Jak sobie pomóc? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 84 z 84 ]

66

Odp: Jak sobie pomóc?
Noble napisał/a:
Penne napisał/a:

(..)I jak w końcu te rzeczy przywiózł, to wychodząc powiedział, żeby dała znać jak będę chciała porozmawiac, to w niedziele przyjedzie. I tu się złamalam.
Jestem na o tyle dobrym etapie, że sama z siebie się nie kontaktuje. Ale jak dostaję propozycję kontaktu z jego strony, to nie daję rady z tego nie skorzystac.

I to jest błąd, że odpowiadasz na jego kontakty, takie jest moje zdanie. Bez zerwania kontaktów masz marne szanse na odbudowanie siebie, chocbyś spędziła 10 lat w terapii.
Patrzysz na Ulle, a ja uważam, że skoro ona jako emerytka wciąz rozpamiętuje tamten związek w taki sposób, że nawet książkę o nim chce pisać, to też nie jest do końca z niego uleczona.

Penne napisał/a:

Zajmowanie czasu? Dzis jestem caly dzien zajęta. Nie uwalnia mnie to. Mysli caly czas krazą wokół tematu.

Oczywiście, że myśli krążą. Nie ma magicznej różdżki, która w jednej chwili je przepędzi. A kontaktami wciąz te myśli w głowie będziesz umacniała, one zamiast w końcu przepłynąć i wypłynąć z głowy, będą się w niej stale kotłowały.

Nie rozumiesz autorki koleżanko z forum.
Nie rozumiesz jej kompletnie.
To nie jest ten przypadek, że wystarczy zamknąć w głębokiej skrzyni źródło problemu a potem czas dokona reszty.
Guzik prawda.
Co do tego czy jestem wyleczona, czy nie proponuje, żebyś się nie wypowiadała, bo w mojej głowie ani skórze nie jesteś, a argument z książką jest po prostu śmieszny.
Ja i tak zrobię to, co uważam za najlepsze dla siebie, a jeśli komuś coś się nie podoba, to ja z tym problemu mieć nie będę.
Znajdą się tacy, którzy przeczytają moja książkę z pocalowaniem ręki i do głowy nikomu nie przyjdzie, że jej autorka dalej ma problem z tamtą znajomością.
Osobiście życzę każdej osobie, by była tak wolna od takich problemów jak ja.
Autorka napisała wyraźnie, że jej aktywność na rzecz podtrzymywania tej znajomości jest zerowa, ale jej problem i tak nie znika.
Żaden czas tu nie pomoże i czy będzie ona odbierała telefony od tego faceta, czy nie w jej głowie nic się nie zmieni.
Problem autorki jest o wiele bardziej skomplikowany i w życiu nie zadziała na nią metoda zero kontaktu.
To nie ten przypadek
Ona potrzebuje czegoś zupełnie innego.
Ona potrzebuje zadośćuczynienia, satysfakcji i dopóki tego nie dostanie będzie chodziła z głową nabita tym facetem.

Dalsza część rozmowy z autorką będę zapewne prowadziła na priv.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Jak sobie pomóc?
ulle napisał/a:

Ona potrzebuje zadośćuczynienia, satysfakcji i dopóki tego nie dostanie będzie chodziła z głową nabita tym facetem

ale może być tak, że nigdy tego nie dostanie, dlatego warto szukać innych rozwiązań

68

Odp: Jak sobie pomóc?
Penne napisał/a:

Ja nie chcę, żeby był moim przyjacielem.

Bardzo słusznie.

Ulle napisał/a:

Ona potrzebuje zadośćuczynienia, satysfakcji i dopóki tego nie dostanie będzie chodziła z głową nabita tym facetem.

Tobie pomogła satysfakcja, jej może ulżyć, jeśli odpuści. A nawet, o zgrozo, przebaczy. Wiem to z doświadczenia.

69 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-05-13 19:46:45)

Odp: Jak sobie pomóc?

Autorko, zmień terapeutę, bo Ciebie naciąga.
Nic Ci ten facet nie robi, sama za nim latasz i wzbudzasz w nim poczucie winy.
To jest chore co robisz.
Po ci Ci ta terapia, jak sobie tupiesz nóżką bo coś jest nie po Twojej myśli.
Wiem że w sieci mnóstwo filmików pseudopsychologow z których wniosek jest taki: Jak żle się czujesz przy facecie, to On jest Narcyzem  big_smile
I w ten sposób to robicie sobie krzywdę, a youtuberki kasę.
Chcesz się uwolnić od niego to się uwolnisz.  Nie chcesz to nie. Aż tak to proste,  wyobraź sobie.

70 Ostatnio edytowany przez Noble (2023-05-13 20:50:37)

Odp: Jak sobie pomóc?

Ulle, doskonale rozumiem Penny, ale uważam, że czekanie na zemstę i tę niby satysfakcję nic jej nie da. nawet jeśli się doczeka, to chwila ułudy zemstą będzie bardzo krótka, a potem zostanie z problemem nadal. Ale jeśli chce latami grzebać w ranach, a Ty jej w tym pomożesz, to proszę bardzo.

71

Odp: Jak sobie pomóc?
bb8 napisał/a:
Penne napisał/a:

Ja nie chcę, żeby był moim przyjacielem.

Bardzo słusznie.

Ulle napisał/a:

Ona potrzebuje zadośćuczynienia, satysfakcji i dopóki tego nie dostanie będzie chodziła z głową nabita tym facetem.

Tobie pomogła satysfakcja, jej może ulżyć, jeśli odpuści. A nawet, o zgrozo, przebaczy. Wiem to z doświadczenia.

Żeby mu przebaczyć, to najpierw z jego strony potrzebne by mi było, żeby zrozumiał co zrobił. A tu nie widzę na to pola. Przy rozstaniu 2 lata temu powiedziałam o wszystkim co czuję i co mu zarzucam. Przy tym rozstaniu teraz nie mówiłam nic. Po jego decyzji od razu sie pożegnałam. Bo rozmowa z Nim o uczuciach czy emocjach nie ma sensu. Nie wiem czy On ich po prostu nie ma czy nie umie o nich rozmawiać.

Chciałabym tego co piszę Ulle. Ale nie będę z Nim grać w żadne gierki, bo wiem, że przegram. Juz dawno pogodzilam się z tym, że karma występuje tylko w kociej misce. A po Nim i tak wszystko spłynie.

72

Odp: Jak sobie pomóc?
Ela210 napisał/a:

Autorko, zmień terapeutę, bo Ciebie naciąga.
Nic Ci ten facet nie robi, sama za nim latasz i wzbudzasz w nim poczucie winy.
To jest chore co robisz.
Po ci Ci ta terapia, jak sobie tupiesz nóżką bo coś jest nie po Twojej myśli.
Wiem że w sieci mnóstwo filmików pseudopsychologow z których wniosek jest taki: Jak żle się czujesz przy facecie, to On jest Narcyzem  big_smile
I w ten sposób to robicie sobie krzywdę, a youtuberki kasę.
Chcesz się uwolnić od niego to się uwolnisz.  Nie chcesz to nie. Aż tak to proste,  wyobraź sobie.

1. Nie chodzę obecnie na terapię.
2. Nie wzbudzam w Nim poczucia winy, bo nie rozmawiam z Nim o niczym co tutaj napisałam. Kiedyś mówiłam o uczuciach. Reakcji nie było żadnej, wszystko po Nim spływało.
3. Nie oglądam filmików w sieci.
4. Napisałam, że nie spełnia wszystkich cech narcyza, więc uważam, że narcyzem nie jest.

73

Odp: Jak sobie pomóc?
wieka napisał/a:

Też uważam, że powinnaś być bardziej asertywna i powiedzieć nie. On bazuje na Twojej słabości.

To na pewno. Ale wydaje mi się, że zaczynam lepiej sobie radzić. Nie czekam na telefon. Nie potrafię jeszcze nie odebrać.

74

Odp: Jak sobie pomóc?

Dziewczyno szanuj sie
Facet który odpisuje tylko wtedy gdy napiszesz do niego to debil.
Kopnij w doope zamiast doszukiwać sie namiastki uwagi z jego strony

75 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-05-13 23:28:58)

Odp: Jak sobie pomóc?

"Żeby zrozumiał co zrobił"
A co on takiego zrobił???
Nie zrobil tego co sobie życzyłaś,  nie oświadczył się ?
Osobiście nie wierzę, że qasze spotkania są takie słodkie, bez słowa pretensji o to że nie zostałaś  żoną, sorry.

76

Odp: Jak sobie pomóc?

Penne, Twój problem jest dla mnie czymś tak odległym ze nie czuję się na siłach żeby Ci z jakas duza pewnoscia cos doradzać. Ale zastanawiam mnie jak potoczyłyby się Twoje losy gdybys trafiła na innego faceta. Takiego który nie boi sie bliskości. Pisalas ze kiedy zaczęłaś ten zwiazek udało Ci się mocno stanąć na nogach. Później się posypało. Ale gdyby to był ktos inny? Może byłoby całkiem dobrze teraz? A jeżeli tak to może warto otworzyć się na cos nowego? Wiem że nie masz na to siły i to jest teraz problemem. Tak czy inaczej trzymam kciuki żeby udało Ci poskładać życie. Z kimś innym kto da Ci więcej

77 Ostatnio edytowany przez Penne (2023-05-14 07:03:11)

Odp: Jak sobie pomóc?
Ela210 napisał/a:

"Żeby zrozumiał co zrobił"
A co on takiego zrobił???
Nie zrobil tego co sobie życzyłaś,  nie oświadczył się ?
Osobiście nie wierzę, że qasze spotkania są takie słodkie, bez słowa pretensji o to że nie zostałaś  żoną, sorry.

Zrobil to, że powiedział, że wszysyko ułoży tak jak ja chcę. A następnie się z tego wycofał.
Twoja sprawa, że nie wierzysz. Nie rozmawiam z Nim o nas. Żoną też nie chciałam być.
Nie wiem co wg Ciebie oznacza zwrot słodkie spotkania? Spotkania nasze są mdłe, nie rozmawiamy o niczym co nie dotyczy tego w czym mi pomaga. Nawet o pogodzie, a co dopiero o czyms poważniejszym.

78

Odp: Jak sobie pomóc?
Pugi napisał/a:

Penne, Twój problem jest dla mnie czymś tak odległym ze nie czuję się na siłach żeby Ci z jakas duza pewnoscia cos doradzać. Ale zastanawiam mnie jak potoczyłyby się Twoje losy gdybys trafiła na innego faceta. Takiego który nie boi sie bliskości. Pisalas ze kiedy zaczęłaś ten zwiazek udało Ci się mocno stanąć na nogach. Później się posypało. Ale gdyby to był ktos inny? Może byłoby całkiem dobrze teraz? A jeżeli tak to może warto otworzyć się na cos nowego? Wiem że nie masz na to siły i to jest teraz problemem. Tak czy inaczej trzymam kciuki żeby udało Ci poskładać życie. Z kimś innym kto da Ci więcej

Myślę, że byłoby wtedy dobrze. Tylko czuję,że cały czas zataczam koło. W tych 2 latach przerwy w życiu osobistym nie osiągnęłam nic. Co z tego, że kontaktu nie było żadnego. Czas nie leczył ran. Im dalej tym było gorzej. Psychiatra nie miał już pomysłu jakie leki mi dawać. Nic nie działało.
Co z tego, że miałam dzień wypełniony zajęciami, skoro wszystko było na zasadzie zmuszania się. I o ile rozumiałam, że na początku tak będzie, to po 2 latach zmuszania się miałam dosyć. Bo po co się zmuszać skoro nic mi to nie pomaga.
Miałam konta na tinderach, badoo, sympatii. Byłam kilka razy na szybkich randkach. Nic mi się nie udało. Miałam zajęte serce i każda randka wywolywała u mnie dół.

79

Odp: Jak sobie pomóc?

Penne, a skąd wiesz, na jakim etapie byłabyś dzisiaj, gdybyś wtedy po dwóch latach ponownie się z nim nie skontaktowała? Kwestia dobrego życia dla Ciebie to kwestia odbudowania własnej wartości opartej wyłącznie na sobie, a nie na innej osobie. Nauka życia samej ze sobą. Zrozumienie, że dobrostan zależy wyłącznie od Ciebie. Tu nikt magicznego sposobu nie poda, bo każdy musi to samemu osiągnąć. Niektórzy korzystają z praktykowania wdzięczności, niektórzy piszą pamiętniki i w ten sposób porządkują myśli, niektórzy idą w pracę lub sport, skoro nie chodzisz na terapię, leki odstawione, to musisz szukać czegoś sama.
To, że masz cały dzień zajęty niekoniecznie musi pomagać, bo nadchodzi w końcu taka chwila, jak przy zakładaniu tego tematu, że nieprzepracowane myśli wracają jako wciąż nierozwiązany problem. Z mojego puntku widzenia ważne jest pozwolenie na przepłynięcie tych myśli, ale też próba niekoncentrowania się na nich, niewzmacniania ich. Myślenie o sobie, że teraz masz (wciąż) etap przeżywania etapu smutku po związku, ale też świadomości, że kiedyś nadejdzie akceptacja.
Co do przebaczenia - oczekiwanie że sprawca zrozumie swój czyn to utopia, w ten sposób przebaczenie może nigdy nie nadejść. Dlaczego jemu miałoby na Twoim przebaczeniu zalezeć? On może postrzegać się jako osoba w porządku wobec Ciebie, bo w końcu dzwoni i w jakiś sposób się Tobą interesuje. To raczej Tobie powinno zależeć na swoim wewnętrznym spokoju, więc wybaczenie powinnaś bardziej potraktować jako próbę uspokojenia głowy, a nie akt łaski wobec sprawcy.

80

Odp: Jak sobie pomóc?
Penne napisał/a:

Kocham kogoś dla kogo nie jestem ważna. Kontakt istnieje tylko dlatego, że ja go podtrzymuje. I nie umiem przestać.

Nic nigdy z tego nie będzie.
Dla niego nie jesteś kobietą do związku.

81 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-05-14 10:13:09)

Odp: Jak sobie pomóc?

Przez Twoje posty przebija się tyle żalu do niego, że nie wierzę, że nie przebija się to przez  waszą relację obecną, nawet jeżeli On Tobie tylko w czymś pomaga.
Obiecał Ci kiedyś coś,  że "ułoży sie po Twojej myśli " i o to masz zal.
Zobacz, ludzie obiecują sobie przed ołtarzem uroczyscie miłość i wierność o uczciwość i czasem się to wali, a potrafią to zostawić za sobą, nie ciągną byłego męża czy żony za sobą, nawet jak mają wspólne dzieci.
Czy Ty autorko jesteś bardziej poszkodowana niż kobiety które zostały z małymi dziećmi.?
Dopóki będziesz jego obwiniać i zdejmować z siebie odpowiedzialność za swoje  decyzje, będziesz się kręcić w kółko.
Nie odpowiedziałaś na pytanie, jakie wnioski z tak wieloletniej terapii wynikały?
Chyba że to nie była terapia, tylko psychiatra z pytanien , czy dobrze się Pani czuje i receptą na leki?
Pisałam o filmikach na Youtube i pseudoekspertach, bo z takich filmików wynikają właśnie pseudoporady, typu On "psychopata" Ty niewinna panna.
A potem obijasz się z jakimś gościem do emerytury, bo zemsta smakuje słodko:)
Nie lepiej tę energię  włożyć w nową relację.?

Odp: Jak sobie pomóc?

Autorko: musisz uciąć wszelkie relacje z tym mężczyzną i w końcu skupić się na swoich uczuciach i pragnieniach. Jak widać, masz problem z relacjami skoro nadal w wieku prawie 40 lat nie masz nikogo a jedynie zbierasz okruchy atencji człowieka który sam nie nadaje się do związku i który z Tobą związku nie chce. On po prostu spotyka się z Tobą, bo czuje się samotny (czy on ma znajomych?) albo czuje, że Ciebie zwodził i krzywdził dlatego teraz chce Ci to nieudolnie wynagrodzić pomocą. Skoro sama już rozumiesz, że z tej relacji związku nie będzie to się odetnij całkowicie. Powiedz mu wprost: chcę małżeństwa, dzieci, jak najszybciej, nie mam już czasu, mój zegar biologiczny tyka. Pisałaś, że nie chcesz ani dzieci ani męża ale te słowa go szybko odstraszą - pomyśli, że w końcu podjęłaś jakieś konkretne decyzje na przyszłość i on sam po prostu odejdzie bo wystraszy się odpowiedzialności i deklaracji. Powiedz, że nie potrzebujesz jego pomocy, w tym w czym Ci pomaga, że dalej doskonale poradzisz sobie sama i zmień numer telefonu, usuń z Facebooka i innych mediów i weź zacznij w końcu nowy rozdział pod tytułem "wracam do równowagi". Masz dwóch przyjaciół - to kobiety czy mężczyźni? Jeśli to przyjaciółki, to mają braci, mężów? Po prostu ten człowiek od którego nie możesz się uwolnić musi wiedzieć, że nie jesteś sama, że masz "plecy", ktoś czuwa nad tym byś nie została skrzywdzona. Jeśli z jakiegoś powodu twój ex zacznie znów szukać z Tobą kontaktu, to Ty się nie odzywaj do niego tylko od razu komunikuj przyjaciołom i oni będą z nim rozmawiać - oni będą twoim murem oddzielającym Ciebie od niego. Jak będzie trzeba to mąż czy brat przyjaciółki może pogadać z twoim ex, oko w oko, w razie czego postraszyć stalkingiem, policją itd. Twój ex to cienias, więc się nastraszy, ba! Myślę, że jak tylko zobaczy kogokolwiek płci męskiej który daje Ci "ochronę", to ze wstydu i żenady skuli ogon i ucieknie z pola widzenia.

83

Odp: Jak sobie pomóc?

Autorko,

Z tego co widzę wplątałaś się w toksyczną relację, podobną do tej, której doświadczałaś w swojej rodzinie (tylko "ulepszoną" - nie tak gwałtowną - przynajmniej tak to sama oceniasz - jako swoisty sukces). Wchodzisz w takie powiązania, gdyż to znasz i odczuwasz lęk przed zmianą (kiedyś zmiany były tylko na gorsze, więc zdajesz sobie sprawę, że zmiana=zło). Twoje mechanizmy obronne powinny być poddane terapii, porządnej terapii wraz z analizą tego, co przeżyłaś w dawnej przeszłości, aby unikać tego na przyszłość, wyrwać się z powtarzającego się cyklu. Można zrobić to we własnym zakresie, pod warunkiem, że masz do siebie zaufanie, pewność siebie i umiesz się sama do siebie zdystansować. W Twoim przypadku, według mnie, nie ma na to szans. Dlatego potrzebujesz dobrego terapeuty.

Czas... mityczny czas... Niczego nie leczy, za to ma tendencje do umykania. Tylko praca nad sobą, analiza, zrozumienie i akceptacja dadzą pożądane rezultaty.

Co do taktyki Ulle, to może daje ona pewną satysfakcję, jednak, aby przejść w ten tryb trzeba mieć mocne wewnętrzne poczucie własnej wartości oraz nieco cech narcystycznych (lub też potrafić wejść w rolę narcyza/psychopaty i w niej nie utonąć). Nie jesteś do tego zdolna, według mojej oceny, zatem taką wersję "sprawiedliwości" powinnaś porzucić. Nie licz też na satysfakcję, że on coś zrozumie. To się nie zdarzy. Z tego co opisujesz ma w głębokim poważaniu Twoje uczucia i pragnienia i empatią nie grzeszy. Potrzebuje Cię, bo widzi w Twoich oczach zachwyt jego osobą, za każdym razem gdy Cię odwiedza. My widzimy to w Twoich wypowiedziach, a co dopiero, gdy on zobaczy to na żywo w sytuacji emocjonalnej. Może się w tym przejrzeć i nakarmić swoje ego. Kto by nie skorzystał? Do tego jesteś mu potrzebna. Jedyne czego potrzebujesz to wyrwać/uwolnić się z tej toksycznej relacji, gdyż sama Twoja osoba znika w tym układzie. Zauważ, że pozostawiasz mu decyzję co do Waszego kontaktu i tym samym stajesz się takim bezwolnym ogonem Pana Psa. Zupełnie bez własnej woli i tożsamości. Jak pies zachce to może sobie tym ogonem machnąć, a Ty pomerdasz sobą tak jak pies będzie łaskaw sobie zażyczyć. Pragnę zauważyć, ze ogon bez psa nie istnieje - stąd czujesz, że bez niego znikasz (to jest uzależnienie). Zwizualizuj sobie to w głowie i pomyśl, czy chcesz aby tak było zawsze. Jak tego SAMA nie przerwiesz, to tak będzie. Ty decydujesz o sobie i swoim życiu. Nie bądź ogonem i pogoń tego psa.

Moja porada: zablokuj go w telefonie, wykasuj historię połączeń, wykasuj wszystkie wiadomości od niego, nie śledź go nigdzie w mediach społecznościowych. Nie będziesz się zastanawiać czy odebrać, odpisać, co on robi w tej chwili, wyczekiwać (mówisz, że nie wyczekujesz, ale jednak wyczekujesz, skoro odbierasz jego telefon). Dodatkowo poszukaj nowych znajomych, zupełnie nowego środowiska, to da Ci większe poczucie wartości (początkowo nakarmi tylko ego, ale to ewoluuje), będziesz miała z tego satysfakcję, radość i poczucie kontroli nad swoim życiem. Bo tylko Twoje życie warto ratować - tylko to masz.

84 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-05-15 12:18:04)

Odp: Jak sobie pomóc?
Evergreen napisał/a:

Autorko,

Z tego co widzę wplątałaś się w toksyczną relację, podobną do tej, której doświadczałaś w swojej rodzinie (tylko "ulepszoną" - nie tak gwałtowną - przynajmniej tak to sama oceniasz - jako swoisty sukces). Wchodzisz w takie powiązania, gdyż to znasz i odczuwasz lęk przed zmianą (kiedyś zmiany były tylko na gorsze, więc zdajesz sobie sprawę, że zmiana=zło). Twoje mechanizmy obronne powinny być poddane terapii, porządnej terapii wraz z analizą tego, co przeżyłaś w dawnej przeszłości, aby unikać tego na przyszłość, wyrwać się z powtarzającego się cyklu. Można zrobić to we własnym zakresie, pod warunkiem, że masz do siebie zaufanie, pewność siebie i umiesz się sama do siebie zdystansować. W Twoim przypadku, według mnie, nie ma na to szans. Dlatego potrzebujesz dobrego terapeuty.

Tak! Uważam podobnie. Zaczęłam nawet pisać post w odpowiedzi post w podobnym tonie, jak tu byłam ostatnio, ale ktoś mi przeszkodził.
To zreszta częsta sytuacja na tym forum, że ktoś, kto wychował się w patologii, potem ląduje w równie niezdrowym związku. Po prostu wychowanie w skrajnych emocjach, skutkuje potem w dorosłości zapotrzebowaniem na podobne jazdy. Zatem niepewność, którą autorka przeżywa(ła) w opisywanym związku to powtórka niepewności, którą wyniosła z domu. Nieprzypadkowo wybrała takiego a nie innego faceta, taka zwykła spokojna miłość to nie dla niej.

Posty [ 66 do 84 z 84 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024