Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Strony Poprzednia 1 9 10 11 12 13 16 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 651 do 715 z 976 ]

651

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
rossanka napisał/a:

Niezupełnie. Zobacz ilu ludzi tu pisze, ze sa też latami samotni. Albo mają jakies przelotne romanse, ale to nie jest to. Jak policzysz forum, to wyjdzie całkiem spora grupa mężczyzn i kobiet i nie pisze tu o Shini i innych charakterystycznych,
Jednocześnie, czy nie znasz ludzi będących w związkach, którzy jak ich bardziej poznasz to się dziwisz, jakim cudem z takim charakterem? Na forum oprócz singli pisza również żonaci, mężatki, czy czytając ich nie masz czasem wrażenia, ze z nimi nie do końca jest wszystko w porządku, a jednak maja współmałżonków?

Paradoksalnie. Jakby teraz jakimś cudem okazało się, ze za miesiąc od tej pory poznaje kogoś i wchodze w związek, czy z automatu przechodze z kategorii "coś z Rossanką jest nie tak" do kategorii "ooo z nią jest jednak wszystko w porządku"?
Czy ogólnie fakt bycia w związku sprawia, ze ktoś jest "normalny"? Jak nie to nie?

Moja babcia owdowiała jakoś tak koło 60ki. Przez kolejne 30pare lat była sama. Czy to znaczy, ze z nią było cos nie tak? Ntylko mi nie piszczie o wieku, bo jakby wyszła w wieku i 65 lat za mąż, kolejne 30 byłaby mężatką przy założeniu, ze drugi mąż byłby żywotny. 30 lat małżeństwa to staż, którym pobecnie niewielu może sie pochwalić) wink

Ja nie uważam, że bycie w związku jest wyznacznikem szczęścia, albo potwierdzeniem jakości człowieka. Po prostu wydaje mi się że każdy kto szuka związku (a twoja babcia szukała?) i jest w miare normalny, bez odklejki jak Shini jest w stanie go stworzyć.
Nienormalne jest deklarowanie chęci żeby coś konkretnego zrobić ze swoim zyciem, ale nie umieć tego osiągnać latami. Gdybyś od 10 lat miała problem, że chcesz pojechać na sylwestra w zakopanem i od 10 lat się tam nie wybrala bo coś tam to też bym zaczela uwazac ze cos ściemniasz z tym wyjazdem i nie zabierasz się za to jak należy.

Dałam wcześniej przykładu jednego uzytkownika tego wątku. Jest po rozwodzie, z tego co pisał, to latami randkował, szukał, poznał w tym czasie wiele kobiet, żadna znajomość nie przekształciła się w coś trwałego, powaznego, dopiero teraz pisze, koło 50ki ponownie sie żeni, bo uważa, ze w końcu trafił na odpowiedia dla siebie kobietę, bo z poprzedniczkami za każdym razem było cos nie tak.

Robie dokładnie to samo, tylko nie chcodze z poznanymi mężczyznami do łózka (tzn  z niektórymi może i bym poszła, rzadko bo rzadko się to zdarza ale czasem tak, tylko do tego etapu nie dochodzi z różnych powodow, o których też tu przecciez nie będe pisała, chyba to zrozumiałe).

Nie pisze tu nic o niech, przez ostatnie 2 lata poznałam ich całkiem sporo (dużo jest teraz panów 40 plus, który sa z odzysku, normalnie plaga rozwodów), tylko ze ja o żadnym z nich w zasadzie przez ten czas tu nie pisałam, wiec czytający odnosi wrażenie, że nikogo nie poznaje. Nie będe tu przeciez opisywała szczegółowo swojego życia i tego, kogo spotkałam czy co aktualnie robię.
Z tego wyjawiać się może moj obraz taki, ze chodze do pracy, potem siadam na forum i pisze tylko o związkach i nic innego w życiu nie robię - jestem tego świadoma, ze może tu powstać taki mój obraz.
Zauważ, ze nie przeczytasz tu niczego o moim hobby, czy o tym, co robie na codzień, co robiłam i gdzie bywałam w życiu i tak dalej.
Moglabym jak Klipozor opisywać kolejne znajomości, łacznie z tą z sierpnia, gdy nowo poznany facet finalnie pisał do mne smsy w nocy i chciał się wbić na chatę, alem się nie zgodziła na takie coś (co to ma byc), po czym dostawałam od niego  jeszcze inne smsy, w których miał pretensje, ze nie znam się na żartach bo on zartował w nocy (został zablokowany w telefonie jakby co), ale po co mam opisywac takie rzeczy i każdego kolejnego faceta? Ten został odpalony i po sprawie.

Zobacz podobne tematy :

652

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Nie odwracaj kota ogonem. Doskonale wiesz, że chodzi o fakt niezdolności do zbudowania relacji romantycznej (a już tym bardziej trwałej) mając.....prawie 50tkę.

Fakt. Lubię mężczyzn, wielu mi sie podoba. Ale już do łóżka żeby z jakims iść - tu się rzadko zdarza. Nie wiem jak one to robią te kobiety z "dużym licznikiem" jak tu było powiedziane.
Nawet bym nie miała ochoty tyle razy, jak on e to robią? Jak mam ochotę pójśc do łóżka z jednym męczyzną na 100 albo na 200, jesli go oczywiście trchę już znam, to już jest sukces. Nawet czasem zazdroszcze tym, co to moga z każdym. prawie.
No i wszystko staje w miejscu.
A zmusic sie nie umiem.

I to tyle z twoich wcześniejszych deklaracji.

Z jakich deklaracji? Od lat tu pisze, ze nie jestem w stanie iść szybko z kims do łózka po tygodniu znajomości,. czego jeszcze nie rozumiesz?
I ogólnie z mało z kim mam ochote iśc do łózka, ale to chyba normalne, większość ludzi tak ma.(chyba, ze ktoś jest jakimś desperatem i przespałby się z co drugą osobą).
Z reszta to też żadna tajmnica.

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Ok rozumiem. Myślałam ze jesteś jak Shini wiecznie w świecie fantazji, ale jak poznajesz nowe osoby i coś rzeźbisz to fajnie. Faktycznie ten obraz z forum jest troche inny, bo ten wątek sprzed 10 lat ciągnie się za tobą.

654

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Ok rozumiem. Myślałam ze jesteś jak Shini wiecznie w świecie fantazji, ale jak poznajesz nowe osoby i coś rzeźbisz to fajnie. Faktycznie ten obraz z forum jest troche inny, bo ten wątek sprzed 10 lat ciągnie się za tobą.

Wiem i ciągle sa wywlekane jakies tematy z 2013 czy 2016 roku.

655

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Ok rozumiem. Myślałam ze jesteś jak Shini wiecznie w świecie fantazji, ale jak poznajesz nowe osoby i coś rzeźbisz to fajnie. Faktycznie ten obraz z forum jest troche inny, bo ten wątek sprzed 10 lat ciągnie się za tobą.

Wiem i ciągle sa wywlekane jakies tematy z 2013 czy 2016 roku.

Tak ja czasem odpisze, bo mysle, ze temat jest nowy a za chwile mi ktos odpisuje "temat sprzed kilku lat" niewiem komu chce sie wygrzebywac stare tematy.

656 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2023-11-20 19:40:02)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

[
No więc dobrze, napisze to z całym przekonaniem - przeciętność to najlepsze co może nam dać wspaniałe, dające satysfakcję życie.

Do ludzi nieprzeciętnych każdy lubi się dowalić. Nieprzeciętność jest jak wyzwalacz agresji, bo inni nie chcą czuć się gorsi, i dotąd będą szukać u ludzi nieprzeciętnych braków, dopóki nie zrównają ich ze sobą, a najlepiej się poczują, gdy udowodnią, że ten nieprzeciętny jest od nich gorszy.
Doskonale to widać na przykładzie celebrytów - sępy zrobią wszystko aby tylko znaleźć coś, co ich ośmieszy albo pogrąży w oczach innych.
Napisz na Forum o swoich sukcesach a zaraz zleci się grupa ludzi, którzy Ci udowodnią, że jesteś nikim. A jak nie znajdą konkretnych zarzutów to zostaniesz nazwany narcyzem albo przeczytasz inne epitety pod swoim adresem.
Jak jesteś przeciętny  to nie musisz niczego udowadniać, niczego wyjaśniać, nie masz potrzeby obrony swojej pozycji czy osiągnięć. Jesteś jaki jesteś i nikomu nic do tego.

Po co podejmować ryzyko, skoro istnieje możliwość porażki?

Po co odnosić sukcesy, skoro inni mogą nam potem zazdrościć?

Po co startować do atrakcyjnej laski, skoro ktoś może ją odbić, albo sama może odejść do 'lepszego' ?

Idąc tym tropem dalej - po co myć dupę, jak nazajutrz znowu będziemy srali?

Nic tylko się położyć i czekać na śmierć z takim podejściem.

Popatrz z kim rozmawiasz - ty wiesz ile osób mnie wyzywało i próbowało poniżać? Przecież z takim podejściem to już dawno albo bym był w psychiatryku, albo w grobie.



Tak - szczęście to stan umysłu. Podobnie jak przeciętność. Różnica jest w naszym podejściu. Jeśli opisujesz swoje życie jako przeciętne i wymieniasz ile rzeczy nie osiągnęłaś, ilu marzeń nie spełniłaś - to jest to przeciętność (nie normalność). To jest normalnie obraz depresji. Szczęście w 'normalności' to będzie umiejętność czerpania radości z małych, codziennych rzeczy. Ale dalej jak to opisujesz to będzie widać twój stosunek do tego. Czy daje ci to radość, czy jedynie jest zapychaczem czasu.

Jack, to Ty wymieniasz ilu rzeczy ktoś nie osiągnął i chcesz udowodnić, że bez nich nie może być szczęśliwy. Ja skupiam się na osiągnięciach i uważam, że one z w zupełności wystarczą do poczucia się spełnionym.
Te pytania nie mają nic wspólnego z moimi wypowiedziami. Napisałeś je sobie nie wiem po co, jak chcesz dopisze drugie tyle, tylko czemu one mają służyć? Co udowodnić?
Osiągnięcia mają Ci pomóc lepiej żyć. Czy komuś innemu wydadzą się wspaniałe, cenne, czy przeciwnie nic nie warte, nie muszą mieć dla człowieka znaczenia. One są dla Ciebie a nie do podziwiania przez innych.

Jeśli podbijasz do atrakcyjnej laski, żeby inni Ci jej zazdrościli i podziwiali Twoje sukcesy, to gdy odejdzie do innego poczujesz się poniżony. To co miało przysparzać Ci chwały stanie się Twoim upadkiem.  Jeśli podbijasz bo chcesz sobie ułożyć z nią życie, to Ci lata czy inni zazdroszczą i podziwiają. Nie będziesz się tym chwalił i czekał aby inni   pisali na forum hymny pochwalne na Twoją cześć, a gdy odejdzie to będzie tylko Twoja osobista sprawa.
Depresja nie ma niczego wspólnego z przeciętnością, o ile ta przeciętność w zupełności kogoś zadowala.
Przeinaczasz sens moich wypowiedzi, wrzucasz jakieś teorie ni z gruszki ni z pietruszki i uważasz, że czegoś dowodzisz.
No nie.
Dalsza dyskusja nie ma sensu, bo tak się zapętliłeś, że sam już nie wiesz jak bronić swojej teorii nie wiadomo czego dotyczącej.

657

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

Z jakich deklaracji? Od lat tu pisze, ze nie jestem w stanie iść szybko z kims do łózka po tygodniu znajomości,. czego jeszcze nie rozumiesz?
I ogólnie z mało z kim mam ochote iśc do łózka, ale to chyba normalne, większość ludzi tak ma.(chyba, ze ktoś jest jakimś desperatem i przespałby się z co drugą osobą).
Z reszta to też żadna tajmnica.

Z takich, że na seks to mogłabyś sobie znaleźć choćby ot tak. No więc - nie mogłabyś. Mogłabyś znaleźć najwyżej kolesia, który by cię wyobracał. Bo o to żadnej kobiecie nie trudno. Ale w seksie chodzi o coś więcej - o namiętność i przede wszystkim wzajemność, a nie bezemocjonalne wypięcie dupska do grzmocenia. A z twojej strony by tego brakowało - ekscytacji, podniecenia i wzajemności. Więc nie mogłabyś znaleźć faceta nawet do seksu, bo żeby uprawiać seks, potrzebujesz czasu i więzi emocjonalnej, której nie potrafisz nawiązać. O ile jest to w ogóle prawdą, bo skoro miałaś w życiu aż jednego faceta, kilkanaście lat temu i tylko przez chwilę (w perspektywie twojego dotychczasowego życia), to pozostaje to jedynie domeną wspomnień o przeszłości, fantazji i domysłów dotyczących przyszłości. Bo wiesz - fantazje i deklaracje to jedno. A realia to coś kompletnie innego.

I nie - nie jest to normalne. Nie bez przyczyny kobiety, jako samice gatunku ludzkiego są zdolne do rozrodu przez cały rok, a nie jedynie sezonowo. I dlatego zdominowaliśmy glob i jesteśmy jednym z nielicznych (jak nie jedynym) gatunkiem, który naturalnie występuje na całym globie, w każdej strefie klimatycznej i na każdym kontynencie.



SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Ok rozumiem. Myślałam ze jesteś jak Shini wiecznie w świecie fantazji, ale jak poznajesz nowe osoby i coś rzeźbisz to fajnie. Faktycznie ten obraz z forum jest troche inny, bo ten wątek sprzed 10 lat ciągnie się za tobą.


A niby co się zmieniło? Jest dalej sama? No jest. Znalazła kogoś przez te ostatnie 10 lat? No nie. Dalej ma to samo w głowie co zakładając tamte stare tematy? No ma.

658

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Agnes76 napisał/a:

Jack, to Ty wymieniasz ilu rzeczy ktoś nie osiągnął i chcesz udowodnić, że bez nich nie może być szczęśliwy.

Pokaż mi gdzie tak napisałem. Subiektywne poczucia szczęścia ma jedynie pośredni związek z odczuciem sukcesu i nie jest od niego zależne.



Te pytania nie mają nic wspólnego z moimi wypowiedziami

Jak to nie? przecież to ta sama filozofia.

Napisałaś tak:

Agnes76 napisał/a:

Do ludzi nieprzeciętnych każdy lubi się dowalić. Nieprzeciętność jest jak wyzwalacz agresji, bo inni nie chcą czuć się gorsi, i dotąd będą szukać u ludzi nieprzeciętnych braków, dopóki nie zrównają ich ze sobą, a najlepiej się poczują, gdy udowodnią, że ten nieprzeciętny jest od nich gorszy.
Doskonale to widać na przykładzie celebrytów - sępy zrobią wszystko aby tylko znaleźć coś, co ich ośmieszy albo pogrąży w oczach innych.
Napisz na Forum o swoich sukcesach a zaraz zleci się grupa ludzi, którzy Ci udowodnią, że jesteś nikim.

Co jest po prostu strachem przed sukcesem. To się.....leczy. Tz ćwiczy, aby takiego lęku się wyzbyć, bo jest irracjonalny i utrudnia lub wręcz uniemożliwia realizację życiowych celów.

https://deltatraining.pl/najwazniejsze- … -sukcesem/

https://pro.znanylekarz.pl/blog/specjal … d-sukcesem

https://levelupngo.com/strach-przed-porazka-i-sukcesem/

https://www.projektgamma.pl/strefa-wied … d-porazka/

https://charaktery.eu/artykul/pustka-na-szczycie

659

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Z jakich deklaracji? Od lat tu pisze, ze nie jestem w stanie iść szybko z kims do łózka po tygodniu znajomości,. czego jeszcze nie rozumiesz?
I ogólnie z mało z kim mam ochote iśc do łózka, ale to chyba normalne, większość ludzi tak ma.(chyba, ze ktoś jest jakimś desperatem i przespałby się z co drugą osobą).
Z reszta to też żadna tajmnica.

Z takich, że na seks to mogłabyś sobie znaleźć choćby ot tak. No więc - nie mogłabyś. Mogłabyś znaleźć najwyżej kolesia, który by cię wyobracał. Bo o to żadnej kobiecie nie trudno. Ale w seksie chodzi o coś więcej - o namiętność i przede wszystkim wzajemność, a nie bezemocjonalne wypięcie dupska do grzmocenia. A z twojej strony by tego brakowało - ekscytacji, podniecenia i wzajemności. Więc nie mogłabyś znaleźć faceta nawet do seksu, bo żeby uprawiać seks, potrzebujesz czasu i więzi emocjonalnej, której nie potrafisz nawiązać. O ile jest to w ogóle prawdą, bo skoro miałaś w życiu aż jednego faceta, kilkanaście lat temu i tylko przez chwilę (w perspektywie twojego dotychczasowego życia), to pozostaje to jedynie domeną wspomnień o przeszłości, fantazji i domysłów dotyczących przyszłości. Bo wiesz - fantazje i deklaracje to jedno. A realia to coś kompletnie innego.

I nie - nie jest to normalne. Nie bez przyczyny kobiety, jako samice gatunku ludzkiego są zdolne do rozrodu przez cały rok, a nie jedynie sezonowo. I dlatego zdominowaliśmy glob i jesteśmy jednym z nielicznych (jak nie jedynym) gatunkiem, który naturalnie występuje na całym globie, w każdej strefie klimatycznej i na każdym kontynencie.



SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Ok rozumiem. Myślałam ze jesteś jak Shini wiecznie w świecie fantazji, ale jak poznajesz nowe osoby i coś rzeźbisz to fajnie. Faktycznie ten obraz z forum jest troche inny, bo ten wątek sprzed 10 lat ciągnie się za tobą.


A niby co się zmieniło? Jest dalej sama? No jest. Znalazła kogoś przez te ostatnie 10 lat? No nie. Dalej ma to samo w głowie co zakładając tamte stare tematy? No ma.

Tak sobie mysle,kiedy ja znowu bede w zwiazku

660 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2023-11-20 19:58:23)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Nie, to Twoja filozofia. To Ty uważasz, że albo wszystko albo nic.


Strach przed sukcesem a mierzenie swojego życia jedynie sukcesami to zupełnie dwie różne rzeczy.
Widzę, że nie zrozumiałeś mojej wypowiedzi albo nie chcesz zrozumieć. Trudno, niech tak zostanie.

661

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Z jakich deklaracji? Od lat tu pisze, ze nie jestem w stanie iść szybko z kims do łózka po tygodniu znajomości,. czego jeszcze nie rozumiesz?
I ogólnie z mało z kim mam ochote iśc do łózka, ale to chyba normalne, większość ludzi tak ma.(chyba, ze ktoś jest jakimś desperatem i przespałby się z co drugą osobą).
Z reszta to też żadna tajmnica.

Z takich, że na seks to mogłabyś sobie znaleźć choćby ot tak. No więc - nie mogłabyś. Mogłabyś znaleźć najwyżej kolesia, który by cię wyobracał.

Mogłabym. Sam seks moge mieć w 5 minut, Relacje trudniej już miec - co widać po setkach watków z tego forum, gdzie pisza i samotni i samotni w małżeństwach, ludzie po rozwodach, w czasie rozwodów, zdradzeni, wdowy, wdowcy i tak dalej.
Chyba ze bylejaki związek na siłę - o to tez nietrudno - to sa później te tematy gdy: związałam sie z nim bo czas uciekał, ale czułam ze to nie to a teraz jestem w ciąży i kredyt trzeba też spłacić a pierwsze dziecko ma 4 lata i ciągle choruje, sama sobie nie poradzę. Bo takie wątki też tu są. Wtedy ich autorka zbiera wiadro pomyj na głowe że w takim razie po co wchodziła z tą osoba w związek, skoro czuła, ze to nie to? (Mężczyznom się nie obrywa, bo po prostu oni z reguły nie wchodza w związki z kobietami, z którymi nie chcą się wiązać,  bo nie chcą być sami, czy też boją się osądu społecznego,


Jak kogoś trzeci raz na oczy widze, sorki, ale dla mnie to jeszcze za wcześnie iść do łózka. Ale sa kobiety, którym to nie przeszkadza. Nie ma sprawy, mężczyzna nie musi sie ze mna spotykać, może się spotykac z taką kobietą, dla których szybki seks to nie problem, takich tez nie brakuje i to jest jak najbardziej w porządku, jeśli takiej kobiecie to pasuje.

Poza tym : Ale w seksie chodzi o coś więcej - o namiętność i przede wszystkim wzajemność, a nie bezemocjonalne wypięcie dupska do grzmocenia" - właśnie opisałeś seks na drugiej czy trzeciej randce.  Wtedy jeszcze nie ma ZADNYCH uczuć, wiadomo tylko kto się komuś optycznie podoba i czy można o czyms porozmawiać bez niezręcznej ciszy  i to tyle by było jesli chodzi o drugą osobę, więc o jakim dawaniu przyjemności  piszesz? Na drugiej czy trzeciej randce to sie babka ma fizycznie podobać i ma być jakaś taka malutka nić porozumienia (trudno by sie na pierwszej randce nie odzywali do siebie a na drugiej nagle postanowili nagle iśc do łózka, bo tak):D

Bardzo szybki seks na samym  początku znajomości,  to jest właśnie "bezemocjonalne wypięcie dupska do grzmocenia" i  "Mogłabyś znaleźć najwyżej kolesia, który by cię wyobracał. Bo o to żadnej kobiecie nie trudno".
Ja potrzebuje czegoś dłuższego, dłuższego poznania się, co przecież nie trwa tydzień czy trzech spotkań a wtedy gdy pojawi się i sympatia i zauroczenie, i kogos polubię, zaczna się pojawiać uczucia (jeszcze nie miłośc, miłośc to się akurat powoli pojawia i z czasem, więc miłość to zostawmy na boku na razie), wtedy mogę iśc do łózka bo wtedy będzie sie pojawiała ui namiętność i pożadanie i troska u drugą osobę, aby ona również czuła przyjemnośc.

Na trzeciej randce troski nie ma, tylko dobry fun, zabawa i aby jemu było dobrze i sie sprawdził. O kobiete nie dba, bo nie ma do niej żadnych  uczuć, sam napisałeś : Mogłabyś znaleźć najwyżej kolesia, który by cię wyobracał. Bo o to żadnej kobiecie nie trudno. Ale w seksie chodzi o coś więcej - o namiętność i przede wszystkim wzajemność, a nie bezemocjonalne wypięcie dupska do grzmocenia.

662

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Sam pisałeś o przeciętności, to Ci mówie, ze jestem przeciętna. Z resztą Ty też, jak i pozostałe forum.


Daleko mi do przeciętności.



Normalności z resztą również. wink

dobrze, szczegółów nie będziesz podawał na publiczynm forum, to zrozumiełe.
Ale czy jesteś znany z telewizji, czy Youtuba? Czy jestes autorem książek, czy malujesz obrazy, moze piszesz muzyke do filmów, albo sam występujesz na scenie?
Czy jesteś znanym chirurgiem czy adwokatem na całe miasto? Albo sportowcem, o którym pisza media, albo masz własną firmę, ale nie firmę typu "usługi remontowe" ( co jest równierz bardzo dobre, ale to nadal przeciętny człowiek), tylko firme tyou Samsung czy jesteś właścicielem sieci perfumerii? Poważnie teraz pytam.
Co sprawia, ze nie jesteś przeciętny? Bo nawet posiadanie żony i dzieci - to jest również przeciętność.
Albo to, że masz hobby, grasz amatorsko w piłkę nożną, albo założyliście z kumplami zesół muzyczny i gracie sobie po pracy po garażach - to jest hobby czyli przeciętnośc.

Moze jesteś dziennikarzem w tv, albo ...co sprawia, ze nie jesteś przeciętny?
Bo już  pisałam, dla mnie przeciętna osobą niejest napewno moja koleżanka z dzieciństwa, która odniosła sukces, ma tytuł naukowy, ileśtam publikacji, wystąpienia publiczne, wystąpienia w mediach - to jest wg mnie sukces i nie powiedziałabym, ze jest ona przeciętnym Kowalskim.


Podbijam swoje pytanie, które Jack ominąłeś, Co sprawia, ze nie jestes przeciętny?

663

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

Farmera jakaś ex opowiadała, że miała pięciu - to równie ż wywołało u niego niesmak i postanowił zakończyć znajomosć.

Chyba nie do końca doczytałać
Nie mówiła o innych, a później się wygadała. I doszło jeszcze kilku. smile
Rozrywkowa i otwarta na nowe "znajomości".

664

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Farmer napisał/a:
rossanka napisał/a:

Farmera jakaś ex opowiadała, że miała pięciu - to równie ż wywołało u niego niesmak i postanowił zakończyć znajomosć.

Chyba nie do końca doczytałać
Nie mówiła o innych, a później się wygadała. I doszło jeszcze kilku. smile
Rozrywkowa i otwarta na nowe "znajomości".

Niech będzie 10ciu, to i tak lepiej, niż jeden,
Ilu to jest optymalnie?
1 to podejrzanie, znaczy coś z nią nie tak.
40 tu to już za dużo.
10 by starczyło?

665

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Agnes76 napisał/a:

Nie, to Twoja filozofia. To Ty uważasz, że albo wszystko albo nic.


Strach przed sukcesem a mierzenie swojego życia jedynie sukcesami to zupełnie dwie różne rzeczy.
Widzę, że nie zrozumiałeś mojej wypowiedzi albo nie chcesz zrozumieć. Trudno, niech tak zostanie.

Moja filozofia? LOL Przecież to są wszystko twoje słowa, że jak tylko ktoś osiągnie coś więcej niż reszta miernot, to od razu hejt i że lepiej się nie wychylać. big_smile Nie ja to pisałem - to twoje słowa.


Ja mam zdanie jasne i niezmienne od samego początku: sukces jest tam, gdzie my widzimy w nim szczęście. Dla jednego to będzie zdobycie Everestu, a dla innego poranna kawa z ukochaną osobą. Sukces rozumiany przez pryzmat osiągnięć zawodowych dokonywanych dzięki ambicji to co innego. Ale to będą jedynie sukcesy zawodowe. Sukcesy takie, nie zawsze oznaczają szczęście. Często wszak wiążą się z upadkiem, depresją i śmiercią. Wystarczy popatrzeć na rynek filmowy czy muzyczny jak to wygląda i z jakimi problemami się borykali pomimo zawodowych sukcesów. Umiejętność czerpania radości z życia - to właśnie czyni nieprzeciętnym. Duma z osiągnięć własnych - niezależnie czy to urodzenie wymodlonego dziecka, awans, schudnięcie 5kg do wymarzonej wagi - to czyni nieprzeciętnym.

Przeciętność to marazm. Stagnacja, wieczne marudzenie na własną dolę i niezadowolenie z niemożności zrealizowania własnych marzeń i ambicji.

Ilu ludzi jest szczerze dumnych z posiadania potomstwa? A ilu ma podejście na zasadzie życiowego błędu i wpadki, przekreślenia życiowych szans na polu zawodowym? To jest właśnie granica pomiędzy szczęściem, a przeciętnością.

Ja nie muszę biegać maratonów jak Kipchoge. Ja ledwo chodziłem. Ledwo powłóczyłem nogami, a max co byłem w stanie przejść to może ze 100metrów. To, że LATAMI walczyłem o to, aby odbudować kondycję i móc znów się poruszać normalnie i biegać to mój sukces. I wisi mi, że czas miałem chujowy. Ja jestem dumny z pokonania odległości. Z tego, że się nie poddałem. I m.in ta wytrwałość w realizacji założonych celów czyni ludzi wyjątkowymi. Jaki to cel to ma znaczenie drugorzędne. W kontekście odczuwania szczęścia - wręcz pomijalne.

666

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Jeśli tak, to ja też nie jestem przeciętna. Miałam bardzo cieżka nerwice jako dziecko (czego wczesniej nie wiedziałam) a i osoba dorosła. Mimo tego zdołałam ukończyc szkoły i zdobyć zawód. Z tym zawodem tez było nie za wesoło, bo w pewnym momencie zmieniłam wykształcenie i branże o 180stopni, robiła zupełnnie co innego, co miałam robić na początku, co kosztowało mnie dużo czasu i energii no i pracy.  Poza tym pokonałam  w pewnym momencie lęk przed podróza za granicę i latanie samolotem (możecie sie śmiać, ale dla mnie był to nie lada wyczyn). Po tym moim ex związku podniosłam się w końcu z pomocą leków i terapii, nie zamknęłam sie w domu i nie popadłam w całkowite zobojetnienie.
Plus pare innych rzeczy, ale już osobistych.

czyli to kwestia nazewnictwa,przeciętnośc czy sukces.
Moge powiedzieć, ze to sukcesy, ale mogę powiedzieć, żeto przeciętnosć, bo miliony ludzi przechodzi rozstania, zmienia zawody czy lata samolotami i tak dalej.

w takim razie, tak jestem nieprzeciętna. Jesli tak to rozpatrywać.

667

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

Mogłabym. Sam seks moge mieć w 5 minut,

Pewnie. Ale od dekady nie miałaś.


Uwiesiłaś się na tym byle jakim związku na siłę jak nie wiem. Powtarzam - ta narracja miałaby rację bytu jakbyś miała 15-20 lat lub była dopiero co po rozstaniu. Ale ty masz 46 lat, masz na koncie aż jeden związek i to względnie krótki, a od dekady żyjesz w seksualnej abstynencji. Jesteś jaka Raka. On też mógłby mieć. Ale nie ma. Oczywiście z przyczyn niezależnych od niego.

właśnie opisałeś seks na drugiej czy trzeciej randce.  Wtedy jeszcze nie ma ZADNYCH uczuć, wiadomo tylko kto się komuś optycznie podoba i czy można o czyms porozmawiać bez niezręcznej ciszy  i to tyle by było jesli chodzi o drugą osobę, więc o jakim dawaniu przyjemności  piszesz?

Jeśli tylko tyle widzisz, to jesteś bardzo słaba.

Sposób poruszania, postawa ubrania (styl) mimika, maniera - to wszystko widać od razu. Jeszcze zanim ktoś powie 'dzień dobry'. A potem dochodzi barwa głosu, dobór słów i cała reszta. Weź sobie ogarnij jakiekolwiek materiały szkoleniowe z autoprezentacji czy coś, to może coś ci zaświta jak takie drobne rzeczy jak dobór koloru, sposób mówienia czy zapachu wpływają na postrzeganie nas przez innych.

Bardzo szybki seks na samym  początku znajomości,  to jest właśnie "bezemocjonalne wypięcie dupska do grzmocenia"

Dla ciebie? Tak. Ale dla większości nie.


Ja potrzebuje czegoś dłuższego, dłuższego poznania się, co przecież nie trwa tydzień czy trzech spotkań a wtedy gdy pojawi się i sympatia i zauroczenie, i kogos polubię, zaczna się pojawiać uczucia (jeszcze nie miłośc, miłośc to się akurat powoli pojawia i z czasem, więc miłość to zostawmy na boku na razie), wtedy mogę iśc do łózka bo wtedy będzie sie pojawiała ui namiętność i pożadanie i troska u drugą osobę, aby ona również czuła przyjemnośc.

a potem żyli długo i szczęśliwie

Na trzeciej randce troski nie ma, tylko dobry fun, zabawa i aby jemu było dobrze i sie sprawdził. O kobiete nie dba, bo nie ma do niej żadnych  uczuć

Mój boże....jak ty mało o życiu wiesz i jak usilnie starasz sie przeforsować wyższość istnienia uczuć wyższych.....to jest właśnie to mitologizowanie seksu. Nadawanie mu wymiaru wręcz duchowego.

Podbijam swoje pytanie, które Jack ominąłeś, Co sprawia, ze nie jestes przeciętny?

Nie ominąłem.

Pokaż mi drugą taka osobę jak ja, na którą wylewa się takie wiadra pomyj, że aż się wątki specjalnie po to zakłada :>

Mam nieprzeciętny talent do wkurwiania i zachodzenia za skórę. wink

668

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Nie, to Twoja filozofia. To Ty uważasz, że albo wszystko albo nic.


Strach przed sukcesem a mierzenie swojego życia jedynie sukcesami to zupełnie dwie różne rzeczy.
Widzę, że nie zrozumiałeś mojej wypowiedzi albo nie chcesz zrozumieć. Trudno, niech tak zostanie.

Moja filozofia? LOL Przecież to są wszystko twoje słowa, że jak tylko ktoś osiągnie coś więcej niż reszta miernot, to od razu hejt i że lepiej się nie wychylać. big_smile Nie ja to pisałem - to twoje słowa.

I tyle zrozumiałeś?
To ma być dowód na to, że przeciętne życie wg mnie nie może dać komuś szczęścia?

Moja słowa mają dowodzić tylko, że sukces wcale nie musi automatycznie szczęścia dawać.

Przeciętność to marazm. Stagnacja, wieczne marudzenie na własną dolę i niezadowolenie z niemożności zrealizowania własnych marzeń i ambicji.

To bzdura. I na tym zakończę.

669

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Mogłabym. Sam seks moge mieć w 5 minut,

Pewnie. Ale od dekady nie miałaś.


Uwiesiłaś się na tym byle jakim związku na siłę jak nie wiem. Powtarzam - ta narracja miałaby rację bytu jakbyś miała 15-20 lat lub była dopiero co po rozstaniu. Ale ty masz 46 lat, masz na koncie aż jeden związek i to względnie krótki, a od dekady żyjesz w seksualnej abstynencji. Jesteś jaka Raka. On też mógłby mieć. Ale nie ma. Oczywiście z przyczyn niezależnych od niego.

właśnie opisałeś seks na drugiej czy trzeciej randce.  Wtedy jeszcze nie ma ZADNYCH uczuć, wiadomo tylko kto się komuś optycznie podoba i czy można o czyms porozmawiać bez niezręcznej ciszy  i to tyle by było jesli chodzi o drugą osobę, więc o jakim dawaniu przyjemności  piszesz?

Jeśli tylko tyle widzisz, to jesteś bardzo słaba.

Sposób poruszania, postawa ubrania (styl) mimika, maniera - to wszystko widać od razu. Jeszcze zanim ktoś powie 'dzień dobry'. A potem dochodzi barwa głosu, dobór słów i cała reszta. Weź sobie ogarnij jakiekolwiek materiały szkoleniowe z autoprezentacji czy coś, to może coś ci zaświta jak takie drobne rzeczy jak dobór koloru, sposób mówienia czy zapachu wpływają na postrzeganie nas przez innych.

)


I tyle ci wystarcz,ze babka sieoptycznie podoba, podoba ci j sięjej barwa głosu, dobór słów i cała reszta? To Ci wystarczy do seksu? To bardzo niewiele.

670

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Agnes76 napisał/a:

To bzdura.

Skoro przeciętność stawiasz na piedestale szczęścia, to i owszem - dla ciebie będzie to bzdura.

671

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

No to i ja coś Wam powiem. Sądzę, że jestem pod pewnymi względami nieprzeciętna, a to z powodu tego co robię zawodowo, co kocham i co sprawia mi ogromną radość. Co więcej, jest to coś co robi niewielu ludzi, a na pewno nie tak, jak ja. Kiedy jeszcze randkowałam i mówiłam w pewnym momencie o sobie, swojej pracy kiedy nawzajem się chcieliśmy z facetem lepiej poznać, zawsze otrzymywałam pozytywną reakcję zwrotną, każdy był pod, delikatnie mówiąc, ogromnym wrażeniem. Bywam też czasem w mediach itd. I co z tego? wink

672

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:

Pokaż mi drugą taka osobę jak ja, na którą wylewa się takie wiadra pomyj, że aż się wątki specjalnie po to zakłada :>

Mam nieprzeciętny talent do wkurwiania i zachodzenia za skórę. wink

Ja.
Tyle niepochlebnych rzeczy co tu o mnie napisano przez ten czas, robiono mi analizy psychologiczne, pisali, ze jestem śmieszna, stara, naiwna, mam za wysokie wymagania, zaburzona psychicznie, nieatrakcyjna, zarozumiała, o skrzywionej psychice, o głupich przekonaniach, że jestem starą panną co bolca dawno nie miała, że za jakiś czas będe łapała pierwszego lepszego aby nie być sama, że będe mieszkała z kotem i płakała w poduszkę że zmarnowałam sobie życie, że wymagaina mam z kosmosu, ze mam autyzm i depresję, że z powodu nerwicy nie moge być w związku, że jak jednak będe w związku to będe obciążeniem dla partnera, ze jak mam tylko 1 partnera na koncie to cos musi być ze mna nie tak, albo, ze musze byc nieatrakcyjna fizycznie, że mam szanse tylko na obracanie i bolcowanie a nie na uczucie, ze skończe w dpsie bo nie mam dzieci, że za chwile menopauza i że kończy sie okres mojej atrakcyjności.

Daleko Ci Jack jeszcze do  mnie, daleko.

Chamskich odzywek, wyśmiewania, wyszydzania, dowalania się do wieku (jak byłam pod 40 kę - obrywało mi sie, że stara pod 40kę jakis związków jej sie zachciewa, teraz słysze to samo 10 lat później. Zastanawiam sie, czy jakbym miała 28 lat, czy znowu nie obrywałoby mi się za ten wiek i straszono, ze zaraz 30ka więc dojdę do ściany i żaden mnie już nie będzie chciał i będe łapac takich, których 10 lat wcześniej nie chciałam - pewnie taki odzew bym zbierała).  Z resztą mozesz sam poczytać te  wątki.

673

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

I tyle ci wystarcz,ze babka sieoptycznie podoba, podoba ci j sięjej barwa głosu, dobór słów i cała reszta? To Ci wystarczy do seksu? To bardzo niewiele.

To jest seks. Nie budowanie związku. Tu wiele więcej nie trzeba, a czasem i to aż za dużo. Utożsamianie jednego z drugim prowadzi do....momentami przerywanej, ale z grubsza wieloletniej abstynencji seksualnej, a w przypadku facetów - do incelstwa.

674

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
szeptem napisał/a:

No to i ja coś Wam powiem. Sądzę, że jestem pod pewnymi względami nieprzeciętna, a to z powodu tego co robię zawodowo, co kocham i co sprawia mi ogromną radość. Co więcej, jest to coś co robi niewielu ludzi, a na pewno nie tak, jak ja. Kiedy jeszcze randkowałam i mówiłam w pewnym momencie o sobie, swojej pracy kiedy nawzajem się chcieliśmy z facetem lepiej poznać, zawsze otrzymywałam pozytywną reakcję zwrotną, każdy był pod, delikatnie mówiąc, ogromnym wrażeniem. Bywam też czasem w mediach itd. I co z tego? wink

Zaraz usłyszysz pytanie, ale czy jestes szcześliwa z tego powodu, ze nie masz teraz partnera i czy nie chciałabyś miec partnera.
Ty odpiszesz, że tak, ze pisałaś wielokrotnie, że szukasz, szukałaś, ale nie znalazłaś i obecnie jesteś sama,
Na to dostałabyś odpowiedz: że jednak szczęsliwa nie jesteś, bo przyznajesz, ze chciałabyś być z kimś, a praca i sukcesy zawodowa szczęścia nie dają.

675

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

Tyle niepochlebnych rzeczy co tu o mnie napisano przez ten czas, robiono mi analizy psychologiczne, pisali, ze jestem śmieszna, stara, naiwna, mam za wysokie wymagania, zaburzona psychicznie, nieatrakcyjna, zarozumiała, o skrzywionej psychice, o głupich przekonaniach, że jestem starą panną co bolca dawno nie miała, że za jakiś czas będe łapała pierwszego lepszego aby nie być sama

I co? Jesteś sama - jesteś.

Marnujesz czas? Marnujesz.

Miałaś nerwice i leczyłaś się po rozstaniu z byłym? No miałaś i leczyłaś...

jak mam tylko 1 partnera na koncie to cos musi być ze mna nie tak

Natura nie znosi próżni. Jak przez niemal 50 lat swojego życia byłaś w stanie znaleźć i związać się raptem na chwilkę z jednym tylko facetem, który i tak cię odrzucił i dalej nic pomimo usilnych poszukiwań - to tak. To z tobą jest coś nie tak. Nie z facetami na około ciebie. Z tobą.

676

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
szeptem napisał/a:

No to i ja coś Wam powiem. Sądzę, że jestem pod pewnymi względami nieprzeciętna, a to z powodu tego co robię zawodowo, co kocham i co sprawia mi ogromną radość. Co więcej, jest to coś co robi niewielu ludzi, a na pewno nie tak, jak ja. Kiedy jeszcze randkowałam i mówiłam w pewnym momencie o sobie, swojej pracy kiedy nawzajem się chcieliśmy z facetem lepiej poznać, zawsze otrzymywałam pozytywną reakcję zwrotną, każdy był pod, delikatnie mówiąc, ogromnym wrażeniem. Bywam też czasem w mediach itd. I co z tego? wink

I marnujesz czas wink

677 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-11-20 21:03:44)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:
szeptem napisał/a:

No to i ja coś Wam powiem. Sądzę, że jestem pod pewnymi względami nieprzeciętna, a to z powodu tego co robię zawodowo, co kocham i co sprawia mi ogromną radość. Co więcej, jest to coś co robi niewielu ludzi, a na pewno nie tak, jak ja. Kiedy jeszcze randkowałam i mówiłam w pewnym momencie o sobie, swojej pracy kiedy nawzajem się chcieliśmy z facetem lepiej poznać, zawsze otrzymywałam pozytywną reakcję zwrotną, każdy był pod, delikatnie mówiąc, ogromnym wrażeniem. Bywam też czasem w mediach itd. I co z tego? wink

Zaraz usłyszysz pytanie, ale czy jestes szcześliwa z tego powodu, ze nie masz teraz partnera i czy nie chciałabyś miec partnera.

Jak się latami pisze o smutnych konsekwencjach samotności i abstynencji to z automatu wyklucza to poczucie szczęścia związanego z takim statusem. To jest kwestia albo-albo. Nie da się latami marudzić na swój stan, a w pewnym momencie go zachwalać z dokładnie tych samych powodów. Bo to tak jakby osoba niemająca prawka i samochodu rozpisywała się o niewygodach komunikacji miejskiej i konieczności wąchania cudzych bąków oraz opisywało marzenia o komforcie jazdy z klimą ustawioną pod siebie jakby się ten samochód miało, a jednocześnie zachwalało ile to pieniędzy się nie zaoszczędziło na paliwie, bo jednak tego samochodu nie ma. To jest żałosne do tego stopnia, że aż przykre do czytania/słuchania.

678

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:
Farmer napisał/a:
rossanka napisał/a:

Farmera jakaś ex opowiadała, że miała pięciu - to równie ż wywołało u niego niesmak i postanowił zakończyć znajomosć.

Chyba nie do końca doczytałać
Nie mówiła o innych, a później się wygadała. I doszło jeszcze kilku. smile
Rozrywkowa i otwarta na nowe "znajomości".

Niech będzie 10ciu, to i tak lepiej, niż jeden,
Ilu to jest optymalnie?
1 to podejrzanie, znaczy coś z nią nie tak.
40 tu to już za dużo.
10 by starczyło?

Podejrzewam, że tam było więcej niż 40 smile

679 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2023-11-20 21:27:44)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Ok rozumiem. Myślałam ze jesteś jak Shini wiecznie w świecie fantazji, ale jak poznajesz nowe osoby i coś rzeźbisz to fajnie. Faktycznie ten obraz z forum jest troche inny, bo ten wątek sprzed 10 lat ciągnie się za tobą.

A niby co się zmieniło? Jest dalej sama? No jest. Znalazła kogoś przez te ostatnie 10 lat? No nie. Dalej ma to samo w głowie co zakładając tamte stare tematy? No ma.

Z tego co pisze to działa w tym temacie. Ze średnim skutkiem, ale ja zakładam że robi postepy. pierwszy facet 10 lat temu jej odpowiadal w 5%, to teraz już się tak wyszkoliła w tych randkach, że chodzi z takimi co jej odpowiadają w 80% i cały czas jest postęp.

Myślę, że ross dobrze wyczuła z tym nie sypianiem z nikim. Żeby przeżywać przygody to też trzeba mieć zaplecze do tego. Skoro ona po zerwaniu potrzebowała terapii, to zakładam że nie ma takiego zaplecza.

Podobny efekt jest wśród nastolatków. Dzieciaki z bardzo słabych domów czasem nie przechodzą fazy buntu bo nie mają na to zwyczajnie siły. A dzieciaki z dobrych domów malują sobie twarz na gota i awanturują się z wychowawcą że ogranicza ich wolność zabraniając nosić glany. Do buntu nastoletniego wbrew pozorom potrzebne jest bardzo silne poczucie bezpieczenstwa wyniesione z domu, albo wysokie przekonanie o własnej wartości. Mysle że ross może miec coś takiego w sferze seksualnej. z jakiś powodów nie ma takiego poczucia beztroski seksualnej i dlatego za młodu nie szalała i w pewien sposób jej timing jest inny niż większości ludzi, którzy mają pierwsze związki w okolicach 20. Ale tak tylko zgaduje.

680

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

Jak kogoś trzeci raz na oczy widze, sorki, ale dla mnie to jeszcze za wcześnie iść do łózka.

Większość kobiet można szybko przekonać, tylko trzeba wiedzieć gdzie naciskać

681

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Ok rozumiem. Myślałam ze jesteś jak Shini wiecznie w świecie fantazji, ale jak poznajesz nowe osoby i coś rzeźbisz to fajnie. Faktycznie ten obraz z forum jest troche inny, bo ten wątek sprzed 10 lat ciągnie się za tobą.

A niby co się zmieniło? Jest dalej sama? No jest. Znalazła kogoś przez te ostatnie 10 lat? No nie. Dalej ma to samo w głowie co zakładając tamte stare tematy? No ma.

Z tego co pisze to działa w tym temacie. Ze średnim skutkiem, ale ja zakładam że robi postepy. pierwszy facet 10 lat temu jej odpowiadal w 5%, to teraz już się tak wyszkoliła w tych randkach, że chodzi z takimi co jej odpowiadają w 80% i cały czas jest postęp.


Jaki postęp? Gdzie?

Ten facet sprzed ponad dekady to jej jedyny partner seksualny i jedyny z którym była w związku. Życia jej nie starczy, żeby dojść do etapu samego seksu, a gdzie tam do budowania trwałego związku.

682

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Farmer napisał/a:
rossanka napisał/a:

Jak kogoś trzeci raz na oczy widze, sorki, ale dla mnie to jeszcze za wcześnie iść do łózka.

Większość kobiet można szybko przekonać, tylko trzeba wiedzieć gdzie naciskać

Pod warunkiem że są w jakimkolwiek stopniu seksualne. Te aseksualne i demiseksualne już niekoniecznie. Zwłaszcza z problemami psychicznymi (nawet tak pozornie błahymi jak nerwice). wink

683

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Farmer napisał/a:
rossanka napisał/a:

Jak kogoś trzeci raz na oczy widze, sorki, ale dla mnie to jeszcze za wcześnie iść do łózka.

Większość kobiet można szybko przekonać, tylko trzeba wiedzieć gdzie naciskać

Może nazwij to dokładniej - trzeba wiedzieć jak im zrobić wodę z mózgu, żeby szybko uwierzyły w kocopoły i dały ciała.

684

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Agnes76 napisał/a:
Farmer napisał/a:
rossanka napisał/a:

Jak kogoś trzeci raz na oczy widze, sorki, ale dla mnie to jeszcze za wcześnie iść do łózka.

Większość kobiet można szybko przekonać, tylko trzeba wiedzieć gdzie naciskać

Może nazwij to dokładniej - trzeba wiedzieć jak im zrobić wodę z mózgu, żeby szybko uwierzyły w kocopoły i dały ciała.

W punkt big_smile

685 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2023-11-20 21:31:01)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:

Jaki postęp? Gdzie?

Ten facet sprzed ponad dekady to jej jedyny partner seksualny i jedyny z którym była w związku. Życia jej nie starczy, żeby dojść do etapu samego seksu, a gdzie tam do budowania trwałego związku.

Zmieniłam posta wczesniej. Moim zdaniem ona ma inny timing z jakiś wzgledów. Ona pewnie wie z jakich.

686

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Tyle niepochlebnych rzeczy co tu o mnie napisano przez ten czas, robiono mi analizy psychologiczne, pisali, ze jestem śmieszna, stara, naiwna, mam za wysokie wymagania, zaburzona psychicznie, nieatrakcyjna, zarozumiała, o skrzywionej psychice, o głupich przekonaniach, że jestem starą panną co bolca dawno nie miała, że za jakiś czas będe łapała pierwszego lepszego aby nie być sama

I co? Jesteś sama - jesteś.

Marnujesz czas? Marnujesz.

Miałaś nerwice i leczyłaś się po rozstaniu z byłym? No miałaś i leczyłaś...

jak mam tylko 1 partnera na koncie to cos musi być ze mna nie tak

Natura nie znosi próżni. Jak przez niemal 50 lat swojego życia byłaś w stanie znaleźć i związać się raptem na chwilkę z jednym tylko facetem, który i tak cię odrzucił i dalej nic pomimo usilnych poszukiwań - to tak. To z tobą jest coś nie tak. Nie z facetami na około ciebie. Z tobą.

Nie mam jeszcze 50 lat.

Jack Sparrow, to też nie tajemnica. Przecie z pisałam w przeszłości wiele razy, ze to ze mną coś musi byc nie tak, a nie z facetami.
A ty myslałeś, ze facetów obwiniałam? Nie czytasz moich watków, tylko nagłowki i wyrywkowe zdania to sam nie wiesz potem co piszesz i znowu wkładasz mi w palce słowa, których nie napisałam.

687

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

Przecie z pisałam w przeszłości wiele razy, ze to ze mną coś musi byc nie tak, a nie z facetami.

To ja zapytam - czy dzisiaj weszłabyś w związek z tamtymi facetami, którzy chcieli z Tobą być?

688

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Agnes76 napisał/a:
rossanka napisał/a:

Przecie z pisałam w przeszłości wiele razy, ze to ze mną coś musi byc nie tak, a nie z facetami.

To ja zapytam - czy dzisiaj weszłabyś w związek z tamtymi facetami, którzy chcieli z Tobą być?

Coś Ty. Nawet do pierwszej randki by nie doszło.

689

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:
Agnes76 napisał/a:
rossanka napisał/a:

Przecie z pisałam w przeszłości wiele razy, ze to ze mną coś musi byc nie tak, a nie z facetami.

To ja zapytam - czy dzisiaj weszłabyś w związek z tamtymi facetami, którzy chcieli z Tobą być?

Coś Ty. Nawet do pierwszej randki by nie doszło.

lol

690 Ostatnio edytowany przez jeziorna (2023-11-20 22:19:26)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Ja potrzebuje czegoś dłuższego, dłuższego poznania się, co przecież nie trwa tydzień czy trzech spotkań a wtedy gdy pojawi się i sympatia i zauroczenie, i kogos polubię, zaczna się pojawiać uczucia (jeszcze nie miłośc, miłośc to się akurat powoli pojawia i z czasem, więc miłość to zostawmy na boku na razie), wtedy mogę iśc do łózka bo wtedy będzie sie pojawiała ui namiętność i pożadanie i troska u drugą osobę, aby ona również czuła przyjemnośc.

a potem żyli długo i szczęśliwie

Czy to takie dziwne? Mam to samo. Nie wyobrażam sobie iść do łóżka z obcą osobą. Nawet na trzeciej randce, bo wciąż to obca osoba. Muszę najpierw poznać daną osobę, wejsć w nią w związek, zaufać jej. Jeśli będziemy mieli za sobą conajmniej kilka głębszych rozmów i przy tej osobie będę czuła się bezpiecznie, widząc, że dogadujemy się póki co, mamy wspólne wartości, lubimy się, dobrze się bawimy, to dopiero zaczynam wyobrażać sobie seks z tą osobą i powoli w tym kierunku iść.


Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Na trzeciej randce troski nie ma, tylko dobry fun, zabawa i aby jemu było dobrze i sie sprawdził. O kobiete nie dba, bo nie ma do niej żadnych  uczuć

Mój boże....jak ty mało o życiu wiesz i jak usilnie starasz sie przeforsować wyższość istnienia uczuć wyższych.....to jest właśnie to mitologizowanie seksu. Nadawanie mu wymiaru wręcz duchowego.
wink

Dla mnie to żadne mitologizowanie seksu, tylko o to, ze to jest coś intymnego, co wymaga otworzenia się i zaufania. Tak łatwo nie wyjadę z osobą, którą spotkałam zaledwie parę razy, na drugi koniec świata. Tak samo nie dam komuś kluczy, nawet na chwilę, do swojego domu czy samochodu, kogo znam zaledwie tydzień. Trochę słabe porównania, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy i nie wiem jak to opisać. Tak samo nie dam rady sie zmusić, żeby pójśc do łóżka po kilku dniach znajomości. Wiem, ze są osoby, które nie mają z tym problemu, ale ja czułabym sie źle.

No, ale moja sytuacja jest inna, prawdopodobnie jestem demiseksualna. Nie umiem też nawet całować się z obcą osobą już na pierwszym spotkaniu. Czy to oznacza, ze też mało wiem o życiu?

691 Ostatnio edytowany przez rossanka (2023-11-20 22:21:31)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Ja potrzebuje czegoś dłuższego, dłuższego poznania się, co przecież nie trwa tydzień czy trzech spotkań a wtedy gdy pojawi się i sympatia i zauroczenie, i kogos polubię, zaczna się pojawiać uczucia (jeszcze nie miłośc, miłośc to się akurat powoli pojawia i z czasem, więc miłość to zostawmy na boku na razie), wtedy mogę iśc do łózka bo wtedy będzie sie pojawiała ui namiętność i pożadanie i troska u drugą osobę, aby ona również czuła przyjemnośc.

a potem żyli długo i szczęśliwie

Czy to takie dziwne? Mam to samo. Nie wyobrażam sobie iść do łóżka z obcą osobą. Nawet na trzeciej randce, bo wciąż to obca osoba. Muszę najpierw poznać daną osobę, wejsć w nią w związek, zaufać jej. Jeśli będziemy mieli za sobą conajmniej kilka głębszych rozmów i przy tej osobie będę czuła się bezpiecznie, widząc, że dogadujemy się póki co, mamy wspólne wartości, lubimy się, dobrze się bawimy, to dopiero zaczynam wyobrażać sobie seks z tą osobą i powoli w tym kierunku iść.


Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Na trzeciej randce troski nie ma, tylko dobry fun, zabawa i aby jemu było dobrze i sie sprawdził. O kobiete nie dba, bo nie ma do niej żadnych  uczuć

Mój boże....jak ty mało o życiu wiesz i jak usilnie starasz sie przeforsować wyższość istnienia uczuć wyższych.....to jest właśnie to mitologizowanie seksu. Nadawanie mu wymiaru wręcz duchowego.
wink

Myślę, ze tu nie chodzi o żadne mitologizowanie seksu, tylko o to, ze to jest coś intymnego, co wymaga otworzenia się i zaufania. Tak łatwo nie wyjadę z osobą, którą spotkałam zaledwie parę razy, na drugi koniec świata. Tak samo nie dam komuś kluczy, nawet na chwilę, do swojego domu czy samochodu, kogo znam zaledwie tydzień. Trochę słabe porównania, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy i nie wiem jak to opisać. Tak samo nie dam rady sie zmusić, żeby pójśc do łóżka po kilku dniach znajomości. Wiem, ze są osoby, które nie mają z tym problemu, ale ja czułabym sie źle.

No, ale moja sytuacja jest inna, prawdopodobnie jestem demiseksualna. Nie umiem też nawet całować się z obcą osobą już na pierwszym spotkaniu. Czy to oznacza, ze też mało wiem o życiu?

Dobrze to ujęłaś, o cos takiego mi chodziło.
Z tym, że aby był seks nie musi być od razu związek, ale jaks relacja musi być. Muszę czuć sympatię do tej osoby, pożądanie,  choć trochę ją poznać i czuć się w miarę bezpiecznie przy niej.
Kogoś, kogo znam dwa tygodnie czy spotykam się trzeci raz w zyciu- to jest dla mnie za wcześnie. A już na pewno nie czuje się bezpiecznie, bo nie znam jeszcze tej osoby ani trochę.

Ale to ja tak mam. Są kobiety, które są w stanie pójść do łóżka na trzeciej randce, a nawet drugiej. Albo po pierwszym spotkaniu. Jeśli same tego chcą, to nie ma sprawy i to również nic złego, źle o nich nie świadczy jeśli są singielkami. Moga się spotykać z kim chcą i kiedy chcą i uprawiać seks na pierwszym czy dziesiątym spotkaniu, jeśli czują taką potrzebę.
Tak samo z całowaniem, odpada na pierwszym spotkaniu, bo nawet nie znam jeszcze człowieka.

692

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:
Agnes76 napisał/a:
rossanka napisał/a:

Przecie z pisałam w przeszłości wiele razy, ze to ze mną coś musi byc nie tak, a nie z facetami.

To ja zapytam - czy dzisiaj weszłabyś w związek z tamtymi facetami, którzy chcieli z Tobą być?

Coś Ty. Nawet do pierwszej randki by nie doszło.

To dlaczego dałaś sobie wmówić, że to z Tobą jest coś nie tak?
Jeśli dzisiaj, starsza i bardziej doświadczona, bardziej rozsądna, nie dajesz tamtym mężczyznom szans, to znaczy, że postępowałaś słusznie.
Jedyne czego uniknęłaś to uleganie odpowiednim "naciskom" żeby dać ciała.
Bądź z siebie dumna. Wszystko z Tobą OK smile

693

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:
szeptem napisał/a:

No to i ja coś Wam powiem. Sądzę, że jestem pod pewnymi względami nieprzeciętna, a to z powodu tego co robię zawodowo, co kocham i co sprawia mi ogromną radość. Co więcej, jest to coś co robi niewielu ludzi, a na pewno nie tak, jak ja. Kiedy jeszcze randkowałam i mówiłam w pewnym momencie o sobie, swojej pracy kiedy nawzajem się chcieliśmy z facetem lepiej poznać, zawsze otrzymywałam pozytywną reakcję zwrotną, każdy był pod, delikatnie mówiąc, ogromnym wrażeniem. Bywam też czasem w mediach itd. I co z tego? wink

Zaraz usłyszysz pytanie, ale czy jestes szcześliwa z tego powodu, ze nie masz teraz partnera i czy nie chciałabyś miec partnera.

Jak się latami pisze o smutnych konsekwencjach samotności i abstynencji to z automatu wyklucza to poczucie szczęścia związanego z takim statusem. To jest kwestia albo-albo. Nie da się latami marudzić na swój stan, a w pewnym momencie go zachwalać z dokładnie tych samych powodów. Bo to tak jakby osoba niemająca prawka i samochodu rozpisywała się o niewygodach komunikacji miejskiej i konieczności wąchania cudzych bąków oraz opisywało marzenia o komforcie jazdy z klimą ustawioną pod siebie jakby się ten samochód miało, a jednocześnie zachwalało ile to pieniędzy się nie zaoszczędziło na paliwie, bo jednak tego samochodu nie ma. To jest żałosne do tego stopnia, że aż przykre do czytania/słuchania.

A jednak ciągle czytasz moje odpowiedzi, dyskutujesz ze mną, chociaż mógłbyś w tym czasie robić cos innego. Nawet zadałeś sobie trud przejzenia (pobieżnego ale zawsze) moich tematów założonych na przestrzeni 10 lat.
Czyli w jakiś sposób Cię przyciągam.
Albo chcesz mi pomóc swoimi wpisami.
Albo pognębić i  zniszczyć.
Albo się posmiac-ale to już by była strata Twojego czasu, który możesz przeznaczyć na cos dla siebie.
Albo ludzie po prostu nie chcą z Tobą dyskutować a we mnie znalazłeś rozmówcę, chociaż to temat o Szeptem a nie o moich perypetiach, bo te są w innym temacie i w sumie nie powinnam tu o nich pisać, bo robi się na forum bałagan.

694

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Agnes76 napisał/a:
rossanka napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

To ja zapytam - czy dzisiaj weszłabyś w związek z tamtymi facetami, którzy chcieli z Tobą być?

Coś Ty. Nawet do pierwszej randki by nie doszło.

To dlaczego dałaś sobie wmówić, że to z Tobą jest coś nie tak?
Jeśli dzisiaj, starsza i bardziej doświadczona, bardziej rozsądna, nie dajesz tamtym mężczyznom szans, to znaczy, że postępowałaś słusznie.
Jedyne czego uniknęłaś to uleganie odpowiednim "naciskom" żeby dać ciała.
Bądź z siebie dumna. Wszystko z Tobą OK smile

Wiem człowiek się uczy na błędach. Teraz już nie umawiam się z osobami, z którymi nie chce się umówić.
W tym roku trzem odmówiłam, 10 lat temu bałabym się odmówić, aby nie wyjść na niegrzeczną, bałam się mówić nie.

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Ja potrzebuje czegoś dłuższego, dłuższego poznania się, co przecież nie trwa tydzień czy trzech spotkań a wtedy gdy pojawi się i sympatia i zauroczenie, i kogos polubię, zaczna się pojawiać uczucia (jeszcze nie miłośc, miłośc to się akurat powoli pojawia i z czasem, więc miłość to zostawmy na boku na razie), wtedy mogę iśc do łózka bo wtedy będzie sie pojawiała ui namiętność i pożadanie i troska u drugą osobę, aby ona również czuła przyjemnośc.

a potem żyli długo i szczęśliwie

Czy to takie dziwne? Mam to samo. Nie wyobrażam sobie iść do łóżka z obcą osobą. Nawet na trzeciej randce, bo wciąż to obca osoba. Muszę najpierw poznać daną osobę, wejsć w nią w związek, zaufać jej. Jeśli będziemy mieli za sobą conajmniej kilka głębszych rozmów i przy tej osobie będę czuła się bezpiecznie, widząc, że dogadujemy się póki co, mamy wspólne wartości, lubimy się, dobrze się bawimy, to dopiero zaczynam wyobrażać sobie seks z tą osobą i powoli w tym kierunku iść.

A ty też masz ok. 50 lat?
Myślę że dotarło do mnie co Jack ma na myśli. Może mnie poprawić jeśli się myle. Chodzi o to że wg niego zachowanie Ross nie jest normalne dla osoby w jej wieku. To jest okej jak nastolatka nie może spać po nocach bo trzymała chłopaka za ręke w kinie i na tym opiera się jej związek przez kilka miesięcy. Ale jak chcesz miec taka dynamike w wieku powiedzmy 50 lat to już dla twoich rówieśników może być za wolno. I nie chodzi o wyuzdanie, czy sypianie z kim popadnie. Ale taką wprawe która powinna przyjść z wiekiem wg Jacka, a on u Ross jej nie widzi. 20 latek który cie oleje bo nie chcesz iść z nim do łóżka po miesiącu pewnie jest babiarzem, ale 50 latek wg Jacka wrecz przeciwnie. Przejawia normalne zachowania do jego wieku.

696

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
jeziorna napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

a potem żyli długo i szczęśliwie

Czy to takie dziwne? Mam to samo. Nie wyobrażam sobie iść do łóżka z obcą osobą. Nawet na trzeciej randce, bo wciąż to obca osoba. Muszę najpierw poznać daną osobę, wejsć w nią w związek, zaufać jej. Jeśli będziemy mieli za sobą conajmniej kilka głębszych rozmów i przy tej osobie będę czuła się bezpiecznie, widząc, że dogadujemy się póki co, mamy wspólne wartości, lubimy się, dobrze się bawimy, to dopiero zaczynam wyobrażać sobie seks z tą osobą i powoli w tym kierunku iść.

A ty też masz ok. 50 lat?
Myślę że dotarło do mnie co Jack ma na myśli. Może mnie poprawić jeśli się myle. Chodzi o to że wg niego zachowanie Ross nie jest normalne dla osoby w jej wieku. To jest okej jak nastolatka nie może spać po nocach bo trzymała chłopaka za ręke w kinie i na tym opiera się jej związek przez kilka miesięcy. Ale jak chcesz miec taka dynamike w wieku powiedzmy 50 lat to już dla twoich rówieśników może być za wolno..

Sorki, nie potrafie pojść do łóżka z kimś, kogo dwa razy widziałam na oczy, czy znam dwa tygodnie.
To dla mnie za krótko, nie znam jeszcze tej osoby i nie chodzi o moralnośc czy zasady, tylko o fakt, że nie mam wtedy wewnętrznej ochoty sie z nim przespać. Nie fantazjuje o nim, nie dąże do zbliżenia. Po 2 tygodniach to wciąż obca osoba.

697

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

A ty też masz ok. 50 lat?

Myślę że dotarło do mnie co Jack ma na myśli. Może mnie poprawić jeśli się myle. Chodzi o to że wg niego zachowanie Ross nie jest normalne dla osoby w jej wieku. To jest okej jak nastolatka nie może spać po nocach bo trzymała chłopaka za ręke w kinie i na tym opiera się jej związek przez kilka miesięcy. Ale jak chcesz miec taka dynamike w wieku powiedzmy 50 lat to już dla twoich rówieśników może być za wolno. I nie chodzi o wyuzdanie, czy sypianie z kim popadnie. Ale taką wprawe która powinna przyjść z wiekiem wg Jacka, a on u Ross jej nie widzi. 20 latek który cie oleje bo nie chcesz iść z nim do łóżka po miesiącu pewnie jest babiarzem, ale 50 latek wg Jacka wrecz przeciwnie. Przejawia normalne zachowania do jego wieku.

Nie, jestem przed 30.

698

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:

Myślę że dotarło do mnie co Jack ma na myśli. Może mnie poprawić jeśli się myle. Chodzi o to że wg niego zachowanie Ross nie jest normalne dla osoby w jej wieku.

Znalazłam ten cytat,

A jakie jest normalne zachowanie kobiety w wieku 46 lat ?

ps nie wiem skąd to 50 się wzieło. 50 moge nie dożyć na przykład, więc darujmy to sobie/ Tzn chciałabym dożyć i 80ki, ale różnie bywa, dziś jesteś, jutro Cię nie ma.

699 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2023-11-21 23:14:53)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:
jeziorna napisał/a:

Myślę że dotarło do mnie co Jack ma na myśli. Może mnie poprawić jeśli się myle. Chodzi o to że wg niego zachowanie Ross nie jest normalne dla osoby w jej wieku.

Znalazłam ten cytat,

A jakie jest normalne zachowanie kobiety w wieku 46 lat ?

ps nie wiem skąd to 50 się wzieło. 50 moge nie dożyć na przykład, więc darujmy to sobie/ Tzn chciałabym dożyć i 80ki, ale różnie bywa, dziś jesteś, jutro Cię nie ma.

50 wzięło sie stąd że Jack tyle mniej więcej ma. Nie wiem ile dokładnie, ale rozumiem, że on się wypowiada z perspektywy twojego rówieśnika i przez ten pryzmat cię ocenia. Taka jest moja, bardziej kulturalna interpretacja jego wypowiedzi.

rossanka napisał/a:

A jakie jest normalne zachowanie kobiety w wieku 46 lat ?

Nie wiem.Ja jedynie sparafrazowalam myśl Jacka. Nie oceniam jej prawdziwości. Miota się na 3 stronach, więc przemyślałam to i wyłuskałam puente jego rozważań.

700

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
rossanka napisał/a:
jeziorna napisał/a:

Myślę że dotarło do mnie co Jack ma na myśli. Może mnie poprawić jeśli się myle. Chodzi o to że wg niego zachowanie Ross nie jest normalne dla osoby w jej wieku.

Znalazłam ten cytat,

A jakie jest normalne zachowanie kobiety w wieku 46 lat ?

ps nie wiem skąd to 50 się wzieło. 50 moge nie dożyć na przykład, więc darujmy to sobie/ Tzn chciałabym dożyć i 80ki, ale różnie bywa, dziś jesteś, jutro Cię nie ma.

50 wzięło sie stąd że Jack tyle mniej więcej ma. Nie wiem ile dokładnie, ale rozumiem, że on się wypowiada z perspektywy twojego rówieśnika i przez ten pryzmat cię ocenia. Taka jest moja, bardziej kulturalna interpretacja jego wypowiedzi.

To jego zdanie, jedni mężczyźni będa moeli itakie zdanie inni inne.
dla jednego 3cia randka bez seksu to koniec znajomości.
Drugi spokojnie wytrzyma miesiąc, jak już sie bardziej ludzie poznają.
Przecież nie jestem na tyle szalona by chodzic za ręke pół roku.
Ale i szybka tez nie.

Tak sobie jeszcze pomyslałm.

Bo przecież rózne sa sytuacje i rzadko kiedy kobieta spotyka mężczyznę i to jest już jej przyszły mąż. Mężczyzna też, ileś tam kobiet spotka na swojej drodze, przecież nie będzie do grobowej deski z pierwszą napotkaną dziewczyną, kobietą.
Mogą być sytuacje, że taka kobieta spotka 5 facetów, których pozna na ogłoszeniach na Lento, 5ciu na jakiejś Sympatii, może jakiegoś w pracy, czy na szkoleniu, wiadomo, jakas kawa czy coś, spacer, rozmowa . I teraz żaden z nich może nie być jej docelowym partnerem, znajomości skończa sie szybko. I jeśli z każdym pojdzie na drugiej, najdalej na trzeciej randce do łóżka, to otrzyma łatkę pobolcowanej puszczalskiej.

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Tak rozumiem. Nie mówię, że mam jakieś konkretne zdanie w tej kwestii. Tylko parafrazuje Jacka.

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
jeziorna napisał/a:
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

A ty też masz ok. 50 lat?

Myślę że dotarło do mnie co Jack ma na myśli. Może mnie poprawić jeśli się myle. Chodzi o to że wg niego zachowanie Ross nie jest normalne dla osoby w jej wieku. To jest okej jak nastolatka nie może spać po nocach bo trzymała chłopaka za ręke w kinie i na tym opiera się jej związek przez kilka miesięcy. Ale jak chcesz miec taka dynamike w wieku powiedzmy 50 lat to już dla twoich rówieśników może być za wolno. I nie chodzi o wyuzdanie, czy sypianie z kim popadnie. Ale taką wprawe która powinna przyjść z wiekiem wg Jacka, a on u Ross jej nie widzi. 20 latek który cie oleje bo nie chcesz iść z nim do łóżka po miesiącu pewnie jest babiarzem, ale 50 latek wg Jacka wrecz przeciwnie. Przejawia normalne zachowania do jego wieku.

Nie, jestem przed 30.

To dośc istotny szczegół kiedy porównujesz swoją seksualność z osoba o 15 lat starszą i wychowaną w zupełnie innych realiach kulturowych (późny PRL/transformacja ustrojowa).

703

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

aby był seks nie musi być od razu związek, ale jaks relacja musi być. Muszę czuć sympatię do tej osoby, pożądanie,  choć trochę ją poznać i czuć się w miarę bezpiecznie przy niej.
Kogoś, kogo znam dwa tygodnie czy spotykam się trzeci raz w zyciu- to jest dla mnie za wcześnie. A już na pewno nie czuje się bezpiecznie, bo nie znam jeszcze tej osoby ani trochę.

Ale to ja tak mam.

A nie przyszło Ci nigdy do głowy, że może po prostu i zwyczajnie spotykasz się z nieodpowiednimi facetami, którzy w żaden sposób nie są dla Ciebie pociągający, a te randki czy znajomości, to tak bardziej z braku laku, aniżeli faktycznego zainteresowania konkretnym kolesiem, co gdzieś tam się przypałętał i na pierwszy rzut oka może nawet mógłby być, no ale w sumie to nic poza tym...
Dla jasności, żonaty byłem dwukrotnie. Oprócz tego raz zaręczony. Pomiędzy tymi związkami poznałem niezliczone tabuny kobiet, ale nie każdą przeruchałem, bo wbrew temu co tam sobie możesz myśleć, nawet klipozor do seksu potrzebuje czegoś więcej niż tylko ciepła dziurka w którą może włożyć. Mimo tego nazwijmy to "partnerek" miałem w swoim życiu... wystarczająco dużo, aby wyrobić sobie zdanie na różne kwestie, między innymi na to czego w związku chcę, a czego w związku nie chcę. Ale żeby się tego dowiedzieć, to najpierw trzeba w tym związku trochę pobyć. Nie pytaj ile to jest trochę, bo z tym bywa różnie. W jednym przypadku to może być dwa tygodnie, a w innym dwa miesiące, jeszcze w innym pół roku, a w jeszcze innym rok. Niezależnie od czasu trwania moich relacji, nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, żeby spotykać się z kimś, kto nie kręci mnie seksualnie, tak samo jak nie będę się spotykał z kimś, kto "potrzebuje więcej czasu na lepsze poznanie się" żeby się ze mną przespać, bo to oznacza tylko tyle, że w tym układzie ja nie kręcę jej na tyle, aby chciała to ze mną zrobić od razu, więc dalsze męczenie buły i spotykanie się w celu właściwie nie wiadomo jakim, ja osobiście uważam za marnowanie bez sensu czasu i takie tematy kasuję w miarę możliwości dość szybko raczej, zamiast to ciągnąć i na siłę próbować przekonywać ją do siebie czy siebie do niej. I nie, nie są to teorie z dupy wzięte kogoś, komu coś tam się wydaje, a w związku był ostatni raz w ubiegłym stuleciu albo nigdy, tylko to są lata praktyki i bezcenne doświadczenie, które pozwala mi ocenić ewentualny potencjał nowej znajomości lub jego brak.
Oczywiście sama ocena potencjału nigdy nie jest gwarancją niczego, dlatego tak ważna jest dla mnie szczerość od samego początku, nawet jeśli wiedza o czymś tam, miałaby zadecydować o zakończeniu znajomości z jednej czy z drugiej strony. Dlatego SPECJALNIE DLA CIEBIE PO RAZ CHYBA DWUDZIESTY suche liczby nie mają dla mnie takiego znaczenia jak to, że laska mnie okłamuje albo robi w chuja, nieważne z czym konkretnie, chodzi o sam fakt. Dla lepszego zobrazowania o czym od tygodnia do Ciebie rozmawiam, krótkie streszczenie moich dwóch ostatnich związków, oba ponad półroczne.

1.
Kilka lat temu poznałem dziewczynę, która była świeżo po rozstaniu z wieloletnim partnerem, degeneratem, patusem, ćpunem, pijakiem, damskim bokserem, wiecznie bezrobotnym zasranym leniem... standardowa historia jakich miliony. Spotykaliśmy się jakieś trzy miesiące, kiedy ona nagle zdecydowała się do niego wrócić. Tłumaczyłem, prosiłem, znów tłumaczyłem i znów prosiłem - nie rób tego, ten człowiek nigdy się nie zmieni, zmarnujesz życie sobie i własnym dzieciom z tym śmieciem - nie, ona musi dać mu szansę, bo bla bla bla no i poszła. Przez ponad trzy kolejne lata, średnio raz w miesiącu do mnie pisała, że miałem rację, że ona żałuje, że dałaby wszystko aby cofnąć czas i zrobiłaby wszystko abym tylko ją przyjął z powrotem. Do mnie się nie wraca, o czym każda jedna jest informowana na wstępie. Po tych trzech latach w końcu do mnie przyjechała. Normalnie pod dom, gdzie staliśmy jak pojebani chyba z godzinę przytuleni bez słowa i każdy bał się wypuścić drugie z rąk, żeby nie pierdolnąć na chodnik bez czucia. W końcu pytam się jej:

- No i po co tu przylazłaś, przecież wiesz...
- Wiem kurwa, ale dłużej tak nie mogę, więcej nie wytrzymam, nie wyganiaj mnie, proszę...
- A co z nim?
- Z nim? Skończone. Już dawno. Teraz tylko czekam kiedy wyjedzie do pracy, żeby go wyprowadzić.
- Jesteś pewna?
- Nigdy bardziej nie byłam. 

Tak to oto "do mnie się nie wraca" poszło się jebać, a ja przez następne pół roku byłem najszczęśliwszym facetem w całym Układzie Słonecznym. Aż któregoś pięknego dnia ten jej były wziął i się powiesił, rzekomo z mojego powodu, a jej kompletnie odjebało. Wyła mi po nocach, że dlaczego on to zrobił, że to wszystko jej wina, znaczy w sensie że nasza, że on w sumie nie był taki zły, tylko ona nie dała mu szansy (pierdyliard dwudziestej ósmej) że nie powinniśmy teraz się spotykać na oczach wszystkich, a najlepiej to wcale przez jakiś czas, bo ona za nim tęskni, zasypiając i budząc się przy mnie myśli o nim, dopiero teraz dostrzega własne błędy w tamtej relacji, wcześniej była zamroczona, bo to ja namieszałem jej w głowie... koniec końców jak tylko zakończyłem prace remontowo budowlane w jej nowym domku (gdzie po swojej pracy jechałem na jej budowę jebać do nocy dzień w dzień przez kilka miesięcy) kazała mi pojechać do siebie, a zanim dojechałem przyszedł sms, że to koniec, ona ciągle czuje tylko ból, tęsknotę i cierpienie, a ja jestem jej największą pomyłką w życiu.
Koniec.

2.
Po tych wydarzeniach musiałem wyjechać za granicę, zmienić pracę i otoczenie, bo nie byłem w stanie normalnie funkcjonować. Wziąłem pół roku bezpłatnego urlopu i wyjechałem w pizdu jak najdalej jak najszybciej się dało. Tam powoli dochodząc do siebie jakieś 3-4 miesiące później przez zupełny przypadek skomentowałem jakiś post na fejsbuku, a mój komentarz skomentowała jakaś laska i tak się wywiązała rozmowa, która później przeniosła się na mesendżera i w ten oto sposób poznałem moją obecną, chociaż nie chciałem poznawać nikogo, a już na pewno z nikim się spotykać czy tym bardziej wiązać. Ona zresztą też nie, no i tak przegadaliśmy ponad dwa miesiące o wszystkim i niczym, aż w końcu musiałem przyjechać do Polski na święta i wtedy pierwszy raz się spotkaliśmy. Idąc na to spotkanie, wiedziałem o niej chyba już wszystko, bo do tej pory niczym nowym mnie nie zaskoczyła. Wiem ilu miała przede mną, więcej niż 4 czy 5 żeby nie było smile policzyłem sobie wszystkich i mniej więcej by się zgadzało, wiem jak wyglądało jej życie w młodości, zresztą znam osobiście z dawnych lat jej towarzystwo od imprezowania, więc nawet gdyby chciała coś przede mną ukryć, musiała liczyć się z tym, że i tak się dowiem o tym i owym. Spotykając się pierwszy raz, oboje mieliśmy świadomość tego, kogo spotkamy. Mniejsza o detale, ale ani ona nie była grzeczną dziewczynką, ani ja nie byłem świętym Piotrem, jedno i drugie ma za uszami. Ale tak zdecydowaliśmy. Najpierw o sobie opowiemy, nie wiedząc nawet czy kiedykolwiek się spotkamy, potem ewentualnie zdecydujemy czy posiadając taką wiedzą na swój temat, chcemy w ogóle się spotkać, a potem zobaczymy. I to był nasz punkt wyjścia do tego co mamy teraz.
Koniec.

Porównując obie historie, co mi z tego, że laska z pierwszej historii miała jakiegoś tam chłopaka będąc nastolatką, a całe dorosłe życie spędziła z drugim? I wiem to na pewno, bo poznałem całą jej rodzinę i wszystkie koleżanki, wszyscy mi gadali jak to ona cierpiała i dobrze, że w końcu jesteśmy razem, naprawdę mnie kocha i bla bla bla... podczas gdy w rzeczywistości przez cały czas od samego początku robiła mnie w chuja i byłem tylko narzędziem w rozgrywkach z jej pojebem, któremu grała na nosie spotykając się ze mną i w ten sposób chciała go zmotywować do zmian, żeby na koniec jebnąć mnie w kąt tak samo jak za pierwszym razem, tylko że głupek chyba się nie znał na żartach i postanowił z sobą skończyć czym zepsuł całą zabawę i przedwcześnie przerwał jej grę.

Za to ta druga, obecna, nawet będąc wycieruchem i kurwiszonem w przeszłości, bez wahania przyjęła moje oświadczyny i niemal codziennie dopytuje, kiedy ten ślub, pomimo tego, że na moje miejsce czeka kolejka chętnych, nie przebierających w środkach, żeby chociaż stworzyć sobie cień szansy na to, aby w końcu ją przelecieć. I ja o tym wszystkim wiem, bo niczego przede mną nie ukrywa, nasze telefony leżą całymi dniami na stolikach przy naszym łóżku, a laptopy stoją otwarte, każdy każdemu może zajrzeć, kiedy to drugie idzie do łazienki albo z psem czy na dół do sklepu, ale żadne tego nie robi (chyba) bo chuja tam znajdzie. Nasz układ jest jasny i przejrzysty, jeśli któreś pozna kogoś lub zechce odejść z innego powodu, to wtedy usiądziemy i uzgodnimy szczegóły co i jak kiedy. Nie ma żadnego kręcenia na boku ani zdradzania, po prostu się rozstajemy i każdy idzie w swoją stronę. Oboje byliśmy zdradzani w przeszłości, oboje zdradzaliśmy w przeszłości, oboje wiemy jak to się robi i oboje wiemy co zdradzany wtedy czuje. Tego ostatniego chcemy sobie oszczędzić, daliśmy sobie słowo. Jak będzie czas pokaże, póki co i tak wolę mojego kurwiszona niż życie w zakłamaniu z inną, która jedno mi pierdoli do ucha, ale drugie myśli, a trzecie robi i to, że ona miała tylko jednego przez całe życie, wcale nie czyni jej lepszą czy bardziej atrakcyjną pod kątem związkowym.

704 Ostatnio edytowany przez Karmaniewraca (2023-11-22 11:21:00)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

W sąsiednim wątku dziewczyna lat 35 , długo sama i nagle obuchem w głowę. I co? Też incelstwo? Myślisz Jack, że po czymś takim chętnie się wchodzi w relacje? Historia podobna do mojej tylko, że 3 lata po rozstaniu gdzie typ mnie zdradzał, zniknął pisząc SMS, 5 lat razem 15 lat znajomości a następnie (po 3 latach) weszłam odważnie w relacje i typ też nie był uczciwy. Jak myślisz, jak bardzo chętnie wówczas wchodzi się w jakieś znajomości. Pisze to, aby te wasze zakute łby trochę odkuc i wlać świadomość, że sytuację są różne nie da się ich ubrać w kategorię : inceli, puszczalskich i brzydkich. Jak się ma poukładane w szufkdach mózgu, co jest czym i czym powinno być, łatwiej się ocena. A nie o ocenę chodzi a odrobinę empatii i przyznania, o cholera masz zupełnie inna sytuację niż ja, jesteś inna niż ja, nie wiem jak to u Ciebie. A nie tłuc 11 stron jakiegoś mocno uprzedzonego gówna z którego wynika tyle, że czasem warto powiedzieć nie wiem, spoko rozumiem.

I nie idź tam jeden z drugim di tego tematu, bo wasze małe mózgi narobią więcej szkody niż pożytku, zwłaszcza jak jesteście ograniczeni do 3 kategorii.

Rossanka, jak poznajesz tych facetow? Tinder?

705

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Karmaniewraca napisał/a:

W sąsiednim wątku dziewczyna lat 35 , długo sama i nagle obuchem w głowę. I co? Też incelstwo? Myślisz Jack, że po czymś takim chętnie się wchodzi w relacje? Historia podobna do mojej tylko, że 3 lata po rozstaniu gdzie typ mnie zdradzał, zniknął pisząc SMS, 5 lat razem 15 lat znajomości a następnie (po 3 latach) weszłam odważnie w relacje i typ też nie był uczciwy. Jak myślisz, jak bardzo chętnie wówczas wchodzi się w jakieś znajomości. Pisze to, aby te wasze zakute łby trochę odkuc i wlać świadomość, że sytuację są różne nie da się ich ubrać w kategorię : inceli, puszczalskich i brzydkich. Jak się ma poukładane w szufkdach mózgu, co jest czym i czym powinno być, łatwiej się ocena. A nie o ocenę chodzi a odrobinę empatii i przyznania, o cholera masz zupełnie inna sytuację niż ja, jesteś inna niż ja, nie wiem jak to u Ciebie. A nie tłuc 11 stron jakiegoś mocno uprzedzonego gówna z którego wynika tyle, że czasem warto powiedzieć nie wiem, spoko rozumiem.

I nie idź tam jeden z drugim di tego tematu, bo wasze małe mózgi narobią więcej szkody niż pożytku, zwłaszcza jak jesteście ograniczeni do 3 kategorii.

Rossanka, jak poznajesz tych facetow? Tinder?

Ja tez sie rozczarowalam w dwoch powaznych zwiazkach, a jakos nadal w przyszlosci chciala bym byc w zwiazku. Jakos nie mogla bym byc bez zwiazku reszte zycia. Co innego zrobic sobie przerwe od zwiazkow, bo nie lubie w jeden zwiazek wskakiwac od razu w nastepny,ale zeby juz nie byc w zwiazku wogole to nie dla mnie

706

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
JuliaUK33 napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:

W sąsiednim wątku dziewczyna lat 35 , długo sama i nagle obuchem w głowę. I co? Też incelstwo? Myślisz Jack, że po czymś takim chętnie się wchodzi w relacje? Historia podobna do mojej tylko, że 3 lata po rozstaniu gdzie typ mnie zdradzał, zniknął pisząc SMS, 5 lat razem 15 lat znajomości a następnie (po 3 latach) weszłam odważnie w relacje i typ też nie był uczciwy. Jak myślisz, jak bardzo chętnie wówczas wchodzi się w jakieś znajomości. Pisze to, aby te wasze zakute łby trochę odkuc i wlać świadomość, że sytuację są różne nie da się ich ubrać w kategorię : inceli, puszczalskich i brzydkich. Jak się ma poukładane w szufkdach mózgu, co jest czym i czym powinno być, łatwiej się ocena. A nie o ocenę chodzi a odrobinę empatii i przyznania, o cholera masz zupełnie inna sytuację niż ja, jesteś inna niż ja, nie wiem jak to u Ciebie. A nie tłuc 11 stron jakiegoś mocno uprzedzonego gówna z którego wynika tyle, że czasem warto powiedzieć nie wiem, spoko rozumiem.

I nie idź tam jeden z drugim di tego tematu, bo wasze małe mózgi narobią więcej szkody niż pożytku, zwłaszcza jak jesteście ograniczeni do 3 kategorii.

Rossanka, jak poznajesz tych facetow? Tinder?

Ja tez sie rozczarowalam w dwoch powaznych zwiazkach, a jakos nadal w przyszlosci chciala bym byc w zwiazku. Jakos nie mogla bym byc bez zwiazku reszte zycia. Co innego zrobic sobie przerwe od zwiazkow, bo nie lubie w jeden zwiazek wskakiwac od razu w nastepny,ale zeby juz nie byc w zwiazku wogole to nie dla mnie


Ja też bym chciała być w związku, nigdzie nigdy nie pisałam, że nie. Tylko na sama myśl o spotkaniu sie z kimś albo o tym, że to i tak będzie porażka boli mnie brzuch. Mam mocne fizyczne dolegliwości, nie potrafię po takich doświadczeniach myśleć o tym bez leku. I niech nikt mi nie pisze, że mam iść na terapię bo to mi nic nie da.

707

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Karmaniewraca napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:

W sąsiednim wątku dziewczyna lat 35 , długo sama i nagle obuchem w głowę. I co? Też incelstwo? Myślisz Jack, że po czymś takim chętnie się wchodzi w relacje? Historia podobna do mojej tylko, że 3 lata po rozstaniu gdzie typ mnie zdradzał, zniknął pisząc SMS, 5 lat razem 15 lat znajomości a następnie (po 3 latach) weszłam odważnie w relacje i typ też nie był uczciwy. Jak myślisz, jak bardzo chętnie wówczas wchodzi się w jakieś znajomości. Pisze to, aby te wasze zakute łby trochę odkuc i wlać świadomość, że sytuację są różne nie da się ich ubrać w kategorię : inceli, puszczalskich i brzydkich. Jak się ma poukładane w szufkdach mózgu, co jest czym i czym powinno być, łatwiej się ocena. A nie o ocenę chodzi a odrobinę empatii i przyznania, o cholera masz zupełnie inna sytuację niż ja, jesteś inna niż ja, nie wiem jak to u Ciebie. A nie tłuc 11 stron jakiegoś mocno uprzedzonego gówna z którego wynika tyle, że czasem warto powiedzieć nie wiem, spoko rozumiem.

I nie idź tam jeden z drugim di tego tematu, bo wasze małe mózgi narobią więcej szkody niż pożytku, zwłaszcza jak jesteście ograniczeni do 3 kategorii.

Rossanka, jak poznajesz tych facetow? Tinder?

Ja tez sie rozczarowalam w dwoch powaznych zwiazkach, a jakos nadal w przyszlosci chciala bym byc w zwiazku. Jakos nie mogla bym byc bez zwiazku reszte zycia. Co innego zrobic sobie przerwe od zwiazkow, bo nie lubie w jeden zwiazek wskakiwac od razu w nastepny,ale zeby juz nie byc w zwiazku wogole to nie dla mnie


Ja też bym chciała być w związku, nigdzie nigdy nie pisałam, że nie. Tylko na sama myśl o spotkaniu sie z kimś albo o tym, że to i tak będzie porażka boli mnie brzuch. Mam mocne fizyczne dolegliwości, nie potrafię po takich doświadczeniach myśleć o tym bez leku. I niech nikt mi nie pisze, że mam iść na terapię bo to mi nic nie da.

A ja nie, bo dzieki moim doswiadczeniom wiem,kiedy nalezy zwiazek jak.najszybciej zakonczyc. Jezeli nie chcesz isc na terapie to jak sobie z tym chcesz poradzic?

708 Ostatnio edytowany przez Gosiawie (2023-11-22 12:59:00)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
rossanka napisał/a:
jeziorna napisał/a:

Myślę że dotarło do mnie co Jack ma na myśli. Może mnie poprawić jeśli się myle. Chodzi o to że wg niego zachowanie Ross nie jest normalne dla osoby w jej wieku.

Znalazłam ten cytat,

A jakie jest normalne zachowanie kobiety w wieku 46 lat ?

ps nie wiem skąd to 50 się wzieło. 50 moge nie dożyć na przykład, więc darujmy to sobie/ Tzn chciałabym dożyć i 80ki, ale różnie bywa, dziś jesteś, jutro Cię nie ma.

50 wzięło sie stąd że Jack tyle mniej więcej ma. Nie wiem ile dokładnie, ale rozumiem, że on się wypowiada z perspektywy twojego rówieśnika i przez ten pryzmat cię ocenia. Taka jest moja, bardziej kulturalna interpretacja jego wypowiedzi.

rossanka napisał/a:

A jakie jest normalne zachowanie kobiety w wieku 46 lat ?

Nie wiem.Ja jedynie sparafrazowalam myśl Jacka. Nie oceniam jej prawdziwości. Miota się na 3 stronach, więc przemyślałam to i wyłuskałam puente jego rozważań.


Sluchajcie - Kazdy jest inny i kazdy ma swoje zdanie na odrebne tematy.
Rozumiem Ross. To sa jej wybory, moze dla innych dziwaczne, ale nie ma co sie sprzeczac i ja pouczac.
Ja np. jestem bardzo wybredna co do mezczyzn, nie chodzi o cos konkretnego, musi byc to wow na poczatku, potem moze sie okazac, ze to wow znika, bo zaczyna mi przeszkadzac wiele innych rzeczy i wtedy wiadomo, nie udalo sie. Do seksu oczywiscie nie zawsze dochodzilo, bywalo, ze wlasnie cos w seksie poszlo nie tak i podziekowalam...

709

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
klipozor napisał/a:

A nie przyszło Ci nigdy do głowy, że może po prostu i zwyczajnie spotykasz się z nieodpowiednimi facetami, którzy w żaden sposób nie są dla Ciebie pociągający, a te randki czy znajomości, to tak bardziej z braku laku, aniżeli faktycznego zainteresowania konkretnym kolesiem, co gdzieś tam się przypałętał i na pierwszy rzut oka może nawet mógłby być, no ale w sumie to nic poza tym... .

Tak dokładnie było, tylko już o tym pisałam wiele razy w swoim temacie, To był czas lat 20m i 30 tych, gdy spotykałam sie wyłacznie właśnie z takimi jak piszesz, "z braku laku". Uprzedze kolejne pytanie, bywali tez tacy, z którymi bym sie chetnie umówiła, ale oni ze mną nie, al i tak większość, jak już pisała, okazywali się zajęci, ale to stare czasy. Wyjątkiem był ex, z którym może nie było wow po pierwszym spotkaniu, ale naprawde tak nam się fajnie gadało, ze nie mogłam się doczekać kolejnego spotkania, a potem kolejnego i kolejnego,
Po 40 z tym skończyłam ( z umawianiem sie z braku laku) i na siłę się nie umawiałam.

Co do tego czasu, gdy ktos się nie może określić jeszcze dopisze, z ex tak było, że jakoś po 2 tygodniach od poznania się,  pytał, jak już to będzie dalej, bo on by chcial związek, pospotykac sięna poważnieLubiłam go wtedy, ale nic nie czułam, do łóżka też nie miałam ochote z nim iść, ale nadal bardzo lubiłam spotkania i nie mogłam sie na nie doczekać, co mu powiedziałam wprost. Myślałam, ze wtedy to zakończy, miałam tego świadomość, ale stwierdził, ze w takim razie niech będzie jak jest obecnie a potem sie zobaczy.
Już dokładnie datowo nie pamiętam ale jakoś tak miesiąc, może półto pd pznania pewnego razu na spotkaniu poczułam, ze to jest to. No i za chwile juz byliśmy parą.
Także taka była sytuacja.

710

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Karmaniewraca napisał/a:

Rossanka, jak poznajesz tych facetow? Tinder?

Nie, na żywo. Nie mam mnie na portlach randkowych, obracam się wśród ludzi i dużo ich poznaje.

711

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:

Rossanka, jak poznajesz tych facetow? Tinder?

Nie, na żywo. Nie mam mnie na portlach randkowych, obracam się wśród ludzi i dużo ich poznaje.

Ok, to w sumie lepiej. Ja nie poznalam żadnego nowego człowieka co najmniej od roku więc będę musiała znów użyć jakiegoś tindera czy coś.

Julka - jakoś sobie poradzę, przyjdzie moment że poczuje się lepiej i zacznę używać aplikacji randkowej (może za kolejne x lat)

712

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Karmaniewraca napisał/a:

W sąsiednim wątku dziewczyna lat 35 , długo sama i nagle obuchem w głowę. I co? Też incelstwo? Myślisz Jack, że po czymś takim chętnie się wchodzi w relacje? Historia podobna do mojej tylko, że 3 lata po rozstaniu gdzie typ mnie zdradzał, zniknął pisząc SMS, 5 lat razem 15 lat znajomości a następnie (po 3 latach) weszłam odważnie w relacje i typ też nie był uczciwy. Jak myślisz, jak bardzo chętnie wówczas wchodzi się w jakieś znajomości.

Oh nie....o matko, o boże to straszne.

Tia..... bo nikt tego nie doświadczył. Jak spadasz z rowerka, to wsiadasz na niego z powrotem, a nie tworzysz milion teorii o złym rowerku.


Łatwiej się ocenia na podstawie DOŚWIADCZENIA, a nie wyobrażeń o życiu, związku i ludziach generalnie. Ludzie są różni - ALE jak pokazuje eksperyment więzienny (i nie tylko on) ludzie są różni jedynie do czasu. W odpowiednich okolicznościach ludzie co do zasady postępują prawie dokładnie tak samo (zgodnie z pierwotnymi instynktami i własnymi odchyłami) więc ocena na podstawie doświadczenia daje bardzo wysoką dokładność przewidywań. Oczywiście - zawsze można się zaskoczyć. Bo taki scenariusz zawsze istnieje.


Przytoczę to, co już pisałem w innych miejscach - jako kurdupel, co wiecznie zmieniał miejsce zamieszkania i szkoły to byłem często-gęsto gnojony (co śmieszniejsze - w większości były to zdarzenia inspirowane lub podsycane przez dziewczyny). Zdarzało się, że i sam gnoiłem innych, bo to co dostajesz - to oddajesz. A że byłem dzieckiem, to filozofia przetrwania była prosta: jak dostałem piąche - oddawałem dwie. Nie raz dostawałem kosza, byłem zdradzany, wyśmiewany i poniżany. Mam niejedno doświadczenie z kategorii bycia wyzywanym od pedałów i ciot za np propozycję anala. Serio - nie zaskoczysz tutaj żadnego faceta przykrością doświadczeń. Dlatego niejednokrotnie odsyłałem do doświadczeń Norah Vincent, która ostatecznie popełniła z tego powodu samobójstwo. Tak czy siak - nigdy się nie poddawałem, bo właśnie każda zmiana dawała szansę na wyjście z szamba. I czasem tak było. A czasem nie. Ale to właśnie ciągłe próbowanie, ciągłe 'jak nie drzwiami to oknem' powodowało, że w końcu wygrywałem. Poznajesz nowych ludzi - robisz bilans zysków i strat i albo angażujesz się w relację, albo nie. To JEST proste. Dzięki temu suma moich doświadczeń pozytywnych znacznie przewyższa jakościowo i ilościowo te doświadczenia negatywne. Bo szybko nauczyłem się filtrować ludzi rokujących pozytywnie, od tych wspomnianych kurwiszonów. Obojga płci.

713

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:

W sąsiednim wątku dziewczyna lat 35 , długo sama i nagle obuchem w głowę. I co? Też incelstwo? Myślisz Jack, że po czymś takim chętnie się wchodzi w relacje? Historia podobna do mojej tylko, że 3 lata po rozstaniu gdzie typ mnie zdradzał, zniknął pisząc SMS, 5 lat razem 15 lat znajomości a następnie (po 3 latach) weszłam odważnie w relacje i typ też nie był uczciwy. Jak myślisz, jak bardzo chętnie wówczas wchodzi się w jakieś znajomości.

Oh nie....o matko, o boże to straszne.

Tia..... bo nikt tego nie doświadczył. Jak spadasz z rowerka, to wsiadasz na niego z powrotem, a nie tworzysz milion teorii o złym rowerku.


Łatwiej się ocenia na podstawie DOŚWIADCZENIA, a nie wyobrażeń o życiu, związku i ludziach generalnie. Ludzie są różni - ALE jak pokazuje eksperyment więzienny (i nie tylko on) ludzie są różni jedynie do czasu. W odpowiednich okolicznościach ludzie co do zasady postępują prawie dokładnie tak samo (zgodnie z pierwotnymi instynktami i własnymi odchyłami) więc ocena na podstawie doświadczenia daje bardzo wysoką dokładność przewidywań. Oczywiście - zawsze można się zaskoczyć. Bo taki scenariusz zawsze istnieje.


Przytoczę to, co już pisałem w innych miejscach - jako kurdupel, co wiecznie zmieniał miejsce zamieszkania i szkoły to byłem często-gęsto gnojony (co śmieszniejsze - w większości były to zdarzenia inspirowane lub podsycane przez dziewczyny). Zdarzało się, że i sam gnoiłem innych, bo to co dostajesz - to oddajesz. A że byłem dzieckiem, to filozofia przetrwania była prosta: jak dostałem piąche - oddawałem dwie. Nie raz dostawałem kosza, byłem zdradzany, wyśmiewany i poniżany. Mam niejedno doświadczenie z kategorii bycia wyzywanym od pedałów i ciot za np propozycję anala. Serio - nie zaskoczysz tutaj żadnego faceta przykrością doświadczeń. Dlatego niejednokrotnie odsyłałem do doświadczeń Norah Vincent, która ostatecznie popełniła z tego powodu samobójstwo. Tak czy siak - nigdy się nie poddawałem, bo właśnie każda zmiana dawała szansę na wyjście z szamba. I czasem tak było. A czasem nie. Ale to właśnie ciągłe próbowanie, ciągłe 'jak nie drzwiami to oknem' powodowało, że w końcu wygrywałem. Poznajesz nowych ludzi - robisz bilans zysków i strat i albo angażujesz się w relację, albo nie. To JEST proste. Dzięki temu suma moich doświadczeń pozytywnych znacznie przewyższa jakościowo i ilościowo te doświadczenia negatywne. Bo szybko nauczyłem się filtrować ludzi rokujących pozytywnie, od tych wspomnianych kurwiszonów. Obojga płci.

No widzisz jak chodzilam do gimnazjum to byla grupka chlopakow co mnie i moim kolezankami kazali sobie pieniadze przynosic,bo inaczej nie chcieli nas do szkoly wpuscic,  no i ja jakos pozniej nie robilam tego samego co oni, tak jak ty napisales "ze jak   Tobie dokuczali to Ty pozniej robiles to samo,bo co dostajesz to wraca do Ciebie"... no nie zawsze ,bo mnie akurat mdli na sama mysl,gdybym miala sie upadabniac do jakis swoich wrogow

714

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

A propos spotykania sie z nieodpowiednimi facetami, to wydaje mi się, ze mi trudno znależć kogokolwiek, kto by mi pasował. Możliwe, ze mam zbyt wysokie wymagania, ale nie chcę z nich zrezygnowac. Zależy mi przede wszystkim na  równopartnerstwie,  karierze i tolerancji/akceptacji inności. Czesto conajmniej jedno z tych wymagań jest niespełnione.

715

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Akceptacji inności?

Masz trzecie oko na czole czy coś?

Wiesz, karierę i rodzinę ciężko pogodzić.

Posty [ 651 do 715 z 976 ]

Strony Poprzednia 1 9 10 11 12 13 16 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024