Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Strony Poprzednia 1 8 9 10 11 12 16 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 586 do 650 z 976 ]

586

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

Poczytaj co Kliopzor pisze o babkach, które jako singielki korzystały z możliwości niezobowiązującego seksu, określa je mianem wycieruchow, szlauchów, bolcujących się z brudasami, szrotów, kurwiszczy.

Si. A teraz wróć do tych postów i kontekstu.

Zobacz podobne tematy :

587

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:

Znowu to samo: pomieszanie sukcesu zawodowego z życiem prywatnym. ALE, życie zweryfikowało drugą część tego fragmentu i jest po prostu bajką. Gdyby nie była samotna, to nie zakładałaby takich tematów na tym forum. Nie żyłaby związkami innych ludzi czytając o nich w internecie. Jej aktywność w necie dotyczyła by jej pasji i zainteresowań, a nie tego jak się komu w związku układa, nie tworzyłaby tematów do anonsów samotnych singli. A przecież jej stan się nie zmienił. Wciąż jest sama. Wciąż czeka na księcia z bajki. Bo jest tak jak powtarzacie incelom: nie jest możliwym życie w społeczeństwie i nieznalezienie nikogo LATAMI.
a.

Nie odniosłam zadnego  sukcesu zawodowego,
Już pisałam.

Tematy założyłam PO moim związku, który bardzo przeżyłam i dobre dwa lata leczyłam się z niego, aby już nie tęsknic i nie przeżywać. Wtedy powatawały te tematy. Które będa się za mną ciągnac w nieskończoność jak widze, co staje sie nawet zabawne,

"nie jest możliwym życie w społeczeństwie i nieznalezienie nikogo LATAMI.
a." - możliwe. Zobacz Klipozora, dopiero teraz, sam pisze ma 50 na karku, a dopiero teraz PO LATACH kogoś takiego znalazł.

588

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Poczytaj co Kliopzor pisze o babkach, które jako singielki korzystały z możliwości niezobowiązującego seksu, określa je mianem wycieruchow, szlauchów, bolcujących się z brudasami, szrotów, kurwiszczy.

Si. A teraz wróć do tych postów i kontekstu.

Ale po co?
Z innymi kobietami się sypia a inne bierzez za partnerki i tyle widać z tego tematu.
Jedne sa dobre do łózka , ale już do życia wybiera się inne wink

589 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-11-20 13:12:54)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Agnes76 napisał/a:

Zycie człowieka jest całością. Byle jaki związek nie da nikomu szczęścia. Czasem najważniejsze co człowiek ma, i to dotyczy obu płci, to właśnie sukcesy na polu zawodowym i towarzyskim. Nieraz one właśnie ratują ludzi uwikłanych w straszne małżeństwa i niszczące rodziny, dodają sił i trzymają na powierzchni. I wcale nie pomyliłam niczego, bo takie rzeczy pozwalają doskonale funkcjonować w społeczeństwie. Dlatego powtórzę - własny chłop nie jest jedyną opcją na szczęśliwe życie.


A ponawiam pytanie:

Czemu w takim razie inceli nazywa się frajerami, jak nie chcą się wiązać z byle kim?

Czemu celibat w przypadku kobiety jest pokazem jej siły, a u faceta bezradności?

Czyli te podwójne standardy w tę stronę są OK, ale jak dotyczą puszczalskich ciź to już ogromna niesprawiedliwość dziejowa?


ross - już ci pisałem, ze podawanie tutaj za przykłąd klipozora jest debilne i świadczy o twoim niezrozumieniu sytuacji.

rossanka napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Poczytaj co Kliopzor pisze o babkach, które jako singielki korzystały z możliwości niezobowiązującego seksu, określa je mianem wycieruchow, szlauchów, bolcujących się z brudasami, szrotów, kurwiszczy.

Si. A teraz wróć do tych postów i kontekstu.

Ale po co?

Bo go nie rozumiesz.

590

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Tak, Ross jest przykładem kobiety, która woli być sama niż z byle kim. Jest elegancką babką, inteligentną i ustawioną na tyle, że nie musi żyć z męskiej łaski. Świetnie się bawi w towarzystwie znajomych i przyjaciół, ma ciekawe wyjścia na różnego typu aktywności fizyczne, o jakich większość kobiet w związkach zazwyczaj tylko marzy.

Mieszasz dwie sprawy: sukces zawodowy z życiem prywatnym.

.

\Nie odniosłam sukcesu zawodowego, nie mam tytułów naukowych, nie mam jakiejś spektakularnej pracy czy pięciocyfrowych zarobków, statusu zawodowego i tak dalej.
Po prostu  pracuje, zyje, opłacam rachunki i tak dalej,

Sukces zawodowy to dla mnie założenie firmy przynoszącej wielkie zyski, albo tytuł doktora, profesora, albo bycie aktorem, jakimś sławnym pisarzem, profesorem na uczelni, kardiologiem z publikacjami na koncie, dbycie dyrektorem banku...

Nie osiągnęłam żadnej z tych rzeczy, jedynie pracuje (jak miliony obywateli).

Co do życia rywatnego to akurat mam udane.
Jedynie życie RODZINNE mi nie wyszło bo nie istnieje, ale to akurat nie tylko mi, sądząc po forum (są tu i samotni, i po rozwodach i zdradzeni, i wychowujący nie swoje dzieci jak się okazuje i samotni z dziecmi i starający sie latami o dzieci - ale nie wychodzi i tak dalej).

Nawet jeśli nie doniosłaś sukcesu zawodowego ( który ja definiuję zupełnie inaczej, ale to już mniejsza) to nie musisz nikogo prosić o pieniądze na życie ani nikogo pytać  o kasę na przyjemności. Dajesz radę sama i to w zupełności wystarcza zdrowo myślącemu człowiekowi.

591

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

I przez kolejne 10 lat b edziesz mi z niego wyciągał jak to pisałam

Pytanie za 100 punktów: a po chuj (teraz, w tej chwili, w tym temacie) starasz się mnie przekonać jaka to szczęśliwa nie jesteś w tym swoim celibacie?

Czy ktoś naprawdę szczęśliwy musi ten stan udowadniać innym - podkreślmy to - NIEZNAJOMYM w internecie ?

Nic takiego nie napisałam, prosze mi nie wkładac w usta coś, czego nie napisałam (nie pierwszy z resztą raz).

592

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

I przez kolejne 10 lat b edziesz mi z niego wyciągał jak to pisałam

Pytanie za 100 punktów: a po chuj (teraz, w tej chwili, w tym temacie) starasz się mnie przekonać jaka to szczęśliwa nie jesteś w tym swoim celibacie?

Czy ktoś naprawdę szczęśliwy musi ten stan udowadniać innym - podkreślmy to - NIEZNAJOMYM w internecie ?

Nic takiego nie napisałam, prosze mi nie wkładac w usta coś, czego nie napisałam (nie pierwszy z resztą raz).


No to się zdecyduj. Albo jesteś szczęśliwa ze swojego stanu, albo nie.


To jak w końcu?

593

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:

A ponawiam pytanie:

Czemu w takim razie inceli nazywa się frajerami, jak nie chcą się wiązać z byle kim?

Czemu celibat w przypadku kobiety jest pokazem jej siły, a u faceta bezradności?

Czyli te podwójne standardy w tę stronę są OK, ale jak dotyczą puszczalskich ciź to już ogromna niesprawiedliwość dziejowa?

A czy Ty widziałeś kiedyś, żebym ja inceli nazywała frajerami, bo nie chcą być z byle kim??????????
Mnie w ogóle mierzi ta cała nagonka na ludzi, którzy żyją jak chcą jak albo mogą.

594

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Zycie człowieka jest całością. Byle jaki związek nie da nikomu szczęścia. Czasem najważniejsze co człowiek ma, i to dotyczy obu płci, to właśnie sukcesy na polu zawodowym i towarzyskim. Nieraz one właśnie ratują ludzi uwikłanych w straszne małżeństwa i niszczące rodziny, dodają sił i trzymają na powierzchni. I wcale nie pomyliłam niczego, bo takie rzeczy pozwalają doskonale funkcjonować w społeczeństwie. Dlatego powtórzę - własny chłop nie jest jedyną opcją na szczęśliwe życie.


A ponawiam pytanie:

Czemu w takim razie inceli nazywa się frajerami, jak nie chcą się wiązać z byle kim?

Czemu celibat w przypadku kobiety jest pokazem jej siły, a u faceta bezradności?

Czyli te podwójne standardy w tę stronę są OK, ale jak dotyczą puszczalskich ciź to już ogromna niesprawiedliwość dziejowa?

z.

1. Incele boją się kobiet.

2. Bo dla kobiety seks nie jest żadnym problemem, przecietna moze mieć seks na pstrykniecie palcem , tylko zwykle nie chcodzi im o sam seks.
DLa przecietnego meżczyzny mieć seks - musi się trochę natrudzic, stad ta popularność agencji towarzyskich,

3. Jak rozróznić puszczalską cizie od  singielki, która szuka partnera i poznając kolejnych mężczyzn sypia z nimi? Czy to tez nie puuszczalska cizia - bo tak wynika z Panów wpisów?

595

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Agnes76 napisał/a:

Nawet jeśli nie doniosłaś sukcesu zawodowego ( który ja definiuję zupełnie inaczej, ale to już mniejsza) to nie musisz nikogo prosić o pieniądze na życie ani nikogo pytać  o kasę na przyjemności. Dajesz radę sama i to w zupełności wystarcza zdrowo myślącemu człowiekowi.

A od kiedy to życie w związku wiąże się z proszeniem o pieniądze czy proszeniem się o pozwolenie na jakieś przyjemności?


Związek nie polega na niewolnictwie.

596

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Agnes76 napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

A ponawiam pytanie:

Czemu w takim razie inceli nazywa się frajerami, jak nie chcą się wiązać z byle kim?

Czemu celibat w przypadku kobiety jest pokazem jej siły, a u faceta bezradności?

Czyli te podwójne standardy w tę stronę są OK, ale jak dotyczą puszczalskich ciź to już ogromna niesprawiedliwość dziejowa?

A czy Ty widziałeś kiedyś, żebym ja inceli nazywała frajerami, bo nie chcą być z byle kim??????????
Mnie w ogóle mierzi ta cała nagonka na ludzi, którzy żyją jak chcą jak albo mogą.


Pytam o postawy tutaj funkcjonujące. Bo z jednej strony jak piszę o podwójnych standardach względem płci, to mnie się próbuje sprowadzać na ziemię, bo mamy XXI wiek i inne pierdy.

Ale jednak one są.

I co teraz? Mierzymy wszystkich jedną miarą, czy jednak mamy inne zestawy względem kobiet, a inne względem mężczyzn? A skoro jednak mamy i je tutaj przywołuję, to skąd to oburzenie?

597

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Pytanie za 100 punktów: a po chuj (teraz, w tej chwili, w tym temacie) starasz się mnie przekonać jaka to szczęśliwa nie jesteś w tym swoim celibacie?

Czy ktoś naprawdę szczęśliwy musi ten stan udowadniać innym - podkreślmy to - NIEZNAJOMYM w internecie ?

Nic takiego nie napisałam, prosze mi nie wkładac w usta coś, czego nie napisałam (nie pierwszy z resztą raz).


No to się zdecyduj. Albo jesteś szczęśliwa ze swojego stanu, albo nie.


To jak w końcu?

Pisałam już, czego nie czytasz?

Lepiej jest byc w związku, niż samemu ale MUSI BYC TO DOBRY ZWIAZEK I NIE NA SIŁE ZE STRACHU PRZED BYCIEM SAMEMU.
Jeśli zaś ma to być związek na siłę, ze strachu  przed samotnością - to lepiej być samemu. Niż z osobą, którą się nie chce być, ale jest się akurat samemu, ona jest też sama - to tkwi się w takim dziwnym układzie. A to bez sensu. Na dodatek wysoce szkodliwe.


REASUMUJĄC

Związek, dobry związek - TAK
Związek, związek na siłe, aby był ktokolwiek, nawet się go za bardzo nie lubi, albo nie pociąga fizycznie - TO BEZ SeNSU i lepiej jest być samemu niż w takiej relacji,

I proszę mi więcej nie zadawać głupich pytan.

598

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Nic takiego nie napisałam, prosze mi nie wkładac w usta coś, czego nie napisałam (nie pierwszy z resztą raz).


No to się zdecyduj. Albo jesteś szczęśliwa ze swojego stanu, albo nie.


To jak w końcu?

Pisałam już, czego nie czytasz?

Lepiej jest byc w związku, niż samemu ale MUSI BYC TO DOBRY ZWIAZEK I NIE NA SIŁE ZE STRACHU PRZED BYCIEM SAMEMU.
Jeśli zaś ma to być związek na siłę, ze strachu  przed samotnością - to lepiej być samemu. Niż z osobą, którą się nie chce być, ale jest się akurat samemu, ona jest też sama - to tkwi się w takim dziwnym układzie. A to bez sensu. Na dodatek wysoce szkodliwe.


REASUMUJĄC

Związek, dobry związek - TAK
Związek, związek na siłe, aby był ktokolwiek, nawet się go za bardzo nie lubi, albo nie pociąga fizycznie - TO BEZ SeNSU i lepiej jest być samemu niż w takiej relacji,

I proszę mi więcej nie zadawać głupich pytan.


ross - kolejny raz unikasz odpowiedzi na pytanie, które wymaga jedynie odpowiedzi 'tak' lub 'nie'. Jesteś szczęśliwa ze swojego stanu BRAKU WŁASNEJ RODZINY, BRAKU PARTNERA i tego, co się wiąże z życiem w związku: bliskości, czułości, partnerstwa? Tak czy nie?

599

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

No to się zdecyduj. Albo jesteś szczęśliwa ze swojego stanu, albo nie.


To jak w końcu?

Pisałam już, czego nie czytasz?

Lepiej jest byc w związku, niż samemu ale MUSI BYC TO DOBRY ZWIAZEK I NIE NA SIŁE ZE STRACHU PRZED BYCIEM SAMEMU.
Jeśli zaś ma to być związek na siłę, ze strachu  przed samotnością - to lepiej być samemu. Niż z osobą, którą się nie chce być, ale jest się akurat samemu, ona jest też sama - to tkwi się w takim dziwnym układzie. A to bez sensu. Na dodatek wysoce szkodliwe.


REASUMUJĄC

Związek, dobry związek - TAK
Związek, związek na siłe, aby był ktokolwiek, nawet się go za bardzo nie lubi, albo nie pociąga fizycznie - TO BEZ SeNSU i lepiej jest być samemu niż w takiej relacji,

I proszę mi więcej nie zadawać głupich pytan.


ross - kolejny raz unikasz odpowiedzi na pytanie, które wymaga jedynie odpowiedzi 'tak' lub 'nie'. Jesteś szczęśliwa ze swojego stanu BRAKU WŁASNEJ RODZINY, BRAKU PARTNERA i tego, co się wiąże z życiem w związku: bliskości, czułości, partnerstwa? Tak czy nie?

Nie nie jestem zadowolona z tego, ze nie mam meża i dzieci - milion razy to już pisałam, żadna tajemnica.

Tylko jak mam być z kimś NA SIŁĘ - to jestem zadowolona z obecnego stanu rzeczy, że nie jestem z kimś w związku NA SIŁĘ.

600

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Z resztą nie ważne. Zadowolę się tym, bo nie chce mi się ciągnąć tej dyskusji.


rossanka napisał/a:

Pisałam już, czego nie czytasz?

Lepiej jest byc w związku, niż samemu



A jednak jesteś sama. I to kończy temat dumnej, silnej, niezależnej i SZCZĘŚLIWEJ singielki, która ma tak szeroki wybór facetów, że może wybierać i przebierać, ale to przecież nie jej wina, że od dekady nikogo nie znalazła dobijając powoli 50tki. Podkreślę: DEKADY. Żyjąc w mieście, w kraju o średniej gęstości zaludnienia 121 osób na każdy km kwadratowy powierzchni.


Dziękuję.

Do widzenia.

601

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

I jeszcze raz, nie nie jestem karierowiczką, nie odniosłam sukcesu zawodowago, niczego zawodowo nie osiągnełam, nie zrobiłam kariery i nie poświeciłam sie pracy i karierze. Po prostu chodze do pracy jak każdy, opłacam rachunki, robie zakupy, tankuje samochód i tak dalej.
Nie mylić mi tu tych dwóch obszarów życia.

602

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
Agnes76 napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

A ponawiam pytanie:

Czemu w takim razie inceli nazywa się frajerami, jak nie chcą się wiązać z byle kim?

Czemu celibat w przypadku kobiety jest pokazem jej siły, a u faceta bezradności?

Czyli te podwójne standardy w tę stronę są OK, ale jak dotyczą puszczalskich ciź to już ogromna niesprawiedliwość dziejowa?

A czy Ty widziałeś kiedyś, żebym ja inceli nazywała frajerami, bo nie chcą być z byle kim??????????
Mnie w ogóle mierzi ta cała nagonka na ludzi, którzy żyją jak chcą jak albo mogą.


Pytam o postawy tutaj funkcjonujące. Bo z jednej strony jak piszę o podwójnych standardach względem płci, to mnie się próbuje sprowadzać na ziemię, bo mamy XXI wiek i inne pierdy.

Ale jednak one są.

I co teraz? Mierzymy wszystkich jedną miarą, czy jednak mamy inne zestawy względem kobiet, a inne względem mężczyzn? A skoro jednak mamy i je tutaj przywołuję, to skąd to oburzenie?

Skoro mamy tutaj takie postawy to trzeba im przeciwdziałać a nie przyłączać się do chóru.
O podwójnych standardach sam tutaj pisałeś, nawet w tym wątku, i uważałeś je za uzasadnione. Kto ma takie standardy to ma, i wcale dobrze o nim nie świadczą. Dla mnie standardy są jednakowe.

603

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:

Z resztą nie ważne. Zadowolę się tym, bo nie chce mi się ciągnąć tej dyskusji.


rossanka napisał/a:

Pisałam już, czego nie czytasz?

Lepiej jest byc w związku, niż samemu



A jednak jesteś sama. I to kończy temat dumnej, silnej, niezależnej i SZCZĘŚLIWEJ singielki, która ma tak szeroki wybór facetów, że może wybierać i przebierać, ale to przecież nie jej wina, że od dekady nikogo nie znalazła dobijając powoli 50tki. Podkreślę: DEKADY. Żyjąc w mieście, w kraju o średniej gęstości zaludnienia 121 osób na każdy km kwadratowy powierzchni.


Dziękuję.

Do widzenia.

Do seksu nie mam problemu kogos znaleźć. Do samego seksu. Przecież pisze. Do samego seksu moge mieć i 30 latka i 60 latka.

Do ŻYCIA trudno się z kims znależć - też pisałam już milion razy i też żadna tajemnica.

Z resztą nie tylko ja. Jest pełno ludzi na forum np Klipozor, który Teraz dopiero kogoś sobie znalazł i wynika na to, ze już na POWAŻNIE, a chłop ma 50 lat (sorry Klipozor, ale udzielasz się w Tym wątku, więc najwygodniej mi podac Twój przykład, z resztą Farmer ma 44 lata a z wpisów wynika, ze nadal sam).


Reasumując na SEKSY - to mogłabym mieć 3 innycch co tydzień. Do życia, jak widac po forumowych historiach - ciężej kogoś poznać.

604

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Agnes76 napisał/a:

Dla mnie standardy są jednakowe.

No to od kiedy wymuszony celibat i niezdolność do zbudowania trwałego związku jest miarą sukcesu? 

Bo to już ustaliliśmy - ross jednak szczęśliwa ze swojego singielstwa nie jest. Reszta to dorabianie filozofii. Bo w tematach dotyczących inceli ustaliliśmy to wszyscy względnie zgodnie - jak żyjesz latami w celibacie i nie jesteś zdolny do nawiązania bliskiej relacji emocjonalnej, do zbudowania związku LATAMI, to wina jest w tobie. Nie w innych. I nie jest to przykład siły i samodzielności, a bezradności, nieporadności i niemocy.

605

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

Z resztą nie tylko ja. Jest pełno ludzi na forum np Klipozor, który Teraz dopiero kogoś sobie znalazł i wynika na to, ze już na POWAŻNIE, a chłop ma 50 lat (sorry Klipozor, ale udzielasz się w Tym wątku, więc najwygodniej mi podac Twój przykład, z resztą Farmer ma 44 lata a z wpisów wynika, ze nadal sam).

Ponownie: podawanie ich przykładów świadczy o twoim niezrozumieniu zagadnienia. Bo oni doświadczają życia. Ty przed nim uciekasz w świat wirtualny.

606

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Dla mnie standardy są jednakowe.

No to od kiedy wymuszony celibat i niezdolność do zbudowania trwałego związku jest miarą sukcesu? 

Bo to już ustaliliśmy - ross jednak szczęśliwa ze swojego singielstwa nie jest. Reszta to dorabianie filozofii. Bo w tematach dotyczących inceli ustaliliśmy to wszyscy względnie zgodnie - jak żyjesz latami w celibacie i nie jesteś zdolny do nawiązania bliskiej relacji emocjonalnej, do zbudowania związku LATAMI, to wina jest w tobie. Nie w innych. I nie jest to przykład siły i samodzielności, a bezradności, nieporadności i niemocy.

Żeby mieć seks, trzeba najpierw zbudować relację. Jak jest relacja, znamy się jakiś czas już, dopiero jest seks.
W przypadku mężczyzn, którzy dażą do seksu na drugim, trzecim spotkaniu - relacja nie powstanie, bo nie ma seksu szybko, mężczyzna traci zainteresowanie.
Można oczywiście przespac się z nim szybko - ale wtedy jeśli za każdym razem szybko idziesz do łózka z meżczyzną (2, 3 , 4 randka) to "licznik" ich się nabija - i zyskujesz miano przebolcowanej szmaty.
I dlatego potem zaniżana jest liczba partnerow - i sa pretensję, ze kobiety kłamią.
I tak w kółko.

Co do nieumiejetnośći zbudowania związku - to nie oceniałabym tak surowo, ,Tu na forum pisze sporo rozwodników i rozwodniczek - i czy to znaczy, ze wszyscy oni nie potrafą zbudowac trwałej relacji?

607

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Z resztą nie tylko ja. Jest pełno ludzi na forum np Klipozor, który Teraz dopiero kogoś sobie znalazł i wynika na to, ze już na POWAŻNIE, a chłop ma 50 lat (sorry Klipozor, ale udzielasz się w Tym wątku, więc najwygodniej mi podac Twój przykład, z resztą Farmer ma 44 lata a z wpisów wynika, ze nadal sam).

Ponownie: podawanie ich przykładów świadczy o twoim niezrozumieniu zagadnienia. Bo oni doświadczają życia. Ty przed nim uciekasz w świat wirtualny.

Robię dokładnie to samo, tylko nie uprawiam seksu.
W świeie wirtualnym wcale nie życe.

608

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Dla mnie standardy są jednakowe.

No to od kiedy wymuszony celibat i niezdolność do zbudowania trwałego związku jest miarą sukcesu? 

Bo to już ustaliliśmy - ross jednak szczęśliwa ze swojego singielstwa nie jest. Reszta to dorabianie filozofii. Bo w tematach dotyczących inceli ustaliliśmy to wszyscy względnie zgodnie - jak żyjesz latami w celibacie i nie jesteś zdolny do nawiązania bliskiej relacji emocjonalnej, do zbudowania związku LATAMI, to wina jest w tobie. Nie w innych. I nie jest to przykład siły i samodzielności, a bezradności, nieporadności i niemocy.

A kto tutaj podnosi kwestię sukcesu? I o jaki sukces Ci chodzi? Życiowy? Związkowy?
Jak definiujesz sukces związkowy?
Może od tego zacznijmy, a potem dojdziemy do wniosków, czy nieudany związek ciągnięty na siłę, który człowieka wyczerpuje i niszczy jest jakimkolwiek sukcesem.
Jesteśmy poddawani presji społecznej żeby być w związkach bo tak niby jest lepiej dla "wszystkich". Nie wiadomo o jakich "wszystkich" chodzi skoro jednostki nie osiągają w związkach zadowolenia, a wbija się ludziom do głowy takie kocopoły.

609 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-11-20 13:56:32)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

Co do nieumiejetnośći zbudowania związku - to nie oceniałabym tak surowo, ,Tu na forum pisze sporo rozwodników i rozwodniczek - i czy to znaczy, ze wszyscy oni nie potrafą zbudowac trwałej relacji?

Nie jesteś rozwodniczką. Facet cię rzucił po 3-4 latach związku prawie kilkanaście lat temu, gdzie sam seks pojawił się kiedy? Po pół roku? Roku? I to twoje jedyne sensowne doświadczenie romantyczne.


A co do tematu 'licznika' to nie będę podejmował, bo w każdym poście dajesz znać, że za cholerę nie kumasz. To nie ma sensu.


Seks jest jednym z fundamentów związku. Jeśli odwlekasz temat i nadajesz mu wymiar wręcz metafizyczny, to do śmierci będziesz sama i nikogo nie znajdziesz.

610

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Co do nieumiejetnośći zbudowania związku - to nie oceniałabym tak surowo, ,Tu na forum pisze sporo rozwodników i rozwodniczek - i czy to znaczy, ze wszyscy oni nie potrafą zbudowac trwałej relacji?

Nie jesteś rozwodniczką. Facet cię rzucił po 3-4 latach związku prawie kilkanaście lat temu, gdzie sam seks pojawił się kiedy? Po pół roku? Roku? I to twoje jedyne sensowne doświadczenie romantyczne.


A co do tematu 'licznika' to nie będę podejmował, bo w każdym poście dajesz znać, że za cholerę nie kumasz. To nie ma senu.


Seks jest jednym z fundamentów związku. Jeśli odwlekasz temat i nadajesz mu wymiar wręcz metafizyczny, to do śmierci będziesz sama i nikogo nie znajdziesz.


Jakie pół roku. Już nie przesadzaj. jaki metafizycznye? Po prostu najpierw kogos poznajesz, rodzi się zaciekawienie, nić sympatii, porozumienia, poznajesz Go jako człowieka, oczywiście kreci Cię fizycznie i powoli pojawia się seks.

Seks na 3 cim spotkaniu? Przecież ja nawet człowiek jeszcze wtedy nie znam. Dlaczego miałaby się z nim kochać, przeciez to, ze mi się podoba fizycznie to za mało. musze czuć sympatie jeszcze i musze go lubić. No i musi mnie kręcić fizycznie.
Inaczej, bez
- pociągu fizycznego
- nici sympatii
- poznania choć trochę tej osoby

Seksu nie będzie,
( nie piesze tu o wielkiej miłości, bo miłość to później przychodzi, lub nie) i czekanie pół roku z seksem , już bez przesady.
A nie wypaliło, bo stwierdził, ze róznimy sie podejściem do religii, że nie moze być tak, ze jedno nie jest zbyt religijne a drugie przeciwnie iże w przyszłości trudnoby  razem wychowywac dzieci, skoro rodzice mają skrajne poglady co do religii.

611

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Agnes76 napisał/a:

A kto tutaj podnosi kwestię sukcesu? I o jaki sukces Ci chodzi? Życiowy? Związkowy?
Jak definiujesz sukces związkowy?

Ty. O tutaj:

Czasem najważniejsze co człowiek ma, i to dotyczy obu płci, to właśnie sukcesy na polu zawodowym i towarzyskim. Nieraz one właśnie ratują ludzi uwikłanych w straszne małżeństwa i niszczące rodziny, dodają sił i trzymają na powierzchni.


Dla mnie temat jest prosty: sukces odniósł ten, kto jest szczęśliwy na danej płaszczyźnie.



Bycie lub nie w związku to jedno - a akceptacja i szczęście z takiego stanu to coś osobnego. Jeśli trwasz latami w jakimś stanie, a nie jesteś szczęśliwa i lata (podkreślę LATA) mijają, a twój stan się nie zmienia, to winę ponosisz ty. Nikt inny.

Ty piszesz jakby ross miała lat 20ścia kilka maks. Ona ma już bliżej 50tki niż 40stki. Minęła już POŁOWA jej życia i dalej stoi w miejscu. To nie mężczyźni ponoszą odpowiedzialność za ten stan, ale ona sama.

612

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:

Ty piszesz jakby ross miała lat 20ścia kilka maks. Ona ma już bliżej 50tki niż 40stki. Minęła już POŁOWA jej życia i dalej stoi w miejscu. To nie mężczyźni ponoszą odpowiedzialność za ten stan, ale ona sama.

dzieki, mam nadzieję, bo zdrowotnie sie sypię troche i jakbym dożyła 90 to....  Nie zakładam ile jest komu pisane.
Ogolnie rózne rzeczy moga się wydarzyć.

Ten ex związek to myslałam, ze bedzie na dłuuugo, myslałam, ej Ross, długo się naczekałaś, ale w końcu to jest to.
A tu kiszka.
w życiu nie ma pewnosci na nic,

613

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

A nie wypaliło, bo stwierdził, ze róznimy sie podejściem do religii

Po kilku latach.

Dobrze się poznaliście. Nie ma co.


I to tyle jeśli chodzi o twoją filozofię w starciu z rzeczywistością. Bo zwyczajnie żyjesz fantazją. I tak - nadajesz seksowi znaczenie wręcz metafizyczne. Bo pomimo swojej rzekomej atrakcyjności miałaś w życiu jednego partnera. JEDNEGO. I to przez króciutką chwilę. Ty nawet swoich potrzeb pod tym kątem nie poznałaś.

614 Ostatnio edytowany przez rossanka (2023-11-20 14:11:35)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

A nie wypaliło, bo stwierdził, ze róznimy sie podejściem do religii

Po kilku latach.

Dobrze się poznaliście. Nie ma co.
.

Po jakich latach? Już w pierwszym miesiącu wyszło, jakie kto ma podejście do religii.
O to min poszło na końcu, a na moje stwierdzenie, ze przeciez od początku mówiłam, jaki mam stosunek do religii, steierdził, ze wiedział, ale myslał, ze jakoś to będzie, ale po czasie stwierdziłjednak, ze mu to przeszkadza i powinniśmy się zgodzić wspólnie, mieć jedno podejście do religii, bo on jednak u mnie tego nie moze znieśc,

615

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

A kto tutaj podnosi kwestię sukcesu? I o jaki sukces Ci chodzi? Życiowy? Związkowy?
Jak definiujesz sukces związkowy?

Ty. O tutaj:

Czasem najważniejsze co człowiek ma, i to dotyczy obu płci, to właśnie sukcesy na polu zawodowym i towarzyskim. Nieraz one właśnie ratują ludzi uwikłanych w straszne małżeństwa i niszczące rodziny, dodają sił i trzymają na powierzchni.


Dla mnie temat jest prosty: sukces odniósł ten, kto jest szczęśliwy na danej płaszczyźnie.



Bycie lub nie w związku to jedno - a akceptacja i szczęście z takiego stanu to coś osobnego. Jeśli trwasz latami w jakimś stanie, a nie jesteś szczęśliwa i lata (podkreślę LATA) mijają, a twój stan się nie zmienia, to winę ponosisz ty. Nikt inny.

Ty piszesz jakby ross miała lat 20ścia kilka maks. Ona ma już bliżej 50tki niż 40stki. Minęła już POŁOWA jej życia i dalej stoi w miejscu. To nie mężczyźni ponoszą odpowiedzialność za ten stan, ale ona sama.

Sukcesy zawodowe znacznie łatwiej zdefiniować niż związkowe, dlatego użyłam tego zwrotu smile

Ja bym się sprzeczała, czy każdy jest w stanie odnieść sukces związkowy gdyby tylko chciał. Spotkanie odpowiedniego partnera to często jak wygranie głównej nagrody na loterii.
Jednemu uda się spotkać właściwą osobę a drugiemu nie. Każdy z osobna może być naprawdę dobrym człowiekiem a razem nie stworzą dobrej relacji. Może wtedy sukcesem jest pogodzenie się z takim stanem rzeczy i życie w pojedynkę.
Ross pogodziła się z tym co jest i czerpie z życia ile tylko może. To w jej wypadku jest właśnie taki osobisty sukces.

616

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

steierdził, ze wiedział, ale myslał, ze jakoś to będzie, ale po czasie stwierdziłjednak, ze mu to przeszkadza i powinniśmy się zgodzić wspólnie, mieć jedno podejście do religii, bo on jednak u mnie tego nie moze znieśc,

O tym właśnie mówię.

Ale doprecyzuję, bo to ważna sprawa - jesteś osobą bardzo religijną/wierzącą czy odwrotnie?

617

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Agnes76 napisał/a:

Ja bym się sprzeczała, czy każdy jest w stanie odnieść sukces związkowy gdyby tylko chciał. Spotkanie odpowiedniego partnera to często jak wygranie głównej nagrody na loterii.

Nie. To kwestia metodyki poszukiwania i wyobrażeń o związku.

Jak czekasz na księcia z bajki lub księżniczkę i liczysz, że od razu to będzie do grobowej deski - to tak. I taki jest efekt: samotność. Dla mnie to kwestia poznania siebie i aktywnego szukania. I nawet jak szanse są 1:1000 to się znajdzie.

Gdyby ross się pogodziła, to w zeszłym roku nie założyłaby wątku "Wolni szukający partnera , partnerki- specjalne miejsce". Reszta to swoista gra i oszukiwanie siebie. Takie moszcze się w dupie.

618

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Ja bym się sprzeczała, czy każdy jest w stanie odnieść sukces związkowy gdyby tylko chciał. Spotkanie odpowiedniego partnera to często jak wygranie głównej nagrody na loterii.

Nie. To kwestia metodyki poszukiwania i wyobrażeń o związku.

Jak czekasz na księcia z bajki lub księżniczkę i liczysz, że od razu to będzie do grobowej deski - to tak. I taki jest efekt: samotność. Dla mnie to kwestia poznania siebie i aktywnego szukania. I nawet jak szanse są 1:1000 to się znajdzie.

Gdyby ross się pogodziła, to w zeszłym roku nie założyłaby wątku "Wolni szukający partnera , partnerki- specjalne miejsce". Reszta to swoista gra i oszukiwanie siebie. Takie moszcze się w dupie.

Oczywiście, ze to kwestia wyobrażenia o związku. I wcale nie chodzi o księcia/ księżniczkę tylko raczej odwrotnie. Bardziej chodzi o spotkanie człowieka, który potrafi się mierzyć z codziennością, wypełniać rodzinne obowiązki, o pracowitość, szczerość, prawdomówność, uczciwość, empatię i wzajemne dopasowanie. Na pewno nie stworzyłabym dobrego związku z połową mężów koleżanek, bo widzę u nich podwójne standardy i męskie przekonanie o swojej wyższości, co dla mnie jest nie do przyjęcia.
Na siłę chcesz  wmówić Ross, że musi być nieszczęśliwa bo nie znalazła sobie faceta. Jak patrzę na wiele związków i ludzi w nich uwikłanych, to myślę, że wielu może jej tego umoszczenia się w dupie i  "nieszczęścia" zazdrościć.

619

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

steierdził, ze wiedział, ale myslał, ze jakoś to będzie, ale po czasie stwierdziłjednak, ze mu to przeszkadza i powinniśmy się zgodzić wspólnie, mieć jedno podejście do religii, bo on jednak u mnie tego nie moze znieśc,

O tym właśnie mówię.

Ale doprecyzuję, bo to ważna sprawa - jesteś osobą bardzo religijną/wierzącą czy odwrotnie?

Odwrotnie. Co powiedziałam już na początku znajomości, żeby nie było, że coś zatajałam , bo tu się lubi dopowiadać historie.

620

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Ja bym się sprzeczała, czy każdy jest w stanie odnieść sukces związkowy gdyby tylko chciał. Spotkanie odpowiedniego partnera to często jak wygranie głównej nagrody na loterii.

Nie. To kwestia metodyki poszukiwania i wyobrażeń o związku.

Jak czekasz na księcia z bajki lub księżniczkę i liczysz, że od razu to będzie do grobowej deski - to tak. I taki jest efekt: samotność. Dla mnie to kwestia poznania siebie i aktywnego szukania. I nawet jak szanse są 1:1000 to się znajdzie.

Gdyby ross się pogodziła, to w zeszłym roku nie założyłaby wątku "Wolni szukający partnera , partnerki- specjalne miejsce". Reszta to swoista gra i oszukiwanie siebie. Takie moszcze się w dupie.

To było dla ludzi założone miejsce, nie dla mnie. Nie jestem tak unikatowa by być jedyną singielką czy singlem na forum.
A wątek poskutkował tym, że zaraz powstal konkurencyjny watek o tej samej nazwie i ludzie się skupili i powstało wiele pozaforumowych znajomości. Prywatnych jak i na żywo.

621

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

steierdził, ze wiedział, ale myslał, ze jakoś to będzie, ale po czasie stwierdziłjednak, ze mu to przeszkadza i powinniśmy się zgodzić wspólnie, mieć jedno podejście do religii, bo on jednak u mnie tego nie moze znieśc,

O tym właśnie mówię.

Ale doprecyzuję, bo to ważna sprawa - jesteś osobą bardzo religijną/wierzącą czy odwrotnie?

Odwrotnie. Co powiedziałam już na początku znajomości, żeby nie było, że coś zatajałam , bo tu się lubi dopowiadać historie.

A ja się dziwię, że mu odpowiedziałaś na  pytanie. Najistotniejsze jest to, że się nie dopasowaliśice i już. To nie jest tak, że religijność jest lepsza czy gorsza. Nie ma wspólnej płaszczyzny i po zabawie.

622

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Agnes76 napisał/a:

Na siłę chcesz  wmówić Ross, że musi być nieszczęśliwa bo nie znalazła sobie faceta.

Pewnie. Na siłę:

rossanka napisał/a:

Nie nie jestem zadowolona z tego, ze nie mam meża i dzieci - milion razy to już pisałam, żadna tajemnica.

A na domiar złego:

rossanka napisał/a:

Nie odniosłam sukcesu zawodowego, nie mam tytułów naukowych, nie mam jakiejś spektakularnej pracy czy pięciocyfrowych zarobków, statusu zawodowego i tak dalej.
Po prostu  pracuje, zyje, opłacam rachunki i tak dalej,

Sukces zawodowy to dla mnie założenie firmy przynoszącej wielkie zyski, albo tytuł doktora, profesora, albo bycie aktorem, jakimś sławnym pisarzem, profesorem na uczelni, kardiologiem z publikacjami na koncie, dbycie dyrektorem banku...

Nie osiągnęłam żadnej z tych rzeczy, jedynie pracuje

Powiedz jeszcze raz, że ja na siłę jej wmawiam, że nie jest szczęśliwa.

Nie wiem, może ja coś mam z oczami. Ale jak ktoś nie uważa, że odniósł sukces, a jedynie przeciętność (która jest chyba najgorszym ze stanów, najbardziej depresyjnym) i podkreśla czego mu brakuje w życiu i jest w stanie wymienić jedną płaszczyznę, na której jako tako funkcjonuje (życie towarzyskie, ale mam wątpliwości patrząc na jej poziom aktywności tutaj), to ja tu szczęścia nie widzę, a wręcz przeciwnie. Mi tu wieje deprechą.




Jak patrzę na wiele związków i ludzi w nich uwikłanych, to myślę, że wielu może jej tego umoszczenia się w dupie i  "nieszczęścia" zazdrościć.

Im brakuje odwagi, żeby coś skończyć. Ross brakuje odwagi, żeby zacząć.

623

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Agnes76 napisał/a:
rossanka napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

O tym właśnie mówię.

Ale doprecyzuję, bo to ważna sprawa - jesteś osobą bardzo religijną/wierzącą czy odwrotnie?

Odwrotnie. Co powiedziałam już na początku znajomości, żeby nie było, że coś zatajałam , bo tu się lubi dopowiadać historie.

A ja się dziwię, że mu odpowiedziałaś na  pytanie. Najistotniejsze jest to, że się nie dopasowaliśice i już. To nie jest tak, że religijność jest lepsza czy gorsza. Nie ma wspólnej płaszczyzny i po zabawie.

Nie. Ale wiele wyjaśnia. Jednak nie w tym wypadku. Bo gdyby to ross była tą stroną religijną, to wiele rzeczy nabrałoby dużego sensu. Ale tak nie jest. A kwestie podstawowe (religia/światopogląd/seks) to są właśnie fundamenty związku. Im bardziej się je odwleka i przeciąga ( np seks czy wspólne zamieszkanie) tym większe ryzyko, że coś, co można by zamknąć w kilka tygodni lub miesięcy max, to ciągnie się latami


Nie każdy związek musi trwać do grobowej deski.

To, że jakiś związek zakończył się po kilku tygodniach/miesiącach/latach nie znaczy, że byt zły.

Ale kto nie próbuje - ten nie wygrywa. Każdy związek może się rozpaść i co? Nie będę współżyć, bo jak się rozstaniemy i ten schemat się będzie powtarzać to będę mieć łatkę 'puszczalskiej'? Przecież to nic innego jak strach. Strach przed tym co powiedzą inni, strach przez zaangażowaniem, strach przed realizacją własnych potrzeb w obawie przed byciem ocenioną. Niepodejmowanie starań to też strach przed odrzuceniem. Strach nie jest wyborem.


To było dla ludzi założone miejsce, nie dla mnie

ross - to nie o to chodzi dla kogo to było. Chodzi o to, że sam fakt takiego działania wiele o tobie mówi. Tak samo jak moja wulgarność, dosadność i agresja są wynikiem moich doświadczeń życiowych. To przecież nie bierze się znikąd. To co robimy i jak to robimy wystawia nam świadectwo. Świadczy o naszym charakterze, o osobowości.

624

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Na siłę chcesz  wmówić Ross, że musi być nieszczęśliwa bo nie znalazła sobie faceta.

Pewnie. Na siłę:

rossanka napisał/a:

Nie nie jestem zadowolona z tego, ze nie mam meża i dzieci - milion razy to już pisałam, żadna tajemnica.

A na domiar złego:

rossanka napisał/a:

Nie odniosłam sukcesu zawodowego, nie mam tytułów naukowych, nie mam jakiejś spektakularnej pracy czy pięciocyfrowych zarobków, statusu zawodowego i tak dalej.
Po prostu  pracuje, zyje, opłacam rachunki i tak dalej,

Sukces zawodowy to dla mnie założenie firmy przynoszącej wielkie zyski, albo tytuł doktora, profesora, albo bycie aktorem, jakimś sławnym pisarzem, profesorem na uczelni, kardiologiem z publikacjami na koncie, dbycie dyrektorem banku...

Nie osiągnęłam żadnej z tych rzeczy, jedynie pracuje

Powiedz jeszcze raz, że ja na siłę jej wmawiam, że nie jest szczęśliwa.

Nie wiem, może ja coś mam z oczami. Ale jak ktoś nie uważa, że odniósł sukces, a jedynie przeciętność (która jest chyba najgorszym ze stanów, najbardziej depresyjnym) i podkreśla czego mu brakuje w życiu i jest w stanie wymienić jedną płaszczyznę, na której jako tako funkcjonuje (życie towarzyskie, ale mam wątpliwości patrząc na jej poziom aktywności tutaj), to ja tu szczęścia nie widzę, a wręcz przeciwnie. Mi tu wieje deprechą.




Jak patrzę na wiele związków i ludzi w nich uwikłanych, to myślę, że wielu może jej tego umoszczenia się w dupie i  "nieszczęścia" zazdrościć.

Im brakuje odwagi, żeby coś skończyć. Ross brakuje odwagi, żeby zacząć.

Jeśli ktoś żyje przeciętnie to w mojej ocenie może żyć bardzo szczęśliwie. Jak widać mamy różną optykę na sprawę. Między szczęśliwością a nieszczęściem jest jeszcze olbrzymia płaszczyzna dla dobrego życia, normalnego, właśnie przeciętnego.  Sama jestem głosicielką idei, że do szczęśliwego życia nie trzeba wybitnych sukcesów ani nadzwyczajnych zdolności. Szczęśliwe życie to zadowolenie z tego co się ma, docenianie zwykłych przyjemności, brak zmartwień. To przede wszystkim umiejętność czerpania radości z codzienności jaka by ona nie była.
Można mieć tytuł profesora i martwić się, że nie zostało się dyrektorem katedry.
Można mieć najnowsze Audi i martwić się, że nie stać mnie na Astona Martina.
Można tak do śmierci wymieniać i upatrywać w tym własnego nieszczęścia, albo cieszyć się z tego co się ma, bo więcej do życia nie jest konieczne.

Ross nie jest zadowolona, że nie ma męża i dzieci, ale to nie oznacza, że automatycznie jest nieszczęśliwa. Popadasz w skrajności.
Ross ma normalne życie jakie ma miliony ludzi i to wcale nie oznacza, że te miliony są nieszczęśliwe.

Jeśli uważasz, że normalność jet najgorszym możliwym stanem, to masz coś nie tylko z oczami tongue

625 Ostatnio edytowany przez jeziorna (2023-11-20 15:13:36)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:

Naprawdę tego nie widzisz, że jesteś taką damską wersją Shiniego/Raki/Rumuńskiego '20ścia lat później', prawda?

Ja też tego nie widzę.

Shini widzi zwiazek jako cudowne remedium na wszystkie jego problemy, wyobraża sobie, że ukochana by go wyciagnęła z domu i nauczyłaby wszystkiego, nawet gotowania itp. W dodatku też skupia sie ciagle na seksie, pisał też, że prawdopodobnie jest uzależniony od porno. Dosłownie się trzęsie i nie potrafi utrzymać kontaktu wzrokowego, kiedy ma zagadać do jakiejś dziewczyny. Marzy o tym, żeby z jakąkolwiek dziewczyną porozmawiać o anime. Myślę, że z każdą, kto okaże mu zainteresowanie, by wszedł w związek bez namysłu. Raz napisał, że nie obdarzy nikogo miłością, bo nikt mu jej nie dał.

Czy ross taka była kiedyś? Pytam poważnie, nie śledziłam jej wątku od samego początku, wiem tylko, jaka teraz jest.

Z tego co zauważyłam, to ross zdecydowała na to, że nie będzie nikogo szukać na siłę, tylko po to by być w zwiazku. Nie chce nikogo desperacko szukać. Nie chce wchodzic w zwiazki, w ktorych musialaby wiecej z siebie dawać i bardziej sie starac niz ta druga osoba. Nie chce spotykac sie z facetami tylko dla seksu, dlatego teraz pisała, ze gdyby chciala to juz by dawno sie przespała z kimkolwiek.  Ogólnie pewnie chcialaby byc w zwiazku, ale tylko w dobrym lub bardzo dobrym. Woli byc samej niż męczyc sie w conajwyzej przecietnym zwiazku. Może w otoczeniu ma wielu klonów Shiniego i dlatego ciagle jest sama, bo z takim Shini by nie weszła w zwiazek, bo na co komu facet, którego trzeba uczyc życia i samodzielności?  Może powoli juz układa sobie życie i stara sie żyć z tym, co ma, jak będzie miala czas, to sie spotka z kims czy pozna kogos nowego, ale tak na spokojnie, bez pośpiechu, bo po co, własnych dzieci nie bedzie mieć, to nie co się śpieszyć.


Jack Sparrow napisał/a:

Gdyby ross się pogodziła, to w zeszłym roku nie założyłaby wątku "Wolni szukający partnera , partnerki- specjalne miejsce". Reszta to swoista gra i oszukiwanie siebie. Takie moszcze się w dupie.

A to, czy ross pogodziła sie, totalnie nie ma znaczenia w przypadku zakładania watku dla szukających partnera. Mozna zyc w zgodzie ze sobą i pogodzic sie z tym, ze prawdopdoobnij bedzie sie samej, jednoczesnie będac otwartą na nowe znajomości i związki. Jesli trafi sie ktos fajny, to super, bedzie fajnie. A jesli nie, to tragedii nie bedzie, bo już wie, ze da sie zyc samej.

626 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-11-20 15:22:54)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Agnes76 napisał/a:

Jeśli ktoś żyje przeciętnie to w mojej ocenie może żyć bardzo szczęśliwie.

Może. Ale inaczej to opisuje i inaczej się odnosi do swojej przeciętności. I na pewno nie przez pryzmat czego to mu się w życiu osiągnąć jednak nie udało.

Między szczęśliwością a nieszczęściem jest jeszcze olbrzymia płaszczyzna dla dobrego życia, normalnego, właśnie przeciętnego.  Sama jestem głosicielką idei, że do szczęśliwego życia nie trzeba wybitnych sukcesów ani nadzwyczajnych zdolności. Szczęśliwe życie to zadowolenie z tego co się ma, docenianie zwykłych przyjemności, brak zmartwień. To przede wszystkim umiejętność czerpania radości z codzienności jaka by ona nie była.

Z jednej strony piszesz o spektrum pomiędzy 'szczęściem', a 'nieszczęściem' a potem rozpisujesz się o......szczęściu. Ja nie piszę, że do szczęścia potrzebne jest nie wiadomo co. Ale jak pojawia się wątek na ten temat i ktoś kluczy z odpowiedzią, albo wymienia czego mu się nie udało osiągnąć, to dla mnie jest to znak, ze tego szczęścia i spełnienia w życiu nie odczuwa.

Jeśli uważasz, że normalność jet najgorszym możliwym stanem, to masz coś nie tylko z oczami

PRZECIĘTNOŚĆ. Słowo klucz.


jeziorna napisał/a:

Raz napisał, że nie obdarzy nikogo miłością, bo nikt mu jej nie dał. Myślę, że z każdą, kto okaże mu zainteresowanie, by wszedł w zwiazek bez namysłu.

Czy ross taka była kiedyś? Pytam poważnie, nie śledziłam jej wątku od samego początku, wiem tylko, jaka teraz jest.


Nie, nie wszedłby z każdą w związek, bo wszystkich do siebie zniechęca. I ross podobnie - choć nieszczęśliwa to trwa w celibacie. Niezdolność do zmiany, do wejścia w relację romantyczną to ich łączy. Reszta to jest po prostu perspektywa płci.

ross zdecydowała na to, że nie będzie nikogo szukać na siłę, tylko po to by być w zwiazku

Tak I to tłumaczenie by przeszło jakby miała 15-20 lat, albo była świeżo po rozstaniu. Ma 46 lat i na koncie jeden związek trwający 3-4 lata zaraz po 30stce (i był to jedyny jej partner seksualny), a od dekady jest sama.

Mozna zyc w zgodzie ze sobą i pogodzic sie z tym, ze prawdopdoobnij bedzie sie samej, jednoczesnie bydac otwartą na nowe znajomości i związki. Jesli trafi sie ktos fajny, to super, bedzie fajnie. A jesli nie, to tragedii nie bedzie, bo już wie, ze da sie zyc samej.

Tia, a nasi incele walą konia do porno z karłami i tutaj przesiadują, bo się pogodzili z samotnością. To ma tyle samo sensu.

-edit- co do otoczenia ross - nie, tam nie ma takich, a przynajmniej niewielu. "Śliniła się' do już zajętych smile

627

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Agnes76 napisał/a:
rossanka napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

O tym właśnie mówię.

Ale doprecyzuję, bo to ważna sprawa - jesteś osobą bardzo religijną/wierzącą czy odwrotnie?

Odwrotnie. Co powiedziałam już na początku znajomości, żeby nie było, że coś zatajałam , bo tu się lubi dopowiadać historie.

A ja się dziwię, że mu odpowiedziałaś na  pytanie. Najistotniejsze jest to, że się nie dopasowaliśice i już. To nie jest tak, że religijność jest lepsza czy gorsza. Nie ma wspólnej płaszczyzny i po zabawie.

Wiem, ale czemu miałam nie odpowiedzieć? Tylko pozniej wyszło, ze to już jest za duzo bariera dla Niego. Powiedział, ze jednak zmienił zdanie, to co miałam zrobić? Na siłe nikogo nie zatrzymasz Agnes.
Potem trafiłam na forum, z reszta długo rozpaczałam po tamtym związku i ogólnie byłam w dość kiepskiej  formie psychicznej jak teraz na to patrze. 
Za bardzo się po prpstu zaangażowałam, a to niedobrze.

628

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

Wiem, ale czemu miałam nie odpowiedzieć? Tylko pozniej wyszło, ze to już jest za duzo bariera dla Niego. Powiedział, ze jednak zmienił zdanie, to co miałam zrobić? Na siłe nikogo nie zatrzymasz Agnes.
Potem trafiłam na forum, z reszta długo rozpaczałam po tamtym związku i ogólnie byłam w dość kiepskiej  formie psychicznej jak teraz na to patrze. 
Za bardzo się po prpstu zaangażowałam, a to niedobrze.

Agnes (chyba?) chodziło o to, że mi odpowiedziałaś. Na moje pytanie.


Z mojej perspektywy - od tamtej pory żyjesz w ciągłym strachu przed podobnym zranieniem.


Nie można się zaangażować za bardzo. Można się najwyżej zatracić osaczając tym samym drugą osobę.

629

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Na siłę chcesz  wmówić Ross, że musi być nieszczęśliwa bo nie znalazła sobie faceta.

Pewnie. Na siłę:

rossanka napisał/a:

Nie nie jestem zadowolona z tego, ze nie mam meża i dzieci - milion razy to już pisałam, żadna tajemnica.

A na domiar złego:

rossanka napisał/a:

Nie odniosłam sukcesu zawodowego, nie mam tytułów naukowych, nie mam jakiejś spektakularnej pracy czy pięciocyfrowych zarobków, statusu zawodowego i tak dalej.
Po prostu  pracuje, zyje, opłacam rachunki i tak dalej,

Sukces zawodowy to dla mnie założenie firmy przynoszącej wielkie zyski, albo tytuł doktora, profesora, albo bycie aktorem, jakimś sławnym pisarzem, profesorem na uczelni, kardiologiem z publikacjami na koncie, dbycie dyrektorem banku...

Nie osiągnęłam żadnej z tych rzeczy, jedynie pracuje

Powiedz jeszcze raz, że ja na siłę jej wmawiam, że nie jest szczęśliwa.

Nie wiem, może ja coś mam z oczami. Ale jak ktoś nie uważa, że odniósł sukces, a jedynie przeciętność (która jest chyba najgorszym ze stanów, najbardziej depresyjnym) i podkreśla czego mu brakuje w życiu i jest w stanie wymienić jedną płaszczyznę, na której jako tako funkcjonuje (życie towarzyskie, ale mam wątpliwości patrząc na jej poziom aktywności tutaj), to ja tu szczęścia nie widzę, a wręcz przeciwnie. Mi tu wieje deprechą.

.

Tylko czym jest sukces?

Bo : mam wykształcenie, prace, zarabiam - nie uwazam tego za jakiś sukces, tylko za norme.

Mam koleżanki, znajomych , spotykamy się, dzwonimy do siebie, spedzamy razem czas - nie uważam tego a sukces, tylko za normalne życie.

Wygląd - nie jestem ani choda ani gruba ani wysoka czy niska, ani ze mnie pasztet ani super pięknośc - normalna kobieta, jak miliony innych ludzi

Mam swoje zainteresowania, hobby , coś tam robie - też nie uważam, by to było cos spektakularnego, nie napisałam książki, nie jestem sławnym celebrytą, nie widnieje na okładkach czasopism - z resztą jak zwykły, przeciętny obywatel.

Rodziny nie mam tego mi zawsze brakowało, nie ważne czy miałam 26 lat czy 46 lat. Ale to jak mówię, zadna tajemnica.

Jack w czym miałabym odnieść sukces? W czym Ty odniosłes sukces, czy możesz się u z nami podzielić?

630

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
Agnes76 napisał/a:
rossanka napisał/a:

Odwrotnie. Co powiedziałam już na początku znajomości, żeby nie było, że coś zatajałam , bo tu się lubi dopowiadać historie.

A ja się dziwię, że mu odpowiedziałaś na  pytanie. Najistotniejsze jest to, że się nie dopasowaliśice i już. To nie jest tak, że religijność jest lepsza czy gorsza. Nie ma wspólnej płaszczyzny i po zabawie.

Nie. Ale wiele wyjaśnia. Jednak nie w tym wypadku. Bo gdyby to ross była tą stroną religijną, to wiele rzeczy nabrałoby dużego sensu. Ale tak nie jest. A kwestie podstawowe (religia/światopogląd/seks) to są właśnie fundamenty związku. Im bardziej się je odwleka i przeciąga ( np seks czy wspólne zamieszkanie) tym większe ryzyko, że coś, co można by zamknąć w kilka tygodni lub miesięcy max, to ciągnie się latami

.

Właśnie nie. Ja chciałam razem mieszkac, ex partner nie, mówił, że się zastanowi, ze to za wcześnie dla niego, że w przyszłosci pewnie zamieszkamy razem ale nie teraz (a to juz było prawie po roku  razem). Dieci chciał, ale moze za parę lat, na pweno będzie chciał, ale teraz nie, bo ma zamiar jeszcze studiować.
Po roku już byłam pewna czego chce, rok to dużo.
Ale
Przeciez nie można kogoś zmuszac na siłę, co nie?
Wtedy byłam głupia, teraz po prostu jak coś nie rokuje, to wcześniej to ucinam. Wtedy myslałam, ze moze trzeba komuś dac czas, czy co.
To było głupie.

A z seksem, to akurat ja miałam chyba większe potrzeby niż on, nie wiem moze faktcznie słabo dobraliśmy się.
Szklanej kuli nikt nie ma a i brak doświadczenia zrobił swoje.

631

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Wiem, ale czemu miałam nie odpowiedzieć? Tylko pozniej wyszło, ze to już jest za duzo bariera dla Niego. Powiedział, ze jednak zmienił zdanie, to co miałam zrobić? Na siłe nikogo nie zatrzymasz Agnes.
Potem trafiłam na forum, z reszta długo rozpaczałam po tamtym związku i ogólnie byłam w dość kiepskiej  formie psychicznej jak teraz na to patrze. 
Za bardzo się po prpstu zaangażowałam, a to niedobrze.

Agnes (chyba?) chodziło o to, że mi odpowiedziałaś. Na moje pytanie.


.

jeśli tak to żadna tajemnica.
Ale może faktycznie nie powinnam o tym pisac, z resztą to juz dawna przeszłośc. Wieki temu to było.

632

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

Tylko czym jest sukces?

Tym co daje ci subiektywne poczucie szczęścia i spełnienia.


W czym Ty odniosłes sukces, czy możesz się u z nami podzielić?

Jak wyżej. Odnalazłem swoje szczęście. Napędza to moje ambicje i sprawia, że 'chcę więcej'. Nie w kontekście pazerności i pieniądza, ale w kontekście doświadczania życia, jego piękna i różnorodności.

633

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Teraz pytanie do forumowiczów, czy uważacie siebie za przeciętnych, czy może nie. Jeśli nie to dlaczego, co sprawia, że czujecie sie ponadprzeciętni oraz jakie odnieśliście sukcesy w życiu, co jest w życiu dla Was sukcesem?

(inspiracja J Sparowwem "PRZECIĘTNOŚĆ. Słowo klucz.".

Czytam te forum i czytam i dla mnie osoby z niego sa właśnie przeciętne, czy li takie jak ogół,
Nie ma tu Noblisty, laureata koncertu Chopinowskiego, właściciela MacDonaldsa czy innej PizzyHut, czy profesora astronomii z publikacjami naukowymi, allbo kogoś, kto zasłużył się dla kinematografii  polskiej, czy medycyny, sztuki... bo dla mnie właśnie te dokonania nie sa przeciętne.

634

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Tylko czym jest sukces?

Tym co daje ci subiektywne poczucie szczęścia i spełnienia.

i.

Ale to nadal przeciętnośc.
Szczęscie może mi dać fakt, że np lubie jezdzic na rowerze, jest to dla mnie uwalnianie endorfin, ruch, przebywanie  z ludzmi, na łnie natury, poprawia mi kondycję i mięśnie nóg - to daje szczęście i spełnienie, ale to przeciętnośc, chyba, ze ktoś jet wybitnym i znanym kolarzem, odnoszącym międzynarodowe sukcesy.
Ten kolarz moim zdaniem odniósł sukces.
Pierwsza osoba, sukcesu nie odniosła, dla niej jazda to po prostu hobby i przyjemnośc. (czyli 99 procent społeczeństwa).

635

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:

Jeśli uważasz, że normalność jet najgorszym możliwym stanem, to masz coś nie tylko z oczami

PRZECIĘTNOŚĆ. Słowo klucz.

No więc dobrze, napisze to z całym przekonaniem - przeciętność to najlepsze co może nam dać wspaniałe, dające satysfakcję życie.

Do ludzi nieprzeciętnych każdy lubi się dowalić. Nieprzeciętność jest jak wyzwalacz agresji, bo inni nie chcą czuć się gorsi, i dotąd będą szukać u ludzi nieprzeciętnych braków, dopóki nie zrównają ich ze sobą, a najlepiej się poczują, gdy udowodnią, że ten nieprzeciętny jest od nich gorszy.
Doskonale to widać na przykładzie celebrytów - sępy zrobią wszystko aby tylko znaleźć coś, co ich ośmieszy albo pogrąży w oczach innych.
Napisz na Forum o swoich sukcesach a zaraz zleci się grupa ludzi, którzy Ci udowodnią, że jesteś nikim. A jak nie znajdą konkretnych zarzutów to zostaniesz nazwany narcyzem albo przeczytasz inne epitety pod swoim adresem.
Jak jesteś przeciętny  to nie musisz niczego udowadniać, niczego wyjaśniać, nie masz potrzeby obrony swojej pozycji czy osiągnięć. Jesteś jaki jesteś i nikomu nic do tego.

Napisałam o szczęściu, które można czerpać z normalnego, przeciętnego życia. Bo szczęście to stan umysłu. Można byś szczęśliwą nawet wtedy gdy nie wszystkie nasze marzenia się spełniają. Nikt nie jest w stanie spełnić wszystkich życiowych założeń i planów i to  trzeba po prostu wiedzieć.  Jak ktoś potrafi myśleć realnie, to nie skupia się na brakach, które nie są mu do życia koniecznie potrzebne. Mąż czy dzieci nie są taką potrzebą. Dla jednych rodzina - mąż i dzieci- są tym, co nadaje ich życiu sens, a dla innych są jedynie jednym z elementów życia. I mają prawo czuć się szczęśliwymi, a już na pewno zadowolonymi,  bez męża i dzieci.

636

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Mylisz sukces z osiągnięciami i szczęściem.


Sukces może być wymierny, osiągnięcie może być personalne, a poczucie szczęścia - subiektywne.

637

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:

Mylisz sukces z osiągnięciami i szczęściem.


Sukces może być wymierny, osiągnięcie może być personalne, a poczucie szczęścia - subiektywne.

Sam pisałeś o przeciętności, to Ci mówie, ze jestem przeciętna. Z resztą Ty też, jak i pozostałe forum. Pracujemy, płacimy podatki, jeden maluje, drugi uprawia sport, trzeci lubi gotować, czyli przeciętnośc. zdla mnie słowo nie ma pejorytawnego znaczenia.
Przeciętny to znaczy przeciętny, ma neutralne znaczenie.

A resztą Agnes dobrze Ci napisała.
Napisze, ze znam bardzo dobrze angielski i to jest dla mnie sukces - na poziomie C1, to zaraz zacznie się pisanie, że co to za sukces, teraz co drugi maturzysta osiąga C1 w języku, że to zadno osiągniecie, jakbym fiński znała to by było coś i tak dalej.
dlatego pytam czym jest sukces?

638

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Osiągnięcia prowadzą do sukcesu, a sukces może czynić szczęśliwym.

Jack, nie bądź jak Straszni Mieszczanie Tuwima

I oto idą, zapięci szczelnie,
Patrzą na prawo, patrzą na lewo.
A patrząc - widzą wszysko oddzielnie:
Że domy... że Stasiek... że koń... że drzewo...

639

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Serio pisząc jednak sukces jest pojęciem ciekawym.
Dla mnie na przyklad sukces odniosła moja koleżanka z dzieciństwa. Skończyła dobre studia, potem drugi kierunek zaocznie. Potem rozpoczęła prace na uniwersytecie, w tej chwili ma tytul już chyba profesora, pisze jakieś poradniki, podręczniki, udziela wywiadów w radio i w telewizji regionalnej - może to nie światowej sławy postac, ale dla mnie ona odniosła sukces.

640 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-11-20 18:01:35)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Agnes76 napisał/a:

[
No więc dobrze, napisze to z całym przekonaniem - przeciętność to najlepsze co może nam dać wspaniałe, dające satysfakcję życie.

Do ludzi nieprzeciętnych każdy lubi się dowalić. Nieprzeciętność jest jak wyzwalacz agresji, bo inni nie chcą czuć się gorsi, i dotąd będą szukać u ludzi nieprzeciętnych braków, dopóki nie zrównają ich ze sobą, a najlepiej się poczują, gdy udowodnią, że ten nieprzeciętny jest od nich gorszy.
Doskonale to widać na przykładzie celebrytów - sępy zrobią wszystko aby tylko znaleźć coś, co ich ośmieszy albo pogrąży w oczach innych.
Napisz na Forum o swoich sukcesach a zaraz zleci się grupa ludzi, którzy Ci udowodnią, że jesteś nikim. A jak nie znajdą konkretnych zarzutów to zostaniesz nazwany narcyzem albo przeczytasz inne epitety pod swoim adresem.
Jak jesteś przeciętny  to nie musisz niczego udowadniać, niczego wyjaśniać, nie masz potrzeby obrony swojej pozycji czy osiągnięć. Jesteś jaki jesteś i nikomu nic do tego.

Po co podejmować ryzyko, skoro istnieje możliwość porażki?

Po co odnosić sukcesy, skoro inni mogą nam potem zazdrościć?

Po co startować do atrakcyjnej laski, skoro ktoś może ją odbić, albo sama może odejść do 'lepszego' ?

Idąc tym tropem dalej - po co myć dupę, jak nazajutrz znowu będziemy srali?

Nic tylko się położyć i czekać na śmierć z takim podejściem.

Popatrz z kim rozmawiasz - ty wiesz ile osób mnie wyzywało i próbowało poniżać? Przecież z takim podejściem to już dawno albo bym był w psychiatryku, albo w grobie.



Tak - szczęście to stan umysłu. Podobnie jak przeciętność. Różnica jest w naszym podejściu. Jeśli opisujesz swoje życie jako przeciętne i wymieniasz ile rzeczy nie osiągnęłaś, ilu marzeń nie spełniłaś - to jest to przeciętność (nie normalność). To jest normalnie obraz depresji. Szczęście w 'normalności' to będzie umiejętność czerpania radości z małych, codziennych rzeczy. Ale dalej jak to opisujesz to będzie widać twój stosunek do tego. Czy daje ci to radość, czy jedynie jest zapychaczem czasu.

641

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

Sam pisałeś o przeciętności, to Ci mówie, ze jestem przeciętna. Z resztą Ty też, jak i pozostałe forum.


Daleko mi do przeciętności.



Normalności z resztą również. wink

642 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2023-11-20 18:25:45)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Ogólnie to szkoda że rozmowa zeszła na te słynne kurwy i kto ile ma na liczniku, bo na tym forum traci. Kobieca reaktywnosc seksualna i natura pożądania sa po prostu inne niz męska i rozbijanie tego na atomy na forum nie jest za bardzo odkrywcze. Bardzo nie lubie wątków gdzie pojawia się wojna damsko-męska, bo to niszczy klimacik luźych rozmów na forum. Niestety czasem widać, że niektórzy lubia wylać swoje żale i frustracje na forum, zamiast fajnie sobie porozmawiac z pełną kulturką, bez skakania sobie do gardeł.

Chociaż nie lubię jacka i jego sposobu wypowiadania się to ma tu trochę racji.

Ogólnie zgadzam się, że można być singlem w wyniku okoliczności i być całkiem normalnym człowiekiem. Niektóre zawody wymagają częstego podrózowania(np. marynarz, stweardesa), pracy w nieregularnych godzinach, są mało płatne i obciążające psychicznie (np ratownik medyczny). Wykonywanie takiego zawodu nie ma związku z naszym charakterem, a może nagatywnie wpływać na nasze życie prywatne. Zgadzam się też, że kobieta nie potrzebuje do szczęścia faceta i nic na siłe. Brak zainteresowania seksem u kobiet kiedy są skupione na czymś innych to też nic nowego. Kobiety bywają okresowo aseksualne (np okres początku macierzyństwa, czy bardzo wzmożonej pracy, stresu, albo aktywności fizycznej) i nie odczuwają z tego powodu frustracji seksualnej tak jak mężczyźni. Taka prawdziwa, nie okresowa hipolibidemia, która trwa całe życie to jest 1% ludzi i nie sądzę, że Ross ma na tym polu problem(jak sugerują tu panowie), bo przeciez była w związku.
Rozumiem też, że ktoś nietypowy może mieć trudnośc w znalezieniu partnera nawet przez wiele lat. Np osoba autystyczna, ortodoksyjnie realigijna, z poglądami nieprzystającymi do współczesnych norm kulturowych, skrajnie nieśmiała i wycofana społecznie itp. itd.
Wydaje mi się jednak, że jeśli Ross nie ma nic z tych rzeczy to fakt, że jest sama jest dziwny. Gdyby była samotnikiem, to jeszcze bym zrozumiała. Po prostu ma mało znajomych, obraca się w kręgu tych samych 10 przyjaciół od wielu lat i nic nie ruszyła z miejsca, bo braknie świezej krwii.  Ale jeśli jest tak jak mówi: wygląda fajnie, poznaje ludzi, wychodzi na miasto i ogólnie bywa, to chyba skłaniam się ku opinii Jacka. Nie uważam że charakterologicznie jest zbliżona do Raki, shiniego i innych inceli, ale wydaje mi się prawdopodobne, że też ma jakieś poglądy, które blokują ją w relacjach. Ogólnie 10 lat nieskutecznych prób tworzenia relacji to jest słaby wynik. No chyba, że ona całkowicie olala temat, przestała o siebie dbać, zrobiła sobie fryzure na tilde swinton i chodzi w wytartym dresie do pracy, żeby mieć pewnosc ze na pewno kazdy ją oleje.

643

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Sam pisałeś o przeciętności, to Ci mówie, ze jestem przeciętna. Z resztą Ty też, jak i pozostałe forum.


Daleko mi do przeciętności.



Normalności z resztą również. wink

dobrze, szczegółów nie będziesz podawał na publiczynm forum, to zrozumiełe.
Ale czy jesteś znany z telewizji, czy Youtuba? Czy jestes autorem książek, czy malujesz obrazy, moze piszesz muzyke do filmów, albo sam występujesz na scenie?
Czy jesteś znanym chirurgiem czy adwokatem na całe miasto? Albo sportowcem, o którym pisza media, albo masz własną firmę, ale nie firmę typu "usługi remontowe" ( co jest równierz bardzo dobre, ale to nadal przeciętny człowiek), tylko firme tyou Samsung czy jesteś właścicielem sieci perfumerii? Poważnie teraz pytam.
Co sprawia, ze nie jesteś przeciętny? Bo nawet posiadanie żony i dzieci - to jest również przeciętność.
Albo to, że masz hobby, grasz amatorsko w piłkę nożną, albo założyliście z kumplami zesół muzyczny i gracie sobie po pracy po garażach - to jest hobby czyli przeciętnośc.

Moze jesteś dziennikarzem w tv, albo ...co sprawia, ze nie jesteś przeciętny?
Bo już  pisałam, dla mnie przeciętna osobą niejest napewno moja koleżanka z dzieciństwa, która odniosła sukces, ma tytuł naukowy, ileśtam publikacji, wystąpienia publiczne, wystąpienia w mediach - to jest wg mnie sukces i nie powiedziałabym, ze jest ona przeciętnym Kowalskim.

644

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

[
No więc dobrze, napisze to z całym przekonaniem - przeciętność to najlepsze co może nam dać wspaniałe, dające satysfakcję życie.

Do ludzi nieprzeciętnych każdy lubi się dowalić. Nieprzeciętność jest jak wyzwalacz agresji, bo inni nie chcą czuć się gorsi, i dotąd będą szukać u ludzi nieprzeciętnych braków, dopóki nie zrównają ich ze sobą, a najlepiej się poczują, gdy udowodnią, że ten nieprzeciętny jest od nich gorszy.
Doskonale to widać na przykładzie celebrytów - sępy zrobią wszystko aby tylko znaleźć coś, co ich ośmieszy albo pogrąży w oczach innych.
Napisz na Forum o swoich sukcesach a zaraz zleci się grupa ludzi, którzy Ci udowodnią, że jesteś nikim. A jak nie znajdą konkretnych zarzutów to zostaniesz nazwany narcyzem albo przeczytasz inne epitety pod swoim adresem.
Jak jesteś przeciętny  to nie musisz niczego udowadniać, niczego wyjaśniać, nie masz potrzeby obrony swojej pozycji czy osiągnięć. Jesteś jaki jesteś i nikomu nic do tego.





Tak - szczęście to stan umysłu. Podobnie jak przeciętność. Różnica jest w naszym podejściu. Jeśli opisujesz swoje życie jako przeciętne i wymieniasz ile rzeczy nie osiągnęłaś, ilu marzeń nie spełniłaś - to jest to przeciętność (nie normalność). To jest normalnie obraz depresji. Szczęście w 'normalności' to będzie umiejętność czerpania radości z małych, codziennych rzeczy. Ale dalej jak to opisujesz to będzie widać twój stosunek do tego. Czy daje ci to radość, czy jedynie jest zapychaczem czasu.

Nie myl szcześcia z przeciętnością.
Można być ponadprzeciętnym  Byc profesorem czegośtam i znać boegle 5 jezyków i napisac encyklopedię ale być nieszczęśliwym.
A można skończyć sama zawodówke, być kucharką i być szczęśliwą. Jak i odwrotnie można skończyć garówke i być nieszczesliwą jak i być szceśliwym profesorem.

To , ze ktoś jest szczęśliwy nie oznacza jednocześnie, że nie jest przeciętny.

645 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-11-20 18:28:52)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Poważnie teraz pytam.


smile

-edit- co mi tekst wcięło. Miało być: mama zawsze mi powtarzała, że jestem wyjątkowy smile

646

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Wydaje mi się jednak, że jeśli Ross nie ma nic z tych rzeczy to fakt, że jest sama jest dziwny. Gdyby była samotnikiem, to jeszcze bym zrozumiała. Po prostu ma mało znajomych, obraca się w kręgu tych samych 10 przyjaciół od wielu lat i nic nie ruszyła z miejsca, bo braknie świezej krwii.  Ale jeśli jest tak jak mówi: wygląda fajnie, poznaje ludzi, wychodzi na miasto i ogólnie bywa, to chyba skłaniam się ku opinii Jacka. Nie uważam że charakterologicznie jest zbliżona do Raki, shiniego i innych inceli, ale wydaje mi się prawdopodobne, że też ma jakieś poglądy, które blokują ją w relacjach. Ogólnie 10 lat nieskutecznych prób tworzenia relacji to jest słaby wynik. No chyba, że ona całkowicie olala temat, przestała o siebie dbać, zrobiła sobie fryzure na tilde swinton i chodzi w wytartym dresie do pracy, żeby mieć pewnosc ze na pewno kazdy ją oleje.

Niezupełnie. Zobacz ilu ludzi tu pisze, ze sa też latami samotni. Albo mają jakies przelotne romanse, ale to nie jest to. Jak policzysz forum, to wyjdzie całkiem spora grupa mężczyzn i kobiet i nie pisze tu o Shini i innych charakterystycznych,
Jednocześnie, czy nie znasz ludzi będących w związkach, którzy jak ich bardziej poznasz to się dziwisz, jakim cudem z takim charakterem? Na forum oprócz singli pisza również żonaci, mężatki, czy czytając ich nie masz czasem wrażenia, ze z nimi nie do końca jest wszystko w porządku, a jednak maja współmałżonków?

Paradoksalnie. Jakby teraz jakimś cudem okazało się, ze za miesiąc od tej pory poznaje kogoś i wchodze w związek, czy z automatu przechodze z kategorii "coś z Rossanką jest nie tak" do kategorii "ooo z nią jest jednak wszystko w porządku"?
Czy ogólnie fakt bycia w związku sprawia, ze ktoś jest "normalny"? Jak nie to nie?

Moja babcia owdowiała jakoś tak koło 60ki. Przez kolejne 30pare lat była sama. Czy to znaczy, ze z nią było cos nie tak? Ntylko mi nie piszczie o wieku, bo jakby wyszła w wieku i 65 lat za mąż, kolejne 30 byłaby mężatką przy założeniu, ze drugi mąż byłby żywotny. 30 lat małżeństwa to staż, którym pobecnie niewielu może sie pochwalić) wink

647

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

Czy ogólnie fakt bycia w związku sprawia, ze ktoś jest "normalny"? Jak nie to nie?

Nie odwracaj kota ogonem. Doskonale wiesz, że chodzi o fakt niezdolności do zbudowania relacji romantycznej (a już tym bardziej trwałej) mając.....prawie 50tkę.

648

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Czy ogólnie fakt bycia w związku sprawia, ze ktoś jest "normalny"? Jak nie to nie?

Nie odwracaj kota ogonem. Doskonale wiesz, że chodzi o fakt niezdolności do zbudowania relacji romantycznej (a już tym bardziej trwałej) mając.....prawie 50tkę.

Fakt. Lubię mężczyzn, wielu mi sie podoba. Ale już do łóżka żeby z jakims iść - tu się rzadko zdarza. Nie wiem jak one to robią te kobiety z "dużym licznikiem" jak tu było powiedziane.
Nawet bym nie miała ochoty tyle razy, jak on e to robią? Jak mam ochotę pójśc do łóżka z jednym męczyzną na 100 albo na 200, jesli go oczywiście trchę już znam, to już jest sukces. Nawet czasem zazdroszcze tym, co to moga z każdym. prawie.
No i wszystko staje w miejscu.
A zmusic sie nie umiem.

649 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2023-11-20 19:00:01)

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:

Niezupełnie. Zobacz ilu ludzi tu pisze, ze sa też latami samotni. Albo mają jakies przelotne romanse, ale to nie jest to. Jak policzysz forum, to wyjdzie całkiem spora grupa mężczyzn i kobiet i nie pisze tu o Shini i innych charakterystycznych,
Jednocześnie, czy nie znasz ludzi będących w związkach, którzy jak ich bardziej poznasz to się dziwisz, jakim cudem z takim charakterem? Na forum oprócz singli pisza również żonaci, mężatki, czy czytając ich nie masz czasem wrażenia, ze z nimi nie do końca jest wszystko w porządku, a jednak maja współmałżonków?

Paradoksalnie. Jakby teraz jakimś cudem okazało się, ze za miesiąc od tej pory poznaje kogoś i wchodze w związek, czy z automatu przechodze z kategorii "coś z Rossanką jest nie tak" do kategorii "ooo z nią jest jednak wszystko w porządku"?
Czy ogólnie fakt bycia w związku sprawia, ze ktoś jest "normalny"? Jak nie to nie?

Moja babcia owdowiała jakoś tak koło 60ki. Przez kolejne 30pare lat była sama. Czy to znaczy, ze z nią było cos nie tak? Ntylko mi nie piszczie o wieku, bo jakby wyszła w wieku i 65 lat za mąż, kolejne 30 byłaby mężatką przy założeniu, ze drugi mąż byłby żywotny. 30 lat małżeństwa to staż, którym pobecnie niewielu może sie pochwalić) wink

Ja nie uważam, że bycie w związku jest wyznacznikem szczęścia, albo potwierdzeniem jakości człowieka. Po prostu wydaje mi się że każdy kto szuka związku (a twoja babcia szukała?) i jest w miare normalny, bez odklejki jak Shini jest w stanie go stworzyć.
Nienormalne jest deklarowanie chęci żeby coś konkretnego zrobić ze swoim zyciem, ale nie umieć tego osiągnać latami. Gdybyś od 10 lat miała problem, że chcesz pojechać na sylwestra w zakopanem i od 10 lat się tam nie wybrala bo coś tam to też bym zaczela uwazac ze cos ściemniasz z tym wyjazdem i nie zabierasz się za to jak należy.
Na forum są różne jednostki... Ale IRL to tacy zacięci single, czyli tacy co szukają ale zawsze coś im nie podejdzie zawsze mają jakiś feler który widać już przy pierwszym spotkaniu. I przepracowanie go u seksuologa czy uswiadomienie sobie ze sie odstaje od normy może skrocić czas szukania miłości z 20 lat do 5.
Wiesz ja tak dociekam nie żeby zrobić ci przykrość, ale może warto się zastanowić. Np tobie podoba się jeden facet na 100, a jak jesteś z kolezankami to one też mają takie preferencje? Czy np im się podoba już 10 na 100? albo 50 na 100? Albo uważasz że koniecznie musisz być z facetem co ma X, a co na to twoje otoczenie? Czy oni też uważaja że jak znajdziesz takiego co ma X to będzie super, czy może powinnaś poszukać kogoś kto ma Y i Z? Albo może że faceta z X nie znajdziesz.
Lubisz facetów i ci się podobaja, więc co się z nimi dzieje? Poznajesz ich i co dalej? Każdy zajęty? Nie ma ani jednego fajnego i wolnego? Zaden nic nie odwzajemnia?

650

Odp: Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?
rossanka napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
rossanka napisał/a:

Czy ogólnie fakt bycia w związku sprawia, ze ktoś jest "normalny"? Jak nie to nie?

Nie odwracaj kota ogonem. Doskonale wiesz, że chodzi o fakt niezdolności do zbudowania relacji romantycznej (a już tym bardziej trwałej) mając.....prawie 50tkę.

Fakt. Lubię mężczyzn, wielu mi sie podoba. Ale już do łóżka żeby z jakims iść - tu się rzadko zdarza. Nie wiem jak one to robią te kobiety z "dużym licznikiem" jak tu było powiedziane.
Nawet bym nie miała ochoty tyle razy, jak on e to robią? Jak mam ochotę pójśc do łóżka z jednym męczyzną na 100 albo na 200, jesli go oczywiście trchę już znam, to już jest sukces. Nawet czasem zazdroszcze tym, co to moga z każdym. prawie.
No i wszystko staje w miejscu.
A zmusic sie nie umiem.

I to tyle z twoich wcześniejszych deklaracji.

Posty [ 586 do 650 z 976 ]

Strony Poprzednia 1 8 9 10 11 12 16 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Kobiety, czy jest Wam lepiej po rozstaniu?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024