Moja hinduska przygoda - aktualizacja - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Strony 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 239 ]

Temat: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Cześć. Może ktoś pamięta wątek z przed pół roku, jak straciłem żonę na rzecz wirtualnej miłości z 16 lat młodszym hindusem.

Obiecałem wtedy dokończyć historię.

Cóż, historia jeszcze się nie skończyła, choć wyraźnie rozwinęła, i przybrała kształty.

W telegraficznym skrócie - Starałem się odzyskać żonę przez pół roku. W grudniu skapitulowałem. Poszliśmy na mediacje. Dogadaliśmy się we wszystkich ważnych kwestiach.

Dzieci zostały przy mnie, w naszym mieszkaniu. Żona się wyprowadziła, niedaleko. Po konsultacji u psychologa dziecięcego razem odbyliśmy rozmowę z dziećmi. Zniosły to nieźle, i już przyzwyczaiły się do nowej sytuacji.

Książe jeszcze nie przybył. Pewnie czeka aż nastąpi rozwód, sprawę mamy we wrześniu. Bez orzekania.

Żona żyje sobie szczęśliwa w nowym mieszkaniu. Ja pracuję nad sobą i przyzwyczajam się do nowej rzeczywistości.

No i pozdrawiam serdecznie wszystkich którzy uważali tę historię za bait.

Zobacz podobne tematy :
Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Nie czytałem tego wątku, ale będąc przed laty w Indiach ....doskonale pamiętam jak tamtejsi chłopcy po 5 minutach widzenia wyznawali naszym dziewczynom wielką miłość.....+ oczywiście prośba o adres i telefon smile
W tle oczywiście europejska wiza.
Ciekawe, że naiwnych pań nie brakuje....

3

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
zwyczajny gość napisał/a:

Nie czytałem tego wątku, ale będąc przed laty w Indiach ....doskonale pamiętam jak tamtejsi chłopcy po 5 minutach widzenia wyznawali naszym dziewczynom wielką miłość.....+ oczywiście prośba o adres i telefon smile
W tle oczywiście europejska wiza.
Ciekawe, że naiwnych pań nie brakuje....

Tu akurat jest inaczej, to nie jest typowy romance-scam, a jeśli ktoś tu kogoś doi, to akurat robi to moja JŻ. Romansują już półtora roku.

4

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Witold41 napisał/a:
zwyczajny gość napisał/a:

Nie czytałem tego wątku, ale będąc przed laty w Indiach ....doskonale pamiętam jak tamtejsi chłopcy po 5 minutach widzenia wyznawali naszym dziewczynom wielką miłość.....+ oczywiście prośba o adres i telefon smile
W tle oczywiście europejska wiza.
Ciekawe, że naiwnych pań nie brakuje....

Tu akurat jest inaczej, to nie jest typowy romance-scam, a jeśli ktoś tu kogoś doi, to akurat robi to moja JŻ. Romansują już półtora roku.

Witaj znowu Witold
Jż doi księcia czy Ciebie?
Nie pozostaje nic innego tylko życzyć Ci cierpliwości i dystansu z czasem coraz większego ,prawdopodobnie możesz jeszcze mieć ciekawie ,jak jż walnie o dno za 2-3 lata .

5

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
zwyczajny gość napisał/a:

Witaj znowu Witold
Jż doi księcia czy Ciebie?
Nie pozostaje nic innego tylko życzyć Ci cierpliwości i dystansu z czasem coraz większego ,prawdopodobnie możesz jeszcze mieć ciekawie ,jak jż walnie o dno za 2-3 lata .

Witaj. Mamy ugody. Ona płaci alimenty. Żyjemy zgodnie. Rozdzielność zrobiłem. Natomiast książe sponsoruje JŻ jak może, wyposażenie mieszkania i nie tylko. Więc nieźle się ustawiła :-)

A jak walnie o dno? To będzie to jej dno. Nie moje. Ale nie sądzę. Dobra jest, uda jej się.

6 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-04-26 15:20:30)

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Witold41 napisał/a:
zwyczajny gość napisał/a:

Witaj znowu Witold
Jż doi księcia czy Ciebie?
Nie pozostaje nic innego tylko życzyć Ci cierpliwości i dystansu z czasem coraz większego ,prawdopodobnie możesz jeszcze mieć ciekawie ,jak jż walnie o dno za 2-3 lata .

Witaj. Mamy ugody. Ona płaci alimenty. Żyjemy zgodnie. Rozdzielność zrobiłem. Natomiast książe sponsoruje JŻ jak może, wyposażenie mieszkania i nie tylko. Więc nieźle się ustawiła :-)

A jak walnie o dno? To będzie to jej dno. Nie moje. Ale nie sądzę. Dobra jest, uda jej się.

Nieźle.Cwana i sprytna kobieta ,przyjemne z pożytecznym próbuje łączyć ,ale to w dużej mierze życzeniowe ,napakowana jest złudną wiarą w swoją wszechmoc inaczej nic by nie osiągnęła z księciem . 
Wiadomo że to jej dno nie Twoje ,jej problem,ale na dzieciaki to może mieć wpływ ,po pierwsze możliwym jest to że najpierw odetnie się i odsunie od dzieci,będzie bardzo zajęta reżyserowaniem życia ,będzie może tęż próbować przeciągnąć dzieciaki i przekupić je ,oswajając z nowym partnerem niby dla ich dobra  ,potem jak książę przejrzy na oczy i zostawi jż orientując się kto tu kogo robi w rybę ,jż zatęskni za dziećmi i będziesz mieć cyrki z jej powrotem 
Z pozoru jak kojarzę teraz to na pierwszy rzut oka niby odlot jż totalny jest i rzucał się jakby w oczy ,ale teraz piszesz o jej wyrachowaniu ,moim zdaniem to jest wersja gdzie jest i jedno i drugie zjawisko pomieszane ze sobą równie niebezpieczne dla dzieciaków ,bo ma pozór dbania o ich interesy pod hasłem znanym może Ci że szczęśliwa matka to szczęśliwe dzieci ,zaangażowanie i nawet pozorny markowany z wyrachowania stan odlotu romantycznego u jż może być okupiony brakiem uwagi i przez jakiś czas zaniedbaniem dzieciaków jak amant przyjedzie do Polski ,przygotuj się że możesz sam przez jakiś czas przejąć większość opieki nad dzieciakami ,bo jż będzie realizować swój misterny plan na pełną skalę z wszelkimi możliwymi szykanami ,sam prawdopodobnie wierzy w to co chce wierzyć czyli że nie robi nic złego nikomu a tylko robi dobrze ,teatr i aktorstwo pierwszej wody będziesz widział oczami waszych dzieci .A cały plan po prostu prędzej czy później wyjdzie na jaw i różne różnice między nimi ,chyba że jż jest wyjątkowo wyjątkowa ale to rzadkie przypadki,z pewnością po tym co napisałeś w skrócie  będzie się chciała mocno przyssać do tego faceta.

7

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Poczekaj, wirtualna miłość ma to do siebie że nie czuje się kiedy księciunio puści bąka - czyli trzeba zaczekać na ich miłość w realu.
Oczywiście to już nie Twoja sprawa.

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Witold41 napisał/a:
zwyczajny gość napisał/a:

Nie czytałem tego wątku, ale będąc przed laty w Indiach ....doskonale pamiętam jak tamtejsi chłopcy po 5 minutach widzenia wyznawali naszym dziewczynom wielką miłość.....+ oczywiście prośba o adres i telefon smile
W tle oczywiście europejska wiza.
Ciekawe, że naiwnych pań nie brakuje....

Tu akurat jest inaczej, to nie jest typowy romance-scam, a jeśli ktoś tu kogoś doi, to akurat robi to moja JŻ. Romansują już półtora roku.

Nie wiem, ale na 99% chodzi o unijną wizę. Przyjedzie po ślubie, jak dostanie wizę.....potem pół roku i romans się skończy.

9

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Indie? Niezła przepaść kulturowa..Nie ma co, wskoczyła kobieta na głęboką wodę...Ciekawe czy wypłynie na powierzchnię...

10

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Zwyczajny nie da rady przeczytać pierwszego wątku Autora bo zniknął fizycznie z forum wyjątkowo w jakiś sposób,ale
sytuacja o której piszesz czyli scam była tam przerabiana roztrząsana  na wiele sposobów Witek zawzięcie uważa że to nie taka typowa akcja
a rzeczony książę nie jest gołodupcem chętnym na unijną wizę ,mógłby ją załatwić i bez romansu z jż  - wyjątki od reguły się zdarzają niestety w co trudno było uwierzyć ,ale w jakiś sposób Witek miał możliwość zweryfikowania wiarygodności "księcia"
wszystko jest możliwe na tym łez padole .

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
paslawek napisał/a:

Zwyczajny nie da rady przeczytać pierwszego wątku Autora bo zniknął fizycznie z forum wyjątkowo w jakiś sposób,ale
sytuacja o której piszesz czyli scam była tam przerabiana roztrząsana  na wiele sposobów Witek zawzięcie uważa że to nie taka typowa akcja
a rzeczony książę nie jest gołodupcem chętnym na unijną wizę ,mógłby ją załatwić i bez romansu z jż  - wyjątki od reguły się zdarzają niestety w co trudno było uwierzyć ,ale w jakiś sposób Witek miał możliwość zweryfikowania wiarygodności "księcia" wszystko jest możliwe na tym łez padole .

W cuda nie wierzę.....uzyskanie wizy, a uzyskanie obywatelstwa i stałego pobytu, to dwie różne rzeczy.
Nie wyobrażam sobie by mlody, bogaty Hindus przez półtora roku bawił się w wirtualne uwodzenie starszej kobiety.
To ma drugie dno.

12

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
zwyczajny gość napisał/a:

...To ma drugie dno.

To wiedzą wszyscy, było przerabiane z każdej strony.  Nie ma co do tego wracać.

13

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
zwyczajny gość napisał/a:
paslawek napisał/a:

Zwyczajny nie da rady przeczytać pierwszego wątku Autora bo zniknął fizycznie z forum wyjątkowo w jakiś sposób,ale
sytuacja o której piszesz czyli scam była tam przerabiana roztrząsana  na wiele sposobów Witek zawzięcie uważa że to nie taka typowa akcja
a rzeczony książę nie jest gołodupcem chętnym na unijną wizę ,mógłby ją załatwić i bez romansu z jż  - wyjątki od reguły się zdarzają niestety w co trudno było uwierzyć ,ale w jakiś sposób Witek miał możliwość zweryfikowania wiarygodności "księcia" wszystko jest możliwe na tym łez padole .

W cuda nie wierzę.....uzyskanie wizy, a uzyskanie obywatelstwa i stałego pobytu, to dwie różne rzeczy.
Nie wyobrażam sobie by mlody, bogaty Hindus przez półtora roku bawił się w wirtualne uwodzenie starszej kobiety.
To ma drugie dno.

Tak. Cóż, jednak cuda się zdarzają. Widzę że na forum dominuje sceptycyzm/realizm, jak zwał tak zwał.

I tak samo jak sprawa może mieć drugie dno - może też go nie mieć. I zwyczajnie z czasem się przekonamy o co chodzi.

Przypomnę tylko że była taka grupa osób która uważała ze cała historia jest z palca wyssana. Że to nie możliwe.

A jednak, rozwód jest faktem.

14

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

No cóż, żyjemy w czasach gdzie każde odklejenie się kobiety jest poddawane w wątpliwość, bo mimo że faceci przy nich są jak aniołki to narracja społeczna każe mówić inaczej.

15

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

chciałam napisać coś mądrego albo przynajmniej nie głupiego ale chyba nie dam rady.. myślałam że po lekturach tylu wątków na tym forum mnie nic nie zdziwi. dobrze że tego pierwotnego tematu nie ma bo chyba zamiast roboty bym w nim utonęła.

16

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
anna.zakochana napisał/a:

chciałam napisać coś mądrego albo przynajmniej nie głupiego ale chyba nie dam rady.. myślałam że po lekturach tylu wątków na tym forum mnie nic nie zdziwi. dobrze że tego pierwotnego tematu nie ma bo chyba zamiast roboty bym w nim utonęła.

Mogę podesłać streszczenie na priv ;-)

17

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

O rany, mój ulubiony wątek się reaktywuje! wink Dzięki Witku. Pisz, pisz! smile
A propos - to oni się jeszcze wcale na żywo nie spotkali, dobrze mówię?

18

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Witold41 napisał/a:
anna.zakochana napisał/a:

chciałam napisać coś mądrego albo przynajmniej nie głupiego ale chyba nie dam rady.. myślałam że po lekturach tylu wątków na tym forum mnie nic nie zdziwi. dobrze że tego pierwotnego tematu nie ma bo chyba zamiast roboty bym w nim utonęła.

Mogę podesłać streszczenie na priv ;-)

poproszę big_smile

19

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Czyli on nigdy jej nie widział, a mimo to wysyła jej pieniądze? A niektórzy piszą że to on chce ją wykorzystać? No chyba nie...

Czy to ona chciała odejść od Ciebie, czy Ty nie mogłeś wybaczyć zdrady?

20

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
szeptem napisał/a:

O rany, mój ulubiony wątek się reaktywuje! wink Dzięki Witku. Pisz, pisz! smile
A propos - to oni się jeszcze wcale na żywo nie spotkali, dobrze mówię?

Jeszcze nie.

21

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
madoja napisał/a:

Czyli on nigdy jej nie widział, a mimo to wysyła jej pieniądze? A niektórzy piszą że to on chce ją wykorzystać? No chyba nie...

Czy to ona chciała odejść od Ciebie, czy Ty nie mogłeś wybaczyć zdrady?

Ona chciała. Jak się potem okazało, już od 2 lat chciała. A może i jeszcze więcej. I hindus nie był pierwszym. Wcześniej spotykała się conajmniej z jeszcze jedną osobą, przyznała się do dwóch spotkań ale prawdy nie dowiem się nigdy.

22

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Żyć w piekle i patrzeć na kata to koszmar emocjonalny.

23

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Witold41 napisał/a:
madoja napisał/a:

Czyli on nigdy jej nie widział, a mimo to wysyła jej pieniądze? A niektórzy piszą że to on chce ją wykorzystać? No chyba nie...

Czy to ona chciała odejść od Ciebie, czy Ty nie mogłeś wybaczyć zdrady?

Ona chciała. Jak się potem okazało, już od 2 lat chciała. A może i jeszcze więcej. I hindus nie był pierwszym. Wcześniej spotykała się conajmniej z jeszcze jedną osobą, przyznała się do dwóch spotkań ale prawdy nie dowiem się nigdy.

Nie, nie dowiesz się. Dwa spotkania...jasne.

24

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Nie wiem, co to była za historia, chyba nie czytałam wtedy. Usunąłeś?
Ale cieszę się, że udało Wam się dogadać. Czasem, zwłaszcza jak są dzieci, warto schować dumę do kieszeni i się w zgodzie rozstać zamiast mścić się za krzywdę. Myślę, że tak rozwiązując sprawę zyskałeś szacunek dzieci i, choć to już może Cię teraz nie obchodzić, szacunek byłej żony.

25

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Na pewno nie jest to koniec tej opowiastki. Dopóki kochaś nie przybędzie na białym koniu to będzie nakręcona pani wzdychać i marzyć. Spotkanie i zamieszkanie zaowocuje ,,pisaniem" dalszych przygód. Albo będą z sobą szczęśliwi ( jak długo kto to wie) albo po konfrontacji po czasie wszystko pierd...lnie bo oczekiwania co do absztyfikanta są kosmicznie wygórowane. A może i tak być że okaże się tylko bajarzem z ułomnościami ale pseudo honor oblubienicy nie pozwoli narzekać i będzie w koszmarze tkwić na złość wszystkim aby pokazać że się nie pomyliła. Zresztą na miejscu autora nie chciałbym bym mieć jakichkolwiek kontaktów z taką osobą ale tu jest dziecko. Swoją drogą jak trzeba być zauroczonym omamionym by tak zawierzyć i się zakochać w kimś z którym się tylko po przez internet kontaktuje. Bardzo mi szkoda Ciebie że trafiła Ci się tak głupia i kłamliwa małżonka która spaprała tobie życie. Mówi się że karmy nie ma że to wymysł pokrzywdzonych ale widziałem i słyszałem dużo gdzie jednak jakaś tam sprawiedliwość zadziałała może nie od razu ale z czasem. Witold41 czas płynie, nie licz od byłej że zrozumie bo i tak nic to nie zmieni (czasu nie cofnie) to tylko ciało pozostało a reszta obca istota więc zacznij pisać swoją a może wspólną historię z nową kobietą. Zakonczę motywęm z Hinduskiego filmu : Czasem słońce, czasem deszcz

26

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
67Eve napisał/a:

Nie wiem, co to była za historia, chyba nie czytałam wtedy. Usunąłeś?
Ale cieszę się, że udało Wam się dogadać. Czasem, zwłaszcza jak są dzieci, warto schować dumę do kieszeni i się w zgodzie rozstać zamiast mścić się za krzywdę. Myślę, że tak rozwiązując sprawę zyskałeś szacunek dzieci i, choć to już może Cię teraz nie obchodzić, szacunek byłej żony.

Szacunek żony? Dobre sobie, aż parsknąłem. Nie mam go od dawna, i nie wygląda to jak bym zyskał, nie mniej, nie robię tego dla szacunku. Uważam że tak się powinno postąpić, i tyle.
Szacunek dzieci? One pojęcia nie mają z jakiego powodu się rozstajemy, i co mamusia "odwaliła".

Tak, historia musiała zostać usunięta. Mogę ew. podesłać na priv.

27

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Witold41 napisał/a:

Szacunek dzieci? One pojęcia nie mają z jakiego powodu się rozstajemy, i co mamusia "odwaliła".

Niedelikatnie zapytam się czy planujesz to w pewnym czasie wyjaśnić im, kiedy już będą w odpowiednim wieku do zrozumienia tej sytuacji?

28

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Lucyfer666 napisał/a:
Witold41 napisał/a:

Szacunek dzieci? One pojęcia nie mają z jakiego powodu się rozstajemy, i co mamusia "odwaliła".

Niedelikatnie zapytam się czy planujesz to w pewnym czasie wyjaśnić im, kiedy już będą w odpowiednim wieku do zrozumienia tej sytuacji?

Po to trzymam dowody.

Tak, jeśli będą zainteresowani, to mam zamiar przedstawić im moją wersję.

29

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Rozumiem. Bardzo słusznie moim zdaniem. Życzę powodzenia na drodze życia!

30

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Witold41 napisał/a:
Lucyfer666 napisał/a:
Witold41 napisał/a:

Szacunek dzieci? One pojęcia nie mają z jakiego powodu się rozstajemy, i co mamusia "odwaliła".

Niedelikatnie zapytam się czy planujesz to w pewnym czasie wyjaśnić im, kiedy już będą w odpowiednim wieku do zrozumienia tej sytuacji?

Po to trzymam dowody.

Tak, jeśli będą zainteresowani, to mam zamiar przedstawić im moją wersję.

To ja z kolei z ciekawości zapytam, w jakim celu?

31

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
KoralinaJones napisał/a:

To ja z kolei z ciekawości zapytam, w jakim celu?

Na wypadek gdyby matka dzieci próbowała zaklinać rzeczywistość.

32

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Witold41 napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

To ja z kolei z ciekawości zapytam, w jakim celu?

Na wypadek gdyby matka dzieci próbowała zaklinać rzeczywistość.

Czyli żeby ją zdyskredytować w oczach dzieci jako matkę?

To teraz pytanie. Czy nie uważasz że jest to dokładnie to samo, co mężczyźni zarzucają kobietom względem postępowania wobec dzieci po rozwodzie? Czyli mieszanie dzieci w sprawy małżeństwa, który rodzić jest gorszy, który nie zasługuje na to, aby być rodzicem ponieważ przez niego rozpadła się rodzina, tak?

33

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Co Ty pieprzysz Koralino? Potem właśnie tak jest, że w społeczeństwie panuje przekonanie, że kobietka jest zawsze milusia i niewinna co by się nie działo. I co? Dzieci mają mieć ją za wzór i postępowań tak samo? To jest jej decyzja, ona znisczyla rodzinę dla zwykłej chuci i dzieci muszą znać prawdę, bo to z prawdą będą się teraz mierzyć.

34 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-05-04 15:53:03)

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Be. napisał/a:

Co Ty pieprzysz Koralino? Potem właśnie tak jest, że w społeczeństwie panuje przekonanie, że kobietka jest zawsze milusia i niewinna co by się nie działo. I co? Dzieci mają mieć ją za wzór i postępowań tak samo? To jest jej decyzja, ona znisczyla rodzinę dla zwykłej chuci i dzieci muszą znać prawdę, bo to z prawdą będą się teraz mierzyć.

To samo co pieprzą faceci, kiedy odchodząc do kochanki głośno krzyczą, że jak to, żona nie ma prawa odbierać im prawa bycia rodzicem, mówić o nich źle, oni są przecież ojcami niezależnie od tego czy pozostają mężem matki dzieci czy nie a kwestie przez które małżeństwo się rozpadło, to kwestie pomiędzy rodzicami, dzieci się do tego nie miesza  big_smile

Nie mam zamiaru wywoływać awantury, ale tak mnie zainspirowała wypowiedź która pojawiła się w temacie, będącą wyrazem jakże pięknej męskiej solidarności tongue

35

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Przecież ona dyskredytuje się sama. Napisał że dzieci w to nie wciąga, ale jak to kiedyś o to zapytają, to dlaczego ma kłamać czy utrzymywać jej wizerunek jako matki?
Nie ma takiego obowiązku.

36

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Napisał że trzyma dowody, i czeka na odpowiednią chwilę.

37 Ostatnio edytowany przez Selkirk (2022-05-04 16:00:35)

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Witaj Witku.Należę do osób ,które przeczytały Twój wątek w całości zanim opuścił forum.Pewnie nie pamiętam wszystkiego ale czy nie dopuszczasz sytuacji,że cały ten Mahatma to tylko zasłona dymna a naprawdę z wdzięków Twej jż korzysta jakiś miejscowy dobrze sytuowany dupek.Nie wieżę w to że ktoś odległy o tysiące kilometrów ładuje kasę w kobietę z którą nigdy się nie spotkał.Co on z tego ma? Co najwyżej cyber seks.A przecież tego w Indiach nie brakuje,jest nawet dużo taniej.Nie miałeś żadnych wątpliwości co do realności tego romansu?Po Twoich obecnych wpisach widzę ,że stanąłeś na nogi i wiesz czego chcesz.Opiekuj się dziećmi i żyj najlepiej jak potrafisz.A ona cóż jak Mahatma umrze spali się żywcem jak wypada kochającej Hindusce.Pozdrawiam.A ta Karolina Jones to nie Twoja żona przypadkiem?Jakaś taka ciekawa czym dysponujesz.Do uprawomocnienia wyroku rozwodowego jeszcze duuuuuuuuuuuuuuuuuuużo wody w Wiśle upłynie a co przyda się w jego czasie przyszłość pokarze.

38

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Przepraszam KOralinę Jones za przekręcenie nicku.

39 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-05-04 16:12:52)

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
KoralinaJones napisał/a:
Be. napisał/a:

Co Ty pieprzysz Koralino? Potem właśnie tak jest, że w społeczeństwie panuje przekonanie, że kobietka jest zawsze milusia i niewinna co by się nie działo. I co? Dzieci mają mieć ją za wzór i postępowań tak samo? To jest jej decyzja, ona znisczyla rodzinę dla zwykłej chuci i dzieci muszą znać prawdę, bo to z prawdą będą się teraz mierzyć.

To samo co pieprzą faceci, kiedy odchodząc do kochanki głośno krzyczą, że jak to, żona nie ma prawa odbierać im prawa bycia rodzicem, mówić o nich źle, oni są przecież ojcami niezależnie od tego czy pozostają mężem matki dzieci czy nie a kwestie przez które małżeństwo się rozpadło, to kwestie pomiędzy rodzicami, dzieci się do tego nie miesza  big_smile

Nie mam zamiaru wywoływać awantury, ale tak mnie zainspirowała wypowiedź która pojawiła się w temacie, będącą wyrazem jakże pięknej męskiej solidarności tongue

Głośno krzyczeć to sobie można ważniejsze co potem zrobi osoba która odchodzi ,czy bardziej będzie zainteresowana sobą wizerunkiem, racją,bezustannym szukaniem winy i winnych ,jakąś sprawiedliwością czy poświęcać będzie uwagę dzieciom to do czego się zobowiązała
jako rodzic.
Sytuacja Witka jest po prostu rzadsza,gdzie dzieci zostają z ojcem,pamiętam jeszcze z forum  wątek Rafała Poznań i Marka DV.
Witek napisał warunkowo "jeżeli dzieci będą zainteresowane" i pod warunkiem że matka zacznie oczerniać ojca , wysoce prawdopodobne że nie będą i z wiekiem z czasem wyrobią sobie własne zdanie na temat działań matki ,wiele zależy od niej czy zacznie po przyjeździe księcia robić różne sztuki przeciwko Witoldowi,może nie będzie go dyskredytować co przecież się zdarza a walka o dzieci ich aprobatę  i dziećmi o swoją słuszną rację ,wcale nie jest obowiązkowa .
Nie chodzi tu o solidarność męską czy żeńską, ale o przyzwoitość w ocenianiu tego co po rozwodzie i mimo solennych deklaracji robią osoby które zdradziły,zdradzały odeszły od dzieci od rodziny ,ale niekoniecznie je porzuciły.

40 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-05-04 16:12:07)

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
paslawek napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
Be. napisał/a:

Co Ty pieprzysz Koralino? Potem właśnie tak jest, że w społeczeństwie panuje przekonanie, że kobietka jest zawsze milusia i niewinna co by się nie działo. I co? Dzieci mają mieć ją za wzór i postępowań tak samo? To jest jej decyzja, ona znisczyla rodzinę dla zwykłej chuci i dzieci muszą znać prawdę, bo to z prawdą będą się teraz mierzyć.

To samo co pieprzą faceci, kiedy odchodząc do kochanki głośno krzyczą, że jak to, żona nie ma prawa odbierać im prawa bycia rodzicem, mówić o nich źle, oni są przecież ojcami niezależnie od tego czy pozostają mężem matki dzieci czy nie a kwestie przez które małżeństwo się rozpadło, to kwestie pomiędzy rodzicami, dzieci się do tego nie miesza  big_smile

Nie mam zamiaru wywoływać awantury, ale tak mnie zainspirowała wypowiedź która pojawiła się w temacie, będącą wyrazem jakże pięknej męskiej solidarności tongue

Głośno krzyczeć to sobie można ważniejsze co potem zrobi osoba która odchodzi ,czy bardziej będzie zainteresowana sobą racją,bezustannym szukaniem winy i winnych ,jakąś sprawiedliwością czy poświęcać będzie uwagę dzieciom to do czego się zobowiązała
jako rodzic.

Osoba która odchodzi z racji tego faktu jest siłą rzeczy zainteresowana sama sobą. Natomiast do bezustannego szukania winy i winnych, jakąś sprawiedliwością szykuje się autor. Zachowuje się dokładnie tak jak zdradzona porzucona kobieta która planuje zemstę na mężu poprzez krzywdę dzieci (tutaj: zostawię sobie dowody, że matka to k*wa). Tylko jakoś nikt w tej sytuacji nie krzyczy że to takie... nierodzicielskie. tongue

41

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
KoralinaJones napisał/a:
paslawek napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

To samo co pieprzą faceci, kiedy odchodząc do kochanki głośno krzyczą, że jak to, żona nie ma prawa odbierać im prawa bycia rodzicem, mówić o nich źle, oni są przecież ojcami niezależnie od tego czy pozostają mężem matki dzieci czy nie a kwestie przez które małżeństwo się rozpadło, to kwestie pomiędzy rodzicami, dzieci się do tego nie miesza  big_smile

Nie mam zamiaru wywoływać awantury, ale tak mnie zainspirowała wypowiedź która pojawiła się w temacie, będącą wyrazem jakże pięknej męskiej solidarności tongue

Głośno krzyczeć to sobie można ważniejsze co potem zrobi osoba która odchodzi ,czy bardziej będzie zainteresowana sobą racją,bezustannym szukaniem winy i winnych ,jakąś sprawiedliwością czy poświęcać będzie uwagę dzieciom to do czego się zobowiązała
jako rodzic.

Osoba która odchodzi z racji tego faktu jest siłą rzeczy zainteresowana sama sobą. Natomiast do bezustannego szukania winy i winnych, jakąś sprawiedliwością szykuje się autor. Zachowuje się dokładnie tak jak zdradzona porzucona kobieta która planuje zemstę na mężu poprzez krzywdę dzieci (tutaj: zostawię sobie dowody, że matka to k*wa). Tylko jakoś nikt w tej sytuacji nie krzyczy że to takie... nierodzicielskie. tongue

To bywa etap w rozstaniu i po stracie,to szukanie winnych.
planowanie to jeszcze nie sama zemsta,ewentualne planowanie  bardziej świadczy o jeszcze obecnym gniewie,żalu,urazie,niepogodzeniu,które może za jakiś czas zelżeć lub ustąpić - różnie bywa. 

Krzyczeliśmy na Witka w pierwszym wątku ,który zniknął  z forum - nie wiadomo dlaczego tongue
to wyjątkowy przypadek,być może uzasadniony.

42 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-05-04 16:32:41)

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
paslawek napisał/a:

To bywa etap w rozstaniu i po stracie,to szukanie winnych.
planowanie to jeszcze nie sama zemsta,ewentualne planowanie  bardziej świadczy o jeszcze obecnym gniewie,żalu,urazie,niepogodzeniu,które może za jakiś czas zelżeć lub ustąpić - różnie bywa. 

Krzyczeliśmy na Witka w pierwszym wątku ,który zniknął  z forum - nie wiadomo dlaczego tongue
to wyjątkowy przypadek,być może uzasadniony.

Oj, już nie musisz być takim adwokatem autora. tongue Męska solidarność przeciwko kobietom w sprawach damsko - męskich jednakowych gatunkowo, jest tak wdzięcznym tematem big_smile

43

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
KoralinaJones napisał/a:
paslawek napisał/a:

To bywa etap w rozstaniu i po stracie,to szukanie winnych.
planowanie to jeszcze nie sama zemsta,ewentualne planowanie  bardziej świadczy o jeszcze obecnym gniewie,żalu,urazie,niepogodzeniu,które może za jakiś czas zelżeć lub ustąpić - różnie bywa. 

Krzyczeliśmy na Witka w pierwszym wątku ,który zniknął  z forum - nie wiadomo dlaczego tongue
to wyjątkowy przypadek,być może uzasadniony.

Oj, już nie musisz być takim adwokatem autora. tongue Męska solidarność przeciwko kobietom w sprawach damsko - męskich jednakowych gatunkowo, jest tak wdzięcznym tematem big_smile

Akurat pisuje i zdradzonym kobietom w trakcie rozwodów podobne rzeczy jak Autorowi,więc solidarność męska raczej mnie nie obchodzi,
z resztą przypominam, że według co niektórych jestem najstarszym i największym simpem w okolicy smile 
Z Bagiennikiem mięliśmy wtedy rację tongue albo jej część.Zasadniczo smile

44

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
paslawek napisał/a:

Akurat pisuje i zdradzonym kobietom w trakcie rozwodów podobne rzeczy jak Autorowi,więc solidarność męska raczej mnie nie obchodzi,
z resztą przypominam, że według co niektórych jestem najstarszym i największym simpem w okolicy smile 
Z Bagiennikiem mięliśmy wtedy rację tongue albo jej część.Zasadniczo smile

paslawku, wiem że zawsze chodzi o Ciebie big_smile ale tym razem, nie Ty mnie zainspirowałeś do próby włożenia kija w mrowisko tongue

45

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
KoralinaJones napisał/a:
paslawek napisał/a:

Akurat pisuje i zdradzonym kobietom w trakcie rozwodów podobne rzeczy jak Autorowi,więc solidarność męska raczej mnie nie obchodzi,
z resztą przypominam, że według co niektórych jestem najstarszym i największym simpem w okolicy smile 
Z Bagiennikiem mięliśmy wtedy rację tongue albo jej część.Zasadniczo smile

paslawku, wiem że zawsze chodzi o Ciebie big_smile ale tym razem, nie Ty mnie zainspirowałeś do próby włożenia kija w mrowisko tongue

wiem że nie ja
pech smile

46

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
KoralinaJones napisał/a:

Napisał że trzyma dowody, i czeka na odpowiednią chwilę.

A możesz wskazać jego post gdzie napisał że czeka na odpowiednią chwilę?
Bo zdaje się że koloryzujesz.

47 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-05-04 18:44:01)

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Nie, nie mogłabym. Nie o osobiste motywy autora mi chodziło, lecz o pełną, męską solidarność w hipokryzji dla samej idei takiego zachowania się, jakie dokładnie tępią mężczyźni u zdradzonych i porzuconych żon. Oj, panowie wstyd tongue

48

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Witold41 napisał/a:

ale prawdy nie dowiem się nigdy.

I tak jesteś podejrzanie dobrze poinformowany.

49

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
KoralinaJones napisał/a:

Nie, nie mogłabym. Nie o osobiste motywy autora mi chodziło, lecz o pełną, męską solidarność w hipokryzji dla samej idei takiego zachowania się, jakie dokładnie tępią mężczyźni u zdradzonych i porzuconych żon. Oj, panowie wstyd tongue

Czyli sobie dopisujesz i dobrze o tym wiesz ale skoro tego potrzebujesz - tak, masz rację, facet to świnia.

50 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-05-04 20:54:12)

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
maku2 napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Nie, nie mogłabym. Nie o osobiste motywy autora mi chodziło, lecz o pełną, męską solidarność w hipokryzji dla samej idei takiego zachowania się, jakie dokładnie tępią mężczyźni u zdradzonych i porzuconych żon. Oj, panowie wstyd tongue

Czyli sobie dopisujesz i dobrze o tym wiesz ale skoro tego potrzebujesz - tak, masz rację, facet to świnia.

Nie, po prostu nie chce mi się wyręczać leni w czytaniu tematu:


Witold41 napisał/a:

Po to trzymam dowody.

Tak, jeśli będą zainteresowani, to mam zamiar przedstawić im moją wersję.

51

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
KoralinaJones napisał/a:
maku2 napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Nie, nie mogłabym. Nie o osobiste motywy autora mi chodziło, lecz o pełną, męską solidarność w hipokryzji dla samej idei takiego zachowania się, jakie dokładnie tępią mężczyźni u zdradzonych i porzuconych żon. Oj, panowie wstyd tongue

Czyli sobie dopisujesz i dobrze o tym wiesz ale skoro tego potrzebujesz - tak, masz rację, facet to świnia.

Nie, po prostu nie chce mi się wyręczać leni w czytaniu tematu:


Witold41 napisał/a:

Po to trzymam dowody.

Tak, jeśli będą zainteresowani, to mam zamiar przedstawić im moją wersję.

Nie wiem kogo masz na myśli pisząc - lenie - i nie będę wnikał.
Napisałem że sobie dopisujesz chociaż właściwie mogłem napisać że manipulujesz bo wcześniej napisałaś

KoralinaJones napisał/a:

Napisał że trzyma dowody, i czeka na odpowiednią chwilę.

A tak naprawdę napisał

Witold41  napisał/a:

Tak, jeśli będą zainteresowani, to mam zamiar przedstawić im moją wersję.

"jeśli będą zainteresowani" rozumiem że jak nie będą to on im tego w twarz nie rzuci
oraz napisał

Witold41  napisał/a:

Na wypadek gdyby matka dzieci próbowała zaklinać rzeczywistość.

czyli że trzyma to jako zabezpieczenie gdyby była zaczęła kłamać co do powodu rozwodu.

Oczywiście nie potrzebowałby tych dowodów gdyby rozwód był z orzeczeniem ale jego wybór.

Pisałaś coś o męskiej solidarności...mógłbym napisać coś o solidarności jajników...ale nie napiszę, po prostu rozumiem że możemy inaczej to widzieć...

52

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Na drugi raz, Koralino - proponuję poczekać na odpowiedź na pytanie które sama zadajesz. Popłynęliście tutaj jak czytam z nadinterpretacją, i wyciąganiem wniosków, nie czekając na wyjaśnienia. O ile faktycznie kogoś interesuje co mam do powiedzenia w temacie.

KoralinaJones napisał/a:

Czyli żeby ją zdyskredytować w oczach dzieci jako matkę?

To teraz pytanie. Czy nie uważasz że jest to dokładnie to samo, co mężczyźni zarzucają kobietom względem postępowania wobec dzieci po rozwodzie? Czyli mieszanie dzieci w sprawy małżeństwa, który rodzić jest gorszy, który nie zasługuje na to, aby być rodzicem ponieważ przez niego rozpadła się rodzina, tak?

Absolutnie nie zależy mi na zdyskredytowaniu matki. Wręcz przeciwnie. Mimo ogromnego ładunku żalu goryczy, najważniejsze jest dla mnie by dzieci miały nadal rodziców, i dlatego zgodnie z sugestią psychologa dziecięcego sprawę rozwodu przedstawiliśmy dzieciom tak jak to powinno się czynić - czyli oznajmiliśmy że kochamy ich, ale ze sobą się nie dogadujemy, że próbowaliśmy ratować małżeństwo ale się nie udało, i dlatego musimy zamieszkać osobno.

Ten sam psycholog dodał, że z czasem będzie można powiedzieć dzieciom co było przyczyną.

Teraz wytłumaczę, na co zbierałem dowody.

Moja JŻ okazała się osobą nieobliczalną. Dowody zbierałem na wypadek, gdyby przyszło jej np. do głowy sądzenie się z orzekaniem. Znam takie przypadki że kobiety odwracały "kota ogonem", więc wolałem się zabezpieczyć.
Później uznałem że dowody mogą się przydać, gdyby JŻ próbowała doprowadzić do niekorzystnych rozwiązań rozwodowych.

Na szczęście - na razie - mamy zawarte ugody, i wszystko ustalone. Pozostaje czekać do września do sprawy. Nie mniej - dowody nadal mogą się przydać, bo nigdy nie wiadomo co się wydarzy, a wiem że bywa różnie i ludzie zmieniają zdanie.
A komu są przychylne sądy, nie muszę mówić. Zderzyłem się z ogromnym stereotypem faceta z dziećmi, do tego stopnia, że sąd wysłał kuratora nie do mnie, tylko do żony, choć w aktach wyraźnie napisano przy kim zostają dzieci. Brak słów.

I nie wiem też (liczę na najlepsze, ale szykuję się na najgorsze) czy kiedyś nie zostanę przedstawiony w złym świetle i obarczony winą za to co się stało. Wolę na zimne dmuchać. Gdybym musiał się kiedyś bronić, to nie będę polegać tylko na "słowo przeciwko słowu". Jeśli ktoś będzie miał wątpliwości - będę w stanie wyjaśnić sytuację ponad wszelką wątpliwość.

Nie mam zamiaru tego robić, o ile nie zostanę brutalnie zmuszony. A i wtedy zastanowię się 10 razy czy warto. Bo za nic w świecie nie chciałbym zdyskredytować matki w oczach dzieci, a swoje ego schowałem do kieszeni. Choć przyznaję że z trudem.

53

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Ela210 napisał/a:

Przecież ona dyskredytuje się sama. Napisał że dzieci w to nie wciąga, ale jak to kiedyś o to zapytają, to dlaczego ma kłamać czy utrzymywać jej wizerunek jako matki?
Nie ma takiego obowiązku.

Myślę że kiedy przyjdzie pora, wyjaśnić sytuację, dzieci będą na tyle duże, że mimo wszystko zrozumieją, że tak było lepiej. Nie mam zamiaru wciągać dzieci w całą historię, bo zdrada z hindusem to tylko wierzchołek góry lodowej.

Jako matce, nie mogę JŻ nic zarzucić. Wyprowadziła się w marcu, i utrzymuje bardzo częsty kontakt z dziećmi, praktycznie codziennie się widują, często chodzą do niej na noc, czy np. córka spędza u niej cały tydzień.

Nie była zadowolona z tego że postanowiłem zostać przy dzieciach. Ale nawet psycholog dziecięcy powiedział, że taki układ jest lepszy. A ja na inny bym się nie zgodził, mając na uwadze jej plany założenia nowej rodziny.

54

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
KoralinaJones napisał/a:

Napisał że trzyma dowody, i czeka na odpowiednią chwilę.

Nie. Napisałem że trzymam dowody na wszelki wypadek. Nie chciałbym nigdy ich użyć, i żywię nadzieję że kiedyś puszczę je z dymem.

To jak polisa AC.

55

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Selkirk napisał/a:

Witaj Witku.Należę do osób ,które przeczytały Twój wątek w całości zanim opuścił forum.Pewnie nie pamiętam wszystkiego ale czy nie dopuszczasz sytuacji,że cały ten Mahatma to tylko zasłona dymna a naprawdę z wdzięków Twej jż korzysta jakiś miejscowy dobrze sytuowany dupek.Nie wieżę w to że ktoś odległy o tysiące kilometrów ładuje kasę w kobietę z którą nigdy się nie spotkał.Co on z tego ma? Co najwyżej cyber seks.A przecież tego w Indiach nie brakuje,jest nawet dużo taniej.Nie miałeś żadnych wątpliwości co do realności tego romansu?Po Twoich obecnych wpisach widzę ,że stanąłeś na nogi i wiesz czego chcesz.Opiekuj się dziećmi i żyj najlepiej jak potrafisz.A ona cóż jak Mahatma umrze spali się żywcem jak wypada kochającej Hindusce.Pozdrawiam.A ta Karolina Jones to nie Twoja żona przypadkiem?Jakaś taka ciekawa czym dysponujesz.Do uprawomocnienia wyroku rozwodowego jeszcze duuuuuuuuuuuuuuuuuuużo wody w Wiśle upłynie a co przyda się w jego czasie przyszłość pokarze.

Cześć.

Dopuszczam... Ale już mnie ona i to co robi nie interesuje. Ograniczam się do kulturalnych kontaktów, i rozmawiam tylko o dzieciach. Co robi kiedy nie jest ich matką, to nie moja sprawa.

Ja wierzę że ładuje, zresztą - ja wiem że tak było. I wierzę w to że są szaleńczo, filmowo zakochani. Bo czemu nie? Nie, nie mam żadnych wątpliwości co do tego romansu. Za dużo widziałem.

Dzieci są przy mnie, właśnie czekam na ponowną wizytę kuratora, mam nadzieję że tym razem trafi.

56

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
KoralinaJones napisał/a:

Osoba która odchodzi z racji tego faktu jest siłą rzeczy zainteresowana sama sobą. Natomiast do bezustannego szukania winy i winnych, jakąś sprawiedliwością szykuje się autor. Zachowuje się dokładnie tak jak zdradzona porzucona kobieta która planuje zemstę na mężu poprzez krzywdę dzieci (tutaj: zostawię sobie dowody, że matka to k*wa). Tylko jakoś nikt w tej sytuacji nie krzyczy że to takie... nierodzicielskie. tongue

Nie szykuję się do żadnego szukania winnych. Sprawa winy jest prosta. Za rozpad związku winę ponosimy oboje. Za zdradę - ona. Koniec tematu. Sprawiedliwości nie oczekuję. Ona niech zadba o swoje życie, ja zadbam o swoje.

Nie rozumiem na jakiej podstawie wyciągasz takie wnioski, że planuję zemstę. Jedyna forma "zemsty" jaką uznaję, to ruszyć dalej do przodu, i sprawić żeby moje życie było lepsze niż do tej pory.

57

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
noben napisał/a:
Witold41 napisał/a:

ale prawdy nie dowiem się nigdy.

I tak jesteś podejrzanie dobrze poinformowany.

Uwierz mi, żałuję że do niektórych faktów się dokopałem.

A niektóre - sama mi potwierdziła, prosto w oczy.

58 Ostatnio edytowany przez Be. (2022-05-05 06:31:51)

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
KoralinaJones napisał/a:

Nie, nie mogłabym. Nie o osobiste motywy autora mi chodziło, lecz o pełną, męską solidarność w hipokryzji dla samej idei takiego zachowania się, jakie dokładnie tępią mężczyźni u zdradzonych i porzuconych żon. Oj, panowie wstyd tongue

Nigdy nie widziałem sytuacji by facet zdradził i próbował urabiać dziecko. Ty serio to piszesz czy udajesz? Gdyby to Witold odwalił i pisałaby jego żona tutaj to każdy komentowalby tak samo. Dlatego kobiety nie mogą dojść do władzy całkowitej, bo potem wina byłaby orzekana na podstawie płci albo atrakcyjności.

59

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Be. napisał/a:

Nigdy nie widziałem sytuacji by facet zdradził i próbował urabiać dziecko.

Znam taką sytuację. Takie rzeczy nie są chyba zależne od płci, a od osobowości.
A podejście mam takie same jak Autor wątku i kompletnie mu się nie dziwię. Może mieć nadzieję na najlepsze, ale dużo lepiej szykować się na najgorsze. Jak "druga połówka" ma Cię w dupie i zaczyna okłamywać, to nawet przy późniejszym rozsądnym zachowaniu zdecydowanie lepiej mieć mocne karty w razie potrzeby, bo pełnego zaufania, że jej znowu nie odwali nie da się odbudować.
Zwłaszcza, że podejście o wspólnej odpowiedzialności za rozpad związku (ale nie za zdradę) pokazuje, że autor nie jest zaślepiony chęcią zemsty itd. Odpowiedzialny rodzic będzie kierował się dobrem dzieci i swoim, a żonę mieć w poważaniu. To dużo lepsze od nienawiści.

60

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
WindyBoy napisał/a:

...że jej znowu nie odwali ...

To nie żadne 'odwalenia' tylko racjonalna kalkulacja.

Ugodowość i rozstania za porozumieniem są aktualne dopóki się rozważa temat ogólnikowo; ale jak przychodzi do konkretów, zwłaszcza majątkowych to chęć do ugody
(przeliczonej na PLN) drastycznie spada.

Fajnie to widać w tutejszych wątkach. Na dzień dobry jest w miarę uczciwe przedstawienie sprawy, zawsze z jakimś 'ja też nie jestem bez winy'; potem auto-pranie mózgu podczas którego następuje krystalizacja: -ja zawsze dobry(a) i poszkodowany(a); -on/ona- wcielenie zła wszelkiego. I konkluzja: MIE SIĘ NALEŻY!

61 Ostatnio edytowany przez WindyBoy (2022-05-05 22:04:44)

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

.

62

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
noben napisał/a:
WindyBoy napisał/a:

...że jej znowu nie odwali ...

To nie żadne 'odwalenia' tylko racjonalna kalkulacja.

Ugodowość i rozstania za porozumieniem są aktualne dopóki się rozważa temat ogólnikowo; ale jak przychodzi do konkretów, zwłaszcza majątkowych to chęć do ugody
(przeliczonej na PLN) drastycznie spada.

Fajnie to widać w tutejszych wątkach. Na dzień dobry jest w miarę uczciwe przedstawienie sprawy, zawsze z jakimś 'ja też nie jestem bez winy'; potem auto-pranie mózgu podczas którego następuje krystalizacja: -ja zawsze dobry(a) i poszkodowany(a); -on/ona- wcielenie zła wszelkiego. I konkluzja: MIE SIĘ NALEŻY!

Akurat jeśli chodzi o mnie, to racji nie masz. Majątek mamy podzielony dokładnie na pół. I tak jak wtedy uważałem to za uczciwe rozwiązanie, tak samo uważam teraz. Póki co, dogadujemy się wobec dzieci. W teorii nie mam powodów podejrzewać, że nagle się to zmieni, ale... no właśnie. Jeśli kobieta, z którą spędziłem pół życia, zaślepiona nową miłością olewa i traktuje przedmiotowo na miesiąc własne dzieci (o mnie nie wspominając, mechanizm zdrady dosyć jasno wskazuje, gdzie moja szanowna miała mnie od dłuższego czasu), to dla mnie był i nadal jest to obraz szokujący. I po czymś takim po prostu nie widzę możliwości, żeby zaufać jej całkowicie. Rozumiem więc autora, że trzyma zabezpieczenie na wypadek wszelki.
Za upadek związku prawie zawsze odpowiadają dwie osoby, bo to dwie osoby są związkiem. Krystalizowanie siebie przez którąkolwiek ze stron to ślepota. Ja swoje zaniedbania czy błędy widzę. Moja szanowna akurat nie, tylko teraz nie wywraca mi to już wnętrzności do góry nogami. Jak budda nie zajmuję się tym, na co nie mam wpływu:)
Czy jż znowu się przepalą styki - nie wiem. Jedyne, co MI SIĘ NALEZY, to równe prawa do opieki nad dziećmi, bo świat jest piękny i bardzo chciałbym im to pokazać.

63

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
Witold41 napisał/a:

Na drugi raz, Koralino - proponuję poczekać na odpowiedź na pytanie które sama zadajesz. Popłynęliście tutaj jak czytam z nadinterpretacją, i wyciąganiem wniosków, nie czekając na wyjaśnienia. O ile faktycznie kogoś interesuje co mam do powiedzenia w temacie..

Spokojnie. Nie oceniam Twoich motywacji. Rozumiem je w tej sytuacji. To, na co zwróciłam uwagę, wskazałam jasno i wyraźnie, i bynajmniej nie jest to Twoja osobista postawa, aczkolwiek sposób w jaki zareagowałeś Ty oraz sposób w jaki zareagowali na to inni faceci tutaj, sprowokował mnie to napisania mojego spostrzeżenia.

Oczywiście w relacji z dziećmi vs ich matka, zrobisz jak będziesz uważał.

64

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja
KoralinaJones napisał/a:
Witold41 napisał/a:

Na drugi raz, Koralino - proponuję poczekać na odpowiedź na pytanie które sama zadajesz. Popłynęliście tutaj jak czytam z nadinterpretacją, i wyciąganiem wniosków, nie czekając na wyjaśnienia. O ile faktycznie kogoś interesuje co mam do powiedzenia w temacie..

Spokojnie. Nie oceniam Twoich motywacji. Rozumiem je w tej sytuacji. To, na co zwróciłam uwagę, wskazałam jasno i wyraźnie, i bynajmniej nie jest to Twoja osobista postawa, aczkolwiek sposób w jaki zareagowałeś Ty oraz sposób w jaki zareagowali na to inni faceci tutaj, sprowokował mnie to napisania mojego spostrzeżenia.

Oczywiście w relacji z dziećmi vs ich matka, zrobisz jak będziesz uważał.

Ok.

Dla mnie sprawa jest jasna. Swoje ego chowam do kieszeni, ale odzyskuję szacunek dla samego siebie, i nie mam zamiaru go drugi raz tak utracić.
Najważniejsze są dzieci, i ich maksymalny komfort w nowej sytuacji. A za taki uważam jak najlepsze kontakty z obojgiem rodziców. Żona nie zgodziła się na opiekę gniazdową, a ja nie zgodziłem się na naprzemienną. Zważywszy na plany JŻ dotyczące nowej rodziny, uznałem że najlepszym rozwiązaniem jest zostać przy dzieciach. Na wypadek gdyby JŻ zmieniła zdanie (bo cóż znaczą ugody?) zabezpieczam się.

65

Odp: Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Nawet podczas rozpraw strony zmieniały zdania i zeznania. Nie można ufać osobie która tak oszukiwała kłamała choćby na nie wiem kogo przysięgała bo czyż nie złamała przysięgi składanej przed BOGIEM , współmałżonkiem, ojcem, matką bliższą i dalszą rodziną , kolegami i koleżankami , znajomymi , sąsiadami ???? Jakie słowa , zaklęcie będzie miało większą wagę od tego ślubnego ??? Nie dziwię się a wręcz namawiam by się zabezpieczać na wszelkie sposoby szczególnie jeżeli chodzi o takie persony.

Posty [ 1 do 65 z 239 ]

Strony 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Moja hinduska przygoda - aktualizacja

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024