=Lady Loka]
calineczka58 napisał/a:Lady Loka]Zrobienie obiadu i posprzątanie przy 5miesięcznym dziecku, dobry żart 
Przy takim maluchu, jeżeli jest wymagający, to pójście do toalety jest wyzwaniem. I nie siedzi się całe dnie patrząc na dziecko. Taki maluch się sam sobą nie zajmie, trzeba cały czas animować. A tu grzechotka, a tu książeczka, odejść można na minutę, zaraz się wraca, a jak akurat jest dzień tulenia to cała robota z głowy, bo nawet do wózka nie wejdzie. Super dzień.
Autorko, ja bym poczekała i spróbowała się uspokoić. Skoro rodzice pokrywają Wam opłaty, a facet zarabia, to poszukałabym terapii online albo stacjonarnie. Dziecku znajdziesz opiekę na godzinę, a Ty się wyrwiesz i przemyślisz. Jak dziecko skończy rok, moze iść do żłobka, a Ty do pracy i jak najbardziej trzeba brać pod uwagę prace za minimalną.
Samochód w tym momencie nie jest najważniejszą rzeczą, a usamodzielnienie się jest.
I wtedy, jak będziesz zarabiać na siebie, to się zastanów, czy chcesz z tym facetem spędzić kolejne 20 lat.[/quote
Przez 11 godzin godzin nie dasz rady zrobić obiadu? Choćby zwykłego rosołu lub spaghetti? Nie wiem jak przeżyły te rodziny w których kiedyś było po 5cioro i więcej dzieci. Uważam, ze to nie jest tak że nie da się ogarnąć a zwykle lenistwo.
Zapraszam, wpadaj. Oddam Dzidziula na 24h i zobaczę, jak gotujesz obiad.
Jasne, że ja mogę zostawić dziecko w łóżeczku i zrobić obiad, a w międzyczasie próbować je uspokoić głosem, jak się rozwrzeszczy. Tylko mam inne priorytety. A mojemu mężowi, ktory zresztą pracuje zdalnie, zupełnie nie przeszkadza zrobienie obiadu. Więc trochę nie wiem, czemu ja mam na siłę robić z siebie matkę polkę, która potem będzie opowiadać bajki i wywoływać poczucie winy u innych kobiet, bo ja ogarniam i jestem super, a one nie. Prawda jest taka, że to jest zawsze kosztem czegoś, a my dużo przeszliśmy, żeby mieć żywe dziecko i nie chcemy robić pokazówy na siłę kosztem czasu spędzanego z dzieckiem, bo dla nas obojga to ten czas jest priorytetem. Teraz nawiązujemy z dzieckiem więź. Ten czas szybko mija. Ja wolę zabrać dziecko na spacer i patrzeć, jak ogląda z zaciekawieniem świat. Ten czas już nie wróci, a ja nie wiem czy będę mieć jeszcze szansę na doświadczenie tego z kolejnym dzieckiem. Więc chcę czerpać z tego czasu ile wlezie. I całe szczęście mam faceta, który ma takie samo podejście.
Jak mąż miał urlop to gotowaliśmy na zmianę, bo na zmianę ogarnialiśmy Dzidziula
za 2-3 miesiące Dzidziul będzie samodzielnie siadał i bawił się zabawkami, które sam sobie będzie podnosił, to nie będzie dla mnie problemem rozłozenie mu maty do zabawy w kuchni i animowanie go przy jednoczesnym gotowaniu. Póki co w trakcie zabawy na macie jednak Młode wymaga 100% uwagi, więc tą naszą uwagę ma w pełni.
Odniosę się jeszcze do jednego fragmentu.
"Skoro mąż pracuje i robi wszystko by utrzymać rodzinę".
Urlop macierzyński i rodzicielski w Polsce są płatne.
Autorka zapewne dostaje kosiniakowe, więc też wkłada w domowy budżet.
Dziękuję za zaproszenie. Mialam troje malutkich dzieci. I wyobraź sobie zdążyłam pójść na spacer z dziecmi, na basen i ugotować obiad. Tak, tak marz dalej, ze za 2,3 miesiące rozłożysz mate a dzidziuś będzie się bawił... rozczaruje cię wtedy nawet do łazienki nie wyjdziesz, by dziecko nie płakało. A może tak mniej seriali oraz internetu i będziesz potrafiła znaleźć 40 min na na gotowanie?