Czy zmierza to w jakąś stronę? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy zmierza to w jakąś stronę?

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 79 ]

Temat: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Witajcie!

Jestem nowy na forum, trafiłem tu z przypadku ale liczę na to, że może od kogo jak kogo ale od kobiet po prostu uzyskam jakieś podpowiedzi lub wskazówki co do mojej nowej relacji.

W skrócie o sobie:
jestem 36 letnim facetem, od niedawna formalnie już rozwiedzionym, mam z poprzedniego związku dziecko, z którym spędzam czas nieraz 4-5 dni w tygodniu. Nie jestem weekendowym tatusiem, staram się, aby córka jak najwięcej czasu spędzała ze mną. Z byłą żoną nie mam żadnych konfliktów, normalnie się dogadujemy, choć głównie rozmawiamy o córce i sprawach z nią związanych. Rozwiedliśmy się za porozumieniem stron w 20 min, byłem z nią przeszło 12 lat w związku. Nigdy nie było po żadnej ze stron zdrady, po prostu nie dogadywaliśmy się, walczyłem w trakcie trwania małżeństwa o poprawę, ale na nic to się nie zdało, od chwili urodzenia się dziecka zaczęła się równia pochyła, żona więcej uwagi poświęcała młodej niż mnie, do tego miała pretensje do mnie wiecznie o moją pracę, zarabiała więcej i stabilniej, ja pomimo prowadzenia działalności różnie z tym miałem, ale ogólnie nie mieliśmy co narzekać. Od jakiś 2 - 3 lat coraz częściej się kłóciliśmy, żona mi mówiła, że już mnie nie kocha, że gdyby nie dziecko to by już dawno ode mnie odeszła, a tak tylko córka ją jeszcze przy mnie trzymała. Nie byłem nigdy mizoginem, „redpillem” ani nic z tych rzeczy, starałem się być normalnym mężem i ojcem, pomagałem jej we wszystkim na zasadach partnerskich, nie oczekiwałem podania pod nos obiadków, sprzątania po mnie itp., obowiązki domowe wykonywaliśmy po równo. Problem polegał m.in. na tym, że w naszym małżeństwie zniknęła całkowicie intymność, przed rozwodem nie współżyliśmy się ze sobą od lat. Wielokrotnie próbowałem namawiać ją do powrotu do seksu ale odpowiadała mi, że ona musi czuć do kogoś miłość i zaangażowanie, już do mnie nie czuła tego od lat, więc nie chciała już powrotu. Białe małżeństwo, martwy związek. Dlatego też rozwód najbardziej wstrząsną naszym dzieckiem niż nami samymi, nie był dla mnie zimnym prysznicem tylko czymś, co wiedziałem, że w końcu nastąpi. Pogodziłem się z tym, wyciągnąłem wnioski. Nie obwiniam tylko siebie lub jej, obydwoje gdzieś się pogubiliśmy, nie była szczęśliwa ze mną, a przez to ja nie byłem szczęśliwy z nią.

Po co ten wstęp? Żeby zrozumieć najpierw moje położenie, wcześniejsze doświadczenie w związku, w którym miłość się wypaliła, pogodzenie się z tym i pójście dalej. Od lat brakuje mi bliskości kobiety i zwyczajnego ciepła, jestem jeszcze młody i w pełni sił na to, żeby ułożyć sobie życie, poznawać kobiety, związać się z jakąś nawet i na stałe, jeśli się wzajemnie pokochamy. Ot, normalny facet ze mnie, dość przystojny i zadbany, ubieram się w koszule i marynarki.

Założyłem konta na kilku portalach randkowych i aplikacjach, poznałem w między czasie kilka kobiet, w tym dwie fantastyczne, z którymi mam codzienny kontakt do dziś, nic romantycznego nie wyszło z tego, ale na tyle się polubiliśmy, że stały się mi bardzo bliskie i mamy relacje przyjacielskie, codziennie rozmawiam z obiema, wspieramy się, doradzamy sobie czy pomagamy w różnych kwestiach. Obie uważają, choć nie znają się osobiście, że jestem fantastycznym i wartościowym facetem i takich jak ja już niemal nie ma (skromność, skromność.. ale tylko cytuję). Nie jestem z żadną z nich, bo pierwsza nie poczuła do mnie pociągu, a z drugą dogaduję się tak, jakbyśmy znali się całe życie będąc rodzeństwem.

Storytel

Poznałem jakiś miesiąc temu przez popularną aplikację randkową dziewczynę młodszą ode mnie o 9 lat, czyli taką zbliżającą się do 30-tki już. Najpierw rozmawialiśmy przez dwa tygodnie, musiałem odwlec zaproszenie jej na randkę, bo wychodziłem z przeziębienia i lało mi się z nosa jak z kranu, a chciałem na niej zrobić dobre pierwsze wrażenie. Odświeżyłem garderobę żeby się dobrze zaprezentować (pierwsze wrażenie).

Pierwszy tydzień

W końcu dwa tygodnie temu zaprosiłem ją na pierwszą randkę do eleganckiej restauracji, nie wiadomo kiedy nam czas zleciał prawie do 23, zaproponowałem, że ją odprowadzę do domu, bo mieszkała blisko lokalizacji. Już podczas tego spaceru sama złapała mnie za rękę i tak dotarliśmy do niej. Pod jej domem się pocałowaliśmy, sama wyszła z inicjatywą. Nie wpraszałem się do niej na górę bo na drugi dzień miała mieć zajęcia chyba na uczelni czy coś. Od razu umówiliśmy się na drugą randkę, może w sobotę lub niedzielę. Po powrocie podziękowałem jej za wieczór, odpisała mi, że również od bardzo dawna tak świetnie z nikim nie spędziła wieczoru i że się świetnie bawiła. W sobotę napisała, że ma spotkanie integracyjne w pracy i ma dylemat czy iść, namówiłem ją na to, żeby nie oglądała się na mnie, bo warto się integrować ze współpracownicami. Była marna pogoda, ja wracałem od córki wieczorem i zaproponowałem jej podwózkę do lokalu, na co chętnie się zgodziła, znowu się całowaliśmy. W trakcie spotkania wymienialiśmy się wiadomościami, zaproponowałem jej, że mogę po nią przyjechać, bo zimno jest jak diabli, a poza tym chciałem ją zobaczyć, chętnie się zgodziła i odwiozłem ją do domu, powtórka w samochodzie z czułości.

W niedzielę wybraliśmy się na miasto, sama po mnie przyjechała proponując to, bo kończyła zajęcia na uczelni, a ma blisko do mnie stamtąd. Zaproponowałem jej, że po zajęciach możemy skoczyć coś zjeść, zabrałem ją do takiej kameralnej włoskiej knajpki. Po knajpie poszliśmy na spacer i kawę, odwiozła mnie do domu. W trakcie tego spaceru miałem jedną sytuację, w której była żona zadzwoniła, jak się okazało to moja płacząca córka w telefonie się odezwała i prosiła, żebym przyjechał, bo strasznie tęskni za mną (a widzimy się prawie codziennie). Ja niestety musiałem jej wstępnie odmówić (z bólem serca), bo mam spotkanie dzisiaj i nie mam nawet samochodu ze sobą. Była napisała mi sms, że powinienem powiedzieć córce, że nie przyjadę i podać powód a nie wykręcać się (nie powiem przecież dziecku w wieku przedszkolnym, kilka miesięcy po wyprowadzce, że tatuś jest na randce z kimś…). Dziewczyna z którą się spotykam (lub czas przeszły: spotykałem…?) o dziwo bardzo empatycznie podeszła do tematu mojej córki, choć wiem, że dla niej to też jest trudna relacja, bo nigdy nie spotykała się w związku z rozwiedzionym facetem, w dodatku czyimś ojcem. Jedynie co, to wywiązała się rozmowa, żebym nie dawał byłej sobie wchodzić na głowę. Rozumiem ją, jeszcze wprawdzie mnie nie zdążyła poznać, bo gdyby poznała mnie lepiej, to wiedziałaby, że tak nie jest.

Mamy ze sobą wiele podobieństw i wspólnego, podobne poczucie humoru, dodatkowo jest dosłownie zjawiskowo piękną dziewczyną. Nawet nasi rodzice o dziwo wykonują te same zawody. Pisać ze sobą piszemy, parę razy rozmawialiśmy przez telefon, zawsze schodziło się do 1,5-2 godzin. Proponowałem jej jakieś spotkania na tygodniu, ale w końcu nic nie wyszło, bo praca, siłownia, fitness itp. Ok. Udało nam się umówić na piątek wieczór.
Drugi tydzień

W piątek wieczorem wyskoczyliśmy do knajpki, znowu po mnie przyjechała. Zaproponowałem jej, że pojedziemy do niej zostawić auto i skoczymy na miasto na drinka, a potem wrócę sobie jakimś Boltem. Ok, w końcu nie poszliśmy na miasto, zaprosiła mnie do siebie do domu. Ma kota, a że ja należę do tych zwierzolubnych osób od razu się polubiliśmy z pupilem, jakieś tam zabawy z nim. W pewnym momencie wywiązała się z nią rozmowa niejako o przeszłości. Zwierzyła mi się z czegoś dla niej osobistego, ponadto zapytałem się jej o poprzedni związek, z czystej ciekawości. Powiedziała, że gość był od niej starszy, nawet więcej niż ja od niej, ona była młoda i naiwna. Manipulował nią, wybuchy zazdrości, ogólnie toksyk. Dopiero rok po rozstaniu z nim doszła do siebie na tyle, żeby zacząć randkować. Po tamtym czasie jak sama przyznała była na bardzo wielu randkach, ale trafiała na oszustów, chamów, prostaków itp. Tylko z jednym gościem spotykała się przez 3 miesiące, ale też ostatecznie jakoś to nie wyszło jej, jak stwierdziła, próbował nią manipulować. Ok, nie dopytywałem się.

Powiedziała mi, że uważa, że ja mogę nie być gotowy jeszcze na nic nowego, podając swój przykład, że ona potrzebowała tyle i tyle czasu, u mnie to świeża sprawa. No to jej powiedziałem, że tak nie jest, bo związek już dawno mi się rozsypał i to była tylko kwestia formalna, nie mieszkałem z nią od jakiegoś czasu (kilka miesięcy ale nie wychwyciła tej informacji), wiedliśmy oddzielne życie. Zaczęła mnie namawiać, że może ja powinienem pójść na terapię do psychologa, tak sam dla siebie, żeby przepracować w sobie tamte doświadczenia. Sorry, znam siebie i nie potrzebuję tego. Trochę pogadaliśmy, zrobiła drinka nam, potem zmęczona się położyła na łóżku, ja obok niej i się przytuliła do mnie. Nic tam więcej nie było, bo na rugi dzień miała mieć zajęcia, więc zamówiłem Bolta i wróciłem do siebie. W sobotę zaprosiłem ją do siebie pooglądać razem coś, zamówiliśmy na wynos, wieczór bez jakiś fajerwerków ale spoko, ot, pod kocem obejrzeliśmy sobie coś, wtuliła się we mnie, potem o 23 stwierdziła, że jest już padnięta i wraca. Zamówiła Bolta, odprowadziłem ją, pocałowaliśmy się czule i wieczór się zakończył. W poniedziałek wracając zajechałem do niej pod pretekstem wspólnej fajki, nawet się ucieszyła, że wpadłem, posiedziałem 2 godziny, zapytałem kiedy tam się znowu zobaczymy. Ona, że ma weekend wolny i dam mi znać. Im bliżej weekendu było tym wciąż zero propozycji z jej strony. W piątek chciała skoczyć sobie sama na jakieś sportowe aktywności – dla mnie luz. W sobotę się ustawiła z koleżanką – dla mnie też spoko. Miała odezwać się wieczorem co ze spotkaniem. Odezwała się ale znowu nie podjęła tematu czy się zobaczymy, napisała tylko, że w niedzielę ustawiła się z kimś ale to na krótko. I faktycznie poszła sobie z koleżanką gdzieś, bo wrzuciła fotkę w mediach społecznościowych. Zapytałem się jej przed jej spotkaniem, czy się zobaczymy dzisiaj, zlała mnie tekstem, że a wiesz.. zobaczymy jak się będę czuła, tam do rodziców chciała podjechać itp.. zapytała się jeszcze: a Ty co? Odpoczywasz sobie?

Trafił mnie szlag, zbywała mnie cały tydzień „może jutro, w grudniu, po południu”. Weekend ma trzy dni jak nie patrzeć, nie mogłem uwierzyć, że nie chciała znaleźć dla mnie nawet głupich 30 min na spacer nawet. Wiem, że ma swoje życie, rodzinę i znajomych. Nie ingeruję w nie, nie dopytuje się co jak gdzie i z kim robi, staram się nie bombardować jej wiadomościami, raczej kilka krótkich wymian zdań na komunikatorze w ciągu dnia, ale nie jakieś elaboraty.

Wysłałem jej wiadomość z zapytaniem, czy między nami jest ok, czy coś nie zagrało? Czy nasza relacja się rozwija w jakimś kierunku. Neutralnie, bez pretensji do niej i podtekstów czy elaboratów (jak ten tutaj…). „Zadzwonię wieczorem”.

Zadzwoniła faktycznie, przez pierwsze kilkanaście minut rozmawialiśmy normalnie, o wszystkim i o niczym, w końcu wyczułem, że czas podjąć temat i się zapytałem co ona na moją wiadomość.

Wiesz co, chyba nie jestem gotowa na związek jeszcze (czytaj: nie jestem gotowa na związek z Tobą). Ja takie WTF? Zapytałem, czy nie jest gotowa wiązać się konkretnie ze mną, czy z nikim innym? Odp: nie wiem.

No to drążę temat co nie zagrało.

Poczuła się osaczona (WTF??), że ciągle pisałem do niej i dzwoniłem (parę raptem krótkich wiadomości w ciągu dnia, telefon jeden na 2-3 dni). Że ma wrażenie, że ja nie jestem gotowy na związek, że chcę budować relację na niepowodzeniach starego. Ona potrzebuję czasu, żeby kogoś poznać, dla niej norma to spotkanie raz na tydzień (serio??? jak się spotykasz z kimś kto ci się podoba???), a my się widywaliśmy niemal codziennie (tak, łącznie z 5 wieczorów w dwa tygodnie). Ona chyba nie jest gotowa, a ja oczekuję już poważnego związku (nigdy nic takiego nie sugerowałem nawet), że gdyby mnie nie przyhamowała to „nie wiadomo dokąd by to zaszło”. Przestałem jej dopytywać się o spotkania, w godzinach pracy niemal w ogóle nie piszę do niej, nie piszę już rano do niej czegoś w stylu dzień dobry. Powiedziałem jej, że wcale nie chce od razu na głęboką wodę się rzucać, że dla mnie powolne poznawanie się też jest ok (bo jest), nie mam ciśnienia na nic, a sprawy uczuciowe mam pozamykane na amen z byłą żoną. Że wiem, że do niczego jej nie zmuszę na siłę i nie mam nawet takiego zamiaru, ale chciałbym abyśmy dalej się spotykali i dali sobie szansę poznać się lepiej, a potem będziemy decydować razem, co dalej. Niby rozmowa zakończyła się pozytywnie, że ona też nie chce zrywać kontaktu itp. Ale nic do cholery nie inicjuje sama. Owszem, zdarzy się, że odezwie się sama, ale to wyśle jakiegoś mema czy coś tam, żadna rozmowa. Zarzuciła mi, że ja muszę się nauczyć najpierw żyć samemu, że skupić się na sobie powinienem i przepracować w sobie tamten związek… Wymyśliła sobie w ogóle, że „ja się dostosowuje do niej, a to powinno być na odwrót, tzn, żeby to ona chciała się do mnie dostosowywać”… kolejne WTF??? W ogóle dodała też, że logicznie teraz jest jej kolej na to, aby mi zaproponować spotkanie, tak? Niby tak, ale nic nie robi w tym kierunku.

Idzie weekend, też chciałbym coś sobie zaplanować, mam córkę, z którą się widuję i nie chcę później zmieniać planów, bo ona klaśnie w łapki, a ja jak potulny piesek przybiegnę. Czekam na jakąkolwiek jej propozycję, ale szlag mnie już trafia od trzymania mnie w napięciu i niepewności. Wiem, że może powinienem ją olać, może nie warto. Jest tyle innych pięknych i inteligentnych samotnych kobiet.

Ale trafiło mnie coś, tęsknię za nią. I czuję się jak głupek, że dorosły facet, wykonujący poważany zawód ma rozterki jakby znowu wrócił do liceum czy na studia…

Co o tym sądzicie? Dać sobie siana już?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
Mr_Morningstar napisał/a:

Wiesz co, chyba nie jestem gotowa na związek jeszcze (czytaj: nie jestem gotowa na związek z Tobą). Ja takie WTF? Zapytałem, czy nie jest gotowa wiązać się konkretnie ze mną, czy z nikim innym? Odp: nie wiem.

Odpuść. Znajdź kobietę, która wie, czego chce.

3

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Trochę racji ona ma, spotkaliście się kilka razy a Ty już w głowie widzisz związek?
Poumawiaj się z innymi zobacz co tam w wodzie siedzi - musisz jednak odreagować 12 letni związek - i dopiero jakiś związek.
Nie czekaj na jej ruch, zaplanuj sobie weekend a jak zadzwoni to na drzewo ją spuść.

4

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Ja również uważam że chciałeś się spotykać zbyt często raz na tydzień jest wystarczająco na początku znajomości. Ona z kolei Cie wysyłała do psychologa co moim zdaniem też było słabe. Nie spodobałeś jej się za bardzo, pewnie się spotykała jako tako ale szału z jej strony nie było

5

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Kolejna rzecz, twierdzisz że nie oczekujesz poważnego związku a po 2 tygodniach pytasz gdzie to zmierza i czy coś nie zagrało. Więcej luzu następnym razem

6

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Lo matko. Jaka ściana tekstu. Niech ktoś to streści. smile

7 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-03-29 16:04:05)

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Nie odpowiadzasz jej... z ładnej miski się nie najesz, zachłysnąłeś się jej urodą.
Celuj w kobiety z dzieckiem, bo taka Cię zrozumie, tym bardziej jak tak mocno jesteś związany z córką.
Możesz zainicjować spotkanie, ale ja widzę, że ona oczekiwała bardziej seksu niż relacji partnerskiej. Trzeba umieć czytać kobiety...

8

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
maku2 napisał/a:

Trochę racji ona ma, spotkaliście się kilka razy a Ty już w głowie widzisz związek?
Poumawiaj się z innymi zobacz co tam w wodzie siedzi - musisz jednak odreagować 12 letni związek - i dopiero jakiś związek.
Nie czekaj na jej ruch, zaplanuj sobie weekend a jak zadzwoni to na drzewo ją spuść.

Nigdzie nie napisałem, że już w głowie widzę związek. To nie jest tak, że przed nią w okresie od rozpadu małżeństwa nie spotykałem się z innymi dziewczynami. Nie mam póki co oczekiwań na związek, tylko zwykłą relację, w której dwoje ludzi może się swobodnie spotkać i poznać. Nie planowałem wspólnej świetlanej przyszłości na tym etapie, naiwny i głupi nie jestem smile

9

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
anetas napisał/a:

Ja również uważam że chciałeś się spotykać zbyt często raz na tydzień jest wystarczająco na początku znajomości. Ona z kolei Cie wysyłała do psychologa co moim zdaniem też było słabe. Nie spodobałeś jej się za bardzo, pewnie się spotykała jako tako ale szału z jej strony nie było

Nie wiem czy nie było szału, bo z jej inicjatywy była zadziała się jakaś fizyczna bliskość. Gdybym jej się nie podobał, to spuściła by mnie na drzewo już po pierwszym spotkaniu.

Miałem długą przerwę w zabawie pod tytułem spotykanie się z innymi kobietami i może jeszcze nie wróciłem na właściwe tory.

Nie oczekiwałem spotykania się każdego dnia, również mogłoby być dla mnie i raz na tydzień. Tylko trzeba było to jakoś zakomunikować, bo na serio nie miałbym z tym żadnego problemu, też mam swoje życie. Problemem jest to, że wielu ludzi nie potrafi wprost czegoś powiedzieć i trzeba się domyślać.

10

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
anetas napisał/a:

Kolejna rzecz, twierdzisz że nie oczekujesz poważnego związku a po 2 tygodniach pytasz gdzie to zmierza i czy coś nie zagrało. Więcej luzu następnym razem

Pytanie wynikało z tego, że po prostu jakoś poczułem się olany, nie miało ono intencji parcia na związek. Gdyby z jej strony nie było tekstów, że spotkamy się w weekend, a potem zero inicjatywy w tym kierunku, to by nie padło. A sam też nie chciałem jej zawracać głowy pytaniem o to, bo trzeba mieć jakiś umiar. Gdyby jak dorosła osoba napisała mi czy zadzwoniła i powiedziała, że „słuchaj, spotkajmy się w następnym tygodniu lub po weekendzie, bo mam plany i chcę go spędzić po swojemu”, to przecież bym nie drążył i pytał. Ale jeśli ktoś mi mydli oczy tym, że się spotkamy, tylko żaden konkret nie pada, to mam prawo się zastanawiać. Ja też mam życie, pracuję nieraz w weekendy, zajmuje się córką.

11

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Spójrz na to w ten sposób - ona żyje jak pączek w masełku - jest młoda, bez zobowiązań. A później zjawiasz się Ty - starszy, z bagażem, z dzieckiem, z zobowiązaniami. Jesteś chodzącym problemem. Po co jej to? Spławia Cię bo przemyslała sprawę i chce się wymiksować, a trudno jest powiedzieć prosto w oczy że może sobie znaleźć lepszą partię.

12 Ostatnio edytowany przez jeneste92 (2023-03-29 17:52:59)

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Na początku kliknęło z jej strony, więc mieliście kilka fajnych spotkań. Potem haj jej opadł i zdała sobie sprawę, w co się pakuje. Starszy prawie o dekadę, dzieciaty, w tle była żona, która może robić problemy, szantażować dzieckiem, robić na złość.
Ona: młoda, singielka, bezdzietna, piękna, bez problemu znajdzie sobie bezdzietnego singla przed 30stką lub lekko po.
Nie umie Cię spławić, więc mówi: ja też nie chcę zrywać kontaktu i inne bzdety, ale z jej strony to już koniec.

Żeby oszczędzić sobie podobnych rozczarowań w przyszłości, informuj od razu, że jesteś rozwodnikiem z dzieckiem.

13 Ostatnio edytowany przez szeptem (2023-03-29 18:17:57)

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Też myślę, że idzie o to że masz dziecko, przeszłość, zobowiązania. Ja w jej sytuacji jak byłam też skreślałam takich kandydatów; ma do wyboru masę innych - wolnych i zapewne równie przystojnych, jak Ty (albo i lepszych). Ty z kolei łasy jesteś na piękną, młodą i z czystą kartą, to fajniejsze i łatwiejsze "w obsłudze" niźli dopasowywać się do jakiejś dzieciatej, co nie? ;P I wbrew temu, co twierdzisz nadałeś tej znajomości szybkie tempo, cisnąłeś bo Ci się podobała, i tyle.
Z nią daj już sobie spokój, nic z tego nie będzie. Szukaj dalej, najlepiej dzieciatej jak już zasugerowano wyżej. Da się!

14

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
jeneste92 napisał/a:

Na początku kliknęło z jej strony, więc mieliście kilka fajnych spotkań. Potem haj jej opadł i zdała sobie sprawę, w co się pakuje. Starszy prawie o dekadę, dzieciaty, w tle była żona, która może robić problemy, szantażować dzieckiem, robić na złość.
Ona: młoda, singielka, bezdzietna, piękna, bez problemu znajdzie sobie bezdzietnego singla przed 30stką lub lekko po.
Nie umie Cię spławić, więc mówi: ja też nie chcę zrywać kontaktu i inne bzdety, ale z jej strony to już koniec.

Żeby oszczędzić sobie podobnych rozczarowań w przyszłości, informuj od razu, że jesteś rozwodnikiem z dzieckiem.


Żadnego haju nie było. Nie poczuła  tego co powinna w okolicach krocza. Przystojniaki często myślą że należy im się to a priori więc drążą temat jak właśnie robi to autor.

15

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
M!ri napisał/a:

Spójrz na to w ten sposób - ona żyje jak pączek w masełku - jest młoda, bez zobowiązań. A później zjawiasz się Ty - starszy, z bagażem, z dzieckiem, z zobowiązaniami. Jesteś chodzącym problemem. Po co jej to? Spławia Cię bo przemyslała sprawę i chce się wymiksować, a trudno jest powiedzieć prosto w oczy że może sobie znaleźć lepszą partię.

Może sobie znaleźć, owszem. Tylko do tej pory trafiała na samych dupków, co ją okłamywali, wykorzystywali i manipulowali nią. A ja taki nie jestem. A że mi się ułożyło życie jak się ułożyło?


jeneste92 napisał/a:

Na początku kliknęło z jej strony, więc mieliście kilka fajnych spotkań. Potem haj jej opadł i zdała sobie sprawę, w co się pakuje. Starszy prawie o dekadę, dzieciaty, w tle była żona, która może robić problemy, szantażować dzieckiem, robić na złość.
Ona: młoda, singielka, bezdzietna, piękna, bez problemu znajdzie sobie bezdzietnego singla przed 30stką lub lekko po.
Nie umie Cię spławić, więc mówi: ja też nie chcę zrywać kontaktu i inne bzdety, ale z jej strony to już koniec.
Żeby oszczędzić sobie podobnych rozczarowań w przyszłości, informuj od razu, że jesteś rozwodnikiem z dzieckiem.

Była w 3 letnim związku ze starszym gościem od niej o 11 lat, więc to chyba nie w wieku problem. Mieszkała z nim i była zaręczona, rozstała się 3 lata temu, czyli ona miała jakieś 22-25 lat a on 33-35 lat wtedy. Więc przedział wiekowy zbliżony do mojego obecnego, a na tamten czas - różnica wieku kolosalna. Ale kobiety dojrzewają z wiekiem i obecnie różnica 28-37 nie jest już tak widoczna.
Co do urody - sama mówi, że bardziej to jest jej przekleństwo niż powód do radości. Więcej przez nią problemów ma jak korzyści (czy to na uczelni, w pracy).

Ponadto - późno jej powiedziałem, że jestem rozwodnikiem z dzieckiem, ale jeszcze przed pierwszą randką. Miała pełną świadomość tego, z kim się spotyka, że w moim wieku to już człowiek ma jakiś bagaż życiowych doświadczeń. Mając tę świadomość, sama inicjowała kontakt fizyczny, pocałunki. Więc??

Uroda - nie jest "pustą lalą", ale też nie jest chodzącym ideałem. Skarżyła się, że poprzedni facet jej nie wspierał i nie motywował, czuła się głupsza (może złe słowo?). Dopiero po rozstaniu z nim poszła na studia, które teraz kończy i fakt faktem jest zawalona robotą. Od pn-pt pracuje na pełen etat, prawie w każdy weekend ma zjazdy na uczelni, bo kończy licencjat. Do tego odbywa obowiązkowe praktyki w różnych miejscach.

Naprawdę może nie mieć czasu o czym zapomniałem wspomnieć na początku. Po pracy jest tak zmęczona, że robi sobie niemal codziennie drzemkę. Zbliżają się wielkimi krokami egzaminy na uczelni, obrona, a potem egzaminy praktyczne. Nie chciałem o tym wspominać, ale anonimowość chyba pomoże trochę... może mieć też znaczenie, że zdiagnozowali u niej chorobę afektywną dwubiegunową, czyli zaburzenie zmian nastroju: od depresji po euforię z byle powodów... Nie da się tego wyleczyć, ale można z tym żyć, jeśli się bierze leki i podejmuje terapię w okresach remisji choroby.

szeptem napisał/a:

Też myślę, że idzie o to że masz dziecko, przeszłość, zobowiązania. Ja w jej sytuacji jak byłam też skreślałam takich kandydatów; ma do wyboru masę innych - wolnych i zapewne równie przystojnych, jak Ty (albo i lepszych). Ty z kolei łasy jesteś na piękną, młodą i z czystą kartą, to fajniejsze i łatwiejsze "w obsłudze" niźli dopasowywać się do jakiejś dzieciatej, co nie? ;P I wbrew temu, co twierdzisz nadałeś tej znajomości szybkie tempo, cisnąłeś bo Ci się podobała, i tyle.
Z nią daj już sobie spokój, nic z tego nie będzie. Szukaj dalej, najlepiej dzieciatej jak już zasugerowano wyżej. Da się!

Bardziej chodzi chyba o byłą żonę, jakąś taką awersję miała do niej, pomimo, że nic w zasadzie nie wspominałem ani nie wspominam. Odpowiedziałem jej tylko na zarzut, że "mogę nie być gotowy na nowe", co jest bzdurą. Ani się nie żaliłem jej, nie narzekałem, jaka ex była itd. Zwłaszcza, że mam z ex normalne relację, nawet lepsze niż w czasie małżeństwa.

Powiem tak... nie takie już przypadki relacji widziałem, zawodowo m.in. rozwodzę ludzi itp. Mam dosyć szerokie kontakty, po jej studiach załatwić mi dla niej dobrą pracę, to byłoby parę telefonów i butelka whisky.

Różnica wieku? Mamy podobne doświadczenia, tylko osadzone w innym czasie.

Dziecko? Zdaję sobie sprawę, że to może być dla niej problem, no ale co jej szkodzi spróbować.

Napisane tu zostało, że może się obawiać, że ex będzie robić problemy, grać dzieckiem itp. Ale nie będzie tego robiła, bo ją znam lepiej od jej rodziców. Nie każdy facet po rozwodzie ma pod górkę z byłą, kolosalne alimenty czy tłuczenie się o władzę rodzicielską i kontakty. Mój rozwód był tak zgodny, że sędzia wręcz namawiała nas, żebyśmy może jeszcze się zastanowili, czy chcemy na pewno się rozwieść, bo nie widziała w nas żadnego konfliktu, zgadzaliśmy się w każdej kwestii.

Nie skreślam jej i nie chcę tego robić. To dobra, inteligentna i wrażliwa dziewczyna. Nie muszę z nią od razu wchodzić w związek, bo chcę ją najpierw poznać. Nie jestem typem gościa, który spotyka się z kilkoma laskami na raz i sobie potem na zasadzie eliminacji wybierze. Ona też taka nie jest z tego co mi się wydaje, ja dobrze czuję ludzi (muszę z uwagi na zawód) i nie okłamuje mnie w tych kwestiach.

Może po podaniu nieco więcej informacji obraz sytuacji nieco się wyklaruje...

16

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
Legat napisał/a:

Lo matko. Jaka ściana tekstu. Niech ktoś to streści. smile

On chce Ona nie.

17

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
wieka napisał/a:

Nie odpowiadzasz jej... z ładnej miski się nie najesz, zachłysnąłeś się jej urodą.
Celuj w kobiety z dzieckiem, bo taka Cię zrozumie, tym bardziej jak tak mocno jesteś związany z córką.
Możesz zainicjować spotkanie, ale ja widzę, że ona oczekiwała bardziej seksu niż relacji partnerskiej. Trzeba umieć czytać kobiety...

Też tak myślę, mógł pod tym kocykiem spróbować czegoś więcej a on nic.

18

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
Mr_Morningstar napisał/a:

Nigdzie nie napisałem, że już w głowie widzę związek. To nie jest tak, że przed nią w okresie od rozpadu małżeństwa nie spotykałem się z innymi dziewczynami. Nie mam póki co oczekiwań na związek, tylko zwykłą relację, w której dwoje ludzi może się swobodnie spotkać i poznać. Nie planowałem wspólnej świetlanej przyszłości na tym etapie, naiwny i głupi nie jestem smile

Mr_Morningstar napisał/a:

Idzie weekend, też chciałbym coś sobie zaplanować, mam córkę, z którą się widuję i nie chcę później zmieniać planów, bo ona klaśnie w łapki, a ja jak potulny piesek przybiegnę. Czekam na jakąkolwiek jej propozycję, ale szlag mnie już trafia od trzymania mnie w napięciu i niepewności. Wiem, że może powinienem ją olać, może nie warto. Jest tyle innych pięknych i inteligentnych samotnych kobiet.

Ale trafiło mnie coś, tęsknię za nią. I czuję się jak głupek, że dorosły facet, wykonujący poważany zawód ma rozterki jakby znowu wrócił do liceum czy na studia…

Jak dla mnie już liczysz na coś więcej - bo jak inaczej to czytać?

19

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Ok już widzę, że Ty Autorze wiesz lepiej, jak to prawnik. Wszystko nam wytlumaczysz, ale nie odniosłeś się do mojej sugestii, że wolisz kobietę piękną,  młodą i bez zobowiązań, a nie taką podobną sobie, czyli po przejściach i z dzieckiem / dziećmi.
Nie widzisz jedynie, że ona już nie chce. Ma prawo. Przełknij to i idź dalej.

20

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
szeptem napisał/a:

Ok już widzę, że Ty Autorze wiesz lepiej, jak to prawnik. Wszystko nam wytlumaczysz, ale nie odniosłeś się do mojej sugestii, że wolisz kobietę piękną,  młodą i bez zobowiązań, a nie taką podobną sobie, czyli po przejściach i z dzieckiem / dziećmi.
Nie widzisz jedynie, że ona już nie chce. Ma prawo. Przełknij to i idź dalej.

Nie wiem "lepiej" jako prawnik. Spotykałem się i interesowałem kobietami po przejściach i z dziećmi. W niczym mi to nie przeszkadza, nie jestem hipokrytą, sam przecież posiadam dziecko. Jak wspomniałem, pierwszą randkę miałem z dziewczyną, z którą utrzymujemy codzienny kontakt do dziś, stała się moją przyjaciółką. A też jest bardzo piękną kobietą. Oboje zawsze wiemy co u siebie, ja jej za free pomagam w sprawie o alimenty (sam się zaoferowałem, nie chciała początkowo przyjąć mojej pomocy). Ma nastoletnią córkę, jest samotną matką. I gdyby wtedy "pyknęło", to bym nie szukał dalej, bo dziewczyna jest naprawdę warta wszystkiego i byłbym pewnie z nią. Także nie mam jakiejś "awersji" do kobiet z dziećmi/po przejściach, jak próbujesz mnie tu wrzuć do woreczka. Tamta stała się mi na tyle bliską osobą, że nawet podświadomie "dbam" o nią i się nią interesuję. Wie, że może zawsze na mnie liczyć tak jak ja mogę na nią. Ale przyjaciele nie sypiają ze sobą wink

21 Ostatnio edytowany przez blueangel (2023-03-29 19:45:24)

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

ja jej sie nie dziwie. tez nie chcialabym faceta z byla w tle.



juz tu kiedys na forum tlumaczylam, ze np dziecko by  mi nie przeszkadzalo. Sa np samotni tatusiowie, ktorzy wychowuja sami, bo matka zmarla albo poszla w swiat. w twoim przypadku byla bedzie wiecznie obecna. Po co jej trojkat? Moze znalezc faceta bez.

tym bardziej, ze ladna, bez zobowiazan.

22

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Autorze koniecznie poczytaj o CHAD, szczególnie na forach. Lektura wręcz obowiązkowa.

23

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
OneDay napisał/a:

Autorze koniecznie poczytaj o CHAD, szczególnie na forach. Lektura wręcz obowiązkowa.

Mam bardzo dużą wiedzę na ten temat już od dawna, świadomy jestem wszystkich aspektów. Wielu brałoby nogi za pas, ale nie ja, bo wiem jak postępować z takimi ludźmi. Poza tym to bardziej łagodna odmiana, nie wpływająca jakoś znacząco na życie.

24

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
Mr_Morningstar napisał/a:

. A że mi się ułożyło życie jak się ułożyło?...

Trudno, trzeba teraz ponieść konsekwencje swoich wyborów i pogodzić się z tym że ojcowie, tak jak samotne matki, nie są chodliwym towarem na rynku.
Przeczytaj sobie ten wątek:
https://www.netkobiety.pl/t130087.html

Dziewczyna wydaje się niegłupia i dlatego da sobie z Tobą spokój.

25

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Autorze, co tu gadać po próżnicy.
Nie podobasz sie jej, nie jest tobą zainteresowana i tyle.
Jak by była, to chciała by spędzać z tobą czas.
Nie szukała by wymówek.

26

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
M!ri napisał/a:
Mr_Morningstar napisał/a:

. A że mi się ułożyło życie jak się ułożyło?...

Trudno, trzeba teraz ponieść konsekwencje swoich wyborów i pogodzić się z tym że ojcowie, tak jak samotne matki, nie są chodliwym towarem na rynku.
Przeczytaj sobie ten wątek:
https://www.netkobiety.pl/t130087.html

Dziewczyna wydaje się niegłupia i dlatego da sobie z Tobą spokój.

Dziękuję, w wolniejszej chwili poczytam sobie. To nie jest tak, że nie myślałem nad przyszłością, że co to będzie gdy kogoś poznam itp. Tyle, że ja nie mieszkam z dzieckiem, spędzać czas spędzam, odbieram z przedszkola, od września ze szkoły już. Na pewno musiałoby upłynąć mnóstwo czasu, zanim zdecydowałbym się wprowadzić dziecku kogoś nowego do jego życia.

Przy dobrej woli i współpracy wierzę, że uda się opanować takie kwestie.

Po drugie: miłość rodzica do dziecka, a partnera do partnerki to dwie różne kwestie. Nie oznacza przecież z automatu, że stawiałbym jakąkolwiek partnerkę w gorszym położeniu, na drugim miejscu itp. Te miejsca byłyby zapewne równorzędne, tylko właśnie na innych torach. Równie dobrze mógłbym podać przykład byłej żony, która odsunęła mnie od siebie na rzecz naszego dziecka. Wiem jak destrukcyjnie to podziałało na nasz związek, aż w końcu doprowadziło do rozpadu. W piramidzie potrzeb walczyłem pewnie o siódme miejsce z lodówką.

Zawsze staram się zrozumieć drugą stronę, niezależnie od własnych przekonań i wejść w jej buty.

27

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Sprawdziła sobie, jak to by było być z ojcem, niejako w trójkącie z ex żoną, nie spodobało jej się i poszła dalej. Wersja dla ciebie: ona nie jest gotowa na związek. Naprawdę: znajdzie sobie kogoś innego, pewnie młodszego i bezproblemowego.
Nie szkoda ci "poważny człowieku wykonujący poważny zawód" poświęcać godzinę na szczegółowe opisanie każdego jej mrugnięcia odkąd się poznaliście? Młodość i beztroska panny chyba zawróciła ci w głowie. To nie to samo, co starsza, zmęczona matka twojego dziecka, co?

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Chłopie, przestań się tak spinać....bo nigdy ci żaden związek nie wyjdzie.
Po co tak to wszystko analizujesz.....wrzuć na luz, będzie co będzie.
Ciesz się chwilą, nie ta to będzie inna.
Znasz dziewczynę 2 tygodnie i myślisz już o związku ....odpuść sobie.

29

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
Mr_Morningstar napisał/a:
OneDay napisał/a:

Autorze koniecznie poczytaj o CHAD, szczególnie na forach. Lektura wręcz obowiązkowa.

Mam bardzo dużą wiedzę na ten temat już od dawna, świadomy jestem wszystkich aspektów. Wielu brałoby nogi za pas, ale nie ja, bo wiem jak postępować z takimi ludźmi. Poza tym to bardziej łagodna odmiana, nie wpływająca jakoś znacząco na życie.

Może ona wcale żadnego chad nie ma. Może ma np niedobór wit b12, który może powodować stany depresyjne, zwłaszcza w drugiej połowie cyklu miesiaczkowego. Możesz jej podpowiedzieć, koszt badania prywatnego to jakieś 40-50 zł.

30

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Rozumiem, ze ciezko ci sie z tym pogodzic, bo rozsadek jedno, feeling drugie, ale musisz sie z tym pogodzic, ze z nia juz pozamiatane.

Nie na wszystko  mamy wplyw. Wkreciles sie, za jakis czas ci przejdzie. Innego wplywu nie masz. Przykro mi.

31

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
jeneste92 napisał/a:
Mr_Morningstar napisał/a:
OneDay napisał/a:

Autorze koniecznie poczytaj o CHAD, szczególnie na forach. Lektura wręcz obowiązkowa.

Mam bardzo dużą wiedzę na ten temat już od dawna, świadomy jestem wszystkich aspektów. Wielu brałoby nogi za pas, ale nie ja, bo wiem jak postępować z takimi ludźmi. Poza tym to bardziej łagodna odmiana, nie wpływająca jakoś znacząco na życie.

Może ona wcale żadnego chad nie ma. Może ma np niedobór wit b12, który może powodować stany depresyjne, zwłaszcza w drugiej połowie cyklu miesiaczkowego. Możesz jej podpowiedzieć, koszt badania prywatnego to jakieś 40-50 zł.



pewnie diagnoza postawiona przez lekarza. Nie wszystko da sie zwalic na niedobor witamin. Moze i lepiej ze sie wykrecila. Teraz moze i lajtowo, ale choroba moglaby sie rozkrecic.

32

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
Kasssja napisał/a:

Sprawdziła sobie, jak to by było być z ojcem, niejako w trójkącie z ex żoną, nie spodobało jej się i poszła dalej. Wersja dla ciebie: ona nie jest gotowa na związek. Naprawdę: znajdzie sobie kogoś innego, pewnie młodszego i bezproblemowego.
Nie szkoda ci "poważny człowieku wykonujący poważny zawód" poświęcać godzinę na szczegółowe opisanie każdego jej mrugnięcia odkąd się poznaliście? Młodość i beztroska panny chyba zawróciła ci w głowie. To nie to samo, co starsza, zmęczona matka twojego dziecka, co?

Nie wiem po co ta ironia z tym poważnym człowiekiem wykonującym poważny zawód? Zawód jak zawód, zawsze zmienić można. Tak, może mi zawróciła trochę w głowie. A ta starsza, zmęczona matka mojego dziecka miała wywalone na małżeństwo od jakiś 3 lat przed rozwodem, gdyby sama się starała również utrzymać je, to dzisiaj nie byłaby "starą i zmęczoną matką mojego dziecka". Tylko na własne życzenie i z własnej nieprzymuszonej woli ma co chciała. Za dużo "szczęśliwych" koleżanek po rozwodach dookoła miała.

33

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Nie wiem sam, Wasze opinie przydatne są, choć oczywiście jak to w necie - pisane przez ludzi z różnym doświadczeniem życiowym, w różnym wieku i z różnych środowisk. Na pewno przydatne, aczkolwiek poczekam jeszcze parę dni.

Jeśli do weekendu nic nie będzie, to znaczy, że macie rację, a ja powinienem sobie odpuścić i żyć dalej. Gdyby chciała, to znalazłby czas, wiem o tym.

34

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Nie pakuj się w relację z dziewczyną z chad, zapoznaj się głębiej z tym zaburzeniem, oprócz manii i euforii występują w nim ryzykowne kontakty seksualne.
To nie jest tak, że leki eliminują objawy.

35

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Kojarzycie może książkę pt. "Nie zależy mu na tobie"?
Pisana z perspektywy kobiety, ale zachowania i przykłady, jakie są w niej opisane i użyte - to wypisz wymaluj zachowania nowej znajomości autora.

36 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2023-03-29 21:04:04)

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Masz wiele plusów jako potencjalny partner, masz też kilka poważnych obciążeń. Różnica wieku, była żona i dziecko działają na niekorzyść.
Gdybyś jej zupełnie nie odpowiadał na pewno skończyłoby się po pierwszym spotkaniu. Dziewczyna dała sobie czas do namysłu i podejrzewam, że nie chce iść w bliższy związek. Może podobnie jak poprzednie dwie znajome mogłaby utrzymywać znajomość towarzyską, natomiast bliskiego związku się obawia.
Ja bym na Twoim miejscu nie naciskała, nie oczekiwała deklaracji w którą stronę zmierza Wasza znajomość. Jeśli bardzo Ci się podoba to daj jej przestrzeń, margines swobody i spokojnie pokazuj się z jak najlepszej strony. To  może zadziałać na Twoją korzyść .

Teksty że nie jest gotowa świadczą, że nie chce na ten moment relacji. Po co pytałeś czy z Tobą? Niby to było pytanie a jednak pewna forma nacisku. Sugerowanie, że Ty  nie jesteś gotowy na związek też jest sposobem aby ochłodzić relację, a dodatkowo w ten sposób  rozłożyć przyczynę zerwania na Was oboje. To wszystko nasuwa przypuszczenie, że chce w elegancki sposób zakończyć znajomość. Nie mówi wprost bo boi się Twojej reakcji albo nie chce Cię zranić. Pewnie  uważa Cię za fajnego faceta...tylko nie na męża dla niej.

Oceniam, że w obecnej chwili na 80% chce się wymiksować. Jest szansa,  że ta znajomość będzie się rozwijać,jednak niezbyt duża.
Życie pokaże co będzie dalej smile

37

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
wieka napisał/a:

Nie pakuj się w relację z dziewczyną z chad, zapoznaj się głębiej z tym zaburzeniem, oprócz manii i euforii występują w nim ryzykowne kontakty seksualne.
To nie jest tak, że leki eliminują objawy.

Wiem też i o tym. Jestem świadomy ryzyka. Wiem też, że to powoduje de facto eliminację z jej życia większy krąg potencjalnych kandydatów na partnera, bo chyba mało który podjąłby się świadomie ryzyka z tym związanego.

Dracarys napisał/a:

Kojarzycie może książkę pt. "Nie zależy mu na tobie"?
Pisana z perspektywy kobiety, ale zachowania i przykłady, jakie są w niej opisane i użyte - to wypisz wymaluj zachowania nowej znajomości autora.

Właśnie to jest w tym wszystkim zabawne. Kobiety oczekują od faceta (podobno), że będzie się starał, adorował, kochał, dbał, nosił na rękach itp. Miliony artykułów, filmów na YT (kilka z ciekawości obejrzałem, autorstwa kobiet). Tematy: dlaczego on nie pisze? Dlaczego trzyma mnie na dystans? Co zrobić, by go zdobyć? Co zrobić by były wrócił? Itp. można w nieskończoność mnożyć.

Kiedy trafia się takiej spoko gość, nie mówię nawet tu o sobie, to on się później zastanawia co jej po głowie chodzi, ona go olewa itp. Mieliśmy ze trzy conajmniej spotkania takie typowo randkowe, WSZYSTKO na nich grało. Z jej strony też. Teraz? Nie wiadomo, znudziła się, przestraszyła, boi się zranić itp. Ja wolałbym brutalną prawdę: nie, boję się, masz byłą, dziecko, nie chce się pakować. Dla mnie OK, zrozumiałbym, naprawdę. Nie jestem psycholem, co będzie stał pod jej blokiem, stalkował itp. Pożegnamy się, każdy pójdzie w swoją stronę, życzę jej szczęścia i powodzenia, bez ironii. Gra gitara. Faceci to proste maszyny, my myślimy 0-1'kowo. Może miała kiepskie doświadczenia, ale ja jej piekła na ziemi nie zgotuję, jeśli odmówi. Nie to nie.

Agnes76 napisał/a:

Masz wiele plusów jako potencjalny partner, masz też kilka poważnych obciążeń. Różnica wieku, była żona i dziecko działają na niekorzyść.
Gdybyś jej zupełnie nie odpowiadał na pewno skończyłoby się po pierwszym spotkaniu. Dziewczyna dała sobie czas do namysłu i podejrzewam, że nie chce iść w bliższy związek. Może podobnie jak poprzednie dwie znajome mogłaby utrzymywać znajomość towarzyską, natomiast bliskiego związku się obawia.
Ja bym na Twoim miejscu nie naciskała, nie oczekiwała deklaracji w którą stronę zmierza Wasza znajomość. Jeśli bardzo Ci się podoba to daj jej przestrzeń, margines swobody i spokojnie pokazuj się z jak najlepszej strony. To  może zadziałać na Twoją korzyść .
Teksty że nie jest gotowa świadczą, że nie chce na ten moment relacji. Po co pytałeś czy z Tobą? Niby to było pytanie a jednak pewna forma nacisku. Sugerowanie, że Ty  nie jesteś gotowy na związek też jest sposobem aby ochłodzić relację, a dodatkowo w ten sposób  rozłożyć przyczynę zerwania na Was oboje. To wszystko nasuwa przypuszczenie, że chce w elegancki sposób zakończyć znajomość. Nie mówi wprost bo boi się Twojej reakcji albo nie chce Cię zranić. Pewnie  uważa Cię za fajnego faceta...tylko nie na męża dla niej.
Oceniam, że w obecnej chwili na 80% chce się wymiksować. Jest szansa,  że ta znajomość będzie się rozwijać,jednak niezbyt duża.
Życie pokaże co będzie dalej

Zdaję sobie z nich sprawę.
Nie oczekuję od razu od niej związku czy deklaracji, ale porandkowałbym z nią. Niech mnie pozna. Niech ja poznam ją. Nie jest powiedziane, że ja chcę ją za drugą żonę automatycznie przecież.
Przestrzeń jej daję, nie zrobiłem nic, co by jej odbierało ją. Nie wypytuję, nie męczę wiadomościami, telefonami itp. Rozmawiamy, a raczej "wymieniamy się wiadomościami" codziennie. Wczoraj się rozkręciła trochę, opisała szczegółowo co tam robiła i ją spotkało, jej odczucia na to wszystko. Dzisiaj się źle czuje, "wasze sprawy", leży i nie może się ruszyć. Nie nagabuję jej, rozumiem ją. Może nie mieć ochoty ani samopoczucia pisać czy rozmawiać.
Nie nastawiam się na nic. Odzywać się odzywa do mnie, wcześniej wprost powiedziała o tym "wyhamowaniu" relacji, że jesteśmy na różnym etapie zaangażowania, ona mniejszym, ja większym. Powiedziała, aczkolwiek musiałem pociągnąć ją za język, co ją przestraszyło, co oznacza dla niej to osaczenie. Że woli spotkania raz w tygodniu czy coś i dla niej było to za dużo na dzień dobry. Zrozumiałem, nie mam pretensji do niej. Powiedziałem, że było tak od razu, przecież to normalne jest, każdy człowiek jest inny. A naprawdę ostatnią rzeczą jest chęć wystraszenia czy zniechęcenia jej. Zwłaszcza, że nic jej nie zrobiłem takiego, ani się nie zachowałem w taki sposób, żeby poczuła się niepewnie ze mną czy niekomfortowo. Mniej spotkań? Luz, wolę rzadziej a ciekawsze. Nie pisz w czasie pracy tyle wiadomości (nie pisałem, ale ok) - nie zawracam jej gitary. Jak się sama odzywa, to odpisuję jej, nie ghostuje jej. Nie od razu odpisuje, bo też mam swoje życie, czasem nie wchodzę na komunikator przez pół dnia bo nie mam czasu.

Może chce się wymiksować, tego nie wiem jeszcze na 100%. Ale sama przyznaje, że świetnie upływa jej czas ze mną, daje się bez oporu pocałować czy dotknąć, obejmować czy przytulić. Przynajmniej tak było do ostatniego razu, potem się nie widzieliśmy. Była normalna interakcja dwojga dorosłych ludzi, którzy się ze sobą zaczynają spotykać.

Może "ten typ tak ma", nie wiem. Spotykałem nieco inne kobiety do tej pory, raczej różnie się angażowały, jedne do przesady aż za bardzo, drugie jak miały mnie w tyłku, to zlewały po całości i nawet nie było żadnego kontaktu z ich strony. Dlatego mam z nią dylemat, bo nie wiem co jej po głowie chodzi. Było ok, nagle jest lodówka.

A pytanie o to, czy między nami ok, czy coś nie zagrało jak trzeba, wymyśliła moja przyjaciółka, która też ni w ząb nie rozumie już jej zachowania momentami. Choć w wielu kwestiach ją popiera, jak choćby w kwestii częstotliwości spotkań itp.

Chce przemyśleć, jasna sprawa. Nie gryzę, nie warknę, nie szantażuje, że rzucę się pod pociąg. Tylko niech zachowuje się jak dorosła kobieta, a nie jak panna z gimbazy. Trzydziestka się zbliża - nikomu nie ujmując wink

38

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
Mr_Morningstar napisał/a:

Ja wolałbym brutalną prawdę: nie, boję się, masz byłą, dziecko, nie chce się pakować. Dla mnie OK, zrozumiałbym, naprawdę. Nie jestem psycholem, co będzie stał pod jej blokiem, stalkował itp. Pożegnamy się, każdy pójdzie w swoją stronę, życzę jej szczęścia i powodzenia, bez ironii. Gra gitara. Faceci to proste maszyny, my myślimy 0-1'kowo. Może miała kiepskie doświadczenia, ale ja jej piekła na ziemi nie zgotuję, jeśli odmówi. Nie to nie.

Faceci TEŻ tak robią, to nie jest kobieca cecha. Wielu ludzi ma problem z przekazywaniem wprost nieprzyjemnych informacji i dotyczy to każdej dziedziny życia, nie tylko randek.

39

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Chcesz mieć relację z niestabilną dziewczyną, a dziwi Cię jej zachowanie, a tu każde musisz brać na klatę.
Tak samo zdradę, ew. seks na boku... wydaje Ci się, że wszystko udźwigniesz, bo dzisiaj nie zdajesz sobie z tego sprawy.
Jeśli już, to będzie toksyczny związek, zakochasz się, co psychicznie Cię wykończy.
Nie wiesz po prostu, na co się piszesz...

40 Ostatnio edytowany przez OneDay (2023-03-29 22:37:08)

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Pamiętaj cały czas, że masz do czynienia z osobą z zaburzeniami. Zachowania takich osób, nam zdrowym, wydają się często nielogiczne. Oczywiście powód może być taki, jak sugerowała reszta użytkowników (Agnes świetnie to ujęła), ale ten nagły „zwrot akcji” może też wynikać z tego, że wpada właśnie w fazę depresji, która charakteryzuje się między innymi izolacją.
Na ten moment to trochę wróżenie z fusów. Musisz na razie uzbroić się w cierpliwość i nie zapominać, że ciężko doszukać się logiki, gdy mamy do czynienia z osobą zaburzoną. Wiem, że się tego uczepiłam, ale nie można rozpatrywać zachowań tej osoby zapominając, na co choruje.
Trzymam kciuki za szybkie wyjaśnienie sprawy!

41

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
OneDay napisał/a:

Pamiętaj cały czas, że masz do czynienia z osobą z zaburzeniami. Zachowania takich osób, nam zdrowym, wydają się często nielogiczne. Oczywiście powód może być taki, jak sugerowała reszta użytkowników (Agnes świetnie to ujęła), ale ten nagły „zwrot akcji” może też wynikać z tego, że wpada właśnie w fazę depresji, która charakteryzuje się między innymi izolacją.
Na ten moment to trochę wróżenie z fusów. Musisz na razie uzbroić się w cierpliwość i nie zapominać, że ciężko doszukać się logiki, gdy mamy do czynienia z osobą zaburzoną. Wiem, że się tego uczepiłam, ale nie można rozpatrywać zachowań tej osoby zapominając, na co choruje.
Trzymam kciuki za szybkie wyjaśnienie sprawy!

Ależ właśnie cały czas biorę to pod uwagę, Ty i wieka jako jedyne zwróciłyście na to uwagę, co sam też analizuję w głowie pod kątem jej zachowań. Zdaję sobie sprawę, że część z nich może wynikać z aktualnego nastroju. Większość pisze tutaj, że panna mnie olewa, żebym dał sobie spokój, siana itp. Panowie się zbijali, że nie zająłem się nią, jak byliśmy pod kocykiem, było ją przelecieć (w domyśle oczywiście). Ale ja chciałbym jej i sobie dać szansę na rozwinięcie relacji. Otoczyć ją troską i opieką, niezależnie od tego, czy ma te zaburzenia, czy nie. Wiem, że to może być wpierniczenie się w szambo po uszy, może nie wiem jak to wyglądałoby w perspektywie dłuższego czasu. Ale chciałbym móc to sprawdzić. O jej chorobie "w realu" nie wie nikt poza rodzicami i mną. Nawet jej przyjaciółki, sam fakt przyznania się mi był nie lada aktem zaufania i odwagi. Który podziwiam. Bo jednocześnie opisała co jej jest, "z czym to się wiąże", jakie miała myśli, depresję, stan pobudzenia itp. Raz ją rozpiera energia, że ślęczy w pracy nadgodziny, a raz pada na twarz i nic jej się nie chce.

Dlatego to nie jest moim zdaniem "książkowy" problem relacji damsko-męskiej, gdzie młoda, ładna, bez zobowiązań dziewczyna spotyka się z rozwodnikiem z dzieckiem i faktycznie - ja sobie robię płonne nadzieje, ona może mieć każdego itp. Nagle się pannie znudziłem, albo przemyślała sobie temat i stwierdziła, że nie nie nie.

Biorę pod poprawkę fakt, że jej jakaś chęć czy uwaga może zależeć od jej nastroju też. To trudne jest. Nie jest jednocześnie jakąś chorą psychicznie wariatką z omamami wizualno-słuchowymi, pracuje, uczy się. Może mieć też trudny charakter, złe doświadczenia z poprzednich relacji. Jednocześnie jest cholernie aktywna na różnych polach, sport, kultura. Nie lubi siedzieć na tyłku.

Czas pokaże, lubię ją bardzo i niechciałbym, aby to się tak szybko skończyło, zanim w ogóle się zaczęło. Nie wychodzę z propozycją spotkania, czekam na jej ruch i gdzieś tam w duchu liczę, że jednak go wykona na tak.

42

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Nie znam Cię osobiście, więc tak naprawdę nie wiem, jakim jesteś człowiekiem. Niemniej jednak coś na Twój temat wyczytałam z Twoich postów i wyrobiłam sobie zdanie na Twój temat.
Mogę nawet wyobrazić sobie Ciebie.
Dobrze wyglądający zadbany mężczyzna przed czterdziestką, elokwentny, elegancki, w garniturze i pod krawatem.
Prawnik.
Jesteś młodym człowiekiem, ale masz mentalność doświadczonej osoby starszej. Nie popełniasz błędów, jesteś pod każdym względem poprawny i idealny. Lubisz podkreślać swoje zalety, mówisz o nich często i na miłe wyczuć można, że kochasz swój wizerunek we własnych oczach. Brzmisz prawie jak automat i na każde słowo masz cały potok odpowiedzi ciągle podkreślając, że Ty niby nie wiesz, ale tak naprawdę i tak wszystko wiesz.
Elegancki, inteligentny młody przystojny mężczyzna, który ruszył na łowy.
W Twoim sposobie bycia jest jednak coś odpychającego i chyba dlatego Twoja była żona przestała czuć do Ciebie cokolwiek.
Była Tobą i Twoja idealnościa po prostu zmęczona.
Do tego lubisz sobie pogadać i pouczać. Ty przecież nie popełniasz błędów, wszystko robisz tak, jak trzeba i za wszelką cenę pragniesz, by wszyscy mieli o Tobie takie zdanie.
Pouczasz, madrzysz się i dużo gadasz.

A teraz bardziej do rzeczy. Do brzegu.
Ta dziewczyna prawdopodobnie szybko wyrobiła sobie zdanie na Twój temat, może pomyślała to, co ja pomyślałam?
Od razu rzuca się TO w oczy.
Na pierwszy rzut oka spodobałes się jej i była na tak, jednak zauważyła, że spotkania z Toba zaczynają ja męczyć.
Trules jej, poczuła się ustawiana, osaczona, a ponieważ znała doskonale te klimaty, bo dwa razy miała kontakt z manipulacja, toteż od razu wiedziała, że na dłuższą metę nic z tego nie będzie.
Potem, być może, napiszę więcej, teraz muszę kończyć.

43 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2023-03-30 09:26:58)

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Panie Morningstar wink nie czytalam wszystkich postów w temacie wiec może to już zostało napisane ale zwróć uwagę na jeszcze jedną kwestię. Poza CHAD na który podobno cierpi ta dziewczyna a który raczej nie służy stabilnym nastrojom i decyzjom jest jeszcze jedna kwestia. Kwestia jej przeszłości związkowej, toksycznej. Jeśli siedzisz w czymś takim dluzszy moment i to jeszcze w młodym wieku ( a musiala być wtedy bardzo młodziutka) to często wytwarza się pewien wzorzec związkowy do którego potem nieświadomie się dąży w kolejnych relacjach. Ta huśtawka emocjonalna i toksyczne klimaty do których przyzwyczaił ją tamten związek może być paradoksalnie tym czego będzie szukała w kolejnych znajomościach, bo to zna, bo w tym można rzec "wyrosla" na gruncie związkowych. Plus ten chad który też "lubi" dramy. Dlatego Twoje obiektywnie fajne zachowanie ktore docenilaby kobieta ze zdrowym podejściem do związków dla tej dziewczyny może być zwyczajnie nieatrakcyjne, ona sama może nie rozumieć dlaczego. Może wymienić osaczanie, zbytnie zaangażowanie itp a tak naprawdę chodzi o to że jesteś zbyt czytelny w intencjach, zbyt spójny w swoim zachowaniu, zbyt "dobry" a ją paradoksalnie bardziej rajcowałoby gdybyś pojawiał się i znikał, ograniczal kontakt, dawał sprzeczne sygnały. To mogłaby być gleba na której dopiero mogłoby wzrastać jej zainteresowanie Twoja osoba. A tu taki dobry, kulturalny facet co to i z troska podwiezie i zapyta rano jak się czuje. I nawet do łóżka nie chce zaciągnąć na 1 randce ani nawet na 3. To wszystko oczywiście nie oznacza ze masz stać się takim człowiekiem tylko probuje Ci wskazać ze ją niestety mogą takie klimaty kręcić, chore ale dla niej znajome. Nie wiem więc czy jest sens próbować się w to wpisywać na siłę.

44

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
ulle napisał/a:

Potem, być może, napiszę więcej, teraz muszę kończyć.

To pech że jesteś zajęta,bo miałbym prośbę po starej znajomości smile
Jakby Ci się chciało zerknąć na tematy Wydziedziczonej i być miała czas coś napisać było by fajnie
bardzo jestem ciekaw Twojego zdania w jej sprawie
Pozdrawiam.

45

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
Mr_Morningstar napisał/a:

Witajcie!

Jestem nowy na forum, trafiłem tu z przypadku ale liczę na to, że może od kogo jak kogo ale od kobiet po prostu uzyskam jakieś podpowiedzi lub wskazówki co do mojej nowej relacji.

W skrócie o sobie:
jestem 36 letnim facetem, od niedawna formalnie już rozwiedzionym, mam z poprzedniego związku dziecko, z którym spędzam czas nieraz 4-5 dni w tygodniu. Nie jestem weekendowym tatusiem, staram się, aby córka jak najwięcej czasu spędzała ze mną. Z byłą żoną nie mam żadnych konfliktów, normalnie się dogadujemy, choć głównie rozmawiamy o córce i sprawach z nią związanych. Rozwiedliśmy się za porozumieniem stron w 20 min, byłem z nią przeszło 12 lat w związku. Nigdy nie było po żadnej ze stron zdrady, po prostu nie dogadywaliśmy się, walczyłem w trakcie trwania małżeństwa o poprawę, ale na nic to się nie zdało, od chwili urodzenia się dziecka zaczęła się równia pochyła, żona więcej uwagi poświęcała młodej niż mnie, do tego miała pretensje do mnie wiecznie o moją pracę, zarabiała więcej i stabilniej, ja pomimo prowadzenia działalności różnie z tym miałem, ale ogólnie nie mieliśmy co narzekać. Od jakiś 2 - 3 lat coraz częściej się kłóciliśmy, żona mi mówiła, że już mnie nie kocha, że gdyby nie dziecko to by już dawno ode mnie odeszła, a tak tylko córka ją jeszcze przy mnie trzymała. Nie byłem nigdy mizoginem, „redpillem” ani nic z tych rzeczy, starałem się być normalnym mężem i ojcem, pomagałem jej we wszystkim na zasadach partnerskich, nie oczekiwałem podania pod nos obiadków, sprzątania po mnie itp., obowiązki domowe wykonywaliśmy po równo. Problem polegał m.in. na tym, że w naszym małżeństwie zniknęła całkowicie intymność, przed rozwodem nie współżyliśmy się ze sobą od lat. Wielokrotnie próbowałem namawiać ją do powrotu do seksu ale odpowiadała mi, że ona musi czuć do kogoś miłość i zaangażowanie, już do mnie nie czuła tego od lat, więc nie chciała już powrotu. Białe małżeństwo, martwy związek. Dlatego też rozwód najbardziej wstrząsną naszym dzieckiem niż nami samymi, nie był dla mnie zimnym prysznicem tylko czymś, co wiedziałem, że w końcu nastąpi. Pogodziłem się z tym, wyciągnąłem wnioski. Nie obwiniam tylko siebie lub jej, obydwoje gdzieś się pogubiliśmy, nie była szczęśliwa ze mną, a przez to ja nie byłem szczęśliwy z nią.

Po co ten wstęp? Żeby zrozumieć najpierw moje położenie, wcześniejsze doświadczenie w związku, w którym miłość się wypaliła, pogodzenie się z tym i pójście dalej. Od lat brakuje mi bliskości kobiety i zwyczajnego ciepła, jestem jeszcze młody i w pełni sił na to, żeby ułożyć sobie życie, poznawać kobiety, związać się z jakąś nawet i na stałe, jeśli się wzajemnie pokochamy. Ot, normalny facet ze mnie, dość przystojny i zadbany, ubieram się w koszule i marynarki.

Założyłem konta na kilku portalach randkowych i aplikacjach, poznałem w między czasie kilka kobiet, w tym dwie fantastyczne, z którymi mam codzienny kontakt do dziś, nic romantycznego nie wyszło z tego, ale na tyle się polubiliśmy, że stały się mi bardzo bliskie i mamy relacje przyjacielskie, codziennie rozmawiam z obiema, wspieramy się, doradzamy sobie czy pomagamy w różnych kwestiach. Obie uważają, choć nie znają się osobiście, że jestem fantastycznym i wartościowym facetem i takich jak ja już niemal nie ma (skromność, skromność.. ale tylko cytuję). Nie jestem z żadną z nich, bo pierwsza nie poczuła do mnie pociągu, a z drugą dogaduję się tak, jakbyśmy znali się całe życie będąc rodzeństwem.

Storytel

Poznałem jakiś miesiąc temu przez popularną aplikację randkową dziewczynę młodszą ode mnie o 9 lat, czyli taką zbliżającą się do 30-tki już. Najpierw rozmawialiśmy przez dwa tygodnie, musiałem odwlec zaproszenie jej na randkę, bo wychodziłem z przeziębienia i lało mi się z nosa jak z kranu, a chciałem na niej zrobić dobre pierwsze wrażenie. Odświeżyłem garderobę żeby się dobrze zaprezentować (pierwsze wrażenie).

Pierwszy tydzień

W końcu dwa tygodnie temu zaprosiłem ją na pierwszą randkę do eleganckiej restauracji, nie wiadomo kiedy nam czas zleciał prawie do 23, zaproponowałem, że ją odprowadzę do domu, bo mieszkała blisko lokalizacji. Już podczas tego spaceru sama złapała mnie za rękę i tak dotarliśmy do niej. Pod jej domem się pocałowaliśmy, sama wyszła z inicjatywą. Nie wpraszałem się do niej na górę bo na drugi dzień miała mieć zajęcia chyba na uczelni czy coś. Od razu umówiliśmy się na drugą randkę, może w sobotę lub niedzielę. Po powrocie podziękowałem jej za wieczór, odpisała mi, że również od bardzo dawna tak świetnie z nikim nie spędziła wieczoru i że się świetnie bawiła. W sobotę napisała, że ma spotkanie integracyjne w pracy i ma dylemat czy iść, namówiłem ją na to, żeby nie oglądała się na mnie, bo warto się integrować ze współpracownicami. Była marna pogoda, ja wracałem od córki wieczorem i zaproponowałem jej podwózkę do lokalu, na co chętnie się zgodziła, znowu się całowaliśmy. W trakcie spotkania wymienialiśmy się wiadomościami, zaproponowałem jej, że mogę po nią przyjechać, bo zimno jest jak diabli, a poza tym chciałem ją zobaczyć, chętnie się zgodziła i odwiozłem ją do domu, powtórka w samochodzie z czułości.

W niedzielę wybraliśmy się na miasto, sama po mnie przyjechała proponując to, bo kończyła zajęcia na uczelni, a ma blisko do mnie stamtąd. Zaproponowałem jej, że po zajęciach możemy skoczyć coś zjeść, zabrałem ją do takiej kameralnej włoskiej knajpki. Po knajpie poszliśmy na spacer i kawę, odwiozła mnie do domu. W trakcie tego spaceru miałem jedną sytuację, w której była żona zadzwoniła, jak się okazało to moja płacząca córka w telefonie się odezwała i prosiła, żebym przyjechał, bo strasznie tęskni za mną (a widzimy się prawie codziennie). Ja niestety musiałem jej wstępnie odmówić (z bólem serca), bo mam spotkanie dzisiaj i nie mam nawet samochodu ze sobą. Była napisała mi sms, że powinienem powiedzieć córce, że nie przyjadę i podać powód a nie wykręcać się (nie powiem przecież dziecku w wieku przedszkolnym, kilka miesięcy po wyprowadzce, że tatuś jest na randce z kimś…). Dziewczyna z którą się spotykam (lub czas przeszły: spotykałem…?) o dziwo bardzo empatycznie podeszła do tematu mojej córki, choć wiem, że dla niej to też jest trudna relacja, bo nigdy nie spotykała się w związku z rozwiedzionym facetem, w dodatku czyimś ojcem. Jedynie co, to wywiązała się rozmowa, żebym nie dawał byłej sobie wchodzić na głowę. Rozumiem ją, jeszcze wprawdzie mnie nie zdążyła poznać, bo gdyby poznała mnie lepiej, to wiedziałaby, że tak nie jest.

Mamy ze sobą wiele podobieństw i wspólnego, podobne poczucie humoru, dodatkowo jest dosłownie zjawiskowo piękną dziewczyną. Nawet nasi rodzice o dziwo wykonują te same zawody. Pisać ze sobą piszemy, parę razy rozmawialiśmy przez telefon, zawsze schodziło się do 1,5-2 godzin. Proponowałem jej jakieś spotkania na tygodniu, ale w końcu nic nie wyszło, bo praca, siłownia, fitness itp. Ok. Udało nam się umówić na piątek wieczór.
Drugi tydzień

W piątek wieczorem wyskoczyliśmy do knajpki, znowu po mnie przyjechała. Zaproponowałem jej, że pojedziemy do niej zostawić auto i skoczymy na miasto na drinka, a potem wrócę sobie jakimś Boltem. Ok, w końcu nie poszliśmy na miasto, zaprosiła mnie do siebie do domu. Ma kota, a że ja należę do tych zwierzolubnych osób od razu się polubiliśmy z pupilem, jakieś tam zabawy z nim. W pewnym momencie wywiązała się z nią rozmowa niejako o przeszłości. Zwierzyła mi się z czegoś dla niej osobistego, ponadto zapytałem się jej o poprzedni związek, z czystej ciekawości. Powiedziała, że gość był od niej starszy, nawet więcej niż ja od niej, ona była młoda i naiwna. Manipulował nią, wybuchy zazdrości, ogólnie toksyk. Dopiero rok po rozstaniu z nim doszła do siebie na tyle, żeby zacząć randkować. Po tamtym czasie jak sama przyznała była na bardzo wielu randkach, ale trafiała na oszustów, chamów, prostaków itp. Tylko z jednym gościem spotykała się przez 3 miesiące, ale też ostatecznie jakoś to nie wyszło jej, jak stwierdziła, próbował nią manipulować. Ok, nie dopytywałem się.

Powiedziała mi, że uważa, że ja mogę nie być gotowy jeszcze na nic nowego, podając swój przykład, że ona potrzebowała tyle i tyle czasu, u mnie to świeża sprawa. No to jej powiedziałem, że tak nie jest, bo związek już dawno mi się rozsypał i to była tylko kwestia formalna, nie mieszkałem z nią od jakiegoś czasu (kilka miesięcy ale nie wychwyciła tej informacji), wiedliśmy oddzielne życie. Zaczęła mnie namawiać, że może ja powinienem pójść na terapię do psychologa, tak sam dla siebie, żeby przepracować w sobie tamte doświadczenia. Sorry, znam siebie i nie potrzebuję tego. Trochę pogadaliśmy, zrobiła drinka nam, potem zmęczona się położyła na łóżku, ja obok niej i się przytuliła do mnie. Nic tam więcej nie było, bo na rugi dzień miała mieć zajęcia, więc zamówiłem Bolta i wróciłem do siebie. W sobotę zaprosiłem ją do siebie pooglądać razem coś, zamówiliśmy na wynos, wieczór bez jakiś fajerwerków ale spoko, ot, pod kocem obejrzeliśmy sobie coś, wtuliła się we mnie, potem o 23 stwierdziła, że jest już padnięta i wraca. Zamówiła Bolta, odprowadziłem ją, pocałowaliśmy się czule i wieczór się zakończył. W poniedziałek wracając zajechałem do niej pod pretekstem wspólnej fajki, nawet się ucieszyła, że wpadłem, posiedziałem 2 godziny, zapytałem kiedy tam się znowu zobaczymy. Ona, że ma weekend wolny i dam mi znać. Im bliżej weekendu było tym wciąż zero propozycji z jej strony. W piątek chciała skoczyć sobie sama na jakieś sportowe aktywności – dla mnie luz. W sobotę się ustawiła z koleżanką – dla mnie też spoko. Miała odezwać się wieczorem co ze spotkaniem. Odezwała się ale znowu nie podjęła tematu czy się zobaczymy, napisała tylko, że w niedzielę ustawiła się z kimś ale to na krótko. I faktycznie poszła sobie z koleżanką gdzieś, bo wrzuciła fotkę w mediach społecznościowych. Zapytałem się jej przed jej spotkaniem, czy się zobaczymy dzisiaj, zlała mnie tekstem, że a wiesz.. zobaczymy jak się będę czuła, tam do rodziców chciała podjechać itp.. zapytała się jeszcze: a Ty co? Odpoczywasz sobie?

Trafił mnie szlag, zbywała mnie cały tydzień „może jutro, w grudniu, po południu”. Weekend ma trzy dni jak nie patrzeć, nie mogłem uwierzyć, że nie chciała znaleźć dla mnie nawet głupich 30 min na spacer nawet. Wiem, że ma swoje życie, rodzinę i znajomych. Nie ingeruję w nie, nie dopytuje się co jak gdzie i z kim robi, staram się nie bombardować jej wiadomościami, raczej kilka krótkich wymian zdań na komunikatorze w ciągu dnia, ale nie jakieś elaboraty.

Wysłałem jej wiadomość z zapytaniem, czy między nami jest ok, czy coś nie zagrało? Czy nasza relacja się rozwija w jakimś kierunku. Neutralnie, bez pretensji do niej i podtekstów czy elaboratów (jak ten tutaj…). „Zadzwonię wieczorem”.

Zadzwoniła faktycznie, przez pierwsze kilkanaście minut rozmawialiśmy normalnie, o wszystkim i o niczym, w końcu wyczułem, że czas podjąć temat i się zapytałem co ona na moją wiadomość.

Wiesz co, chyba nie jestem gotowa na związek jeszcze (czytaj: nie jestem gotowa na związek z Tobą). Ja takie WTF? Zapytałem, czy nie jest gotowa wiązać się konkretnie ze mną, czy z nikim innym? Odp: nie wiem.

No to drążę temat co nie zagrało.

Poczuła się osaczona (WTF??), że ciągle pisałem do niej i dzwoniłem (parę raptem krótkich wiadomości w ciągu dnia, telefon jeden na 2-3 dni). Że ma wrażenie, że ja nie jestem gotowy na związek, że chcę budować relację na niepowodzeniach starego. Ona potrzebuję czasu, żeby kogoś poznać, dla niej norma to spotkanie raz na tydzień (serio??? jak się spotykasz z kimś kto ci się podoba???), a my się widywaliśmy niemal codziennie (tak, łącznie z 5 wieczorów w dwa tygodnie). Ona chyba nie jest gotowa, a ja oczekuję już poważnego związku (nigdy nic takiego nie sugerowałem nawet), że gdyby mnie nie przyhamowała to „nie wiadomo dokąd by to zaszło”. Przestałem jej dopytywać się o spotkania, w godzinach pracy niemal w ogóle nie piszę do niej, nie piszę już rano do niej czegoś w stylu dzień dobry. Powiedziałem jej, że wcale nie chce od razu na głęboką wodę się rzucać, że dla mnie powolne poznawanie się też jest ok (bo jest), nie mam ciśnienia na nic, a sprawy uczuciowe mam pozamykane na amen z byłą żoną. Że wiem, że do niczego jej nie zmuszę na siłę i nie mam nawet takiego zamiaru, ale chciałbym abyśmy dalej się spotykali i dali sobie szansę poznać się lepiej, a potem będziemy decydować razem, co dalej. Niby rozmowa zakończyła się pozytywnie, że ona też nie chce zrywać kontaktu itp. Ale nic do cholery nie inicjuje sama. Owszem, zdarzy się, że odezwie się sama, ale to wyśle jakiegoś mema czy coś tam, żadna rozmowa. Zarzuciła mi, że ja muszę się nauczyć najpierw żyć samemu, że skupić się na sobie powinienem i przepracować w sobie tamten związek… Wymyśliła sobie w ogóle, że „ja się dostosowuje do niej, a to powinno być na odwrót, tzn, żeby to ona chciała się do mnie dostosowywać”… kolejne WTF??? W ogóle dodała też, że logicznie teraz jest jej kolej na to, aby mi zaproponować spotkanie, tak? Niby tak, ale nic nie robi w tym kierunku.

Idzie weekend, też chciałbym coś sobie zaplanować, mam córkę, z którą się widuję i nie chcę później zmieniać planów, bo ona klaśnie w łapki, a ja jak potulny piesek przybiegnę. Czekam na jakąkolwiek jej propozycję, ale szlag mnie już trafia od trzymania mnie w napięciu i niepewności. Wiem, że może powinienem ją olać, może nie warto. Jest tyle innych pięknych i inteligentnych samotnych kobiet.

Ale trafiło mnie coś, tęsknię za nią. I czuję się jak głupek, że dorosły facet, wykonujący poważany zawód ma rozterki jakby znowu wrócił do liceum czy na studia…

Co o tym sądzicie? Dać sobie siana już?

Autorze, dopiero co się rozwiodłeś, pół postu w temacie ex i dziecka, a Ty już latasz na randki. Oczywiście nie umówisz się z kobietą w Twoim wieku, z takim samym bagażem, aby było zrozumienie, tylko poszedłeś w studentkę o 9 lat młodszą, bo tak łatwiej big_smile. Klasyk gatunku. Jesteś typowym, wyposzczonym facetem, który zamiast odchororować małżeństwo, rozwód, ustabilizować relację z dzieckiem, poukładać się i nowe życie, idzie prosto w baby z aplikacji. Przecież w tym momencie nie masz nic konkretnego do zaoferowania tym kobietom - nie masz w planach nowej rodziny, dzieci, małżeństwa. Interesuje Cię tylko seks, emocje, dowartościowanie ego, czyli tylko przelotne znajmości bez perspektyw. Myślisz, że poukładana kobieta na to pójdzie? Skończysz jak wielu z tego portalu. Powodzenia.

46 Ostatnio edytowany przez OneDay (2023-03-30 14:27:33)

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Nie wiem jak Wieka, ale ja mam doświadczenie z osobami z zaburzeniami, dlatego w swoich odpowiedziach nie mogłam pominąć tak istotnego elementu. Nie  ignorowałabym jednak na Twoim miejscu wpisów innych osób, napisali Ci tutaj dużo mądrych rzeczy. Na tym forum było już wiele takich historii, gdzie relacja rozwijała się niby super a potem nagle jedna storna znikała. Skup się bardziej na treści a nie na formie tych odpowiedzi.

Nie wiemy, z czego wynika jej wycofanie - czy z tego, że Ciebie po prostu z jakiegoś powodu nie chce, czy jest to spowodowane objawem choroby. Każda opcja jest możliwa.

Widzę, że już zaangażowałeś się w tę znajomość (z jednej strony się nie dziwię, bo przecież wszystko zapowiadało się świetnie a dziewczyna musi Ci bardzo odpowiadać). W Twojej sytuacji jednak (jesteś po przejściach, jesteś ojcem) dopuściłabym do siebie pewną dozę realizmu. Napisałeś "Ale ja chciałbym jej i sobie dać szansę na rozwinięcie relacji. Otoczyć ją troską i opieką, niezależnie od tego, czy ma te zaburzenia, czy nie." To zdanie świadczy o tym, że tak Ci zależy na niej, że chcesz wejść w relację z nią nawet z pozycji ratownika. A to nigdy dobre nie jest, często ratownik po takiej relacji sam potrzebuje pomocy.

Nawet dla młodej, wolnej i przede wszystkim zdrowej kobiety wejście w związek z mężczyzną, który ma dziecko i byłą żonę, która przez wiele lat będzie w jego życiu jednak obecna, jest bardzo dużym wyzwaniem. Osoba z CHAD, która ma problemy sama ze sobą, moim zdaniem nie jest w stanie w dłuższej perspektywie tego dźwignąć. Może sobie to uświadomiła, może dlatego się wycofuje. A może to skutek choroby.

Prawda jest taka, że znacie się bardzo krótko, tak naprawdę nie wiesz, jak ona w tej chorobie funkcjonuje (nie masz gwarancji, że powiedziała Ci całą prawdę). Nie wiesz (ona sama tego nie wie), jak choroba może się rozwinąć.

Może to jej wycofanie wyjdzie Tobie tylko na dobre.

PS Pisałeś, że dużo czytałeś i dużo wiesz o tym zaburzeniu. Ja bym jednak poleciła Ci (kolejny raz), żebyś zapoznał się, jak wygląda życie bliskich takich osób. Wpisz sobie w google hasło w stylu „moja dziewczyna ma CHAD forum”

47

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
feniks35 napisał/a:

Panie Morningstar wink nie czytalam wszystkich postów w temacie wiec może to już zostało napisane ale zwróć uwagę na jeszcze jedną kwestię. Poza CHAD na który podobno cierpi ta dziewczyna a który raczej nie służy stabilnym nastrojom i decyzjom jest jeszcze jedna kwestia. Kwestia jej przeszłości związkowej, toksycznej. Jeśli siedzisz w czymś takim dluzszy moment i to jeszcze w młodym wieku ( a musiala być wtedy bardzo młodziutka) to często wytwarza się pewien wzorzec związkowy do którego potem nieświadomie się dąży w kolejnych relacjach. Ta huśtawka emocjonalna i toksyczne klimaty do których przyzwyczaił ją tamten związek może być paradoksalnie tym czego będzie szukała w kolejnych znajomościach, bo to zna, bo w tym można rzec "wyrosla" na gruncie związkowych. Plus ten chad który też "lubi" dramy. Dlatego Twoje obiektywnie fajne zachowanie ktore docenilaby kobieta ze zdrowym podejściem do związków dla tej dziewczyny może być zwyczajnie nieatrakcyjne, ona sama może nie rozumieć dlaczego. Może wymienić osaczanie, zbytnie zaangażowanie itp a tak naprawdę chodzi o to że jesteś zbyt czytelny w intencjach, zbyt spójny w swoim zachowaniu, zbyt "dobry" a ją paradoksalnie bardziej rajcowałoby gdybyś pojawiał się i znikał, ograniczal kontakt, dawał sprzeczne sygnały. To mogłaby być gleba na której dopiero mogłoby wzrastać jej zainteresowanie Twoja osoba. A tu taki dobry, kulturalny facet co to i z troska podwiezie i zapyta rano jak się czuje. I nawet do łóżka nie chce zaciągnąć na 1 randce ani nawet na 3. To wszystko oczywiście nie oznacza ze masz stać się takim człowiekiem tylko probuje Ci wskazać ze ją niestety mogą takie klimaty kręcić, chore ale dla niej znajome. Nie wiem więc czy jest sens próbować się w to wpisywać na siłę.

Bardzo trafne spostrzeżenia. Uważam, że autor (z dużym prawdopodobieństwem) zrobi sobie krzywdę tą relacją (jeżeli nie zakończy się ona na tym etapie).

48

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Jeśli chodzi o seks, to nie zgodzę się, że chodzi o to autorowi, a dziewczynie.
Ona, w przeciwieństwie do niego, nie chce go poznawać, nie chce związku /jeśli poprzedni był toksyczny, to ona przyłożyła do tego rękę/, nie ma nawet na to czasu, ją interesuje tylko seks i została zawiedziona.
Niby po co, zamiast wyjścia, zaprosiła do siebie?

Jeśli chodzi o to, co ona mówi, to nie wierzę, żeby tak od razu zaufała facetowi i tylko jemu powiedziała o chad, chyba, że wcześniej nie była zdiagnozowana.

Jej nie jest potrzebny ratownik, tylko taki facet, który będzie spełniał jej oczekiwania, czyli wzajemne oczekiwania tu się mijają.

Zachowania irracjonalne są wpisane w zaburzenie chad jak i bordeline, tak że takie związki, silnie uzależniają i wychodzi się wrakiem człowieka z takich relacji.
Można porównać z narkotykiem, czy warto próbować, nie.
Bo jak spróbujesz, to wpadasz w bagno, z którego ciężko wyjść.
Tu jest podobnie.

49

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
paslawek napisał/a:
ulle napisał/a:

Potem, być może, napiszę więcej, teraz muszę kończyć.

To pech że jesteś zajęta,bo miałbym prośbę po starej znajomości smile
Jakby Ci się chciało zerknąć na tematy Wydziedziczonej i być miała czas coś napisać było by fajnie
bardzo jestem ciekaw Twojego zdania w jej sprawie
Pozdrawiam.

Wątek wydziedziczonej czytałam i spróbuję coś napisać, szczególnie że jak wiesz miałam prawie identyczna sytuację.
A z czasem u mnie od dłuższego czasu bardzo cienko.

50

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
wieka napisał/a:

Jeśli chodzi o seks, to nie zgodzę się, że chodzi o to autorowi, a dziewczynie.
Ona, w przeciwieństwie do niego, nie chce go poznawać, nie chce związku /jeśli poprzedni był toksyczny, to ona przyłożyła do tego rękę/, nie ma nawet na to czasu, ją interesuje tylko seks i została zawiedziona.
Niby po co, zamiast wyjścia, zaprosiła do siebie?

Jeśli chodzi o to, co ona mówi, to nie wierzę, żeby tak od razu zaufała facetowi i tylko jemu powiedziała o chad, chyba, że wcześniej nie była zdiagnozowana.

Jej nie jest potrzebny ratownik, tylko taki facet, który będzie spełniał jej oczekiwania, czyli wzajemne oczekiwania tu się mijają.

Zachowania irracjonalne są wpisane w zaburzenie chad jak i bordeline, tak że takie związki, silnie uzależniają i wychodzi się wrakiem człowieka z takich relacji.
Można porównać z narkotykiem, czy warto próbować, nie.
Bo jak spróbujesz, to wpadasz w bagno, z którego ciężko wyjść.
Tu jest podobnie.


Autor opisuje siebie w samych superlatywach, przedstawia się jako rozsądny, rozważny, przystojny, ustatkowany facet, ale idzie w jakieś małolaty z zaburzeniami z apek randkowych. Sorry, ale ja w te bajki nie wierzę. Facet na poziomie inaczej się zachowuje. To jest kolejny, rozwalony, po rozwodzie dzieciaty, który na szybko musi znaleźć pannę do relacji, aby sobie i innym coś udowodnić. W ogóle, że bierze pod uwagę jakąś małolatę z zaburzeniami osobowości na związek, już dużo o nim mówi.

51 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-03-30 11:48:35)

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Ja nie postrzegam autora, jako desperata, który na siłę szuka relacji, przecież już dużo wcześniej przed rozwodem żył z żoną w białym małżeństwie.
A piękna dziewczyna każdemu facetowi potrafi zawrócić w głowie, tym bardziej jak jest wolny, więc się nie dziwię.

Bardziej obawiam, że nie sprawdzi się w łóżku z taką potrzebującą smile Bo jakby nie było źle wpływa taki celibat na faceta. Ona już dostała sygnał, dawałam znaki, z on olał "temat"... Nawet nie próbował, więc ma niskie libido lub go fizycznie nie pociągam, jeszcze żaden facet mi nie odmówił, więc źle się z tym czuje... stąd te wycofanie wg mnie.
Ja tak może nieudolnie próbuje wejść w jej skórę, ale wiadomo, że są takie dziewczyny.

52

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
wieka napisał/a:

Ja nie postrzegam autora, jako desperata, który na siłę szuka relacji, przecież już dużo wcześniej przed rozwodem żył z żoną w białym małżeństwie.
A piękna dziewczyna każdemu facetowi potrafi zawrócić w głowie, tym bardziej jak jest wolny, więc się nie dziwię.

Bardziej obawiam, że nie sprawdzi się w łóżku z taką potrzebującą smile Bo jakby nie było źle wpływa taki celibat na faceta. Ona już dostała sygnał, dawałam znaki, z on olał "temat"... Nawet nie próbował, więc ma niskie libido lub go fizycznie nie pociągam, jeszcze żaden facet mi nie odmówił, więc źle się z tym czuje... stąd te wycofanie wg mnie.
Ja tak może nieudolnie próbuje wejść w jej skórę, ale wiadomo, że są takie dziewczyny.

A niech tam sobie bzyka wolne 27 latki, nawet ciężarne smile. Z tej mąki chleba nie będzie.

53

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Przebrnęłam przez ten wątek i mam wrażenie, że facet wręcz onanizuje się wyobrażając sobie siebie :-D

twojeslowo napisał/a:

Autor opisuje siebie w samych superlatywach, przedstawia się jako rozsądny, rozważny, przystojny, ustatkowany facet, ale idzie w jakieś małolaty z zaburzeniami z apek randkowych. Sorry, ale ja w te bajki nie wierzę. Facet na poziomie inaczej się zachowuje. To jest kolejny, rozwalony, po rozwodzie dzieciaty, który na szybko musi znaleźć pannę do relacji, aby sobie i innym coś udowodnić. W ogóle, że bierze pod uwagę jakąś małolatę z zaburzeniami osobowości na związek, już dużo o nim mówi.

Podpisuję się.
Nikt, kto sam nie ma poważnych zaburzeń, nie wiąże się się z osobą, która od początku jawi się jako ktoś zaburzony.
Zawsze za taką postawą stoją jakieś własne deficyty osoby, która pcha się w różne dziwne układy i związki.

54

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
ulle napisał/a:

Nie znam Cię osobiście, więc tak naprawdę nie wiem, jakim jesteś człowiekiem. Niemniej jednak coś na Twój temat wyczytałam z Twoich postów i wyrobiłam sobie zdanie na Twój temat.
Mogę nawet wyobrazić sobie Ciebie.
Dobrze wyglądający zadbany mężczyzna przed czterdziestką, elokwentny, elegancki, w garniturze i pod krawatem.
Prawnik.
Jesteś młodym człowiekiem, ale masz mentalność doświadczonej osoby starszej. Nie popełniasz błędów, jesteś pod każdym względem poprawny i idealny. Lubisz podkreślać swoje zalety, mówisz o nich często i na miłe wyczuć można, że kochasz swój wizerunek we własnych oczach. Brzmisz prawie jak automat i na każde słowo masz cały potok odpowiedzi ciągle podkreślając, że Ty niby nie wiesz, ale tak naprawdę i tak wszystko wiesz.
Elegancki, inteligentny młody przystojny mężczyzna, który ruszył na łowy.
W Twoim sposobie bycia jest jednak coś odpychającego i chyba dlatego Twoja była żona przestała czuć do Ciebie cokolwiek.
Była Tobą i Twoja idealnościa po prostu zmęczona.
Do tego lubisz sobie pogadać i pouczać. Ty przecież nie popełniasz błędów, wszystko robisz tak, jak trzeba i za wszelką cenę pragniesz, by wszyscy mieli o Tobie takie zdanie.
Pouczasz, madrzysz się i dużo gadasz.

A teraz bardziej do rzeczy. Do brzegu.
Ta dziewczyna prawdopodobnie szybko wyrobiła sobie zdanie na Twój temat, może pomyślała to, co ja pomyślałam?
Od razu rzuca się TO w oczy.
Na pierwszy rzut oka spodobałes się jej i była na tak, jednak zauważyła, że spotkania z Toba zaczynają ja męczyć.
Trules jej, poczuła się ustawiana, osaczona, a ponieważ znała doskonale te klimaty, bo dwa razy miała kontakt z manipulacja, toteż od razu wiedziała, że na dłuższą metę nic z tego nie będzie.
Potem, być może, napiszę więcej, teraz muszę kończyć.

Dawno się tak nie uśmiałem smile Ubieram się normalnie, w garniturach nie chodzę bo ich nie lubię po prostu. Po drugie - "facet przed czterdziestką" - ja w ogóle nie wyglądam na swój wiek, najwyżej na 32-33 lata jak mi mówią. Nie jestem sztywnym palantem, co ruszył na łowy z jakimś sztucznym sposobem bycia. Daleko mi do ideału. Owszem, lubię sobie pogadać, ale nikogo nie pouczam, bo nie mam tego w naturze. Dużo analizuje w głowie różnych sytuacji i rozwiązań, na które szukam odpowiedzi. Zdanie innych o mnie mnie średnio na jeża obchodzi, nie jest to coś, co definiuje mnie. Na różne tematy wyrabiam sobie własne zdanie po "wysłuchaniu" obu stron. Na spotkaniach z koleżanką nigdy jej nie pouczałem, dużo ze sobą rozmawialiśmy na luźne tematy, dowcipkowaliśmy z różnych rzeczy, dużo się śmialiśmy razem i wzajemnie nakręcaliśmy w tym, czasem rozmawialiśmy o naszych zainteresowaniach. Atmosfera była na ogół romantyczna, bez spiny, nacisków, "planowania przyszłości" itp. Ona jest dość spokojną osobą, ja również. Nie rozmawialiśmy nawet zbyt dużo o naszych doświadczeniach w związkach, więcej o jakiś "odpałach" z czasów studenckich i szkolnych, bo mamy zbliżone doświadczenia i obydwoje w swoim czasie robiliśmy różne "szalone" rzeczy. W porównaniu do niej, moja była jest jej zupełnym przeciwieństwem, z którym niewiele mnie łączyło, bo ani środowisko, ani doświadczenia.

55 Ostatnio edytowany przez twojeslowo (2023-03-30 14:04:24)

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
Mr_Morningstar napisał/a:

Dawno się tak nie uśmiałem smile Ubieram się normalnie, w garniturach nie chodzę bo ich nie lubię po prostu. Po drugie - "facet przed czterdziestką" - ja w ogóle nie wyglądam na swój wiek, najwyżej na 32-33 lata jak mi mówią. Nie jestem sztywnym palantem, co ruszył na łowy z jakimś sztucznym sposobem bycia. Daleko mi do ideału. Owszem, lubię sobie pogadać, ale nikogo nie pouczam, bo nie mam tego w naturze. Dużo analizuje w głowie różnych sytuacji i rozwiązań, na które szukam odpowiedzi. Zdanie innych o mnie mnie średnio na jeża obchodzi, nie jest to coś, co definiuje mnie. Na różne tematy wyrabiam sobie własne zdanie po "wysłuchaniu" obu stron. Na spotkaniach z koleżanką nigdy jej nie pouczałem, dużo ze sobą rozmawialiśmy na luźne tematy, dowcipkowaliśmy z różnych rzeczy, dużo się śmialiśmy razem i wzajemnie nakręcaliśmy w tym, czasem rozmawialiśmy o naszych zainteresowaniach. Atmosfera była na ogół romantyczna, bez spiny, nacisków, "planowania przyszłości" itp. Ona jest dość spokojną osobą, ja również. Nie rozmawialiśmy nawet zbyt dużo o naszych doświadczeniach w związkach, więcej o jakiś "odpałach" z czasów studenckich i szkolnych, bo mamy zbliżone doświadczenia i obydwoje w swoim czasie robiliśmy różne "szalone" rzeczy. W porównaniu do niej, moja była jest jej zupełnym przeciwieństwem, z którym niewiele mnie łączyło, bo ani środowisko, ani doświadczenia.

Facet, jesteś idealny, ona też. 9 lat młodsza, takie dopasowanie, jasne, że już po tygodniu wiesz, że ona się nie równa z Twoją byłą. Go for it! Najlepszy romans, jaki Ci się kiedykolwiek trafił. Nie wiem na co czekasz jeszcze, albo tu smęcisz i piszesz. Mówię Ci - go for it big_smile.

56

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
twojeslowo napisał/a:

Autorze, dopiero co się rozwiodłeś, pół postu w temacie ex i dziecka, a Ty już latasz na randki. Oczywiście nie umówisz się z kobietą w Twoim wieku, z takim samym bagażem, aby było zrozumienie, tylko poszedłeś w studentkę o 9 lat młodszą, bo tak łatwiej big_smile. Klasyk gatunku. Jesteś typowym, wyposzczonym facetem, który zamiast odchororować małżeństwo, rozwód, ustabilizować relację z dzieckiem, poukładać się i nowe życie, idzie prosto w baby z aplikacji. Przecież w tym momencie nie masz nic konkretnego do zaoferowania tym kobietom - nie masz w planach nowej rodziny, dzieci, małżeństwa. Interesuje Cię tylko seks, emocje, dowartościowanie ego, czyli tylko przelotne znajmości bez perspektyw. Myślisz, że poukładana kobieta na to pójdzie? Skończysz jak wielu z tego portalu. Powodzenia.

Jestem wolnym facetem, który od kilku lat żył sam będąc w związku. Mam normalne potrzeby jak każdy inny, ale nie chodzi mi tylko o seks, bo gdyby tak było, to bym po prostu szukał chętnych na jakimś erodate, gdzie po to jest taki portal. Nie chce mi się samemu siedzieć wieczorami w domu, lubię nawiązywać nowe znajomości, przez 12 lat byłem zamknięty na poznawanie kobiet w znaczeniu innym niż koleżeński. Umawiałem się w ostatnim czasie z różnymi kobietami, od 28 do 35 lat, większość z nich miała już za sobą związek/małżeństwo i swoje dzieci. Także ponownie - pudło. To po pierwsze.

Po drugie - "Przecież w tym momencie nie masz nic konkretnego do zaoferowania tym kobietom - nie masz w planach nowej rodziny, dzieci, małżeństwa." - kobiety z dziećmi, które poznawałem same nie miały takich planów, o dzieciach jak z nimi rozmawiałem to każda z nich praktycznie mówiła, że już nie chce mieć ich więcej. Ja osobiście? Jeszcze mógłbym je mieć, nie od razu, ale za 2-4 lata. Dlatego kobiety z przedziału wiekowego po 30-tce po prostu nie chcą już mieć ich więcej, w odróżnieniu od tych młodszych. Ale uwielbiam takie oceny na podstawie tego, co się komuś wydaje, jak Tobie. Gdybyś czytała ze zrozumieniem moje posty, to byś zauważyła, że "to o co mi chodzi" jest ZUPEŁNYM przeciwieństwem tego co piszesz. Ale lubisz wkładać facetów do szufladki podrywacza i seks amatora. To Ciebie najwyraźniej ktoś skrzywdził kiedyś, że podchodzisz w ten sposób do facetów. Cytując Ciebie - "Klasyk gatunku big_smile". Tylko, że to Ty jesteś tym klasykiem gatunku, kobietą z nastawieniem, że każdy facet to ruchacz i tylko na jednym mu zależy. Gdybym chciał ją do tej pory tylko przelecieć, to wierz mi, pewnie by mi się to już udało. Ale ja stawiam na stabilne relacje, które mogą się przerodzić w jakiś związek, a nie na zaliczenie połowy Warszawy.

57 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-03-30 14:23:31)

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Sprawa pierwsza: takie czasy, że ludzie nie muszą być w zwiazku: kobiety też.
Sprawa druga: żeby wejść w relację, gdy nie musi się być w związku, potrzeba iskrzenia.
Tutaj to nie było.
Parę randek i tylko przytulanki.
A jakbym się mylila i o zdrowy rozsądek chodzilo obu stronom, to z jej perspektywy : niedawno rozwiedziony, dzieciaty, odbiera telefony od żony  podczas randki.
Po co jej to?
Więc gdzie tu widzisz szansę na sukces?

58

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
Mr_Morningstar napisał/a:

Jestem wolnym facetem, który od kilku lat żył sam będąc w związku. Mam normalne potrzeby jak każdy inny, ale nie chodzi mi tylko o seks, bo gdyby tak było, to bym po prostu szukał chętnych na jakimś erodate, gdzie po to jest taki portal. Nie chce mi się samemu siedzieć wieczorami w domu, lubię nawiązywać nowe znajomości, przez 12 lat byłem zamknięty na poznawanie kobiet w znaczeniu innym niż koleżeński. Umawiałem się w ostatnim czasie z różnymi kobietami, od 28 do 35 lat, większość z nich miała już za sobą związek/małżeństwo i swoje dzieci. Także ponownie - pudło. To po pierwsze.

Po drugie - "Przecież w tym momencie nie masz nic konkretnego do zaoferowania tym kobietom - nie masz w planach nowej rodziny, dzieci, małżeństwa." - kobiety z dziećmi, które poznawałem same nie miały takich planów, o dzieciach jak z nimi rozmawiałem to każda z nich praktycznie mówiła, że już nie chce mieć ich więcej. Ja osobiście? Jeszcze mógłbym je mieć, nie od razu, ale za 2-4 lata. Dlatego kobiety z przedziału wiekowego po 30-tce po prostu nie chcą już mieć ich więcej, w odróżnieniu od tych młodszych. Ale uwielbiam takie oceny na podstawie tego, co się komuś wydaje, jak Tobie. Gdybyś czytała ze zrozumieniem moje posty, to byś zauważyła, że "to o co mi chodzi" jest ZUPEŁNYM przeciwieństwem tego co piszesz. Ale lubisz wkładać facetów do szufladki podrywacza i seks amatora. To Ciebie najwyraźniej ktoś skrzywdził kiedyś, że podchodzisz w ten sposób do facetów. Cytując Ciebie - "Klasyk gatunku big_smile". Tylko, że to Ty jesteś tym klasykiem gatunku, kobietą z nastawieniem, że każdy facet to ruchacz i tylko na jednym mu zależy. Gdybym chciał ją do tej pory tylko przelecieć, to wierz mi, pewnie by mi się to już udało. Ale ja stawiam na stabilne relacje, które mogą się przerodzić w jakiś związek, a nie na zaliczenie połowy Warszawy.

Ideał z Warszawy. Tylko coś z psychą nie tak, skoro 12 lat w związku, brak seksu przez wiele lat, żona mówi, że cię nie kocha, a Ty walczysz o nią i w tym tkwisz też latami. Tutaj wszystko zdrowo, a poza tym piszę na babskim forum elaborat o lasce z Tindera, która mnie odrzuciła, a która dalej mnie kręci.

59

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
wieka napisał/a:

Jeśli chodzi o seks, to nie zgodzę się, że chodzi o to autorowi, a dziewczynie.
Ona, w przeciwieństwie do niego, nie chce go poznawać, nie chce związku /jeśli poprzedni był toksyczny, to ona przyłożyła do tego rękę/, nie ma nawet na to czasu, ją interesuje tylko seks i została zawiedziona.
Niby po co, zamiast wyjścia, zaprosiła do siebie?

Jeśli chodzi o to, co ona mówi, to nie wierzę, żeby tak od razu zaufała facetowi i tylko jemu powiedziała o chad, chyba, że wcześniej nie była zdiagnozowana.

Jej nie jest potrzebny ratownik, tylko taki facet, który będzie spełniał jej oczekiwania, czyli wzajemne oczekiwania tu się mijają.

Zachowania irracjonalne są wpisane w zaburzenie chad jak i bordeline, tak że takie związki, silnie uzależniają i wychodzi się wrakiem człowieka z takich relacji.
Można porównać z narkotykiem, czy warto próbować, nie.
Bo jak spróbujesz, to wpadasz w bagno, z którego ciężko wyjść.
Tu jest podobnie.

Też nie jest tak jak piszesz. Z wieloma kobietami w jakiś luźny sposób dało się podjąć temat seksu czy seksualności w ogóle. Rozmawiam otwarcie o tych sprawach, nie mam tematów tabu. Gdyby ją interesował tylko seks jak piszesz, to spałaby już z połową miasta. A ona nie ma w sobie ani kszty zachowań, które wskazywałyby, że podchodzi do tego tematu na luzie, że mogłaby na pierwszej/trzeciej randce pójść do łóżka z kimś. To nie ten typ kobiety. Większość jej znajomości kończyła się po pierwszym spotkaniu, bo zawsze coś ją odpychało od faceta, z którym umówiła się na randkę. W stosunku zaś do mnie było inaczej, sama proponowała kolejne spotkania.

"Niby po co, zamiast wyjścia, zaprosiła do siebie?" - nie mieliśmy w planach siedzenia u niej tylko wypad na miasto, chciała wpaść po coś cieplejszego na wierzch, bo był bardzo zimny wieczór, aż a końcu zostaliśmy u niej. Ale nie było tak, że chciała do łóżka wtedy wskoczyć, bo serio, odczytałbym te sygnały (wbrew temu co tu twierdzą niektórzy).

60

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
twojeslowo napisał/a:

Ideał z Warszawy. Tylko coś z psychą nie tak, skoro 12 lat w związku, brak seksu przez wiele lat, żona mówi, że cię nie kocha, a Ty walczysz o nią i w tym tkwisz też latami. Tutaj wszystko zdrowo, a poza tym piszę na babskim forum elaborat o lasce z Tindera, która mnie odrzuciła, a która dalej mnie kręci.

Pięknie wpadłaś w moją pułapkę smile Celowo wymieniłem Warszawę, żeby sprawdzić Twoje nastawienie, ale rzecz się działa w średnim mieście na zachodzie Polski. Wyskoczyłaś z "Ideałem w Warszawy" big_smile I kto tu myśli stereotypowo xDD

Co do żony i związku - może pobądź w jakimś najpierw. Miej dzieci. Wtedy się wypowiesz.
Brak seksu? Mógłbym lać żonę i ją gwałcić, czy odpowiadałbym na Twój ideał męskości już, czy jeszcze nie?

61

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
Mr_Morningstar napisał/a:

Pięknie wpadłaś w moją pułapkę smile Celowo wymieniłem Warszawę, żeby sprawdzić Twoje nastawienie, ale rzecz się działa w średnim mieście na zachodzie Polski. Wyskoczyłaś z "Ideałem w Warszawy" big_smile I kto tu myśli stereotypowo xDD

Co do żony i związku - może pobądź w jakimś najpierw. Miej dzieci. Wtedy się wypowiesz.
Brak seksu? Mógłbym lać żonę i ją gwałcić, czy odpowiadałbym na Twój ideał męskości już, czy jeszcze nie?

Bez odbioru. Powodzenia.

62

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
Mr_Morningstar napisał/a:
wieka napisał/a:

Jeśli chodzi o seks, to nie zgodzę się, że chodzi o to autorowi, a dziewczynie.
Ona, w przeciwieństwie do niego, nie chce go poznawać, nie chce związku /jeśli poprzedni był toksyczny, to ona przyłożyła do tego rękę/, nie ma nawet na to czasu, ją interesuje tylko seks i została zawiedziona.
Niby po co, zamiast wyjścia, zaprosiła do siebie?

Jeśli chodzi o to, co ona mówi, to nie wierzę, żeby tak od razu zaufała facetowi i tylko jemu powiedziała o chad, chyba, że wcześniej nie była zdiagnozowana.

Jej nie jest potrzebny ratownik, tylko taki facet, który będzie spełniał jej oczekiwania, czyli wzajemne oczekiwania tu się mijają.

Zachowania irracjonalne są wpisane w zaburzenie chad jak i bordeline, tak że takie związki, silnie uzależniają i wychodzi się wrakiem człowieka z takich relacji.
Można porównać z narkotykiem, czy warto próbować, nie.
Bo jak spróbujesz, to wpadasz w bagno, z którego ciężko wyjść.
Tu jest podobnie.

Też nie jest tak jak piszesz. Z wieloma kobietami w jakiś luźny sposób dało się podjąć temat seksu czy seksualności w ogóle. Rozmawiam otwarcie o tych sprawach, nie mam tematów tabu. Gdyby ją interesował tylko seks jak piszesz, to spałaby już z połową miasta. A ona nie ma w sobie ani kszty zachowań, które wskazywałyby, że podchodzi do tego tematu na luzie, że mogłaby na pierwszej/trzeciej randce pójść do łóżka z kimś. To nie ten typ kobiety. Większość jej znajomości kończyła się po pierwszym spotkaniu, bo zawsze coś ją odpychało od faceta, z którym umówiła się na randkę. W stosunku zaś do mnie było inaczej, sama proponowała kolejne spotkania.

"Niby po co, zamiast wyjścia, zaprosiła do siebie?" - nie mieliśmy w planach siedzenia u niej tylko wypad na miasto, chciała wpaść po coś cieplejszego na wierzch, bo był bardzo zimny wieczór, aż a końcu zostaliśmy u niej. Ale nie było tak, że chciała do łóżka wtedy wskoczyć, bo serio, odczytałbym te sygnały (wbrew temu co tu twierdzą niektórzy).

Za bardzo też wierzysz w każde jej słowo, nie wiesz nawet czy teraz nie uprawia z kimś seksu. Były sygnały z jej strony, skoro od początku były przytulanki, całowania i zaproszenie do domu, uważam, że nie jej odczytałeś...
Wiem, że miałeś do czynienia z takim tematem, ale chyba nie z kobietami zaburzonymi.
Idealizujesz ją lub masz już różowe okulary i dobrze nie widzisz...
Za bardzo jej ufasz.

Też uważam, że z tej mąki chleba nie będzie.

63

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Może jesteś zbyt naskakujący, zbyt starający się, zbyt ugrzeczniony (czy coś wypada czy nie), zbyt mało zdecydowany (bardziej pytasz niż namawiasz z entuzjazmem) - jak niżej.

Mr_Morningstar napisał/a:

Nie wpraszałem się do niej na górę bo na drugi dzień miała mieć zajęcia chyba na uczelni czy coś. Od razu umówiliśmy się na drugą randkę, może w sobotę lub niedzielę. Po powrocie podziękowałem jej za wieczór, odpisała mi, że również od bardzo dawna tak świetnie z nikim nie spędziła wieczoru i że się świetnie bawiła. W sobotę napisała, że ma spotkanie integracyjne w pracy i ma dylemat czy iść, namówiłem ją na to, żeby nie oglądała się na mnie, bo warto się integrować ze współpracownicami. Była marna pogoda, ja wracałem od córki wieczorem i zaproponowałem jej podwózkę do lokalu, na co chętnie się zgodziła, znowu się całowaliśmy. W trakcie spotkania wymienialiśmy się wiadomościami, zaproponowałem jej, że mogę po nią przyjechać, bo zimno jest jak diabli, a poza tym chciałem ją zobaczyć, chętnie się zgodziła i odwiozłem ją do domu, powtórka w samochodzie z czułości. ?

A może to kwestia tego (pogrubione). Może się obawia "problematycznego" faceta z bagażem.

Mr_Morningstar napisał/a:

o dziwo bardzo empatycznie podeszła do tematu mojej córki, choć wiem, że dla niej to też jest trudna relacja, bo nigdy nie spotykała się w związku z rozwiedzionym facetem, w dodatku czyimś ojcem. Jedynie co, to wywiązała się rozmowa, żebym nie dawał byłej sobie wchodzić na głowę. Rozumiem ją, jeszcze wprawdzie mnie nie zdążyła poznać, bo gdyby poznała mnie lepiej, to wiedziałaby, że tak nie jest.

A może ma już doświadczenia z facetami, którzy nie przepracowali swoich byłych związków, nie dali sobie czasu na regenerację i zauważa te objawy u Ciebie skoro proponuje Ci, jak piszesz później terapię psychologiczną. Dowody poniżej. Może nie chce w to wchodzić, bo wie, że nic z tego nie będzie poważnego, że świeży rozwodnik będzie ją porównywał do żony, odgrywał się na żonie itp.

Mr_Morningstar napisał/a:

Dopiero rok po rozstaniu z nim doszła do siebie na tyle, żeby zacząć randkować. Po tamtym czasie jak sama przyznała była na bardzo wielu randkach, ale trafiała na oszustów, chamów, prostaków itp. Tylko z jednym gościem spotykała się przez 3 miesiące, ale też ostatecznie jakoś to nie wyszło jej, jak stwierdziła, próbował nią manipulować.

Powiedziała mi, że uważa, że ja mogę nie być gotowy jeszcze na nic nowego , podając swój przykład, że ona potrzebowała tyle i tyle czasu, u mnie to świeża sprawa.

Mr_Morningstar napisał/a:

No to jej powiedziałem, że tak nie jest, bo związek już dawno mi się rozsypał i to była tylko kwestia formalna, nie mieszkałem z nią od jakiegoś czasu (kilka miesięcy ale nie wychwyciła tej informacji), wiedliśmy oddzielne życie.

Nieistotne czy prawdziwy, taki tekst może być ostrzeżeniem. Tak mówi większość facetów, nawet tych, których żona siedzi i czeka z kolacją i wygrzanym łóżeczkiem na jego powrót z "delegacji" wink

Mr_Morningstar napisał/a:

Trochę pogadaliśmy, zrobiła drinka nam, potem zmęczona się położyła na łóżku, ja obok niej i się przytuliła do mnie. Nic tam więcej nie było , bo na rugi dzień miała mieć zajęcia, więc zamówiłem Bolta i wróciłem do siebie.  W sobotę zaprosiłem ją do siebie pooglądać razem coś, zamówiliśmy na wynos, wieczór bez jakiś fajerwerków ale spoko, ot, pod kocem obejrzeliśmy sobie coś, wtuliła się we mnie, potem o 23 stwierdziła, że jest już padnięta i wraca. Zamówiła Bolta, odprowadziłem ją, pocałowaliśmy się czule i wieczór się zakończył. W poniedziałek wracając zajechałem do niej pod pretekstem wspólnej fajki, nawet się ucieszyła, że wpadłem, posiedziałem 2 godziny, zapytałem kiedy tam się znowu zobaczymy. Ona, że ma weekend wolny i dam mi znać. Im bliżej weekendu było tym wciąż zero propozycji z jej strony. W piątek chciała skoczyć sobie sama na jakieś sportowe aktywności – dla mnie luz. W sobotę się ustawiła z koleżanką – dla mnie też spoko. Miała odezwać się wieczorem co ze spotkaniem. Odezwała się ale znowu nie podjęła tematu czy się zobaczymy, napisała tylko, że w niedzielę ustawiła się z kimś ale to na krótko. I faktycznie poszła sobie z koleżanką gdzieś, bo wrzuciła fotkę w mediach społecznościowych. Zapytałem się jej przed jej spotkaniem, czy się zobaczymy dzisiaj, zlała mnie tekstem, że a wiesz.. zobaczymy jak się będę czuła, tam do rodziców chciała podjechać itp.. zapytała się jeszcze: a Ty co? Odpoczywasz sobie?

No, ale chwila - wy się właściwie non stop widzicie. A tu na fajkę, kawkę, drinka, filmiki pod kocykiem - jak małżeństwo. Może ona ma swoje życie, a Ciebie "przypadkiem" było za dużo, za często, za duszno. A poza tym to, co zaznaczyłam - może liczyła, że zacznie się jakaś akcja, typu łóżkowego - a tu okazało się, że jesteś zbyt "dobrze wychowany", "niezdecydowany". Może potrzebuje więcej emocji na początku.


Mr_Morningstar napisał/a:

Trafił mnie szlag, zbywała mnie cały tydzień „może jutro, w grudniu, po południu”. Weekend ma trzy dni jak nie patrzeć, nie mogłem uwierzyć, że nie chciała znaleźć dla mnie nawet głupich 30 min na spacer nawet. Wiem, że ma swoje życie, rodzinę i znajomych. Nie ingeruję w nie, nie dopytuje się co jak gdzie i z kim robi, staram się nie bombardować jej wiadomościami, raczej kilka krótkich wymian zdań na komunikatorze w ciągu dnia, ale nie jakieś elaboraty.

Widać miałeś spore oczekiwania i może odczuwała tą presję poprzez częste widzenia i kontakt.


Mr_Morningstar napisał/a:

Poczuła się osaczona (WTF??), że ciągle pisałem do niej i dzwoniłem (parę raptem krótkich wiadomości w ciągu dnia, telefon jeden na 2-3 dni). Że ma wrażenie, że ja nie jestem gotowy na związek, że chcę budować relację na niepowodzeniach starego. Ona potrzebuję czasu, żeby kogoś poznać, dla niej norma to spotkanie raz na tydzień (serio??? jak się spotykasz z kimś kto ci się podoba???), a my się widywaliśmy niemal codziennie (tak, łącznie z 5 wieczorów w dwa tygodnie). Ona chyba nie jest gotowa, a ja oczekuję już poważnego związku (nigdy nic takiego nie sugerowałem nawet), że gdyby mnie nie przyhamowała to „nie wiadomo dokąd by to zaszło”. Przestałem jej dopytywać się o spotkania, w godzinach pracy niemal w ogóle nie piszę do niej, nie piszę już rano do niej czegoś w stylu dzień dobry. Powiedziałem jej, że wcale nie chce od razu na głęboką wodę się rzucać, że dla mnie powolne poznawanie się też jest ok (bo jest), nie mam ciśnienia na nic, a sprawy uczuciowe mam pozamykane na amen z byłą żoną. Że wiem, że do niczego jej nie zmuszę na siłę i nie mam nawet takiego zamiaru, ale chciałbym abyśmy dalej się spotykali i dali sobie szansę poznać się lepiej, a potem będziemy decydować razem, co dalej.

No i wszystko co wymieniałam wyżej smile


Mr_Morningstar napisał/a:

Niby rozmowa zakończyła się pozytywnie, że ona też nie chce zrywać kontaktu itp. Ale nic do cholery nie inicjuje sama. Owszem, zdarzy się, że odezwie się sama, ale to wyśle jakiegoś mema czy coś tam, żadna rozmowa. Zarzuciła mi, że ja muszę się nauczyć najpierw żyć samemu, że skupić się na sobie powinienem i przepracować w sobie tamten związek… Wymyśliła sobie w ogóle, że „ja się dostosowuje do niej, a to powinno być na odwrót, tzn, żeby to ona chciała się do mnie dostosowywać”… kolejne WTF??? W ogóle dodała też, że logicznie teraz jest jej kolej na to, aby mi zaproponować spotkanie, tak? Niby tak, ale nic nie robi w tym kierunku.

Z tym "dostosowaniem" to ma rację. Dokładnie to co napisałam na początku: zbyt ugrzeczniony, nadskakujący itd. Nie inicjuje, bo jej zajmujesz cały kadr ze swoimi "delikatnymi" propozycjami. Trzeba dać zatęsknić trochę komuś, a Ty jesteś na każde skinienie, jakbyś nie miał swojego życia. A poza tym widzę, że wzbudza w Tobie to wiele negatywnych emocji. Może ona wyczuwa, że Cię to wszystko aż tak mocno drażni. A skoro miała związek z przemocowcem czy manipulantem to wyczuwa z daleka, nawet w rozmowie telefonicznej.

Mr_Morningstar napisał/a:

Idzie weekend, też chciałbym coś sobie zaplanować, mam córkę, z którą się widuję i nie chcę później zmieniać planów, bo ona klaśnie w łapki, a ja jak potulny piesek przybiegnę. Czekam na jakąkolwiek jej propozycję, ale szlag mnie już trafia od trzymania mnie w napięciu i niepewności.

No i to jest ta presja. Trzeba trochę wyluzować, to jeszcze nie jest żaden związek, ani tym bardziej małżeństwo, gdzie wszystko jest dopięte na ostatni guzik, wszystko omówione. Jak już się przejdzie pewien etap w relacji, że jest czas na jakieś deklaracje i stałość w widzeniach, to oczywiście, że fajnie jest mieć bardziej poukładane życie, ale nie na początku, w ciągu 2 tygodni znajomości na żywo.

Mr_Morningstar napisał/a:

Ale trafiło mnie coś, tęsknię za nią. I czuję się jak głupek, że dorosły facet, wykonujący poważany zawód ma rozterki jakby znowu wrócił do liceum czy na studia…

To się zdarza, nawet dorosłym, że się zauroczą, tylko, że ona się nie zauroczyła, nie dostarczyłeś jej emocji, których być może potrzebuje. Rozumiem, że Ty potrzebujesz już jakiś konkretów, ale ona jest/była na etapie poznawania i testowania. Testu jej raczej nie zdałeś. Mnie się wydaje, że po tym co o Tobie powiedziała, masz trochę pozamiatane.

I ogólnie: ludzie po długich związkach, które nie wychodziły, nie spotykały się z innymi ludźmi podczas małżeństwa, tracą zdolność do odczytywania innych. Mają trochę pretensje, że ta nowo poznana osoba nie zachowuje się jak jego znana żona/mąż lub odwrotnie, że jest zbyt podobna do żony/męża. To jest na poziomie podświadomości, działa trochę z automatu, jak się tego ostatniego związku nie przepracuje, nie przeanalizuje, co poszło nie tak.

Myślę, że dziewczyna i tak sporo Ci powiedziała na temat Twojego zachowania. Nie musiała tego robić, ale, że to zrobiła, to zasługuje na duży plus.

64 Ostatnio edytowany przez Mr_Morningstar (2023-04-01 01:18:37)

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?

Co do dlaczego rozwoju sytuacji:

Od ostatniej rozmowy odzywać się odzywała, choć bardziej to brzmiało jak wymiana wiadomości niż rozmowa, choć chwilami coś tam się rozkręcało i więcej oraz chętniej pisała. We wtorek czy w środę chciałem zadzwonić na sekundę, ale nie odebrała, wykręciła się złym samopoczuciem, kobiece sprawy itp. Rozumiem, może faktycznie tak jest, bo już wcześniej mówiła, że tak ma, ok.

Od czwartku do piątku stwierdziłem, że mam ją gdzieś i się nie odzywam do niej. Żadnego zagajania, pytań co słychać itp. Piątek wieczór - sama napisała. Że przeprasza, że się nie odzywa do mnie, ale na głowę spadło jej mnóstwo rzeczy, załatwia jakieś sprawy i tylko chodzi zestresowana tym wszystkim.

W pierwszej chwili się ucieszyłem, że może zlanie jej podziałało. Ale z drugiej nie wiem czy to nie jest po prostu jej manipulacja mną, że "nic ci od siebie nie dam, ale jednocześnie nie pozwolę, byś o mnie zapomniał". Przez dwie doby jakoś mogła się odezwać, sorry - ale ja mam też multum pracy, spotkania, pisanie, rozprawy i telefony, ale jakoś znajduję czas skontaktować się z każdym.

Test jakiś jej, czy co? Zabawa mną? Odzywałem się - był źle, że za dużo. Nie odzywałem - sama zaczyna się tłumaczyć, dlaczego ona się nie odzywa. Jeszcze nie odczytałem wiadomości, jedynie z podglądu na ekranie telefonu.

Za stary jestem chyba na te gierki wink

65

Odp: Czy zmierza to w jakąś stronę?
Mr_Morningstar napisał/a:

Za stary jestem chyba na te gierki wink

przede wszystkim jesteś needy

Posty [ 1 do 65 z 79 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy zmierza to w jakąś stronę?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024