Wirus, rozstanie z partnerem - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Wirus, rozstanie z partnerem

Strony Poprzednia 1 2 3 4 13 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 825 ]

66

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

Być może to nie było zbyt rozsądne, ale naturalne. Sądzę, że gdyby dotyczyło to Was bezpośrednio też byście poczuły to co ja.

W tym dziale każdy wątek jest założony przez taką osobę. Porzuconą, zdradzoną.
Więc wszyscy doskonale rozumiemy Twoje uczucia.
Jednak na palcach jednej ręki można policzyć reakcje, gdzie ktoś pozwolił sobie na takie eskalacje. Przecież to jest przemoc, agresja.
Nie przypominam sobie, żeby jakikolwiek zdradzony mężczyzna u nas, napisał o tym, że dał żonie w twarz, kiedy siedziała z nowym partnerem w restauracji.

Osoba123 napisał/a:

To nie było żadne śledzenie, siedziałyśmy sobie na ławce. Przechodził obok nas.

No jak nie było śledzenie?

Osoba123 napisał/a:

A poza tym ja nie krzyczałam na całą knajpę

Musiałaś pójść za nimi z dzieckiem do tej knajpy, bo przecież nie zostawiłaś dziecka samego na ławce i nie poszłaś sama. A że poszłaś za nimi do knajpy, to jak to inaczej nazwać? Jeśli nie śledzenie, to chodzenie za nim. I dodatkowo dziecko w tym wszystkim sad
Naprawdę nie masz litości, żeby wciągać córkę do czegoś takiego. Co z tego, że Twoim zdaniem jest już duża i dużo rozumie, skoro to skrajnie negatywne sytuacje? Po co i z jakiego powodu Twoje dziecko ma być świadkiem agresji, takiego zachowania i brać udział w takich sytuacjach? Nie zdajesz sobie sprawy z tego, jakie tą są dla dziecka przeżycia i emocje, jeśli w tak lekki sposób do tego podchodzisz.

Osoba123 napisał/a:

Wstyd powinno być jemu, nie mnie.

Nie, wstyd powinno być Tobie, a nie jemu. On nie zrobił nic wstydliwego w tym momencie. Poszedł z nową partnerką/ dziewczyną/ kochanką - na piwo.
A Ty napadłaś ich ze swoimi złotymi radami, i uderzyłaś go. To Ty powinnaś się wstydzić, że do tego stopnia nie panujesz nad sobą, nad emocjami do tego stopnia, że pozwalasz sobie na takie eskalacje. Sama wykreowałaś i doprowadziłaś do tej sytuacji, przecież raptem kilka dni temu pisałaś jak to sobie wyobrażasz, a teraz udajesz, że to zupełny przypadek:

Osoba123 napisał/a:

wtedy znienacka podchodzę ja, wylewam mu to piwsko na jego (przepraszam za wyrażenie) łeb, on wstaje wrzburzony, ja dokładam mu raz z płaskiej i wychodzę. Pewnie to strasznie głupie. Nigdy nie mialabym odwagi aby zrobić coś takiego, serce by mi z piersi uciekło, a potem bym źle o sobie myślała. Wolę spokojnie żyć, nie czepiać się tego człowieka.

Nie, taka reakcja nie jest normalna i nie powinnaś szukać potwierdzenia, że jest i że zrobiłaś dobrze.
Postępując nadal w taki sposób, ściągniesz na siebie o wiele większe kłopoty. Nawet przez myśl Ci nie przeszło, że on mógł w takiej chwili wezwać policję, ciekawe jak wtedy wyglądałabyś w tym wszystkim, na dodatek z dzieckiem patrzącym na to.

Osoba123 napisał/a:

Mam to w nosie, więcej razy nie podejdę.

Jasne. Aż do następnego razu. Przecież ciągle szukasz sobie pretekstów do kontaktu z nim. I wydaje się, że nie ma dla Ciebie znaczenia jaki to jest kontakt. Inaczej nigdy nie przyszłoby Ci do głowy, żeby jechać na lody koniecznie do jego miejscowości, bo wyłącznie tam są specjalne atrakcje dla dzieci, które to są siedzeniem na ławce.
Dla swojego własnego bezpieczeństwa powinnaś pomyśleć o tym, że posiedzieć na ławce i zjeść lody, możesz z dzieckiem jak najbardziej w swojej miejscowości.

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-07-25 12:45:35)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Nie uderzyłam go tylko powiedziałam krótko kilka zdań. I niczego nie wylałam. Zdaje sobie sprawę, że przy dziecku takich rzeczy sie nie robi. Dziś też tam jadę, dlaczego mam nie jeździć i nie siedzieć na ławce w parku z dzieckiem? Bo niby on, bo będę go wypatrywała? To moja najbliższa miejscowość, lubię to miejsce. On był z nią już za mnie, zdradzał i oszukiwał. Nie umiałabym przejść obojętnie i niech to będzie najbardziej chore na świecie, trudno. Chore raczej byłoby wtedy gdybym wciąż za nimi chodziła kiedy poszli dalej zmieniając miejsce.

Nie przypominam sobie, żeby jakikolwiek zdradzony mężczyzna u nas, napisał o tym, że dał żonie w twarz, kiedy siedziała z nowym partnerem w restauracji

A też został zarażony wirusem? Też siedziała po tygodniu od rozstania z mężem? Gdyby byl honorowym mężczyzna to inaczej by się zachował. Przeprosił. Podziękował. On zawsze tylko mnie wykorzystywał.

68

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

Nie uderzyłam go tylko powiedziałam krótko kilka zdań. I niczego nie wylałam. Zdaje sobie sprawę, że przy dziecku takich rzeczy sie nie robi. Dziś też tam jadę, dlaczego mam nie jeździć i nie siedzieć na ławce w parku z dzieckiem? Bo niby on, bo będę go wypatrywała? To moja najbliższa miejscowość, lubię to miejsce. On był z nią już za mnie, zdradzał i oszukiwał. Nie umiałabym przejść obojętnie i niech to będzie najbardziej chore na świecie, trudno. Chore raczej byłoby wtedy gdybym wciąż za nimi chodziła kiedy poszli dalej zmieniając miejsce.

Facet w końcu będzie się bał z domu wyjść, bo znów napatoczy się na ciebie. Nie uważasz, że jesteś na prostej drodze aby nazwać cię stalkerką? Szkodzisz sobie i nawet nie wysilisz się na refleksję?

Nie rób tego, nie ośmieszaj się i nie krzywdź swojego dziecka. Jest tyle ładnych miejsc do odpoczynku i jeśli znajdziesz dla siebie inne, to tylko pozwoli ci uspokoić myśli i zwyczajnie rozpocząć proces zapominania o byłym.

69

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

Nie uderzyłam go tylko powiedziałam krótko kilka zdań. I niczego nie wylałam. Zdaje sobie sprawę, że przy dziecku takich rzeczy sie nie robi.

Tak, przepraszam. Niedostatecznie uważnie przeczytałam Twoje posty. Nałożyło mi się na siebie to, że pisałaś o tym co chcesz zrobić, a na co nigdy się pewnie nie odważysz, i to, że następnego dnia tak zrobiłaś.

Osoba123 napisał/a:

Dziś też tam jadę, dlaczego mam nie jeździć i nie siedzieć na ławce w parku z dzieckiem? Bo niby on, bo będę go wypatrywała? To moja najbliższa miejscowość, lubię to miejsce.

Oczywiście, że będziesz go wypatrywała i oczywiście, że tylko dlatego tam jeździsz. Po prostu szukasz sobie ciągle pretekstów do jakiegokolwiek kontaktu z nim.

Osoba123 napisał/a:

On był z nią już za mnie, zdradzał i oszukiwał. Nie umiałabym przejść obojętnie i niech to będzie najbardziej chore na świecie, trudno. Chore raczej byłoby wtedy gdybym wciąż za nimi chodziła kiedy poszli dalej zmieniając miejsce.

Przecież poszłaś za nimi smile pisałaś, że minęli Ciebie, kiedy siedziałaś z dzieckiem na ławce, a później że do konfrontacji doszło w knajpie, gdzie oni pili piwo.
Jeśli się nie teleportowałaś z ławki do knajpy, to przecież musiałaś za nimi pójść.

Osoba123 napisał/a:

Nie przypominam sobie, żeby jakikolwiek zdradzony mężczyzna u nas, napisał o tym, że dał żonie w twarz, kiedy siedziała z nowym partnerem w restauracji
A też został zarażony wirusem? Też siedziała po tygodniu od rozstania z mężem?

Nierzadko siedziała jeszcze przed rozstaniem z mężem!

Osoba123 napisał/a:

Gdyby byl honorowym mężczyzna to inaczej by się zachował. Przeprosił. Podziękował. On zawsze tylko mnie wykorzystywał.

A gdybyś Ty była honorową kobietą, to nie przyszłoby Ci do głowy, żeby za nim chodzić i szukać pretekstów do inicjowania i wymuszania "przypadkowych" spotkań z nim.
Kogoś takiego wybrałaś sobie na partnera i pozostawałaś z nim w związku przez 3 lata. Przecież nikt Cię do tej relacji nie przymuszał. On Cię nie szantażował, ani nie nakłaniał przemocą do tej relacji. Co więcej - zrywał z Tobą nie raz.
Nie wykorzystywał Cię przecież na siłę?
Robił wszystko to, na co się zgadzałaś i na co pozwoliłaś.

Problemy między Wami, to problemy między Wami. I między Wami powinniście je omawiać, o ile obie strony mają na to ochotę i czują taką potrzebę.
Uważasz, że to jest usprawiedliwienie na takie zachowanie? Na to, że idziesz za kimś i atakujesz go?
Przecież w ten sposób można usprawiedliwić wszystko. Babcia nadepnie mi na nogę w tramwaju, więc pójdę za nią i zrobię jej awanturę?!

70

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

(...) On zawsze tylko mnie wykorzystywał.

A Ty na to się godziłaś.


Zajmowanie się nim, jego zachowaniem i traktowaniem Ciebie skutecznie oddala Cię od zajęcia się sobą, przyczynami swoich decyzji i swoich zachowań. To z kolei uniemożliwia poznanie i zrozumienie siebie oraz wybaczenie sobie.

71

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Porównanie z babcią uważam, że jest nieadekwatne. To jest nieporównywalne.

72

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Odwet to odwet.

73 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-07-25 13:55:39)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Dziś i tak umówiłam się ze swoją rodziną. Mam odmawiać dziecku bo on tu mieszka. Niech się boi wychodzić, dobrze. Kiedyś pewna eks narobiła mu kilkukrotnie podobnego rabanu. Ze mną chodzil po kątach, ciągle sir ukrywał.

Poza tym wiadomo, że mnie nie zmuszał, ale pi części jesteśmy odpowiedzialni za to jakie uczucia wywołujemy w innych. Po co chciał poznawać moje dziecko? Po co mieszał mi w głowie? Opowiadałam mu, że mam za sobą mało przyjemne doświadczenia.

Wielokropek napisał/a:

Odwet to odwet.

Nie róbcie proszę ze mnie kogoś, kim nie jestem. Babcia to babcia. Co to za porównanie? Nie jestem msciwym człowiekiem. Ale to już było przesadą. Ja nie zasłużyłam na jakąkolwiek dobroć? Nie trzeba było się dla mnie postarać tylko zmieniać mnie na inną? Ja w jego najgorszym momencie życia nie opuściłam go, on kiedy usłyszał diagnozę zostawił mnie na lodzie. Jak tak można? To ja niczego nie byłam warta? Dlaczego?

74

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

Nie róbcie proszę ze mnie kogoś, kim nie jestem. Babcia to babcia. Co to za porównanie? Nie jestem msciwym człowiekiem.

Skoro jedyne co Ci przyszło do głowy po tym, jak zobaczyłaś go z inną kobietą - to to, żeby pójść za nimi i stawiać go do pionu, i wyzłośliwiać się w stosunku do niej - to jednak wskazuje na to, że jesteś mściwa. Albo, że masz duży problem z panowaniem nad swoimi emocjami.

Osoba123 napisał/a:

Ale to już było przesadą.

Nie, to nie było przesadą. Rozstaliście się. On mógłby nawet w 3 minuty po tym jak kazał Ci opuścić swoje mieszkanie iść z inną kobietą na piwo, albo zwisać sobie nago z balkonu i powiewać kalafiorem - i nie byłoby w tym żadnej przesady.

Osoba123 napisał/a:

Ja nie zasłużyłam na jakąkolwiek dobroć? Nie trzeba było się dla mnie postarać tylko zmieniać mnie na inną?

No ale skoro ktoś nie chce być dla Ciebie dobry i nie chce się dla Ciebie starać, to co zrobisz? Uważasz, że on powinien koniecznie odwzajemniać wszystko czym go darzysz, bo tak trzeba? Ileż to mamy tu historii o nieszczęśliwych, nieodwzajemnionych uczuciach. Brak wzajemności zdarza się często.
To, że Ty byłaś dla niego dobra, i że Ty starałaś się dla niego, wcale jednak nie oznacza, że jest to gdzieś nakazane, że on musi zachowywać się i czuć tak samo.
Raczej bardzo dziwne jest to, że mimo braku wzajemności z jego strony Ty uparcie trwałaś w tej relacji tak długo.
Między Wami nie stało się nic, na co byś nie pozwoliła, i czego byś nie tolerowała.
I dodatkowo brak wzajemności nie jest powodem do tego, żeby mieć do kogoś o to pretensje, nękać go albo zastraszać z tej przyczyny.

Osoba123 napisał/a:

Ja w jego najgorszym momencie życia nie opuściłam go, on kiedy usłyszał diagnozę zostawił mnie na lodzie. Jak tak można? To ja niczego nie byłam warta? Dlaczego?

Nie wiemy dlaczego. Co człowiek, to inny powód.
Tutaj masz za sobą 3 lata niestabilnego i niedobrego związku.
Są ludzie, którzy zostają porzuceni i po kilkudziesięciu latach relacji.
Powody tego są i mogą być przeróżne i nie ma tu jednego, uniwersalnego wytłumaczenia. Ludzie robią przeróżne świństwa i podłości.
On nie zostawił Cię na lodzie w momencie w którym dowiedziałaś się o tym, że masz hpv. Przecież Wasz związek od dawna nie był już stabilny, on spotykał się jawnie z innymi kobietami i przecież rozstawaliście się już wcześniej, a po tym wybłagałaś go o powrót.
Nie przedstawiaj sytuacji tak, jakby wszystko między Wami było sielanką, aż tu nagle on ni z tego ni z owego, porzucił Cię w chorobie.

75 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2021-07-25 14:27:00)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

(...) Nie róbcie proszę ze mnie kogoś, kim nie jestem. Babcia to babcia. Co to za porównanie? Nie jestem msciwym człowiekiem. Ale to już było przesadą. Ja nie zasłużyłam na jakąkolwiek dobroć? Nie trzeba było się dla mnie postarać tylko zmieniać mnie na inną? Ja w jego najgorszym momencie życia nie opuściłam go, on kiedy usłyszał diagnozę zostawił mnie na lodzie. Jak tak można? To ja niczego nie byłam warta? Dlaczego?

A kogo z Ciebie zrobiłam? Wzięłaś, bo tak zdecydowałaś, odwet na swym byłym już kochanku i tyle.


Zamiast zastanawiać się nad tym dlaczego tak Cię traktował jak Cię traktował, odpowiedz sobie, dlaczego na takie traktowanie mu pozwalałaś, bo na jego zachowanie, podobnie jak na zachowanie innych osób bezpośredniego wpływu nie miałaś/masz, na swoje - masz. Dlaczego przestałaś (jeśli do tej pory to robiłaś) szanować siebie, cenić siebie? Dlaczego prawa innych przedkładałaś nad własne? [Dlaczego on tak zachowywał się wobec Ciebie? Bo chciał i mógł.]


Chcąc uniknąć podobnych do tej opisanej relacji, poznaj siebie i swoje motywy, także pozostawania w związku z człowiekiem, któremu pozwalałaś na toksyczne zachowania.


By uniknąć nieporozumień.
Współczuję Ci tych trudnych doświadczeń, dlatego też proponuję to, co proponuję. Możesz znaleźć odpowiedź na me pytania samodzielnie, możesz to zrobić korzystając z pomocy psychoterapeuty.
To czy wyciągniesz z kilkuletniej historii wnioski na swój temat zależy wyłącznie od Ciebie, ale konsekwencje tej decyzji poniesie też Twe dziecko.

76

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

To uważacie, że ja jestem wszystkiemu winna. Winna temu, że sobie namieszałam w głowie. Winna temu, że się w nim zakochałam łącząc przyszłość. Nie wiem czemu naiwnie wierzyłam. Chyba nie przyjmowała pewnych oczywistych spraw do świadomości. Nakłamał mi przed rostaniem, że on chce być sam, nic mi nie wyjaśnił. Zero odwagi cywilnej. I tak to prawda, zostawił mnie w obliczu choroby kiedy mu powiedziałam to skwitował pozamiatane. Tak robi dojrzały człowiek?

77

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Droga osobo123,
chodzi o to, żeby nie reagować emocjonalnie, w tym cała tajemnica. Gdy reagujemy emocjonalnie, odsłaniamy się, cokolwiek chciałaś tym pokazać, nie udało się, pokazałaś tylko jedno, że jesteś, jak inne, przewidywalne kobiety, "każda by tak zrobiła na moim miejscu" - nie każda...

Dla niego, każda,
a zatem, mogłaś wstać i odejść, nie reagować w ogóle, i to dało by mu do myślenia..
dlaczego tak zrobiłaś, natychmiast odwróciłabyś sytuację,
to on by się zastanawiał..

a postąpiłaś żenująco, i dla nich, i dla siebie samej,
wielu ludzi może nas upokorzyć, ale po co upokarzać się samemu?

jest taki dowcip, anegdota:
czym różni się lady, od damy?
Lady, w niektórych sytuacjach, zmuszona jest spoliczkować mężczyznę,
Dama, nie dopuszcza do takich sytuacji..

Piszesz, że masz obniżone poczucie własnej wartości,
jedyną sensowną metodą na jej odbudowę, to zniknąć dla świata, dla niego w szczególności..
a powrócić silną..

na tą ławeczkę nawet..

Kogoś, kogo sama uważasz za toksyka, wyrzucasz z własnego życia i nigdy więcej do niego nie piszesz, nie mówisz, nie reagujesz, jednym słowem, drzesz jego zdjęcie w realu..

a skoro, tego nie robisz, to trzymasz go nadal w swoim życiu,
twierdząc jednocześnie, że nie ma powrotu..
mylisz się, powrót jest jak najbardziej możliwy,
ale to nie Ty, a on o tym zadecyduje..

powodzenia:)

78

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

skoro, tego nie robisz, to trzymasz go nadal w swoim życiu,
twierdząc jednocześnie, że nie ma powrotu..
mylisz się, powrót jest jak najbardziej możliwy,
ale to nie Ty, a on o tym zadecyduje..

Nie rozumiem? Wytłumacz mi to proszę. Nie jestem bezwolną istotą. To ja decyduje na wymazanie go z pamięci. Nie mam żadnych jego, wspólnych zdjęć, ani w realu, ani w telefonie. Nie spoliczkowałam go, narobiłam mu wstydu. Do niej nawet słowem się nie odezwałam. Po co? Sobie też wstydu narobiłam,wiem.Może miałam zwiesic głowę i uciec płacząc? Nie jestem mściwa, to było działanie pod wpływem emocji. Rozmawiałam z moją ciocia, ona jest mądra kobieta. Powiedziała mi, że i dobrze i źle zrobiłam. Z jednej strony dobrze, bo mu pokazałam, że mną nie można poniewierać, a z drugiej wiadomo, wstyd,ze mnie wyśmieją. Moja mama powiedziała to samo. I źle i dobrze. Ciocia tylko dodała, że postąpiłam tak bo serce tak mi podyktowało. Nie napisze jak go nazwała. Zna całą historię...

79 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2021-07-25 15:06:00)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

To uważacie, że ja jestem wszystkiemu winna. Winna temu, że sobie namieszałam w głowie. Winna temu, że się w nim zakochałam łącząc przyszłość. Nie wiem czemu naiwnie wierzyłam. Chyba nie przyjmowała pewnych oczywistych spraw do świadomości. Nakłamał mi przed rostaniem, że on chce być sam, nic mi nie wyjaśnił. Zero odwagi cywilnej. I tak to prawda, zostawił mnie w obliczu choroby kiedy mu powiedziałam to skwitował pozamiatane. Tak robi dojrzały człowiek?

Proszę, byś nie przypisywała mi zdań, opinii, których nie napisałam. smile

Od wielu lat unikam słowa "winny' we wszelkich jego odmianach. Czy jesteś odpowiedzialna za swoje decyzje? Tak. Czy jesteś odpowiedzialna za to, że zgadzałaś się na jego traktowanie? Tak. Teraz czas na to, byś znalazła powody, dla których zgadzałaś się na takie traktowanie. On w tych poszukiwaniach nie istnieje, jeśli go przywołujesz, to znak, że niczego w swoim sposobie myślenia i działania zmienić nie zamierzasz. Tylko tyle i aż tyle.
To, że jego zachowanie było toksyczne jest jasne i oczywiste. To, że Twoja reakcja na jego zachowanie była toksyczna, jasnym i oczywistym dla Ciebie nie jest.

Zrozum też, że nikt tu nikogo (z Tobą włącznie) o nic nie oskarża.

Przeglądanie się w lustrze nie zawsze jest przyjemne.

80

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Mnie to rąbie czy wierzysz, czy nie wierzysz.
Dla mnie dojrzałością u człowieka jest to, że się nie daje ponosić emocjom w takiej sytuacji. Jeżeli byłabym na Twoim miejscu, zaproponowałabym dziecku inne alternatywy na spędzanie wolnego czasu tak, żeby nie natknąć się na tego faceta z prostego względu - nie miałabym ochoty oglądać mojego ex tak wcześnie po rozstaniu. I tyle. A to, z kim tam by był i co by robił. Mój ex zdradzał mnie pod koniec związku, a ja nie wywaliłam moich emocji na niego i tą dziewczynę. Jego życie, jego wybory. Karma wróci.

Ty pokazujesz, że nie panujesz nad swoimi emocjami i pokazujesz mu  że rozstanie z Tobą było dobrym wyborem.

81

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Nic nikomu nie przypisuje. Tylko pytam. Skoro on był toksyczny to ja też? Rozumiem, że moja reakcja mogła być nieadekwatna i widzę, że ja też nie jestem ideałem. Ale na Boga, ja nikogo nie zdradzam, nie oszukuje. Tylko do niego podeszłam, szeptem pogratulowałam podając dłoń. A jej kazałam się przebadać. Wiem, że czysta złośliwość. Nie mogłam tego przeboleć

82

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

To uważacie, że ja jestem wszystkiemu winna. Winna temu, że sobie namieszałam w głowie. Winna temu, że się w nim zakochałam łącząc przyszłość. Nie wiem czemu naiwnie wierzyłam.

Nie - że jesteś winna. Ale z całą pewnością jesteś odpowiedzialna za własne zachowanie i wybory.
Za Twoje zachowanie odpowiada nikt inny, a wyłącznie Ty sama.

Osoba123 napisał/a:

Chyba nie przyjmowała pewnych oczywistych spraw do świadomości. Nakłamał mi przed rostaniem, że on chce być sam, nic mi nie wyjaśnił.

To głodne kawałki dla tych, którzy chcą ich słuchać.
- chcę/ muszę trochę pobyć sam
- sam nie wiem co czuję
- jesteś dla mnie za dobra
- nie zasługuję na ciebie
- z kimś innym będziesz szczęśliwsza
- nie mam teraz czasu na związki
to tylko wymówki i wybiegi stosowane wtedy, kiedy ktoś nie chce powiedzieć prawdy.

Osoba123 napisał/a:

Zero odwagi cywilnej. I tak to prawda, zostawił mnie w obliczu choroby kiedy mu powiedziałam to skwitował pozamiatane. Tak robi dojrzały człowiek?

Tak robi człowiek, którego sobie wybrałaś na partnera.
Jeśli uważasz że tak postępują niedojrzali ludzie, to wybrałaś sobie na partnera niedojrzałego człowieka.

Osoba123 napisał/a:

Do niej nawet słowem się nie odezwałam.

czyżby?

Osoba123 napisał/a:

Podeszłam i powiedziałam, że gratuluję, szybko się pocieszyłeś. A Pani niech się lepiej przebada.

Dodatkowo zachowujesz się tak, jakbyś nie przyjmowała do wiadomości, że wiele osób potrafi się zachować w podobnych sytuacjach spokojnie.

Osoba123 napisał/a:

Może miałam zwiesic głowę i uciec płacząc?

Nie przyszło Ci do głowy, że mogłaś po prostu skończyć jedzenie lodów z dzieckiem i wrócić do domu?

Osoba123 napisał/a:

Z jednej strony dobrze, bo mu pokazałam, że mną nie można poniewierać.

Jesteś tego pewna? Przecież pozwalałaś mu poniewierać sobą przez 3 lata, a teraz  uważasz, że kompromitowanie siebie samej, tak jak to zrobiłaś wczoraj - jest pokazywaniem mu, że nie można Tobą poniewierać?
Co byś pomyślała o jakimkolwiek Twoim byłym partnerze, który po rozstaniu napadałby na Ciebie w miejscu publicznym z pretensjami i wymówkami?
Że twardy z niego gość, bo nie pozwala sobą poniewierać i szacun dla niego?
Ja pomyślałabym, że ktoś kto się tak zachowuje, to jakiś zacietrzewiony, godny politowania wariat.

Osoba123 napisał/a:

Skoro on był toksyczny to ja też?

Niekoniecznie. Ale jeśli wchodzisz w toksyczny taniec i nazywasz to miłością - to muszą być jakieś powody, dla których właśnie taki partner i taki związek odpowiadają Ci.

83

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
IsaBella77 napisał/a:
Osoba123 napisał/a:

To uważacie, że ja jestem wszystkiemu winna. Winna temu, że sobie namieszałam w głowie. Winna temu, że się w nim zakochałam łącząc przyszłość. Nie wiem czemu naiwnie wierzyłam.

Nie - że jesteś winna. Ale z całą pewnością jesteś odpowiedzialna za własne zachowanie i wybory.
Za Twoje zachowanie odpowiada nikt inny, a wyłącznie Ty sama.

Osoba123 napisał/a:

Chyba nie przyjmowała pewnych oczywistych spraw do świadomości. Nakłamał mi przed rostaniem, że on chce być sam, nic mi nie wyjaśnił.

To głodne kawałki dla tych, którzy chcą ich słuchać.
- chcę/ muszę trochę pobyć sam
- sam nie wiem co czuję
- jesteś dla mnie za dobra
- nie zasługuję na ciebie
- z kimś innym będziesz szczęśliwsza
- nie mam teraz czasu na związki
to tylko wymówki i wybiegi stosowane wtedy, kiedy ktoś nie chce powiedzieć prawdy.

Osoba123 napisał/a:

Zero odwagi cywilnej. I tak to prawda, zostawił mnie w obliczu choroby kiedy mu powiedziałam to skwitował pozamiatane. Tak robi dojrzały człowiek?

Tak robi człowiek, którego sobie wybrałaś na partnera.
Jeśli uważasz że tak postępują niedojrzali ludzie, to wybrałaś sobie na partnera niedojrzałego człowieka.

Osoba123 napisał/a:

Do niej nawet słowem się nie odezwałam.

czyżby?

Osoba123 napisał/a:

Podeszłam i powiedziałam, że gratuluję, szybko się pocieszyłeś. A Pani niech się lepiej przebada.

Dodatkowo zachowujesz się tak, jakbyś nie przyjmowała do wiadomości, że wiele osób potrafi się zachować w podobnych sytuacjach spokojnie.

Osoba123 napisał/a:

Może miałam zwiesic głowę i uciec płacząc?

Nie przyszło Ci do głowy, że mogłaś po prostu skończyć jedzenie lodów z dzieckiem i wrócić do domu?

Osoba123 napisał/a:

Z jednej strony dobrze, bo mu pokazałam, że mną nie można poniewierać.

Jesteś tego pewna? Przecież pozwalałaś mu poniewierać sobą przez 3 lata, a teraz  uważasz, że kompromitowanie siebie samej, tak jak to zrobiłaś wczoraj - jest pokazywaniem mu, że nie można Tobą poniewierać?
Co byś pomyślała o jakimkolwiek Twoim byłym partnerze, który po rozstaniu napadałby na Ciebie w miejscu publicznym z pretensjami i wymówkami?
Że twardy z niego gość, bo nie pozwala sobą poniewierać i szacun dla niego?
Ja pomyślałabym, że ktoś kto się tak zachowuje, to jakiś zacietrzewiony, godny politowania wariat.

Co się stało, to się nie odstanie.

Uwierzcie mi jego była sprowadzała mu jego baby z którymi był na boku do jego domu i tam mu urządzała awantury. A oni się jeszcze schodzili

84

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

skoro, tego nie robisz, to trzymasz go nadal w swoim życiu,
twierdząc jednocześnie, że nie ma powrotu..
mylisz się, powrót jest jak najbardziej możliwy,
ale to nie Ty, a on o tym zadecyduje..

Nie rozumiem? Wytłumacz mi to proszę. Nie jestem bezwolną istotą. To ja decyduje na wymazanie go z pamięci. Nie mam żadnych jego, wspólnych zdjęć, ani w realu, ani w telefonie. Nie spoliczkowałam go, narobiłam mu wstydu. Do niej nawet słowem się nie odezwałam. Po co? Sobie też wstydu narobiłam,wiem.Może miałam zwiesic głowę i uciec płacząc? Nie jestem mściwa, to było działanie pod wpływem emocji. Rozmawiałam z moją ciocia, ona jest mądra kobieta. Powiedziała mi, że i dobrze i źle zrobiłam. Z jednej strony dobrze, bo mu pokazałam, że mną nie można poniewierać, a z drugiej wiadomo, wstyd,ze mnie wyśmieją. Moja mama powiedziała to samo. I źle i dobrze. Ciocia tylko dodała, że postąpiłam tak bo serce tak mi podyktowało. Nie napisze jak go nazwała. Zna całą historię...


To na kiedy datujesz, wymazaniem go z pamięci?
od dzisiaj? od wczoraj?

Wstydu narobiłaś tylko sobie, nie jemu,
ja rozumiem, impulsywne działanie, ale póki tak reagujesz,
sama nie decydujesz o niczym..

nie trzeba uciekać ze zwieszoną głową i płacząc,
można oddalić się z podniesioną głową i połykać własne łzy..
tak, żeby nikt nie widział..

żeby pokazać komuś, że nami nie można poniewierać.
odcinamy się, sami ustalamy warunki, jakie jegomość musi spełnić, żebyśmy w ogóle go wysłuchały.
kiedy ich nie spełnia - nie istnieje dla nas.

85

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

Uwierzcie mi jego była sprowadzała mu jego baby z którymi był na boku do jego domu i tam mu urządzała awantury. A oni się jeszcze schodzili

Wybacz. Ale to nie jest żaden argument.
To coś jak przysłowiowe skakanie z mostu. Jak Józek skoczy, to Ty też?

86

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

On był toksyczny, bo tak się zachowywał wobec Ciebie. Ty - bo na jego zachowania się zgadzałaś. Oboje jesteście odpowiedzialni za to, jak wasz związek wyglądał.

Resztę pozostawiam bez komentarza.

87

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Kiedy wiesz już, że jesteś uzależniona,
idziesz do lekarza i mówisz:
-Panie, zakochałam się w latarni morskiej, pomóż Pan.

i znad morza, przenosisz się w góry!

hej

88

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Już nie trzeba. Wiem wszytko. Emocje powoli opadają. Płakać mi się chce. Ja już leze, nie trzeba mnie kopać...

89

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Płacz, płacz. Witaj się z rozumem.
I... nikt Cię tu nie kopał.

90

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Moim zdaniem tak, to on był toksyczny. Ale Ty zgadzałaś się na to wszystko i dawałaś się tak traktować - więc pomyśl, dlaczego? Bo chyba dobrze wiesz, że poukładana osoba, nie pozwoliłaby mu przy kolejnym wybryku dłużej tego ciągnąć. Więc wystarczy, że po prostu skupisz się na sobie i odnajdziesz w sobie powód po kiego grzyba tak dlugo ciagnelas relacje. Tylko tyle i az tyle. Musisz miec w sobie nieprzepracowane coś, czas to znalesc.

Kolejna kwestia, rozumiem, że jak ich zobaczyłaś miałaś ogromne emocje, złość, wnerw, płacz i inne. Nie dziwie się. Ale również jak poprzedniczki uważam, że nie powinnaś była reagować. Sama tez bym sie tak w życiu nie zachowała. Nikt Ci nie każe unikać miejsc, gdzie on może być - wiadomo, ale nie szukaj specjalnie/nie chodz za nim jak go spotkasz. Wiesz jak się zdziwi, jak przejdziesz obojetnie, jak go potraktujesz jak powietrze? Polecam smile

91 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-07-25 20:30:35)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

To był jeden jedyny raz kiedy poszłam za nim, nigdy więcej tego nie zrobię. Nie jestem wariatką. Od wczoraj trzyma mnie stres. Nie śpię. Nie jem. Wyląduje przez to wszystko na antydepresantach albo w pokoju bez klamek. Ja z sobą sobie nie daje rady. Nie szukam go specjalnie, ale też nie będę sobie odmawiała miejsc które lubię.

Wielokropek napisał/a:

Płacz, płacz. Witaj się z rozumem.
I... nikt Cię tu nie kopał.

Dzięki.... Jestem razem z rodziną, ledwo powstrzymuje łzy. Nie potrafię o niczym innym myśleć. Wariuje.

92

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Nie powstrzymuj łez, pożegnanie z marzeniami boli, urażona duma i godność - także.
Wbrew pozorom płacz jest jednym ze sposobów radzenia sobie po rozstaniu.
Odplacz, odsmarkaj i zobacz, co jeszcze trzymasz pod tym smutkiem. Daj sobie czas.

93 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-07-25 17:29:28)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

To był jeden jedyny raz kiedy poszłam za nim, nigdy więcej tego nie zrobię. Nie jestem wariatką. Od wczoraj trzyma mnie stres. Nie śpię. Nie jem. Wyląduje przez to wszystko na antydepresantach albo w pokoju bez klamek. Ja z sobą sobie nie daje rady. Nie szukam go specjalnie, ale też nie będę sobie odmawiała miejsc które lubię.

Możesz mieć takie objawy przez jakiś czas jak teraz ,to właśnie bywa skutkiem kontaktu na siłę,pal sześć klasę nie klasę,oceny tego epizodu  ,ale ten kontakt jest na razie dla Ciebie szkodliwy w jakiejkolwiek formie.
Już naprawdę daj sobie z nim spokój ,nie łaź tam gdzie on może być i się kręcić .
Nie planuj takich akcji bo to bywa część toksycznych zachowań to takie dążenie do ulgi przez dowalanie sobie to dowalanie jest Ci nie potrzebne i to ciągłe analizowanie ,nie ma w tym Twojej winy ,ale tylko Ty tak naprawdę decydujesz o swoich uczuciach i co wpływa na ciebie.
Trzymaj się głowa do góry ,taki detoks jest niestety konieczny nie za bardzo da się go uniknąć i uciec przed tym ,ale mija jeżeli nie będziesz siebie rozdrażniać .

94

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Dziewczyno droga. Ja widzę tylko jedną drogę. Do psychiatry po leki na nerwicę i równocześnie na psychoterapię.  Dziecko  to wszystko obserwuje, przeżywa i za chwilę również będzie miało zaburzenia i wymagało terapii.  O ile nie jesteś trollem, bo tkwisz uparcie i w kółko i bezrefleksyjnie powtarzasz to samo, mimo, że wiele wielu mądrych ludzi pisze do Ciebie mądre rady.

95

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Mysza22 napisał/a:

Dziewczyno droga. Ja widzę tylko jedną drogę. Do psychiatry po leki na nerwicę i równocześnie na psychoterapię.  Dziecko  to wszystko obserwuje, przeżywa i za chwilę również będzie miało zaburzenia i wymagało terapii.  O ile nie jesteś trollem, bo tkwisz uparcie i w kółko i bezrefleksyjnie powtarzasz to samo, mimo, że wiele wielu mądrych ludzi pisze do Ciebie mądre rady.

Kupiłam sobie coś na sen w aptece. Ciocia dała mi swoje uspokajacze po śmierci męża. Nie jestem trollem. Dziś jestem w takich nerwach, że po prostu gadam bez ładu i składu. Cały dzień spędziłam z rodziną, ale każdy widział jaka byłam nieobecna. Ja sobie z tym nie poradzę. Nie mogę płakać, nie mogę spać, moja córka to wszystko widzi, mam wyrzuty sumienia, czuję, że się rozjeżdżam psychicznie. Użalam się na sobą. Dno dna. Dziękuję za wszystkie mądre rady. Zaczynam żałować, że wczoraj dałam ponieść się emocjom. Nie wytrzymałam. Moja pierwsza myśl, siedź na ławce. Nie idź nigdzie. A za chwilę ogarnął mnie taki gniew, że nie wytrzymałam. Nie jestem mściwa. Będę nadal sobie tam jeździła. Moja córka bardzo lubi te miejsca. Ja też. Ona się bawi, ja odpoczywam. Nie potrafię skupić swojej uwagi na coś innego niż on. Czuję wewnętrzny chaos. Nie wiem jak mam to jeszcze opisać. Moje logiczne myślenie leży w gruzach. Nie mogę znieść myśli, że on tak szybko się pocieszył. To tak boli

96

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Odłóż uspokajacze od cioci, jeśli chcesz coś takiego brać, idź do lekarza (chyba, że ciocia jest lekarzem).


Nie katuj się ani żałowaniem czegokolwiek, ani rozmyślaniem o tym ... (tu wpisz dowolne inwektywy), za jakiś czas podziękujesz za to, że Cię zostawił, bo tym wyrządził Ci przysługę.
Użalaj się, płacz, szukaj innych uczuć ukrytych pod żalem i... pozwól im minąć. Schowane i ukrywane dojdą do głosu w najmniej odpowiednim momencie (wczorajszy dzień tego przykładem).

Gdy te wszystkie silne emocje miną, poszukaj przyczyn, dla których mimo wszystko byłaś w tym związku.

97

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

Uwierzcie mi jego była sprowadzała mu jego baby z którymi był na boku do jego domu i tam mu urządzała awantury. A oni się jeszcze schodzili

No i co z tego? To nie sprawia, że Twój wybuch był mniejszy i bardziej poważny.

Osoba123 napisał/a:

To był jeden jedyny raz kiedy poszłam za nim, nigdy więcej tego nie zrobię. Nie jestem wariatką. Od wczoraj trzyma mnie stres. Nie śpię. Nie jem. Wyląduje przez to wszystko na antydepresantach albo w pokoju bez klamek. Ja z sobą sobie nie daje rady. Nie szukam go specjalnie, ale też nie będę sobie odmawiała miejsc które lubię.

Nie wylądujesz, uspokój się. Strasznie wpadasz w skrajne emocje, może to pole do przegadania z terapeutą? A akurat możesz sobie przez kilka miesięcy poodmawiać miejsc, w których wiesz, że on może być. Dla zdrowia. Zawsze możesz odkryć nowe, jeszcze lepsze miejsca.

Osoba123 napisał/a:

Kupiłam sobie coś na sen w aptece. Ciocia dała mi swoje uspokajacze po śmierci męża.

Nie bierz leków, których nie przepisał Ci lekarz. Nie bierz uspokajaczy swojej ciotki, nie wiesz, jak na Ciebie zadziałają. Jeżeli czujesz, że potrzebujesz czegoś mocniejszego, to idź do lekarza pierwszego kontaktu i poproś.

98

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Wróciłam do domu. Siedzę i wyje. Przeprosiłam córkę za wszystko, za swój obecny stan psychiczny. Prosiłam aby się nie przejmowała. Staram się nakierować swoje myśli na siebie, dlaczego sobie na to pozwoliłam. Czytam Was i analizuje. Jutro będę mniej to przeżywała, wezmę kartkę i zeszyt. Rozpisze sobie wszystko co mnie bolało postaram się sama sobie odpowiedzieć dlaczego na to sobie pozwoliłam co takiego we mnie się zadziało? Na te chwile pierwsza myśl to strach. Obawa przed byciem samą, potrzeba posiadania świadomości, że jednak kogoś mam, że jestem komuś potrzebna, że w razie W mam z kim gdzieś wyjść i zadzwonić. Łudzące poczucie wspólnoty dusz. Przede wszystkim totalnie błędne szukanie szczęścia na zewnątrz nie wewnątrz. Przecież wiadomo, że jeśli motywacja nie idzie z wewnątrz to jest to domek z kart. Sypnie się przy pierwszym wietrze. Nie wierzę w siebie. Najmniejsze moje potknięcie wymawiam sobie tysiąckroć. Katuje się tym sama, że jestem głupia, jakas niezorganizowana, nieżyciowa. Nie widzę w sobie pozytywów. Taka wydmuszka. I zawsze myślałam tak, skoro on facet starszy ode mnie o 19 lat nie będzie mnie chciał to ktokolwiek inny mnie zechce? Nikt inny, bo nawet ten mnie nie chce. Zawsze czułam się gorsza od innych kobiet, które mają męża. Czułam się niepełnowartosciowa nie wiem dlaczego? Skoro nikt mnie nie chce to coś musi być nie halo. Tkwiłam też w tym bo przywykłam bardzo do niego, dla mnie pójście z kimś do łóżka równa się przywiązanie emocjonalne. Jestem osobą, która szybko przyzwyczaja się do ludzi. Szybko się angażuje, szybko zaczyna mi zależeć, pewnie idealizuje, pokochuje własne marzenia, własne wyobrażenie, idylle, która układam we własnej głowie. Czasami zastanawiam się za co taka kara. Czy to stricte moja wina?

99

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Już znasz powody, dla których trzymałaś się tego...., jak pijany potu. Poszukaj psychoterapeuty i pod jego okiem stań na nogi, dzięki czemu i uwierzysz w siebie, i siebie cenić będziesz.

Dla swego, ale nie tylko, dobra wykreśl ze słownika słowo "wina".

100

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Osobo (czy zechciałabyś może podać imię, żeby nie mówić tak "Osobo"? Bo trochę dziwnie, ale jak nie chcesz to nie podawaj), przede wszystkim nie jesteś gorsza od innych kobiet. Naprawdę uważasz, że to super mieć faceta, który Cię zaraził HPV i zdradzał? Tak realnie patrząc, wiedziałaś, że zdradzał ex, więc teoretycznie mogłaś się spodziewać takich akcji.
Masz nauczkę, żeby popracować nad swoimi emocjami, nad szybkim angażowaniem się, nad przywiązywaniem się. To jest ok, ale nie tak bardzo szybko.

W tym momencie skupiłabym się na Twoim miejscu na tym, żeby jak najszybciej iść do terapeuty, nawet na taką doraźną wizytę. Bo jest Ci bardzo potrzebna po to, żebyś mogła stanąć na nogi i skupić się na dziecku.

101

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Lady Loka napisał/a:

Osobo (czy zechciałabyś może podać imię, żeby nie mówić tak "Osobo"? Bo trochę dziwnie, ale jak nie chcesz to nie podawaj), przede wszystkim nie jesteś gorsza od innych kobiet. Naprawdę uważasz, że to super mieć faceta, który Cię zaraził HPV i zdradzał? Tak realnie patrząc, wiedziałaś, że zdradzał ex, więc teoretycznie mogłaś się spodziewać takich akcji.
Masz nauczkę, żeby popracować nad swoimi emocjami, nad szybkim angażowaniem się, nad przywiązywaniem się. To jest ok, ale nie tak bardzo szybko.

W tym momencie skupiłabym się na Twoim miejscu na tym, żeby jak najszybciej iść do terapeuty, nawet na taką doraźną wizytę. Bo jest Ci bardzo potrzebna po to, żebyś mogła stanąć na nogi i skupić się na dziecku.


Jeśli mam być szczera sama z sobą to dlaczego po takich akcjach z eks byłam z nim, bo on mi mówił że szuka kogoś, kto go pokocha takiego jakim jest, poza tym zazdrość o niego, moja paskudna cecha charakteru. Na początku kiedy mi powiedział że jest po dwóch rozwodach coś mi mówiło abym dała sobie spokój. Ale po chwili zracjonalizowałam, że przecież każdemu należy dać szansę, że to nie oznacza, że jest złym człowiekiem. Już w ten czas byłam oczarowana. Nie myślałam logicznie. Utonęłam w swych marzeniach. Książę, który mnie uratuje. Głupia ja.

102 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-07-25 20:03:23)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Jesteś dobra i wartościową, wrażliwa młoda kobieta, masz dziecko, masz dla kogo żyć. Musisz teraz o siebie zadbać, odpocząć.
To on był zły, skrzywdził Cie bardzo i sprawił, ze tak postrzegasz siebie.
Rozumiem Cie.
Tez mam problemy z poczuciem wlasnej wartości, od zawsze, a po zdradzie meza z mloda dziunia zeskrobywalam je z podlogi... Wszystko zawsze robilam dla innych, nawet jak bylam w ciąży i miałam problemy, to pocieszałam bliskich, ja ich a nie o mnie, itd. I w końcu to wszystko we mnie pękło i załamało sie. ale staram sie kochać siebie, bylam na terapii, biorę tabletki.
Trzymam kciuki za Ciebie.
A tym ze do nich podeszlas to sie w ogóle nie przejmuj, podeszlas i juz, a teraz ich olej, bo sa siebie warci.

103

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

(...) Głupia ja.

Hm... . Konkurs na największego Twego wroga rozstrzygnięty.

104

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Przy HPV  dieta bardzo bogata  w antyoksydanty,  będziesz się też lepiej czuć.  Stosuj czasem jakieś probiotyki,  dieta bogata  w kieszonki,  nabiał  typu kefir  itp,  z tym da się żyć tylko dbaj o siebie. Też psychicznie  musisz to przezwyciężyć,  naprawdę  udaj  się do dobrego psychoterapeuty  i nie obwiniaj się o wszystko,  nie analizuj.  Przeplacz  co masz przeplakac,  oczyść  się w ten sposób i głowa do góry,  pokochaj siebie a żeby to było możliwe  - psychoterapia.  Odżywiaj się zdrowo,  lekka  lub większa aktywność fizyczna,  odpoczynek i zobaczysz,  będzie dobrze.  Czas to Twój sprzymierzeniec,  tylko zaufaj 'przyjacielowi'. Pozdrawiam i ściskam Cię mocno smile

105

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Ania2019 napisał/a:

Jesteś dobra i wartościową, wrażliwa młoda kobieta, masz dziecko, masz dla kogo żyć. Musisz teraz o siebie zadbać, odpocząć.
To on był zły, skrzywdził Cie bardzo i sprawił, ze tak postrzegasz siebie.
Rozumiem Cie.
Tez mam problemy z poczuciem wlasnej wartości, od zawsze, a po zdradzie meza z mloda dziunia zeskrobywalam je z podlogi... Wszystko zawsze robilam dla innych, nawet jak bylam w ciąży i miałam problemy, to pocieszałam bliskich, ja ich a nie o mnie, itd. I w końcu to wszystko we mnie pękło i załamało sie. ale staram sie kochać siebie, bylam na terapii, biorę tabletki.
Trzymam kciuki za Ciebie.
A tym ze do nich podeszlas to sie w ogóle nie przejmuj, podeszlas i juz, a teraz ich olej, bo sa siebie warci.


Dziękuję za słowa wsparcia. To budujące kiedy czytam, że inne kobiety dały sobie rade,to mnie umacnia, że ja też sobie poradzę. Dzisiejsza wizyta w jego mieście generowała we mnie wielki niepokój, lęk, stres aż do objawów somatycznych. W pewnym momencie mdliło mnie. Czułam zaciśnięty żołądek. Cała rodzina jadła, mówią weź, weź, a ja ze nie mogę jeść. Bo nie mogę. Nie odczuwam apetytu. Czuję ciągłe napięcie nerwowe. Dziś po południu szłam po auto żeby ciocia z mamą nie szły na piechotę ten odcinek drogi, szłam i płakałam. Ludzie się patrzyli. Nie znają mnie. Nic sobie z tego nie robiłam. Szłam. Dobrze, że nadal mogę płakać. To znaczy, że jeszcze czuję, oczuwam.

106

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

Dzisiejsza wizyta w jego mieście generowała we mnie wielki niepokój, lęk, stres aż do objawów somatycznych. W pewnym momencie mdliło mnie. Czułam zaciśnięty żołądek. Cała rodzina jadła, mówią weź, weź, a ja ze nie mogę jeść. Bo nie mogę. Nie odczuwam apetytu. Czuję ciągłe napięcie nerwowe. Dziś po południu szłam po auto żeby ciocia z mamą nie szły na piechotę ten odcinek drogi, szłam i płakałam. Ludzie się patrzyli. Nie znają mnie. Nic sobie z tego nie robiłam. Szłam. Dobrze, że nadal mogę płakać. To znaczy, że jeszcze czuję, oczuwam.

Ale dlaczego tak się upierasz, żeby tam codziennie jeździć?
Rozumiem, że lubisz to miejsce, ale ono Ci nie ucieknie. Nic się nie stanie, jeśli nie będziesz tam bywać codziennie przez jakiś czas.
Możesz sobie zrobić miesiąc przerwy, a to miasto się nie zawali w tym czasie.
Po co się sama tak katujesz?

107

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
IsaBella77 napisał/a:
Osoba123 napisał/a:

Dzisiejsza wizyta w jego mieście generowała we mnie wielki niepokój, lęk, stres aż do objawów somatycznych. W pewnym momencie mdliło mnie. Czułam zaciśnięty żołądek. Cała rodzina jadła, mówią weź, weź, a ja ze nie mogę jeść. Bo nie mogę. Nie odczuwam apetytu. Czuję ciągłe napięcie nerwowe. Dziś po południu szłam po auto żeby ciocia z mamą nie szły na piechotę ten odcinek drogi, szłam i płakałam. Ludzie się patrzyli. Nie znają mnie. Nic sobie z tego nie robiłam. Szłam. Dobrze, że nadal mogę płakać. To znaczy, że jeszcze czuję, oczuwam.

Ale dlaczego tak się upierasz, żeby tam codziennie jeździć?
Rozumiem, że lubisz to miejsce, ale ono Ci nie ucieknie. Nic się nie stanie, jeśli nie będziesz tam bywać codziennie przez jakiś czas.
Możesz sobie zrobić miesiąc przerwy, a to miasto się nie zawali w tym czasie.
Po co się sama tak katujesz?

Jezdziłam codziennie bo była w końcu ładna pogoda. Moja córka mogła się pobawić. Obiecałam jej, że gdy będzie ładna pogoda to się wybierzemy. W ciągu tygodnia ciągle lał deszcz. Teraz sama sobie poprzysięgam, będę tam, ale w miejscach swoich. To małe miasteczko, nie da się uniknąć wspólnych miejsc, ale bez głowy prawo, lewo, głowa sztywno na wprost, bez przygarbienia się coby mniej było mnie widać i strachu w oczach.

108

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:
IsaBella77 napisał/a:
Osoba123 napisał/a:

Dzisiejsza wizyta w jego mieście generowała we mnie wielki niepokój, lęk, stres aż do objawów somatycznych. W pewnym momencie mdliło mnie. Czułam zaciśnięty żołądek. Cała rodzina jadła, mówią weź, weź, a ja ze nie mogę jeść. Bo nie mogę. Nie odczuwam apetytu. Czuję ciągłe napięcie nerwowe. Dziś po południu szłam po auto żeby ciocia z mamą nie szły na piechotę ten odcinek drogi, szłam i płakałam. Ludzie się patrzyli. Nie znają mnie. Nic sobie z tego nie robiłam. Szłam. Dobrze, że nadal mogę płakać. To znaczy, że jeszcze czuję, oczuwam.

Ale dlaczego tak się upierasz, żeby tam codziennie jeździć?
Rozumiem, że lubisz to miejsce, ale ono Ci nie ucieknie. Nic się nie stanie, jeśli nie będziesz tam bywać codziennie przez jakiś czas.
Możesz sobie zrobić miesiąc przerwy, a to miasto się nie zawali w tym czasie.
Po co się sama tak katujesz?

Jezdziłam codziennie bo była w końcu ładna pogoda. Moja córka mogła się pobawić. Obiecałam jej, że gdy będzie ładna pogoda to się wybierzemy. W ciągu tygodnia ciągle lał deszcz. Teraz sama sobie poprzysięgam, będę tam, ale w miejscach swoich. To małe miasteczko, nie da się uniknąć wspólnych miejsc, ale bez głowy prawo, lewo, głowa sztywno na wprost, bez przygarbienia się coby mniej było mnie widać i strachu w oczach.

Ciężko uwierzyć w to, że nie możesz zabrać córki w inne miejsce, gdzie nie trafisz na niego. Naprawdę ciężko. Nawet jak żyjesz w małym miasteczku, to dookoła jest sporo małych miasteczek. Poza tym nawet jak jesteś w tym samym miejscu co on, to możesz zachować się z godnością, przełknąć dumę i nie reagować na to, że on tam jest, tylko zająć się dzieckiem, skoro z dzieckiem i dla dziecka tam pojechałaś.

109

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Lady Loka napisał/a:
Osoba123 napisał/a:
IsaBella77 napisał/a:

Ale dlaczego tak się upierasz, żeby tam codziennie jeździć?
Rozumiem, że lubisz to miejsce, ale ono Ci nie ucieknie. Nic się nie stanie, jeśli nie będziesz tam bywać codziennie przez jakiś czas.
Możesz sobie zrobić miesiąc przerwy, a to miasto się nie zawali w tym czasie.
Po co się sama tak katujesz?

Jezdziłam codziennie bo była w końcu ładna pogoda. Moja córka mogła się pobawić. Obiecałam jej, że gdy będzie ładna pogoda to się wybierzemy. W ciągu tygodnia ciągle lał deszcz. Teraz sama sobie poprzysięgam, będę tam, ale w miejscach swoich. To małe miasteczko, nie da się uniknąć wspólnych miejsc, ale bez głowy prawo, lewo, głowa sztywno na wprost, bez przygarbienia się coby mniej było mnie widać i strachu w oczach.

Ciężko uwierzyć w to, że nie możesz zabrać córki w inne miejsce, gdzie nie trafisz na niego. Naprawdę ciężko. Nawet jak żyjesz w małym miasteczku, to dookoła jest sporo małych miasteczek. Poza tym nawet jak jesteś w tym samym miejscu co on, to możesz zachować się z godnością, przełknąć dumę i nie reagować na to, że on tam jest, tylko zająć się dzieckiem, skoro z dzieckiem i dla dziecka tam pojechałaś.


U nas żeby pojechać gdzieś indziej w celu uatrakcyjnienia dziecku wakacji to trzeba dołożyć około 30 km. A tam i tak nie ma tego, co jest tu. Nie będę się już nim zajmować. Teraz i tak tam nie będę jeździć. Wyjeżdżam w góry za tydzień. Z bratem i jego rodzinką. A później? Będę jeździła. Posiedzę sobie z córką, tam gdzie lubi. Będziemy chodzić za rękę jak zawsze, cieszyć się małymi rzeczami.

110

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Aha to gratuluje podejscia, jestes swiadoma ze jak nastepny raz go spotkasz mozesz w to samo miejsce w ktorym jestes teraz?

111

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
KoloroweSny napisał/a:

Aha to gratuluje podejscia, jestes swiadoma ze jak nastepny raz go spotkasz mozesz w to samo miejsce w ktorym jestes teraz?


Jak to w to samo miejsce w którym jestem teraz?
W sensie emocjonalnym?

112

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Tak, dokładnie w tym sensie.

113

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
KoloroweSny napisał/a:

Tak, dokładnie w tym sensie.

Już nie będę się nigdzie rozglądać. Najwyżej zrobię tak, że będę jeździła z córką w to jej jedno ulubione miejsce w którym on się nie pojawi bo to miejsce dla rodzin z dziećmi. Nawet jeśli by się tam pojawił, w tłumie go nie zauważę. Czytam cały czas książkę z polecenia Paslawka. Jestem mniej więcej w połowie. Ciekawa pozycja. Jakbym czytała o sobie. Rozjaśnia wiele rzeczy

114

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

To minie, ale trzeba czasu, mialam objawy somatyczne i napady paniki w miejscach związanych ze zdradą, musiałam wysiadac z tramwaju. A teraz to minelo.
Zaluje, ze nie znalam wcześniej tego forum, bo wszystko robilam zle i krywdzilam siebie, ale wtedy tak czulam i nie umialam inaczej.
Ty tu jesteś, zaopiekowana i jesteś dzielna i poradzisz sobie, on i ta sąsiadka sa siebie warci, niech sie prowadzają,
Ty i córka jesteście najwazniejsze i zasługujecie na dobro i miłość. Pamietaj o tym.

115

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Teraz zaczynam łączyć fakty, jak on mnie oszukiwał i kłamał. Pierwsze to te głodne kawałki, wyszłam na naiwniaczkę roku. Drugie to przecież trzy tygodnie temu prosiłam go abyśmy pojechali nad jezioro wszyscy razem. Zgodził się. W niedzielę mieliśmy jechać, a w sobotę poszedł do sąsiadki na grilla, zostawił u niej telefon. Dzwoniłam do niego od soboty, nie odbierał. W niedzielę rano też nie odbierał. Ona to widziała. Przestraszyłam się. Pojechałam do niego z myślą, że coś się stało, że może nabrał garść antydepresantow, a on w najlepsze spał. Kiedy ze mną rozmawiał, śmiał się do własnych myśli potwierdzając, że był u sąsiadki, a po południu mówiąc, że był w knajpie. Mówił, że zostawił telefon w knajpie. A telefon był u niej. Ja wierzyłam. Jaka ja byłam głupia.

116

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Nie byłaś glupia tylko ufalas i martwiłas sie o niego. Nie myśl tak o sobie.

117

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Na pewno wyczyścił cały dom z resztek moich rzeczy, które tam zostawiłam. Były i tak do wyrzucenia, oprócz jednej opaski do włosów. Pal opaskę. Mieliście rację mówiąc, że to moje podejście do niego było żenujące. Że to kompromitacja. Będzie mi teraz wstyd kiedy kiedykolwiek zobaczę te kobietę na miesicie. I jego też. Już tego nie zmienię. Byłam dziś u przyjaciółki, opowiadałam jej o wszystkim, zawiozłam dzieciom przy okazji zabawki z których moja córka już wyrosła, a są w bardzo dobrym stanie. Mówiła też, że z jednej strony dobrze zrobiłam. Ja też mam takie ambiwalentne odczucia. Raz myślę, dobrze mu tak, a innym razem głupio postąpiłaś. Wstyd mi też bo jeszcze napisałam mu kilka smsow tego wieczoru, że wiem o jego kłamstwach, o grillu u sąsiadki, jak ja zazwyczaj nie przeklinam, rzadko mi się zdarzy to wtedy użyłam kilku brzydkich inwektyw w formie przekleństw, właściwie jednego, ale zaklęłam kilka razy w ramach podkreślenia okoliczności. Przy nim nigdy nie przeklinałam, może zdarzyło mi się raz czy dwa. W domu czasem coś tam, ale to już musiało coś porządnie wyprowadzić mnie z równowagi wtedy było odstresowujace nosz k....

118

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Gdy wybaczysz sobie, wstyd zniknie. smile
A wybaczysz, gdy zaakceptujesz się taką, jaką jesteś faktycznie, z wszelkimi zaletami, ale i wadami.

119 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2021-07-26 16:27:50)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

Na pewno wyczyścił cały dom z resztek moich rzeczy, które tam zostawiłam. Były i tak do wyrzucenia, oprócz jednej opaski do włosów. Pal opaskę. Mieliście rację mówiąc, że to moje podejście do niego było żenujące. Że to kompromitacja. Będzie mi teraz wstyd kiedy kiedykolwiek zobaczę te kobietę na miesicie. I jego też. Już tego nie zmienię. Byłam dziś u przyjaciółki, opowiadałam jej o wszystkim, zawiozłam dzieciom przy okazji zabawki z których moja córka już wyrosła, a są w bardzo dobrym stanie. Mówiła też, że z jednej strony dobrze zrobiłam. Ja też mam takie ambiwalentne odczucia. Raz myślę, dobrze mu tak, a innym razem głupio postąpiłaś. Wstyd mi też bo jeszcze napisałam mu kilka smsow tego wieczoru, że wiem o jego kłamstwach, o grillu u sąsiadki, jak ja zazwyczaj nie przeklinam, rzadko mi się zdarzy to wtedy użyłam kilku brzydkich inwektyw w formie przekleństw, właściwie jednego, ale zaklęłam kilka razy w ramach podkreślenia okoliczności. Przy nim nigdy nie przeklinałam, może zdarzyło mi się raz czy dwa. W domu czasem coś tam, ale to już musiało coś porządnie wyprowadzić mnie z równowagi wtedy było odstresowujace nosz k....

No to miał facet nie najlepszy dzień w swoim życiu big_smile

Dałaś mu popalić, a teraz już dość, basta, finito. Nic nie straciłaś wraz z rozstaniem z tym bawidamkiem, może tylko uratowałas ileś tam lat swojego życia, bo przecież jesteś młoda i wiele jeszcze przed tobą. Tylko popracuj nad swim poczuciem wartości i samooceną, przyda się, na przyszlość. Nie interesuj się facetem tylko dlatego, że wydaje ci się tak malo atrakcyjny dla innych kobiet, że czujesz się przy nim bezpieczna i wartościowa. To, że omijają takiego kobiety ktore poważnie myślą o przyszłości  ma swoje przyczyny, naucz się tego.

Swoją drogą temperamentna z ciebie babka smile

120

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

On od tej strony 'przeklinającej' mnie nigdy mnie nie znał. Pomyśli sobie o mnie niezrównoważona chamka i prostaczka. Wykształcona, ale zero kultury. Pomyśli sobie, że był z kimś, kogo do końca nie znał. I to prawda że to wszystko co się wydarzyło utwierdzi go w słuszności przekonania o zakończeniu relacji ze mną. W końcu jestem nieprzewidywalna. Odbija mi etc... Wczoraj siedząc sobie z bratem pod parasolem chyba też go widziałam, z daleka, on mnie też. Dlatego nie pojechał dalej tą drogą tylko gdzieś skręcił. Przyglądał mi się intensywnie czy ja to ja. Poczułam, że ktoś się na mnie patrzy. Ja to zawsze wyczuwam kiedy ktoś wgapia się we mnie odwróciłam głowę i zobaczyłam jego, w tych jego okularkach na nosie, zawsze je nosił żebym nie widziała na co konkretnie patrzy, a raczej na kogo, nagle znikł z mojego pola widzenia. Serce zaczęło mi tłuc. I to tyle. Pamiętam teraz jak gdziekolwiek wychodziliśmy to widziałam przecież ukratkowe wymiany spojrzeń przez ulicę między nim a sąsiadka. A wracając do tematu wstydu za swoje zachowanie myślałam, aby napisać krótko przepraszam, bez zbędnych tłumaczeń, ale mam wątpliwości. On za nic mnie nie przeprosił, ani za 'pamiatki', ani za całokształt.

121

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Daj spokój z przepraszaniem. Dla ciebie on powinien przestać istnieć. Wykasuj jego numer i odetchnij wreszcie pelną piersią. Przynajmniej spróbuj smile

122

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Jeszcze kiedyś jechaliśmy sobie na rowery razem pojeździć, po wyjściu z posesji mówię skręćmy w lewo tam jest taka ładna uliczka z brzóz, będzie miło tamtędy przejechać. Sąsiadka była na swoim podwórku, wyszliśmy za bramę on mnie puścił pierwsza, skręciłam w lewo, a on w prawo. Dziś wiem, że celowo. Na tamten czas myślałam, że chce się pościgać kto będzie pierwszy w docelowym miejscu. A to wszystko było dokładnie krok po kroku przemyślane.

Co do mojego temperamentu, ogólnie to jestem melancholikiem, rzadko wpadam w gniew, to co myślę to mówię choćby miało zabrzmieć źle. Czasem może zabrzmi to trochę obcesowo, ale pracuje nad formą przekazu werbalnego. Pierwszą reakcja na widok eks z nową Pania był łopot serca i udawana obojętność, zazdrość, ale to zazdrość razy tysiąc to kolejne uczucie. Pierwsza myśl nigdzie nie idę, siedzę, kolejna powiem mu co o nim myślę. Zapanował nade mną mój gniew, same negatywne emocje. Dlatego też w środę dopytywał o moje zdrowie, myślał, że ugłaszcze mnie swoją udawaną troską o mnie, a to zwykłe wyrachowanie było. W środę to on już pewnie był po konsumpcji intymnej z ową Panią. Jak sobie czasem przypomnę opowieści jego przygód, intymnych też, to sama się sobie dziwię jak tak on mógł? Za dnia widywał się ze znajomym małżeństwem, a za nocy wchodził w wiadome relacje z kobietą, bez wiedzy tego męża... Co to za moralność?

123

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Jak dobrze, że masz wątpliwości. smile
I świetnie, że o Tobie kiepsko będzie myślał, bo nie grozi Ci - gdy romans z sąsiadkę się skończy - jego powrót.

124

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Wielokropek napisał/a:

Jak dobrze, że masz wątpliwości. smile
I świetnie, że o Tobie kiepsko będzie myślał, bo nie grozi Ci - gdy romans z sąsiadkę się skończy - jego powrót.

On ma jeszcze jedną eks zakochaną w nim bez pamięci. Tamta też tolerowała zdrady. Jej tak nie poniżał bo to osoba w zbliżonym do jego wieku. Jeszcze w tym roku wysyłała mi smsy z inwektywami. Swoją drogą wytrwała sztuka. Mnie znudziło by się tyle lat interesować tym facetem. Ma się do kogo odezwać, ona tylko na to czeka żeby on to robił. Obstawiam, że to nastąpi lada moment jeśli ta sąsiadka go zostawiła. Zresztą cała ta trójka nadaje się do siebie. Są siebie warci. Zakłamani patrzący na człowieka przez pryzmat wykształcenia, stanu posiadania i ilości zer na koncie. On od zawsze fascynował się kobietami na 'stanowiskach'. Potrzeba podbudowania wątłego ego, brak poczucia bezpieczeństwa, no i jakby otwarta bramka do wyższej klasy społecznej. Kiedyś jak go poznałam nie przywiązywałam większej wagi do ubrań. Miałam kilka swoich ulubionych rzeczy w których chodziłam. Nie miałam potrzeby kupowania czegoś nowego, bo to co miałam w zupełności mi wystarczało. Kiedy zaczęliśmy się spotykać zaczął mi wytykać, jesteś znowu w tym samym, ta sukienka jest brzydka, czemu nie pokazujesz nóg tylko chodzisz w długich sukniach? Mam taką jedną letnią, bardzo ją lubię. Czemu takie kolory? Lubuje się w bieli, szarościach i odcieniach pastelowych, róż i beż. Nie wyróżniam się nadto. Przy nim zaczęłam kupować dużo więcej ubrań, chciałam się mu przypodobać(jakie to było próżne), teraz mam mnóstwo ubrań w których chodzę rzadko. Wiszą w szafie. W ogóle mam mnóstwo ciuchów, ledwo co mieszczę. Przy nim tak się 'odziałam'. Zawsze mi powtarzał, że przy nim się zmieniałam na lepsze, że zrobił ze mnie kobietę (a wczesnej facetem byłam?) rzadko ubierałam sukienki to prawda, ale po co miałam je ubierać? Dziś troszkę inaczej zapatruje się na to niż w dniu gdy go poznałam. Lubię ubierać sukienki sama z siebie. I trochę to prawda, zmieniłam się zewnętrznie. Inne ubrania i inne włosy. W sensie dłuższe. Dla niego. W zasadzie gdybym sama nie chciała to on by niczego na mnie nie wymusił. Ale ubrań już nie kupuje. Wystarczy.

125

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

I zawsze, zawsze wszystko finansowałam sobie sama, on na nic mi nie dawał. Nawet bym nie wzięła.

126 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-07-26 18:26:38)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Nie martw się kochana i nie przepraszaj. Wykasuj tego człowieka ze swojego zycia.
Ja nie radziłam sobie zupelnie, rzucilam biedną gwiazda betlejemska (z doniczka oczywiście) i klęłam jak szewc, a teraz jak o tym myślę, to trochę mi glupio, ale się z tego śmieje.
Jak ubrania pasuja i dobrze sie w nich czujesz, to zawsze jaki plus, najważniejsze zebys dobrze sie w tym czula i robila to dla siebie.
Głowa do góry

127

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Dziękuję za słowa wsparcia. Dzis czytam cały czas książkę 'kobiety, które kochają za bardzo' trochę znów zaczęłam analizować co by było gdybyśmy poszli na terapię, którą proponowałam ostatnio. On się nie zgodził. Zresztą myślę, że i tak nic by z tego nie wyszło, tacy ludzie jak on nigdy nie zauważają swoich błędów, są bardzo egocentryczni. Poza tym on zawsze traktował mnie źle bo byłam o tyle lat młodsza od niego. Nie traktował mnie poważnie. Jak to moja ciocia powiedziała, chodziło mu wyłącznie o seks. Na początku naszej znajomości przyznał mi się, że miałam być tylko na chwilę, a sprawiłam, że zostałam z nim dłużej. Trochę teraz myślę zastanawiam się nad jego motywami, które powodowały nim aby się ze mną związać. Od początku wiedział o różnicy wieku. Chciał się zabawic? Odmłodzić? Sprawdzić jak to jest? Wywołać zazdrość wśród kolegów? Sama nie wiem

128

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

On od tej strony 'przeklinającej' mnie nigdy mnie nie znał. Pomyśli sobie o mnie niezrównoważona chamka i prostaczka. Wykształcona, ale zero kultury. Pomyśli sobie, że był z kimś, kogo do końca nie znał. I to prawda że to wszystko co się wydarzyło utwierdzi go w słuszności przekonania o zakończeniu relacji ze mną. W końcu jestem nieprzewidywalna. Odbija mi etc...

Trudno, stało się i czasu nie cofniesz.
A co on sobie o Tobie pomyśli, to jego problem, a nie Twój.
On Tobie też dostarczył wielu, wielu powodów do tego, żebyś myślała o nim źle.

Osoba123 napisał/a:

Wczoraj siedząc sobie z bratem pod parasolem chyba też go widziałam, z daleka, on mnie też. Dlatego nie pojechał dalej tą drogą tylko gdzieś skręcił. Przyglądał mi się intensywnie czy ja to ja. Poczułam, że ktoś się na mnie patrzy. Ja to zawsze wyczuwam kiedy ktoś wgapia się we mnie odwróciłam głowę i zobaczyłam jego, w tych jego okularkach na nosie, zawsze je nosił żebym nie widziała na co konkretnie patrzy, a raczej na kogo, nagle znikł z mojego pola widzenia. Serce zaczęło mi tłuc. I to tyle. Pamiętam teraz jak gdziekolwiek wychodziliśmy to widziałam przecież ukratkowe wymiany spojrzeń przez ulicę między nim a sąsiadka. A wracając do tematu wstydu za swoje zachowanie myślałam, aby napisać krótko przepraszam, bez zbędnych tłumaczeń, ale mam wątpliwości. On za nic mnie nie przeprosił, ani za 'pamiatki', ani za całokształt.

Nie ma to najmniejszego sensu. Poświęć ten czas raczej na zastanowienie się nad tym, dlaczego ciągle usilnie szukasz sobie pretekstów do tego, żeby się z nim kontaktować.

129

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Poświęć ten czas raczej na zastanowienie się nad tym, dlaczego ciągle usilnie szukasz sobie pretekstów do tego, żeby się z nim kontaktować.

Zastanawiam się nad tym? Nie wiem, staram się nad tym myśleć dlaczego go szukam? Czuje się winna? Czuje, że zrobiłam coś źle? Nie wiem... Tęsknię jeszcze mimo wszystko? Trochę chyba przyzwyczajenie. I ta złość, niezrozumienie dlaczego dla mnie taki był? Kiedyś powiedział mi, że on tylko dla mnie taki jest. Dla nikogo innego, tylko dla mnie. Wypraszanie z domu? Niejednokrotnie. Obcesowe, chamskie i bezczelne zachowanie? Czemu nie? Na początku to ja byłam taką kompletnie zahukaną szarą gąską. Byłam bardzo nieśmiała. Krępowała mnie różnica wieku między nami, bardzo. On był taki autorytatywny, wyglądał tak szlachetnie, z zewnątrz człowiek z wielką kulturą. Nie śmiałam nawet na niego spojrzeć w czasie naszych pierwszych spotkań. Otwierałam się bardzo powoli. On wiedział co ma powiedzieć żebym 'utonęła'. Był taki szarmancki. Ideał. Wszystko potrafił zrobić, ugotować, posprzątać, męskie zajęcia cały dom na jego głowie, praca itd. Traktował mnie jak królewnę, na początku. O wszystko pytał o wszystkim decydowałam ja. Nawet się dla mnie poświęcał. Przyjeżdżał do mnie, do mojej miejscowości rowerem żeby mnie zobaczyć bo się stęsknił. Już wtedy trafił do mojego serca. Miał całe moje serce. Telefony i smsy w ciągu dnia nie miały końca. Chciał wszystko o mnie wiedzieć. Był tak zafascynowany. Pierwszy moment załamania. Próbuję sobie przypomnieć... To po naszym pierwszym pójściu do łóżka. Nie zabezpieczyliśmy się. Ja zawsze miałam wahania hormonalne, on się serio wystraszył. Oboje wiedzieliśmy co robimy. Zostałam oskarzona o celowe działanie. On wciąż widywał się z eks. W końcu poprosił mnie o dwa tygodnie przerwy. Nie zgodziłam się. Rozstalismy się mimo moich protestów. Trzy miesiące przerwy, milczenie obu stron i wielki come back na sylwestra. On się odezwał. Te same emocje, które były na początku. Tym razem ja się zabezpieczałam, nie było wątpliwości. Nie wiem co było nie tak? Styczeń to było pierwsze spotkanie z inną. Podskórnie czułam, że kłamie mówiąc mi, że jedzie do kuzyna. Cały czas w tle były numery jego eks. Starałam się go wspierać, ale bywałam też zazdrosna. Drugie spotkanie to lipiec? Jakoś tak, lato było. Nad wodą. Twierdził że tylko kawa... Portale randkowe to standard. Picie z kumplami na miescie w knajpach też. O większości pewnie nie wiem. Takie odpychanie i przyciąganie. Sinusoida. Traktowanie mnie jak wroga, wielokrotne olewanie, permanentny brak czasu. Był też czas kiedy potrafił mnie przytulić. Raz? Czy maks dwa razy nad ranem na kacu w czasie snu. Nie wiem co ja zrobiłam źle? To kwestia wieku? Są pary podobne do mnie i do niego. Dlaczego ulegać społecznym konwenasom? Nie rozmawiał ze mną nigdy, ściana milczenia. Ja mówiłam o wszystkim o najskrytszych uczuciach, płakałam przy nim. Prosiłam, błagałam wręcz. Robiłam z siebie naprawdę błazna. Nigdy nikogo nie prosiłam o uczucia. Byłam jak żebrak. Dosłownie. Pewnie dlatego stracił szacunek dla mnie. Za bardzo się 'obnażyłam'. Pozwoliłam wejść na głowę prosząc o ciepło, o to żeby mnie nie opuszczał. On zamiatał wszystko pod dywan. Na nic nie odpowiadał. Rzadko coś rzucił, nic nie rozwinął. Nie mówił o uczuciach. Kiedy było między nami dobrze ja mogłam góry przenosić, byłam przeszczesliwa, dziś wiem że to haj, kiedy było źle depresja totalna, frustracja, złość i niechęć. Czasami już mam całkowity mętlik w głowie kto i czemu tu zawinił? Może on chciał czegoś innego, a ja mu to uniemożliwiała uparcie trwając przy nim, w końcu zauważył upływ czasu i powiedział stanowczo basta? Czy po prostu to jego utarte schematy działania od lat? Ja nie byłam pierwsza potraktowana tak przedmiotowo, ale do innych tak się nie odnosił paskudnie jak do mnie.

130

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Jeszcze chciałam dopisać, że na początku nic mu nie mówiłam na jego odżywki do mnie. Nie śmiałam. Po prostu obracałam to w żart. Później już nieco się ośmieliłam aż do nazywania rzeczy po imieniu. Mówiłam mu, że jest wobec mnie bezczelny i chamski. Żeby nie liczył na piękne kłamstwa kiedy widzę jaki on jest. Dużo szczegółów pozapominałam. Były też fajne chwile. Potrafiliśmy razem świetnie się bawić, śmiać się razem. Często gdy gdzieś jechaliśmy on przed ukratkiem wypijał drinka. Przy innych tak nie robił. Wiedział, że ja mogę prowadzić, inne nie chciały, nie mogły?

Posty [ 66 do 130 z 825 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 13 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Wirus, rozstanie z partnerem

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024