MagdaLena1111 napisał/a:Nie widziałam osobiście, ale mój wczoraj na pewno wspominał, że Ukraińcy noszą żólto-niebieskie oznaczenia w Kijowie, więc to nie jest tak, że nie można ich zidentyfikować.
To dobrze. Z drugiej strony odnośnie identyfikacji
Właśnie wczoraj stoczono wielką potyczkę w jednej z dzielnic Kijowa. Problem w tym, że potyczkę stoczyły ze sobą dwie grupy uzbrojonych cywili wzajemnie biorąc się za Rosjan. Tak, że ten...
MagdaLena1111 napisał/a:Co do rodem z kremlowskiej propagandy - kwestii, że to, z czym mamy do czynienia w Ukrainie, to nie wojna, to nawet się będę wysilała na cytowanie definicji. To po prostu świństwo, że tak się umniejsza rosyjską inwazję na Ukrainę.
Ależ każdy może sobie to nazywać jak chce. Co prawda nie wiem jak wtedy nazwać niemiecką napaść na Polskę w 1939 r ale spoko, wojna, to wojna.
MagdaLena1111 napisał/a:To klasyczny dylemat z wagonikiem na torach. Przekładasz zwrotnicę, żeby zginął tylko jeden robotnik, czy nic nie robisz i ginie pięciu robotników. Testy wskazują, że większość przestawi zwrotnicę. Tutaj też jest dylemat: tysiące istnień vs kilkaset. Sytuację może zmienić tylko osobiste zaangażowanie, czyli ktoś bliski w bunkrze z Putinem.
Panna Szlachetnego Rodu napisał/a:Ukraiński palec ten guzik wciśnie. Rosjanie o Ukraińskich kobietach z dziećmi i niemowlętami nie myślą. Nie wiem, co chcesz wykazać. Ukraińcy mają prawo bronić się i robią to. I oby im się udało, bo wtedy graniczymy z Rosją właściwie na całej długości granicy (Białoruś już też do rosyjskiej granicy zaliczam).
To proste i działa w wielu aspektach. Także w przypadku rosyjskich paluszków, gdy trzeba nacisnąć guzik od zbombardowania cywilnej dzielnicy, w którejś gdzieś tam znajdują się oddziały wroga. Internet jest teraz pełen takich bohaterów od uzbrajania cywili żeby wróg widział zagrożenie w każdym oknie. Te same bohatery jakoś pomijają w swej logice prostą konsekwencję, że ten wróg wobec takiej perspektywy będzie po prostu profilaktycznie równał całe dzielnice z ziemią, a żołnierze przechodząc przez osiedla będą profilaktycznie walić z granatników po oknach, wrzucać granaty do piwnic i tak dalej. Bo to tak działało zawsze więc czemu miałoby działać inaczej dziś?
Taki cywil strzelający z okna to po prostu wojna totalna bez żadnych zasad ale wówczas działa, to w obie strony i nie ma wtedy żadnych zasad wobec ludności cywilnej. Owszem, wydaje się, że niektórych chyba na tym zależy, bo cóż... w imię większej idei może warto poświęcić trochę ludzi? Spokojnie, po wojnie narobi się nowych...
A tak z wieści frontowych, to analizy fachowców nie są zbyt optymistyczne. Zaczynając od tego, że gdyby nie bieżące wsparcie wywiadowcze USA i dostawy sprzętu z ostatnich miesięcy i tygodni, to byłoby już po wojnie. Nawet mimo dość kompromitującej formy rosyjskiej armii na północnym odcinku działań. Ogólnie Ukraińcy dali się zaskoczyć i mylnie rozpoznali główne cele rosyjskiego ataku. Gros ukraińskiej obrony skupiono na kierunku donbaskim, gdzie tak naprawdę nacierają wojska separatystów. Okropnie zaniedbano odcinek północny, szczególnie w kontekście Kijowa. Najwidoczniej Ukraińcy do końca uważali, że potencjalna agresja Rosji będzie wojną o teren, głównie ten donbaski. Tymczasem Rosjanie serio postawili głównie na obalenie władz Ukrainy i przecież takie scenariusze też były poważnie komentowane przed agresją. Chyba zostały ostatecznie zlekceważone. Tak naprawdę Rosjanie byli o włos od osiągnięcia tego celu w pierwszych dwóch dniach. Po to był ten samobójczy desant śmigłowcami spadochroniarzy na podkijowskim lotnisku. Ukraińcy do jego zlikwidowania na gwałt przerzucili tam własny specnaz i odbijali lotnisko cały dzień. Rosyjskie samoloty z dwoma tysiącami kolejnych spadochroniarzy zostały zawrócone już w locie. Jak Rosjanie byli blisko celu świadczy to, że zmotoryzowane oddziały rosyjskie dotarły pod to lotnisko rankiem następnego dnia po likwidacji rosyjskiego desantu. Gdyby plan się powiódł, to już pod koniec pierwszego dnia pod samym Kijowem stałoby kilka tysięcy elitarnych spadochroniarzy, a te nieliczne oddziały ukraińskie na północ od Kijowa miałyby wroga z przodu i z tyłu. Rosyjscy spadochroniarze bez wątpienia mieli za zadanie wkroczyć natychmiast do Kijowa i zdobyć budynki rządowe i pojmać władze Ukrainy. Śmiały plan ale jak to z planami na wojnach bywa, nie udał się.
Niemniej Rosjanie obecnie zmieniają pierwszy rzut atakujących wojsk, zamiast tych wykpiwanych wojsk wewnętrznych z ich starym sprzętem do walki wchodzi drugi rzut wojsk lepszej jakości i wchodzi ich ok. 1,5 razy więcej niż w pierwszym rzucie. Większych walk w samym Kijowie nie ma, bo Rosjanie zamykają pierścień okrążenia wokół stolicy więc na razie nie ma sensu angażować się w większe walki w mieście. Co innego Charków, gdzie Rosjanie walczą o przełamanie tego kierunku co jednocześnie z kierunkiem południowym z Krymu da możliwość wyjścia na tyły głównych sił ukraińskich zgromadzonych we wschodniej Ukrainie. A akurat te rosyjskie oddziały nacierające z Krymu nacierają bardzo porządnie, bez wpadek z zagubionymi kolumnami ciężarówek, brakiem paliwa itp.
Cóż, wojskowo w przeciągu kilku dni rozstrzygnie się to na korzyść niestety ale Rosjan. Pytanie co zdarzy się w tym czasie nie wojskowo.