Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 160 z 160 ]

131 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-06-07 22:30:55)

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski

2odiak, czytając twoje posty doszedłem do jednego wniosku. Zawsze miałem jedną miarę sukcesu i było nią jakieś wielkie osiągnięcie na skalę światową, takie dające sławę i chwałę, czyniące człowieka legendą. Nigdy nawet nie myślałem, że rzeczy małe jak zarobienie jakiejś tam sumy czy przejechanie takiego ultra maratonu można uznać za sukces. Teraz jednak bardziej wygląda to tak, że nie ma jednej miary sukcesu tylko my sami sobie ją ustalamy, a to czy inni ludzie też uznają to za sukces czy nie to już nie zależy od nas i nie powinniśmy się tym przejmować. Dobrze myślę, czy nadal kompletnie się mylę?

Te 100km właśnie było bez żadnego celu, tak po prostu bo nie miałem nic lepszego do roboty, nigdy nie jeździłem rowerem w formie treningu. Wtedy miałem całkiem niezłą kondycję bo trenowałem sztuki walki i biegałem i w tym też byłem całkiem dobry. W najlepszych czasach biegałem po 20km, dla większości ludzi to pewnie i tak mało, miałem wtedy 18 lat i pewnie powinienem biegać kilkukrotnie maratony będąc młodym i sprawnym ale w tym bieganiu też nie miałem większego celu, robiłem to tylko dla lepszego wyglądu i kondycji, a sztuki walki zawsze lubiłem. Teraz po trochu staram się wrócić do formy biegowej i dziś przebiegłem jakieś 7km. Co do anime to tylko je oglądam jednak wbrew pozorom można się z nich sporo nauczyć. Oglądając anime przez ponad 10lat dowiedziałem się mnóstwa rzeczy na różne tematy. Niektóre mnie zainteresowały na tyle, że na długo po skończeniu oglądania je zgłębiałem. Przykładowo z anime poznałem wiele wydarzeń i postaci historycznych, o których w szkole nie było nawet wzmianki. Innymi przykładami mogą być tematy okultyzmu i mitologii japońskiej, które zainteresowały mnie na tyle, że co jakiś czas po trochu o nich czytałem i nadal to robię. Jednak z samego oglądania i czytania o tym co mnie nagle zainteresuje pieniędzy nie będzie, a rysować nie potrafię, kiedyś próbowałem się nauczyć i straciłem cierpliwość po kilku dniach.

Co do roweru to na razie przydałaby mi się jedynie rada jaki byłby dobry dla amatora, tak żeby spróbować w wolnej chwili i zobaczyć czy spodoba mi się to bardziej. Z jakiej marki byś polecił, taki nie za drogi powiedzmy do 500zł nie więcej, ale też żeby się nie rozwalił po tygodniu.   

Jack Sparrow jak widzisz da się napisać post nie będący gotowym rozwiązaniem, a pomocny. Kompletnie nie rozumiem co jest nie tak w pytaniu, które zacytowałeś. Może to dla ciebie wydaje się nieprawdopodobne ale nie każdy wie jak taki proces następuję. Na prawdę powinieneś chociaż spróbować spojrzeć na świat nie tylko ze swojej perspektywy. Jak już pisałem, takie pytania wydają się dziecinne ale dla ciebie, a nie dla całego świata. Są różni ludzie mający różne problemy, nie każdy dojrzewa w tym samym czasie i nie każdy ma taki sam schemat życia. Kiedyś widziałem właśnie w anime historię, która może lepiej zobrazuję co mam na myśli. Wyobraź sobie, że ktoś wychował dziecko całkowicie odizolowane od innych ludzi i wmówił temu dziecku, że zabijanie jest dobre i nauczył jak to robić. Później to dziecko wychodzi do ludzi, zabija pierwszą napotkaną osobę, wszyscy się oburzają, boją, uciekają, sami atakują to dziecko, a ono nie ma pojęcia dlaczego. Dla kogoś kto od zawsze żył w społeczeństwie takie dziecko wydaje się czymś całkowicie nienaturalnym, wręcz potworem, a to dziecko wciąż nie rozumie dlaczego inni są do niego wrogo nastawieni skoro zrobił coś dobrego. Przykład mocny, może trochę za mocny ale ma pokazać, że to co jedna osoba uznaje za normalne, naturalne, dobre, oczywiste nie musi takie być dla drugiej osoby czy tym bardziej dla całego świata. To zależy od wszystkiego co składało się na nasze życie: miejsce urodzenia, czasy, rodzina, wychowanie, rówieśnicy, wpływ środowiska, nasze własne przemyślenia i wnioski, wpływ internetu itd.

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski

nie każdy dojrzewa w tym samym czasie

Pewnie. Ale ty masz prawie 30 lat.

Przykład mocny, może trochę za mocny

W szkole też spałeś, nie? Wróć do ogólniaka. Tę problematykę masz omawianą np  "Medalionach". To, że to dziecko nie wie, że źle robi, to nie znaczy, że jest niewinne, albo że to jakiś czynnik usprawiedliwiający. Dalej dopuszcza się zbrodni. Gdyby tak do tego podchodzić, to nie można by żadnego zbrodniarza wojennego skazać, ani seryjnego mordercy mającego za nic ludzkie życie. W ich przekonaniach oni najczęściej postępują słusznie.

133

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski
Shinigami napisał/a:

Wyobraź sobie, że ktoś wychował dziecko całkowicie odizolowane od innych ludzi i wmówił temu dziecku, że zabijanie jest dobre i nauczył jak to robić. Później to dziecko wychodzi do ludzi, zabija pierwszą napotkaną osobę, wszyscy się oburzają, boją, uciekają, sami atakują to dziecko, a ono nie ma pojęcia dlaczego. Dla kogoś kto od zawsze żył w społeczeństwie takie dziecko wydaje się czymś całkowicie nienaturalnym, wręcz potworem, a to dziecko wciąż nie rozumie dlaczego inni są do niego wrogo nastawieni skoro zrobił coś dobrego. Przykład mocny, może trochę za mocny ale ma pokazać, że to co jedna osoba uznaje za normalne, naturalne, dobre, oczywiste nie musi takie być dla drugiej osoby czy tym bardziej dla całego świata. To zależy od wszystkiego co składało się na nasze życie: miejsce urodzenia, czasy, rodzina, wychowanie, rówieśnicy, wpływ środowiska, nasze własne przemyślenia i wnioski, wpływ internetu itd.

Hmmm, a dlaczego karane jest w społeczeństwie zabijanie, nękanie, mobbing, bicie, napadanie, kradzieże, wyłudzanie, gwałt, niszczenie mienia,  wandalizm?

134 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-06-09 22:34:31)

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski
Jack Sparrow napisał/a:

Pewnie. Ale ty masz prawie 30 lat.

W szkole też spałeś, nie? Wróć do ogólniaka. Tę problematykę masz omawianą np  "Medalionach". To, że to dziecko nie wie, że źle robi, to nie znaczy, że jest niewinne, albo że to jakiś czynnik usprawiedliwiający. Dalej dopuszcza się zbrodni. Gdyby tak do tego podchodzić, to nie można by żadnego zbrodniarza wojennego skazać, ani seryjnego mordercy mającego za nic ludzkie życie. W ich przekonaniach oni najczęściej postępują słusznie.

Mam prawie 30 lat i co w związku z tym? Co przez cały czas próbujesz mi powiedzieć? Że powinienem całkowicie odpuścić, poddać się, popełnić samobójstwo bo według ciebie bez związku i seksu nie da się żyć? Piszesz jakbyś już całkowicie mnie skreślił i uznał za stracony przypadek, a jednak wciąż odpisujesz.

Zanim zaczniesz mnie wysyłać z powrotem do szkoły może najpierw chociaż przeczytasz dokładnie post. Skąd wziąłeś "czynniki usprawiedliwiający", nie było o tym żadnej mowy? Ta historia miała służyć jedynie jako przykład tego, że nie wszyscy ludzie są tacy sami, nie wszyscy, są wychowywani na tych samych zasadach i nie wszyscy się wpasowują w wąskie ramy narzucone przez społeczeństwo. Jeden zabija, a drugi nie ma doświadczenia w wieku 30 lat, a według ciebie ci dwaj tak samo nie pasują do społeczeństwa. Seryjni mordercy wcale nie mają ludzkiego życia za nic, dla nich ono ma zupełnie inne znaczenie niż dla "zwykłych ludzi" choć to jakie, zależy już od konkretnej osoby. Jest wielu ludzi nie będących mordercami, a pozbawionych sumienia, współczucia czy zasad moralnych, dla których ludzkie życie znaczy jeszcze mniej niż dla morderców.

rossanka napisał/a:

Hmmm, a dlaczego karane jest w społeczeństwie zabijanie, nękanie, mobbing, bicie, napadanie, kradzieże, wyłudzanie, gwałt, niszczenie mienia,  wandalizm?

Bo tysiące lat temu zostało to uznane za złe i szkodliwe dla społeczeństwa, dodatkowo większość z wyżej wymienionych czynów została zawarta w 10 przykazaniach będących podstawą największej i najbardziej dominującej na świecie religii. By powstała cywilizacja i by mogła się rozwijać musiało powstać prawo. Dla jednostki odpowiedź jest znacznie prostsza, bo nikt nie chcę stracić bliskiej osoby, mienia czy być ofiarą przemocy, a jednak nawet teraz w XXI wieku, w wysoko rozwiniętej cywilizacji zdolnej latać w kosmos mnóstwo ludzi nadal dokonuje czynów takich jak wyżej wymienione lub jeszcze gorszych. Tak na prawdę po tysiącach lat nadal niewiele się zmieniło, ludzie wciąż nie potrafią się zrozumieć, ciągle ze sobą walczą, kategoryzują na lepszych i gorszych tylko na podstawie wąskich norm mających na celu kontrolowanie społeczeństwa.

135

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski

Shinigami - masz bardzo wnikliwe spojrzenie na wiele tematow.
Chodz regularnie do tej kawiarni w stylu anime, oblep sobie laptopa anime czy miej przy sobie cos innego co pokazuje, ze jestes silnym fanem i w koncu jakis inny fan sam Cie zaczepi.
Ja jak duzo programowalem to mialem oblepionego latopa nalepkami z technologiami, w ktorych pracuje - regularnie w kawiarniach nawiazywalem dzieki temu znajomosci bo inni programisci mieli latwy sposob na zaczepke.

136

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski
Karmaniewraca napisał/a:

Dziewczyny chodzą same do kina albo na wystawy. Co do kina to idąc samej chyba bym nie chciała żeby mnie ktoś zagadywal, ale chodzę dużo sama na wystawy, też mam mieszane uczucia. Czasem się zdarzy, że jakaś rozmowa wyniknie nt jakiegoś dzieła ale zwykle na tym się kończy i zwykle są to kobiety. Nie wiem czy faceci sami chodzą nie zwróciłam uwagi. Ja jestem samotnikiem już level master ale u mnie to wynika z tego, że nie chce mi się z ludźmi przebywać. Jak mam do wyboru wyjście z kimś kto mnie po godzinie zacznie irytować, a wyjście samej i świadomość ze zawsze się ktoś będzie gapił że jestem sama, zawsze wybiorę opcje numer dwa. Jeszcze wrócisz z radością do swojej samotni jak znudzą Cię ludzie ; )

O mam identycznie. Ja wręcz nie lubię innych ludzi i dziwię się, że była wytrzymała ze mną prawie 10 lat, bo jej znajomych też ignorowałem big_smile

137

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski
Shinigami napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Pewnie. Ale ty masz prawie 30 lat.

W szkole też spałeś, nie? Wróć do ogólniaka. Tę problematykę masz omawianą np  "Medalionach". To, że to dziecko nie wie, że źle robi, to nie znaczy, że jest niewinne, albo że to jakiś czynnik usprawiedliwiający. Dalej dopuszcza się zbrodni. Gdyby tak do tego podchodzić, to nie można by żadnego zbrodniarza wojennego skazać, ani seryjnego mordercy mającego za nic ludzkie życie. W ich przekonaniach oni najczęściej postępują słusznie.

Mam prawie 30 lat i co w związku z tym? Co przez cały czas próbujesz mi powiedzieć? Że powinienem całkowicie odpuścić, poddać się, popełnić samobójstwo bo według ciebie bez związku i seksu nie da się żyć? Piszesz jakbyś już całkowicie mnie skreślił i uznał za stracony przypadek, a jednak wciąż odpisujesz.

I co w związku z tym? Że pora wreszcie dojrzeć.

Ta historia miała służyć jedynie jako przykład tego, że nie wszyscy ludzie są tacy sami

A pokazała jedynie twoje braki w podstawach społecznego współżycia. I to takich na poziomie gimnazjum-szkoły średniej. Przypadki, które przywołujesz to są ludzie z MARGINESU, niedostosowani do życia społecznego, dla których nie ma miejsca w społeczeństwie i kończą albo w pace, albo w psychiatryku albo na cmentarzu.





PS. W dekalogu nie ma "nie zabijaj" - to błąd w tłumaczeniu. Powinno być "nie morduj". I jak nie jestem religijny i jestem antyklerykałem, to akurat trafiło mi się w mojej szkolnej karierze kilku uczciwych księży katechetów, którzy zwracali nam uwagę na takie rzeczy. Bo np zabicie napastnika w obronie własnej i rodziny nie jest grzechem. Tak samo jak zabicie zwierzęcia celem spożycia.

138 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-06-10 22:16:39)

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski
JohnyBravo777 napisał/a:

Shinigami - masz bardzo wnikliwe spojrzenie na wiele tematow.
Chodz regularnie do tej kawiarni w stylu anime, oblep sobie laptopa anime czy miej przy sobie cos innego co pokazuje, ze jestes silnym fanem i w koncu jakis inny fan sam Cie zaczepi.
Ja jak duzo programowalem to mialem oblepionego latopa nalepkami z technologiami, w ktorych pracuje - regularnie w kawiarniach nawiazywalem dzieki temu znajomosci bo inni programisci mieli latwy sposob na zaczepke.

Ciekawe, nie jesteś pierwszą osobą, która zauważyła to moje "wnikliwe spojrzenie" więc chyba faktycznie coś w tym jest. Z chodzeniem regularnie do tej kawiarni będzie ciężko bo jest w centrum Warszawy, a ja jestem tam tylko jeśli specjalnie po coś pojadę więc dość rzadko. Ale to pokazywanie, że jestem fanem może mogłoby zadziałać, jest sporo różnych drobiazgów typu właśnie naklejki czy jakieś przypinki, które można sobie gdzieś przyczepić. Na razie mam tylko smycze do kluczy z motywem anime. Choć kiedyś już próbowałem bardziej się z tym obnosić i nie bardzo działało, problem w tym, że spora część fanów anime to ludzie podobni do mnie, samotni, zamknięci, mający trudności z tworzeniem relacji.

Jack Sparrow napisał/a:

I co w związku z tym? Że pora wreszcie dojrzeć.

A pokazała jedynie twoje braki w podstawach społecznego współżycia. I to takich na poziomie gimnazjum-szkoły średniej. Przypadki, które przywołujesz to są ludzie z MARGINESU, niedostosowani do życia społecznego, dla których nie ma miejsca w społeczeństwie i kończą albo w pace, albo w psychiatryku albo na cmentarzu.

PS. W dekalogu nie ma "nie zabijaj" - to błąd w tłumaczeniu. Powinno być "nie morduj". I jak nie jestem religijny i jestem antyklerykałem, to akurat trafiło mi się w mojej szkolnej karierze kilku uczciwych księży katechetów, którzy zwracali nam uwagę na takie rzeczy. Bo np zabicie napastnika w obronie własnej i rodziny nie jest grzechem. Tak samo jak zabicie zwierzęcia celem spożycia.

Kolejna ogólna odpowiedź, która niczego nie wnosi, w żaden sposób nie posuwa dalej tej rozmowy, cały czas tkwimy w miejscu. Co według ciebie oznacza dojrzeć? Czym według ciebie jest dojrzałość czy też dorosłość? Co według ciebie powinienem zrobić żeby dojrzeć? Tylko jeśli już chcesz odpowiedzieć i w ogóle masz pomysł na cokolwiek innego niż bezproduktywne ogólniki to prosiłbym o jakieś konkretne przykłady.

Więc twierdzisz, że ja czy ludzie mi podobni jeszcze nie jesteśmy "z MARGINESU"? Powoli zaczynam się gubić w twoich postach choć z tego co tu widać od paru dni to ty sam chyba się w nich gubisz. To jak to w końcu jest ze mną czy z ludźmi mi podobnymi, jesteśmy "niedostosowani do życia społecznego" czy nie?

Ja też nie jestem zbyt religijny choć zawsze mnie interesowały takie tematy i lubię czytać, oglądać, ogólnie zgłębiać wiedzę na temat różnych religii i wszystkiego co z nimi związane. Masz rację, że sporo zależy od interpretacji i ja też uważam, że nawet zabijanie nie zawsze jest złe, czasami to jedyne wyjście by samemu przeżyć albo uratować innych.

139

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski

Na propozycję by włączyć odrobinę myślenia i podjąć próbę wyłączenia swoich schematów jako jedyną alternatywę widzieć samobójstwo?
Ty tak serio?
Czy mógłbyś przeanalizować sobie ostatnie wydarzenia i napisać co mógłbyś zrobić inaczej po czasie?

140

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski
Ela210 napisał/a:

Na propozycję by włączyć odrobinę myślenia i podjąć próbę wyłączenia swoich schematów jako jedyną alternatywę widzieć samobójstwo?
Ty tak serio?
Czy mógłbyś przeanalizować sobie ostatnie wydarzenia i napisać co mógłbyś zrobić inaczej po czasie?

Kiedyś nachodziło mnie dużo myśli samobójczych i za każdym razem kiedy próbowałem stanąć nad przepaścią coś mnie od tego odciągało, zawsze pojawiała się myśl w stylu "Nie chcę skończyć w taki sposób, musi być coś co mam jeszcze do zrobienia" i tą kwestię przerobiłem na terapii. Wielokrotnie analizowałem mnóstwo wydarzeń z życia i wiele rzeczy zrobiłbym inaczej, wielu nie zrobiłbym wcale, a inne właśnie bym zrobił choć kiedyś tylko o nich pomyślałem, niestety nie da się zmienić przeszłości ani też podróżować w czasie, przynajmniej na razie. Nie wiem jakie ostatnie wydarzenia dokładnie masz na myśli bo w ciągu ostatnich kilku miesięcy, a nawet chyba lat nic ciekawego się nie wydarzyło, nie licząc tego jednego incydentu, od którego zaczęła się cała ta rozmowa i to właśnie jest jedno z tych wydarzeń, których nie zrobiłbym wcale. Chcesz bym wypisał wszystkie takie wydarzenia z całego życia? Chętnie to zrobię tylko daj znać.

141

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski

W jakiej czesci Wawy mieszkasz Shinigami?

142

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski
Shinigami napisał/a:

Kolejna ogólna odpowiedź, która niczego nie wnosi, w żaden sposób nie posuwa dalej tej rozmowy, cały czas tkwimy w miejscu. Co według ciebie oznacza dojrzeć? Czym według ciebie jest dojrzałość czy też dorosłość? Co według ciebie powinienem zrobić żeby dojrzeć? Tylko jeśli już chcesz odpowiedzieć i w ogóle masz pomysł na cokolwiek innego niż bezproduktywne ogólniki to prosiłbym o jakieś konkretne przykłady.

Człowieku, kurde, masz prawie 30 lat i trzeba ci tłumaczyć co oznacza dojrzałość emocjonalna? SERIO? Nie jesteś kompletnie zdolny do jakiejkolwiek analizy i krytycznego myślenia w stosunku do siebie i trzeba ci wszystko wyłuszczać na gotowe?

Masz osobowość na poziomie rozgotowanej owsianki. Ktoś chodzi na dziwki , a twoją reakcję jest "o to ja też pójdę". Ktoś ma pasję do MTB, a ty od razu "o, to ja sobie rower kupię, byle nie za drogi". A gdzie w tym wszystkim jesteś TY? Co jakiś czas podrzucasz, że interesujesz się tym lub tamtym, ale w rozmowie z tobą nijak nie widać, abyś miał do czegokolwiek pasję, żebyś zainteresował się czymkolwiek w swoim życiu i SAMEMU poszukał różnych informacji, aby wyrobić swój własny pogląd. Jak gąbka przyjmujesz wszystko od osoby, z którą akurat rozmawiasz lub przebywasz. A jak tylko ktoś zmusza cię do samodzielnego myślenia, to nigdy nie wiesz o co chodzi, bo nie rozumiesz, albo ogólniki.

I ty się dziwisz, że nikogo nie możesz znaleźć? A niby jak skoro nie jesteś w stanie utrzymać tempa rozmowy nawet ze średnio rozgarniętą licealistką, która ma cokolwiek więcej w głowie niż fejsbunio i siusiaki?

Twierdzisz, że interesujesz się religią. Nawet nie jakąś konkretną, ale wszystkimi. I oczywiście czytałeś
na ich temat. Super. To czemu nie dołączysz do jakiejś oazy czy czegoś innego w tym stylu? Przecież takich grup nie brakuje.

Więc twierdzisz, że ja czy ludzie mi podobni jeszcze nie jesteśmy "z MARGINESU"? Powoli zaczynam się gubić w twoich postach choć z tego co tu widać od paru dni to ty sam chyba się w nich gubisz. To jak to w końcu jest ze mną czy z ludźmi mi podobnymi, jesteśmy "niedostosowani do życia społecznego" czy nie?

Twierdzę, że siedzisz gołą dupą na płocie z nieheblowanych desek. I zamiast się określić, to się mościsz. W tym i we wszystkich innych wątkach po prostu kręcisz się w kółko.

143 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-06-11 12:11:57)

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski
Jack Sparrow napisał/a:

Człowieku, kurde, masz prawie 30 lat i trzeba ci tłumaczyć co oznacza dojrzałość emocjonalna? SERIO? Nie jesteś kompletnie zdolny do jakiejkolwiek analizy i krytycznego myślenia w stosunku do siebie i trzeba ci wszystko wyłuszczać na gotowe?

Jack Sparrow napisał/a:
Shinigami napisał/a:

To jak to w końcu jest ze mną czy z ludźmi mi podobnymi, jesteśmy "niedostosowani do życia społecznego" czy nie?

I zamiast się określić, to się mościsz. W tym i we wszystkich innych wątkach po prostu kręcisz się w kółko.

Jackowi sie znowu pomylily netkobiety z pamietnikiem...
Zmien skorke kolorystyczna w pamietniku to bedzie latwiej odroznic...

144 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-06-11 14:17:00)

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski

Jak mocne wsparcie w drodze fo niesamodzielnosci i tkwienia w miejscu można znaleźć na tym forum to szok.
Kiedyś tak nie było, ktoś trafiał z dylematem to dostawał kopa w tylek i trzeźwą ocenę.
To chyba wina tych youtubowych mądrości o narcyzach zdejmujaxych z ludzi wszelką odpowiedzialność za własny los i wpychanie ich w rolę ofiar.

145 Ostatnio edytowany przez JuliaUK33 (2023-06-11 14:26:04)

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski
Ela210 napisał/a:

Jak mocne wsparcie w drodze fo niesamodzielnosci i tkwienia w miejscu można znaleźć na tym forum to szok.
Kiedyś tak nie było, ktoś trafiał z dylematem to dostawał kopa w tylek i trzeźwą ocenę.
To chyba wina tych youtubowych mądrości o narcyzach zdejmujaxych z ludzi wszelką odpowiedzialność za własny los i wpychanie ich w rolę ofiar.

Tak dokladnie zgadzam sie z tym. Rocznik
2000 i wzywyz to jest tragedia jezeli chodzi o odpowiedzialnosc w zyciu doroslym, o samodzielnosci nie ma co wspominac

146 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-06-11 22:31:40)

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski
JohnyBravo777 napisał/a:

W jakiej czesci Wawy mieszkasz Shinigami?

W żadnej, mieszkam na wsi ok. 30km od Warszawy.

Jack Sparrow napisał/a:

Człowieku, kurde, masz prawie 30 lat i trzeba ci tłumaczyć co oznacza dojrzałość emocjonalna? SERIO? Nie jesteś kompletnie zdolny do jakiejkolwiek analizy i krytycznego myślenia w stosunku do siebie i trzeba ci wszystko wyłuszczać na gotowe?

Masz osobowość na poziomie rozgotowanej owsianki. Ktoś chodzi na dziwki , a twoją reakcję jest "o to ja też pójdę". Ktoś ma pasję do MTB, a ty od razu "o, to ja sobie rower kupię, byle nie za drogi". A gdzie w tym wszystkim jesteś TY? Co jakiś czas podrzucasz, że interesujesz się tym lub tamtym, ale w rozmowie z tobą nijak nie widać, abyś miał do czegokolwiek pasję, żebyś zainteresował się czymkolwiek w swoim życiu i SAMEMU poszukał różnych informacji, aby wyrobić swój własny pogląd. Jak gąbka przyjmujesz wszystko od osoby, z którą akurat rozmawiasz lub przebywasz. A jak tylko ktoś zmusza cię do samodzielnego myślenia, to nigdy nie wiesz o co chodzi, bo nie rozumiesz, albo ogólniki.

I ty się dziwisz, że nikogo nie możesz znaleźć? A niby jak skoro nie jesteś w stanie utrzymać tempa rozmowy nawet ze średnio rozgarniętą licealistką, która ma cokolwiek więcej w głowie niż fejsbunio i siusiaki?

Twierdzisz, że interesujesz się religią. Nawet nie jakąś konkretną, ale wszystkimi. I oczywiście czytałeś
na ich temat. Super. To czemu nie dołączysz do jakiejś oazy czy czegoś innego w tym stylu? Przecież takich grup nie brakuje.

Twierdzę, że siedzisz gołą dupą na płocie z nieheblowanych desek. I zamiast się określić, to się mościsz. W tym i we wszystkich innych wątkach po prostu kręcisz się w kółko.

Z tego co wyczytałem z internetu na temat dojrzałości emocjonalnej, faktycznie mam z tym pewien problem. Z definicji wynika, że dojrzałość emocjonalną buduję się na podstawie uczestnictwa w życiu społecznym oraz przez wychowanie. W życiu społecznym w czasach szkolnych czy trochę później studenckich prawie wcale nie uczestniczyłem bo jak już wielokrotnie pisałem byłem wtedy marną imitacją człowieka i dość mocno się izolowałem. Co do wychowania to też było dalekie od wzorowego, a jednym z najlepszych tego przykładów była nadopiekuńczość i brak jakichkolwiek wymagań w kwestii nawiązywania relacji społecznych. Dla moich rodziców zawsze najlepiej było jak siedziałem w domu i nigdzie nie wychodziłem. 

Oczywiście, że chcę spróbować tego o czym ktoś mi powiedział bo sam nie mam nawet pomysłu co mógłbym robić. Nigdy nie mogłem niczego chcieć i nawet się nie zastanawiałem nad tym czy ja coś lubię, pojęcie "dla siebie" w ogóle nie istniało.  Pisałem już nie raz, że nie ma MNIE i nigdy nie było. Dlatego właśnie cokolwiek ktoś powie to ja myślę o spróbowaniu by stworzyć jakieś JA. Dla mnie okres dorastania to był czas samotności, izolacji, poczucia odrzucenia i bycia gorszym od wszystkich i wiem, że straciłem ten czas bezpowrotnie. Tego nie da się nadrobić i tu chęci czy lenistwo nie mają żadnego znaczenia. To jest fizycznie niemożliwe, nie mogę pójść tą samą drogą co "zwykły człowiek" taki jak ty. Więc muszę znaleźć inny sposób by choć trochę zacząć pasować do społeczeństwa. Jak myślisz dlaczego siedzę na forum i piszę z obcymi osobami w temacie takim jak ten? Bo każda informacja, każda nawet najmniejsza wskazówka może mnie przybliżyć do sformułowania mojego własnego rozwiązania. Tu nie pomogą żadne utarte schematy większości społeczeństwa bo na nie już dla mnie za późno, ja muszę znaleźć swój sposób.

Co do religii, to nie wszystkimi ale jak już pisałem, interesuję się jedynie elementami "fantasy" i okultyzmu w nich zawartymi. Ich pochodzeniem, zasadami, pojęciami, istotami takimi jak anioły i demony, miejscami takimi jak niebo i piekło, uwielbiam różnego rodzaju nazwy czy imiona typu Sephiroth czy na przykład Amaterasu. Nie planuję stać się wyznawcą żadnej z tych religii tym bardziej, że niektóre już dawno nie istnieją więc dołączanie do jakichś grup raczej odpada. I to zainteresowanie wzięło się z anime, a nie od kogoś innego.

Określenie się zawsze kojarzyło mi się ze związaniem swojego życia na zawsze z jedną rzeczą, na przykład pracą bez możliwości powrotu czy zmiany decyzji i chyba właśnie to mnie blokuje przed określeniem się.

JuliaUK33 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Jak mocne wsparcie w drodze fo niesamodzielnosci i tkwienia w miejscu można znaleźć na tym forum to szok.
Kiedyś tak nie było, ktoś trafiał z dylematem to dostawał kopa w tylek i trzeźwą ocenę.
To chyba wina tych youtubowych mądrości o narcyzach zdejmujaxych z ludzi wszelką odpowiedzialność za własny los i wpychanie ich w rolę ofiar.

Tak dokladnie zgadzam sie z tym. Rocznik
2000 i wzywyz to jest tragedia jezeli chodzi o odpowiedzialnosc w zyciu doroslym, o samodzielnosci nie ma co wspominac

Macie rację, ale mam nadzieję, że chociaż wiecie dlaczego tak jest. Internet ma w tym spory udział ale nie jest największą przyczyną. Okrutna prawda jest taka, że brak samodzielności pokolenia 2000 i wzwyż, a także jeszcze trochę przed 2000 czyli mojego wynika niestety z wychowania przez starsze pokolenia. W sporej części tych trochę starczych ode mnie pokoleń wychowujących swoje, teraz jeszcze małe dzieci jest jeszcze gorzej.

Żeby danie kopa w tyłek zadziałało to najpierw trzeba by było tego kogoś wydostać ze źródła jego braku samodzielności, a tego się nie da zrobić bez wcześniejszego usamodzielnienia się. Wasze kopanie w tyłek i trzeźwa ocena nie działa bo taka osoba tkwi w błędnym kole. Dla większości tych "niesamodzielnych" ludzi wystarczyłoby wyprowadzić się od rodziców i znaleźć się w sytuacji zmuszającej do myślenia i kombinowania jak przetrwać kolejny miesiąc żyjąc na własny rachunek, co jeść i jak przygotować to jedzenie, jak dysponować swoim czasem, jak dysponować pieniędzmi itd. Zarabiając minimalną nie da się nawet zacząć życia na własny rachunek, a żeby zarabiać więcej najpierw trzeba być samodzielnym albo jak niektórzy to określają "ogarniętym życiowo" czy po prostu zaradnym. To jest jak z tymi ogłoszeniami o prace, najpierw musisz mieć doświadczenie żeby w ogóle mieć możliwość je zdobyć co się wzajemnie wyklucza.

147

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski
Shinigami napisał/a:

Dla mnie okres dorastania to był czas samotności, izolacji, poczucia odrzucenia i bycia gorszym od wszystkich i wiem, że straciłem ten czas bezpowrotnie. Tego nie da się nadrobić i tu chęci czy lenistwo nie mają żadnego znaczenia. To jest fizycznie niemożliwe, nie mogę pójść tą samą drogą co "zwykły człowiek" taki jak ty.

Każdy tak ma na etapie dojrzewania, bo to wynika z burzy hormonów. Nie jestem zwykłym człowiekiem. Daleko mi do tego. Ty po prostu zawiesiłeś się na tym i w tym etapie trwasz. Okopałeś się niczym na stanowisku bojowym.

Czy jakiekolwiek swoje zainteresowanie wyniosłeś na wyższy poziom?

148

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski
Jack Sparrow napisał/a:

Każdy tak ma na etapie dojrzewania, bo to wynika z burzy hormonów. Nie jestem zwykłym człowiekiem. Daleko mi do tego. Ty po prostu zawiesiłeś się na tym i w tym etapie trwasz. Okopałeś się niczym na stanowisku bojowym.

Czy jakiekolwiek swoje zainteresowanie wyniosłeś na wyższy poziom?

Nie, nigdy żadnego nie wyniosłem na poziom wyższy niż samotne robienie czegoś, zgłębianie wiedzy czy krótkie rozmowy z pojedynczymi osobami.

149

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski

Czyli twoje zainteresowanie anime kończy się na ich oglądaniu.

Dżizas.....jaka mielizna....

150 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-06-12 13:22:43)

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski

Widzisz autorze,  wyrażasz się jasno i skladnie, więc nie masz bariery słownej z ludźmi.
Masz problem z ustawieniami glowy: liczysz że wszystko dostaniesz na tacy, bez pracy.
Na przykład byłeś na festynie,  miałeś parę rozmów z ludźmi,  a oczekiwania, że księżniczka z bajki rzuci a Ci się od razu na szyję.
Może przestań oglądać te bajki.
Bo Ci szkodzą.
Obejrzyj trochę filmów o życiu, o samotności, o pokonywaniu problemów.

151

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski
Jack Sparrow napisał/a:

Czyli twoje zainteresowanie anime kończy się na ich oglądaniu.

Dżizas.....jaka mielizna....

Wybacz ale nikt mi nie będzie mówił czy dobrze się interesuję czymś co jest elementem mojego życia od ponad 10 lat. Oglądanie to centralny punkt tego zainteresowania, bez oglądania to byłoby jak gra w piłkę bez piłki. Znam się na tym lepiej niż większość ludzi uważających się za fanów. Miałem kilka okazji by się o tym przekonać chociażby na kilku konwentach czy nawet na tym festiwalu, o którym tu pisałem. Pewnie cię tu zaskoczę ale jeszcze w szkole miałem paru znajomych, którzy podzielali to zainteresowanie i też praktycznie tylko oglądali. Chyba jedyne co jeszcze mógłbym zrobić by "wypłynąć z mielizny" to pojechać do Japonii jednak nawet na krótkie wakacje taki wyjazd byłby kosztowny.

Ela210 napisał/a:

Widzisz autorze,  wyrażasz się jasno i skladnie, więc nie masz bariery słownej z ludźmi.
Masz problem z ustawieniami glowy: liczysz że wszystko dostaniesz na tacy, bez pracy.
Na przykład byłeś na festynie,  miałeś parę rozmów z ludźmi,  a oczekiwania, że księżniczka z bajki rzuci a Ci się od razu na szyję.
Może przestań oglądać te bajki.
Bo Ci szkodzą.
Obejrzyj trochę filmów o życiu, o samotności, o pokonywaniu problemów.

Tu masz rację, w większości przypadków nie mam bariery słownej, o wiele trudniej w ogóle doprowadzić do rozmowy. Chyba zrozumiałem dlaczego ciągle nie możemy się dogadać. Dla mnie dostać coś do ręki, a dowiedzieć się: czego dokładnie szukać, gdzie tego szukać, jak szukać, co zrobić by to zdobyć, to zupełnie różne rzeczy. Dla ciebie jedno i drugie jest "podaniem na tacy". Będąc na tamtym festiwalu ani przez chwilę nie pomyślałem, że "księżniczka rzuci się na szyję". Miałem nadzieję na to, że uda mi się chociaż zdobyć nową znajomą, może nawet koleżankę podzielającą moje zainteresowanie z jedynie możliwą perspektywą na jakąś głębszą relację w przyszłości. Ta nadzieja prysła w momencie dowiedzenia się, że była zajęta, gdybym się tego nie dowiedział to próbowałbym dalej.

Szkodzą to chyba trochę za ostre określenie jednak nie da się zaprzeczyć, że wywarły  duży wpływ na mnie i moje postrzeganie świata. Parę razy, szczególnie w liceum nieźle się zdziwiłem, że w rzeczywistości coś nie wygląda tak jak w anime. Masz jakieś konkretne tytuły traktujące "o życiu, o samotności, o pokonywaniu problemów"? Filmy to też jedno z moich zainteresowań podobnie jak gry ale w zdecydowanej większości są to pozycje z gatunków: akcja, fantasy, horror.

152

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski
Shinigami napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Czyli twoje zainteresowanie anime kończy się na ich oglądaniu.

Dżizas.....jaka mielizna....

Wybacz ale nikt mi nie będzie mówił czy dobrze się interesuję czymś co jest elementem mojego życia od ponad 10 lat. Oglądanie to centralny punkt tego zainteresowania, bez oglądania to byłoby jak gra w piłkę bez piłki. Znam się na tym lepiej niż większość ludzi uważających się za fanów. Miałem kilka okazji by się o tym przekonać chociażby na kilku konwentach czy nawet na tym festiwalu, o którym tu pisałem. Pewnie cię tu zaskoczę ale jeszcze w szkole miałem paru znajomych, którzy podzielali to zainteresowanie i też praktycznie tylko oglądali. Chyba jedyne co jeszcze mógłbym zrobić by "wypłynąć z mielizny" to pojechać do Japonii jednak nawet na krótkie wakacje taki wyjazd byłby kosztowny.

Nie chodzi o to czy coś jest robione dobrze, czy źle, ale chodzi o twoje podejście. Piszesz o jakiejś tam swojej pasji, ale twoja aktywność na tym kończy się bardzo pobieżnie. Znajomość anime, poszczególnych tytułów nie ma nic do tego. Ja oglądam cartoonki i anime od jakichś 20-25 lat. Na różnych eventach tematycznych też bywałem, a w życiu bym nie wpadł na pomysł, aby napisać, że to moje hobby czy pasja, bo mnie to wisi i powiewa. Kolejnym poziomem będzie zbieranie itemów kolekcjonerskich, tworzenie fanartów, cosplaye....i wtedy dopiero jest szansa na poznanie ludzi i zarobek.

153

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski
Shinigami napisał/a:

Szkodzą to chyba trochę za ostre określenie jednak nie da się zaprzeczyć, że wywarły  duży wpływ na mnie i moje postrzeganie świata. Parę razy, szczególnie w liceum nieźle się zdziwiłem, że w rzeczywistości coś nie wygląda tak jak w anime.

Tak - szkodzą. Bo jesteś kompletnie odklejony od rzeczywistości. I zamiast być jak Ichigo, Kirito czy Naruto, to jesteś jak postać z większości aktualnych isekaiów - kompletna pizda, podane wszystko na tacy, a sami z siebie i tak nie są w stanie zrobić kroku w jakąkolwiek stronę, tylko są pchani przez postacie na około nich.

154

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski

Masz, i nie męcz dupy. Zamiast kupować rower, na którym nie jeździłeś od 10 lat, to skoro tak "wiesz więcej od większości" to zrób coś z tym. Naucz się rysować, naucz się grafiki, załóż sobie bloga, gdzie możesz publikować swoje recenzje, sprawozdania z eventów i czy chwalić się  fanartami i innymi projektami. Zrobienie nadruków na koszulki/bluzy/kubki czy cokolwiek, to pryszcz. A pójście na event z czymś naprawdę klimatycznym zagwarantuje, ze ludzie sami zaczną do ciebie zagadywać, a i łato będzie ci nawiązać relacje biznesowe z wystawcami.

https://animeartacademy.com

https://themeisle.com/blog/free-wordpress-courses/#gref

https://dribbble.com/resources/free-gra … ses-online

https://kreatorkoszulek.pl



Pójdź na siłownię lub kup sobie gumy i podstawowe wyposażeni do kalisteniki, żeby ćwiczyć w domu. Trenuj 2-3 razy w tygodniu i zadbaj o odpowiednią dietę.

https://diety.nfz.gov.pl

https://www.onnit.com/academy/climbing- … formation/

Jak włożysz w to ciężką, rzetelną i otwartą na krytykę pracę (będziesz słuchał innych i wyciągał wnioski z błędów), to w ciągu roku - dwóch przekujesz to na sukces zawodowy i prywatny. A teraz skończ pierdolić, weź dupę w troki i zapierdalaj do roboty, bo biegasz wokół słupa z taką prędkością, że dupa widzisz własną dupe.

155

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski
Jack Sparrow napisał/a:

Tak - szkodzą. Bo jesteś kompletnie odklejony od rzeczywistości. I zamiast być jak Ichigo, Kirito czy Naruto, to jesteś jak postać z większości aktualnych isekaiów - kompletna pizda, podane wszystko na tacy, a sami z siebie i tak nie są w stanie zrobić kroku w jakąkolwiek stronę, tylko są pchani przez postacie na około nich.

Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę się z kimś kłócił na temat anime. Na początek przyznaję, że chyba wiesz co mówisz i masz o tym jakieś pojęcie skoro znasz Naruto, Ichigo i Kirito. Podałeś jedne z najgorszych przykładów jakie tylko się dało. Kirito to może jeszcze musiał się wykazać talentem i umiejętnościami ale Naruto i Ichigo byli ustawieni jeszcze zanim się urodzili. Obaj to wybrańcy obdarzeni niemal boskimi mocami już od urodzenia, które nie raz ratowały ich przed śmiercią i zapewniały zwycięstwo w walkach z o wiele silniejszymi przeciwnikami, obaj byli prowadzeni za rączkę przez najważniejsze postacie z ich uniwersów. Nie przeczę, że ciężko pracowali by zapanować nad swoimi mocami ale nie zrobili tego sami, a historia sama się układała pod tworzenie ich sukcesu. Praktycznie każdy bohater z shounenów to kiepski przykład bo każdy ma takie coś co się nazywa "plot armor", prawie zawsze wygrywają, a nawet jeśli przegrywają to tylko po to by stać się jeszcze silniejszymi, nawet jak umierają to potem wracają do życia by ostatecznie i tak wygrać i stać się legendą. Podawanie isekaiów jako przykładów to też nie najlepszy pomysł bo zdecydowana większość jest po prostu słaba. Jest tylko kilka na prawdę dobrych isekaiów i akurat ich bohaterowie mogliby być wzorem do naśladowania, chociażby taki Naofumi z Tate No Yuusha, on jakoś dał radę sam się ogarnąć. Myślę, a nawet jestem niemal pewny, że większość przegrywów, gdyby mieli taki scenariusz z isekaia to też by się ogarnęli, gdyby dostali drugą szansę i możliwości do jej wykorzystania mogliby się stać nieporównywalnie lepszymi ludźmi.

Dzięki za te wszystkie linki, właśnie o taki post cały czas chodziło, są w nim konkretne rzeczy do sprawdzenia. Kiedyś już próbowałem się nauczyć zarówno rysować jak i grafiki i nie starczyło mi cierpliwości ale teraz postaram się spróbować ponownie. Nie sądziłem, że to jest w ogóle możliwe by zarabiać na anime ale teraz może uda mi się coś wymyśleć. Z tą siłownią to nie bardzo trafiłeś bo już dawno mam domową siłownie i to całkiem porządną, mam trochę sprzętu, ciężaru, gumy też, od jakiegoś czasu sprawdzam też różne suplementy. Powiedzmy, że mam już jakąś tam wiedzę na ten temat i forma też nie jest taka zła ale wciąż to wszystko samotnie w domu, na publicznej siłowni byłem dosłownie raz w życiu.

Niemal podziwiam te wasze teorie, że wszystko co złe wynika z lenistwa, w większości wątków po pewnym czasie pojawia się ten sam schemat. Starsi piszą młodszym by "wzięli się się do roboty" itp i jeszcze nigdy nikomu to nie pomogło. Mnóstwo młodych ludzi pracuje na 3 etaty, po 12-16h dziennie, często niszcząc sobie zdrowie, a i tak gówno z tego mają. Jednak prawdą jest, że różne pokolenia nie zdołają się zrozumieć.

156

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski

Obaj to wybrańcy obdarzeni niemal boskimi mocami już od urodzenia,

Jak każdy człowiek z ponadprzeciętnym talentem w jakiejś dziedzinie. Ale w tym wypadku dalej masz walkę, porażki i samorozwój. W tym emocjonalny. Bo niezależnie od otrzymanych talentów, to same w sobie one nie znaczą nic. I nie, oni nie byli prowadzeni za rączkę. Mieli po prostu kolejnych nauczycieli. Jak każdy z nas w naszym życiu. Bo mamy rodziców, mamy nauczycieli w szkole, są grupy rówieśnicze, idole, za którymi chcemy podążać itp.

prawie zawsze wygrywają, a nawet jeśli przegrywają to tylko po to by stać się jeszcze silniejszymi,

Tak wygląda proces nauki. Najpierw przekręcasz się z boku na bok, potem siadasz, jeździsz na pupie i raczkujesz. Potem chodzisz, a na końcu biegasz. A w międzyczasie potykasz się i upadasz na krzywy ryj miliony razy tylko po to, aby wstać, otrzepać się z kurzu i stać się silniejszym. Porażki są od tego, aby wyciągać z nich naukę.

Dzięki za te wszystkie linki, właśnie o taki post cały czas chodziło,

Bo jesteś leniwą pipą, bez inwencji i inicjatywy, która oczekuje wszystkiego podania na tacy, bo nawet minimum wysiłku własnego nie chce cię się włożyć w samorozwój.

Niemal podziwiam te wasze teorie, że wszystko co złe wynika z lenistwa, w większości wątków po pewnym czasie pojawia się ten sam schemat. Starsi piszą młodszym by "wzięli się się do roboty" itp i jeszcze nigdy nikomu to nie pomogło. Mnóstwo młodych ludzi pracuje na 3 etaty, po 12-16h dziennie, często niszcząc sobie zdrowie, a i tak gówno z tego mają. Jednak prawdą jest, że różne pokolenia nie zdołają się zrozumieć.

Bo pracować trzeba mądrze, a nie ciężko. To, że ktoś się jak skończony debil zarzyna za psi chuj, to ostatecznie nie znaczy nic jeśli faktycznie nie wyciąga z tego konkretnej kasy. Zwłaszcza w obecnym świecie, gdzie pierdylion szkoleń i kursów można zrobić nie wychodząc z domu i za darmo. Choćby po to, aby sprawdzić czy dana rzecz nam leży czy jednak nie. Żeby nie tracić kasy na certyfikaty z górnej półki, z których i tak nie skorzystamy.

157

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski

Witajcie ponownie, miałem stworzyć nowy temat ale sytuacja, w której się aktualnie znalazłem dość dobrze pasuje do tego więc aktualizuje ten. Podjąłem realną próbę zmiany pracy, wolałbym na razie nie pisać szczegółów. W każdym razie wraz z tą sytuacją pojawiły się u mnie niepokojące objawy, na początku byłem do tego nastawiony pozytywnie, byłem wręcz pełny nadziei. Jednak to się szybko skończyło, jeszcze tego samego dnia dopadł mnie taki stres, że dosłownie cały się trząsłem, nie mogłem zasnąć mimo iż normalnie nie mam problemów ze snem. Nawet teraz, po tygodniu na samą myśl o zmianie miejsca pracy, innym otoczeniu, innych osobach wokół, innych warunkach znów się stresuję i co najciekawsze obecna praca, którą wiem, że powinienem zmienić z nie jednego powodu uspokaja mnie bardziej niż cokolwiek innego.

Czym to wszystko może być spowodowane? To fobia społeczna czy może ja się aż tak bardzo boję wyjścia ze strefy komfortu? Mieliście kiedyś taką sytuację albo znacie kogoś kto w niej był?

158

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski

To fobia społeczna czy może ja się aż tak bardzo boję wyjścia ze strefy komfortu?

To drugie.

Jesteś na dobrej drodze. Nie poddawaj się.

159

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski

Nie wiem, czy fobia społeczna, strach przed zmianami czy cokolwiek, ale wszystko może być wyjściem ze strefy komfortu przecież. Czy Tobie to robi jakąś różnicę? Mam na myśli to, czy ta diagnoza jest Ci po coś potrzebna? Zamierzasz znaleźć rozwiązanie, poczytać coś o konkretnym problemie czy pytasz tak sobie?

A poza tym: no i super. Nie zmieniaj decyzji. Gdybyś zaczął się wahać, poczytaj swoje posty. Zobacz, jak często rozwiązanie Twoich problemów zaczynało się od zmiany pracy, ba, jak często ta dotychczasowa praca uniemożliwiała jakiekolwiek działania mające poprawić Twoją sytuację. Wreszcie będziesz miał szansę coś zmienić. smile

160

Odp: Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski
Jack Sparrow napisał/a:

To drugie.

Jesteś na dobrej drodze. Nie poddawaj się.

Tak myślałem, że drugie ale czy na dobrej drodze to mam duże wątpliwości.

SaraS napisał/a:

Nie wiem, czy fobia społeczna, strach przed zmianami czy cokolwiek, ale wszystko może być wyjściem ze strefy komfortu przecież. Czy Tobie to robi jakąś różnicę? Mam na myśli to, czy ta diagnoza jest Ci po coś potrzebna? Zamierzasz znaleźć rozwiązanie, poczytać coś o konkretnym problemie czy pytasz tak sobie?

A poza tym: no i super. Nie zmieniaj decyzji. Gdybyś zaczął się wahać, poczytaj swoje posty. Zobacz, jak często rozwiązanie Twoich problemów zaczynało się od zmiany pracy, ba, jak często ta dotychczasowa praca uniemożliwiała jakiekolwiek działania mające poprawić Twoją sytuację. Wreszcie będziesz miał szansę coś zmienić. smile

Ciężko powiedzieć czy taka diagnoza jest potrzebna, pewnie byłbym trochę spokojniejszy wiedząc co mi jest. Jak już pisałem mam duże wątpliwości, nie co do samej decyzji tylko do akurat tej opcji bo to taki wybór na zasadzie nie mam pomysłu, a muszę coś wybrać. Tak samo było z moimi studiami i nie był to najlepszy wybór, a wręcz powinienem powiedzieć, że okazały się bezużyteczne.

Posty [ 131 do 160 z 160 ]

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Uspołecznianie się - próby, sposoby, obserwacje i wnioski

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024