Gdzie wyczytałaś, że ona ogląda seriale cały dzień. Ona pracuje, na dodatek z miejsca pracy ma 20 minut piechotą do żłobka. Czyli jak konczy prace o 16 to dziecko odbiera o 16.20 potem jeszcze dojazd do domu. Przypuscmy ze jest w domu o 17. To ile sie da zrobic z dzieckiem 1.5 rocznym od 17 ? Autor napisał ze zona gotuje. Czyli co, ugotuje i juz jest wieczór. Moze i rozrzuca skarpetki, w szafie z ciuchami ma bałagan i przy 1.5 rocznym dziecku zostawila kubek z niedopitą kawą - bo takie wlasnie drobnostki autor wymienił, ale czy to są powody zeby nie widzieć wspólnej przyszłosci?
Jak odwiedzalam kolezanki na macierzynskim to miały burdel na kółkach w domu. I nie pracowały wtedy. Zadna nie zostala opuszczona przez meza za to ze w domu byl nieporządek. A ta kobieta pracuje wiec serio te skarpetki, albo kubek na blacie to az taki wielki problem? Dlaczego to maz ma wracac do czystego domu skoro oboje pracują? Ona gotuje to on niech sprząta. A o skarpetkach i kubkach mozna porozmawiać a nie rozwazac odejscie z tak błahego powodu.
Tyle, że ja nie wyczytałam nigdzie i nie odniosłam wrażenia , że tu o kubek z niedopita kawą czy skarpetki na podłodze chodzi, a jej ogólne rozmemłanie, syfiarstwo i brak zainteresowań innych niż oglądanie seriali.
Może taka kobieta jest fajna, jak założeniem jest młode ciało, ale wygląda na to, że autor sam jest dość atrakcyjnym facetem, więc zaczął się zastanawiać czy to mu do poczucia szczęścia wystarczy.
Ja myślę, że określenie "syf w domu" jest dość jednoznaczne i tak samo nie wierzę żeby z dnia na dzień jego żonie to nie przeszkadzało, skoro dobrze jej się w syfie funkcjonuje.
Ja np. mam 2-latkę i jakoś potrafię ogarnąć dom gdy mała drzemie (np. teraz po dworze), nie mówiąc już o tym, że skarpety czy brudne naczynia nie walają się , a ja w tym czasie nie gapię się w jakiś serial.
ale widać każdy sądzi po sobie.