Zapis domu - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 67 ]

1

Temat: Zapis domu

Hej. Być może był już podobny temat, ale jestem tutaj nowa. Jestem 8 lat po ślubie, dwójka dzieci, fajny zaradny mąż, ja też pracuję.
Po ślubie, chcąc zostać z rodzicami i im pomagać, głównie finansowo, hmm może bardziej ja zdecydowałam, że zamieszkamy z moimi rodzicami (plus wtedy moimi dziadkami). Mam siostrę, która ma dom zaraz obok mojego domu rodzinnego. Nie wdając się w szczegóły- za panny, kiedy bawiłam dzieci siostrze było wszystko ok, a teraz kiedy mam swoje dzieci i między moimi a jej najmłodszym, są nieporozumienia, nagle jestem zła.
Dochodząc do sedna.
- rodzice nie przepadają za moim mężem (on nie da sobie narzucić zdania a moi rodzice chcieliby aby było, tak jak oni chcą, zwłaszcza mama
- włożyliśmy w rodzinny dom ok.90 tys
- chcieliśmy remontować i zapytałam dwukrotnie czy nam go przepiszą ("róbcie jak chcecie, dom będzie wasz"), bo chcemy robić na swoim
- najpierw na drodze stanęła pandemia a potem, po kłótni z mamą, okazało się że "taka nie byłam i jak sie poprawię to wtedy przepiszą, bo oddam ich do domu starców"
- jestem zła bo bliżej mi do 40tki, dwoje dzieci, oszczędności a jesteśmy w d.....
- mąż wypomina mi, że to moja decyzja o zamieszkaniu z rodzicami i jemu źle się mieszka
- więcej do gadania ma siostra (co ja powiem to krecenie oczami), nie pracuje, kręci się koło rodziców, podlizuje. W jej domu byłam ostatnio ponad 2 lata temu    żadnych więzi, zaproszenia itp. Nawet moich dzieci nie wpuszcza, żeby czegoś nie zepsuli. Ostatnio starszy dostał ochrzan bo jeździł rowerem po jej trawniku i koło elewacji. Pozłacana trawa.

Zastanawialiśmy się nad budową domu i wyprowadzce, ale ja wciąż czuję się w obowiązku pomocy rodzicom....dom duży....ale źle mi się mieszka
Jak tak dalej pójdzie to sypnie mi się małżeństwo, bo mąż każe wybrać hmm///////

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Zapis domu

więc: nie inwestowaliście w swoje i to wiedziałaś.
masz siostrę i powinnaś się z tym liczyć ze też bedzie miała coś do powiedzenia ws domu.
jesli oddanie do domu opieki to jedyny dylemat rodziców, mogą przekazać wam don z tzw służebnością, czyli będa mogli tam mieszkać do końca życia.
jeżeli nie będa chcieli to poradz sie prawnika jak odzyskać nakłady dom albo zabezpiecyć jakby przekazali dom siostrze.
Na Twoim miejscu bym się wyprowadziła a nie czuła zobowiązana, jesli rodzice nie chca zrobić zapisu

3

Odp: Zapis domu

Mój mąż nazwał to nietrafioną inwestycją. Rodzice chyba nadal liczą, że będziemy inwestować, ale z drugiej strony ja już odpuściłam i mi nie zależy.
Zresztą....kilka razy mój ojciec na mój widok syczał(co oczywiście słyszałam) pod nosem "kurrrrwa" , babcia podobnie, więc co ja się przejmuję że ich zaboli, że się wyprowadzam. Tyle, że chodzi o zasadę - co ludzie powiedzą.
Siostra dostała tak jak i ja działki, pomogli jej budować dom. Siostra działki posprzedawała, do domu dokładała a teraz na krusie ubezpieczona na moje pole. Gdybym ja potrzebowała, to nie mogę się w krusie ubezpieczyć bo już siostra widnieje. Teraz już nikt nie pamięta jak pomagałam, rodzicom, siostrze. Teraz siostra ledwo burknie coś do moich dzieci, nawet za nią nie przepadają.

4

Odp: Zapis domu

A ja powiem wprost, że zrobiłaś głupio. Bardzo głupio.
Jest złota zasada, młodzi powinni być na swoim, a nie siedzieć u rodziców. Rodzicom można pomagać nie mieszkając u nich. Poza tym jak rodzice dają radę, to jakiej pomocy oczekują? Finansowo do emerytury powinni sami się utrzymywać. Potem można im pomagać.

W tym momencie wsadziliście kasę w coś, co Wasze nie jest i zapewne jeżeli będzie Wasze, to jak spłacicie siostrę.

Moim zdaniem powinnaś finansowo się całkowicie oddzielić od tej rodziny. Po co siostra jest ubezpieczona na Twoim? Rodzice niech się określą. Albo dom przepisują Wam za dożywocie i wtedy inwestujecie, albo niech Wam oddadzą kasę za to, co im wyremontowaliście.

5

Odp: Zapis domu

Po kolei ale od tyłu.
Jeśli masz działkę na siebie powyżej 1ha, zawsze w razie potrzeby możesz przejść na krus, ale nie to jest najważniejsze.

Dom rodzinny nie przepadnie, rodzice pewnie nikomu nie przepiszą, to też nie byłby dobry pomysł, bo chcą być na swoim.
Ale już część czy połowę domu, powinni wam zapisać, jakby chcieli żebyście z nimi zostali ale widać, że nie chcą.
Czyli najprawdopodobnie dostaniecie z siostrą ten dom w spadku, po śmierci rodziców.

Dlatego pozostaje się wyprowadzić, lub mieszkać do czasu wybudowania domu, patrz na swoją rodzinę, bo teraz ona jest dla Ciebie najważniejsza.
Rodzice sobie poradzą, tym bardziej, jak druga córka mieszka obok... przeważnie zawsze jest lepsza ta co nie mieszka razem wink

Mówi się trudno, sami odpowiadamy za swoje decyzje, nie trzeba było inwestować w nie swoje, to już przepadło, nie będziesz przecież chodziła po sądach, z drugiej strony rodzice mogliby też wam wystawić rachunek, nie ma sensu.

6

Odp: Zapis domu
Lady Loka napisał/a:

A ja powiem wprost, że zrobiłaś głupio. Bardzo głupio.
Jest złota zasada, młodzi powinni być na swoim, a nie siedzieć u rodziców. Rodzicom można pomagać nie mieszkając u nich. Poza tym jak rodzice dają radę, to jakiej pomocy oczekują? Finansowo do emerytury powinni sami się utrzymywać. Potem można im pomagać.

W tym momencie wsadziliście kasę w coś, co Wasze nie jest i zapewne jeżeli będzie Wasze, to jak spłacicie siostrę.

Moim zdaniem powinnaś finansowo się całkowicie oddzielić od tej rodziny. Po co siostra jest ubezpieczona na Twoim? Rodzice niech się określą. Albo dom przepisują Wam za dożywocie i wtedy inwestujecie, albo niech Wam oddadzą kasę za to, co im wyremontowaliście.

Rok temu, gdy miałam dość intensywną rozmowę z mamą, powiedziałam, że niech się określą, bo chcemy zainwestować w dom, ale w swój dom, a jak nie to będziemy się budować. Na to mama odpowiedziała mi, że ona nie widzi na ten moment porozumienia między mną a siostrą i że możemy się budować. Emocje opadły...zdarzyła się jeszcze jedna sytuacja, kiedy już nie mnie, ale mojemu mężowi powiedziała, żebym ojca nie denerwowała, bo po zawale. Więc się odsunęłam. Potem, czym do dzisiaj jest moj mąż zszokowany, mąż podczas rozmowy rodziców usłyszał z ust mamy: Takiego chooja będzie miała lepiej niż ja.  Potem doszliśmy, że to było po naszej emocjonującej wymianie zdań.
Szok, że matka może nie chcieć szczęścia swojego dziecka.

7

Odp: Zapis domu
liu255 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

A ja powiem wprost, że zrobiłaś głupio. Bardzo głupio.
Jest złota zasada, młodzi powinni być na swoim, a nie siedzieć u rodziców. Rodzicom można pomagać nie mieszkając u nich. Poza tym jak rodzice dają radę, to jakiej pomocy oczekują? Finansowo do emerytury powinni sami się utrzymywać. Potem można im pomagać.

W tym momencie wsadziliście kasę w coś, co Wasze nie jest i zapewne jeżeli będzie Wasze, to jak spłacicie siostrę.

Moim zdaniem powinnaś finansowo się całkowicie oddzielić od tej rodziny. Po co siostra jest ubezpieczona na Twoim? Rodzice niech się określą. Albo dom przepisują Wam za dożywocie i wtedy inwestujecie, albo niech Wam oddadzą kasę za to, co im wyremontowaliście.

Rok temu, gdy miałam dość intensywną rozmowę z mamą, powiedziałam, że niech się określą, bo chcemy zainwestować w dom, ale w swój dom, a jak nie to będziemy się budować. Na to mama odpowiedziała mi, że ona nie widzi na ten moment porozumienia między mną a siostrą i że możemy się budować. Emocje opadły...zdarzyła się jeszcze jedna sytuacja, kiedy już nie mnie, ale mojemu mężowi powiedziała, żebym ojca nie denerwowała, bo po zawale. Więc się odsunęłam. Potem, czym do dzisiaj jest moj mąż zszokowany, mąż podczas rozmowy rodziców usłyszał z ust mamy: Takiego chooja będzie miała lepiej niż ja.  Potem doszliśmy, że to było po naszej emocjonującej wymianie zdań.
Szok, że matka może nie chcieć szczęścia swojego dziecka.

Cóż, ja się dziwię Twojemu mężowi, że tyle lat godzi się na takie traktowanie. Zwłaszcza, że pisałaś, że od początku za nim nie przepadają.
Twoja mama określiła się całkiem wprost. Skoro tak już było rok temu, to czemu dalej masz jakieś wątpliwości?

8

Odp: Zapis domu
wieka napisał/a:

Po kolei ale od tyłu.
Jeśli masz działkę na siebie powyżej 1ha, zawsze w razie potrzeby możesz przejść na krus, ale nie to jest najważniejsze.

Dom rodzinny nie przepadnie, rodzice pewnie nikomu nie przepiszą, to też nie byłby dobry pomysł, bo chcą być na swoim.
Ale już część czy połowę domu, powinni wam zapisać, jakby chcieli żebyście z nimi zostali ale widać, że nie chcą.
Czyli najprawdopodobnie dostaniecie z siostrą ten dom w spadku, po śmierci rodziców.

Dlatego pozostaje się wyprowadzić, lub mieszkać do czasu wybudowania domu, patrz na swoją rodzinę, bo teraz ona jest dla Ciebie najważniejsza.
Rodzice sobie poradzą, tym bardziej, jak druga córka mieszka obok... przeważnie zawsze jest lepsza ta co nie mieszka razem wink

Mówi się trudno, sami odpowiadamy za swoje decyzje, nie trzeba było inwestować w nie swoje, to już przepadło, nie będziesz przecież chodziła po sądach, z drugiej strony rodzice mogliby też wam wystawić rachunek, nie ma sensu.

Już nie chodzi o te pieniądze, ale o sam fakt obiecywania i zostawienia na lodzie. Nie widzą tego, że mamy dwoje dzieci, że nam ciasno, że dom się sypie...a my byśmy to wszystko zrobili. U nas już generalnie decyzja podjęta, a i może moje zdrowie byłoby lepsze, bo teraz jestem kłębkiem nerwów.
Nie mogę powiedzieć, że rodzice mi nie pomagają- odbierają dziecko ze szkoły, siedzieli z młodszym. Mnie finansowo nie wsparli, nawet ślub i wesele sami robiliśmy podczas gdy siostra to miała zasponsorowane, więc ja sobie mam radzić i radzę sobie. Wystarczy, że przypiilnują dzieci, choć i tak dzieci za bardzo nie chcą z nimi zostawać, bo córka mojej siostry to alfa i omega i dziadkowie zawsze jej racje przyznają, a moim dzieciom na złość robi i nikt tego nie widzi.
Teraz, patrząc z perspektywy czasu każdemu, kto buduje bliźniak z kimś z rodziny...popukałabym się w głowę, niczego głupszego nie można zrobić. A moich dzieci nie mam po to, żeby mi szklanke wody na starość podawali, a moi rodzice chyba z tego założenia wychodzą, że coś za coś- my ci bawimy dzieci to sie nie odzywaj bo źle nie masz.

9

Odp: Zapis domu

Mój mąż przez wiele lat pracował za granicą, więc rzadko bywał w domu, a teraz zjechał na stałe i nagle problem, kiedy chce coś zrobić po swojemu.
Dodatkowo siostra z każdej pierdoły spowiada się mamie, a ja nie wywnętrzam się ze swoich spraw, i o to też są źli. Ale moja siostra żadnych ale to żadnych znajomych nie ma. Z domu czy podwórka rzadko wychodzi, a gdy mijałyśmy się kiedyś w sklepie to głowę spuściła i udawała że mnie nie widzi big_smile   
Nie wiem, czy ja jestem nienormalna, że mi to nie pasuje czy moja rodzina zdziwaczała.

10

Odp: Zapis domu
Lady Loka napisał/a:
liu255 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

A ja powiem wprost, że zrobiłaś głupio. Bardzo głupio.
Jest złota zasada, młodzi powinni być na swoim, a nie siedzieć u rodziców. Rodzicom można pomagać nie mieszkając u nich. Poza tym jak rodzice dają radę, to jakiej pomocy oczekują? Finansowo do emerytury powinni sami się utrzymywać. Potem można im pomagać.

W tym momencie wsadziliście kasę w coś, co Wasze nie jest i zapewne jeżeli będzie Wasze, to jak spłacicie siostrę.

Moim zdaniem powinnaś finansowo się całkowicie oddzielić od tej rodziny. Po co siostra jest ubezpieczona na Twoim? Rodzice niech się określą. Albo dom przepisują Wam za dożywocie i wtedy inwestujecie, albo niech Wam oddadzą kasę za to, co im wyremontowaliście.

Rok temu, gdy miałam dość intensywną rozmowę z mamą, powiedziałam, że niech się określą, bo chcemy zainwestować w dom, ale w swój dom, a jak nie to będziemy się budować. Na to mama odpowiedziała mi, że ona nie widzi na ten moment porozumienia między mną a siostrą i że możemy się budować. Emocje opadły...zdarzyła się jeszcze jedna sytuacja, kiedy już nie mnie, ale mojemu mężowi powiedziała, żebym ojca nie denerwowała, bo po zawale. Więc się odsunęłam. Potem, czym do dzisiaj jest moj mąż zszokowany, mąż podczas rozmowy rodziców usłyszał z ust mamy: Takiego chooja będzie miała lepiej niż ja.  Potem doszliśmy, że to było po naszej emocjonującej wymianie zdań.
Szok, że matka może nie chcieć szczęścia swojego dziecka.

Cóż, ja się dziwię Twojemu mężowi, że tyle lat godzi się na takie traktowanie. Zwłaszcza, że pisałaś, że od początku za nim nie przepadają.
Twoja mama określiła się całkiem wprost. Skoro tak już było rok temu, to czemu dalej masz jakieś wątpliwości?

     
Mam wątpliwośći, bo wciąż czuję się w obowiązku pomagania rodzicom. Jestem młodszą córką hmm

11 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-05-25 17:01:48)

Odp: Zapis domu

Nawet ciężko by się wam razem mieszkało po zapisie, w takim kotle.
Co rodzice dali Tobie, Ty oddasz swoim dzieciom, więc nic nie jesteś winna rodzicom, teraz masz swoje życie, a pomagać zawsze możesz, jak chcesz, nie mieszkając razem.

Szkoda, że nie masz dobrych relacji z siostrą, to by była duża wartość dodana, musisz wyzbyć się pretensji, bo one się rodzą wzajemnie...
Rodzice mieli prawo finansować jak uważali, Ty też rób jak uważasz, a nie patrz na rodzicow czy im się podoba czy nie.

12

Odp: Zapis domu
liu255 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
liu255 napisał/a:

Rok temu, gdy miałam dość intensywną rozmowę z mamą, powiedziałam, że niech się określą, bo chcemy zainwestować w dom, ale w swój dom, a jak nie to będziemy się budować. Na to mama odpowiedziała mi, że ona nie widzi na ten moment porozumienia między mną a siostrą i że możemy się budować. Emocje opadły...zdarzyła się jeszcze jedna sytuacja, kiedy już nie mnie, ale mojemu mężowi powiedziała, żebym ojca nie denerwowała, bo po zawale. Więc się odsunęłam. Potem, czym do dzisiaj jest moj mąż zszokowany, mąż podczas rozmowy rodziców usłyszał z ust mamy: Takiego chooja będzie miała lepiej niż ja.  Potem doszliśmy, że to było po naszej emocjonującej wymianie zdań.
Szok, że matka może nie chcieć szczęścia swojego dziecka.

Cóż, ja się dziwię Twojemu mężowi, że tyle lat godzi się na takie traktowanie. Zwłaszcza, że pisałaś, że od początku za nim nie przepadają.
Twoja mama określiła się całkiem wprost. Skoro tak już było rok temu, to czemu dalej masz jakieś wątpliwości?

     
Mam wątpliwośći, bo wciąż czuję się w obowiązku pomagania rodzicom. Jestem młodszą córką hmm

Ale w jakim obowiązku? Twoi rodzice są zapewne jeszcze całkiem sprawni, skoro Ci przy dzieciach pomagali. Pracują? Mają kasę, powinni spokojnie dać sobie radę sami do emerytury. Wasz obowiązek pomagania powinien tutaj się ograniczyć do momentów, w którym rodzicom brakuje pieniędzy na rzeczy pierwszej potrzeby, leki, utrzymanie domu po części. Wożenie do lekarzy czy pomoc w finansowaniu zabiegów leczniczych, jeżeli są potrzebne.
Do takich rzeczy nie musisz z nimi mieszkać.

13 Ostatnio edytowany przez blueangel (2022-05-25 18:58:28)

Odp: Zapis domu

nie inwestowalabym w cos, co nie ejst moje, poza niezbednymi, mniej kosztownymi wydatkami. 90 tysi to juz jesdnak spora kwota. masz na to rachunki w razie wu, gdyby trzebabylo dochodzic swojego od siostry, gdyby rodzice zmarli bez przepisania na was?
nie dziwie sie, ze rodzice maja watpliwosci, jak bedziecie sie nimi opiekowac na starosc, ale moze jest opcja z zapiskiem, ze po smierci bedzie wasz?
moze to bylby odpowiedni kompromis.
co do malzenstwa - zastanow sie nad opcja, czy moglibyscie pojsc na swoje, nawet wynajem, a do rodzicow przyjezdzac?
jesli nie rozejrzyj sie za korzystnymi ofertami i porozmawiaj z rodzicami, ze jesli nie przepisza choc po smierci, bedziecie musieli sie pruzeprowadzic, ale wtedy musialabys dotrzymac slowa.
a przy siostrze nie ma tego krecenia oczami, wlasnie dlatego, ze sie podlizuje. mam w rodzinie podobna osobe. corka babci. przy niej udaje aniolka, a naprawde jest strasznie wredna do rodzenstwa. a to, ze rodzice chca w swoim domu po swojemu to tez normalne. maja do tego prawo. dlatego zazwyczaj kazdy wlasnie idzie w pewnym wieku/zakladajac rodzine na "swoje"

14

Odp: Zapis domu
wieka napisał/a:

Nawet ciężko by się wam razem mieszkało po zapisie, w takim kotle.
Co rodzice dali Tobie, Ty oddasz swoim dzieciom, więc nic nie jesteś winna rodzicom, teraz masz swoje życie, a pomagać zawsze możesz, jak chcesz, nie mieszkając razem.

Szkoda, że nie masz dobrych relacji z siostrą, to by była duża wartość dodana, musisz wyzbyć się pretensji, bo one się rodzą wzajemnie...
Rodzice mieli prawo finansować jak uważali, Ty też rób jak uważasz, a nie patrz na rodzicow czy im się podoba czy nie.

Niestety, wiele razy mówiłam siostrze że szkoda, że nie mamy dobrych relacji, ale ona za bardzo też nic nie robi, żeby przełamać lody. Zamknięta w swoim światku, nawet dzieci wychowuje na aspołecznych i wrogo do mnie nastawionych. Ona też dba o swój interes, bo trójkę dzieci ma to też chciałaby ich ustawić.  Rodzicom nigdy nie liczyłam pieniędzy, ale uważam że siostra dostała więcej ode mnie. Kręci nimi jak chcę, wożą ja wszędzie, nawet mama będąc na antybiotyku stała jej synowi godzinę w kolejce po bilet miesięczny. Ja nie miałabym na tyle tupetu aby o to prosić, ale i tak jestem tą gorszą córką

15 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-05-25 19:37:53)

Odp: Zapis domu

Przeważnie kością niezgody między rodzeństwem są pieniądze, choć nie zawsze tak jest, a czasem to nawet ciężko dzieci obdzielić równo, dlatego ważne jak w stosunkach rodzinnych nie są najważniejsze pieniądze...
bo to rzecz nabyta, a miłość w rodzinie powinna być ponadto, można się nie zgadzać, nawet się pokłocić, ale i się pogodzić...
Doceńcie to, że siebie macie smile

A jeszcze powiem Ci, że najbardziej kochają się i szanują się w rodzinach gdzie rodzice nic dzieciom nie mogą dać.
Dlatego pomyśl, że mogłabyś nic nie dostać od rodziców i też byłoby dobrze, dlatego nie licytuj się z siostrą, nie zazdrość tego, że ma lepiej, bo to tylko działa na niekorzyść Twojej psychiki.

16

Odp: Zapis domu

Jak to czytam to cieszę się, że nic od rodziców nie dostałam od 18tego roku życia. Nie ma zazdrości między mną a moim rodzeństwem, bo żadne z nas nic nie dostało big_smile no teraz brat dostał kawałek działki na budowę domu koło rodziców, ale tego nawet z dopłatą bym nie chciała smile
Jak widać kością niezgody często są pieniądze.
Na Waszym miejscu uciekałabym na swoje, a relacje pewnie się poprawia smile

17 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-05-25 21:51:24)

Odp: Zapis domu
liu255 napisał/a:

Hej. Być może był już podobny temat, ale jestem tutaj nowa. Jestem 8 lat po ślubie, dwójka dzieci, fajny zaradny mąż, ja też pracuję.
Po ślubie, chcąc zostać z rodzicami i im pomagać, głównie finansowo, hmm może bardziej ja zdecydowałam, że zamieszkamy z moimi rodzicami (plus wtedy moimi dziadkami). Mam siostrę, która ma dom zaraz obok mojego domu rodzinnego. Nie wdając się w szczegóły- za panny, kiedy bawiłam dzieci siostrze było wszystko ok, a teraz kiedy mam swoje dzieci i między moimi a jej najmłodszym, są nieporozumienia, nagle jestem zła.
Dochodząc do sedna.
- rodzice nie przepadają za moim mężem (on nie da sobie narzucić zdania a moi rodzice chcieliby aby było, tak jak oni chcą, zwłaszcza mama
- włożyliśmy w rodzinny dom ok.90 tys
- chcieliśmy remontować i zapytałam dwukrotnie czy nam go przepiszą ("róbcie jak chcecie, dom będzie wasz"), bo chcemy robić na swoim
- najpierw na drodze stanęła pandemia a potem, po kłótni z mamą, okazało się że "taka nie byłam i jak sie poprawię to wtedy przepiszą, bo oddam ich do domu starców"
- jestem zła bo bliżej mi do 40tki, dwoje dzieci, oszczędności a jesteśmy w d.....
- mąż wypomina mi, że to moja decyzja o zamieszkaniu z rodzicami i jemu źle się mieszka
- więcej do gadania ma siostra (co ja powiem to krecenie oczami), nie pracuje, kręci się koło rodziców, podlizuje. W jej domu byłam ostatnio ponad 2 lata temu    żadnych więzi, zaproszenia itp. Nawet moich dzieci nie wpuszcza, żeby czegoś nie zepsuli. Ostatnio starszy dostał ochrzan bo jeździł rowerem po jej trawniku i koło elewacji. Pozłacana trawa.

Zastanawialiśmy się nad budową domu i wyprowadzce, ale ja wciąż czuję się w obowiązku pomocy rodzicom....dom duży....ale źle mi się mieszka
Jak tak dalej pójdzie to sypnie mi się małżeństwo, bo mąż każe wybrać hmm///////

Skoro poszło na ten dom 90tys. to w zależności od tego, kiedy to było i czy posiadacie rachunki za zakupione i zainwestowane materiały oraz ewentualnie robociznę, moglibyście w tej sytuacji żądać od Twoich rodziców zwrotu nakładów poczynionych na (cudzą) nieruchomość.
Może warto tę kwestię przedyskutować co do szczegółów z prawnikiem, a rodzicom uświadomić, że nie taka była umowa, co do tych inwestycji i albo ten dom przepisują tak jak obiecali a jak się w tej kwestii "nie poprawią" to będą musieli wam zwrócić włożoną w dom kasę.

18

Odp: Zapis domu

Jeżeli źle się mieszka wam obojgu a także dzieciom do tego złe relacje z siostrą to najlepiej zacząć budować gdzie indziej.
Na pocieszenie straty tych 90 tysięcy można sobie przetłumaczyć, że gdybyście przez te 8 lat po ślubie wynajmowali mieszkanie, płacili niani za pomoc przy dzieciach to wyszłaby podobna suma.
W razie czego rodzicami zajmie się siostra, która nie będzie miała innego wyjścia bo mieszka blisko. A ty jedynie dorywczo możesz przyjechać pomóc posprzątać czy inne sprawy gdy rodzice będą niedołężni.
Ja bym tak zrobiła, sprzedała pole i nie oglądała się na siostrę. Dzieci ma duże to może do pracy iść.

19

Odp: Zapis domu

Dzięki za odpowiedzi.
Nie chodzi mi o pieniądze, bo to nie jest ważne. Chodzi mi o to, że chciałam upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, wyremontować dom (który budowali jeszcze dziadkowie w latach 60tych) i wesprzeć rodziców. Mamy oszczędności, a stoimy w miejscu. Nie mamy zamiaru inwestować w nie nasze, przejrzałam na oczy. Kupiliśmy niedawno nową pralkę, mikrofalę, dokładamy się do rachunków, ja ogarniam ze sprzątaniem prawie cały dom, no z wyjątkiem pokojów rodziców i babci. Mimo tego, że dom jest duży ciasno nam. Mamy dwa pokoje. Rodzice, gdyby chcieli oddaliby nam piętro, a sami zeszli na dół...ale widocznie nie chcą. Do tego oboje palą papierosy i przedpokój, łazienka zadymione....a dwójka jakby nie było małych dzieci to wdycha. Prosiłam i nic to nie dało. W lecie jeszcze w miarę bo okno się otworzy a w zimie jest opcja albo lodówka w łazience albo dym papierosowy. Kiedy zatkała się wanna w łazience, woda przesiąkła przez scianę do naszego pokoju obok i na dół do kuchni, powiedziałam tatowi, że jeśli chce, zadzwonię do kolegi hydraulika i on na to zobaczy. Nic się nie odezwał.
Czasem jak robię coś ciepłego na kolację, lasagne, leczo czy spaghetti, proponuje tatowi to nigdy nie chce, a nieraz widzę, jak pokryjomu podbiera z garnka. Ala jak siostra przyniesie to samo to jakże, tata zje.
To są takie małe rzeczy, że trudno uwierzyć, ale kiedy to powtarza się codziennie to człowiekowi psycha siada.
Mamy na oku dom, w przyszłym roku ma być do sprzedania. Mąż trzyma rękę na pulsie....myślę, że to uzdrowiłoby także i nasze małżeńskie relacje, a dzieci miałyby więcej miejsca i spokoju od manipulującej nimi kuzynki.
Co do siostry i pracy- rzekomo ustalili z mężem, że on pracuje, a ona zajmuje się dziećmi. Nigdy nie przepracowała jednego dnia. Odcięła się od ludzi, kiedyś dwa razy była taka sytuacja, że przyjechała do niej koleżanka to kazała powiedzieć że jej nie ma. Kiedyś, zaniosłam jej piękne kwiaty na urodziny, to składałam jej życzenia...no, w kotłowni. Złożyłam i wyszłam, nikt nie zaprosił dalej. Moje dzieci kiedy pójdą tam do domu to przyjmują je w uchylonych drzwiach i nie wpuszczą.  Taka sytuacja sad

20

Odp: Zapis domu

"Mamy na oku dom, w przyszłym roku ma być do sprzedania. Mąż trzyma rękę na pulsie...."

I to będzie najlepsze wyjście.

21

Odp: Zapis domu

Co do faktur to mam tylko te za materiały do zmiany pokreycia dachowego, za sam dach i robocizne wypłaciłam 50 tysięcy, a to było 4 lata temu. Ale dach przeciekał, a rodziców nie bylo stać, zresztą oni nadal myślą, że 30 tys max to kosztowało (podczas "rozmowy" mama powiedziała, że maja 30 tys na koncie to nam oddadzą za dach i możemy się budować). Mój mąż ciężko harował za granicą i chciałby mieć coś swojego. A rodzice chyba chcą nas trzymać w ryzach, bo może nie wierzą, że się wyprowadzimy. Zrobiliśmy sobie garaże na samochody, co też trochę kosztowało, ale kiedy babcia zapytała o zrobienie wjazdu z kostki, powiedziałam, że trzebaby usunąć taki skalniak, to usłyszałam" a po co? taki piękny" , odpowiedziałam tylko, że przez ten skalniak 2x samochód zarysowałam. Temat się zakończył.
Kiedyś mój starszy syn miał zajawkę, że będziemy mieszkać w bloku, coś sobie wymyślił i palnął kiedyś mojej mamie, że tam będziemy mieszkać to zobaczyłam, że zbladła momentalnie.

Mąż powiedział, że jeszcze niedawno miał chęć coś robić przy tym domu, ale teraz już nie ma.  Zresztą, jak sobie pomyślę, ile byłoby przekleństw gdybyśmy chcieli coś zburzyć... to mnie też się nie chce.

22

Odp: Zapis domu

Mąż ma działkę, ale jej usytuowanie mi nie odpowiada, a myśleliśmy o budowie domu. Ceny mega poszły do góry no i to zajęłoby trochę dłużej. Myśleliśmy, że ten dom (dom ok 20 lat ale używany był tylko kilka mies w roku, bo właściciele mieszkali na Śląsku) będzie do sprzedania już niedługo, ale dowiedzieliśmy się, że dopiero za rok, chyba sprawy spadkowe. I mam nadzieję, że to dojdzie do skutku bo dało mi to troche emocjonalnej radości i spokoju, że będę robić po swojemu, że nikt nie będzie patrzył na ręce, że nikt nie będzie komentował....

wieka napisał/a:

"Mamy na oku dom, w przyszłym roku ma być do sprzedania. Mąż trzyma rękę na pulsie...."

I to będzie najlepsze wyjście.

23

Odp: Zapis domu

Ten dom, który mielibyśmy kupić znajduje się tylko 4 km od mojego rodzinnego domu, więc rzut beretem. O ile z rodzicami jakoś bym dała radę, tak wiem, że z siostrą na jednym podwórku się nie dogadam.
Pola nie będę sprzedawać, tzn mam tam działki budowlane, ale nie chciałam być aż tak blisko domu (100m) mimo, że miejsce piękne...
Działki zostaną dzieciom i one zdecydują co z nimi zrobią, sprzedalibyśmy je w ostateczności. Mąż powiedział, że jeszcze tyle siły w rękach ma, żeby pojechać za granicę i dorobić do tego domu, żeby nie trzeba było brać kredytu. On chce naszego szczęścia i nic innego go nie interesuje. Szkoda tylko, że ja tak późno przejrzałam na oczy.

Kleoma napisał/a:

Jeżeli źle się mieszka wam obojgu a także dzieciom do tego złe relacje z siostrą to najlepiej zacząć budować gdzie indziej.
Na pocieszenie straty tych 90 tysięcy można sobie przetłumaczyć, że gdybyście przez te 8 lat po ślubie wynajmowali mieszkanie, płacili niani za pomoc przy dzieciach to wyszłaby podobna suma.
W razie czego rodzicami zajmie się siostra, która nie będzie miała innego wyjścia bo mieszka blisko. A ty jedynie dorywczo możesz przyjechać pomóc posprzątać czy inne sprawy gdy rodzice będą niedołężni.
Ja bym tak zrobiła, sprzedała pole i nie oglądała się na siostrę. Dzieci ma duże to może do pracy iść.

24

Odp: Zapis domu

"Szkoda tylko, że ja tak późno przejrzałam na oczy."

Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło smile

25

Odp: Zapis domu

Smutne jest to, że można być tak emocjonalnie uzależnionym od rodziców. Przyznaję że przez ten cały czas patrzyłam, aby im było dobrze, a nie mnie, mojemu mężowi.... Wciąż jako cel miałam to, aby zadowolić rodziców i na co mi to przyszło. Najpierw: dom będzie wasz. Potem: zapiszemy jak mama przejdzie na emeryturę (2020r.). dalej: teraz nie bo pandemia. Dalej: jak będziesz grzeczna, miła to ci zapiszemy, na razie nie. A gdzieś w międzyczasie na pytanie mojego teścia, tata odpowiedział: a po co? I tak będzie ich.
Była jeszcze w zeszłym roku taka sytuacja, która otworzyła przysłowiową puszkę pandory.
Dzieci(moje i siostrzenica) siedziały w garażu i bawiły się z kotami,  Siostrzenica, wtedy 7 lat mówi: dasz nam coś do zjedzenia?   Poszłam po chrupki, wracam z tą miską i mówię ze śmiechem- kto dłamsił kota nie je chrupków (żart, bo przyniosłam ze sobą chusteczki nawilżane). Wszyscy zjedli chrupki. Ona też. Potem wynikła taka sytuacja, że o coś ochrzaniałam moje dzieci, a ona mi mówi: nie wolno krzyczeć na dzieci. Ja jej mówię, że oni są moimi dziećmi i muszą wiedzieć, kiedy zrobią coś źle. Potem jej powiedziałam, że jak jestem taką złą ciotką to niech nie przychodzi tu do domu, kiedy ja jestem. Ona mi na to, wzięła się pod boki i mówi: A tak poza tym, mama powiedziała, że jeśli kiedyś jeszcze raz pociągniesz mnie za ucho to się dowiesz!
Nie mogłam skojarzyć o co chodzi z tym uchem, a potem wpadłam na to, że rok wcześniej bawiłam się z nimi i w żarcie mówię, że się słucha uchem a nie brzuchem i chwyciłam za opuszek.  Nie pociągnęłam, tylko złapałam w żartach.
No a dziecko poszło do matki i powiedziało, że je pociągnęłam.
Potem się dowiedziałam: Babcia: Jak można nie dać dziecku zjeść? Mama do babci, co słyszałam: To jest mój dom i póki żyje mogą tu przychodzić, a poza tym mogę ja sobie nie życzyć żeby oni(my) tutaj kogoś zapraszali (chodziło o rodzinę męża, mama i babcia nie trawią zarówno rodziców jak i rodzenstwa).   Nigdy, przenigdy nie powiedziałam, żeby nie przychodziła do MOJEGO domu.
Dziecko przekazało swoją wersję, a było inaczej, ale mnie nikt nie zapytał o fakty. Dowiedziałam się wtedy, co o mnie myślą, tak na prawdę. I wtedy coś we mnie pękło, bo ja się starałam i chciałam dobrze a wyszłam na najgorszego człowieka. Dzień później, siedlismy(mąż, dzieci i ja) do kolacji przy stole w kuchni to tata wstał, zabrał swoje jedzenie i wyszedł.
Do dzisiaj nikt nie zapytał mnie co wtedy się stało, jak było, albo dlaczego tak czy inaczej powiedziałam.
Od teraz z siostrzenicą nie żartuję.
Był moment, kiedy chodziła do grupy w przedszkolu z moim synem i on rzekomo ją uderzył. Nauczycielki jedna ani druga nic nie widziała, tylko znajoma siostry, sprzątaczka(bo jej sie poskarżyła młoda) suszyła głowę mojemu dziecku, że nie wolno bić, przez co bał się chodzić do przedszkola. A mojego właśnie nieraz dzieci biły a nie on.  To jeszcze siostra mi powiedziała: Nie pójdę z tym dalej bo na jednym podwórku mieszkamy.   Gdzie chciała isc, do kuratorium?  Powiedziałam wtedy siostrze, że pytałam pani kilka razy i ona nic nie widziała, a poza tym od takich rzeczy jest nauczycielka a nie sprzątaczka.
P.S. Moja 85 letnia babcia najwięcej mąci- kiedyś mi powiedziała, że "sram" po ludziach, że mama mi nie chce dzieci bawić.
Przysięgałam się rodzicom, że nigdy czegoś takiego nie powiedziałam. Babcia oczywiscie powiedziała, że mówiła jej to jakaś babka przy kościele. O mało nie dostałam zapaści. Nie mogłam złapać powietrza, uspokoić się.... Ale nikt mi nie uwierzył, tylko mojej rozmodlonej babci. Ja jestem wierząca i praktykująca...ale ci starzy ludzie nie zdają sobie sprawy ze swojego zachowania. z rękami złożonymi do komunii przystępują a w domu robią innym piekło.

26

Odp: Zapis domu

Sama widzisz jak z igły wychodzą widły jak się mieszka wspólne.

Jesteś jaka jesteś, tak zostałaś wychowana, to nie znaczy, że zadowolisz wszystkich, za bardzo się wszystkim przejmujesz, nie masz przyjaciółki do pogadania tak od serca o wszystkim?

27

Odp: Zapis domu
liu255 napisał/a:

Dzieci(moje i siostrzenica) siedziały w garażu i bawiły się z kotami,  Siostrzenica, wtedy 7 lat mówi: dasz nam coś do zjedzenia?   Poszłam po chrupki, wracam z tą miską i mówię ze śmiechem- kto dłamsił kota nie je chrupków (żart, bo przyniosłam ze sobą chusteczki nawilżane). Wszyscy zjedli chrupki. Ona też. Potem wynikła taka sytuacja, że o coś ochrzaniałam moje dzieci, a ona mi mówi: nie wolno krzyczeć na dzieci. Ja jej mówię, że oni są moimi dziećmi i muszą wiedzieć, kiedy zrobią coś źle. Potem jej powiedziałam, że jak jestem taką złą ciotką to niech nie przychodzi tu do domu, kiedy ja jestem. Ona mi na to, wzięła się pod boki i mówi: A tak poza tym, mama powiedziała, że jeśli kiedyś jeszcze raz pociągniesz mnie za ucho to się dowiesz!
Nie mogłam skojarzyć o co chodzi z tym uchem, a potem wpadłam na to, że rok wcześniej bawiłam się z nimi i w żarcie mówię, że się słucha uchem a nie brzuchem i chwyciłam za opuszek.  Nie pociągnęłam, tylko złapałam w żartach.

Wybacz, Liu, ale ja się nie dziwię, że kwas z tego wyszedł, bo ja szczerze to nie wyobrażam sobie, żeby mówić coś takiego 7letniemu dziecku. Mnie to nie brzmi na żarty i może im też? Może powinnaś się zastanowić, co mówisz? Ja też nie chciałabym, żeby ktoś tak mówił do mojego dziecka. Jakby ktoś powiedział mojemu dziecku taki tekst jak ten wyboldowany, to ja też więcej bym do tej osoby nie przyszła i dziecku powiedziała, żeby nie przychodziło.

28

Odp: Zapis domu

smile Doskonale zdaję sobie sprawę ze swoich wad, ale teraz już wszyscy nastawieni są anty.
Mam dwie dobre przyjaciółki, ale dzieli nas tak duża odległość, że możemy spotkać się raz do roku. Przegadałyśmy ten temat, i one, tak jak Wy, radzą aby się wyprowadzić.
Napisałam tutaj, żeby poznać punkt widzenia obcych osób. Trudno w pełni nakreślić sytuację, ale jest ona męcząca chyba dla wszystkich. A najgorsze jest to, że cierpią na tym dzieci. (A ja też mam zszarganą psychikę).
P.S. Moja mama ma 62 lata a dania typu gulasz, pieczeń, rosół nadal gotuje babcia. Mama tego nie robi, bo nie potrafi, albo nie chce się babci wtrącać. Babcia zawsze wszystko robiła najlepiej, nie dopuszczała jedynaczki do kuchni...Mnie mama nie nauczyła gotowania, zaczęłam się uczyć sama, kiedy urodziły się dzieci.
Piszę to dlatego, aby uzmysłowić być może niektorym z Was i sobie samej, że odsuwanie dzieci, chronienie ich przed wszystkim działa na ich niekorzyść. Bo stają się niewydolnymi dorosłymi. Nie dają rady sami, bo zawsze ktoś coś za nich robił. Moja siostra- zaczęła studia- nie skończyła, zaczęła robić prawo jazdy- nie skończyła. Mama do dzisiaj skrobie jej ziemniaki na obiad, tak jakby ona nie miała czasu.
Siostra siedzi zamknięta w domu, na podwórku i jednye z kim rozmawia to rodzice no i swój mąż.
"My lubimy być sami"   "Ja lubię tylko swoje dzieci"   ja jestem inna, potrzebuję towarzystwa, jak zawieszę pranie krzywo to nic się nie stanie...JA chce się z kimś spotkać, pogadać, pośmiać się, napić    a moja rodzina zamknięta, nikt do nas nie przychodzi bo z większością jakieś niesnaski polityczne czy inne.
Ja, wreszcie doszłam do tego, że nie chcę tak żyć i chcę sama sobie być panią, tak bardzo mi to potrzebne.

wieka napisał/a:

Sama widzisz jak z igły wychodzą widły jak się mieszka wspólne.

Jesteś jaka jesteś, tak zostałaś wychowana, to nie znaczy, że zadowolisz wszystkich, za bardzo się wszystkim przejmujesz, nie masz przyjaciółki do pogadania tak od serca o wszystkim?

29

Odp: Zapis domu
Lady Loka napisał/a:
liu255 napisał/a:

Dzieci(moje i siostrzenica) siedziały w garażu i bawiły się z kotami,  Siostrzenica, wtedy 7 lat mówi: dasz nam coś do zjedzenia?   Poszłam po chrupki, wracam z tą miską i mówię ze śmiechem- kto dłamsił kota nie je chrupków (żart, bo przyniosłam ze sobą chusteczki nawilżane). Wszyscy zjedli chrupki. Ona też. Potem wynikła taka sytuacja, że o coś ochrzaniałam moje dzieci, a ona mi mówi: nie wolno krzyczeć na dzieci. Ja jej mówię, że oni są moimi dziećmi i muszą wiedzieć, kiedy zrobią coś źle. Potem jej powiedziałam, że jak jestem taką złą ciotką to niech nie przychodzi tu do domu, kiedy ja jestem. Ona mi na to, wzięła się pod boki i mówi: A tak poza tym, mama powiedziała, że jeśli kiedyś jeszcze raz pociągniesz mnie za ucho to się dowiesz!
Nie mogłam skojarzyć o co chodzi z tym uchem, a potem wpadłam na to, że rok wcześniej bawiłam się z nimi i w żarcie mówię, że się słucha uchem a nie brzuchem i chwyciłam za opuszek.  Nie pociągnęłam, tylko złapałam w żartach.

Wybacz, Liu, ale ja się nie dziwię, że kwas z tego wyszedł, bo ja szczerze to nie wyobrażam sobie, żeby mówić coś takiego 7letniemu dziecku. Mnie to nie brzmi na żarty i może im też? Może powinnaś się zastanowić, co mówisz? Ja też nie chciałabym, żeby ktoś tak mówił do mojego dziecka. Jakby ktoś powiedział mojemu dziecku taki tekst jak ten wyboldowany, to ja też więcej bym do tej osoby nie przyszła i dziecku powiedziała, żeby nie przychodziło.

Rozumiem Cię, i też żałowałam że wybuchłam, ale ja powiedziałam jej tylko, że skoro jestem złą ciotką to niech nie przychodzi, kiedy ja jestem w domu. Idę do pracy, mąż idzie do pracy, wtedy, po szkole młoda urzęduje. Nikt nie widzi, że grzebie nam w szufladach, biżuterii, że kazuje moim dzieciom pokazać skarbonkę a potem "pożycza" sobie 10 zł czy 10 euro....i to nie raz. Jak popycha mojego młodszego syna. Nie ma tematu, ale moje potknięcie każdy widzi. Również nikt nie widzi tego, że siostra od lat naburmuszona. Ona jest cacy. Niech już ja będę tą czarną owcą a ona barankiem pokoju big_smile

30 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-05-26 16:01:19)

Odp: Zapis domu

Zawsze wychodzą jakieś nieporozumienia w rodzinie, ale powinniśmy sobie wybaczać.
Cała waszą rodzina jest jedną wielką pretensją, odpuść już przeszłość i żyj przyszłościa, bo za chwilę będziesz młodą zgorzkniałą kobietą.

Dla siebie wybacz wszystko co uważałaś za krzywdzące, patrz na siebie, za bardzo skupiasz się na wadach rodziny, mają prawo żyć jak chcą, Tobie nie musi to się podobać.

Najlepiej Ci zrobi wyprowadzka.

31

Odp: Zapis domu

Zgadzam się z Tobą...ze wyprowadzka poprawiła lub naprawilaby to wszystko. Niestety i mnie w rodzinie nie ma tak, że siadamy i kawa na ławę. Jak jest problem to jest dość i wściekłość, czasem nawet niewiadomo o co, bo przecież nikt nie powie. To działa w imię zasady- domyśl się.
Szkoda, że z tym domem się odwleklo do przyszłego roku, mam nadzieję, że jednak będą chcieli go sprzedać i uda nam się go kupić. Bo już nie wiem co będzie, gdyby się nie udało.
P.S. co do wybaczania- moja mama czy babcia potrafią mi wypomnieć, że 7 lat temu jak ten i ten był u mnie ja zamknęłam drzwi od pokoju. (W domyśle) żeby nikt nie podsłuchiwał. Więc nie tylko ja mam z tym problem

32 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-05-27 10:52:16)

Odp: Zapis domu

Wyłożenie kawy na ławę też doprowadza do kłótni, bo każdy ma swoje racje, do tego dochodzą emocje, generalnie to my nawet nie umiemy się kłócić, kto nie ma argumentów wyciąga przeszłość, często niezgodną z prawdą
Zwracania uwagi też nie lubimy, więc też to nas irytuje.
Ale między członkami rodziny którzy się kochają i szanują nie powinno być takich złośliwości, więcej zrozumienia i rozmów o problemach, takich które rokują efekt, inne trzeba zaakceptować.

Jesteś jaka jesteś, sroce spod ogona nie wypadłaś, więc i podobna do rodziny w jakiej zostałaś wychowana.

Ale pracuj nad sobą dla swojego dobra, staraj się być mądrzejsza od nich...

33

Odp: Zapis domu

Dziękuję za odpowiedź. Dziękuję Ci, że mnie nie oceniasz, że dostrzegasz to, że to, jacy jesteśmy będąc już dorosłymi ludźmi wynika w dużej mierze z tego, jak, gdzie i kto nas wychowywał i jakie przekazywał nam wzorce.
Do pewnego momentu, jak to córka miałam dobry kontakt z tatą...wzór mężczyzny. Runęło to, kiedy dorosłam, i zauważyłam (choć w domu wszyscy uważali, że nie ma problemu), że ma problem z alkoholem. Potem doszło odebranie prawa jazdy.... Nawet nie to mnie zabolało. Bolało mnie, że tak oszukiwał mamę...a może mama też chciała być oszukiwana, bo nie chce mi się wierzyć, że nie czuła woni alkoholu wieczorami. Wtedy coś zaczęło pękać między nami. Mama stała się jeszcze większym kłębkiem nerwów, tata na kolanach obiecywał poprawę. Potem jeszcze raz odebrali mu prawo jazdy. Teraz, mam nadzieję, że wsiada za kółko trzeźwy. Mama powiedziała kiedyś do znajomej: "Nie dam na niego złego słowa powiedzieć". Mama nie wszystko wie. Nie wie np. że mój mąż pożyczył tatowi pieniądze na prawnika. Dżentelmeńska umowa. Pieniądze przepadły, tata albo zapomniał albo nie chce pamiętać.
Wiele takich sytuacji w życiu rodzi różne konflikty, bo to się nawarstwia, nie omawia się tego, tylko potem ewentualnie rozgrzebuje rany. Chyba już nie będzie tak, jak było. Boję się, że gdybyśmy rzeczywiście kupili ten dom i się wyprowadzili- stracę kontakt z moją rodziną. Że siostra już całkiem mnie przekreśli (jak można tak zrobić rodzicom? Zostawiasz ich na stare lata), a mama i tata będą czuli do mnie wielki żal. Boję się też, że tata słysząc wieści dostanie kolejny zawał i będę go miała na sumieniu.
A ja chcę po prostu żyć z moją rodziną po swojemu i na swoich warunkach. Tylko czy ktoś to zrozumie???

wieka napisał/a:

Wyłożenie kawy na ławę też doprowadza do kłótni, bo każdy ma swoje racje, do tego dochodzą emocje, generalnie to my nawet nie umiemy się kłócić, kto nie ma argumentów wyciąga przeszłość, często niezgodną z prawdą
Zwracania uwagi też nie lubimy, więc też to nas irytuje.
Ale między członkami rodziny którzy się kochają i szanują nie powinno być takich złośliwości, więcej zrozumienia i rozmów o problemach, takich które rokują efekt, inne trzeba zaakceptować.

Jesteś jaka jesteś, sroce spod ogona nie wypadłaś, więc i podobna do rodziny w jakiej zostałaś wychowana.

Ale pracuj nad sobą dla swojego dobra, staraj się być mądrzejsza od nich...

34

Odp: Zapis domu

No właśnie niektórzy rodzice nie chcą zrozumieć dzieci, że one mają prawo do swojego życia, więc mając inne zdanie trzeba to przeboleć. Uważają, że dzieci wychowują dla siebie, żeby mieć opiekę na starość, a to tak nie jest, dzieci same nie proszą się na ten świat, a wychowujemy je nie dla siebie, a dla następnych pokoleń.
Nie można też dorosłym dzieciom nakazywać, wymagać, a wszelkie decyzje zostawiać im, jak już to tylko sugerować, ale w takiej formie, ja bym tak zrobiła, a Ty jak uważasz.
Na wychowanie był swój czas...

W wychowaniu ważna jest prawda i konsekwencja, jak dziecku do szkoły raz wystawisz lewe usprawiedliwienie nieobecności, to ono będzie wiedziało, że można oszukiwać, to samo dotyczy wszelkich kłamstw, jak mężowi będziesz zaglądała do portfela, to dziecko będzie wiedziało, że można... Czyli nie potrzeba dziecku nic mówić, wystarczy, że ma wzorce z domu i samo będzie wiedziało co dobre, a co złe...

Rodzina ma to do siebie, że odpuszcza się różne potknięcia. Nie rozkminiaj już przeszłości, jeśli już to na fotelu terapetuty, jak nie radzisz sobie i to Cię zadręcza.

Spokojnie powiedz rodzicom o waszych zamiarach, że nie widzicie innego wyjścia i dla zgody  chcecie się wyprowadzić, bo chcecie być na swoim.

35

Odp: Zapis domu

Powiedzialam kiedyś mojej mamie, że czuje się źle, nieakceptowana, to mi odpowiedziała, że za dużo książek się naczytałam.
Co do informacji o przeprowadzce, wolałabym już przedstawić fakt a nie zamiary, bo wtedy będą mnie odwodzić, a po co, a dlaczego, a źle wam itd.
Wiedzą że chcieliśmy zostać w tym domu, ale więcej nie będę pytać o uregulowanie tego, a oni tematu nie poruszają, więc dla mnie sytuacja jest jasna i klarowna. Będą odciągać to na kolejne lata.

wieka napisał/a:

No właśnie niektórzy rodzice nie chcą zrozumieć dzieci, że one mają prawo do swojego życia, więc mając inne zdanie trzeba to przeboleć. Uważają, że dzieci wychowują dla siebie, żeby mieć opiekę na starość, a to tak nie jest, dzieci same nie proszą się na ten świat, a wychowujemy je nie dla siebie, a dla następnych pokoleń.
Nie można też dorosłym dzieciom nakazywać, wymagać, a wszelkie decyzje zostawiać im, jak już to tylko sugerować, ale w takiej formie, ja bym tak zrobiła, a Ty jak uważasz.
Na wychowanie był swój czas...

W wychowaniu ważna jest prawda i konsekwencja, jak dziecku do szkoły raz wystawisz lewe usprawiedliwienie nieobecności, to ono będzie wiedziało, że można oszukiwać, to samo dotyczy wszelkich kłamstw, jak mężowi będziesz zaglądała do portfela, to dziecko będzie wiedziało, że można... Czyli nie potrzeba dziecku nic mówić, wystarczy, że ma wzorce z domu i samo będzie wiedziało co dobre, a co złe...

Rodzina ma to do siebie, że odpuszcza się różne potknięcia. Nie rozkminiaj już przeszłości, jeśli już to na fotelu terapetuty, jak nie radzisz sobie i to Cię zadręcza.

Spokojnie powiedz rodzicom o waszych zamiarach, że nie widzicie innego wyjścia i dla zgody  chcecie się wyprowadzić, bo chcecie być na swoim.

36 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-05-27 15:31:33)

Odp: Zapis domu

Ja bym powiedziała. Bardziej będą mieli pretensje jak nie powiesz, a tak będą wiedzieli, że decyzję macie podjętą, niech się do niej przyzwyczajają, Ty masz jeden wystarczający argument, że chcesz być na swoim.
Zawsze lepsza jest jasna sytuacja.

37

Odp: Zapis domu

Sorry Liu255 - "tacie", ewentualnie "ojcu", nie "tatowi".

38

Odp: Zapis domu

Dziękuję za poprawkę. Ze wsi pochodzę, to czasem jakąś gwara się włączy

39

Odp: Zapis domu

Myślę, że powiemy, ale jak już będzie wiadomo co i jak. Tutaj w domu sytuacja raczej prędko się nie zmieni, chyba że zaczęlibyśmy tańczyć tak, jak oni grają, a tak nie będzie.

wieka napisał/a:

Ja bym powiedziała. Bardziej będą mieli pretensje jak nie powiesz, a tak będą wiedzieli, że decyzję macie podjętą, niech się do niej przyzwyczajają, Ty masz jeden wystarczający argument, że chcesz być na swoim.
Zawsze lepsza jest jasna sytuacja.

40

Odp: Zapis domu
liu255 napisał/a:

Dziękuję za poprawkę. Ze wsi pochodzę, to czasem jakąś gwara się włączy

Ja też pochodzę ze wsi.:D

41

Odp: Zapis domu

Przepiszą - nie przepiszą; a choćby i przepisali to tylko zapis notarialny się zmieni, faktycznie dalej nie miałabyś za wiele do powiedzenia + szantaże emocjonalne bankowe na każdym kroku. A człowiek im starszy, tym...no starszy, z całym pakietem temu towarzyszącym.
No i nie trzeba być geniuszem, żeby przewidzieć, że będą jeszcze dymy z siostrą  przy okazji spadku. A potem mieszkanie drzwi w drzwi w nienawiści i chorej relacji do końca życia.

Tu nie ma na co czekać, trzeba się wynosić.

42

Odp: Zapis domu

Dobrze napisane.
Nie potrzebuję łaski. Mnie już od pewnego czasu opadły skrzydła. Nie odzywam się, nie dopytuję, nie proszę.  Ja wiem, jak moja babcia szantażowała moich rodziców, ze się wyprowadzi, że się powiesi....Miałam wtedy naście lat i nie wiedziałam, o co był ten dym, ale pamiętam, jak z rodzicami jej szukałam po wsi. Jak ktoś myśli, że takie coś nie wpływa na psychikę to jest w błędzie. Obawiam się, że podobnie miałabym z moją mamą (choć może nie chciałaby powielać błędów swojej matki i znęcać się nade mną psychicznie?).
Mój mąż chce pojechać jeszcze za granicę, na rok, dwa, zarobić i spadać. Moje dzieci nie chcą, żebym szła do pracy. Młodszy codziennie pyta czy idę do pracy, a jak mówię, że tak to jest smutny. Rozważam zwolnienie się z pracy bo ja już nie wiem, co się wyprawia w domu, kiedy nas nie ma. hmm
Znalazłam dzisiaj na fb taki cytat:
"Kiedy mysz jest w słoiku wypełnionym ryżem, myśli, że życie jest zabawne i przyjemne, ponieważ ma wystarczającą ilość jedzenia. Zostanie więc w tym słoiku i będzie się nim cieszyć dopóki ryż się nie skończy.
Pewnego dnia słoik będzie pusty, a ona zobaczy, że była w nim uwięziona i nigdy nie wyjdzie z tego słoika. Dopóki masz do tego siłę, motywację i zdrowie, możesz walczyć o lepsze życie i zawsze możesz ryzykować. Zrób to zamiast wybierać wygodę i pozostać w iluzorycznej strefie komfortu. Gdy podejmiesz ryzyko opuszczenia swojej strefy komfortu, odkryjesz zupełnie inne, ciekawsze życie."

noben napisał/a:

Przepiszą - nie przepiszą; a choćby i przepisali to tylko zapis notarialny się zmieni, faktycznie dalej nie miałabyś za wiele do powiedzenia + szantaże emocjonalne bankowe na każdym kroku. A człowiek im starszy, tym...no starszy, z całym pakietem temu towarzyszącym.
No i nie trzeba być geniuszem, żeby przewidzieć, że będą jeszcze dymy z siostrą  przy okazji spadku. A potem mieszkanie drzwi w drzwi w nienawiści i chorej relacji do końca życia.

Tu nie ma na co czekać, trzeba się wynosić.

43

Odp: Zapis domu

Watpię cy to dobry pomysł z tym zwolnieniem się z pracy, bo nie dość że będziesz miała mniej kasy, to będzisz się nudziła w domu, więc chociaż na pół etatu, ja bym radziła pracować.
Ile lat ma młodszy syn?

44

Odp: Zapis domu

Młodszy syn ma 3,5 roku i od września idzie do przedszkola. A przedszkole, przynajmniej u mnie czynne max do 15, szkoła kończy jeszcze wcześniej a o świetlicy można pomarzyć, a ja pracuję bardziej popołudniami i teraz aktualnie na pół etatu. Muszę pogadać z szefem, może dałoby rade zmienić godziny na bardziej ranne, to to by mi odpowiadało i dziadkowie nie musieliby ich odbierać ani z nimi siedzieć. Coś moim dzieciom nie pasuje, bo są w sytuacji, gdzie wszyscy obstają za kuzynką, ona ma mamę pod ręką i w razie "w" ochrzania moich chłopaków czy buduje w nich poczucie winy. Nie wspomnę o dziadkach, którzy też słabe nerwy mają i przeklinanie przy moich dzieciach to żadna nowość. Moj starszy syn co chwila mówi, że jego kuzynka przeklina, że namawia ich do głupich rzeczy, a moi naiwni chłopcy jedzą jej z ręki, robią co ona chce i kończy się tak, że winni są oni. Nie chcę, żeby mieli tak schrzanioną psychikę jak ja.

wieka napisał/a:

Watpię cy to dobry pomysł z tym zwolnieniem się z pracy, bo nie dość że będziesz miała mniej kasy, to będzisz się nudziła w domu, więc chociaż na pół etatu, ja bym radziła pracować.
Ile lat ma młodszy syn?

45

Odp: Zapis domu

A widzisz, jak najbardziej przenieś się na rano, jeśli powiesz, że ze względu na dzieci, to się raczej zgodzi. Najlepsze wyjście.

46

Odp: Zapis domu

Będę musiała porozmawiać, zobaczymy, może nie być tak łatwo, no ale zawsze jest jakieś wyjście.  Na razie nie chciałam zmieniać pracy, ze względu na dzieci, żeby móc je ogarniać, zwłaszcza, że pracę mam blisko miejsca zamieszkania. Może jak chłopcy podrosną i będą bardziej samodzielni poszukam czegoś lepszego smile ale na razie lepszy rydz niż nic.

wieka napisał/a:

A widzisz, jak najbardziej przenieś się na rano, jeśli powiesz, że ze względu na dzieci, to się raczej zgodzi. Najlepsze wyjście.

47

Odp: Zapis domu

Hej,
przeczytałem pobieżnie cały wątek i aż się zalogowałem, żeby skomentować:)
Widać, że mąż ma zdrowe podejście, Ty już też. Kupujecie/budujecie dom, to co włożyliście w dom rodziców spisujesz na straty (nie musieliście wynajmować, zostanie dzieciom itd.) i.... masz problem rozwiązany. Warto też (chociaż nie zawsze się da) powiedzieć otwarcie rodzicom, że nie dogadujecie się pod jednym dachem, a zależy Ci na tym, żeby z powrotem było fajnie, więc idziecie na swoje (ale to możesz powiedzieć, jak już faktycznie będziecie szli na swoje). To pozwala na jako taki reset w relacjach. Znam przypadki, gdzie takie problemy wyeskalowały do wojny w rodzinie na lata.

Dzieci poznajesz na starość, małżonka przy rozwodzie, a rodzeństwo przy dziale spadku - to się zawsze sprawdza.

48

Odp: Zapis domu

WindyBoy, dzięki za odpowiedź smile
Żałuję, że tak późno wiele rzeczy zrozumiałam i wiele zobaczyłam.
Kilka straconych lat i łudzenie się, że jakoś to będzie.
Mąż kilka razy mówił, że już wiele razy powinien nas spakować. I szczerze obawiam się, że w końcu wybuchnie i sprawa rozwiąże się poprzez łzy, wykrzyczane pretensje i przyjazd karetki. A tego na prawdę bym nie chciała, mimo wszystko to moja rodzina.
Nie potrafię jednak zrozumieć ich złości i podejścia- jesteśmy dorośli i chcemy robić i żyć po swojemu. A oni mają inne wizje na pewne rzeczy. Nie powiem, że się wtrącają, ale np wczoraj mój młodszy syn w złości zaczął płakać, na to przyszła mama i dopytuje go co się stało, dlaczego płacze...a on nawet nie wiedział o co był ten krzyk. No ale ja się poczułam tragicznie, bo "przy nas nie płacze" , bo oni dają mu telefon i ogląda filmiki, a to mu pasuje. Dzisiaj znowu moja mama jechała gdzieś i mały pyta kiedy wróci. A ona: A co się tak boisz zostać?  Może już świruję, ale wciąż czuję się oceniana, że przy mnie dziecko płacze, bo ja mu nie ustąpię. Starszy syn ma trochę nadwagi to powiedziała kiedyś, że go upasłam, a sama mu kupuje słodycze choć mówię, że mają owoce i mogą jeść do woli a słodyczami częstuję w weekend. Nic z tego, ja swoje a oni swoje. Takie małe rzeczy, które dzieją się codziennie skutecznie potrafią podokopać w człowieku poczucie własnej wartośći.
Teraz już powiedziałam mężowi- ja wiele razy zawaliłam, bo być może nasze życie wyglądałoby lepiej, więc teraz ty decydujesz, a ja pójdę za tobą. Bo po latach dotarło do mnie, że on dobrze myślał, a ja wciąż chciałam uszczęśliwiać rodziców i teraz wypięli się na mnie, bo myślą, że z tym zapisem mają nas w garści. I o ile sądzę, że jakoś bym doszła do porozumienia z rodzicami, tak wiem, że obie z siostrą mamy takie charaktery, że po prostu odetniemy się od siebie. Nawet myślałam, żeby za kilka lat po prostu odgrodzić się od niej płotem, ale to by nas rodzice zjedli, zresztą, jeden wjazd i jedną bramę i ogrodzenie mamy.
Dzieci chciałyby pieska, to nawet tego nie możemy im dać bo siłą rzeczy zwierzak chciałby pobiegać po podwórku i na pewno w końcu załatwiłby się na trawniku mojej siostry( a jego nie wolno zadeptać big_smile )  Po co mi pretensje. Jesteśmy ograniczeni w swoich planach, nie chcę zapraszać znajomych czy rodziny męża, bo, przynajmniej mama ich nie znosi. A ja chcę inaczej żyć, być sobie panią, gospodynią i nie być na okrągło na obserwacji.
A z tym spadkiem, to nie wierzę, aby siostra nie chciała niczego uczknąć dla siebie. Niby się oburzała, jak mój mąż powiedział kiedyś, że pasowałoby geodetę, żeby granice na działkach ustalił, bo sąsiad orze już po naszym, to byłoby dopiero gdybyśmy coś takiego koło domu chcieli zrobić.
Mój mąż jest uważany za zło. Bo ja się przy nim zmieniłam(wg nich na gorsze, bo już nie jestem córeczką, którą mogą mieć w garści), bo nie po studiach, bo markotny i zły ( a jaki ma być, przecież ślepy nie jest i wie, że go nie akceptują).Mój szwagier jest spoko, trochę flegmatyk, ale siostra w zupełności przejęła nad nim panowanie i musi być po jej. On czasem starał się łagodzić pewne sytuacje czy obracać je w żart.
Mąż stwierdził, że rodzice powinni nas obie wziąć za łeb i żebyśmy sobie wygarnęły, co nas boli i w czym problem, bo tak na prawdę w całej tej sytuacji biorą stronę mojej siostry i za nią będą obstawać. To ja już tutaj nie mam czego szukać.

WindyBoy napisał/a:

Hej,
przeczytałem pobieżnie cały wątek i aż się zalogowałem, żeby skomentować:)
Widać, że mąż ma zdrowe podejście, Ty już też. Kupujecie/budujecie dom, to co włożyliście w dom rodziców spisujesz na straty (nie musieliście wynajmować, zostanie dzieciom itd.) i.... masz problem rozwiązany. Warto też (chociaż nie zawsze się da) powiedzieć otwarcie rodzicom, że nie dogadujecie się pod jednym dachem, a zależy Ci na tym, żeby z powrotem było fajnie, więc idziecie na swoje (ale to możesz powiedzieć, jak już faktycznie będziecie szli na swoje). To pozwala na jako taki reset w relacjach. Znam przypadki, gdzie takie problemy wyeskalowały do wojny w rodzinie na lata.

Dzieci poznajesz na starość, małżonka przy rozwodzie, a rodzeństwo przy dziale spadku - to się zawsze sprawdza.

49

Odp: Zapis domu

Rodzice zachowują się, jak się zachowują, bo... po prostu mogą, bo im na to pozwalasz. I masz rację - dom stanowi dla nich kartę przetargową, dzięki czemu posuwają się do daleko idących manipulacji.

Gdybyś chciała pojechać po bandzie, możesz starać się o zwrot nakładów poniesionych na cudzą (w sensie czyjąś, czyli nie własną) nieruchomość, ale jeśli kiedyś nie uregulowaliście tego umową, to może być to trudne, jeżeli sami nie wykażą się dobrą wolą i nie poczują zobowiązani do poczynienia tego kroku.

Będąc na Twoim miejscu zrobiłabym jak czujesz, czyli wyprowadziła się z domu rodzinnego, nie oglądając się na rodziców i ich ewentualne histerie. Rodzice "wykazali się" wystarczająco, byś mogła bez poczucia winy układać sobie życie po swojemu. Zupełnie inną kwestię stanowi fakt, że są zdrowi, sprawni, na ten moment nie jesteś im niczego winna, to Twoja nowa rodzina i Twoje własne dobro powinny być priorytetem.

50

Odp: Zapis domu

Uwierz mi, że z moją mamą nie można normalnie usiąść i pogadać. Moja mama to straszny nerwus, powie swoje i wychodzi.
Co do zwrotu pieniędzy to mąż nazwał to "nietrafioną inwestycją". Jego najbardziej boli to, że wiele lat pracował za granicą i nic z tego nie ma, ot mamy dwa samochody, dwoje dzieci i trochę pola(działek, których nie chcemy sprzedawać a zostawić dla dzieci).  Może kiedyś, przy podziale majątku czułabym się nie fair, gdybyśmy z siostrą dostały po równo.  Rodzice wychodzą z założenia, że mamy masę pieniędzy i obrażeni, że nic w domu nie robimy. No ale wszelkie plany były kwitowane " a po co", daliśmy sobie spokój. Po zrobieniu dachu wypuściliśmy styropian niżej stropu, z myślą o ociepleniu. No ale chcielibyśmy odkopać fundamenty i je też ocieplić, bo dom podpiwniczony, sutereny nieogrzewane i "ciągnie" na górę, to babcia załamała ręce O Boże, Boże, a tata powiedział, ze jego kolega budowlaniec powiedział "a po co". No to zostało jak zostało, głową muru nie przebijemy. Bez ocieplenia przy przejściu kiedyś na gaz nie wypłacilibyśmy się, ale rodzice nie myślą, że może oni zostaną z tym problemem. Tylko, obawiam się, że jesli się wyprowadzimy, to będą mówić znajomym: źle im było? Nic się im nie wtrącaliśmy. Dzieci wybawiliśmy i taka odpłata. etc.etc.
A prawda jest taka, że kiedy się wyprowadzimy to wszyscy odetchną- i my, i oni i siostra, będzie miała pole do popisu i potwierdzi się, że to ona jest tym lepszym dzieckiem, oddanym i posłusznym rodzicom.
Wiem, jak ludzie potrafią ocenić tylko na podstawie jednej opinii, ale po mnie mogą wieszać psy, byle od moich dzieci się odpier.....
 

Olinka napisał/a:

Rodzice zachowują się, jak się zachowują, bo... po prostu mogą, bo im na to pozwalasz. I masz rację - dom stanowi dla nich kartę przetargową, dzięki czemu posuwają się do daleko idących manipulacji.

Gdybyś chciała pojechać po bandzie, możesz starać się o zwrot nakładów poniesionych na cudzą (w sensie czyjąś, czyli nie własną) nieruchomość, ale jeśli kiedyś nie uregulowaliście tego umową, to może być to trudne, jeżeli sami nie wykażą się dobrą wolą i nie poczują zobowiązani do poczynienia tego kroku.

Będąc na Twoim miejscu zrobiłabym jak czujesz, czyli wyprowadziła się z domu rodzinnego, nie oglądając się na rodziców i ich ewentualne histerie. Rodzice "wykazali się" wystarczająco, byś mogła bez poczucia winy układać sobie życie po swojemu. Zupełnie inną kwestię stanowi fakt, że są zdrowi, sprawni, na ten moment nie jesteś im niczego winna, to Twoja nowa rodzina i Twoje własne dobro powinny być priorytetem.

51

Odp: Zapis domu
liu255 napisał/a:

Uwierz mi, że z moją mamą nie można normalnie usiąść i pogadać. Moja mama to straszny nerwus, powie swoje i wychodzi.
Co do zwrotu pieniędzy to mąż nazwał to "nietrafioną inwestycją". Jego najbardziej boli to, że wiele lat pracował za granicą i nic z tego nie ma, ot mamy dwa samochody, dwoje dzieci i trochę pola(działek, których nie chcemy sprzedawać a zostawić dla dzieci).  Może kiedyś, przy podziale majątku czułabym się nie fair, gdybyśmy z siostrą dostały po równo.  Rodzice wychodzą z założenia, że mamy masę pieniędzy i obrażeni, że nic w domu nie robimy. No ale wszelkie plany były kwitowane " a po co", daliśmy sobie spokój. Po zrobieniu dachu wypuściliśmy styropian niżej stropu, z myślą o ociepleniu. No ale chcielibyśmy odkopać fundamenty i je też ocieplić, bo dom podpiwniczony, sutereny nieogrzewane i "ciągnie" na górę, to babcia załamała ręce O Boże, Boże, a tata powiedział, ze jego kolega budowlaniec powiedział "a po co". No to zostało jak zostało, głową muru nie przebijemy. Bez ocieplenia przy przejściu kiedyś na gaz nie wypłacilibyśmy się, ale rodzice nie myślą, że może oni zostaną z tym problemem. Tylko, obawiam się, że jesli się wyprowadzimy, to będą mówić znajomym: źle im było? Nic się im nie wtrącaliśmy. Dzieci wybawiliśmy i taka odpłata. etc.etc.
A prawda jest taka, że kiedy się wyprowadzimy to wszyscy odetchną- i my, i oni i siostra, będzie miała pole do popisu i potwierdzi się, że to ona jest tym lepszym dzieckiem, oddanym i posłusznym rodzicom.
Wiem, jak ludzie potrafią ocenić tylko na podstawie jednej opinii, ale po mnie mogą wieszać psy, byle od moich dzieci się odpier.....
 

Olinka napisał/a:

Rodzice zachowują się, jak się zachowują, bo... po prostu mogą, bo im na to pozwalasz. I masz rację - dom stanowi dla nich kartę przetargową, dzięki czemu posuwają się do daleko idących manipulacji.

Gdybyś chciała pojechać po bandzie, możesz starać się o zwrot nakładów poniesionych na cudzą (w sensie czyjąś, czyli nie własną) nieruchomość, ale jeśli kiedyś nie uregulowaliście tego umową, to może być to trudne, jeżeli sami nie wykażą się dobrą wolą i nie poczują zobowiązani do poczynienia tego kroku.

Będąc na Twoim miejscu zrobiłabym jak czujesz, czyli wyprowadziła się z domu rodzinnego, nie oglądając się na rodziców i ich ewentualne histerie. Rodzice "wykazali się" wystarczająco, byś mogła bez poczucia winy układać sobie życie po swojemu. Zupełnie inną kwestię stanowi fakt, że są zdrowi, sprawni, na ten moment nie jesteś im niczego winna, to Twoja nowa rodzina i Twoje własne dobro powinny być priorytetem.

A coś Ci ludzie dali ze tak bardzo przejmujesz się tym co powiedzą?.
masz męża i dzieci i to o nich w pierwszej kolejności masz dbać.
Skoro rodzie tak bardzo kochają ta twoja siostrę i tak zadbali o nią. to niech się teraz i później na starość siostra im zrewanżuje.
Nie daj sobą manipulować.
Bo skończysz tak ze ty na starość rodziców będziesz się nimi zajmować i ponosić koszty, gdzie całe życie pakowali tylko twojej siostrze a ona będzie miała luz i blues.
w najgorszym scenariuszu, jak dasz tak sobą pomiatać , twoja siostrzyczka wywali na starość waszych rodziców do ciebie a sama przejmie dom w który jeszcze wpakowaliście pieniądze

52

Odp: Zapis domu

Ostatnie zdanie zabrzmiało... przerażająco. Ale nigdy nie wiadomo, jak ktoś się zachowa, zwłaszcza jeśli ma się do kogoś żal lub jest się złym.
Cóż, ja też mam...tyle, że obiecane i nie wiem czy te obietnice staną się faktami. Siostra siedzi na swoim i jak się zamknie w domu to robi co chce. Zdaje sobie sprawę, że relacje między mną(głównie) a rodzicami pozostawiają wiele do życzenia, ale oboje są po 60tce i gdyby zapisali nam dom to byłby odpicowany od góry do dołu. Ale to ich decyzja. Zresztą, nawet sami na razie nie podejmują tematu, dwa razy ja pytałam i nie zapytam ponownie.
Ja myślami jestem w innym domu, bo tu, gdzie teraz mieszkam chyba nigdy nie będę czuła się "u siebie"
P.s. nawet nie zdajecie sobie sprawy jak się poczułam, kiedy usłyszałam, że boja się że oddam ich do domu starców! To ja porzuciłam plany, marzenia żeby zostać i pomagać im na stare lata a oni tak myślą. Boli mnie to, czego dowiedziałam się, co myślą o mnie. Nie może mi to wyjść z głowy.

Szeptuch napisał/a:
liu255 napisał/a:

Uwierz mi, że z moją mamą nie można normalnie usiąść i pogadać. Moja mama to straszny nerwus, powie swoje i wychodzi.
Co do zwrotu pieniędzy to mąż nazwał to "nietrafioną inwestycją". Jego najbardziej boli to, że wiele lat pracował za granicą i nic z tego nie ma, ot mamy dwa samochody, dwoje dzieci i trochę pola(działek, których nie chcemy sprzedawać a zostawić dla dzieci).  Może kiedyś, przy podziale majątku czułabym się nie fair, gdybyśmy z siostrą dostały po równo.  Rodzice wychodzą z założenia, że mamy masę pieniędzy i obrażeni, że nic w domu nie robimy. No ale wszelkie plany były kwitowane " a po co", daliśmy sobie spokój. Po zrobieniu dachu wypuściliśmy styropian niżej stropu, z myślą o ociepleniu. No ale chcielibyśmy odkopać fundamenty i je też ocieplić, bo dom podpiwniczony, sutereny nieogrzewane i "ciągnie" na górę, to babcia załamała ręce O Boże, Boże, a tata powiedział, ze jego kolega budowlaniec powiedział "a po co". No to zostało jak zostało, głową muru nie przebijemy. Bez ocieplenia przy przejściu kiedyś na gaz nie wypłacilibyśmy się, ale rodzice nie myślą, że może oni zostaną z tym problemem. Tylko, obawiam się, że jesli się wyprowadzimy, to będą mówić znajomym: źle im było? Nic się im nie wtrącaliśmy. Dzieci wybawiliśmy i taka odpłata. etc.etc.
A prawda jest taka, że kiedy się wyprowadzimy to wszyscy odetchną- i my, i oni i siostra, będzie miała pole do popisu i potwierdzi się, że to ona jest tym lepszym dzieckiem, oddanym i posłusznym rodzicom.
Wiem, jak ludzie potrafią ocenić tylko na podstawie jednej opinii, ale po mnie mogą wieszać psy, byle od moich dzieci się odpier.....
 

Olinka napisał/a:

Rodzice zachowują się, jak się zachowują, bo... po prostu mogą, bo im na to pozwalasz. I masz rację - dom stanowi dla nich kartę przetargową, dzięki czemu posuwają się do daleko idących manipulacji.

Gdybyś chciała pojechać po bandzie, możesz starać się o zwrot nakładów poniesionych na cudzą (w sensie czyjąś, czyli nie własną) nieruchomość, ale jeśli kiedyś nie uregulowaliście tego umową, to może być to trudne, jeżeli sami nie wykażą się dobrą wolą i nie poczują zobowiązani do poczynienia tego kroku.

Będąc na Twoim miejscu zrobiłabym jak czujesz, czyli wyprowadziła się z domu rodzinnego, nie oglądając się na rodziców i ich ewentualne histerie. Rodzice "wykazali się" wystarczająco, byś mogła bez poczucia winy układać sobie życie po swojemu. Zupełnie inną kwestię stanowi fakt, że są zdrowi, sprawni, na ten moment nie jesteś im niczego winna, to Twoja nowa rodzina i Twoje własne dobro powinny być priorytetem.

A coś Ci ludzie dali ze tak bardzo przejmujesz się tym co powiedzą?.
masz męża i dzieci i to o nich w pierwszej kolejności masz dbać.
Skoro rodzie tak bardzo kochają ta twoja siostrę i tak zadbali o nią. to niech się teraz i później na starość siostra im zrewanżuje.
Nie daj sobą manipulować.
Bo skończysz tak ze ty na starość rodziców będziesz się nimi zajmować i ponosić koszty, gdzie całe życie pakowali tylko twojej siostrze a ona będzie miała luz i blues.
w najgorszym scenariuszu, jak dasz tak sobą pomiatać , twoja siostrzyczka wywali na starość waszych rodziców do ciebie a sama przejmie dom w który jeszcze wpakowaliście pieniądze

53

Odp: Zapis domu
liu255 napisał/a:

P.s. nawet nie zdajecie sobie sprawy jak się poczułam, kiedy usłyszałam, że boja się że oddam ich do domu starców! To ja porzuciłam plany, marzenia żeby zostać i pomagać im na stare lata a oni tak myślą. Boli mnie to, czego dowiedziałam się, co myślą o mnie. Nie może mi to wyjść z głowy.

Sama widzisz, że to się nie sprawdza. Możesz stawać na rzęsach, a oni i tak będą skupiać się na tym, co ich dotknie, nie doceniając Twoich chęci i starań.

A gdybyś powiedziała im wprost, co czujesz i myślisz na ten temat, dokładnie tak, jak to opisałaś? Nieważne jak zareagują, ważne, że Ty głośno to wyrazisz i być może coś u nich kiedyś w końcu zaskoczy. Masz prawo do swoich uczuć, a rodzice wbijają Cię w poczucie winy i to wyłącznie dlatego, że sami ze sobą mają problemy, a nazywając rzeczy po imieniu - stosują wstrętną manipulację.

Generalnie relacja, jaką tworzycie, jest co najmniej dla Ciebie i męża toksyczna, o czym doskonale świadczy choćby Twoje samopoczucie i chęć ucieczki z tego domu. Zresztą na dzieci też ma ogromny wpływ.

54

Odp: Zapis domu

Kiedyś powiedziałam mamie, że czuję się nieakceptowana, to odpowiedziała, że za dużo książek się naczytałam. W sensie takim, że w książkach czy poradnikach hmmm nie wiem, jak to nazwać, ludzie mówią o swoich uczuciach, wyrażają głośno co ich boli i im nie odpowiada. U mnie w domu nigdy tego nie bylo, nie pamiętam słowa kocham z ust rodziców. Może padło, kiedy byłam małym dzieckiem. Rodzice baaardzo nas strzegli. Nie było wyjść na imprezy, wyjazdu na kolonię ( bo coś się stanie), rok temu nawet, jak wracając z dziećmi ze spaceru wstąpiłam na zaproszenie do sąsiadki, nasze dzieci bawiły się na ich placu zabaw, to babcia powiedziała mi: oni nie lubią, ja ktoś do nich przychodzi. Odseparowaliby nas od wszystkich.
Ja, niestety! widzę wiele cech rodziców i dziadków we mnie....a nie chce być taka jak oni. Mimo, że dzieci dają w kość mówię im że ich kocham, chwalę, kiedy zrobią coś fajnie, staram się motywować, opowiadać o świecie, a starszy syn jest tego świata ciekawy. Ja nie byłam chwalona, jak w większości domów wytykane były tylko błędy, a dobrze zrobione rzeczy nie były zauważane.
Wiem, że mój tata też nie był akceptowany jako zięć ich jedynaczki. Stąd też zaczęły się problemy z piwkowaniem. Teraz już jest on w doskonałej komitywie z teściową, za to teraz my jesteśmy na świeczniku.
Każdy jest głupi, tylko u nas w domu wszyscy( no chyba z wyjątkiem mnie i męża) myślą i żyją tak, jak trzeba. 

Olinka napisał/a:
liu255 napisał/a:

P.s. nawet nie zdajecie sobie sprawy jak się poczułam, kiedy usłyszałam, że boja się że oddam ich do domu starców! To ja porzuciłam plany, marzenia żeby zostać i pomagać im na stare lata a oni tak myślą. Boli mnie to, czego dowiedziałam się, co myślą o mnie. Nie może mi to wyjść z głowy.

Sama widzisz, że to się nie sprawdza. Możesz stawać na rzęsach, a oni i tak będą skupiać się na tym, co ich dotknie, nie doceniając Twoich chęci i starań.

A gdybyś powiedziała im wprost, co czujesz i myślisz na ten temat, dokładnie tak, jak to opisałaś? Nieważne jak zareagują, ważne, że Ty głośno to wyrazisz i być może coś u nich kiedyś w końcu zaskoczy. Masz prawo do swoich uczuć, a rodzice wbijają Cię w poczucie winy i to wyłącznie dlatego, że sami ze sobą mają problemy, a nazywając rzeczy po imieniu - stosują wstrętną manipulację.

Generalnie relacja, jaką tworzycie, jest co najmniej dla Ciebie i męża toksyczna, o czym doskonale świadczy choćby Twoje samopoczucie i chęć ucieczki z tego domu. Zresztą na dzieci też ma ogromny wpływ.

55

Odp: Zapis domu

Zmarnowaliście 90tyś.
Zdąża się.
Ale te 90tyś nie jest warte waszego zdrowia,ani szczęścia waszej rodziny. bo to zacznie się odbijać na waszych dzieciach. no i przede wszystkim na waszym małżeństwie.
Nigdy ich nie zadowolisz, Olinka naprawdę dobrze to ujęła.
Zawsze będziesz tą gorsza córka w ich oczach.
nic nie jesteś im winna, skoro ci nie szanują to wyprowadź się i zerwij kontakt.
Nich sie siostrzyczka wszystkim zajmie.
a ty ignoruj telefony i prośby, niech maja to na co sobie zapracowali.

56

Odp: Zapis domu

Dzisiaj rano, stoję koło drzwi wejściowych domu, ja wychodzę, a moja siostra i tata wchodzą. Siostra najpierw obserwowała podłogę, a za chwilę spojrzała przed siebie i minęła mnie. Nawet nie popatrzyła na mnie, jakby mnie nie było. Ale tego rodzice nie widzą. Bazują na tym, co ona im powie. Może rozmawiają o tym, że jej źle że się do niej nie odzywam itd.  A ona sama też się do mnie nie odzywa, nawet zwykłego czesć nie powie, teraz to już nawet nie patrzy na mnie

57

Odp: Zapis domu
liu255 napisał/a:

Dzisiaj rano, stoję koło drzwi wejściowych domu, ja wychodzę, a moja siostra i tata wchodzą. Siostra najpierw obserwowała podłogę, a za chwilę spojrzała przed siebie i minęła mnie. Nawet nie popatrzyła na mnie, jakby mnie nie było. Ale tego rodzice nie widzą. Bazują na tym, co ona im powie. Może rozmawiają o tym, że jej źle że się do niej nie odzywam itd.  A ona sama też się do mnie nie odzywa, nawet zwykłego czesć nie powie, teraz to już nawet nie patrzy na mnie

Ale Ty do niej też możesz pierwsza się odezwać. Musisz wyzbywać się wiecznych pretensji, bo nie masz wpływu na ich życie, na swoje już tak.

58

Odp: Zapis domu

Jasne że jej mówiłam, ale wychodzę z założenia, że jeśli ktoś gdzieś przychodzi to się pierwszy wita. Ona pierwsza nigdy się nie odezwała.

wieka napisał/a:
liu255 napisał/a:

Dzisiaj rano, stoję koło drzwi wejściowych domu, ja wychodzę, a moja siostra i tata wchodzą. Siostra najpierw obserwowała podłogę, a za chwilę spojrzała przed siebie i minęła mnie. Nawet nie popatrzyła na mnie, jakby mnie nie było. Ale tego rodzice nie widzą. Bazują na tym, co ona im powie. Może rozmawiają o tym, że jej źle że się do niej nie odzywam itd.  A ona sama też się do mnie nie odzywa, nawet zwykłego czesć nie powie, teraz to już nawet nie patrzy na mnie

Ale Ty do niej też możesz pierwsza się odezwać. Musisz wyzbywać się wiecznych pretensji, bo nie masz wpływu na ich życie, na swoje już tak.

59

Odp: Zapis domu

To też nie chodzi o pretensje. Skoro nie patrzysz na kogoś, to nie chcesz mieć z nim kontaktu, nawet wzrokowego. Po co się płaszczyć? Ja staram się nawiązać ten kontakt, ona nie.

60

Odp: Zapis domu
liu255 napisał/a:

To też nie chodzi o pretensje. Skoro nie patrzysz na kogoś, to nie chcesz mieć z nim kontaktu, nawet wzrokowego. Po co się płaszczyć? Ja staram się nawiązać ten kontakt, ona nie.

Niedobrze być takim zasadniczym, ale jak próbujesz nawiązywać kontakt, a siostra nie chce, to trudno, chodzi o to, żebyś nie miała o to pretensji, bo to Ci w niczym nie pomaga, wręcz odwrotnie.

61

Odp: Zapis domu

Ja wychodzę z założenia, że życie jest zbyt krótkie żeby byc obrażonym na cały świat. Nie jest tak, że ja jestem zła na rodziców lub siostrę, po prostu mam do nich żal. Zwłaszcza do rodziców, że nie traktują nas na równi.siostra nie potrzebuje mieć kontaktu ze mna- w porządku, tak bywa. Tylko głównie przez jej zacięcie to będzie się ciągnęło w nieskończoność.

wieka napisał/a:
liu255 napisał/a:

To też nie chodzi o pretensje. Skoro nie patrzysz na kogoś, to nie chcesz mieć z nim kontaktu, nawet wzrokowego. Po co się płaszczyć? Ja staram się nawiązać ten kontakt, ona nie.

Niedobrze być takim zasadniczym, ale jak próbujesz nawiązywać kontakt, a siostra nie chce, to trudno, chodzi o to, żebyś nie miała o to pretensji, bo to Ci w niczym nie pomaga, wręcz odwrotnie.

62

Odp: Zapis domu

Życie jest też zbyt krótkie, by wiecznie czuć do kogoś żal czy pretensje. Jest też zbyt krótkie, by żyć czyimś życiem zamiast swoim.
Czy teraz to ważne, że rodzice tak a nie inaczej traktowali Cię jako dziecko? Skup się na tym, aby swoim dzieciom dać to co najlepsze. poświęcaj czas, przytulaj, chwal, mów, że kochasz każdego dnia. Za dużo rozpamietujesz-a to rodzice to i tamto, a to siostra, a co ktoś pomyśli i powie. ile czasu i energii tracisz na te rozmyślania.
Żyjcie i róbcie z mężem tak, aby Waszej rodzinie było jak najlepiej bez celowego urazania kogokolwiek.

63

Odp: Zapis domu

Ewe131 ma rację, bardzo dużo energii traci się na żale i rozgrzebywanie spraw, które najlepiej byłoby w końcu zamknąć. 
Owszem, to jest trudne, żeby pewne rzeczy wybaczyć, ale warto pamiętać, że wybacza się dla siebie samego, a osoba, której ten "akt" dotyczy nawet nie musi o tym wiedzieć. Czasem też dla własnego, wewnętrznego spokoju warto odpuścić, ale od toksycznych osób należy się po prostu odciąć.
Jeśli jakaś relacja Ci na pewno nie służy, to zadaj sobie pytanie dlaczego właściwie Ci na niej zależy i jeśli uznasz, że nie znajdujesz takich argumentów, a kontakt z daną osobą więcej zabiera niż wnosi, to odpowiedź chyba sama się nasuwa.

64

Odp: Zapis domu

Pisałam o tym dlatego, aby pokazać, że być może takie ukrywanie dzieci przed światem powoduje, że stają się aspołeczne lub wręcz odwrotnie- bez umiaru korzystają z życia.
Co do rozmyślania, to ja już taka jestem. Analizuję wiele wariantów zanim jeszcze przychodzi na to czas. Niestety, taka wada. Zazdroszczę tym, którzy aż tak mocno nie przejmują się wszystkim.
Nigdy, przenigdy nie chciałabym nikogo urazić. Mam tylko nadzieję, że rodzice zaakceptują naszą decyzję i że siostra nie będzie mnie dołować ani szantażować, bo wiem, że będzie smsy słać.

Ewe131 napisał/a:

Życie jest też zbyt krótkie, by wiecznie czuć do kogoś żal czy pretensje. Jest też zbyt krótkie, by żyć czyimś życiem zamiast swoim.
Czy teraz to ważne, że rodzice tak a nie inaczej traktowali Cię jako dziecko? Skup się na tym, aby swoim dzieciom dać to co najlepsze. poświęcaj czas, przytulaj, chwal, mów, że kochasz każdego dnia. Za dużo rozpamietujesz-a to rodzice to i tamto, a to siostra, a co ktoś pomyśli i powie. ile czasu i energii tracisz na te rozmyślania.
Żyjcie i róbcie z mężem tak, aby Waszej rodzinie było jak najlepiej bez celowego urazania kogokolwiek.

65

Odp: Zapis domu

Smutne to, ale nie mam żadnych albo nie mam zdrowych relacji z siostrą.
Wczoraj mąż powiedział mi tak samo - odciąć się. Nie chcę się odcinać. Myślę, że na odległość będzie lepiej. Widocznie nie potrafimy tak codziennie ze sobą funkcjonować.

Olinka napisał/a:

Ewe131 ma rację, bardzo dużo energii traci się na żale i rozgrzebywanie spraw, które najlepiej byłoby w końcu zamknąć. 
Owszem, to jest trudne, żeby pewne rzeczy wybaczyć, ale warto pamiętać, że wybacza się dla siebie samego, a osoba, której ten "akt" dotyczy nawet nie musi o tym wiedzieć. Czasem też dla własnego, wewnętrznego spokoju warto odpuścić, ale od toksycznych osób należy się po prostu odciąć.
Jeśli jakaś relacja Ci na pewno nie służy, to zadaj sobie pytanie dlaczego właściwie Ci na niej zależy i jeśli uznasz, że nie znajdujesz takich argumentów, a kontakt z daną osobą więcej zabiera niż wnosi, to odpowiedź chyba sama się nasuwa.

Posty [ 1 do 65 z 67 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024