Podsumowując, bałam się tej decyzji przez wiele lat ale okazuje się że była to jedna z najlepszych jakich dokonaliśmy w życiu. Może trochę szkoda ze nie uczyniliśmy tego wcześniej gdy byliśmy młodsi i było więcej sił ale wtedy nie byłam gotowa, no i wtedy to nie byłaby Ona<3 wiec chyba tak miało byc:)
No właśnie. Nie ma co sobie tutaj cokolwiek wyrzucać, bo to wyraźnie nie był jeszcze Wasz czas. Do takiej decyzji trzeba po prostu dojrzeć, trzeba być jej pewnym, w przeciwnym razie można się rozczarować, a pamiętajmy, że dzieci adopcyjne ogromnie często obciążone są traumatycznymi doświadczeniami, co sprawia dodatkową trudność. Wy mieliście do tego właściwe podejście i za to należy Wam się jeszcze większy szacunek.
Z perspektywy czasu, a piszę to jako relatywnie młoda matka (urodziłam równo dwa tygodnie po swoich 24 urodzinach), uważam, że takie dojrzałe macierzyństwo ma wiele zalet. Ja do swojej roli ogólnie podeszłam bardzo odpowiedzialnie, ale chwilami chyba jednak zbyt lekko. Jestem przekonana, że tych dziesięć czy piętnaście lat później byłabym zupełnie inną matką - bardziej wszystkiego świadomą, co z kolei przekłada się na jakość wychowania.
W każdym razie bardzo wzrusza mnie sposób, w jakim piszesz o swoim dziecku. Tę Twoją miłość do córci wyczuwa się w każdym zdaniu, a nawet słowie. To jest wspaniałe, że daliście jej dom i że ma tak oddanych, kochających rodziców.