Moja hinduska przygoda - aktualizacja - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 239 ]

66

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Witold41 napisał/a:
67Eve napisał/a:

Nie wiem, co to była za historia, chyba nie czytałam wtedy. Usunąłeś?
Ale cieszę się, że udało Wam się dogadać. Czasem, zwłaszcza jak są dzieci, warto schować dumę do kieszeni i się w zgodzie rozstać zamiast mścić się za krzywdę. Myślę, że tak rozwiązując sprawę zyskałeś szacunek dzieci i, choć to już może Cię teraz nie obchodzić, szacunek byłej żony.

Szacunek żony? Dobre sobie, aż parsknąłem. Nie mam go od dawna, i nie wygląda to jak bym zyskał, nie mniej, nie robię tego dla szacunku. Uważam że tak się powinno postąpić, i tyle.
Szacunek dzieci? One pojęcia nie mają z jakiego powodu się rozstajemy, i co mamusia "odwaliła".

Tak, historia musiała zostać usunięta. Mogę ew. podesłać na priv.

Ciekawa jestem, możesz wysłać.
A wracając do dzieci, to myślę że nie ma powodu ich mieszać w to wszystko i dobrze, że nie wiedzą.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Co słychać dalej w tej historii?

68

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
szeptem napisał/a:

Co słychać dalej w tej historii?

Aktualnie bez zmian.

Jestem po wizycie kuratora, i czekam cierpliwie na rozprawę we wrześniu. Utrzymuję z JŻ oszczędną relację, jedynie skupiając się na sprawach dzieci.

I staram się jakoś wszystko sobie na nowo poukładać.

69

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Czasem żałuję że oryginalnego wątku już nie ma. Zwłaszcza pamiętam tych wytykających mi pisanie bzdur.

Tym czasem ta bzdura dzieje się dalej.

Kilka dni temu doszło do spotkania. Matka moich dzieci odbywa właśnie podróż/przygodę życia zwiedzając stolicę Indii, i nie jest to jej główny cel wizyty. Wygląda na to że wszystko idzie świetnie.

Tak tylko wspominam, bo obiecałem że dopiszę ciąg dalszy. A to raczej jeszcze nie koniec. Tymczasem ja szykuję się fizycznie i psychicznie do wrześniowej sprawy rozwodowej, by zamknąć bezpowrotnie ten temat.

A tym wszystkich jasnowidzom, którzy z góry już wiedzą jak coś się skończy i co jest trollingiem bzdurą a co nie - życzę bardziej otwartej głowy. Dzieją się czasem rzeczy które nie śniły się filozofom.

C.D.N.

70 Ostatnio edytowany przez Witold41 (2022-08-23 11:14:28)

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

dubel

71

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Śledzę ten watek gdyż pomimo że jest na forum jednostkowy to w rzeczywistości bardzo popularny. Ile to ludzi zakochuje się wirtualnie pożucając rodzinę ile oddaje swój cały majątek i jeszcze bierze pożyczki dla kochanki/ka ? Sami czytacie co miesiąc a to tylko procent bo reszta nie jest medialnie nagłośniania. Z histori autora jasno wynika że bzdetem jest wtłaczane mężczyznom wielu zasad natomiast kraje dalekiego zachodu i południa wyposażają ich w całkiem inne umiejętności obce polakom jak odpowiedni ,,bajer" umiejętnośc kłamania i manipulowania i szereg innych które umieją opętać. Ciekawi mnie jak to się zakonczy (chociaż to już koniec bo pojechała) ale nie za miesiąc nie za rok ale tak za pięć lat gdy jak w każdym małżeństwie jej związek będzie ,,nudny" bo jak długo można karmić się słowami. Dochodzi też bariera kulturowo mentalna nie wspominając o wierze (nie wiem jakiej jest wiary bo w Indiach ich jest kilka). No cóż kobieta się zakochała, straciła racjonalne myślenie i priorytety w zakresie funkcjonowania rodziny. Nie szkoda mi jej ani nie żal lecz Ciebie autorze gdyż doświadczasz kopa od życia (nie tylko ty) na które nie zasłużyłeś. Potrzebujesz dużo pomocy i zrozumienia lecz niestety to ty musisz to dawać dzieciom. Nie jestem wstanie pojąć (zrozumieć tego się nie da ) co ma nasrane twoja jeszcze żona , jakie ma plany wobec siebie bo nie dzieci gdyż ma je w du[pie tak naprawdę gdyż jak sfinalizuje związek nowy i zaciąży w ogóle straci kontak z dziećmi no może poprzez telefon pare słów. Smutna to historia i pewnie posłużyłaby na niejeden scenariusz filmowy ale życie to nie film i tu nie będzie hepi-endu lecz kiedyś ból i żal od skrzywdzonych (dzieci).

72

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Witold41 napisał/a:

Czasem żałuję że oryginalnego wątku już nie ma.

Doprawdy? Spazmy i histerie twojej żonki, a w efekcie twoje nalegania na usunięcie poprzedniego wątku, rozwaliły i moderację i połowę forum.
A ty po tym wszystkim beztrosko dopisujesz sobie dalszy ciąg. Po co, jeśli usunięcie początku było sprawą życia i śmierci podobno?
Wyjątkowa bezczelność, głupota i zadufanie.

73

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
normalnyjestem napisał/a:

Nie szkoda mi jej ani nie żal lecz Ciebie autorze gdyż doświadczasz kopa od życia (nie tylko ty) na które nie zasłużyłeś. Potrzebujesz dużo pomocy i zrozumienia lecz niestety to ty musisz to dawać dzieciom. Nie jestem wstanie pojąć (zrozumieć tego się nie da ) co ma nasrane twoja jeszcze żona , jakie ma plany wobec siebie bo nie dzieci gdyż ma je w du[pie tak naprawdę gdyż jak sfinalizuje związek nowy i zaciąży w ogóle straci kontak z dziećmi no może poprzez telefon pare słów. Smutna to historia i pewnie posłużyłaby na niejeden scenariusz filmowy ale życie to nie film i tu nie będzie hepi-endu lecz kiedyś ból i żal od skrzywdzonych (dzieci).

Dziękuję. Myślę jednak że ten kop był mi potrzebny. Bardzo z niego korzystam, i zmieniłem swoje życie, i pomijając ból straty (żony/rodziny kompletnej), jestem zadowolony ze swojego obecnego życia, i pomijając chwilowe doły, idzie dobrze. Dzieci się zaadaptowały, ja się rozwijam. Ja paradoksalnie, trochę JŻ rozumiem. Ot, przyszedł kryzys, zrewidowanie tego czego chce od życia, i wymyśliła, że chce jeszcze raz spróbować z kimś innym, to jej słowa.

Kontaktu z dziećmi raczej nie straci. Widzę że na jej własny sposób jej zależy. Jest z nimi w stałym kontakcie. Mieszka blisko, widują się prawie codziennie, zabrała je na wakacje. Na razie to wszystko jakoś się trzyma kupy, a dzieci nie cierpią. Więc nie, nie ma ich w dupie, i raczej nigdy mieć nie będzie, choć jeśli faktycznie urodzi hindusowi dzieci, może być różnie. Ale nie sądzę by się od nich odcięła. Widzę jaką mocną ma relację, zwłaszcza z córką. Historia czy smutna? Na pewno jest wartościową lekcją. Szkoda trochę że po wszystkim matka nie umiała zachować trochę fasonu i utrzymać ze mną zdrową neutralną relację. Kontakty są oschłe. Ale ok, mnie nie zależy. Byle dbała o dzieci. Co do happy endu dla niej? Wszystko może się zdarzyć, jak zawsze. Może będzie, może i nie będzie. A może okazać się że nawet jak po 5 latach dopadnie ich rutyna, a młody hindus zamieni ją na lepszy model, ona i tak nie będzie niczego żałować, bo w życiu piękne są tylko chwile, a jej zostanie pamiątka w postaci dziecka/dzieci. Któż to wie.

Sam jestem ciekawy, jak to się zakończy.

Na razie przede mną kolejne doświadczenie - rozwód za 2 tygodnie.

Ale jestem dobrej myśli. Ostatni rok był dla mni niesamowitą jazdą. Wyniosłem z niego bardzo wiele, choć koszt był srogi. Ale dzięki temu lekcja będzie zapamiętana.

A jej jednak mi szkoda. Ewidentnie nie przemyślała paru kwestii, i mogła to wszystko rozegrać dużo lepiej. Jasne, skoro niekochała mnie, należało odejść, ale ona zrobiła to w najgorszy możliwy sposób, nawet zrażając do siebie własną matkę.

Kiedyś może tego bardzo żałować.

74

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Witold41 napisał/a:

Kiedyś może tego bardzo żałować.

Tylko w jednym przypadku - jeśli on ją kopnie.

75

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
maku2 napisał/a:
Witold41 napisał/a:

Kiedyś może tego bardzo żałować.

Tylko w jednym przypadku - jeśli on ją kopnie.

Twoim zdaniem czego taka kobieta będzie wtedy żałować, małżeństwa, które już teraz dla niej nic nie znaczy, czy tego że z Hindusem ostatecznie nie wyszło?

76

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
maku2 napisał/a:
Witold41 napisał/a:

Kiedyś może tego bardzo żałować.

Tylko w jednym przypadku - jeśli on ją kopnie.

Nie, nie to. Ja miałem na myśli relacje z matką.

77

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
KoralinaJones napisał/a:
maku2 napisał/a:
Witold41 napisał/a:

Kiedyś może tego bardzo żałować.

Tylko w jednym przypadku - jeśli on ją kopnie.

Twoim zdaniem czego taka kobieta będzie wtedy żałować, małżeństwa, które już teraz dla niej nic nie znaczy, czy tego że z Hindusem ostatecznie nie wyszło?

MZ nie, nie będzie żałować ani małżeństwa które nic już nie znaczy, ani tego że przygoda się skończyła (o ile się skończy). Raczej tego jak rozegrała to wszystko i jakie to przyniesie konsekwencje.
Ale może się mylę, i wszystko się ułoży. W sumie - tak by było najlepiej.

78

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
KoralinaJones napisał/a:
maku2 napisał/a:
Witold41 napisał/a:

Kiedyś może tego bardzo żałować.

Tylko w jednym przypadku - jeśli on ją kopnie.

Twoim zdaniem czego taka kobieta będzie wtedy żałować, małżeństwa, które już teraz dla niej nic nie znaczy, czy tego że z Hindusem ostatecznie nie wyszło?

Nie znam kobiety. Ale jeśli ona leci na wielbiciela z sieci niszcząc swoje małżeństwo, kontakty z rodziną, przyszłe relacje z dziećmi...to stawiam na hindusa.

Witold41 napisał/a:

Nie, nie to. Ja miałem na myśli relacje z matką.

O to się nie martw jakoś się ułożą.

Witold41 napisał/a:

Ale może się mylę, i wszystko się ułoży. W sumie - tak by było najlepiej.

Co masz na myśli pisząc - ułożą?

79

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

małżeńśtwa również może żałować.
ja się mocno zastanawiałam dlaczego romanse tak rzadko się kończą długoletnimi związkami - no bo ludzie się zakochują codziennie i czemu akurat jak się zakochają w ramach romansu to często się to rozpada? a no właśnie dlatego że jak opadnie eksytacja i motylki to zaczynają dopiero dostrzegać STRATY. jak się wiąże dwóch singli to motylki też opadają i przechodzi się do kolejnej fazy w sposób naturalny. a w takich wypadkach nagle ci ludzie budzą się i widzą co dla tej drugiej osoby zostawili - rodzinę, pracę, znajomych, etc. na tym etapie ona tego totalnie nie widzi, myśli i czuje że ją jedyną na całym świecie trafiła TAAAKAAA strzała amora i że takie emocje będą jej towarzyszyć do końća życia. a nie będą. motylki zawsze opadają. nie znaczy to oczywiście że taka osoba będzie chciała wrócić do małżeństwa (z wielu powodów), ale w pewien sposób może żałować.

80

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
maku2 napisał/a:

Co masz na myśli pisząc - ułożą?

Że to wszystko za jakiś czas, ona osobno ja osobno, zacznie trochę lepiej funkcjonować, że uda się utrzymać neutralną relację jako rodzice wspólnych dzieci.

A jej wybory zostaną zaakceptowane przez pozostałych.

81

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
anna.zakochana napisał/a:

małżeńśtwa również może żałować.
ja się mocno zastanawiałam dlaczego romanse tak rzadko się kończą długoletnimi związkami - no bo ludzie się zakochują codziennie i czemu akurat jak się zakochają w ramach romansu to często się to rozpada? a no właśnie dlatego że jak opadnie eksytacja i motylki to zaczynają dopiero dostrzegać STRATY. jak się wiąże dwóch singli to motylki też opadają i przechodzi się do kolejnej fazy w sposób naturalny. a w takich wypadkach nagle ci ludzie budzą się i widzą co dla tej drugiej osoby zostawili - rodzinę, pracę, znajomych, etc. na tym etapie ona tego totalnie nie widzi, myśli i czuje że ją jedyną na całym świecie trafiła TAAAKAAA strzała amora i że takie emocje będą jej towarzyszyć do końća życia. a nie będą. motylki zawsze opadają. nie znaczy to oczywiście że taka osoba będzie chciała wrócić do małżeństwa (z wielu powodów), ale w pewien sposób może żałować.

W punk , znam kilka takich przypadków. Co to była za miłość z kochankiem, szaleństwo aż nogami przebierała byle szybciej porzucić męża bo kochaś spragniony księżniczki. Szaleństwo w pierwszym roku istne aż niesmak budziło wśród rodziny i znajomych (jakby rozum straciła zachowanie nawet nie dorównywało małolaty). Lata mijały, facet otrząsnął się i po kilku latach znalazł sobie kobietę z którą jest i chyba będzie a ona ? no cóż po 2 latach kochaś wyprowadził się, kolejny a raczej kolejni zmieniali się co kilka miesięcy ( wiem bo to była daleka rodzina i zawodowo mijamy się). Mineło ponad 10 lat jakiegoś dużo starszego złapała, ma dziecko i żyją sobie skromnie i cicho. Bardzo zmieniła się, już nie ubiera się ,,krzykliwie" , praca - dom żadnych wczasów. Czy żałuje ? trudno powiedzieć przecież przeżyła takie wspaniałe chwile z kochankiem / ami. Nie rozmawiałem od rozpadu z nią i nie ma ochoty na rozmowę chociaż kusi a z drugiej strony ? przecież kłamca i oszust nigdy nie powie prawdy. Po co to pisze ? ano autorze byś zrozumiał jedno : nigdy przenigdy nigdy nie usłyszysz od ex żony przeprosin za krzywdę wyrządzoną tobie. Może po rozwodzie bąknie krótkie ,,przepraszam" ale czy szczere? oraz zapamiętaj że jej już nie ma jako żony i nigdy nie będzie (nie dopuść do tego i nie daj się zmanipulować) bo dla niej jesteś aktualnie z tego co piszesz nieznajomym facetem który jeszcze komplikuje związek z upragnionym ukochanym a może i jesteś jej wrogiem. A może i ty spotkasz kogoś z kim zapragniesz stworzyć związek małżeński pomimo wszystko z kimś wartościowym czego Ci życzę.

82

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Co nowego, Witoldzie, w tej historii?

83

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
szeptem napisał/a:

Co nowego, Witoldzie, w tej historii?

Na razie cisza i spokój. Mija drugi miesiąc od rozwodu który trwał 25 min i skończył się tak jak zaplanowaliśmy, z poszanowaniem wszystkich ugód zawartych wcześniej u mediatora. Zostałem z dziećmi, matka wywiązuje się na razie ze wszystkich ustaleń, i żyjemy sobie spokojnie.

Ja zredukowałem praktycznie do zera kontakty osobiste z matką dzieci, wszystko co dotyczy dzieci ustalamy przez komunikator/telefon, na razie bez zgrzytów.

Nie wiem co się u niej dzieje, i nie wnikam, ale książę jeszcze się chyba nie pojawił, jednak romans trwa, gdyż w sądzie przyznała że pozostaje w związku. Wcześniej czy później, przyjedzie, jestem pewny.

A ja, pomijając wahania emocjonalne, żyję spokojnie jak nigdy.

84

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Czy oni się w końcu spotkali na żywo, czy wciąż to jest internetowy romans?

85 Ostatnio edytowany przez Anders11 (2022-11-03 14:18:02)

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Witold41-jak można rozwalić rodzinę dla takiej relacji?Dla mnie Twoja Ex ma chyba coś z głową.Na szczescie   to nie jest już Twój problem.Zderzenie ze ścianą nastąpi bardzo szybko.Cytując klasyka "jest na dobrym kursie i ścieżce"

86

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Witold41 napisał/a:
szeptem napisał/a:

Co nowego, Witoldzie, w tej historii?

Na razie cisza i spokój. Mija drugi miesiąc od rozwodu który trwał 25 min i skończył się tak jak zaplanowaliśmy, z poszanowaniem wszystkich ugód zawartych wcześniej u mediatora. Zostałem z dziećmi, matka wywiązuje się na razie ze wszystkich ustaleń, i żyjemy sobie spokojnie.

Ja zredukowałem praktycznie do zera kontakty osobiste z matką dzieci, wszystko co dotyczy dzieci ustalamy przez komunikator/telefon, na razie bez zgrzytów.

Nie wiem co się u niej dzieje, i nie wnikam, ale książę jeszcze się chyba nie pojawił, jednak romans trwa, gdyż w sądzie przyznała że pozostaje w związku. Wcześniej czy później, przyjedzie, jestem pewny.

A ja, pomijając wahania emocjonalne, żyję spokojnie jak nigdy.

Czyli powoli do przodu
Powodzenia

O księciu jak się pojawi to chciał nie chciał się
dowiesz jakoś tak to jest .
Najistotniejsze żeby to nie miało jakigoś wpływu znaczącego na Ciebie

87

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Anders11 napisał/a:

Witold41-jak można rozwalić rodzinę dla takiej relacji?Dla mnie Twoja Ex ma chyba coś z głową.Na szczescie   to nie jest już Twój problem.Zderzenie ze ścianą nastąpi bardzo szybko.Cytując klasyka "jest na dobrym kursie i ścieżce"

Ja akurat wiem/rozumiem jej motywy.

Bo nie tylko ona tak ma - to bardzo powszechne teraz, im więcej czytam ludzkich historii, im więcej prywatnie rozmawiam z kobietami i facetami po zdradach,  tym częściej widzę ten schemat. Znudzone domem i obowiązkami atrakcyjne 40 latki szukają emocji poza domem, bo kastrowani mężowie którzy popadają w depresję, nie są ani atrakcyjni ani nie dostarczają emocji. Kobiety nie wierzą że faceci mogą się zmienić, w dodatku nagle dostrzegają upływający czas, i że jest to coś najcenniejszego, i postanawiają że nie zmarnują pozostałych lat, że jeszcze chcą coś poczuć, ale po co ryzykować z obecnym partnerem, przecież on i tak się nie zmieni. W tym momencie wchodzą młodsi, którzy podbijają do starszych, co jest coraz częstsze (znak czasów), więc w kobiecie rośnie pewność siebie, i nagle dostają odwagi by zawalczyć o siebie i swoje szczęście. A reszta już nie jest tak ważna.

Tak. To już nie mój problem. Ale wbrew temu co tu wiele razy słyszałem - uważam że nie macie racji - jej związek - ma takie same szanse powodzenia jak każdy inny, i mimo tego że zaraz powiedzą ludzie a bo różnica wieku, a bo różnica kultur - oni faktycznie trafili jak swój na swego więc równi dobrze może to wypalić.

A na koniec jest jeszcze jedna moja myśl, którą tu już podawałem. Ona nie żałuje ani chwili. Nawet gdyby to nie wypaliło, i tak dostarczyło jej pewnie więcej emocji niż ostatnie 5-10 lat ze mną. I ja to rozumiem.

88

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
paslawek napisał/a:
Witold41 napisał/a:
szeptem napisał/a:

Co nowego, Witoldzie, w tej historii?

Na razie cisza i spokój. Mija drugi miesiąc od rozwodu który trwał 25 min i skończył się tak jak zaplanowaliśmy, z poszanowaniem wszystkich ugód zawartych wcześniej u mediatora. Zostałem z dziećmi, matka wywiązuje się na razie ze wszystkich ustaleń, i żyjemy sobie spokojnie.

Ja zredukowałem praktycznie do zera kontakty osobiste z matką dzieci, wszystko co dotyczy dzieci ustalamy przez komunikator/telefon, na razie bez zgrzytów.

Nie wiem co się u niej dzieje, i nie wnikam, ale książę jeszcze się chyba nie pojawił, jednak romans trwa, gdyż w sądzie przyznała że pozostaje w związku. Wcześniej czy później, przyjedzie, jestem pewny.

A ja, pomijając wahania emocjonalne, żyję spokojnie jak nigdy.

Czyli powoli do przodu
Powodzenia

O księciu jak się pojawi to chciał nie chciał się
dowiesz jakoś tak to jest .


Najistotniejsze żeby to nie miało jakigoś wpływu znaczącego na Ciebie

Dzieki. Oczywiście że się dowiem, ale to nie ma znaczenia. Ciekawy tylko jestem reakcji dzieci i jej rodziców, to będzie interesująca obserwacja.

Jeśli chodzi o wpływ - to bardzo uczciwie pracuję nad tym żeby nie miało.

89

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Witold41 napisał/a:
Anders11 napisał/a:

Witold41-jak można rozwalić rodzinę dla takiej relacji?Dla mnie Twoja Ex ma chyba coś z głową.Na szczescie   to nie jest już Twój problem.Zderzenie ze ścianą nastąpi bardzo szybko.Cytując klasyka "jest na dobrym kursie i ścieżce"

Ja akurat wiem/rozumiem jej motywy.

Bo nie tylko ona tak ma - to bardzo powszechne teraz, im więcej czytam ludzkich historii, im więcej prywatnie rozmawiam z kobietami i facetami po zdradach,  tym częściej widzę ten schemat. Znudzone domem i obowiązkami atrakcyjne 40 latki szukają emocji poza domem, bo kastrowani mężowie którzy popadają w depresję, nie są ani atrakcyjni ani nie dostarczają emocji. Kobiety nie wierzą że faceci mogą się zmienić, w dodatku nagle dostrzegają upływający czas, i że jest to coś najcenniejszego, i postanawiają że nie zmarnują pozostałych lat, że jeszcze chcą coś poczuć, ale po co ryzykować z obecnym partnerem, przecież on i tak się nie zmieni. W tym momencie wchodzą młodsi, którzy podbijają do starszych, co jest coraz częstsze (znak czasów), więc w kobiecie rośnie pewność siebie, i nagle dostają odwagi by zawalczyć o siebie i swoje szczęście. A reszta już nie jest tak ważna.

Tak. To już nie mój problem. Ale wbrew temu co tu wiele razy słyszałem - uważam że nie macie racji - jej związek - ma takie same szanse powodzenia jak każdy inny, i mimo tego że zaraz powiedzą ludzie a bo różnica wieku, a bo różnica kultur - oni faktycznie trafili jak swój na swego więc równi dobrze może to wypalić.

A na koniec jest jeszcze jedna moja myśl, którą tu już podawałem. Ona nie żałuje ani chwili. Nawet gdyby to nie wypaliło, i tak dostarczyło jej pewnie więcej emocji niż ostatnie 5-10 lat ze mną. I ja to rozumiem.


W tym co napisałes jest niestety dużo prawdy i ta prawda nie jest miła dla normalnych ludzi.Chyba nie opłaca się angażować.Powiem Ci,że nie ogarniam kobiet które szukają na siłę emocji itp.Taka zdrada to nie tylko zdrada partnera ale i dzieci.Ciekawe jak ona im spojrzy w oczy gdy będą dorosłe?Odebrac dzieciom rodzinę dla motylków?Głupie w xxuj.Pozdrawiam.

90 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-11-03 22:01:37)

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Witold41 napisał/a:
paslawek napisał/a:
Witold41 napisał/a:

Na razie cisza i spokój. Mija drugi miesiąc od rozwodu który trwał 25 min i skończył się tak jak zaplanowaliśmy, z poszanowaniem wszystkich ugód zawartych wcześniej u mediatora. Zostałem z dziećmi, matka wywiązuje się na razie ze wszystkich ustaleń, i żyjemy sobie spokojnie.

Ja zredukowałem praktycznie do zera kontakty osobiste z matką dzieci, wszystko co dotyczy dzieci ustalamy przez komunikator/telefon, na razie bez zgrzytów.

Nie wiem co się u niej dzieje, i nie wnikam, ale książę jeszcze się chyba nie pojawił, jednak romans trwa, gdyż w sądzie przyznała że pozostaje w związku. Wcześniej czy później, przyjedzie, jestem pewny.

A ja, pomijając wahania emocjonalne, żyję spokojnie jak nigdy.

Czyli powoli do przodu
Powodzenia

O księciu jak się pojawi to chciał nie chciał się
dowiesz jakoś tak to jest .


Najistotniejsze żeby to nie miało jakigoś wpływu znaczącego na Ciebie

Dzieki. Oczywiście że się dowiem, ale to nie ma znaczenia. Ciekawy tylko jestem reakcji dzieci i jej rodziców, to będzie interesująca obserwacja.

Jeśli chodzi o wpływ - to bardzo uczciwie pracuję nad tym żeby nie miało.

Witold41 napisał/a:

Tak. To już nie mój problem. Ale wbrew temu co tu wiele razy słyszałem - uważam że nie macie racji - jej związek - ma takie same szanse powodzenia jak każdy inny, i mimo tego że zaraz powiedzą ludzie a bo różnica wieku, a bo różnica kultur - oni faktycznie trafili jak swój na swego więc równi dobrze może to wypalić.

A na koniec jest jeszcze jedna moja myśl, którą tu już podawałem. Ona nie żałuje ani chwili. Nawet gdyby to nie wypaliło, i tak dostarczyło jej pewnie więcej emocji niż ostatnie 5-10 lat ze mną. I ja to rozumiem.

To po tym co napisałeś  zrobiłeś dla siebie i dzieci bardzo wiele ,nie każdy tak ma i nie zawsze tu mam na myśli inny wątek
zupełnie inna postawa byłej partnerki i bezsilność Autora walka
a z tymi żalami,skruchą zdradzających odchodzących, to na dobrą sprawę szkoda czasu spekulować i żądać tego za wszelką cenę od nich ,to udręka nawet jak ktoś przyzna że niby (albo i szczerze uczciwie )żałuje to chwilka satysfakcji z tego
satysfakcji która i tak mija a życie toczy się dalej
Czasem jest i w drugą stronę można przeczytać że jak ktoś nie cierpi po rozstaniu  "poprawnie" według "wzorca " i jak wszyscy jak się należy,w miarę szybko dochodzi do równowagi  to znaczy że nie kochał "prawdziwie" albo coś ściemnia bo obowiązkowo trzeba przez 20 lat nieść sztandar bólu i cierpieć słusznie i z racją sprawiedliwą .

Wiesz forum lubi obstawiać ja też czasem i po domniemywać różne warianty , co będzie z nimi
dużo życzeń w tym jest "różnych" i emocji - normalka smile
to rozumiem bywam też ciekawski i ciekawy

91

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Witold41 napisał/a:
Anders11 napisał/a:

Witold41-jak można rozwalić rodzinę dla takiej relacji?Dla mnie Twoja Ex ma chyba coś z głową.Na szczescie   to nie jest już Twój problem.Zderzenie ze ścianą nastąpi bardzo szybko.Cytując klasyka "jest na dobrym kursie i ścieżce"

Ja akurat wiem/rozumiem jej motywy.

Bo nie tylko ona tak ma - to bardzo powszechne teraz, im więcej czytam ludzkich historii, im więcej prywatnie rozmawiam z kobietami i facetami po zdradach,  tym częściej widzę ten schemat. Znudzone domem i obowiązkami atrakcyjne 40 latki szukają emocji poza domem, bo kastrowani mężowie którzy popadają w depresję, nie są ani atrakcyjni ani nie dostarczają emocji. Kobiety nie wierzą że faceci mogą się zmienić, w dodatku nagle dostrzegają upływający czas, i że jest to coś najcenniejszego, i postanawiają że nie zmarnują pozostałych lat, że jeszcze chcą coś poczuć, ale po co ryzykować z obecnym partnerem, przecież on i tak się nie zmieni. W tym momencie wchodzą młodsi, którzy podbijają do starszych, co jest coraz częstsze (znak czasów), więc w kobiecie rośnie pewność siebie, i nagle dostają odwagi by zawalczyć o siebie i swoje szczęście. A reszta już nie jest tak ważna.

Tak. To już nie mój problem. Ale wbrew temu co tu wiele razy słyszałem - uważam że nie macie racji - jej związek - ma takie same szanse powodzenia jak każdy inny, i mimo tego że zaraz powiedzą ludzie a bo różnica wieku, a bo różnica kultur - oni faktycznie trafili jak swój na swego więc równi dobrze może to wypalić.

A na koniec jest jeszcze jedna moja myśl, którą tu już podawałem. Ona nie żałuje ani chwili. Nawet gdyby to nie wypaliło, i tak dostarczyło jej pewnie więcej emocji niż ostatnie 5-10 lat ze mną. I ja to rozumiem.


Zgubiłam ten wątek z oczu, więc dopytam, czy Twoja żona i ekhm…hinduski książę mieli szansę trochę z sobą pożyć? Choćby po to, żeby się poznać, ale także po to, żeby się sobą trochę powiedzmy „znudzić”, tj. pogrążyć w prozie życia, z której składa się codzienność, no jak to wygląda?

Bo jesteś tak bardzo przekonany, że ten związek ma szansę wypalić, że aż dziwne :-O
Myślisz, że z Tobą nie wyszło, bo nie jesteś hinduskim maharadżą, tylko polskim przeciętnym Januszem? Bo przecież ta Twoja ex jest nawet poniżej przeciętnej polskiej Grażynki, która w przeciwieństwie do Twojej ex wie, że żyje tu i teraz a nie w swoich marzeniach.

92

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
MagdaLena1111 napisał/a:

Zgubiłam ten wątek z oczu, więc dopytam, czy Twoja żona i ekhm…hinduski książę mieli szansę trochę z sobą pożyć? Choćby po to, żeby się poznać, ale także po to, żeby się sobą trochę powiedzmy „znudzić”, tj. pogrążyć w prozie życia, z której składa się codzienność, no jak to wygląda?

Bo jesteś tak bardzo przekonany, że ten związek ma szansę wypalić, że aż dziwne :-O
Myślisz, że z Tobą nie wyszło, bo nie jesteś hinduskim maharadżą, tylko polskim przeciętnym Januszem? Bo przecież ta Twoja ex jest nawet poniżej przeciętnej polskiej Grażynki, która w przeciwieństwie do Twojej ex wie, że żyje tu i teraz a nie w swoich marzeniach.

Moja była żona spędziła z nim w Indiach 10 dni w sierpniu. A ich wirtualny związek trwa już 2 lata (21 listopada mijają 2 lata).

Jestem przekonany. Nie umiem wytłumaczyć bardziej dlaczego. Mam takie silne przeczucie.

A dlaczego ze mną nie wyszło, napisałem dokładnie wyżej w odpowiedzi Andersowi11.

Nie. W moim mniemaniu, jest ona sporo powyżej przeciętnej grażynki. Wy macie niepełny obraz tylko z moich opisów. Ja jednak znam ją trochę. Ale to tylko moja opinia, każdy ma swoją, rozumiem.

93

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Witold41 napisał/a:

A na koniec jest jeszcze jedna moja myśl, którą tu już podawałem. Ona nie żałuje ani chwili. Nawet gdyby to nie wypaliło, i tak dostarczyło jej pewnie więcej emocji niż ostatnie 5-10 lat ze mną. I ja to rozumiem.

Ona pochodzi z alkoholeowej rodziny i wyszla ze ciebie by "uciec z domu"?  Takie zachowanie jak uzalenzienie od emocji  jest opisywane w dda (dorosle dzieci alkoholikow) jako mechanizm ktory powoduje ze taka  osoba predzej czy poznej "wybuchnie" z emocjami bo te emocje (excitement ) to jest maskowanie depresji i nierozwiazne traumy z dziecinstwa.  Wlasciwie to dla Ciebie juz nie istotne bo juz po waszym zwiazku ale warto wiedziec takie rzeczy.

94

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Niestety nie pogratuluję rozwodu bo to porażka wszystkich i każda osoba z rodziny wcześniej czy póżniej ,,zapłaci" emocjonalnie chyba że ma skłonności psychopatyczne. Nie ogarniam sytuacji , w ciągu 2 lat tylko 10 dni razem i dalej wielka miłość ? A może o to chodzi czyli pokazywanie wersji swojej demo. Bez ,,pierdzenia" brudnych rzeczy, złego nastroju itp. Sprawa obywatelstwo raczej odpada bo jako Hindus ma jakieś tam ułatwienia z angielskimi papierami gdzie w Anglii łatwiej o pracę niż tutaj bo nawet zasiłki są tam większe. Dodatkowo mnie intryguje to że w Indiach jest więcej kobiet i naprawdę hinduski są bajkowe więc niemożliwość znalezienia żony tam odpada. Czy widziałeś go na filmiku - chodzi mi o sprawność fizyczną oraz fizjonomie bo może jego ułomność tam nie umożliwia wejścia w związek ? Nie padło też jakiego jest wyznania. Naprawdę pochrzaniona sytuacja i chyba masz szczęście że rozwód przeszedł błyskawicznie przy ex o takim zafiksowaniu.

95

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Widzieli się przez całe 10 dni na trwający 2 lata netowy romans? i Ty wierzysz, że coś poważnego (tzn. realnego, życie razem, dom rodzina itd) z tego będzie? To ja prędzej zostanę królową angielską niźli do tego dojdzie big_smile wink

96

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

ja mam wrażenie Witold, że Ty po prostu zaakcpetowałeś to że im może się udać i jesteś na to przygotwany emocjonalnie - to powiedzmy "najgorszy" scenariusz i na taki się nastawiłeś. bo ja też nie wierzę że to może wyjść, no przecież oni się nie znają big_smile big_smile
z tego co słuchałam, z badań wynika że motylki na odległość trwają zazwyczaj dłużej niż motylki na żywo. więc o ile dla mnie abstrakcją jest w ogóle internetowy romans, to fakt że to tyle trwa już mnie tak nie dziwi. początek końca zacznie się jak się spikną smile

97

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Witold, to dobrze, że nie żyjesz życiem tej kobiety, nie ziejesz nienawiścią ani żądza zemsty, tylko pogodziles się z faktami, a nawet potrafisz wierzyć w to, że tym ludziom wszystko ułoży się pomyślnie.
Była żona póki co przestrzega wszystkich ustalonych przez Was zasad, wypracowaliscie sobie komfortowy dla Was sposób porozumiewania się w sprawach ważnych i tych dotyczących dzieci, więc będzie dobrze.
Czy oni mają szansę? Czas pokaże. Żona Witolda jest bardzo sprytna i już wyciągnęła od księcia mnóstwo drogich prezentów, na pewno da sobie radę.
Witold, podoba mi się Twoje podejście do tej sprawy.

98

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Mnie osobiście już nic nie zdziwi, nic na tym świecie, nawet ta sytuacja.
Co prawda pierwotnego wątku Witolda nie było mi dane przeczytać, ale fajne masz zasadniczo podejście do tego - trzeba przyznać.
Schemat też pięknie w skrócie opisałeś wyżej.
Fakt faktem znam dziewczynę, która poleciała do Dubajczyka poznanego w internecie i tak to trwa już lat x. Nie było to poprzedzone żadnym rozwaleniem rodziny oczywiście, ot wolna dziewczyna, ale jednak internetowa znajomość się tak przerodziła w rodzinę.

99

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Witold41 napisał/a:

Tak. To już nie mój problem. Ale wbrew temu co tu wiele razy słyszałem - uważam że nie macie racji - jej związek - ma takie same szanse powodzenia jak każdy inny, i mimo tego że zaraz powiedzą ludzie a bo różnica wieku, a bo różnica kultur - oni faktycznie trafili jak swój na swego więc równi dobrze może to wypalić.

A na koniec jest jeszcze jedna moja myśl, którą tu już podawałem. Ona nie żałuje ani chwili. Nawet gdyby to nie wypaliło, i tak dostarczyło jej pewnie więcej emocji niż ostatnie 5-10 lat ze mną. I ja to rozumiem.

Powiem Ci Witold, że jestem pod wrażeniem Twojej dojrzałości i przerobienia w głowie wielu rzeczy. Naprawdę szacun, tym bardziej, że nie jest to zbyt częste u mężczyzn po takich przeżyciach jak Twoje.

100

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
acine napisał/a:
Witold41 napisał/a:

A na koniec jest jeszcze jedna moja myśl, którą tu już podawałem. Ona nie żałuje ani chwili. Nawet gdyby to nie wypaliło, i tak dostarczyło jej pewnie więcej emocji niż ostatnie 5-10 lat ze mną. I ja to rozumiem.

Ona pochodzi z alkoholeowej rodziny i wyszla ze ciebie by "uciec z domu"?  Takie zachowanie jak uzalenzienie od emocji  jest opisywane w dda (dorosle dzieci alkoholikow) jako mechanizm ktory powoduje ze taka  osoba predzej czy poznej "wybuchnie" z emocjami bo te emocje (excitement ) to jest maskowanie depresji i nierozwiazne traumy z dziecinstwa.  Wlasciwie to dla Ciebie juz nie istotne bo juz po waszym zwiazku ale warto wiedziec takie rzeczy.

Nie, to nie tak. Jej rodzina - były teść/teściowa to są świetni ludzie. Spożycie alkoholu to taka "średnia krajowa". Nie ma mowy o żadnej patologii z tym związanej. Nie ma więc mowy o DDA. Czasem trafiały się akcje pod wpływem, ale raczej na wesoło i spokojnie, nigdy nie było żadnych awantur czy innych krzywych akcji. Tym bardziej, jeszcze przed ślubem, i rok po - mieszkaliśmy z teściami właśnie. Do dziś mam z nimi bardzo dobry kontakt.

101

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
normalnyjestem napisał/a:

Niestety nie pogratuluję rozwodu bo to porażka wszystkich i każda osoba z rodziny wcześniej czy póżniej ,,zapłaci" emocjonalnie chyba że ma skłonności psychopatyczne. Nie ogarniam sytuacji , w ciągu 2 lat tylko 10 dni razem i dalej wielka miłość ? A może o to chodzi czyli pokazywanie wersji swojej demo. Bez ,,pierdzenia" brudnych rzeczy, złego nastroju itp. Sprawa obywatelstwo raczej odpada bo jako Hindus ma jakieś tam ułatwienia z angielskimi papierami gdzie w Anglii łatwiej o pracę niż tutaj bo nawet zasiłki są tam większe. Dodatkowo mnie intryguje to że w Indiach jest więcej kobiet i naprawdę hinduski są bajkowe więc niemożliwość znalezienia żony tam odpada. Czy widziałeś go na filmiku - chodzi mi o sprawność fizyczną oraz fizjonomie bo może jego ułomność tam nie umożliwia wejścia w związek ? Nie padło też jakiego jest wyznania. Naprawdę pochrzaniona sytuacja i chyba masz szczęście że rozwód przeszedł błyskawicznie przy ex o takim zafiksowaniu.

Dokładnie. Gratulować nie ma czego.

Filmiku nie mam, i na video go nie widziałem. Tylko zdjęcia. Ot przeciętnej budowy niski hindus o przyjemnej twarzy i niesportowej sylwetce.
Jest sprawny, do tego sprawia wrażenie bardzo inteligentnego - miałem okazję trochę poczytać ich korespondencji. Kuty na 4 łapy.
Nie mam pojęcia jakiego jest wyznania.

102

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
anna.zakochana napisał/a:

ja mam wrażenie Witold, że Ty po prostu zaakcpetowałeś to że im może się udać i jesteś na to przygotwany emocjonalnie - to powiedzmy "najgorszy" scenariusz i na taki się nastawiłeś. bo ja też nie wierzę że to może wyjść, no przecież oni się nie znają big_smile big_smile
z tego co słuchałam, z badań wynika że motylki na odległość trwają zazwyczaj dłużej niż motylki na żywo. więc o ile dla mnie abstrakcją jest w ogóle internetowy romans, to fakt że to tyle trwa już mnie tak nie dziwi. początek końca zacznie się jak się spikną smile

To ciekawe jak to opisujesz. I tak, myślę że to właśnie tak jest, ja już dawno, bo w grudniu 2021 kiedy było już oczywiste, że nie uda mi się tego uratować, pogodziłem się z tym co się dzieje, i z tym co nastąpi, i założyłem że będzie tak jak ona sobie wymyśliła.

Ale to nie jest dla mnie "najgorszy scenariusz". W kontekście całej tej zdrady, i wcześniejszej, nie ma dla mnie znaczenia czy on przyjedzie czy nie - czy im się uda czy nie - bo dla mnie to nic nie zmienia. Rozdział został zamknięty. Powrotu nie ma i nie będzie. Po nic mi jest "satysfakcja" z tego że jej plan może nie wypalić. Moja strata, żal i gorycz ani nie wzrośnie z tego powodu ani nie zmaleje. Więc to bez znaczenia co ona dalej będzie robić i z kim. Jedyne znaczenie ma to by tak jak do tej pory, brała udział w życiu dzieci, i tylko to się liczy. Na szczęście wszystko wygląda tak jak powinno, i mam wiarę w to że tak pozostanie. Choć jest gdzieś tam obawa, jak to będzie wyglądać, gdy zgodnie z planem założy nową rodzinę. Ale szkoda energii na gdybanie. Czas wszystko pokaże.

103

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
titty napisał/a:
Witold41 napisał/a:

Tak. To już nie mój problem. Ale wbrew temu co tu wiele razy słyszałem - uważam że nie macie racji - jej związek - ma takie same szanse powodzenia jak każdy inny, i mimo tego że zaraz powiedzą ludzie a bo różnica wieku, a bo różnica kultur - oni faktycznie trafili jak swój na swego więc równi dobrze może to wypalić.

A na koniec jest jeszcze jedna moja myśl, którą tu już podawałem. Ona nie żałuje ani chwili. Nawet gdyby to nie wypaliło, i tak dostarczyło jej pewnie więcej emocji niż ostatnie 5-10 lat ze mną. I ja to rozumiem.

Powiem Ci Witold, że jestem pod wrażeniem Twojej dojrzałości i przerobienia w głowie wielu rzeczy. Naprawdę szacun, tym bardziej, że nie jest to zbyt częste u mężczyzn po takich przeżyciach jak Twoje.

Dziękuję. Proces nadal trwa - przerabianie jest w toku. Ale po tym burzliwym i najtrudniejszym w życiu roku - czuję że nie zmarnowałem tego czasu, bardzo dużo się nauczyłem o ludziach i relacjach, wyszedłem ze strefy komfortu, i nabrałem chęci do życia.

104 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2022-11-04 14:03:06)

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Witold41 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Zgubiłam ten wątek z oczu, więc dopytam, czy Twoja żona i ekhm…hinduski książę mieli szansę trochę z sobą pożyć? Choćby po to, żeby się poznać, ale także po to, żeby się sobą trochę powiedzmy „znudzić”, tj. pogrążyć w prozie życia, z której składa się codzienność, no jak to wygląda?

Bo jesteś tak bardzo przekonany, że ten związek ma szansę wypalić, że aż dziwne :-O
Myślisz, że z Tobą nie wyszło, bo nie jesteś hinduskim maharadżą, tylko polskim przeciętnym Januszem? Bo przecież ta Twoja ex jest nawet poniżej przeciętnej polskiej Grażynki, która w przeciwieństwie do Twojej ex wie, że żyje tu i teraz a nie w swoich marzeniach.

Moja była żona spędziła z nim w Indiach 10 dni w sierpniu. A ich wirtualny związek trwa już 2 lata (21 listopada mijają 2 lata).

Jestem przekonany. Nie umiem wytłumaczyć bardziej dlaczego. Mam takie silne przeczucie.

A dlaczego ze mną nie wyszło, napisałem dokładnie wyżej w odpowiedzi Andersowi11.

Nie. W moim mniemaniu, jest ona sporo powyżej przeciętnej grażynki. Wy macie niepełny obraz tylko z moich opisów. Ja jednak znam ją trochę. Ale to tylko moja opinia, każdy ma swoją, rozumiem.

Czyli prawie się nie znają. Nieźle. Przecież hinduski maharadża może mieć „dziewczynę w każdym porcie”. Nie widzę żadnego logicznego powodu, żeby młody facet wiązał się z prawie nieznaną, podstarzałą i dzieciatą babą z zupełnie innej i obcej mu kultury. To po prostu nie styka. Ale ludzie wierzą w różne rzeczy, więc wierz w co chcesz ;-)

To, co opisałeś Andersowi11 nijak się ma do Ciebie i Twojego związku. To ogólniki, bo nakreśliłeś tam powody, którymi kierują się kobiety w dojrzałym wieku, którym znudził się przeciętny Janusz a chcą jeszcze cokolwiek w życiu poczuć zanim całkiem zestarzeją się przy Januszu. Być może dla Ciebie bycie powyżej przeciętnej Grażynki jest to, gdy dojrzała wiekiem kobieta postanawia zakończyć byle jaki związek z Januszem. W sumie też uważam to za lepsze rozwiązanie niż tkwienie w bylejakości. Trwałość nie jest dla mnie żadną wartością. Sęk w tym, że związek tworzą dwie osoby, zatem Grażynce umyka, że jest ona współtwórcą byle jakiego związku a sama zmiana partnera na innego (nawet hinduskiego Janusza) niewiele wnosi ;-)

105

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
MagdaLena1111 napisał/a:
Witold41 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Zgubiłam ten wątek z oczu, więc dopytam, czy Twoja żona i ekhm…hinduski książę mieli szansę trochę z sobą pożyć? Choćby po to, żeby się poznać, ale także po to, żeby się sobą trochę powiedzmy „znudzić”, tj. pogrążyć w prozie życia, z której składa się codzienność, no jak to wygląda?

Bo jesteś tak bardzo przekonany, że ten związek ma szansę wypalić, że aż dziwne :-O
Myślisz, że z Tobą nie wyszło, bo nie jesteś hinduskim maharadżą, tylko polskim przeciętnym Januszem? Bo przecież ta Twoja ex jest nawet poniżej przeciętnej polskiej Grażynki, która w przeciwieństwie do Twojej ex wie, że żyje tu i teraz a nie w swoich marzeniach.

Moja była żona spędziła z nim w Indiach 10 dni w sierpniu. A ich wirtualny związek trwa już 2 lata (21 listopada mijają 2 lata).

Jestem przekonany. Nie umiem wytłumaczyć bardziej dlaczego. Mam takie silne przeczucie.

A dlaczego ze mną nie wyszło, napisałem dokładnie wyżej w odpowiedzi Andersowi11.

Nie. W moim mniemaniu, jest ona sporo powyżej przeciętnej grażynki. Wy macie niepełny obraz tylko z moich opisów. Ja jednak znam ją trochę. Ale to tylko moja opinia, każdy ma swoją, rozumiem.

Czyli prawie się nie znają. Nieźle. Przecież hinduski maharadża może mieć „dziewczynę w każdym porcie”. Nie widzę żadnego logicznego powodu, żeby młody facet wiązał się z prawie nieznaną, podstarzałą i dzieciatą babą z zupełnie innej i obcej mu kultury. To po prostu nie styka. Ale ludzie wierzą w różne rzeczy, więc wierz w co chcesz ;-)

To, co opisałeś Andersowi11 nijak się ma do Ciebie i Twojego związku. To ogólniki, bo nakreśliłeś tam powody, którymi kierują się kobiety w dojrzałym wieku, którym znudził się przeciętny Janusz a chcą jeszcze cokolwiek w życiu poczuć zanim całkiem zestarzeją się przy Januszu. Być może dla Ciebie bycie powyżej przeciętnej Grażynki jest to, gdy dojrzała wiekiem kobieta postanawia zakończyć byle jaki związek z Januszem. W sumie też uważam to za lepsze rozwiązanie niż tkwienie w bylejakości. Trwałość nie jest dla mnie żadną wartością. Sęk w tym, że związek tworzą dwie osoby, zatem Grażynce umyka, że jest ona współtwórcą byle jakiego związku a sama zmiana partnera na innego (nawet hinduskiego Janusza) niewiele wnosi ;-)

Ale argumenty, wnioski, wizja przyszłość - nie liczy się dla Grażynki skoro ona uważa że jest szczęśliwa.

106

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Ale tak analizując od ex strony co ona straciła a co zyskała naprawdę ? Znudzona w małżeństwie rutyną i brakiem perspektywy uniesien odchodzi od męża a w zasadzie od domu gdzie musiała pełnić pewne obowiązki z tym związane a teraz robi co chce i kiedy chce tylko dla siebie. Może nie potrzebuje seksu ale cierpi na brak emocjonalnych uniesień więc nic nie traci lecz zyskuje je w dużej ilości. Uczcie do męża zdechło więc nie ma za czym tęsknić dodatkowo traktując go jako osobę współmieszkającą nie czuje braku po rozstaniu a wręcz przeciwnie nie przeszkadza jej w realizacji pogawętek i sms z wybrankiem. Sprawy finansowe pozostały na poziomie jakim były bo nie ma ciśnienia na nowe BMW i Majorkę bo to nie jest jej priorytetem i marzeniem. Więc stracić nie straciła a co zyskała : wolność samorealizacji, uwolnienie się od obowiązków i zachowywania się jak mężatka, dowolność w wyborze oblubieńca i doboru towarzystwa, pozbycie się części obowiązków związanych z rodziną i wiele mniejszych. Czy będzie żałować ? czego ? na razie ma zapewnione normalne życie a sumienie nie gryzie. Takie postępowanie jest coraz częstsze u zdradzających tylko ten związek z taką osobą w takim wydaniu staje się zagadką bo gdyby był to np. Egipcjanin,Syryjczyk to do zrozumienia. Trzymaj się i od czasu do czasu coś naskrop bo to intrygująca sytuacja

107

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Cóż, wielki szacun dla ciebie Witold41.

108

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
magda_ag napisał/a:

Cóż, wielki szacun dla ciebie Witold41.

Dziękuję.

Tego szacunku przez całe życie brakowało mi w tym związku.

109

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Żeby Ci do głowy nie przyszło jak jej coś nie wypali brać tego pryszcza spowrotem do chaty i życia.

Kobieta to stan umysłu.

110

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Behemoth666 napisał/a:

Żeby Ci do głowy nie przyszło jak jej coś nie wypali brać tego pryszcza spowrotem do chaty i życia.

Kobieta to stan umysłu.

Ona nigdy się już do mnie nie zwróci. To raczej domena facetów że po czasie jak nie wyjdzie próbują wracać.

A ja nie mógłbym. Zaufanie zostało doszczętnie zrujnowane.

111

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

hmm, ciekawa hipoteza z tą domeną facetów. to z jakichś źródeł czy tak Twoja intuicja mówi? bo faktycznie nie myślałam o tym w kontekście płci, ale jak teraz się zastanawiam to jednak mało historii słyszałam o kobietach wracających.
i zastanawiam się czy to nie nasza wina (kobiet) smile - w sensie że faceci się generalnie szybciej odcinają i te kobiety jasno wiedzą że powrotu nie ma. a nie dyndają jak niektóre laski pół roku (tak, o sobie mówię tongue )

112 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-11-08 12:59:22)

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
anna.zakochana napisał/a:

hmm, ciekawa hipoteza z tą domeną facetów. to z jakichś źródeł czy tak Twoja intuicja mówi? bo faktycznie nie myślałam o tym w kontekście płci, ale jak teraz się zastanawiam to jednak mało historii słyszałam o kobietach wracających.
i zastanawiam się czy to nie nasza wina (kobiet) smile - w sensie że faceci się generalnie szybciej odcinają i te kobiety jasno wiedzą że powrotu nie ma. a nie dyndają jak niektóre laski pół roku (tak, o sobie mówię tongue )

Nie takie numery tu i w życiu odchodziły jak u Witolda opisywane przez jedną i drugą płeć
przez zdradzonych i tych co odeszli
cały wątek o tym jest o efekcie harlekina i sporo wątków kobiet do których chcieli wrócić mężowie "marnotrawni"
statystyka nie jest tu przydatna do niczego,
tym niemniej mam wrażenie, że była żona raczej jeżeli doszłoby do
krachu z księciem to do Witka nie wróci, to nie ten typ i już od dawna odpadła od więzi z nim
zdradzała już wcześniej

113

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
anna.zakochana napisał/a:

hmm, ciekawa hipoteza z tą domeną facetów. to z jakichś źródeł czy tak Twoja intuicja mówi? bo faktycznie nie myślałam o tym w kontekście płci, ale jak teraz się zastanawiam to jednak mało historii słyszałam o kobietach wracających.
i zastanawiam się czy to nie nasza wina (kobiet) smile - w sensie że faceci się generalnie szybciej odcinają i te kobiety jasno wiedzą że powrotu nie ma. a nie dyndają jak niektóre laski pół roku (tak, o sobie mówię tongue )

Swoje zdanie opieram na licznych artykułach, rozmowach, poznanych ludziach i ich historiach, które analizuję od ponad roku. Obraz jest bardzo klarowny. Kobieta (z reguły) kiedy odchodzi, to zbiera się do tego długo, ma to przemyślane, i jest pewna tego co chce zrobić. Dlatego potem rzadko kiedy wraca.

Faceci inaczej (z reguły) podejmują decyzję pochopnie, i potem bywa że często żałują i chcą wrócić.

I jest tak jak mówisz. Kobiety (z reguły) nie wracają.

To nie jest kwestia "winy". Zwyczajnie wygląda na to że kobiety wiedzą czego nie chcą. Wolą być jak to się ładnie mówi - same, niż wracać do tego od którego odeszły.

114 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2022-11-08 14:13:47)

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Witold41 napisał/a:
anna.zakochana napisał/a:

hmm, ciekawa hipoteza z tą domeną facetów. to z jakichś źródeł czy tak Twoja intuicja mówi? bo faktycznie nie myślałam o tym w kontekście płci, ale jak teraz się zastanawiam to jednak mało historii słyszałam o kobietach wracających.
i zastanawiam się czy to nie nasza wina (kobiet) smile - w sensie że faceci się generalnie szybciej odcinają i te kobiety jasno wiedzą że powrotu nie ma. a nie dyndają jak niektóre laski pół roku (tak, o sobie mówię tongue )

Swoje zdanie opieram na licznych artykułach, rozmowach, poznanych ludziach i ich historiach, które analizuję od ponad roku. Obraz jest bardzo klarowny. Kobieta (z reguły) kiedy odchodzi, to zbiera się do tego długo, ma to przemyślane, i jest pewna tego co chce zrobić. Dlatego potem rzadko kiedy wraca.

Faceci inaczej (z reguły) podejmują decyzję pochopnie, i potem bywa że często żałują i chcą wrócić.

I jest tak jak mówisz. Kobiety (z reguły) nie wracają.

To nie jest kwestia "winy". Zwyczajnie wygląda na to że kobiety wiedzą czego nie chcą. Wolą być jak to się ładnie mówi - same, niż wracać do tego od którego odeszły.


Nie wiem czy bym tak uogólniała w zależności od płci, nawet na tym forum widać, że bywa różnie.
Z tego, co piszesz wynikałoby, że kobiety odchodzą OD KOGOŚ, a faceci DO KOGOŚ.

Tylko jak to jest w Twoim przypadku? Twoja odeszła od Ciebie? Czy odeszła do hinduskiego maharadży z tindera?

Bo wiesz, mnie się wydaje, że ludzie bez względu na płeć zazwyczaj odchodzą OD dotychczasowego partnera, ale też zazwyczaj potrzebują pretekstu. Oczywiście hinduski maharadża brzmi lepiej niż Franek z biurka obok, albo inny Janusz jeżdżący na TIRach ;-)
Niestety, to raczej nie jest tak, że ktoś żył sobie w szczęśliwym związku i nagle zauroczył się kimś tam. Zauroczenia zdarzają się, jak czegoś w stałym związku brakuje.

115 Ostatnio edytowany przez Witold41 (2022-11-08 14:26:00)

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
MagdaLena1111 napisał/a:

Nie wiem czy bym tak uogólniała w zależności od płci, nawet na tym forum widać, że bywa różnie.
Z tego, co piszesz wynikałoby, że kobiety odchodzą OD KOGOŚ, a faceci DO KOGOŚ.

Tylko jak to jest w Twoim przypadku? Twoja odeszła od Ciebie? Czy odeszła do hinduskiego maharadży z tindera?

Bo wiesz, mnie się wydaje, że ludzie bez względu na płeć zazwyczaj odchodzą OD dotychczasowego partnera, ale też zazwyczaj potrzebują pretekstu. Oczywiście hinduski maharadża brzmi lepiej niż Franek z biurka obok, albo inny Janusz jeżdżący na TIRach ;-)
Niestety, to raczej nie jest tak, że ktoś żył sobie w szczęśliwym związku i nagle zauroczył się kimś tam. Zauroczenia zdarzają się, jak czegoś w stałym związku brakuje.

Uogólniając, w większości poznanych mi przypadków czy mężczyzna czy kobieta - zawsze odchodzi się bo jest ktoś inny. I uważam że tak jest w większości bez podziału na płeć. Tak, potrzebny jest pretekst. Tak było w moim przypadku. Moja eks miała mnie dosyć, ale było jej wygodnie. Pierwsza zdrada nie wypaliła, więc trwała kolejne 2 lata ze mną, aż pojawił się książę. Nie było jej dobrze, wiem to aż ZA dobrze. A w naszym związku zabrakło komunikacji, zwłaszcza od strony która zauważyła że coś jest nie tak.

116

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Witold41 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Nie wiem czy bym tak uogólniała w zależności od płci, nawet na tym forum widać, że bywa różnie.
Z tego, co piszesz wynikałoby, że kobiety odchodzą OD KOGOŚ, a faceci DO KOGOŚ.

Tylko jak to jest w Twoim przypadku? Twoja odeszła od Ciebie? Czy odeszła do hinduskiego maharadży z tindera?

Bo wiesz, mnie się wydaje, że ludzie bez względu na płeć zazwyczaj odchodzą OD dotychczasowego partnera, ale też zazwyczaj potrzebują pretekstu. Oczywiście hinduski maharadża brzmi lepiej niż Franek z biurka obok, albo inny Janusz jeżdżący na TIRach ;-)
Niestety, to raczej nie jest tak, że ktoś żył sobie w szczęśliwym związku i nagle zauroczył się kimś tam. Zauroczenia zdarzają się, jak czegoś w stałym związku brakuje.

Uogólniając, w większości poznanych mi przypadków czy mężczyzna czy kobieta - zawsze odchodzi się bo jest ktoś inny. I uważam że tak jest w większości bez podziału na płeć. Tak, potrzebny jest pretekst. Tak było w moim przypadku. Moja eks miała mnie dosyć, ale było jej wygodnie. Pierwsza zdrada nie wypaliła, więc trwała kolejne 2 lata ze mną, aż pojawił się książę. Nie było jej dobrze, wiem to aż ZA dobrze. A w naszym związku zabrakło komunikacji, zwłaszcza od strony która zauważyła że coś jest nie tak.

Bliskości emocjonalnej w Waszym związku nie było, ale na pewno Twoja żona jej nie potrzebuje, skoro zdecydowała się na związek z odległą „figurą” z internetu. Na takie coś decydują się osoby, którym tak bardzo doskwiera rzeczywistość, że wybierają nierealne, odległe marzenie. Może straciła nadzieję, że z realnym człowiekiem będzie potrafiła zbudować coś wartościowego. I uciekła w świat wyobrażeń.
Nie było jej dobrze, ale miała to, co sama potrafiła zbudować.
I nadal tak jest. Niczego nie buduje, bo nawet nie ma takiej szansy. Za to może bujać się w swoich wyobrażeniach.
Ona…Albo Ty, kimkolwiek jesteś :-)

117

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
MagdaLena1111 napisał/a:

Bliskości emocjonalnej w Waszym związku nie było, ale na pewno Twoja żona jej nie potrzebuje, skoro zdecydowała się na związek z odległą „figurą” z internetu. Na takie coś decydują się osoby, którym tak bardzo doskwiera rzeczywistość, że wybierają nierealne, odległe marzenie. Może straciła nadzieję, że z realnym człowiekiem będzie potrafiła zbudować coś wartościowego. I uciekła w świat wyobrażeń.
Nie było jej dobrze, ale miała to, co sama potrafiła zbudować.
I nadal tak jest. Niczego nie buduje, bo nawet nie ma takiej szansy. Za to może bujać się w swoich wyobrażeniach.
Ona…Albo Ty, kimkolwiek jesteś :-)

Straciła nadzieję, to prawda. Też tak uważam. Ale moim zdaniem mocno buduje coś nowego, i zbuduje, bez obaw. Nie bez powodu w sądzie przyznała się do tego związku, choć nie musiała. Ściągnie go tutaj i zacznie budować. Od dwóch lat rozmawiają ze sobą tyle ile my nie rozmawialiśmy od 15. Rozumiem co do mnie piszesz. I jednocześnie sądzę że to nie jest ucieczka w świat wyobrażeń. Zakochała się, znalazła atencję, uwagę, poświęca jej czas - jest szczęśliwa i nie rzucała by wszystkiego, nie zostawiałaby mi dzieci, gdyby nie głębokie przekonanie że dopnie swego. Być może "dopięcie swego" było tylko uwolnieniem się ode mnie, a hindus jest tylko dodatkiem/pretekstem. Jednak wiąże z nim przyszłość i zrobi wszystko by to się udało. I sądzę że się uda.

118 Ostatnio edytowany przez szeptem (2022-11-08 18:46:17)

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Nie zawsze odchodzi się dla kogoś nowego. Ja np. kończyłam z wyboru kilka związków, w tym małżeństwo a nie miałam nigdy nikogo na zakładkę. Po prostu byłam nieszczęśliwa w danej relacji, więc ją kończyłam. Nieraz potem bywałam długo sama (lata).

119

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
szeptem napisał/a:

Nie zawsze odchodzi się dla kogoś nowego. Ja np. kończyłam z wyboru kilka związków, w tym małżeństwo a nie miałam nigdy nikogo na zakładkę. Po prostu byłam nieszczęśliwa w danej relacji, więc ją kończyłam. Nieraz potem bywałam długo sama (lata).

Chwała Ci za to że umiałaś, ale mało kto tak potrafi.

Chyba nie trzeba przypominać że są wyjątki. Ale takie sytuacje to rzadkość.

Wiele osób nawet nie dowiaduje się że był już ktoś wcześniej.

Kiedyś w pierwotnym wątku spytaliście mnie - skąd wiem że nie zdradzała mnie wcześniej? Oburzyłem się. Rękę bym sobie dał uciąć że nic wcześniej się nie działo.

I bym teraz nie miał ręki.

120

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Tak sobie dziś przypomniałem, jak to było w pierwotnym wątku.

Ile to się nasłuchałem że jestem trollem.
I że to nie przetrwa.
Zobaczcie.
Nie dość, że historia jest autentyczna,
To jeszcze dzisiaj była z księciem mają 2 rocznicę. I wszystko jest na dobrej drodze.

Życie pisze niesamowite scenariusze. 2 letni wirtualny związek trwa w najlepsze.

121

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

I niech trwa dalej.
To jej życie nie Twoje.
Odetnij się i znajdź jakąś chętną.

122

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Farmer napisał/a:

I niech trwa dalej.
To jej życie nie Twoje.
Odetnij się i znajdź jakąś chętną.

Na razie skończyłem ze współczesnymi kobietami. Szkoda mojego czasu i energii.

123

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Witold, sam pewnie wiesz, że nie masz zamkniętego tego etapu i podświadomie czekasz, aż sprawa się rypnie.

Rozumiem to doskonale bo byłem w podobnej sytuacji. Są ze sobą już blisko 6 lat.

124

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Foxterier napisał/a:

Witold, sam pewnie wiesz, że nie masz zamkniętego tego etapu i podświadomie czekasz, aż sprawa się rypnie.

Rozumiem to doskonale bo byłem w podobnej sytuacji. Są ze sobą już blisko 6 lat.

Masz rację pisząc że nie mam do końca zamkniętego etapu. Jeszcze nie potrafię. Mając dzieci, nigdy do końca nie będę w stanie tego zamknąć, przynajmniej na razie nie widzę sposobu. Mierzę się z tym każdego dnia.

Rozpocząłem też terapię.

Ale nie masz racji pisząc że czekam aż się rypnie. Wręcz przeciwnie, czekam żeby zobaczyć co powiedzą wszyscy Ci (czyli praktycznie wszyscy) którzy nie wierzyli że z tego będzie cokolwiek, i pukali się w czoło kiedy twierdziłem, że to ma sens i szansę powodzenia.

125 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-11-22 09:40:14)

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Już dwa lata trwa ich egzotyczny związek?
Musi więc tych ludzi łączyć coś wielkiego - myślę, że łączy ich MARZENIE.
Dopóki trwa ten układ w takiej formie jest świetnie, bo w krainie baśni są tylko oni, a zwykły świat ze swoimi szarościami i problemami toczy się tylko obok w niczym nie zakłócając im wyśnionej wizji.
Czy ich marzenie wytrzyma w zderzeniu z rzeczywistością?
Być może.
Kobieta na pewno nie jest tuzinkowa i ma fantazje iście ułańską, bo gdyby tak nie było, nie potrafiłaby aż tak wysoko odlecieć w chmury. Mało która kobieta zdecydowałaby się na pełne zaangażowanie w tego typu relację, gdyż balaby się, że stworzona w jej głowie piękna kolorowa bańka mydlana pęknie przy byle jakim zetknięciu z powietrzem.
Na jakiej zasadzie oni oboje mają do siebie aż tak duże zaufanie? Między nimi są całe pokłady wiary w szczęśliwe jutro.
Są kobiety, które zakochują się w więźniach z wyrokami dożywocia i potrafiące latami żyć w takich związkach. Nie liczy się dla nich nic oprócz wybranych mężczyzn.
Z jednej strony można widzieć w tym piękno, ale z drugiej strony z perspektywy normalnie myślących ludzi jest to przerażające i chore. One są szczęśliwe, a my patrzymy na nie ze współczuciem oraz poczuciem, że muszą być one bezdennie głupie.
Wyodrebniono nawet w psychologii określona nazwę zaburzenia dla takich kobiet, nie pamiętam jak nazywa się takie zaburzenie, a nie chce mi się teraz tego szukać.
Witoldzie, jak bardzo Twoja była żona musiała się męczyć żyjąc w zwykłym związku i wykonując wszystkie przyziemne obowiązki związane z szarym zwykłym życiem, to aż strach pomyśleć.
Bo można zrozumieć lęk przed przemijaniem, syndrom zamknięcia w klatce, uczucie bylejakości i przemożną chęć wyrwania się z czegoś takiego.
Jednak żeby aż tak odlecieć?
Ta kobieta musi być na maksa zwariowana i szalona, jednak niekonieczne z złym znaczeniu, to po prostu wielka romantyczka i marzycielka.
Hindus też jest niezły.
Odnalazły się więc te dwie zbolałe dusze w wielkim świecie i wbrew wszystkiemu, wbrew wszelkiej logice snują swoją wizję i śnią na jawie.
Mogą zapłacić bardzo słono za te przygodę, jednak mimo wszystko jest im w tej baśni tak dobrze, że nie chcą tego przerwać.
Jeśli im nie wyjdzie oboje będą mogli powiedzieć, że i tak warto było dla takiej przygody, że tego, co przeżyli razem nikt im nie odbierze.

Tylko jak potem żyć, jak wrócić do rzeczywistości, gdy piękny sen się skończy?

Twoja była żona podjęła ogromne ryzyko.
Mnie nie byłoby stać na coś takiego, chociaż z drugiej strony czy na pewno nie byłoby mnie stać na coś takiego?
Byłam przecież kilkanaście lat w tak absurdalnym układzie, że nikt z mojego otoczenia nie potrafił pojąć, jakim cudem ja chcę w czymś takim być. Siebie też nie rozumiałam, jednak wiem na pewno, że przeżyte przeze mnie chwile szczęścia przy tym człowieku były tak wielkie, tak ekstremalnie ogromne, że w żaden sposób nie można ich porównać do innych chwil szczęścia, jakie przeżyłam w życiu.
Tak więc też odleciałam wysoko w chmury
Spadłam jednak niczym Ikar.
Czy zapomniałam, jak bardzo bywałam szczęśliwa? Nie zapomniałam. To co przeżyłam będąc w tym absurdalnie chorym związku do niczego nie da się porównać. To były Himalaje szczęścia.
Dla wielu ludzi zdobycie takich szczytów jest niedostępne i nawet niepotrzebne.
Mnie takie szczyty były potrzebne, chociaż zapłaciłam wysoką cenę.
Warto było?
Było warto i zarazem  nie było warto, ale pozostało faktem, że udało mi się wzbic ponad przeciętność.
Myślę, że Twoja była żona Witoldzie jest właśnie w takim stanie, ona bardzo,bardzo wysoko lewituje i jest szczęśliwa, szczęśliwa do tego stopnia, że nawet nie myśli, iż może skończyć jak Ikar.

126

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
ulle napisał/a:

Już dwa lata trwa ich egzotyczny związek?
Musi więc tych ludzi łączyć coś wielkiego - myślę, że łączy ich MARZENIE.(...)

Bardzo ładnie napisane, i podejrzewam że masz bardzo dużo racji, jeśli nie całkowicie.

127

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Witold41 napisał/a:
ulle napisał/a:

Już dwa lata trwa ich egzotyczny związek?
Musi więc tych ludzi łączyć coś wielkiego - myślę, że łączy ich MARZENIE.(...)

Bardzo ładnie napisane, i podejrzewam że masz bardzo dużo racji, jeśli nie całkowicie.

Tak, można tych ludzi zrozumieć, jednak szkoda, że Ty masz przez to złamane życie.
Myślę jednak, że ona nie zrobiła tego po to, by Ci dokopać, bezmyślnie narazić na straty i cierpienie, lecz po to, żeby zrealizować siebie, a że przy okazji musiały być ofiary, czyli mąż i dzieci, to według niej trudno, nie planowała tego, gdy zakładała rodzinę.
Finalnie może być jednak tak, że to właśnie ona najbardziej dostanie po tyłku, tylko że teraz jest jej za cudownie, by chciała zatruwać sobie życie takimi myślami.
Może jednak być i tak, że naprawdę będzie szczęśliwa.
Witoldzie, chyba masz rację chcąc odpocząć po tym wszystkim, bo Twoje przeżycia są ekstremalne. Tę kobietę można byłoby opisać jako interesujący przypadek w jakiejś książce z zakresu psychologii, a może nawet psychiatrii.
Twoje okrągłe że zdziwienia oczy jak pięć złotych na wieść o tym, co due dzieje także należałoby opisać.
Wiele kobiet nie uwierzy Ci, że przeszedłeś przez coś takiego, raczej pomyślą, że masz bujną wyobraźnię i będą nosiły do koleżanek " nawet nie uwierzysz, jakiego dzisiaj poznałam bajkopisarza" raczej więc nie wchodz w bliższe szczegóły, gdy kogoś na świeżo poznasz. Najpierw daj się komuś poznać sam, a dopiero potem opowiedz, co Cię spotkało.
Jesteś niesamowity, bo nie ma w Tobie ani grama nienawiści, nie ma nawet specjalnego żalu, tylko pełne zrozumienie sytuacji i motywów działania tej kobiety.
Jeśli im będzie dobrze się układało Ty nie będziesz miał z tym problemu.
Jesteś po prostu nietuzinkowym i niezwyklym człowiekiem.

128

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Witold41 napisał/a:
Farmer napisał/a:

I niech trwa dalej.
To jej życie nie Twoje.
Odetnij się i znajdź jakąś chętną.

Na razie skończyłem ze współczesnymi kobietami. Szkoda mojego czasu i energii.

Czyli będziesz czekał na nowe pokolenie smile czy bierzesz się za to wcześniejsze  yikes

129

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Jesteś niesamowity, bo nie ma w Tobie ani grama nienawiści, nie ma nawet specjalnego żalu, tylko pełne zrozumienie sytuacji i motywów działania tej kobiety.

Ulle, to też nie jest do końca zdrowe, bo polega na racjonalnym podejściu do tematu kiedy w środku wszystko płonie i krzyczy "nie zgadzam się/to niesprawiedliwe". Oczywiście docelowo takie podejście bardzo pomaga, ale w momencie kiedy nasza żona i matka naszych dzieci daje w długą z jakimś hinduskim księciem (czy kimkolwiek innym), pierwsza faza to głośne i wyraźne JA PIER*OLE które powinno być wykrzyczane w lesie, w środku puszczy, na żonkę można sobie pobluzgać, na jej fagasa, na nasze stracone z nią plany, na zawód, na smutek, na lęk.

Dopiero jak to wszystko wybrzmi to racjonalnie można uznać "no w sumie miała prawo pójść to niech se idzie". Gdy ten etap następuje od razu i nie ma wyrażenia pierwotnych emocji to zostajesz z takim pierdem który potem się ulatnia latami, zamiast ulecieć raz a porządnie.

130

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
maku2 napisał/a:
Witold41 napisał/a:
Farmer napisał/a:

I niech trwa dalej.
To jej życie nie Twoje.
Odetnij się i znajdź jakąś chętną.

Na razie skończyłem ze współczesnymi kobietami. Szkoda mojego czasu i energii.

Czyli będziesz czekał na nowe pokolenie smile czy bierzesz się za to wcześniejsze  yikes

Żadne. Chyba nie jestem odpowiednim materiałem.

Posty [ 66 do 130 z 239 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024