dodam jeszcze takie spostrzeżenie dotyczące zdradzających szczególnie tych co im luby/ba się urwała w romansie i uświadomili ile tracą . Po czasie możesz się spodziewać karawany psiapsiółek i jej rodziców z petycjami byś dał jej szansę że żałuje że wie jak ciebie skrzywdziła ale raczej nie spodziewaj się jej tylko powinieneś to ty ją poprosić o spróbowanie ( takie niby honorowe wyjście z sytuacji gdy siedzi się w szambie po uszy). Wtenczas zrobisz jak uważasz ale na miękko wybaczenie to iluzja i równie pochyła. Nie wiem jak jest teraz ale takie wybaczenie i próba naprawy prowadzi prawnie do zniwelowanie przyczyny rozwodu jako zdrady więc dowiedz się. Możesz tylko wtenczas wnieść nie o rozwód ale separacje z podziałem majątku włącznie tak na wszelki wypadek. Inną sprawą czy ty chcesz takiego rozwiązania i byłbyś zdolny do tego po tym co się stało i co wiesz ?
To akurat mam mentalnie ogarnięte. Jakakolwiek próba nowej relacji z jż jest dla mnie możliwa po podziale majątku i rozwodzie. Nie mam zaufania, a w takiej sytuacji nie musiałbym obawiać się wyrafinowania i perfidii.
Nie wiem co adwokat nagadał jż, ale mimo pretensji w moją stronę wylewanych w co drugim zdaniu jż wychodzi na to, że podzielimy i rozejdziemy się bez wojny i na uczciwych warunkach. Fakt, że alternatywę przedstawiłem otwarcie (albo dogadamy się w dwa dni, albo ja skladam pozew z orzeczeniem i wyciągam wszystkie brudy).
Traktuję to jako mały sukces, bo przynajmniej część przyjaciółek też twierdzi, że jej nie poznaje.
Zobaczymy, czy taki stan ustaleń się utrzyma.
Jż jest kompletnie pogubiona, mota się w emocjach, zachowuje się autodestrukcyjne - jak 18 latka, która musi się wyszumieć. Albo przekroczy pewne granice, albo się opamięta. Ja na razie scenariusza ew. powrotu nie rozważam, nie wiem jakbym się zachował, gdyby jż się ogarnęła. Zabezpieczę tyły i będę chciał wrzucić na luz - bez presji i obaw będę miał jaśniejszy umysł.