Jack Sparrow napisał/a:WOT pod tym kątem to przykład skurwienia systemowego, gdzie większość obsługi technicznej (jak nie całą) robią jednostki regularne. W warunkach bojowych taki delikwent dostałby nowy egzemplarz broni. Co w przypadku ujednolicenia wyposażenia i szkolenia nie stanowi problemu, ale jakby każdy miał co innego, to mógłby się chłopak wysypać już na pierwszym strzelaniu dynamicznym.
Nic takiego nie ma i nie miało miejsca, choćby z tego powodu, że przez kilka lat WOT był jedynym użytkownikiem karabinka Grot więc niby jak wojska operacyjne miałyby je naprawiać? Tak, w WOT na kompaniach też są szefowie i technicy, są warsztaty itp. 
No właśnie zamieszanie wprowadziłeś ty, bo ja napisałem, że cywil od ręki może zostać osobą uprawnioną do udziału w działaniach zbrojnych i państwo może to zrobić ad hoc powołując do istnienia odpowiednie organizacje lub nadając odpowiednie uprawnienia istniejącym organizacjom. Od tej chwili stanowią one część sił zbrojnych państwa, a ich członkowie są kombatantami wg Konwencji Genewskiej, o ile działają zgodnie z nią. I tylko o to chodzi w kontekście zagadnienia, że obce państwo może mieć prawo rozstrzelać polskiego cywila, bo złapie go z bronią w ręku. Ano przy spełnieniu powyższych warunków nie może. Natomiast może jako bandytę rozstrzelać żołnierza regularnych sił zbrojnych jeśli złapie go bez oznaczeń państwa polskiego na mundurze. I nie pomoże wymachiwanie książeczką wojskową 
Jack Sparrow napisał/a:Pisałeś o kombatantach bez wspomnienia, że chodzi ci o nazewnictwo międzynarodowe.
Bo odnosiłem się nie do kwestii legitymacji kombatanta, a zagadnienia praw wojennych i rozwalania cywila z bronią, o którym pisałeś.
Jack Sparrow napisał/a:To raz. Dwa, kwestia powołania i utworzenia jakichś tam struktur to nie jest takie ad hoc. To zajmuje kilka lat.
Dobrze, że polskie zbrojne podziemie o tym nie wiedziało i zorganizowało się ad hoc po klęsce wojny obronnej 1939.
Jack Sparrow napisał/a:Cywil z bronią pozostaje.....cywilem z bronią. Jak nie jest powołany to będzie traktowany jak zwykły bandyta.
No właśnie nie, czego dowodem jest choćby powstanie warszawskie, gdzie AK występowało zbrojnie jawnie, z oznaczeniami przynależności państwowej i przestrzegając praw wojennych jak np. biorąc żołnierzy niemieckich do niewoli, do zorganizowanych obozów jenieckich. Owszem, początkowo Niemcy rozstrzeliwali schwytanych powstańców ale po sygnałach ze strony Aliantów, że jeśli nie będą traktować powstańców jak kombatantów, to alianci tak samo przestaną uważać żołnierzy niemieckich przestali. Stąd po kapitulacji większość powstańców została odesłana do obozów jenieckich. I nie potrzebowali do tego żadnych aktów powołania, książeczek wojskowych itp. To jest proste. Po wzięciu do niewoli masz być w stanie powiedzieć w jakim oddziale służysz, kto jest twoim dowódcą, że twój oddział podlega rozkazom naczelnego dowództwa w określonej hierarchii dowodzenia. Do niewoli wzięto cię jak jawnie posługiwałeś się bronią, masz oznaczenia przynależności, nie można ci przypisać złamania praw wojennych. Koniec. Jeśli przeciwnik gra fair, to wędrujesz do obozu jenieckiego. Jeśli nie gra fair, to on popełnia zbrodnię wojenną.
Jack Sparrow napisał/a:I akurat i Groty i Beryle są na tą samą amunicję. AKMSy to jeszcze scheda po przemianach ustrojowych. Ale dokładanie do tego grajdołku jeszcze broni prywatnej? Głupota.
Podpowiem jeśli nie wiesz, choć nie sądzę, że najpopularniejszą platformą strzelecką wśród cywili są klony AR, też na taką samą amunicję jak Grot i Beryl. Miłośników AK też nie brakuje. No i przeciętny posiadacz cywilnej broni długiej ma ją w ukompletowaniu o jakim przeciętny żołnierz może tylko pomarzyć. Jak sądzisz, ile kolimatorów przypada na 100 żołnierzy? Tłumików? Lunet? Jak widzisz tłumiki na broni Ukraińców, to na 95 % są to ich prywatne zakupy. W praktyce cały szpej na cywilnej broni możesz przenieść na etatową broń w wojsku.
Jack Sparrow napisał/a:A i wszystko jasne. Kolega z WOT. Heh, ten bajzel na który psioczysz to jest właśnie efekt pozwalania na nieprzemyślane decyzje dotyczące wyposażenia indywidualnego. Pozwolenie na prywatne uzbrojenie tylko by to pogorszyło.
Absolutnie nie. To nie jest kwestia bajzlu tylko tego czy coś fizycznie na jednostce jest czy tego nie ma. Było ale się gdzieś zmyło. Ciekawe gdzie... Niemniej pozwolenie na własny szpej jest tylko kwestią rozwiązania problemu braków. Nie mam problemu z bieganiem w kamizelce KWM-02 jeśli ona jest. A ile ich jest to już pozostawię bez komentarza, szczególnie, że większość żołnierzy wojsk operacyjnych może ją sobie pooglądać tylko w internecie i to nie jest kwestia nie wydawania ich. Wojska operacyjne ich po prostu nie mają. Natomiast co do prywatnego uzbrojenia. Może ty wierzysz, że w razie wojny wszystko pójdzie gładko ale ja jakoś nie wierzę. Zakładam, że pierwsze co wyleci w powietrze, to magazyny broni. Każdy głupi wie, gdzie one są. Ja zakładam, że co mam w domu, z tym na 99 % mogę ruszyć na front. Jeśli interpretacja nowej ustawy o broni pójdzie w dobrym kierunku i państwo mi zaoferuje solidny rabat, to bardzo chętnie zakupię wojskową wersję Grota i będę go trzymał w domu.
Taka ciekawostka, na Ukrainie dobrze w zwalczaniu małych dronów sprawdzają się strzelby gładkolufowe. Ciekawe skąd je biorą skoro, to nie jest broń etatowa...?
Jack Sparrow napisał/a:Niby marzenie, ale z drugiej strony pokazuje jak rozwiązać problem w sposób systemowy, aby w niczym to nie kolidowało.
O czym my dyskutujemy? Państwo polskie nie może systemowo rozwiązać problemu wymiany podartych spodni czy butów, które się rozleciały albo wyposażenia żołnierza w beret czy rogatywkę.