Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 176 ]

66 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2022-02-18 18:18:28)

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
PannaPruderia napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Ja to widzę tak. Pruderio, nikt Cię nie zmusza do uprawiania seksu, to go nie uprawiaj. Złóż śluby czystości, zostań osobą konsekrowaną (nie zakonnicą, świecką) i walcz z porno i z erotyzacją przestrzeni.

Albo znajdź sobie do związku drugą taką osobę jak Ty. I sobie żyjcie po swojemu, ale przestań narzucać swój światopogląd innym ludziom.

Ja aktualnie jestem w ciąży i gorąco nie życzę sobie określania mnie mianem inkubatora, tak jak Ty to w którymś miejscu zrobiłaś.

Nie chcesz robić loda i wypinac tyłka? To tego nie rób. Natomiast nikt nie jest odpowiedzialny za to, że poszłaś uprawiać seks z własnej woli z obcym facetem. Tylko Ty sama. Albo to przepracuj, albo sobie zszyj krocze, utnij cycki i bądź szczęśliwa bez przekonywania innych do swojej racji.


Mam prawo przekonywać innych do swoich racji. Tak jak Wy próbujecie mi wmówić, że seks nie upokarza kobiet, a ciąża to nie wyzysk.

A o zszyciu krocza i ucięciu cycków często myśle, gdy jestem naprawdę wściekła.

Ja Ci nic nie wmawiam. Możesz żyć dokładnie tak, jak chcesz i robić lub nie robić w życiu to, co chcesz. Twój wybór, Twoje życie. Serio, nikt nie ocenia.
Żyjesz w takich czasach, źe spokojnie możesz zacząć chodzić w workowatych spodniach, tshirtach, przestać się malować, ściąć włosy i kazać sobie mówić męskim imieniem. I nikogo to nie bardzo nie zdziwi.

Seks to tylko seks. A ciąża to ciąża.
Zastanów się nad sposobem tego, co przekazujesz, bo ludzi obrażasz. Ja tam się nie czuję wyzyskiwana. Wiedziałam, na co się piszę zachodząc z własnej woli w ciążę i konsekwencje biorę na klatę. Nie uważam tego za wyzysk.

Rób ze swoim ciałem co chcesz, Twoje prawo. Ale nie mów tym, które seks lubią, że je to upokarza, bo większą brednię ciężko znaleźć. Upokorzenie jest tylko w Twojej głowie. Ja tam uważam, że jak kobieta robi loda facetowi, to kobieta dominuje, bo od niej zależy to, kiedy i jaki będzie orgazm i to od niej zależy czy facetowi penisa nie odgryzie w trakcie wink jakby nie patrzeć facet jej wtedy powierza najbardziej intymną część swojego ciała, to już kwestia kobiety czy traktuje to jako przejaw zaufania czy przejaw poniżenia.
Tylko znowu - nie chcesz uprawiać seksu i robić loda, to po prostu tego nie rób. Przecież nikt Cię do tego nie zmusza.

edit
@Panna Szlachetnego Rodu - tu masz to traumatyczne doświadczenie PP:
https://www.netkobiety.pl/t127454.html

PannaPruderia napisał/a:

Wiem, że nie posluchasz, bo jestem tylko randomem z internetu.

Ale proszę Cię nie rób tego. Ja też kiedyś popełniłam ten bład. Wydawało mi się  że jestem postępowa, że tego chce. A niczego nie żałowałam bardziej w swoim życiu. To jest strasznie obciażające dla kobiecej psychiki. Ja tego nie udźwignęłam.

Czemu właściwie tego chcesz? Kompleksy, ciekwość? Naprawdę chcesz oddać się obcemu facetowi w najbardziej intymny sposób, gdy dla niego to po prostu zaliczenie laski?
Możesz po tym zmienawidzić suebie, o seksie sie wspominając.

Zobacz podobne tematy :
Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
Lady Loka napisał/a:

edit
@Panna Szlachetnego Rodu - tu masz to traumatyczne doświadczenie PP:

No ok, ale skąd ten wniosek, na jakiej podstawie?

68

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
Beyondblackie napisał/a:

Ty masz niesamowity poziom zinternalizowanego mizogynizmu, który z nikąd sie nie wziął. Zamiast widzieć kobiete jako coś cudownego, bo ona tylko jest w stanie urodzić dziecko, Ty wyłącznie widzisz ją jako obiekt seksualny i ofiarę. Nie wiem jak tam w Twojej rodzinie było, ale az wlos jeży sie na głowie jak Ty sie wypowiadasz o kobietach.

Być może. Tylko ja nie nienawidzę kobiet tylko kobiecości. Dla mnie kobieca biologia krzywdzi kobiety, ale ich nie definiuje. Po prostu przegrałyśmy na loterii genowej. I większości wydaje się, że to czego chcą instynkty i hormony. A tu tak naprawdę chodzi tylko i wyłącznie o przetreanie gatunku.


Ja jako 20 latka bardzo chciałam mieć dzieci. Ale po latach nauczyłam się oddzielać prymitywnw samicze emocje ode mnie jako jednostki i logiki. Rodzicami są oboje choć tylko ona cierpi i się poświęca. On nie ma żadnych obowiązków poza śmiesznymi alimentami, a jeszcze może sobie teścik na ojcostwo  zrobić bez zgody i wiedzy matki dziecka . Ma wszystkie przywileje i żadnych obowiązkow. Moze zrobić kilka dzieciaków róznym kobietom i jeśli jest wypłacalny albo sprytny to ma high life. Natura go nie obarczyła taką odpowiedzialnością za potomstwo jak kobietę. One po rozwodach często już nigdy się nie wiąża. Poświęcają się dzieciom. A tatusiowie mają młodsze partnerki i wezmą dziecko do siebie raz na 2 tygodnie. Albo nawet tego nie robią. Nie mówiąc już jakie podejście mają mężczyźni do samotnych matek.

Społeczeństwo żeruje na przyroście naturalnym. Jak jest niż ola boga katastrofa, ale żeby należycie wynagradzać kobietom ten trud to nie. Wręcz im więkcej dzieci tym trudniej kobiecie na rynku pracy. Inni czerpią zyski z jej pracy reprodukcyjnej. Faceci ze swojej biologii mają same profity - siła fizyczna, podejmowanie ryzyka, analityczność. To sie ceni na rynku pracy. Facetów też nikt nie pyta jak godzą pracę zawodowom z tacierzyństwem albo z kim dziecko zostanie jak on wychodzi z kolegami.

Kobiety wykonują wiekszosć bezplatnej pracy opiekunczo - domowej.
I poswiecaja swoje ciała dla przyrostu naturalnego. Wmawianie, że to piękne to manipulacja, by kobiety to robiły nie chcąc nic w zamian.

69

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
Lady Loka napisał/a:
PannaPruderia napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Ja to widzę tak. Pruderio, nikt Cię nie zmusza do uprawiania seksu, to go nie uprawiaj. Złóż śluby czystości, zostań osobą konsekrowaną (nie zakonnicą, świecką) i walcz z porno i z erotyzacją przestrzeni.

Albo znajdź sobie do związku drugą taką osobę jak Ty. I sobie żyjcie po swojemu, ale przestań narzucać swój światopogląd innym ludziom.

Ja aktualnie jestem w ciąży i gorąco nie życzę sobie określania mnie mianem inkubatora, tak jak Ty to w którymś miejscu zrobiłaś.

Nie chcesz robić loda i wypinac tyłka? To tego nie rób. Natomiast nikt nie jest odpowiedzialny za to, że poszłaś uprawiać seks z własnej woli z obcym facetem. Tylko Ty sama. Albo to przepracuj, albo sobie zszyj krocze, utnij cycki i bądź szczęśliwa bez przekonywania innych do swojej racji.


Mam prawo przekonywać innych do swoich racji. Tak jak Wy próbujecie mi wmówić, że seks nie upokarza kobiet, a ciąża to nie wyzysk.

A o zszyciu krocza i ucięciu cycków często myśle, gdy jestem naprawdę wściekła.

Ja Ci nic nie wmawiam. Możesz żyć dokładnie tak, jak chcesz i robić lub nie robić w życiu to, co chcesz. Twój wybór, Twoje życie. Serio, nikt nie ocenia.
Żyjesz w takich czasach, źe spokojnie możesz zacząć chodzić w workowatych spodniach, tshirtach, przestać się malować, ściąć włosy i kazać sobie mówić męskim imieniem. I nikogo to nie bardzo nie zdziwi.

Seks to tylko seks. A ciąża to ciąża.
Zastanów się nad sposobem tego, co przekazujesz, bo ludzi obrażasz. Ja tam się nie czuję wyzyskiwana. Wiedziałam, na co się piszę zachodząc z własnej woli w ciążę i konsekwencje biorę na klatę. Nie uważam tego za wyzysk.

Rób ze swoim ciałem co chcesz, Twoje prawo. Ale nie mów tym, które seks lubią, że je to upokarza, bo większą brednię ciężko znaleźć. Upokorzenie jest tylko w Twojej głowie. Ja tam uważam, że jak kobieta robi loda facetowi, to kobieta dominuje, bo od niej zależy to, kiedy i jaki będzie orgazm i to od niej zależy czy facetowi penisa nie odgryzie w trakcie wink jakby nie patrzeć facet jej wtedy powierza najbardziej intymną część swojego ciała, to już kwestia kobiety czy traktuje to jako przejaw zaufania czy przejaw poniżenia.
Tylko znowu - nie chcesz uprawiać seksu i robić loda, to po prostu tego nie rób. Przecież nikt Cię do tego nie zmusza.

edit
@Panna Szlachetnego Rodu - tu masz to traumatyczne doświadczenie PP:
https://www.netkobiety.pl/t127454.html

PannaPruderia napisał/a:

Wiem, że nie posluchasz, bo jestem tylko randomem z internetu.

Ale proszę Cię nie rób tego. Ja też kiedyś popełniłam ten bład. Wydawało mi się  że jestem postępowa, że tego chce. A niczego nie żałowałam bardziej w swoim życiu. To jest strasznie obciażające dla kobiecej psychiki. Ja tego nie udźwignęłam.

Czemu właściwie tego chcesz? Kompleksy, ciekwość? Naprawdę chcesz oddać się obcemu facetowi w najbardziej intymny sposób, gdy dla niego to po prostu zaliczenie laski?
Możesz po tym zmienawidzić suebie, o seksie sie wspominając.


Obciągaj sobie komu i jak chcesz. Naprawdę mnie to nie obchodzi. Wręcz mnie mdli. Więc prosze jak sie ze mna nie zgadzasz i czujesz sie obrazana to się tu nie udzielaj. Bo to wlaśnie ten rodzaj zachowania u kobiet, przez ktore ich w codziennym życiu unikam

PS Żeby nie wygladac jak obiekt seksualny nie muszę nosić męskiego imienia . W spodniach krotkich wlosach i luznej bluzce jestem caly czas kobieta. Plci nie da się zmienić, ale można ograniczać jej wpływ na nasze życie.

70 Ostatnio edytowany przez Panna Szlachetnego Rodu (2022-02-18 18:40:55)

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
PannaPruderia napisał/a:

Obciągaj sobie komu i jak chcesz. Naprawdę mnie to nie obchodzi. Wręcz mnie mdli. Więc prosze jak sie ze mna nie zgadzasz i czujesz sie obrazana to się tu nie udzielaj. Bo to wlaśnie ten rodzaj zachowania u kobiet, przez ktore ich w codziennym życiu unikam

PS Żeby nie wygladac jak obiekt seksualny nie muszę nosić męskiego imienia . W spodniach krotkich wlosach i luznej bluzce jestem caly czas kobieta. Plci nie da się zmienić, ale można ograniczać jej wpływ na nasze życie.

To obawiam się, że możesz udzielać się tutaj tylko Ty. Na tej samej zasadzie co nas obchodzi że nie chcesz obciągać, wypinać pupki i rozkładać nóg. Nie obciągaj, nie wypinaj i nie rozkładaj. 99,99% z nas tutaj czerpie z tego przyjemność. Własną.

71

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
Panna Szlachetnego Rodu napisał/a:

Seks służy także prokreacji - tak zostaliśmy zaprogramowani. Wyrażasz się obraźliwie o swojej matce, jako tej, która przyczyniła się do przedłużenia gatunku. Nie odpowiedziałaś na moje pytanie dotyczące Twoich rzekomo złych doświadczeń seksualnych. Wyrażasz totalną agresję pod kierunkiem seksualności mężczyzn.

Jeżeli nie uznajesz seksu w życiu, nikt nie zabrania Ci żyć we wstrzemięźliwości i czystości. Zachowaj po prostu celibat.


Tak i będę wyraząc agresję pod adresem ich seksualności. Jej efektem jest porno, prostytucja, playboyr, kluby go go. Wszystko co robi z kobiet przedmioty. Chcą zaliczać, upokokarzać kobiety, są poligamicznu, sprowadzają kobiety do wartości ciała. Oni są bezpośrednim powodem istnienie operarcji powiekszania biustu i odmładzających.

Może Ty sie zgadzasz na postępowanie tak jak Cie zaprogramowano. Ja się temu sprzeciwiam. I żyję w celibacie już 5 rok. Jestem z tego dumna. Szkoda tylko,  że to mi pokazało czego chcą od kobiet faceci.

72

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.

To obawiam się, że możesz udzielać się tutaj tylko Ty. Na tej samej zasadzie co nas obchodzi że nie chcesz obciągać, wypinać pupki i rozkładać nóg. Nie obciągaj, nie wypinaj i nie rozkładaj. 99,99% z nas tutaj czerpie z tego przyjemność. Własną.

To współczuję. Choć przykro mi, że całe życie będę musiały żyć jako kobieta i, że wszyscy beda zakładać, że nie mam godności

Jeszcze nie tak dawno każdą kobietę fellatio poniżało. Nawet prostytutki. A teraz prosze obciąganie na kolanach to wręcz powód do dumy.

73

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
PannaPruderia napisał/a:

Być może. Tylko ja nie nienawidzę kobiet tylko kobiecości. Dla mnie kobieca biologia krzywdzi kobiety, ale ich nie definiuje. Po prostu przegrałyśmy na loterii genowej. I większości wydaje się, że to czego chcą instynkty i hormony. A tu tak naprawdę chodzi tylko i wyłącznie o przetreanie gatunku.


Ja jako 20 latka bardzo chciałam mieć dzieci. Ale po latach nauczyłam się oddzielać prymitywnw samicze emocje ode mnie jako jednostki i logiki. Rodzicami są oboje choć tylko ona cierpi i się poświęca. On nie ma żadnych obowiązków poza śmiesznymi alimentami, a jeszcze może sobie teścik na ojcostwo  zrobić bez zgody i wiedzy matki dziecka . Ma wszystkie przywileje i żadnych obowiązkow. Moze zrobić kilka dzieciaków róznym kobietom i jeśli jest wypłacalny albo sprytny to ma high life. Natura go nie obarczyła taką odpowiedzialnością za potomstwo jak kobietę. One po rozwodach często już nigdy się nie wiąża. Poświęcają się dzieciom. A tatusiowie mają młodsze partnerki i wezmą dziecko do siebie raz na 2 tygodnie. Albo nawet tego nie robią. Nie mówiąc już jakie podejście mają mężczyźni do samotnych matek.

Społeczeństwo żeruje na przyroście naturalnym. Jak jest niż ola boga katastrofa, ale żeby należycie wynagradzać kobietom ten trud to nie. Wręcz im więkcej dzieci tym trudniej kobiecie na rynku pracy. Inni czerpią zyski z jej pracy reprodukcyjnej. Faceci ze swojej biologii mają same profity - siła fizyczna, podejmowanie ryzyka, analityczność. To sie ceni na rynku pracy. Facetów też nikt nie pyta jak godzą pracę zawodowom z tacierzyństwem albo z kim dziecko zostanie jak on wychodzi z kolegami.

Kobiety wykonują wiekszosć bezplatnej pracy opiekunczo - domowej.
I poswiecaja swoje ciała dla przyrostu naturalnego. Wmawianie, że to piękne to manipulacja, by kobiety to robiły nie chcąc nic w zamian.

Współczuję Ci, bo wyglada na to, że pochodzisz z rozbitej rodziny i matka nieźle Ci mózg wyprała nienawiścią do Twojego ojca, a jej eks męża. To co Ty opisujesz, to jest patologia, a nie norma. W dodatku napchała Ci glowę idiotycznymi stereotypami.

Posiadanie dzieci to super rzecz, ale nie każdy musi je chcieć. Ja nie mam, bo nigdy nie chciałam i jakoś nie czuję się przez to mniej kobietą. Jak chcę zalozyć szpilki i sukienką, to zakladam. Jak mi sie nie chce i zasuwam w sztruksach i koszuli, to sie świat nie wali. Mam calkiem kilku przyjaciół mężczyzn i absolutnie nigdy nie czułam, że traktują mnie jak obiekt seksualny. Oczywiście, ślepi nie są i widzą, że jestem kobietą, ale przyjaźnimy się nie dlatego, że chca sie gapić na moje cycki, ale dlatego, że mamy wspólne zainteresowania.

74

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
Beyondblackie napisał/a:
PannaPruderia napisał/a:

Być może. Tylko ja nie nienawidzę kobiet tylko kobiecości. Dla mnie kobieca biologia krzywdzi kobiety, ale ich nie definiuje. Po prostu przegrałyśmy na loterii genowej. I większości wydaje się, że to czego chcą instynkty i hormony. A tu tak naprawdę chodzi tylko i wyłącznie o przetreanie gatunku.


Ja jako 20 latka bardzo chciałam mieć dzieci. Ale po latach nauczyłam się oddzielać prymitywnw samicze emocje ode mnie jako jednostki i logiki. Rodzicami są oboje choć tylko ona cierpi i się poświęca. On nie ma żadnych obowiązków poza śmiesznymi alimentami, a jeszcze może sobie teścik na ojcostwo  zrobić bez zgody i wiedzy matki dziecka . Ma wszystkie przywileje i żadnych obowiązkow. Moze zrobić kilka dzieciaków róznym kobietom i jeśli jest wypłacalny albo sprytny to ma high life. Natura go nie obarczyła taką odpowiedzialnością za potomstwo jak kobietę. One po rozwodach często już nigdy się nie wiąża. Poświęcają się dzieciom. A tatusiowie mają młodsze partnerki i wezmą dziecko do siebie raz na 2 tygodnie. Albo nawet tego nie robią. Nie mówiąc już jakie podejście mają mężczyźni do samotnych matek.

Społeczeństwo żeruje na przyroście naturalnym. Jak jest niż ola boga katastrofa, ale żeby należycie wynagradzać kobietom ten trud to nie. Wręcz im więkcej dzieci tym trudniej kobiecie na rynku pracy. Inni czerpią zyski z jej pracy reprodukcyjnej. Faceci ze swojej biologii mają same profity - siła fizyczna, podejmowanie ryzyka, analityczność. To sie ceni na rynku pracy. Facetów też nikt nie pyta jak godzą pracę zawodowom z tacierzyństwem albo z kim dziecko zostanie jak on wychodzi z kolegami.

Kobiety wykonują wiekszosć bezplatnej pracy opiekunczo - domowej.
I poswiecaja swoje ciała dla przyrostu naturalnego. Wmawianie, że to piękne to manipulacja, by kobiety to robiły nie chcąc nic w zamian.

Współczuję Ci, bo wyglada na to, że pochodzisz z rozbitej rodziny i matka nieźle Ci mózg wyprała nienawiścią do Twojego ojca, a jej eks męża. To co Ty opisujesz, to jest patologia, a nie norma. W dodatku napchała Ci glowę idiotycznymi stereotypami.

Posiadanie dzieci to super rzecz, ale nie każdy musi je chcieć. Ja nie mam, bo nigdy nie chciałam i jakoś nie czuję się przez to mniej kobietą. Jak chcę zalozyć szpilki i sukienką, to zakladam. Jak mi sie nie chce i zasuwam w sztruksach i koszuli, to sie świat nie wali. Mam calkiem kilku przyjaciół mężczyzn i absolutnie nigdy nie czułam, że traktują mnie jak obiekt seksualny. Oczywiście, ślepi nie są i widzą, że jestem kobietą, ale przyjaźnimy się nie dlatego, że chca sie gapić na moje cycki, ale dlatego, że mamy wspólne zainteresowania.


Błędnie interpretujesz. Ona robiła wręcz przeciwnie. Mój ojciec nie żyje. Nie znałam go. Jej 2 mąż wobec mnie stosowal przemoc, a ja zdradzał. Mimo to wciąż z nim jest. Jak on spi w salonie wszyscy maja byc cicho i ogólnie skakac wokol niego. Nie winię jej, bo babcia z dziadkiem miala 10 x gorzej. Wg babci chlop nawet sam sobie zupy nie powinien podgrzewać, a jak facet zdradzi to wina wylacznie kochanki, bo go uwiodła.

Od lat juz tam nie mieszkam. Ale staram sie byc tak daleka od tego wzorca kobiecości jak tylko moge.

75 Ostatnio edytowany przez Panna Szlachetnego Rodu (2022-02-18 19:14:59)

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
PannaPruderia napisał/a:

To obawiam się, że możesz udzielać się tutaj tylko Ty. Na tej samej zasadzie co nas obchodzi że nie chcesz obciągać, wypinać pupki i rozkładać nóg. Nie obciągaj, nie wypinaj i nie rozkładaj. 99,99% z nas tutaj czerpie z tego przyjemność. Własną.

To współczuję. Choć przykro mi, że całe życie będę musiały żyć jako kobieta i, że wszyscy beda zakładać, że nie mam godności

Jeszcze nie tak dawno każdą kobietę fellatio poniżało. Nawet prostytutki. A teraz prosze obciąganie na kolanach to wręcz powód do dumy.

Ja natomiast nie współczuję sobie.  To Ty czynisz seks z mężczyzną czymś brudnym, sprowadzając go tylko i wyłącznie do czystej, mechanicznej i automatycznej fizyczności. Nie wiem, może właśnie tylko tego doświadczyłaś, a więc tylko takie masz o nim pojęcie. Całkiem możliwe. Nie przeczę, że możesz nie wiedzieć że może być czymś przyjemnym, stanowiącym dopełnienie a nie tylko czystą fizjologię.


Zresztą, była już tu taka jedna, która wojowała dokładnie w ten deseń co Ty.

76

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.

Tak czy siak, ziarna mizogynii z domu wyniosłaś, bo i Twoja matka i ojczym traktowali kobiety jako podgatunek czlowieka i wpoili Ci durne stereotypy. Nie dziwie sie, że tak strasznie nienawidzisz kobiet, bo nie chcesz być taka jak swoja matka i podświadomie odcinasz sie od wszystkiego, co Ci się z nia kojarzy. I powtórze, to co opisujesz to patologia, a nie standard.

77

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
PannaPruderia napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Ty masz niesamowity poziom zinternalizowanego mizogynizmu, który z nikąd sie nie wziął. Zamiast widzieć kobiete jako coś cudownego, bo ona tylko jest w stanie urodzić dziecko, Ty wyłącznie widzisz ją jako obiekt seksualny i ofiarę. Nie wiem jak tam w Twojej rodzinie było, ale az wlos jeży sie na głowie jak Ty sie wypowiadasz o kobietach.

Być może. Tylko ja nie nienawidzę kobiet tylko kobiecości. Dla mnie kobieca biologia krzywdzi kobiety, ale ich nie definiuje. Po prostu przegrałyśmy na loterii genowej. I większości wydaje się, że to czego chcą instynkty i hormony. A tu tak naprawdę chodzi tylko i wyłącznie o przetreanie gatunku.


Ja jako 20 latka bardzo chciałam mieć dzieci. Ale po latach nauczyłam się oddzielać prymitywnw samicze emocje ode mnie jako jednostki i logiki. Rodzicami są oboje choć tylko ona cierpi i się poświęca. On nie ma żadnych obowiązków poza śmiesznymi alimentami, a jeszcze może sobie teścik na ojcostwo  zrobić bez zgody i wiedzy matki dziecka . Ma wszystkie przywileje i żadnych obowiązkow. Moze zrobić kilka dzieciaków róznym kobietom i jeśli jest wypłacalny albo sprytny to ma high life. Natura go nie obarczyła taką odpowiedzialnością za potomstwo jak kobietę. One po rozwodach często już nigdy się nie wiąża. Poświęcają się dzieciom. A tatusiowie mają młodsze partnerki i wezmą dziecko do siebie raz na 2 tygodnie. Albo nawet tego nie robią. Nie mówiąc już jakie podejście mają mężczyźni do samotnych matek.

Społeczeństwo żeruje na przyroście naturalnym. Jak jest niż ola boga katastrofa, ale żeby należycie wynagradzać kobietom ten trud to nie. Wręcz im więkcej dzieci tym trudniej kobiecie na rynku pracy. Inni czerpią zyski z jej pracy reprodukcyjnej. Faceci ze swojej biologii mają same profity - siła fizyczna, podejmowanie ryzyka, analityczność. To sie ceni na rynku pracy. Facetów też nikt nie pyta jak godzą pracę zawodowom z tacierzyństwem albo z kim dziecko zostanie jak on wychodzi z kolegami.

Kobiety wykonują wiekszosć bezplatnej pracy opiekunczo - domowej.
I poswiecaja swoje ciała dla przyrostu naturalnego. Wmawianie, że to piękne to manipulacja, by kobiety to robiły nie chcąc nic w zamian.

To już jest twoja decyzja A nie kwestia biologii, masz na to 100% wpływ co zrobisz że swoim życiem. Jeden chce mieć dzieci bo go to bawi A drugi będzie gotował posiłki bezdomnym w wolnym czasie zamiast robić karierę i podbijać rynek pracy. Czemu więc rozpaczasz jakby to każda kobieta automatycznie miała zachodzić w ciążę i rodzić dzieci? To że ludzie źle korzystają z tej możliwości to już tylko głupota tej konkretnej osoby. Jakoś 35 lat dożyłam jako bezdzietna kobieta i mam się dobrze ani moja biologia i fizjologia mi wody z mózgu nie zrobiły ani społeczeństwo mnie nie próbuje nawrócić.

78

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
Panna Szlachetnego Rodu napisał/a:
PannaPruderia napisał/a:

To obawiam się, że możesz udzielać się tutaj tylko Ty. Na tej samej zasadzie co nas obchodzi że nie chcesz obciągać, wypinać pupki i rozkładać nóg. Nie obciągaj, nie wypinaj i nie rozkładaj. 99,99% z nas tutaj czerpie z tego przyjemność. Własną.

To współczuję. Choć przykro mi, że całe życie będę musiały żyć jako kobieta i, że wszyscy beda zakładać, że nie mam godności

Jeszcze nie tak dawno każdą kobietę fellatio poniżało. Nawet prostytutki. A teraz prosze obciąganie na kolanach to wręcz powód do dumy.

Ja natomiast nie współczuję sobie.  To Ty czynisz seks z mężczyzną czymś brudnym, sprowadzając go tylko i wyłącznie do czystej, mechanicznej i automatycznej fizyczności. Nie wiem, może właśnie tylko tego doświadczyłaś, a więc tylko takie masz o nim pojęcie. Całkiem możliwe. Nie przeczę, że możesz nie wiedzieć że może być czymś przyjemnym, stanowiącym dopełnienie a nie tylko czystą fizjologię.


Zresztą, była już tu taka jedna, która wojowała dokładnie w ten deseń co Ty.


No nie wiem faktycznie czym innym może być obciaganie jak nie prymitywną fizjoligią połączoną z wpłwem porno. Trudno mi sobie wyobrazić coś równie upokarzającego i stawiającego mężczyznę nad kobietą.

Nie mam pojęcia co to ma dopełniać. Chyba tylko rolę mężczyzny jako pana domu.

Sama nie rozumiem czemu aż tak boli mnie co robią inne kobiety i na co sie zgadzają. Chyba to, że przez nie nic sie nie zmieni. Faceci wciaz beda bezkarni. A ja nie chce żyć w takim świecie.

Chcialabym zobaczyc swiat uznajacy za norme, ze ono sie wypinaja w stringach, dlawia sie przy seksie oralnym. Sa rozliczani ile ciala pokazują i wyją na porodowce.

By miec jaja oznaczało to co dziś być cipą. I na odwrót.  Żeby nasza płec raz byla tą dominującą, a oni zobaczyli jak to jest. Byc rozliczanym z dupy, przebiegu, dlugosci kiecki i być dzieleni na cnotki i ladacznice

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.

Uparlaś się na to obciążanie. A całowanie?

80

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
Beyondblackie napisał/a:

Tak czy siak, ziarna mizogynii z domu wyniosłaś, bo i Twoja matka i ojczym traktowali kobiety jako podgatunek czlowieka i wpoili Ci durne stereotypy. Nie dziwie sie, że tak strasznie nienawidzisz kobiet, bo nie chcesz być taka jak swoja matka i podświadomie odcinasz sie od wszystkiego, co Ci się z nia kojarzy. I powtórze, to co opisujesz to patologia, a nie standard.

Tylko, ze przez matkę mialam długo uprzedzenie do gotowania i prac domowych. Teraz uwielbiam gotowac i piec dla bliskich osób, nawet płci męskiej.

To co wkurwia to właśnie seksualnisc i reprodukcja. Wiec myśle, że moja złość to bardziej efekt późniejszych przeżyc i konraktu z porno od 13 roku życia plus czytanie opowiadań erotycznych o handlu kobietami, gwałtach też od czasów nastoletnich. Seks zawsze kojarzył mi się z przemocą i upokorzeniem, tylko kiedyś mi sie to podobalo. Potem spróbowalam tego w realu. Nie będę mowic o wymiarach tego. Ale wg mnie najgorsze co niedoswiadczona dziewczyna może zrobić. I potem wkroczył feminizm i im dłużej seksu juz nie uprawiam tym bardziej go nienawidzę.
To samo dotyczy koronek, akcesirìow erotycznych, choć tych ostatnich jeszcze trochę mam, nie wiem po co.

81

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
PannaPruderia napisał/a:
Ewe131 napisał/a:

Musisz być bardzo bardzo samotną osobą.
Prawdziwe życie to nie instagram, reklamy, pornosy, teledyski, kluby gogo itd...  nie mam insta, pornosow i teledysków nie oglądam w ogóle, klub gogo mijam może raz na rok idąc chodnikiem, a reklamy cóż - lecą w tej tv. I wyobraź sobie żyje...

Naprawdę żal mi Ciebie, bo wydaje mi się, ze nie tylko nie zaznałaś prawdziwej bezinteresownej miłości jako kobieta, ale także jako dziecko. Nie można być aż tak wypaczonym psychicznie mając szczęśliwe dzieciństwo, czując się dzieckiem kochanym i bezpiecznym.
Zawsze żal mi takich dzieci. Potem nie wiadomo jakie to ma przełożenie na ich dorosłe życie....


Sęk w tym; że ja nie nie chce nic jako kobieta. Jak słyszę postrzeganie nas w tych kategoriach to odczuwam to jak uderzenie w twarz. Chciałabym się kiedyś obudzić i czuć, że moja płeć nie ma znaczenia w postrzeganiu mnie ani przez innych, ani przeze mnie. Zwłaszcza to drugie. Płeć to reprodykcja i seks. Bez tego by ten podział nie był potrzebny. A to 2 sfery, których z całego serca nienawidzę.
Kobiecej chęci wyglądu, bycia adorowana, bycia sexi, chęci bycia zdominowaną i ostrego seksu, instynktu macierzyńskiego. Rzeczy, które sama czuje i od kilku lat nieustannie toczę walkę wewnątrz siebie. To wybór między spełnieniem, a godnością. I wybieram godność kosztem bycia na skraju załamania nerwowego. Nie mogę znieść, że takie jesteśmy. Ze sama taka jestem.  Przebywanie z kobietami źle na mnie działa. Więc mam głównie kolegów, do których się porównuje. A teksty, że to bez sensu, bo nie jestem facetem odbieram jak dziecko, ktore slyszy, że czego nie może bo nie jest dorosłe.


I też nie ogladam instagrama, w sensie wypiętych dup. Ale tu jakaś reklama, tu mi coś ktoś podeśle i szlag mnie trafia. Wychodząc do centrum warszawy widuje kilka klubów go go wcale nie mając na to ochoty, a wchodząc do zwyklego pubu niejednokrotnie widzę gole panie na plakarach i mam zjebany nastŕoj, ale nie powiem znajomym, że chce wyjść przez plakat na ścianie. Siłownie też musialam zmienić przez to ze na kazdym ekranie leciały teledyski przypominajace soft porno.

Mało widziałaś, mało znasz życie.
W mojej branży zawodowej płeć nie ma znaczenia, tylko wiedza, doświadczenie, umiejętności.
Każdy z nas musi spełniać te same reguły - począwszy od narzuconego dress codu po wypełnianie każdego obowiązku zawodowego, który na nas jest nałożony. Awanse są kilkustopniowe, płeć sie nie liczy, tylko kto jak był oceniany na polu zawodowym przez współpracowników. Musimy spełniać te same zadania, mieć zaliczone te same szkolenia, wypełniać te same obowiązki narzucone na nas przez regulatora państwowego.
Gadasz jak zdarta płyta.
Tylko te cycki i dupa, cycki i dupa....
W jakim Ty żyjesz świecie? Odcięta od rzeczywistości, od prawdziwych ludzi, od prawdziwego życia.

Apropo tego co piszesz „Kobiecej chęci wyglądu, bycia adorowana, bycia sexi, chęci bycia zdominowaną i ostrego seksu, instynktu macierzyńskiego. „
To w ogóle masz pojęcie jak koń z klapkami.
Faceci tacy normalni (a nie tacy, z którymi z własnej woli się zadawałas...) tez chcą być zadbani, eleganccy. Tez chcą być adorowani przez swoją partnerkę. Tez pragną być sexi dla swojej kobiety. Mężczyźni tez maja instynkt ojcowski.
A co do tego, ze kobiety pragną ostrego seksu i bycia zdominowana ... no ja nie, Ty pisałaś, że tak. Wiec tutaj ile kobiet tyle opinii. Kazda ma prawo do swojej.

82

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
Panna Szlachetnego Rodu napisał/a:

Uparlaś się na to obciążanie. A całowanie?

Całowanie, a obciaganie to 2 rózne rzeczy jednak.

Całowanie jest w pełni równosciowe. Choć sama nigdy nie rozumiałam tego fenomenu to nie mam nic do tego. Choć dla mnie wymiana sliny jest disgusting i wole dostać pocałunek w czółko big_smile

83

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.

No, ale porno i jakiś przygodny seks z randomowymi kolesiami to nie jest prawdziwe życie. To jak seks wygląda na jakimś portalu porno jest kompletnie niereprezentatywny dla tego co dzieje sie pomiędzy kochającymi się ludźmi, a faceci, których ktoś chce na numerki spotykać będą Cię traktować... jak pannę na numerki. Nie obraź się, ale mężczyźni są prości- jak udawalaś porno divę, to nie podważali tego wizerunku.

Wyglada na to, że nigdy nie byłaś zakochana, w związku, a relacje pomiędzypłciami znasz tylko z watpliwych źródeł.

84

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
Ewe131 napisał/a:
PannaPruderia napisał/a:
Ewe131 napisał/a:

Musisz być bardzo bardzo samotną osobą.
Prawdziwe życie to nie instagram, reklamy, pornosy, teledyski, kluby gogo itd...  nie mam insta, pornosow i teledysków nie oglądam w ogóle, klub gogo mijam może raz na rok idąc chodnikiem, a reklamy cóż - lecą w tej tv. I wyobraź sobie żyje...

Naprawdę żal mi Ciebie, bo wydaje mi się, ze nie tylko nie zaznałaś prawdziwej bezinteresownej miłości jako kobieta, ale także jako dziecko. Nie można być aż tak wypaczonym psychicznie mając szczęśliwe dzieciństwo, czując się dzieckiem kochanym i bezpiecznym.
Zawsze żal mi takich dzieci. Potem nie wiadomo jakie to ma przełożenie na ich dorosłe życie....


Sęk w tym; że ja nie nie chce nic jako kobieta. Jak słyszę postrzeganie nas w tych kategoriach to odczuwam to jak uderzenie w twarz. Chciałabym się kiedyś obudzić i czuć, że moja płeć nie ma znaczenia w postrzeganiu mnie ani przez innych, ani przeze mnie. Zwłaszcza to drugie. Płeć to reprodykcja i seks. Bez tego by ten podział nie był potrzebny. A to 2 sfery, których z całego serca nienawidzę.
Kobiecej chęci wyglądu, bycia adorowana, bycia sexi, chęci bycia zdominowaną i ostrego seksu, instynktu macierzyńskiego. Rzeczy, które sama czuje i od kilku lat nieustannie toczę walkę wewnątrz siebie. To wybór między spełnieniem, a godnością. I wybieram godność kosztem bycia na skraju załamania nerwowego. Nie mogę znieść, że takie jesteśmy. Ze sama taka jestem.  Przebywanie z kobietami źle na mnie działa. Więc mam głównie kolegów, do których się porównuje. A teksty, że to bez sensu, bo nie jestem facetem odbieram jak dziecko, ktore slyszy, że czego nie może bo nie jest dorosłe.


I też nie ogladam instagrama, w sensie wypiętych dup. Ale tu jakaś reklama, tu mi coś ktoś podeśle i szlag mnie trafia. Wychodząc do centrum warszawy widuje kilka klubów go go wcale nie mając na to ochoty, a wchodząc do zwyklego pubu niejednokrotnie widzę gole panie na plakarach i mam zjebany nastŕoj, ale nie powiem znajomym, że chce wyjść przez plakat na ścianie. Siłownie też musialam zmienić przez to ze na kazdym ekranie leciały teledyski przypominajace soft porno.

Mało widziałaś, mało znasz życie.
W mojej branży zawodowej płeć nie ma znaczenia, tylko wiedza, doświadczenie, umiejętności.
Każdy z nas musi spełniać te same reguły - począwszy od narzuconego dress codu po wypełnianie każdego obowiązku zawodowego, który na nas jest nałożony. Awanse są kilkustopniowe, płeć sie nie liczy, tylko kto jak był oceniany na polu zawodowym przez współpracowników. Musimy spełniać te same zadania, mieć zaliczone te same szkolenia, wypełniać te same obowiązki narzucone na nas przez regulatora państwowego.
Gadasz jak zdarta płyta.
Tylko te cycki i dupa, cycki i dupa....
W jakim Ty żyjesz świecie? Odcięta od rzeczywistości, od prawdziwych ludzi, od prawdziwego życia.

Apropo tego co piszesz „Kobiecej chęci wyglądu, bycia adorowana, bycia sexi, chęci bycia zdominowaną i ostrego seksu, instynktu macierzyńskiego. „
To w ogóle masz pojęcie jak koń z klapkami.
Faceci tacy normalni (a nie tacy, z którymi z własnej woli się zadawałas...) tez chcą być zadbani, eleganccy. Tez chcą być adorowani przez swoją partnerkę. Tez pragną być sexi dla swojej kobiety. Mężczyźni tez maja instynkt ojcowski.
A co do tego, ze kobiety pragną ostrego seksu i bycia zdominowana ... no ja nie, Ty pisałaś, że tak. Wiec tutaj ile kobiet tyle opinii. Kazda ma prawo do swojej.


Zwłaszcza jak ten dress code jest inny dla obu płci i od kobiet np wymaga się makijażu.

Bycie sexi u mężczyzn to stringi, mini, szpilki. A atrybyuty kojarzące sie z siłą. Więc nie jest to tak upokarzające.

85

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
PannaPruderia napisał/a:
Ewe131 napisał/a:
PannaPruderia napisał/a:

Sęk w tym; że ja nie nie chce nic jako kobieta. Jak słyszę postrzeganie nas w tych kategoriach to odczuwam to jak uderzenie w twarz. Chciałabym się kiedyś obudzić i czuć, że moja płeć nie ma znaczenia w postrzeganiu mnie ani przez innych, ani przeze mnie. Zwłaszcza to drugie. Płeć to reprodykcja i seks. Bez tego by ten podział nie był potrzebny. A to 2 sfery, których z całego serca nienawidzę.
Kobiecej chęci wyglądu, bycia adorowana, bycia sexi, chęci bycia zdominowaną i ostrego seksu, instynktu macierzyńskiego. Rzeczy, które sama czuje i od kilku lat nieustannie toczę walkę wewnątrz siebie. To wybór między spełnieniem, a godnością. I wybieram godność kosztem bycia na skraju załamania nerwowego. Nie mogę znieść, że takie jesteśmy. Ze sama taka jestem.  Przebywanie z kobietami źle na mnie działa. Więc mam głównie kolegów, do których się porównuje. A teksty, że to bez sensu, bo nie jestem facetem odbieram jak dziecko, ktore slyszy, że czego nie może bo nie jest dorosłe.


I też nie ogladam instagrama, w sensie wypiętych dup. Ale tu jakaś reklama, tu mi coś ktoś podeśle i szlag mnie trafia. Wychodząc do centrum warszawy widuje kilka klubów go go wcale nie mając na to ochoty, a wchodząc do zwyklego pubu niejednokrotnie widzę gole panie na plakarach i mam zjebany nastŕoj, ale nie powiem znajomym, że chce wyjść przez plakat na ścianie. Siłownie też musialam zmienić przez to ze na kazdym ekranie leciały teledyski przypominajace soft porno.

Mało widziałaś, mało znasz życie.
W mojej branży zawodowej płeć nie ma znaczenia, tylko wiedza, doświadczenie, umiejętności.
Każdy z nas musi spełniać te same reguły - począwszy od narzuconego dress codu po wypełnianie każdego obowiązku zawodowego, który na nas jest nałożony. Awanse są kilkustopniowe, płeć sie nie liczy, tylko kto jak był oceniany na polu zawodowym przez współpracowników. Musimy spełniać te same zadania, mieć zaliczone te same szkolenia, wypełniać te same obowiązki narzucone na nas przez regulatora państwowego.
Gadasz jak zdarta płyta.
Tylko te cycki i dupa, cycki i dupa....
W jakim Ty żyjesz świecie? Odcięta od rzeczywistości, od prawdziwych ludzi, od prawdziwego życia.

Apropo tego co piszesz „Kobiecej chęci wyglądu, bycia adorowana, bycia sexi, chęci bycia zdominowaną i ostrego seksu, instynktu macierzyńskiego. „
To w ogóle masz pojęcie jak koń z klapkami.
Faceci tacy normalni (a nie tacy, z którymi z własnej woli się zadawałas...) tez chcą być zadbani, eleganccy. Tez chcą być adorowani przez swoją partnerkę. Tez pragną być sexi dla swojej kobiety. Mężczyźni tez maja instynkt ojcowski.
A co do tego, ze kobiety pragną ostrego seksu i bycia zdominowana ... no ja nie, Ty pisałaś, że tak. Wiec tutaj ile kobiet tyle opinii. Kazda ma prawo do swojej.


Zwłaszcza jak ten dress code jest inny dla obu płci i od kobiet np wymaga się makijażu.

Bycie sexi u mężczyzn to stringi, mini, szpilki. A atrybyuty kojarzące sie z siłą. Więc nie jest to tak upokarzające.

Jak zwykle - nie wiesz, ale się wypowiadasz big_smile
Ta co chciała się to się malowała, ja miałam czasem rzęsy pomalowane, czasem... jak mi się chciało. Czasem ubrałam szpilki, czasem baleriny. Jak mi się chciało. Stringi wchodzą w tyłek, nie nosze. A za mini w pracy to by mnie wywalili. Kiedyś jak kolega nie miał marynarki w pracy to go szef do domu wysłał, ze ma przyjechać ubrany zgodnie z dress code.

86 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2022-02-18 20:16:50)

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.

Pruderyjna, Ty chyba nigdy nie widzialaś ładnie wyrzeźbionego mężczyzny w obcisłych spodenkach na silowni big_smile Myślisz, że on sobie nie zdaje sprawy, że mu sie kobity na tyłek patrzą?

Bycie seksi nie jest tylko domeną kobiet. Mężczyzna tez sie chce podobać.

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
PannaPruderia napisał/a:
Panna Szlachetnego Rodu napisał/a:

Uparlaś się na to obciążanie. A całowanie?

Całowanie, a obciaganie to 2 rózne rzeczy jednak.

Całowanie jest w pełni równosciowe. Choć sama nigdy nie rozumiałam tego fenomenu to nie mam nic do tego. Choć dla mnie wymiana sliny jest disgusting i wole dostać pocałunek w czółko big_smile

Tak, a to dlaczego całowanie jest w pełni równościowe? Przecież to także intymny kontakt z mężczyzną? A całowanie ciała też, czy już nie?

88

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
Panna Szlachetnego Rodu napisał/a:
PannaPruderia napisał/a:
Panna Szlachetnego Rodu napisał/a:

Uparlaś się na to obciążanie. A całowanie?

Całowanie, a obciaganie to 2 rózne rzeczy jednak.

Całowanie jest w pełni równosciowe. Choć sama nigdy nie rozumiałam tego fenomenu to nie mam nic do tego. Choć dla mnie wymiana sliny jest disgusting i wole dostać pocałunek w czółko big_smile

Tak, a to dlaczego całowanie jest w pełni równościowe? Przecież to także intymny kontakt z mężczyzną? A całowanie ciała też, czy już nie?


Miejsc intymnych nie. W czoło czy w rękę tak.
Bo całowanie piersi czy pośladkow ma inny wydzwiek.

Seks lesbijski uwazam za rownosciowy. O ile żadna z kobiet nie przyjmuje " meskiej" roli na stale .
Dla kobiety moglabym i do lozka sie malowac i zakladac koronki,,gdyby ona robila to samo.

89

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.

Mysle autorko ze "terapia" jaka bedziesz odbywala na tym forum bedzie bardzo dobrym dla Ciebie rozwiazaniem. Sprowadzi Ci to troszke na ziemie pomiedzy relacje jakie tworza sie w swiecie rzeczywistym miedzy ludzmi bo te teorie rozne teoretyczne m. in. feministyczne ktorymi zyjesz to takie typowe odlecenie intelektualne od rzeczywistosci na ziemi. Mozna niczym Ikar ( mezczyzna - no pun intended ) za daleko odleciec i ciezko wrocic na ziemie smile Przebywanie na tym forum moze Ci bardziej pomoc wrocic na ta ziemie. Zwroc uwage ze terapia jako zjawisko spoleczne to cos co nie podlega zadnej standaryzacji bo sie nawet nie da tego zrobic i jest tak, ze tych typow szkol terapii ktore wzajemnie czesto sobie przecza jest juz dobrze ponad polowe setki. Jedne beda Cie analizowac pod wzgledem dziecinstwa inne co zassalas w procesie socjalizacji ( np te feministyczne teorie)  i beda Cie resocjalizowac w kieruneku niekoniecznie dobrym dla Twojego dobrostanu takze taka dawka rzeczywistosci jaka tutaj na forum mozesz otrzymac z pewnoscia moze zdzialac dla Ciebie istne cuda smile

90

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
acine napisał/a:

Mysle autorko ze "terapia" jaka bedziesz odbywala na tym forum bedzie bardzo dobrym dla Ciebie rozwiazaniem. Sprowadzi Ci to troszke na ziemie pomiedzy relacje jakie tworza sie w swiecie rzeczywistym miedzy ludzmi bo te teorie rozne teoretyczne m. in. feministyczne ktorymi zyjesz to takie typowe odlecenie intelektualne od rzeczywistosci na ziemi. Mozna niczym Ikar ( mezczyzna - no pun intended ) za daleko odleciec i ciezko wrocic na ziemie smile Przebywanie na tym forum moze Ci bardziej pomoc wrocic na ta ziemie. Zwroc uwage ze terapia jako zjawisko spoleczne to cos co nie podlega zadnej standaryzacji bo sie nawet nie da tego zrobic i jest tak, ze tych typow szkol terapii ktore wzajemnie czesto sobie przecza jest juz dobrze ponad polowe setki. Jedne beda Cie analizowac pod wzgledem dziecinstwa inne co zassalas w procesie socjalizacji ( np te feministyczne teorie)  i beda Cie resocjalizowac w kieruneku niekoniecznie dobrym dla Twojego dobrostanu takze taka dawka rzeczywistosci jaka tutaj na forum mozesz otrzymac z pewnoscia moze zdzialac dla Ciebie istne cuda smile



Staram się jak najmniej czytać innych tematów. Po tym,  ze maz ma szantazowac zone, by mu dawala dupy, bo do tego się zdeklarowała  biorąc slub albo ja zostawic mam dość. 2 rozsądne głosy na 20.

Już nie mówiąc o paniach wybaczających zdradę czy zastanawiajacych sie czemu facet ich nie rucha skoro starają się być seksowne i sìę malują. Choć moją faworytką była pani, która ma szanującego ją faceta i płacze nad tym, że ten jej nie chce szmacić.

Gdybym miała to wszystko brać do siebie to bym zwariowała.

Ja na tym forum karmię swoj masochizm emocjonalny. Normalnie unikam takicg treści. Bo nie mogę zmienić kobiet, a to co robią i na co pozwalają mnie wręcz fizycznie boli.

91

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
PannaPruderia napisał/a:

Aż sama się sobie dziwię, że założyłam tu konto, gdyż zwykle unikam takich miejsc. Typowo kobiece miejsca i treści źle na mnie działają. Ogólnie to kiedyś byłam feministką. Dziś choć wciąż równość płci jest dla mnie priorytetem to z kobietami bardzo trudno się dogaduje. Zwłaszcza z feministkami. Dla mnie celem jest realna równość płci, nie żaden wybór i akceptacja różnorodności. Każda różnica płciowa jest dla mnie zła, a na słowo kobiecość dosłownie chce mi się wyć z frustracji, bezsilności i złości. Nienawidzę piersi, okresu, tego, że moje ciało stworzone jest do bycia matką. Sukienek, szpilek, pończoch, stringów i wszystkich elementów garderoby dedykowanych kobietom, mającymi podkreślać kobiece kształty i seksualność. Problem polega na tym, że piszę tego posta sama mając koronkową koszulkę nocną, ogolone nogi i czerwone paznokcie i stóp. Bo się w pełni identyfikuję jako kobieta, żeby rozwiać ewentualne wątpliwość w kwestii dysforii czy czegoś takiego. Po prostu w sobie tego nienawidzę. Czuję się ofiarą i biologii i kulturowej socjalizacji.

Najbardziej jednak nienawidzę źródła tych wszystkich różnic - seksualności. Nie tylko pornografii, seksualizacji kobiet, seks biznesu i klubów go go. Ale wszystkiego co z seksem związane. Nic w mojej ocenie taki nie poniża i nie obdziera z godności kobiet jak seks heteroseksualny. Od pozycji, przez dźwięki jakie wydajemy po skłonność do uleglości i fakt, że to my możemy zostać zapłodnione. Jak słyszę jak lubimy dostawać klapsy i być trzymane za włosy to mnie krew zalewa. Jakby atawizmy nas definiowały i  były ponad naszą godnością. 

Tak  samo nienawidzę słuchać o tym jaką kobiety mają obsesję na punkcie swojego wyglądu. Te wszystkie reklamy z przekazem " Każda z nas chce pięknie wygladać" powodują, że mam ochotę wyjść z siebie i stanąć obok. Operacje, zabiegi, kosmetyki, seksowna bielizna, kursy pole dance i burleski. Nienawidzę tego całymi pokładami swojego jestestwa. Choć najbardziej prymitywne części mnie wciąż tego chcą, co powoduje jeszcze większe zacietrzewienie, by tego nienawidzić.

Nigdy nie byłam w związku i czuję się samotna. Ale nie wydaje mi się, by to się mogło zmienić. Bo żaden facet nie chce związku bez seksu. A w takim układzie, ja nie chcę faceta. Nie zamierzam być obiektem seksualnym, samicą, dupą, cyckami. Nie chce flirtować, dostawać kwiatków, motyli w brzuchu, ognia i fajerwerków. Nie chce mieć mokrych majtek na widok kogokolwiek, bo chce być człowiekiem, a nie zwierzęciem. Zachowywać sie i być traktowana jak człowiek. Chcę relacji opartej na intelektualizmie, emocjonalności, osobowości, dojrzałości, której podstawą będzie rozmowa, a nie hormony i popęd, który natura wymyśliła, byśmy przekazali geny. Nie chcę relacji, której celem jest prokreacja i dostosowywanie się do wymagań społeczeństwa i doboru płciowego.


Napisałam to, bo po prostu chciałam to z siebie wyrzucić.

Jesteś ciekawą osobą .

92

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
PannaPruderia napisał/a:

do tego się zdeklarowała  biorąc slub albo ja zostawic mam dość. 2 rozsądne głosy na 20.

Odchodząc od tamtego wątku w którym nie czytasz tylko sobie dopowiadasz, to pamiętaj, że:
-> małżeństwo po ślubie kościelnym NIE JEST ważne dopóki nie zajdzie współżycie i można je rozwiązać bez większych problemów, jeżeli małżonkowie nigdy seksu nie uprawiają
-> małżeństwo po ślubie cywilnym ROZWIĄZUJE SIĘ jeżeli nastąpił trwały rozkład pożycia (czyli też jeżeli jedna strona długotrwale ucieka od seksu)

może seksu nie być jakiś czas. I takie okresy się zdarzają. Ja tak miałam na początku ciąży i wcześniej przy epizodach depresyjnych i mój mąż to szanował i do niczego mnie nie zmuszał. Tylko normalny, zdrowy człowiek, czy to kobieta czy mężczyzna (podkreślam: ZDROWY) nie da rady funkcjonować latami w białym związku. Zwłaszcza, jeżeli się na taki nie deklarował.
Doradziłabym Ci poczytanie tematów o braku seksu, ale boję się, co byś tam zaraz napisała big_smile

Seks jest fajny, przyjemny i też jest wyrazem miłości. I jest częścią bycia razem w związku. To, że Ty tego nie akceptujesz i nie rozumiesz, niczego nie zmienia.
Dlatego od początku pisałam tu: znajdź sobie kogoś, kto ma tak jak Ty. Wtedy ta druga osoba będzie od początku wiedziała, na czym stoi.

Swoją drogą odnośnie makijażu, to ja się nie malowałam od początku covidu big_smile a nogi golę raz na ruski rok jak mam ubrać sukienkę (no w lecie częściej), bo mi się nie chce, a teraz mi trochę niewygodnie nawet big_smile tak że to nie jest tak, że każda kobieta koniecznie musi mieć makijaż i koronki (swoją drogą koronek w szafie nie mam i nigdy nie miałam).

93

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
Lady Loka napisał/a:
PannaPruderia napisał/a:

do tego się zdeklarowała  biorąc slub albo ja zostawic mam dość. 2 rozsądne głosy na 20.

Odchodząc od tamtego wątku w którym nie czytasz tylko sobie dopowiadasz, to pamiętaj, że:
-> małżeństwo po ślubie kościelnym NIE JEST ważne dopóki nie zajdzie współżycie i można je rozwiązać bez większych problemów, jeżeli małżonkowie nigdy seksu nie uprawiają
-> małżeństwo po ślubie cywilnym ROZWIĄZUJE SIĘ jeżeli nastąpił trwały rozkład pożycia (czyli też jeżeli jedna strona długotrwale ucieka od seksu)

może seksu nie być jakiś czas. I takie okresy się zdarzają. Ja tak miałam na początku ciąży i wcześniej przy epizodach depresyjnych i mój mąż to szanował i do niczego mnie nie zmuszał. Tylko normalny, zdrowy człowiek, czy to kobieta czy mężczyzna (podkreślam: ZDROWY) nie da rady funkcjonować latami w białym związku. Zwłaszcza, jeżeli się na taki nie deklarował.
Doradziłabym Ci poczytanie tematów o braku seksu, ale boję się, co byś tam zaraz napisała big_smile

Seks jest fajny, przyjemny i też jest wyrazem miłości. I jest częścią bycia razem w związku. To, że Ty tego nie akceptujesz i nie rozumiesz, niczego nie zmienia.
Dlatego od początku pisałam tu: znajdź sobie kogoś, kto ma tak jak Ty. Wtedy ta druga osoba będzie od początku wiedziała, na czym stoi.

Swoją drogą odnośnie makijażu, to ja się nie malowałam od początku covidu big_smile a nogi golę raz na ruski rok jak mam ubrać sukienkę (no w lecie częściej), bo mi się nie chce, a teraz mi trochę niewygodnie nawet big_smile tak że to nie jest tak, że każda kobieta koniecznie musi mieć makijaż i koronki (swoją drogą koronek w szafie nie mam i nigdy nie miałam).


Rozpad pożycia to nie zanik seksu. Też tak kiedyś myślałam. Ale niedawno z książki seksuolożki się dowiedziałam, że nie jest to możliwe. Przyjęło się tak, bo często zanik seksu oznacza problemy w innych sferach życia. Ale sam jego brak nie jest powodem. Nikt nie ma prawa do ciała kogoś innego. W sensie katolickim oczywiście, że małżeństwo ma slużyć reprodukcji. Można je nawet unieważnić z powodu bezpłodności. Koboeta dla tej organizacji to klacz rozpłodowa. Więc ślub kościelny nie ma dla mnie żadnej wartości.

Żaden facet nie ma tak jak ja i nie jest w stanie tego zrozumieć. Więc musi zaakceotować albo nie.

Uzależnianie miłości do kogoď od tego czy da sobie włożyć i zgodzi się na instrumentalne traktowanie jest jednà z najbardziej obrzydliwych rzeczy jakie jestem sobie w stanie wyobrazić.

Jak facetowi staje kutas i mu sie chce to gdyby mógl przeleciał, by inna i sa nawer badania mowiaxe, ze dla faceta taki seks jest bardziej atrakcyjny. Absolurnie nie ma to nic wspólnego z miłoscia . Ani to, że ochota na seks sie zmniejsza wraz z mniehsza atrakcyjnoscia kobiety i jej wiekiem. Chyba, że zakladamy , ze oni kochają twoje młode ciało , a nie Ciebie. Wiec laczenie seksu , w ktortm liczy sie wyglad ciala i to w ponizajacych pozycjach w miłością to taka bzdura, że ja odpadam.

Masz chcieć mu sie oddawać, im starsza jestes tym mniej płodna, wiec też mniej  go pociagasz. Chodzi o zwierzęce przetrwanie gatunku. O nic więcej.

94

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
PannaPruderia napisał/a:

Rozpad pożycia to nie zanik seksu. Też tak kiedyś myślałam. Ale niedawno z książki seksuolożki się dowiedziałam, że nie jest to możliwe. Przyjęło się tak, bo często zanik seksu oznacza problemy w innych sferach życia. Ale sam jego brak nie jest powodem. Nikt nie ma prawa do ciała kogoś innego. W sensie katolickim oczywiście, że małżeństwo ma slużyć reprodukcji. Można je nawet unieważnić z powodu bezpłodności. Koboeta dla tej organizacji to klacz rozpłodowa. Więc ślub kościelny nie ma dla mnie żadnej wartości.

Żaden facet nie ma tak jak ja i nie jest w stanie tego zrozumieć. Więc musi zaakceotować albo nie.

Uzależnianie miłości do kogoď od tego czy da sobie włożyć i zgodzi się na instrumentalne traktowanie jest jednà z najbardziej obrzydliwych rzeczy jakie jestem sobie w stanie wyobrazić.

Jak facetowi staje kutas i mu sie chce to gdyby mógl przeleciał, by inna i sa nawer badania mowiaxe, ze dla faceta taki seks jest bardziej atrakcyjny. Absolurnie nie ma to nic wspólnego z miłoscia . Ani to, że ochota na seks sie zmniejsza wraz z mniehsza atrakcyjnoscia kobiety i jej wiekiem. Chyba, że zakladamy , ze oni kochają twoje młode ciało , a nie Ciebie. Wiec laczenie seksu , w ktortm liczy sie wyglad ciala i to w ponizajacych pozycjach w miłością to taka bzdura, że ja odpadam.

Masz chcieć mu sie oddawać, im starsza jestes tym mniej płodna, wiec też mniej  go pociagasz. Chodzi o zwierzęce przetrwanie gatunku. O nic więcej.

Ale spokojnie możesz dostać rozwód tylko dlatego, że druga strona notorycznie odmawia seksu.
I nie, nikt nie ma prawa do ciała kogoś innego, ale to już jest problem, który kładzie cień na relację dwójki ludzi.

Ech, teoretyzujesz bardzo. Nie wiesz jak wygląda uprawianie seksu w związku, a opowiadasz glupoty.

Swoją drogą ja jestem starszą połówką mojego małżeństwa. Więc jakby o wiek chodziło i płodność, to by sobie znalazł młodszą.

95

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.

Ale bzdury wypisujesz, że az scyzoryk sie w kieszeni otwiera.

Widać, że nigdy nie bylas w związku i nie masz pojęcia co oznacza kogoś kochać i być kochaną. Nie ma nic piękniejszego niż seks z kimś kogo kochasz, bo to nie jest tylko erotyczna przyjemność, ale również wyraz uczuc do drugiego czlowieka. I nigdy nie czulam się ani upokorzona ani zdominowana w takiej relacji. A ponieważ również nie jestem jakąś obsesyjnie oglądajacą porno, to nie mam jakiś dziwnych BDSM fetyszy. Bo fakt jest taki, że Tobie patologiczna rodzina i pornosy wypraly mózg i naprawde uwierzyłaś, że tak wyglądają normalne relacje.

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
PannaPruderia napisał/a:

Seks lesbijski uwazam za rownosciowy. O ile żadna z kobiet nie przyjmuje " meskiej" roli na stale .
Dla kobiety moglabym i do lozka sie malowac i zakladac koronki,,gdyby ona robila to samo.

I git. W czym problem?

97

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
Panna Szlachetnego Rodu napisał/a:
PannaPruderia napisał/a:

Seks lesbijski uwazam za rownosciowy. O ile żadna z kobiet nie przyjmuje " meskiej" roli na stale .
Dla kobiety moglabym i do lozka sie malowac i zakladac koronki,,gdyby ona robila to samo.

I git. W czym problem?

Też nie widze problemu. Jak chce byc z kobietą, niech sobie jest.

98

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.

Ja wolę wyrażać uczucia inaczej niż rozkładając nogi. I wobec kogoś kto nie będzie mną manipulował twierdząc, że jak nie chce to go nie kocham.

Bo potrafię się mocno emocjonalnie zaangazować ( na moje nieszczęście) , ale nijak ma się to do tego , że dam się upokarzać.

Intymme rozmowy, emocjonalne otwieranie się na drugą osobęz wsparcie, niepotrzebowanie nikogo innego. Ja tak postrzegam miłość. I wątpie, by mężczyźni byliby do niej zdolni. Oni są dobrzy w pisaniu poenatow o kobiecym ciele i wychwalają je pod niebiosa. Ale mają w dupie całą resztę.

99

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.

To kobieto nie wiesz jakie piękne erotyczne listy pisał mój chłopak kiedy bylam na studiach. I wiem, że on absolutnie  pisał prawdę, bo byliśmy ze sobą ponad 4 lata i milość widac bylo w jego oczach podczas każdego zblizenia. Tak samo z moim obecnym partnerem. Może nie jest tak poetycki, ale po ponad 10 latach seks z nim to jest czysty przekaz milości.

100

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
Beyondblackie napisał/a:
Panna Szlachetnego Rodu napisał/a:
PannaPruderia napisał/a:

Seks lesbijski uwazam za rownosciowy. O ile żadna z kobiet nie przyjmuje " meskiej" roli na stale .
Dla kobiety moglabym i do lozka sie malowac i zakladac koronki,,gdyby ona robila to samo.

I git. W czym problem?

Też nie widze problemu. Jak chce byc z kobietą, niech sobie jest.

Chodziło mi o to, że tam jest w seksie równość. Nikt nikogo nie może zapłodnić, nikt nikogo nie dominuje ze względu na płeć. Obie strony mają taką samą rolę.

A w hetero to facet rucha kobietę i nic tego nie zmieni. Rola kobiety w seksie zaprzecza wszystkiemu do czegą dąży równość płci.

101

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.

Czy Ty w ogóle nie widzisz ciala mężczyzny jako pięknego i seksi?

102

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
Beyondblackie napisał/a:

To kobieto nie wiesz jakie piękne erotyczne listy pisał mój chłopak kiedy bylam na studiach. I wiem, że on absolutnie  pisał prawdę, bo byliśmy ze sobą ponad 4 lata i milość widac bylo w jego oczach podczas każdego zblizenia. Tak samo z moim obecnym partnerem. Może nie jest tak poetycki, ale po ponad 10 latach seks z nim to jest czysty przekaz milości.

Wierzę. Jeśli za miłośc uwazamy tą chemie i neuroprzekaźniki.
Podobno faceci zakochują sie w przeciągu kilku sekund. To wtedy jasne. Obsesyjne myśli, turbo program w trybie Romeo itd.


Dla mnie mìłość jest możliwa po miesiacach, a nawet latach. Ewoluuje z przyjaźni. To dogłębne poznanie tego co w GŁOWIE tej drugiej osoby i chęć poznawania dalej. Żadna zwierzęca fizyczność. Tylko osobowość , która w ogóle nie gra w roli w seksie. Gdzie nie ma myśli, rozmowy. Jest wagina, biust, jęki, hormony i zaśnięcie po wytrysku.

103

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
Beyondblackie napisał/a:

Czy Ty w ogóle nie widzisz ciala mężczyzny jako pięknego i seksi?

W ogóle big_smile Owszem twarz sięi liczy, ogólne wrażenie, czy jest zadbany. Ale , żeby tak jak oni podniecać się tyłkiem czy klatą nigdy w życiu.

Ogólnie bez poznania faceta, bez wymienienia choć kilku zdań nie jestrm w stanie powiedzieć czy ktoś mi się podoba.

Często mam tak, że podoba mi się postać w filmie, ale aktor już nie, bo nie znam jego osobowosci.
Podnieca mnie męska intelifencja, zaradność , pewien sposób bycia, kręgosłup moralny itp

I nienawidzę, gardzę i czuję się poniżona tym, że dla nich atrakfyinosc seksualna kobiety to głównie ciało.

Jeszcze jeśli sa faceci , ktorym naprawde starcza seks po ciemku, a nie tylko zgadzaja sie bo kobieta sie wstydzi to można by to obronić.

Bo chyba do seksu z miłosci starczy bliskość bez stymulacji wzrokowej, nie?

104

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.

Bzdury niesamowite gadasz.

Znam mężczyzne, z którym poznalam sie na portalu randkowym kiedy bylam 30 letnia singielką. On byl ode mnie 8 lat mlodszy i na pierwszym spotkaniu uprawialismy seks. Spotykalismy się przez kilka miesięcy, z zupelnym zrozumieniem, że to nie jest związek. I zaprzyjaźnilismy się. Bylam pierwszą osoba, która mu doradzała jak poderwać dziewczyne, która dzis jest jego żoną. I prawie 15 lat później ciagle jesteśmy przyjaciółmi.

105

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.

Uprawiemie seksu bez zobowiązań to dla mnie totalny kosmos. Na tym zyskuje fylko mężczyzna.
Na kobiecym tzw wyzwoleniu korzystają głownie niedojrzali faceci.

Ogolnie dopiero od 2-3 lat ( a mieszkam sama od 8) zaczyna mi samoynosc doskwierać, ale jak czytam albo slucham, ze seks musi byc ceną, żeby nie być sama to jakoś mi przechodzi.

To dla mnie wręcz science fiction, że sa kobiety którym sie slowo " sex" kojarzy pozytywnie, a wręcz z czyms pieknym big_smile

106

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.

Wiesz dlaczego? Ponieważ Ty nie widzisz męzczyzny jako pelnej istoty- intelektualnej, emocjonalnej i erotycznej. Ty pomiatasz mężczyznami i nienawidzisz kobiet.

Rozczaruje Cie co do Twoich poglądów. Mężczyźni, którzy nawet nie byli moimi partnerami, jedynie przyjaźniliśmy się i czasem uprawiali seks, szanowali mnie i lubili jako osobe. Dlatego, nawet z perspektywy, kuźwa, 25 lat, mam bliskich przyjaciół, którzy do mnie skypują i czasem nawet odwiedzają, bo mieszkam w UK.

107

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
Beyondblackie napisał/a:

Wiesz dlaczego? Ponieważ Ty nie widzisz męzczyzny jako pelnej istoty- intelektualnej, emocjonalnej i erotycznej. Ty pomiatasz mężczyznami i nienawidzisz kobiet.

Rozczaruje Cie co do Twoich poglądów. Mężczyźni, którzy nawet nie byli moimi partnerami, jedynie przyjaźniliśmy się i czasem uprawiali seks, szanowali mnie i lubili jako osobe. Dlatego, nawet z perspektywy, kuźwa, 25 lat, mam bliskich przyjaciół, którzy do mnie skypują i czasem nawet odwiedzają, bo mieszkam w UK.


Ludzie, którzy mnie znają twierdzę, że paradoksalnie właśnie szanuję mężczyzn. Gardzę tylko ich seksualnością. I gdy facet rucha kobietę nie wierzę, że widzi w niej osobę. Może widzieć owszem, ale dopóki nie chce jej przelecieć . Kiedyś myślalam, że tylko dając dupy mogę mieć z nimi relacje. Teraz wiem, że nie. Ale nie może być seksu. Dla mnie on przekreśla szacunek. Związki czasem sie opierają na seksie, w przyjaZniavch wszystko opiera sie na osobowosci i to cenię ponad wszystko.

Kiedyś też mialam kolegow od seksu. Ale na myśl, że oni pamietają mnie w takiej sytuacji sprawia, że czuję obrzydzenie i nie wiem czy gdyby nie ten seks w ogóle chcieliby mnie poznać.

108

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
PannaPruderia napisał/a:

Uprawiemie seksu bez zobowiązań to dla mnie totalny kosmos. Na tym zyskuje fylko mężczyzna.
Na kobiecym tzw wyzwoleniu korzystają głownie niedojrzali faceci.

Ogolnie dopiero od 2-3 lat ( a mieszkam sama od 8) zaczyna mi samoynosc doskwierać, ale jak czytam albo slucham, ze seks musi byc ceną, żeby nie być sama to jakoś mi przechodzi.

To dla mnie wręcz science fiction, że sa kobiety którym sie slowo " sex" kojarzy pozytywnie, a wręcz z czyms pieknym big_smile

Kosmos to jest to co Ty piszesz.
Sama od młodych lat wchodzilas w nieuporządkowane relacje oparte głównie na ostrym seksie. to nie są żadne ZWIĄZKI.  Ogladalas od nastoletnich lat pornosy. Twój dom rodzinny był patologiczny.
Nie masz pojęcia jak wyglądają zwyczajne relacje w związku. Wydaje Ci się, ze te skrajności, które znasz, na które pozwalalas i których doświadczyłaś to jedyne możliwe sytuacje w życiu. Muszę Cię zaskoczyć. Ogromna większość ludzi ma zupełnie inne doświadczenia związane z relacjami w związku, uczuciami, seksem.

109

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
PannaPruderia napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Wiesz dlaczego? Ponieważ Ty nie widzisz męzczyzny jako pelnej istoty- intelektualnej, emocjonalnej i erotycznej. Ty pomiatasz mężczyznami i nienawidzisz kobiet.

Rozczaruje Cie co do Twoich poglądów. Mężczyźni, którzy nawet nie byli moimi partnerami, jedynie przyjaźniliśmy się i czasem uprawiali seks, szanowali mnie i lubili jako osobe. Dlatego, nawet z perspektywy, kuźwa, 25 lat, mam bliskich przyjaciół, którzy do mnie skypują i czasem nawet odwiedzają, bo mieszkam w UK.


Ludzie, którzy mnie znają twierdzę, że paradoksalnie właśnie szanuję mężczyzn. Gardzę tylko ich seksualnością. I gdy facet rucha kobietę nie wierzę, że widzi w niej osobę. Może widzieć owszem, ale dopóki nie chce jej przelecieć . Kiedyś myślalam, że tylko dając dupy mogę mieć z nimi relacje. Teraz wiem, że nie. Ale nie może być seksu. Dla mnie on przekreśla szacunek. Związki czasem sie opierają na seksie, w przyjaZniavch wszystko opiera sie na osobowosci i to cenię ponad wszystko.

Kiedyś też mialam kolegow od seksu. Ale na myśl, że oni pamietają mnie w takiej sytuacji sprawia, że czuję obrzydzenie i nie wiem czy gdyby nie ten seks w ogóle chcieliby mnie poznać.

W jakich Ty się patologicznych środowiskach obracalas??? Tez miałam za młodu dużo kolegów i żadnego z nimi seksu. Od seksu miałam partnera, z którym byłam 7 lat.

110

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.

Tez sie zastanawiam na jaką patologię ona trafiła.

Nigdy nie myślalam, że muszę "dać dupy", żeby przyjaźnić sie z facetem. Myśmy się po prostu przyjaźnili. To widać od razu jak klika i mysli sie odbijają. A, muszę dodac, mężczyzn znam od groma. Czasami taka przyjaźń stawala się bardziej intymna, ale wynikalo to z emocjonalnej bliskości, a nie z przymusu seksu. Czasami byla totalnie platoniczna, a i tak fajnie bylo kolegę przytulic, bo to czlowiek jak ja.

Terapie dlugoterminowa polecam.

111

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.

Kreci wami jak cygan słońcem a niektórzy to łapią jak pelikany smile
Uważam ze ma dużo racji jeśli chodzi o seksualizuje kobiet i o to ze jak nie ma stringów, mini i obcasa to się nie liczysz dla ( niektórych) kolesi. Programy typu love island czy jakiś inne hotel paradise nie pomagają bo jest tam kult ciała i nie ważne kto jaki ma charakter ale ważne ze cyc i pupa musi się zgadzać.

Dobrze trochę prowokacji na tym forum się przyda i innego zdania niż ' rob co chcesz, żyj jak chcesz ALE ..... '

112 Ostatnio edytowany przez Panna Szlachetnego Rodu (2022-02-19 10:48:13)

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
PannaPruderia napisał/a:

Chodziło mi o to, że tam jest w seksie równość. Nikt nikogo nie może zapłodnić, nikt nikogo nie dominuje ze względu na płeć. Obie strony mają taką samą rolę.

A w hetero to facet rucha kobietę i nic tego nie zmieni. Rola kobiety w seksie zaprzecza wszystkiemu do czegą dąży równość płci.

W dalszym ciągu nie rozumiem w czym problem. Jeżeli taki seks na zasadzie równości - jak twierdzisz - odpowiada Ci, to uprawiaj taki seks, z kobietami, skoro myślisz i czujesz takimi kategoriami.



Bbaselle napisał/a:

Kreci wami jak cygan słońcem a niektórzy to łapią jak pelikany smile
Uważam ze ma dużo racji jeśli chodzi o seksualizuje kobiet i o to ze jak nie ma stringów, mini i obcasa to się nie liczysz dla ( niektórych) kolesi. Programy typu love island czy jakiś inne hotel paradise nie pomagają bo jest tam kult ciała i nie ważne kto jaki ma charakter ale ważne ze cyc i pupa musi się zgadzać.


Niech zawraca kijem Wisłę. Kto jej broni wink

113

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.

Tak naprawdę mogłabyś sobie uciąć cycki i łechtaczkę, zaszyć krocze, ale to nic nie da. Byłabyś okaleczona, ale wszystko w Twojej głowie byłoby takie samo. Musiałabyś albo przejść jakąś brutalną terapię albo mieć coś w rodzaju lobotomii.

Przede wszystkim jednak: jeśli masz takie poglądy, to dlaczego jesteś hipokrytką i się malujesz i pokazujesz wydepilowane nogi w sukience? Bądź wierna swoim poglądom. Rób i wyglądaj tak jak się czujesz, zamiast malować paznokcie u stóp, ale przy tym jojczyć że musisz to robić,  a do tego - olaboga - że facetom to się podoba. Sama z siebie robisz obiekt seksualny. Nie chcesz nim być, to nie noś fikuśnych ciuszków i nie depiluj ciała. Noś luźne bluzy, zetnij włosy na krótko i nie rób makijażu.

114

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.

Moim zdaniem autorka to straszna hipokrytka. Nie wiem czy swiadomie czy nie, ale jeśli jest taka "antygender" (w temacie wizerunku kobiety w kulturze), to dlaczego sama genderyzuje swoje ciało? Ja jeśli nie lubię norm spolecznych przeznaczonych dla kobiet, to ich nie robię. Nie lubię koronek, to ich nie noszę. Uważam, że malowanie paznokci czy depilacja są zgenderyzowane, to tego nie robię

115

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.

ale normy niestety pozostana normami i przedmiotowe traktowanie kobiety czesto gesto bylo jest i pozostanie... tu sie wiele nie zmieni... Mozemy sie z tym niezgadzac, nie depilowac, nie malowac bo kto nam kaze skoro tego nie chcemy a swiat taki juz jest ze cos tam sie narzuca i jakas presja gdzies jest...  zewszad atakuje, w reklamach, w telewizji, w pracy... zalezy jak sie komu trafilo i jak jest odporny psychicznie... zycie, trzeba szukac pieknych stron a nie skupiac na tych brzydszych.. i tyle...

116

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
cześka8 napisał/a:

ale normy niestety pozostana normami i przedmiotowe traktowanie kobiety czesto gesto bylo jest i pozostanie... tu sie wiele nie zmieni... Mozemy sie z tym niezgadzac, nie depilowac, nie malowac bo kto nam kaze skoro tego nie chcemy a swiat taki juz jest ze cos tam sie narzuca i jakas presja gdzies jest...  zewszad atakuje, w reklamach, w telewizji, w pracy... zalezy jak sie komu trafilo i jak jest odporny psychicznie... zycie, trzeba szukac pieknych stron a nie skupiac na tych brzydszych.. i tyle...

Ja nie neguję presji, ale nic się nie zmieni, jeśli dalej wszystkie kobiety bedą się jej podporzadkowywac.

117

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.

... swoje postepowanie moge (i tylko to) zmienic ale reszty (meskiej przede wszystkim) nie dam rady... no ale mozna walcxyc z wiatrakami...

118 Ostatnio edytowany przez Klauss (2022-02-19 18:32:34)

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
PannaPruderia napisał/a:

To dla mnie wręcz science fiction, że sa kobiety którym sie slowo " sex" kojarzy pozytywnie, a wręcz z czyms pieknym big_smile

Kobieto, skąd ty się urwałaś? Jesteś TOTALNIE odrealniona. Chyba jakieś niefartowne połączenie cech twojego charakteru oraz bardzo ale to bardzo złych wzorców z dzieciństwa i młodości to spowodowało. Podejrzewam też bardzo silne kompleksy.

119

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.

Pruderio, najważniejsze to żyć zgodnie ze swoimi potrzebami. Jeśli myśl o seksie z mężczyzną wywołuje w Tobie tak nieprzyjemne skojarzenia, to nie powinnaś się do tego zmuszać. Masz prawo układać sobie życie według własnych potrzeb, nie negując przy tym potrzeb innych osób. Ważne gdy jesteś uczciwa i jasno komunikujesz partnerowi własne preferencje w tak delikatnej sprawie jaką jest intymność.

Każdego z nas kształtują doświadczenia. Mamy swoje fobie, jakieś rzeczy budzą w nas odrazę czy przykre skojarzenia i cudzy system wartości tego nie zmieni. Jedynie nasza zmiana spojrzenia na każdą z tych rzeczy może tutaj cokolwiek zdziałać.

Jeśli Tobie wystarczy braterstwo dusz i delikatny dotyk, bo to pokazuje, że partner ceni Cię jako człowieka i szanuje Twoje wybory, to najlepiej będzie gdy takiego człowieka spotkasz i z nim stworzysz związek. Nie jest wykluczone, że związek się rozwinie, a Ty poczujesz się w nim kochana, ceniona i szanowana nawet gdy ta bliskość będzie coraz większa. Nasze ciała mogą być świątynią, do której tylko wybrani będą mieli dostęp. To Ty decydujesz,  czy ktoś może przekroczyć jej progi, czy wolisz nikogo do niej nie wpuszczać. Zbliżenie kobiety z mężczyzną nie powinno być  składaniem kogokolwiek w ofierze. To akt miłości, wzajemnej fascynacji i zaufania. Postaraj się spojrzeć na to w ten sposób.

120 Ostatnio edytowany przez _jenny_ (2022-02-20 10:57:17)

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.

Pruderio nawet Cię rozumiem, rozumiem jak się czujesz i skąd ci się to mniej więcej wzięło.
Masz bardzo złe doświadczenia - porzucenie przez ojca, przemocowy ojczym, późniejsze doświadczenia z mężczyznami. Dodatkowo jak pisałaś masz borderline (?). Potrzebujesz terapii.

Też miałam bardzo złe relacje z ojcem narcyzem, który stosował przemoc fizyczną i psychiczną i wiem jak to potrafi wpływać. Wiem, że faceci są różni, ale gdzieś w podświadomości zawsze było to poczucie, że facet może mi zagrażać, skrzywdzić, chcieć mnie upokorzyć. Bez wątpienia to ślad relacji z ojcem. Te doświadczenia z relacji z opiekunami mają bardzo duży wpływ.

121 Ostatnio edytowany przez Sainz (2022-02-20 20:18:06)

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.

Mimo iż jestem z drugiej (męskiej) strony barykady, autorkę rozumiem. Nawet bardzo dobrze.
Mam podobny problem w zakresie swojej seksualności, męskości, chociaż bliżej mi po prostu do bycia częściowym incelem. Częściowym, bo gdzieś w głowie jest ciągle wiara w to, że mógłbym naprostować się mentalnie, ale no właśnie, już chyba nie chcę, albo "większość mnie nie chce". Byłem wychowywany przez agresywną matkę, która wielokrotnie powtarzała że mężczyzna musi być silny, bo słabym zwyczajnie gardzi. No to miała takiego partnera. Mojego biologicznego ojca, który lubił ostry seks, dominację. Nie znam dokładnych szczegółow, ale ten związek skończył się próbą zgwałcenia mojej matki, poderżnięciem gardła jej siostrze a potem śmiercią samobójczą biologicznego ojca. Następnie matka związała się z moim ojczymem (którego szanuję niesamowicie jako człowieka i kocham mimo braku więzów krwi). On z natury jest bardzo spokojny, wyciszony, ale no właśnie...mama uwielbiała go podjudzać, prowokować do kłótni, ale gdy on się odpalał, to już leciały ostre epitety. Przez matkę też miałem trudne dzieciństwo - nie chciała iść na żadną terapię, w sumie chyba moja osoba zastępowała terapeutę. Mówię to z ironią, bo byłem dla niej po prostu pieprzonym workiem treningowym, biła mnie bez opamiętania (ojczym  a ojczym bał się zainterweniować) a w czasach nastoletnich nie omieszkała przypominać o tym, iż gardzi słabymi facetami, sporo wyzwisk słyszałem wobec mojej osoby. Słodko, nie? Jakie są tego efekty? Takie że niezliczona ilość kobiet była odrzucała, bo byłem "nice guy" (przy czym nie zaprzeczę temu, że powielałem wiele negatywnych schematów). Znienawidziłem swoje ciało, siebie, tego iż nie jestem prawdziwym, twardym, dominującym, atrakcyjnym mężczyzną, bo tylko tacy zasługują na szacunek i miłość przez kobiety. Na poziomie logicznym wiem ze tak nie jest, ale emocje tutaj zupełnie temu zaprzeczają. I tez nienawidzę aktualnych trendów seksualno romantycznych (popłakałem się, gdy w jednej z bliższych relacji partnerka zaczęła opowiadać o fascynacji książką 50 Twarzy Greya, męską dominacją. Zwyczajnie się popłakałem, takiego lęku dostałem i już wiedziałem, że z tą osobą nie stworzę żadnej udanej relacji). PannoPruderio. Nie jesteś sama ze swoimi rozterkami. Nie chcę bynajmniej się tutaj z Tobą przerzucać, kogo bardziej seksualizacja upokarza. Ja mówię otwarcie - dzieciństwo zwichrowało mnie bardzo mocno. Mam stwierdzone zaburzenia osobowości, swoje ciało doprowadzałem do nadwagi, następnie wpadłem w anoreksję, aktualnie mam znowu nadwagę. Widzę u siebie częściowo zespół madonny i ladacznicy. Przyznam się, że w kwestiach seksualności jest mi troszkę łatwiej, gdyż radzę sobie z napięciem seksualnym rozładowując go przez obiekt - jestem fetyszystą. Nietypowym, fetysz który preferuję nie jest wyszczególniony  w żadnym oficjalnym spisie parafilii i fetyszy, co najwyżej może być z pogranicza, natomiast miałem czas iż bardzo silnie nienawidziłem kobiecości tak jak ty, do teraz mam jeszcze z tym problem. Miałem wrażenie, że na miłość zasługują tylko i wyłącznie samce alfa, że takie są prawa natury, że to "samiec posuwa samicę", że jak nie spełnię stereotypowych norm narzuconych na mężczyzn (postawna, umięśniona sylwetka, siła fizyczna jak i duchowa, wysoka pozycja społeczna, duża pewność siebie z nutką aogancji, po prostu bycie atrakcyjnym bad boyem) to nie mogę liczyć na jakiekolwiek zainteresowanie romantyczne ze strony kobiet....i co zrobiłem? Mimo iż definiuję siebie jako heteroseksualnego mężczyznę, to w wieku nastoletnim posiadałem dużą ilość kontaktów homoseksualnych - głównie ze starszymi mężczyznami, którzy także akceptowali mój fetysz. Przeważnie z tych spotkań wychodziłem z obrzydzeniem do swojego ciała i jeszcze większą nienawiścią do samego siebie, chociaż nie zawsze, bo trafiłem na dwóch gejów, z którymi mogłem pogadać od serca i ze spotkań wychodziłem skołowany, ale...seksualnie spełniony. Po co to wszystko mówię? Bo mało jest takich tematów jak ten. PannaPruderia wyraża się bez żadnych hamulców, może to wszystko szokować. Mnie to nie szokuje ani trochę, jak najbardziej można mieć tak ostry dysonans. Pożądać i nienawidzieć jednocześnie, być oderwanym mocno od swojej seksualności i mieć z tego powodu wiele problemów i rozterek. Trzymam kciuki PannoPruderio za poukładanie swoich spraw tak, byś mogła być ze samą sobą szczęśliwa. Tylko tyle i aż tyle.

Uprzedzając pytania - tak, byłem na terapii 3 miesięcznej, na oddziale dziennym ośrodka leczenia zaburzeń odżywiania. Terapia grupowa w nurcie poznawczo - behawioralnym. Jej efektów niestety nie wykorzystałem tak jak chciałem i za pewne tam wrócę, aczkolwiek aktualnie nie mam na to czasu, gdyż sklejam do kupy swoje życie zawodowe. Jeżeli będzie zainteresowanie tym tematem, to coś na pewno jeszcze od siebie napiszę.

122

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.

Akurat z tym że szybki seks na pierwszym spotkaniu to profity wyłącznie dla mężczyzny - zgadzam się. Kobieta może zostać zapłodniona a do tego jest bardzo wysoce prawdopodobne że nawet nie będzie miała orgazmu. Każdy seks dla kobiety może skutkować ciążą, która jest ogromną biologiczną inwestycją - i właśnie dlatego kobiety (z reguły) wybierają najlepszego samca, silnego i z zasobami, bo jak już podejmować się takiej inwestycji, to musi mieć sens.

Co do koronek i szpilek w seksie lesbijskim - mi się wydaje że lesbijki nie stroją się do łóżka. Znałam kilka les par i to były zwyczajne dziewczyny (choć fakt, że przeważnie jedna strona jest męska) i szczerze wątpię że w ogóle miały jakieś pończochy i szpile jak z pornosów. Sądzę że fikuśne stroje są zakładane do łózka dla facetów.

123 Ostatnio edytowany przez Ajko (2022-02-21 10:56:11)

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
Sainz napisał/a:

Mimo iż jestem z drugiej (męskiej) strony barykady, autorkę rozumiem. Nawet bardzo dobrze.
Mam podobny problem w zakresie swojej seksualności, męskości, chociaż bliżej mi po prostu do bycia częściowym incelem. Częściowym, bo gdzieś w głowie jest ciągle wiara w to, że mógłbym naprostować się mentalnie, ale no właśnie, już chyba nie chcę, albo "większość mnie nie chce". Byłem wychowywany przez agresywną matkę, która wielokrotnie powtarzała że mężczyzna musi być silny, bo słabym zwyczajnie gardzi. No to miała takiego partnera. Mojego biologicznego ojca, który lubił ostry seks, dominację. Nie znam dokładnych szczegółow, ale ten związek skończył się próbą zgwałcenia mojej matki, poderżnięciem gardła jej siostrze a potem śmiercią samobójczą biologicznego ojca. Następnie matka związała się z moim ojczymem (którego szanuję niesamowicie jako człowieka i kocham mimo braku więzów krwi). On z natury jest bardzo spokojny, wyciszony, ale no właśnie...mama uwielbiała go podjudzać, prowokować do kłótni, ale gdy on się odpalał, to już leciały ostre epitety. Przez matkę też miałem trudne dzieciństwo - nie chciała iść na żadną terapię, w sumie chyba moja osoba zastępowała terapeutę. Mówię to z ironią, bo byłem dla niej po prostu pieprzonym workiem treningowym, biła mnie bez opamiętania (ojczym  a ojczym bał się zainterweniować) a w czasach nastoletnich nie omieszkała przypominać o tym, iż gardzi słabymi facetami, sporo wyzwisk słyszałem wobec mojej osoby. Słodko, nie? Jakie są tego efekty? Takie że niezliczona ilość kobiet była odrzucała, bo byłem "nice guy" (przy czym nie zaprzeczę temu, że powielałem wiele negatywnych schematów). Znienawidziłem swoje ciało, siebie, tego iż nie jestem prawdziwym, twardym, dominującym, atrakcyjnym mężczyzną, bo tylko tacy zasługują na szacunek i miłość przez kobiety. Na poziomie logicznym wiem ze tak nie jest, ale emocje tutaj zupełnie temu zaprzeczają. I tez nienawidzę aktualnych trendów seksualno romantycznych (popłakałem się, gdy w jednej z bliższych relacji partnerka zaczęła opowiadać o fascynacji książką 50 Twarzy Greya, męską dominacją. Zwyczajnie się popłakałem, takiego lęku dostałem i już wiedziałem, że z tą osobą nie stworzę żadnej udanej relacji). PannoPruderio. Nie jesteś sama ze swoimi rozterkami. Nie chcę bynajmniej się tutaj z Tobą przerzucać, kogo bardziej seksualizacja upokarza. Ja mówię otwarcie - dzieciństwo zwichrowało mnie bardzo mocno. Mam stwierdzone zaburzenia osobowości, swoje ciało doprowadzałem do nadwagi, następnie wpadłem w anoreksję, aktualnie mam znowu nadwagę. Widzę u siebie częściowo zespół madonny i ladacznicy. Przyznam się, że w kwestiach seksualności jest mi troszkę łatwiej, gdyż radzę sobie z napięciem seksualnym rozładowując go przez obiekt - jestem fetyszystą. Nietypowym, fetysz który preferuję nie jest wyszczególniony  w żadnym oficjalnym spisie parafilii i fetyszy, co najwyżej może być z pogranicza, natomiast miałem czas iż bardzo silnie nienawidziłem kobiecości tak jak ty, do teraz mam jeszcze z tym problem. Miałem wrażenie, że na miłość zasługują tylko i wyłącznie samce alfa, że takie są prawa natury, że to "samiec posuwa samicę", że jak nie spełnię stereotypowych norm narzuconych na mężczyzn (postawna, umięśniona sylwetka, siła fizyczna jak i duchowa, wysoka pozycja społeczna, duża pewność siebie z nutką aogancji, po prostu bycie atrakcyjnym bad boyem) to nie mogę liczyć na jakiekolwiek zainteresowanie romantyczne ze strony kobiet....i co zrobiłem? Mimo iż definiuję siebie jako heteroseksualnego mężczyznę, to w wieku nastoletnim posiadałem dużą ilość kontaktów homoseksualnych - głównie ze starszymi mężczyznami, którzy także akceptowali mój fetysz. Przeważnie z tych spotkań wychodziłem z obrzydzeniem do swojego ciała i jeszcze większą nienawiścią do samego siebie, chociaż nie zawsze, bo trafiłem na dwóch gejów, z którymi mogłem pogadać od serca i ze spotkań wychodziłem skołowany, ale...seksualnie spełniony. Po co to wszystko mówię? Bo mało jest takich tematów jak ten. PannaPruderia wyraża się bez żadnych hamulców, może to wszystko szokować. Mnie to nie szokuje ani trochę, jak najbardziej można mieć tak ostry dysonans. Pożądać i nienawidzieć jednocześnie, być oderwanym mocno od swojej seksualności i mieć z tego powodu wiele problemów i rozterek. Trzymam kciuki PannoPruderio za poukładanie swoich spraw tak, byś mogła być ze samą sobą szczęśliwa. Tylko tyle i aż tyle.

Uprzedzając pytania - tak, byłem na terapii 3 miesięcznej, na oddziale dziennym ośrodka leczenia zaburzeń odżywiania. Terapia grupowa w nurcie poznawczo - behawioralnym. Jej efektów niestety nie wykorzystałem tak jak chciałem i za pewne tam wrócę, aczkolwiek aktualnie nie mam na to czasu, gdyż sklejam do kupy swoje życie zawodowe. Jeżeli będzie zainteresowanie tym tematem, to coś na pewno jeszcze od siebie napiszę.

Dzięki za szczerość. Dla mnie wpisy PannyPruderii też nie są szokujące, a wręcz widzę w nich wiele prawdy, której nie chcą, boją się zauważyć inni. Uważam, że jest takim szczerym, odważnym głosem, którego inni się boją, bo wyciąga ludzi ze strefy komfortu.
Nie podoba mi się jednak, że czasami obrywają ci co nie powinni. Z drugiej strony, jak okroi się jej treści z wulgarności, która dla co niektórych jest niekomfortowa, to w wielu tych spostrzeżeniach można się odnaleźć.
Bardzo współczuję ci rodziców. Niestety większość z tych co decydują się na dziecko to ludzie, którzy nie zrobili ze swoimi głowami porządku i to "gów*o" potem wrzucają w głowy swojego potomstwa, które miało być miłym, ładnym, wiecznie zadowolonym ze wszystkiego szczeniaczkiem, który odmieni ich świat, nada sens ich życiu, zapełni ciszę, w której niechcący będą musieli zauważyć swoje prawdziwe ja. Oczywiście wiele bedzie zaprzeczania. Tak naprawdę decyzje o dziecku podejmuje się nie pod wpływem logiki, a pod wpływem "reklamy", która zewsząd ma zakłamywać rzeczywistość. Nie rozumiem dlaczego w szkołach nie ma nauki przygotowującej do bycia rodzicami, a jest pełno śmieciowiedzy, która nigdy się nie przyda.

124

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
madoja napisał/a:

Akurat z tym że szybki seks na pierwszym spotkaniu to profity wyłącznie dla mężczyzny - zgadzam się. Kobieta może zostać zapłodniona a do tego jest bardzo wysoce prawdopodobne że nawet nie będzie miała orgazmu. Każdy seks dla kobiety może skutkować ciążą, która jest ogromną biologiczną inwestycją - i właśnie dlatego kobiety (z reguły) wybierają najlepszego samca, silnego i z zasobami, bo jak już podejmować się takiej inwestycji, to musi mieć sens.

Co do koronek i szpilek w seksie lesbijskim - mi się wydaje że lesbijki nie stroją się do łóżka. Znałam kilka les par i to były zwyczajne dziewczyny (choć fakt, że przeważnie jedna strona jest męska) i szczerze wątpię że w ogóle miały jakieś pończochy i szpile jak z pornosów. Sądzę że fikuśne stroje są zakładane do łózka dla facetów.



No i to wlaśnie mi chodzi. Wszystko robimy dla facetów, choć zwykle nam się wydaje, że dla siebie. Facet nie zastanawia się czy wygląda sexi w łózku, główny jego problem to, żeby erekcja była i nie było przedwczesnego wytrysku. Bo to rzutuje na męskie ego. To kobieta się przejmuje tym jak w , której pozycji wygląda jej brzuch , tyłek czy piersi. Jeśli koronkowa bielizna służy kobiecie to tylko właśnie, by dodać kobiecie pewności siebie, bo w przeciwieństwie do mężczyzn upatrujemy swojej wartości w wyglądzie. Facetowi wisi czy ma włosy na pośladkach , a dla kobiety to może być tak wielki problem, że nawet jak w przeciwieństwie do mnie nie uważa seksu od tyłu za poniżający sam w sobie to odmawia go z takiego powodu. Te wszystkie zabiegi jak depilacja woskiem, wybielanie odbytu, usuwanie celluitu czy powiększanie biustu robimy z powodu facetów. Choć to inne kobiety są powodem, że mamy kompleksy, bo się z nimi porównujemy. Im więcej kobiet się poprawia tym jeszcze więcej kobiet chce to zrobić. W ten sposób same sobie podnosimy poprzeczkę. Ale, gdyby zniknęli faceci, całkowicie potrzeba poprawiania się, by zniknęła.


Kilka osób wyżej zarzuca mi hipokryzję. Bardzo polecam lekturę książki " Obsesja piękna" Rene Engeln. Tam ta problematyka jest dokładnie wyjaśniona. To, że zauważasz problem i znasz jego przyczynę, nie sprawia automatycznie, że potrafisz być ponad to.

Ja nie potrafię. I wkurzam się o to na siebie. Wręcz sobą gardzę. Ale jak tego nie zrobię i widzę się z ludźmi, zwłaszcza jak mi na nich zależy to cały czas mam z tyłu głowy jak wyglądam ( to się nazywa samouprzedmiotowienie) i jestem bardziej zamknięta w sobie niż zazwyczaj.

Z drugiej strony nawet jak jestem sama w domu i mam nieogolone nogi czy tłuste włosy sama ze sobą się źle czuję. Z powodu pogladów już nikomu się nie pokazuje w koronkowej bieliźnie. Ale zosrawiłam sobie z 3 takie koszulki, w których śpię. I fizycznie czuję się w nich lepiej niż w piżamach unisex, ale psychicznie jestem wściekła i upokorzona. Tak samo makijąż z jednej stronty jestem zadowolona jak to co widzę w lustrze mi się podoba ( nawet zauważyłam, że wtedy czesciej mowię " dzień - dobry sasiadom niż jak idę w dresie ze śmieciami, jakbym chciała być niewidoczna) , z drugieh strony zadaje sobie odwieczne pytanie - po cholerę to robię? I jestem wiecznie sfrustrowana.

Odkąd pamiętam matka mi wpajała, że wygląd to prioryret. Oceniała przy mnie obce kobiety, na podstawie wyglądu i tego co ubrały. Wypominala mi brak makijażu, a o brak stanika wręcz były awantury, że ona tak ze mną się ludziom nie pokaże. Do tego wpływ mediów, reklam, to wszystko na nas podświadomie wpływa. Dorosłym kobietom trudno sobie to " odinstalować". Ale chciałabym chronić przed tym kolejne pokolenia kobiet.

125

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.

... ludzie są różni, mnie tez drazni to uprzedmiotowienie ale cuz poradzic - możemy sobie tylko ponarzekać... sama sie słabo maluję, nie lubie chodzic w kieckach (bo to srednio wygodne i zimno wręcz) ale mam córkę i nie mogę patrzec ile czasu zajmuje jej przygoda z makijazem, po co zapychac sobie skórę młodą, ma kosmetykow wiecej niz ja w ciagu całego życia chyba, po co robic się na pisanke... niestety stawia się ze wszystkie dziewczyny się malują, dlaczego chcę by wygladała gorzej itp itd...  i tez mną telepie (jak Twoją matką tylko w drugą strone??) ale takie są chyba prawa młodosci że szuka się swej drogi w tym..... konsumpcyjnym świecie... jak ochronić mlode pokolenie skoro zewsząd atakują promocje, rosmany, instagramy, kult ciała itp itd....
za duży jest biznes chemiczny, makijazowy, kosmetyczny, obuwniczy i odziezowy, walka z wiatrakami.. jak z ekologią..

126

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.

Co do seksu na 1 randce. To nie tylko kwestia ciąży. Choć to oczywiście główna przyczyna różnic w podejsciu do seksualności kobiet i mężczyzn.
Efekrem jest to, że facet zadowolony, że zaliczył, a kobieta czuje się ze sobą po prostu źle. Taki seks to masturbowanie się ciałem kogos innego( mężczyzni) i bycie dla kogoś materacem ( kobiety). Kobiety nagminnie zgadzające się na seks bez zobowiązań zwykle maskują tym inne problemy,, zaburzenia czy traumy.

Ja ogólnie sobie z seksem nie radzę. Bo nie radzę sobie ze swoją kobiecością. Ale promowanie seksu bez zobowiazań i bez uczuć jest czymś wybitnie antykobiecym.
I to jeden z powodów czemu całkiem się odcięłam od mainstremowego feminizmu.

127

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
PannaPruderia napisał/a:

To kobieta się przejmuje tym jak w , której pozycji wygląda jej brzuch , tyłek czy piersi. Jeśli koronkowa bielizna służy kobiecie to tylko właśnie, by dodać kobiecie pewności siebie, bo w przeciwieństwie do mężczyzn upatrujemy swojej wartości w wyglądzie. Facetowi wisi czy ma włosy na pośladkach , a dla kobiety to może być tak wielki problem, że nawet jak w przeciwieństwie do mnie nie uważa seksu od tyłu za poniżający sam w sobie to odmawia go z takiego powodu. Te wszystkie zabiegi jak depilacja woskiem, wybielanie odbytu, usuwanie celluitu czy powiększanie biustu robimy z powodu facetów.

Ale Ty wiesz, że to, że Ty tak masz nie oznacza, że każda kobieta tak ma? Ja mam wyrąbane jak wygląda mój brzuch, tylek czy piersi w czasie seksu. Wisi mi to czy mam włosa na tyłku i czy mąż go widzi jak się kochamy od tyłu.
To, że Ty uważasz, że robisz wiele dla facetów i dla wyglądu nie oznacza, że każda kobieta tak robi.
PP, wyjdź ze swojej bańki, bo świat nie wygląda tak, jak Tobie się wydaje.

128

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
PannaPruderia napisał/a:

Co do seksu na 1 randce. To nie tylko kwestia ciąży. Choć to oczywiście główna przyczyna różnic w podejsciu do seksualności kobiet i mężczyzn.
Efekrem jest to, że facet zadowolony, że zaliczył, a kobieta czuje się ze sobą po prostu źle. Taki seks to masturbowanie się ciałem kogos innego( mężczyzni) i bycie dla kogoś materacem ( kobiety).

A nie uwzględniasz tego, że taki seks może też po prostu być przyjemny? Czemu zakładasz, że każda kobieta po takim musi się czuć źle? Nie musi. I wiele źle się nie czuje.
I wiele nie uważa, że jest materacem dla faceta.

Ponownie: wyjdź ze swojej bańki.

129

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.

Szczerze mówiąc, nie ma dla mnie nic bardziej genderowego niż mowienie  ze seks to dla kobiet nie jest przyjemnośc i jakieś upodlenie. To poglądy jak ze średniowiecza

130

Odp: Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.
kao_makao napisał/a:

Szczerze mówiąc, nie ma dla mnie nic bardziej genderowego niż mowienie  ze seks to dla kobiet nie jest przyjemnośc i jakieś upodlenie. To poglądy jak ze średniowiecza


Dla mnie nawet średniowiecze jest lepsze od normalizacji spuszczania się kobietom na twarz, dławienia męski przyrodzeniem czy gangbangów i wszystkie inne " kinki", które są normalizowane przez porno z pomocą pro - sekesualnych pseudo edukatorek.
W śreeniowieczu chociaż potępiano seks " na pieska' jako poniżający i zwierzęcy. Mnie zawsze mdli jak widzę kopulację i zwierząt i myślę, że kobieta w seksie jest tym samym, co kryta samica.

I fun fact - fizyczna przyjemność nie wyklucza psychicznego upodlenia.

Posty [ 66 do 130 z 176 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Niechęć do kobiecości..delikatnie mówiąc.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024