Hej,
ponieważ na razie nie mam możliwości rozmowy z prawnikiem, a dopuszczam myśl, w której jż w zakresie kontaktu z rzeczywistością odleci kompletnie i skończy się to wojną w sądzie o rozwód, dzieci i majątek.
Może ktoś z forumowiczów poradzi mi, czy mając dowody na spotkania jż z boczniakiem jak niżej byłoby to wystarczające dla orzeczenia o winie jż?
Dowody:
(w postaci zrzutów lokalizacji telefonu pod danym adresem) + korespondencja smsowa z nim jak to bardzo się zakochała + korespondencja z koleżankami, że leżeli sobie razem wtuleni i było im dobrze - wystarczy? Trzeba dodać, że po tym leżeniu boczniak miał ochotę na seks, okazało się że jż chciałaby powoli budować poważną relację i (wielkie zaskoczenie) dostała kopa i kontakt się urwał (aczkolwiek jest korespondencja, w której żali się przyjaciółkom, że ją do niego ciągnie i cały czas próbuje go jakoś zdobyć a on twierdzi, że jest nienormalna i żeby dała mu spokój).
Jestem w stanie pociągnąć też świadków (koleżanki żony właśnie), które przed sądem będę musiały powiedzieć prawdę (w świetle dowodów z ich rozmów ew. fałszywe zeznania mogłyby doprowadzić do wyrzucenia ich z pracy - nie wiem tylko, czy chcę takiego rozwiązania użyć).
Do mnie prawnie w zakresie winy za rozpad związku nie ma się jak przyczepić (chyba, że zaczęłaby preparować dowody i zeznania, już takie historie na forum widziałem, wydaje się to nieprawdopodobne). O ile "za dużo pracowałeś" nie jest takim powodem.
Czy jeśli wyprowadzę się z mieszkania, to może być to użyte w sądzie przeciwko mnie?
Czy zmieni się coś, jeśli wyprowadzę się po złożeniu pozwu? Na razie zakładam, że albo składamy pozew wspólnie w ciągu tygodnia bez orzekania o winie, albo złożę go ja, ale już z żądaniem orzeczenia o winie jż.