Osobo, czytam Twój wątek już od dawna i ucieszyła mnie jego aktualizacja. Założyłam tu konto specjalnie po to żeby się wypowiedzieć.
Jestem bardzo empatyczną osobą, rozumiem że każdy ma swoją wrażliwość, ja również posiadam dużą, a czasem mam wrażenie że za dużą. Zgadzam się jednak z częścią forumowiczek, które mówią Ci że nadal masz obsesję i robisz z siebie ofiarę.
Napisałaś w którymś poście że Twój ex celowo Cię od siebie uzależnił. No nie. Może masz większe do tego skłonności, ale to nie jego wina. To taki typ, facet po 50 z mnóstwem byłych. Czego się spodziewałaś? Jesteś dorosłą kobietą, byłaś mężatką, masz dziecko. Pozwoliłaś sobie nawijać makaron na uszy, ale to nie przez niego. On taki jest, takich kobiet szuka, bo żadna pewna siebie czy ogarnięta dziewczyna nie doszłaby z takim człowiekiem do etapu, w którym Ty doszłaś.
Obwiniasz go o wszystko, a nie powinnaś. On jest jaki jest. Ja jak mam z kimś relację, która mi nie odpowiada to ją kończę. A Ty jako dorosła kobieta wysłuchiwałaś jak nadaje na swoje byłe i z wszystkich robi te złe, ale uznałaś że co? Że jesteś wyjątkowa? No sorki, ale to nie jego wina że jesteś naiwna.
Zastanawianie się jak poradził sobie z samobójstwem syna to nie Twoja sprawa, tak samo jak zastanawianie się co pomyśli o nim szwagier czy szwagierka. A wierz mi, że pewnie im to wszystko jedno. Każdy żyje swoim życiem i żyje jak chce. Po co to w ogóle oceniać?
Cały czas się zastanawiałaś dlaczego nie byłaś wystarczająco dobra. Dla takiego mężczyzny prawdopodobnie żadna nigdy nie będzie. Są tacy ludzie, którzy lubią związki tylko na początku. Jak jest łatwo, pięknie, jesteśmy zachwyceni partnerem i nic nam w nich nie przeszkadza. No ale tak nie wygląda życie, a przy bliższym poznaniu każdy coś traci. Przecież jak kogoś poznajemy i go lubimy to lubimy głównie wyobrażenie o tej osobie, dopiero czas powoduje, że poznajemy drugiego człowieka.
Z tego co piszesz wydajesz się bardzo zawistną osobą, zastanawiasz się nad takimi rzeczami i tak je opisujesz, że ja bym się bała mieć taką znajomą. Nie daj boże coś się nie spodoba to uruchamiasz w sobie takie pokłady nienawiści że moim zdaniem to chore.
Ja rozumiem ból rozstania, zawiedzione marzenia i niezrealizowane plany, które miałaś w głowie. Rozumiem, że szukasz poczucia bezpieczeństwa, cieszyłaś się że przystojny koleś, który wg Ciebie może mieć każdą, spojrzał na Ciebie. No ale taki typ, on spojrzał na Ciebie bo pozwalałaś sobą manipulować, wierzyłaś w kłamstwa, w które żaden dorosły, rozsądny i szanujący się człowiek by nie uwierzył.
Masz obsesję i ona nie ustaje. Twoje analizy są tak przerażające, że ja się zastanawiam czy mnie nie namierzysz po numerze IP. A bałabym się Ciebie spotkać.
Wiem, że nikomu krzywdy nie wyrządziłaś, ale z takiego mroku w głowie nie może wyjść nic dobrego.
Ja Ci życzę wszystkiego dobrego! Odnajdź w sobie siłę, spójrz w lustro i powiedz że jesteś fajną i mądrą kobietą, żyj swoim życiem, szukaj miłości. Ostatnio czytałam fajny artykuł na temat nienawiści. Ona tak samo przywiązuje jak miłość. Warto się tego wyzbyć.
Dla mnie to kosmos, że za kimś takim można "płakać" dwa lata. Nie szanujesz ani siebie ani swojego czasu. Piszesz mądre rzeczy z książek, o połączeniach, o mózgu, podejrzewam że zawodowo pracujesz z dziećmi. Ale tak jakbyś się w ogóle nie ludziach nie znała. Zastanawiasz się czy on był narcyzem, a to nie ma znaczenia. On żyje swoim życiem i dla niego to nie problem. Może poczytaj jakieś książki z zakresu psychologii, ale już nie zastanawiając się jakie Ci się połączenia w mózgu wytworzyły, bo tym samym wiecznie grzebiesz w temacie. Popracuj nad sobą, nad swoją naiwnością, nieumiejętnością rozpoznawania toksycznych zachowań. Spróbuj znaleźć w sobie siłę, bądź silną kobietą nie tylko dla córki, ale przede wszystkim dla siebie. Zrozum, że świat nie jest sprawiedliwy, a ludzie to *** Jak takiego spotkasz na drodze to nie rozpamiętuj latami, to niczemu nie służy.