Czy to pokłosie minimalnych nakładów na edukację że mylisz ulgę podatkową roczną z miesięczną?
Nie, po prostu w tym wypadku źle spojrzałem i przyznaję się do błędu.
Niemniej jednak opcji mają wiele. A będą mieć jeszcze więcej jak jego kobieta w ogóle by nie zarabiała, bo spadliby ze średnią zarobków do takich poziomów, że załapaliby się na socjalne. A to oznacza pierwszeństwo w przyjęciach do przedszkoli i szkół, stypendia (w wieku szkolnym) dodatki i całą resztę.
Wiesz - roszczenia babki byłyby dla mnie jako-tako zasadne, jakby sama dużo zarabiała i chciała, żeby facet zarabiał podobnie. Ale po tym co tu widać, to serio - pogoniłbym pustaka.
Małżeństwo i związek nie polegają na wywieraniu presji, ale na wzajemnej pomocy. Jak jej nie pasują jego zarobki, to niech siądą i pomyślą co RAZEM mogą zrobić, aby było lepiej. Gdzie mogą ZAOSZCZĘDZIĆ, żeby później ZAINWESTOWAĆ we wspólną przyszłość. Bo tak, to znalazła sobie osła do roboty i tylko drze jape "WINCYJ!", a sama zarabia minimalną. To jest po prostu żałosne.