Mam dosyć POMOCY - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 168 ]

66 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-09-26 15:14:22)

Odp: Mam dosyć POMOCY
Kasssja napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Jeżeli kobieta przy jednym dziecku nie ogarnia tak podstawowej czynność jak ugotowanie obiadu, to współczuje partnerowi.
Ja bym sie rozwiódł.

Czyli do rozłożonych nóg na życzenie męża, dorzucamy ugotowany obiad przez żonę dla męża <b>w wolnej chwili, gdy akurat nie zmienia pieluch, nie pielęgnuje bobasa, nie karmi go, nie usypia lub nie utula trosk i bóli brzuszka, nie bawi go, żeby się rozwijał, nie zbiera się na spacer lub spaceruje, żeby dziecko miało dostęp do świeżego powietrza, nie sprząta, nie pierze, nie prasuje, nie robi zakupów choćby na ten nieszczęsny obiad, nie czyści butelek, laktatorów itd. itp.</b>

Szeptuchowe warunki funkcjonowania małżeństwa, niczym pańszczyzna :-D

No wiadomo, bo co innego mogłaby w tej wolnej chwili robić, poza oczywiście patrzeniem na dziecko XD Minuta ciszy dla żony szeptucha, choć pewnie już się przyzwyczaiła do kastowego systemu w ich domu i zna swoje miejsce w szeregu. Szeptuch nazywa to podziałem ról w rodzinie, dla mnie to niewolnictwo za miskę ryżu. Co innego móc ugotować obiad, jak się ma czas i chęci, a co innego musieć to robić, bo inaczej dostanie się bęcki. Baby, pracujcie na siebie i zawsze miejcie alternatywę, żeby z takim dziaduchem nie wylądować i nie rozwinąć w sobie z przymusu syndromu sztokholmskiego.


Dokładnie. Współczuję kobietom, które są skazane na łaskę i niełaskę dziada, który im rozwodem grozi, bo a to obiad nie ugotowany, a to nogi nie rozłożone jak pan sobie życzy. Każda kobieta powinna umieć zadbać o siebie, aby być samodzielną i niezależną, żeby kopnąć w zadek takiego szowinistycznego dziada, jak przyjdzie mu do głowy wykorzystywać sytuację.
To forum jest wciąż dla mnie skarbnicą wiedzy, jakimi dziadami potrafią być niektórzy faceci i faktycznie tylko współczuć ich partnerkom.

PS.  W sumie w takich momentach jeszcze bardziej doceniam mojego męża. Chyba zrobię mu dzisiaj coś, co lubi na obiad. Z miłości :-))

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Mam dosyć POMOCY
MagdaLena1111 napisał/a:
Kasssja napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Czyli do rozłożonych nóg na życzenie męża, dorzucamy ugotowany obiad przez żonę dla męża <b>w wolnej chwili, gdy akurat nie zmienia pieluch, nie pielęgnuje bobasa, nie karmi go, nie usypia lub nie utula trosk i bóli brzuszka, nie bawi go, żeby się rozwijał, nie zbiera się na spacer lub spaceruje, żeby dziecko miało dostęp do świeżego powietrza, nie sprząta, nie pierze, nie prasuje, nie robi zakupów choćby na ten nieszczęsny obiad, nie czyści butelek, laktatorów itd. itp.</b>

Szeptuchowe warunki funkcjonowania małżeństwa, niczym pańszczyzna :-D

No wiadomo, bo co innego mogłaby w tej wolnej chwili robić, poza oczywiście patrzeniem na dziecko XD Minuta ciszy dla żony szeptucha, choć pewnie już się przyzwyczaiła do kastowego systemu w ich domu i zna swoje miejsce w szeregu. Szeptuch nazywa to podziałem ról w rodzinie, dla mnie to niewolnictwo za miskę ryżu. Co innego móc ugotować obiad, jak się ma czas i chęci, a co innego musieć to robić, bo inaczej dostanie się bęcki. Baby, pracujcie na siebie i zawsze miejcie alternatywę, żeby z takim dziaduchem nie wylądować i nie rozwinąć w sobie z przymusu syndromu sztokholmskiego.


Dokładnie. Współczuję kobietom, które są skazane na łaskę i niełaskę dziada, który im rozwodem grozi, bo a to obiad nie ugotowany, a to nogi nie rozłożone jak pan sobie życzy. Każda kobieta powinna umieć zadbać o siebie, aby być samodzielną i niezależną, żeby kopnąć w zadek takiego szowinistycznego dziada, jak przyjdzie mu do głowy wykorzystywać sytuację.
To forum jest wciąż dla mnie skarbnicą wiedzy, jakimi dziadami potrafią być niektórzy faceci i faktycznie tylko współczuć ich partnerką.

Dokladnie byc na utrzymaniu faceta to najgorszy koszmar,  ja bym sie poszla powiesic honorowo

68

Odp: Mam dosyć POMOCY
R_ita2 napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Dokładnie. Współczuję kobietom, które są skazane na łaskę i niełaskę dziada, który im rozwodem grozi, bo a to obiad nie ugotowany, a to nogi nie rozłożone jak pan sobie życzy. Każda kobieta powinna umieć zadbać o siebie, aby być samodzielną i niezależną, żeby kopnąć w zadek takiego szowinistycznego dziada, jak przyjdzie mu do głowy wykorzystywać sytuację.
To forum jest wciąż dla mnie skarbnicą wiedzy, jakimi dziadami potrafią być niektórzy faceci i faktycznie tylko współczuć ich partnerką.

Dokladnie byc na utrzymaniu faceta to najgorszy koszmar,  ja bym sie poszla powiesic honorowo


To zależy od mężczyzny. Np mojemu mężowi nie robi czy mu zrobię obiad czy nie. Czy jest posprzątane czy nie. Czy rzeczy dziecka są ogarnięte, czy nie. Ja sama z siebie "siedząc w domu" (nie bez powodu w cudzysłowie, bo każdy wie, że to nie siedzenie) mam potrzebę to wszystko ogarnąć. Doceniam jego rolę i wkład w naszą rodzinę- pieniądze. JA takich nie zarobię. Dlatego nie uważam by mi umniejszało posprzątanie, ugotowanie obiadu i jego dobro, by mu było dobrze i wesoło, wygodnie. On ma gorszy orzech do zgryzienia- walkę biznesową, ciągłe decyzje biznesowe od których wiele zależy, dywagacje, decyzje co dalej. A ja sobie siedzę zadowolona i wygodna i tylko muszę sprzątnąć i ugotować. Faceci maja gorzej. Mają przed sobą większą walkę niż kobiece role. Odpowiedzialność, bezpieczeństwo, zabezpieczenie finansowe... a ja co? Ugotuje mu ten obiad i jestem uciemiężona?

Jak masz fajnego meza to co innego.  Ja tam nawet bym.mogla i gotowac z klamerka na nosie, zeby mnie zapachy nie kusily, tyle,ze to gotowanie to nudne jest

69

Odp: Mam dosyć POMOCY
JuliaUK33 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
Kasssja napisał/a:

No wiadomo, bo co innego mogłaby w tej wolnej chwili robić, poza oczywiście patrzeniem na dziecko XD Minuta ciszy dla żony szeptucha, choć pewnie już się przyzwyczaiła do kastowego systemu w ich domu i zna swoje miejsce w szeregu. Szeptuch nazywa to podziałem ról w rodzinie, dla mnie to niewolnictwo za miskę ryżu. Co innego móc ugotować obiad, jak się ma czas i chęci, a co innego musieć to robić, bo inaczej dostanie się bęcki. Baby, pracujcie na siebie i zawsze miejcie alternatywę, żeby z takim dziaduchem nie wylądować i nie rozwinąć w sobie z przymusu syndromu sztokholmskiego.


Dokładnie. Współczuję kobietom, które są skazane na łaskę i niełaskę dziada, który im rozwodem grozi, bo a to obiad nie ugotowany, a to nogi nie rozłożone jak pan sobie życzy. Każda kobieta powinna umieć zadbać o siebie, aby być samodzielną i niezależną, żeby kopnąć w zadek takiego szowinistycznego dziada, jak przyjdzie mu do głowy wykorzystywać sytuację.
To forum jest wciąż dla mnie skarbnicą wiedzy, jakimi dziadami potrafią być niektórzy faceci i faktycznie tylko współczuć ich partnerką.

Dokladnie byc na utrzymaniu faceta to najgorszy koszmar,  ja bym sie poszla powiesic honorowo

Na szczęście dopóki działa brytyjski socjal, to nie musisz się wieszać ani honorowo, ani bez honoru :-D
I dobrze, bo byłoby tu nudno bez Ciebie, Julka :-D ;-)

70

Odp: Mam dosyć POMOCY
MagdaLena1111 napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Dokładnie. Współczuję kobietom, które są skazane na łaskę i niełaskę dziada, który im rozwodem grozi, bo a to obiad nie ugotowany, a to nogi nie rozłożone jak pan sobie życzy. Każda kobieta powinna umieć zadbać o siebie, aby być samodzielną i niezależną, żeby kopnąć w zadek takiego szowinistycznego dziada, jak przyjdzie mu do głowy wykorzystywać sytuację.
To forum jest wciąż dla mnie skarbnicą wiedzy, jakimi dziadami potrafią być niektórzy faceci i faktycznie tylko współczuć ich partnerką.

Dokladnie byc na utrzymaniu faceta to najgorszy koszmar,  ja bym sie poszla powiesic honorowo

Na szczęście dopóki działa brytyjski socjal, to nie musisz się wieszać ani honorowo, ani bez honoru :-D
I dobrze, bo byłoby tu nudno bez Ciebie, Julka :-D ;-)

Social jest fajny dla kobiet,bo chociaz maja pieniadze, a jak kiedys nie bylo socjali to albo do roboty albo na utrzymanie faceta

71

Odp: Mam dosyć POMOCY
R_ita2 napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
R_ita2 napisał/a:

To zależy od mężczyzny. Np mojemu mężowi nie robi czy mu zrobię obiad czy nie. Czy jest posprzątane czy nie. Czy rzeczy dziecka są ogarnięte, czy nie. Ja sama z siebie "siedząc w domu" (nie bez powodu w cudzysłowie, bo każdy wie, że to nie siedzenie) mam potrzebę to wszystko ogarnąć. Doceniam jego rolę i wkład w naszą rodzinę- pieniądze. JA takich nie zarobię. Dlatego nie uważam by mi umniejszało posprzątanie, ugotowanie obiadu i jego dobro, by mu było dobrze i wesoło, wygodnie. On ma gorszy orzech do zgryzienia- walkę biznesową, ciągłe decyzje biznesowe od których wiele zależy, dywagacje, decyzje co dalej. A ja sobie siedzę zadowolona i wygodna i tylko muszę sprzątnąć i ugotować. Faceci maja gorzej. Mają przed sobą większą walkę niż kobiece role. Odpowiedzialność, bezpieczeństwo, zabezpieczenie finansowe... a ja co? Ugotuje mu ten obiad i jestem uciemiężona?

Jak masz fajnego meza to co innego.  Ja tam nawet bym.mogla i gotowac z klamerka na nosie, zeby mnie zapachy nie kusily, tyle,ze to gotowanie to nudne jest

a ja lubię gotować : D uczę się różnych kuchni. z Pomocą męża nauczyłam się kuchni tureckiej. Z pomocą jego przyjaciela nauczyłam się kuchni syryjskiej. Teraz uczę się afgańskiego Bolani bo mają kolegę z Afganistanu i chcę mu zrobić przyjemność : D Kocham gotować! To lepsze niż biznes. Cieszy ludzi i pozwala się zrelaksować/odciąć/odpocząć/wyłączyć. Kuchnia, jedzonko, towarzystwo, przyjaźnie...

Mnie jedzenie stresuje, bo sie boje ,ze przytyje za duzo.

72

Odp: Mam dosyć POMOCY

Zgadzam się z tobą.
Tylko zważ na to, że nie tylko autorka chciała by wszystko.
Panie( niektóre ) tutaj komentujące również.
Facet na zarabiać, wiadomo że więcej od niej, bo hipergamia. Po pracy ma robić zakupy gotować sprzątać i prac ( jak jedna pani pisze, jej facet robi wszystko) no i potem jeszcze w tym wszystkim ma znaleźć czas na dziecko i oczywiście ma się zajmować  nią. W tym czasie pani mama na cały etat, jak pisze kolejna pani , szlifuje krawężniki i posadzki miejscowych galeri wózkiem, no bo bombek wymaga świeżego powietrza, "co świeżego powietrza ty szowinisto zabraniasz dzieciaczkowi, sam sobie gotuj obiad."
Nie można wyjąć razem po pracy, jak mąż zje obiad na spacer.
Trzeba szorować od rana do wieczora ( z przerwą na netfliksa oczywiście )

Dlatego tak ważne jest wprowadzenie obligatoryjnej opieki naprzemiennej.
Żeby facet mógł, bez strachu o kontakt i rozwój dziecka, wziąć z taką panią rozwód.
No ale niestety tak to jest jak kobieta zapomniane, że przede wszystkim jest żoną, a potem matka.
I przede wszystkim ma obowiązki względem męża a potem dziecka.
Oczywiście to samo dotyczy męża.
Potem będzie płacz, bo facet odszedł, do takiej dla której nie był tylko trutniem

73

Odp: Mam dosyć POMOCY

Dobra, olać ludzi, którzy niemowlaki to widzieli tylko u przyjaciół i na zdjeciach.

Dziewczyny, czy macie jakies rady na bolesne ząbkowanie? Bo zęba jak nie było tak nie ma, a dzisiaj mamy takie jazdy, że umieram (o ile mi wolno, bo przecież przy dziecku nie mozna być zmeczonym). Jutro idziemy się szczepic Bexsero i juz się boje tej kombinacji XD

Pedicetamol poszedł w ruch, żel na dziasła też mam.

74

Odp: Mam dosyć POMOCY
Lady Loka napisał/a:

Dobra, olać ludzi, którzy niemowlaki to widzieli tylko u przyjaciół i na zdjeciach.

Dziewczyny, czy macie jakies rady na bolesne ząbkowanie? Bo zęba jak nie było tak nie ma, a dzisiaj mamy takie jazdy, że umieram (o ile mi wolno, bo przecież przy dziecku nie mozna być zmeczonym). Jutro idziemy się szczepic Bexsero i juz się boje tej kombinacji XD

Pedicetamol poszedł w ruch, żel na dziasła też mam.

My dawaliśmy syrop przeciwbólowy i gryzak wodny z lodówki do memłania.

75

Odp: Mam dosyć POMOCY
R_ita2 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Dobra, olać ludzi, którzy niemowlaki to widzieli tylko u przyjaciół i na zdjeciach.

Dziewczyny, czy macie jakies rady na bolesne ząbkowanie? Bo zęba jak nie było tak nie ma, a dzisiaj mamy takie jazdy, że umieram (o ile mi wolno, bo przecież przy dziecku nie mozna być zmeczonym). Jutro idziemy się szczepic Bexsero i juz się boje tej kombinacji XD

Pedicetamol poszedł w ruch, żel na dziasła też mam.

Loka, a próbowałaś masować dziąsełka? Wystarczy, że czystymi palcami lub bardzo delikatną, o miękkim włosiu szczoteczką będziemy je masowac, co ukoi ból.
Kiedyś też wyczytałam, że rumianek jest spoko bo ma działanie przeciwzapalne.
Gryzak z dobrym składem, nie sztuczny.
Zamiast biszkopcików mrożone warzywa do gryzienia.

Nic innego nie przychodzi mi do głowy, u nas pomagało to sad

Masuję, bo mamy to jako częsć masazy po podcięciu wędzidełka, ale nie widzę róznicy. Nasza neurologopeda mówi, ze nie czuc tego zęba jeszcze, ale awantury mamy juz ostre i widać, ze to zęby.

Biszkopcików nie dawałam nigdy smile dopiero co wystartowaliśmy z rozszerzaniem.

Musze sprobowac z rumiankiem.

76

Odp: Mam dosyć POMOCY
Lady Loka napisał/a:

Dobra, olać ludzi, którzy niemowlaki to widzieli tylko u przyjaciół i na zdjeciach.

Dziewczyny, czy macie jakies rady na bolesne ząbkowanie? Bo zęba jak nie było tak nie ma, a dzisiaj mamy takie jazdy, że umieram (o ile mi wolno, bo przecież przy dziecku nie mozna być zmeczonym). Jutro idziemy się szczepic Bexsero i juz się boje tej kombinacji XD

Pedicetamol poszedł w ruch, żel na dziasła też mam.

Mojej corce pomagal zel na zabkowanie i to efekt byl natychmiastowy,ale to niewiem czy na kazde dziecko tak dziala.

77

Odp: Mam dosyć POMOCY

Tak sobie mysle,szkoda,ze niemowlaki nie sa jak male kotki.  Kumpela ma kociaka-spi faktycznie z 15 godzin dziennie, w 3 dni nauczyl sie zalatwiac do kuwety, jest czysty, je bezproblemowo,  miauczy tylko gdy czegos potrzebuje,sam sie potrafi bawic, nie miauczy, ze chce na rece... czemu ludzkie dzieci takie nie sa

78 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2023-09-26 19:26:28)

Odp: Mam dosyć POMOCY
JuliaUK33 napisał/a:

Tak sobie mysle,szkoda,ze niemowlaki nie sa jak male kotki.  Kumpela ma kociaka-spi faktycznie z 15 godzin dziennie, w 3 dni nauczyl sie zalatwiac do kuwety, jest czysty, je bezproblemowo,  miauczy tylko gdy czegos potrzebuje,sam sie potrafi bawic, nie miauczy, ze chce na rece... czemu ludzkie dzieci takie nie sa

Bo kotki jak dorosną to mają umysł 2latka już do końca zycia?

Ja lubię mojego Dzidziula. Dzisiaj dołozył do pieca, ale zwykle jest bardzo pogodnym dzieckiem. Mam tylko nadzieję, ze zaliczymy normalną noc.

79

Odp: Mam dosyć POMOCY
Lady Loka napisał/a:

Zrobienie obiadu i posprzątanie przy 5miesięcznym dziecku, dobry żart big_smile
Przy takim maluchu, jeżeli jest wymagający, to pójście do toalety jest wyzwaniem. I nie siedzi się całe dnie patrząc na dziecko. Taki maluch się sam sobą nie zajmie, trzeba cały czas animować. A tu grzechotka, a tu książeczka, odejść można na minutę, zaraz się wraca, a jak akurat jest dzień tulenia to cała robota z głowy, bo nawet do wózka nie wejdzie. Super dzień.

Autorko, ja bym poczekała i spróbowała się uspokoić. Skoro rodzice pokrywają Wam opłaty, a facet zarabia, to poszukałabym terapii online albo stacjonarnie. Dziecku znajdziesz opiekę na godzinę, a Ty się wyrwiesz i przemyślisz. Jak dziecko skończy rok, moze iść do żłobka, a Ty do pracy i jak najbardziej trzeba brać pod uwagę prace za minimalną.
Samochód w tym momencie nie jest najważniejszą rzeczą, a usamodzielnienie się jest.

I wtedy, jak będziesz zarabiać na siebie, to się zastanów, czy chcesz z tym facetem spędzić kolejne 20 lat.

Ty tradycyjnie jesteś skłonna babkę usprawiedliwiac i przerzucic całą winę na faceta, tylko tu jest bardzo dużo luk w twoim rozumowaniu. Dziecko ma 5 miesięcy: on się tak nie zapasł w niespełna 1,5 roku tylko w cztery lata! Niby ona tego wcześniej nie widziała? Powiedz co ona robiła przez ten czas? Bo na razie wygląda na to że ona się rozczulała nad sobą, nie wiemy czy pracowała wcześniej (bo chyba nie), gostek zapieprza jak Murzyn, a paniusia faktycznie jeszcze wydziwia. Kiedy on ma się zatroszczyc o siebie (tak, powinien, ale kiedy?!)? Bo ja po zapieprzaniu od 6 do 17 też nie chciałbym już pewnie ręką ani nogą ruszyc. Jak dziecko podrośnie na tyle by je upchnąc do żłobka, to niech autorka upchnie dziecko do tego żłobka, odciąży finansowo faceta i WTEDY wymaga od niego zabrania się za siebie. Niech da mu przestrzeń do tego, bo póki co faktycznie (jak słusznie zauważył Szeptuch) widac u niej jedynie roszczeniowość.

80

Odp: Mam dosyć POMOCY
R_ita2 napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Ale droga Rito, ja nie umniejszam.
Wręcz przeciwnie, w poście 20 jasno zrównuje pracę zarobkową męża i pracę kobiety w domu Jasno też dodając, że opieka nad dzieckiem, powinna być dzielona po połowie. Cały ten wściekły atak nam mnie te po prostu kłamstwa o narzucanym przeze mnie podziale ról, czy o tym że żona jest na moim utrzymaniu, wynikają tylko z tego, że ktoś śmiał powiedzieć że żona ma obowiązku.
Wiele razy pisałem tutaj o obowiązkach męża, w tedy było głaskanie po główce, ale tylko napiszesz w tym kontekście o kobietach, to już jest wycie.
Zbudowali sobie potwora, z którym bohatersko walczą.
A sama dobrze wiesz, że w domu to ja gotuję , ja robię zakupy i ja sprzątam kuchnie.

Wiem smile

Kobiety faktycznie stworzyły sobie sztucznego wroga w postaci MĘŻCZYZNY, który ich uciska, cos wymaga i umniejsza zamiast skupić się na współpracy  i tym w czym są najlepsze. A przecież związek to wymiana. Wymiana dóbr, wymiana umiejętności. Mój mąż zajebiście zarabia pieniądze jako dyrektor, ja zajebiście mu gotuje i opiekuje się dzieckiem- i nie uważam, że to mi umniejsza. UZUPEŁNIAMY SIĘ. Nie zarobię takich pieniędzy jak mój mąż, a mój mąż nie wytrzyma cały dzień z córką bo jest narwany. I mamy świadomość swoich wad/braków/cech. UZUPEŁNIENIE. A autorka wątku chciałaby wszystko...

Rita, po tym poście dochodzę do wniosku że tak zorganizowałaś bo tak TOBIE jest wygodnie. Ile córka ma lat w tej chwili? Mąż może byc narwany, ale gdyby TOBIE zależało to byś i jego i córkę stopniowo przystosowywała do tego żeby MOGLI spędzic ten cały dzień ze sobą. Moja córa jako maluch nie mogła obejśc się bez mamy (tak przyklejona że nawet na spacer nie mogłem z nią pójśc, musiałem kombinowac z tajnym urywaniem się żony w trakcie spaceru), a jakoś w wieku przedszkolnym sytuacja zaczęła się zmieniac. Ale w takiej sytuacji jak jest u Was TY masz alibi żeby siedziec w domu z dzieckiem, zajmowac się kuchnią (choc mąż by się bez tego obył, jak widac w kolejnym Twoim poście). Tu nie chodzi o uzupełnianie się: sama wytworzyłaś sobie niszę, która jemu nie przeszkadza, ale która nie jest niezbędna.

81

Odp: Mam dosyć POMOCY
MagdaLena1111 napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Jeżeli kobieta przy jednym dziecku nie ogarnia tak podstawowej czynność jak ugotowanie obiadu, to współczuje partnerowi.
Ja bym sie rozwiódł.

Czyli do rozłożonych nóg na życzenie męża, dorzucamy ugotowany obiad przez żonę dla męża w wolnej chwili, gdy akurat nie zmienia pieluch, nie pielęgnuje bobasa, nie karmi go, nie usypia lub nie utula trosk i bóli brzuszka, nie bawi go, żeby się rozwijał, nie zbiera się na spacer lub spaceruje, żeby dziecko miało dostęp do świeżego powietrza, nie sprząta, nie pierze, nie prasuje, nie robi zakupów choćby na ten nieszczęsny obiad, nie czyści butelek, laktatorów itd. itp.

Szeptuchowe warunki funkcjonowania małżeństwa, niczym pańszczyzna :-D


Naprawde nie przesadzajcie dziewczyny. Idzie wszystko zrobic z malym dzieckiem. Obiad mozna gotowac "na raty", przykladowo ziemniaki obrac, potem miesa przyprawic, co tam sie gotuje. Najlepiej zupe na dwa dni, tez idzie i dziecko moze sprobowac od pol roku, nawet wczesniej.

Odpusc prasowanie, a ogarnij chate i zrob obiad "na raty". Czyszczenie butelek... jak ja to czytam, to naprawde uwierzyc nie moge co te matki robia przy jednym dziecku, ze nie potrafia nic innego zrobic oproc kreceniem sie wokol malucha big_smile

82

Odp: Mam dosyć POMOCY
Gosiawie napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Jeżeli kobieta przy jednym dziecku nie ogarnia tak podstawowej czynność jak ugotowanie obiadu, to współczuje partnerowi.
Ja bym sie rozwiódł.

Czyli do rozłożonych nóg na życzenie męża, dorzucamy ugotowany obiad przez żonę dla męża w wolnej chwili, gdy akurat nie zmienia pieluch, nie pielęgnuje bobasa, nie karmi go, nie usypia lub nie utula trosk i bóli brzuszka, nie bawi go, żeby się rozwijał, nie zbiera się na spacer lub spaceruje, żeby dziecko miało dostęp do świeżego powietrza, nie sprząta, nie pierze, nie prasuje, nie robi zakupów choćby na ten nieszczęsny obiad, nie czyści butelek, laktatorów itd. itp.

Szeptuchowe warunki funkcjonowania małżeństwa, niczym pańszczyzna :-D


Naprawde nie przesadzajcie dziewczyny. Idzie wszystko zrobic z malym dzieckiem. Obiad mozna gotowac "na raty", przykladowo ziemniaki obrac, potem miesa przyprawic, co tam sie gotuje. Najlepiej zupe na dwa dni, tez idzie i dziecko moze sprobowac od pol roku, nawet wczesniej.

Odpusc prasowanie, a ogarnij chate i zrob obiad "na raty". Czyszczenie butelek... jak ja to czytam, to naprawde uwierzyc nie moge co te matki robia przy jednym dziecku, ze nie potrafia nic innego zrobic oproc kreceniem sie wokol malucha big_smile

Ja tam bym mogla gotowac dla meza gdybym go miala, ale jestem na diecie, wiec musze unikac jedzenia. Dzis mam w planach zjesc jednego tosta po powrocie ze spotkania z kolezanka, a wieczorem ciastko belvita i tyle. Dlatego zony sie rozstywaja i sa grube, bo ciagle siedza w kuchni-ja bym psychicznie nie wytrzymala byc blisko jedzenia,czuc zapach i wogole

83

Odp: Mam dosyć POMOCY

Produkty maczne nie sa wskazane w trakcie odchudzania. Tym bardziej chleb tostowy.

84

Odp: Mam dosyć POMOCY

Kobiety też są różnie zorganizowane, niektórych macierzyństwo przerasta psychicznie, więc porównywanie do siebie jest nieporozumieniem.

85

Odp: Mam dosyć POMOCY
wieka napisał/a:

Kobiety też są różnie zorganizowane, niektórych macierzyństwo przerasta psychicznie, więc porównywanie do siebie jest nieporozumieniem.

Ona miała problemy na długo ZANIM zaszła, zresztą to co ona nam tu wylicza też zaszło/zaczęło się ZANIM zaszła. Już to co było kilka lat temu mogło stanowic przesłankę że te sprawy wokół macierzyństwa mogą ją przerosnąc. Fakt faktem że ona musi się najpierw wziąc za siebie, a dopiero potem wymagac od swojego faceta tego co tu wyliczyła. Bo powody, dla których on nie ma za bardzo przestrzeni by wziąc się za siebie, leżą w dużej mierze po JEJ stronie.

86

Odp: Mam dosyć POMOCY
wieka napisał/a:

Kobiety też są różnie zorganizowane, niektórych macierzyństwo przerasta psychicznie, więc porównywanie do siebie jest nieporozumieniem.


Przeciez pisalam, ze zalezy od mamy, taty i dziecka.

Bez przesady jednak, ze nie da sie ugotowac obiadu. Motywacja tu podstawa. Nie lenistwo.

87

Odp: Mam dosyć POMOCY
Gosiawie napisał/a:
wieka napisał/a:

Kobiety też są różnie zorganizowane, niektórych macierzyństwo przerasta psychicznie, więc porównywanie do siebie jest nieporozumieniem.


Przeciez pisalam, ze zalezy od mamy, taty i dziecka.

Bez przesady jednak, ze nie da sie ugotowac obiadu. Motywacja tu podstawa. Nie lenistwo.

Ja się z Tobą zgadzam, wiem, że da się to wszystko pogodzić choć jest ciężko, można i trzeba sobie radzić, ale rozumiem inne kobiety, które sobie nie radzą, dlatego nigdy nie porównuję do siebie.
Jest też takie coś jak depresja poporodowa, więc potrafię sobie wyobrazić, że niektóre kobiety nawet tego obiadu nie dają rady zrobić.

88

Odp: Mam dosyć POMOCY
Gosiawie napisał/a:

Produkty maczne nie sa wskazane w trakcie odchudzania. Tym bardziej chleb tostowy.

Mnie pomaga, bo jak zjem jeden tost ,to nie mam apetytu przez dlugi czas, wiec chudne

89

Odp: Mam dosyć POMOCY
JuliaUK33 napisał/a:
Gosiawie napisał/a:

Produkty maczne nie sa wskazane w trakcie odchudzania. Tym bardziej chleb tostowy.

Mnie pomaga, bo jak zjem jeden tost ,to nie mam apetytu przez dlugi czas, wiec chudne

Bardzo zdrowo smile

90

Odp: Mam dosyć POMOCY
KoloroweSny napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
Gosiawie napisał/a:

Produkty maczne nie sa wskazane w trakcie odchudzania. Tym bardziej chleb tostowy.

Mnie pomaga, bo jak zjem jeden tost ,to nie mam apetytu przez dlugi czas, wiec chudne

Bardzo zdrowo smile

Zdrowo czy nie,dla mnie najwazniejsze, by schudnac

91

Odp: Mam dosyć POMOCY
KoloroweSny napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
Gosiawie napisał/a:

Produkty maczne nie sa wskazane w trakcie odchudzania. Tym bardziej chleb tostowy.

Mnie pomaga, bo jak zjem jeden tost ,to nie mam apetytu przez dlugi czas, wiec chudne

Bardzo zdrowo smile

Ja po takim chlebie zaraz jestem glodna

92

Odp: Mam dosyć POMOCY
Gosiawie napisał/a:
KoloroweSny napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Mnie pomaga, bo jak zjem jeden tost ,to nie mam apetytu przez dlugi czas, wiec chudne

Bardzo zdrowo smile

Ja po takim chlebie zaraz jestem glodna

A ja nie, glodna jestem po owocach niestety,a sa zdrowe

93 Ostatnio edytowany przez Oliwiaoliwia (2023-09-27 10:52:26)

Odp: Mam dosyć POMOCY

Tak czytam te komentarze i widzę, że niezłą burze wywołałam. Piszecie o wychowaniu noworodka, że da się z nim dużo zrobić, a czy ktoś wie jak wygląda wychowywanie dziecka urodzonego w 31 tygodniu ciąży? Najpierw spędziłam 5tygodni w szpitalu walcząc i odciągając mleko dla małej, żeby szybko przybierała na wadze (w skrajnym przypadku ważyła 1300g). Po powrocie do domu jazda 2-3x w tygodniu po lekarzach, miała traaaagiczne kolki, problemu z jedzeniem, 2-3x w miesiącu byłyśmy w szpitalu bo była odwodniona.... dopiero teraz się to ustabilizowało. Także ja w tamtym okresie nie mogłam nawet zrobić obiadu i nie dlatego że byłam leniwa, ale dlatego, że dziecko wymagało 3x więcej mojej uwagi niż zwykły noworodek. Kiedyś pediatra mi powiedział, że wcześniak to inny pacjent niż niemowlę. Teraz jest trochę lepiej, kolki się skończyły, a co robie ja? Zanim miałam dziecko pracowałam i studiowałam. Mama aktualnie wyjechała za granicę, więc mam na głowie 2-pietrowy dom do ogarnięcia. Siostra ma gdzieś pomoc w domu uważa, że ma dużo lekcji (ma 18lat i nic nie pomaga), taty nie ma ciągle w domu bo pracuje cały czas. Więc ja od rana do wieczora albo ogarniam dom albo zajmuje się małą i tak da się to wszystko zrobić tylko, że jestem tylko człowiekiem i również potrzebuję potrzebuję odpocząć. Małej wychodzą ząbki także bardzo dużo marudzi, a ja wychowując ją samą już nie daje rady. Czuje się przebodzcowana. Co do chłopaka, że wymyślam, że chłopak pracuje po 12h a ja się jeszcze na nim wyżywam. Widzę w tym problem, ale niestety mam taki charakter spróbuję nad tym popracować. Tylko, że co z tego że pracuje po tyle godzin jak szef spóźnia się z wypłatą i koniec końców musi pożyczać od mamy pieniądze, a zdarzało się nawet i tak że ON pożyczał nawet i szefowi..... ale przecież nie pójdzie do roboty za 3 tysiące (:
Co do jego wagi to prosiłam i mówiłam że ma dużo problem. Mała niedługo będzie raczkować, a jak on za nią nadąży? Widzi to chce się za siebie wziąć, płacze, że dużo waży po czym na drugi dzień je po 2 kebaby a ja muszę w domu słodycze chować bo zjadłby wszystkie na raz. Przestał się o mnie starać jakby już mnie miał. Doskwiera mi to bardzo. Ja również nie siedzę na dupie i nic nie robię tylko staram się jak najwięcej robić. Baaaardzo przeszkadza mi to, że jestem finansowa od kogoś zależna (od 15 roku życia pracowałam), a jeszcze jak widzę, że jego całymi dniami nie ma w domu i pieniędzy jak nie było tak i nie ma to dostaje szału. A uwaga idzie zima i pewnie pauza w pracy....
Chłopak małą nie potrafi się zająć, bo z nią nie przebywał także nawet nie mogę się w spokoju wykąpać bo słyszę jak ciągle mu płacze. W nocy wstaje ciągle ja do małej bo on jej nie słyszy, także od kilka miesięcy nie przespałam całej nocy.

Odp: Mam dosyć POMOCY
Nowe_otwarcie napisał/a:

(...) gostek zapieprza jak Murzyn, a paniusia faktycznie jeszcze wydziwia. Kiedy on ma się zatroszczyc o siebie (tak, powinien, ale kiedy?!)? Bo ja po zapieprzaniu od 6 do 17 też nie chciałbym już pewnie ręką ani nogą ruszyc. Jak dziecko podrośnie na tyle by je upchnąc do żłobka, to niech autorka upchnie dziecko do tego żłobka, odciąży finansowo faceta i WTEDY wymaga od niego zabrania się za siebie. Niech da mu przestrzeń do tego, bo póki co faktycznie (jak słusznie zauważył Szeptuch) widac u niej jedynie roszczeniowość.

Ty czytałeś dokładnie tekst?

Oliwiaoliwia napisał/a:

Do tej pracy chodzi już od kwietnia.
(...)
ale jest typem osoby dla której pieniądze są bardzo ważne (tak został wychowany).
Rodzice dużo nam pomagają, nie musimy płacić za mieszkanie, prąd, a jedyne wydatki jakie mamy to mleko modyfikowane dla małej
(...)
[on] chce kupić sobie nowy samochód

Innymi słowy, gostek znalazł sobie tę pracę w kwietniu, akurat w momencie gdy urodziło się dziecko. Utrzymują ich rodzice (nie wiadomo którzy) a on zapie*dala na budowie, bo chce sobie kupić samochód (!). I moim zdaniem również dlatego, że on woli spędzać te 12 godzin na budowie, żeby mieć spokój od dziecka. Wraca do domu wieczorem, gdy dziecko już jest zmęczone i względnie spokojne, mało absorbujące.

Zauważ, że on tę kasę zarabia dla siebie. W razie jak się rozstaną, to całą kasę weźmie dla siebie (ja zarobiłem, ty siedziałaś w domu). Nie wydaje na utrzymanie, nie wydaje na dziecko. Zbiera na fajną furę.

A o niej nie wiemy nic, dlaczego od razu zakładasz, że nigdy nie pracowała?

95 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2023-09-27 11:09:21)

Odp: Mam dosyć POMOCY

Ja mam dziecko z 28 tygodnia smile
Dlatego wiem, jak ze wczesniakiem jest. Czasami zastanawiam sie, jak wygląda wychowywanie dziecka bez wizyt lekarskich 4x w tygodniu. Pewnie deficyt bliskości tez Wam wjechal tak, jak mogł smile

Pamietaj, ze wieku korygowanego to córka ma dopiero 2 miesiace i na tyle pewnie ma rozwój, to zupełnie zmienia perspektywę.

96 Ostatnio edytowany przez Gosiawie (2023-09-27 11:37:45)

Odp: Mam dosyć POMOCY
Oliwiaoliwia napisał/a:

Tak czytam te komentarze i widzę, że niezłą burze wywołałam. Piszecie o wychowaniu noworodka, że da się z nim dużo zrobić, a czy ktoś wie jak wygląda wychowywanie dziecka urodzonego w 31 tygodniu ciąży? Najpierw spędziłam 5tygodni w szpitalu walcząc i odciągając mleko dla małej, żeby szybko przybierała na wadze (w skrajnym przypadku ważyła 1300g). Po powrocie do domu jazda 2-3x w tygodniu po lekarzach, miała traaaagiczne kolki, problemu z jedzeniem, 2-3x w miesiącu byłyśmy w szpitalu bo była odwodniona.... dopiero teraz się to ustabilizowało. Także ja w tamtym okresie nie mogłam nawet zrobić obiadu i nie dlatego że byłam leniwa, ale dlatego, że dziecko wymagało 3x więcej mojej uwagi niż zwykły noworodek. Kiedyś pediatra mi powiedział, że wcześniak to inny pacjent niż niemowlę. Teraz jest trochę lepiej, kolki się skończyły, a co robie ja? Zanim miałam dziecko pracowałam i studiowałam. Mama aktualnie wyjechała za granicę, więc mam na głowie 2-pietrowy dom do ogarnięcia. Siostra ma gdzieś pomoc w domu uważa, że ma dużo lekcji (ma 18lat i nic nie pomaga), taty nie ma ciągle w domu bo pracuje cały czas. Więc ja od rana do wieczora albo ogarniam dom albo zajmuje się małą i tak da się to wszystko zrobić tylko, że jestem tylko człowiekiem i również potrzebuję potrzebuję odpocząć. Małej wychodzą ząbki także bardzo dużo marudzi, a ja wychowując ją samą już nie daje rady. Czuje się przebodzcowana. Co do chłopaka, że wymyślam, że chłopak pracuje po 12h a ja się jeszcze na nim wyżywam. Widzę w tym problem, ale niestety mam taki charakter spróbuję nad tym popracować. Tylko, że co z tego że pracuje po tyle godzin jak szef spóźnia się z wypłatą i koniec końców musi pożyczać od mamy pieniądze, a zdarzało się nawet i tak że ON pożyczał nawet i szefowi..... ale przecież nie pójdzie do roboty za 3 tysiące (:
Co do jego wagi to prosiłam i mówiłam że ma dużo problem. Mała niedługo będzie raczkować, a jak on za nią nadąży? Widzi to chce się za siebie wziąć, płacze, że dużo waży po czym na drugi dzień je po 2 kebaby a ja muszę w domu słodycze chować bo zjadłby wszystkie na raz. Przestał się o mnie starać jakby już mnie miał. Doskwiera mi to bardzo. Ja również nie siedzę na dupie i nic nie robię tylko staram się jak najwięcej robić. Baaaardzo przeszkadza mi to, że jestem finansowa od kogoś zależna (od 15 roku życia pracowałam), a jeszcze jak widzę, że jego całymi dniami nie ma w domu i pieniędzy jak nie było tak i nie ma to dostaje szału. A uwaga idzie zima i pewnie pauza w pracy....
Chłopak małą nie potrafi się zająć, bo z nią nie przebywał także nawet nie mogę się w spokoju wykąpać bo słyszę jak ciągle mu płacze. W nocy wstaje ciągle ja do małej bo on jej nie słyszy, także od kilka miesięcy nie przespałam całej nocy.

oj trolling sie ujawnil, nawet nie dalam rady przeczytac do konca.

97

Odp: Mam dosyć POMOCY
Lady Loka napisał/a:

Ja mam dziecko z 28 tygodnia smile
Dlatego wiem, jak ze wczesniakiem jest. Czasami zastanawiam sie, jak wygląda wychowywanie dziecka bez wizyt lekarskich 4x w tygodniu. Pewnie deficyt bliskości tez Wam wjechal tak, jak mogł smile

Pamietaj, ze wieku korygowanego to córka ma dopiero 2 miesiace i na tyle pewnie ma rozwój, to zupełnie zmienia perspektywę.


4 x w tygodniu, ale nie 4 x dziennie.. i podejrzewam, ze nie jezdzilas na konciec pl czy do innego Panstwa...

Jak bys sobie poradzila gdybys miala wiecej maluchow? Otoz czlowiek daje rade zrobic tyle ile w danej sytuacji musi/ile jest zmuszony zrobic. Dalas rade, mam nadzieje, to czemu narzekasz? I reszta mam?

Ugotowanie obiadu, max godzinka, nikt nie kaze ci robic rolad codziennie. No i na raty naturalnie czyli w ciagu dnia,  przykladowo wstajesz 8 rano, to do 16, mimo pobytu u lekarza powiedzmy 3 godziny poza domem, niech bedzie 4 godziny, to chyba godzinke zorganizujesz/zorganizowalas? nie musisz w tym dniu prasowac big_smile kto wlasciwie prasuje, jesli dziecko wymaga poswiecenia wiele czasu?? big_smile

98

Odp: Mam dosyć POMOCY
Gosiawie napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Ja mam dziecko z 28 tygodnia smile
Dlatego wiem, jak ze wczesniakiem jest. Czasami zastanawiam sie, jak wygląda wychowywanie dziecka bez wizyt lekarskich 4x w tygodniu. Pewnie deficyt bliskości tez Wam wjechal tak, jak mogł smile

Pamietaj, ze wieku korygowanego to córka ma dopiero 2 miesiace i na tyle pewnie ma rozwój, to zupełnie zmienia perspektywę.


4 x w tygodniu, ale nie 4 x dziennie.. i podejrzewam, ze nie jezdzilas na konciec pl czy do innego Panstwa...

Jak bys sobie poradzila gdybys miala wiecej maluchow? Otoz czlowiek daje rade zrobic tyle ile w danej sytuacji musi/ile jest zmuszony zrobic. Dalas rade, mam nadzieje, to czemu narzekasz? I reszta mam?

Ugotowanie obiadu, max godzinka, nikt nie kaze ci robic rolad codziennie. No i na raty naturalnie czyli w ciagu dnia,  przykladowo wstajesz 8 rano, to do 16, mimo pobytu u lekarza powiedzmy 3 godziny poza domem, niech bedzie 4 godziny, to chyba godzinke zorganizujesz/zorganizowalas? nie musisz w tym dniu prasowac big_smile kto wlasciwie prasuje, jesli dziecko wymaga poswiecenia wiele czasu?? big_smile

Nie wiesz, jak to jest. I to widać z kazdego zdania.
I nie jestes otwarta na to, zeby się dowiedzieć, jak sie zyje ze skrajnym wcześniakiem. Ja chetnie opowiem, ale nie po to, zebys mi dzien ustawiala.

A nie prasuje nikt. Bo i po co.

99 Ostatnio edytowany przez Gosiawie (2023-09-27 12:12:37)

Odp: Mam dosyć POMOCY
Lady Loka napisał/a:

A nie prasuje nikt. Bo i po co.


Ja jestem w stanie wszystko pojac i zrozumiec, ale nie lubie jesli ktos przesadza. Ty dostosowujesz swoje slowa i swoje mozliwosci do danej sytuacji.
Nie sledze cie tu, ale pewnie w innym watku dalabys rade ogarnac cala chate, zrobic rolady na obiad i ogarnac dzieciaka/wczesniaka...


Jesli masz czas przy wczesniaku... to prasuj big_smile

100

Odp: Mam dosyć POMOCY
Gosiawie napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

A nie prasuje nikt. Bo i po co.

Jesli masz czas przy wczesniaku... to prasuj big_smile

Nie mam. Prasowanie nigdy nie wchodziło w grę.

101

Odp: Mam dosyć POMOCY

Ty dostosowujesz swoje slowa i swoje mozliwosci do danej sytuacji.
Nie sledze cie tu, ale pewnie w innym watku dalabys rade ogarnac cala chate, zrobic rolady na obiad i ogarnac dzieciaka/wczesniaka...

Nie.

Z wcześniakiem jest o wiele inaczej niż z donoszonym dzieckiem. I to mi mówią wszyscy znajomi i przyjaciele, którzy mają dzieci i mogą porownac zachowania i reakcje. I potrzeby dziecka. W zadnym temacie nie opowiadałbym podobnych bzdur, bo uważsm je zwyczajnie za szkodliwe.

102 Ostatnio edytowany przez Gosiawie (2023-09-27 12:34:09)

Odp: Mam dosyć POMOCY
Lady Loka napisał/a:

Ty dostosowujesz swoje slowa i swoje mozliwosci do danej sytuacji.
Nie sledze cie tu, ale pewnie w innym watku dalabys rade ogarnac cala chate, zrobic rolady na obiad i ogarnac dzieciaka/wczesniaka...

Nie.

Z wcześniakiem jest o wiele inaczej niż z donoszonym dzieckiem. I to mi mówią wszyscy znajomi i przyjaciele, którzy mają dzieci i mogą porownac zachowania i reakcje. I potrzeby dziecka. W zadnym temacie nie opowiadałbym podobnych bzdur, bo uważsm je zwyczajnie za szkodliwe.


Sa rozne sytuacje w zyciu i roznie sobie z nimi radzimy. Poradzilabys sobie lepiej z gromadka dzieci w podobnym wieku i w tym jednym niemowlakiem, lepiej niz z "tyko" jednym wczesniakiem? Tego mi jeszcze nie odpowiedzialas.

Ja nie potrafie wyobrazic sobie wychowywania blizniakow, a co dopiero piecioraczkow (obojetnie czy wczesniakow czy nie).
Przy piecioraczkach bym sie nie czepiala niczego.

103

Odp: Mam dosyć POMOCY
Gosiawie napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Ty dostosowujesz swoje slowa i swoje mozliwosci do danej sytuacji.
Nie sledze cie tu, ale pewnie w innym watku dalabys rade ogarnac cala chate, zrobic rolady na obiad i ogarnac dzieciaka/wczesniaka...

Nie.

Z wcześniakiem jest o wiele inaczej niż z donoszonym dzieckiem. I to mi mówią wszyscy znajomi i przyjaciele, którzy mają dzieci i mogą porownac zachowania i reakcje. I potrzeby dziecka. W zadnym temacie nie opowiadałbym podobnych bzdur, bo uważsm je zwyczajnie za szkodliwe.


Sa rozne sytuacje w zyciu i roznie sobie z nimi radzimy. Poradzilabys sobie lepiej z gromadka dzieci w podobnym wieku i w tym jednym niemowlakiem, lepiej niz z "tyko" jednym wczesniakiem? Tego mi jeszcze nie odpowiedzialas.

Ja nie potrafie wyobrazic sobie wychowywania blizniakow, a co dopiero piecioraczkow (obojetnie czy wczesniakow czy nie).
Przy piecioraczkach bym sie nie czepiala niczego.

A skąd mam to wiedzieć? Nie zajmuję się gromadką dzieci i w tym jednym niemowlakiem. Nie mam doświadczenia w zajmowaniu się zdrowym dzieckiem.

104

Odp: Mam dosyć POMOCY
Gosiawie napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Jeżeli kobieta przy jednym dziecku nie ogarnia tak podstawowej czynność jak ugotowanie obiadu, to współczuje partnerowi.
Ja bym sie rozwiódł.

Czyli do rozłożonych nóg na życzenie męża, dorzucamy ugotowany obiad przez żonę dla męża w wolnej chwili, gdy akurat nie zmienia pieluch, nie pielęgnuje bobasa, nie karmi go, nie usypia lub nie utula trosk i bóli brzuszka, nie bawi go, żeby się rozwijał, nie zbiera się na spacer lub spaceruje, żeby dziecko miało dostęp do świeżego powietrza, nie sprząta, nie pierze, nie prasuje, nie robi zakupów choćby na ten nieszczęsny obiad, nie czyści butelek, laktatorów itd. itp.

Szeptuchowe warunki funkcjonowania małżeństwa, niczym pańszczyzna :-D


Naprawde nie przesadzajcie dziewczyny. Idzie wszystko zrobic z malym dzieckiem. Obiad mozna gotowac "na raty", przykladowo ziemniaki obrac, potem miesa przyprawic, co tam sie gotuje. Najlepiej zupe na dwa dni, tez idzie i dziecko moze sprobowac od pol roku, nawet wczesniej.

Odpusc prasowanie, a ogarnij chate i zrob obiad "na raty". Czyszczenie butelek... jak ja to czytam, to naprawde uwierzyc nie moge co te matki robia przy jednym dziecku, ze nie potrafia nic innego zrobic oproc kreceniem sie wokol malucha big_smile


Chyba nie załapałaś w czym rzecz. Tu nie chodzi o gotowanie obiadu, my akurat z mężem nawet jeszcze bez dziecka gotujemy na zmiany i nie planujemy tego zmienić, ale i tak z tym czasami różnie bywa, bo albo któremuś się nie chce albo jest zawalony czymś innym i wtedy się coś zamawia, a nawet na moim odludziu są takie możliwości, albo jemy jakiś szybki makaron, więc nie w tym rzecz.

Chodzi o bzdurne postrzeganie rodzicielstwa i oczekiwania faceta, który wyobrażenia na temat opieki nad małym dzieckiem i tego, jak funkcjonować ma małżeństwo (rozkładanie nóg przez żonę na życzenie pana męża :-D) nie wiadomo skąd bierze, ale na pewno nie z XXI wieku :-D

105

Odp: Mam dosyć POMOCY
Lady Loka napisał/a:

A nie prasuje nikt. Bo i po co.

Ja prasuję, bo lubię nie tyle prasować, co schludny wygląd. No cóż, każdy ma jakieś wady :-D, ale jest szansa, bo moja mama twierdzi, że jak się młody pojawi, to mi pedantyzm przejdzie :-D

106 Ostatnio edytowany przez Gosiawie (2023-09-27 12:59:38)

Odp: Mam dosyć POMOCY
MagdaLena1111 napisał/a:
Gosiawie napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Czyli do rozłożonych nóg na życzenie męża, dorzucamy ugotowany obiad przez żonę dla męża w wolnej chwili, gdy akurat nie zmienia pieluch, nie pielęgnuje bobasa, nie karmi go, nie usypia lub nie utula trosk i bóli brzuszka, nie bawi go, żeby się rozwijał, nie zbiera się na spacer lub spaceruje, żeby dziecko miało dostęp do świeżego powietrza, nie sprząta, nie pierze, nie prasuje, nie robi zakupów choćby na ten nieszczęsny obiad, nie czyści butelek, laktatorów itd. itp.

Szeptuchowe warunki funkcjonowania małżeństwa, niczym pańszczyzna :-D


Naprawde nie przesadzajcie dziewczyny. Idzie wszystko zrobic z malym dzieckiem. Obiad mozna gotowac "na raty", przykladowo ziemniaki obrac, potem miesa przyprawic, co tam sie gotuje. Najlepiej zupe na dwa dni, tez idzie i dziecko moze sprobowac od pol roku, nawet wczesniej.

Odpusc prasowanie, a ogarnij chate i zrob obiad "na raty". Czyszczenie butelek... jak ja to czytam, to naprawde uwierzyc nie moge co te matki robia przy jednym dziecku, ze nie potrafia nic innego zrobic oproc kreceniem sie wokol malucha big_smile


Chyba nie załapałaś w czym rzecz. Tu nie chodzi o gotowanie obiadu, my akurat z mężem nawet jeszcze bez dziecka gotujemy na zmiany i nie planujemy tego zmienić, ale i tak z tym czasami różnie bywa, bo albo któremuś się nie chce albo jest zawalony czymś innym i wtedy się coś zamawia, a nawet na moim odludziu są takie możliwości, albo jemy jakiś szybki makaron, więc nie w tym rzecz.

Chodzi o bzdurne postrzeganie rodzicielstwa i oczekiwania faceta, który wyobrażenia na temat opieki nad małym dzieckiem i tego, jak funkcjonować ma małżeństwo (rozkładanie nóg przez żonę na życzenie pana męża :-D) nie wiadomo skąd bierze, ale na pewno nie z XXI wieku :-D


ja nic do rozkladania nog nie pisalam, nie jestem w stanie wszystkiego przeczytac.

Narzekanie mnie wkurza roll i usprawiedliwianie sie brakiem czasu, przy malym dziecku, JESLI SIE CHCE TO DA SIE RADE!

Ja nie umiem szybko biegac, jest to smieszne nie? big_smile big_smile i jak myslicie czy jesli gonilby mnie jakis zboczeniec, to czy mialabym sile uciekac czy bym od razu polegla?

107 Ostatnio edytowany przez Gosiawie (2023-09-27 13:01:13)

Odp: Mam dosyć POMOCY
Lady Loka napisał/a:
Gosiawie napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Nie.

Z wcześniakiem jest o wiele inaczej niż z donoszonym dzieckiem. I to mi mówią wszyscy znajomi i przyjaciele, którzy mają dzieci i mogą porownac zachowania i reakcje. I potrzeby dziecka. W zadnym temacie nie opowiadałbym podobnych bzdur, bo uważsm je zwyczajnie za szkodliwe.


Sa rozne sytuacje w zyciu i roznie sobie z nimi radzimy. Poradzilabys sobie lepiej z gromadka dzieci w podobnym wieku i w tym jednym niemowlakiem, lepiej niz z "tyko" jednym wczesniakiem? Tego mi jeszcze nie odpowiedzialas.

Ja nie potrafie wyobrazic sobie wychowywania blizniakow, a co dopiero piecioraczkow (obojetnie czy wczesniakow czy nie).
Przy piecioraczkach bym sie nie czepiala niczego.

A skąd mam to wiedzieć? Nie zajmuję się gromadką dzieci i w tym jednym niemowlakiem. Nie mam doświadczenia w zajmowaniu się zdrowym dzieckiem.

dziecmi, chodzi o liczbe mnoga

108

Odp: Mam dosyć POMOCY
Gosiawie napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
Gosiawie napisał/a:

Naprawde nie przesadzajcie dziewczyny. Idzie wszystko zrobic z malym dzieckiem. Obiad mozna gotowac "na raty", przykladowo ziemniaki obrac, potem miesa przyprawic, co tam sie gotuje. Najlepiej zupe na dwa dni, tez idzie i dziecko moze sprobowac od pol roku, nawet wczesniej.

Odpusc prasowanie, a ogarnij chate i zrob obiad "na raty". Czyszczenie butelek... jak ja to czytam, to naprawde uwierzyc nie moge co te matki robia przy jednym dziecku, ze nie potrafia nic innego zrobic oproc kreceniem sie wokol malucha big_smile


Chyba nie załapałaś w czym rzecz. Tu nie chodzi o gotowanie obiadu, my akurat z mężem nawet jeszcze bez dziecka gotujemy na zmiany i nie planujemy tego zmienić, ale i tak z tym czasami różnie bywa, bo albo któremuś się nie chce albo jest zawalony czymś innym i wtedy się coś zamawia, a nawet na moim odludziu są takie możliwości, albo jemy jakiś szybki makaron, więc nie w tym rzecz.

Chodzi o bzdurne postrzeganie rodzicielstwa i oczekiwania faceta, który wyobrażenia na temat opieki nad małym dzieckiem i tego, jak funkcjonować ma małżeństwo (rozkładanie nóg przez żonę na życzenie pana męża :-D) nie wiadomo skąd bierze, ale na pewno nie z XXI wieku :-D


ja nic do rozkladania nog nie pisalam, nie jestem w stanie wszystkiego przeczytac.

Narzekanie mnie wkurza roll i usprawiedliwianie sie brakiem czasu, przy malym dziecku, JESLI SIE CHCE TO DA SIE RADE!


Teks o rozkładaniu nóg to już forumowy klasyk, który zaczerpnięty został od naszego forumowego snafcy od funkcjonowania małżeństw i wychowywania malutkich dzieci :-D

Wszystko się da, ale zawsze są koszty i wybory.
Niektórzy wolą zamiast skupić się na dziecku, żeby czuło się zaopiekowane i dobrze się rozwijało, a najwiecej „traum” łapią dzieci do 2 r.ż., to wolą skupić się na gotowaniu obiadków. Ich wybór. Okaże się w dorosłości tego dziecka, czy lepiej było inwestować w miłość do niego, czy w gotowanie obiadków dla pana ;-)

109 Ostatnio edytowany przez Gosiawie (2023-09-27 13:30:47)

Odp: Mam dosyć POMOCY
MagdaLena1111 napisał/a:
Gosiawie napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Chyba nie załapałaś w czym rzecz. Tu nie chodzi o gotowanie obiadu, my akurat z mężem nawet jeszcze bez dziecka gotujemy na zmiany i nie planujemy tego zmienić, ale i tak z tym czasami różnie bywa, bo albo któremuś się nie chce albo jest zawalony czymś innym i wtedy się coś zamawia, a nawet na moim odludziu są takie możliwości, albo jemy jakiś szybki makaron, więc nie w tym rzecz.

Chodzi o bzdurne postrzeganie rodzicielstwa i oczekiwania faceta, który wyobrażenia na temat opieki nad małym dzieckiem i tego, jak funkcjonować ma małżeństwo (rozkładanie nóg przez żonę na życzenie pana męża :-D) nie wiadomo skąd bierze, ale na pewno nie z XXI wieku :-D


ja nic do rozkladania nog nie pisalam, nie jestem w stanie wszystkiego przeczytac.

Narzekanie mnie wkurza roll i usprawiedliwianie sie brakiem czasu, przy malym dziecku, JESLI SIE CHCE TO DA SIE RADE!


Teks o rozkładaniu nóg to już forumowy klasyk, który zaczerpnięty został od naszego forumowego snafcy od funkcjonowania małżeństw i wychowywania malutkich dzieci :-D

Wszystko się da, ale zawsze są koszty i wybory.
Niektórzy wolą zamiast skupić się na dziecku, żeby czuło się zaopiekowane i dobrze się rozwijało, a najwiecej „traum” łapią dzieci do 2 r.ż., to wolą skupić się na gotowaniu obiadków. Ich wybór. Okaże się w dorosłości tego dziecka, czy lepiej było inwestować w miłość do niego, czy w gotowanie obiadków dla pana ;-)


Chcesz powiedziec, ze nie kocham/kochalam moich dzieci, bo im i mezowi gotowalam obiady?

Milosci mialy i maja pod dostatkiem i z wzajemnoscia. Syn ma 25 lat i czesto mowi, ze mnie kocha, mala coreczka - prawie 8 lat - mowi mi to kilka razy dziennie.
Skonczyly dobre szkoly, mowia w conajmniej 4 jezykach (starsze), sa dobrze wychowane, empatyczne, nigdy sie jeszcze za nich nie wstydzilam. Sa lubiani i chwala sie jak wczesnie zaczely siadac, chodzic i sikac do nocnika? Czyzbym uczyla ich tego tak wczesnie, bo ich nie kochalam?

Nic nie zepslulam tym, ze gotowalam obiad i ze dzieci mialam na oku 24 godz na dobe.

110

Odp: Mam dosyć POMOCY
R_ita2 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
Gosiawie napisał/a:

Sa rozne sytuacje w zyciu i roznie sobie z nimi radzimy. Poradzilabys sobie lepiej z gromadka dzieci w podobnym wieku i w tym jednym niemowlakiem, lepiej niz z "tyko" jednym wczesniakiem? Tego mi jeszcze nie odpowiedzialas.

Ja nie potrafie wyobrazic sobie wychowywania blizniakow, a co dopiero piecioraczkow (obojetnie czy wczesniakow czy nie).
Przy piecioraczkach bym sie nie czepiala niczego.

A skąd mam to wiedzieć? Nie zajmuję się gromadką dzieci i w tym jednym niemowlakiem. Nie mam doświadczenia w zajmowaniu się zdrowym dzieckiem.

A mogę podpytać Loka jak teraz stan zdrowotny synka? smile poprawiło się znacznie, jest dobrze czy jak to wygląda? Sorry za ciekawość, ale lubię temat dzieci a pamiętam twój temat i sie interesowałam.

Powikłań wcześniactwa żadnych poważnych nie mamy (poza samym wcześniactwem, które może wywoływać "skutki uboczne" później), ale masę kontroli. Za każdym razem, kiedy mam wrażenie, ze już lądujemy i zostaje nam tylko rehabilitacja raz w tygodniu, to leci kolejna fala wizyt. Nauczona doświadczeniem staram się nie upychać wiecej niz 3 wizyty w tygodniu, wiec mam już zajety cały październik i początek listopada.

To się tak mówi, ze co tam wizyta, że tyle czasu zostaje, ale ciężko zrobić dziecku rutynę w ciągu dnia, kiedy się co chwilę gdzieś z nim jedzie. Jak siedzimy 2-3 dni w domu, to jest fajnie. Robi się rutyna, nie spieszymy się nigdzie, są fajne drzemki, a ja faktycznie mam możliwość na to, zeby coś w domu porobić. Powolutku przejmuję coraz wiecej rzeczy i tak szczerze mówiac to nie mogę się doczekać, aż Mały usiądzie i będzie sam sięgał po zabawki, a ja wreszcie poukładam sobie kuchenne szafki po swojemu big_smile

Jak te wizyty lekarskie się kumulują, to potem wjeżdża odreagowywanie. Tez trzeba pamiętać, że to nie jest dziecko, które się zbada i luz, nara, nic się nie stało. To jest dziecko, które 3 miesiące leżało w szpitalu z wenflonami, co 2 dni przekłuwanymi w inne miejsce, z pobraniami krwi regularnie, leżało tam samo w inkubatorze (bo ja mogłam początkowo wchodzić na godzinę dziennie), miało przejazd obcych ludzi codziennie, inne zapachy, dotyk, który nie koi a boli i teraz dla niego wizyta lekarska, nawet będąca zwykłą kontrolą, przywołuje konkretne skojarzenia.
Strasznie sie cieszyłam, jak nam odpadły wizyty u okulisty, to była trauma dla mnie jak oglądałam rozwieranie oczu na siłę, żeby zbadać dno oka. I tak co tydzień. Potem tylko miał naczynka popękane czasem w oku, czasem na powiekach.

Aktualnie zęby i szczepienie dały mieszankę "będę na Tobie lezał i nie dam się odłożyć, dealuj z tym". No to leżymy. Liczę na to, że potem uda się go odłożyć na tyle, żeby wyskoczyć na spacer, ale czasami wózek jest poniżej granicy tolerancji.

Ostatnio urządzaliśmy imprezę. I tez można powiedziec, co tam, 17 osób łącznie, większość Dzidziul znał, a odreagowywać przestał we wtorek i dopiero wtedy dało się go zabawić. Tak wygląda niedojrzałośc układu nerwowego. Nie przeskoczę tego, chociaż jak ktos tego odreagowywania nie doswiadczy sam, to nie zrozumie do końca, jak to jest ciężkie i dla dziecka i dla rodzica.

111 Ostatnio edytowany przez Gosiawie (2023-09-27 13:36:11)

Odp: Mam dosyć POMOCY
Lady Loka napisał/a:
R_ita2 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

A skąd mam to wiedzieć? Nie zajmuję się gromadką dzieci i w tym jednym niemowlakiem. Nie mam doświadczenia w zajmowaniu się zdrowym dzieckiem.

A mogę podpytać Loka jak teraz stan zdrowotny synka? smile poprawiło się znacznie, jest dobrze czy jak to wygląda? Sorry za ciekawość, ale lubię temat dzieci a pamiętam twój temat i sie interesowałam.

Powikłań wcześniactwa żadnych poważnych nie mamy (poza samym wcześniactwem, które może wywoływać "skutki uboczne" później), ale masę kontroli. Za każdym razem, kiedy mam wrażenie, ze już lądujemy i zostaje nam tylko rehabilitacja raz w tygodniu, to leci kolejna fala wizyt. Nauczona doświadczeniem staram się nie upychać wiecej niz 3 wizyty w tygodniu, wiec mam już zajety cały październik i początek listopada.

To się tak mówi, ze co tam wizyta, że tyle czasu zostaje, ale ciężko zrobić dziecku rutynę w ciągu dnia, kiedy się co chwilę gdzieś z nim jedzie. Jak siedzimy 2-3 dni w domu, to jest fajnie. Robi się rutyna, nie spieszymy się nigdzie, są fajne drzemki, a ja faktycznie mam możliwość na to, zeby coś w domu porobić. Powolutku przejmuję coraz wiecej rzeczy i tak szczerze mówiac to nie mogę się doczekać, aż Mały usiądzie i będzie sam sięgał po zabawki, a ja wreszcie poukładam sobie kuchenne szafki po swojemu big_smile

Jak te wizyty lekarskie się kumulują, to potem wjeżdża odreagowywanie. Tez trzeba pamiętać, że to nie jest dziecko, które się zbada i luz, nara, nic się nie stało. To jest dziecko, które 3 miesiące leżało w szpitalu z wenflonami, co 2 dni przekłuwanymi w inne miejsce, z pobraniami krwi regularnie, leżało tam samo w inkubatorze (bo ja mogłam początkowo wchodzić na godzinę dziennie), miało przejazd obcych ludzi codziennie, inne zapachy, dotyk, który nie koi a boli i teraz dla niego wizyta lekarska, nawet będąca zwykłą kontrolą, przywołuje konkretne skojarzenia.
Strasznie sie cieszyłam, jak nam odpadły wizyty u okulisty, to była trauma dla mnie jak oglądałam rozwieranie oczu na siłę, żeby zbadać dno oka. I tak co tydzień. Potem tylko miał naczynka popękane czasem w oku, czasem na powiekach.

Aktualnie zęby i szczepienie dały mieszankę "będę na Tobie lezał i nie dam się odłożyć, dealuj z tym". No to leżymy. Liczę na to, że potem uda się go odłożyć na tyle, żeby wyskoczyć na spacer, ale czasami wózek jest poniżej granicy tolerancji.

Ostatnio urządzaliśmy imprezę. I tez można powiedziec, co tam, 17 osób łącznie, większość Dzidziul znał, a odreagowywać przestał we wtorek i dopiero wtedy dało się go zabawić. Tak wygląda niedojrzałośc układu nerwowego. Nie przeskoczę tego, chociaż jak ktos tego odreagowywania nie doswiadczy sam, to nie zrozumie do końca, jak to jest ciężkie i dla dziecka i dla rodzica.


okay Lady Loka i Rita sie lubia
chyba sobie gdzies to zapisze, bo z pamiecia troche gorzej u mnie w szale telefonow komorkowych smile

112 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-09-27 13:44:22)

Odp: Mam dosyć POMOCY
Gosiawie napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
Gosiawie napisał/a:

ja nic do rozkladania nog nie pisalam, nie jestem w stanie wszystkiego przeczytac.

Narzekanie mnie wkurza roll i usprawiedliwianie sie brakiem czasu, przy malym dziecku, JESLI SIE CHCE TO DA SIE RADE!


Teks o rozkładaniu nóg to już forumowy klasyk, który zaczerpnięty został od naszego forumowego snafcy od funkcjonowania małżeństw i wychowywania malutkich dzieci :-D

Wszystko się da, ale zawsze są koszty i wybory.
Niektórzy wolą zamiast skupić się na dziecku, żeby czuło się zaopiekowane i dobrze się rozwijało, a najwiecej „traum” łapią dzieci do 2 r.ż., to wolą skupić się na gotowaniu obiadków. Ich wybór. Okaże się w dorosłości tego dziecka, czy lepiej było inwestować w miłość do niego, czy w gotowanie obiadków dla pana ;-)


Chcesz powiedziec, ze nie kocham/kochalam moich dzieci, bo im i mezowi gotowalam obiady?

Milosci mialy i maja pod dostatkiem i z wzajemnoscia. Syn ma 25 lat i czesto mowi, ze mnie kocha, mala coreczka - prawie 8 lat - mowi mi to kilka razy dziennie.
Skonczyly dobre szkoly, mowia w conajmniej 4 jezykach (starsze), sa dobrze wychowane, empatyczne, nigdy sie jeszcze za nich nie wstydzilam. Sa lubiani i chwala sie jak wczesnie zaczely siadac, chodzic i sikac do nocnika? Czyzbym uczyla ich tego tak wczesnie, bo ich nie kochalam?

Nic nie zepslulam tym, ze gotowalam obiad i ze dzieci mialam na oku 24 godz na dobe.


W ogóle o Tobie nic nie mówię. Sorki, bo może Cię to urazi, ale to nie jest wątek o Tobie :-D

Nie słyszałaś nigdy o dorosłych, będącymi emocjonalnymi wydmuszkami? Co mam na myśli? Osobę bez większych potrzeb emocjonalnych, bez głębszych uczuć, za to wyglądającą pozornie jak "jajko", czyli zwykły człowiek. To zazwyczaj dziecko zaniedbywane uczuciowo przez rodziców, które rozwinęło coś w rodzaju choroby sierocej. Oczywiście to dziecko dostawało obiadki ;-), kupowano mu ubranka i książeczki. Ale ono nie miało kontaktu z uczuciami rodziców, bo zawsze byli zajęci a to sprzątaniem a to gotowaniem obiadku ;-). Ci dorośli, którzy wyrastają z tych dzieci nie mają pasji - bo niczego nie potrafią kochać, są spokojne, bo nie nienawidzą, a życie i świat postrzegają przez pryzmat czynności do wykonania. Jedno co u nich działa, to proste instynkty - np. chęć posiadania dzieci.

113

Odp: Mam dosyć POMOCY
contrasenyaoblidada napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

(...) gostek zapieprza jak Murzyn, a paniusia faktycznie jeszcze wydziwia. Kiedy on ma się zatroszczyc o siebie (tak, powinien, ale kiedy?!)? Bo ja po zapieprzaniu od 6 do 17 też nie chciałbym już pewnie ręką ani nogą ruszyc. Jak dziecko podrośnie na tyle by je upchnąc do żłobka, to niech autorka upchnie dziecko do tego żłobka, odciąży finansowo faceta i WTEDY wymaga od niego zabrania się za siebie. Niech da mu przestrzeń do tego, bo póki co faktycznie (jak słusznie zauważył Szeptuch) widac u niej jedynie roszczeniowość.

Ty czytałeś dokładnie tekst?

Oliwiaoliwia napisał/a:

Do tej pracy chodzi już od kwietnia.
(...)
ale jest typem osoby dla której pieniądze są bardzo ważne (tak został wychowany).
Rodzice dużo nam pomagają, nie musimy płacić za mieszkanie, prąd, a jedyne wydatki jakie mamy to mleko modyfikowane dla małej
(...)
[on] chce kupić sobie nowy samochód

Innymi słowy, gostek znalazł sobie tę pracę w kwietniu, akurat w momencie gdy urodziło się dziecko. Utrzymują ich rodzice (nie wiadomo którzy) a on zapie*dala na budowie, bo chce sobie kupić samochód (!). I moim zdaniem również dlatego, że on woli spędzać te 12 godzin na budowie, żeby mieć spokój od dziecka. Wraca do domu wieczorem, gdy dziecko już jest zmęczone i względnie spokojne, mało absorbujące.

Zauważ, że on tę kasę zarabia dla siebie. W razie jak się rozstaną, to całą kasę weźmie dla siebie (ja zarobiłem, ty siedziałaś w domu). Nie wydaje na utrzymanie, nie wydaje na dziecko. Zbiera na fajną furę.

A o niej nie wiemy nic, dlaczego od razu zakładasz, że nigdy nie pracowała?

Przy wszystkich pracach konstrukcyjnych zależnych od warunków atmosferycznych zasadniczy sezon to wiosna-lato-jesien (często po okrojeniu wczesnej wiosny i późnej jesieni). Tak, prace nie mają takiego samego natężenia niezależnie od pory roku (to gdybyś chciała sypnąć kolejną mądrością korposzczura). Tak więc wziął robotę wtedy kiedy była, pewnie pk sezonie może nie mieć żadnej, więc stara się zarobić żeby mu zimą kołków nie ciosali na głowie że nic nie robi.
Tak, nic nie płacą, nz pewno. Nie muszą płacić za czynsz i prąd, za wodę już pewnie tak, za żarcie j srodkj czystości na pewno (a pewnie sama słyszałaś że kobietę w drugiej połowie ciąży lepiej ubierać niż żywić  big_smile).

No i auto: nikt mu go nie da, jak sam nie zapeacuje, to nie będzie miał. A korzystać z niego będą raczej wszyscy.

114

Odp: Mam dosyć POMOCY
Gosiawie napisał/a:

Chcesz powiedziec, ze nie kocham/kochalam moich dzieci, bo im i mezowi gotowalam obiady?

Milosci mialy i maja pod dostatkiem i z wzajemnoscia. Syn ma 25 lat i czesto mowi, ze mnie kocha, mala coreczka - prawie 8 lat - mowi mi to kilka razy dziennie.
Skonczyly dobre szkoly, mowia w conajmniej 4 jezykach (starsze), sa dobrze wychowane, empatyczne, nigdy sie jeszcze za nich nie wstydzilam. Sa lubiani i chwala sie jak wczesnie zaczely siadac, chodzic i sikac do nocnika? Czyzbym uczyla ich tego tak wczesnie, bo ich nie kochalam?

Nic nie zepslulam tym, ze gotowalam obiad i ze dzieci mialam na oku 24 godz na dobe.

Nie tłumacz się.
Umiejętności poznawcze  pewnych ludzi nie pozwalają im zrozumieć tego, że rodzina to mąż i żona + dzieci. Dla wielu pań, rodzina to ona, jej dzieci i jej rodzice.
Oczywiście będą szlifować krawężniki wózkami, zamiast ugotować obiad dla męża, bo bąbelek potrzebuje świeżego powietrza i tylko szowinista by  im tego zabraniał.
Będą"  inwestować "w  miłość do dziecka, bo inwestowanie w miłość do męża już nie jest potrzebne, więc po co mu ugotować obiad.
Zrobił swoje, teraz niech przynosi pieniądz i nie domaga się niczego. Przecież pani jest zajęta inwestowaniem w miłość do dziecka.

No nie wiem, ale dziecko bez ojca rozwija się znacznie gorzej i ma nie porównywalnie więcej problemów w życiu, niż te z którym nie szlifowano krawężników na spacerach.

115 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-09-27 14:58:54)

Odp: Mam dosyć POMOCY
Szeptuch napisał/a:
Gosiawie napisał/a:

Chcesz powiedziec, ze nie kocham/kochalam moich dzieci, bo im i mezowi gotowalam obiady?

Milosci mialy i maja pod dostatkiem i z wzajemnoscia. Syn ma 25 lat i czesto mowi, ze mnie kocha, mala coreczka - prawie 8 lat - mowi mi to kilka razy dziennie.
Skonczyly dobre szkoly, mowia w conajmniej 4 jezykach (starsze), sa dobrze wychowane, empatyczne, nigdy sie jeszcze za nich nie wstydzilam. Sa lubiani i chwala sie jak wczesnie zaczely siadac, chodzic i sikac do nocnika? Czyzbym uczyla ich tego tak wczesnie, bo ich nie kochalam?

Nic nie zepslulam tym, ze gotowalam obiad i ze dzieci mialam na oku 24 godz na dobe.

Nie tłumacz się.
Umiejętności poznawcze  pewnych ludzi nie pozwalają im zrozumieć tego, że rodzina to mąż i żona + dzieci. Dla wielu pań, rodzina to ona, jej dzieci i jej rodzice.
Oczywiście będą szlifować krawężniki wózkami, zamiast ugotować obiad dla męża, bo bąbelek potrzebuje świeżego powietrza i tylko szowinista by  im tego zabraniał.
Będą"  inwestować "w  miłość do dziecka, bo inwestowanie w miłość do męża już nie jest potrzebne, więc po co mu ugotować obiad.
Zrobił swoje, teraz niech przynosi pieniądz i nie domaga się niczego. Przecież pani jest zajęta inwestowaniem w miłość do dziecka.

No nie wiem, ale dziecko bez ojca rozwija się znacznie gorzej i ma nie porównywalnie więcej problemów w życiu, niż te z którym nie szlifowano krawężników na spacerach.

Jedyną osobą z ograniczonymi możliwościami poznawczymi jesteś chyba Ty.
Wskaż cytat gdzie ktoś pisze o zaniedbywaniu miłości do męża lub że ta miłość nie jest nikomu potrzebna?
Wskaż cytat, w którym ktokolwiek twierdzi, że rodzina to kobieta + dziecko + jej rodzice?
W którym miejscu ktoś napisał, ze mąż jest od przynoszenia kasy? Chyba że mowa o ritce, bo reszta tutejszych kobiet to kobiety zdrowe na umyśle, zaradne i pracujące, więc chyba coś Ci w główce nie styka.

To wszystko powyżej to są Twoje pokraczne wizje rzeczywistości, która istnieje tylko w Twojej głowie i nie ma zadnego odzwierciedlenia w tej dyskusji.
Tak samo jak tylko w Twojej głowie jest Twoja żona, z która się rozwodzisz, bo nie ugotowała Tobie obiadu.
I tak samo jak tylko w Twojej głowie są małżeństwa, w których żony na rozkaz męża cytat dosłowny „rozkładają nogi”.

To jest dla mnie patologia, jak Ty przedstawiasz związek kobiety i mężczyzny. Kobieta od rozkładania nóg i gotowania obiadków, bo ważny jest obiad a spacer z dzieckiem to frywolne szlifowanie chodnika, a obdarzanie dziecka uwagą i reagowanie na jego potrzeby to zbytek.

116

Odp: Mam dosyć POMOCY
MagdaLena1111 napisał/a:
Szeptuch napisał/a:
Gosiawie napisał/a:

Chcesz powiedziec, ze nie kocham/kochalam moich dzieci, bo im i mezowi gotowalam obiady?

Milosci mialy i maja pod dostatkiem i z wzajemnoscia. Syn ma 25 lat i czesto mowi, ze mnie kocha, mala coreczka - prawie 8 lat - mowi mi to kilka razy dziennie.
Skonczyly dobre szkoly, mowia w conajmniej 4 jezykach (starsze), sa dobrze wychowane, empatyczne, nigdy sie jeszcze za nich nie wstydzilam. Sa lubiani i chwala sie jak wczesnie zaczely siadac, chodzic i sikac do nocnika? Czyzbym uczyla ich tego tak wczesnie, bo ich nie kochalam?

Nic nie zepslulam tym, ze gotowalam obiad i ze dzieci mialam na oku 24 godz na dobe.

Nie tłumacz się.
Umiejętności poznawcze  pewnych ludzi nie pozwalają im zrozumieć tego, że rodzina to mąż i żona + dzieci. Dla wielu pań, rodzina to ona, jej dzieci i jej rodzice.
Oczywiście będą szlifować krawężniki wózkami, zamiast ugotować obiad dla męża, bo bąbelek potrzebuje świeżego powietrza i tylko szowinista by  im tego zabraniał.
Będą"  inwestować "w  miłość do dziecka, bo inwestowanie w miłość do męża już nie jest potrzebne, więc po co mu ugotować obiad.
Zrobił swoje, teraz niech przynosi pieniądz i nie domaga się niczego. Przecież pani jest zajęta inwestowaniem w miłość do dziecka.

No nie wiem, ale dziecko bez ojca rozwija się znacznie gorzej i ma nie porównywalnie więcej problemów w życiu, niż te z którym nie szlifowano krawężników na spacerach.

Jedyną osobą z ograniczonymi możliwościami poznawczymi jesteś chyba Ty.
Wskaż cytat gdzie ktoś pisze o zaniedbywaniu miłości do męża lub że ta miłość nie jest nikomu potrzebna?
Wskaż cytat, w którym ktokolwiek twierdzi, że rodzina to kobieta + dziecko + jej rodzice?
W którym miejscu ktoś napisał, ze mąż jest od przynoszenia kasy? Chyba że mowa o ritce, bo reszta tutejszych kobiet to kobiety zdrowe na umyśle, zaradne i pracujące, więc chyba coś Ci w główce nie styka.

To wszystko powyżej to są Twoje pokraczne wizje rzeczywistości, która istnieje tylko w Twojej głowie i nie ma zadnego odzwierciedlenia w tej dyskusji.
Tak samo jak tylko w Twojej głowie jest Twoja żona, z która się rozwodzisz, bo nie ugotowała Tobie obiadu.
I tak samo jak tylko w Twojej głowie są małżeństwa, w których żony na rozkaz męża cytat dosłowny „rozkładają nogi”.

To jest dla mnie patologia, jak Ty przedstawiasz związek kobiety i mężczyzny. Kobieta od rozkładania nóg i gotowania obiadków, bo ważny jest obiad a spacer z dzieckiem to frywolne szlifowanie chodnika, a obdarzanie dziecka uwagą i reagowanie na jego potrzeby to zbytek.

Dokladnie tez to zauwazylam,ze on sobie dopowiada sam slowa, ktorych zadna tutaj nie napisala i zwala na nas,ze my tak twierdzimy.

Odp: Mam dosyć POMOCY
Nowe_otwarcie napisał/a:

Przy wszystkich pracach konstrukcyjnych zależnych od warunków atmosferycznych zasadniczy sezon to wiosna-lato-jesien (często po okrojeniu wczesnej wiosny i późnej jesieni). Tak, prace nie mają takiego samego natężenia niezależnie od pory roku (to gdybyś chciała sypnąć kolejną mądrością korposzczura). Tak więc wziął robotę wtedy kiedy była, pewnie pk sezonie może nie mieć żadnej, więc stara się zarobić żeby mu zimą kołków nie ciosali na głowie że nic nie robi.
Tak, nic nie płacą, nz pewno. Nie muszą płacić za czynsz i prąd, za wodę już pewnie tak, za żarcie j srodkj czystości na pewno (a pewnie sama słyszałaś że kobietę w drugiej połowie ciąży lepiej ubierać niż żywić  big_smile).

No i auto: nikt mu go nie da, jak sam nie zapeacuje, to nie będzie miał. A korzystać z niego będą raczej wszyscy.

Jak widać, trafiłeś jak kulą w płot.
Autorka doprecyzowała, że mieszkają w jej domu rodzinnym, z jej tatą, z jej 18-letnią siostrą, zaś mama pracuje za granicą.
Więc wcale bym się nie zdziwiła, gdyby to za pieniądze rodziców autorki kupowane było "żarcie" dla niej i opłacane media, w końcu zajmuje się całym dwupiętrowym domem pod nieobecność mamy.

Zaś partner autorki chce kupić sobie NOWY samochód, nie samochód ogólnie. Jakiś już ma i jeździ, no ale chyba za słaby i kumple nie zazdroszczą.

118 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2023-09-27 15:18:10)

Odp: Mam dosyć POMOCY

[/quote=MagdaLena1111] Okaże się w dorosłości tego dziecka, czy LEPIEJ  było inwestować w miłość do niego, czy w gotowanie obiadków dla pana ;-)

Dziękuję, do widzenia
Nie trzeba czegoś napisać wprost.
Choć tu jasno i klarownie napisałaś że lepiej inwestować w miłość do dziecka niż do męża .
Reszta to czytanie pomiędzy wierszami.
Zabawne jak najbardziej złośliwa osoba na forum, oburzyła się, bo ktoś śmiał byś złośliwy w stosunku do niej

No to teraz wskaż mi gdzie ja napislem że obdarzanie dzicka uwaga  to zbytek?
Hipokryzja pełną gębą, i to w jednej wypowiedzi.
Klasa

119

Odp: Mam dosyć POMOCY
Szeptuch napisał/a:

[/quote=MagdaLena1111] Okaże się w dorosłości tego dziecka, czy LEPIEJ  było inwestować w miłość do niego, czy w gotowanie obiadków dla pana ;-)

Dziękuję, do widzenia
Nie trzeba czegoś napisać wprost.
Choć tu jasno i klarownie napisałaś że lepiej inwestować w miłość do dziecka niż do męża .
Reszta to czytanie pomiędzy wierszami.
Zabawne jak najbardziej złośliwa osoba na forum, oburzyła się, bo ktoś śmiał byś złośliwy w stosunku do niej

Ha ha do jakiego pana? Moze jeszcze do wladcy morz i oceanow co siedzi na zapierdzialym tronie? No oczywiscie, ze milosc do dziecka zaowocuje bardziej niz gotowanie obiadow dla meza.

120 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-09-27 15:32:55)

Odp: Mam dosyć POMOCY
Szeptuch napisał/a:

[/quote=MagdaLena1111] Okaże się w dorosłości tego dziecka, czy LEPIEJ  było inwestować w miłość do niego, czy w gotowanie obiadków dla pana ;-)

Dziękuję, do widzenia
Nie trzeba czegoś napisać wprost.
Choć tu jasno i klarownie napisałaś że lepiej inwestować w miłość do dziecka niż do męża .
Reszta to czytanie pomiędzy wierszami.
Zabawne jak najbardziej złośliwa osoba na forum, oburzyła się, bo ktoś śmiał byś złośliwy w stosunku do niej

No to teraz wskaż mi gdzie ja napislem że obdarzanie dzicka uwaga  to zbytek?
Hipokryzja pełną gębą, i to w jednej wypowiedzi.
Klasa


Wystarczy, że cofniesz się o jeden swój post i masz czarno na białym jak sam piszesz jaka to straszna rzecz, że kobieta inwestuje w miłość do dziecka zamiast gotować obiadki. Schizofrenia Cię tez dopadła i już nie pamiętasz, co pisałeś jeden post wcześniej?

I przeczytaj jeszcze raz ten mój post, który przytoczyłeś. Gdzie tam jest coś o braku miłości do męża. Tam jest o OBIEDZIE. Ale ok, już rozumiem, że dla Ciebie obiad jest oznaką miłości. W takim razie przytoczę swój post z wczoraj https://www.netkobiety.pl/search.php?ac … _id=336549 (spójrz na PS „ PS.  W sumie w takich momentach jeszcze bardziej doceniam mojego męża. Chyba zrobię mu dzisiaj coś, co lubi na obiad. Z miłości :-)))

Tak, ulubiony obiadek przygotowany z miłości możne być oznaką miłości, ale to nie oznacza tego, co Ty napisałeś, czyli że rozwód gwarantowany, jak Ci żona obiadu nie zrobi. To przedmiotowe traktowanie kobiety tak charakterystyczne dla Ciebie jak to z wymuszaniem rozkładania nóg dla dobra małżeństwa. Bo co w przeciwnym wypadku rozwód? Jakie deficyty musi mieć kobieta, która by się z Tobą związała? Gotująca obiady, bo stary grozi rozwodem, albo użyczająca swojego ciała, bo on każe rozkładać nogi?

121

Odp: Mam dosyć POMOCY
MagdaLena1111 napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

[/quote=MagdaLena1111] Okaże się w dorosłości tego dziecka, czy LEPIEJ  było inwestować w miłość do niego, czy w gotowanie obiadków dla pana ;-)

Dziękuję, do widzenia
Nie trzeba czegoś napisać wprost.
Choć tu jasno i klarownie napisałaś że lepiej inwestować w miłość do dziecka niż do męża .
Reszta to czytanie pomiędzy wierszami.
Zabawne jak najbardziej złośliwa osoba na forum, oburzyła się, bo ktoś śmiał byś złośliwy w stosunku do niej

No to teraz wskaż mi gdzie ja napislem że obdarzanie dzicka uwaga  to zbytek?
Hipokryzja pełną gębą, i to w jednej wypowiedzi.
Klasa


Wystarczy, że cofniesz się o jeden swój post i masz czarno na białym jak sam piszesz jaka to straszna rzecz, że kobieta inwestuje w miłość do dziecka zamiast gotować obiadki. Schizofrenia Cię tez dopadła i już nie pamiętasz, co pisałeś jeden post wcześniej?

I przeczytaj jeszcze raz ten mój post, który przytoczyłeś. Gdzie tam jest coś o braku miłości do męża. Tam jest o OBIEDZIE. Ale ok, już rozumiem, że dla Ciebie obiad jest oznaką miłości. W takim razie przytoczę swój post z wczoraj https://www.netkobiety.pl/search.php?ac … _id=336549 (spójrz na PS „ PS.  W sumie w takich momentach jeszcze bardziej doceniam mojego męża. Chyba zrobię mu dzisiaj coś, co lubi na obiad. Z miłości :-)))

Tak, ulubiony obiadek przygotowany z miłości możne być oznaką miłości, ale to nie oznacza tego, co Ty napisałeś, czyli że rozwód gwarantowany, jak Ci żona obiadu nie zrobi. To przedmiotowe traktowanie kobiety tak charakterystyczne dla Ciebie jak to z wymuszaniem rozkładania nóg dla dobra małżeństwa. Bo co w przeciwnym wypadku rozwód? Jakie deficyty musi mieć kobieta, która by się z Tobą związała? Gotująca obiady, bo stary grozi rozwodem, albo użyczająca swojego ciała, bo on każe rozkładać nogi?

Ja bym sie cieszyla, gdybym miala rozwod z kims kto wymaga ode mnie gotowania obiadow nawet bym sobie imprezke zrobila z tego powodu, ze nie bede juz wiecej siedziec urobiona w garach tylko spedze czas wolny bardziej ciekawie

122 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2023-09-27 15:58:59)

Odp: Mam dosyć POMOCY

Oj Madziu to się zdecyduj.
Albo gotowanie obiadu dla męża jest obowiązkiem żony.
Albo przejawem miłości do niego.
Skoro jest przejawem miłości do niego, to przecież sama napisałaś że lepiej inwestować w miłość do dziecka niż w miłość do męża( gotowanie obiadku)
Więc cały mój wywód na ten  temat miał rację bytu.

Co do reszty.
To zdradzę ci pewien sekret, tylko nie mów nikomu.
Jak mechanik dłubie od dni przy samochodzie i nic mu nie wychodzi, rzuca w przestrzeń " zaraz się zajebie przez tego szrota" to uwaga, on wcale nie zamierza tego zrobić.
Szok i niedowierzanie.
Nie wiem jak " ciekawy " trzeba mieć umysł,  aby uwierzyć, że ktoś się rozwiedzie z żoną, bo ta nie ugotowała obiadu..

123 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-09-27 16:09:16)

Odp: Mam dosyć POMOCY
Szeptuch napisał/a:

Oj Madziu to się zdecyduj.
Albo gotowanie obiadu dla męża jest obowiązkiem żony.
Albo przejawem miłości do niego.
Skoro jest przejawem miłości do niego, to przecież sama napisałaś że lepiej inwestować w miłość do dziecka niż w miłość do męża( gotowanie obiadku)
Więc cały mój wywód na ten  temat miał rację bytu.

Ja jestem zdecydowana. Dla mnie gotowanie to jest codzienna konieczność, bo jeść trzeba, którą z mężem dzielimy po połowie. Wiem, że dla Ciebie to niewyobrażalne, że facet może gotować obiady. Wyobraź sobie, że facet potrafi wszystko, co kobieta, oprócz noszenia dziecka i urodzenia go.
Ten podział będzie także, gdy urodzę dziecko i będę na urlopie macierzyńskim, bo urlop macierzyński jest do opieki nad dzieckiem i w tym czasie, jak mój mąż będzie pracował zawodowo, to ja nie będę tylko patrzeć się na dziecko, ale się nim zajmować, żeby zdrowo rosło.
Ale jak moje dziecko będzie wymagało ode mnie uwagi i troski, to nie porzucę go w bujaczku, żeby gotować obiad. Bo dziecko będzie miało priorytet i jestem przekonana, że takie samo zdanie ma mój mąż i nie rozwiedzie się z mną, bo zajmowałam się dzieckiem w dniu, w którym była moja kolej na gotowanie. Wiem, że nawet mu do głowy to nie przyjdzie, bo mnie kocha bardziej niż moje obiadki :-)

124 Ostatnio edytowany przez Apogeum (2023-09-27 16:28:41)

Odp: Mam dosyć POMOCY
Szeptuch napisał/a:

[/quote=MagdaLena1111] Okaże się w dorosłości tego dziecka, czy LEPIEJ  było inwestować w miłość do niego, czy w gotowanie obiadków dla pana ;-)

Szeptuch napisał/a:

Dziękuję, do widzenia
Nie trzeba czegoś napisać wprost.
Choć tu jasno i klarownie napisałaś że lepiej inwestować w miłość do dziecka niż do męża .
Reszta to czytanie pomiędzy wierszami.

Magda napisała to, co napisała, nie ma tam ani słowa o braku inwestowania w miłość do męża. Ani słowa. To Twoja (jakże błędna) interpretacja, a nie jej słowa. Ona napisała o czymś innym. I w szerszym kontekście. Którego nie dostrzegasz, bo jesteś zbyt skupiony na czytaniu pod swoją tezę. Piszesz formułkami. Jak automat. Jak robot.

I ty nie czytasz między wierszami, ty widzisz tylko te literki, które chcesz. A słowa (te napisane, i te, które są tylko w twojej głowie) traktujesz jak amunicję. Jak broń, która strzelasz. Strzelasz na oślep. Smutne to.

Szeptuch napisał/a:

Skoro jest przejawem miłości do niego, to przecież sama napisałaś że lepiej inwestować w miłość do dziecka niż w miłość do męża( gotowanie obiadku).

Magda nic takiego nie napisała. A gotowanie obiadu nie jest przejawem miłości do męża.

Można gotować wielodaniowe obiady z deserem i nie kochać. Można (z wielu względów) nie gotować i kochać. Kochać i dbać.

Lady Loka napisał/a:

Powikłań wcześniactwa żadnych poważnych nie mamy (poza samym wcześniactwem, które może wywoływać "skutki uboczne" później), ale masę kontroli. Za każdym razem, kiedy mam wrażenie, ze już lądujemy i zostaje nam tylko rehabilitacja raz w tygodniu, to leci kolejna fala wizyt. Nauczona doświadczeniem staram się nie upychać wiecej niz 3 wizyty w tygodniu, wiec mam już zajety cały październik i początek listopada.

To się tak mówi, ze co tam wizyta, że tyle czasu zostaje, ale ciężko zrobić dziecku rutynę w ciągu dnia, kiedy się co chwilę gdzieś z nim jedzie. Jak siedzimy 2-3 dni w domu, to jest fajnie. Robi się rutyna, nie spieszymy się nigdzie, są fajne drzemki, a ja faktycznie mam możliwość na to, zeby coś w domu porobić. Powolutku przejmuję coraz wiecej rzeczy i tak szczerze mówiac to nie mogę się doczekać, aż Mały usiądzie i będzie sam sięgał po zabawki, a ja wreszcie poukładam sobie kuchenne szafki po swojemu big_smile

Jak te wizyty lekarskie się kumulują, to potem wjeżdża odreagowywanie. Tez trzeba pamiętać, że to nie jest dziecko, które się zbada i luz, nara, nic się nie stało. To jest dziecko, które 3 miesiące leżało w szpitalu z wenflonami, co 2 dni przekłuwanymi w inne miejsce, z pobraniami krwi regularnie, leżało tam samo w inkubatorze (bo ja mogłam początkowo wchodzić na godzinę dziennie), miało przejazd obcych ludzi codziennie, inne zapachy, dotyk, który nie koi a boli i teraz dla niego wizyta lekarska, nawet będąca zwykłą kontrolą, przywołuje konkretne skojarzenia.
Strasznie sie cieszyłam, jak nam odpadły wizyty u okulisty, to była trauma dla mnie jak oglądałam rozwieranie oczu na siłę, żeby zbadać dno oka. I tak co tydzień. Potem tylko miał naczynka popękane czasem w oku, czasem na powiekach.

Aktualnie zęby i szczepienie dały mieszankę "będę na Tobie lezał i nie dam się odłożyć, dealuj z tym". No to leżymy. Liczę na to, że potem uda się go odłożyć na tyle, żeby wyskoczyć na spacer, ale czasami wózek jest poniżej granicy tolerancji.

Ostatnio urządzaliśmy imprezę. I tez można powiedziec, co tam, 17 osób łącznie, większość Dzidziul znał, a odreagowywać przestał we wtorek i dopiero wtedy dało się go zabawić. Tak wygląda niedojrzałośc układu nerwowego. Nie przeskoczę tego, chociaż jak ktos tego odreagowywania nie doswiadczy sam, to nie zrozumie do końca, jak to jest ciężkie i dla dziecka i dla rodzica.

Czytałeś ten post? W nim tez widzisz na pierwszym planie brak inwestowania w miłość do meza?

125 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-09-27 16:25:34)

Odp: Mam dosyć POMOCY

Też uważam, że żaden NORMALNY facet nie zastanawia się nawet nad rozwodem, bo żona nie ugotowała obiadu.
Ale bądźmy szczerzy, żaden normalny facet też nie redukuje swojego małżeństwa i swojej żony do jej rozłożonych nóg.

126 Ostatnio edytowany przez Apogeum (2023-09-27 16:31:23)

Odp: Mam dosyć POMOCY
MagdaLena1111 napisał/a:

Wiem, że dla Ciebie to niewyobrażalne, że facet może gotować obiady.

Szeptuch akurat gotuje. Jego żona nie.

Teraz Magda dała Szeptuchowi broń. Ale będzie strzelanina. Magda, załóż kamizelkę kuloodporną!

127 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-09-27 16:36:54)

Odp: Mam dosyć POMOCY
Apogeum napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Wiem, że dla Ciebie to niewyobrażalne, że facet może gotować obiady.

Szeptuch akurat gotuje. Jego żona nie.

Teraz Magda dała Szeptuchowi broń. Ale będzie strzelanina. Magda, załóż kamizelkę kuloodporną!


Wierzysz w to, że on ma żonę? No chyba, ze taką tylko do rozkładania nóg, właściwie stale będącą w takim stanie, nieco lateksową :-D To by też wyjaśniało, dlaczego nie gotuje :-P

128

Odp: Mam dosyć POMOCY

Skończyły się argumenty, zaczęło się obrażenie.

Widzisz, tak samo ja nie wierzę, że znalazł się facet, który by cię zapłodnił.
Że o ożenku nie wspomnę

Ale App ma rację to ja gotuję, sprzątam kuchnie i robię zakupy, z racji pracy zdalnej jest to o wiele bardziej efektywne, niż miała by to robić żoną po pracy.

129 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-09-27 17:14:10)

Odp: Mam dosyć POMOCY
Szeptuch napisał/a:

Skończyły się argumenty, zaczęło się obrażenie.

Widzisz, tak samo ja nie wierzę, że znalazł się facet, który by cię zapłodnił.
Że o ożenku nie wspomnę

Ale App ma rację to ja gotuję, sprzątam kuchnie i robię zakupy, z racji pracy zdalnej jest to o wiele bardziej efektywne, niż miała by to robić żoną po pracy.

Przypomnę może kto tu zaczął od obrażania przy użyciu tekstów o obniżonych zdolności poznawczych?  Zacznij pouczanki może od siebie samego, hipokryto. Wychodzi z Ciebie cham i prostak w każdym poście.

A skoro tak wspaniale wykazujesz się w domowych obowiązkach, to po co tutaj wstawki o rozwodzie z powodu braku ugotowanego obiadu? Czyżby Tobie żona groziła rozwodem? Jak Ci żona „rozkłada nogi” na życzenie, to po co rozżalenie kierowane do userek na forum, że mają obowiązek rozkładania nóg?
Jestem tylko kolejna osobą, która zwraca uwagę na szereg nieścisłości w tym, co piszesz.

130

Odp: Mam dosyć POMOCY

Sugerowanie o lateksowej lalce, wcale nie jest obrażaniem, oj nie.
Hipokrytko.

Wiesz co to figura retoryczna?
Nie? zapraszam do słownika.
Tym był zwrot o rozkładaniu nóg, jak by ci sie chciała, zainteresować, a nie powtarzać jak zdarta płyta to byś zrozumiała.Wciąż ten sam frazes, masz coś innego?
bo nudne to sie robi.
W tym samym temacie, w którym to użyłem, wytłumaczyłem tez, dlaczego.
Znajdź sobie
Już sie wypowiedziałem co do rozwodu w kontekście gotowania, na tej samej stronie, ten psot ma godzinie..kobieto.. zlituj się.

Dalej, pisałem o tym nie raz i nie dwa: to moja zona ma większe libido niz ja.
Więc w naszym małżeństwie, kwestia "obowiązku małżeńskiego" dotyczy mnie.
Następnie, od tego jest to forum, aby udzielając ludziom rad, które nie sa wyjęte z kosmosu, tylko oparte na własnych doświadczeniach, i na własnych stażach małżeńskich.
Ja uważam, że obowiązek małżeński służy małżeństwu.
Czytałem wiele książek seksuologów, miedzy innymi mojego ulubionego prof lwa starowicza, seksuologa i psychiatrę.
I w wielu przytoczonych przez niego przypadków, problemy w małżenstwie, biorą sie z braku seksu, nie że brak seksu ejst objawem innym problemów w związku, ale sam ów brak prowadzi do tych problemów
Dlatego zwracam uwagę na ten obowiązek.
Oczywiście, do seksu nikt nie ma prawa zmuszać, zwłaszcza tak ktos nam bliski jak maz czy zona.
To my musimy rozumieć, że to nasza powinność.

Posty [ 66 do 130 z 168 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024