DariuszkaaD napisał/a:(...)
Oprócz tego jest bardzo troskliwy, pomocny, wiem że mogę liczyć na niego. Dlatego ten dylemat ...
Ale jaki dylemat? Przybliżyłaś nam Waszą relację, ale nie zadałaś żadnego konkretnego pytania. Bo co konkretnie rozważasz? Rozstanie czy np. rezygnację ze spędzania razem czasu w "kosztowny" sposób? Daleko od siebie mieszkacie?
Jeżeli teraz zaczęła Cię uwierać kwestia finansów to niestety lepiej nie będzie. Moim zdaniem ten człowiek nie nadaje się do związku w swoim obecnym momencie życia. Niech ogarnie swoje sprawy i wtedy bierze się za związek. Nie mówię o spłacie kredytu w całości, ale o generowaniu wystarczających przepływów pieniężnych żeby nie pasożytować na innych ludziach. Bo z tego co zrozumiałam, on był taki od samego początku Waszego poznania, to nie jest tak, że wcześniej się poczuwał do współfinansowania wydatków, a z czasem przestał.
Dziwi mnie, że nie próbujesz podjąć z nim rozmowy w stylu: czy czujesz się w porządku z tym, że ja płacę za większość naszych wyjść, rozrywek, zakupów? Ciekawi mnie, co by odpowiedział. Pewnie coś w stylu: to tylko tymczasowe, jak ogarnę swoje finanse to zacznę płacić. Tylko że ta "tymczasowość" trwa już 1.5 roku i końca nie widać.
Jeśli wciąż będziesz mu "pomagać" to wygląda na to, że on się nigdy nie ogarnie. Tu potrzeba terapii szokowej. Przyjdzie pożyczyć stówkę? Powiedz: przykro mi, nie mogę Ci pomóc, miałam nieprzewidziane wydatki. Przestań zapraszać go do siebie na całe dnie i zacznijcie spędzać wspólnie czas w sposób, który nie wymaga wydawania pieniędzy. Ewentualnie pociągnij tak jeszcze miesiąc i zapisuj na kartce wszystkie wydatki, które ponosisz na Wasze wspólne rozrywki. Może gdy zobaczysz tę kwotę to będzie Ci łatwiej podjąć decyzję czy przeprowadzić trudną rozmowę z nim.