Wirus, rozstanie z partnerem - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Wirus, rozstanie z partnerem

Strony Poprzednia 1 5 6 7 8 9 13 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 391 do 455 z 825 ]

391

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Ania2019 napisał/a:

Zalewa Cię ta złość i żal i krzywdzisz samą siebie. To minie, ale i tak trwa już długo.
Nie wiem już co napisać, to co on mówi jako wady Twoje to bzdury są, to normalne życie jest, szklanka, prysznic...
Ale on się odciął a Ty się zadręczasz, to starszy od Ciebie facet, zle Cie traktował, niech idzie z ta sąsiadka, obyś Ty tylko była zdrowa i przestała o nim myśleć, dla Ciebie i dziecka.

Aniu, ja sobie sama nie umiem pomoc. Dziękuję Ci za każde słowo wsparcia. Wszystkim dziękuję. Wirus to też inną kwestia, chodzę do lekarza, czuję się jak .... Pani doktor przyznała, że w moim wieku rzadko kobiety miewają wyniki podobne do moich. Reszty dopowiadać nie trzeba. Czuję się przez to tez jak ostatnia. Nie jest to komfortowe.

Zobacz podobne tematy :

392

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Jeszcze jedno co mnie męczy to, że kiedyś w podobny sposób jak feniks wyrażałam się o jego eks, która robiła to samo co ja, a kto wie czy jeszcze nie gorzej? Wchodziła do jego domu pod jego nieobecność, na posesję też. Myślałam i mówiłam mu dokładnie to samo, że skoro było ją stać na takie smsy, na takie zachowania to dlaczego miałaby nie stanąć z nożem za rogiem? On zaprzeczał, że na pewno nie. Chociaż zastanowił się nad tym. Tak strasznie wtedy jej się dziwiłam, że nie potrafiła przyjąć rozstania z klasą. Nie byłam trzecią. Oni już z sobą nie byli, ale mieli kontakt. Niby przyjacielski, ale podszyty czymś dziwnym. Albo seksem, albo chęcią kontroli z jednej ze stron. Dziwne to było. On ją non stop okłamywał, że ze mną nie jest. Aż sama weszła do domu otwierając drzwi ukradzionym kluczem. W ten czas wszystko się wydało, całość trwała dwa lata. Co jakiś czas wiadomość do mnie lub do niego z wiadomą treścią. Nie rozumiałam jej bo rozstali się nie za mnie. Nie było tak jak ze mną, że tydzień oo leciał na randkę. Dla mnie to był szok. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji.

393

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Pan rzucił Cię, bo chciał. I rzucił Cię tak, jak chciał. Czy można tak traktować drugiego człowieka? Jak sama się przekonałaś, można. Skąd to wynika? Z braku szacunku. Pan od dawna nie szanował Cię i kochał używać. Rzecz w tym, że zdecydowałaś się nie widzieć rzeczywistości. Dalsze poświęcanie temu swej uwagi jest niczym innym, jak grzebaniem w otwartej ranie; w takich warunkach rana jątrzy się i nie ma prawa zabliźnić.


Osoba123 napisał/a:

(...) Jeszcze jedno czego się boję to, że Pani psycholog powie mi to czego najbardziej boję się usłyszeć, że w swoim obecnym stanie nie powinnam być aktywna zawodowo. (...)

Jak Ty oceniasz swą formę zawodową? Możesz pracować czy nie? Jeśli psycholog nie jest jedną z osób przeprowadzających tzw. badania okresowe, to jego zdanie nie jest obligatoryjne.


(...) Czasem zbyt łatwo poddaję się emocjom. Działam pod ich wpływem nie dając sobie na 'przeczekanie'. Jestem impulsywna. Muszę nad tym pracować.

Może dasz sobie (i nie tylko sobie) szansę i pofatygujesz się do psychiatry (to taki lekarz, który zajmuje się pomocą m.in. ludziom w kryzysie), może opowiesz o traktowaniu siebie, o swym zachowaniu, o swych emocjach (w tym lękach, panice, pokładach złości, agresji także wobec siebie) a on zaordynuje leki, dzięki którym zejdziesz z tej karuzeli emocjonalnej.

394

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Wielokropku psycholog nie obowiązuje mnie przy badaniach okresowych w pracy. Sama czuje się na siłach, aby pracować. To moja wielka odskocznia od? Chyba od siebie samej bo w pracy jestem zupełnie inna. Skupiam się na tym co mam do zrobienia, a nie na sobie. Sama specyfika pracy i kontakty międzyludzkie dodają mi sił. Później zaczyna się życie prywatne. Czas dla dziecka, później zostaje sama z sobą. Nie oszukam siebie w tym co czuje. Psychiatra jak mu opowiem wszystko łącznie z tymi smsami o tym, że najchętniej bym się siebie pozbyła wypisze mi skierowanie na wiadomy oddział. Druga kwestia to kiedy? O wolne u mnie w pracy trudno, nie ma mnie kto zastąpić. Łaska dyrekcji na pstrym koniu jeździ. Psychologowie w ramach NFZ przyjmują zapewne do południa, psychiatrzy też. Trafić na mądrego psychologa na NFZ nie na takiego, który przyklei łatkę, albo jednym uchem wpuści, drugim wypuści też trudno. Empatia to towar deficytowy w tych czasach. Trudno się temu dziwić z jednej strony. Dokąd nie domyśliłam się, że jest z nią na urlopie nie interesowało mnie kto, gdzie, kiedy i jak. Pewnie sobie jakoś to zracjonalizowalam. Serio byłam przez dłuższy czas pewna, że jestem na właściwej ścieżce. Nie rozmyślałam tak, niczego nie sprawdzałam, nie jeździłam obok domu (codziennie), raz na jakiś czas i to zupełnie bez emocji lub z emocją pod tytułem nie zależy mi na tym. Jakoś tak w ten weekend coś mnie tknęło, jakieś przeczucie (tak jak kiedyś z tym psem) śnił mi się codziennie, jakieś sytuacje, rozmowy. W poniedziałek w drodze do pracy mówię, a przejadę się. Kiedy zobaczyłam Passata na podwórku już wiedziałam. W pracy nie ma jej do poniedziałku. Chciałam mu zepsuć urlop, żeby tak się nie cieszył moim kosztem, wiem, że to skrajna podłość. Było mi tak strasznie przykro, że mnie odmawiał, że nie powstrzymałam swej złości i napisałam. To takie szczeniackie zachowanie, zabrali mi lizaczka a ja tupię i wymuszam bo chciałabym lizaczka. Łapie się każdego chwytu, prawie każdego. I nigdy nie zrozumiem dlaczego dla mnie nie warto było się starać. Czym ja byłam gorsza od niej? Jedyny racjonalny w miarę powód rozstania jaki podał to moja zazdrość i zaborczość. Czasami rzeczywiście przesadzałam,a czasem on dawał mi do tego powody. W miarę odkrywania jego słabości do kobiet przestałam mu ufać, wszystko kojarzyło mi się z jednym. Do czasu śmierci jego syna. Myślałam, że to go odmieni na lepsze, że zrozumie jak kruche jest życie i doceni mnie w końcu. Sama jak to powiedział chciałam to mam. Wszystko od początku do końca łącznie z wirusem. Przez siebie samą taki cytat z niego.

395

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Mnóstwo słów, by usprawiedliwić samą siebie przed sobą.

396

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

A co ja teraz powinnam zrobić? Czasu nie cofnę, niczego nie odwołam. Przepraszać też nie będę bo ja nie usłyszałam wybacz, przepraszam, zachowałem się jak ostatnia świnia, powinienem powiedzieć prawdę. Tyle kłamstw, tyle razy je odkrywałam mówiąc mu prawdę prosto w oczy, a on myślał, że uda mu się oszukać po raz kolejny. Wiadomo, że odciął się bo ma nową. Chce być z nią uczciwy i szczery bo ma korzyść. Oszczędność to jeden z powodów, nowe emocje to kolejny. Emocje opadną, zostanie oszczędność, będzie trwał.

397

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Osobo, sprawdź sobie najpierw tych specjalistów. Można umówić się na wizytę telefoniczną. Ja tego nie preferuję, ale na puerwszą wizytę u psychiatry idź , a potem tak jak pisałam wcześniej. Dostaniesz zapewne lekarstwa, pomogą Ci się ustabilizować. Nie uleczą złamanego serca. Nie wrócą poczucia wartości.
To wymaga dużo czasu. Nie dowiesz się że masz nie pracować, skori praca działa na Ciebie dobrze. Ja usłyszałam żeby właśnie nie rezygnować z niej.
Oprócz tego- jakbym czytała o sobie- te wsxystkie " nie byłam warta, aby o mnie walczyć.."

398

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

A co ja teraz powinnam zrobić? (...)

- Wyznaczyć wizytę u psychiatry i iść do niego.
- Przestać żyć przeszłością.
- Ucinać myśli o bohaterze wątku.

399

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Dziś już nie jestem zła, złość z wtorku zniknęła. Jestem smutna, tak jak kiedyś apatia, bezsens, niechęć do wszystkiego. Praca rzeczywiście to mój 'motor'. Płakać mi się chce. Że byłam takim niczym dla niego, że nie warto było ze mną jeździć na wakacje. Psychiatra zmieni to, że ja o nim o tym przestanę myśleć?

400

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Kpisz czy o drogę pytasz?

Bez odbioru.

401

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Tak tylko pytam, nigdy nie byłam u psychiatry. A czy psycholog też może przepisać receptę?

402

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

Tak tylko pytam, nigdy nie byłam u psychiatry. A czy psycholog też może przepisać receptę?

Recepty przepisuje lekarz ( którym jest psychiatra) a psycholog to terapeuta, nie jest lekarzem. Psychiatra nie zmieni Twojego sposobu myślenia bo jest lekarzem a nie cudotwórcą. Przepisze Ci leki które pomogą Ci funkcjonować, poprawią obniżony nastrój i pozwolą rozpocząć efektywną  psychoterapię z trochę bardziej "przytomną" głową ( tu wlasnie powinien wejść psycholog z terapią). Odpowiednia terapia pozwoli Ci dotrzeć do mechanizmów Twoich zachowan i sposobu postrzegania siebie i innych ludzi, źródeł i przyczyn tychże mechanizmów. Zmiana jako taka należy jednak tylko i wyłącznie do CIEBIE. Tej pracy nie wykona za Ciebie żaden specjalista ale da Ci narzędzia i bazę z której będziesz mogła wyjść w celu dokonania tej upragnionej zmiany.
Jeszcze jedno, psychiatra nie szafuje skierowaniami na leczenie w sensie szpitala czy zwolnieniami lekarskimi. Skierowania dostają osoby które mają myśli zagrażające ich własnemu życiu lub z ewidentnymi oznakami psychozy która odbiera im możliwość właściwego odbioru rzeczywistości ( uczucie bycia śledzonym, omamy itp) . Nikt nie kieruje do placówki kobiety ktora  robi dramę z rozstania z facetem. No chyba ze planuje się  z tego powodu targnąć na swoje życie. Przestań wiec szukać  powodów do nieumowienia się na tą wizytę. Skoro masz czas i siły jeździć pod chatę tego gościa to znajdziesz i czas na zadbanie o swoje zdrowie psychiczne. Jeśli nie to z mojej strony również bez odbioru.

403

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Nie każdy psycholog jest psychoterapeutą, nie każdy psychoterapeuta jest psychologiem. Niektórzy lekarze, także psychiatrzy, są psychoterapeutami.

404 Ostatnio edytowany przez Osoba123 (2021-09-30 20:21:12)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Najpewniej otrzymam psychotropy, chemię, która blokuje neuroprzekaźniki, sztuczną serotoninę, czy to nie spowoduje że mój mózg przyzwyczai się do bodźców w postaci leków? Mam tyle wątpliwości co do tego. Myślę, że u psychiatry nie będę miała potrzeby opowiadać całej historii. Wystarczy, że skupię się na najważniejszych aspektach swojego upośledzonego funkcjonowania. I najwaznjesza kwestia jak nie poryczeć się u lekarza do takiego stopnia żeby musieć pisać na kartce bo słowo przez gardło nie przejdzie? Psychologowi też chyba bym musiała listy pisać bo jak płaczę wyglądam okropnie. Słowa nie mogę wydusić, więźnie mi wszystko w gardle. Na wyjście z gabinetu chyba musiałabym włożyć worek, najlepiej od ziemniaków taki lniany żeby ludzie mnie nie widzieli spłakanej, nie mówiąc już o próbie powrotu autem ze łzami w oczach. Już raz kiedyś tak jechałam, byłam ciekawym obiektem do obserwacji na czerwonym świetle.

405 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2021-09-30 20:25:47)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Zapewniam Cię, że i psycholodzy, i psychiatrzy są przyzwyczajeni do tego, że ich klienci/pacjenci przychodzą z poważnymi problemami (także emocjonalnymi) i często, gęsto płaczą, nie mogąc wykrztusić z siebie słowa. Na wszelki wypadek napisz to, co chciałabyś powiedzieć i weź ze sobą tą kartkę.
Do dziś, jak widać, pokutuje przekonanie o uzależnieniu od tzw.psychotropów. Podczas wizyty, powiedz o swych obawach tego dotyczących.


***
Ludzie przyglądają się, by zobaczyć, czy osoba płacząca nie potrzebuje pomocy. Daj sobie spokój z tym, jak wypadniesz w oczach nieznanych Ci osób. Po krótkiej chwili zapomną o Tobie i Twym wyglądzie. Mają swoje życie, swoje sprawy, swe obowiązki.

406

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

Najpewniej otrzymam psychotropy, chemię, która blokuje neuroprzekaźniki, sztuczną serotoninę, czy to nie spowoduje że mój mózg przyzwyczai się do bodźców w postaci leków? Mam tyle wątpliwości co do tego. Myślę, że u psychiatry nie będę miała potrzeby opowiadać całej historii. Wystarczy, że skupię się na najważniejszych aspektach swojego upośledzonego funkcjonowania. I najwaznjesza kwestia jak nie poryczeć się u lekarza do takiego stopnia żeby musieć pisać na kartce bo słowo przez gardło nie przejdzie? Psychologowi też chyba bym musiała listy pisać bo jak płaczę wyglądam okropnie. Słowa nie mogę wydusić, więźnie mi wszystko w gardle.

Ok ja się poddaję. Jeśli dla Ciebie ważniejsze jest  to jak będziesz wyglądała zapłakana niż własne zdrowie i los Twój i Twojego dziecka ( bo Twoje działania przekładają się na nie) to z mojej strony  na tyle. Baw się dobrze w swoim bagnie.
@ Wielokropku znam różnice między psychologiem psychoterapeutą i wiem że psychiatra bywa psychoterapeutą. Korzystalam z pomocy rzeczonych osób. Napisam tylko ogólnikowe różnice między tymi osobami by Osoba miała ogólne pojęcie w temacie. Mam jednak wrażenie że doskonale wie wszystko skoro tak dobrze orientuje się w temacie działania leków na neuroprzekaźniki. Ma niezłą zabawę albo chora przyjemność z bycia trollem lub atencjuszką / ofiarą. Mojej uwagi juz nie dostanie.

407

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

feniks35, przepraszam, wiem, że Ty wiesz, wyjaśniłam z przyzwyczajenia. smile
Mam podobne do Ciebie spostrzeżenia tyczące autorki, ale często tego typu wątki czytane są przez osoby naprawdę potrzebujące pomocy i wsparcia.

408

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

Najpewniej otrzymam psychotropy, chemię, która blokuje neuroprzekaźniki, sztuczną serotoninę, czy to nie spowoduje że mój mózg przyzwyczai się do bodźców w postaci leków? Mam tyle wątpliwości co do tego. Myślę, że u psychiatry nie będę miała potrzeby opowiadać całej historii. Wystarczy, że skupię się na najważniejszych aspektach swojego upośledzonego funkcjonowania. I najwaznjesza kwestia jak nie poryczeć się u lekarza do takiego stopnia żeby musieć pisać na kartce bo słowo przez gardło nie przejdzie? Psychologowi też chyba bym musiała listy pisać bo jak płaczę wyglądam okropnie. Słowa nie mogę wydusić, więźnie mi wszystko w gardle. Na wyjście z gabinetu chyba musiałabym włożyć worek, najlepiej od ziemniaków taki lniany żeby ludzie mnie nie widzieli spłakanej, nie mówiąc już o próbie powrotu autem ze łzami w oczach. Już raz kiedyś tak jechałam, byłam ciekawym obiektem do obserwacji na czerwonym świetle.

Albo jesteś trollem (po takim czasie trudno uwierzyć, że do dorosłej kobiety nie trafiają żadne sensowne argumenty...), albo drastycznie uzależnioną osobą od ex, że cokolwiek, co miałoby Tobie pomóc stanąć na nogi odrzucasz kategorycznie, bo to spowoduje, że w końcu przestaniesz o nim myśleć...
ratuj siebie dziewczyno... dziecko masz na wychowaniu, a Ty o eks rozmyślasz? Gdzie jest, co robi, z kim się związał,  przecież to jest CHORE!!!  Weź się w garść w końcu!!!

409

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

To nie jest dla mnie istotne, miałam na myśli nie swój wygląd, ale znoszenie ludzkich spojrzeń. To nie jest lekkie. I nie jestem żadnym trollem. Piszę to co myślę, otwarcie. I tak wiem, że ta wizyta będzie dla mnie moim osobistym upadkiem. Będę to traktowała w takich kategoriach. Nie orientuje się w działaniu leków na neuroprzekaźniki ale wiem, że to coś około tematu. Nie jestem specjalistą. Wiem, że będę obwiniała jego o swoją obecną sytuację, zbiera we mnie złość, że za to wszystko muszę ponosić takie konsekwencje, również finansowe, a on po prostu świetnie się bawił. To dziecinne stwierdzenie, ale to strasznie niesprawiedliwe

410

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Wizyta u lekarza osobistym upadkiem? Jeśli to prawda, współczuję sposobu myślenia.

411

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Wiem, że to lekarz jak każdy inny. Ale gdzieś jakieś uprzedzenia zostają. Nigdy nie byłam u psychiatry. Nie było takiej potrzeby. Rozwiodłam się, byłam sama i było ok, ale wtedy byłam inna niż w tej chwili, byłam silnejsza psychicznie. Płakałam, ale nie tak bardzo. Miałam mocny argument bo w grę wchodziła przemoc fizyczna. A teraz? Nie lał to nie znaczy, że dobry.

412

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Są różne rodzaje przemocy; przemoc fizyczna to tylko wierzchołek góry lodowej.
Masz w głowie wiele mitów, stereotypów. Podczas terapii miałabyś szansę przyjrzeć się nim i zdecydować, co z tego jest Ci przydatne, czego się pozbywasz.

Na szczęście jednak bycie szczęśliwą nie jest obowiązkowe, podobnie jak korzystanie z pomocy specjalistów.

413

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

To nie jest dla mnie istotne, miałam na myśli nie swój wygląd, ale znoszenie ludzkich spojrzeń. To nie jest lekkie. I nie jestem żadnym trollem. Piszę to co myślę, otwarcie. I tak wiem, że ta wizyta będzie dla mnie moim osobistym upadkiem. Będę to traktowała w takich kategoriach. Nie orientuje się w działaniu leków na neuroprzekaźniki ale wiem, że to coś około tematu. Nie jestem specjalistą. Wiem, że będę obwiniała jego o swoją obecną sytuację, zbiera we mnie złość, że za to wszystko muszę ponosić takie konsekwencje, również finansowe, a on po prostu świetnie się bawił. To dziecinne stwierdzenie, ale to strasznie niesprawiedliwe

Szacuję, że wiele osób płacze w gabinetach lekarskich (różnych) i nie myśli wtedy o swoim wyglądzie .... Jak mnie zostawił mąż po 10 mies. małżeństwa (nie mieliśmy dzieci) to dałam sobie czas na przeplakanie rozstania „na żałobę”. Związał się z sekretarką z pracy, nie minęło nawet pół roku, a ona była już w ciąży. Ale ja postanowiłam (DLA SAMEJ SIEBIE), że muszę  zadbać o SWOJE życie. Nie byłam u żadnego lekarza, ale naczytałam się artykułów w necie, różnych forów, wpadły mi w ręce ciekawe książki, odnowilam kontakty ze znajomymi i sie ogarnęłam!
Nie męczy Cię taka postawa? Takie „nie-życie”? Naprawdę nie masz innych ważniejszych kwestii do przemyślenia, wtłoczenia w życie? Uwiesiłaś się tej przeszłości i nie chcesz dostrzec niczego poza nią. Tracisz swoje siły, energię na jakieś starocie, nie szkoda Ci straconego czasu?

414

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

I przede wszystkim to co odczuwam najbardziej to swoisty dysonans. Dlaczego, za co, i czemu TO JA musze ponosić każde konsekwencje tej znajomości? W kwestii zdrowia psychicznego i fizycznego... A on? Świetnie bawi się na urlopie. Nie jest sam, a mnie w myślach przeklina.

415 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2021-09-30 20:59:14)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Ewe131 napisał/a:

(...) Nie męczy Cię taka postawa? (...)

Bycie odpowiedzialnym za swoje życie, swoje decyzje dla wielu jest męczące, stąd tak częste zasłanianie się przeszłością i przerzucanie odpowiedzialności na innych. Wolność jest trudną, dla niektórych, sztuką.



***
feniks35,
chapeau bas!

416

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Ewe131 napisał/a:
Osoba123 napisał/a:

To nie jest dla mnie istotne, miałam na myśli nie swój wygląd, ale znoszenie ludzkich spojrzeń. To nie jest lekkie. I nie jestem żadnym trollem. Piszę to co myślę, otwarcie. I tak wiem, że ta wizyta będzie dla mnie moim osobistym upadkiem. Będę to traktowała w takich kategoriach. Nie orientuje się w działaniu leków na neuroprzekaźniki ale wiem, że to coś około tematu. Nie jestem specjalistą. Wiem, że będę obwiniała jego o swoją obecną sytuację, zbiera we mnie złość, że za to wszystko muszę ponosić takie konsekwencje, również finansowe, a on po prostu świetnie się bawił. To dziecinne stwierdzenie, ale to strasznie niesprawiedliwe

Szacuję, że wiele osób płacze w gabinetach lekarskich (różnych) i nie myśli wtedy o swoim wyglądzie .... Jak mnie zostawił mąż po 10 mies. małżeństwa (nie mieliśmy dzieci) to dałam sobie czas na przeplakanie rozstania „na żałobę”. Związał się z sekretarką z pracy, nie minęło nawet pół roku, a ona była już w ciąży. Ale ja postanowiłam (DLA SAMEJ SIEBIE), że muszę  zadbać o SWOJE życie. Nie byłam u żadnego lekarza, ale naczytałam się artykułów w necie, różnych forów, wpadły mi w ręce ciekawe książki, odnowilam kontakty ze znajomymi i sie ogarnęłam!
Nie męczy Cię taka postawa? Takie „nie-życie”? Naprawdę nie masz innych ważniejszych kwestii do przemyślenia, wtłoczenia w życie? Uwiesiłaś się tej przeszłości i nie chcesz dostrzec niczego poza nią. Tracisz swoje siły, energię na jakieś starocie, nie szkoda Ci straconego czasu?

Dotąd było całkiem ok, naprawdę cieszyłam się tym co mam, to było szczere. Czytałam książki, obroniłam studia zapisałam się na jeszcze jedne, spacerowałam z córką takie zwyczajne życie. Czułam to, że się raduje wewnątrz. Miałam taki spokój wewnętrzny. Myślałam sama do siebie o teraz spójrz, żyjesz normalnie. Sama siebie wpędziłam w ten kozi róg. Bo coś mnie tknęło z weekend, że coś się zmienia. Śnił mi się. Pod końcówkę ubiegłego tygodnia nie było mnie tam, mimo, że wracałam z pracy  cały weekend nie byłam też w jego miejscowości. Dopiero w poniedziałek. Strasznie zabolał mnie fakt, że ze mną nigdy nigdzie nie był, a z nią pojechał po 2 miesiacach. Boli to dotąd równie mocno.

417

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Kochana, nie bój się, to lekarz i leki jak każde inne. Musisz sobie pomóc.
Jak ja poszłam do psychiatry ze strachem, byłam wrakiem na człowieka, chuda, nerowa, spięta, płacząca, roztrzesiona,
biorę leki, coraz mniejsze i mniejsze dawki,
dzis jestem innym człowiekiem. Wiem, ze nie jestem całkiem zdrowa i moze nigdy nie będę, ale trzeba się ratować. Proszę ratuj się.
Lekarz Ci doradzi, może nie leki wcale, może terapia, idź koniecznie.
Te stany Twoje, miałam tak podobnie i serce mi pęka, jak czytam co przeżywasz.
Wiesz, myślę że to nie o niego wcale chodzi, on był już kroplą, która przełamała w Tobie cos i pękłaś. Przeszłaś dużo i on mimo ze wiesz jaki on jest to nie możesz się z tego wyplątać.
Trzymaj sie cieplutko

418

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Oczywistym jest, że to strata czasu, strata zdrowia. Jak to moja ciotka powiedziała, szkoda moich nerw bo tracę swoje zdrowie  i też poleciła mi abym poszła po leki, będzie mi łatwiej wrócić do równowagi.

Po co w takim razie czepiał się mnie jeśli zakładał zabawę? Mówiłam mu od samego początku, że szybko przyzwyczajam się do ludzi. Nie uważał, że może komuś zrobić dziki zachód z psychiki? Że ludzie mają uczucia? Może mało trafne porównanie.

419

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Bo on myśli o sobie i pewnie nie umie kochać. A Ty umiesz i jesteś wrażliwa. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.

420

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Ania2019 napisał/a:

Bo on myśli o sobie i pewnie nie umie kochać. A Ty umiesz i jesteś wrażliwa. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.

Kiedyś powiedział mi 'nie zakochuj się we mnie, ja nikogo oprócz siebie nie potrafię pokochać' więc pewnie coś w tym Aniu jest. Czyste wyrachowanie z jego strony. Nawet synowi liczył ile pieniędzy wydał na pogrzeb i widziałam zgryzotę z tego powodu w tonie jego wypowiedzi. Trochę sobie to wszystko tłumaczę, że to taki trudny czas w moim życiu. Z drugiej strony ile razy można? Kiedyś czytałam artykuł o tym ile razy można wchodzić w nowe relacje. Ile razy mówić komuś innemu, że mamy te samą 'czapkę w kropki', mam dokładnie takie samo podejście. Jeśli ludzie dogadują się w miarę dobrze, nie ma rażących zachowań wobec siebie to dlaczego nie? Nie ma ideałów.

421

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

Kiedyś powiedział mi 'nie zakochuj się we mnie, ja nikogo oprócz siebie nie potrafię pokochać' więc pewnie coś w tym Aniu jest. Czyste wyrachowanie z jego strony. Nawet synowi liczył ile pieniędzy wydał na pogrzeb i widziałam zgryzotę z tego powodu w tonie jego wypowiedzi. Trochę sobie to wszystko tłumaczę, że to taki trudny czas w moim życiu. Z drugiej strony ile razy można? Kiedyś czytałam artykuł o tym ile razy można wchodzić w nowe relacje. Ile razy mówić komuś innemu, że mamy te samą 'czapkę w kropki', mam dokładnie takie samo podejście. Jeśli ludzie dogadują się w miarę dobrze, nie ma rażących zachowań wobec siebie to dlaczego nie? Nie ma ideałów.

Tu nie chodzi o ideały. Jesteś zaburzona i masz problem, którego nie chcesz rozwiązać. Chłop był widać bystry i zorientował się, że z tej maki chleba nie będzie. Zostawił Cię i poszukał bardziej zrównoważonej partnerki. Twoje wycieczki pod jego dom, groźby itp.. utwierdzają go tylko w  przekonaniu, ze była to najlepsza decyzja w jego życiu i paradoksalnie pozwalają docenić jak dobrą ma teraz partnerkę..
Jeśli sama sobie nie pomożesz to nie licz, ze twój następny związek będzie inny.

422

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Bazujesz na poczuciu krzywdy. Rozumiem Cię doskonale. Byłam w podobnym stanie w nieustannym buncie i sprzeciwie.
Wywal te swoje pretensje- na papier. To doradzi Ci każdy terapeuta. Wyj, krzycz, napieprzaj, wyładuj to. Spróbuj wyładować.
Jeśli nie pójdziesz do lekarza- zostaniesz z tym kompletnie sama. Bez żadnej pomocy.
Zrób cokolwiek! Nie chcesz sobie pomóc, podając nieco żenujące argumenty. Ja napisałam wszystko sobie na kartkach, żeby przekazać psychiatrze jak si€ czuję. Nie byłam w stanie mówić. I bez tego zapomniałabym większość.
I masz rację- lekarz ani terapeuta nie sprawi że się odkochasz.
Ale nie możez siedzieć w tym grajdole i tylko biadolić. To infantylne. Czytaj historie innych kobiet, znajdź terapeutę, przynajmniej sie wygadasz.

423

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
takata napisał/a:
Osoba123 napisał/a:

Kiedyś powiedział mi 'nie zakochuj się we mnie, ja nikogo oprócz siebie nie potrafię pokochać' więc pewnie coś w tym Aniu jest. Czyste wyrachowanie z jego strony. Nawet synowi liczył ile pieniędzy wydał na pogrzeb i widziałam zgryzotę z tego powodu w tonie jego wypowiedzi. Trochę sobie to wszystko tłumaczę, że to taki trudny czas w moim życiu. Z drugiej strony ile razy można? Kiedyś czytałam artykuł o tym ile razy można wchodzić w nowe relacje. Ile razy mówić komuś innemu, że mamy te samą 'czapkę w kropki', mam dokładnie takie samo podejście. Jeśli ludzie dogadują się w miarę dobrze, nie ma rażących zachowań wobec siebie to dlaczego nie? Nie ma ideałów.

Tu nie chodzi o ideały. Jesteś zaburzona i masz problem, którego nie chcesz rozwiązać. Chłop był widać bystry i zorientował się, że z tej maki chleba nie będzie. Zostawił Cię i poszukał bardziej zrównoważonej partnerki. Twoje wycieczki pod jego dom, groźby itp.. utwierdzają go tylko w  przekonaniu, ze była to najlepsza decyzja w jego życiu i paradoksalnie pozwalają docenić jak dobrą ma teraz partnerkę..
Jeśli sama sobie nie pomożesz to nie licz, ze twój następny związek będzie inny.

Był ze mną trzy lata i przez trzy lata nie zauważył, że jestem zaburzona? Zastanawiał się nad odejściem od pół roku, kalkulował. Teraz łączę fakty. Moja rodzina spotyka go na miescie z nią, idącą z nim pod rękę. Pytają mnie co jest, kto to i dlaczego już się  nie spotykamy. Z tej mąki chleba nie było bo on nie chciał w to uwierzyć... Bo tam miał większe korzyści.... Materialne i niematerialne. I przede wszystkim to, że nasze intencje były inne, a nie to, że ja jestem zaburzona. Nigdy nie byłaś w takich emocjach kiedy ból przewyższa racjonalne myślenie? Nie usprawiedliwiam się, ale myślę, że ktoś inny narobiłby mu takiego wstydu za to co on ze mną zrobił, że by popamietał. Zresztą o czym tu mowa, to zawsze ja byłam otwarta na wszelkie rozmowy o naszym związku, kontaktowa, emocjonalna, wrażliwa, a on? Zamiatanie wszystkiego pod dywan tę umiejętność opanował do perfekcji. Zimny głaz. Oszustwa też. A tamta kobieta też widziała, że ja tam jestem. Zwykła złodziejka.

424

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Poza tym po latach związku, po tym co przeszliśmy razem co powinno nas umocnić i przybliżyć do siebie (paradoksalnie tak nie było) jak można wszystko po prostu wyrzucić? To wszystko prysnęło jak banka mydlana, tak po prostu.

Wiem, że to co robiłam podziałało tak, że on cieszy się, że już nie jestem z nim. Ja to wszystko rozumiem. Wiem, że docenia spokój, który ma z nią. Że nic a nic nie obchidzi jego mój ból. Wiem, że tutaj też jestem odebrana jako zaburzona kobieta, która nie potrafi sobie poradzić. Bo nie potrafię.

425

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
adela 07 napisał/a:

Bazujesz na poczuciu krzywdy. Rozumiem Cię doskonale. Byłam w podobnym stanie w nieustannym buncie i sprzeciwie.
Wywal te swoje pretensje- na papier. To doradzi Ci każdy terapeuta. Wyj, krzycz, napieprzaj, wyładuj to. Spróbuj wyładować.
Jeśli nie pójdziesz do lekarza- zostaniesz z tym kompletnie sama. Bez żadnej pomocy.
Zrób cokolwiek! Nie chcesz sobie pomóc, podając nieco żenujące argumenty. Ja napisałam wszystko sobie na kartkach, żeby przekazać psychiatrze jak si€ czuję. Nie byłam w stanie mówić. I bez tego zapomniałabym większość.
I masz rację- lekarz ani terapeuta nie sprawi że się odkochasz.
Ale nie możez siedzieć w tym grajdole i tylko biadolić. To infantylne. Czytaj historie innych kobiet, znajdź terapeutę, przynajmniej sie wygadasz.

Już spisałam w zeszycie całą historię ze szczegółami. Łącznie z tym jak się czuje. Minęły 3 miesiące. Wszystko wraca jak bumerang. Bratowa wczoraj zapytała mnie z kim szedł przez miasto... Czy to była jego matka bo szli pod rękę, a ona wyglądała starzej niż on. Co miałam powiedzieć? Nie wytrzymałam, rozpłakałam się jej do słuchawki. Opowiedziałam wszystko. Powiedziała, że jest zwykłym ..... Tu niecenzuralne określenie i kazała mi nie płakać bo nie ma po kim. Byliśmy na weselu razem, na weselu sprawił wrażenie na mojej rodzinie, że jemu bardzo na mnie zależy. To nie było tak dawno. Ileż można płakać? Wpędzać się w te same emocje? Serio mam tego dość, a jednocześnie nie umiem zapomnieć.

426

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Nie potrafisz sobie poradzić. Hm... . Po czym poznałabyś, że sobie poradziłaś?



Między zapomnieniem a bezustannym rozpamiętywaniem jest olbrzymia różnica. "Dziwnym" trafem wybrałaś zapomnienie, bez ciężkiego urazu głowy opcję niemożliwą do zrealizowania.

427

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Nie wiem po czym miałabym to poznać, że sobie poradziłam. Myślę, że po tym, że żyłabym swoim światem. Najgorsze są niektóre weekendy. O świętach w ogóle nie myślę, święta same w sobie nie będą złe. Sylwester. To będzie dla mnie najgorszy dzień. Jeszcze bratowa powiedziała, że na tym weselu dał odczuć, że on o mnie dba. Myślała, że w końcu trafiłam na kogoś kto mnie doceni, na kogoś kto mnie pokocha bo niczego mi nie brakowało, zawsze byłam zadbana, wciąż jestem, reprezentacyjna, ładnie ubrana, wykształcona i dobra. Nie mogła wyjść z podziwu o co mu chodziło? Co było powodem, czego mu brakowało? Kiedy powiedziałam jej argumenty, które mi podał to parsknęła śmiechem. Podsumowała to słowami Aśka, jeśli on Cię zamienił na tę z którą szedł to on jest mega głupcem. Jestem przyzwyczajona do spędzania świat razem, zawsze co roku razem jechaliśmy na cmentarze do bliskich. Wieczorem. Teraz będę sama.

428

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Świetnie do Świąt i Sylwestra kupa czasu a Ty juz teraz wiesz, jak to źle nie będzie. Jak ma być dobrze, jeżeli masz takie nastawienie?
Ponad to, sorry 'zawsze jezdziliscie' ... ? To ile Ty z nim byłaś 20 lat ? smile Chyba nie, wiec....nie przesadzaj.
A nie możesz po prostu zaakceptować, że mimo Twoich oczywistych zalet on jednak szuka kogos z innymi zaletami ? Ze pasuje mu cos zupelnie innego ?
Ty sie non stop krecisz w kołko, nadal nie byłaś u psychologa prawda? Skoro widzisz, że po takim czasie nadal sie nie poprawia czemu w koncu sie do niego nie udasz?

429 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2021-10-31 16:41:52)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

To do Ciebie, i tylko do Ciebie, należy decyzja o tym co i o czym myślisz, czym się "karmisz". Póki co wybrałaś roztrząsanie przeszłości i życie nią. Niektórzy decydują się żyć przeszłością do końca swych dni. Nikt im tego nie zabroni, Tobie także. Twoje życie, Twój wybór, Twoje konsekwencje.


Wielka jest Twa umiejętność przewidywania. Już teraz, dwa miesiące wcześniej, wiesz, że Sylwester będzie dla Ciebie najgorszym dniem. Jak sobie tak założyłaś, takim go uczynisz i takim będziesz go miała. Twoje życie... .


***

KoloroweSny napisał/a:

(...) Skoro widzisz, że po takim czasie nadal sie nie poprawia czemu w koncu sie do niego nie udasz?

W tym szaleństwie jest metoda.

430

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

On znalazł pewnie taka osobe jaka sam jest, niech się prowadzają.
To on ma problem ze sobą.
Ty masz swoje życie i na szczęście wiecej jest dobrych dni, wszystko się ułoży.

431

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Teraz już pójdę, obiecałam sama sobie, że pójdę. Do psychiatry po leki. Po tym jak płakałam od wczoraj i dziś cały dzień już pójdę. Tak nie może być, że rodzina widzi mnie w takim stanie po tylu miesiącach. Spisze sobie wszystko na kartce, nie wydusze z siebie ani słowa na wizycie. Muszę sobie pomoc. Waham się czy może najpierw psycholog.? Mam już kontakt.

Co do tego jakich zalet szukał u niej? Twierdzi, że ona nie jest tak zazdrosna jak ja. Ma na pewno więcej klasy niż ja. Przy ich rozstaniu nie było żadnych pretensji, żadnych dziwnych zachowań tak jak tu. Podejrzewam, że obietnic też nie było wobec niej. Wobec mnie były. Wielokrotne obietnice. Nie bój się, nie zranię cię. Otwórz się. I najważniejszy aspekt finansowy. Wiek. I luz. Ja chciałam od niego więcej niż chcial mi dać. Wielokrotnie robił mi zwyczajnie na złość. Prowokował moja zazdrość o niego. Chodził wszędzie sam. Tu jest inaczej, wszędzie razem. Nie pije, nie przesiaduje w knajpach z kumplami. Jest zafiksowany na niej.

432

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Ja poszłam najpierw do psychiatry, leki dzialaja po ok 3 tygodniach, potem dołożyłam psychologa.
Ratuj sie Asia, szkoda zdrowia, uwierz mi.
Nie szukaj winy w sobie, po prostu jesteś emocjonalna i mocno kochasz, rozumiem Cię.

433

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Skąd wiem, że sylwester taki będzie? Bo przyjdą myśli o nim, o tym jak razem spędzaliśmy święta i sylwestra. Po prostu siedząc sobie wspólnie w domu. A teraz? On będzie z nią. Pójdą razem do ich wspólnej znajomej bądź pójdą na bal. A ja? Będę przed tv z córką. Córka potańczy, ja wypije lampkę szampana i to na tyle. Będziemy na wsi, na której nic się nie dzieje, nawet fajerwerków nie będzie. Bo u nas nikt nie strzela. Już chyba lepiej pójść po prostu spać. A razem zawsze w trójkę pożartowaliśmy, pośmialiśmy się, poszliśmy wspólnie na rynek. Było miło.

434

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Myśli przyjdą? Skąd pewność? Szklana kula?
Jeśli jednak przyjdą, to można puścić je wolno, można je zatrzymać i snuć wizje. Wolny wybór.

435 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-10-31 17:20:41)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Ale jesteście we dwie, jestescie zdrowe, macie siebie. A życie sie ułoży, nikt nie wie co bedzie. Może zaproście jakies dzieciaki, albo dziadków, zebys nie myślała, albo spróbujcie wyjechać gdzieś i zmienic otoczenie.

436 Ostatnio edytowany przez Osoba123 (2021-10-31 17:34:21)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Poza tą całą historią zauważyłam, że zaczęłam rozdrapywac fragmenty swojego ciała. Do krwi. To kolejny powód dla którego powinnam pojawić się u lekarza bo to jest o podłożu psychicznym. Po 3 latach stosowania antykoncepcji pojawiły się pewnie wykwity skórne w okolicach występowania menstruacji. Ja to zaczęłam drapać. Dekolt i plecy są w opłakanym stanie. Buzia na szczęście została w nienaruszonym stanie. Ale plecy i dekolt to rozdrapane miejsce przy miejscu. Znalazłam o zgrozo sposób na rozładowanie emocji. W ogole zaczęłam reagować bardzo impulsywnie. Wszystko mnie wkurza, przeklinam w nieadekwatnych sytuacjach, niewspółmiernie do wydarzenia złoszczę się. Staram się nad tym panować, ale w tej chwili mam ochotę pojechać do lasu i wyrąbać ręcznie wszystkie drzewa. Wyładowac się na czymś. Nie wiem na co jestem taka zła.

437

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

I oczywiście siedzę i wyje.

Co do sylwestra, mieszkamy z dziadkami. Rodzice zazwyczaj idą spać. Każdy gdzieś tam zaprasza swoją bliższa rodzinę bratowe mają siostry ja nie będę się wcinać. Myślałam o wyjeździe, ale nie wiem. Może na jedną noc ,gdzieś, rzeczywiście warto byłoby coś zrobić. Ale to tylko zmiana miejsca, nie zmiana mojego chorego sposobu myślenia. Tam też będę nieszczęśliwa. Podzielę się tym ze swoją córką. Co najciekawsze jeszcze wczoraj sobie myślałam jak najszybciej uciąć ten cholerny ból psychiczny. Gdziekolwiek bym nie pojechała cokolwiek nie zrobiła, nic nie daje mi ukojenia. Zawsze ten sam smutny uśmiech i robienie dobrej miny do złej gry. Ostatnio byłyśmy w dziewczynami w knajpie na spotkaniu, było bardzo miło, i nawet tam nie opuszczały mnie myśli o nim. Nawet już płakać jest mi głupio. Ile można chodzić ze spuchnietymi od płaczu oczami i żeby dziecko oglądało mnie w takim stanie. Wiem to mój wybór. Mogłabym coś zrobic, dziś zawiozłam ciotkę na cmentarz więc wstałam. W innym przypadku najchetniej wcale bym nie wstała.

438

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Już nie mam takiego błysku w oku jak kiedyś, postarzałam się okropnie. Włosy wypadają mi garściami. Mam wrażenie, że zeszczuplałam. Jestem zupełnie inna mentalnie niż kiedyś. Kiedy byłam z nim w tych dobrych dniach trzymały się mnie żarty, po prostu tryskałam szczęściem, to było widać na zewnątrz. Kwitłam. A teraz? Marazm. Sfrustrowanie i żal do wszystkich dookoła.

439

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Koniecznie idź do lekarza i powiedz mu to wszystko,  nie czekaj juz proszę

440

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Nie pytalam w poprzenim poście jakie ona ma zalety, tylko uświadamiałam Ci, ze on szuka czegoś innego.
Ponowie pytanie, dlaczego do tej pory nie byłaś u specjalisty ?

441 Ostatnio edytowany przez Osoba123 (2021-10-31 19:23:33)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Myślałam naiwnie, że samo mi minie, że już się nic nie odezwie, ale pomyliłam się, pewnie mam depresję, lub jakieś inne zaburzenie. Strasznie boję się tego co usłyszę. Przygotuję się, spisze na kartce, bo słowa z siebie nie będę mogła wydusić, łzy będą leciały mi ciurkiem już przed gabinetem, głupio mi strasznie będzie, tak nie odezwać się do lekarza przez gule w gardle? spisze, ale nie wiem co? Historie całą czy moje odczucia, zachowanie? Pierwszy raz idę do psychiatry... Chociaż wizyta pewnie za kilka miesięcy... Wiem co miałaś na myśli, wiem, że tu nie chodziło o szereg moich zalet. Chodziło o niego, o to czego on szukał. Przez 3 lata pasowało mu to co było między nami, a teraz tak nagle coś mu odbiło, że szuka czegoś innego. To po prostu kwestia emocji na nie tym poziomie na którym on by sobie życzył. Zresztą co z nich za związek? Dochodzony, jak dzieci. Kiedy mają ochotę na seks to są razem, a jak nie to już nie widują się. Chore.

442

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

I tak wiem, to samo było ze mną. Tylko z tą różnicą, że myśmy spędzali z sobą więcej czasu. Zakładam.

443

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Zapisz sobie, ale lekarz będzie wiedział o co pytać, sam to poprowadzi, to specjalista.

444

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Tak się jeszcze zastanawiam, czy to normalne żeby tyle czasu tęsknić za człowiekiem, który tak się zachował. Żeby uczucia nie zmieniły się w złość. Przecież ja wiem, gdyby on tylko się odezwał to ja bym pofruneła do niego jak na skrzydłach. On z kolei nie żałuje rozstania ze mną, najpewniej żyje jak pączek w maśle. Przez głowę nawet raz nie przejdzie mu myśl, o mnie. Czytałam tu na forum jeden wątek, pisał go facet w wieku 28 lat, jego zachowania były odzwierciedleniem zachowań T. wobec mnie. I on w wieku 28 lat w dalszych postach był świadom swych deficytow, swego nagannego zachowania wobec partnerki i nie rozumiem facet 28 lat poziom świadomości większy niż u faceta 54 lata? Przecież to ja byłam winna swymi złymi nawykami rozstania z nim. Wirus to też moja wina. Usilnie próbowałam się podzielić choróbskiem z nim.

445

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Nie, to nie jest normalne. Tak samo masochizm, który ciągle uprawiasz. Dlatego czas najwyzszy udać się do specjalisty.

446

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

Myślałam naiwnie, że samo mi minie, że już się nic nie odezwie, ale pomyliłam się, pewnie mam depresję, lub jakieś inne zaburzenie. Strasznie boję się tego co usłyszę. ..

W najgorszym razie usłyszysz to, co piszemy Ci tutaj: Jesteś osobą zaburzoną. Skoro tutaj od tego nie umarłaś, to i u lekarza zawału nie dostaniesz. On zresztą ma wielu pacjentów z zaburzeniami. Więc  i oryginalna tam nie bedziesz.

Zaburzenie sie leczy, więc możesz wyzdrowieć. Twoja wola, Twój wybór.

Możesz kręcić się dookoła jak chomik w klatce, bo widać, że to Ci odpowiada.
Ciężko się czyta ciągle te same śpiewki, jak to z nim było cudownie, a bez niego tragedia. A to kłamstwo, które klepiesz jak zdrowaskę. Nigdy miedzy wami nie było dobrze. Dobrało sie dwoje zaburzonych i kręciło się jak na karuzeli. W trójkącie Kapmana zmienialiscie role z kata na ofiare i opiać od nowa. Wariactwo, choroba, kręciołek z chomikami.

Jeśli chcesz się przestac kręcić jak chomik, to biegiem do psychiatry po leki, a potem do psychologa na kilkuletnia terapię.
Bo ja wymiekam na te Twoje klepanie bzdur, kłamstw i oszukiwania samej siebie.
Zrób to dla siebie i dla córki, bo z niej też wyrosnie chomik.

447

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
KoloroweSny napisał/a:

Nie, to nie jest normalne. Tak samo masochizm, który ciągle uprawiasz. Dlatego czas najwyzszy udać się do specjalisty.

Już pomijając te głupoty, które pisze (a gdzie mam się wygadac z tych wszystkich głupot?) to tesknota za człowiekiem nie jest normalna?

448

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
faja napisał/a:
Osoba123 napisał/a:

Myślałam naiwnie, że samo mi minie, że już się nic nie odezwie, ale pomyliłam się, pewnie mam depresję, lub jakieś inne zaburzenie. Strasznie boję się tego co usłyszę. ..

W najgorszym razie usłyszysz to, co piszemy Ci tutaj: Jesteś osobą zaburzoną. Skoro tutaj od tego nie umarłaś, to i u lekarza zawału nie dostaniesz. On zresztą ma wielu pacjentów z zaburzeniami. Więc  i oryginalna tam nie bedziesz.

Zaburzenie sie leczy, więc możesz wyzdrowieć. Twoja wola, Twój wybór.

Możesz kręcić się dookoła jak chomik w klatce, bo widać, że to Ci odpowiada.
Ciężko się czyta ciągle te same śpiewki, jak to z nim było cudownie, a bez niego tragedia. A to kłamstwo, które klepiesz jak zdrowaskę. Nigdy miedzy wami nie było dobrze. Dobrało sie dwoje zaburzonych i kręciło się jak na karuzeli. W trójkącie Kapmana zmienialiscie role z kata na ofiare i opiać od nowa. Wariactwo, choroba, kręciołek z chomikami.

Jeśli chcesz się przestac kręcić jak chomik, to biegiem do psychiatry po leki, a potem do psychologa na kilkuletnia terapię.
Bo ja wymiekam na te Twoje klepanie bzdur, kłamstw i oszukiwania samej siebie.
Zrób to dla siebie i dla córki, bo z niej też wyrosnie chomik.

Ok, zaburzoną ale w jakim kierunku? Depresja? Bordeline czy jakoś się to pisze? DDA?

Mam za sobą rozwód z przemocą fizyczna w tle. Łącznie z podduszaniem i innymi 'atrakcjami'. Po tym płakałam tylko trochę, zaraz wzięłam się w garść i pokazałam mu gdzie raki zimują. A tutaj ja jestem cały czas na kolanach. Sama czasem myślę co by sprawiło żebym go znienawidziła? Byłoby mi łatwiej

449 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-10-31 21:36:01)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Asia, pisz, ale koniecznie podejmij leczenie i to szybko.
Nie dajesz rady sama sie z tym uporac.

To nie tęsknota za nim ale za bliskością drugiego człowieka, dobrze wiesz, ze ten facet jest emocjonalnie wybrakowany i mial wiele kobiet i pewnie wiele bedzie jeszcze miał,
a Ty cala złość przelewasz na siebie, obwiniając siebie, nawet o tego wirusa, którego na on Tobie zniósł. On Ciebie niszczy, nawet myślenie o nim Cię niszczy.
Znajdz sobie cos dla siebie, jakies zajęcie, które lubisz, moze sport, musisz przerwac tą pętlę (tez byłam w pętli myślenia, wiem jak to jest).
Trzymam kciuki, dasz radę.

Edit: on to pewnie kropla, która przelała czarę, dlatego tak się podłamałas. Dużo przeszłaś.

450

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Z moimi koleżankami próbujemy zmówić się razem na jakąś aktywność, ale czasem trudno nam się śpiąc w jednym terminie.
Bardzo tęsknię za tym żeby ktoś mnie przytulił. W nocy po prostu tulę poduszkę do siebie.
Myśli o nim przychodzą same, nie potrafię sobie jeszcze zracjonalizowac pewnych rzeczy. Czuję się winna, cały czas myślę, że gdybym nie zabrała tych rzeczy to wszystko by się poukładało. To takie bujanie w obłokach bardziej niż realne myślenie.

451 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-10-31 22:11:03)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Asia ? Znacznie bardziej jakoś po ludzku niż Osoba123 .
Aśka wszystko jedno jaką otrzymasz diagnozę to nie wyrok ,ani kara za życie i to czego doświadczyłaś.
Leczyć będziesz emocje ,młoda jesteś dziewczyna to masz szansę nauczyć się nowych naprawdę przydatnych rzeczy z tymi uczuciami i emocjami .
Utknęłaś z jakiegoś powodu na etapie złości i kierujesz ją na siebie ,potrzebujesz uwolnienia od tego żeby pójść dalej i wyzwolić się z roli ofiary.
Tęsknota jest normalna ,ale to co opisujesz o swoich uczuciach to nie tylko to
w Tobie jest wiele rozdarcia i konfliktu ze sobą samą coś z tego przemocowego małżeństwa jeszcze gdzieś w Tobie tkwi nie załatwione.Jestem przekonany zę wiele nadziei okazało się złudnej i poszło w ten toksyczny związek na marne ,tęsknisz też za wyobrażeniami tego człowieka z którym się rozstałaś ,jego obraz masz jeszcze nie pełny w jakiś sposób mam wrażenie że chcesz być wobec niego lojalna i to częściowo trzyma złość w Tobie obwiniasz się za rzeczy irracjonalnie zupełnie .
Tęsknisz za miłością to normalne bo to naturalna potrzeba jest,ale też jednocześnie masz wiele rozczarowania i rozwianych marzeń ,
bólu,który wymaga leczenia a nie tylko uśmierzenia ,to co sobie robisz jest rodzajem autoagresji i jakby samookaleczenia ,samo nie minie jedynie zmienisz na coś innego może.
Nie szukaj już wymówek przed pójściem do lekarza ,bo to część depresji to szukanie i tkwienie w smutku żalu do tego próbujesz się przyzwyczaić i przystosować jak napisano wyżej w jakiś pokrętny sposób do czegoś Ci to potrzebne .

452

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:
faja napisał/a:
Osoba123 napisał/a:

Myślałam naiwnie, że samo mi minie, że już się nic nie odezwie, ale pomyliłam się, pewnie mam depresję, lub jakieś inne zaburzenie. Strasznie boję się tego co usłyszę. ..

W najgorszym razie usłyszysz to, co piszemy Ci tutaj: Jesteś osobą zaburzoną. Skoro tutaj od tego nie umarłaś, to i u lekarza zawału nie dostaniesz. On zresztą ma wielu pacjentów z zaburzeniami. Więc  i oryginalna tam nie bedziesz.

Zaburzenie sie leczy, więc możesz wyzdrowieć. Twoja wola, Twój wybór.

Możesz kręcić się dookoła jak chomik w klatce, bo widać, że to Ci odpowiada.
Ciężko się czyta ciągle te same śpiewki, jak to z nim było cudownie, a bez niego tragedia. A to kłamstwo, które klepiesz jak zdrowaskę. Nigdy miedzy wami nie było dobrze. Dobrało sie dwoje zaburzonych i kręciło się jak na karuzeli. W trójkącie Kapmana zmienialiscie role z kata na ofiare i opiać od nowa. Wariactwo, choroba, kręciołek z chomikami.

Jeśli chcesz się przestac kręcić jak chomik, to biegiem do psychiatry po leki, a potem do psychologa na kilkuletnia terapię.
Bo ja wymiekam na te Twoje klepanie bzdur, kłamstw i oszukiwania samej siebie.
Zrób to dla siebie i dla córki, bo z niej też wyrosnie chomik.

Ok, zaburzoną ale w jakim kierunku? Depresja? Bordeline czy jakoś się to pisze? DDA?

Mam za sobą rozwód z przemocą fizyczna w tle. Łącznie z podduszaniem i innymi 'atrakcjami'. Po tym płakałam tylko trochę, zaraz wzięłam się w garść i pokazałam mu gdzie raki zimują. A tutaj ja jestem cały czas na kolanach. Sama czasem myślę co by sprawiło żebym go znienawidziła? Byłoby mi łatwiej

Przestań znowu robić z siebie ofiarę, bo znowu reagujesz jak chomik.
Wygląda mi to na borderline z autoagresją (bo się okaleczasz fizycznie). Do tego masz ryzykowne zachowania (bo dawałaś się podduszać i wybierasz facetów, którzy Cię strasznie źle traktują).  Już po tym małżeństwie powinnas iść do psychologa, bo zaburzenie nie leczone sie rozwija. I jak widać się rozwinęło, skoro wybrałas faceta, który traktował Cie jak ścierkę i opędzał się od Ciebie, jak od muchy.

Nawet jeśli jesteś borderlein to co? Nie Ty pierwsza, nie ostatnia. To sie leczy i to coraz lepiej. Trudne do wyleczenia, długo trwa terapia, ale to nie zmiany w mózgu, więc dużo będzie zależeć od Ciebie.
Przeczytaj księżkę
Ja, borderline i terapia Agnieszka Rosińska
Borderline: Autoterapia, czyli o sprawach poważnych z solidną dawką autoironii Anka Mrówczyńska
Nienawidze Cię, nie odchodź Jerold J. Kreisman, Hal Straus
Uratuj mnie. Opowieść o złym życiu i dobrym psychoterapeucie Autor:Rachel Reiland

453

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Mnie też widzi się, że jestem bordeline. Ale ja nie popadam co 5 minut w inny nastrój. Tak jak teraz od wczoraj płaczę, tak płaczę. Rozdrapuje jedynie zmiany, które się pojawiają. A ostatnio powstrzymuje się od tego i jest poprawa.

Jeśli chodzi o moje małżeństwo, to było jednorazowe. Raz dostałam za nazwanie go debilem w czasie klotni, a innym razem postraszył, się podduszeniem abym zgodziła się na seks. I tak się nie zgodziłam. Opowiadałam mu o tym wszystkim, że ja się boję. Powiedział, że mam przestać się bać, że on mnie nie zrani więc przepadłam. A mój mąż nie wykazywał żadnych cech zaburzenia. Bordeline to zmiany stricte w osobowości czy problemy z emocjami? Poczytam

454

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Nie mam pojęcia paslawku dlaczego tkwię na etapie złości i dlaczego to wszystko kieruję w siebie, a nie w niego? Jestem zazdrosna, to z pewnością mogę przyznać. Wiem, że on jest niewart niczego. To wiem. A czuje? Zupełnie coś innego. Nie umiem wybaczyć przede wszystkim sobie aby przejść do akceptacji. Zazdrość o niego nie z pozwala mi na akceptację. Nie umiem wyzbyć się tych uczuć.

Już nie będę zapewniać, że pójdę do lekarza. Tym razem będę działać nie mówić.

455

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

Nie mam pojęcia paslawku dlaczego tkwię na etapie złości i dlaczego to wszystko kieruję w siebie, a nie w niego? Jestem zazdrosna, to z pewnością mogę przyznać. Wiem, że on jest niewart niczego. To wiem. A czuje? Zupełnie coś innego. Nie umiem wybaczyć przede wszystkim sobie aby przejść do akceptacji. Zazdrość o niego nie z pozwala mi na akceptację. Nie umiem wyzbyć się tych uczuć.

Już nie będę zapewniać, że pójdę do lekarza. Tym razem będę działać nie mówić.

To odczuwanie jest akurat charakterystyczne w stylu = nienawidzę Cię, nie odchodź. Ta książka jest bardzo dobra w opisie tego zaburzenia. Nienawiść do siebie też pasuje. Samookaleczanie, ryzykowne zachowania, a głównie nadaktywne emocje i zaburzony obraz (czarno-biały) widzenia świata.
poczytaj np. tutaj

http://www.agnieszkarosinska.pl/slow-ki … orderline/

Fajnie, że dopuszczasz już możliwość, że jesteś zaburzona. Teraz przyjmij do wiadomości, że bardzo potrzebna jest psychoterapia. I postaraj się na niej wytrwać. W internecie jest dużo informacji o borderlein, bo jest to częste zaburzenie. I coraz więcej psychologów już dobrze leczy to zaburzenie. Więc masz dużą szansę na w miarę dobre i szczęśliwe życie.

Posty [ 391 do 455 z 825 ]

Strony Poprzednia 1 5 6 7 8 9 13 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Wirus, rozstanie z partnerem

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024