Dajcie spokój, przecież to ten sam troll, co od płacenia alimentów na byłą żonę.
67 2022-08-04 20:55:03 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-08-04 20:56:25)
Można przypuszczać, że to troll, natomiast mnie powoli przestaje cokolwiek dziwić. Przestaje mnie dziwić, jakie sytuacje się spotyka w życiu. Chociażby ta wcześniejsza sytuacja ze stacją benzynową: to zwyczajnie nierealne, żęby takie teksty odwalała zdrowa psychicznie osoba, bo nawet wielkie emocje nie tłumaczą tego, żę ktoś kogoś oskarża o takie absurdy. Idąc tym tropem można zwalić winę na kogoś dosłownie za wszystko, tylko obawiam się, że na miejscu tego faceta mało kto wytrzyma psychicznie. Babka zwyczajnie jest ślepa albo jest tak wyrachowana, że nie widzi co robi facetowi, wpędzając gościa w nerwicę.
Po kiego grzyba ktoś w ogóle w związek wchodzi, jak widzi tylko czubek własnego nosa? Takiej czy tamtej od stacji przydałby się solidny kubeł zimnej wody na pusty łeb.
Ten co nas projektowal to w wielu aspektach dal ciala:) geniuszem na pewno nie był/a/li/ły
Zauroczenie i etap zakochania wylaczyl myslenie, zawezil spectrum obserwacji i analizy dzikiej i frywolnej panny Katarzyny ...moze gosciem bardziej kierowaly zapedy prokreacyjne skoro pyknal bejbiszona. Licho tam wie,
oby jego zywot ulegl poprawie.
Założę się, że na dziecko też się drzesz.
Potrzebujesz psychiatry...
70 2022-08-05 07:16:23 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2022-08-05 07:19:50)
Jak dla mnie troll, co nie zmienia faktu, że często spotyka się takie udręczone kobiety jak Kasia, męczące się w związku z kimś takim jak jej mąż.
On, atrakcyjny, dbający o siebie, którego nie ma cały dzień w domu, miły, życzliwy dla wszystkich; ona siedząca non stop w domu na wychowawczym, nieszczęśliwa, męczona zazdrością, niedowartościowana, ogarniająca wszystkie prace domowe, starająca się dbać o siebie i o mieszkanie.
A jak on przychodzi do domu, co robi? Nos w telefonie, bo przecież zmęczony po całym dniu, odganiający się od pretensji żony jak od natrętnej muchy, mówi: wystarczy, że mi powiesz, nie musisz być taka przykra, a ona mówi, mówi, mówi....
Niech ci mężowie posiedzą na wychowawczym bez pomocy matki, teściowej, sąsiadki i zobaczą jak to jest. Gdyby tak odwrócić sytuację, że żona przychodzi z pracy zmęczona, a mąż z pretensjami, to założę się, że byłoby, że przecież ona jest matkożoną i powinna odciążyć partnera i jeszcze ładnie wyglądać, bo jak nie, to jest księżniczką pilnującą tylko własnego nosa.
Ja to bym Kasi poradziła, żeby albo pogodziła się z tym, że mąż się nie zmieni i zajęła się własnym życiem albo poszukała kogoś, kto naprawdę zainteresuje się rodziną, a nie będzie uprawiał spychologii.
Jak dla mnie troll, co nie zmienia faktu, że często spotyka się takie udręczone kobiety jak Kasia, męczące się w związku z kimś takim jak jej mąż.
On, atrakcyjny, dbający o siebie, którego nie ma cały dzień w domu, miły, życzliwy dla wszystkich; ona siedząca non stop w domu na wychowawczym, nieszczęśliwa, męczona zazdrością, niedowartościowana, ogarniająca wszystkie prace domowe, starająca się dbać o siebie i o mieszkanie.
A jak on przychodzi do domu, co robi? Nos w telefonie, bo przecież zmęczony po całym dniu, odganiający się od pretensji żony jak od natrętnej muchy, mówi: wystarczy, że mi powiesz, nie musisz być taka przykra, a ona mówi, mówi, mówi....
Niech ci mężowie posiedzą na wychowawczym bez pomocy matki, teściowej, sąsiadki i zobaczą jak to jest. Gdyby tak odwrócić sytuację, że żona przychodzi z pracy zmęczona, a mąż z pretensjami, to założę się, że byłoby, że przecież ona jest matkożoną i powinna odciążyć partnera i jeszcze ładnie wyglądać, bo jak nie, to jest księżniczką pilnującą tylko własnego nosa.
Ja to bym Kasi poradziła, żeby albo pogodziła się z tym, że mąż się nie zmieni i zajęła się własnym życiem albo poszukała kogoś, kto naprawdę zainteresuje się rodziną, a nie będzie uprawiał spychologii.
Widać identyfikujesz się z Kasią
Ale tu chodzi głównie o jej problem emocjonalny.
Tamiraa napisał/a:Jak dla mnie troll, co nie zmienia faktu, że często spotyka się takie udręczone kobiety jak Kasia, męczące się w związku z kimś takim jak jej mąż.
On, atrakcyjny, dbający o siebie, którego nie ma cały dzień w domu, miły, życzliwy dla wszystkich; ona siedząca non stop w domu na wychowawczym, nieszczęśliwa, męczona zazdrością, niedowartościowana, ogarniająca wszystkie prace domowe, starająca się dbać o siebie i o mieszkanie.
A jak on przychodzi do domu, co robi? Nos w telefonie, bo przecież zmęczony po całym dniu, odganiający się od pretensji żony jak od natrętnej muchy, mówi: wystarczy, że mi powiesz, nie musisz być taka przykra, a ona mówi, mówi, mówi....
Niech ci mężowie posiedzą na wychowawczym bez pomocy matki, teściowej, sąsiadki i zobaczą jak to jest. Gdyby tak odwrócić sytuację, że żona przychodzi z pracy zmęczona, a mąż z pretensjami, to założę się, że byłoby, że przecież ona jest matkożoną i powinna odciążyć partnera i jeszcze ładnie wyglądać, bo jak nie, to jest księżniczką pilnującą tylko własnego nosa.
Ja to bym Kasi poradziła, żeby albo pogodziła się z tym, że mąż się nie zmieni i zajęła się własnym życiem albo poszukała kogoś, kto naprawdę zainteresuje się rodziną, a nie będzie uprawiał spychologii.
Widać identyfikujesz się z Kasią
![]()
Ale tu chodzi głównie o jej problem emocjonalny.
Może tak wyglądać, ale nie, nie byłam w takiej sytuacji. Cały czas piszę o jej problemie emocjonalnym i problemie dotyczącym wiele osamotnionych kobiet z małymi dziećmi. Ona nie musi narzucać mężowi, co ma zrobić, normalnie powinni uzgodnić to obydwoje wcześniej. A poza tym powinna mieć też swoje życie poza mężem. Moze powinna oszukać porady specjalisty, a może normalnie powinna mieć czas dla siebie i znajomych.
Czekałem, aż ktoś zacznie tutaj Autorki bronić i się doczekałem...No cóż, jak widać jak się na faceta nic nie znajdzie, to trzeba jednak znależć, żeby pokazać, że on absolutnie nic nie robi, więc powód do rozwodu sie znajdzie, nawet jeśli miqałoby to być odkurzanie.
Jakby tak w opisie nie było zawarte, że ten facet wypruwa sobie żyły nie tylko w pracy, ale i w domu(było o opiece nad dziećmi), aby wszystko grało, ale i tak będzie źle...
wieka napisał/a:Tamiraa napisał/a:Jak dla mnie troll, co nie zmienia faktu, że często spotyka się takie udręczone kobiety jak Kasia, męczące się w związku z kimś takim jak jej mąż.
On, atrakcyjny, dbający o siebie, którego nie ma cały dzień w domu, miły, życzliwy dla wszystkich; ona siedząca non stop w domu na wychowawczym, nieszczęśliwa, męczona zazdrością, niedowartościowana, ogarniająca wszystkie prace domowe, starająca się dbać o siebie i o mieszkanie.
A jak on przychodzi do domu, co robi? Nos w telefonie, bo przecież zmęczony po całym dniu, odganiający się od pretensji żony jak od natrętnej muchy, mówi: wystarczy, że mi powiesz, nie musisz być taka przykra, a ona mówi, mówi, mówi....
Niech ci mężowie posiedzą na wychowawczym bez pomocy matki, teściowej, sąsiadki i zobaczą jak to jest. Gdyby tak odwrócić sytuację, że żona przychodzi z pracy zmęczona, a mąż z pretensjami, to założę się, że byłoby, że przecież ona jest matkożoną i powinna odciążyć partnera i jeszcze ładnie wyglądać, bo jak nie, to jest księżniczką pilnującą tylko własnego nosa.
Ja to bym Kasi poradziła, żeby albo pogodziła się z tym, że mąż się nie zmieni i zajęła się własnym życiem albo poszukała kogoś, kto naprawdę zainteresuje się rodziną, a nie będzie uprawiał spychologii.
Widać identyfikujesz się z Kasią
![]()
Ale tu chodzi głównie o jej problem emocjonalny.
Może tak wyglądać, ale nie, nie byłam w takiej sytuacji. Cały czas piszę o jej problemie emocjonalnym i problemie dotyczącym wiele osamotnionych kobiet z małymi dziećmi. Ona nie musi narzucać mężowi, co ma zrobić, normalnie powinni uzgodnić to obydwoje wcześniej. A poza tym powinna mieć też swoje życie poza mężem. Moze powinna oszukać porady specjalisty, a może normalnie powinna mieć czas dla siebie i znajomych.
No wszystko super tylko:
1. To co ona robi to przemoc
2. Robiła to przed dzieckiem
Czekałem, aż ktoś zacznie tutaj Autorki bronić i się doczekałem...No cóż, jak widać jak się na faceta nic nie znajdzie, to trzeba jednak znależć, żeby pokazać, że on absolutnie nic nie robi, więc powód do rozwodu sie znajdzie, nawet jeśli miqałoby to być odkurzanie.
Jakby tak w opisie nie było zawarte, że ten facet wypruwa sobie żyły nie tylko w pracy, ale i w domu(było o opiece nad dziećmi), aby wszystko grało, ale i tak będzie źle...
Gładko ominąłeś prawie 70 innych wypowiedzi ganiących autorkę, żeby tym jednym postem potwierdzić swoją teorię.
Czekałem, aż ktoś zacznie tutaj Autorki bronić i się doczekałem...No cóż, jak widać jak się na faceta nic nie znajdzie, to trzeba jednak znależć, żeby pokazać, że on absolutnie nic nie robi, więc powód do rozwodu sie znajdzie, nawet jeśli miqałoby to być odkurzanie.
Jakby tak w opisie nie było zawarte, że ten facet wypruwa sobie żyły nie tylko w pracy, ale i w domu(było o opiece nad dziećmi), aby wszystko grało, ale i tak będzie źle...
Nie twierdzę, że Kasia jest bez winy. Właściwie obydwoje powinni się dogadać. Partner to nie uciśniony mężczyzna, też ma coś do gadania, i ona też. Wszystkie te ostatnie trollingi zmierzają do jednego, i po co komentować.
wyraźnie pisze jak byk ze on nie tylko pomaga w domu ale wykonuje większość obowiązków + praca + remont. Nie doczekałem sie odpowiedzi autorki co ona tak właściwie robi w tym domu, poza obiadem który i tak facet musi sobie podgrzać po powrocie.
skoro siedzi w domu to jej pracą jest dom.
Gdy wróci do pracy obowiązki 50/50
Opieka nad dzieckiem cały czas 50/50 aby kazdy mógł budować z nim wiez i gdy dzieckiem zajmuje sie partner to żeby ta druga strona miała czas dla siebie.
Ale zawsze znajdzie sie taka tamiraa od solidarności jajników.
strach pomyśleć co by było gdyby autorka trafiła na taką psycholog, tylko by sie utwierdziła w przekonaniu ze to ona jest wiecznie poszkodowana i ze facet jeszcze za mało robi.
bo ona jest matką, a jak wiemy dla czesci kobiet jest to rola ponad wszystko inne, i wszyscy maja sie stosować do niej.
Polecam historie z serii
"Madka p0lka"
albo
"daj, mam choruom curke"
(celowo z błędami)
W internecie jest tego pełno.
Tylko ostrzegam, bo naprawdę można dostać raka.
wyraźnie pisze jak byk ze on nie tylko pomaga w domu ale wykonuje większość obowiązków + praca + remont. Nie doczekałem sie odpowiedzi autorki co ona tak właściwie robi w tym domu, poza obiadem który i tak facet musi sobie podgrzać po powrocie.
skoro siedzi w domu to jej pracą jest dom.
Gdy wróci do pracy obowiązki 50/50
Opieka nad dzieckiem cały czas 50/50 aby kazdy mógł budować z nim wiez i gdy dzieckiem zajmuje sie partner to żeby ta druga strona miała czas dla siebie.
Ale zawsze znajdzie sie taka tamiraa od solidarności jajników.
strach pomyśleć co by było gdyby autorka trafiła na taką psycholog, tylko by sie utwierdziła w przekonaniu ze to ona jest wiecznie poszkodowana i ze facet jeszcze za mało robi.
bo ona jest matką, a jak wiemy dla czesci kobiet jest to rola ponad wszystko inne, i wszyscy maja sie stosować do niej.Polecam historie z serii
"Madka p0lka"
albo
"daj, mam choruom curke"
(celowo z błędami)
W internecie jest tego pełno.Tylko ostrzegam, bo naprawdę można dostać raka.
Tamirra mówi, ze powinni się dogadać, a w ogóle się już nie myśli wypowiadać, w obronie uciśnionego mężczyzny ani agresywnej kobiety/, bo ma przesyt takich tematów na forum. Zróbcie sobie drugą kafeterię, mnie to nie przeszkadza:) .
Tamirra przypominasz mi te wszystkie nauczycielki w szkole.
Gdy dzieciak jest prześladowany przez szkolnego oprawce, i gdy tylko nie daj ojcze satanie ten gnębiony dzieciak spróbuje sie bronic, gdy chce o tym kogoś poinformować.
to właśnie dostanie taka złota rade : podajcie sobie ręce na zgodę, poprzedzone " nie ważne kto zaczął"
I tym jest właśnie to twoja rada
"powinni sie dogadać"
Jedynie co powinien zrobić ten facet to składać papiery rozwodowe.
80 2022-08-05 09:07:24 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-08-05 09:13:56)
Cały problem w tym, że tam nie ma żadnego dialogu ani porozumienia, prawie wyłącznie z jej winy. A wszystko przez jej problemy psychoczno-emocjonalne, bo z kimś takim NIE DA się zwyczajnie rozmawiać. Tak samo jak przykład z tą stacją bezynową. Kompletnie oderwane od rzeczywistości, absurdalne oskarżenia, obarczanie winą drugą stronę za wszytko sprawia, że taki facet ma zwyczajnie zsargane nerwy do tego stopnia, że nie widzi dalej sensu, aby w tym tkwić. Sam związek dla kogoś, na miejscu tego faceta to jedna wielka nerwica, przepełniona odczciem, że on się kompletnie dla nie liczy, bo istnieje tylko ona i czubek jej nosa.
Z boku, głównie w przypadku tego incydentu na stacji, wygląda to na teatrzyk, gdzie kobieta zachowuje się jak istota upośledzona.
Zatem jeśli rozpatrywać takie przypadki pod kątem rzeczywistych problemów emocjonalnych, to niestety, ale sama rozmowa między partnerami nie wystarczy, bo najpierw jedno z nich musi się nauczyć wysłuchać drugiego. Mówi się, że kobiecą "bronią" jest psychika i często to Panie stosują ten rodzaj przemocy. Być może tak jest, kiedy facet zwyczajnie czuje sie zbity z tropu taką sytuacją.
Ja to bym Kasi poradziła, żeby albo pogodziła się z tym, że mąż się nie zmieni i zajęła się własnym życiem albo poszukała kogoś, kto naprawdę zainteresuje się rodziną, a nie będzie uprawiał spychologii.
Znaczy taki co będzie na rodzinę pracował, w domu gotował i sprzątał, porobi remonty, zajmie się dzieckiem i potulnie słuchał krzyków pani domu.
Cały problem w tym, że tam nie ma żadnego dialogu ani porozumienia, prawie wyłącznie z jej winy. A wszystko przez jej problemy psychoczno-emocjonalne, bo z kimś takim NIE DA się zwyczajnie rozmawiać. Tak samo jak przykład z tą stacją bezynową. Kompletnie oderwane od rzeczywistości, absurdalne oskarżenia, obarczanie winą drugą stronę za wszytko sprawia, że taki facet ma zwyczajnie zsargane nerwy do tego stopnia, że nie widzi dalej sensu, aby w tym tkwić. Sam związek dla kogoś, na miejscu tego faceta to jedna wielka nerwica, przepełniona odczciem, że on się kompletnie dla nie liczy, bo istnieje tylko ona i czubek jej nosa.
Z boku, głównie w przypadku tego incydentu na stacji, wygląda to na teatrzyk, gdzie kobieta zachowuje się jak istota upośledzona.
Kiedyś, dawno dawno myślałem ze każdy facet który zostawia swoją żonę z dzieckiem to skończony ludzki śmieć.
Teraz już tak nie uważam, zbyt długo już żyje i zbyt dużo wadziłem żeby być tak odklejonym.
Znam człowieka na którym właśnie wieszano psy, ze zostawił żonę i dziecko.
W odpowiedzi usłyszałem od niego że albo by od nich odszedł albo by sie w końcu zabił, bo nie wytrzymał by tego gnębienia.
Trudno wyrokować jaki jest to procent, ile facetów odchodzi bo nie może znieść horroru w domu.
Ale zawsze, na końcu to on jest tym złym i najgorszym.
Nie ważne co wyprawiała jego żona
Tamirra przypominasz mi te wszystkie nauczycielki w szkole.
Gdy dzieciak jest prześladowany przez szkolnego oprawce, i gdy tylko nie daj ojcze satanie ten gnębiony dzieciak spróbuje sie bronic, gdy chce o tym kogoś poinformować.
to właśnie dostanie taka złota rade : podajcie sobie ręce na zgodę, poprzedzone " nie ważne kto zaczął"
I tym jest właśnie to twoja rada"powinni sie dogadać"
Jedynie co powinien zrobić ten facet to składać papiery rozwodowe.
No, trafiłeś jak kulą w płot, bo w przypadku prześladowań zawiadamia się policję, nawet w przedszkolu, takie procedury. Może kiedyś tak było; podajcie sobie rękę na zgodę. Dziś uczy się potencjalne ofiary obrony przed prześladowcami.
Możliwe, że jestem zbyt zasadnicza i dlatego ci je przypominam, ale już z tym koniec. Naprawiajcie beze mnie te wszystkie agresywne kobiety i uczcie beze mnie co mają zrobić ci wszyscy uciśnieni mężczyźni:D Lato jest piękne i trzeba je wykorzystać.
Cały problem w tym, że tam nie ma żadnego dialogu ani porozumienia, prawie wyłącznie z jej winy. A wszystko przez jej problemy psychoczno-emocjonalne, bo z kimś takim NIE DA się zwyczajnie rozmawiać. Tak samo jak przykład z tą stacją bezynową. Kompletnie oderwane od rzeczywistości, absurdalne oskarżenia, obarczanie winą drugą stronę za wszytko sprawia, że taki facet ma zwyczajnie zsargane nerwy do tego stopnia, że nie widzi dalej sensu, aby w tym tkwić. Sam związek dla kogoś, na miejscu tego faceta to jedna wielka nerwica, przepełniona odczciem, że on się kompletnie dla nie liczy, bo istnieje tylko ona i czubek jej nosa.
Z boku, głównie w przypadku tego incydentu na stacji, wygląda to na teatrzyk, gdzie kobieta zachowuje się jak istota upośledzona.Zatem jeśli rozpatrywać takie przypadki pod kątem rzeczywistych problemów emocjonalnych, to niestety, ale sama rozmowa między partnerami nie wystarczy, bo najpierw jedno z nich musi się nauczyć wysłuchać drugiego. Mówi się, że kobiecą "bronią" jest psychika i często to Panie stosują ten rodzaj przemocy. Być może tak jest, kiedy facet zwyczajnie czuje sie zbity z tropu taką sytuacją.
Bagienny, masz rację. Nie ma dialogu, może jest szansa na to, może nie. Kobiety często stosują taką przemoc, nawet bardzo często. A ten facet ... nie będę kończyć
85 2022-08-05 09:24:19 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-08-05 09:30:10)
Być może horror to słowo użyte na wyrost, ale pokazuje to, że właśnie płęć męska także doswiadcza przemocy czy przynajmniej pewnego rodzaju ograniczeń lub "ucisku", opartego głównie na psychicznym wykorzystywaniu. Moim zdaniem taki efekt wynika w dużej mieze z kompletnej irracjonalnośći takich zachowań, jak właśnie widac u Autorki.. Do tego zamknięciu się jej na obecność i potrzeby faceta, bo prawdopodobnie ona ma gdzieś z tyłu głowy, że facet to wół roboczy a ona ma wyłącznie w tym zwiazku prawa i oczekiwania zaś facet tylko obowiązki. Zamknięciu się na rozmowę, co skutkuje potem wiadomymi efektami.
Facetowi pozostaje życzyć udanej rozprawy rozwodowej i znalezienia partnerki, która go będzie kochać i SZANOWAĆ.
edit: właśnie, nie ma co kończyć tak?
W zasadzie, to chyba pierwszy przypadek, gdzie naprawdę winę za całą sytuację można przypisać prawie wyłącznie jednej stronie, ale jeśli w drugiej nie ma, to trzeba ją znaleźć..
Nie kojarzę jeszcze tematu, gdzie ktoś wnosiłby o rozwód z powodu nieprawidłowego odkurzania. Ktoś, kto się czepia faceta o nieróbstwo, podczas gdy ten zapie*** w pracy i w domu cały czas i chce zwyczajnie odpocząć, bo nie jest robotem, który nastawiony na odpowiedni program działa bezustannie przez ileś tam czasu.
Tamiraa napisał/a:Ja to bym Kasi poradziła, żeby albo pogodziła się z tym, że mąż się nie zmieni i zajęła się własnym życiem albo poszukała kogoś, kto naprawdę zainteresuje się rodziną, a nie będzie uprawiał spychologii.
Znaczy taki co będzie na rodzinę pracował, w domu gotował i sprzątał, porobi remonty, zajmie się dzieckiem i potulnie słuchał krzyków pani domu.
Legat, no, co ty, nie znamy wielu szczegółów. Niech sobie gotuje, sprząta albo nie, ma prawo odejść albo zostać. To jego życie i jego rodzina.
87 2022-08-05 09:37:13 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2022-08-05 09:41:45)
Cześć dziewcznyny.
Mam spory problem ze swoim mężem.Wczoraj pokolcilismy się 2 razy. Najpierw rano o drobnostkę ale przepychanka słowna trwała że 30 minut (przy czym to ja się produkowałam głównie, a ona za wiele nie mówił) a później wieczorem.
Ta wieczorna kłótnia była już ostra i do tej pory się do siebie nie odzywamy.Poszło o to, że mąż po powrocie z pracy, odgrzał obiad zajął się chwilę z dzieckiem I zamiast pomóc mi posprzątać ogarnąć mieszkanie to usiadł sobie z telefonem w ręku. Krew mnie zalała bo zamiast się domyślić, że trzeba w mieszkaniu posprzątać to sobie usiadł. Zaczęłam więc, jak to on później ładnie określił "rozstawiać go po kątach", czyli według niego w złości wydawałam mu polecenia co ma zrobić. Mąż zrobił co mu kazałam a później przestał się do mnie odzywać. Nie odzywał się cały wieczór, jedynie zajmował się dzieckiem I na pytania o niego oschle odpowiadał. Przed snem zagadałam do niego o co chodzi. Powiedział mi, że nie podoba mu się jak się do niego odnoszę i, że można było normalnie powiedzieć: "chodź ogarniemy po obiedzie mieszkanie bo jest już brudno" zamiast: " może byś się łaskawie ruszył i zrobił to..."
Powiedzialm mu ze przeciez go kocham i zapytałam co w takim razie on ma z tym zrobić, liczyłam, że domysli się i powie, że nie będzie odkładał rzeczy do zrobienia na później. Bardzo się myliłam, bo on wypalił, że od 3 lat prosi, błaga i tlumaczy mi, że normalni ludzie sobie komunikują potrzeby, a nie "rozstawiają się po kątach z pretensją" i że tak się nie da normalnie żyć być pod ciągłym stresem bo o co tym razem będzie miała pretensje szanowna żona. I jedyne rozwiązanie tej sytuacji to był by rozwód bo jeśli przez 3 lata tego nie ogarnęłam to już nie ogarnę. (Wszystko powiedziane w złości)Bardzo mnie tym zdenerwował. Powiedziałam że jeśli tak to zabieram synka, bierzemy rozwód, mieszkanie sprzedajemy a on niech szykuje alimenty, a z dzieckiem zobaczy się jak będę na to gotowa. On odpowiedział że to jest też jego dziecko I chyba niepoważna jestem jeśli chce mu go odebrać. To co powiedział jeszcze bardziej mnie rozzłościło, powiedziałam mu że jest psychiczny, że jest manipulantem, że nie ma prawa głosu w tej sprawie. Krzyczałam chyba że 30 minut w trakcie pakowania a mąż nic się nie odzywał tylko trzymał dziecko na rękach.
Ostatecznie się nie wyprowadziłam, ale od wczoraj atmosfera jest grobowa. Wciąż myślę nad tym co powiedział i jeśli chce rozwodu to mogę się z dzieckiem wyprowadzić nawet dziś.
Doradźcie coś proszę bo już sama nie wiem co zrobić. Dodatkowym problemem jest to, że wszyscy w około uważają mojego męża za jakiegoś anioła. Koleżanki mi mówią że to idealny facet i ojciec. Moja matka za nim przepada i lubi go całą moją rodzina. Jak im opowiem co się stało to mi nikt nie uwierzy...
Rozumiem,że opisana sytuacja miała miejsce gdy oboje z pracy wróciliście do domu?
Aaach,teraz czytam,że Ty siedzisz w domu z jednym dzieckiem.
Wybacz,ale ja też siedziałam w domu z jednym dzieckiem.I dawałam radę wyjśc z dzieckiem i psem na spacer,na zakupy,zrobić obiad i posprzątać.Po południu zaś,gdy mój mąz wrócił z pracy jechałam udzielać lekcji.
Twój mąż pracuje do 18.00,dajżeż mu kobito czas na odpoczynek zamiast piłować się o sprzątanie jak wróci do domu.
Cześć dziewcznyny.
Mam spory problem ze swoim mężem.Wczoraj pokolcilismy się 2 razy. Najpierw rano o drobnostkę ale przepychanka słowna trwała że 30 minut (przy czym to ja się produkowałam głównie, a ona za wiele nie mówił) a później wieczorem.
Ta wieczorna kłótnia była już ostra i do tej pory się do siebie nie odzywamy.Poszło o to, że mąż po powrocie z pracy, odgrzał obiad zajął się chwilę z dzieckiem I zamiast pomóc mi posprzątać ogarnąć mieszkanie to usiadł sobie z telefonem w ręku. Krew mnie zalała bo zamiast się domyślić, że trzeba w mieszkaniu posprzątać to sobie usiadł. Zaczęłam więc, jak to on później ładnie określił "rozstawiać go po kątach", czyli według niego w złości wydawałam mu polecenia co ma zrobić. Mąż zrobił co mu kazałam a później przestał się do mnie odzywać. Nie odzywał się cały wieczór, jedynie zajmował się dzieckiem I na pytania o niego oschle odpowiadał. Przed snem zagadałam do niego o co chodzi. Powiedział mi, że nie podoba mu się jak się do niego odnoszę i, że można było normalnie powiedzieć: "chodź ogarniemy po obiedzie mieszkanie bo jest już brudno" zamiast: " może byś się łaskawie ruszył i zrobił to..."
Powiedzialm mu ze przeciez go kocham i zapytałam co w takim razie on ma z tym zrobić, liczyłam, że domysli się i powie, że nie będzie odkładał rzeczy do zrobienia na później. Bardzo się myliłam, bo on wypalił, że od 3 lat prosi, błaga i tlumaczy mi, że normalni ludzie sobie komunikują potrzeby, a nie "rozstawiają się po kątach z pretensją" i że tak się nie da normalnie żyć być pod ciągłym stresem bo o co tym razem będzie miała pretensje szanowna żona. I jedyne rozwiązanie tej sytuacji to był by rozwód bo jeśli przez 3 lata tego nie ogarnęłam to już nie ogarnę. (Wszystko powiedziane w złości)Bardzo mnie tym zdenerwował. Powiedziałam że jeśli tak to zabieram synka, bierzemy rozwód, mieszkanie sprzedajemy a on niech szykuje alimenty, a z dzieckiem zobaczy się jak będę na to gotowa. On odpowiedział że to jest też jego dziecko I chyba niepoważna jestem jeśli chce mu go odebrać. To co powiedział jeszcze bardziej mnie rozzłościło, powiedziałam mu że jest psychiczny, że jest manipulantem, że nie ma prawa głosu w tej sprawie. Krzyczałam chyba że 30 minut w trakcie pakowania a mąż nic się nie odzywał tylko trzymał dziecko na rękach.
Ostatecznie się nie wyprowadziłam, ale od wczoraj atmosfera jest grobowa. Wciąż myślę nad tym co powiedziałi jeśli chce rozwodu to mogę się z dzieckiem wyprowadzić nawet dziś.
Doradźcie coś proszę bo już sama nie wiem co zrobić. Dodatkowym problemem jest to, że wszyscy w około uważają mojego męża za jakiegoś anioła. Koleżanki mi mówią że to idealny facet i ojciec. Moja matka za nim przepada i lubi go całą moją rodzina. Jak im opowiem co się stało to mi nikt nie uwierzy...
I do jakich wniosków doszłaś?
Kasia995 napisał/a:Cześć dziewcznyny.
Mam spory problem ze swoim mężem.
(...)
Krew mnie zalała bo zamiast się domyślić, że trzeba w mieszkaniu posprzątać to sobie usiadł.
(...)
Zaczęłam więc, jak to on później ładnie określił "rozstawiać go po kątach", czyli według niego w złości wydawałam mu polecenia co ma zrobić. Mąż zrobił co mu kazałam a później przestał się do mnie odzywać.
(...)
liczyłam, że domysli się
(...)
Doradźcie coś proszę bo już sama nie wiem co zrobić.I do jakich wniosków doszłaś?
Domyśl się
Panna z Dworu napisał/a:Kasia995 napisał/a:Cześć dziewcznyny.
Mam spory problem ze swoim mężem.
(...)
Krew mnie zalała bo zamiast się domyślić, że trzeba w mieszkaniu posprzątać to sobie usiadł.
(...)
Zaczęłam więc, jak to on później ładnie określił "rozstawiać go po kątach", czyli według niego w złości wydawałam mu polecenia co ma zrobić. Mąż zrobił co mu kazałam a później przestał się do mnie odzywać.
(...)
liczyłam, że domysli się
(...)
Doradźcie coś proszę bo już sama nie wiem co zrobić.I do jakich wniosków doszłaś?
Domyśl się
Dzień Dobry w południe
Czy to coś złego, że chce mieć ładne mieszkanie? Jak on jednego dnia zrobi coś konkretnego to mu korona z głowy nie spadnie. Wyjeżdża do pracy o 7 wraca o 18. Od 18 jest mnóstwo czasu do wieczora. Robiąc codziennie tylko po godzinie to coś by szło do przodu i mialvy czas pomóc mi przy dziecku i przy mieszkaniu, a wieczorem może sobie posiedzieć w telefonie. Nie może ustalić sobie takich priorytetów?
W ostatnia sobotę był w stanie pracować w mieszkaniu przez 5 godzin, potem zająć się dzieckiem I jeszcze pizze upiec. Jakby chociaż 1/10 tego codziennie robił to może nie byłoby pretensji z mojej strony (przy czym to i tak nie był miły dzień bo pokłóciliśmy się o coś innego)
Ja też całe dnie siedzę z dzieckiem, też chcę od czasu do czasu odpocząć i pojechać do rodziny.
Kasia, tak właśnie zrób w następną sobotę. Zostaw męża z dzieckiem i wyjedź do rodziny. O jeden dzień remont się nie zawali, a Ty podreperujesz nerwy.
Widać, że jesteś zła na cały świat, a na męża w szczególności. Złość to najczęściej wynik poczucia niesprawiedliwości. Tylko zastanów się, czy swoim postępowaniem jesteś w stanie tą sprawiedliwość zaprowadzić. Moim zdaniem tylko sobie dokładasz złości.
Po pierwsze odpuść. Małe dziecko i remont to mieszanka wybuchowa. Za duże tego wszystkiego na raz.
Po drugie mąż to nie robot doskonały. Też ma prawo czuć się zmęczony, ba, ma nawet prawo stwierdzić, że woli mieszkać w bałaganie niż tyrać od rana do wieczora. Czasem trzeba zrobić przerwę, naładować akumulatory, i dopiero potem ruszyć z kopyta.
Kiedy ostatnio mieliście dzień na odpoczynek? Kiedy bawiliście się bez poczucia, że marnujecie czas?
Jeśli myślisz, że kiedyś nastanie taki dzień, że usiądziesz i powiesz " zrobiłam wszystko i teraz mogę już spokojnie odpoczywać" to grubo się mylisz. Zawsze będzie coś do zrobienia. Więc dopuść myśl, że trzeba przeznaczyć czas na odpoczynek.
Naprawdę uważam, że od czasu do czasu powinnaś wyjść/wyjechać sama z domu i odpocząć. Mąż też powinien mieć czas dla siebie, bez obowiązków i pracy. Dziecko jeszcze długo będzie potrzebować stałej opieki, więc postaraj się tak to zorganizować, żebyście mogli od casu do czasu odpocząć.
Mąż nie ponosi winy za Twój stan emocjonalny. To Twój odbiór sytuacji generuje Twoją złość. Popatrz czasem znad tego bałagany na człowieka z którym żyjesz, na jego zmęczenie, potrzeby, na chęć rozrywki, na jego priorytety. Nie zawsze Ty musisz mieć rację.
To nie jest problem z mężem tylko z tobą. Idź na jakąś terapię czy coś bo chłopy życie marnujesz.
PS jeśli chciałabyś się rozwieść to i tak nie masz prawa zabraniać mu kontaktu z dzieckiem, szantażowania go że dziecka nie zobaczy.
Ps 2. Myślę że jesteś trollem bo jednak mam cicha nadzieję że takie głupie kobiety nie istnieją
Mnie to wygląda na szukanie problemów na siłę. Przecież można zamówić od czasu do czasu obiad, wynająć nianię, czy ogarnąć sobie roombę, zmywarkę i suszarkę. Wtedy jest więcej czasu na odpoczynek, wspólną rozmowę czy nawet pójście na randkę tylko we dwoje.
94 2022-09-08 17:10:58 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2022-09-08 17:15:08)
Kasia995 napisał/a:Czy to coś złego, że chce mieć ładne mieszkanie? Jak on jednego dnia zrobi coś konkretnego to mu korona z głowy nie spadnie. Wyjeżdża do pracy o 7 wraca o 18. Od 18 jest mnóstwo czasu do wieczora. Robiąc codziennie tylko po godzinie to coś by szło do przodu i mialvy czas pomóc mi przy dziecku i przy mieszkaniu, a wieczorem może sobie posiedzieć w telefonie. Nie może ustalić sobie takich priorytetów?
W ostatnia sobotę był w stanie pracować w mieszkaniu przez 5 godzin, potem zająć się dzieckiem I jeszcze pizze upiec. Jakby chociaż 1/10 tego codziennie robił to może nie byłoby pretensji z mojej strony (przy czym to i tak nie był miły dzień bo pokłóciliśmy się o coś innego)
Ja też całe dnie siedzę z dzieckiem, też chcę od czasu do czasu odpocząć i pojechać do rodziny.Ty chyba jaja sobie robisz? Facet zaiwania w robocie...? 10 godzin? Bo dojazdu już nie liczę i jeszcze ma skakać w domu jak zagwiżdzesz?
Masz oczywiście prawo do odpoczynku, nikt tego nie neguje, ale on też ma.
Dokładnie. Przy takim trybie pracy każdy jest zmęczony. Co innego pracować 8 godzin dziennie, a co innego 11 godzin. Po 11-12 godzinach pracy człowiek czasem pada że zmęczenia. Wiem z doświadczenia. Ja bym sama wolała by wtedy zjadł i odpoczął. No bo inaczej to prosta droga do chorób gdy człowiek nie ma odpoczynku. Nie dziwię się że więcej siły ma coś zrobić w weekend i dla mnie to nie jest powolne tempo. Przy takim trybie pracy dla mnie byłoby wystarczające że zrobi coś więcej w weekend. Facet ma robić codziennie i nie mieć czasu na odpoczynek ani dla siebie? Dla mnie to chore. Nikt nie jest w stanie pracować non stop. Na miejscu autorki wolałabym albo odpuścić odkurzenie podłogi (nie musi być zawsze idealnie beż przesady) albo odkurzylabym sama I facetowi dałabym mu odpoczac nie chciałabym żeby się przepracował i nie daj losie żeby coś stało się z jego zdrowiem bo nie ma czasu po pracy usiąść tylko ciągle ma coś do zrobienia.