Twój problem jak to czytam to jest podbijanie do niewłaściwych kobiet.
Przykładowo poznajesz wolną kobietę spotykasz sie raz drugi trzeci, jest bardzo fajnie, gadka i tak dalej, pomału sprawa idzie do przodu ale brak seksu. Mija tydzień czy dwa czy trzy (czyli znacie się tyle co nic) i nadal brak seksu - i odpuszczasz, rezygnujesz, dochodząc do wniosku, ze nie będziesz orbiterem, we friendzonie nie chcesz siedziec, albo, z e kobieta nie lubi seksu, jest zimna, albo pona chce tylko podbić sobie ego - i kończysz znajomość.Innym razem poznajesz kobiete i konsumpcja następuje bardzo szybko (a pewnie ona bardzo szybko konsumuje każda swoją znajomość) i potem okazuje sie, że przed Tobą było już parunastu - i znowu jest źle, bo jak miała więcej niż 10 ciu, to znaczy, ze to puszczalska szmata.
Z wpisów wynika, ze ciągnie Cię do określonego typu kobiet...
Tak. Ciągnie mnie do kobiet z którymi mogę być szczery, bo one są ze mną szczere. Laska, która na dzień dobry kłamie w żywe oczy zatajając to i owo (niekoniecznie musi chodzić akurat o liczbę partnerów seksualnych) będzie kłamała już zawsze, raz w mniejszych sprawach, innym razem w tych większych.
Dla przykładu spotykałem się kiedyś z jedną, której zadałem ten sam zestaw pytań, co każdej innej. Między innymi o to czy zdradziła kogoś w przeszłości oraz o to czy kręciła z kimś na zakładkę przed rozstaniem z aktualnym partnerem. Na oba pytania bez wahania odpowiedziała przecząco, a jakiś czas później w nerwach podczas kłótni wyszło, że te dwa razy skłamała. Nie tylko zresztą z tym. I chociaż powód kłótni był jakiś tak błahy, że dzisiaj już go nawet nie pamiętam, to po słowach które wtedy padły z jej ust, wyszedłem z mieszkania, bo chciało mi się rzygać i już nigdy więcej się do niej nie odezwałem.
Innym razem spotykałem się z taką właśnie singielką, co to od rozstania z kimś tam jest sama przez ileś tam, ale warto było tyle czekać, żeby spotkać w końcu mnie... po pół roku znajomości już nie mogłem się doliczyć jej wszystkich "partnerów", "byłych", "chłopaków", "facetów" których na początku było czterech, a po sześciu miesiącach bujania się razem, tylko z samych jej opowieści wychwyciłem co najmniej kilku innych plus jeszcze paru przez okres 5 lat mieszkania w innym mieście, plus jakieś tam przygody i epizody "bez znaczenia", aż w końcu na nią też już miałem odruch wymiotny, bo chuj jedyny wie czego i o ilu jeszcze nie słyszałem.
Jeszcze innym razem spotykałem się z inną singielką, która z kolei gustowała w starszych ode mnie i tylko zajętych, o czym też zapomniała wspomnieć na początku naszej znajomości, która nie trwała jednak długo, bo tak się niefortunnie złożyło, że mieliśmy dużo wspólnych znajomych, między innymi moją byłą żonę, która bardzo dobrze ją zna i kiedy się o nas dowiedziała, to cytuję jej słowa - dopóki zadajesz się z tą kurwą, dziecka na noc nie dostaniesz, masz natychmiast iść zrobić test na AIDS i badania krwi na obecność innych chorób, a potem weź pierdolnij się w ten stary durny łeb, zajebisty z ciebie facet, psu z dupy też nie wypadłeś i naprawdę stać cię na więcej - no więc cóż było robić...
Oczywiście spotykałem też dziewczyny powiedzmy spokojne i poukładane, które faktycznie po rozwodach czy rozstaniach były X czasu same, najczęściej samotne mamy z małymi dziećmi, które zwyczajnie i po prostu nie miały czasu ani możliwości latania z dupą czy choćby chęci na randkowanie i spotykanie się z kimkolwiek, przecież ja nie twierdzę, że takie laski nie istnieją, ale to są raczej rzadko spotykane w przyrodzie przypadki, żeby atrakcyjna i zadbana panna z odzysku długo uchowała się sama