Osobo nie będę Cię tu oceniać negatywnie, gdyż wiem z jakimi etapami wyjścia z toksycznej relacji się mierzysz. Mniemam, iż właśnie teraz, nie tyle cieszysz się z wolności, ale mówisz o tym w postaci pewnego zaklęcia/samospełniającej się przepowiedni. I masz rację, ta przepowiednia się spełni, ale to jeszcze nie teraz. Część swojego samopoczucia dobrego/złego odnosisz do swojego ex i jego partnerek (szczególnie to drugie jest bardziej niepokojące). Raduje Cię, że mu się nie układa - w porządku, może to nie pora jeszcze na to, żebyś zupełnie ignorowała tego człowieka. Rozumiem też, że nie masz tego poczucia sprawiedliwości, zadośćuczynienia za wyrządzone krzywdy - i tu niestety tego od niego i jego kolejnych partnerek nie uzyskasz. Ale możesz na to spojrzeć z innego punktu widzenia: cieszyć się tym, że już z nim nie jesteś, że udało Ci się uratować, że uciekłaś do przodu.
Nie czytałam całego Twojego wątku (przepraszam, trochę tego dużo), ale pierwszą stronę przejrzałam. Widać, że wychodziłaś z relacji bardzo toksycznej i z zerowym poczuciem wartości i aby uzyskać to najprawdziwsze zwycięstwo będziesz musiała popracować nad sobą wyjątkowo mocno, żeby takie przypadki nie musiały już stawać na Twojej drodze. Najmocniej właśnie nad poczuciem własnej wartości (niestety tego nikt Ci z zewnątrz nie zapewni, musisz uwierzyć w to sama). Wiesz dlaczego uważam, że to poczucie jest niskie? Dlatego, że:
a. porównujesz się i analizujesz z kim się spotyka ex - zauważ jak o nich mówisz z pogardą (pogarda jest ok na tym etapie, którym jesteś, to nic dziwnego), i teraz sobie wyobraź, że ta ex Twojego ex myślała podobnie do Ciebie teraz (oraz jak Ty myślałaś wtedy o niej - nowe partnerki Twojego exa myślą o Tobie podobnie). Te kolejne dziewczyny są mamione dokładnie tak jak Ty. Życzyłabyś sobie takich powtórek z rozrywki w wykonaniu tego faceta? Nie porównuj się czy jesteś lepsza czy gorsza od nich, bo to nie ma sensu. Szczególnie, że on nie jest ekspertem w tej dziedzinie - to zwykły burak. Chcesz być wartościowana przez buraka? Aż tak nisko upadasz?
b. chcesz, aby ex czuł się tak źle jak Ty się czujesz (albo gorzej) - taki akt zemsty. W porządku, masz prawo, ale to Twoje szczęście i Twojej córki powinno być na pierwszym miejscu, a nie "byle tylko ten burak miał gorzej", a Ty oczyszczony kartofelek będziesz chodzić z dumą
. Jeśli uważasz, że to Twoja "liga" i Twój poziom życia na poziomie tego ex, to możesz się do tego porównywać, ale nie miej pretensji, że zawsze będziesz się czuć tym ziemniakiem 
c. tłumaczysz się przed innymi ze szczegółami, co i jak było w danej sytuacji - boisz się, że Ci nie uwierzą, samoutwierdzasz się w przekonaniu, że nie obserwujesz tych perypetii ex z jego exiarami bądź obecnymi - no obserwujesz to, niestety. Ja nie mam pojęcia z kim jest mój ex obecnie, chyba, że dzieci coś powiedzą, że kolejną jakąś dziewczynę taty poznały. Na co odpowiadam "aha, fajnie".
Także odbudowa swojego wewnętrznego ja jest tu niestety kluczowa. Jeśli jesteś na terapii, poproś o pomoc psychoterapeutę. I poczytaj "Moje Dwie głowy", którą to rekomendowałyśmy kiedyś z Ulle. Uważnie się w to wczytaj - nie przeskakuj po rozdziałach w poszukiwaniu rozwiązania, bo go tam nie znajdziesz, ale może zauważysz to zrozumienie, a może nawet Cię olśni.
P.S. Uważam, że BEKA dobrze prawi. Możesz sobie to kiedyś przeczytasz na spokojnie, bez poczucia wytykania Ci błędów (może wyobraź sobie, że mówi Ci to jakiś przyjaciel)
cyt.
Wcześniej jak pisałaś o tym facecie, uzaleznialas swoje szczęście od tego czy w związku jest dobrze, czy nie. Teraz uzalezniasz swoje szczęście od tego, czy on z nią jest, czy nie. Nawet jeżeli z nią nie jest, pamiętam, że raczej swobodnie znajduje sobie panny, więc jak znowu "przypadkiem" będziesz go stalkowała możesz spotkać go z inną i serduszko znowu będzie bolało. Może zajmij się swoją córką? Zdajesz sobie sprawę, że ona przez te wszystkie lata jak byłaś z tym gachem i teraz jak masz nadal niezdrową fascynację uczy się od Ciebie tego, że kobieta bez faceta nic nie znaczy? Taki wzorzec jej przekazujesz.