Słuchajcie moje Drogie, bo to głównie do dziewczyn skierowana odezwa. Od pewnego czasu wróciłam "na rynek" z tytułu rozstania po długim związku (bardzo długim). Nie śpieszno mi do żadnego związku (właściwie jak na razie nie zamierzam, nie odczuwam braku), ale nadarzyły się okazje do wyjścia na miasto/wakacje w celach towarzyskich w gronie żeńskim. Cel: tańce, gry i zabawy - żadnych polowań na męską część społeczeństwa. Na wyjściach tych pojawiają się jednak różni obywatele płci odmiennej, którzy w taki czy inny sposób starają się nawiązać znajomość. Nie prycham, nie nabijam się, nie trzepię po pyskach tylko z uwagą się przyglądam i dochodzę do niechlubnego wniosku, że:
- albo świat się zmienił
- albo ja jestem już za duża na takie rzeczy
Pokusiłam się o jakąś spontaniczną kategoryzację, ale może Wy, Drogie Panie, zainspirujecie mnie (lub od razu zabierzecie się do tworzenia własnej nomenklatury) do stworzenia trafnych nazw dla męskich szufladek.
Na mojej drodze napotkałam:
- OCENIACZY - podchodzi, niby komplementuje, ale tak naprawdę czujesz się jak koń na targu (nawet jeden ocenił, że mam ładnie zęby zrobione, a nie wyglądał na dentystę - stąd skojarzenie z koniem). Na początku było "nieźle", bo przedstawił, że ma fetysz damskich stóp, nie przeszkadza mu mój mąż, a dzieci moje pokocha jak swoje własne (miałam dobrą rozrywkę, więc chwilę się zatrzymałam przy koledze), a potem inne moje walory i "nawet ząbki zrobione" - załamka
- HIPOKRYTÓW NAWIJACZY JĘZYKOWYCH - mówi jedno, teorie niczym z romansidła lub innego kodeksu praw kobiet, robi totalnie na odwrót i to na tej samej imprezie, zero refleksji
- WYCIECZKOWYCH/IMPREZOWYCH HIPOKRYTÓW MAŁŻEŃSKICH - "chcielibyśmy postawić Wam drinka, może spędzimy razem wieczór?", Na pytanie czy przyjechali tu sami - "tak, jesteśmy sami", a następnego dnia widzimy ich na plaży z żonami i małymi dziećmi
- "JESTEM W SEPARACJI" lub "OD LAT Z ŻONĄ NIE ŻYJEMY ZE SOBĄ" - czytaj: mam żonę, ale akurat jej tu nie ma lub nie gapi się w mój telefon, bo mi ufa - 90% chłopców z portali randkowych (nigdy bym nie weszła i jestem ich przeciwniczką, ale znajoma wypomniała mi, że zawsze mówię, że "nie można powiedzieć, że się nie lubi, jak się nie spróbuje". Pochyliłam więc głowę w pokorze i zapisałam się na kilka miesięcy. O rany, co to było za zderzenie z rzeczywistością)
- "MÓW MI JESZCZE" - egocentrycy, których dziewczyny tak naprawdę nie interesują, ale lubią słuchać o sobie cały czas, jacy to oni są ciekawi - 100% chłopców na portalach randkowych
- WIECZNYCH GNIEWNYCH MIZOGINÓW - "jestem rozwiedziony, kobiety są złe i głupie", a gdy podaje mój wiek, uważa, że go oszukuje (sądził, że 10 lat mniej niż podałam), jak te inne złe kobiety, zostawia niewypite piwo i ostentacyjnie ucieka
- NA PEWNIAKA "dziewczyny myślą, że faceci to półgłówki, ale uważam, że jest odwrotnie. Wy wyglądacie na inteligentne, ale na pewno i tak poniżej mojego poziomu (nie zdążyłyśmy się odezwać słowem podczas tej oratorskiej mowy na podryw) - idziemy się zabawić?" Odpowiedziałam: "Gratuluje wysokiego poczucia wartości. Jak udaje Ci się z tym żyć? Miłej zabawy, ale my - niechętnie." - no i po wieczorze, bo nas na koniec taki przydybał. Mój boże, na co ten człowiek liczył?! Powiedziałam później swojemu synowi, że jak będzie tak podrywał dziewczyny w swoim czasie, to go wyrzucę przez okno, bo będzie mi wstyd.
- NA TANCERZA - w tańcu wszystkie chwyty dozwolone, całowanie, macanie po tyłach, a na koniec piosenki "chodźmy do mnie". Ja wiem, że Polaka co umie się ruszać to ze świecą szukać (na czym korzystają latino dancers z południa), ale nie sprzedam się za jedną Lambadę z nieznajomym.
Teraz do forumowych Panów: ja nie twierdzę, że nie ma tych inteligentnych, myślących, szarmanckich, spójnych w mowie i czynie (przy dużej dozie szczęścia starcza na tylko jedno z tych wymienionych) więc proszę się nie unosić. Proszę też nie mścić się pokazując swoje kategorie w środowisku żeńskim, bo to będzie nie na temat. Odkąd jestem obserwatorem tych przedstawień w moim otoczeniu bardzo, naprawdę bardzo pragnę zobaczyć/doświadczyć czegoś innego niż widzę, a wtedy to odszczekam wszystkie powyższe komentarze. Jak na razie kolejni potwierdzają regułę, a statystyka jest nieubłagana...
Może to jednak ten wiek... Jak miałam lat 18-21 to tylko niektórzy byli niefajni, ale większość była super. Teraz to nikt nie jest super. Jak żyć, Panie Premierze, jak żyć?