Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Strony Poprzednia 1 11 12 13 14 15 16 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 781 do 845 z 976 ]

781

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
klipozor napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
klipozor napisał/a:

Jedno się uprze, drugie nie ustąpi i mamy chujnię z grzybnią,

Dodajmy, że najczęściej to są obiektywne pierdoły, które po prostu urastają niekiedy do rangi obrony Częstochowy.

No dokładnie. Chłop to machnie ręką i po dwudziestu sekundach zapomni, ale baba? Nigdy kurwa w życiu. I się zaczyna...
Od słowa do słowa, a kompletnie pomijalna dla wszechświata bzdura zamienia się w armagedon i tylko dla zasady, bo każdy musi mieć ostatnie słowo smile

No wiadomo, przecież największe wojny są zawsze o to, kto w zeszłym tygodniu telewizor ściszał. A najlepsze są te kłótnie, które są zabijane jednym, prostym pytaniem: "ty.....a o co my się w zasadzie kłócimy?".

Zobacz podobne tematy :

782

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
JuliaUK33 napisał/a:

W takim razie raz ja ustepuje, a raz moj maz/partner jezeli znow bede w zwiazku-jest po rowno? Jest.

Jak Marek Suski w Sejmie. smile

783 Ostatnio edytowany przez jeziorna (2023-11-23 14:39:27)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
klipozor napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Rownopartnerstwo =50/50 nie ma innej i lepszej rownosci... reszta to farmazony wymyslane przez facetow

Równopartnerstwo kończy się tam, gdzie zaczyna się prawdziwe życie w prawdziwym świecie z prawdziwymi problemami. Dopóki sobie randkujecie spotykając się od czasu do czasu, to sobie można mamrotać pod nosem wzniosłe hasełka i żyć w świecie iluzji, że tak będzie już zawsze, ale nie będzie. Zwykle wszystko się zmienia w chwili wspólnego zamieszkania, kiedy nagle lub z czasem pojawia się pierdylion mniejszych lub większych problemów, spraw czy rzeczy, gdzie któreś z dwojga będzie musiało albo ustąpić, albo postawić na swoim, bo nie wszystko i nie zawsze da się rozwiązać i załatwić rozmową. W pewnych kwestiach owszem, można się jakoś dogadać, choć i tak któraś ze stron będzie się czuła pokrzywdzona, a któraś wygrana, ale w innych kwestiach nie wystarczy usiąść i pogadać, żeby problem przestał istnieć i żyjemy sobie dalej jak gdyby nigdy nic. Prosty przykład pierwszy z brzegu:

- Słuchaj, brakuje już miejsca na moje płyty, chciałbym sobie dokupić jakiś nieduży regał i go tutaj albo gdzieś...
- Wykluczone.
- Mały słupek taki, nie żadne szafy ani...
- Absolutnie się nie zgadzam.
- Ponieważ gdyż albowiem?
- Nie chcę tutaj żadnej graciarni i kolejnych mebli.
- Przecież...
- Nie.

Inny przykład z drugiego brzegu:

- Możesz już tego psa stąd...
- Co psa skąd?
- Mamy jednego psa i właśnie o tego mi się  rozchodzi. Weź go z łóżka. Po prostu...
- A co ci pies przeszkadza?
- Po pierwsze łóżko jest dla ludzi, pies ma swoje legowisko. Po drugie nie ma tu miejsca na dwie osoby i psa. Po trzecie...
- Po dziesiąte jak ci mało miejsca, to se idź na wersalkę. Już nie rób scen. Albo się wyprowadź jak ci nie pasuje.
- Ty nienormalna jakaś jesteś? A może ty się wyprowadź. Płacę za to mieszkanie tak samo jak ty. I za tego kundla...
- Dobra weź już, bo naprawdę.

Jak widać, to nie są jakieś nie wiadomo jakie ważne rzeczy, ale z takich właśnie gówien składa się bycie w związku, kiedy już wyjdziecie poza początkowy etap biegania po fioletowej łączce, gdzie skaczą różowe jednorożce i puszczają tęczowe bączki. Jedno się uprze, drugie nie ustąpi i mamy chujnię z grzybnią, a nie żadne równopartnerstwo, któreś będzie musiało drugiemu ulec, bo co zrobi, wyprowadzi się z powodu jakiegoś pchlarza w łóżku? No więc właśnie.

To jest idealny przykład, jak NIE wygląda równopartnerstwo w twoim przypadku. W twoich przykładach jedna osoba traktuje drugą nieco protekcjonalne, niemal drugie było dzieckiem. Nie na tym polega równorzędne traktowanie partnera, żeby ucinać rozmowę wymowką typu "bo tak" lub "a rób co chcesz".

Nigdy u nas nie wyglądało. Jak już chcesz przykład, to moze coś tak:

- Słuchaj, brakuje już miejsca na moje płyty, chciał(a)bym sobie dokupić jakiś nieduży regał i go tutaj albo gdzieś...
- Hm?
- Mały słupek taki, nie żadne szafy ani...
- Czy nie nie zagracimy wtedy pokoju? Już mamy duzo mebli
- No ja nie mam gdzie te płyty trzymać...
- Za chwilę/godzinę przyjdę, to zobaczymy co z tymi płytami. (Po godzinie) Dobra, pokaż, gdzie miałby być ten regał być?
- Tu może.
- A co myslisz, zeby tu jednak trzymać płyty? Posprzatał(a)bym w weekend i wywalił(a)bym stamtąd swoje graty, żebyś miał(a) miejsce dla siebie.
- Czemu nie tam?
- No bedzie to mi przeszkadzać w przejsciu
- Oki, pomysle, no mozesz miec racje, nie ma co zagracac, a to tez jakies rozwiazanie, to zróbmy tak jak proponujesz.

I kazde było zadowolone. Jedno nie miało graciarni, a drugie znalażło miejsce na swoje płyty.


Mozna tez sie nie zgodzic, ale ze zrozumieniem i szacunkiem:
- No, tak, ale jak ustalilismy, to miał być mój kąt/pokój do pracy albo to jest nasza wspólna przestrzen i te płyty w tym miejscu by mi przeszkadzałyby na widoku, a ja lubię minimalizm, jak już wiesz, więc jak chcesz regał, to moze tam lub tam?
Albo:
- Czy ja wiem, czy jest sens kupować nowych  mebli, bo i tak planujemy remont za X czasu, co nie? To mozemy wrocic do tego tematu kiedy indziej, co myslisz?
Albo:
- No nie wiem, z jednej strony płyty mogłyby być tutaj, ale z drugiej strony mi te ksiazki troche zagracają, dla mnie troche za duzo tego, ja bym trzymał(a) tylko jedno albo drugie w tym miejscu.

To w powyższym przypadku osoba z płytami ustąpila, ale miała przynajmniej wybór - mogła zabrać książki albo zostawic tak jak jest.


Albo po prostu sie zgodzić, np,:
- W innym pokoju jest nieuzywamy regał, to mozemy stamtad przenieść zebys miał(a) tam gdzie chcesz.
Lub:
- Pewnie, możesz postawic, tylko pokaż najpierw ten regał zanim kupisz, zeby w pokoju było dalej ładnie.
Lub:
- Ok, dla mnie to obojetne naprawdę.

Czasami problem sam sie rozwiażał i zapominalismy o sprawie, jak nie, to wracalismy co jakiś czas. Czasem sobie ustepowalismy, a czasem rzeczywiscie drugiej osobie to było obojetnie, a czasem sie upieralismy przy swoim, jesli to bylo dla nas wazne. Serio czasem nie ma co sie upierac sie przy swoim. Tak jak ja np. przeprowadziłam sie do niego do domu, to tez dzieki temu on bardziej mnie angażował w kwestie domu, bym czuła sie jak u siebie, mimo, ze to nie był domu.

Jak któreś miało dość rozmow, to wystarczyło powiedzieć:
- No niestety dzis nie dam rady, jestem zbyt zajęty/a, zeby myslec o tym teraz, ale jeszcze wrocimy do tej rozmowy.

Nie zawsze też da sie wypracować idealny kompromis, a czasami zajmowało to parę miesięcy, zeby znalezc rozwiazanie, z którego oboje byliby zadowoleni.

Zadne z nas nie powiedziało do drugiego ani razu:
- Jak Ci nie pasuje, to się wyprowadź.
- Czy ty jesteś nienormalny/a?
- Czy oszalałeś/aś?
- Nie rób scen.

Przede wszystkim był szacunek do drugiej osoby. Nawet przy takich drobiazgach.

Nie pamietam sytuacji, żeby którekolwiek z nas sie zdenerwowało i sie wkurzyło na drugie. Może to dziwne dla was, koleżanka tez sie dziwila, ze my naprawdę bardzo rzadko sie klocilismy. Zawsze było u nas spokojnie.

Nie wiem, moze dla was wydaje sie to byc zbyt dziwne, ze tyle gadania o takich drobiazgach, ale no wlasnie, u nas to byla normalka, my zawsze duzo rozmawialismy ze sobą. Wlasnie dlatego weszłam z nim w związek. To dzialalo w obie strony przez jakiś czas, rownież wtedy, jak mieszkalismy razem.

784 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-11-23 14:57:20)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:

To jest idealny przykład, jak NIE wygląda równopartnerstwo w twoim przypadku.

Tak wygląda życie i kompromis w dojrzałym związku. A nie idealizowany jego obraz.


Nigdy u nas nie wyglądało.

I dlatego nie jesteście już razem. Twoje przykłady to żaden kompromis ani partnerstwo. To uległość i stąpanie na paluszkach. Tak się nie da żyć. Po tygodniu takiej mamałygi wygryzł bym sobie żyły. Żeby po tygodniu - nawet weekendu bym nie przeżył i to zakładając, że pierwszego dnia bym był najebany, a drugiego bym odsypiał kaca.



Nie pamietam sytuacji, żeby którekolwiek z nas sie zdenerwowało i sie wkurzyło na drugie.

Nie wiem, moze dla was wydaje sie to byc zbyt dziwne, ze tyle gadania o takich drobiazgach, ale no wlasnie, u nas to byla normalka, my zawsze duzo rozmawialismy ze sobą. Wlasnie dlatego weszłam z nim w związek. To dzialalo w obie strony przez jakiś czas, rownież wtedy, jak mieszkalismy razem.


Powiem tak - jak nie możesz puścić bąka i powiedzieć 'no chyba cię pojebało', bo zaraz kruche ego się rozbije na miliony kawałeczków, bo 'olaboga patologia i agresja' to jest to gówno, a nie związek. To nie ma szansy się udać. Jak mnie popierdoliło, to ja chce usłyszeć od żony, że mnie popierdoliło, a nie jakieś słodko-pierdzące ćwierkania na około. Ja musze widzieć pasję, muszę widzieć na jakich tematach jej zależy, a na jakich mniej. Ja nie chcę prowadzić miliona rozmów na temat czy mamy dupę podcierać aksamitem, czy papierem ściernym, bo będzie lepiej zbierał. Z tego co opisujesz, to ty nie miałaś faceta. Ty miałaś psiapsiółkę. I dlatego przestał cię pociągać i dlatego się rozstaliście.

785

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
jeziorna napisał/a:

To jest idealny przykład, jak NIE wygląda równopartnerstwo w twoim przypadku.

Tak wygląda życie i kompromis w dojrzałym związku. A nie idealizowany jego obraz.


Nigdy u nas nie wyglądało.

I dlatego nie jesteście już razem. Twoje przykłady to żaden kompromis ani partnerstwo. To uległość i stąpanie na paluszkach. Tak się nie da żyć. Po tygodniu takiej mamałygi wygryzł bym sobie żyły. Żeby po tygodniu - nawet weekendu bym nie przeżył i to zakładając, że pierwszego dnia bym był najebany, a drugiego bym odsypiał kaca.



Nie pamietam sytuacji, żeby którekolwiek z nas sie zdenerwowało i sie wkurzyło na drugie.

Nie wiem, moze dla was wydaje sie to byc zbyt dziwne, ze tyle gadania o takich drobiazgach, ale no wlasnie, u nas to byla normalka, my zawsze duzo rozmawialismy ze sobą. Wlasnie dlatego weszłam z nim w związek. To dzialalo w obie strony przez jakiś czas, rownież wtedy, jak mieszkalismy razem.


Powiem tak - jak nie możesz puścić bąka i powiedzieć 'no chyba cię pojebało', bo zaraz kruche ego się rozbije na miliony kawałeczków, bo 'olaboga patologia i agresja' to jest to gówno, a nie związek. To nie ma szansy się udać. Jak mnie popierdoliło, to ja chce usłyszeć od żony, że mnie popierdoliło, a nie jakieś słodko-pierdzące ćwierkania na około. Ja musze widzieć pasję, muszę widzieć na jakich tematach jej zależy, a na jakich mniej. Ja nie chcę prowadzić miliona rozmów na temat czy mamy dupę podcierać aksamitem, czy papierem ściernym, bo będzie lepiej zbierał. Z tego co opisujesz, to ty nie miałaś faceta. Ty miałaś psiapsiółkę. I dlatego przestał cię pociągać i dlatego się rozstaliście.

Serio bys chcial, zeby zona powiedziala do Ciebie"ze Cie popierdzielilo"?

786

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:

Powiem tak - jak nie możesz puścić bąka i powiedzieć 'no chyba cię pojebało', bo zaraz kruche ego się rozbije na miliony kawałeczków, bo 'olaboga patologia i agresja' to jest to gówno, a nie związek.

Jeśli obojgu pasuje i nie przeszkadza, to czemu nie? My oboje tak nie mówiliśmy, rzadko przeklinaliśmy, to i takiego jezyka nie uzywalismy wobec siebie. Znalismy tez swoje granice, których sie trzymalismy.  Przykładowo, jedna osoba nie lubiła dotykania po twarzy, ad ruga czesania i miziania po włosach, to też oboje to szanowaliśmy.

Jack Sparrow napisał/a:

Jak mnie popierdoliło, to ja chce usłyszeć od żony, że mnie popierdoliło, a nie jakieś słodko-pierdzące ćwierkania na około.

Można kulturalnie zwrócic komuś uwage. Nie trzeba chodzić na paluszkach i zastanawiac sie, jak mowic, zeby nie sprawic przykrosci drugiej osobie.

Jack Sparrow napisał/a:

Ja musze widzieć pasję, muszę widzieć na jakich tematach jej zależy, a na jakich mniej. Ja nie chcę prowadzić miliona rozmów na temat czy mamy dupę podcierać aksamitem, czy papierem

Z rozmów mozna bez problemu wywnioskować, na czym danej osobie zależy, co lubi itp. Każde z mogło z pasją opowiadać o swoich zainteresowaniach, a drugie w tym czasie słuchało.  Nie muszę widzieć wszystkiego, mam zaufanie do osoby i wierzę jej, jak mówi, ze coś jest ważne dla niej. Nie mam powodu podejrzewać, żeby kłamała.

Jack Sparrow napisał/a:

Ja nie chcę prowadzić miliona rozmów na temat czy mamy dupę podcierać aksamitem, czy papierem ściernym, bo będzie lepiej zbierał. Z tego co opisujesz, to ty nie miałaś faceta. Ty miałaś psiapsiółkę. I dlatego przestał cię pociągać i dlatego się rozstaliście.

No rozumiem, ty nie chcesz prowadzic miliona rozmów. Ok, jesteś inny, nie dogadalibysmy się i nie pasowalibyśmy do siebie. Ja chciałam i nadal chcę kogoś bardzo rozmownego, dlatego takich też wcześniej znajdowałam i nadal będe szukać.

787

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:

dlatego takich też wcześniej znajdowałam i nadal będe szukać.

I ponawiasz ten sam błąd działając według tego samego schematu. Spotkasz kolejnego, na początku będzie fajnie, a potem....stracisz pociąg do niego i nastąpi rozstanie. No chyba, że szybciej pojawi się dziecko, ale to już będzie dramat związku z obowiązku, z pełną ąę kurtuazją, a wewnętrznie...cóż, depresja pełną gębą po paru takich latach.


Serio - zacznij szukać faceta, a nie psiapsiółki.

788

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
jeziorna napisał/a:

dlatego takich też wcześniej znajdowałam i nadal będe szukać.

I ponawiasz ten sam błąd działając według tego samego schematu. Spotkasz kolejnego, na początku będzie fajnie, a potem....stracisz pociąg do niego i nastąpi rozstanie. No chyba, że szybciej pojawi się dziecko, ale to już będzie dramat związku z obowiązku, z pełną ąę kurtuazją, a wewnętrznie...cóż, depresja pełną gębą po paru takich latach.


Serio - zacznij szukać faceta, a nie psiapsiółki.

No przeciez ona nie szuka psiapsiolki

789

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
jeziorna napisał/a:

dlatego takich też wcześniej znajdowałam i nadal będe szukać.

I ponawiasz ten sam błąd działając według tego samego schematu. Spotkasz kolejnego, na początku będzie fajnie, a potem....stracisz pociąg do niego i nastąpi rozstanie. No chyba, że szybciej pojawi się dziecko, ale to już będzie dramat związku z obowiązku, z pełną ąę kurtuazją, a wewnętrznie...cóż, depresja pełną gębą po paru takich latach.

Serio - zacznij szukać faceta, a nie psiapsiółki.

A w jaki sposób szukać? Na co zwracać uwagę? Zależało mi wlasnie na tym, zeby było "flow" podczas rozmowy. Kazdego faceta znałam juz jakis czas przed spotykaniem siię. Widzialam, jak rozmawiają z innymi osobami.  Pierwszy facet nawet potrafił zagadać do nieznajomego w autobusie. Drugiego widziałam w akcji z trudnymi klientami. Żaden nie tracił nerwów, oboje byli opanowani i wyluzowani. Właśnie ci faceci zaimponowali mi swoją cierpliwościa i checią czy łatwością nawiazania rozmów.

790 Ostatnio edytowany przez Noble (2023-11-23 21:48:36)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

.

791 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2023-11-23 17:35:32)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:

Facet idąc z nią na randke słyszał już jej poglądy o homo, rozwodach, nowoczesnym modelu rodziny z ust większości kobiet z jakimi miał do czynienia

I nie bez przyczyny taki facet szuka dalej. Dlatego jest to najsamotniejsze pokolenie w historii ludzkości i jednocześnie dlatego samobójstwa i depresja z taką siłą dotykają najmłodszych.

Uważam, że pokolenie kobiet w PRLu to było najsamotniejsze pokolenie w historii.

Serio ja widze duży przeskok. Od pokolenia moich rodziców gdzie faceci przy piwku na urodzinach wójka wymieniali się historyjkami o swoich dzieciakach i czasem padały słowa "ej grazynka  a młody to jest w której klasie?" i z wielkim trudem żona zaganiała ich żeby po pracy kupili jeden chleb w osiedlowym spożywczaku, bo przeciez facet nie od tego jest żeby robić zakupy; do naszego pokolenia. pokolenia gdzie w weekend w parku widze ojców którzy umówili się z kolegą na spacer z dzieciakami i oboje spacerją pchając przed sobą wózek, którzy pamiętają imiona kolegów swoich dzieci ze szkoły, biora urlopy jak dziecko zachoruje, bo żona nie może opuszczać za dużo dni w pracy i on musi wziąć czesc odpowiedzialności na siebie. takich którzy z przejęciem opowiadają kolega z pracy "ej a widziałeś nowe frozen? ja zabrałem moje dziewczyny i były zachwycone! ile lat ma ta twoja Kasia? 6? tyle co moja ola, na pewno jej też się spodoba. zabierz ją bo warto, bardzo fajna bajka". facetow którzy autentycznie przejmuja się że praca się przedluza, bo mają układ z żoną że o 18 mają wykompać i położyć spać rocznego synka, a żona w tym czasie pójdzie do fryzjerki i obdzwoni koleżanki.
jasne na wsiach dalej są janusze z wąsem i pogladami że "baba to musi siedzieć w kuchni i w domu ma być czysto", ale czesto te ich baby to miernoty życiowe które mają problem z utrzymaniem pracy za minimalną dłużej niż miesiąc. Babeczki wykształcone, z biurową pracą w centrum miasta zarabiające 8k już nie za bardzo są zainteresowane tym macho z własnymi poglądami. Jasne ona może zrobić obiad pare razy w tygodniu, ale facet musi wstawić pranie i umyć okna kiedy ona siedzi w kuchni i gotuje. Jasne on może się nie zgadzać z jej poglądami o nowoczesnej rodzinie i tolerowaniu gejów, ale to i tak nic nie zmieni bo ma zrobić zakupy po pracy i ona i tak pójdzie odwiedzić homo kuzyna w nowym mieszkaniu bo tak się umówili. Faceci wola mieć w domu babki które nie są totalnie od nich uzależnione finansowo i nie pchać wszystkiego samemu w zamian za to że być moze będą gadać jakieś woke frazesy

792 Ostatnio edytowany przez Noble (2023-11-23 21:48:52)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

.

793

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Facet idąc z nią na randke słyszał już jej poglądy o homo, rozwodach, nowoczesnym modelu rodziny z ust większości kobiet z jakimi miał do czynienia

I nie bez przyczyny taki facet szuka dalej. Dlatego jest to najsamotniejsze pokolenie w historii ludzkości i jednocześnie dlatego samobójstwa i depresja z taką siłą dotykają najmłodszych.

Uważam, że pokolenie kobiet w PRLu to było najsamotniejsze pokolenie w historii.

Serio ja widze duży przeskok. Od pokolenia moich rodziców gdzie faceci przy piwku na urodzinach wójka wymieniali się historyjkami o swoich dzieciakach i czasem padały słowa "ej grazynka  a młody to jest w której klasie?" i z wielkim trudem żona zaganiała ich żeby po pracy kupili jeden chleb w osiedlowym spożywczaku, bo przeciez facet nie od tego jest żeby robić zakupy; do naszego pokolenia. pokolenia gdzie w weekend w parku widze ojców którzy umówili się z kolegą na spacer z dzieciakami i oboje spacerją pchając przed sobą wózek, którzy pamiętają imiona kolegów swoich dzieci ze szkoły, biora urlopy jak dziecko zachoruje, bo żona nie może opuszczać za dużo dni w pracy i on musi wziąć czesc odpowiedzialności na siebie. takich którzy z przejęciem opowiadają kolega z pracy "ej a widziałeś nowe frozen? ja zabrałem moje dziewczyny i były zachwycone! ile lat ma ta twoja Kasia? 6? tyle co moja ola, na pewno jej też się spodoba. zabierz ją bo warto, bardzo fajna bajka". facetow którzy autentycznie przejmuja się że praca się przedluza, bo mają układ z żoną że o 18 mają wykompać i położyć spać rocznego synka, a żona w tym czay

Nie wiem w jakim wieku masz rodziców, ale moi w latach 80 tych jak chodziłam do podstawówki obydwoje pracowali i obydwoje zajomowali sie dziećmi, Mój tata też gotował, nauczył sie piec jakieś placki, robił zupy, kotlety sosy. Na wywiadówki chodzili rodzice na zmianę. Obydwoje znali moje koleżanki i kolegów z klasy. Tata odprowadzał mnie na religię (była wtedy w salkach przykościelnych) jak również moje koleżanki z klasy (ojcowie zmieniali sie , raz jeden odprowadzał, raz drugi). Umiał mi zapleść warkocze(miałam bardzo długie włosy jako dziecko).
Jedynie nie pamiętam aby prasował cokolwiek i cerował ubrania.
Także to zależy.
To o czym piszesz to raczej pokolenia wojenne, gdy po wojnie kobiety rzeczywiście raczej nie pracowały i siedziały w domach z dziećmi, ale to były lata 40te i 50 te ubiegłego wieku.
Jak sobie przypomina dzieci z podstawówki to znaczna większość ich mam pracowała tak jak ojcowie. Jedynie te wielodzietne już rodziny, z 4 ka dzieci miały mamę w domu.

794

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
klipozor napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
klipozor napisał/a:

Jedno się uprze, drugie nie ustąpi i mamy chujnię z grzybnią,

Dodajmy, że najczęściej to są obiektywne pierdoły, które po prostu urastają niekiedy do rangi obrony Częstochowy.

No dokładnie. Chłop to machnie ręką i po dwudziestu sekundach zapomni, ale baba? Nigdy kurwa w życiu. I się zaczyna...
Od słowa do słowa, a kompletnie pomijalna dla wszechświata bzdura zamienia się w armagedon i tylko dla zasady, bo każdy musi mieć ostatnie słowo smile

To zależy, bo może to nie być bzdura dla niej.
Tak samo, jak coś dla Ciebie może być istotne, a dla kobiety mało ważne.
A wtedy macie już problem.
Ogólnie uważam, ze między płciami trudno się jest dogadać, bo jednak sa róznice w myśleniu, działaniu i postępowniu.

795 Ostatnio edytowany przez JuliaUK33 (2023-11-23 20:14:37)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:
klipozor napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Dodajmy, że najczęściej to są obiektywne pierdoły, które po prostu urastają niekiedy do rangi obrony Częstochowy.

No dokładnie. Chłop to machnie ręką i po dwudziestu sekundach zapomni, ale baba? Nigdy kurwa w życiu. I się zaczyna...
Od słowa do słowa, a kompletnie pomijalna dla wszechświata bzdura zamienia się w armagedon i tylko dla zasady, bo każdy musi mieć ostatnie słowo smile

To zależy, bo może to nie być bzdura dla niej.
Tak samo, jak coś dla Ciebie może być istotne, a dla kobiety mało ważne.
A wtedy macie już problem.
Ogólnie uważam, ze między płciami trudno się jest dogadać, bo jednak sa róznice w myśleniu, działaniu i postępowniu.

Jakby sie bylo trudno dogadac miedzy plciami to by nie bylo malzenstw i zwiazkow. Dogadac sie zawsze mozna wystarczy isc na kompromis

796

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
JuliaUK33 napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
jeziorna napisał/a:

dlatego takich też wcześniej znajdowałam i nadal będe szukać.

I ponawiasz ten sam błąd działając według tego samego schematu. Spotkasz kolejnego, na początku będzie fajnie, a potem....stracisz pociąg do niego i nastąpi rozstanie. No chyba, że szybciej pojawi się dziecko, ale to już będzie dramat związku z obowiązku, z pełną ąę kurtuazją, a wewnętrznie...cóż, depresja pełną gębą po paru takich latach.


Serio - zacznij szukać faceta, a nie psiapsiółki.

No przeciez ona nie szuka psiapsiolki

Ależ szuka.
Wymieniła cechy i zachowania psiapsi, a nie faceta.

797

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Farmer napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

I ponawiasz ten sam błąd działając według tego samego schematu. Spotkasz kolejnego, na początku będzie fajnie, a potem....stracisz pociąg do niego i nastąpi rozstanie. No chyba, że szybciej pojawi się dziecko, ale to już będzie dramat związku z obowiązku, z pełną ąę kurtuazją, a wewnętrznie...cóż, depresja pełną gębą po paru takich latach.


Serio - zacznij szukać faceta, a nie psiapsiółki.

No przeciez ona nie szuka psiapsiolki

Ależ szuka.
Wymieniła cechy i zachowania psiapsi, a nie faceta.

Tylko,ze kazdy ma inne cechy i zachowania

798

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
JuliaUK33 napisał/a:
Farmer napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

No przeciez ona nie szuka psiapsiolki

Ależ szuka.
Wymieniła cechy i zachowania psiapsi, a nie faceta.

Tylko,ze kazdy ma inne cechy i zachowania

Ale ona szuka właśnie takiej psiapsi-faceta.

799

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Farmer napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
Farmer napisał/a:

Ależ szuka.
Wymieniła cechy i zachowania psiapsi, a nie faceta.

Tylko,ze kazdy ma inne cechy i zachowania

Ale ona szuka właśnie takiej psiapsi-faceta.

Co to jest psiapsi-facet? Ze jak sie zachowuje?

800

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:

A w jaki sposób szukać? Na co zwracać uwagę? Zależało mi wlasnie na tym, zeby było "flow" podczas rozmowy. Kazdego faceta znałam juz jakis czas przed spotykaniem siię. Widzialam, jak rozmawiają z innymi osobami.  Pierwszy facet nawet potrafił zagadać do nieznajomego w autobusie. Drugiego widziałam w akcji z trudnymi klientami. Żaden nie tracił nerwów, oboje byli opanowani i wyluzowani. Właśnie ci faceci zaimponowali mi swoją cierpliwościa i checią czy łatwością nawiazania rozmów.

I tak ci imponowali, że mijała chwila i stawali się dla ciebie aseksualnie. Ciekawe, nie?

801

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Uważam, że pokolenie kobiet w PRLu to było najsamotniejsze pokolenie w historii.

Statystyki mówią co innego. I to mówię o statystykach samotności, depresji, samobójstw, seksu itp.

biora urlopy jak dziecko zachoruje, bo żona nie może opuszczać za dużo dni w pracy i on musi wziąć czesc odpowiedzialności na siebie. takich którzy z przejęciem opowiadają kolega z pracy "ej a widziałeś nowe frozen? ja zabrałem moje dziewczyny i były zachwycone! ile lat ma ta twoja Kasia?

Bajki. Po pierwsze dla ojca L4 na dziecko przysługuje tak samo jak dla matki, więc bajki o urlopach na chorujące dziecko, to możesz wciskać innym. Po drugie, gadki o dzieciach i bieganie jak na smyczy to patologia. Spoko - można wspomnieć. Ale faceci nie działają jak koło gospodyń wiejskich i tacy, co się tak zachowują to albo udają, albo są srogo zwichrowani i to prędzej czy później wychodzi, bo ci sami kolesie jednocześnie najmocniej narzekają na swój żywot, swoje żony i dzieci. I z czasem - najszybciej pękają szukając sobie pocieszki na boku, bo czują, że gdzieś w tym wszystkim zgubili jaja po drodze. Ewentualnie pocieszka szuka żona takiego - z takiego samego powodu: bo jej facet zgubił gdzieś jaja i nagle wydaje się taki....niemęski. I zonk - bo żonka nagle traci ochotę na seks z takim.

Babeczki wykształcone, z biurową pracą w centrum miasta zarabiające 8k już nie za bardzo są zainteresowane tym macho z własnymi poglądami.

Tia, żeby to jeszcze prawda była. PONIŻEJ średniej krajowej zarabia 70% ludzi pracujących. Powyżej - to jest ułamek społeczeństwa. To raz. Dwa, nie bez przyczyny babki co raz częściej odmawiają takim miętkim fajom seksu rozczytując się w 50 odcieniach Szarego i innych Crossach. Dostrzegasz tą ironię sytuacyjną? Bo i tak - przy ludziach: 'o nie, jaki cham, jaki prostak, ja się na to nie zgadzam'. A w majtach kisiel. Rozmawiasz z bucem. Pamiętaj o tym. Ja to wszystko przerabiałem praktycznie i wiem ile takie deklaracje są warte w rzeczywistości w ~90% przypadków. Masz wspomniany tutaj, a przynajmniej na tym forum program z Bearem Grylsem Island. Pierwszy sezon ci polecam, żebyś na własne oczy się przekonała jak szybko takie puste deklaracje ulatują w starciu z realnym życiem.

Faceci wola mieć w domu babki które nie są totalnie od nich uzależnione finansowo i nie pchać wszystkiego samemu w zamian za to że być moze będą gadać jakieś woke frazesy

Tylko ci, których na to nie stać. Zdecydowana większość facetów natomiast jakby zarabiała odpowiednio dużo wolałaby mieć niepracującą żonę.

802

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

To o czym piszesz to raczej pokolenia wojenne, gdy po wojnie kobiety rzeczywiście raczej nie pracowały i siedziały w domach z dziećmi, ale to były lata 40te i 50 te ubiegłego wieku.
Jak sobie przypomina dzieci z podstawówki to znaczna większość ich mam pracowała tak jak ojcowie. Jedynie te wielodzietne już rodziny, z 4 ka dzieci miały mamę w domu.

Pokolenia bezpośrednio powojenne pracowały. Nie było innego wyjścia. Zginęło ok 17% społeczeństwa polskiego, z czego w większości to byli mężczyźni. Kobiety musiały pracować. Nawet niepełnosprawni musieli zapierdalać, często fizycznie w Spółdzielniach Inwalidów i ich prekursorach.

Mój dziadek został wywieziony jeszcze w '39. Wrócił dopiero w '45, bo mu się 'upiekło'. Kilka razy stał nad grobem, ale uratował go wyuczony zawód i krzepa - okazał się po prostu przydatny nazistom więc prawie zacharowali go na śmierć. Jak wrócił podobno wyglądał jak 70ciolatek - zmarszczki, wielka łysina, a to co zostało - siwe, choć był wtedy 20stoparolatkiem. Dłonie miał tak powykręcane odmrożeniami i torturami, że miał ogromne problemy z zapięciem koszuli, czy rozporka. Babcia była inwalidką, a całe życie pracowała w sklepie. Musiała. Dziadek też oczywiście pracował. Ale bywało tak, że miesiące miał trzeźwe, a tygodnie był w cugu i gdzieś się szlajał po okolicznych melinach w pijanym widzie walcząc z flashbackami z czasów wojny. Wsparcie psychologiczne nie istniało, a co on przeżył na robotach w Rzeszy, to jego, bo cały ten czas albo pracował do upadłego, albo był torturowany ku uciesze nazistów.

Także drogie panie - jak chcecie mówić o 'pokoleniu powojennym' i 'realiach PRLu' to pamiętajcie, że to pokolenie przeżyło jeden z największych koszmarów w historii ludzkości. Z okrucieństwem tak ogromnym, że 'ludzka stonoga' wydaje się przy nich bajką dla dzieci, a Josef Fritzl to mały Jasio.

803

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

To o czym piszesz to raczej pokolenia wojenne, gdy po wojnie kobiety rzeczywiście raczej nie pracowały i siedziały w domach z dziećmi, ale to były lata 40te i 50 te ubiegłego wieku.
Jak sobie przypomina dzieci z podstawówki to znaczna większość ich mam pracowała tak jak ojcowie. Jedynie te wielodzietne już rodziny, z 4 ka dzieci miały mamę w domu.

Pokolenia bezpośrednio powojenne pracowały. Nie było innego wyjścia. Zginęło ok 17% społeczeństwa polskiego, z czego w większości to byli mężczyźni. Kobiety musiały pracować. Nawet niepełnosprawni musieli zapierdalać, często fizycznie w Spółdzielniach Inwalidów i ich prekursorach.

Mój dziadek został wywieziony jeszcze w '39. Wrócił dopiero w '45, bo mu się 'upiekło'. Kilka razy stał nad grobem, ale uratował go wyuczony zawód i krzepa - okazał się po prostu przydatny nazistom więc prawie zacharowali go na śmierć. Jak wrócił podobno wyglądał jak 70ciolatek - zmarszczki, wielka łysina, a to co zostało - siwe, choć był wtedy 20stoparolatkiem. Dłonie miał tak powykręcane odmrożeniami i torturami, że miał ogromne problemy z zapięciem koszuli, czy rozporka. Babcia była inwalidką, a całe życie pracowała w sklepie. Musiała. Dziadek też oczywiście pracował. Ale bywało tak, że miesiące miał trzeźwe, a tygodnie był w cugu i gdzieś się szlajał po okolicznych melinach w pijanym widzie walcząc z flashbackami z czasów wojny. Wsparcie psychologiczne nie istniało, a co on przeżył na robotach w Rzeszy, to jego, bo cały ten czas albo pracował do upadłego, albo był torturowany ku uciesze nazistów.

Także drogie panie - jak chcecie mówić o 'pokoleniu powojennym' i 'realiach PRLu' to pamiętajcie, że to pokolenie przeżyło jeden z największych koszmarów w historii ludzkości. Z okrucieństwem tak ogromnym, że 'ludzka stonoga' wydaje się przy nich bajką dla dzieci, a Josef Fritzl to mały Jasio.

Wojna jest straszna, a jeszcze trzecia przed nami

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Uważam, że pokolenie kobiet w PRLu to było najsamotniejsze pokolenie w historii.

Statystyki mówią co innego. I to mówię o statystykach samotności, depresji, samobójstw, seksu itp.

biora urlopy jak dziecko zachoruje, bo żona nie może opuszczać za dużo dni w pracy i on musi wziąć czesc odpowiedzialności na siebie. takich którzy z przejęciem opowiadają kolega z pracy "ej a widziałeś nowe frozen? ja zabrałem moje dziewczyny i były zachwycone! ile lat ma ta twoja Kasia?

Bajki. Po pierwsze dla ojca L4 na dziecko przysługuje tak samo jak dla matki, więc bajki o urlopach na chorujące dziecko, to możesz wciskać innym. Po drugie, gadki o dzieciach i bieganie jak na smyczy to patologia. Spoko - można wspomnieć. Ale faceci nie działają jak koło gospodyń wiejskich i tacy, co się tak zachowują to albo udają, albo są srogo zwichrowani i to prędzej czy później wychodzi, bo ci sami kolesie jednocześnie najmocniej narzekają na swój żywot, swoje żony i dzieci. I z czasem - najszybciej pękają szukając sobie pocieszki na boku, bo czują, że gdzieś w tym wszystkim zgubili jaja po drodze. Ewentualnie pocieszka szuka żona takiego - z takiego samego powodu: bo jej facet zgubił gdzieś jaja i nagle wydaje się taki....niemęski. I zonk - bo żonka nagle traci ochotę na seks z takim.

Babeczki wykształcone, z biurową pracą w centrum miasta zarabiające 8k już nie za bardzo są zainteresowane tym macho z własnymi poglądami.

Tia, żeby to jeszcze prawda była. PONIŻEJ średniej krajowej zarabia 70% ludzi pracujących. Powyżej - to jest ułamek społeczeństwa. To raz. Dwa, nie bez przyczyny babki co raz częściej odmawiają takim miętkim fajom seksu rozczytując się w 50 odcieniach Szarego i innych Crossach. Dostrzegasz tą ironię sytuacyjną? Bo i tak - przy ludziach: 'o nie, jaki cham, jaki prostak, ja się na to nie zgadzam'. A w majtach kisiel. Rozmawiasz z bucem. Pamiętaj o tym. Ja to wszystko przerabiałem praktycznie i wiem ile takie deklaracje są warte w rzeczywistości w ~90% przypadków. Masz wspomniany tutaj, a przynajmniej na tym forum program z Bearem Grylsem Island. Pierwszy sezon ci polecam, żebyś na własne oczy się przekonała jak szybko takie puste deklaracje ulatują w starciu z realnym życiem.

Faceci wola mieć w domu babki które nie są totalnie od nich uzależnione finansowo i nie pchać wszystkiego samemu w zamian za to że być moze będą gadać jakieś woke frazesy

Tylko ci, których na to nie stać. Zdecydowana większość facetów natomiast jakby zarabiała odpowiednio dużo wolałaby mieć niepracującą żonę.

Ale my nie mówimy o statystykach tylko rozmawiamy między sobą. Przecież czytałes wpisy jeziornej, widać że jej raczej romans z mirkiem magazynierem nie grozi. po jej wpisach można zrozumieć że zyje w topce społeczenstwa: zerwała sobie bo seks był słaby, podczas gdy laski z patolni mają wielki problem żeby odejść od faceta co je bije latami, bo zwyczajnie nie mają kasy żeby same się utrzymać. ludzie którzy mają kase żeby żyć solo bo im nie odpowiada jakiś detal  to jest właśnie to top zarabiających. jak się ma kase to można mieć w dupie czy razem weźmiecie kredyt, czy facet dołozy do rachunków, bo możesz to robić sama, więc masz większe oczekiwania w innych sferach, czyli np w sferze emocjonalnej.
nie rozumiem do końca twoich przeskoków. raz licza sie statystyki i tworzysz teorie wszystkiego, raz indywidualnie analizujesz biogram jeziornej i jej wpisy.
z jej wpisów zrozumialam, że jest dziana i średnio ją interesuje ile facet zarabia, ważne żeby fajnie się z nim żyło. Ja wiem że są laski co ledwo same utrzymają się na powierzchni i wtedy przymykają oczy na pewne zgrzyty, bo wiedza że jak związek nie wypali to same zginą. tak samo jak mówisz o facetach których stać na żone siedząca w domu, tak samo są kobiety które stać na bycie singlem i wybrzydzanie przez jakieś drobne detale.

805

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Ale my nie mówimy o statystykach tylko rozmawiamy między sobą.

Ale rozmawiamy o zjawisku, które jest mierzalne. Nie można ignorować faktów, kiedy nie pasują do tezy.


nie rozumiem do końca twoich przeskoków. raz licza sie statystyki i tworzysz teorie wszystkiego, raz indywidualnie analizujesz biogram jeziornej i jej wpisy.

To proste. Jak rozmawiamy o zjawisku, to piszemy na podstawie jakichś mniej lub bardziej konkretnych i wiarygodnych danych. Jak rozmawiamy o jeziornej to....rozmawiamy o jeziornej.


tak samo są kobiety które stać na bycie singlem i wybrzydzanie przez jakieś drobne detale.

Ale skąd teza, że je 'stać na wybrzydzanie' ? Przecież jeziorna nie jest tutaj pierwszą, ani nie jest jedyną, która odczuwa presję z powodu tykającego zegara. I jak przegapi swoje okno, swoją szansę, to będzie sobie potem mieć rozkminy na ten temat do końca życia. I tu nie chodzi o to, że wybiera i przebiera, ale że o to, że nie potrafi dokonywać wyborów. Szuka psiapsi i dlatego jej związki się sypią, bo prowadzi to do tego, traci zainteresowanie swoim facetem. Widzę to ja, widzi to Farmer. Bo właśnie wybiera sobie na partnerów tych takich.....zniewieściałych i mimo wszystko rozmemłanych.

Zarzuca mi się często, że jestem...hmm....reliktem zamierzchłej przeszłości, bucem, chamem, mizoginem. Ale jak trzeba rozwiązać poważne problemy, albo wykonać naprawdę ważne zadania, to do kogo wszyscy biegną? Tego co musi przedyskutować pierdylion razy każdą pierdołę, czy tego, co podejmie decyzję od razu i zadanie wykona? Do kogo kobiety lgną? Tego co śmiało wykorzystuje okazje i szturmem idzie po swoje jak dzik w żołędzie łapiąc flow w biegu czy tego, co musi najpierw ustalić granice, zapytać, przedyskutować i 'dotrzeć się' ? Za czyimi plecami się schronisz w sytuacji zagrożenia? Za tym, co potrafi swoją agresję i siłę ukierunkować, czy za rozmemłanym misiem-psiapsi-przytulanką?

806

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Przecież czytałes wpisy jeziornej, widać że jej raczej romans z mirkiem magazynierem nie grozi. po jej wpisach można zrozumieć że zyje w topce społeczenstwa: zerwała sobie bo seks był słaby, podczas gdy laski z patolni mają wielki problem żeby odejść od faceta co je bije latami, bo zwyczajnie nie mają kasy żeby same się utrzymać. ludzie którzy mają kase żeby żyć solo bo im nie odpowiada jakiś detal  to jest właśnie to top zarabiających. jak się ma kase to można mieć w dupie czy razem weźmiecie kredyt, czy facet dołozy do rachunków, bo możesz to robić sama, więc masz większe oczekiwania w innych sferach, czyli np w sferze emocjonalnej.

I właśnie takie kobiety jak ona kończą samotne.

A dlaczego mirek magazynier miałby być zły?
Bo mniej zarabia? Bo nie będzie się potrafił odezwać w towarzystwie?
Bo nie będzie można porozmawiać o idealizmie Heglu, czy o głębi kolorów u Mondriaan'a?

A dlaczego mirek magazynier nie miałby szanować jej, kochać, wspierać?
Potrafiłby naprawić spłuczkę, gniazdko, czy zmienić koło.

Jeziorna ma wgrany zestaw cech faceta, ale chyba nie wie po co.
Mimo wieku nie przemyślała co rzeczywiście chce.
A jak zegar tyka, to może przez pomyłkę dokonać błędnego wyboru.

807 Ostatnio edytowany przez jeziorna (2023-11-24 03:06:06)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:

Ale skąd teza, że je 'stać na wybrzydzanie' ? Przecież jeziorna nie jest tutaj pierwszą, ani nie jest jedyną, która odczuwa presję z powodu tykającego zegara. I jak przegapi swoje okno, swoją szansę, to będzie sobie potem mieć rozkminy na ten temat do końca życia. I tu nie chodzi o to, że wybiera i przebiera, ale że o to, że nie potrafi dokonywać wyborów.

Biorę pod uwagę też wariant bez dzieci. Wolę być szczęśliwa z facetem i mieć fajne, wygodne child-free życie, niż mieć na siłę dzieci i wychowywać je samej, choć mogłabym. Po prostu dla dzieci byłoby lepiej, gdyby miały drugiego rodzica. Nie chciałam o tym pisać tutaj, ale od jakiegoś czasu się zastanawiam, czy nie zamrozić swoich jajeczek, tak na wszelki wypadek, skoro mnie stać na to. Sprawdzałam już koszty, znam szczegóły, zostało mi tylko podjąć decyzję o zamrożeniu, może będę spokojniejsza, wiedząc, że w razie czego mam plan awaryjny, z którego nie muszę przecież skorzystać.

No ja uważam, że stać mnie na "wybrzydzanie", tylko po prostu się zastanawiam, czy coś zmienić w swoim wybrzydzaniu. Do tej pory raczej to się sprawdzało, uważam, żemoje wybory były dobre, nie zawsze się udaje za pierwszym razem, po to zresztą są związki, zeby lepiej się poznać. Mam za sobą dwa związki i tylko ten drugi zakończyłam z powodu niedopasowania seksualnego. W pierwszym związku powód rozstania absolutnie nie mial nic wspólnego z seksem.

Jack Sparrow napisał/a:

Do kogo kobiety lgną? Tego co śmiało wykorzystuje okazje i szturmem idzie po swoje jak dzik w żołędzie łapiąc flow w biegu czy tego, co musi najpierw ustalić granice, zapytać, przedyskutować i 'dotrzeć się' ?

Nie wiem do kogo kobiety lgną. Ja mówię tylko za siebie i mogę mówić tylko o swoich odczuciach. Osobiście wolę takich bardziej rozmownych.

Nie trzeba każdej pierdoły przedyskutować, to jest oczywiste, aż tak nie dzieliliśmy włosa na czworo. Jeśli tego wymagała sytuacja, to potrafiliśmy szybko podjąć decyzję, mam na myśli zarówno siebie i jak każdego byłego partnera.

Jack Sparrow napisał/a:

Za czyimi plecami się schronisz w sytuacji zagrożenia? Za tym, co potrafi swoją agresję i siłę ukierunkować, czy za rozmemłanym misiem-psiapsi-przytulanką?

Wiem, o co ci chodzi, ale jeśli mówimy o takim realnym zagrozeniu, to zdecydowanie lepiej uciekać, chować się lub starać się nie rzucać w oczy. Nie zawsze odpowiadanie agresją jest dobrym rozwiązaniem i jeden facet, niewazne jak bardzo napakowany czy wysportowany, nie zawsze też poradzi sobie, szczególnie kiedy przeciwników jest więcej.


SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

z jej wpisów zrozumialam, że jest dziana i średnio ją interesuje ile facet zarabia, ważne żeby fajnie się z nim żyło. .

Dokładnie tak, nie zależy mi na tym, żeby facet zarabiał więcej niż ja, bo nie tego szukam w związku. Ale też nie będę go utrzymywać, chyba że tylko tymczasowo. Tak samo też nie patrzę na facetów, pod kątem "czy mnie obronią", bo nie czuję takiej potrzeby, nie szukam ochroniarza do związku, tylko partnera, z którym będzie nam dobrze się żyło.

Farmer napisał/a:

A dlaczego mirek magazynier miałby być zły?
Bo mniej zarabia? Bo nie będzie się potrafił odezwać w towarzystwie?
Bo nie będzie można porozmawiać o idealizmie Heglu, czy o głębi kolorów u Mondriaan'a?

A dlaczego mirek magazynier nie miałby szanować jej, kochać, wspierać?
Potrafiłby naprawić spłuczkę, gniazdko, czy zmienić koło.


Jasne, nie miałabym nic przeciwko magazynierowi, jeśli tylko jednoczesnie potrafił dyskutować, filozofować itp. Inaczej nie widzę, jak by to miało działać. Co z tego, że umie naprawić spłuczkę, jeśli nie miałabym o czym z nim rozmawiać na codzień?

Poza tym każdy moze nauczyc się tej naprawy spłuczki, gniazda czy zmiany koła. A nie każdy da radę być obytym w towarzystwie czy oczytanym. DLatego ja nie zwracam uwagi na to, czy ktos wniesie lodówkę na czwarte pietro (bo mozna wykupić z wniesieniem) czy wymieni żarówkę, bo równie ja mogę to zrobić. Nie musi też znać się na samochodach czy komputerach. Tego trudniej się nauczyć, ale odpowiedni research w necie + podpytanie wśród znajomych czy rodziny wystarczą. Dlatego mi zależy na innych aspektach czy cechach u faceta.

P.S. Szukam faceta, nie psiapsi. Ze swoim partnerem jest się zupełnie na innym poziomie emocjonalnym niż z psiapsią do pogaduszek. Poza tym z psiapsią przecież nie będę uprawiać seksu ani się całować.

808

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Ale skąd teza, że je 'stać na wybrzydzanie' ? Przecież jeziorna nie jest tutaj pierwszą, ani nie jest jedyną, która odczuwa presję z powodu tykającego zegara. I jak przegapi swoje okno, swoją szansę, to będzie sobie potem mieć rozkminy na ten temat do końca życia. I tu nie chodzi o to, że wybiera i przebiera, ale że o to, że nie potrafi dokonywać wyborów.

Biorę pod uwagę też wariant bez dzieci. Wolę być szczęśliwa z facetem i mieć fajne, wygodne child-free życie, niż mieć na siłę dzieci i wychowywać je samej, choć mogłabym. Po prostu dla dzieci byłoby lepiej, gdyby miały drugiego rodzica. Nie chciałam o tym pisać tutaj, ale od jakiegoś czasu się zastanawiam, czy nie zamrozić swoich jajeczek, tak na wszelki wypadek, skoro mnie stać na to. Sprawdzałam już koszty, znam szczegóły, zostało mi tylko podjąć decyzję o zamrożeniu, może będę spokojniejsza, wiedząc, że w razie czego mam plan awaryjny, z którego nie muszę przecież skorzystać.

No ja uważam, że stać mnie na "wybrzydzanie", tylko po prostu się zastanawiam, czy coś zmienić w swoim wybrzydzaniu. Do tej pory raczej to się sprawdzało, uważam, żemoje wybory były dobre, nie zawsze się udaje za pierwszym razem, po to zresztą są związki, zeby lepiej się poznać. Mam za sobą dwa związki i tylko ten drugi zakończyłam z powodu niedopasowania seksualnego. W pierwszym związku powód rozstania absolutnie nie mial nic wspólnego z seksem.

Jack Sparrow napisał/a:

Do kogo kobiety lgną? Tego co śmiało wykorzystuje okazje i szturmem idzie po swoje jak dzik w żołędzie łapiąc flow w biegu czy tego, co musi najpierw ustalić granice, zapytać, przedyskutować i 'dotrzeć się' ?

Nie wiem do kogo kobiety lgną. Ja mówię tylko za siebie i mogę mówić tylko o swoich odczuciach. Osobiście wolę takich bardziej rozmownych.

Nie trzeba każdej pierdoły przedyskutować, to jest oczywiste, aż tak nie dzieliliśmy włosa na czworo. Jeśli tego wymagała sytuacja, to potrafiliśmy szybko podjąć decyzję, mam na myśli zarówno siebie i jak każdego byłego partnera.

Jack Sparrow napisał/a:

Za czyimi plecami się schronisz w sytuacji zagrożenia? Za tym, co potrafi swoją agresję i siłę ukierunkować, czy za rozmemłanym misiem-psiapsi-przytulanką?

Wiem, o co ci chodzi, ale jeśli mówimy o takim realnym zagrozeniu, to zdecydowanie lepiej uciekać, chować się lub starać się nie rzucać w oczy. Nie zawsze odpowiadanie agresją jest dobrym rozwiązaniem i jeden facet, niewazne jak bardzo napakowany czy wysportowany, nie zawsze też poradzi sobie, szczególnie kiedy przeciwników jest więcej.


SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

z jej wpisów zrozumialam, że jest dziana i średnio ją interesuje ile facet zarabia, ważne żeby fajnie się z nim żyło. .

Dokładnie tak, nie zależy mi na tym, żeby facet zarabiał więcej niż ja, bo nie tego szukam w związku. Ale też nie będę go utrzymywać, chyba że tylko tymczasowo. Tak samo też nie patrzę na facetów, pod kątem "czy mnie obronią", bo nie czuję takiej potrzeby, nie szukam ochroniarza do związku, tylko partnera, z którym będzie nam dobrze się żyło.

Farmer napisał/a:

A dlaczego mirek magazynier miałby być zły?
Bo mniej zarabia? Bo nie będzie się potrafił odezwać w towarzystwie?
Bo nie będzie można porozmawiać o idealizmie Heglu, czy o głębi kolorów u Mondriaan'a?

A dlaczego mirek magazynier nie miałby szanować jej, kochać, wspierać?
Potrafiłby naprawić spłuczkę, gniazdko, czy zmienić koło.


Jasne, nie miałabym nic przeciwko magazynierowi, jeśli tylko jednoczesnie potrafił dyskutować, filozofować itp. Inaczej nie widzę, jak by to miało działać. Co z tego, że umie naprawić spłuczkę, jeśli nie miałabym o czym z nim rozmawiać na codzień?

Poza tym każdy moze nauczyc się tej naprawy spłuczki, gniazda czy zmiany koła. A nie każdy da radę być obytym w towarzystwie czy oczytanym. DLatego ja nie zwracam uwagi na to, czy ktos wniesie lodówkę na czwarte pietro (bo mozna wykupić z wniesieniem) czy wymieni żarówkę, bo równie ja mogę to zrobić. Nie musi też znać się na samochodach czy komputerach. Tego trudniej się nauczyć, ale odpowiedni research w necie + podpytanie wśród znajomych czy rodziny wystarczą. Dlatego mi zależy na innych aspektach czy cechach u faceta.

P.S. Szukam faceta, nie psiapsi. Ze swoim partnerem jest się zupełnie na innym poziomie emocjonalnym niż z psiapsią do pogaduszek. Poza tym z psiapsią przecież nie będę uprawiać seksu ani się całować.

Otoz to duzo w tym prawdy, w zwiazku trzeba rowniez potrafic ze soba rozmawiac i nie jest to cechy psiapsi tylko,zeby sobie mowic wazne rzeczy

809

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:

No ja uważam, że stać mnie na "wybrzydzanie", tylko po prostu się zastanawiam, czy coś zmienić w swoim wybrzydzaniu. Do tej pory raczej to się sprawdzało, uważam, żemoje wybory były dobre, nie zawsze się udaje za pierwszym razem, po to zresztą są związki, zeby lepiej się poznać..

Dziewczyno, zastanów się, z kim chcesz w przyszłości żyć i pod czyje dyktando? Pod dyktando Jacka Sparrowa? To Ty będziesz z kimś w parze, a nie Jack Sparrow, który wybrał kobietę pod siebie. Są kobiety, które kijem by go nie dotknęły, nie za poglądy, bo można sie z nimi zgadzac lub nie, można się pięknie różnić, ale np. za wulgarny, chamski język. Może Jack ze swoją kobietą przerzucają sie w sprzeczkach łaciną podwórkową i dla nich jest to OK, klipozor chla i pali zioło ze swoja kobietą, potem rzygają jeden przez drugiego, zastanów się, czy ich zdanie na pewno chcesz brać pod uwagę. To jeden z przykładów. Ja sobie pozwalam na "wybrzydzanie" (czekanie na odpowiednią osobę), przez co mam za sobą długi okres niebycia w parze, ale za to teraz mam kogoś, kto odpowiada mi w 200% w każdej dziedzinie. Mało ludzi jest skazanych na niebycie w parze.

810

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Noble, rozumiem jeziorną. Ja też czasem tak sobie myślę, no niech jakiś gość jeden z drugim mi powie na co trzeba patrzeć, o co właściwie chodzi. A z drugiej strony masz rację, dla mnie chociażby jednym z najbardziej restrykcyjnych czynników dyskwalifikujacych mężczyznę jest palenie zioła, tu nie ma żadnych kompromisów, nie ma żadnej dyskusji, nie ma może, nie ma że czasem, nie ma i już i nawet na takiego delikwenta nie patrzę.
Więc w sumie słuszność jest też taka, że to może nie jej/mój/nasz target mężczyzn. W sensie światopoglądowym.
Ale jakiś tam punkt widzenia kogoś nie jest zły, choć jak ich tu czytam to goście są totalnie odklejeni. Ale Jackowi się czasem coś uda poruszyć pod kopułą, jak chociażby kwestie do przemyślenia że no nie ma co się łamać bo każdy miał jakieś porażki miłosne. Ale mają lekko naryte pod bania, czego w żaden sposób nie da się nie zauważyć tongue

811

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Ja tylko piszę, że każdy powinien patrzec według własnego światopoglądu. Jeziorna kulturalnie rozwiązywała spory, Sparrow woli, jak kobieta mu powie "Nie pierdol mi tutaj". Co kto lubi. Jeden woli jabłka, inny gruszki, jedna kobieta wybierze faceta, co potrafi gipsówki położyć samodzielnie, inna wybierze faceta, który potrafi sobie to zorganizować i stać go na zapłatę za ekipę, a uniknie potem dyskusji - jak w innym wątku - jak mężczyzna powinien wieszac karnisz, z cementem, czy bez. Patrz na siebie, bo to Ty poniesiesz konsekwencje swoich wyborów.

812

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Tu kiedyś był watek dziewczyny, która mając chłopaka grzecznego, ułożonego - poszła na jakąś tam domówkę. Na tej domówce, przystawiał się do niej pijany kolega. Na początku odmawiała, kazała mu się odczepić. Ale facet był pijany i nie odpuszczał, aż w końcu dopiął swego. Można by rzec. Alkohol, nastrój - stało się.
Ale na drugi dzień, dziewczyna napisała na tym zacnym forum wątek. Co ona teraz ma czynić, bo zakochała się w tym pijanym posuwniku. A chłopak przecież taki spokojny, ułożony, można na niego liczyć. Ale igrców już brak.

813

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:

Wolę być szczęśliwa z facetem i mieć fajne, wygodne child-free życie, niż mieć na siłę dzieci

My z żoną nie możemy mieć dzieci (a przy okazji jesteśmy sporo starsi od ciebie, bo dobijamy powoli 40stki). To nie jest tak jak się wydaje, że to 'wygodne, child-free', bo instynkty nie znikają. Jak nie zrealizujesz ich inaczej (mniej lub bardziej świadomie) to cię ten temat wewnętrznie w końcu zje. A i tak nie jest łatwo być bezdzieciowym pariasem gdzie wszyscy twoi znajomi dzieci posiadają. Bo uwierz mi - będziesz wytykana i ludzie będą cię alienować. Jedni z zazdrości (bo sami zaliczyli wpadkę, bo są niezadowoleni z wkurzających dzieci, bo rodzicielstwo ich przerasta), a inni z poczucia niezrozumienia, bo dzieci są dla nich usprawiedliwieniem i wytłumaczeniem lenistwa i niezorganizowania.


Mam za sobą dwa związki i tylko ten drugi zakończyłam z powodu niedopasowania seksualnego.

Błąd. Bardzo poważny. To nie była kwestia 'niedopasowania'. On cię po prostu przestał pociągać z tego powodu, o którym piszemy z Farmerem: bo wzięłaś sobie na partnera psiapsiółkę. Pierwszy to był kiedy? Ogólniak/studia? Tego nawet nie powinno się liczyć....


Osobiście wolę takich bardziej rozmownych.

No i popatrz, byłaś z takimi i co? Popęd spadł znacząco nie bez przyczyny.


Nie zawsze odpowiadanie agresją jest dobrym rozwiązaniem i jeden facet, niewazne jak bardzo napakowany czy wysportowany, nie zawsze też poradzi sobie, szczególnie kiedy przeciwników jest więcej.

Kolejny błąd. Zagrożenia trzeba umieć rozpoznawać i je przewidywać. A jak już ktoś wyskakuje z agresją do ciebie, to sorry, ale sentymenty i bajki o rycerzach w złotych zbrojach idą w odstawkę. Do potwornej roboty zatrudniasz....potwora.


Tak samo też nie patrzę na facetów, pod kątem "czy mnie obronią", bo nie czuję takiej potrzeby, nie szukam ochroniarza do związku, tylko partnera, z którym będzie nam dobrze się żyło.

Błąd numer trzy. Człowiek lubi sobie dopowiadać filozofie jak to jest rozwinięty, ąę, kulturka, filozofia i cała reszta pierdół, a tymczasem biologia jest bardzo prosta - subiektywne poczucia bezpieczeństwa w tym dość niestabilnym i jednak niebezpiecznym świecie jest podstawą. Każda kobieta, absolutnie każda spuści w kiblu faceta, który w sytuacji zagrożenia nie będzie potrafił jej obronić. Tak samo jak każda poczuje wstyd, jak jej facet zostanie odsunięty na bok przez innego kolesia, który podwijając rękawy przecedzi do niego przez zęby: 'patrz i ucz się jak to się robi'. Nawet jeśli te uczucia pozostaną nieuświadomione, to one będą. I będą manifestować swoją obecność w postaci spadającego libido.

P.S. Szukam faceta, nie psiapsi. Ze swoim partnerem jest się zupełnie na innym poziomie emocjonalnym niż z psiapsią do pogaduszek. Poza tym z psiapsią przecież nie będę uprawiać seksu ani się całować.

A cały czas opisujesz psiapsi. Nie faceta.

814

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Noble napisał/a:

Dziewczyno, zastanów się, z kim chcesz w przyszłości żyć i pod czyje dyktando? Pod dyktando Jacka Sparrowa?


Ale pod jakie dyktando? Ja tylko wskazuje jej błędy jakie popełniła w ostatnim związku, które zaowocowały tym, że ostatecznie straciła zainteresowanie typem. Chciała miętką faje do pogaduch? Chciała. Dostała taką? No dostała. I jak to się skończyło? Przestał ją z czasem pociągać. A dlaczego? Ano dlatego:


Legat napisał/a:

Tu kiedyś był watek dziewczyny, która mając chłopaka grzecznego, ułożonego - poszła na jakąś tam domówkę. Na tej domówce, przystawiał się do niej pijany kolega. Na początku odmawiała, kazała mu się odczepić. Ale facet był pijany i nie odpuszczał, aż w końcu dopiął swego. Można by rzec. Alkohol, nastrój - stało się.
Ale na drugi dzień, dziewczyna napisała na tym zacnym forum wątek. Co ona teraz ma czynić, bo zakochała się w tym pijanym posuwniku. A chłopak przecież taki spokojny, ułożony, można na niego liczyć. Ale igrców już brak.

Ileż to takich historii? Dziesiątki? Setki? Setki tysięcy?


Babki takie są. Deklarują chęć związku z ogrodnikiem, a potem płacz i zgrzytanie zębów, że ogrodnik na wojnie nie daje rady. A jednocześnie psioczą na wojowników w ogrodzie, bo są 'nieprzystosowani', choć ostatecznie mniej lub bardziej albo marzą o takich, albo zwyczajnie takich potrzebują (w taki lub inny sposób).




I zauważcie, że jak tu przychodzą kolesie zostawieni, zdradzeni, z rozpadającymi się związkami, bo dziewczyna ma zerowe zainteresowanie seksem z nimi, to zawsze jest to ten sam typ kolesia: miły, rozmowny, uczynny + cała reszta z pakietu wymienionego przez jeziorną. Taki też jest przecież N_o: zrobić samemu nic nie potrafi, ale za to podobno oczytany jak ta lala. I jaki tego efekt? Zona puściła go kantem, a tutaj przyszedł płacząc czemu 'wszystkie babki takie są' i jak sobie znaleźć 'inną'.

A z naszymi incelami, to inaczej? Któryś z nich wykazuje jakiekolwiek cechy stereotypowo męskich? No nie. Ale z opisów jeziornej czy twojego Noble to przecież idealni kandydaci. Nic tylko dać im szansę, prawda?

815

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

No ale to działa też w drugą stronę. Gdy ma się w domu despotę. To jakże atrakcyjnie wygląda poczciwina spotkany np. na wywiadówce. Normalnie pogada, wymieni rodzicielskie doświadczenia. Tez ostatnio wątek o tym był. A wymiana zdań została nagle przerwana przez nagrywanie i zablokowanie kontaktów przez sprytnego despotę. smile

816

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Dlatego najważniejszy jest balans.

Ale liczy się potencjał. To jak w tym przykładzie rozmowy z trudnym klientem z wcześniej czy ogólnie kłótni, gdzie koleś pozostaje spokojny i opanowany. Bo jest ogromna różnica, kiedy ten pozorny spokój wynika z poczucia niemocy, strachu i w konsekwencji gniewu skierowanego do siebie, a kiedy wiesz, że mógłbyś rozszarpać, przerzuć i wypluć osobę na wprost ciebie, ale wybierasz tego nie robić. Pozornie, z zewnątrz efekt jest ten sam. Ale znając drugą osobę, tak prawdziwie znając, wiesz jaki silnik siedzi pod maską i wiesz, że ta różnica ma ogromne konsekwencje życiowe. Taki trochę dr Jekkyl na zewnątrz i Mr. Hide w środku.

To przypomina mi sytuację z 'Anger Management' z Sandlerem i Nickolsonem. Jeziorna opisuje i deklaruje chęć spotykania się z takim Dave'em Buznik'iem (Sandler), a tu chodzi tak naprawdę o to, co robi z nim Dr Buddy Rydell (Nickolson).

817

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Legat napisał/a:

No ale to działa też w drugą stronę. Gdy ma się w domu despotę. To jakże atrakcyjnie wygląda poczciwina spotkany np. na wywiadówce. Normalnie pogada, wymieni rodzicielskie doświadczenia. Tez ostatnio wątek o tym był. A wymiana zdań została nagle przerwana przez nagrywanie i zablokowanie kontaktów przez sprytnego despotę. smile

Dlatego najważniejszy jest zdrowy rozsądek. Jak ktoś zachowuje się jak chory psycholog, to na dłuższa metę nie da się tego znieść, tak samo jak ktoś kto jest miły do bólu. W przeklinaniu nie ma nic złego, tak samo jak ktoś czasem jest grzeczny. No i już, żadne skrajności nigdy nikomu na dobre nieb wyszły. Osobiście lubię jak ktoś ma dobry żart, czasem przeklnie bo i ja to robię, ale w rozwiązywaniu konfliktów zależy mi dobrej, płynnej komunikacji a nie obrzucaniu się mięsem w kluczowych momentach.

818

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Karmaniewraca napisał/a:
Legat napisał/a:

No ale to działa też w drugą stronę. Gdy ma się w domu despotę. To jakże atrakcyjnie wygląda poczciwina spotkany np. na wywiadówce. Normalnie pogada, wymieni rodzicielskie doświadczenia. Tez ostatnio wątek o tym był. A wymiana zdań została nagle przerwana przez nagrywanie i zablokowanie kontaktów przez sprytnego despotę. smile

Dlatego najważniejszy jest zdrowy rozsądek. Jak ktoś zachowuje się jak chory psycholog, to na dłuższa metę nie da się tego znieść, tak samo jak ktoś kto jest miły do bólu. W przeklinaniu nie ma nic złego, tak samo jak ktoś czasem jest grzeczny. No i już, żadne skrajności nigdy nikomu na dobre nieb wyszły. Osobiście lubię jak ktoś ma dobry żart, czasem przeklnie bo i ja to robię, ale w rozwiązywaniu konfliktów zależy mi dobrej, płynnej komunikacji a nie obrzucaniu się mięsem w kluczowych momentach.

Wczoraj wracalam autobusem z miasta, siedzieli w nim dwaj faceci co drugie slowo to fu****cking "I f*** go f*** that f**** city and f*** she f*** don't f*** come"... sobie tylko pomyslalam "bardzo dobrze,ze nie przyszla,bo z takimi wiesniakami mentalnymi to wstyd przed dom do ogrodu wyjsc,a co dopiero gdzies dalej.

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

No popatrz Jack. Niby nie lubisz rozmawiac a siedzisz na tym forum całe dnie.
Popełniasz błąd stawiając znak równości między osobami kulturalnymi i oczytanymi, a niemeskimi lalusiami. Są osoby ktore sa oczytane i obyte, bo są nudnymi kluskami, nikt ich nigdy nie zapraszał na domówki, nie mieli zadnych hobby więc zostali szkolnymi kujonami i jakoś tak sie im zycie potoczylo. Są ludzie którzy tacy sa,bo to ich zwyczajnie interesuje. Potrafią zwyzywać gościa który wepchnie się przed nich w kolejke, albo dać w nos facetowi który w klubie złapie ich dziewczyne za tyłek. I czasem to robia, ale jeśli mogą to wolą wyslawiać się pełnymi zdaniami, dyskutować o kinie i teatrze, byc uprzejmym i codziennie wysyłać dziewczynie słodkie smsy. To ty myślisz szablonowo i nie dopuszczasz takiego bogactwa ludzkiego charakteru. Można umiec dogadać się z zenkiem spod budki z piwem i jednocześnie odnaleźć się na wernisażu, czy wieczorku literackim. Ty cały czas mylnie zakładasz że ludzie są jednowymiarowi i mają jedynie grzeczną strone, albo nie mają jej wcale.
Historia lasek które zdradzają facetów kulturalnych i obytych nie mają związku z jeziorną. Takie laski podobnie jak kujony-nie-z-wyboru mają takich facetów bo nie mają opcji, boją się próbowac czegoś innego. Są laski które by wymieniły zaradnego mirka magazyniera na doktoranta filozofii bez mrugnięcia okiem i nigdy sie nie oglądały wstecz. Ot gust. Tak samo nie każdy facet lubi laski w typie dody i wydadza mu się wulgarne, prostackie i będzie wolał raczej kogoś w typie wolnego ducha, hipiski jak Beata Pawlikowska. Po prostu tak jest. A że wśród hipisek jak beata pawlikowska sa takie które siedzą cały dzień w domu i jarają zioła, ale tez takie które publikują własne książki, jezdzą po świecie i mają program w Tv to jest ta wilowymiarowość i zmienność w ramach jednego typu kobiecości, której ty zdajesz się nie widzieć.

820

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Tak, to jest istota Jacka. Nie mieści nu się w głowie coś, skoro sam tego nie doświadczył. I można by było zrozumieć, że każdy pisze wg własnego doświadczenia bo niby wg jakiego ma pisać, ale trzeba zachować otwartość i możliwość na to, że jednak świat to nie tylko doświadczenia jednego człowieka, jakieś przekupione badania, albo badania na małej grupie, ale jeszcze cholera wie co, żeby udowodnić słuszność swych racji.

Współczuję trochę twojej kobiecie, bo z tobą dyskusja jest - ja wiem, ja kogos znałem, ja przeczytałem i napewno tak jest. Jesteś na tym forum od dinozaurów, widzisz z jakimi tematami ludzie przychodzą czas uznać, że nie każdy jest taki sam, choć jesteśmy tacy sami. - wiem, że to ostatnie zdanie przepali ci zwoje, ale życie.

821

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

No popatrz Jack. Niby nie lubisz rozmawiac a siedzisz na tym forum całe dnie.
Popełniasz błąd stawiając znak równości między osobami kulturalnymi i oczytanymi, a niemeskimi lalusiami. Są osoby ktore sa oczytane i obyte, bo są nudnymi kluskami, nikt ich nigdy nie zapraszał na domówki, nie mieli zadnych hobby więc zostali szkolnymi kujonami i jakoś tak sie im zycie potoczylo. Są ludzie którzy tacy sa,bo to ich zwyczajnie interesuje. Potrafią zwyzywać gościa który wepchnie się przed nich w kolejke, albo dać w nos facetowi który w klubie złapie ich dziewczyne za tyłek. I czasem to robia, ale jeśli mogą to wolą wyslawiać się pełnymi zdaniami, dyskutować o kinie i teatrze, byc uprzejmym i codziennie wysyłać dziewczynie słodkie smsy. To ty myślisz szablonowo i nie dopuszczasz takiego bogactwa ludzkiego charakteru. Można umiec dogadać się z zenkiem spod budki z piwem i jednocześnie odnaleźć się na wernisażu, czy wieczorku literackim. Ty cały czas mylnie zakładasz że ludzie są jednowymiarowi i mają jedynie grzeczną strone, albo nie mają jej wcale.
Historia lasek które zdradzają facetów kulturalnych i obytych nie mają związku z jeziorną. Takie laski podobnie jak kujony-nie-z-wyboru mają takich facetów bo nie mają opcji, boją się próbowac czegoś innego. Są laski które by wymieniły zaradnego mirka magazyniera na doktoranta filozofii bez mrugnięcia okiem i nigdy sie nie oglądały wstecz. Ot gust. Tak samo nie każdy facet lubi laski w typie dody i wydadza mu się wulgarne, prostackie i będzie wolał raczej kogoś w typie wolnego ducha, hipiski jak Beata Pawlikowska. Po prostu tak jest. A że wśród hipisek jak beata pawlikowska sa takie które siedzą cały dzień w domu i jarają zioła, ale tez takie które publikują własne książki, jezdzą po świecie i mają program w Tv to jest ta wilowymiarowość i zmienność w ramach jednego typu kobiecości, której ty zdajesz się nie widzieć.

Ha ha dokladnie cale dnie siedzi na plotkarskim forum dla kobiet, ale to nie on ma cechy psiapsi

822 Ostatnio edytowany przez Noble (2023-11-24 15:52:05)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
JuliaUK33 napisał/a:

Ha ha dokladnie cale dnie siedzi na plotkarskim forum dla kobiet, ale to nie on ma cechy psiapsi

Mnie się to siedzenie przez takiego wulgarnego facecika na kobiecym forum bardzo niemęskie wydaje.
Natomiast jednym z bardziej męskich mężczyzn na forum według mnie jest Excop.

823

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Noble napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Ha ha dokladnie cale dnie siedzi na plotkarskim forum dla kobiet, ale to nie on ma cechy psiapsi

Mnie się to siedzenie przez takiego wulgarnego facecika na kobiecym forum bardzo niemęskie wydaje.

Wogole zastanawiam sie, ze tutaj siedzi dosc duzo facetow, ktorzy plotkami mogli by sie zajmowac calymi dniami. Wogole nawet w realnym zyciu wielu facetow to wieksze plotkary-psiapsi niz kobiety

824

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Ty cały czas mylnie zakładasz że ludzie są jednowymiarowi

W 90% są. To się nazywa typami osobowości.

Ot gust. Tak samo nie każdy facet lubi laski w typie dody i wydadza mu się wulgarne, prostackie i będzie wolał raczej kogoś w typie wolnego ducha, hipiski jak Beata Pawlikowska. Po prostu tak jest. A że wśród hipisek jak beata pawlikowska sa takie które siedzą cały dzień w domu i jarają zioła, ale tez takie które publikują własne książki, jezdzą po świecie i mają program w Tv to jest ta wilowymiarowość i zmienność w ramach jednego typu kobiecości, której ty zdajesz się nie widzieć


Jest nas 40 milionów ludzi, z czego jak dobrze pamiętam to 51% stanowią kobiety.

Ile z nich publikuje książki?

Ile ma swoje programy w TV?

Żeby podeprzeć swoją tezę posługujesz się przykładami kobiet, które stanowią jaki odsetek? 0,001% ?

825

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Karmaniewraca napisał/a:

Jesteś na tym forum od dinozaurów, widzisz z jakimi tematami ludzie przychodzą czas uznać, że nie każdy jest taki sam, choć jesteśmy tacy sami. - wiem, że to ostatnie zdanie przepali ci zwoje, ale życie.

No widzę z czym przychodzą. I dziele się obserwacją i moimi wnioskami z m.in tychże. Że ludzie są różni? Oczywiście. Ale pewne typy osobowości cechują się takimi, a nie innymi zachowaniami z niewielkimi jedynie odchyłami od danego typu.

Ja wiem, że bronicie wizerunku swojego idealnego faceta, ale pora zejść na ziemię i zdać sobie sprawę, że takie jednorożce w przyrodzie nie występują lub są w ilościach anegdotycznych.

Z pandy misia grizzly nie zrobicie.

826

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Legat napisał/a:

No ale to działa też w drugą stronę. Gdy ma się w domu despotę. To jakże atrakcyjnie wygląda poczciwina spotkany np. na wywiadówce. Normalnie pogada, wymieni rodzicielskie doświadczenia. Tez ostatnio wątek o tym był. A wymiana zdań została nagle przerwana przez nagrywanie i zablokowanie kontaktów przez sprytnego despotę. smile

Cichy poczciwina powiedzasz...

827

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:

Jesteś na tym forum od dinozaurów, widzisz z jakimi tematami ludzie przychodzą czas uznać, że nie każdy jest taki sam, choć jesteśmy tacy sami. - wiem, że to ostatnie zdanie przepali ci zwoje, ale życie.

No widzę z czym przychodzą. I dziele się obserwacją i moimi wnioskami z m.in tychże. Że ludzie są różni? Oczywiście. Ale pewne typy osobowości cechują się takimi, a nie innymi zachowaniami z niewielkimi jedynie odchyłami od danego typu.

Ja wiem, że bronicie wizerunku swojego idealnego faceta, ale pora zejść na ziemię i zdać sobie sprawę, że takie jednorożce w przyrodzie nie występują lub są w ilościach anegdotycznych.

Z pandy misia grizzly nie zrobicie.

Dlatego, ponieważ kazdy ma swoje preferencje, jest szansa, że każdy znajdzie coś dla siebie.

828

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:

Biorę pod uwagę też wariant bez dzieci. Wolę być szczęśliwa z facetem i mieć fajne, wygodne child-free życie, niż mieć na siłę dzieci i wychowywać je samej, choć mogłabym. Po prostu dla dzieci byłoby lepiej, gdyby miały drugiego rodzica. Nie chciałam o tym pisać tutaj, ale od jakiegoś czasu się zastanawiam, czy nie zamrozić swoich jajeczek, tak na wszelki wypadek, skoro mnie stać na to. Sprawdzałam już koszty, znam szczegóły, zostało mi tylko podjąć decyzję o zamrożeniu, może będę spokojniejsza, wiedząc, że w razie czego mam plan awaryjny, z którego nie muszę przecież skorzystać.

To zanim się zdecydujesz sprawdź koszty kilku(nasto)krotnego in vitro i prawdopodobieństwo powodzenia.
Statystyki nie są tak optymistyczne jak twierdzą lekarze.

jeziorna napisał/a:

No ja uważam, że stać mnie na "wybrzydzanie", tylko po prostu się zastanawiam, czy coś zmienić w swoim wybrzydzaniu. Do tej pory raczej to się sprawdzało, uważam, żemoje wybory były dobre, nie zawsze się udaje za pierwszym razem, po to zresztą są związki, zeby lepiej się poznać. Mam za sobą dwa związki i tylko ten drugi zakończyłam z powodu niedopasowania seksualnego. W pierwszym związku powód rozstania absolutnie nie mial nic wspólnego z seksem.

Oczywiście, że stać ciebie na "wybrzydzanie". Masz wykształcenie, pewną pozycję.
Tylko, czy za 5 lat będziesz miała męża i dzieci?

jeziorna napisał/a:

Nie wiem do kogo kobiety lgną. Ja mówię tylko za siebie i mogę mówić tylko o swoich odczuciach. Osobiście wolę takich bardziej rozmownych.

Od rozmów masz psiapsi.

jeziorna napisał/a:

Jasne, nie miałabym nic przeciwko magazynierowi, jeśli tylko jednoczesnie potrafił dyskutować, filozofować itp. Inaczej nie widzę, jak by to miało działać. Co z tego, że umie naprawić spłuczkę, jeśli nie miałabym o czym z nim rozmawiać na codzień?

Poza tym każdy moze nauczyc się tej naprawy spłuczki, gniazda czy zmiany koła. A nie każdy da radę być obytym w towarzystwie czy oczytanym. DLatego ja nie zwracam uwagi na to, czy ktos wniesie lodówkę na czwarte pietro (bo mozna wykupić z wniesieniem) czy wymieni żarówkę, bo równie ja mogę to zrobić. Nie musi też znać się na samochodach czy komputerach. Tego trudniej się nauczyć, ale odpowiedni research w necie + podpytanie wśród znajomych czy rodziny wystarczą. Dlatego mi zależy na innych aspektach czy cechach u faceta.

Facet to facet, ale nie przytulanka.
Gdy przyjdą ciężkie chwile (a takie zawsze przyjdą), to będziesz chciała poczuć męskie ramię, które będzie dla ciebie wsparciem.

I facet jest od spłuczki, czy kontaktu. Daj mu tę możliwość się wykazać.

jeziorna napisał/a:

P.S. Szukam faceta, nie psiapsi. Ze swoim partnerem jest się zupełnie na innym poziomie emocjonalnym niż z psiapsią do pogaduszek.

Szukasz osoby, z którą mogłabyś sobie pogadać. Mieć flow, połączenie emocjonalne itp.
Takie związki nie muszą być trwałe.

jeziorna napisał/a:

Poza tym z psiapsią przecież nie będę uprawiać seksu ani się całować.

Jeśli jesteś nowoczesna, to czemu nie smile


Chyba w domu rodzinnym nie miałaś wzorca silnego mężczyzny.

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Ty cały czas mylnie zakładasz że ludzie są jednowymiarowi

W 90% są. To się nazywa typami osobowości.

Ot gust. Tak samo nie każdy facet lubi laski w typie dody i wydadza mu się wulgarne, prostackie i będzie wolał raczej kogoś w typie wolnego ducha, hipiski jak Beata Pawlikowska. Po prostu tak jest. A że wśród hipisek jak beata pawlikowska sa takie które siedzą cały dzień w domu i jarają zioła, ale tez takie które publikują własne książki, jezdzą po świecie i mają program w Tv to jest ta wilowymiarowość i zmienność w ramach jednego typu kobiecości, której ty zdajesz się nie widzieć


Jest nas 40 milionów ludzi, z czego jak dobrze pamiętam to 51% stanowią kobiety.

Ile z nich publikuje książki?

Ile ma swoje programy w TV?

Żeby podeprzeć swoją tezę posługujesz się przykładami kobiet, które stanowią jaki odsetek? 0,001% ?

Właśnie widać twój machoizm w praktyce. Ja o gruszce ty pietruszce, masz problem z jakimiś prostymi formami rozumowania i nie rozumiesz o czym pisze.
wydaje ci się że wygrałes jakąś dyskusje a ty jedynie wymęczyłeś rozmówce, czyli mnie i nawet nie chce mi się z tobą dalej rozmawiać.
Widze ze nauczyłeś się jednego triku: podawania danych statystycznych bez kontekstu i masz sie za świetnego rozmówcę. Gdzie ja pisze że wiem jaki odsetek kobiet publikuje książki i ma programy w TV? Przecież ja zupełnie nie o tym mówiłam. Podałam pierwszy z brzegu przykład kobiety, która ma wielowymiarową osobowość. beata pawlikowska z jednej strony ma image hipiski, luzaczki, takiej troche szamanki. Ja nie wiem jaka ona jest IRL, to jest przykład znanej osoby. Ma na celu lepsze wyobrażenie o jakiego typu wielowymiarowości mówię.  z drugiej strony: jest dośc rzutką bizneswoman, znalazła nisze na rynku, zbudowała fanbase i od lat jest obecna w TV i iternecie zarabiając przy tym pewnie nie mało i podrózując po całym świecie. Ten przykład ma na celu pewien eksperyment myslowy, żebyś zapoznał się ze zjawiskiem które jest twojemu umysłowi obce. Myslisz o wyluzowanej hipisce. Pierwsze skojarzenia? Bezrobotna, pali zioło całe dnie, mieszka jak menel na jakims squocie i pewnie nie myje zębów. Rzeczywistość? Kasy jak lodu, mimo że nie ma stałej, bezpiecznej pracy na pełen etat typu internista, czy notariusz, ma więcej kasy niż przeciętna babeczka w takiej właśnie pracy kojarzonej z posiadaniem kasy.
inny przykład już padł w rozmowie: gonciarz. był na marszu czarnych parasolek, robi filmy o tym że jest woke i chodzi do terapeuty i codziennie staje się lepszą wersja siebie. Pierwsze skojarzenia?  Miękka faja, pewnie nie może nikogo poderwać, więc udaje feministe żeby w końcu ktoś na niego zwrócił uwagę; desperat, pantofel. Rzeczywistość? Wysokiej klasy babiarz, obraca małolaty na każdym kontynencie, jego perwersje są na tyle znane że laski w tokio ostrzegają się nawzajem na IG jak tylko stawia stope na lotnisku.
Nie chodzi o to jacy ci ludzie są w rzeczywistości, bo nie znam ich nie umiem tego ocenić. Chodzi tylko o podanie kilku przykładów, kiedy pewien styl życia kojarzy ci się mocno z jakmiś cechami, a okazuje się że nic bardziej mylnego.

Ty nie walczysz z gustem jeziornej, ale swoim własnym wyobrazeniem o pewnym typie faceta, którego wydaje ci się że znasz.

830

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Gdzie ja pisze że wiem jaki odsetek kobiet publikuje książki i ma programy w TV? Przecież ja zupełnie nie o tym mówiłam.

Tym czasem, w równoległym wszechświecie:

Tak samo nie każdy facet lubi laski w typie dody i wydadza mu się wulgarne, prostackie i będzie wolał raczej kogoś w typie wolnego ducha, hipiski jak Beata Pawlikowska. Po prostu tak jest. A że wśród hipisek jak beata pawlikowska sa takie które siedzą cały dzień w domu i jarają zioła, ale tez takie które publikują własne książki, jezdzą po świecie i mają program w Tv to jest ta wilowymiarowość i zmienność w ramach jednego typu kobiecości,

Jaka to wielowymiarowość, kiedy jako 'zmienną wymiarową' podajesz przykład 0,0001% (lub mniej) kobiet?

Podałam pierwszy z brzegu przykład kobiety, która ma wielowymiarową osobowość.

Podałaś przykład osobowości medialnej jako potwierdzenie tezy, która zaistniała w ogóle na rynku tylko i wyłącznie dzięki zmianom ustrojowym. Ale właśnie - ile jest takich Pawlikowskich? I z resztą, biorąc pod uwagę jakie kontrowersje ona regularnie wywołuje,, to ja nie wiem co tu zachwalać. Równie dobrze mógłbym podać przykład Joe Rogan'a, bo też pasuje do twojej tezy ( a nawet lepiej). Tylko ilu takich Roganów jest nawet nie w USA, ale na całym świecie? Jeden. Dosłownie jeden. Jak samo jak jeden jest Dwayne Johnson, który również wpisuje się w twoją definicję wielowymiarowości. Ale czy to znaczy, że przez pryzmat absolutnych unikatów w skali kraju czy właśnie wręcz całego świata mamy budować obraz otaczającej rzeczywistości? Czy też może takie właśnie rodzynki traktować jak to, czym są - rodzynkami/unikatami.


Ten przykład ma na celu pewien eksperyment myslowy, żebyś zapoznał się ze zjawiskiem które jest twojemu umysłowi obce. Myslisz o wyluzowanej hipisce. Pierwsze skojarzenia? Bezrobotna, pali zioło całe dnie, mieszka jak menel na jakims squocie i pewnie nie myje zębów.

Znam sporo osób tego typu, które dużo jarają, biorą też i inne dragi i jednocześnie tak czy siak są bardzo twórcze artystycznie i nie są to nigdy ludzie biedni. Nie wiem w jakim ty świecie żyjesz, że masz takie skojarzenia.


inny przykład już padł w rozmowie: gonciarz. był na marszu czarnych parasolek, robi filmy o tym że jest woke i chodzi do terapeuty i codziennie staje się lepszą wersja siebie. Pierwsze skojarzenia?  Miękka faja, pewnie nie może nikogo poderwać, więc udaje feministe żeby w końcu ktoś na niego zwrócił uwagę; desperat, pantofel. Rzeczywistość?

Ale przecież Gonciarz swoim zachowaniem generalnie potwierdza wizerunek woke mężczyzn jako słabych, zniewieściałych i mało stabilnych emocjonalnie. Najpierw tłumaczył się narkotykami i terapią, a ostatnio, że to wszystko nieprawda, fotomontaże, manipulacje i wycięty kontekst. Jak jego zachowanie ma niby potwierdzać jego....no nie wiem w sumie co? 'Męskość' ? Bo znany i rozpoznawalny typ przy kasie poruchał? No ależ to niesamowity wielowymiar i głębia osobowości. Laski lecą na hajs. Niemożliwe.

Nie chodzi o to jacy ci ludzie są w rzeczywistości, bo nie znam ich nie umiem tego ocenić. Chodzi tylko o podanie kilku przykładów, kiedy pewien styl życia kojarzy ci się mocno z jakmiś cechami, a okazuje się że nic bardziej mylnego.

I podałaś przykład Pawlikowskiej - bezdzietnej feministki, która jest w konflikcie ze środowiskami psychiatrii, za pierdolenie głupot o depresji i ekspertki od wszystkiego sugerującej w dyskusji o aborcji, że to matki są winne, że płód nie rozwija się prawidłowo. Zajebisty przykład, który jednak nie obala nijak tezy, że bezdzietne, starzejące się woke babki siedzące na niezłej kasie pierdolą farmazony.

Gonciarz to samo. Jak nie wiem co ty masz w głowie, żeby pokazywać kolejnego nawiedzonego-przebudzonego jako przykład 'wielowymiarowości'.

831 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-11-24 19:46:23)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Ty nie walczysz z gustem jeziornej, ale swoim własnym wyobrazeniem o pewnym typie faceta, którego wydaje ci się że znasz.

Jej gust mnie nie obchodzi, bo to jej sprawa. Ja wskazuje gdzie popełniła i gdzie dalej popełnia błąd: ona chcąc życiowego partnera, ojca dzieci opisuje zachowanie i postępowanie zwykłej psiapsi. Nie faceta, który miałby zadatki na bycie głową rodziny, na bycie jej opoką w sytuacjach ciężkich i trudnych.

Jak będzie wybierać sobie takich 'kluchowatych' facetów na partnerów, to i będzie dość szybko tracić nimi zainteresowanie.

To tak samo jak kolesie piszący, że szukają silnej i niezależnej, a w praktyce więcej zarabiająca partnerka kastruje ich ekonomicznie, bo nie są w stanie tego udźwignąć. To jest ten sam mechanizm. Znalezienie złotego środka jest trudne. Ale przede wszystkim trzeba mieć realne oczekiwania, a nie ala 'książę z bajki', bo pewnych zestawów cech praktycznie nie da się pogodzić i udaje się to jedynie ultra wąskiemu odsetkowi ludzi.

832

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Gdzie ja pisze że wiem jaki odsetek kobiet publikuje książki i ma programy w TV? Przecież ja zupełnie nie o tym mówiłam.

Tym czasem, w równoległym wszechświecie:

Tak samo nie każdy facet lubi laski w typie dody i wydadza mu się wulgarne, prostackie i będzie wolał raczej kogoś w typie wolnego ducha, hipiski jak Beata Pawlikowska. Po prostu tak jest. A że wśród hipisek jak beata pawlikowska sa takie które siedzą cały dzień w domu i jarają zioła, ale tez takie które publikują własne książki, jezdzą po świecie i mają program w Tv to jest ta wilowymiarowość i zmienność w ramach jednego typu kobiecości,

Jaka to wielowymiarowość, kiedy jako 'zmienną wymiarową' podajesz przykład 0,0001% (lub mniej) kobiet?

Podałam pierwszy z brzegu przykład kobiety, która ma wielowymiarową osobowość.

Podałaś przykład osobowości medialnej jako potwierdzenie tezy, która zaistniała w ogóle na rynku tylko i wyłącznie dzięki zmianom ustrojowym. Ale właśnie - ile jest takich Pawlikowskich? I z resztą, biorąc pod uwagę jakie kontrowersje ona regularnie wywołuje,, to ja nie wiem co tu zachwalać. Równie dobrze mógłbym podać przykład Joe Rogan'a, bo też pasuje do twojej tezy ( a nawet lepiej). Tylko ilu takich Roganów jest nawet nie w USA, ale na całym świecie? Jeden. Dosłownie jeden. Jak samo jak jeden jest Dwayne Johnson, który również wpisuje się w twoją definicję wielowymiarowości. Ale czy to znaczy, że przez pryzmat absolutnych unikatów w skali kraju czy właśnie wręcz całego świata mamy budować obraz otaczającej rzeczywistości? Czy też może takie właśnie rodzynki traktować jak to, czym są - rodzynkami/unikatami.


Ten przykład ma na celu pewien eksperyment myslowy, żebyś zapoznał się ze zjawiskiem które jest twojemu umysłowi obce. Myslisz o wyluzowanej hipisce. Pierwsze skojarzenia? Bezrobotna, pali zioło całe dnie, mieszka jak menel na jakims squocie i pewnie nie myje zębów.

Znam sporo osób tego typu, które dużo jarają, biorą też i inne dragi i jednocześnie tak czy siak są bardzo twórcze artystycznie i nie są to nigdy ludzie biedni. Nie wiem w jakim ty świecie żyjesz, że masz takie skojarzenia.


inny przykład już padł w rozmowie: gonciarz. był na marszu czarnych parasolek, robi filmy o tym że jest woke i chodzi do terapeuty i codziennie staje się lepszą wersja siebie. Pierwsze skojarzenia?  Miękka faja, pewnie nie może nikogo poderwać, więc udaje feministe żeby w końcu ktoś na niego zwrócił uwagę; desperat, pantofel. Rzeczywistość?

Ale przecież Gonciarz swoim zachowaniem generalnie potwierdza wizerunek woke mężczyzn jako słabych, zniewieściałych i mało stabilnych emocjonalnie. Najpierw tłumaczył się narkotykami i terapią, a ostatnio, że to wszystko nieprawda, fotomontaże, manipulacje i wycięty kontekst. Jak jego zachowanie ma niby potwierdzać jego....no nie wiem w sumie co? 'Męskość' ? Bo znany i rozpoznawalny typ przy kasie poruchał? No ależ to niesamowity wielowymiar i głębia osobowości. Laski lecą na hajs. Niemożliwe.

Nie chodzi o to jacy ci ludzie są w rzeczywistości, bo nie znam ich nie umiem tego ocenić. Chodzi tylko o podanie kilku przykładów, kiedy pewien styl życia kojarzy ci się mocno z jakmiś cechami, a okazuje się że nic bardziej mylnego.

I podałaś przykład Pawlikowskiej - bezdzietnej feministki, która jest w konflikcie ze środowiskami psychiatrii, za pierdolenie głupot o depresji i ekspertki od wszystkiego sugerującej w dyskusji o aborcji, że to matki są winne, że płód nie rozwija się prawidłowo. Zajebisty przykład, który jednak nie obala nijak tezy, że bezdzietne, starzejące się woke babki siedzące na niezłej kasie pierdolą farmazony.

Gonciarz to samo. Jak nie wiem co ty masz w głowie, żeby pokazywać kolejnego nawiedzonego-przebudzonego jako przykład 'wielowymiarowości'.

Pawlikowska kiedys lubilam jak opisywala podroze i na podrozowaniu powinna poprzestac jak zaczela pierdzielic pierdolamento o psychologii i wyzszych wibracjach jakies energii to juz wogole masakra. Kiedys mialam jedna jej ksiazke to wogole jakbym jakies guru z hindusistycznej religii czytala

833 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2023-11-24 20:46:30)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:

Znam sporo osób tego typu, które dużo jarają, biorą też i inne dragi i jednocześnie tak czy siak są bardzo twórcze artystycznie i nie są to nigdy ludzie biedni. Nie wiem w jakim ty świecie żyjesz, że masz takie skojarzenia.

No i znowu nie rozumiesz mimo że napisałam wyraźnie że nie chodzi mi o konkretie TE OSOBY i konkretnie taki styl życia, tylko o to że na ich temat można mieć pewne stereotypowe wyobrażenie(można, nie mówię że ty je masz) a w rzeczywistości jest ono dalekie od tego jaki styl życia te osoby mają. Ja nie chcę konkretnie analizować beaty pawlikowskiej i gonciarza. Jesteś tak głupi, że nie kumasz że podałam przykład osoby medialnej BO KAZDY na tym forum zna te osobe i od razu wie o jaką wielowymiarowość mi chodzi. nie ma znaczenia czy ta wielowymiarowość w ich przypadku istnieje, bo w swojej wypowiedzi operuję jedynie wyobrażeniem które przeciętna osoba może mieć na ich temat, a nie ocena ich IRL. nie zamierzam wertować atlasu wibitnych polaków tylko po to żeby przytoczyć jedno nazwisko na forum i jack mógł wejść na mój poziom abstrakcji, bo mam generalnie w poważaniu że jesteś głupi. dla mnie możesz taki pozostać. Przykład mojej cioci grażynki, która jest zupełnie przeciętną babeczką się nie pojawi bo nikt jej nie zna i moze mieć problem z wyobrażniem sobie o czym mówię. Nawet nie wieszs na co ona jest przykładem, bo jesteś zbyt leniwy żeby chwile przemyśleć co napisałam, tylko już lecisz do komputera żeby mnie zgasić XD

Sory Jack ale wymęczyłes mnie. Jesteś niezbyt bystry i cięzko mi się przebić przez taki beton. Może masz jakieś przemyślenia ale przebicie się przez twoje braki w operowaniu słowie pisanym, wyczuciu co ma autor na myśli, zdolności do jakiejś syntezy wiedzy jest bardzo męczące i rozmowa z tobą nie należy do przyjemnych. Myślę że wiele kobiet podobnie jak ja ma awersje do takich wszechwiedzących macho, którzy pierdolą kocopoły nie na temat i myślą że są najmądrzejsi w całej wsi. Może to wyjaśnia twoja bytność na forum: IRL nikt nie ma już ochoty z tobą gadać na poważnie tak gównianym rozmówcą jesteś, więc zostaje ci nabijanie postów online, żeby poczuć się ważnym. Ja na razie podziękuję za wymiane zdań bo kopać się z koniem nie zamierzam. WYGRAŁEŚ! jesteś najmądrzejszy na forum! masz najlepsze argumenty! (to ironia, jakbyś nie wiedział... ironia czyli powiedzenie czegoś co jest antonimem do naszej prawdziwej myśli)

834

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

No i znowu nie rozumiesz mimo że napisałam wyraźnie że nie chodzi mi o konkretie TE OSOBY i konkretnie taki styl życia, tylko o to że na ich temat można mieć pewne stereotypowe wyobrażenie

Ależ można.

Po starzejącej się i bezdzietnej feministce można się spodziewać, że będzie pierdolić głupoty o aborcji, depresji i podobnych? No można. I trafia się w tym wypadku? No trafia.

Po 'nawróconym' lewicującym kolesiu można się spodziewać problemów z dragami i psychiką? No można.

Po co podajesz za przykłady osoby, które opisujesz po chwili 'no nie chodziło konkretnie o te osoby', bo jednak udowadniają coś innego? Nie można było posłużyć np Oprah Winfrey? Biorąc pod uwagę jej dzieciństwo to miała szanse na sukces jak jeden do miliarda. I proszę - z biedoty przez miss piękności do multimiliarderki. To jest przykłąd, którym powinnaś się posłużyć na dowód wielowymiarowości. I byłby spoko. Tylko widzisz - takich przykładów jest jak na lekarstwo i stanowią oni ewenement i wyjątek od szeroko pojętej normy. Bo wbrew temu co piszesz, to doskonale rozumiem o co chodzi. Tylko właśnie - to pierdolenie farmazonów i kreowanie absolutnych wyjątków na szeroko rozumianą normę. Nie - świat tak nie działa.

Może masz jakieś przemyślenia ale przebicie się przez twoje braki w operowaniu słowie pisanym, wyczuciu co ma autor na myśli, zdolności do jakiejś syntezy wiedzy jest bardzo męczące i rozmowa z tobą nie należy do przyjemnych.

Wyczuciu co autor miał na myśli? A co ja wróżka Semira jestem i na podstawie głupich przykładów, które akurat potwierdzają to co pisałem, ja mam wiedzieć, że chodzi ci o coś innego? Wolne żarty.

Myślę że wiele kobiet podobnie jak ja ma awersje do takich wszechwiedzących macho,

Możesz mieć awersje do czego tylko chcesz. Nijak nie zmienia to sytuacji, że w związku każdy pełni jakąś swoją funkcję. Związek gdzie są dwie psiapsiułeczki jest skazany na rozpad. Proste. Czego nie rozumiesz?

835 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2023-11-24 21:18:53)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

A Jack nie widzisz, że jestem kolejną uzytkowniczką która ucieka z jakiegoś wątku bo nie ma siły na rozmowe z tobą Zrobiła to już Agnes, Ross w innym wątku Giaa. No ciekawe. Dostrzegam pewien wzorzec. Ale nie jesteś Samirą więc i tak nie zrozumiesz o czym mowa.

Szkoda, że nie ma już Gii bo fajnie i krótko z tobą jechała. Jak to było? Karzełku, kurduplu...już nie pamiętam. Muszę sobie sprawdzić.

836

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Ja pierdole Jack Ty naprawdę jesteś tępy. XD ja nawet nie wiem jak Co to wyjaśnić o co chodzi Smutnej, bo ona tak perfekcyjnie to opisała, że trzeba być debilem aby tego nie zakumac. Opisała Twoje postrzeganie percepcji na przykładzie osób ze świata publicznego bo się ich zna. Abstrahując od tego kim są. Oprah która podajesz też powinna w twojej ciasnej bani coś rozszerzyć i dać światło na to jakim zwykle schematem się posługujesz ale to i tak mało. Tak wiekszosc tu osób sieć poddała w dyskusji z tobą bo to nie ma sensu.
Amen.

837

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Farmer napisał/a:

Oczywiście, że stać ciebie na "wybrzydzanie". Masz wykształcenie, pewną pozycję.
Tylko, czy za 5 lat będziesz miała męża i dzieci?

.

Co Wy się tak panowie boicie tego wybrzydzania kobiet:?
Dla każdego starczy.

838

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:
Farmer napisał/a:

Oczywiście, że stać ciebie na "wybrzydzanie". Masz wykształcenie, pewną pozycję.
Tylko, czy za 5 lat będziesz miała męża i dzieci?

.

Co Wy się tak panowie boicie tego wybrzydzania kobiet:?
Dla każdego starczy.

Tym bardziej, ze nie kazda kobieta chce miec meza i dzieci

839

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:
Farmer napisał/a:

Oczywiście, że stać ciebie na "wybrzydzanie". Masz wykształcenie, pewną pozycję.
Tylko, czy za 5 lat będziesz miała męża i dzieci?

.

Co Wy się tak panowie boicie tego wybrzydzania kobiet:?
Dla każdego starczy.

Boją się, bo nie mają czym kobietom zaimponować. Zobacz Rossanko, że przy mężczyznach takich jak Shinigami Ty jesteś kobietą sukcesu, mieszkasz sama, sama opłacasz rachunki i przezwyciężyłaś chorobę.

840

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:
Farmer napisał/a:

Oczywiście, że stać ciebie na "wybrzydzanie". Masz wykształcenie, pewną pozycję.
Tylko, czy za 5 lat będziesz miała męża i dzieci?

.

Co Wy się tak panowie boicie tego wybrzydzania kobiet:?
Dla każdego starczy.


No właśnie nie wystarczy, bo kobiety pewne swojej pozycji i możliwości nie polecą za każdym zainteresowanym.
Po to robi się tutaj "prostowanie" i straszenie, żeby nie wybrzydzały tylko spełniały swoją podrzędną rolę wobec mężczyzn i dzieci.  Bo tak podobno chciała natura.

Jeśli  kobieta w wieku 35 lat ma być wyniszczoną związkiem rozwódką z dwójką dzieci,  ledwo wiążącą koniec z końcem z głodowymi alimentami, albo "przechodzonym kurwiszonem", którą każdy się zabawił, nawet gdy od początku wiedział, że spotyka się z nią  tylko dla seksu, to niech już sobie będzie wolną kobietą bez obciążeń i czerpiącą z życia przyjemności, niekoniecznie  pod męską dominacją.
Dziewczyny - ceńcie się, szanujcie się i nie dajcie sobie robić wody z mózgu. Każda ma jedno życie i szkoda go tracić na nieodpowiednie związki.

841

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Agnes76 napisał/a:
rossanka napisał/a:
Farmer napisał/a:

Oczywiście, że stać ciebie na "wybrzydzanie". Masz wykształcenie, pewną pozycję.
Tylko, czy za 5 lat będziesz miała męża i dzieci?

.

Co Wy się tak panowie boicie tego wybrzydzania kobiet:?
Dla każdego starczy.


No właśnie nie wystarczy, bo kobiety pewne swojej pozycji i możliwości nie polecą za każdym zainteresowanym.
Po to robi się tutaj "prostowanie" i straszenie, żeby nie wybrzydzały tylko spełniały swoją podrzędną rolę wobec mężczyzn i dzieci.  Bo tak podobno chciała natura.

Jeśli  kobieta w wieku 35 lat ma być wyniszczoną związkiem rozwódką z dwójką dzieci,  ledwo wiążącą koniec z końcem z głodowymi alimentami, albo "przechodzonym kurwiszonem", którą każdy się zabawił, nawet gdy od początku wiedział, że spotyka się z nią  tylko dla seksu, to niech już sobie będzie wolną kobietą bez obciążeń i czerpiącą z życia przyjemności, niekoniecznie  pod męską dominacją.
Dziewczyny - ceńcie się, szanujcie się i nie dajcie sobie robić wody z mózgu. Każda ma jedno życie i szkoda go tracić na nieodpowiednie związki.

Amen. Szkoda,ze tak nie myslalam jak mialam 20 kilka lat. Na  szczescie po 30 tce moje myslenie zaczelo sie zmieniac co do zwiazkow i zyje mnie sie o wiele lepiej

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Szkoda, że mało osób na forum uzupełnia swój wiek,miasto i zawód. Tak by była jasność, że np. Jack- starszy sprzedawca ds płytek w OBI, lat 38, z Ostrowca Swietokrzyskiego,  doradza jeziornej- absolwentce ekonomii, specjalistce ds audytu lat 26 z Krakowa. I by była jasność, że kiedy mówi "znajdz sobie takiego faceta sukcesu jak ja, zaradnego i zdecydowanego, po co ci laluś z twojej branży" tak naprawdę wygaduje odklejone dyrdymały.

To prawda, że pomija się aspekt kosztów nieudanych związków. Prawie nigdy nie jest tak, że kończąc związek jest się taką samą osobą jak się było przed nim. Potem ktos idzie na randkę z takim rozwodnikiem i słyszy "nie ufam nikomu. była mnie zdradziła i nie ufam tobie, udowodnij że jesteś godna zaufania" i taka delikwentka zamiast cieszyć się nowo poznanym faectem musi robić za terapeutkę i prostować to co ktoś powyginał. Albo kobieta, która ma obsesje na punkcie przemocy, manipulacji, wszedzie widzi spisek bo ex był pokręcony, nagle zamiast cieszyć się życiem, flirtować, przed randką zrobić makup i wyjść z domu z uśmiechem na ustach siedzi w internetach i ogląda godzinami filmy "jak uniknąc narcyza", "jak rozpoznać psychopate", "który terapeuta najlepszy".

843

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Ale zważ też SmutnaDziewczyno, że Jack nie uwzględnia w ogóle, o czym była mowa, upływu czasu na kwestie poglądowe, a przecież nawet skała ulega erozji wskutek działania wody, czy wiatru. Ludzie też zmieniają poglądy, leczą się ze zdrad, są ostrożniejsi, ale to nie znaczy, że nie potrafią z czasem znowu zaufać. Pytanie zasadnicze wątku - czy kobietom jest lepiej po rozstaniu? Tak, mnie z upływem czasu było coraz lepiej, osiągnęłam poziom życia sprzed rozstania gdy samodzielnie zatrudniłam sobie panią do sprzątania domu.Nawet teraz będąc w związku słyszę od partnera, że jestem inteligentniejsza od niego i że on się tego boi. Jestem ładna, wykształcona, zamożna, z fajną satysfkacjonującą pracą, z prawem jazdy i samochodem, mieszkam w zamożnej okolicy w pieknej willi, dzieci już mam, na majstra który mi zrobi remont łazienki mnie stać - po co mi facet?

844

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Noble napisał/a:

Ale zważ też SmutnaDziewczyno, że Jack nie uwzględnia w ogóle, o czym była mowa, upływu czasu na kwestie poglądowe, a przecież nawet skała ulega erozji wskutek działania wody, czy wiatru. Ludzie też zmieniają poglądy, leczą się ze zdrad, są ostrożniejsi, ale to nie znaczy, że nie potrafią z czasem znowu zaufać. Pytanie zasadnicze wątku - czy kobietom jest lepiej po rozstaniu? Tak, mnie z upływem czasu było coraz lepiej, osiągnęłam poziom życia sprzed rozstania gdy samodzielnie zatrudniłam sobie panią do sprzątania domu.Nawet teraz będąc w związku słyszę od partnera, że jestem inteligentniejsza od niego i że on się tego boi. Jestem ładna, wykształcona, zamożna, z fajną satysfkacjonującą pracą, z prawem jazdy i samochodem, mieszkam w zamożnej okolicy w pieknej willi, dzieci już mam, na majstra który mi zrobi remont łazienki mnie stać - po co mi facet?

A ja bym chciala byc w zwiazku tylko jeszcze nie teraz

845

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
JuliaUK33 napisał/a:
Noble napisał/a:

Ale zważ też SmutnaDziewczyno, że Jack nie uwzględnia w ogóle, o czym była mowa, upływu czasu na kwestie poglądowe, a przecież nawet skała ulega erozji wskutek działania wody, czy wiatru. Ludzie też zmieniają poglądy, leczą się ze zdrad, są ostrożniejsi, ale to nie znaczy, że nie potrafią z czasem znowu zaufać. Pytanie zasadnicze wątku - czy kobietom jest lepiej po rozstaniu? Tak, mnie z upływem czasu było coraz lepiej, osiągnęłam poziom życia sprzed rozstania gdy samodzielnie zatrudniłam sobie panią do sprzątania domu.Nawet teraz będąc w związku słyszę od partnera, że jestem inteligentniejsza od niego i że on się tego boi. Jestem ładna, wykształcona, zamożna, z fajną satysfkacjonującą pracą, z prawem jazdy i samochodem, mieszkam w zamożnej okolicy w pieknej willi, dzieci już mam, na majstra który mi zrobi remont łazienki mnie stać - po co mi facet?

A ja bym chciala byc w zwiazku tylko jeszcze nie teraz

No i fajnie, może jeszcze będziesz w związku, ale to nie znaczy, że z kimkolwiek, kto zwróci na Ciebie uwagę, z wdzięczności za tę uwagę. Mam na myśli, że mnie "stać" z wielu względów na wybrzydzanie i wiele kobiet stać, a mężczyźni nie umieją się z tym pogodzić. Jak przeczytasz jeszcze raz moj wpis, to zauważysz, że ja jestem obecnie w związku, ale nie dltaego, że nie stać mnie na życie w pojedynkę, mam braki fizyczno-psychiczne i szukam w partnerze lekarstwa na to albo żeby miał mi kto karnisz powiesić czy auto do mechanika zawieźć, a dlatego, że chcę i wybranek spełnia moje wymagania.

Posty [ 781 do 845 z 976 ]

Strony Poprzednia 1 11 12 13 14 15 16 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024