sucredo napisał/a:Cześć wszystkim. Pomóżcie mi bo ja tego nie ogarniam. Mam 30 lat, moja narzeczona 22, mamy synka w lutym skończy 3 lata. Byliśmy że sobą 8 lat, byłem jej pierwsza miłością. Przez pierwszych kilka lat było super, motylki itd. jak to w każdym związku, później urodziło nam się dziecko, obowiązki, wychowanie, praca, zaczęło się normalne życie a co za tym idzie problemy, kłótnie itd. Moja ex jest kelnerka i tam poznała swojego kochasia, pracowali razem. Od trzech miesięcy zrobiła się jakaś nieobecna, chłodna, zamyślona, często wyjeżdżała a okazało się że ta szmata puszczała się z nim już od tych trzech miesięcy jednocześnie przyjeżdżając do domu, kładąc się obok mnie i naszego syna, sypiając ze mną i zyjac jak gdyby nigdy nic. Wytłumaczcie mi jak można pieprzyc się z kochasiem a za chwilę że mną? Po tych trzech miesiącach panna pod moją nieobecność wzięła dziecko i się wyprowadziła. Oczywiście to moja wina bo jej nie szanowałem, nie starałem się i takie tam bzdury. Po wyprowadzce oczywiście zarzekała się ze nikogo nie ma, że jest sama i, próbowałem ja przekonywać żeby nie skreślała tych 8 lat, żebyśmy dali sobie szansę, mamy przecież małego synka. A ona żebym dał jej czas, że może do mnie wróci ale nie gwarantuje tego itd ale potem to już traktowała mnie jak śmiecia. Na szczęście dowiedziałem się dziś prawdy oczywiście nie od niej tylko od jej przyjaciółki która już miala dosyć kłamania. Dodam że moja narzeczona miałem naprawde za cudowna kobietę, dałbym sobie rękę odciąć za nią. Jak myślicie czy rzeczywiście ona się w nim tak mocno zakochała? Naprawdę te 8 lat razem i dziecko nic dla niej nie znaczy? Dla mnie to jest szok.
Znałam podobny przypadek. Wyglądało to tak, że on się w niej chyba zakochał,jakby zastępował jej trochę ojca, trochę starszego brata ona się zauroczyła, a poza tym imponowało jej, że sporo starszy chłopak się nią tak interesuje. Co jej matka na to? Sama zajęta swoim życiem, cieszyła się, że że córka znalazła opiekuna. Od strony jego rodziców wyglądało tak, że dorosły jest, wie, co robi. Trwało to kilka lat, ona poszła do liceum, nie skończyła, natomiast miała dość wtrącania się we wszystko chłopaka i nie miała odwagi po paru latach mu powiedzieć, że ma go dość. W końcu tak jej obrzydł,że zerwała z nim, zresztą nie dało się z nim zerwać, i tak przychodził, namawiał, tłumaczył. Dochodziło do kłótni, awantur, w końcu sobie poszedł, a dziewczyna jakby odżyła. Nie zaliczyli wpadki, więc skończyło się jak skończyło.
W przypadku autora czy on miał prawo oczekiwać wierności? No, miał, ale zaprosił do związku, nie dorosłą kobietę, a dziewczynkę, która dopiero dorastała. Pewnie mogła zostać, męczyć się z autorem, ale trzeba wziąć pod uwagę, że niezależnie od wszystkiego ona jest na innym etapie życia. Autor powinien to uszanować, chociaż nie może jej wybaczyć, żal mu tego związku.