Osoba123 napisał/a:Izabello czy to mi minie? Czy to co teraz czuję skończy się? Wiem, że to brzmi śmiesznie, ale ja jestem po raz pierwszy w takim kołowrotku.
Minie i skończy się, ale nie samo. Będziesz musiała pozwolić, aby się skończyło i minęło.
Osoba123 napisał/a:Czasem ogarnia mnie taka niepohamowana wściekłośc, nie wiem skąd to mi się bierze.
To są emocje. Naturalna reakcja na takie sytuacje. Złość wynika z wielu problemów, odczuwasz ją nie tylko z powodu porzucenia.
Osoba123 napisał/a:W ten czas muszę napisać, aby mi ulżyło. Nie, nie jest to nagminne. Jestem dla niego taka, jaka nigdy nie jestem dla innych na codzień (czyli najgorsza, najbardziej mroczna wersja mnie, wredna, podła używająca brzydkich określeń) potem jestem zła na siebie, mam okropne wyrzuty sumienia i pragnę go przeprosic.
Nie, nie musisz. Wybierasz żeby napisać. Tak decydujesz.
Ja pisałam do szuflady. X zeszytów zapisałam! Potrafiłam siedzieć i pisać godzinami, odhaczając w głowie kolejne punkty o które tak strasznie chciałam go przeczołgać.
U mnie była jeszcze taka sytuacja, że jak postanowiłam wreszcie o rozstaniu, to z kolei on zaczął zabiegać, prześladować mnie i stalkować. I pomimo tego, miałam dodatkowo w środku to samo co i Ty - złość, żal, poczucie straty, tęsknotę.
Nie mogłam się z nim jednak kontaktować, bo zrobiłam to kilka razy i widziałam jaka to jest ogromna i wartka woda na jego młyn. Nawet jeśli napisałam z inwektywami, z pretensjami, podle - to on i tak traktował to jako nawiązanie kontaktu i dopiero po czasie dotarło do mnie, że tym to było w rzeczywistości - rzeczywiście nawiązaniem kontaktu.
Tymczasem teraz, kiedy zdarza mi się pomyśleć o nim, to odczuwam wyłącznie politowanie na myśl o tej żałosnej kreaturze.
Osoba123 napisał/a:Coś mnie powstrzymuje. Nie robię tego. Chyba chciałabym do czegoś go przymusić, nie wiem. Lub chciałabym aby czuł się tak jak ja. Aby było mu mnie żal? Aby tęsknił też?
Tak, tak i jeszcze raz tak. Ty chciałabyś, żeby on do Ciebie wrócił. Chciałabyś, żeby o Ciebie zabiegał, żeby tęsknił za Tobą, żeby rozpaczał, że Cię stracił.
Nie masz tego - więc udajesz, że to masz. Ja też to robiłam.
Kiedy raz na jakiś czas napisał do mnie smsa, opowiadając o tym komuś wzdychałam i przewracałam oczami, że jejku, on się ode mnie chyba nigdy nie odczepi.
Byłam gotowa wybaczyć mu wszystko. Nawet się nie zastanawiałam nad tymi wszystkimi świństwami. Później, z perspektywy czasu myślałam sama o sobie, że musiałam chyba rozum stracić. Że są rzeczy nieodwracalne, i nawet jeśli się je wybaczy - to nic już nie jest takie samo.
Osoba123 napisał/a:Nie wiem, nie zagłębiałam się w swe uczucia ostatnio bo jestem w strasznym rozedrganiu emocjonalnym ze względu na pracę. Moim wielkim wsparciem jest koleżanka po fachu bo już myślałam że odejdę od zmysłów, moja córka i mama.
Korzystaj z tego wsparcia, aby robić małe kroki w stronę OD niego, a nie DO niego. Później, kiedy osoby wspierające widzą, że nie ma żadnych postępów, a ich wsparcie i zaangażowanie jest jak krew w piach, często prowadzi to do rozgoryczenia i do rozczarowań. One zaczynają się zamykać, odwracać, unikać tego tematu.