Ewe131 napisał/a:. Jakby Ci Autorze zależało na żonie to byś szukał przyczyn swojego braku zainteresowania sfera seksualna w swoim małżeństwie.
Jawi mi się taki obraz Ciebie w głowie Twojej żony "czuje się niekochana, nieatrakcyjna, niepożądana, dziecko wychowuje praktycznie sama, obowiązki domowe w dużej mierze spoczywają na moich barkach, seksu nie ma, o czulość trzeba zebrać, i jeszcze mnie UDERZYL, czuje się tym sponiewierana, nieszanowana, nieważna... Po co mi wracać do niego? Żeby znowu było tak mdło, szaro i bez miłości? A teraz dojdzie jeszcze strach o dziecko i siebie, czy ataki nie będą się powtarzac, czy agresja nie będzie eskalowac? nie można komfortowo żyć w takim 'domu', z takimi negatywnymi emocjami... To zniszczy mnie psychicznie, zniszczy nasze dziecko, bo dzieci są jak barometr - emocje najbliższych wyczuwają nawet bez słów".
Tomku, dobrze byłoby zwrócić szczególną uwagę na fragment. Przeczytać powili kilka razy.
To bardzo ważne, choć dziś może tego jeszcze nie rozumiesz.
Koniecznie porusz ten temat na terapii, zresztą i tak terapeuta o to zapyta. Powiedz jak jest.
A jest tragicznie w tej sferze w waszym małżeństwie.
Pomyślisz może: "wielkie mi tam coś, to tylko sex, od jego braku się nie umiera". I tu można się gorzko pomylić.
Otóż to jak mają się sprawy intymne u małżonków jest odbiciem wzajemnych relacji w ich związku.
A twoje małżeństwo i tak wisi na włosku.
Ten siarczysty policzek dany żonie, może po prostu przechylić czarę goryczy w takiej sytuacji.
Bo twoja żona takich policzków dostała dużo więcej. Zawsze wtedy gdy ją odtrącasz czuje się jakby dostała w twarz. Ty tego nie jesteś w stanie prawdopodobnie zrozumieć. Musiałbyś coś takiego przeżyć, ale możesz przyjąć do wiadomości właśnie, że to odtrącenie tak właśnie boli. I każde kolejne boli bardziej, tak bardzo że potem już żona nic nie zaproponuje, bo nie będzie chciała znów poczuć tego bólu.
Tylko wiesz co, ona długo w tej męczarni nie wytrzyma, rozchoruje się, stanie się wrakiem człowieka, będzie musiał cię opuścić, aby nie oszaleć. W każdym bądź razie to się skończy bardzo źle dla niej i w konsekwencji dla córki, bo dziecko będzie ten rozdźwięk między wami strasznie przeżywać.
Tomku, mówisz że żonę kochasz. Ale co to znaczy dla ciebie? Domyślam się, że to uczucia które masz w sercu, czasami.
Tylko widzisz, to jest za mało, miłość musi wzrosnąć tak, aby w swoim postępowaniu kierować się dobrem drugiego człowieka, za którego wzięło się odpowiedzialność - dobrem żony i córki. U ciebie tego nie było. Wiem, że czasami trudno się do tego przyznać, ale fakty są faktami. Myślę, że u ciebie nie wynika to z wyrachowania lub złej woli, ale z braku wiedzy, świadomości, może nieukierunkowanego odpowiednio wychowania.
Tomku, wtedy pokażesz sobie, żonie, i dziecku że ich kochasz kiedy ich dobro będzie dla ciebie ważne. Myślę, że tak zrobisz, kiedy stopniowo będziesz uczył się i analizował zachowania swoje i porównywał z zachowaniami prawidłowymi człowieka. W całej tej terapii tak naprawdę chodzi o myślenie, naukę kierowania swoimi emocjami, wiedzę o zachowaniach człowieka i ostatni najtrudniejszy element - podjąć ten ciężki trud aby wprowadzić zmiany w sobie, w nawykach. O terapii Rita ci fajnie napisała.
Tu jeszcze wypływa sprawa, która leży na łopatkach w wielu związkach - szczera rozmowa. Ludzie tego nie potrafią, nie robią, nie mają czasu, nie chce się im. Ale kobiety tego bardzo potrzebują, muszą wypowiedzieć pewne sprawy na głos, muszą usłyszeć od mężczyzny pewne słowa. Bez tego nic się nie naprawi. Nic. Myślę, że powinieneś z żoną porozmawiać na temat wszego pożycia małżeńskiego. Przeprosić ją za to że ją odtrącałeś, wysłuchać żony, jak się wtedy czuła, razem napisać plan naprawczy i koniecznie się tego trzymać. Najtrudniej jest zacząć, a potem to już oboje będziecie zadowoleni.
Nie chodzi mi tu tylko o to że człowiek nie da rady żyć bez seksu, nie to nie jest prawda, ale o to że żeniąc się podjąłeś zobowiązania, bo oczywistym jest że kiedy żona związała się z tobą to zakładała że będzie mieć z tobą bliskość. A jeśli jej nie ma to odbiera to tak, że ją oszukałeś. Poza tym to odtrącenie rodzi bardzo złe myśli, które niszczą psychikę np. on mnie nie chce, jestem do niczego, jestem brzydka, z jakiegoś powodu mnie nie chce, pewnie już mu się nie podobam, może ma kogoś innego itd.
U ciebie trzeba znaleźć przyczynę braku ochoty na sex, nie będzie to trudne. Moim zdaniem mogą to być: po 1 to przepracowanie, po 2 zła dieta (najnowsze badania, które są znane lekarzom na poziomie i którym zależy na pacjentach, wskazują np. na insulinooporność, spowodowana zła dietą gł. nadmiarem węglowodanów. 3 powód to może być pornografia, jeśli to twój problem, to ciężka przeprawa przed tobą, bez odstawienia pornografii nie uratujesz swojej rodziny. Dwa pierwsze czynniki nie będzie trudno zmienić, teraz w kryzysie będziesz miał szczególnie dużą motywację, ale pornografia to bagno, jeśli w nim tkwisz, to tylko terapia uzależnień - wiadomo odcięcie się od źródła i okazji. Jest możliwe wyjść, ale trudne, tak jak wyjście z narko. Ty dałeś radę odstawić narko.
Jeszcze jedna sprawa - za dużo pracujesz. Skończyłeś ciężkie studia, to spory wysiłek, teraz też ciągle praktycznie w pracy jesteś. Tak się nie da. Albo wyjdziesz z tego kieratu, albo życie przemknie ci koło nosa. A masz tylko jedno. Jeśli nic nie zrobisz, tylko będziesz cały czas pracował, to za kilkanaście lat gdy obejrzysz się wstecz zobaczysz że to wszystko na nic, że straciłeś piękne chwile które mogłeś przeżyć z żoną i z córką, że straciłeś czas dla siebie, choćby tylko na to by myśleć i rozwijać się na różnych płaszczyznach jako człowiek. Oby się nie okazało, że nie masz z kim wydawać swoich ciężko zarobionych pieniędzy, że jesteś sam i nikomu nie zależy na tobie, ale w najlepszym razie na twojej kasie. To straszne zmarnować swoje życie. Znam wspaniałych dentystów, którym ludzie nie dawali spokoju i którzy w ostatniej chwili musieli powiedzieć STOP - pracuję te 8 h i ani minuty dłużej, proszę iść do innego dentysty, bo ja nie dam rady przyjąć. I wiesz co ludzie poszli gdzie indziej, świat się nie zawalił, a dentysta odpoczywał spędzając miło czas z żoną i dziećmi.
U ciebie też byłoby to dobre, zmniejszyć liczbę godzin w pracy, tak że jak wracasz do domu masz czas aby pobyć z żona i dzieckiem, żeby pomoc w obowiązkach domowych, żeby wyjść na kolację 1x w tygodniu z żoną, lub do kina/teatru itp. i zakończyć to pięknym zbliżeniem, podkreślam pięknym, czułym, tak aby żona kiedy popatrzy ci w oczy widziała że jej pragniesz, że ci się podoba, że jesteście - JEDNOŚCIĄ - i wtedy ona wie że jest ważna dla ciebie, że ją kochasz. Że nie jest dla ciebie przedmiotem, który używasz do zaspokojenia ewentualnie siebie, ale jest kobietą którą kochasz a zbliżenie jest tego odbiciem. Tak myślę, że na takie jedno wyjście zakończone właśnie zbliżeniem i jednością - to powinno być stać każdego mężczyznę. I wtedy to procentuje, żona czuje się szczęśliwa, dba o rodzinę z chęcią, docenia męża, jest spokojniejsza, nie drze się a rozmawia, dziecko prawidłowo się rozwija patrząc na szczęśliwych kochających się rodziców, którzy się przytulają, dają sobie całusy i śpią w jednym łóżku.
Twój wybór Tomaszu. Co zasiejesz - taki plon zbierzesz.