Przeczytałam artykuł. Rzeczywiście kilka kwestii pasuje do mnie. Np. Nadreaktywnosc emocjonalna, strach przed odrzuceniem i duża potrzeba akceptacji. Ale z kolei ja nie okaleczała się gdy byłam w okresie dojrzewania, mój okres dojrzewania przebiegł harmonijnie. Nigdy nie sprawiałam Rodzicom żadnych problemów wychowawczych czy dydaktycznych. Nie piłam, nie ćpałam, nie miałam tabunu chłopaków, nie imprezowałam. Od zawsze byłam ułożoną dziewczyną z zasadami. Sądziłam, że mądrą. Może to źle? Jestem teraz chwiejna to prawda, ale zrzucam to na karb tego co się wydarzyło. Przed znajomością z nim ja taka nie byłam, potrafiłam znakomicie od dzielić dobro od zła, starałam się zawsze zrozumieć motywy innych osób, byłam i wciąż jestem empatyczna.
Teraz nie popadam w dobry nastrój ze złego nastroju w przeciągu minut, ani nawet godzin. Nie patrze na świat zero jedynkowo, zawsze staram się coś zrozumieć, spojrzeć na to okiem innej osoby, z jej perspektywy. To fakt, że szukam rozpaczliwie akceptacji. Zawsze myślałam i teraz też tak myślę, że mnie bardziej dotyczy wysoka wrażliwość aniezeli zaburzenie osobowości typu bordeline. Kiedy rozmawiam z koleżanką z pracy, a mamy podobne sytuację i opowiadam jej swoją reakcje ona mówi, że zrobiłaby dokładnie tak samo jak ja.
Jedna myśl jaka mi się teraz nasuwa, kiedys przypomniało mi się, byłam u Pani psycholog. Rozmawiałam jeden raz. To było po moim małżeństwie. Płakałam. Nie pamiętam czy opowiadałam szczegóły o podduszeniu, chyba nie. Opowiadałam o konflikcie jaki w owym czasie występował między nami. Pani psycholog na koniec powiedziała mi, że wszystko ze mną jest okej, tylko jestem osobą którą bardzo łatwo można manipulować. I coś w tym jest. Jakoś nie mogę znaleźć swojego sposobu, a jeśli już znajdę, jeśli, mam być decyzyjna to często waham się, boję się czy moje rozwiazanie będzie tym właściwym. Czy to może być tak, że przez te 3 lata wykształciło się we mnie to zaburzenie? Czy czas mego małżeństwa?