodziców, bez możliwości rozwoju, bez znajomości i innego doświadczenia niż obecna praca ale z pewnymi oszczędnościami i niewielką pomocą rodziców w razie potrzeby? Czy Kowalski zarabiający 4k na miesiąc, mający kredyt hipoteczny na 30 lat, który ledwo na to wyrabia, nie mający od nikogo możliwości pomocy, zaczynają mu się problemy ze zdrowiem i tylko prywatnie może się leczyć, a na dodatek zepsuł mu się samochód bez, którego nie ma jak dojeżdżać do pracy? Wiem, że to trochę skrajne przypadki ale chętnie poznam odpowiedź.
Ta licytacja co ma na celu? Potrzebujesz kolejnego argumentu, żeby poczuć się ofiarą systemu, pomimo że sam sobie to robisz? Moim zdaniem każda z tych sytuacji jest nie do pozazdroszczenia, a jeśli chodzi o Julkę, to o jej działalności będziemy rozmawiać, jak już ją otworzy i zacznie dzięki temu biznesowi na siebie zarabiać. Na ten moment są to tylko placem po wodzie pisane plany, które muszą się jeszcze przebic przez realia.
I nadal nie rozumiesz, że w głównej mierze chodzi o to, że Julka jest w tej przysłowiowej czarnej dupie, a mydli wszystkim oczy, że nie jest.
Choć z drugiej strony, to Julka przynajmniej poczyniła jakieś kroki w kierunku zmiany obecnej sytuacji, a ty nie zrobiłeś NIC. Niby chcesz zmienić pracę, niby chcesz mieszkać samodzielnie i na włąsnych zasadach, niby chcesz mieć dziewczynę, a założę się, że od ostatniej aktualizacji nie wykonałeś żadnej pracy w tym kierunku, nadal czekasz aż ktoś zrobi to za Ciebie.
Jejku juz tak nie panikuj niedlugo dostane mieszkanie(7 miejsce juz) i zasilki sie powoli zaczna konczyc i czekac mnie bedzie zajecie z dzialalnoscia takze nawet nie wiem czy bede miala tyle czasu wolnego, zeby nawet tu na forum siedziec moze max raz dziennie po 15 minut, wiec juz nie panikuj, ze jestem pasozytem i nierobem, bo niedlugo sama bede miec duzo zajec zwiazanych z dzialalnoscia, co zreszta urzad pracy sam mi zapowiedzial dlatego poki moge to korzystam z wolnego czasu
Ależ to nie ma nic wspólnego z paniką (notabene znajomość używanych pojęć się kłania), po prostu piszę jak jest
Shinigami napisał/a:No dobra to powiedz jedną rzecz, kto według ciebie jest w gorszej dupie? Julka na socjalu otwierająca swoją działalność? Ja pracując fizycznie za lekko ponad minimalną co nie pozwala nawet na wyprowadzenie się od rodziców, bez możliwości rozwoju, bez znajomości i innego doświadczenia niż obecna praca ale z pewnymi oszczędnościami i niewielką pomocą rodziców w razie potrzeby? Czy Kowalski zarabiający 4k na miesiąc, mający kredyt hipoteczny na 30 lat, który ledwo na to wyrabia, nie mający od nikogo możliwości pomocy, zaczynają mu się problemy ze zdrowiem i tylko prywatnie może się leczyć, a na dodatek zepsuł mu się samochód bez, którego nie ma jak dojeżdżać do pracy? Wiem, że to trochę skrajne przypadki ale chętnie poznam odpowiedź.
Ta licytacja co ma na celu? Potrzebujesz kolejnego argumentu, żeby poczuć się ofiarą systemu, pomimo że sam sobie to robisz? Moim zdaniem każda z tych sytuacji jest nie do pozazdroszczenia, a jeśli chodzi o Julkę, to o jej działalności będziemy rozmawiać, jak już ją otworzy i zacznie dzięki temu biznesowi na siebie zarabiać. Na ten moment są to tylko placem po wodzie pisane plany, które muszą się jeszcze przebic przez realia.
I nadal nie rozumiesz, że w głównej mierze chodzi o to, że Julka jest w tej przysłowiowej czarnej dupie, a mydli wszystkim oczy, że nie jest.
Choć z drugiej strony, to Julka przynajmniej poczyniła jakieś kroki w kierunku zmiany obecnej sytuacji, a ty nie zrobiłeś NIC. Niby chcesz zmienić pracę, niby chcesz mieszkać samodzielnie i na włąsnych zasadach, niby chcesz mieć dziewczynę, a założę się, że od ostatniej aktualizacji nie wykonałeś żadnej pracy w tym kierunku, nadal czekasz aż ktoś zrobi to za Ciebie.JuliaUK33 napisał/a:Jejku juz tak nie panikuj niedlugo dostane mieszkanie(7 miejsce juz) i zasilki sie powoli zaczna konczyc i czekac mnie bedzie zajecie z dzialalnoscia takze nawet nie wiem czy bede miala tyle czasu wolnego, zeby nawet tu na forum siedziec moze max raz dziennie po 15 minut, wiec juz nie panikuj, ze jestem pasozytem i nierobem, bo niedlugo sama bede miec duzo zajec zwiazanych z dzialalnoscia, co zreszta urzad pracy sam mi zapowiedzial dlatego poki moge to korzystam z wolnego czasu
Ależ to nie ma nic wspólnego z paniką (notabene znajomość używanych pojęć się kłania), po prostu piszę jak jest
W jakiej czarnej kupie jestem skoro zyje mnie sie calkiem dobrze? Ja nie narzekam na swoje zycie. Dostane niedlugo mieszkanie, nie musze zapierdzielac do roboty ,bo zyje z zasilkow,ktore w Anglii nie sa jakimis ochlapami, zaczne swoja dzialalnosci... wiec o jakim byciu w czarnej d*** piszesz?
Wydźwięk tych słów w całości wskazuje, że w Twoim odczuciu jest jej lepiej niż Tobie, tak jak i wielu Polakom, więc teraz uprawiasz już charakterystyczną dla siebie retorykę odwracania kota ogonem zwaną też manipulacją.
Nie wiem jak ale wcześniej nie zauważyłem tego posta. Miałem tam na myśli jako pomysł na siebie właśnie tą działalność co nie zmienia faktu, że jej faktycznie jest lepiej niż mi, a raczej powinienem napisać, że moim zdaniem jej sytuacja jest lepsza niż moja.
Ta licytacja co ma na celu?
Choć z drugiej strony, to Julka przynajmniej poczyniła jakieś kroki w kierunku zmiany obecnej sytuacji, a ty nie zrobiłeś NIC. Niby chcesz zmienić pracę, niby chcesz mieszkać samodzielnie i na włąsnych zasadach, niby chcesz mieć dziewczynę, a założę się, że od ostatniej aktualizacji nie wykonałeś żadnej pracy w tym kierunku, nadal czekasz aż ktoś zrobi to za Ciebie.
To nie żadna licytacja tylko zwykłe pytanie z ciekawości i tylko o to chodzi, nie mam tu żadnego ukrytego motywu, zwykła ciekawość co odpowiesz.
Gdyby pieniądze spadały z nieba to nie byłoby mnie tutaj, tak samo z lepszą pracą, a już zwłaszcza z mieszkaniem jak w przypadku Julki. Ona może dostać za darmo to mieszkanie gdy wielu młodych Polaków nie ma takiej możliwości, czy to nie czyni jej sytuacji lepszą niż choćby moja gdzie nie mogę się wyprowadzić od rodziców bo nawet na wynajem małej kawalerki mnie nie stać?
332 2023-11-16 21:38:55 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2023-11-16 22:06:21)
Gdyby pieniądze spadały z nieba to nie byłoby mnie tutaj, tak samo z lepszą pracą, a już zwłaszcza z mieszkaniem jak w przypadku Julki. Ona może dostać za darmo to mieszkanie gdy wielu młodych Polaków nie ma takiej możliwości, czy to nie czyni jej sytuacji lepszą niż choćby moja gdzie nie mogę się wyprowadzić od rodziców bo nawet na wynajem małej kawalerki mnie nie stać?
I tu dyskusja zatacza koło, bo od razu nasuwa się pytanie, a co zrobiłeś, żeby było Cię stać?
W jakiej czarnej kupie jestem skoro zyje mnie sie calkiem dobrze? Ja nie narzekam na swoje zycie. Dostane niedlugo mieszkanie, nie musze zapierdzielac do roboty ,bo zyje z zasilkow,ktore w Anglii nie sa jakimis ochlapami, zaczne swoja dzialalnosci... wiec o jakim byciu w czarnej d*** piszesz?
Ile razy mam jeszcze napisać, że uważam tak, bo żyjesz z dnia na dzień, bez żadnego zaplecza, gdyby coś się wydarzyło. Nie masz żadnej swobody w podejmowaniu decyzji, bo jesteś skazana na to, co od kogoś dostaniesz i na dobrą sprawę mocno ograniczona jakimikolwiek możliwościami. Jasne, że da się tak żyć i można też sobie wmawiać, że nic więcej nie trzeba, ale nie uwierzę, że ktoś może się w takiej sytuacji czuć bezpiecznie, zwłaszcza będąc odpowiedzialnym nie tylko za siebie, ale też, a może przede wszystkim za dziecko.
Mnie to tylko ciekawi jakim cudem ja jestem w czarnej d*** skoro mam duzo lepiej nie pracujac. Teraz dostaje zasilki i nie obchodza mnie zadne rachunki, jak dostane mieszkanie to urzad bedzie mi placil za nie, gdybym pracowala na pol etatu i zarabiala £250 na tydzien ,bo na wiecej nie licze to £200 tygodniowo szlo by na mieszkanie, a to oznacza, ze na zycie miala bym £50 tygodniowo, ja gdybym swoj zasilek podzielila na 4 tygodnie, bo tyle wynosi miesiac to wychodzi mi £170 tygodniowo plus to wszystko mam na swoje wydatki jakie chce,a nie na rachunki,bo odchodzi mi np placenie za posilki w szkole dla corki,ktore w mojej szkole wynosza £50 tygodniowo to wychodzi na to,ze ja bym wykonywala niewolnica prace i po tygodniu pracy miala zero funtow w portfelu. Odd razu pisze,ze na caly etat nie oplaca sie isc,bo opiekunka przezarla by mi 90% wyplaty a za mieszkanie I inne rzeczy placic trzeba.... no,ale to ja teraz jestem w czarnej doopie,bo nie pracuje. Nie pracuje, bo nie widze,zeby moje zapierdzielanie przynosilo dla mnie jakiekolwiek pozytywne korzysci. A ,ze ktos pisze "ze nie mam ambicji" owszem mam bede prowadzila wlasna dzialalnosc, urzad pracy juz podjal w tym kierunku odpowiednie kroki,zeby mi w tym pomoc sie rozwinac i uwazam, ze nawet jezeli miala bym wiecej pracy zwiazanej z moja dzialalnoscia,niz chodzac do zwyklej pracy to duzo lepiej na tym wyjde szczegolnie finansowo
Mnie to tylko ciekawi jakim cudem ja jestem w czarnej d*** skoro mam duzo lepiej nie pracujac.
Wyjaśniałam Ci to tyle razy, że jeśli do tej pory tego nie ogarnęłaś, to znaczy, że zrobić tego nie chcesz bądź Cię to przerasta.
Powtórzę jedynie w nawiązaniu do tego zdania:
Nie pracuje, bo nie widze,zeby moje zapierdzielanie przynosilo dla mnie jakiekolwiek pozytywne korzysci.
... że wyraźnie nie posiadasz ani takiej wiedzy, ani umiejętności, za które ktoś chciałby Ci zapłacić tyle, abyś te korzyści miała i to niekoniecznie zapierdzielając.
335 2023-11-17 10:27:04 Ostatnio edytowany przez Gosiawie (2023-11-17 10:28:10)
Shinigami napisał/a:Gdyby pieniądze spadały z nieba to nie byłoby mnie tutaj, tak samo z lepszą pracą, a już zwłaszcza z mieszkaniem jak w przypadku Julki. Ona może dostać za darmo to mieszkanie gdy wielu młodych Polaków nie ma takiej możliwości, czy to nie czyni jej sytuacji lepszą niż choćby moja gdzie nie mogę się wyprowadzić od rodziców bo nawet na wynajem małej kawalerki mnie nie stać?
I tu dyskusja zatacza koło, bo od razu nasuwa się pytanie, a co zrobiłeś, żeby było Cię stać?
JuliaUK33 napisał/a:W jakiej czarnej kupie jestem skoro zyje mnie sie calkiem dobrze? Ja nie narzekam na swoje zycie. Dostane niedlugo mieszkanie, nie musze zapierdzielac do roboty ,bo zyje z zasilkow,ktore w Anglii nie sa jakimis ochlapami, zaczne swoja dzialalnosci... wiec o jakim byciu w czarnej d*** piszesz?
Ile razy mam jeszcze napisać, że uważam tak, bo żyjesz z dnia na dzień, bez żadnego zaplecza, gdyby coś się wydarzyło. Nie masz żadnej swobody w podejmowaniu decyzji, bo jesteś skazana na to, co od kogoś dostaniesz i na dobrą sprawę mocno ograniczona jakimikolwiek możliwościami. Jasne, że da się tak żyć i można też sobie wmawiać, że nic więcej nie trzeba, ale nie uwierzę, że ktoś może się w takiej sytuacji czuć bezpiecznie, zwłaszcza będąc odpowiedzialnym nie tylko za siebie, ale też, a może przede wszystkim za dziecko.
Ja wierze Julce, ze nie ma potrzeby martwic sie o zycie w tym momencie, nikt jej zasilku nie zabierze, pod warunkie, ze jest tak jak w Niemczech, bo wiem, ze w Niemczech tez jest "lepiej" na zasilku, bo ma sie takie same pieniadze (czasem lepsze) niz 8 godzin byle jakiej pracy.
Duzo Polek ( i nie tylko) bierze zasilek i na czarno, sprzata po ludziach, to sie bardzo oplaca. Ja jednak nie chce tak "zarabiac" wole sie ksztalcic, osiagac sukcesy w pracy i byc doceniana.
Byl okres, ze tez bylam na takim zasilku z racji tego, ze nie moglam pracowac ze wzgledu na male dziecko i powiem wam, ze duzo moglam wtedy zaoszczedzic... Jeszcze u nas na takim zasilku bedzie sie mialo "niezla" emeryture. Wiele niemcow, mowi, a po co mam pracowac, daja to biore.
I tu dyskusja zatacza koło, bo od razu nasuwa się pytanie, a co zrobiłeś, żeby było Cię stać?
Jedyne co mogę zrobić na chwilę obecną to odkładać jak najwięcej pieniędzy i zacząć je inwestować w coś co się zwróci z zyskiem np. złoto, szukać kursów choć jak na razie idzie to opornie bo nie mam pomysłu i czekać na tą nieszczęsną terapię na NFZ. Niestety pojawiło mi się kilka nowych większych wydatków, czego jeden dość duży.
... że wyraźnie nie posiadasz ani takiej wiedzy, ani umiejętności, za które ktoś chciałby Ci zapłacić tyle, abyś te korzyści miała i to niekoniecznie zapierdzielając.
I tu jest właśnie problem twój jak i wielu innych ludzi. Na wszystko patrzysz ze swojej perspektywy, wydaje ci się, że każdy ma tak samo, takie same możliwości, takie same talenty i to samo musi zrobić by osiągnąć twój sukces. "Ja musiałem zapierdalać to on też musi", "Ja się nauczyłem to on też się nauczy", "Ja dałem radę to on też da" w przeciwnym wypadku jest nieudacznikiem, leniem, tchórzem. To tak nie działa, nie musi, nie nauczy, nie da rady. Ludzie są różni, mają różne możliwości nie tylko finansowe ale też, a może zwłaszcza do nauki, mają różne talenty lub nie mają ich wcale, mają różny poziom wytrzymałości psychicznej itd. To, że ty dałaś radę się czegoś nauczyć czy coś zrobić nie znaczy, że Julka czy na przykład ja też damy radę. I na odwrót jestem pewny, że jest coś co ja potrafię lepiej od ciebie nawet będąc "samotnym i nieszczęśliwym". Czepianie się czy wręcz pretensje do kogoś, że nie daje rady zrobić czegoś co dla ciebie jest łatwe jest co najmniej bezsensowne. Gdyby każdy mógł nauczyć się wszystkiego to po ulicach chodziliby sami profesorowie, programiści, lekarze czy prawnicy. Zamiast pisać jej, że jest w dupie patrząc że swojej perspektywy spróbuj postawić się na jej miejscu i dopiero wtedy wyciągać jakieś wnioski.
Ja wierze Julce, ze nie ma potrzeby martwic sie o zycie w tym momencie, nikt jej zasilku nie zabierze, pod warunkie, ze jest tak jak w Niemczech, bo wiem, ze w Niemczech tez jest "lepiej" na zasilku, bo ma sie takie same pieniadze (czasem lepsze) niz 8 godzin byle jakiej pracy.
W Polsce też zdarzają się takie przypadki. Zasiłek dla bezrobotnych, 500+ na dwójkę czy trójkę dzieci, alimenty, wyprawka, mieszkanie socjalne, konkubent też bezrobotny pracujący na czarno i wychodzi wychodzi więcej niż za ciężką, uczciwą pracę. Wkurzające ale nie można mieć o to pretensji do takich ludzi bo państwo im na to pozwala.
Priscilla napisał/a:I tu dyskusja zatacza koło, bo od razu nasuwa się pytanie, a co zrobiłeś, żeby było Cię stać?
Jedyne co mogę zrobić na chwilę obecną to odkładać jak najwięcej pieniędzy i zacząć je inwestować w coś co się zwróci z zyskiem np. złoto, szukać kursów choć jak na razie idzie to opornie bo nie mam pomysłu i czekać na tą nieszczęsną terapię na NFZ. Niestety pojawiło mi się kilka nowych większych wydatków, czego jeden dość duży.
Priscilla napisał/a:... że wyraźnie nie posiadasz ani takiej wiedzy, ani umiejętności, za które ktoś chciałby Ci zapłacić tyle, abyś te korzyści miała i to niekoniecznie zapierdzielając.
I tu jest właśnie problem twój jak i wielu innych ludzi. Na wszystko patrzysz ze swojej perspektywy, wydaje ci się, że każdy ma tak samo, takie same możliwości, takie same talenty i to samo musi zrobić by osiągnąć twój sukces. "Ja musiałem zapierdalać to on też musi", "Ja się nauczyłem to on też się nauczy", "Ja dałem radę to on też da" w przeciwnym wypadku jest nieudacznikiem, leniem, tchórzem. To tak nie działa, nie musi, nie nauczy, nie da rady. Ludzie są różni, mają różne możliwości nie tylko finansowe ale też, a może zwłaszcza do nauki, mają różne talenty lub nie mają ich wcale, mają różny poziom wytrzymałości psychicznej itd. To, że ty dałaś radę się czegoś nauczyć czy coś zrobić nie znaczy, że Julka czy na przykład ja też damy radę. I na odwrót jestem pewny, że jest coś co ja potrafię lepiej od ciebie nawet będąc "samotnym i nieszczęśliwym". Czepianie się czy wręcz pretensje do kogoś, że nie daje rady zrobić czegoś co dla ciebie jest łatwe jest co najmniej bezsensowne. Gdyby każdy mógł nauczyć się wszystkiego to po ulicach chodziliby sami profesorowie, programiści, lekarze czy prawnicy. Zamiast pisać jej, że jest w dupie patrząc że swojej perspektywy spróbuj postawić się na jej miejscu i dopiero wtedy wyciągać jakieś wnioski.
Gosiawie napisał/a:Ja wierze Julce, ze nie ma potrzeby martwic sie o zycie w tym momencie, nikt jej zasilku nie zabierze, pod warunkie, ze jest tak jak w Niemczech, bo wiem, ze w Niemczech tez jest "lepiej" na zasilku, bo ma sie takie same pieniadze (czasem lepsze) niz 8 godzin byle jakiej pracy.
W Polsce też zdarzają się takie przypadki. Zasiłek dla bezrobotnych, 500+ na dwójkę czy trójkę dzieci, alimenty, wyprawka, mieszkanie socjalne, konkubent też bezrobotny pracujący na czarno i wychodzi wychodzi więcej niż za ciężką, uczciwą pracę. Wkurzające ale nie można mieć o to pretensji do takich ludzi bo państwo im na to pozwala.
Dokladnie jakby rzad zrobil tak,ze nie oplacalo by sie byc na zasilkach ,a dla tych co pracuja np dawal dodatkowo £1000 co miesiac to bym byla pierwsza w kolejce za praca. A tak ludzi pracujacych zostawia samych sobie i sobie radzcie. Ja szczerze wspolczuje wielu pracujacym co zarabiaja minimalna krajowa lub tylko troche wiecej, bo ci ludzie nie maja z nikad pomocy, nawet ,zeby dostac karte z urzedu do food banku trzeba miec zaswiadczenie o zasilkach-moja kolezanka jedna ostatnio aplikowala o food bank card to sama mowila "ze dzieki temu, ze ma dziecko i dostaje child benefit to jej ta karte przyznali" tak by nie miala,bo pracuje i oprocz child benefit NIE ma zasilkow. Jej dziecko bedzie juz niedlugo dorosle i ona juz kombinuje co zrobic by byc na zasilkach,bo wie,ze nie da rady wyzyc z wyplaty. Nawet ostatnio czytalam artykul "ze co roku 100 000 osob celowo rzuca prace w Anglii,by byc na zasilku". Ja tez uwazam,ze to wina rzadu oni robia wszystko by ludziom nie oplacalo sie pracowac. Jedynie Ci na wysokich stanowiskach moga byc zadowoleni z pracy i zarobkow, a reszta ludzi?
338 2023-11-17 14:33:57 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-11-17 14:38:05)
Priscilla napisał/a:I tu dyskusja zatacza koło, bo od razu nasuwa się pytanie, a co zrobiłeś, żeby było Cię stać?
Jedyne co mogę zrobić na chwilę obecną to odkładać jak najwięcej pieniędzy i zacząć je inwestować w coś co się zwróci z zyskiem np. złoto, szukać kursów choć jak na razie idzie to opornie bo nie mam pomysłu i czekać na tą nieszczęsną terapię na NFZ. Niestety pojawiło mi się kilka nowych większych wydatków, czego jeden dość duży.
W metrze szukają wartowników. Zarobisz więcej niż u szwagra i jak dobrze kojarzę to masz jeszcze darmową komunikację. Do dzieła.
Czepianie się czy wręcz pretensje do kogoś, że nie daje rady zrobić czegoś co dla ciebie jest łatwe jest co najmniej bezsensowne.
Bezsensowne jest płakanie na swoje zarobki przy jednoczesnym braku podejmowaniu wysiłków, aby ten stan zmienić.
Nie tak dawno temu widziałem osobę niepełnosprawną pracującą w McDonaldzie. Zdeformowane nogi, twarz. Wykonywała najprostsze prace typu zanoszenie jedzenia do stolika, wycieranie blatów, jakieś sprzątana. I wiesz co? Dam sobie rękę uciąć, że zarabiała więcej od ciebie. Przestań jojczyć. Weź dupę w troki i zabierz się za robotę. Bo nic innego nie robisz od miesięcy, tylko szukasz wymówek.
Zaraz coś przegapiłem ?
Shini się rozwodzi czy co ?
Jak to się stać mogło że przechwycił następny wątek a to talent jest.żeby tak w życiu umiał być elastycznym
Macie wystarczającą ilość gazet do wachlowania go ?
Shinigami napisał/a:Priscilla napisał/a:I tu dyskusja zatacza koło, bo od razu nasuwa się pytanie, a co zrobiłeś, żeby było Cię stać?
Jedyne co mogę zrobić na chwilę obecną to odkładać jak najwięcej pieniędzy i zacząć je inwestować w coś co się zwróci z zyskiem np. złoto, szukać kursów choć jak na razie idzie to opornie bo nie mam pomysłu i czekać na tą nieszczęsną terapię na NFZ. Niestety pojawiło mi się kilka nowych większych wydatków, czego jeden dość duży.
Priscilla napisał/a:... że wyraźnie nie posiadasz ani takiej wiedzy, ani umiejętności, za które ktoś chciałby Ci zapłacić tyle, abyś te korzyści miała i to niekoniecznie zapierdzielając.
I tu jest właśnie problem twój jak i wielu innych ludzi. Na wszystko patrzysz ze swojej perspektywy, wydaje ci się, że każdy ma tak samo, takie same możliwości, takie same talenty i to samo musi zrobić by osiągnąć twój sukces. "Ja musiałem zapierdalać to on też musi", "Ja się nauczyłem to on też się nauczy", "Ja dałem radę to on też da" w przeciwnym wypadku jest nieudacznikiem, leniem, tchórzem. To tak nie działa, nie musi, nie nauczy, nie da rady. Ludzie są różni, mają różne możliwości nie tylko finansowe ale też, a może zwłaszcza do nauki, mają różne talenty lub nie mają ich wcale, mają różny poziom wytrzymałości psychicznej itd. To, że ty dałaś radę się czegoś nauczyć czy coś zrobić nie znaczy, że Julka czy na przykład ja też damy radę. I na odwrót jestem pewny, że jest coś co ja potrafię lepiej od ciebie nawet będąc "samotnym i nieszczęśliwym". Czepianie się czy wręcz pretensje do kogoś, że nie daje rady zrobić czegoś co dla ciebie jest łatwe jest co najmniej bezsensowne. Gdyby każdy mógł nauczyć się wszystkiego to po ulicach chodziliby sami profesorowie, programiści, lekarze czy prawnicy. Zamiast pisać jej, że jest w dupie patrząc że swojej perspektywy spróbuj postawić się na jej miejscu i dopiero wtedy wyciągać jakieś wnioski.
Gosiawie napisał/a:Ja wierze Julce, ze nie ma potrzeby martwic sie o zycie w tym momencie, nikt jej zasilku nie zabierze, pod warunkie, ze jest tak jak w Niemczech, bo wiem, ze w Niemczech tez jest "lepiej" na zasilku, bo ma sie takie same pieniadze (czasem lepsze) niz 8 godzin byle jakiej pracy.
W Polsce też zdarzają się takie przypadki. Zasiłek dla bezrobotnych, 500+ na dwójkę czy trójkę dzieci, alimenty, wyprawka, mieszkanie socjalne, konkubent też bezrobotny pracujący na czarno i wychodzi wychodzi więcej niż za ciężką, uczciwą pracę. Wkurzające ale nie można mieć o to pretensji do takich ludzi bo państwo im na to pozwala.
Dokladnie jakby rzad zrobil tak,ze nie oplacalo by sie byc na zasilkach ,a dla tych co pracuja np dawal dodatkowo £1000 co miesiac to bym byla pierwsza w kolejce za praca. A tak ludzi pracujacych zostawia samych sobie i sobie radzcie. Ja szczerze wspolczuje wielu pracujacym co zarabiaja minimalna krajowa lub tylko troche wiecej, bo ci ludzie nie maja z nikad pomocy, nawet ,zeby dostac karte z urzedu do food banku trzeba miec zaswiadczenie o zasilkach-moja kolezanka jedna ostatnio aplikowala o food bank card to sama mowila "ze dzieki temu, ze ma dziecko i dostaje child benefit to jej ta karte przyznali" tak by nie miala,bo pracuje i oprocz child benefit NIE ma zasilkow. Jej dziecko bedzie juz niedlugo dorosle i ona juz kombinuje co zrobic by byc na zasilkach,bo wie,ze nie da rady wyzyc z wyplaty. Nawet ostatnio czytalam artykul "ze co roku 100 000 osob celowo rzuca prace w Anglii,by byc na zasilku". Ja tez uwazam,ze to wina rzadu oni robia wszystko by ludziom nie oplacalo sie pracowac. Jedynie Ci na wysokich stanowiskach moga byc zadowoleni z pracy i zarobkow, a reszta ludzi?
To jak myslisz, dlaczego sa ludzie, ktorzy mimo tego co opisalas wyzej pracuja za najnizsza ?
I tu jest właśnie problem twój jak i wielu innych ludzi. Na wszystko patrzysz ze swojej perspektywy, wydaje ci się, że każdy ma tak samo, takie same możliwości, takie same talenty i to samo musi zrobić by osiągnąć twój sukces. "Ja musiałem zapierdalać to on też musi", "Ja się nauczyłem to on też się nauczy", "Ja dałem radę to on też da" w przeciwnym wypadku jest nieudacznikiem, leniem, tchórzem. To tak nie działa, nie musi, nie nauczy, nie da rady. Ludzie są różni, mają różne możliwości nie tylko finansowe ale też, a może zwłaszcza do nauki, mają różne talenty lub nie mają ich wcale, mają różny poziom wytrzymałości psychicznej itd. To, że ty dałaś radę się czegoś nauczyć czy coś zrobić nie znaczy, że Julka czy na przykład ja też damy radę. I na odwrót jestem pewny, że jest coś co ja potrafię lepiej od ciebie nawet będąc "samotnym i nieszczęśliwym". Czepianie się czy wręcz pretensje do kogoś, że nie daje rady zrobić czegoś co dla ciebie jest łatwe jest co najmniej bezsensowne. Gdyby każdy mógł nauczyć się wszystkiego to po ulicach chodziliby sami profesorowie, programiści, lekarze czy prawnicy. Zamiast pisać jej, że jest w dupie patrząc że swojej perspektywy spróbuj postawić się na jej miejscu i dopiero wtedy wyciągać jakieś wnioski.
Twój problem jest z kolei taki, że bardzo dobrze Ci w roli ofiary, ale nikt już się na to nie nabiera.
Nie trzeba mieć super talentów ani nie trzeba (tu powtarzam za Tobą) zapierdalać, ale jeśli ktoś nie robi nic w tym kierunku, żeby poprawić swoją sytuację, to niech nie jęczy, że musi mieszkać u mamusi, bo go nie stać na nic więcej. A można zrobić naprawdę wiele! Ty zaś szukasz wymówek, by nie robić nic, a w najlepszym wypadku odłożyć jakiekolwiek działanie możliwie jak najdłużej w czasie, oczywiście pod pretekstem składania kasy na... No właśnie, żebyś Ty przynajmniej wiedział na co, to już brzmiałoby to odrobinę sensowniej.
I nie, ja nie mam do Ciebie o nic w tej kwestii pretensji, skąd ten pomysł??
Jesteś dla mnie jakimś przypadkowym ktosiem napotkanym w czeluściach internetu, który co prawda sukcesywnie się pogrąża, ale akurat to na tym etapie jest mi już zupełnie obojętne. Już Ci kiedyś zresztą pisałam, że to jest Twoje życie i to Ty je sobie marnujesz na własne życzenie. Komentuję jednak Twoje wypowiedzi, bo Twoja postawa ofiary i próba wzbudzania w innych współczucia z równoczesnym czekaniem na cud, który przy takim oporze i bierności działań nie ma prawa się zdarzyć, jest tak irytująca, że nie sposób udawać, że się tego nie widzi, a tym bardziej, że się na to nabiera.
(...)
Macie wystarczającą ilość gazet do wachlowania go ?
Gazet nie, ale lodowatym prysznicem to już chętnie kolegę potraktuję
JuliaUK33 napisał/a:Shinigami napisał/a:Jedyne co mogę zrobić na chwilę obecną to odkładać jak najwięcej pieniędzy i zacząć je inwestować w coś co się zwróci z zyskiem np. złoto, szukać kursów choć jak na razie idzie to opornie bo nie mam pomysłu i czekać na tą nieszczęsną terapię na NFZ. Niestety pojawiło mi się kilka nowych większych wydatków, czego jeden dość duży.
I tu jest właśnie problem twój jak i wielu innych ludzi. Na wszystko patrzysz ze swojej perspektywy, wydaje ci się, że każdy ma tak samo, takie same możliwości, takie same talenty i to samo musi zrobić by osiągnąć twój sukces. "Ja musiałem zapierdalać to on też musi", "Ja się nauczyłem to on też się nauczy", "Ja dałem radę to on też da" w przeciwnym wypadku jest nieudacznikiem, leniem, tchórzem. To tak nie działa, nie musi, nie nauczy, nie da rady. Ludzie są różni, mają różne możliwości nie tylko finansowe ale też, a może zwłaszcza do nauki, mają różne talenty lub nie mają ich wcale, mają różny poziom wytrzymałości psychicznej itd. To, że ty dałaś radę się czegoś nauczyć czy coś zrobić nie znaczy, że Julka czy na przykład ja też damy radę. I na odwrót jestem pewny, że jest coś co ja potrafię lepiej od ciebie nawet będąc "samotnym i nieszczęśliwym". Czepianie się czy wręcz pretensje do kogoś, że nie daje rady zrobić czegoś co dla ciebie jest łatwe jest co najmniej bezsensowne. Gdyby każdy mógł nauczyć się wszystkiego to po ulicach chodziliby sami profesorowie, programiści, lekarze czy prawnicy. Zamiast pisać jej, że jest w dupie patrząc że swojej perspektywy spróbuj postawić się na jej miejscu i dopiero wtedy wyciągać jakieś wnioski.
W Polsce też zdarzają się takie przypadki. Zasiłek dla bezrobotnych, 500+ na dwójkę czy trójkę dzieci, alimenty, wyprawka, mieszkanie socjalne, konkubent też bezrobotny pracujący na czarno i wychodzi wychodzi więcej niż za ciężką, uczciwą pracę. Wkurzające ale nie można mieć o to pretensji do takich ludzi bo państwo im na to pozwala.
Dokladnie jakby rzad zrobil tak,ze nie oplacalo by sie byc na zasilkach ,a dla tych co pracuja np dawal dodatkowo £1000 co miesiac to bym byla pierwsza w kolejce za praca. A tak ludzi pracujacych zostawia samych sobie i sobie radzcie. Ja szczerze wspolczuje wielu pracujacym co zarabiaja minimalna krajowa lub tylko troche wiecej, bo ci ludzie nie maja z nikad pomocy, nawet ,zeby dostac karte z urzedu do food banku trzeba miec zaswiadczenie o zasilkach-moja kolezanka jedna ostatnio aplikowala o food bank card to sama mowila "ze dzieki temu, ze ma dziecko i dostaje child benefit to jej ta karte przyznali" tak by nie miala,bo pracuje i oprocz child benefit NIE ma zasilkow. Jej dziecko bedzie juz niedlugo dorosle i ona juz kombinuje co zrobic by byc na zasilkach,bo wie,ze nie da rady wyzyc z wyplaty. Nawet ostatnio czytalam artykul "ze co roku 100 000 osob celowo rzuca prace w Anglii,by byc na zasilku". Ja tez uwazam,ze to wina rzadu oni robia wszystko by ludziom nie oplacalo sie pracowac. Jedynie Ci na wysokich stanowiskach moga byc zadowoleni z pracy i zarobkow, a reszta ludzi?
To jak myslisz, dlaczego sa ludzie, ktorzy mimo tego co opisalas wyzej pracuja za najnizsza ?
Ja tam wiem,ze nigdy za najnizsza nie bede pracowac,bo to jest po prostu niewolnictwo i wyzysk i wogole wspolczuje tym ludziom,ze z rachunkami i wszystkimi oplatami sa zastawieni sami sobie-uwazam, ze dla ludzi zarabiajacych najnizsza krajowa tez powinna byc pomoc, po to wlasnie,by nikt nie musial rzucac pracy dla zasilkow. Ja wiem,ze moja dzialalnosc sie uda, mam bardzo dobre wsparcie z urzedu pracy. Wszystko(rozmowy biznesowe,spotkania, pomoc ekspertow itp) zacznie sie dopiero po nowym roku. Urzad pracy chce mnie dobrze przygotowac na to by moj biznes sie udal-pewnie im zalezy na tym bym nie musiala byc na zasilkach dlatego oferuja mi duze wsparcie. Wogole moj work coach jest super,wyrozumialy z czego sie ciesze,bo jak mu powiedzialam "ze mialam dluga przerwe w pracy" to sam mi przerwal i powiedzial "a myslalas,zeby zalozyc cos swojego? Bo mysle czy kalkujac to co masz teraz z zasilkow, a to co bys zarabiala to czy nie jest lepiej pomyslec o swojej dzialalnosci ". Pamietam ,ze wtedy nie bylam jeszcze pewna,bo pytanie mnie zaskoczylo, ale teraz juz jestem pewna,ze wlasna dzialalnosc to cos co chce robic w zyciu
KoloroweSny napisał/a:JuliaUK33 napisał/a:Dokladnie jakby rzad zrobil tak,ze nie oplacalo by sie byc na zasilkach ,a dla tych co pracuja np dawal dodatkowo £1000 co miesiac to bym byla pierwsza w kolejce za praca. A tak ludzi pracujacych zostawia samych sobie i sobie radzcie. Ja szczerze wspolczuje wielu pracujacym co zarabiaja minimalna krajowa lub tylko troche wiecej, bo ci ludzie nie maja z nikad pomocy, nawet ,zeby dostac karte z urzedu do food banku trzeba miec zaswiadczenie o zasilkach-moja kolezanka jedna ostatnio aplikowala o food bank card to sama mowila "ze dzieki temu, ze ma dziecko i dostaje child benefit to jej ta karte przyznali" tak by nie miala,bo pracuje i oprocz child benefit NIE ma zasilkow. Jej dziecko bedzie juz niedlugo dorosle i ona juz kombinuje co zrobic by byc na zasilkach,bo wie,ze nie da rady wyzyc z wyplaty. Nawet ostatnio czytalam artykul "ze co roku 100 000 osob celowo rzuca prace w Anglii,by byc na zasilku". Ja tez uwazam,ze to wina rzadu oni robia wszystko by ludziom nie oplacalo sie pracowac. Jedynie Ci na wysokich stanowiskach moga byc zadowoleni z pracy i zarobkow, a reszta ludzi?
To jak myslisz, dlaczego sa ludzie, ktorzy mimo tego co opisalas wyzej pracuja za najnizsza ?
Ja tam wiem,ze nigdy za najnizsza nie bede pracowac,bo to jest po prostu niewolnictwo i wyzysk i wogole wspolczuje tym ludziom,ze z rachunkami i wszystkimi oplatami sa zastawieni sami sobie-uwazam, ze dla ludzi zarabiajacych najnizsza krajowa tez powinna byc pomoc, po to wlasnie,by nikt nie musial rzucac pracy dla zasilkow. Ja wiem,ze moja dzialalnosc sie uda, mam bardzo dobre wsparcie z urzedu pracy. Wszystko(rozmowy biznesowe,spotkania, pomoc ekspertow itp) zacznie sie dopiero po nowym roku. Urzad pracy chce mnie dobrze przygotowac na to by moj biznes sie udal-pewnie im zalezy na tym bym nie musiala byc na zasilkach dlatego oferuja mi duze wsparcie. Wogole moj work coach jest super,wyrozumialy z czego sie ciesze,bo jak mu powiedzialam "ze mialam dluga przerwe w pracy" to sam mi przerwal i powiedzial "a myslalas,zeby zalozyc cos swojego? Bo mysle czy kalkujac to co masz teraz z zasilkow, a to co bys zarabiala to czy nie jest lepiej pomyslec o swojej dzialalnosci ". Pamietam ,ze wtedy nie bylam jeszcze pewna,bo pytanie mnie zaskoczylo, ale teraz juz jestem pewna,ze wlasna dzialalnosc to cos co chce robic w zyciu
Ale ja nie pytałam co Ty, bo to co napisalaś wyżej powtarzasz w każdym wątku, ciezko nie zauważyc. Zapytalam o cos zupelnie innego.