Chora w sensie psychicznym? W somatycznym na pewno, bardzo zeszczuplałam o coś się ze mną dzieje dziwnego. Coś jest inaczej, widzę i czuje to po sobie. Czuję się jak świeczka, której ktoś zabrał płomień.
Czym jestes zalamana? Rozmawialas z jakims kompetentym lekarzem czy znowu szukasz powodu do kontaktu z tym chlopem? HPV ma 90% populacji. To ze wynik jest pozytywny, nie oznacza ze zaraz niewiadomo co się bedzie dzialo. To znaczy ze musisz sie kontrolowac co pol roku i wzmacniac odpornosc. Ponad to, bardzo czesto jest tak, ze wirus samoistnie zanika jak ktos ma dobrą odporność. A czasem zanika i powraca po jej spadku. Idac najgorszą drogą, jak się bedziesz badac regularnie i cos wyjdzie nie tak w cytologii to zostaniesz poddana konizacji. Regularna cytologia, dobre odzywianie i tyle. Tylko przy skrajnych zaniedbaniach dochodzi do rozwoju raka, ktory w tych rejonach swoja droga buduje sie bardzo bardzo dlugo.
Czytałam o tym w internecie... Nie wygląda to ciekawie. Wiem, że hpv jest odpowiedzialny za kurzajki i inne i, że dużo osób to ma. Cytologia podobno jest okej.
523 2021-12-25 21:30:28 Ostatnio edytowany przez KoloroweSny (2021-12-25 21:31:27)
To masz powyzej wiedze fachowa a nie z internetu. To dlaczego robisz problem jak cytologia jest ok ? Problem sie zaczyna przy skrajnie zlej cytologii a nie dobrej. Jestes juz na jakiejs terapii ?
To masz powyzej wiedze fachowa a nie z internetu. To dlaczego robisz problem jak cytologia jest ok ? Problem sie zaczyna przy skrajnie zlej cytologii a nie dobrej. Jestes juz na jakiejs terapii ?
A kto mnie będzie kiedyś chciał z czymś takim?
Masz to pewnie od dawien dawna tylko wczesniej nie wyszlo a teraz sie pojawilo przy obnizonej odpornosci i silnym stresie. Ponawiam: jestes juz na jakiejs terapii ?
To masz powyzej wiedze fachowa a nie z internetu. To dlaczego robisz problem jak cytologia jest ok ? Problem sie zaczyna przy skrajnie zlej cytologii a nie dobrej. Jestes juz na jakiejs terapii ?
Nie będę kłamać, że jestem. Nie jestem. Ostatni czas był naprawdę dobrym czasem. Poczułam się na dobrej drodze. Żadnych wspomnień, myśli sporadycznie automatem kierowałam na coś innego, poczułam siłę w sobie, że dam radę. Kwestie finansowe też zdecydowały. A tak właściwie to jestem nieskończenie głupia. I nie mam usprawiedliwienia. Dziś znalazłam wspólne zdjęcia z wesela brata. Oglądaliśmy rodzinne zdjęcia.
Masz to pewnie od dawien dawna tylko wczesniej nie wyszlo a teraz sie pojawilo przy obnizonej odpornosci i silnym stresie. Ponawiam: jestes juz na jakiejs terapii ?
Odpowiedziałam wyżej. Co do tego od kiedy to mam? Nie wiem, nie jestem pewna, ale pytałam mojej Pani ginekolog. Powiedziała, że ten rodzaj wirusa nie pozostaje w stanie wygaszenia przez dłuższy czas. Zanim poznałam eks robiłam cytologie. To było dawno po mężu. Pytając odpowiedziała, że po tylu latach powinno coś wyjść. Coś być nie tak. Że to co mam musiało być od niego. Długo nie robiłam cyto bo zaczęłam studia. I przyznam zaniedbałam się pod tym względem.
Oczywiscie ze moze pozostawac w wygaszeniu. Sam fakt, ze masz dobra cytologie. Jakbys nie zrobila badania pod hpv a cytologia byla dobra, to nikt by nawet tego u Ciebie nie szukał. Aha nie jestes na terapii bo myslalas ze samo sie zrobi. No nic, najwyraźniej nadal nie widzisz jak bardzo tego potrzebujesz.
Oczywiscie ze moze pozostawac w wygaszeniu. Sam fakt, ze masz dobra cytologie. Jakbys nie zrobila badania pod hpv a cytologia byla dobra, to nikt by nawet tego u Ciebie nie szukał. Aha nie jestes na terapii bo myslalas ze samo sie zrobi. No nic, najwyraźniej nadal nie widzisz jak bardzo tego potrzebujesz.
Dopiero teraz mam dobrą cytologie. Wcześniej też miałam dobrą, zanim poznałam jego. a stres obniżenie odporności na pewno bywało u mnie częściej niż przed poznaniem eks. Wiem, że potrzebuje terapii. Widzę to. Ciągle coś mi wyskakuje, a koszt terapii to pewnie około 500 zł miesięcznie. A to lekarz, badania, opłaty stałe, koszty dojazdu. Już nie licząc życia. Wiem, że jestem beznadziejna. Tak się też czuje. Ze świat robię sobie taką lipę
Aśka forum za chwilę przestanie Ci w jakikolwiek sposób pomagać przestanie działać na Ciebie .Tolerancja ci rośnie na wsparcie i wachlowanie gazetą oraz wiadra z lodowatą wodą ,nic nie robisz dla siebie tylko udajesz i chcesz dwóch rzeczy potwierdzenia że jesteś słaba oraz żeby się nad Tobą po rozczulać .Teraz znowu szukasz pretekstu do kontaktu z tym facetem szukasz emocji ,było troszkę lepiej a teraz Ci się nudzi i się boisz czegoś .
Jak jest z Tobą lepiej przestajesz robić cokolwiek ,a jak jest gorzej spuszczasz trochę pary i użalasz się ,twierdząc że jesteś beznadziejna
szkodzisz sobie i wiesz o tym już dobrze .
Nie chce żebyście się nade mną rozczulali. Wystarczy, że sama to robię. Nie chcę wzbudzać zainteresowania za pomocą płaczów nad sobą. A tak robię. Po prostu myślałam, że uczciwie? Moralnie? Byłoby mu o tym powiedzieć? Bo to wysokoonkogenny rodzaj. Bo mi go szkoda. Choć nie ma za czym i sama siebie za to ganie bo widzę jak sabotuje siebie samą ale ja to czuje. Pierwsze swięta, pierwszy nowy rok i sylwester. Królowa dramy. A może pierwsze tak jak ja chce? Tak jak mi się podoba. Odwracając myślenie. Tylko to tak samo jak z nim, tylko bez niego.
Nie chce żebyście się nade mną rozczulali. Wystarczy, że sama to robię. Nie chcę wzbudzać zainteresowania za pomocą płaczów nad sobą. A tak robię. Po prostu myślałam, że uczciwie? Moralnie? Byłoby mu o tym powiedzieć? Bo to wysokoonkogenny rodzaj. Bo mi go szkoda. Choć nie ma za czym i sama siebie za to ganie bo widzę jak sabotuje siebie samą ale ja to czuje. Pierwsze swięta, pierwszy nowy rok i sylwester. Królowa dramy. A może pierwsze tak jak ja chce? Tak jak mi się podoba. Odwracając myślenie. Tylko to tak samo jak z nim, tylko bez niego.
Już mu mówilaś i nic z tego nie wyniknęło. Daj gościowi spokój.
533 2021-12-26 00:38:34 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-12-26 00:39:24)
Asiu, nic mu nie mów, wie o wirusie i to wystarczy, niech bada się sam, a poza tym kontakt z nim tylko Tobie zaszkodzi.
Zapisz się na nfz na terapię, zawsze kiedyś termin nadejdzie, teraz są wizyty online, nie musisz dojeżdżać.
Trzymam kciuki za Ciebie, postaraj sie nie myśleć o tym wirusie, będziesz o siebie dbała i wszystko będzie dobrze,
to żadna przeszkoda w związku, nie.mysl tak, głowa do góry.
Asiu, nic mu nie mów, wie o wirusie i to wystarczy, niech bada się sam, a poza tym kontakt z nim tylko Tobie zaszkodzi.
Zapisz się na nfz na terapię, zawsze kiedyś termin nadejdzie, teraz są wizyty online, nie musisz dojeżdżać.
Trzymam kciuki za Ciebie, postaraj sie nie myśleć o tym wirusie, będziesz o siebie dbała i wszystko będzie dobrze,
to żadna przeszkoda w związku, nie.mysl tak, głowa do góry.
Nie zdziwiłabym się gdyby ktoś, komu bym o tym powiedziała po prostu by odszedł. Ludzie z braku wiedzy boją się takich rzeczy. Tak jak on, jego reakcja. Od razu to moja wina, ja to miałam i koniec absolutnie bo on z kimś takim nie będzie. Jak trędowata.
Ania2019 napisał/a:Asiu, nic mu nie mów, wie o wirusie i to wystarczy, niech bada się sam, a poza tym kontakt z nim tylko Tobie zaszkodzi.
Zapisz się na nfz na terapię, zawsze kiedyś termin nadejdzie, teraz są wizyty online, nie musisz dojeżdżać.
Trzymam kciuki za Ciebie, postaraj sie nie myśleć o tym wirusie, będziesz o siebie dbała i wszystko będzie dobrze,
to żadna przeszkoda w związku, nie.mysl tak, głowa do góry.Nie zdziwiłabym się gdyby ktoś, komu bym o tym powiedziała po prostu by odszedł. Ludzie z braku wiedzy boją się takich rzeczy. Tak jak on, jego reakcja. Od razu to moja wina, ja to miałam i koniec absolutnie bo on z kimś takim nie będzie. Jak trędowata.
Może skup się na początek na tym, żeby się doprowadzić do normalnego stanu psychicznie i emocjonalnie? Bo w tym momencie i tak nie jesteś materiałem na partnerkę dla nikogo. Wybacz brutalność, ale taka jest prawda.
Dojdź do siebie, skup się na dziecku, rozstań się z tamtym mentalnie, ogarnij poczucie własnej wartości i wtedy szukaj kogoś do związku.
Ludzie z hiv dają radę znaleźć partnera i zakładaja rodziny, nie widzę powodów, dla których Ty nie mogłabyś wejść w związek. A jak ktoś ucieknie bo się przestraszy to jego problem, widocznie nie był Cię wart. To taki szybki test na dojrzałość faceta.
Osoba123 napisał/a:Ania2019 napisał/a:Asiu, nic mu nie mów, wie o wirusie i to wystarczy, niech bada się sam, a poza tym kontakt z nim tylko Tobie zaszkodzi.
Zapisz się na nfz na terapię, zawsze kiedyś termin nadejdzie, teraz są wizyty online, nie musisz dojeżdżać.
Trzymam kciuki za Ciebie, postaraj sie nie myśleć o tym wirusie, będziesz o siebie dbała i wszystko będzie dobrze,
to żadna przeszkoda w związku, nie.mysl tak, głowa do góry.Nie zdziwiłabym się gdyby ktoś, komu bym o tym powiedziała po prostu by odszedł. Ludzie z braku wiedzy boją się takich rzeczy. Tak jak on, jego reakcja. Od razu to moja wina, ja to miałam i koniec absolutnie bo on z kimś takim nie będzie. Jak trędowata.
Może skup się na początek na tym, żeby się doprowadzić do normalnego stanu psychicznie i emocjonalnie? Bo w tym momencie i tak nie jesteś materiałem na partnerkę dla nikogo. Wybacz brutalność, ale taka jest prawda.
Dojdź do siebie, skup się na dziecku, rozstań się z tamtym mentalnie, ogarnij poczucie własnej wartości i wtedy szukaj kogoś do związku.Ludzie z hiv dają radę znaleźć partnera i zakładaja rodziny, nie widzę powodów, dla których Ty nie mogłabyś wejść w związek. A jak ktoś ucieknie bo się przestraszy to jego problem, widocznie nie był Cię wart. To taki szybki test na dojrzałość faceta.
Wiem, że żaden ze mnie materiał na partnerkę. Prawda czasem jest brutalna. Nie szukam nikogo, wiem, że się nie nadaje w tej chwili. Tylko bym coś mówiąc brzydko spiepszyła. Cały czas próbuje rozstać się z nim pod każdym względem. Minęło prawie pół roku, prawda jest taka, że zrobiłam niewiele dla siebie. Są momenty kiedy w moim życiu główną rolę gra on, a tak być nie powinno. Bratowa pytała czy przysłał mi choć życzenia na święta, po mojej odpowiedzi powiedziała Aśka, przykro to mówić, ale byłaś mu potrzebna wyłącznie do łóżka, byłaś dla niego newralgiczną częścią ciała. Nikim, takim śmieciem nic nie wartym. Cóż, powiedziała prawdę. W lepszych momentach z podziwu nad własną głupota nie mogę wyjść. W gorszych idealizuje go. Podejrzewam, że mam depresję. Wiem, że muszę to leczyć, pójść do lekarza. Tak jak pisałam wcześniej kiedy pracuje, zajmuje głowę jest wszystko okej. W domu siłą rzeczy mam więcej wolnego czasu. Myśli wędrują, a wczoraj, kiedy zobaczyłam nasze zdjęcie kiedy razem tańczymy, on uśmiechnięty patrzy w dal, a ja uśmiechnięta na niego. I komentarz bratowej Aśka jak tu widać Twoją miłość do niego... Jednostronną miłość. Pytała czy jest z nią. Kiedy potwierdziłam mówi, że najwyraźniej mu pasuje i nie wie co ja zrobiłam źle, że on mnie zostawił. Nie wie co mu nie pasowało bo ona niczego we mnie nie widziała co mogłoby go skłonić do takiej decyzji.
O Jezu. Kopnij bratową w dupę, bo opowiada głupoty.
On nie ma żadnego obowiązku przysyłania Ci życzeń na święta. A po tym, jak Ty się zachowywałaś po rozstaniu byłabym bardzo zaskoczona, gdyby to zrobił. Nie ma obowiązku kontaktowania się z byłymi partnerami przy takich okazjach. I dobrze, że on tego nie zrobił, bo znowu byś to przeżywała tygodniami. Zdjęcia schowaj, a bratowa niech się nie wtrąca.
O Jezu. Kopnij bratową w dupę, bo opowiada głupoty.
On nie ma żadnego obowiązku przysyłania Ci życzeń na święta. A po tym, jak Ty się zachowywałaś po rozstaniu byłabym bardzo zaskoczona, gdyby to zrobił. Nie ma obowiązku kontaktowania się z byłymi partnerami przy takich okazjach. I dobrze, że on tego nie zrobił, bo znowu byś to przeżywała tygodniami. Zdjęcia schowaj, a bratowa niech się nie wtrąca.
On nikomu nie wysyła życzeń. Którejkolwiek z którą był i niezależnie od tego co zrobiła po rozstaniu. I nadal uważam, że dobrze mu tak. To co zrobiłam to i tak nic. Każdy ma prawo do swojego szczęścia, ale nie w takim stylu w jakim on tego dokonał. Powinnam mu dać z płaskiej co otwarcie mu powiedziałam na co on się zapowietrzył bo brakło mu argumentów przeciw. Rozumiem cały przekaz o braku negatywnych emocji po rozstaniu, ale być taką świnią bez uczuć jak on to była przesada. Rozumiem gdybym mu wyrządzała jakaś krzywdę sobą, gdybym się z nim wykłócała o wszystko. Ja już po prostu milczałam, próbowałam rozmawiać, a czasem zwyczajnie znikałam na jakiś czas żeby dać mu trochę oddechu. Żeby zatęsknił. Skąd ja mogłam wiedzieć, że on szykuje sobie inne życie równolegle kiedy był ze mną.
Znowu się nakręcasz. Uspokój się.
Szukasz tylko pretekstu aby o nim myśleć. Nawet wszystko jedno czy dobrze czy źle. Bratowa ci nie pomaga. To normale, ze bylym nie wysyla sie zyczen. Tylko niektórzy utrzymuja kontakty z bylymi. Bratowa cię nakreca i nakręca zle myslenie o sobie. Ucinaj swoje rozmyslania o tym facecie i jej rozkminę w ktorych tlumaczy ci jak to nic dla niego nie znaczylas. Dbaj o siebie i swoje zycie. Mialas juz czas na zrobienie "rachunku" po tym zwiazku. Nie daj sobie opowiadac tej historii ciagle na nowo szczegolnie wersji gdzie niby bylas dla niego smieciem WTF? Myśl o sobie dobrze i życzliwie
Znowu się nakręcasz. Uspokój się.
Nie jestem zdenerwowana, piszę to całkowicie beznamiętnie, na zimno, bez emocji. Wciąż bolą mnie wspólne miejsca. Boli mnie jego widok kiedy ostatnio zupełnie przypadkiem trafiłam na nich na światłach na skrzyżowaniu, stali na pasie obok. To boli aż fizycznie. Jechali razem na zakupy w niedzielę, a ja wracałam z miasta.
Szukasz tylko pretekstu aby o nim myśleć. Nawet wszystko jedno czy dobrze czy źle. Bratowa ci nie pomaga. To normale, ze bylym nie wysyla sie zyczen. Tylko niektórzy utrzymuja kontakty z bylymi. Bratowa cię nakreca i nakręca zle myslenie o sobie. Ucinaj swoje rozmyslania o tym facecie i jej rozkminę w ktorych tlumaczy ci jak to nic dla niego nie znaczylas. Dbaj o siebie i swoje zycie. Mialas juz czas na zrobienie "rachunku" po tym zwiazku. Nie daj sobie opowiadac tej historii ciagle na nowo szczegolnie wersji gdzie niby bylas dla niego smieciem WTF? Myśl o sobie dobrze i życzliwie
Może trochę przejaskrawiła, ale kiedy tak rozmawialiśmy to wspominała swój dawny związek z facetem, który też był od niej starszy... Mówi, że on to by ją na rękach do dziś nosił. A że ten mnie nie chciał to jest bardzo dziwne. Mówi, że niczego mi nie brakuje ani fizycznie, ani intelektualnie, ze jestem reprezentacyjna, mądra (taaaa) i fajna jako człowiek. Rozsądna, normalna, ułożona.
To dobrze. Czyli jednak Cię wspiera. Zostaw przeszlosc za sobą i zabawe z rozgrzebywaniem i interpretowaniem na nowo tamtych rzeczy, ktore minely. Widzisz go na miescie to jedz dalej i nie ogladaj sie. Tamten i jego zycie juz sa niewazne
To dobrze. Czyli jednak Cię wspiera. Zostaw przeszlosc za sobą i zabawe z rozgrzebywaniem i interpretowaniem na nowo tamtych rzeczy, ktore minely. Widzisz go na miescie to jedz dalej i nie ogladaj sie. Tamten i jego zycie juz sa niewazne
Dodała jeszcze, że ostatnią rzeczą jaką by się spodziewała to że on mnie zostawi. Podsumowując dodała, że on kiedy rozstał się ze mną stracił wszystko, ja straciłam niewiele. Trudno przejść obojętnie kiedy widzę jak oboje siedzą w aucie obok i mają się dobrze, a ja powstrzymując łzy czekam na zielone. I muszę stać.
Tak jak jeszcze o tym myślę to w zasadzie nie dziwię się mu. Byłam zazdrosna, robiłam mu wymówki, pretensje gdzie był, co robił. Ciągle i ciągle. On mi o tym mówił, że ma tego dość, a ja obiecałam, że się poprawię. I poprawiałam się na jakiś czas. Odkrywając wcześniej jego konta na portalach randkowych nie byłam w stanie w pełni mu zaufać. Najbardziej mam pretensje do siebie o to, że na tydzień przed naszym rozstaniem zostawiłam go samego. Milczałam. Nie dzwoniłam, nie pisałam. A kiedy przyjechałam po tygodniu nieobecności płakałam i prosiłam abyśmy zostali razem, abyśmy się nie rozstawali. Wtedy się zaciął. Już nie chciał. A zawsze się zgadzał. Było w tym dużo, jeśli nie większość mojej winy. Kto by chciał z taką marudą być.
Przestaniesz ciagle o nim pisac?
547 2021-12-26 17:28:20 Ostatnio edytowany przez Osoba123 (2021-12-26 17:29:30)
Chciałabym przestać o nim myśleć, tęsknić. Cholernie tęsknię i gdzie mam to napisać? Gdzie mam to z siebie wyrzucić? Zawsze w drugie święto chodziliśmy na wspólny spacer. Najchętniej bym się upiła na smutno i poszła spać. W sylwestra zrobiłabym to samo, ale w sylwestra będę z córką, zawsze byliśmy razem, nie wiem jak ja dam radę. Mam do siebie żal, że gdybym inaczej postępowała to dziś bym się z sobą nie zmagała. Wszystko byłoby tak jak dawniej. Czytam wątek majowej95 o depresji. Czytam swój od początku. Jestem arcyglupia bo ciągle analizuje gdyby to.... Gdyby tamto...
Chciałabym przestać o nim myśleć, tęsknić. Cholernie tęsknię i gdzie mam to napisać? Gdzie mam to z siebie wyrzucić? Zawsze w drugie święto chodziliśmy na wspólny spacer. Najchętniej bym się upiła na smutno i poszła spać. W sylwestra zrobiłabym to samo, ale w sylwestra będę z córką, zawsze byliśmy razem, nie wiem jak ja dam radę. Mam do siebie żal, że gdybym inaczej postępowała to dziś bym się z sobą nie zmagała. Wszystko byłoby tak jak dawniej. Czytam wątek majowej95 o depresji. Czytam swój od początku. Jestem arcyglupia bo ciągle analizuje gdyby to.... Gdyby tamto...
Na terapii... tej na którą nie chcesz iść, bo wolisz suę taplać w smutku.
Osoba123 napisał/a:Chciałabym przestać o nim myśleć, tęsknić. Cholernie tęsknię i gdzie mam to napisać? Gdzie mam to z siebie wyrzucić? Zawsze w drugie święto chodziliśmy na wspólny spacer. Najchętniej bym się upiła na smutno i poszła spać. W sylwestra zrobiłabym to samo, ale w sylwestra będę z córką, zawsze byliśmy razem, nie wiem jak ja dam radę. Mam do siebie żal, że gdybym inaczej postępowała to dziś bym się z sobą nie zmagała. Wszystko byłoby tak jak dawniej. Czytam wątek majowej95 o depresji. Czytam swój od początku. Jestem arcyglupia bo ciągle analizuje gdyby to.... Gdyby tamto...
Na terapii... tej na którą nie chcesz iść, bo wolisz suę taplać w smutku.
Co mi da terapia? Kiedyś raz byłam u Pani psycholog. Jedyne co czułam to ogromne skrępowanie. Nic nie ujmując co Pani mi powie czego ja nie wiem? Potwierdzi, że spiepszyłam, że jestem złym człowiekiem, toksyczną partnerką, narcystyczną osobowością z depresją za pasem. Najlepiej gdyby...... Tak można było zniknąć ? Wyczyścić pamięć? Wyłączyć uczucia? Mieć spokój.
Jeżeli masz podejscie na co Ci terapia, to w takim razie dalej tkwij w tym swoim bagnie. Na wlasne zyczenie masz takie zycie. Ja Ci zycze powodzenia.
Jeżeli masz podejscie na co Ci terapia, to w takim razie dalej tkwij w tym swoim bagnie. Na wlasne zyczenie masz takie zycie. Ja Ci zycze powodzenia.
Dziękuję. Wrócę do pracy. Wrócę do formy. A o terapii na nfz pomyślę. Zanim się dostanę zdążę napisać wszytko w formie listu mówić nie będę w stanie. Gdyby on nie zostawił mnie dla innej byłoby mi znacznie łatwiej
Tak jak jeszcze o tym myślę to w zasadzie nie dziwię się mu. Byłam zazdrosna, robiłam mu wymówki, pretensje gdzie był, co robił. Ciągle i ciągle. On mi o tym mówił, że ma tego dość, a ja obiecałam, że się poprawię. I poprawiałam się na jakiś czas. Odkrywając wcześniej jego konta na portalach randkowych nie byłam w stanie w pełni mu zaufać. Najbardziej mam pretensje do siebie o to, że na tydzień przed naszym rozstaniem zostawiłam go samego. Milczałam. Nie dzwoniłam, nie pisałam. A kiedy przyjechałam po tygodniu nieobecności płakałam i prosiłam abyśmy zostali razem, abyśmy się nie rozstawali. Wtedy się zaciął. Już nie chciał. A zawsze się zgadzał. Było w tym dużo, jeśli nie większość mojej winy. Kto by chciał z taką marudą być.
Dziewczyno,
Ty się ciesz, że on nie zrobił Tobie nic więcej, bo z tego co czytam, mógłby wszystko..
1. Kiedy facet Cię kocha - nie jesteś zazdrosna, ponieważ wiesz gdzie był i z kim.
2. Kiedy obiecujesz komuś, że się poprawisz, przypomnij sobie czasy szkolne, jesteś ciągle uczennicą?
3. Jeżeli komuś nie ufasz, to odchodzisz, a nie starasz się, żeby ktoś się zmienił, byś Ty jemu mogła zaufać.
4. Jeśli stosujesz zasadę milczenia, to nie po to, by błagać później kogoś o zostanie z Tobą -blef jest tylko dla Mistrzów.
5.Jeżeli po tym wszystkim on już nie chciał, to tylko dobrze o nim świadczy,
to człowiek, który nie zjada idiotek na śniadanie.
Skoro powinnaś się cieszyć, a mimo tego rozpaczasz,
rada jest tylko jedna, powinnaś iść do specjalisty.
niadanie
Osoba123 napisał/a:Tak jak jeszcze o tym myślę to w zasadzie nie dziwię się mu. Byłam zazdrosna, robiłam mu wymówki, pretensje gdzie był, co robił. Ciągle i ciągle. On mi o tym mówił, że ma tego dość, a ja obiecałam, że się poprawię. I poprawiałam się na jakiś czas. Odkrywając wcześniej jego konta na portalach randkowych nie byłam w stanie w pełni mu zaufać. Najbardziej mam pretensje do siebie o to, że na tydzień przed naszym rozstaniem zostawiłam go samego. Milczałam. Nie dzwoniłam, nie pisałam. A kiedy przyjechałam po tygodniu nieobecności płakałam i prosiłam abyśmy zostali razem, abyśmy się nie rozstawali. Wtedy się zaciął. Już nie chciał. A zawsze się zgadzał. Było w tym dużo, jeśli nie większość mojej winy. Kto by chciał z taką marudą być.
Dziewczyno,
Ty się ciesz, że on nie zrobił Tobie nic więcej, bo z tego co czytam, mógłby wszystko..
1. Kiedy facet Cię kocha - nie jesteś zazdrosna, ponieważ wiesz gdzie był i z kim.
2. Kiedy obiecujesz komuś, że się poprawisz, przypomnij sobie czasy szkolne, jesteś ciągle uczennicą?
3. Jeżeli komuś nie ufasz, to odchodzisz, a nie starasz się, żeby ktoś się zmienił, byś Ty jemu mogła zaufać.
4. Jeśli stosujesz zasadę milczenia, to nie po to, by błagać później kogoś o zostanie z Tobą -blef jest tylko dla Mistrzów.
5.Jeżeli po tym wszystkim on już nie chciał, to tylko dobrze o nim świadczy,
to człowiek, który nie zjada idiotek na śniadanie.Skoro powinnaś się cieszyć, a mimo tego rozpaczasz,
rada jest tylko jedna, powinnaś iść do specjalisty.niadanie
Prosiłam go wiele razy aby mówił mi dokąd się wybiera, czy wychodzi. Robił tak przez jakiś czas. Skoro byłam dla niego taką idiotką to po co ze mną był 3 lata? I co masz na myśli logiko mówiąc, że powinnam się cieszyć, że on nie zrobił mi nic więcej? Wiem, że z tygodniem ciszy zrobiłam źle. Wiem, że ja nie potrafię w gierki, w blef. Ale z drugiej strony czy to nie jest tak, że on przez ten tydzień mógł się też odezwać? To nie tak, że miał inną w głowie? To wszystko to tylko moja wina? Im więcej o tym myślę, im dłużej analizuje tym mniej wiem. Wszyscy z rodziny mówią mi, że rzeczywiście źle zrobiłam milcząc, ale ja nie miałam od niego dowodu na to, że mu zależy już od dawna. I wiem, że o sąsiadkę pytał już od pół roku.
Lady Loka napisał/a:Osoba123 napisał/a:Chciałabym przestać o nim myśleć, tęsknić. Cholernie tęsknię i gdzie mam to napisać? Gdzie mam to z siebie wyrzucić? Zawsze w drugie święto chodziliśmy na wspólny spacer. Najchętniej bym się upiła na smutno i poszła spać. W sylwestra zrobiłabym to samo, ale w sylwestra będę z córką, zawsze byliśmy razem, nie wiem jak ja dam radę. Mam do siebie żal, że gdybym inaczej postępowała to dziś bym się z sobą nie zmagała. Wszystko byłoby tak jak dawniej. Czytam wątek majowej95 o depresji. Czytam swój od początku. Jestem arcyglupia bo ciągle analizuje gdyby to.... Gdyby tamto...
Na terapii... tej na którą nie chcesz iść, bo wolisz suę taplać w smutku.
Co mi da terapia? Kiedyś raz byłam u Pani psycholog. Jedyne co czułam to ogromne skrępowanie. Nic nie ujmując co Pani mi powie czego ja nie wiem? Potwierdzi, że spiepszyłam, że jestem złym człowiekiem, toksyczną partnerką, narcystyczną osobowością z depresją za pasem. Najlepiej gdyby...... Tak można było zniknąć ? Wyczyścić pamięć? Wyłączyć uczucia? Mieć spokój.
Na terapii dowiedziałabyś się, jak być dobrą partnerką i jak przezwyciężyć toksyczne zachowania.
Ale Ty wolisz się taplać w bagnie, bo może dostaniesz odpowiedź jak dwie wyżej i będziesz mogła znowu się poużalać nad swoim losem i poanalizować Wasz związek.
Otrząśnij się.
"Prosiłam go wiele razy aby mówił mi dokąd się wybiera, czy wychodzi. Robił tak przez jakiś czas. Skoro byłam dla niego taką idiotką to po co ze mną był 3 lata? I co masz na myśli logiko mówiąc, że powinnam się cieszyć, że on nie zrobił mi nic więcej? Wiem, że z tygodniem ciszy zrobiłam źle. Wiem, że ja nie potrafię w gierki, w blef. Ale z drugiej strony czy to nie jest tak, że on przez ten tydzień mógł się też odezwać? To nie tak, że miał inną w głowie? To wszystko to tylko moja wina? Im więcej o tym myślę, im dłużej analizuje tym mniej wiem. Wszyscy z rodziny mówią mi, że rzeczywiście źle zrobiłam milcząc, ale ja nie miałam od niego dowodu na to, że mu zależy już od dawna. I wiem, że o sąsiadkę pytał już od pół roku."
Kobieta, która jest kochana, nigdy o to nie musi prosić.
Mogły Cię ciągnąć za sobą jak psa na sznurku, Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy jak człowiek może upodlić drugiego człowieka z jednego powodu - bo, może!
Mógł się odezwać, ale tego nie zrobił, bo nie chciał. Czy to nie jest dla Ciebie wymowne?
Rodzina źle Ci podpowiada, dobrze, że milczałaś i powinnaś milczeć nadal.
Gdy Facetowi zależy, znajdzie drogę do Ciebie, dgy jej nie szuka, po co Ci taki facet?
Jemu nie zależy,
co sam musisz usłyszeć czy zobaczyć, żeby to zrozumieć?
Osoba123 napisał/a:Lady Loka napisał/a:Na terapii... tej na którą nie chcesz iść, bo wolisz suę taplać w smutku.
Co mi da terapia? Kiedyś raz byłam u Pani psycholog. Jedyne co czułam to ogromne skrępowanie. Nic nie ujmując co Pani mi powie czego ja nie wiem? Potwierdzi, że spiepszyłam, że jestem złym człowiekiem, toksyczną partnerką, narcystyczną osobowością z depresją za pasem. Najlepiej gdyby...... Tak można było zniknąć ? Wyczyścić pamięć? Wyłączyć uczucia? Mieć spokój.
Na terapii dowiedziałabyś się, jak być dobrą partnerką i jak przezwyciężyć toksyczne zachowania.
Ale Ty wolisz się taplać w bagnie, bo może dostaniesz odpowiedź jak dwie wyżej i będziesz mogła znowu się poużalać nad swoim losem i poanalizować Wasz związek.
Otrząśnij się.
Wiecie jedyne co ja mam teraz w głowie to chaos. Nie wiem co, dlaczego i przez kogo. Dlaczego ja byłam taka? Dlaczego denerwowałam się czasami kiedy ja pytałam on tymbardziej unikał odpowiedzi. Dlaczego nie usiadł ze mną nie porozmawiał jak z człowiekiem? Czemu nie potrafił mi powiedzieć Asia chciałbym żebyś nie była zazdrosna bo ja ciebie nie zdradzę? I przede wszystkim dlaczego jest tak że niektóre relacje ciągną nas w górę? Dodają skrzydeł? A inne w doł? On pewnie miał to co ja miałam w małżeństwie. Czułam się totalnie osaczona. Im bardziej on gonił tym bardziej ja uciekałam. Też przepraszał, prosił, obiecał poprawę. Ja byłam nieugięta. Czy jeśli ja byłam toksyczna to on też? Czy to wszystko to moja wina?
"Prosiłam go wiele razy aby mówił mi dokąd się wybiera, czy wychodzi. Robił tak przez jakiś czas. Skoro byłam dla niego taką idiotką to po co ze mną był 3 lata? I co masz na myśli logiko mówiąc, że powinnam się cieszyć, że on nie zrobił mi nic więcej? Wiem, że z tygodniem ciszy zrobiłam źle. Wiem, że ja nie potrafię w gierki, w blef. Ale z drugiej strony czy to nie jest tak, że on przez ten tydzień mógł się też odezwać? To nie tak, że miał inną w głowie? To wszystko to tylko moja wina? Im więcej o tym myślę, im dłużej analizuje tym mniej wiem. Wszyscy z rodziny mówią mi, że rzeczywiście źle zrobiłam milcząc, ale ja nie miałam od niego dowodu na to, że mu zależy już od dawna. I wiem, że o sąsiadkę pytał już od pół roku."
Kobieta, która jest kochana, nigdy o to nie musi prosić.
Mogły Cię ciągnąć za sobą jak psa na sznurku, Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy jak człowiek może upodlić drugiego człowieka z jednego powodu - bo, może!
Mógł się odezwać, ale tego nie zrobił, bo nie chciał. Czy to nie jest dla Ciebie wymowne?
Rodzina źle Ci podpowiada, dobrze, że milczałaś i powinnaś milczeć nadal.
Gdy Facetowi zależy, znajdzie drogę do Ciebie, dgy jej nie szuka, po co Ci taki facet?
Jemu nie zależy,
co sam musisz usłyszeć czy zobaczyć, żeby to zrozumieć?
Ja to wszystko zawsze wiedziałam, myślałam takimi samymi kategoriami jak Wy. Możecie mi nie wierzyc, ale będąc z nim mówiłam to co teraz mi piszecie. Mówiłam do mamy, że mam tego dość. Że ja ciągle płaczę, proszę, że on milczy, a to znaczy, że mu nie zależy. Jedno czego nie rozumiem jak można nie kochać kobiety, która dla niego wyrwałaby swoje serce?jak można być tak obojętnym.? Mowiłam mu tyle razy, że ja już tak chce do końca, że nic nie jest istotne, że bardzo mi przy nim dobrze. To, że nie pociągnął mnie jak psa na sznurku znaczy, że jest dobrym człowiekiem? Że z nim wszystko okej? Dlaczego jedną traktował jak ścierkę, a inną docenia? Nie pije przy niej, dba o nią bo na pewno tak jest. Spędza z nią czas, nigdzie nie lata? Dlaczego.?
Lady Loka napisał/a:Osoba123 napisał/a:Co mi da terapia? Kiedyś raz byłam u Pani psycholog. Jedyne co czułam to ogromne skrępowanie. Nic nie ujmując co Pani mi powie czego ja nie wiem? Potwierdzi, że spiepszyłam, że jestem złym człowiekiem, toksyczną partnerką, narcystyczną osobowością z depresją za pasem. Najlepiej gdyby...... Tak można było zniknąć ? Wyczyścić pamięć? Wyłączyć uczucia? Mieć spokój.
Na terapii dowiedziałabyś się, jak być dobrą partnerką i jak przezwyciężyć toksyczne zachowania.
Ale Ty wolisz się taplać w bagnie, bo może dostaniesz odpowiedź jak dwie wyżej i będziesz mogła znowu się poużalać nad swoim losem i poanalizować Wasz związek.
Otrząśnij się.
Wiecie jedyne co ja mam teraz w głowie to chaos. Nie wiem co, dlaczego i przez kogo. Dlaczego ja byłam taka? Dlaczego denerwowałam się czasami kiedy ja pytałam on tymbardziej unikał odpowiedzi. Dlaczego nie usiadł ze mną nie porozmawiał jak z człowiekiem? Czemu nie potrafił mi powiedzieć Asia chciałbym żebyś nie była zazdrosna bo ja ciebie nie zdradzę? I przede wszystkim dlaczego jest tak że niektóre relacje ciągną nas w górę? Dodają skrzydeł? A inne w doł? On pewnie miał to co ja miałam w małżeństwie. Czułam się totalnie osaczona. Im bardziej on gonił tym bardziej ja uciekałam. Też przepraszał, prosił, obiecał poprawę. Ja byłam nieugięta. Czy jeśli ja byłam toksyczna to on też? Czy to wszystko to moja wina?
Przestań. Po co to dalej rozkminiasz? Paprasz się w tej sytuacji już pół roku.
Nie usiadł, bo nie chciał. Nie porozmawiał, bo nie chciał.
PÓŁ ROKU.
Od pół roku jesteś w tym samym miejscu. Od pół roku analizujesz, co on zrobił, a czego nie zrobił. Od pół roku taplasz się w poczuciu smutku i zastanawiasz się, czemu nie przemija. Nie przemija, bo je ciągle intensywnie karmisz.
Idź na terapię. Bo inaczej i za 5 lat dalej będziesz analizować czemu on nie chciał z Tobą porozmawiać.
Osoba123 napisał/a:Lady Loka napisał/a:Na terapii dowiedziałabyś się, jak być dobrą partnerką i jak przezwyciężyć toksyczne zachowania.
Ale Ty wolisz się taplać w bagnie, bo może dostaniesz odpowiedź jak dwie wyżej i będziesz mogła znowu się poużalać nad swoim losem i poanalizować Wasz związek.
Otrząśnij się.
Wiecie jedyne co ja mam teraz w głowie to chaos. Nie wiem co, dlaczego i przez kogo. Dlaczego ja byłam taka? Dlaczego denerwowałam się czasami kiedy ja pytałam on tymbardziej unikał odpowiedzi. Dlaczego nie usiadł ze mną nie porozmawiał jak z człowiekiem? Czemu nie potrafił mi powiedzieć Asia chciałbym żebyś nie była zazdrosna bo ja ciebie nie zdradzę? I przede wszystkim dlaczego jest tak że niektóre relacje ciągną nas w górę? Dodają skrzydeł? A inne w doł? On pewnie miał to co ja miałam w małżeństwie. Czułam się totalnie osaczona. Im bardziej on gonił tym bardziej ja uciekałam. Też przepraszał, prosił, obiecał poprawę. Ja byłam nieugięta. Czy jeśli ja byłam toksyczna to on też? Czy to wszystko to moja wina?
Przestań. Po co to dalej rozkminiasz? Paprasz się w tej sytuacji już pół roku.
Nie usiadł, bo nie chciał. Nie porozmawiał, bo nie chciał.PÓŁ ROKU.
Od pół roku jesteś w tym samym miejscu. Od pół roku analizujesz, co on zrobił, a czego nie zrobił. Od pół roku taplasz się w poczuciu smutku i zastanawiasz się, czemu nie przemija. Nie przemija, bo je ciągle intensywnie karmisz.Idź na terapię. Bo inaczej i za 5 lat dalej będziesz analizować czemu on nie chciał z Tobą porozmawiać.
Czy jak ja pójdę na terapię to terapeuta odpowie mi na te pytania? Sprawi, że ja przestanę mimo całego smutku tęsknić za nim? Ja to wszystko rozumiem, i wiem jak powinny wyglądac zdrowe relacje. Ja w tym czasie kiedy byłam z nim bardzo się krytykowałam sama za swoje zachowania, pochopne decyzje i słowa wypowiedziane pod wpływem emocji. Ale czy to jego usprawiedliwia? Czy to ja generowałam w nim takie zachowanie? Czy to przeze mnie odszedł do innej? Pewnie jest bardzo szczęśliwy. A ja jak z jadem węża który się sam ukasił. Pokazałam się z najgorszej strony.
Lady Loka napisał/a:Osoba123 napisał/a:Wiecie jedyne co ja mam teraz w głowie to chaos. Nie wiem co, dlaczego i przez kogo. Dlaczego ja byłam taka? Dlaczego denerwowałam się czasami kiedy ja pytałam on tymbardziej unikał odpowiedzi. Dlaczego nie usiadł ze mną nie porozmawiał jak z człowiekiem? Czemu nie potrafił mi powiedzieć Asia chciałbym żebyś nie była zazdrosna bo ja ciebie nie zdradzę? I przede wszystkim dlaczego jest tak że niektóre relacje ciągną nas w górę? Dodają skrzydeł? A inne w doł? On pewnie miał to co ja miałam w małżeństwie. Czułam się totalnie osaczona. Im bardziej on gonił tym bardziej ja uciekałam. Też przepraszał, prosił, obiecał poprawę. Ja byłam nieugięta. Czy jeśli ja byłam toksyczna to on też? Czy to wszystko to moja wina?
Przestań. Po co to dalej rozkminiasz? Paprasz się w tej sytuacji już pół roku.
Nie usiadł, bo nie chciał. Nie porozmawiał, bo nie chciał.PÓŁ ROKU.
Od pół roku jesteś w tym samym miejscu. Od pół roku analizujesz, co on zrobił, a czego nie zrobił. Od pół roku taplasz się w poczuciu smutku i zastanawiasz się, czemu nie przemija. Nie przemija, bo je ciągle intensywnie karmisz.Idź na terapię. Bo inaczej i za 5 lat dalej będziesz analizować czemu on nie chciał z Tobą porozmawiać.
Czy jak ja pójdę na terapię to terapeuta odpowie mi na te pytania? Sprawi, że ja przestanę mimo całego smutku tęsknić za nim? Ja to wszystko rozumiem, i wiem jak powinny wyglądac zdrowe relacje. Ja w tym czasie kiedy byłam z nim bardzo się krytykowałam sama za swoje zachowania, pochopne decyzje i słowa wypowiedziane pod wpływem emocji. Ale czy to jego usprawiedliwia? Czy to ja generowałam w nim takie zachowanie? Czy to przeze mnie odszedł do innej? Pewnie jest bardzo szczęśliwy. A ja jak z jadem węża który się sam ukasił. Pokazałam się z najgorszej strony.
Po co rozkminiasz czy generowałaś w nim jakieś zachowania? Co Ci takie myślenie dalej poza taplaniem się w błocie?
561 2021-12-26 21:01:24 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-12-26 21:02:22)
Byłaś sobą, on był sobą, nie byliście dla siebie, poza tym to dużo starszy facet po przejściach, nie oceniam, ale jesteś młoda kobieta i mozesz wiele, musisz tylko się podnieść z tego dołka.
Nie kontaktuj się z nim.
Tak, terapia Asiu Tobie pomoże. Zapisz sie jak najszybciej.
Moim zdaniem wpadasz w spętlenie,. którego nie możesz przerwać, idź do lekarza i powiedz mu to, koniecznie. Nie robisz nic, sama sobie nie poradzisz.
Osoba123 napisał/a:Lady Loka napisał/a:Przestań. Po co to dalej rozkminiasz? Paprasz się w tej sytuacji już pół roku.
Nie usiadł, bo nie chciał. Nie porozmawiał, bo nie chciał.PÓŁ ROKU.
Od pół roku jesteś w tym samym miejscu. Od pół roku analizujesz, co on zrobił, a czego nie zrobił. Od pół roku taplasz się w poczuciu smutku i zastanawiasz się, czemu nie przemija. Nie przemija, bo je ciągle intensywnie karmisz.Idź na terapię. Bo inaczej i za 5 lat dalej będziesz analizować czemu on nie chciał z Tobą porozmawiać.
Czy jak ja pójdę na terapię to terapeuta odpowie mi na te pytania? Sprawi, że ja przestanę mimo całego smutku tęsknić za nim? Ja to wszystko rozumiem, i wiem jak powinny wyglądac zdrowe relacje. Ja w tym czasie kiedy byłam z nim bardzo się krytykowałam sama za swoje zachowania, pochopne decyzje i słowa wypowiedziane pod wpływem emocji. Ale czy to jego usprawiedliwia? Czy to ja generowałam w nim takie zachowanie? Czy to przeze mnie odszedł do innej? Pewnie jest bardzo szczęśliwy. A ja jak z jadem węża który się sam ukasił. Pokazałam się z najgorszej strony.
Po co rozkminiasz czy generowałaś w nim jakieś zachowania? Co Ci takie myślenie dalej poza taplaniem się w błocie?
Nic mi to nie daje, nie wiem dlaczego staram się znaleźć odpowiedź na te pytania. Za wszelką cenę chciałabym to wiedzieć? Nie wiem? Aby móc pójść dalej? Kiedy ostatnim razem z nim rozmawiałam poprosiłam go o wyjaśnienie dlaczego? Plątał się w wypowiedzi. Chciałabym może złapać się jak tonący ostatniej deski, że jednak coś znaczyłam w jego życiu.? Nie wiem o co mi chodzi po co mi ta wiedza? Czuje się gorsza od jego obecnej? Jestem zazdrosna? Chciałabym być na jej miejscu?
Lady Loka napisał/a:Osoba123 napisał/a:Czy jak ja pójdę na terapię to terapeuta odpowie mi na te pytania? Sprawi, że ja przestanę mimo całego smutku tęsknić za nim? Ja to wszystko rozumiem, i wiem jak powinny wyglądac zdrowe relacje. Ja w tym czasie kiedy byłam z nim bardzo się krytykowałam sama za swoje zachowania, pochopne decyzje i słowa wypowiedziane pod wpływem emocji. Ale czy to jego usprawiedliwia? Czy to ja generowałam w nim takie zachowanie? Czy to przeze mnie odszedł do innej? Pewnie jest bardzo szczęśliwy. A ja jak z jadem węża który się sam ukasił. Pokazałam się z najgorszej strony.
Po co rozkminiasz czy generowałaś w nim jakieś zachowania? Co Ci takie myślenie dalej poza taplaniem się w błocie?
Nic mi to nie daje, nie wiem dlaczego staram się znaleźć odpowiedź na te pytania. Za wszelką cenę chciałabym to wiedzieć? Nie wiem? Aby móc pójść dalej? Kiedy ostatnim razem z nim rozmawiałam poprosiłam go o wyjaśnienie dlaczego? Plątał się w wypowiedzi. Chciałabym może złapać się jak tonący ostatniej deski, że jednak coś znaczyłam w jego życiu.? Nie wiem o co mi chodzi po co mi ta wiedza? Czuje się gorsza od jego obecnej? Jestem zazdrosna? Chciałabym być na jej miejscu?
Co Ci teraz da odpowiedź na pytanie czy znaczyłaś coś w jego życiu? To zamknięty rozdział, on poszedł dalej, Ty stoisz w miejscu.
Pora z miejsca ruszyć, a dopóki nie przestaniesz snuć w glowie rozkmin, to nie ruszysz.
Tak naprawdę chyba wciąż czekam. Czekam na jego najmniejszy znak. Wciąż go kocham. Tęsknię za wszystkim. Za jego kuchnią, za jego zapachem skóry, za jego dłońmi, włosami, tuleniem się mimo, że mnie odpychał to i tak tuliłam się do jego pleców. Nie tęsknię za rozdarciem między nim a córka. Nie tęsknię za huśtawką. Chyba za bardzo sobie go wymyśliłam. Ale jednego czego nie potrafię zrozumieć dlaczego o tą dba? Dlaczego o mnie nie chciał dbać? Ona była z nim krótko. Ja byłam 3 lata. Znał mnie i ja jego też. Nasze rodziny. Moja córka bardzo go lubiła.
Asiu,
zrobił to bo chciał, bo mógł.
Nie jesteś gorsza od tej sasiadki, idz do lekarza i zacznij żyć.
Moj maz zdradzil z 11 lat młodsza dziewczyna z pracy, po 19 latach razem, po 13 małżeństwa i on nie wie dlaczego, bo byla ladna, bo byla pod ręką, bo była miła, bo mial depresję, bo miał trudne dzieciństwo, bo nie wiem co... Bo byl głupi.
a obiektywnie rzecz biorąc jestem od niej ladniejsza, milsza i to ja dostalam depresji przez to wszystko i powiem Ci, mam to gdzieś to wszystko, żyje dla dziecka i dla siebie.
Wstań, proszę Cię, masz dziecko, masz rodziców, jesteś młoda. Zostaw tego człowieka, nie analizuj, tylko sobie szkodzisz. Na terapię i po leki, dasz radę, ja dałam to i Ty dasz.
Asiu,
zrobił to bo chciał, bo mógł.
Nie jesteś gorsza od tej sasiadki, idz do lekarza i zacznij żyć.Moj maz zdradzil z 11 lat młodsza dziewczyna z pracy, po 19 latach razem, po 13 małżeństwa i on nie wie dlaczego, bo byla ladna, bo byla pod ręką, bo była miła, bo mial depresję, bo miał trudne dzieciństwo, bo nie wiem co... Bo byl głupi.
a obiektywnie rzecz biorąc jestem od niej ladniejsza, milsza i to ja dostalam depresji przez to wszystko i powiem Ci, mam to gdzieś to wszystko, żyje dla dziecka i dla siebie.Wstań, proszę Cię, masz dziecko, masz rodziców, jesteś młoda. Zostaw tego człowieka, nie analizuj, tylko sobie szkodzisz. Na terapię i po leki, dasz radę, ja dałam to i Ty dasz.
Dziękuję Wam za to, że jesteście tu ze mną choć plotę takie głupoty, że za kilka lat popukam się sobie w głowę za to co ja pisałam. Ale tak teraz czuje. Gdyby on mi napisał przyjedz z płaczem, jak w melodramacie wpadłabym w jego ramiona. Aniu bardzo Cię rozumiem w tym co czujesz. Małżeństwo to poważniejsza sprawa niż ja tutaj. Wiem, że są wieloletnie związki z dziećmi i faceci też tak robią. Ja to wszystko staram się sobie logicznie tłumaczyć, ale zupełnie co innego czuje. Wieczorem zasypiam i myślę czy on właśnie daje jej buzi na dobranoc, co on o mnie myśli? Czy w ogóle mnie wspomina? Jeśli tak to na pewno w kategorii podła wariatka. Źle mi z tym.
Nic nie jest poważniejsze Asiu, bo to Twoje uczucia, to Ty czujesz i cierpisz. Rozumiem Twój ból, bo też tam byłam.
Ale to za dużo już, koniecznie musisz zacząć działać, pomóc sobie.
Zaczynalam terapię u psychiatry i psychologa dwa razy, to nie działa jak różdżka,
dasz radę, jesteś młoda i wrażliwa osoba, trzymaj sie z daleka od tego człowieka, on Tobie szkodzi.
568 2021-12-26 21:37:26 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-12-26 21:38:09)
Dubel postu
Przepraszam
Nic nie jest poważniejsze Asiu, bo to Twoje uczucia, to Ty czujesz i cierpisz. Rozumiem Twój ból, bo też tam byłam.
Ale to za dużo już, koniecznie musisz zacząć działać, pomóc sobie.
Zaczynalam terapię u psychiatry i psychologa dwa razy, to nie działa jak różdżka,
dasz radę, jesteś młoda i wrażliwa osoba, trzymaj sie z daleka od tego człowieka, on Tobie szkodzi.
Aniu ja przy nim byłam jak kwiat. Wszyscy mi to mówili łącznie z nim, że bardzo się zmieniłam, że jestem kobieca, że bije ode mnie taki blask. A teraz straciłam to wszystko. Cokolwiek bym nie włożyła choć to nowe to nie czuje się kobieco. I tak jak mówiłam wcześniej on zabrał z sobą ten mój blask, a ja nie wiem jak to odzyskać. Teraz wyglądam i czuje się z sobą o wiele gorzej niż kiedyś. Zrobiłam się chuda, zawsze byłam szczupła, ale teraz jestem chuda. Zmarszczki, smutne oczy i brak iskry we mnie.
Ania2019 napisał/a:Nic nie jest poważniejsze Asiu, bo to Twoje uczucia, to Ty czujesz i cierpisz. Rozumiem Twój ból, bo też tam byłam.
Ale to za dużo już, koniecznie musisz zacząć działać, pomóc sobie.
Zaczynalam terapię u psychiatry i psychologa dwa razy, to nie działa jak różdżka,
dasz radę, jesteś młoda i wrażliwa osoba, trzymaj sie z daleka od tego człowieka, on Tobie szkodzi.Aniu ja przy nim byłam jak kwiat. Wszyscy mi to mówili łącznie z nim, że bardzo się zmieniłam, że jestem kobieca, że bije ode mnie taki blask. A teraz straciłam to wszystko. Cokolwiek bym nie włożyła choć to nowe to nie czuje się kobieco. I tak jak mówiłam wcześniej on zabrał z sobą ten mój blask, a ja nie wiem jak to odzyskać. Teraz wyglądam i czuje się z sobą o wiele gorzej niż kiedyś. Zrobiłam się chuda, zawsze byłam szczupła, ale teraz jestem chuda. Zmarszczki, smutne oczy i brak iskry we mnie.
Bo to tak jest. Odzyskasz blask, ale teraz na terapie i do lekarza.
Ps. Ja tez wychudłam, potem duzo przytulam, choruje... I po co, przez faceta i jakąś lalę? Nie idź.moja drogą, walcz
Ale jednego czego nie potrafię zrozumieć dlaczego o tą dba? Dlaczego o mnie nie chciał dbać? Ona była z nim krótko. Ja byłam 3 lata.
Pytałaś o to już wielokrotnie i wielokrotnie dostałaś taką samą odpowiedź: bo może i bo chce.
Miał prawo zadecydować, że nie chce być z Tobą dalej w związku. Miał prawo z tego związku odejść. I z tego prawa skorzystał.
Osoba123 napisał/a:Ania2019 napisał/a:Nic nie jest poważniejsze Asiu, bo to Twoje uczucia, to Ty czujesz i cierpisz. Rozumiem Twój ból, bo też tam byłam.
Ale to za dużo już, koniecznie musisz zacząć działać, pomóc sobie.
Zaczynalam terapię u psychiatry i psychologa dwa razy, to nie działa jak różdżka,
dasz radę, jesteś młoda i wrażliwa osoba, trzymaj sie z daleka od tego człowieka, on Tobie szkodzi.Aniu ja przy nim byłam jak kwiat. Wszyscy mi to mówili łącznie z nim, że bardzo się zmieniłam, że jestem kobieca, że bije ode mnie taki blask. A teraz straciłam to wszystko. Cokolwiek bym nie włożyła choć to nowe to nie czuje się kobieco. I tak jak mówiłam wcześniej on zabrał z sobą ten mój blask, a ja nie wiem jak to odzyskać. Teraz wyglądam i czuje się z sobą o wiele gorzej niż kiedyś. Zrobiłam się chuda, zawsze byłam szczupła, ale teraz jestem chuda. Zmarszczki, smutne oczy i brak iskry we mnie.
Bo to tak jest. Odzyskasz blask, ale teraz na terapie i do lekarza.
Ps. Ja tez wychudłam, potem duzo przytulam, choruje... I po co, przez faceta i jakąś lalę? Nie idź.moja drogą, walcz
Ja też czuje, że somatycznie coś się ze mną dzieje dziwnego. Nie wliczając wirusa to dotąd tak nie miałam. Coś jest nie tak, ale nie wiem jeszcze co. Pewnie, że nie warto przez faceta i jakąś jego lalę tracic zdrowia. I tak podziwiam siebie. We wrześniu tyle na mnie spadło, wszystko na raz. Jak ja to ogarnęłam? W sensie psychicznym... W pracy widać było po mnie, że coś jest nie tak, ale nic nikomu nie mówiłam
Osoba123 napisał/a:Ale jednego czego nie potrafię zrozumieć dlaczego o tą dba? Dlaczego o mnie nie chciał dbać? Ona była z nim krótko. Ja byłam 3 lata.
Pytałaś o to już wielokrotnie i wielokrotnie dostałaś taką samą odpowiedź: bo może i bo chce.
Miał prawo zadecydować, że nie chce być z Tobą dalej w związku. Miał prawo z tego związku odejść. I z tego prawa skorzystał.
Wiem, że miał prawo. Ale jak tak można, on wiedział, wiedział bo już widział mnie w rozpaczy. Tyle razem przeszliśmy. Tyle mu wybaczyłam. Tak wiele znosiłam. Fakt faktem, że marudziłam czasem, ale ja bym to traktowała humorem. Dokładnie to samo robiłam kiedy on narzekał. Ja mu tłumaczyłam. Rozmawiałam z nim. Dlaczego bo mógł? A gdzie empatia? Człowieczeństwo? Zwykły żal? Gdy ja postanowiłam odejść od męża też było mu trudno, ale ja nie zrobiłam tak jak on. Tłumaczyłam, rozmawiałam z nim. Tyle słyszę o karmie. Co ja takiego narobiłam w życiu, że tak do mnie wraca? Mam takie poczucie niesprawiedliwosci. Ja też mam swoje uczucia. On je zdeptał. Bezlitośnie. 3 lata ja tak się przyzwyczaiłam. Nie mogę znaleźć jego wad, nie widzę ich. Pamiętam same dobre momenty. Tak czuję jakbym straciła kogoś niezwykle cennego
Ja nie wiem czego oczekujesz. Rozstanie to rozstanie, a on nie musi być z Tobą, bo Ty inaczej wpadniesz w rozpacz. Nie musiał Ci niczego tłunaczyć. Podjął decyzję i ją zrealizował.
Oczekujesz jakiegoś rozstania przedłużonego w czasie, bo potrzebujesz, żeby on Ci tłumaczył? Dorośnij. Ludzie się rozstają i takie jest życie.
A swoje uczucia to teraz Ty sama deptasz przez szukanie dziury w całym i oczekiwanie, że on jest Ci coś winien. Nie jest. Ba on ruszył dalej, to Ty stoisz w miejscu. Pytanie, ile jeszcze chcesz tak stać.
Bo na forum w końcu skończy się luczba chętnych do omawiania pozytywów i negatywów Waszej dziwnej relacji. Teraz sobie znalazłaś nowe osoby, które się z Tobą potaplają w błotku, ale popatrz realnoe, czy to ma sens? Nie lepiej zamknąć rozdział i ruszyć przed siebie?
Ja nie wiem czego oczekujesz. Rozstanie to rozstanie, a on nie musi być z Tobą, bo Ty inaczej wpadniesz w rozpacz. Nie musiał Ci niczego tłunaczyć. Podjął decyzję i ją zrealizował.
Oczekujesz jakiegoś rozstania przedłużonego w czasie, bo potrzebujesz, żeby on Ci tłumaczył? Dorośnij. Ludzie się rozstają i takie jest życie.
A swoje uczucia to teraz Ty sama deptasz przez szukanie dziury w całym i oczekiwanie, że on jest Ci coś winien. Nie jest. Ba on ruszył dalej, to Ty stoisz w miejscu. Pytanie, ile jeszcze chcesz tak stać.Bo na forum w końcu skończy się luczba chętnych do omawiania pozytywów i negatywów Waszej dziwnej relacji. Teraz sobie znalazłaś nowe osoby, które się z Tobą potaplają w błotku, ale popatrz realnoe, czy to ma sens? Nie lepiej zamknąć rozdział i ruszyć przed siebie?
Oczywiście, że nie ma sensu. Tylko jak przemówić rozumem do uczuć?
A ja uważam, że gdy od kogoś odchodzisz czy zostajesz porzucony to należy się kilka słów wyjaśnienia. Może to być infantylne, dziecinne. W moim odczuciu kilkuletnia relacja obliguje nas do wyjaśnienia. Jak można odejść bez słowa? To boli jeszcze bardziej.
A ja uważam, że gdy od kogoś odchodzisz czy zostajesz porzucony to należy się kilka słów wyjaśnienia. Może to być infantylne, dziecinne. W moim odczuciu kilkuletnia relacja obliguje nas do wyjaśnienia. Jak można odejść bez słowa? To boli jeszcze bardziej.
Normalnie można. Nie każdy poczuwa się do tłumaczeń i trzeba to zaakceptować zamiast pielęgnować w sobie skrzywdzenie i niesprawiedliwość.
Jak przemówić rozumem do uczuć? W pierwszej kolejności przestać snuć rozkminy jakie tu snujesz od x stron.
Masz dziecko. Ono Ciebie potrzebuje. Czy chcialabys swojemu dziecku zaserwować kontakt z kimś takim? Jesteś matką, może źle to zistanie odebrane, ale ono jest najważniejsze, musisz być silna dla dziecka.
Z moich obserwacji wynika, że on moze mieć zaburzenia narcystyczne i jeśli tak jest nic nie zrobisz. Uciekaj jak najdalej. Chroń swoje dziecki przed takim typem.
Nie masz z kim pójść do kina, idź z dzieckiem.
Przypatrz się, jak ono przeżywa te sytuację.
Dziecko Cię kocha bezwarunkowo, może też cierpi.
To jest swieza sytuacja, za miesiąc już bedziesz inaczej na to patrzec. Daj sobie czas.
Jeśli to narcyz nic nie zrobisz. Uciekaj jak najdalej od niego.
Kiedy pisalam swój komentarz nie doczytalam, że to tak długo trwa.
Rozumiem Cię, byłam kiedyś w podobnej sytuacji i rozumiem Twoje rozterki.
On powinien zakończyć to inaczej, powinien wszystko wyjaśnić i zrobiłby to, gdyby był odpowiedzialny. Ale nie jest. Twoje pretensje są uzasadnione.
Jednak na tym świecie jest zło, które nie wiadomo, skąd wynika. Ludzie dopuszczają się okropnych rzeczy, na które nie ma wytłumaczenia.
I nic się z tym nie da zrobić.
Nie myśl sobie, że on jest taki dobry dla nowej baby. Ona może mieć mniejszy kregoslup niż Ty, przymykac oczy na jego wystepki, bo nie sądzę, by się zmienił. I przy niej jest mu wygodniej.
To nie jest tak, że odszedł, bo był taki zakochany.
Facet w tym wieku ma inne priorytety, wiem, bo sama z takim wlasnie jestem. Ale nie czas na rozprawę o tym.
Ty jesteś mloda, za dobra dla niego, za mloda, za ladna, on jest degeneratem, jego życie jest skończone, zniszczone. Za chwilę będzie to starzec.
Jeszcze będziesz błyszczeć, zapewniam Cię.
Zapisz się na terapię, angielski, poświęć czas dzincku.
Będzie dobrze, za chwilę, tym szybciej im szybciej coś zrobisz. Tak naprawdę mało potrzeba, by bylo lepiej.
580 2021-12-27 09:16:59 Ostatnio edytowany przez Osoba123 (2021-12-27 09:31:04)
Masz dziecko. Ono Ciebie potrzebuje. Czy chcialabys swojemu dziecku zaserwować kontakt z kimś takim? Jesteś matką, może źle to zistanie odebrane, ale ono jest najważniejsze, musisz być silna dla dziecka.
Z moich obserwacji wynika, że on moze mieć zaburzenia narcystyczne i jeśli tak jest nic nie zrobisz. Uciekaj jak najdalej. Chroń swoje dziecki przed takim typem.
Nie masz z kim pójść do kina, idź z dzieckiem.
Przypatrz się, jak ono przeżywa te sytuację.
Dziecko Cię kocha bezwarunkowo, może też cierpi.
To jest swieza sytuacja, za miesiąc już bedziesz inaczej na to patrzec. Daj sobie czas.
Jeśli to narcyz nic nie zrobisz. Uciekaj jak najdalej od niego.
Zawsze miałam wątpliwość moralne czy dobrze robię pozwalając na ich kontakt. Wiem na pewno, że błędem było przystanie na jego prośbę o tak szybkie poznanie go z córką. Prosił, abym to zrobiła po około kilku tygodniach znajomości, już nie pamiętam po ilu dokładnie, ale szybko. Zapytał się co ja tak chowam dziecko przed nim. Rozmawiałam z nim wielokrotnie, żeby nie pił kiedy jesteśmy w trójkę i kiedy gdzieś jedziemy. Nie podobało mi się to, a jednocześnie nie miałam tyle siły, aby to zakończyć tłumacząc jego picie tym, że wcale nie jest agresywny po spożyciu alkoholu, że jest łagodny, że idzie spać, że włącza mu się tryb kocham cie i jest bardziej wesoły. Ale to wciąż inny stan swiadomosci. Pod koniec córka sporadycznie tam jeździła. Ja też nie chciałam aby tam jeździła ze względu na sytuację z synem eks. Atmosfera była ciężka. Mnie było trudno, a co tu mówić dziecku. Dziś jest mi już lepiej. Troszkę. Wiem, że wszystko wróci w sylwestra. Nie wiem jaki on jest dla niej, pewnie masz rację Gabizbroda, że on przy niej jest taki sam, a ona po prostu to toleruje? Też go wozi, widziałam jak jechali na zakupy więc on musiał być wczorajszy. Przecież to on na urlop wiózł swoją Panią. Na kawę ja prosił, a mnie, która trzy lata tyłek po zapiciu z miasta mu ściągała na głupie ciastko nie zabrał... Może kiedyś. A ostatnio, nigdzie. On mnie traktował protekcjonalnie z racji wieku. Różnicy wieku. Ja pewnie traktuje równoprawne. Inaczej. Jak partnerkę.
Kiedy pisalam swój komentarz nie doczytalam, że to tak długo trwa.
Rozumiem Cię, byłam kiedyś w podobnej sytuacji i rozumiem Twoje rozterki.
On powinien zakończyć to inaczej, powinien wszystko wyjaśnić i zrobiłby to, gdyby był odpowiedzialny. Ale nie jest. Twoje pretensje są uzasadnione.
Jednak na tym świecie jest zło, które nie wiadomo, skąd wynika. Ludzie dopuszczają się okropnych rzeczy, na które nie ma wytłumaczenia.
I nic się z tym nie da zrobić.
Nie myśl sobie, że on jest taki dobry dla nowej baby. Ona może mieć mniejszy kregoslup niż Ty, przymykac oczy na jego wystepki, bo nie sądzę, by się zmienił. I przy niej jest mu wygodniej.
To nie jest tak, że odszedł, bo był taki zakochany.
Facet w tym wieku ma inne priorytety, wiem, bo sama z takim wlasnie jestem. Ale nie czas na rozprawę o tym.
Ty jesteś mloda, za dobra dla niego, za mloda, za ladna, on jest degeneratem, jego życie jest skończone, zniszczone. Za chwilę będzie to starzec.
Jeszcze będziesz błyszczeć, zapewniam Cię.
Zapisz się na terapię, angielski, poświęć czas dzincku.
Będzie dobrze, za chwilę, tym szybciej im szybciej coś zrobisz. Tak naprawdę mało potrzeba, by bylo lepiej.
O priorytetach to ja się domyślałam, że on woli ja ponieważ kiedy idą razem nie skupiają na sobie takiej uwagi jak my kiedy szliśmy razem, pewnie inaczej czuł się przy niej niż przy mnie. Kolejna kwestia to, że ona nie ma dziecka. Cisza, spokój, nikt niczego nie woła, ale też nie ma tego co zawsze miał z nami. Kiedyś pytając bratową tak pod włos co myśli jeśli on by odszedł, powiedziała, że w takim przypadku on traci wszystko, ja tracę niewiele. Wiem, że chwytam się wszystkiego aby trochę z tego wyjść. Rozpaczliwie to wygląda.
To nie wyglada wcale tak rozpaczliwie, jak myślisz. Jesteś po prostu takim człowiekiem, zbyt wrażliwym, masz poczucie krzywdy, straty, ja to rozumiem, też tak miałam. Nie bylam w stanie zrozumieć, dlaczego jak on mógł mi coś takiego zrobić, tak mnie wykorzystać, oszukać i splawić na koniec bez słowa wyjaśnienia. Podobno mezczyźni tak wolą, podobno mają prawo. Ja tak nie uważam. On się potem rozstał z tą laską, wcale nie byli szczęśliwi, jak okazało się na końcu.
Moim błędem było zafiksowanie się w tej calej sytuacji, a mogłam tyle zrobić, bylam młoda i piękna, a zmarnowalam kilka lat na rozpacz po kimś, kim normalnie bym gardzila.
On mnie nigdy by nie zrozumiał. Był jak robot, jak kat.
Mezczyźni w okolicach 40,50 lat potrfią być czarujący. Ale pod tą maską kryje się jeszcze coś innego.
Bardzo kocham swojego obecnego mężczyznę, dzieli nas 10 lat różnicy, ale czasem widzę, że są to lata swietlne.
Inna mentalność. I milion razy chyba mowilam sobie, ze to koniec.
Ja jestem energiczna, skora do ryzyka, on w tej chwili woli cieple kapcie. Jest zmęczony. Zużyty przez zycie. Nie zmieni w swoim zyciu już nic, bo to wymaga wysiłku, on ma za sobą ten etap życia.
Nawet jeśli blyszczalaś przy nim, to chwilowo i on na pewno to czuł.
Dobrze Co powiedziala ta kuzynka, czy ktoś, Ty masz przed sobą cale życie, jeszcze wszystko możesz, on na większość rzeczy nie ma już sil.
Tak myślę, to wynika z moich obserwacji.
To nie wyglada wcale tak rozpaczliwie, jak myślisz. Jesteś po prostu takim człowiekiem, zbyt wrażliwym, masz poczucie krzywdy, straty, ja to rozumiem, też tak miałam. Nie bylam w stanie zrozumieć, dlaczego jak on mógł mi coś takiego zrobić, tak mnie wykorzystać, oszukać i splawić na koniec bez słowa wyjaśnienia. Podobno mezczyźni tak wolą, podobno mają prawo. Ja tak nie uważam. On się potem rozstał z tą laską, wcale nie byli szczęśliwi, jak okazało się na końcu.
Moim błędem było zafiksowanie się w tej calej sytuacji, a mogłam tyle zrobić, bylam młoda i piękna, a zmarnowalam kilka lat na rozpacz po kimś, kim normalnie bym gardzila.
On mnie nigdy by nie zrozumiał. Był jak robot, jak kat.
Mezczyźni w okolicach 40,50 lat potrfią być czarujący. Ale pod tą maską kryje się jeszcze coś innego.
Bardzo kocham swojego obecnego mężczyznę, dzieli nas 10 lat różnicy, ale czasem widzę, że są to lata swietlne.
Inna mentalność. I milion razy chyba mowilam sobie, ze to koniec.
Ja jestem energiczna, skora do ryzyka, on w tej chwili woli cieple kapcie. Jest zmęczony. Zużyty przez zycie. Nie zmieni w swoim zyciu już nic, bo to wymaga wysiłku, on ma za sobą ten etap życia.
Nawet jeśli blyszczalaś przy nim, to chwilowo i on na pewno to czuł.
Dobrze Co powiedziala ta kuzynka, czy ktoś, Ty masz przed sobą cale życie, jeszcze wszystko możesz, on na większość rzeczy nie ma już sil.
Tak myślę, to wynika z moich obserwacji.
Kiedy był ze mną na początku powtarzał nieskończoną ilość razy, że on nigdy z nikim nie był tak szczęśliwy jak ze mną. Byłam dla niego wszystkim, widziałam to jak się starał. Jeśli chodzi o moje samopoczucie przy nim kiedy było dobrze mogłam przenosić góry, kiedy było źle płakałam, martwiłam się, byłam w złym humorze. Byłam wielokrotnie osądzana, że jestem z nim dla pieniędzy, że chodzi mi o jego dom, o to aby coś mi po sobie zostawił, a najbardziej o to, że chce mieć z nim dziecko. A to nie było tak. Nie byłam z nim dla wartości materialnych. Chciałam czuć się bezpiecznie w sensie emocjonalnym, myślałam, że starszy o tyle facet będzie stabilny, że mnie nie zostawi, że da nam poczucie bezpieczeństwa. Pamiętam jak kiedyś powiedział, że gdyby okazało się, że jestem w ciąży (zabezpieczałam się, ale on ciągle snuł swoje historie jakobym go oszukiwała, teorie spiskowe nie miały końca nie tylko na tym polu) to on by mnie zabił, najpierw mnie, a potem siebie. Przestraszyłam się go wtedy. Kiedyś z kolei po kilku miesiącach znajomości kiedy po raz pierwszy byliśmy u niego w domu rano mówi mi, że gdyby mnie poćwiartował i zamurował w pokoju to nikt by nawet nie wiedział. Na co ja powiedziałam, że moja mama wie gdzie jestem. Dziwnie się śmiał. To były dwie takie sytuacje, nie potraktowałam tego serio, ale poczułam się dziwnie.
A co takiego kryje się pod maską dorosłych facetów? Oprócz tego, że są czarujący? On rzeczywiście był uroczy. Pamiętam jak się cieszył kiedy po praz pierwszy pocałował mnie i ja oddałam ten pocałunek. Radość jak u dziecka. Nie rozumiem jak można nie odszukać w sobie tych uczuć na nowo? Jak zostawić kogoś gdy niedawno syn odszedł... Jak można myśleć tylko o sobie w takim momencie. Ja też to przeżyłam, znałam go. Byłam z nim w tych najgorszych momentach. I wiem, że się powtarzam. Zawsze dbałam o siebie. Nie rozumiem.
Nie rozumiem jak można nie odszukać w sobie tych uczuć na nowo? Jak zostawić kogoś gdy niedawno syn odszedł... Jak można myśleć tylko o sobie w takim momencie.
Można. Normalnie. Można.
Są leniwi, zniszczeni życiem, wypruci z energii, dla faceta wiek 50 plus to rownia pochyla w dół. To zdanie mojego kolegi w tym wieku w pracy, więc ja temu wierzę. Nie ma w tym nic złego, jednak patrząc na mój związek widzę te różnice i dlatego uważam, że zbyt duża różnica wieku to jest przeszkoda dla związku. Są to dadatkowe problemy, które trzeba pokonać.