Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Strony Poprzednia 1 10 11 12 13 14 15 16 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 716 do 780 z 976 ]

716 Ostatnio edytowany przez jeziorna (2023-11-22 16:32:36)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:

Akceptacji inności?

Masz trzecie oko na czole czy coś?

Nie, wystarczy spotkać sie z daną osobą parę razy i rozmawiać na różne tematy, zeby poznać jego poglady. Jeśli mówi, ze np. brzydzi się gejów (jeden facet tak powiedział) lub że nigdy nie traktowałby adoptowanego wnuka jak własnego, nawet jesli ten wnuk o tym nie wie, ale odczułby to. Inny powiedział, że niby toleruje, nie przeszkadza im, jesli z tym sie nie odnosza, ale nie potrafiłby zaakceptować syna/córki po wyoutowaniu się (tak tez usłyszałam naprawdę). Rozumiem, każdy ma swoje poglądy, ale ja nie wyobrażam sobie, żeby podobna osoba była ojcem moich dzieci. Nie chcę, by moje dziekco czułoby się w ktorymkolwiek momencie, ze jest nieakceptowane przez własnego rodzica. Mam w bliskim otoczeniu kogoś, kto jest w związku z osoba tej samej płci, dlatego ten temat jest dla mnie ważny.


Jack Sparrow napisał/a:

Wiesz, karierę i rodzinę ciężko pogodzić.


Karierę i rodzinę da się pogodzić, ale nie każdemu to by pasowałoby. Taki temat naprawde rzadko jest poruszany na spotkaniach, wiec trudno mi podać konkrety,  pamietam tylko trzy takie rozmowy.

Jeden facet, z którym utrzymywałam kontakt kiedyś, uważał, ze to kobieta jest od zajmowania się dziećmi i zdziwił sie, że ja nie chcę siedzieć 3 lata w domu z dzieckiem. Chodzi o to, że ja chciałabym wrócić do pracy w miarę szybko, najpóźniej rok po urodzeniu, przynajmniej na jakąś część etatu, żeby nie miec za duzych zaleglosci w pracy (taka specyfika w pracy). Wiadomo, że różnie wychodzi w praktyce,  może  bez sensu o tym myślę już teraz, ale to jest dla mnie lampka ostrzegawcza, ze jeśli na samym poczatku mamy zupełnie inne oczekiwania, to później moze być trudniej.

Inny zapytał, co bym zrobiła, jakbym musiała pojechać na jakąś delegację w pracy, obecnie jeżdzę na kilka dni max raz na kwartał. Chyba zapomniał, że przeciez dzieci mają też ojca, zresztą wspomniał, ze nie umiałby zająć się dzieckiem. No, a ja np. wolałabym na zmiane z ojcem brać zwolnienie lekarskie lub w zależności od okresu/potrzeb niż zeby defaultowo tylko ja jako matka brała wolne.

Samotny kolega z pracy narzekał na swój pracoholizm i mówił, że nie moze znalezc zadnej kobiety, ze kazda nakrzeła na to, ze nie ma dla nich czasu albo ze pracuje nawet w weekendy i ze nie rozumią jego pracy. Zapytałam, ze moze by pasował mu  ktos podobny do niego, np. mająca własną firmę, bo taka osoba łatwiej zrozumie? I wtedy skrzywił się, mowiac, że, nie, nie, on wolałby, żeby zawsze ktos w domu był i czekał na niego z obiadem.

P.S. Nie pracuję w weekendy, nie biorę nadgodzin, wiec zadna powazna ze mnie karierowiczka czy pracoholiczka.

Zobacz podobne tematy :

717

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Akceptacji inności?

Masz trzecie oko na czole czy coś?

Nie, wystarczy spotkać sie z daną osobą parę razy i rozmawiać na różne tematy, zeby poznać jego poglady. Jeśli mówi, ze np. brzydzi się gejów (jeden facet tak powiedział) lub że nigdy nie traktowałby adoptowanego wnuka jak własnego, nawet jesli ten wnuk o tym nie wie, ale odczułby to. Inny powiedział, że niby toleruje, nie przeszkadza im, jesli z tym sie nie odnosza, ale nie potrafiłby zaakceptować syna/córki po wyoutowaniu się (tak tez usłyszałam naprawdę). Rozumiem, każdy ma swoje poglądy, ale ja nie wyobrażam sobie, żeby podobna osoba była ojcem moich dzieci. Nie chcę, by moje dziekco czułoby się w ktorymkolwiek momencie, ze jest nieakceptowane przez własnego rodzica. Mam w bliskim otoczeniu kogoś, kto jest w związku z osoba tej samej płci, dlatego ten temat jest dla mnie ważny.


Jack Sparrow napisał/a:

Wiesz, karierę i rodzinę ciężko pogodzić.


Karierę i rodzinę da się pogodzić, ale nie każdemu to by pasowałoby. Taki temat naprawde rzadko jest poruszany na spotkaniach, wiec trudno mi podać konkrety,  pamietam tylko trzy takie rozmowy.

Jeden facet, z którym utrzymywałam kontakt kiedyś, uważał, ze to kobieta jest od zajmowania się dziećmi i zdziwił sie, że ja nie chcę siedzieć 3 lata w domu z dzieckiem. Chodzi o to, że ja chciałaby wrócić do pracy najpóźniej rok po urodzeniu, przynajmniej na jakąś część etatu, żeby nie miec za duzych zaleglosci w pracy (taka specyfika w pracy). Wiadomo, że różnie wychodzi w praktyce,  może dałoby sie to ustalic po blizszym poznaniu, ale to jest dla mnie lampka ostrzegawcza, ze jeśli na smaym poczatku mamy zupełnie inne oczekiwania, to później moze być trudniej.

Inny zapytał, co bym zrobiła, jakbym musiała wyjechać na jakąś delegację (jeżdzę na max 3 dni max raz na kwartał i to tylko w Polsce), zapominając, ze przeciez dzieci mają też ojca, zresztą wspomniał, ze nie umiałby zająć się dzieckiem. Od tamtej pory nie rozwijałam już z nimi tego tematu, z ale chodzi mi o to, że  chciałabym np. na zmiane brać zwolnienie lekarskie lub w zależności od okresu niż zeby defaultowo tylko matka brała wolne.

Samotny kolega z pracy narzekał na swój pracoholizm i mówił, że żadna kobieta  nie rozumie jego pracy i że przydałby sie jej ktos, kto by to rozumiał w zamyśle. Zapytałam, ze moze ktos podobny do niego, np. mająca własną firmę, bo taka zrozumie? I wtedy skrzywił się, mowiac, że, nie, nie, on wolałby, żeby zawsze ktos w domu był i czekał na niego z obiadem.

Ha ha ha jeszcze w zyciu nie czekalam z obiadem na zadnego faceta-sami sobie gotowali albo cos zamawiali.

718

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:

A propos spotykania sie z nieodpowiednimi facetami, to wydaje mi się, ze mi trudno znależć kogokolwiek, kto by mi pasował. Możliwe, ze mam zbyt wysokie wymagania, ale nie chcę z nich zrezygnowac. Zależy mi przede wszystkim na  równopartnerstwie,  karierze i tolerancji/akceptacji inności. Czesto conajmniej jedno z tych wymagań jest niespełnione.

Niezupełnie o to chodzi.
W tamtych czasach, jak już posałam w latach 20i 30 ych spotykałam sie jedynie z chłopakami, mężczyznami, z którymi ani przez chwilę sie nie chciałam spotykac na płaszczyźnie damsko -męskiej (co innego jako znajomi w grupie znajomych), a spotykałam się, bo w końcu ktos zaproponował spotkanie, dwa, miałam wbite w przekonania, ze nie można wybrzydzac, trzy nie potrafiłam odmówic spotkania . Miałam wtedy ogólnie problem z odmwą, pżyczałam ludziom pieniądze, których nie chciałam, rzeczy, których pożyczyć nie chciałam i gdy było spotkanie z kolezankami, ale np nie miałam ochoty iśc akurat do tego pubu czy na ten film, to nie potrafiłam odmówić. Nawet piłam, bo koleżanki piły a wstydziłam sie odmówić, aby ludzie sobie czegoś nnie pomyśleli. Ale to zamierzchłe czasy, 20 lat temu. Póxniej, z latami, zwłaszacz długo po 30 stce w końcu zmądrzałam i sie tego nauczyła,.

719

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
JuliaUK33 napisał/a:

Ha ha ha jeszcze w zyciu nie czekalam z obiadem na zadnego faceta-sami sobie gotowali albo cos zamawiali.

Wiesz, mi zdarzało się czekać na faceta z obiadem,  jeśli miałam na to czas i wiedziałam, ze zaraz będzie, to co szkodziło mi zaczekać jeszcze chwilę, zeby wspólnie zjeść. I w drugą stronę to samo on też robił. Oboje gotowaliśmy, często na zmianę, a jeśli byliśmy zajęci, to zamawialiśmy dietę pudełkową lub coś na wynos/z dowozem. A jeśli ktoś wracał późno do domu, to po prostu odgrzewał sobie obiad.

720

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Ha ha ha jeszcze w zyciu nie czekalam z obiadem na zadnego faceta-sami sobie gotowali albo cos zamawiali.

Wiesz, mi zdarzało się czekać na faceta z obiadem,  jeśli miałam na to czas i wiedziałam, ze zaraz będzie, to co szkodziło mi zaczekać jeszcze chwilę, zeby wspólnie zjeść. I w drugą stronę to samo on też robił. Oboje gotowaliśmy, często na zmianę, a jeśli byliśmy zajęci, to zamawialiśmy dietę pudełkową lub coś na wynos/z dowozem. A jeśli ktoś wracał późno do domu, to po prostu odgrzewał sobie obiad.

Tez gotowałam, lubiłam dla kogoś gotować, piec ciasta. Samej to sie nie chce i człowiek zje byle co.

721 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2023-11-22 17:05:55)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
JuliaUK33 napisał/a:

No widzisz jak chodzilam do gimnazjum to byla grupka chlopakow co mnie i moim kolezankami kazali sobie pieniadze przynosic,bo inaczej nie chcieli nas do szkoly wpuscic,  no i ja jakos pozniej nie robilam tego samego co oni, tak jak ty napisales "ze jak   Tobie dokuczali to Ty pozniej robiles to samo,bo co dostajesz to wraca do Ciebie"... no nie zawsze ,bo mnie akurat mdli na sama mysl,gdybym miala sie upadabniac do jakis swoich wrogow

Julka przecież dostajesz kase od państwa teraz. To jakby brać pieniądze od całego społeczenstwa. Więc wymieniłaś tych chłopców na cały narod brytyjski XD  To jest najlepsza historia na tym forum jaką słyszałam big_smile

Ostatecznie skłaniam się do poglądów Jacka. Choć na początku wydawało mi się że to jedynie seksizm i mizoginia, jest jednak pewna mądrość w tym co mówi.

Tak sobie myślę o timingu w życiu i jaki jest ważny. Szkoda, że Ross tyle czasu zmarnowała na randki "z braku laku", bo wolała być miła, grzeczna i poczciwa i zgadzać się na randki z facetami, którzy nawet nie byli w jej typie. Gdyby przemogła się i nauczyła mówić "nie" jak miała 25 lat, to ostatecznie miałaby więcej czasu na fajne randki i lepsze poznanie siebie, zamiast się dostosowywać do koleżanek. Dlatego dobra terapia jest mega ważna, żeby nie męczyć się latami przez drobiazgi tylko szybko dostosowywać się do życia. Tak jak mówi Jack, szkoda czasu na budowanie teorii dlaczego rowerek jest zły, bo dużo można w życiu przegapić przez to.

722

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:

W sąsiednim wątku dziewczyna lat 35 , długo sama i nagle obuchem w głowę. I co? Też incelstwo? Myślisz Jack, że po czymś takim chętnie się wchodzi w relacje? Historia podobna do mojej tylko, że 3 lata po rozstaniu gdzie typ mnie zdradzał, zniknął pisząc SMS, 5 lat razem 15 lat znajomości a następnie (po 3 latach) weszłam odważnie w relacje i typ też nie był uczciwy. Jak myślisz, jak bardzo chętnie wówczas wchodzi się w jakieś znajomości.

Oh nie....o matko, o boże to straszne.

Tia..... bo nikt tego nie doświadczył. Jak spadasz z rowerka, to wsiadasz na niego z powrotem, a nie tworzysz milion teorii o złym rowerku.


Łatwiej się ocenia na podstawie DOŚWIADCZENIA, a nie wyobrażeń o życiu, związku i ludziach generalnie. Ludzie są różni - ALE jak pokazuje eksperyment więzienny (i nie tylko on) ludzie są różni jedynie do czasu. W odpowiednich okolicznościach ludzie co do zasady postępują prawie dokładnie tak samo (zgodnie z pierwotnymi instynktami i własnymi odchyłami) więc ocena na podstawie doświadczenia daje bardzo wysoką dokładność przewidywań. Oczywiście - zawsze można się zaskoczyć. Bo taki scenariusz zawsze istnieje.


Przytoczę to, co już pisałem w innych miejscach - jako kurdupel, co wiecznie zmieniał miejsce zamieszkania i szkoły to byłem często-gęsto gnojony (co śmieszniejsze - w większości były to zdarzenia inspirowane lub podsycane przez dziewczyny). Zdarzało się, że i sam gnoiłem innych, bo to co dostajesz - to oddajesz. A że byłem dzieckiem, to filozofia przetrwania była prosta: jak dostałem piąche - oddawałem dwie. Nie raz dostawałem kosza, byłem zdradzany, wyśmiewany i poniżany. Mam niejedno doświadczenie z kategorii bycia wyzywanym od pedałów i ciot za np propozycję anala. Serio - nie zaskoczysz tutaj żadnego faceta przykrością doświadczeń. Dlatego niejednokrotnie odsyłałem do doświadczeń Norah Vincent, która ostatecznie popełniła z tego powodu samobójstwo. Tak czy siak - nigdy się nie poddawałem, bo właśnie każda zmiana dawała szansę na wyjście z szamba. I czasem tak było. A czasem nie. Ale to właśnie ciągłe próbowanie, ciągłe 'jak nie drzwiami to oknem' powodowało, że w końcu wygrywałem. Poznajesz nowych ludzi - robisz bilans zysków i strat i albo angażujesz się w relację, albo nie. To JEST proste. Dzięki temu suma moich doświadczeń pozytywnych znacznie przewyższa jakościowo i ilościowo te doświadczenia negatywne. Bo szybko nauczyłem się filtrować ludzi rokujących pozytywnie, od tych wspomnianych kurwiszonów. Obojga płci.


To było straszne o boże i jest

Reszta, to możliwe, że jest i do przemyślenia

723 Ostatnio edytowany przez Karmaniewraca (2023-11-22 17:01:52)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:

W sąsiednim wątku dziewczyna lat 35 , długo sama i nagle obuchem w głowę. I co? Też incelstwo? Myślisz Jack, że po czymś takim chętnie się wchodzi w relacje? Historia podobna do mojej tylko, że 3 lata po rozstaniu gdzie typ mnie zdradzał, zniknął pisząc SMS, 5 lat razem 15 lat znajomości a następnie (po 3 latach) weszłam odważnie w relacje i typ też nie był uczciwy. Jak myślisz, jak bardzo chętnie wówczas wchodzi się w jakieś znajomości.

Oh nie....o matko, o boże to straszne.

Tia..... bo nikt tego nie doświadczył. Jak spadasz z rowerka, to wsiadasz na niego z powrotem, a nie tworzysz milion teorii o złym rowerku.


Łatwiej się ocenia na podstawie DOŚWIADCZENIA, a nie wyobrażeń o życiu, związku i ludziach generalnie. Ludzie są różni - ALE jak pokazuje eksperyment więzienny (i nie tylko on) ludzie są różni jedynie do czasu. W odpowiednich okolicznościach ludzie co do zasady postępują prawie dokładnie tak samo (zgodnie z pierwotnymi instynktami i własnymi odchyłami) więc ocena na podstawie doświadczenia daje bardzo wysoką dokładność przewidywań. Oczywiście - zawsze można się zaskoczyć. Bo taki scenariusz zawsze istnieje.


Przytoczę to, co już pisałem w innych miejscach - jako kurdupel, co wiecznie zmieniał miejsce zamieszkania i szkoły to byłem często-gęsto gnojony (co śmieszniejsze - w większości były to zdarzenia inspirowane lub podsycane przez dziewczyny). Zdarzało się, że i sam gnoiłem innych, bo to co dostajesz - to oddajesz. A że byłem dzieckiem, to filozofia przetrwania była prosta: jak dostałem piąche - oddawałem dwie. Nie raz dostawałem kosza, byłem zdradzany, wyśmiewany i poniżany. Mam niejedno doświadczenie z kategorii bycia wyzywanym od pedałów i ciot za np propozycję anala. Serio - nie zaskoczysz tutaj żadnego faceta przykrością doświadczeń. Dlatego niejednokrotnie odsyłałem do doświadczeń Norah Vincent, która ostatecznie popełniła z tego powodu samobójstwo. Tak czy siak - nigdy się nie poddawałem, bo właśnie każda zmiana dawała szansę na wyjście z szamba. I czasem tak było. A czasem nie. Ale to właśnie ciągłe próbowanie, ciągłe 'jak nie drzwiami to oknem' powodowało, że w końcu wygrywałem. Poznajesz nowych ludzi - robisz bilans zysków i strat i albo angażujesz się w relację, albo nie. To JEST proste. Dzięki temu suma moich doświadczeń pozytywnych znacznie przewyższa jakościowo i ilościowo te doświadczenia negatywne. Bo szybko nauczyłem się filtrować ludzi rokujących pozytywnie, od tych wspomnianych kurwiszonów. Obojga płci.


2 x się wysłało

724

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:

Mam w bliskim otoczeniu kogoś, kto jest w związku z osoba tej samej płci, dlatego ten temat jest dla mnie ważny.

Każdy ma. To jest po prostu statystyka, bo LGBT+ inne tam literki to 5-15% społeczeństwa w zależności od przyjętych definicji. Ale szukanie sobie partnera przez pryzmat akceptacji znajomych jest słabiutkie. Słabiutkie w chuj. On ma być z tobą. Nie z twoimi znajomymi.

Połowa deklaracji jakie wymieniłaś to typowe strojenie piórek i wypinanie klaty. Bo na tej samej zasadzie mój znajomy, który jest gejem oglądając/słuchając/czytając co wyczyniają nasi politycy i jakie genialne pomysły mają to często-gęsto rzuca tekstem w tylu 'jebane pedały'. Dlatego uważam, że najczęściej takie deklaracje/teksty mają się nijak do rzeczywistości i stanowią swoisty 'zawór bezpieczeństwa', przez który ulatuje to, co nas wkurza/drażni/czego nie rozumiemy.

Niemniej jednak, to zrozumiałe, że takich ludzi nie chcesz mieć w otoczeniu.

Karierę i rodzinę da się pogodzić, ale nie każdemu to by pasowałoby. Taki temat naprawde rzadko jest poruszany na spotkaniach, wiec trudno mi podać konkrety,  pamietam tylko trzy takie rozmowy.

Ale pojawiały się rozmowy o akceptacji homoseksualizmu, adoptowaniu wnuka i tatuaży u domniemanych dzieci?

Zapytałam, ze moze by pasował mu  ktos podobny do niego, np. mająca własną firmę, bo taka osoba łatwiej zrozumie? I wtedy skrzywił się, mowiac, że, nie, nie, on wolałby, żeby zawsze ktos w domu był i czekał na niego z obiadem.

I to też jest zrozumiałe.

P.S. Nie pracuję w weekendy, nie biorę nadgodzin, wiec zadna powazna ze mnie karierowiczka czy pracoholiczka.

A jednak wymieniłaś karierę jako 'przede wszystkim' spośród postaw i cech, których szukasz. To jest niekonsekwencja. Ogromna.

725 Ostatnio edytowany przez jeziorna (2023-11-22 18:43:01)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:

Każdy ma. To jest po prostu statystyka, bo LGBT+ inne tam literki to 5-15% społeczeństwa w zależności od przyjętych definicji. Ale szukanie sobie partnera przez pryzmat akceptacji znajomych jest słabiutkie. Słabiutkie w chuj. On ma być z tobą. Nie z twoimi znajomymi.

Może masz racje, może niepotrzebne oceniam tak szybko, w końcu to ja mam żyć z tym partnerem, ale no, nie chcę stracić dobrego kumpla. Nie chciałabym być w sytuacji, gdzie nie miałabym żadnych znajomych czy przyjacioł, bo np. ostatni partner wszystkich poobrażał i kazął urwać kontakt itp. Tak samo też nie zerwę relacji ze swoją rodziną dla kogoś innego, tylko poszukam kogoś, dla kogo wazna też będzie rodzina.

Jack Sparrow napisał/a:

Ale pojawiały się rozmowy o akceptacji homoseksualizmu, adoptowaniu wnuka i tatuaży u domniemanych dzieci?

Tak. Czesto to wychodzi przypadkowo, spontanicznie. Z tym wnukiem to rozmawialismy, czy chcemy miec dzieci i ile, a jak usłyszałam, że chce mieć trójkę, to po prostu zapytałam, co mysli o innych sposobach, jak adopcja, dawca spermy czy surogacja i jakoś tak wyszło, że popłynęliśmy w temat. W rodzinie mam adoptowane dziecko, są też "patchworkowe" rodziny, dlatego mnie temat zainteresował i w którymś momencie zapytałam, jak opowiadał, ze nie moglby adoptowac, ze woli nie mieć zadnych dzieci, bo to nie jego krew, czy własnego wnuka też by nie zaakcpetowal, skoro to tez nie jego krew.

Poza tym jak już sie zacznie dyskusje o homoseksualizmie, to czesto pojawi sie obok wątek o adopcji dzieci przez pary homoseksualne, tu też można popłynąć.

P.S. Temat tatuaży też oczywisćie się przewijał, ale nie u dzieci, ale bardziej ogólnie lub u nas pt. "czy mial(a)byś cos przeciwko, zebym miał(a) taki i taki tatuaż".

Jack Sparrow napisał/a:

A jednak wymieniłaś karierę jako 'przede wszystkim' spośród postaw i cech, których szukasz. To jest niekonsekwencja. Ogromna.

Masz racje, źle to ujęłam, wymieniłam karierę bez wchodzenia w szczegóły jako jedno z "wymagań", bo nie wiedziałam jak to inaczej ująć. No i chodzi o to, ze nie będe w stanie zrezygnowac całkowicie z kariery na rzecz rodziny.

Jack Sparrow napisał/a:

Połowa deklaracji jakie wymieniłaś to typowe strojenie piórek i wypinanie klaty. Bo na tej samej zasadzie mój znajomy, który jest gejem oglądając/słuchając/czytając co wyczyniają nasi politycy i jakie genialne pomysły mają to często-gęsto rzuca tekstem w tylu 'jebane pedały'. Dlatego uważam, że najczęściej takie deklaracje/teksty mają się nijak do rzeczywistości i stanowią swoisty 'zawór bezpieczeństwa', przez który ulatuje to, co nas wkurza/drażni/czego nie rozumiemy.

No niby to deklaracje, ale jak inaczej poznać człowieka? Tak samo jesli temat schodzi na temat poglądów politycznych, to też słucham uważnie i biorę udział w dyskusji, próbując ocenić, dlaczego np. ktoś głosuje na konfederację, czy ze względów gospdarkowych (co akurat jest dla mnie zrozumiałe i to moglabym zaakceptowac) czy też światopoglądowych (np. wyzszosc facetow nad kobietami, miejsce kobeity w kuchni, tego juz nie umialabym zaakceptowac).

Jack Sparrow napisał/a:
jeziorna napisał/a:

Zapytałam, ze moze by pasował mu  ktos podobny do niego, np. mająca własną firmę, bo taka osoba łatwiej zrozumie? I wtedy skrzywił się, mowiac, że, nie, nie, on wolałby, żeby zawsze ktos w domu był i czekał na niego z obiadem.

I to też jest zrozumiałe.

Oczywiscie, kazdy ma swoje preferencje czy oczekiwania. Co ciekawe, później ten sam kolega podbijał do mnie, ale właśnie odrzuciłam go z tego powodu, że m.in. wolałby bardziej tradycyjną kobietę.

P.S. Wiem, ze są i istnieją tradycyjne kobiety, które o tym marzą i spełniają się w tej roli. Sama mam taką znajomą, która wprost marzy o tym, zeby zajmować się domem i dziećmi, ale no, chodzi o to, ze to nie dla mnie.



EDIT: Jeszcze doprecyzuję, że sam fakt, ze ktos moze nie chceć adoptować, jestem w stanie jak najbardziej zrozumieć i uszanować. Trochę mniej jestem w stanie zrozumieć to, że ktoś by zaakceptował dawcę jajeczek, ale już nie dawcę spermy. Trochę mi nie pasuje taka logika i brakuje mi wzajemności, ale dobra, kumam, że chodzi o to, zeby dzieci mają być biologicznie, chociaż dla mnie to nie byłoby znaczenia, czyje to byłoby dziecko, skoro byłoby w połowe już "nasze". Ale deal breakerem jest już dla mnie faworyzowanie czy brak akceptacji kogos, kto juz jest w rodzinie, ale nie jest z "naszej" krwi, np. traktowanie siostrzenca czy wnuka inaczej niz jego adoptowanego brata.

Nie wiem, czy słusznie na to zwracam uwagę, czy moze nie powinno to byc az takim deal breakerem. Podobnie mam z homoseksualizmem, może to tylko teoria i za bardzo wybiegam w przyszłość, ale z drugiej strony kazdy zapewne słyszał o przypadkach, gdzie np. rodzony rodzic wyrzucił własne dziecko z domu, dlatego ze ujawniło swoją orientację lub że nie akceptuje wnuka, bo np. jest nieślubne/wpadką/bo coś tam.

726

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:

w końcu to ja mam żyć z tym partnerem, ale no, nie chcę stracić dobrego kumpla

Związek nie polega na niewolnictwie. Jest w nim też miejsce na prywatność i indywidualność. Twój ewentualny partner nie musi akceptować wszystkich twoich znajomych i nie wszyscy twoi znajomi muszą akceptować twojego ewentualnego partnera. I to dotyczy też ciebie.

P.S. Temat tatuaży też oczywisćie się przewijał, ale nie u dzieci, ale bardziej ogólnie lub u nas pt. "czy mial(a)byś cos przeciwko, zebym miał(a) taki i taki tatuaż".

Jak cię czytam to mam wrażenie, że jesteś trochę odklejona. Nie znasz człowieka, a poruszasz dość kontrowersyjne tematy omijając podstawy. Sam mam tatuaże i piercing, a jakby mi babka na jednym z pierwszych spotkań wyskoczyła z takim pytaniem to pogoniłbym na drzewo jako 'nie do końca wie czego chce, a szuka na siłę tematów, żeby się dojebać lub gra w jakieś zdurniałe gierki'.

No i chodzi o to, ze nie będe w stanie zrezygnowac całkowicie z kariery na rzecz rodziny.

Przy podejściu pod tytułem zero nadgodzin i zero pracy weekendowej, to nie można mówić o budowaniu kariery, a najwyżej po prostu o pracy. Jeśli nie jesteś w stanie zrezygnować z 'po prostu z pracy' na rzecz rodziny, to nikt 'normalny' nie wejdzie z tobą w związek. Bo to w cholerę egocentryczne.

No niby to deklaracje, ale jak inaczej poznać człowieka?

Obserwując zachowanie, a nie słuchając deklaracji.

727

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:

Trochę mniej jestem w stanie zrozumieć to, że ktoś by zaakceptował dawcę jajeczek, ale już nie dawcę spermy. Trochę mi nie pasuje taka logika i brakuje mi wzajemności

Pytasz się zdrowego faceta, co by powiedział na zapłodnienie od dawcy spermy?

NIKT, ale to absolutnie NIKT normalny by się na to nie zgodził.


Podobnie mam z homoseksualizmem, może to tylko teoria i za bardzo wybiegam w przyszłość, ale z drugiej strony kazdy zapewne słyszał o przypadkach, gdzie np. rodzony rodzic wyrzucił własne dziecko z domu, dlatego ze ujawniło swoją orientację lub że nie akceptuje wnuka, bo np. jest nieślubne/wpadką/bo coś tam.

To nie jest normalne kreować tak daleko idące scenariusze na początku znajomości. Jeszcze człowieka nie znasz, a już fantazjujesz co zrobi jak się okaże, że wasze dziecko będzie innej orientacji. Dżizas.....

728

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
jeziorna napisał/a:

w końcu to ja mam żyć z tym partnerem, ale no, nie chcę stracić dobrego kumpla

Związek nie polega na niewolnictwie. Jest w nim też miejsce na prywatność i indywidualność. Twój ewentualny partner nie musi akceptować wszystkich twoich znajomych i nie wszyscy twoi znajomi muszą akceptować twojego ewentualnego partnera. I to dotyczy też ciebie.

P.S. Temat tatuaży też oczywisćie się przewijał, ale nie u dzieci, ale bardziej ogólnie lub u nas pt. "czy mial(a)byś cos przeciwko, zebym miał(a) taki i taki tatuaż".

Jak cię czytam to mam wrażenie, że jesteś trochę odklejona. Nie znasz człowieka, a poruszasz dość kontrowersyjne tematy omijając podstawy. Sam mam tatuaże i piercing, a jakby mi babka na jednym z pierwszych spotkań wyskoczyła z takim pytaniem to pogoniłbym na drzewo jako 'nie do końca wie czego chce, a szuka na siłę tematów, żeby się dojebać lub gra w jakieś zdurniałe gierki'.

No i chodzi o to, ze nie będe w stanie zrezygnowac całkowicie z kariery na rzecz rodziny.

Przy podejściu pod tytułem zero nadgodzin i zero pracy weekendowej, to nie można mówić o budowaniu kariery, a najwyżej po prostu o pracy. Jeśli nie jesteś w stanie zrezygnować z 'po prostu z pracy' na rzecz rodziny, to nikt 'normalny' nie wejdzie z tobą w związek. Bo to w cholerę egocentryczne.

No niby to deklaracje, ale jak inaczej poznać człowieka?

Obserwując zachowanie, a nie słuchając deklaracji.

jeziorna będziesz jeszcze długo sama

729

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
jeziorna napisał/a:

Trochę mniej jestem w stanie zrozumieć to, że ktoś by zaakceptował dawcę jajeczek, ale już nie dawcę spermy. Trochę mi nie pasuje taka logika i brakuje mi wzajemności

Pytasz się zdrowego faceta, co by powiedział na zapłodnienie od dawcy spermy?

NIKT, ale to absolutnie NIKT normalny by się na to nie zgodził.


Podobnie mam z homoseksualizmem, może to tylko teoria i za bardzo wybiegam w przyszłość, ale z drugiej strony kazdy zapewne słyszał o przypadkach, gdzie np. rodzony rodzic wyrzucił własne dziecko z domu, dlatego ze ujawniło swoją orientację lub że nie akceptuje wnuka, bo np. jest nieślubne/wpadką/bo coś tam.

To nie jest normalne kreować tak daleko idące scenariusze na początku znajomości. Jeszcze człowieka nie znasz, a już fantazjujesz co zrobi jak się okaże, że wasze dziecko będzie innej orientacji. Dżizas.....

jeziorna będziesz jeszcze bardzo długo sama

730 Ostatnio edytowany przez jeziorna (2023-11-22 19:17:57)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
jeziorna napisał/a:

P.S. Temat tatuaży też oczywisćie się przewijał, ale nie u dzieci, ale bardziej ogólnie lub u nas pt. "czy mial(a)byś cos przeciwko, zebym miał(a) taki i taki tatuaż".

Jak cię czytam to mam wrażenie, że jesteś trochę odklejona. Nie znasz człowieka, a poruszasz dość kontrowersyjne tematy omijając podstawy. Sam mam tatuaże i piercing, a jakby mi babka na jednym z pierwszych spotkań wyskoczyła z takim pytaniem to pogoniłbym na drzewo jako 'nie do końca wie czego chce, a szuka na siłę tematów, żeby się dojebać lub gra w jakieś zdurniałe gierki'.

Temat tatuaży akurat zaczął on, nie ja. Wierz mi, nie wszystkie tematy ja inicjowałam. To zdecydowanie nie były rozmowy na zapoznawcze wieczorki, tylko już po dłuższej znajomości. Niektóre były kontrowersyjne, to prawda,  należę do osób, które lubią takie tematy i też mam takie grono znajomych, przy których nie istnieją tematy tabu, wiec jest z kim poruszać takie tematy i wychodzi to naturalnie.

Jack Sparrow napisał/a:

Związek nie polega na niewolnictwie. Jest w nim też miejsce na prywatność i indywidualność. Twój ewentualny partner nie musi akceptować wszystkich twoich znajomych i nie wszyscy twoi znajomi muszą akceptować twojego ewentualnego partnera. I to dotyczy też ciebie.

Zgadzam się. Nie oczekuję, by akceptował wszystkich moich znajomych. Ale oczekuję, zeby akceptował najbliżśze mi osoby, a szcególnie moja rodzinę.


Jack Sparrow napisał/a:
jeziorna napisał/a:

P.S. Temat tatuaży też oczywisćie się przewijał, ale nie u dzieci, ale bardziej ogólnie lub u nas pt. "czy mial(a)byś cos przeciwko, zebym miał(a) taki i taki tatuaż".

Przy podejściu pod tytułem zero nadgodzin i zero pracy weekendowej, to nie można mówić o budowaniu kariery, a najwyżej po prostu o pracy. Jeśli nie jesteś w stanie zrezygnować z 'po prostu z pracy' na rzecz rodziny, to nikt 'normalny' nie wejdzie z tobą w związek. Bo to w cholerę egocentryczne.

Ok, zatem będę używać słowa "praca" zamiast "kariera". Nie rozumiem, dlaczego to jest takie egocentryczne? Czy ty byłbyś w stanie "po prostu" zrezynować ze swojej pracy na rzecz dzieci i poświęcić się dla nich, choć sytuacja by tego nie wymagała? Dlatego nie jestem materiałem na tradwife.

Jack Sparrow napisał/a:
jeziorna napisał/a:

No niby to deklaracje, ale jak inaczej poznać człowieka?

Obserwując zachowanie, a nie słuchając deklaracji.

To prawda, najlepiej się poznaje człowieka po jego czynach,ale jednak trzeba jakoś "odsiać" niektóre relacje i zdecydować, które mają potencjał pod katem romantycznym, a które nie. Dopiero po odsianiu i takich rozmowach mogę skupić się na weryfikacji ich deklaracji.

731 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2023-11-22 19:34:10)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Farmer napisał/a:

jeziorna będziesz jeszcze bardzo długo sama

Patrzysz na to z perspektywy swojego pokolenia. Ale jeziorna ma poglądy takie jak większość wykształconych kobiet z wielkich mias. Ona jest woke i świetnie się odnajduje w kodzie kulturowym pokolenia milenialsów.
Tak jakby na woodstock w latach 70 przyszła hipiska i zaczela mowic o wolnej miłości i palić trawke. Dla kogoś z boku wygląda to głupio, ale w tamtym miejscu i czasie to ona jest it girl, odnalazła się i plynie na fali trendu.

732

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
Farmer napisał/a:

jeziorna będziesz jeszcze bardzo długo sama

Patrzysz na to z perspektywy swojego pokolenia. Ale jeziorna ma poglądy takie jak większość wykształconych kobiet z wielkich mias. Ona jest woke i świetnie się odnajduje w kodzie kulturowym pokolenia milenialsów.

Tak się świetnie odnajduje, ze jest sama smile

733

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:

Ok, zatem będę używać słowa "praca" zamiast "kariera". Nie rozumiem, dlaczego to jest takie egocentryczne? Czy ty byłbyś w stanie "po prostu" zrezynować ze swojej pracy na rzecz dzieci i poświęcić się dla nich, choć sytuacja by tego nie wymagała? Dlatego nie jestem materiałem na tradwife.

Jeśli rodzina nie jest dla ciebie na pierwszym miejscu, to po jaką cholerę ci partner?

734 Ostatnio edytowany przez jeziorna (2023-11-22 20:18:59)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Farmer napisał/a:

jeziorna będziesz jeszcze bardzo długo sama

No nie byłabym tego taka pewna. Mam za sobą 2 poważne związki. Oba zakonczyly sie z mojej inicjatywy. Pewnie to bardzo mało, ale skoro wcześniej się udało, to i teraz tez nie widze powodów, zeby teraz miało się nie udać. Co prawda, teraz w ogóle nie jestem aktywna, jesli chodzi o poszukiwania facetow, nie mam jeszcze tindera, chcę zrobic dłużsża przerwę po tym ostatnim rozstaniu, dlatego znalazłam się na tym forum, żeby analizować i zweryfikować swoje oczekiwania i poglądy. Nie jest tak, że jestem zupełnie samotna i nie mam nikogo. Raczej chciałam wyjść ze swojej bańki i przedstawic swoj punkt widzenia tak, zeby ktos zupelnie obcy mógł go skomentować zupełnie obiektywnie, nie znajac mnie w ogole. Ci znajomy, o ktorych wczensiej wspomnialam, ze nie mam z nimi zadnego tabu, sa w wieloletnich zwiazkach lub są sami tak jak ja, tyle, ze wiekszosc jest młodsza ode mnie o parę lat lat. Jednakze wszyscy znajomi są po 20stce, tylko jeszcze nie czują w przeciwienstwie do mnie, ze "zegar tyka" i moga sobie pozwolić na wybrzydzanie w wybieraniu zwizkow. Dalej tak radzą, że nic na siłę. Ja tez wybrzydzałam do tej pory.

Dodatkowo moj demiseksualizm jednoczenie pozwala i niepozwala "wybrać" sobie kogoś, kto bedzie mnie przyciągał, tzn. to jednoczesnie dar i przeklenstwo, chodzi mi o to, że nie odczuwam pociagu do osób, których nie znam lub znam słabo. Mam pociag do osob, z którmi czuję silną wieź. A zanim ta wieź sie utworzy, to muszę tej osobie zaufać. No to moge sobie wybrać, komu ostatecznie zaufam, a nuż coś z tego sie rozwinie. Nie daje to gwarancji, ze poczuję pociąg do tej osoby, ale czułam już pociąg i wiem, ze jest to możliwe.

A może powinnam jednak inaczej do tematu poszukiwań podejść? Czy powinnam mniej wybrzydzać, mniej oceniac, mniej myslec o przyszłości? Szybciej komuś zaufać niezaleznie od tego, co gada?


Jack Sparrow napisał/a:

Tak się świetnie odnajduje, ze jest sama smile

Dopiero od niedawna smile

735

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:

tylko jeszcze nie czują w przeciwienstwie do mnie, ze "zegar tyka


I to odpowiada na pytanie 'po co ci partner'.


I pytasz się czemu z twoich słów wybija egocentryzm? Skoro i ja i Farmer wyłapaliśmy taki vibe od ciebie spod hasła 'no - no', to będzie to tysiąc razy bardziej widoczne na żywo. To, że masz za sobą dwa związki, niczego tu nie zmienia.

736 Ostatnio edytowany przez jeziorna (2023-11-22 20:36:43)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
jeziorna napisał/a:

Ok, zatem będę używać słowa "praca" zamiast "kariera". Nie rozumiem, dlaczego to jest takie egocentryczne? Czy ty byłbyś w stanie "po prostu" zrezynować ze swojej pracy na rzecz dzieci i poświęcić się dla nich, choć sytuacja by tego nie wymagała? Dlatego nie jestem materiałem na tradwife.

Jeśli rodzina nie jest dla ciebie na pierwszym miejscu, to po jaką cholerę ci partner?

Nie rozumiem. Czy uważasz, ze jeśli ktos nie chce być tradwife, to znaczy, ze rodzina nie jest dla tej osoby na pierwszym miejscu?

No nie sądzę. Myślę, ze jedno nie wyklucza drugiego. Do rodziny należy nie tylko partner, ale i też dzieci, wnuki, rodzice, rodzeństwo, dziadkowie itp. Jeśli ktokolwiek z nich by wymagał opieki, to w moim przypadku da się tak ją zorganizować, zeby nikt nie musiał się poświęcać kosztem siebie. Po to istnieje żłobek, przedszkole, opiekunki itp. Po to dzieci mają oboje rodziców, żeby oboje nimi się zajmowali, a nie tylko matka. Dlaczego to od matki się wymaga, zeby to ona siedziała w domu, bo inaczej będzie okropną matką? A ojciec to może się wymigać? Nie odpowiedziałeś na moje pytanie, czy bylbys w stanie zrezygnować ze swojej pracy na rzecz dzieci.

Uważam, że szczęśliwi rodzcie, to i szczęślwe dzieci. Ja chciałabym znaleźć partnera z podobnymi wartościami do moich, dla kogo rodizna też będzie na peirwszym miejscu, ale i tez partner. Tzn. tak, dzieci są bardzo wazne, ale o partnerze nie należy zapominać, to nie tak, ze po urodzeniu partner magicznie znika i tylk odzieci są najwazniejsze. Trzeba pamietac o tej drugiej osobie, o swoim partnerze, starac sie ja odciążać i wzajemnie sobie pomagać, kto tez bedzie w stanie w razie czego przejać opiekę czy jakies inne obowiazki w razie czego. Kto nie oczekuje, że tylko ja zajmę się wychowaniem i domem.

Jeśli ktos by zachorował powaznie i potrzebna byłaby opieka 24 h na dobę, to juz zupełnie inna sytuacja, to już jest konkretny powód, który rozumiem i widzę sens, zeby ktos został z tą chorą osoba w domu. Gdyby dziecko było chore i wymagałoby rehabiltiacji, to bym zrobiła wszystko, zeby mu pomóc, ale tez szukalabym innych opcji, zatrudniałabym osoby do rhabilitacji, opiekunke itp, zeby rodzice tez mieli chwile wytchnienia dla siebie. Poza tym chodziło mi o sytuację, w której wszyscy są zdrowi, dlatego napisałam, ze nie bylabym w stanie zrezygnować z pracy "po prostu", tzn. bez wyraźnego powodu typu niepełnosprawne dziecko. Chyba bym wpadła na depresję, gdybym zajmowała się tylko domem. Btw.  Czytałam, że okres po porodzie jest bardzo ciężki dla kobiety - fajnie byłoby, gdyby ojciec był też wtedy obecny i pomógł przy dziecku przez ten tydzień czy dwa, zeby razem wspolnie uczyc sie opieki nad noworodkiem. Przez ostatnie kilka raz tylko raz słyszałam o takim przypadku, tylko raz znajomy z pracy tak zrobił, tzn. wział wolne na 2 tygodnie od razu po narodzinach, reszta brała tylko 1-2 dni. Mam nadzieje, ze w przyszlosci to bardziej powszechne, ale no juz taki offtop.

Po co mi partner? to tak jakbyś pytał, a po co miłość? Żeby z tą osobą iść przez życie, cieszyc sie z tym zyciem, zeby wzajemnie sobie pomagać i soba sie zaopiekować, zeby łatwiej nam sie zyło niz w pojedynkę, zeby był moim  towarzysza życia, żeby moc z kims spedzac czas wolny (ale nie cały czas, czasem trzeba odpoczac od siebie). Zeby moc z ta osoba rozmawiac na wszelkie tematy i z kim nie byłoby tabu.  Widze aprtnera jako kogoś, kto bylby przy mnie i przy kim bylabym ja. No i dodatkowo żeby był seks.

737

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
jeziorna napisał/a:

Mam w bliskim otoczeniu kogoś, kto jest w związku z osoba tej samej płci, dlatego ten temat jest dla mnie ważny.

Każdy ma. To jest po prostu statystyka, bo LGBT+ inne tam literki to 5-15% społeczeństwa w zależności od przyjętych definicji. Ale szukanie sobie partnera przez pryzmat akceptacji znajomych jest słabiutkie. Słabiutkie w chuj. On ma być z tobą. Nie z twoimi znajomymi.

......

Niemniej jednak, to zrozumiałe, że takich ludzi nie chcesz mieć w otoczeniu.

lol
tak wygląda dyskusja z Jacusiem

738

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:

Nie rozumiem. Czy uważasz, ze jeśli ktos nie chce być tradwife, to znaczy, ze rodzina nie jest dla tej osoby na pierwszym miejscu?

Nie w tym rzecz.

Chodzi o całokształt twojego nastawienia, z którego wybija, ze facet to jedynie dodatek do twojego życia, które on ma zaakceptować w pełni. Ma się nagiąć do twojego świata i go uzupełnić o brakujące tobie elementy. Taki obraz się wyłania z twoich słów.


Nie odpowiedziałeś na moje pytanie, czy bylbys w stanie zrezygnować ze swojej pracy na rzecz dzieci.

Bo to głupie pytanie, kompletnie pozbawione sensu, bo dzieci mieć z żoną nie możemy. Niemniej jednak, rodzina jest dla mnie na pierwszym miejscu.

Ja chciałabym znaleźć partnera z podobnymi wartościami do moich, dla kogo rodizna też będzie na peirwszym miejscu, ale i tez partner.

A jednak - wymieniłaś 'partnerstwo' (w kontekście wzajemnego traktowania się jako równorzędni ludzie), KARIERĘ i akceptację twoich 'tęczowych' znajomych. I cały czas podkreślasz jak to nie chcesz rezygnowac z siebie, że chcesz pracować przede wszystkim i jak dziecko się pojawi, to jak najszybciej chcesz wrócić do pracy. I generalnie nie ma w tym nic złego, ale chodzi o sposób w jaki to kreujesz. Widać, że ci zegar tyka.

Przez ostatnie kilka raz tylko raz słyszałam o takim przypadku

Bo to głupota z biologicznego punktu widzenia. Tz. w pierwszym okresie życia dziecka matki są bez porównania lepszymi opiekunkami. Ojcowie zaś są lepszymi rodzicami po okresie noworodkowym.

Po co mi partner? to tak jakbyś pytał, a po co miłość? Żeby z tą osobą iść przez życie, cieszyc sie z tym zyciem, zeby wzajemnie sobie pomagać i soba sie zaopiekować, zeby łatwiej nam sie zyło niz w pojedynkę, zeby był moim  towarzysza życia, żeby moc z kims spedzac czas wolny (ale nie cały czas, czasem trzeba odpoczac od siebie). Zeby moc z ta osoba rozmawiac na wszelkie tematy i z kim nie byłoby tabu.  Widze aprtnera jako kogoś, kto bylby przy mnie i przy kim bylabym ja. No i dodatkowo żeby był seks.

Ale tego nie widać za specjalnie w sposobie jaki piszesz.

739

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Agnes76 napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
jeziorna napisał/a:

Mam w bliskim otoczeniu kogoś, kto jest w związku z osoba tej samej płci, dlatego ten temat jest dla mnie ważny.

Każdy ma. To jest po prostu statystyka, bo LGBT+ inne tam literki to 5-15% społeczeństwa w zależności od przyjętych definicji. Ale szukanie sobie partnera przez pryzmat akceptacji znajomych jest słabiutkie. Słabiutkie w chuj. On ma być z tobą. Nie z twoimi znajomymi.

......

Niemniej jednak, to zrozumiałe, że takich ludzi nie chcesz mieć w otoczeniu.

lol
tak wygląda dyskusja z Jacusiem

Czegoś nie zrozumiałaś? Narysować ci to kredkami czy coś?

740 Ostatnio edytowany przez Farmer (2023-11-22 21:07:07)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:
Farmer napisał/a:

jeziorna będziesz jeszcze bardzo długo sama

No nie byłabym tego taka pewna. Mam za sobą 2 poważne związki. Oba zakonczyly sie z mojej inicjatywy. Pewnie to bardzo mało, ale skoro wcześniej się udało, to i teraz tez nie widze powodów, zeby teraz miało się nie udać. Co prawda, teraz w ogóle nie jestem aktywna, jesli chodzi o poszukiwania facetow, nie mam jeszcze tindera, chcę zrobic dłużsża przerwę po tym ostatnim rozstaniu, dlatego znalazłam się na tym forum, żeby analizować i zweryfikować swoje oczekiwania i poglądy. Nie jest tak, że jestem zupełnie samotna i nie mam nikogo. Raczej chciałam wyjść ze swojej bańki i przedstawic swoj punkt widzenia tak, zeby ktos zupelnie obcy mógł go skomentować zupełnie obiektywnie, nie znajac mnie w ogole. Ci znajomy, o ktorych wczensiej wspomnialam, ze nie mam z nimi zadnego tabu, sa w wieloletnich zwiazkach lub są sami tak jak ja, tyle, ze wiekszosc jest młodsza ode mnie o parę lat lat. Jednakze wszyscy znajomi są po 20stce, tylko jeszcze nie czują w przeciwienstwie do mnie, ze "zegar tyka" i moga sobie pozwolić na wybrzydzanie w wybieraniu zwizkow. Dalej tak radzą, że nic na siłę. Ja tez wybrzydzałam do tej pory.

Dodatkowo moj demiseksualizm jednoczenie pozwala i niepozwala "wybrać" sobie kogoś, kto bedzie mnie przyciągał, tzn. to jednoczesnie dar i przeklenstwo, chodzi mi o to, że nie odczuwam pociagu do osób, których nie znam lub znam słabo. Mam pociag do osob, z którmi czuję silną wieź. A zanim ta wieź sie utworzy, to muszę tej osobie zaufać. No to moge sobie wybrać, komu ostatecznie zaufam, a nuż coś z tego sie rozwinie. Nie daje to gwarancji, ze poczuję pociąg do tej osoby, ale czułam już pociąg i wiem, ze jest to możliwe.

A może powinnam jednak inaczej do tematu poszukiwań podejść? Czy powinnam mniej wybrzydzać, mniej oceniac, mniej myslec o przyszłości? Szybciej komuś zaufać niezaleznie od tego, co gada?

Zakładaj już teraz swój temat jak rossanka, bo jesteś na tej samej drodze.

W swoim teoretyzowaniu i przyjętych wartościach zachowujesz się jak nastolatka.

Oczywiście, że kogoś znajdziesz jeśli masz BMI <30, ale czy wytrzymacie ze sobą, to już inna kwestia.

741 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2023-11-22 21:15:54)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
Farmer napisał/a:

jeziorna będziesz jeszcze bardzo długo sama

Patrzysz na to z perspektywy swojego pokolenia. Ale jeziorna ma poglądy takie jak większość wykształconych kobiet z wielkich mias. Ona jest woke i świetnie się odnajduje w kodzie kulturowym pokolenia milenialsów.

Tak się świetnie odnajduje, ze jest sama smile

Ja nie mówię, że jest to wielką zaletą i czyni ją to rozchwytywaną przez facetów. Mówie tylko, że ma dość standardowe poglądy w pewnych kręgach o czym faceci z jej środowiska wiedzą, więc nie robi to na nich aż takiego wielkiego i negatywnego wrażenia jak na Farmerze. Może w rozlewni mleka na podlasiu miałaby pod górkę, ale wśród ludzi wykształconych w dużych miastach właściwie nie wypada już teraz miec innych poglądów niż ona. Facet idąc z nią na randke słyszał już jej poglądy o homo, rozwodach, nowoczesnym modelu rodziny z ust większości kobiet z jakimi miał do czynienia, więc wie co i jak ma powiedzieć i za co zostanie zjechany. Na podlasiu wypada zabrać dziewczynę na wiejską dyskoteke, a w dużym mieście na randce z inteligentką wypada podebatować o hołowni, popsioczyć na pis, i zrobić donejta na zmiane płci koleżanki z pracy i strzelić focha na patriarchalny porządek rzeczy. bez tego to nie ma bata poderwać laski po studiach właściwie. lasek co mają inne poglądy jest jakiś mały ułamek, ale i one jak zaczynają bywać szybko się konwertują na właściwe tory. faceci wiedzą że muszą się dostosować albo zginą. znam facetów w związkach którzy ukrywają przed dziewczynami że chodzą na kebab, albo po cichu oglądają family guya żeby nie wyjść na obrzydliwego mięsożerce i seksiste i nie mieć fochów w domu.

742

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
Farmer napisał/a:

jeziorna będziesz jeszcze bardzo długo sama

Patrzysz na to z perspektywy swojego pokolenia. Ale jeziorna ma poglądy takie jak większość wykształconych kobiet z wielkich mias. Ona jest woke i świetnie się odnajduje w kodzie kulturowym pokolenia milenialsów.
Tak jakby na woodstock w latach 70 przyszła hipiska i zaczela mowic o wolnej miłości i palić trawke. Dla kogoś z boku wygląda to głupio, ale w tamtym miejscu i czasie to ona jest it girl, odnalazła się i plynie na fali trendu.


ma poglądy takie jak większość wykształconych kobiet z wielkich mias. Ona jest woke i świetnie się odnajduje w kodzie kulturowym pokolenia milenialsów
w jednej z samotniejszych generacji do tej pory

https://kobieta.onet.pl/zwiazek/gdyby-b … et/6kjqft6

743 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2023-11-22 21:19:15)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Farmer napisał/a:
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
Farmer napisał/a:

jeziorna będziesz jeszcze bardzo długo sama

Patrzysz na to z perspektywy swojego pokolenia. Ale jeziorna ma poglądy takie jak większość wykształconych kobiet z wielkich mias. Ona jest woke i świetnie się odnajduje w kodzie kulturowym pokolenia milenialsów.
Tak jakby na woodstock w latach 70 przyszła hipiska i zaczela mowic o wolnej miłości i palić trawke. Dla kogoś z boku wygląda to głupio, ale w tamtym miejscu i czasie to ona jest it girl, odnalazła się i plynie na fali trendu.


ma poglądy takie jak większość wykształconych kobiet z wielkich mias. Ona jest woke i świetnie się odnajduje w kodzie kulturowym pokolenia milenialsów
w jednej z samotniejszych generacji do tej pory

https://kobieta.onet.pl/zwiazek/gdyby-b … et/6kjqft6

napisałam wcześniej. ja widze że faceci się adaptują do tego. uciekają z domu żeby zjeść kebab (bo przecież muszą udawać że sa vege), albo na grupowym chacie po kryjomu wymieniają się z kolegami memami o papiezu żeby nie sfochować szanownej małżonki. wolą byc pantoflem ale w związku niż zachować swoje poglądy, ale zostać na marginesie fajnopolactwa.

744

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Może w rozlewni mleka na podlasiu miałaby pod górkę, ale wśród ludzi wykształconych w dużych miastach właściwie nie wypada już teraz miec innych poglądów niż ona.

Nic bardziej mylnego.

To jest trend popularny wśród młodych kobiet i zniewieściałych rurkowiczów. Woke nie ma nic wspólnego z partnerstwem, ani równością.


Facet idąc z nią na randke słyszał już jej poglądy o homo, rozwodach, nowoczesnym modelu rodziny z ust większości kobiet z jakimi miał do czynienia

I nie bez przyczyny taki facet szuka dalej. Dlatego jest to najsamotniejsze pokolenie w historii ludzkości i jednocześnie dlatego samobójstwa i depresja z taką siłą dotykają najmłodszych.

745

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

napisałam wcześniej. ja widze że faceci się adaptują do tego. uciekają z domu żeby zjeść kebab (bo przecież muszą udawać że sa vege), albo na grupowym chacie po kryjomu wymieniają się z kolegami memami o papiezu żeby nie sfochować szanownej małżonki. wolą byc pantoflem ale w związku niż zachować swoje poglądy, ale zostać na marginesie fajnopolactwa.

Zachowania jakie opisujesz to nie adaptacja. To ucieczka miętkich faj.

746

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:

Chodzi o całokształt twojego nastawienia, z którego wybija, ze facet to jedynie dodatek do twojego życia, które on ma zaakceptować w pełni. Ma się nagiąć do twojego świata i go uzupełnić o brakujące tobie elementy. Taki obraz się wyłania z twoich słów.

Hm, rozumiem. Mozliwe, ze wyobrazam właśnie tak zwiazek, ze oboje staramy sie w pełni zaakceptowac siebie razem ze wszystkimi sowimi oczekiwaniami i pogladami. Dla mnie jest wazne, zeby zrozumieć czyjś punkt widzenia i jakos próbować jakos wzajemnie się dopasować do swoich żyć. Jak inaczej? Po prostu musiałabym trafić na kogoś, kto miałby podobne spojrzenie na życie takie jak moje lub lub mieć wymagania co do zwiazku, ktore by się nie wykluczały z moimi. Tak było zresztą w tych moich ostatnich związkach. Przykładowo ostatniemu partnerowi bardzo zależało na tym, zeby mieszkać w rodzinnym mieście w domu po dziadkach na obrzezach, ja wolałam mieszkanie w bloku w centrum i byłam otwarta na przeprowadzkę nawet za granicę, ale że to dla niego było bardzo wazne i 'nie wyobrazał sobie gdzie indziej mieszkac", to dopasowałam sie do jego "widzimisie" i udalo sie nam dotrzeć. Jestem otwarta na to, ze ktos może mieć inne wyobrażenie co do tego, jak żyć razem i postaram się to uszanować, ale też oczekuję tego od drugiej osoby.

Przykladowo nie związałabym sie z kims, kto z góry w ogole nie planuje zadnych dzieci i nie jest na to otwarty. Po prostu nie widze tu miejsca na kompromis. Trudno mi wyobrazic sobie, żebym stała sie bardziej tradycyjną lub luźniejszą dziewczyną, gdyz uwazam sie za niezalezna kobietę, ktora ma swoje standardy. Rozumiem, ze ktos moze chciec kogos takiego, ale no w takim razie nie pasujemy do siebie. Nie umiałabym iśc na żhywiół i spotykac sie na zasadzie "a to tylko deklaracje, zobaczymy, co z tego sie rozwinie", bo po prostu szkoda mi na to czasu.


Jack Sparrow napisał/a:

jednak - wymieniłaś 'partnerstwo' (w kontekście wzajemnego traktowania się jako równorzędni ludzie), KARIERĘ i akceptację twoich 'tęczowych' znajomych. I cały czas podkreślasz jak to nie chcesz rezygnowac z siebie, że chcesz pracować przede wszystkim i jak dziecko się pojawi, to jak najszybciej chcesz wrócić do pracy. I generalnie nie ma w tym nic złego, ale chodzi o sposób w jaki to kreujesz. Widać, że ci zegar tyka.

Tak, to prawda, czuję, że zegar mi tyka, ale tłuamczę sobie, że wciąż mam trochę czasu do 30stki. Nie chcę zakładać rodziny od razu, chciałabym mieć trochę czasu z partnerem, zeby nacieszyc sie z wakacjami i tym całym okresem, kiedy jestesmy jeszcze sami w pojedynkę. Po 35 roku życia wzrasta znacznie ryzyko powstania zespołu Dawna, więc niby mam jeszcze te kilka lat, mogłabym sobie na kilka relacji czy zwiazkow dluzszych niz pare miesiecy, zeby trafic na tego "na zawsze", ale mam wrażenie, ze muszę byc nadal ostrozniejsza w dobieraniu sobie partnerow i muszę pamietac, że jednak blizej mi do 30 niż do 20, skoro chciałabym już mieć stałego partnera, przy którym nie miałabym zadnych watpliwosci, czy to odpowiednia osoba dla mnie albo ja dla niego.

Co do kariery, to bez sensu wymieniłam. Mam nadzieję, ze mój poprzedni post trochę to objaśnił, o co mi chodziło.


Jack Sparrow napisał/a:

Ale tego nie widać za specjalnie w sposobie jaki piszesz.

Mozesz mieć takie wrażenie, bo skupiam troche na innych aspektach na tym forum.  Nie mam wątpliwosci co do tego, po co mi partner i czego oczekuję od zwiazku. Nie mam watpliwosci co do tego, jakiego zycia bym chciała i co mogę z siebie dać partnerowi, chcę być dobrą partnerką, nie chcę tylko brać, ale i też chcę coś z siebie dawać. Jednakze zanim dojdzie w ogole do wejscia w zwiazek z kimkolwiek i zanim w ogole ktos stanie sie moim partnerem, to jednak jakos tego partnera musze wybrać i tu mam watpliwosci w tym zakresie, jak to robić.

Czy powinnam obniżyć swoje "wymagania" lub "oczekiwania" co do potencjalnego partnera przy poznawaniu i "odsiewaniu" potencjalnych kandydatów? Czy warto skreślać znajomość w miarę wcześniej, jeszcze przed wejśćiem w związek? Teraz moje poszukiwania moga potrwać bardzo dłużej przez te moje "widzimisię", ale moze w ten sposob zwiekszam szanse, na znalezienie kogoś, z kim byłabym bardziej kompatybilna.

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

ja nie widzę, zeby facetów to odzucało. po 10 randkach z taką kobietą wyzwoloną już na 11 zaczynają kumac co i jak trzeba mówić. nawet taki gonciarz był na marszu parasolek, bo wie że pewne poglądy musi zaprezentować.
nie mówię, że wszyscy faceci się z tym zgadzaja, ale rozumieją ze tak samo jak nie wolno bekać na randce, tak samo anty-homofobia wchodzi do savoir vivru.

748 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2023-11-22 21:32:59)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

napisałam wcześniej. ja widze że faceci się adaptują do tego. uciekają z domu żeby zjeść kebab (bo przecież muszą udawać że sa vege), albo na grupowym chacie po kryjomu wymieniają się z kolegami memami o papiezu żeby nie sfochować szanownej małżonki. wolą byc pantoflem ale w związku niż zachować swoje poglądy, ale zostać na marginesie fajnopolactwa.

Zachowania jakie opisujesz to nie adaptacja. To ucieczka miętkich faj.

Tez tak sądzę, ale jednak oni są w związku. Pamiętasz komuniste, antykapitaliste chuopskiego chuopa? Na antydepresantach siedzi z mamą, tak daleko zajechał na swoich poglądach. To jest znak czasu. Ja tego nie oceniam po prostu opisuje co się dzieje teraz, tak jakbyś nie wiedział. Wiem że w twoim pokoleniu taka laska dostaje łatkę wariatki kociary, ale w 20-30 to jest absolutnie podstawowy pakiet światopoglądowy.

749

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Farmer napisał/a:

ma poglądy takie jak większość wykształconych kobiet z wielkich mias. Ona jest woke i świetnie się odnajduje w kodzie kulturowym pokolenia milenialsów
w jednej z samotniejszych generacji do tej pory

https://kobieta.onet.pl/zwiazek/gdyby-b … et/6kjqft6

Ogólnie zauważyłam, ze im ktoś jest starszy, tym bardziej jest przyzwyczajony do swojego trybu życia i jest mniej skłonny na zmiany. Rozumiem to, bo jednoczesnie tez to zauważyłam u siebie. Nie chcę już zarywać nocek czy planowac spontanicznych spotkan/wyjazdów na rzecz nowych znajomości, bo bardziej zależy mi na stabilizacji i spokoju w zyciu.  Kiedys umiałam odwołać jakies swoje plany, nawet kosztem pracy czy studiów kiedy ktos zaproponował jakieś spotkanie czy coś "esktra". Dziś odmawiam takiej spontaniczności i proponuję jakieś inne terminy w późniejszym czasie, bardziej dogodniejszy dla mnie.

W ogólnie cętnie poznam męski punkt widzenia jako odpowiedź na powyższy artykuł. Jakieś komentarze? Widziałam już wiele takich artykulów czy wypowiedzi, które skupiają się na kobietach singielkach. A co z facetami?

750

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Ja nie mówię, że jest to wielką zaletą i czyni ją to rozchwytywaną przez facetów. Mówie tylko, że ma dość standardowe poglądy w pewnych kręgach o czym faceci z jej środowiska wiedzą, więc nie robi to na nich aż takiego wielkiego i negatywnego wrażenia jak na Farmerze. Może w rozlewni mleka na podlasiu miałaby pod górkę, ale wśród ludzi wykształconych w dużych miastach właściwie nie wypada już teraz miec innych poglądów niż ona. Facet idąc z nią na randke słyszał już jej poglądy o homo, rozwodach, nowoczesnym modelu rodziny z ust większości kobiet z jakimi miał do czynienia, więc wie co i jak ma powiedzieć i za co zostanie zjechany. Na podlasiu wypada zabrać dziewczynę na wiejską dyskoteke, a w dużym mieście na randce z inteligentką wypada podebatować o hołowni, popsioczyć na pis, i zrobić donejta na zmiane płci koleżanki z pracy i strzelić focha na patriarchalny porządek rzeczy. bez tego to nie ma bata poderwać laski po studiach właściwie. lasek co mają inne poglądy jest jakiś mały ułamek, ale i one jak zaczynają bywać szybko się konwertują na właściwe tory.

Jeśli jest ładna, to jest rozchwytywana, a o tym nie pisała.

Poglądy ma nowoczesne, akurat takie by myśleć nad adopcją kilku kotów.
Gdy faceci słyszą takie poglądy, to jeśli nie ma szybko seksu, to nie ma kolejnych randek.
Ona nie jest obecnie dobrym materiałem na żonę, czy matkę.

Zapewne fajnie się z nią pospotykać, powygłupiać, pobaraszkować, ale budować coś trwałego?
Z jej strony będzie: a to mój kolega gej, a to moja rodzina, a to ... .
Facet zacznie stawiać granice (bo pewnych rzeczy w pewnym wieku już się nie toleruje) i to ona zerwie jak dotychczas robiła.

751

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:

W ogólnie cętnie poznam męski punkt widzenia jako odpowiedź na powyższy artykuł. Jakieś komentarze? Widziałam już wiele takich artykulów czy wypowiedzi, które skupiają się na kobietach singielkach. A co z facetami?

A z facetami jeszcze gorzej.

752

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Farmer napisał/a:

Z jej strony będzie: a to mój kolega gej, a to moja rodzina, a to ... .
Facet zacznie stawiać granice (bo pewnych rzeczy w pewnym wieku już się nie toleruje) i to ona zerwie jak dotychczas robiła.


O jakich granicach mówisz? Podasz przykłady?

753

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

ja nie widzę, zeby facetów to odzucało. po 10 randkach z taką kobietą wyzwoloną już na 11 zaczynają kumac co i jak trzeba mówić. nawet taki gonciarz był na marszu parasolek, bo wie że pewne poglądy musi zaprezentować.

Miałem gonciarza za miękką faję, ale te narkomanki wykorzystywał jak rasowy psychopata.

Dlatego jak napisał Jack: nie patrzy się co mówi, tylko co robi.

754

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:

Co do kariery, to bez sensu wymieniłam. Mam nadzieję, ze mój poprzedni post trochę to objaśnił, o co mi chodziło.

Tak, ale widzisz już jakie to sprawia wrażenie?

Jednakze zanim dojdzie w ogole do wejscia w zwiazek z kimkolwiek i zanim w ogole ktos stanie sie moim partnerem, to jednak jakos tego partnera musze wybrać i tu mam watpliwosci w tym zakresie, jak to robić.

Przez doświadczanie i poznawanie ludzi. Nie da się inaczej.


Czy powinnam obniżyć swoje "wymagania" lub "oczekiwania" co do potencjalnego partnera przy poznawaniu i "odsiewaniu" potencjalnych kandydatów? Czy warto skreślać znajomość w miarę wcześniej, jeszcze przed wejśćiem w związek? Teraz moje poszukiwania moga potrwać bardzo dłużej przez te moje "widzimisię", ale moze w ten sposob zwiekszam szanse, na znalezienie kogoś, z kim byłabym bardziej kompatybilna.

Nie odpowiem ci na to pytanie. Niektórzy obstawiając przy swoim - przegrywali. Inni - odwrotnie.


SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Tez tak sądzę, ale jednak oni są w związku. Pamiętasz komuniste, antykapitaliste chuopskiego chuopa? Na antydepresantach siedzi z mamą, tak daleko zajechał na swoich poglądach. To jest znak czasu. Ja tego nie oceniam po prostu opisuje co się dzieje teraz, tak jakbyś nie wiedział. Wiem że w twoim pokoleniu taka laska dostaje łatkę wariatki kociary, ale w 20-30 to jest absolutnie podstawowy pakiet światopoglądowy.

Ja jednak przychylam się do słów Farmera:

Gdy faceci słyszą takie poglądy, to jeśli nie ma szybko seksu, to nie ma kolejnych randek.
Ona nie jest obecnie dobrym materiałem na żonę, czy matkę.

Zapewne fajnie się z nią pospotykać, powygłupiać, pobaraszkować, ale budować coś trwałego?
Z jej strony będzie: a to mój kolega gej, a to moja rodzina, a to ... .
Facet zacznie stawiać granice (bo pewnych rzeczy w pewnym wieku już się nie toleruje) i to ona zerwie jak dotychczas robiła.

755

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:

O jakich granicach mówisz? Podasz przykłady?

Dla każdego są inne.
Twój były partner chciał przeprowadzki na obrzeża i udało ci się "dotrzeć. Ale co poszło nie tak?
Co on jeszcze chciał, że nie doszło do kompromisu?

I nie jestem za tym, by tylko kobieta szła na kompromis (wyprowadzka na zadupie???), ale z dotychczasowych wpisów często przebija się: ja ..., ja ..., ja ... .

Czy w małżeństwie chciałabyś, by mąż mówił ja, czy my?
Ja chcę, czy byśmy chcieli?

756

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:
Farmer napisał/a:

ma poglądy takie jak większość wykształconych kobiet z wielkich mias. Ona jest woke i świetnie się odnajduje w kodzie kulturowym pokolenia milenialsów
w jednej z samotniejszych generacji do tej pory

https://kobieta.onet.pl/zwiazek/gdyby-b … et/6kjqft6


W ogólnie cętnie poznam męski punkt widzenia jako odpowiedź na powyższy artykuł. Jakieś komentarze? Widziałam już wiele takich artykulów czy wypowiedzi, które skupiają się na kobietach singielkach. A co z facetami?


Z facetami jest....hmm....gorzej. Woke to strzał w oba kolana jednocześnie. Forsowana idea walki z rzekomym patriarchatem, brak chęci porozumienia i docenienia inności na rzecz 'wszystkim po równo", a w praktyce 'każdemu gówno' to prosty przepis na społeczną katastrofę.

757 Ostatnio edytowany przez jeziorna (2023-11-22 22:05:24)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Farmer napisał/a:

Twój były partner chciał przeprowadzki na obrzeża i udało ci się "dotrzeć. Ale co poszło nie tak?
Co on jeszcze chciał, że nie doszło do kompromisu?

Mieliśmy inne potrzeby seksualne. Jedno chciało uprawiać seks dużo cześciej niz drugie. Wyczerpaliśmy wszystkie mozliwe rozwiaznaia tego problemu, włącznie z wizytą u seksuologa. Rozstalismy sie w zgodzie z mojej inicjatywy, wiedziałam, że nie jest zaspokojony seksualnie. Nie dało się tu wymyślic kompromisu.

Farmer napisał/a:

Czy w małżeństwie chciałabyś, by mąż mówił ja, czy my?
Ja chcę, czy byśmy chcieli?

Zdecydowanie to drugie, tak też mówiliśmy, ja sama tak mówiłam. Razem spedzaliśmy święta. Czesto mówiliśmy innym, że my, np. że planujemy wyjazd nad morzem, chcemy wyremontować kuchni czy wczoraj nas odwiedzili jego dziadkowie. Nawet pies był wspólny, choc pies należał do niego i miał go jeszcze przed naszym poznaniem się.

758

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

W kontekście tego artykułu to mogę podrzucić Eksperyment Calhouna:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Eksperyment_Calhouna


Mając na uwadze art linkowany przez Farmera jasno widać, ze nasze społeczeństwo weszło w trzecią fazę wink

759

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:
Farmer napisał/a:

Czy w małżeństwie chciałabyś, by mąż mówił ja, czy my?
Ja chcę, czy byśmy chcieli?

Zdecydowanie to drugie, tak też mówiliśmy, ja sama tak mówiłam. Razem spedzaliśmy święta. Czesto mówiliśmy innym, że my, np. że planujemy wyjazd nad morzem, chcemy wyremontować kuchni czy wczoraj nas odwiedzili jego dziadkowie. Nawet pies był wspólny, choc pies należał do niego i miał go jeszcze przed naszym poznaniem się.


Hmmm nie wiem czemu, ale taki vibe mam, że Farmer o innym 'my' pisał niż ty podałaś tego przykłady.

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Farmer napisał/a:
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

ja nie widzę, zeby facetów to odzucało. po 10 randkach z taką kobietą wyzwoloną już na 11 zaczynają kumac co i jak trzeba mówić. nawet taki gonciarz był na marszu parasolek, bo wie że pewne poglądy musi zaprezentować.

Miałem gonciarza za miękką faję, ale te narkomanki wykorzystywał jak rasowy psychopata.

Dlatego jak napisał Jack: nie patrzy się co mówi, tylko co robi.

tak jak mówiłam. to jest taki już współczesny savoir vivre. 30 lat temu nie do pomyślenie było przyjść na randke bez kwiatka. teraz nie do pomyślenia jest wyjść na homofoba, rasiste, czy patriarchalnego mizogina.
mi też by sie wydawało że faceci mają z tym problem. Ale nic bardziej mylnego. powszechność tego zjawiska powoduje że nie za bardzo mają w czym wybierać jak nie odegrają swojej roli tolerancyjnego sigma male.

761

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
jeziorna napisał/a:
Farmer napisał/a:

Czy w małżeństwie chciałabyś, by mąż mówił ja, czy my?
Ja chcę, czy byśmy chcieli?

Zdecydowanie to drugie, tak też mówiliśmy, ja sama tak mówiłam. Razem spedzaliśmy święta. Czesto mówiliśmy innym, że my, np. że planujemy wyjazd nad morzem, chcemy wyremontować kuchni czy wczoraj nas odwiedzili jego dziadkowie. Nawet pies był wspólny, choc pies należał do niego i miał go jeszcze przed naszym poznaniem się.


Hmmm nie wiem czemu, ale taki vibe mam, że Farmer o innym 'my' pisał niż ty podałaś tego przykłady.

O jakim "my"? Może doprecyzujesz?

Pytanie zrozumiałam w taki sposób, czy chciałabym, zeby mąz traktował nas jako jedność, jako jedną rodzinę. Tak.

762

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

tak jak mówiłam. to jest taki już współczesny savoir vivre. 30 lat temu nie do pomyślenie było przyjść na randke bez kwiatka. teraz nie do pomyślenia jest wyjść na homofoba, rasiste, czy patriarchalnego mizogina.
mi też by sie wydawało że faceci mają z tym problem. Ale nic bardziej mylnego. powszechność tego zjawiska powoduje że nie za bardzo mają w czym wybierać jak nie odegrają swojej roli tolerancyjnego sigma male.

Ponownie: jestem innego zdania.

763

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
jeziorna napisał/a:

Zdecydowanie to drugie, tak też mówiliśmy, ja sama tak mówiłam. Razem spedzaliśmy święta. Czesto mówiliśmy innym, że my, np. że planujemy wyjazd nad morzem, chcemy wyremontować kuchni czy wczoraj nas odwiedzili jego dziadkowie. Nawet pies był wspólny, choc pies należał do niego i miał go jeszcze przed naszym poznaniem się.


Hmmm nie wiem czemu, ale taki vibe mam, że Farmer o innym 'my' pisał niż ty podałaś tego przykłady.

O jakim "my"? Może doprecyzujesz?

Pytanie zrozumiałam w taki sposób, czy chciałabym, zeby mąz traktował nas jako jedność, jako jedną rodzinę. Tak.

Ty po prostu piszesz w liczbie mnogiej, a o związku i małżeństwie wypowiadasz się jak o bezwolnej, rozmemłanej pulpie. To nie jest to samo co wspólnota indywiduów - dwoje dorosłych ludzi, których połączyło uczucie i wspólny cel, ale którzy nie zatracili siebie.

764 Ostatnio edytowany przez jeziorna (2023-11-22 22:43:19)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:

Ty po prostu piszesz w liczbie mnogiej, a o związku i małżeństwie wypowiadasz się jak o bezwolnej, rozmemłanej pulpie. To nie jest to samo co wspólnota indywiduów - dwoje dorosłych ludzi, których połączyło uczucie i wspólny cel, ale którzy nie zatracili siebie.

Sorki, pytanie zrozumiałam zbyt dosłownie. Teraz po przeanalizowaniu zrozumiałam w taki sposób, że pytanie jest o to, czy chciałabym, zeby mąz traktował nas jako jedność, jako jedną rodzinę. Tak.

Tak widzę ideę małżeństwa, że kazde z małżonków patrzy na t, ze chcą razem tworzyć rodzinę, jedność. Oboje chcą i dążą do tego, aby objąć podobne stanowisko w tych wazniejszych sprawach. Jeśli mają inne zdania, to dążą do tego, ustalić jakiś kompromis. Chodzi o to, zeby w małżenstwie isc tą samą drogą i mieć wspólną wizję przyszłości. Jeśli jedna osoba zgłasza jakieś swoje potrzeby, to druga osoba je uwzględnia i tak samo działa w druga stronę. Każdy się liczy, każdy jest ważny, ważne jest, aby oboje byli razem szczęśliwi, a nie tylko jedno lub drugie z nich. Jeśli któryś  nie zgadza się z czymś, co powiedziała lub chciała ta druga osoba, to podejmuje sie rozmów. Czasem wystarczy tylko zrozumienie. W małżenstwie powinno się pamietac, że stanowią je dwie osoby, że nie tylko on czy ona, ze oboje muszą pamietać, aby zadbać nie tylko o samego siebie, ale i też o drugą osobę.

Jeśli jedno widzi, ze coś jest nie tak i że drugie zatraca się w czymś, zaniedbuje się, to właśnie od tego, żeby zareagować. Właśnie tego oczekuję od małżonka. Nie ma mowy o zatraceniu się czy o wpadnieciu w rutynę.

Tak to widzę.

Ogólnie jestem zwolenniczka tego, żeby każde w zwiazku miało swój krąg znajomych i swoje zainteresowania/czynnosic, ktore robią osobno, zeby nie przebywać ze soba non stop i mieć chwilę oddechu od siebie. Sama potrzebowałam nie raz i sama często zachecałam byłego aprtnera, zeby wyszedł ze swoimi kolegami na piwo, bo widziałam, że wpływało to na niego dobrze.

765

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Jedyna użytkowniczka na dana chwilę która mogłaby stworzyć własny, konkurencyjny wątek dla Rossanki to ja xD

Uwielbiam tego gościa. Coś dla dziewczyn ale też samotnych chłopaków

https://youtu.be/spxvndFxOvg?si=xSsbStTOOziUu-eU

766

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:

Tak widzę ideę małżeństwa, że kazde z małżonków patrzy na t, ze chcą razem tworzyć rodzinę, jedność. Oboje chcą i dążą do tego, aby objąć podobne stanowisko w tych wazniejszych sprawach. Jeśli mają inne zdania, to dążą do tego, ustalić jakiś kompromis. Chodzi o to, zeby w małżenstwie isc tą samą drogą i mieć wspólną wizję przyszłości. Jeśli jedna osoba zgłasza jakieś swoje potrzeby, to druga osoba je uwzględnia i tak samo działa w druga stronę. Każdy się liczy, każdy jest ważny, ważne jest, aby oboje byli razem szczęśliwi, a nie tylko jedno lub drugie z nich. Jeśli któryś  nie zgadza się z czymś, co powiedziała lub chciała ta druga osoba, to podejmuje sie rozmów. Czasem wystarczy tylko zrozumienie. W małżenstwie powinno się pamietac, że stanowią je dwie osoby, że nie tylko on czy ona, ze oboje muszą pamietać, aby zadbać nie tylko o samego siebie, ale i też o drugą osobę.

Chcesz uległego faceta?

767 Ostatnio edytowany przez jeziorna (2023-11-22 23:24:54)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Farmer napisał/a:

Chcesz uległego faceta?

Nie. Wręcz przeciwnie. Chcę, by mi powiedział wprost lub wytłumaczył, jeśli z czymś się nie zgadza. Ma tego nie ignorować, tylko mi uświadamiać i komunikować swoje potrzeby. I tak samo w drugą stronę.

Ja chcę równorzędnego partnera, a nie pantoflarza.

EDIT: Chyba, że masz na myśli seks, trochę tak to zabrzmiało, to jak najbardziej facet może być uległy, nie mam nic przeciwko femdom, ale bez przesady i nie cały czas.

768

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Karmaniewraca napisał/a:

Uwielbiam tego gościa. Coś dla dziewczyn ale też samotnych chłopaków

https://youtu.be/spxvndFxOvg?si=xSsbStTOOziUu-eU

Dobre.
Wbrew pozorom Jack to samo pisze.

769

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:
Farmer napisał/a:

Chcesz uległego faceta?

Nie. Wręcz przeciwnie. Chcę, by mi powiedział wprost lub wytłumaczył, jeśli z czymś się nie zgadza. Ma tego nie ignorować, tylko mi uświadamiać i komunikować swoje potrzeby. I tak samo w drugą stronę.

Ja chcę równorzędnego partnera, a nie pantoflarza.

Sama masz dość silną osobowość.
W przypadku równorzędnego partnerstwa ktoś musi mieć decydujący głos.
Z naprawdę silnym facetem nie wytrzymasz (bo wiecznie będą mniejsze lub większe tarcia), a słabego nie będziesz szanować.
Na razie nie chcesz zaakceptować roli kobiety w związku, ale chcesz wiedzieć, a to jest pozytywne.

jeziorna napisał/a:

EDIT: Chyba, że masz na myśli seks, trochę tak to zabrzmiało, to jak najbardziej facet może być uległy, nie mam nic przeciwko femdom, ale bez przesady i nie cały czas.

Uległy facet w łóżku?
Nie wytrzymałabyś długo.

770 Ostatnio edytowany przez jeziorna (2023-11-23 00:19:17)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Farmer napisał/a:

Sama masz dość silną osobowość.
W przypadku równorzędnego partnerstwa ktoś musi mieć decydujący głos.

Przez wiekszość czasu w ostatnim związku dynamika się zmieniała. Raz to ja miałam decydujący głos, a raz on. Naprawde uważałam, że mamy równowagę i że wzajemnie się uzupełniamy. Sprawdzało się to przez większość czasu. Popsuło się dopiero później, kiedy stało sie już jasne, że znacznie sie różnimy, jeśli chodzi o nasze potrzeby seksualne,. Zaczęłam coraz częściej odmawiać i odrzucać jego próby inicjowania seksu, a wiadomo, że on mnie nie zmusi do seksu, wiec miałam decydujący głos w tej sprawie. On, czując się niespełniony, odsunął inne sprawy na bok i skupił się na seksie i próbach naprawiania tego. Próbowalismy to rozwiazać na wiele sposobów łacznie z wizytą u seksuologa.

Nie widzę w tym jego winy, po prostu się nie dopasowalismy pod tym względem, a seks to dość istotna kwestia w związku. Gdybym wiedziała wcześniej to co teraz, to bym wczesniej zakończyła związek ze względu na niego, ale nie żałuję tego związku, to był naprawdę niesamowity facet. To on pozwolił mi uwierzyć, ze równopartnerstwo jest możliwe.

Farmer napisał/a:

Z naprawdę silnym facetem nie wytrzymasz (bo wiecznie będą mniejsze lub większe tarcia), a słabego nie będziesz szanować.

Fakt, z takim "panem domu" też bym się nie dogadała. Słaby by nie pociagał mnie i szybko weszłabym w rolę pouczającej go matki. Tak i tak niedobrze, muszę znaleźć swoją równowagę, której ostatnio nie udało mi (nam?) się zachować.


Farmer napisał/a:

Na razie nie chcesz zaakceptować roli kobiety w związku, ale chcesz wiedzieć, a to jest pozytywne.


Tak, bardzo chcę zrozumieć, jaka jest i jaka powinna być obecnie rola kobiety w związku, szczególnie w obliczu obecnych czasów i pokolenia milenialsów.

771

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:
Farmer napisał/a:

Sama masz dość silną osobowość.
W przypadku równorzędnego partnerstwa ktoś musi mieć decydujący głos.

Przez wiekszość czasu w ostatnim związku dynamika się zmieniała. Raz to ja miałam decydujący głos, a raz on. Naprawde uważałam, że mamy równowagę i że wzajemnie się uzupełniamy. Sprawdzało się to przez większość czasu. Popsuło się dopiero później, kiedy stało sie już jasne, że znacznie sie różnimy, jeśli chodzi o nasze potrzeby seksualne,. Zaczęłam coraz częściej odmawiać i odrzucać jego próby inicjowania seksu, a wiadomo, że on mnie nie zmusi do seksu, wiec miałam decydujący głos w tej sprawie. On, czując się niespełniony, odsunął inne sprawy na bok i skupił się na seksie i próbach naprawiania tego. Próbowalismy to rozwiazać na wiele sposobów łacznie z wizytą u seksuologa.

Nie widzę w tym jego winy, po prostu się nie dopasowalismy pod tym względem, a seks to dość istotna kwestia w związku. Gdybym wiedziała wcześniej to co teraz, to bym wczesniej zakończyła związek ze względu na niego, ale nie żałuję tego związku, to był naprawdę niesamowity facet. To on pozwolił mi uwierzyć, ze równopartnerstwo jest możliwe.

Farmer napisał/a:

Z naprawdę silnym facetem nie wytrzymasz (bo wiecznie będą mniejsze lub większe tarcia), a słabego nie będziesz szanować.

Fakt, z takim "panem domu" też bym się nie dogadała. Słaby by nie pociagał mnie i szybko weszłabym w rolę pouczającej go matki. Tak i tak niedobrze, muszę znaleźć swoją równowagę, której ostatnio nie udało mi (nam?) się zachować.


Farmer napisał/a:

Na razie nie chcesz zaakceptować roli kobiety w związku, ale chcesz wiedzieć, a to jest pozytywne.


Tak, bardzo chcę zrozumieć, jaka jest i jaka powinna być obecnie rola kobiety w związku, szczególnie w obliczu obecnych czasów i pokolenia milenialsów.

Normalna jest rola kobiety w dzisiejszych czasach-robisz sobie co chcesz i zaden facet Tobie NIC nie dyktuje

772

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
JuliaUK33 napisał/a:

Normalna jest rola kobiety w dzisiejszych czasach-robisz sobie co chcesz i zaden facet Tobie NIC nie dyktuje

Wiadomo, ze nikt mnie nie zmusi do czegokolwiek, ale jak się wchodzi w związek, to pytanie, ile dawać z siebie i jak dużo brać od drugiej osoby, bo gdzieś są granice właśnie i te granice my musimy sami wyznaczyc. Ja musze sobie w głowie ułożyć, czy chcę te granice swoje przesuwać i w którą stronę. Nie chciałabym nikogo całkowicie zdominiować ani za dużo brać, zależy na równopartnerstwie, chcę byc dobrą partnerką,  nie chcę wszystko sama dyktować lub ciągle podejmować decyzje, bo też może być wyczerpujące. Stąd moje pytanie, jaka jest rola kobiety w obliczu równorzędności i równopartnerstwa.

773

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Normalna jest rola kobiety w dzisiejszych czasach-robisz sobie co chcesz i zaden facet Tobie NIC nie dyktuje

Wiadomo, ze nikt mnie nie zmusi do czegokolwiek, ale jak się wchodzi w związek, to pytanie, ile dawać z siebie i jak dużo brać od drugiej osoby, bo gdzieś są granice właśnie i te granice my musimy sami wyznaczyc. Ja musze sobie w głowie ułożyć, czy chcę te granice swoje przesuwać i w którą stronę. Nie chciałabym nikogo całkowicie zdominiować ani za dużo brać, zależy na równopartnerstwie, chcę byc dobrą partnerką,  nie chcę wszystko sama dyktować lub ciągle podejmować decyzje, bo też może być wyczerpujące. Stąd moje pytanie, jaka jest rola kobiety w obliczu równorzędności i równopartnerstwa.

Rownopartnerstwo =50/50 nie ma innej i lepszej rownosci... reszta to farmazony wymyslane przez facetow

774

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:

Tak, bardzo chcę zrozumieć, jaka jest i jaka powinna być obecnie rola kobiety w związku, szczególnie w obliczu obecnych czasów i pokolenia milenialsów.

Od tysięcy lat nic się nie zmieniło ->


Sprawdzało się to przez większość czasu. Popsuło się dopiero później, kiedy stało sie już jasne, że znacznie sie różnimy, jeśli chodzi o nasze potrzeby seksualne,. Zaczęłam coraz częściej odmawiać i odrzucać jego próby inicjowania seksu


Fakt, z takim "panem domu" też bym się nie dogadała. Słaby by nie pociagał mnie i szybko weszłabym w rolę pouczającej go matki.

Kumasz już?


Te całe bajania o partnerstwie rozumianym przez pryzmat równości to tym właśnie są - bajkami. Równość i partnerstwo nie polegają na podziale 50:50 praw i obowiązków. Polega na wzajemnym uzupełnianiu się. Jedno nosi 'spodnie', a drugie 'sukienkę'. Bo każdy ma swoją rolę w związku. Paradoksalnie nie ma to związku z tym kto pracuje, bo znam i układy z 'kogutami domowymi', którzy zrezygnowali z pracy na rzecz siedzenia w domu z dzieckiem i nie wpłynęło to na ich rolę mężczyzny w związku. Fakt faktem - to były specyficzne sytuacje, ale jakoś im się to udało.

775

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
JuliaUK33 napisał/a:

Rownopartnerstwo =50/50 nie ma innej i lepszej rownosci... reszta to farmazony wymyslane przez facetow

Równopartnerstwo kończy się tam, gdzie zaczyna się prawdziwe życie w prawdziwym świecie z prawdziwymi problemami. Dopóki sobie randkujecie spotykając się od czasu do czasu, to sobie można mamrotać pod nosem wzniosłe hasełka i żyć w świecie iluzji, że tak będzie już zawsze, ale nie będzie. Zwykle wszystko się zmienia w chwili wspólnego zamieszkania, kiedy nagle lub z czasem pojawia się pierdylion mniejszych lub większych problemów, spraw czy rzeczy, gdzie któreś z dwojga będzie musiało albo ustąpić, albo postawić na swoim, bo nie wszystko i nie zawsze da się rozwiązać i załatwić rozmową. W pewnych kwestiach owszem, można się jakoś dogadać, choć i tak któraś ze stron będzie się czuła pokrzywdzona, a któraś wygrana, ale w innych kwestiach nie wystarczy usiąść i pogadać, żeby problem przestał istnieć i żyjemy sobie dalej jak gdyby nigdy nic. Prosty przykład pierwszy z brzegu:

- Słuchaj, brakuje już miejsca na moje płyty, chciałbym sobie dokupić jakiś nieduży regał i go tutaj albo gdzieś...
- Wykluczone.
- Mały słupek taki, nie żadne szafy ani...
- Absolutnie się nie zgadzam.
- Ponieważ gdyż albowiem?
- Nie chcę tutaj żadnej graciarni i kolejnych mebli.
- Przecież...
- Nie.

Inny przykład z drugiego brzegu:

- Możesz już tego psa stąd...
- Co psa skąd?
- Mamy jednego psa i właśnie o tego mi się  rozchodzi. Weź go z łóżka. Po prostu...
- A co ci pies przeszkadza?
- Po pierwsze łóżko jest dla ludzi, pies ma swoje legowisko. Po drugie nie ma tu miejsca na dwie osoby i psa. Po trzecie...
- Po dziesiąte jak ci mało miejsca, to se idź na wersalkę. Już nie rób scen. Albo się wyprowadź jak ci nie pasuje.
- Ty nienormalna jakaś jesteś? A może ty się wyprowadź. Płacę za to mieszkanie tak samo jak ty. I za tego kundla...
- Dobra weź już, bo naprawdę.

Jak widać, to nie są jakieś nie wiadomo jakie ważne rzeczy, ale z takich właśnie gówien składa się bycie w związku, kiedy już wyjdziecie poza początkowy etap biegania po fioletowej łączce, gdzie skaczą różowe jednorożce i puszczają tęczowe bączki. Jedno się uprze, drugie nie ustąpi i mamy chujnię z grzybnią, a nie żadne równopartnerstwo, któreś będzie musiało drugiemu ulec, bo co zrobi, wyprowadzi się z powodu jakiegoś pchlarza w łóżku? No więc właśnie.

776

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
klipozor napisał/a:

Jedno się uprze, drugie nie ustąpi i mamy chujnię z grzybnią,

Dodajmy, że najczęściej to są obiektywne pierdoły, które po prostu urastają niekiedy do rangi obrony Częstochowy. Typu drewniane meble ogrodowe na balkonie - jedno chce olejować drugie lakierować, a ostatecznie w ruch idzie bejca i oboje są wkurwieni, że jest nie tak, jak to sobie wyobrażali. wink

777 Ostatnio edytowany przez Legat (2023-11-23 09:34:53)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Przypomniało mi się stwierdzenie jednego z użytkowników męskiego forum, który ze zdziwieniem zauważył wzrost aktywności seksualnej żony (ochoty na seks). Stwierdził: k...wa ona zachwyciła się tym, że wprawnie przykręciłem gniazdko na ścianie. smile

778

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
klipozor napisał/a:

Jedno się uprze, drugie nie ustąpi i mamy chujnię z grzybnią,

Dodajmy, że najczęściej to są obiektywne pierdoły, które po prostu urastają niekiedy do rangi obrony Częstochowy.

No dokładnie. Chłop to machnie ręką i po dwudziestu sekundach zapomni, ale baba? Nigdy kurwa w życiu. I się zaczyna...
Od słowa do słowa, a kompletnie pomijalna dla wszechświata bzdura zamienia się w armagedon i tylko dla zasady, bo każdy musi mieć ostatnie słowo smile

779

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
klipozor napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Rownopartnerstwo =50/50 nie ma innej i lepszej rownosci... reszta to farmazony wymyslane przez facetow

Równopartnerstwo kończy się tam, gdzie zaczyna się prawdziwe życie w prawdziwym świecie z prawdziwymi problemami. Dopóki sobie randkujecie spotykając się od czasu do czasu, to sobie można mamrotać pod nosem wzniosłe hasełka i żyć w świecie iluzji, że tak będzie już zawsze, ale nie będzie. Zwykle wszystko się zmienia w chwili wspólnego zamieszkania, kiedy nagle lub z czasem pojawia się pierdylion mniejszych lub większych problemów, spraw czy rzeczy, gdzie któreś z dwojga będzie musiało albo ustąpić, albo postawić na swoim, bo nie wszystko i nie zawsze da się rozwiązać i załatwić rozmową. W pewnych kwestiach owszem, można się jakoś dogadać, choć i tak któraś ze stron będzie się czuła pokrzywdzona, a któraś wygrana, ale w innych kwestiach nie wystarczy usiąść i pogadać, żeby problem przestał istnieć i żyjemy sobie dalej jak gdyby nigdy nic. Prosty przykład pierwszy z brzegu:

- Słuchaj, brakuje już miejsca na moje płyty, chciałbym sobie dokupić jakiś nieduży regał i go tutaj albo gdzieś...
- Wykluczone.
- Mały słupek taki, nie żadne szafy ani...
- Absolutnie się nie zgadzam.
- Ponieważ gdyż albowiem?
- Nie chcę tutaj żadnej graciarni i kolejnych mebli.
- Przecież...
- Nie.

Inny przykład z drugiego brzegu:

- Możesz już tego psa stąd...
- Co psa skąd?
- Mamy jednego psa i właśnie o tego mi się  rozchodzi. Weź go z łóżka. Po prostu...
- A co ci pies przeszkadza?
- Po pierwsze łóżko jest dla ludzi, pies ma swoje legowisko. Po drugie nie ma tu miejsca na dwie osoby i psa. Po trzecie...
- Po dziesiąte jak ci mało miejsca, to se idź na wersalkę. Już nie rób scen. Albo się wyprowadź jak ci nie pasuje.
- Ty nienormalna jakaś jesteś? A może ty się wyprowadź. Płacę za to mieszkanie tak samo jak ty. I za tego kundla...
- Dobra weź już, bo naprawdę.

Jak widać, to nie są jakieś nie wiadomo jakie ważne rzeczy, ale z takich właśnie gówien składa się bycie w związku, kiedy już wyjdziecie poza początkowy etap biegania po fioletowej łączce, gdzie skaczą różowe jednorożce i puszczają tęczowe bączki. Jedno się uprze, drugie nie ustąpi i mamy chujnię z grzybnią, a nie żadne równopartnerstwo, któreś będzie musiało drugiemu ulec, bo co zrobi, wyprowadzi się z powodu jakiegoś pchlarza w łóżku? No więc właśnie.

W takim razie raz ja ustepuje, a raz moj maz/partner jezeli znow bede w zwiazku-jest po rowno? Jest.

780

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
jeziorna napisał/a:

Tak, bardzo chcę zrozumieć, jaka jest i jaka powinna być obecnie rola kobiety w związku, szczególnie w obliczu obecnych czasów i pokolenia milenialsów.

Od tysięcy lat nic się nie zmieniło ->


Sprawdzało się to przez większość czasu. Popsuło się dopiero później, kiedy stało sie już jasne, że znacznie sie różnimy, jeśli chodzi o nasze potrzeby seksualne,. Zaczęłam coraz częściej odmawiać i odrzucać jego próby inicjowania seksu


Fakt, z takim "panem domu" też bym się nie dogadała. Słaby by nie pociagał mnie i szybko weszłabym w rolę pouczającej go matki.

Kumasz już?


Te całe bajania o partnerstwie rozumianym przez pryzmat równości to tym właśnie są - bajkami. Równość i partnerstwo nie polegają na podziale 50:50 praw i obowiązków. Polega na wzajemnym uzupełnianiu się. Jedno nosi 'spodnie', a drugie 'sukienkę'. Bo każdy ma swoją rolę w związku. Paradoksalnie nie ma to związku z tym kto pracuje, bo znam i układy z 'kogutami domowymi', którzy zrezygnowali z pracy na rzecz siedzenia w domu z dzieckiem i nie wpłynęło to na ich rolę mężczyzny w związku. Fakt faktem - to były specyficzne sytuacje, ale jakoś im się to udało.

Masakra,ale ty jej farmazony wygadujesz. Przeciez 50/50 czyli rownopartnerstwo oznacza,ze kazdy ma rowne prawa w zwiazku, a nie to,ze kazdy robi to samo. Wiadomo,ze kobieta ma inne zadania w zwiazku, a facet inne natomiast oboje maja rowne prawa

Posty [ 716 do 780 z 976 ]

Strony Poprzednia 1 10 11 12 13 14 15 16 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024