Nie mniej więcej
Zrozumiałem twój przekaz
O 18 na puls jest serial kurierzy a potem lombard polecam
Wielokropek ile masz lat ???
Daj spokój, ciebie i Wielokropka dzielą lata świetlne dojrzałości i świadomości.
Na twoją niekorzyść.
Daj spokój, ciebie i Wielokropka dzielą lata świetlne dojrzałości i świadomości.
Na twoją niekorzyść.
No co ja się tylko pytam
Nie mniej więcej
Zrozumiałem twój przekaz![]()
![]()
Jednak umiesz być przytomny,.
Jestem w udanym związku
Miklosza napisał/a:Nie mniej więcej
Zrozumiałem twój przekaz![]()
![]()
Jednak umiesz być przytomny,.
Jestem w udanym związku
Dobra tylko tak pytam nie
Zapamiętaj zatem.
Nikogo, o nic, "tak tylko" nie pytaj.
I nie udawaj nieprzytomnego.
Albo pytaj. I udawaj.
Przypominam, że ponosimy konsekwencje swych zachowań.
Zapamiętaj zatem.
Nikogo, o nic, "tak tylko" nie pytaj.
I nie udawaj nieprzytomnego.Albo pytaj. I udawaj.
Przypominam, że ponosimy konsekwencje swych zachowań.
Dobrze
Co dziś oprócz forum będziesz robić ?
75 2023-03-30 19:51:58 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2023-03-30 19:52:16)
Z forum znikam; mam kilka rozpoczętych książek (zawsze czytam kilka na raz), poczytam, dopóki nie padnę.
Z forum znikam; mam kilka rozpoczętych książek (zawsze czytam kilka na raz), poczytam, dopóki nie padnę.
Rozumiem miłego czytania ja trochę pooglądam tv i jeszcze będę zaglądał tu
Czy nie uważacie ze na tym forum jest nie co za dużo reklam ?
Dziś średniawo się czuję psychicznie czasami mam takie lęki po których jest kiepsko
A u was jaki macie dzień
Co stoi dokładnie za tym "średniawym dniem" jaki on był, jak przebiegł? Rozwiń się. I z czego wynikają te "lęki"? przyglądałeś się im? Nie śledziłam Twoich wątków ani postów więc zapewne już wszyscy wiedzą bo o tym mówiłeś- ale ty się leczysz psychiatrycznie?
Ja mam dobry dzień : ) nabawiłam się dziś i natańczyłam z córką. Teraz przejął ją tata po pracy więc mam czas dla siebie przy piąteczku : ) więc wjedzie jakieś domowe SPA! O ile nie zmarnuję za dużo czasu na forum : )
Tak leczę się psychiatrycznie mam schizofrenie
Lęki trudno wytłumaczyć osobie zdrowej silne lęki to takie bardzo nie przyjemne przeżycie takie coś co jak by trwało dłużej niż kilka dni to zdecydował bym się na samobójstwo trzeba samemu przeżyć ze by wiedzieć co to jest
Perazin,latuda,ketilept,lorafen
Już widzę, że masz turbo problemy z komunikacja i nawiązywaniem rozmowy : ) nikt nie lubi rozmawiać o chorobach, wiadomo ale to był zajebiście dobry moment do rozwinięcia dyskusji/dialogu/rozmowy/wymiany doświadczeń. Wiesz- rozmówca interesuje się Tobą? Ty interesujesz się rozmówcą ; )
Twoich leków nie znam, mam olanzapinę, arypiprazol i tianeptynę i akineton na skutki uboczne.
Tak mam problemy z rozmową ale się staram
A powiedz mi jakie objawy u ciebie są jeśli mozna
Kurde prawie te same objawy jak bym o sobie słuchał
Ja leczę się od 20 roku życia czyli po szkole średniej
Tak szczerze to miałem kilka okazji być z kobieta ale wkoncy wstyd się przyznać nie byłem z żadną
Pracować to pracowałem kilka lat ale krótko aktualnie mam rentę
Ciężko się żyje z renty ale co trzeba nie
Co do pracy to trochę nie dawałem rady nawroty choroby byłem częstym gościem psychiatryku
Jednak trochę wstyd z brakiem kobiet
Byłem kilka razy u orzecznika
Takie były czasy kiedyś że dostałem rentę na stałe
Ale jeszcze się leczę na cukrzycę i wcześniej się leczyłem na inne choroby
A jaką ty lubisz kuchnię może ulubiona potrawe masz może zagraniczna
Ja lubię kuchnie wietnamską a potrawe wołowina w cieście mam mniam
Dużo z tych potraw nie znam a wygląda pysznie
Co do kuchazenia to nie znam się na tym za bardzo może spaghetti albo jakąś zapiekanka z mięsem
Wietnamskie zamawiam:p
Z wychodzeniem trudo al przecież czasami trzeba
87 2023-03-31 21:42:01 Ostatnio edytowany przez rakastankielia (2023-03-31 21:43:02)
O kuchniach świata to ja bym mogła długo : D Uwielbiam wszystko co ze wschodu. Ale najbardziej kocham gruzińską- dolma(tolma)- małe gołąbki z liści z winogron z mięsem i ryżem, jagnięcina z ichnymi przyprawami, lula kebab (za to jak to mięso jest przyprawione!), khinkali, badridżani (roladki z bakłażana z pastą z orzechów). i baklava. Kocham : D to zdecydowanie moja ulubiona kuchnia, nieoczywiste dla nas połączenia smaków.
Kuchnia gruzińska jest świetna! Chaczapuri uwielbiam i mógłbym jeść codziennie chociaż o dolmie czy badrijani nie słyszałem, ale kiedy polecę do Gruzji, nie omieszkam spróbować
Pod azjatyckie tak
Co do wychodzenia to się staram wychodzić jak najczęściej czasami się udaję
Kiedyś sam wychodziłem do klubów cho chociaż by ale się zmieniło
Raka a póki nie polecisz do Gruzji to polecam jakąś restaurację i testowanie, smakowanie, rozsmakowanie się : D Tylko u nas (miasto około 350-400 tys) są z 4 restauracje gruzińskie. I koniecznie lampka gruzińskiego winka! Chyba, że nie pijesz. To nie polecam.
No u mnie w mieście nie ma, ale są niedaleko, parę razy byłem w takiej wino może być, ale to raczej w Gruzji, bo po swojej okolicy zazwyczaj przemieszczam się samochodem
R_ta2 znaczy się staram jak najczęściej wychodzić z domu
Czasami wychodziłem do klubów i może z raz tańczyłem
Przestałem wychodzić z powodu leków
Miałem kolegę ale od paru lat go nie widziałem i z tym poszukiwaniem kobiet to szukam od lat i nie wyhodzi
R_ita2
Co porabiasz dziś? Bo ja narazie jak zwykle internet muzyka tv
Jakiego typu muzyki słuchasz bo ja jak narazie to trochę rocka i tym podobne
Wychodzę czasami w miasto do jakiegoś centrum handlowego czasami coś kupić coś zjeść
Wydarzenia kulturalne rzadko bo nie mam właściwie z kim
Umiejętności społeczne tylko najbliższą rodzina
Nie jestem na razie w żadnej grupie sparcia ale psychiatra mnie namawia
Twoja muza lekko za ciężka ale nie jest zła
Dziś się trochę zdenerwowałem bo lekko zgniotlem okulary jutro idę do naprawy
Trenuj ile wlezie i gdzie się da. Choćby jutro u optyka : ) Grupy wsparcia polecam, fajnie wiedzieć, że gdzieś tam są ludzie którzy nas rozumieją, borykają się z tymi samymi problemami co my, nie mają nas za wariatów i rozumieją trud dźwigania takiej choroby. Posłuchaj psychiatry, wspólnota to super sprawa, przynależność do jakiejś grupy/wspólnoty nas umacnia, nie jesteśmy stworzeni do życia w samotności.
Muzyka dość ciężka, przyznaje : )
Rada dobra ale działa na krótko. Takie losowe wyjścia bez większego celu na przykład na miasto czy do baru są dobre ale tylko na początek, później przestają działać. Grupy wsparcia czy wspólnoty z pewnością będą znacznie lepsze. Ja też tak robiłem, wychodziłem na miasto, do kawiarni, restauracji, baru i może kilka słów z jakąś losową osobą udaje się zamienić ale nic ponad to. Żeby przełamać pierwsze lęki związane z kontaktami społecznymi to jest dobre ale na dłuższą metę nie pomoże. Nie ma z tego żadnych przyjaźni, koleżeństw czy nawet znajomości, o znalezieniu potencjalnej partnerki nawet nie ma co wspominać. W tego typu miejscach publicznych każdy albo już z kimś jest albo jest czymś zajęty i nawet nie ma jak zagadać. Przykładem może być kawiarnia, którą niedawno odkryłem. Miejsce z motywem przewodnim anime więc idealne miejsce dla mnie jako, że jestem w tym ekspertem to powinienem dogadać się praktycznie z każdym. W praktyce wygląda to tak, że tam prawie nikt poza mną nie przychodzi sam. Jeśli już ktoś przyjdzie sam to jest całkowicie zatopiony w telefonie albo laptopie i w ogóle nie zwraca uwagi na ludzi wokół. I tak jest prawie w każdym tego typu miejscu, a mowa tu o centrum Warszawy.
94 2023-04-02 18:31:42 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-04-02 18:54:32)
R_ita2 napisał/a:Trenuj ile wlezie i gdzie się da. Choćby jutro u optyka : ) Grupy wsparcia polecam, fajnie wiedzieć, że gdzieś tam są ludzie którzy nas rozumieją, borykają się z tymi samymi problemami co my, nie mają nas za wariatów i rozumieją trud dźwigania takiej choroby. Posłuchaj psychiatry, wspólnota to super sprawa, przynależność do jakiejś grupy/wspólnoty nas umacnia, nie jesteśmy stworzeni do życia w samotności.
Muzyka dość ciężka, przyznaje : )
Rada dobra ale działa na krótko. Takie losowe wyjścia bez większego celu na przykład na miasto czy do baru są dobre ale tylko na początek, później przestają działać. Grupy wsparcia czy wspólnoty z pewnością będą znacznie lepsze. Ja też tak robiłem, wychodziłem na miasto, do kawiarni, restauracji, baru i może kilka słów z jakąś losową osobą udaje się zamienić ale nic ponad to. Żeby przełamać pierwsze lęki związane z kontaktami społecznymi to jest dobre ale na dłuższą metę nie pomoże. Nie ma z tego żadnych przyjaźni, koleżeństw czy nawet znajomości, o znalezieniu potencjalnej partnerki nawet nie ma co wspominać. W tego typu miejscach publicznych każdy albo już z kimś jest albo jest czymś zajęty i nawet nie ma jak zagadać. Przykładem może być kawiarnia, którą niedawno odkryłem. Miejsce z motywem przewodnim anime więc idealne miejsce dla mnie jako, że jestem w tym ekspertem to powinienem dogadać się praktycznie z każdym. W praktyce wygląda to tak, że tam prawie nikt poza mną nie przychodzi sam. Jeśli już ktoś przyjdzie sam to jest całkowicie zatopiony w telefonie albo laptopie i w ogóle nie zwraca uwagi na ludzi wokół. I tak jest prawie w każdym tego typu miejscu, a mowa tu o centrum Warszawy.
Zgadzam sie.
Rita nie rozumie jak upokarzajace jest dla samotnej osoby wychodzenie na miasto / wydarzenia kulturalne (lol) samemu.
Gdyby rozumiala to by wiedziala jak bardzo przykre to doswiadczenie widziec innych przychodzacych z partnerami / znajomymi gdy jest sie samemu.
Rozumiala by tez jak niszczace dla wlasnej wartosci jest gdy bedac sami chcemy kogos zaczepic a ta osoba sama bedac zestresowana, znajdujac sie w niecodziennej sytuacji bycia zaczepiona nas ignoruje lub rzuca nam spojrzenie jakbysmy byli trendowaci.
Zycie w Wawie tez nie pomaga.
Ja wychowywalem sie w Poznaniu ale kariera i miedzynarodowe lotnisko mnie przyciagnely do Wawy.
I roznica w publicznym sentymencie nieznajomych do siebie jest kolosalna (na minus dla Warszawy).
Ja rozmawiam / spotykam sie od czasu do czasu z paroma znajomymi, ktorzy nie maja ani przyjaciol ani partnerki.
Spedzalbym z nimi wiecej czasu gdyby nie fakt, ze oni maja malo spoleczne (egoistyczne) przekonania.
Rozumiem dlaczego tak jest - nie maja w zyciu nikogo wiec slusznie uwazajac, ze moga liczyc tylko na siebie, decyduja sie skoncentrowac cala swoja energie na sobie.
Ale przez to sa samotni a ich zycie jest puste i pozbawione sensu - co im uwiera.
Powtarzam im, ze pustki nie idzie wypelnic bez zycia by pomagac tym, ktorzy najbardziej pomocy potrzebuja i czekam az zacznie im bezsens zycia uwierac do tego stopnia, ze znajda odwage by przestac myslec glownie o swoim przetrwaniu.
Moze wtedy zostaniemy przyjaciolmi.
95 2023-04-02 20:09:21 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-04-02 20:54:22)
choć wiadomo, że bywało przykro i smutno.
Ba. Byłam sama parę dni na wakacjach na Mazurach, też stykałam się z rodzinami/parami a jakoś nie uważałam, że moje położenie jest upokarzające. Wierzyłam, że to wszystko to lekcje i kiedyś może będę w innym położeniu, jeśli to wypracuje. To jednostkowe kwestie przecież- dla jednego coś będzie upokarzające, dla innego już nie.
Problem z Toba Rita polega na tym, ze malujesz tutaj swoje zycie takie jak chcialabys aby bylo - jakby kazda twoja porazka byla tylko koniecznym krokiem do sukcesu (jak w filmie) - a nie takim jakim bylo / jest w rzeczywistosci.
1. Przechodzisz przez bardzo bolesne doswiadczenia na skraju calkowitego zalamania,
2. Ktos Ci pomaga i udaje Ci sie podniesc na nogi.
3. Ktos na forum ma podobny problem.
4. Piszesz mu: "no wiadomo, tez mi bylo ciezko, ale nie bylo tragedii, wiedzialam ze X, 'przelamalam sie' i teraz jestem 'wysokofunkcjonujaca'".
Przez co zamiast pomagac innym, "pomagasz" jedynie sobie oklamujac siebie i innych co do rzeczywistego trudu, ktory sprawily Ci sytuacje i otrzymanej pomocy bez ktorej mogloby Ci sie nie udac ich przezwyciezyc.
Jak to bylo z ta opiekunka do dziecka? Taki kaprys mialas czy wbrew Tobie maz zalatwil? Z drugiego dziecka "zrezygnowalas" czy nie wyszlo i przeszlas zalamanie?
I oczywiscie, ze nigdy nie mam co do Ciebie racji.
Bo dla Ciebie prawda jest tylko to co jest w twojej glowie.
Jesli cokolwiek dotyczacego Ciebie nie zgadza sie z tym co sobie samej o sobie opowiadasz to oczywiscie ktos nie ma racji.
To co o sobie myslisz to nie to samo kim jestes w rzeczywistosci Rita. Wiedzac cokolwiek o schizofrenii powinnas to rozumiec.
Wracajac do tematu:
Adam Smith (ojciec kapitalizmu) i David Hume dzielili friendship (kolezenstwo / przyjazn) na 3 typy:
- by utility (motywowane zyskiem),
- by pleasure (motywowane przyjemnoscia), oraz
- by virtue (motywowane wartosciami).
Co do znajomosci motywowanej zyskiem, uwazam, ze ta nie ma potencjalu pokonania samotnosci.
Nawet jesli:
- mozesz komus zaoferowac pomoc ktorej potrzebuje,
- ta osoba moze zaoferowac Tobie pomoc, ktorej potrzebujesz, oraz
- wartosc ktora czerpiecie z wzajemnej pomocy jest na tyle rowna aby byla utrzymywalna
To swiadomosc, ze druga osoba by Ci nie pomogla gdybys Ty nie byl zdolny do pomocy jej sprawilaby, ze czulbys sie samotny.
Jesli pomoca, ktora wzajemnie sobie oferujesz z druga osoba jest przyjemnosc, sytuacja wyglada podobnie.
Np. nawet jesli:
- swietnie sie ze soba bawicie
To swiadomosc, ze druga osoba jest z Toba dla przyjemnosci, co za tym idzie, odejdzie gdy ze wzgledu na jakies problemy bedziesz zrodlem problemow a nie przyjemnosci - bedzie wywolywala poczucie samotnosci.
Znajomosc motywowana wspolnymi wartosciami ma potencjal pokonania samotnosci w zaleznosci od wartosci.
- Egoizm jako wspolna wartosc ma niewielkie szanse na budowe przyjazni bo przy pierwszym konflikcie interesow kazdy kierujac sie swoimi wartosciami wybierze siebie ponad druga osobe.
- Natomiast, chec pomocy tym, ktorzy najbardziej jej potrzebuja jako wspolna wartosc sprawia, ze (jesli tylko wartosci jednej osoby sie nie zmienia) przyjazn jest nie do zaorania.
Wychodzi z tego, ze jedyna droga do prawdziwego pokonania samotnosci jest posiadanie pro-spolecznych wartosci i wspierajac potrzebujacych wzajemne odnajdywanie sie z tymi, ktorzy tez to robia.
Były lata, że byłam bardzo samotna i nie uwierzysz- wychodziłam sama. I widziałam tych wszystkich ludzi razem- ale zawsze była we mnie odrobina optymizmu, że i na mnie przyjdzie czas, choć wiadomo, że bywało przykro i smutno. Ba. Byłam sama parę dni na wakacjach na Mazurach, też stykałam się z rodzinami/parami a jakoś nie uważałam, że moje położenie jest upokarzające. Wierzyłam, że to wszystko to lekcje i kiedyś może będę w innym położeniu, jeśli to wypracuje. To jednostkowe kwestie przecież- dla jednego coś będzie upokarzające, dla innego już nie. Jak jest dla Mikloszy? Bo dla mnie nie było. Dla mnie wydarzenia kulturalne- np. prelekcje albo spotkania z podróżnikami to była okazja by się oswajać z tłumem, ludźmi w ogóle, przezwyciężać lęki, z czasem nawet odważyłam się zadać pytanie, z czasem podyskutować z kimś. Nie było z tego żadnych głębszych relacji, ale było oswajanie się z ludźmi których przecież przez chorobę się często... bałam.
Mimo, że post nie był skierowany do mnie to odpowiem z mojej perspektywy. Ja kiedy wychodzę na miasto czy do, któregoś z wcześniej wymienionych miejsc nie czuję, że jest to upokarzające czy coś w tym stylu. Ja czuje się inny, niepasujący do tych miejsc, czuje się niekomfortowo, niemal osaczony. Czuje się jakbym od zawsze był w ciemności, a teraz zaczął wychodzić na światło, które razi, obnaża wszystkie słabości i niedoskonałości. Mimo to i tak jest znacznie lepiej niż kiedyś, kiedy dosłownie bałem się wejść do jakiejś kawiarni czy restauracji, teraz nie tylko nie boje się tego ale też mam pewną dozę optymizmu, że może wydarzy się coś dobrego, może ktoś mnie zauważy i zagada. Już samo to jest sporym krokiem naprzód, kiedyś optymizm był mi całkowicie obcy, byłem skrajnym pesymistą i to jeszcze dumnym z tego powodu. Co nie zmienia faktu, że nadal nic dobrego się nie wydarzyło i nie było nawet blisko wydarzenia się. Patrząc na ludzi w miejscach publicznych mam wrażenie, że są całkowicie obojętni i pochłonięci sobą, osobą im towarzyszącą lub smartfonem/laptopem, kompletnie nie zwracają uwagi na to co ich otacza, zwłaszcza na innych ludzi.
Rita
Resztę weekendu spędzę w domu a może nie może wyjdę na miasto pooddycham świeżym powietrzem zobaczymy
Tobie życzę miłego dnia i twojej rodzinie
Ups już poniedziałek wkazdym bać razie może wyjdę gdzieś pozdrawiam
99 2023-04-03 22:05:42 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-04-03 22:09:43)
No to ja miałam niemal identycznie : ) Zero uczucia upokorzenia, ale poczucie wyobcowania i nie pasowania. Ja się go wyzbyłam ale to kwestia leków też. Z osoby wycofanej, zamkniętej, bojącej się ludzi dzięki licznym praktykom nie tylko przestałam się ich bać, ale nauczyłam rozmawiać, z czasem nawet żartować i teraz uchodzę wręcz za towarzyską. Ale dla mnie dalej każde spotkanie to trening umiejętności społecznych, który zdaje na piątkę z plusem (w mojej opinii i męża i rodziny : D) Choć myślę, że ja jako kobieta jednak mam ciut łatwiej. No i ja jestem wierząca, jak brakowało mi ludzi to szukałam i poszłam do wspólnoty (młodzież misjonarska), tam ludzie byli sobą zainteresowani, coś ich łączyło, choćby wspólne czuwanie w kościele to była jakaś forma "towarzyskości". To było duże ułatwienie. Jeśli nie jesteście wierzący to oczywiście nie jest rada dla Was : ) Ale tylko mówię gdzie ja szukałam jak było naprawdę źle.
Wygląda na to, że ja mam jeszcze trochę do zrobienia. Nie boję się ludzi i sama rozmowa nie jest dla mnie problemem o ile jest na jakiś konkretny temat. Za to rozmawiać o głupotach czy totalnie nieistotnych rzeczach kompletnie nie potrafię także do bycia towarzyskim jest daleko. Chciałbym pójść na jakieś spotkanie, szczególnie z kobietą i właśnie potrenować umiejętności społeczne ale zdaje się, że nawet do tego jeszcze daleka droga jako, że nie mam nawet gdzie poznać kogoś do spotkania. Kobiety zdecydowanie mają łatwiej w tej kwestii choćby dlatego, że do nich często ktoś zagaduje pierwszy, ja nigdy jeszcze tego nie doświadczyłem. Co nie zmienia faktu, że kobiety też czasami muszą się postarać, a ty chyba jesteś tego przykładem. Nie jestem zbyt wierzący, choć bardziej powinienem powiedzieć, że nie jestem zwolennikiem "kościelnego" podejścia do Boga, wiary itd. Mam swoje, inne niż kościelne zdanie w tych kwestiach. Fajnie byłoby mieć taką "wspólnotę" czy cokolwiek zrzeszające ludzi o podobnych zainteresowaniach, niestety nigdy nie miałem czegoś takiego i nie mam nawet pomysłu gdzie szukać. Oczywiście to wszystko co napisałem w ostatnich zdaniach nie znaczy, że zamierzam się poddać i odpuścić próby uspołecznienia się.
Chciałbym pójść na jakieś spotkanie, szczególnie z kobietą i właśnie potrenować umiejętności społeczne
Prostytutka.
Shinigami napisał/a:Chciałbym pójść na jakieś spotkanie, szczególnie z kobietą i właśnie potrenować umiejętności społeczne
Prostytutka.
Bez jaj. Płacenie prostytutce za samą możliwość pogadania z nią to już najwyższy level przegrywu.
102 2023-04-04 09:42:18 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-04-04 09:42:38)
Ale kolejny raz udowadniasz, że nie znasz chorych.
Jesli tak jest rzeczywiscie (a nie zwykly denial) to daj konkret - jakies argumenty.
Shinigami napisał/a:Chciałbym pójść na jakieś spotkanie, szczególnie z kobietą i właśnie potrenować umiejętności społeczne
Prostytutka.
Prostytutka to całkowita ostateczność dla mnie
Rita
Dziś cały dzień przespałem nie miałem ochoty wstawać teraz trochę muzy i tv
Gary napisał/a:Shinigami napisał/a:Chciałbym pójść na jakieś spotkanie, szczególnie z kobietą i właśnie potrenować umiejętności społeczne
Prostytutka.
Prostytutka to całkowita ostateczność dla mnie
Po prostu boisz się podejść do kobiety. Nawet za pieniądze, kiedy wiadomo, że ... o ile wybierzesz fajną ... to ona Cię dobrze potraktuje i spędzisz miłe chwile.
Jesteś sam, możesz dużo pracować, nie masz dzieci, rodziny — zatem masz pieniądze na takie zabawy.
Nie jestem zbyt wierzący, choć bardziej powinienem powiedzieć, że nie jestem zwolennikiem "kościelnego" podejścia do Boga, wiary itd. Mam swoje, inne niż kościelne zdanie w tych kwestiach.
Shinigami a jakie to jest kościelne podejście do Boga i wiary? Czym różni się Twoje?
Rita
Kolega z szpitala proponował mi pracę w firmie której pracuję ale nie czuje tego
Ale gdy bym jakimś cudem kogoś poznał to nie wiem chyba bym się musiał zdecydować
Miklosza napisał/a:Gary napisał/a:Prostytutka.
Prostytutka to całkowita ostateczność dla mnie
Po prostu boisz się podejść do kobiety. Nawet za pieniądze, kiedy wiadomo, że ... o ile wybierzesz fajną ... to ona Cię dobrze potraktuje i spędzisz miłe chwile.
Jesteś sam, możesz dużo pracować, nie masz dzieci, rodziny — zatem masz pieniądze na takie zabawy.
Tak trochę boję się kobiet nie ukrywam tego ale płaconc za seks wiedząc że ona nic z tego nie ma po za pieniendzmi mi nie pasuje
109 2023-04-04 22:30:21 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-04-04 22:34:30)
Shinigami a jakie to jest kościelne podejście do Boga i wiary? Czym różni się Twoje?
Te wszystkie nauki, że Bóg jest dobrem, że jest miłosierny, że nad nami czuwa i dba o nasze szczęście to propaganda dająca władzę nad "ciemnotą". Nie mówię, że nie wierzę w Boga bo wierzę choć bardziej powinienem powiedzieć, że wierzę w istnienie sił nadprzyrodzonych niż samego Boga jako osobę ale moim zdaniem On wcale nie jest taki jak opisuje go kościół. Nie jest ani dobry, ani miłosierny, nasze dobro czy szczęście nie ma dla niego żadnego znaczenia. To całkowicie obojętny i bezuczuciowy byt, który patrzy jak jego niby największe dzieło cierpi, niszczy samo siebie i nic nie robi. Spora część Biblii jest podejrzanie podobna żeby nie powiedzieć ściągnięta z innych, jeszcze starszych religii. Z kolei wiara jest narzędziem bogatych i potężnych służącym do kontrolowania słabych. To broń, która skazała na śmierć niezliczoną ilość niewinnych ludzi, a na stosie ich ciał zbudowała swoje ogromne bogactwo. Kościół to system stworzony do zarabiania pieniędzy i kontrolowania całego świata jednocześnie będąc ponad prawem. Wiele zasad i praw panujących w chrześcijaństwie i przez setki lat uznawanych za najwyższe prawo stojące ponad wszystkimi innymi nie miało nic wspólnego z naukami Jezusa czy nawet z Biblią, a zostały wymyślone przez kościelnych hierarchów by jeszcze skuteczniej kontrolować ludzi. Współczesny kościół bardziej przypomina organizację przestępczą niż wspólnotę pomagającą innym choć oczywiście są wyjątki. To idealna pralnia brudnych pieniędzy, obrona przed poniesieniem kary za zbrodnie, źródło manipulacji i propagandy czego chyba najlepszym przykładem jest ojciec dyrektor.
Ty masz taką sztywność zachowań wobec ludzi? Przejmujesz się czymś, odbiorem np? Bo mi to mega przeszkadzało kiedyś. I miałam taką sztywność zachowań mimo lubienia i ciekawości ludzi. A jednak po mału, po mału... i dziś serio uważam, że ogarniam towarzysko, umiem w small talk (choć potem go jeszcze analizuję) co potwierdza otoczenie i jest ze mnie dumne : D
Shinigami mi się jeszcze nasuwa taka podpowiedź, bo piszesz, że nie masz pomysłu gdzie szukać wspólnot. Ja np. jak zaczęłam się kiedyś interesować bushcraftem i survivalem to znalazłam lokalne grupy na fejsie o tej tematyce. I tak trafiłam na grupę, która urządza leśne marsze, ogniska i ścieżki ognia i po prostu napisałam czy mogę dołączyć. Z początku był stres, dyskomfort ale przełamałam się poszłam... dziś już nie maszeruję od kiedy mam dziecko, ale dalej mam kontakt z jedną osobą z marszów. Może to jest jakiś trop? Jakaś zajawka, wyszukanie grup tematycznych w tym grup lokalnych? Jakaś rowerowa masa krytyczna, jakieś zgromadzenie biegaczy czy coś... no cokolwiek, co działa lokalnie i tworzy "grupkę".
Właśnie ja nie mam takiej sztywności, nie przejmuję się też jakoś szczególnie odbiorem. Ja jestem bardziej obojętny, podchodzę do wielu spraw bezuczuciowo przez co rzadko mi na czymś zależy. Już nie pamiętam jak to jest czuć ekscytację, uwielbienie czy nawet podniecenie. Nawet podczas tego masażu, który opisałem dokładniej w moim wątku nie czułem prawie nic, a przecież był to mój najbliższy kontakt z kobietą w całym życiu. I nawet nie wiem czy to z powodu bezuczuciowego charakteru tej usługi czy to ja jestem coraz mniej zdolny do odczuwania czegokolwiek. Wszystko wydaje mi się nudne, szare, nieistotne i tak samo mam w zachowaniu wobec ludzi. Próbuję nawiązywać kontakt, rozmawiać, pytać o coś ale robię to bardziej z poczucia, że muszę, że powinienem, że to mi pomoże, a nie ze szczerej chęci nawiązania tego kontaktu. Choć nawiązać bliską relację, szczególnie z kobietą bardzo bym chciał ale też nie dlatego, że nie mogę bez tego żyć tylko by dowiedzieć się jak to jest odczuwać te wszystkie wspaniałe rzeczy, jak to jest kochać i być kochanym, jak to jest kiedy ci na kimś zależy i komuś na tobie.
Niestety podobnie mam z "próbowaniem" się czymś zainteresować. Wszystko wydaje mi się nudne i nigdzie nie pasuję. Z Fb też jest mały problem bo po prostu nie mogę z niego korzystać. Patrzenie na posty moich znajomych, którzy ciągle osiągają jakieś sukcesy, ciągle gdzieś wyjeżdżają, wchodzą w nowe związki robi mi papkę z mózgu. Mimo iż wiem, że 90% z tego to nie prawda to i tak nie mogę na to patrzeć. Z rowerową masą krytyczną byłoby ciężko bo nie mam roweru i nawet nie pamiętam kiedy ostatnio na nim jeździłem. Z bieganiem byłoby znacznie lepiej, choć tu też nigdy jeszcze nie biegałem z kimś mimo iż w najlepszych czasach biegałem po 20km. Po prostu nigdy nie miałem nikogo kto by ze mną biegał. W mojej okolicy nie ma prawie żadnych grup bo większość ludzi z mojego pokolenia już dawno się z niej wyniosła. Poza bieganiem zawsze trenowałem jakiś sport, przez wiele lat różne sztuki walki, a teraz siłownia i też zawsze wszystko sam. Sztuk walki oczywiście nie da się trenować samemu ale ostatnią skończyłem trenować już z 7 lat temu, a teraz nie ma żadnej w mojej okolicy. Siłownie mam w domu bo też nie ma żadnej w najbliższej okolicy. Próbowałem szukać grup tematycznych choćby na Discordzie ale w żadnej nie mogłem się utrzymać dłużej niż kilka dni. Poza wyżej wymienionymi mam jeszcze kilka innych zainteresowań ale z nimi też zawsze byłem sam choć o niektórych mógłbym rozmawiać godzinami. W każdym przypadku miałem to poczucie wyobcowania, nie pasowania do danego miejsca czy grupy.
Tym survivalem mnie zaciekawiłaś, zawsze chciałem spróbować podobnie jak kilku innych rzeczy. Wyjaśnij czym dokładniej jest "zajawka"? Jakoś nigdy nie mogłem zrozumieć znaczenia tego słowa. Gdzie jeszcze można szukać grup tematycznych czy zgromadzeń poza Fb i w ogóle portalami społecznościowymi?
Tajemnicza75
No cóż kiedyś lepiej mnie traktowali i znacznie więcej Rozmawiałem zmieniło się to kiedy się nabijali anie traktowali jak równego sobie
Dzięki za filmik pozdrawiam
Wiesz... ze mnie też sie naśmiewali, a nawet znęcali sie fizycznie, ale nie mam takich problemów. Nie można uzależniać swojej wartości od tego jak zachowują sie inni. To jak nas traktują daje nam obraz o nich, a nie o nas. Odbudować poczucie własnej wartości musisz sam, niezależnie od innych ludzi. Ale domyślam się, że choroba to znacznie utrudnia.
Cześć czy macie jakieś hobby zainteresowania ?
Ja osobiście cwicze mam taką małą siłownię w domu a wy jak spędzacie swój wolny czas oczywiście po za forum pozdrowienia
Skoro już zachęcasz do rozmowy to tez sie podczepię
Interesuję sie psychologią, dużo czytam na ten temat, udzielam sie na forach psychologicznych. Lubię spędzać czas sama ze sobą, słuchać muzyki, czytać, relaksować na różne sposoby, kiedyś medytowałam. Lubię spacery z dala od ludzi by cieszyć sie przyrodą.
Ja byłem tylko w jednym kraju w Niemczech ale to było dawno jedynie moge sobie pozwolić na wyjazd nad polskie może i tylko raz na parę lat
Jeszcze lubię oglądać stare filmy najlepiej z Clintem Eastwood
Nad polskim morzem jest zazwyczaj pioruńsko drogo więc skoro możesz sobie na nie pozwolić, to możesz pozwolić sobie też na mazury, kaszuby czy nawet góry (zależy gdzie mieszkasz). Gdybyś pojechał w niektóre rejony gór to mógłbyś odwiedzić Słowacje i Czechy. To kwestia organizacji, bo to czasem wręcz rzut beretem, w dodatku czasem pieszo
Ja tu zadałem kilka pytań i co bym nie powiedział to źle
Ale co jest źle? Gdzie widzisz by się coś źle działo?
A wy ile partnerów partnerek mieliście tak z ciekawości pytam
A to ma aż takie znaczenie? To konkurs, licytacja? Też z ciekawości pytam. Wg mnie nie ilość jest ważna a jakość.
Lavish84 siłownię mam w domu na inne przyjemności mnie nie stać typu tenis czy sklosz
Siłownia w domu to nie to samo. Poza tym za darmo można też wyjść do ludzi np. biegać, chodzić z kijkami (raz zainwestować i są na całe życie), jeździć na rowerze (raz zainwestować tak jak w siłownie domową). W każdym niemal Centrum kultury są różne zajęcia, np. u nas są szachy, zespół pieśni i tańca, zajęcia teatralne, taneczne, plastyczne, artystyczne. W miastach są darmowe kluby książki, sportowe i różne inne. Napiszesz pewnie, że mieszkasz we wsi i nie stać Cię na dojazd, ale raz w tygodniu czyli 4 razy w m-cu można wygospodarować na bilet. Nooo chyba, że sie ma rower to mozna jeździć za darmo. W ostateczności można zapisać sie na wolontariat jakikolwiek, choćby pomoc w schronisku dla zwierząt.
O 18 na puls jest serial kurierzy a potem lombard polecam
Na yt są fajnie filmiki n.t. poczucia własnej wartości, samooceny, schizofrenii, innych chorób/zaburzeń i pracy nad sobą.... też polecam
Tajemniczą 75
Teraz jest właściwie ok nie przejmuje się jak zdąży się jakiś śmiech ze mnie
Znęcać się fizycznie to mi się nie zdążyło to rzeczywiście miałaś trochę gorzej
Ja wolę też spędzać sam czas słuchać muzy przeglądać internet
Spacery to kiedyś tak po mieście ale zniechęcili mnie trochę ludzie
Wyjeżdżać to mogę sobie pozwolic na sanatorium tak poprostu mnie nie stać
Byłem już wolontariuszem przez kilka lat miałem w tedy dobry okres
Z filmików to lubię śmieszne o zwierzętach
Rita
Już napisałem praca może pójdę gdy będę miał lepszy okres
Rita
Co porabiasz dziś ja siedzę w domu i ziem sobie pizzę lubisz ?
Ja w święta ide do babci i zostanę do poniedziałku co prawda nie jestem wierząc ale muszę rodzina wymaga
Jeśli chodzi o tajemniczą to przejże te filmiki zobaczę co tam jest
Czyli u ciebie ciepło a u mnie przeciwnie zimno pada deszcz ze śniegiem nie ma co robić tylko siedzieć w domu
Fajnie że spędzasz czas z rodziną i nie nudzicie się miłego dnia życzę tobie i rodzinie pozdrowionka
Shinigami napisał/a:Chciałbym pójść na jakieś spotkanie, szczególnie z kobietą i właśnie potrenować umiejętności społeczne
Prostytutka.
+1 byczq, oprócz tego można też potrenować umiejętności seksualne
Rita
Obejrzałem ten filmik całkiem ciekawy wciągnęła mnie może obejrzę inne
Rita
Święta spędzam u babci od dziś do wtorku będę
Filmik obejze później hejka
118 2023-04-09 22:55:31 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-04-09 23:07:51)
Teraz widzę Shinigami, że miałeś wątki na swój temat. Nie znam ich i nie bardzo mam czas się zapoznawać, wybacz, wchodzę na forum z doskoku tak naprawdę. Odnośnie tego co napisałeś- nie zazdroszczę. Jeśli pisałeś o tym w swoich tematach to na pewno otrzymałeś już mądre porady/wskazówki/historie podobnych Tobie, więc nie bardzo wiem, co mogłabym dodać. Może to, że nie zazdroszczę położenia, nieco znam problem bo okresowo też miewałam takie stany, ale tylko okresowo. Co do "zajawki"... to tak zgodnie z definicją to tymczasowa ekscytacja czymś, lub nieodparta pokusa, ochota na coś, chęć zrobienia czegoś... ja tak miałam z bushcraftem. Podjarałam się tymi marszami i bardzo chciałam spróbować tak maszerować po lesie po 20 km i przekraczać własne możliwości i poszłam. Towarzyszyła temu ekscytacja właśnie, ciekawość. Bardzo fajne uczucie : ) A co do tego, gdzie jeszcze można szukać grup tematycznych to szczerze mówiąc nie mam pojęcia gdzie poza fb i Internetem można to robić. Do głowy przychodzą mi jeszcze wolontariaty, tam też można poznawać ludzi z którymi coś nas łączy ale z tego co opisałeś to i z tym może być u Ciebie problem z dostępnością...
Dzięki za wyjaśnienie, dzięki tobie zrozumiałem, że nawet ja parę razy i na krótko miałem takie "zajawki". Wcześniej nawet nie wiedziałem o istnieniu czegoś takiego jak bushcraft i aż się trochę zagłębię w ten temat, jeśli mnie zainteresuje na tyle, że sam spróbuję to zapewne będę musiał to zrobić samotnie. Co do wolontariatu to już od dawna próbuję się do tego przekonać i spróbować i ciągle nie mogę, sam nie wiem dlaczego ale może jak popiszemy trochę dłużej to w końcu się przekonam. Z dostępnością nie jest aż tak źle, oczywiście w pobliżu nie mam żadnego wolontariatu ale w Warszawie z pewnością jest ich sporo, a ja nie ma znowu aż tak daleko.
Siłownia w domu to nie to samo. Poza tym za darmo można też wyjść do ludzi np. biegać, chodzić z kijkami (raz zainwestować i są na całe życie), jeździć na rowerze (raz zainwestować tak jak w siłownie domową). W każdym niemal Centrum kultury są różne zajęcia, np. u nas są szachy, zespół pieśni i tańca, zajęcia teatralne, taneczne, plastyczne, artystyczne. W miastach są darmowe kluby książki, sportowe i różne inne. Napiszesz pewnie, że mieszkasz we wsi i nie stać Cię na dojazd, ale raz w tygodniu czyli 4 razy w m-cu można wygospodarować na bilet. Nooo chyba, że sie ma rower to mozna jeździć za darmo. W ostateczności można zapisać sie na wolontariat jakikolwiek, choćby pomoc w schronisku dla zwierząt.
Co prawda ten post nie był do mnie ale mnie zaciekawił. Zgadzam się, że domowa siłownia to nie to samo, a bieganie to jeszcze nie jest wyjście do ludzi, ja jeszcze nigdy nie miałem możliwości pobiegać z kimś, a byłem w tym całkiem dobry. Nigdy nawet nie pomyślałem o centrum kultury czy o wolontariacie w schronisku dla zwierząt. Zawsze uważałem, że te moje 30 km od centrum Warszawy to za daleko by opłacało mi się dojeżdżać te 2-3 razy w tygodniu nawet mimo iż mam prawo jazdy i swój samochód, jedynie obecna praca trochę stoi na przeszkodzie.
Jak masz blisko Wawkę to powinieneś znaleźć jakiś bushcraft. Wszak w Wawce jest wszystko
CO to fragmentu, cytuję ale może jak popiszemy trochę dłużej to w końcu się przekonam to zapraszam do dyskusji. Czemu ciągle nie możesz się przekonać?
Przez "popiszemy trochę dłużej" miałem na myśli takie ogólne pisanie tu na forum jak do tej pory, to też jest pewna forma uspołecznienia się. Coś mnie blokuje przed podjęciem tego typu aktywności i sam nie wiem co. Już wielokrotnie się zastanawiałem nad spróbowaniem wolontariatu i zawsze kończyło się właśnie na zastanawianiu. Myśląc o tym też mam wrażenie jakbym nie pasował do takiego czegoś. Do tego jednak potrzebna jest szczera chęć pomocy i to za darmo, a przynajmniej tak mi się wydaje. Ja takiej chęci nie mam, jestem nieufny i wszędzie się doszukuję jakichś ukrytych motywów. Nikt nigdy nic dla mnie nie zrobił bezinteresownie, nie licząc najbliższej rodziny przez co ja też nie potrafię taki być dla obcych. Przez większość życia byłem sam i prawie zawsze martwiłem się tylko o siebie, a wydaje mi się, że do takiego bezinteresownego pomagania potrzebna jest właśnie taka troska o innych i gotowość do poświęceń. Nie potrafię pokierować się szlachetnymi pobudkami choć bardzo bym chciał, pomagając innym dążyłbym do chwały, a to chyba nie jest właściwa droga. Może właśnie to mnie blokuje.
Rita
Cześć już wrucilem
Co tam słychać jak minęły święta pozdrawiam
Rozmyślałam, dlaczego w ogóle pomagam- czy robię to dla siebie czy "dla świata". Czy nie chcę sobie czegoś w ten sposób udowadniać, rekompensować, zagłuszać. Więc też nie do końca rozumiałam co mną kieruje, czy szlachetne czy niskie pobudki dla podbudowania własnego ego kosztem innych.
Z kolei teraz najważniejszym dla mnie co poczyniłam to adopcja na odległość trzech dziewczynek. Za nie duży nakład finansowy mają edukację i ciepły posiłek. Stwarzam tym trzem jednostkom szansę na lepsze życie- będę umiały angielski, nauczą się jakiegoś zawodu. Dostajemy od nich laurki, jak będą starsze można wymieniać listy. Obchodzą mnie te trzy istnienia i zagłusza braki po fakcie, że już więcej dzieci mieć nie będę. Już nie roztrząsam czy to dobre pobudki, czy złe pobudki. Po prostu czyiś los staje się lepszy i to się liczy.
Ja właśnie tak jak ty to napisałaś myślę o sobie jako tym pomagającym, a raczej martwi mnie to, że sam nie wiem jak na prawdę jest. Mam wątpliwości czy nie będzie to taki dobry uczynek ale nie da samej idei czy dla tych, którym pomogę tylko żeby dać samemu sobie złudne poczucie bycia potrzebnym, dobrym, pomocnym, że w końcu ktoś mnie doceni, podziękuję, może nawet się odwdzięczy co już samo w sobie jest sprzeczne z bezinteresownością.
Kurde, nawet nie wiedziałem, że istnieje coś takiego jak adopcja na odległość. Nie sądziłem, że komuś się to uda ale pisząc o tych trzech dziewczynkach sprawiłaś, że ponownie zacząłem się zastanawiać nad kwestią posiadania swoich dzieci. Nie żebym miał jakiś wybór w tej kwestii bo przecież do tego potrzeba drugiej osoby.
A czemu miałoby się nie udać? : ) to banalnie proste. To nie jest taka adopcja, że formalnie, prawnie stajesz się rodzicem. Po prostu są fundacje, które mają pod opieką dzieci- sieroty/półsieroty/ dzieci ze slumsów, przystępując do takiego projektu wybierasz sobie dziecko, które będziesz "wspierał" finansowo i dzięki temu ono ma zapewnioną edukację (czyli coś, do czego nie miałoby dostępu, opłacasz mu czesne), ciepły posiłek a może nawet internat- zależy jaką opcję wybierzesz. Potem co miesiąc dostajesz newsletter ze szkoły do której uczęszcza, aktualne zdjęcia i informacje o wspieranym dziecku, laurkę/kartkę/list no i jak jest starsze to istnieje możliwość wymiany listów z takim dzieckiem. Zachowam dla siebie z jakiego kraju wzięliśmy te dziewczynki ale kto wie jakby skończyły, zapewne pracując od najmłodszych lat. A tak są pod skrzydłami fundacji i się uczą... Proste! Można dywagować czy to sensowna pomoc. W mojej opinii tak. Można uratować te istnienia i wyzwolić je z biedy, stworzyć szansę na lepsze życie niż to rodziców w slumsach.
Jeszcze co do dzieci- odsuwając myśl czy masz wybór w tej kwestii czy nie masz, to chciałbyś? Ja nigdy nie chciałam, a mam córkę i za nic w świecie bym tego nie zmieniła. Różnie się życie układa. : )
Aż sobie poczytam o tej adopcji na odległość, całkiem ciekawa sprawa.
Tak jak ty kiedyś, absolutnie nie chcę, nie mogę sobie tego nawet wyobrazić i mam jakieś 3-4 powody takiej decyzji. A jak to wyglądało u ciebie? Najpierw nie chciałaś, a potem jednak się zdecydowałaś? Co zmieniło twój sposób myślenia w tej kwestii?
Rita
Byłem ja mamą u babci potem wujek na drugi dzień swiat zawiózł nas do siebie a potem do domu
Z babcia widuję się co jakiś czas
Codziennie dzwonimy do siebie babcia mieszka parę kilometrów odemnie
Zastanawiam się nad pewnym tematem tylko nie wiem gdzie je zadać tu czy gdzie indziej
Chodzi mi o to czy sa kobiety które nie nie chcą się związać związkiem małżeńskim tylko żyć bez papierku ?
126 2023-04-15 17:11:56 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-04-15 17:13:54)
czy sa kobiety które nie nie chcą się związać związkiem małżeńskim tylko żyć bez papierku ?
Zwiazek malzenski to nie papierek.
Zwiazek malzenski to instytucja.
Kazda instytucja, wiaze sie z oswiadczeniem, symbolami, uprawnieniami i odpowiedzialnosciami.
W instytucji malzenstwa te symbole, uprawnienia i odpowiedzialnosci sa lepiej okreslone i uregulowane niz w instytucji zwiazku.
Gdy pytasz czy istnieja kobiety, ktore nie chca "papierka" to zadajesz zupelnie inne pytanie niz pytajac czy nie chca wiekszego poczucia stabilizacji, ktore wiaze sie z malzenstwem.
Jesli wyjdziesz z propozycja przelewania kobiecie polowy swojej pensji w zamian za jej prace w domu i atrakcyjna kare umowna za zdrade / zerwanie zwiazku gdy druga osoba Ci oddala cala siebie to predzej znajda sie zainteresowane (bez wymogu malzenstwa) niz jesli chcesz zyc na zasadach, ze ona odda Ci swoja mlodosc, Ty sobie bedziesz ciupal i robil oszczednosci a jak Ci sie znudzi to bez zadnych komplikacji bedziesz mogl sobie ja wymienic.
Jesli wyjdziesz z propozycja przelewania kobiecie polowy swojej pensji w zamian za jej prace w domu i atrakcyjna kare umowna za zdrade / zerwanie zwiazku gdy druga osoba Ci oddala cala siebie to predzej znajda sie zainteresowane (bez wymogu malzenstwa) niz jesli chcesz zyc na zasadach, ze ona odda Ci swoja mlodosc, Ty sobie bedziesz ciupal i robil oszczednosci a jak Ci sie znudzi to bez zadnych komplikacji bedziesz mogl sobie ja wymienic.
Bardzo dobrze powiedziane.
Moim zdaniem jest to prostrze rozwiązanie niż brać ślub
Do bycia z kimś nie potrzebne jest branie ślubu
Moim zdaniem jest to prostrze rozwiązanie niż brać ślub
Do bycia z kimś nie potrzebne jest branie ślubu
Ale wiesz, że to nie musi być wielki ślub z imprezą, wystarczy 15mim w urzędzie, podpisana umowa i nawet nikt nie musi wiedzieć.
Lady
No chyba że tak to co innego