Wirus, rozstanie z partnerem - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Wirus, rozstanie z partnerem

Strony Poprzednia 1 10 11 12 13 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 716 do 780 z 825 ]

716

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:
Legat napisał/a:
Osoba123 napisał/a:

Hmmm... wydaje mi się, że pisałam o sobie. O swojej córce...

To prawda wydaje ci się. A jak jest?

Osoba123 napisał/a:

Nie życzę ludziom źle, joe cieszy mnie nieczyja krzywda, ale w tym przypadku po prostu chichoczę w środku z jego gadania jak to miał być ktoś, kto go do końca nie zostawi. Jak to się na nim zemściło.

Wybacz, ale wystarczy, że ja wiem jak jest wink Reszta może pozostać milczeniem smile

To po co tu piszesz, skoro i tak masz w nosie to, co Ci odpiszemy, bo Ty wiesz lepiej?:)

Zobaczymy, zobaczymy.

Zobacz podobne tematy :

717

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Lady Loka napisał/a:
Osoba123 napisał/a:
Legat napisał/a:

To prawda wydaje ci się. A jak jest?

Wybacz, ale wystarczy, że ja wiem jak jest wink Reszta może pozostać milczeniem smile

To po co tu piszesz, skoro i tak masz w nosie to, co Ci odpiszemy, bo Ty wiesz lepiej?:)

Zobaczymy, zobaczymy.

W zasadzie dla tej garstki życzliwych mi ludzi i dla siebie samej. Nikt nie każe Wam tego czytać prawda? A Ty Lady Loka popisałaś się swym człowieczeństwem dając mi do zrozumienia w innym wątku, iż powinnam stąd delikatnie to ujmując spadać. Być może w Twoim odbiorze jestem kimś innym niż sądzą o mnie moi najbliżsi lecz wybacz, ale ten problem z moją osobą nie dotyczy mnie, to Twój 'problem'.
Zadziwiające jest jak sądzicie, że wiecie o mojej codzienności i moich uczuciach więcej ode mnie. Oczywiście odnosi się to do domorosłych psychologów, którzy sądzą, że wirtualnie można ocenić każdego po kilku słowach i przypiąć łatkę. Wierz mi gdyby każdy był tak nierozsądnie uczciwy, głupio uczciwy jak ja to swiat byłby lepszym miejscem. Nie jestem złym człowiekiem i nie zrobiłam nigdy nikomu krzywdy z premedytacją. Nie będę się tłumaczyć ze swojej obecności tutaj. Ani z tego co pisze i traktuje to obustronnie.

718

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Zresztą odgrzewając ten temat spodziewałam się zgryźliwych odpowiedzi smile Tylko pytanie brzmi kto z czymś ma wiekszy problem czy ja piszącą zgodnie z tematem ? ponieważ nie jest to temat o mnie i o mojej córce czy ktoś kto odpowiada z przekąsem, sarkastycznie i arogancko ? To miejsce chyba powoli mieni się w miejsce pt wylej swoje wszystkie frustracje na kogoś, kogo nie znasz bo dlaczego by nie ? Zachowanie niektórych osób przywodzi mi na myśl jedną z moich wykładowczyń na uczelni. Silnie sfrustrowaną życiem kobietę, która w każdym przejawie aktywności studentów doszukuje się teorii spiskowych i otwarcie o tym mówi wprawiając nas w osłupienie jednocześnie próbuje nas za coś ukarać, za coś co sobie ułożyła w swojej własnej glowie. Jedyny wniosek jaki się nasuwa to czy wspomniana Pani powinna pracować ze studentami? Pytanie retoryczne smile

719

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Wrzuć na luz. Niby się nie chcesz tłumaczyć, ale się tłumaczysz. Niby on Cię już nie interesuje, ale dalej o nim piszesz. O te sprzeczności chodzi. Sama siebie oszukujesz. Ale to już jak Ci wygodnie.

Ale widać, że temat dalej Cię grzeje mocno.

720

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Lady Loka napisał/a:

Wrzuć na luz. Niby się nie chcesz tłumaczyć, ale się tłumaczysz. Niby on Cię już nie interesuje, ale dalej o nim piszesz. O te sprzeczności chodzi. Sama siebie oszukujesz. Ale to już jak Ci wygodnie.

Ale widać, że temat dalej Cię grzeje mocno.

Tak, jestem ciekawa czy rozstali się (na co wszystko wskazuje) i przyznaje sie do tego, co w tym jest zlego ? Ciekawosc wokół tego tematu nie rzadzi moim zyciem. Nie jeżdżę tam specjalnie. Nie sądzę, abym oszukiwała się, jesli tak to w jakim temacie? Nauczyłam sie nieco przez ostatni czas,  od zawsze trafnie potrafilam odczytywać swoje uczucia, mam świetną intuicję dotyczaca ludzi, rzadko sie myle w realu. Nie potrafię sobie odpowiedzieć jedynie dlaczego tak popłynęłam z nim. Jednak odczuwam znaczną różnicę w tym co było kiedyś jeśli chodzi stricte o mnie a co jest teraz. Rozumiem zaleznosci plynace z uzaleznienia behawioralnego. Tłumaczę się w zasadzie nie wiem po co ? Pewnie dla akceptacji. W końcu każdy z nas jej potrzebuje w każdym środowisku.

721

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

Tak, jestem ciekawa czy rozstali się (na co wszystko wskazuje) i przyznaje sie do tego, co w tym jest zlego ?

Złe jest całe twoje obsesyjne rozmyślanie, tentegowanie, całe to chorobliwe skupienie na nim.

Osoba123 napisał/a:

Ciekawosc wokół tego tematu nie rzadzi moim zyciem. Nie jeżdżę tam specjalnie.

Oczywiście, że nie ciekawość, a obsesja na jego płaszczyźnie rzadzi twoim życiem. Tak bardzo jest ci obojętny i tak bardzo masz go gdzieś, że 98% swojego wpisu o tym, jak to jest ci cudownie bez niego, poświęciłaś jemu. Marny 1% dostał się córce, i marny 1% nowej pracy. Cała reszta to roztrzasanie jego, jemu, o nim, w nim, dla niego. Trzeba być ślepym i głupim, żeby uwierzyć w to, jak to straciłaś nim zainteresowanie już dawno. Uwazasz chyba, że z oszukiwaniem wszystkich innych, pójdzie ci równie łatwo co z soba sama.

Osoba12 napisał/a:

Nie sądzę, abym oszukiwała się, jesli tak to w jakim temacie?

W temacie tego, jak to bardzo jest ci on obojętny. Tymczasem wystarczyłoby, żeby kiwnał na ciebie palcem, a leciałabyś ażby ci buty spadły.

Osoba123 napisał/a:

Nie potrafię sobie odpowiedzieć jedynie dlaczego tak popłynęłam z nim.

Gdybyś poszła na terapię, to już dawno potrafiłabyś sobie na to pytanie odpowiedzieć. Co więcej, nie tylko na to, ale również i na to:

Osoba123 napisał/a:

Tłumaczę się w zasadzie nie wiem po co ?

722

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Dracarys napisał/a:
Osoba123 napisał/a:

Tak, jestem ciekawa czy rozstali się (na co wszystko wskazuje) i przyznaje sie do tego, co w tym jest zlego ?

Złe jest całe twoje obsesyjne rozmyślanie, tentegowanie, całe to chorobliwe skupienie na nim.

Osoba123 napisał/a:

Ciekawosc wokół tego tematu nie rzadzi moim zyciem. Nie jeżdżę tam specjalnie.

Oczywiście, że nie ciekawość, a obsesja na jego płaszczyźnie rzadzi twoim życiem. Tak bardzo jest ci obojętny i tak bardzo masz go gdzieś, że 98% swojego wpisu o tym, jak to jest ci cudownie bez niego, poświęciłaś jemu. Marny 1% dostał się córce, i marny 1% nowej pracy. Cała reszta to roztrzasanie jego, jemu, o nim, w nim, dla niego. Trzeba być ślepym i głupim, żeby uwierzyć w to, jak to straciłaś nim zainteresowanie już dawno. Uwazasz chyba, że z oszukiwaniem wszystkich innych, pójdzie ci równie łatwo co z soba sama.

Osoba12 napisał/a:

Nie sądzę, abym oszukiwała się, jesli tak to w jakim temacie?

W temacie tego, jak to bardzo jest ci on obojętny. Tymczasem wystarczyłoby, żeby kiwnał na ciebie palcem, a leciałabyś ażby ci buty spadły.

Osoba123 napisał/a:

Nie potrafię sobie odpowiedzieć jedynie dlaczego tak popłynęłam z nim.

Gdybyś poszła na terapię, to już dawno potrafiłabyś sobie na to pytanie odpowiedzieć. Co więcej, nie tylko na to, ale również i na to:

Osoba123 napisał/a:

Tłumaczę się w zasadzie nie wiem po co ?

Nie sądzę, abym myślała o nim obsesyjnie. Nie zajmuje się tym na codzień. To w ogóle jest głupie, że muszę się z tego tłumaczyć. Napisałam tu po około roku od ostatniego razu.
Co do zainteresowania to właściwie nie straciłam zainteresowania nim jako człowiekiem. I to jest nienormalne? Co ma do tego moja córka i moja praca i ja? Nie rozumiem ... gdybym pisała tu raz w miesiącu ekscytując się zarazem coś w stylu byłam pod jego domem, paliło się światło u niego i u niej też, nie są z sobą. Oł je, jak się cieszę, natomiast w kolejnym tygodniu napisalabym o nie, bylo ciemno gdzies sa razem. To mogłoby być dziwne, niepokojące.

I nie, nie poleciałabym do niego, jest dla mnie za stary i za pstry. Jego nieszczęście sprawia, że myślę dobrze mu tak, ma odpłacone pięknym za nadobne, życzę mu źle, ale już nie jestem o niego zazdrosna z kimkolwiek by był do kogo by nie wrócił. Wiem, że to straceniec.

A dlaczego tłumaczyłam się odpowiedziałam sobie sama poniżej. Co do terapii, jestem cały czas w terapii. Nie potrzebuje pisać na ten temat jeśli to nie dotyczy bezpośrednio sedna tematu. To też nie jest temat o mojej córce, ani o mnie.

723

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Kogo Ty chcesz oszukać, nas możesz ale siebie? I w dalszym ciagu nie bylas na terapii, masz to na własne życzenie.

724

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
KoloroweSny napisał/a:

Kogo Ty chcesz oszukać, nas możesz ale siebie? I w dalszym ciagu nie bylas na terapii, masz to na własne życzenie.

Ok, niech będzie smile Oszukuję samą siebie, próbuję ( z marnym skutkiem) oszukać też Was. Wydało się... mój wizerunek ofiary runął na pstryk big_smile dziwnym trafem funkcjonuje w nowej pracy, dziwne, że z obsesyjnym zachowaniem na tle eks moja dyrekcja jest skłonna przedłużyć mi umowę bo przecież powinnam przez conajmniej 8h sterczeć pod jego chatą, a nie być w pracy i koncentrować się na swoich zadaniach. Jako matka powinni zabrać mi dziecko pozbawiając praw do niej ponieważ jedyną mą miłością jest eks o którym namiętnie piszę nagminnie w internecie zachwycając się jego walorami estetycznymi i emocjonalnymi (okaz kurna jakich mało) I na końcu powinnam całkowicie zaniedbać swój rozwój w kwestii społecznej i zawodowej i egzystencjalnej ponieważ mój focus kończy się na popapranym gościu, który zabrał mi przez swoją niezmierzoną głupotę kilka lat mojego cennego czasu ...

725

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Ohohoho i dlatego próbujesz nam cokolwiek udowadniać, pisząc wyjaśnienia na kilka stron. Twoj wizerunek nie runął a wręcz nie ruszył z miejsca, mimo upływu czasu.

726

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
KoloroweSny napisał/a:

Ohohoho i dlatego próbujesz nam cokolwiek udowadniać, pisząc wyjaśnienia na kilka stron. Twoj wizerunek nie runął a wręcz nie ruszył z miejsca, mimo upływu czasu.

Tak to takie sztuczne bicie piany, zupełnie bezsensu. Nie mam się z czego tłumaczyć, śmieszy mnie to pisanie o moim rychłym powrocie włącznie ze zgubieniem obuwia. Uważam, że jest to niesprawiedliwe, a od czasów ostatniej pracy bardzo razi mnie niesprawiedliwość w każdej odmianie.

727

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Osobo niestety dołączam do grona osób które widzą ze temat tego pana jest nadal mocno żywy w Twoim życiu. To się poprostu wyczuwa czytając Twoje posty. Nie mam zamiaru mówić ze nie masz prawa czuć jeszcze czegoś do niego, czy tez że nie masz nawet prawa zyc jego sprawami. To Twoje życie i Twoje wybory. Mam jednak prawo i ja i inni a forum napisać ze nie kupujemy Twojego ozdrowienia z tej relacji. Bo na pewno jestes w lepszej formie niż byłaś. To cieszy. Ogarnęłaś pracę, z dzieckiem mas fajną więź ale nadal jesteś na emocjonalnej smyczy tego gościa. Gdyby tak nie było to byłoby Ci obojetne co z kim kiedy robi, czy jest sam i pije pod płotem itp. Nienawiść i satysfakcja z tego ze jest mu zle to nadal bardzo silne uczucia swiadczace o tym ze przeszlosc bardzo w Tobie siedzi. Nie oznacza to wcale ze musisz z tego powodu zawalić pracę i codzienne życie. Jesteś inteligentną kobieta i wiesz ze to tak nie wygląda więc po co takie argumenty ze gdybyś miała obsesję to stałabyś pod jego oknami i nic innego nie robiła. Można mieć obsesję ale nadal funkcjonować w miarę normalnie szczególnie gdy jest się samotna matka. To się nazywa poczucie odpowiedzialności i Ty je miałaś i masz nadal. Nie oznacza to jednak ze ten facet jest Ci obojętny. Chciałabyś bardzo zeby tak było. Niestety od  napisania ze tak jest nie stanie się to faktem ani dla nas ani dla Ciebie samej. Ale życzę Ci by kiedyś tak właśnie było.

728

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
feniks35 napisał/a:

Osobo niestety dołączam do grona osób które widzą ze temat tego pana jest nadal mocno żywy w Twoim życiu. To się poprostu wyczuwa czytając Twoje posty. Nie mam zamiaru mówić ze nie masz prawa czuć jeszcze czegoś do niego, czy tez że nie masz nawet prawa zyc jego sprawami. To Twoje życie i Twoje wybory. Mam jednak prawo i ja i inni a forum napisać ze nie kupujemy Twojego ozdrowienia z tej relacji. Bo na pewno jestes w lepszej formie niż byłaś. To cieszy. Ogarnęłaś pracę, z dzieckiem mas fajną więź ale nadal jesteś na emocjonalnej smyczy tego gościa. Gdyby tak nie było to byłoby Ci obojetne co z kim kiedy robi, czy jest sam i pije pod płotem itp. Nienawiść i satysfakcja z tego ze jest mu zle to nadal bardzo silne uczucia swiadczace o tym ze przeszlosc bardzo w Tobie siedzi. Nie oznacza to wcale ze musisz z tego powodu zawalić pracę i codzienne życie. Jesteś inteligentną kobieta i wiesz ze to tak nie wygląda więc po co takie argumenty ze gdybyś miała obsesję to stałabyś pod jego oknami i nic innego nie robiła. Można mieć obsesję ale nadal funkcjonować w miarę normalnie szczególnie gdy jest się samotna matka. To się nazywa poczucie odpowiedzialności i Ty je miałaś i masz nadal. Nie oznacza to jednak ze ten facet jest Ci obojętny. Chciałabyś bardzo zeby tak było. Niestety od  napisania ze tak jest nie stanie się to faktem ani dla nas ani dla Ciebie samej. Ale życzę Ci by kiedyś tak właśnie było.

Może i rzeczywiście coś jest na rzeczy. Ale tak czy inaczej uczucia nie są tak silne jak kiedyś. Nie jestem już autentycznie zazdrosna. W tej knajpie naprawdę widziałam go przypadkiem. Wracałam z córka z kina, szłyśmy na lody i ciastko do kawiarni. Spędziłyśmy wtedy fantastyczny weekend, nie pamietam kiedy ostatnio czułam się tak jak wtedy, wolna i szczęśliwa mimo padającego deszczu byłyśmy razem, obie cieszyłyśmy się swoją obecnością i chwilą.  Nie jeżdżę tam gdzie on mieszka, nie funduje sobie samej stanu lękowego jaki nadal mam w jego miejscowości. Rozumiem poprzednie osoby i ich odczucia, rozumiem także Ciebie feniks35 i z całą pewnością mogę powiedzieć, że zapamiętałam Ciebie i kilka innych osób jako obiektywnych ludzi, piszących to co myślą, ale bez ataku, bez ironii, bez sarkazmu. Pamiętam, że przez cały temat (czasami do niego wracam) Twoje wpisy i kilku innych osób podnosiły mnie bardzo na duchu. Czytając Ciebie nie czuje się obśmiana, czuję, że w takiej formie i takim stylu mogłabym rozmawiać godzinami i dziękuję Ci za to, że potrafisz powiedzieć co myślisz w przyjazny sposób. Być może rzeczywiście coś się tli, ale to nie jest zdecydowanie to co było dawniej. Kiedy jest mi gorzej wracam do listy krzywd Pani Kasi Loreckiej, przypominam sobie wasze wpisy z których zrobiłam sobie koła ratunkowe w postaci zrzutów ekranu. Gdybym chciała to dawno mogłabym pocieszyć się kimś innym na zasadzie jak to było?  Łatki czy jakoś tak. Mnie jest dobrze i wygodnie tak jak jest teraz. Zdaję sobie sprawę, że nawet negatywne uczucia świadczą o żywym zainteresowaniu. To są drobne momenty kiedy raz na jakiś czas pomyślę co u niego. To samo dotyczy moich eks z czasów panieństwa. Zastanowię się co się z nimi obecnie dzieje i to nie jest jakaś obsesja. Po prostu zwyczajna myśl która pojawia się i znika. Nie myślę o tym non stop.

729

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Cieszę się, że jest lepiej Osobo. Naprawdę. Wyczuwa się w Twoich postach że już nie traktujesz samej siebie jak jakiegoś człowieka kategorii B, który nie zasługiwał widocznie na uczucie "takiego wspanialego" człowieka. To, że już autentycznie zrzuciłaś go z piedestału super faceta to naprawdę duży krok na plus. Tylko jeszcze mimo tej świadomości że on nie jest wart Twoch uczuć nie umiesz do końca się ich pozbyć. To Cię wkurza,nie godzisz się na to, bardzo chesz żeby stał Ci się obojętny. Ja wierzę że tak będzie ale jeszcze nie dziś i nie jutro. Ja bym z tymi uczuciami nie walczyła ani nie negowała ich. Niech sobie przychodzą i odplywają same  bez negowania ale i bez dokarmiania. Wtedy pozwolisz im najzdrowiej i najskuteczniej umrzeć naturalnie.

730

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Dobrze, to może na skróty, może ta metoda pomoże ci zrozumieć.

Ty i twój ex, który cię nic nie obchodzi:
- wiesz, że rozstał się ze swoja partnerka
- wiesz, że nie spędzali razem wigilii
- wiesz, że każde z nich siedzi w swoim mieszkaniu
- wiesz, że on w niedzielne popołudnia pija samotnie piwo w knajpie
- wiesz, że to jego partnerka go porzuciła

I dla porównania ja i mój ex, który mnie nic nie obchodzi:
- nie mam nawet pojęcia, czy on jeszcze żyje

731 Ostatnio edytowany przez BEKAśmiechu (2023-02-27 07:20:54)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Zrozum, że człowiek wyleczony z zainteresowania drugą polówką ma głęboko w dupie co ta osoba robi, a ty byłaś w Wigilię "przypadkiem" pod jego domem i domem jego kobiety. Może spotkali się po tym jak odjechałaś i bzykali cały wieczór? "Przypadkiem" widziałaś go w knajpie jak wypija koleje piwo, "przypadkiem" wiesz, że 1,5 roku nie pił samotnie do tego dnia... Chce ci tylko napisać, że twoja córka widzi to wszystko i się uczy, koduje sobie w głowie jak mamusia zrobiła z siebie niewolnika faceta, który totalnie ma na nią wyjebane. Cieszysz się teraz i triumfujesz nie dlatego, że układasz sobie relacje z córką, czy znajdujesz w nowej pracy. Cieszysz się, bo wydaje Ci się, że kobieta go rzuciła i jest sam.

732

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

A ja Ciebie, Asiu, rozumiem. Choćby inni pluli za to, daje to satysfakcję. Nie darmo kiedy Brad Pitt i Angelina Jolie się rozstali, ludzie pisali, że Jennifer Aniston otworzyła szampana. Nie ma to nic wspólnego z obsesją na temat eks.

733

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Dracarys napisał/a:

Dobrze, to może na skróty, może ta metoda pomoże ci zrozumieć.

Ty i twój ex, który cię nic nie obchodzi:
- wiesz, że rozstał się ze swoja partnerka
- wiesz, że nie spędzali razem wigilii
- wiesz, że każde z nich siedzi w swoim mieszkaniu
- wiesz, że on w niedzielne popołudnia pija samotnie piwo w knajpie
- wiesz, że to jego partnerka go porzuciła

I dla porównania ja i mój ex, który mnie nic nie obchodzi:
- nie mam nawet pojęcia, czy on jeszcze żyje

Ale ja doprawdy nie jeżdżę tam, nawet jeśli to nie pojawiam się pod jego domem celowo tak jak kiedyś, aby zobaczyć zgaszone światło u niej lub u niego i zdołować się jeszcze bardziej. Zdystansowałam się od tego. Sama sobie przeprowadziłam 'pranie mózgu' za pomocą dobrych książek. Terapia tez bardzo mi pomogła, unaoczniła mi, że jestem spoko. Jestem normalna i mam prawo do swoich reakcji do swoich uczuć, które przeżywam we własnym stylu z własną intensywnością i szczerze sobie współczuję, że mimo tylu przeżyć ja brnę do góry, byc może inna inny  na moim miejscu pewnie popadł(a)by w jakiegoś typu kompulsywne zachowania. Dzięki terapii wiem, że nie potrzebuje odpowiedzi na poszczególne ( dziś myślę,że kompletnie idiotyczne) pytania, nie czuje się gorsza od niej,nie czuje jakbym straciła złoto. Pracuje cały czas nad sobą, czasem z górki czasem pod, ale przynajmniej w zgodzie z sobą i z czystym sumieniem (nie wliczając wiązanek, które dostał ode mnie hihi). Mogę patrzeć w lustro.

734 Ostatnio edytowany przez Osoba123 (2023-02-27 18:52:07)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
BEKAśmiechu napisał/a:

Zrozum, że człowiek wyleczony z zainteresowania drugą polówką ma głęboko w dupie co ta osoba robi, a ty byłaś w Wigilię "przypadkiem" pod jego domem i domem jego kobiety. Może spotkali się po tym jak odjechałaś i bzykali cały wieczór? "Przypadkiem" widziałaś go w knajpie jak wypija koleje piwo, "przypadkiem" wiesz, że 1,5 roku nie pił samotnie do tego dnia... Chce ci tylko napisać, że twoja córka widzi to wszystko i się uczy, koduje sobie w głowie jak mamusia zrobiła z siebie niewolnika faceta, który totalnie ma na nią wyjebane. Cieszysz się teraz i triumfujesz nie dlatego, że układasz sobie relacje z córką, czy znajdujesz w nowej pracy. Cieszysz się, bo wydaje Ci się, że kobieta go rzuciła i jest sam.

Bekosmiechu wigilia to nie był przypadek, odwoziłam ciotkę, przejechałam z ciekawości. Od wigilii byłam tam może 3 razy ? Nie przejeżdżając obok jego domu. A knajpa wierz lub nie już mi to obojętne to seriously kompletne zrządzenie losu, totalny przypadek i to wyłącznie dlatego zauważyłam gdyż odwróciłam się do tyłu w jakimś celu. Ujrzałam go w witrynie i tyle.
Co do stwierdzenia, że on nie pił przez 1,5 roku to rękę daję sobie odrabiać (i nogę też), że on zżłopał ile fabryka daje. Weekendy należały do niego i butelek w towarzystwie szklanki albo i bez szklanki. Z nią czy bez niej odbywało się rytualne, tradycyjne spożycie dużej ilości wysokorporocentowych trunków. Tylko tym razem (a o tym mu wspominałam kiedy jeszcze z nim byłam) pojawił się nowy styl zachowania po spożyciu. Problem z agresją który eskalował w problemy z prawem o których sam mi opowiedział, na co ja odparłam co ? Nie ma przy sobie swojego anioła stróża to dzieją się takie rzeczy... cudem podobno z tego wyszedł, cudem nie trafił za kratki. Taki jest grzeczny i tak nie pije. A co do szumnego bzykania pominę to kurtyną milczenia. Alkohol wypalił mu nie tylko szare komórki.

735

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Noble napisał/a:

A ja Ciebie, Asiu, rozumiem. Choćby inni pluli za to, daje to satysfakcję. Nie darmo kiedy Brad Pitt i Angelina Jolie się rozstali, ludzie pisali, że Jennifer Aniston otworzyła szampana. Nie ma to nic wspólnego z obsesją na temat eks.

Ufff, dzięki smile chociaż jedna jedyna osoba, która rozumie stan mojej satysfakcji po ich rozstaniu. Zbyt dużo przypadków naraz, aby sądzić, że wciąż są razem. Szampana nie otworzyłam (jeszcze), ale satysfakcja nie do opisania.

736 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-02-27 20:05:21)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Noble napisał/a:

A ja Ciebie, Asiu, rozumiem. Choćby inni pluli za to, daje to satysfakcję. Nie darmo kiedy Brad Pitt i Angelina Jolie się rozstali, ludzie pisali, że Jennifer Aniston otworzyła szampana. Nie ma to nic wspólnego z obsesją na temat eks.

Ktos napisal, ze ktos inny napisal, ze wydaje mu sie, ze ktos jeszcze inny cos zrobil - trudno o silniejszy dowod na slusznosc naszego zachowania.

Natomiast dobre samopoczucie gdy nasz eks rozchodzi sie z kolejna osoba ma logiczne wytlumaczenie.
Zawsze gdy nas ktos odrzuca to zasiewa w nas watpliwosc, ze problem jest z nami.
Watpliwosc powoduje stres.
Gdy ta osoba odrzuca kolejna osobe to zwieksza sie prawdopodobienstwo, ze to nie z nami / nie tylko z nami jest problem.
Co zmniejsza watpliwosc i stres i co za tym idzie daje moment szczescia i relaksu.

737

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
JohnyBravo777 napisał/a:
Noble napisał/a:

A ja Ciebie, Asiu, rozumiem. Choćby inni pluli za to, daje to satysfakcję. Nie darmo kiedy Brad Pitt i Angelina Jolie się rozstali, ludzie pisali, że Jennifer Aniston otworzyła szampana. Nie ma to nic wspólnego z obsesją na temat eks.

Ktos napisal, ze ktos inny napisal, ze wydaje mu sie, ze ktos jeszcze inny cos zrobil - trudno o silniejszy dowod na slusznosc naszego zachowania.


Mhm.... hmm wink
Im wyżej latasz tym bardziej bolesny upadek więc pas smile

738

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
JohnyBravo777 napisał/a:
Noble napisał/a:

A ja Ciebie, Asiu, rozumiem. Choćby inni pluli za to, daje to satysfakcję. Nie darmo kiedy Brad Pitt i Angelina Jolie się rozstali, ludzie pisali, że Jennifer Aniston otworzyła szampana. Nie ma to nic wspólnego z obsesją na temat eks.

Ktos napisal, ze ktos inny napisal, ze wydaje mu sie, ze ktos jeszcze inny cos zrobil - trudno o silniejszy dowod na slusznosc naszego zachowania.

Natomiast dobre samopoczucie gdy nasz eks rozchodzi sie z kolejna osoba ma logiczne wytlumaczenie.
Zawsze gdy nas ktos odrzuca to zasiewa w nas watpliwosc, ze problem jest z nami.
Watpliwosc powoduje stres.
Gdy ta osoba odrzuca kolejna osobe to zwieksza sie prawdopodobienstwo, ze to nie z nami / nie tylko z nami jest problem.
Co zmniejsza watpliwosc i stres i co za tym idzie daje moment szczescia i relaksu.

Widze, ze edytwane wiec dodam tylko ,ze w pełni się z tym zgadzam smile moja euforia już opadła. Przeszłam do codzienności. Satysfakcja związana z eks trwała może max 5 minut wewnętrznego chichotu nad przekorą losu. Taka dobra była, amerykańska... miała do końca nie opuścić i nie zostawić.

739

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

No to chyba mój ostatni wpis w tym temacie i mogę go zamykać. Otóż dziś jadąc do miasta z dziewczynami w ramach świętowania zdanej sesji ujrzałam widok partnerki mojego eks idącej samej na miasto. Taki przypadek. Stałyśmy na światłach. Szła sama. Chyba już przesądzone:)

740

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

No to chyba mój ostatni wpis w tym temacie i mogę go zamykać. Otóż dziś jadąc do miasta z dziewczynami w ramach świętowania zdanej sesji ujrzałam widok partnerki mojego eks idącej samej na miasto. Taki przypadek. Stałyśmy na światłach. Szła sama. Chyba już przesądzone:)

Ten wpis tylko świadczy o tym, że nic nie zrozumiałaś. Nadal myślisz o tym facecie i jedyną radość daje Ci w życiu fakt, że (moze) rozstał się z partnerką. Najlepsze jest to, że oni nadal mogą być że sobą i do tego mogą być szczęśliwi, mieć plany, bo chyba samotny spacer nie świadczy, że ktoś się z kimś rozstał.

741

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

Szła sama. Chyba już przesądzone:)

No fajnie i ...?

Najpierw kopnął ciebie w dupę, teraz ją.
To nic nie wnosi do twojego życia.

742

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
BEKAśmiechu napisał/a:
Osoba123 napisał/a:

No to chyba mój ostatni wpis w tym temacie i mogę go zamykać. Otóż dziś jadąc do miasta z dziewczynami w ramach świętowania zdanej sesji ujrzałam widok partnerki mojego eks idącej samej na miasto. Taki przypadek. Stałyśmy na światłach. Szła sama. Chyba już przesądzone:)

Ten wpis tylko świadczy o tym, że nic nie zrozumiałaś. Nadal myślisz o tym facecie i jedyną radość daje Ci w życiu fakt, że (moze) rozstał się z partnerką. Najlepsze jest to, że oni nadal mogą być że sobą i do tego mogą być szczęśliwi, mieć plany, bo chyba samotny spacer nie świadczy, że ktoś się z kimś rozstał.

... tak, tak beko, mieszkając naprzeciwko siebie na pewno wyszła sama na spacer o zmroku w sobotni wieczór, na pewno on w poprzednią niedzielę zupełnie omyłkowo siedział sam w knajpie. To jest dowód świadczący o tym, że u nich panuje sielanka i na pewno nadal są razem. To nic, że osobno spędzają weekendy. To pewnie mały kryzysik big_smile może urządzają sobie schadzki niespodzianki, kto zgadnie gdzie siedzi drugi czy w tej czy innej knajpie, emocja jak na szachach...

743

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Farmer napisał/a:
Osoba123 napisał/a:

Szła sama. Chyba już przesądzone:)

No fajnie i ...?

Najpierw kopnął ciebie w dupę, teraz ją.
To nic nie wnosi do twojego życia.

I nic, zupełnie nic. Radośnie podeszłam do tego widoku. Och... cóż za peszek, blondi postanowiła przesłać karmić kropka i opiekować się nim jednocześnie sponsorując mu gro jego codziennych wydatków. W końcu przejrzała na oczy z kim ma do czynienia. Ale nie...ona miała być dobra, miała nie zostawić i nie opuścić do końca. Nie wnosi to nic do mojego życia poza krótkotrwałą satysfakcją.

744 Ostatnio edytowany przez Farmer (2023-03-05 09:35:39)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

Nie wnosi to nic do mojego życia poza krótkotrwałą satysfakcją.

To daj sobie już z tym spokój.
Co ciebie interesuje co ona robi, co on robi?
Ty się tym fascynujesz jak nastolatka. To nie jest ani zdrowe, ani normalne.
Rozumiem, że rozstanie bolało, ale czas już odpuścić.

745

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Farmer napisał/a:
Osoba123 napisał/a:

Nie wnosi to nic do mojego życia poza krótkotrwałą satysfakcją.

To daj sobie już z tym spokój.
Co ciebie interesuje co ona robi, co on robi?
Ty się tym fascynujesz jak nastolatka. To nie jest ani zdrowe, ani normalne.
Rozumiem, że rozstanie bolało, ale czas już odpuścić.

Ale mnie to nie interesuje, wyjazd był spontaniczny po kolejnym zdanym egzaminie. To zupełny przypadek, że ją zobaczyłam. Mam oczy, patrzyłam na wprost. Stojąc na światłach zawsze zwraca się uwagę na otoczenie kiedy nie jest się kierowcą. Zupełny przypadek. Chyba jakaś siła wyższa czuwa nade mną, abym już z tym skończyła w świadomości, że nie są razem. Niby mamy wspólną znajoma, ale nie będę robić z siebie trolla pytając czy się rozstali. Wystarczy to co naprawdę zupełnie przypadkiem ujrzałam w przeciągu dwóch ostatnich tygodni.

746

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:
Osoba123 napisał/a:

No to chyba mój ostatni wpis w tym temacie i mogę go zamykać. Otóż dziś jadąc do miasta z dziewczynami w ramach świętowania zdanej sesji ujrzałam widok partnerki mojego eks idącej samej na miasto. Taki przypadek. Stałyśmy na światłach. Szła sama. Chyba już przesądzone:)

Ten wpis tylko świadczy o tym, że nic nie zrozumiałaś. Nadal myślisz o tym facecie i jedyną radość daje Ci w życiu fakt, że (moze) rozstał się z partnerką. Najlepsze jest to, że oni nadal mogą być że sobą i do tego mogą być szczęśliwi, mieć plany, bo chyba samotny spacer nie świadczy, że ktoś się z kimś rozstał.

... tak, tak beko, mieszkając naprzeciwko siebie na pewno wyszła sama na spacer o zmroku w sobotni wieczór, na pewno on w poprzednią niedzielę zupełnie omyłkowo siedział sam w knajpie. To jest dowód świadczący o tym, że u nich panuje sielanka i na pewno nadal są razem. To nic, że osobno spędzają weekendy. To pewnie mały kryzysik big_smile może urządzają sobie schadzki niespodzianki, kto zgadnie gdzie siedzi drugi czy w tej czy innej knajpie, emocja jak na szachach...

No popatrz, a ja mieszkam z facetem w jednym mieszkaniu, a najczęściej na spacer albo na kawę wychodzę sama big_smile no nie wiedziałam, że jak mam faceta, to powinnam się do niego przykleić, bo jak wychodzę sama, to oznacza kryzys.

A Ty dalej analizujesz co u niego tongue

747 Ostatnio edytowany przez Osoba123 (2023-03-05 11:50:59)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Lady Loka napisał/a:
Osoba123 napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Ten wpis tylko świadczy o tym, że nic nie zrozumiałaś. Nadal myślisz o tym facecie i jedyną radość daje Ci w życiu fakt, że (moze) rozstał się z partnerką. Najlepsze jest to, że oni nadal mogą być że sobą i do tego mogą być szczęśliwi, mieć plany, bo chyba samotny spacer nie świadczy, że ktoś się z kimś rozstał.

... tak, tak beko, mieszkając naprzeciwko siebie na pewno wyszła sama na spacer o zmroku w sobotni wieczór, na pewno on w poprzednią niedzielę zupełnie omyłkowo siedział sam w knajpie. To jest dowód świadczący o tym, że u nich panuje sielanka i na pewno nadal są razem. To nic, że osobno spędzają weekendy. To pewnie mały kryzysik big_smile może urządzają sobie schadzki niespodzianki, kto zgadnie gdzie siedzi drugi czy w tej czy innej knajpie, emocja jak na szachach...

No popatrz, a ja mieszkam z facetem w jednym mieszkaniu, a najczęściej na spacer albo na kawę wychodzę sama big_smile no nie wiedziałam, że jak mam faceta, to powinnam się do niego przykleić, bo jak wychodzę sama, to oznacza kryzys.

A Ty dalej analizujesz co u niego tongue

No popatrz, co para to zasada. Zmiana zasad rowna się zaburzenie harmonii.... jeśli dotąd zawsze wychodzili wspólnie to ?.... wiesz, kiedy ja byłam z nim też chodziłam sama lecz to było wtedy kiedy było między nami źle i nawet jeśli nie rozstali się to osobne wyjścia nie świadczą o dobrej kondycji tej relacji jak go znam to wiem, że się nie mylę. A Ty Lady Loko być może jesteś w zdrowym związku gdzie osobne wyjścia nie generują okazji do.... Zbyt długo go znam, aby nie wiedzieć, że osobne wyjście jest od początku do końca niewinne... ale tak Twoja teoria jest teoria najmojszą, musi być, inaczej świat się zawali... smile

748

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
Osoba123 napisał/a:

... tak, tak beko, mieszkając naprzeciwko siebie na pewno wyszła sama na spacer o zmroku w sobotni wieczór, na pewno on w poprzednią niedzielę zupełnie omyłkowo siedział sam w knajpie. To jest dowód świadczący o tym, że u nich panuje sielanka i na pewno nadal są razem. To nic, że osobno spędzają weekendy. To pewnie mały kryzysik big_smile może urządzają sobie schadzki niespodzianki, kto zgadnie gdzie siedzi drugi czy w tej czy innej knajpie, emocja jak na szachach...

No popatrz, a ja mieszkam z facetem w jednym mieszkaniu, a najczęściej na spacer albo na kawę wychodzę sama big_smile no nie wiedziałam, że jak mam faceta, to powinnam się do niego przykleić, bo jak wychodzę sama, to oznacza kryzys.

A Ty dalej analizujesz co u niego tongue

No popatrz, co para to zasada. Zmiana zasad rowna się zaburzenie harmonii.... jeśli dotąd zawsze wychodzili wspólnie to ?.... wiesz, kiedy ja byłam z nim też chodziłam sama lecz to było wtedy kiedy było między nami źle i nawet jeśli nie rozstali się to osobne wyjścia nie świadczą o dobrej kondycji tej relacji jak go znam to wiem, że się nie mylę. A Ty Lady Loko być może jesteś w zdrowym związku gdzie osobne wyjścia nie generują okazji do.... Zbyt długo go znam, aby nie wiedzieć, że osobne wyjście jest od początku do końca niewinne... ale tak Twoja teoria jest teoria najmojszą, musi być, inaczej świat się zawali... smile

Znowu analizujesz. Życia Ci nie żal?

749

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Lady Loka napisał/a:
Osoba123 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

No popatrz, a ja mieszkam z facetem w jednym mieszkaniu, a najczęściej na spacer albo na kawę wychodzę sama big_smile no nie wiedziałam, że jak mam faceta, to powinnam się do niego przykleić, bo jak wychodzę sama, to oznacza kryzys.

A Ty dalej analizujesz co u niego tongue

No popatrz, co para to zasada. Zmiana zasad rowna się zaburzenie harmonii.... jeśli dotąd zawsze wychodzili wspólnie to ?.... wiesz, kiedy ja byłam z nim też chodziłam sama lecz to było wtedy kiedy było między nami źle i nawet jeśli nie rozstali się to osobne wyjścia nie świadczą o dobrej kondycji tej relacji jak go znam to wiem, że się nie mylę. A Ty Lady Loko być może jesteś w zdrowym związku gdzie osobne wyjścia nie generują okazji do.... Zbyt długo go znam, aby nie wiedzieć, że osobne wyjście jest od początku do końca niewinne... ale tak Twoja teoria jest teoria najmojszą, musi być, inaczej świat się zawali... smile

Znowu analizujesz. Życia Ci nie żal?

Zajmuje mi to całe mnóstwo mego życia Lady Loko, całe 5 minut....

750

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Okej masz teraz satysfakcje, rozumiem. Ale nie uważasz, że już wystarczy ich tematu ? Całe 5 minut ? Od wczoraj chyba o tym piszesz a dziś znowu ciągniesz temat. Po raz kolejny - czemu oszukujesz, że to wszystko zostawiłaś w tyle? Przecież to nic złego, że jeszcze potrzebujesz czasu a to, że ciągle się tego wypierasz jest z postu na post coraz bardziej chore.

751

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
KoloroweSny napisał/a:

Okej masz teraz satysfakcje, rozumiem. Ale nie uważasz, że już wystarczy ich tematu ? Całe 5 minut ? Od wczoraj chyba o tym piszesz a dziś znowu ciągniesz temat. Po raz kolejny - czemu oszukujesz, że to wszystko zostawiłaś w tyle? Przecież to nic złego, że jeszcze potrzebujesz czasu a to, że ciągle się tego wypierasz jest z postu na post coraz bardziej chore.

Napisałam wyżej, iż uważam, że temat został zamknięty, domknięty i można go zamknąć. Czas na wpisanie kilku słów na forum to właśnie 5 minut. Niczego się nie wypieram, niczego nie neguję. Wyrażam swoją opinię, odnoszę się do wpisów. Zajmuje mi to dokładnie tyle ile to tutaj napiszę, wraz z wyłączeniem forum przekierowuje mysli na inny tor, tor który aktualnie mnie zajmuje. Nie żyję tym. No i tak, nie zostawiłam całkowicie w tyle, ale zrobiłam duży progres w kierunku odsunięcia się od tego tematu. W mojej głowie ten człowiek nie zajmuje pozycji samca alfa raczej godnego politowania człowieczka ze zbyt rozbudowanym ego, nie żałuję, czasami tęsknię lecz potrafię jednocześnie przypomnieć sobie to co przeżywałam 'płacąc' za dobre chwile. Tam nic nie było za darmo. Za każde jego przewinienie zapłaciłam swoimi  łzami. Nie będę sobie tego przypominać, mogłabym dziś napisać na strony. Nie mam ani ochoty, ani czasu, ani chęci aby do tego wracać. Być może rzeczywiście nie jest tak jak być powinno, być może coś może być kontrowersyjne w odbiorze lecz wiem i czuję, że zrobiłam postęp. Jeszcze pałam niechęcią, miewam stany lękowe, ale to minie, potrzebuje czasu. Tyle ile będzie mi potrzebne. Czytam między innymi książkę dotyczącą ludzkich zachowań. Mój mozg w trakcie związku z tym pożal się Boże facetem utworzył (na moje nieszczęście i własne nieświadome na tamten czas zyczenie) nowe połączenia mówiąc ogólnikowo nerwowe, które w tej chwili moja głowa odtwarza w znajomych okolicznościach. Wszystko opiera się na kontekście sytuacji, na tym jak bardzo coś mnie dotknęło stąd ciało migdałowate współpracując z hipokampem zapamiętało dane miejsce oraz daną sytuację jako traumatyczną wytwarzając reakcję lękową na miejsce w którym kiedyś coś się wydarzyło. Potrzeba czasu na to, aby połączenie między hipokampem a ciałem migdałowatym oraz korą mózgową wygasło. To się stanie prędzej czy później więc moje stany lękowe osłabną z czasem. Zależy dużo ode mnie, mogę tworzyć nowe pozytywne wspomnienia w miejscach, które dotąd źle mi się kojarzyły. Cały schemat toksycznych relacji to głównie neurobiologia połączona z układem hormonalnym, oraz kontekstem sytuacji,  neuroprzekaźniki też biorą w tym udział lecz znikomy, najważniejsze są połączenia neuronalne, które powstają za pomocą oksytocyny oraz innych hormonów. Jestem w trakcie czytania;)

752 Ostatnio edytowany przez Osoba123 (2023-03-05 15:47:00)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Edit autor książki jednak mówi, że tworzenia wspomnień czy to pozytywnych czy traumatycznych nie trzeba nowych połączeń neuronalnych. Wystarczy wzmocnienie tych, które już są. Mozna to ujac na zasadzie uczenia sie, powtarzalne zachowania koduja sie za pomoca wzmacniania polaczen neuronalnych. Potwierdza to tezę, że popadanie w schematyczne zachowania nie bierze się znikąd. Jest utrwalone najprawdopodobniej z wcześniejszych lat życia. Z pierwszych relacji z osobą znacząca. Z dzieciństwa. Więc mam odpowiedź na nurtujące mnie od ponad roku pytania  dlaczego? Dlaczego sobie na to pozwoliłam, dlaczego w tym tkwiłam. Jednak robiąc nowe rzeczy tworzymy nowe połączenia neuronalne z pomocą neuroprzekaznikow, udział w tym przedsięwzięciu ma też uklad hormonalny. No i to tyle

753 Ostatnio edytowany przez 123qwerty123 (2023-03-06 11:29:45)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

No to chyba mój ostatni wpis w tym temacie i mogę go zamykać. Otóż dziś jadąc do miasta z dziewczynami w ramach świętowania zdanej sesji ujrzałam widok partnerki mojego eks idącej samej na miasto. Taki przypadek. Stałyśmy na światłach. Szła sama. Chyba już przesądzone:)

A to ona już nie może spotkać się np. z koleżankami? Widziałaś ją 4 marca w sobotę, a 8 marca jest dzień kobiet. Sporo moich znajomych  właśnie 4 marca dodawało relacje na instagramie z Wieczorku dla kobiet z okazji 8 marca. Być może ona właśnie na taki szła lub z takiego wracała. Ty umówiłaś się z koleżankami na miasto tego dnia to czemu ona by nie mogła tego zrobić?

ps. też kiedyś miałam podobną sytuację. Podobał mi się chłopak, który miał dziewczynę. Obracaliśmy się w tym samym towarzystwie. Na którymś spotkaniu ona usiadła na drugim końcu stołu i rozmawiała ze znajomymi, a on dalej od niej i też nie rozmawiał z nią tylko z innymi osobami. Pierwsza moja myśl była taka, że się pokłócili i źle się między nimi dzieje. Tylko, że tak nie było big_smile po spotkaniu podeszli do siebie złapali za ręce i wyszli z knajpy. Po prostu mieli ochotę pogadać z innymi osobami big_smile U Ciebie widzę podobne zachowanie. Widziałaś laskę samą na mieście i już wywnioskowałaś, że oni nie są razem. To, że ona szła sama nic nie znaczy. Tak jak wspomniałam, mogła świętować z koleżankami 8 marca, mogła wyjść do sklepu po podpaski, bo właśnie dostała okres a się skończyły, mogła iść do matki, koleżanki bądź kogokolwiek bo ta jej napisała, że źle się czuje. Cokolwiek.

754 Ostatnio edytowany przez Osoba123 (2023-03-06 12:19:49)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
123qwerty123 napisał/a:
Osoba123 napisał/a:

No to chyba mój ostatni wpis w tym temacie i mogę go zamykać. Otóż dziś jadąc do miasta z dziewczynami w ramach świętowania zdanej sesji ujrzałam widok partnerki mojego eks idącej samej na miasto. Taki przypadek. Stałyśmy na światłach. Szła sama. Chyba już przesądzone:)

A to ona już nie może spotkać się np. z koleżankami? Widziałaś ją 4 marca w sobotę, a 8 marca jest dzień kobiet. Sporo moich znajomych  właśnie 4 marca dodawało relacje na instagramie z Wieczorku dla kobiet z okazji 8 marca. Być może ona właśnie na taki szła lub z takiego wracała. Ty umówiłaś się z koleżankami na miasto tego dnia to czemu ona by nie mogła tego zrobić?

ps. też kiedyś miałam podobną sytuację. Podobał mi się chłopak, który miał dziewczynę. Obracaliśmy się w tym samym towarzystwie. Na którymś spotkaniu ona usiadła na drugim końcu stołu i rozmawiała ze znajomymi, a on dalej od niej i też nie rozmawiał z nią tylko z innymi osobami. Pierwsza moja myśl była taka, że się pokłócili i źle się między nimi dzieje. Tylko, że tak nie było big_smile po spotkaniu podeszli do siebie złapali za ręce i wyszli z knajpy. Po prostu mieli ochotę pogadać z innymi osobami big_smile U Ciebie widzę podobne zachowanie. Widziałaś laskę samą na mieście i już wywnioskowałaś, że oni nie są razem. To, że ona szła sama nic nie znaczy. Tak jak wspomniałam, mogła świętować z koleżankami 8 marca, mogła wyjść do sklepu po podpaski, bo właśnie dostała okres a się skończyły, mogła iść do matki, koleżanki bądź kogokolwiek bo ta jej napisała, że źle się czuje. Cokolwiek.

Nie sądzę, aby ta kobieta miała koleżanki w swojej miejscowości w której mieszka. Jest dość konfliktową osobą, nie rozmawia z sąsiadami przez granicę więc. Wiem to z pewnego źródła jeszcze daleko przed tą sytuacją. Sklep od ich miejsca zamieszkania jest dość daleko, jeśli miałaby taka potrzebę zapewne wzięłaby jego auto, tak jak kiedyś, no chyba, że piła bo podobno też lubi. Rozumiem co masz na myśli lecz i tak sądzę, że to nie jest kryzys, ani sprzeczka. Fajny facet nie puszcza swojej partnerki po zmroku samej gdzie ulica którą dochodzi się do centrum jest dość mocno szemrana. Odwozi ją, albo chociaż odprowadza. Kiedyś na tej ulicy jeden z naćpanych chłopaków chciał pobić i już zamierzał się do skopania mojego eks, którego popchnęłam do przodu i (o zgrozo i głupoto bo ten gowniarz mógł mieć nóż) zasłoniłam własnym ciałem sądząc, że kobiecie krzywdy nie zrobi. Zbyt często on wychodzi sam na miasto. Widziałam go nie pierwszy i nie jeden raz kiedy szedł w południe sam na miasto w wiadomym celu oraz w knajpie. Zbyt często w tygodniu nie jedzą wspólnych kolacji, aby wciąż byli razem. U eks wszystko jest totalnie zmienne. Ona do stabilnych też raczej nie należy. Rozumiem co chcesz przez to powiedzieć, rozumiem ideę nie przyklejenia się do swoich partnerów, partnerek lecz i tak sądzę, że nie są już razem. Nawet jeśli szła do koleżanek, on by ją odprowadził i poszedł w swoją stronę. Poza tym przez 1.5 roku grzecznie siedział w domu jeśli nie był na mieście i z nią,  a teraz nagle zaczęli wychodzić osobno, siedzieć osobno. Chyba tak nie wygląda związek. I z tego co pamiętam z tych 3 lat praktycznie mieszkania u niego koleżanki zawsze do niej przyjeżdżały. Spędzając czas w domu. Sasiedzi do dziś widząc mnie na mieście latem mówią mi dzień dobry. To jest tak oczywiste kiedy dłuższy czas obracasz się w tym samym środowisku to mniej więcej wiesz jaki tryb życia prowadzą Twoi sąsiedzi. I to nie kwestia obserwacji.

Ps. Jej rodzice nie żyją, mieszkała całe życie z nimi. Okresu już nie ma ponieważ jest w okresie menopauzalnym z racji wieku. Do sklepu jeździ autem. Ona i spotkanie z koleżankami... kto by lubił taką kobietę jaką ona jest. Nawet z sąsiadką z którą mieszka niedaleko i całe życie chodziły do jednej szkoły utrzymuje dystans i kontakt na zasadzie cześć i do widzenia. Ona nie jest wylewna. Ona jest zdystansowana, zimna i oschła.

755

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Ok, wygadałaś się, robisz z siebie lepszą niż ona. A teraz skup się na sobie.

756

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Noble napisał/a:

Ok, wygadałaś się, robisz z siebie lepszą niż ona. A teraz skup się na sobie.

Nie robię z siebie lepszej niż ona jest lecz ja mam bardzo dobre relacje ze swoimi sąsiadami i bardzo mnie to cieszy, że możemy sobie nawzajem odbierać paczki od kuriera i rozmawiać przez płot. Na pewno jestem dużo bardziej wrazliwa na krzywdę innych ludzi, dużo bardziej empatyzuje i rozumiem uczucia innych, oczywiście wszystko zależy od kontekstu sytuacji. Jestem bardzo emocjonalna to fakt, lecz nie sądzę, aby to było moją wadą. Myślę, że bycie zimnym i wyrachowanym jak oni jest gorsze od bycia emocjonalnym z drugiej strony nie jest to temat do licytacji. Każdy jest inny, każdy ma prawo do swojej osobowości.  Cieszę się także z tego, że mam koleżankę z którą znamy się od dzieciństwa, od czasów szkoły podstawowej i potrafimy utrzymać naszą relacje do dziś. Wiem, że jestem lubiana w pracy i w środowisku rówieśniczym. I najważniejsze co wiem to, że nawet to jeśli się mylę, jeśli oni de facto są razem to nie jest istotne. Najważniejsze jest zdrowie mojej rodziny i moje. Reszta to zamki na piasku. Mogę się tym zainteresować, lecz nie stanowi to meritum mego życia. Co nie zmienia faktu, że nadal żywię do niego i do niej też (jako człowieka bez najmniejszego odruchu ludzkiego bez skrupułów) jak nagorsze, najbardziej złe i negatywne uczucia i życzę im źle. Im jako jedynym. Nikt mnie tak nigdy nie zranił jak on. Niech goni króliczka. Nie biorę udziału w tej farsie i to się liczy. Jeszcze pewnie z rok bym z nim pobyła i zaczęłabym wierzyc, że jestem chora i potrzebuje leczenia .

757

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Nie zmienia to faktu, że na pewnym etapie życia on wybrał ją. Bo była inna. Pisanie o kolejach ich związku nadal i nadal tylko świadczy, że wciąż go przeżywasz, mimo, że mówisz,  ze poszłaś dalej; komentujesz ich życie i jednocześnie stwierdzasz, że nie bierzesz udziału w tej farsie.  A stawianie go w złym świetle teraz z mojego puntku widzenia świadczy tylko, jak złego wyboru dokonałas w przeszłości wybierając partnera, a więc nienajlepiej świadczy o Tobie. Musisz się z faktami pogodzić, aby wyzdrowieć. Myśl, że najlepsze co mogło Cię spotkać, to porzucenie, bo sama od toksyka byś się nie wyrwała.

758

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Noble napisał/a:

Nie zmienia to faktu, że na pewnym etapie życia on wybrał ją. Bo była inna. Pisanie o kolejach ich związku nadal i nadal tylko świadczy, że wciąż go przeżywasz, mimo, że mówisz,  ze poszłaś dalej; komentujesz ich życie i jednocześnie stwierdzasz, że nie bierzesz udziału w tej farsie.  A stawianie go w złym świetle teraz z mojego puntku widzenia świadczy tylko, jak złego wyboru dokonałas w przeszłości wybierając partnera, a więc nienajlepiej świadczy o Tobie. Musisz się z faktami pogodzić, aby wyzdrowieć. Myśl, że najlepsze co mogło Cię spotkać, to porzucenie, bo sama od toksyka byś się nie wyrwała.

Już na samym początku pisałam, iż ja nie mam dużego doświadczenia w kwestii relacji damsko-meskich. Na tamten czas, może to być dziwne nie posiadałam wiedzy na temat, że są ludzie z różnymi zaburzeniami osobowości. Traktowałam ludzi i ich zamiary tak jak odbierałam świat. Prosto i uczciwie. Dla mnie dwa dodać dwa to cztery. Nie komplikuje, zawsze uważałam, że jeśli ja nikogo nie oszukuję to mnie też nikt nie oszuka. Że jeśli ja jestem uczciwa to inni też są uczciwi. On przez pierwsze trzy miesiące jawił się jako parter idealny, sielanka, idylla, utopia. Obiecanki cacanki i makaron na uszy. Tylko wtedy ja pominęłam nieświadomie kilka czerwonych flag. Wiem, że to mogła być skrajna naiwność, ale taka byłam. Dziś już taka nie jestem.
Wybrał ją tylko dlatego, że była blisko, była gotowa karmić go, ubierać i sponsorować większość wydatków dodatkowo była bezkompromisowa, bezproblemowa. Wierzyła w każde jego ( o dziwo) słowo ponieważ nie wierzę w jego zmianę. Ta zmiana to czysty rachunek zysków i strat. Żadna miłość. Tak de facto on w rozmowie kiedy byłam jeszcze w rozpaczy nie potrafił wskazać logicznych przesłanek w które by wskazywały na to w czym ona jest lepsza ode mnie. Na moje pytanie zapowietrzył się, powiedział tylko, że ona chociaż potrafi zostawić go samego kiedy on chce i nic poza tym. Cała lista zalet kobiety na którą mnie wymienił. Kiedy wspomniałam o jego wyrachowaniu zamilkł ponownie. Między nami wyszło dużo tematów rozmowy w większości milczał ponieważ wiedział, że mam rację. I tak bardzo bym się cieszyła gdyby ich rozstanie okazało się prawda, żeby ona poczuła to co ja. Żeby zobaczyła jak to jest być samemu. Żeby on poczuł, że czegoś mu brakuje. Dobrze by im tak było obojgu. On i tak za mało przypłacił tym co zrobił mnie. Trochę ochrzanu ode mnie i od mojej rodziny. Ktoś inny na moim miejscu nie byłby tak miły i choćby za to świństwo płaciłby zasądzone odszkodowanie za uszczerbek na zdrowiu.

759 Ostatnio edytowany przez BEKAśmiechu (2023-03-07 07:33:56)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Wcześniej jak pisałaś o tym facecie, uzaleznialas swoje szczęście od tego czy w związku jest dobrze, czy nie. Teraz uzalezniasz swoje szczęście od tego, czy on z nią jest, czy nie. Nawet jeżeli z nią nie jest, pamiętam, że raczej swobodnie znajduje sobie panny, więc jak znowu "przypadkiem" będziesz go stalkowała możesz spotkać go z inną i serduszko znowu będzie bolało. Może zajmij się swoją córką? Zdajesz sobie sprawę, że ona przez te wszystkie lata jak byłaś z tym gachem i teraz jak masz nadal niezdrową fascynację uczy się od Ciebie tego, że kobieta bez faceta nic nie znaczy? Taki wzorzec jej przekazujesz.

760

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
BEKAśmiechu napisał/a:

Wcześniej jak pisałaś o tym facecie, uzaleznialas swoje szczęście od tego czy w związku jest dobrze, czy nie. Teraz uzalezniasz swoje szczęście od tego, czy on z nią jest, czy nie. Nawet jeżeli z nią nie jest, pamiętam, że raczej swobodnie znajduje sobie panny, więc jak znowu "przypadkiem" będziesz go stalkowała możesz spotkać go z inną i serduszko znowu będzie bolało. Może zajmij się swoją córką? Zdajesz sobie sprawę, że ona przez te wszystkie lata jak byłaś z tym gachem i teraz jak masz nadal niezdrową fascynację uczy się od Ciebie tego, że kobieta bez faceta nic nie znaczy? Taki wzorzec jej przekazujesz.

Tak, o wszystkim co dotyczy jego osoby nieomieszkam informować na bieżąco swoją córkę zaznaczając, że bez niego moja egzystencja jest bezsensem. Próbuję przekazywać jej informacje, które nie są odpowiednie dla jej etapu rozwojowego próbując robić z niej swoją przyjaciółkę, próbuje ją zrobić  dorosłą, swoją rowiesnice, powiernika moich sekretow krotko mowiac wtłaczam ją w rolę na którą absolutnie nie jest gotowa. Dla twej informacji czy ja z nim byłam czy nie to zawsze zajmowałam się swoją córką. Być może dla Ciebie może to wyglądać inaczej.

761

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Wcześniej jak pisałaś o tym facecie, uzaleznialas swoje szczęście od tego czy w związku jest dobrze, czy nie. Teraz uzalezniasz swoje szczęście od tego, czy on z nią jest, czy nie. Nawet jeżeli z nią nie jest, pamiętam, że raczej swobodnie znajduje sobie panny, więc jak znowu "przypadkiem" będziesz go stalkowała możesz spotkać go z inną i serduszko znowu będzie bolało. Może zajmij się swoją córką? Zdajesz sobie sprawę, że ona przez te wszystkie lata jak byłaś z tym gachem i teraz jak masz nadal niezdrową fascynację uczy się od Ciebie tego, że kobieta bez faceta nic nie znaczy? Taki wzorzec jej przekazujesz.

Tak, o wszystkim co dotyczy jego osoby nieomieszkam informować na bieżąco swoją córkę zaznaczając, że bez niego moja egzystencja jest bezsensem. Próbuję przekazywać jej informacje, które nie są odpowiednie dla jej etapu rozwojowego próbując robić z niej swoją przyjaciółkę, próbuje ją zrobić  dorosłą, swoją rowiesnice, powiernika moich sekretow krotko mowiac wtłaczam ją w rolę na którą absolutnie nie jest gotowa. Dla twej informacji czy ja z nim byłam czy nie to zawsze zajmowałam się swoją córką. Być może dla Ciebie może to wyglądać inaczej.

albo jesteś głupia, bo ni w zab nie zrozumiałaś tego, co Beka napisał, albo mega z ciebie manipulantka. Obie te cechy moga być powodami dla których nawet taki degenerat nie chciał być z toba.
Zajmowanie się własnym dzieckiem wcale nie oznacza, że musisz ja informować na bieżaco o tym, co się dzieje u twojego byłego. I owszem - fakt, że nadal jesteś tak skupiona tylko na nim, i że on jest nadal rtęcia w twoim emocjonalnym i uczuciowym barometrze, wskazuje na to, że to nie bliskość z córka jest dla ciebie najważniejsza i że nie zajmujesz się nia, tylko nim.

762 Ostatnio edytowany przez Osoba123 (2023-03-07 10:07:40)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Dracarys napisał/a:
Osoba123 napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Wcześniej jak pisałaś o tym facecie, uzaleznialas swoje szczęście od tego czy w związku jest dobrze, czy nie. Teraz uzalezniasz swoje szczęście od tego, czy on z nią jest, czy nie. Nawet jeżeli z nią nie jest, pamiętam, że raczej swobodnie znajduje sobie panny, więc jak znowu "przypadkiem" będziesz go stalkowała możesz spotkać go z inną i serduszko znowu będzie bolało. Może zajmij się swoją córką? Zdajesz sobie sprawę, że ona przez te wszystkie lata jak byłaś z tym gachem i teraz jak masz nadal niezdrową fascynację uczy się od Ciebie tego, że kobieta bez faceta nic nie znaczy? Taki wzorzec jej przekazujesz.

Tak, o wszystkim co dotyczy jego osoby nieomieszkam informować na bieżąco swoją córkę zaznaczając, że bez niego moja egzystencja jest bezsensem. Próbuję przekazywać jej informacje, które nie są odpowiednie dla jej etapu rozwojowego próbując robić z niej swoją przyjaciółkę, próbuje ją zrobić  dorosłą, swoją rowiesnice, powiernika moich sekretow krotko mowiac wtłaczam ją w rolę na którą absolutnie nie jest gotowa. Dla twej informacji czy ja z nim byłam czy nie to zawsze zajmowałam się swoją córką. Być może dla Ciebie może to wyglądać inaczej.

albo jesteś głupia, bo ni w zab nie zrozumiałaś tego, co Beka napisał, albo mega z ciebie manipulantka. Obie te cechy moga być powodami dla których nawet taki degenerat nie chciał być z toba.
Zajmowanie się własnym dzieckiem wcale nie oznacza, że musisz ja informować na bieżaco o tym, co się dzieje u twojego byłego. I owszem - fakt, że nadal jesteś tak skupiona tylko na nim, i że on jest nadal rtęcia w twoim emocjonalnym i uczuciowym barometrze, wskazuje na to, że to nie bliskość z córka jest dla ciebie najważniejsza i że nie zajmujesz się nia, tylko nim.


Szkoda, że nie zauważyłaś sarkazmu i ironii. Ok, nie zajmuje się swoim dzieckiem w żadnym aspekcie. Dziwne, że ona ma poczucie bezpieczeństwa, dobrze się uczy i czyta książki lub poszukuje swoich pasji. Bardzo dziwne i niepokojące, że zachowuje się jak typowe dziecko w wieku 12 lat. Spójrz lepiej na siebie, bardzo miłe jest to co napisałaś. Manipulantka albo idiotka. W realu nigdy nikt tak o mnie się nie wypowiedział, nawet dawna pracodawczyni która miała tendecje do tego typu ocen ludzi.
Te wpisy beki o stalkowaniu są dowodem na tworzenie przez niego teorii spiskowych. Każde nasze spotkanie to zupełny przypadek. Niech sobie mysli co chce. Przyznałam się do tego, że wyłącznie we Wigilię byłam celowo pod jego domem. Reszta to przypadki i nie będę się z tego tłumaczyła

763

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Nie musisz się z niczego tłumaczyć, bo jasnym jest, że przecież zawsze przypadkowo widzisz go na randce z inna, mijasz go na wycieczce rowerowej, podczas wyjścia do kina, podczas powrotu z kina, na spacerze z dzieckiem, na lodach, na przechadzce, podczas wizyty u cioci, czy co tam jeszcze. I tych zupełnych przypadków i tego jak to on jest ci obojętny, i jak bardzo o nim nie myślisz mamy już 13 stron.

764

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Dracarys napisał/a:

Nie musisz się z niczego tłumaczyć, bo jasnym jest, że przecież zawsze przypadkowo widzisz go na randce z inna, mijasz go na wycieczce rowerowej, podczas wyjścia do kina, podczas powrotu z kina, na spacerze z dzieckiem, na lodach, na przechadzce, podczas wizyty u cioci, czy co tam jeszcze. I tych zupełnych przypadków i tego jak to on jest ci obojętny, i jak bardzo o nim nie myślisz mamy już 13 stron.

Droga Dracays, doceniam Twoje starania przekonania mnie, że rzeczywistość wygląda tak jak to opisujesz. Jednak wiem, iż takie działanie ma swoją nazwę w psychologii. Już nie daje się na to nabrać. Jeśli wiesz lepiej jak wygląda moja rzeczywistość i te przypadkowe spotkania to pozostaje mi zgodzić się z Twoją tezą, która jest Twoja. Najważniejsze jest to co wiem, moja świadomość w zakresie tego w jakich okolicznościach go widywałam. A to, że temat ma 13 stron to co ? Czy chociaż przeczytałaś w całości?  To takie polskie obrzucić kogoś błotem w necie. Tylko o kim to źle świadczy?... a kiedy mijałam go na wycieczce rowerowej ? Czyżbyś miała jakieś deja vu?;) i nie będę się tłumaczyć bo i komu i z czego ? Ty mnie nie znasz. Możesz sądzić po kilku słowach lecz czy to jest miarodajne ?

765

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Jakim błotem cię obrzucam big_smile ? Pisanie wprost, że spazmujesz o nim od trzynastu stron, podczas kiedy spazmujesz o nim od trzynastu stron, to obrzucanie błotem?

Niestety nie działa na mnie taka manipulacja, w każdym poście udajesz, że jesteś ofiara nagonki i prześladowań przez wszystkich, którzy nie zgadzają się z twoim punktem widzenia. To syndrom męczennika, który ma na celu usprawiedliwienie faktu, że nie jesteś w swoim życiu za nic odpowiedzialna, niczemu winna i nie masz żadnej sprawczości.

766 Ostatnio edytowany przez Osoba123 (2023-03-07 15:47:53)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Dracarys napisał/a:

Jakim błotem cię obrzucam big_smile ? Pisanie wprost, że spazmujesz o nim od trzynastu stron, podczas kiedy spazmujesz o nim od trzynastu stron, to obrzucanie błotem?

Niestety nie działa na mnie taka manipulacja, w każdym poście udajesz, że jesteś ofiara nagonki i prześladowań przez wszystkich, którzy nie zgadzają się z twoim punktem widzenia. To syndrom męczennika, który ma na celu usprawiedliwienie faktu, że nie jesteś w swoim życiu za nic odpowiedzialna, niczemu winna i nie masz żadnej sprawczości.

Absolutnie nie mam na myśli pisaniu o spazmowaniu od 13nastu stron jak raczyłaś to ładnie ująć. Myślę, że mnie i Ciebie dużo dzieli i w realnym świecie raczej byśmy się nie dogadały. I wiesz ja umiem się do czegoś przyznać lecz nie będę przyznawać się do czegoś co nie jest zgodne z prawdą. Żadna manipulacja. Zwykły nonkonformizm. I gwoli jasności Droga Dracays, gdybym chciała kogoś mieć. Kogoś, kto ma identyczne przejścia jak ja, kogoś kogo znam od lat i wiem, że jest dobrym łagodnym człowiekiem to wystarczyłby jeden telefon. Chyba nie jestem taką idiotką jak sądzisz wink
Jeszcze dotąd nie zdarzyło mi się nazwać kogoś głupim w internecie lub napisać, że nawet jakiś degenerat z toba być nie chce boś albo nieskończenie głupia, albo manipulantka. A może to Ty nią jesteś stosując jednocześnie mechanizm projekcji ?... I to nie kwestia krojenia z siebie ofiary. Kwestia empatii i uczuć, której w internecie próżno co szukać.

767

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

Absolutnie nie mam na myśli pisaniu o spazmowaniu od 13nastu stron jak raczyłaś to ładnie ująć. Myślę, że mnie i Ciebie dużo dzieli i w realnym świecie raczej byśmy się nie dogadały. I wiesz ja umiem się do czegoś przyznać lecz nie będę przyznawać się do czegoś co nie jest zgodne z prawdą. Żadna manipulacja. Zwykły nonkonformizm. I gwoli jasności Droga Dracays, gdybym chciała kogoś mieć. Kogoś, kto ma identyczne przejścia jak ja, kogoś kogo znam od lat i wiem, że jest dobrym łagodnym człowiekiem to wystarczyłby jeden telefon. Chyba nie jestem taką idiotką jak sądzisz wink
Jeszcze dotąd nie zdarzyło mi się nazwać kogoś głupim w internecie lub napisać, że nawet jakiś degenerat z toba być nie chce boś albo nieskończenie głupia, albo manipulantka. A może to Ty nią jesteś stosując jednocześnie mechanizm projekcji ?... I to nie kwestia krojenia z siebie ofiary. Kwestia empatii i uczuć, której w internecie próżno co szukać.

Czytam tak twoje wpisy i dochodzę do przekonania, że facet dobrze zrobił, że odszedł od ciebie

768 Ostatnio edytowany przez Osoba123 (2023-03-07 17:10:33)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Farmer napisał/a:
Osoba123 napisał/a:

Absolutnie nie mam na myśli pisaniu o spazmowaniu od 13nastu stron jak raczyłaś to ładnie ująć. Myślę, że mnie i Ciebie dużo dzieli i w realnym świecie raczej byśmy się nie dogadały. I wiesz ja umiem się do czegoś przyznać lecz nie będę przyznawać się do czegoś co nie jest zgodne z prawdą. Żadna manipulacja. Zwykły nonkonformizm. I gwoli jasności Droga Dracays, gdybym chciała kogoś mieć. Kogoś, kto ma identyczne przejścia jak ja, kogoś kogo znam od lat i wiem, że jest dobrym łagodnym człowiekiem to wystarczyłby jeden telefon. Chyba nie jestem taką idiotką jak sądzisz wink
Jeszcze dotąd nie zdarzyło mi się nazwać kogoś głupim w internecie lub napisać, że nawet jakiś degenerat z toba być nie chce boś albo nieskończenie głupia, albo manipulantka. A może to Ty nią jesteś stosując jednocześnie mechanizm projekcji ?... I to nie kwestia krojenia z siebie ofiary. Kwestia empatii i uczuć, której w internecie próżno co szukać.

Czytam tak twoje wpisy i dochodzę do przekonania, że facet dobrze zrobił, że odszedł od ciebie

Podzielam Twoje zdanie, to był bardzo dobry krok z jego strony big_smile
Mało tego, myślę, że każda jego eks podziela moje zdanie smile
Nie ma nic cenniejszego nad święty spokój.
Jak wyżyję się tu to nie potrzebuje na codzień. Biedaczek w końcu przestał być poddawany regularnej przemocy w każdej formie oraz okropnej manipulacji.

769

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Osobo nie będę Cię tu oceniać negatywnie, gdyż wiem z jakimi etapami wyjścia z toksycznej relacji się mierzysz. Mniemam, iż właśnie teraz, nie tyle cieszysz się z wolności, ale mówisz o tym w postaci pewnego zaklęcia/samospełniającej się przepowiedni. I masz rację, ta przepowiednia się spełni, ale to jeszcze nie teraz. Część swojego samopoczucia dobrego/złego odnosisz do swojego ex i jego partnerek (szczególnie to drugie jest bardziej niepokojące). Raduje Cię, że mu się nie układa - w porządku, może to nie pora jeszcze na to, żebyś zupełnie ignorowała tego człowieka. Rozumiem też, że nie masz tego poczucia sprawiedliwości, zadośćuczynienia za wyrządzone krzywdy - i tu niestety tego od niego i jego kolejnych partnerek nie uzyskasz. Ale możesz na to spojrzeć z innego punktu widzenia: cieszyć się tym, że już z nim nie jesteś, że udało Ci się uratować, że uciekłaś do przodu.

Nie czytałam całego Twojego wątku (przepraszam, trochę tego dużo), ale pierwszą stronę przejrzałam. Widać, że wychodziłaś z relacji bardzo toksycznej i z zerowym poczuciem wartości i aby uzyskać to najprawdziwsze zwycięstwo będziesz musiała popracować nad sobą wyjątkowo mocno, żeby takie przypadki nie musiały już stawać na Twojej drodze. Najmocniej właśnie nad poczuciem własnej wartości (niestety tego nikt Ci z zewnątrz nie zapewni, musisz uwierzyć w to sama). Wiesz dlaczego uważam, że to poczucie jest niskie? Dlatego, że:

a. porównujesz się i analizujesz z kim się spotyka ex - zauważ jak o nich mówisz z pogardą (pogarda jest ok na tym etapie, którym jesteś, to nic dziwnego), i teraz sobie wyobraź, że ta ex Twojego ex myślała podobnie do Ciebie teraz (oraz jak Ty myślałaś wtedy o niej - nowe partnerki Twojego exa myślą o Tobie podobnie). Te kolejne dziewczyny są mamione dokładnie tak jak Ty. Życzyłabyś sobie takich powtórek z rozrywki w wykonaniu tego faceta? Nie porównuj się czy jesteś lepsza czy gorsza od nich, bo to nie ma sensu. Szczególnie, że on nie jest ekspertem w tej dziedzinie - to zwykły burak. Chcesz być wartościowana przez buraka? Aż tak nisko upadasz?

b. chcesz, aby ex czuł się tak źle jak Ty się czujesz (albo gorzej) - taki akt zemsty. W porządku, masz prawo, ale to Twoje szczęście i Twojej córki powinno być na pierwszym miejscu, a nie "byle tylko ten burak miał gorzej", a Ty oczyszczony kartofelek będziesz chodzić z dumą wink. Jeśli uważasz, że to Twoja "liga" i Twój poziom życia na poziomie tego ex, to możesz się do tego porównywać, ale nie miej pretensji, że zawsze będziesz się czuć tym ziemniakiem smile

c. tłumaczysz się przed innymi ze szczegółami, co i jak było w danej sytuacji - boisz się, że Ci nie uwierzą, samoutwierdzasz się w przekonaniu, że nie obserwujesz tych perypetii ex z jego exiarami bądź obecnymi - no obserwujesz to, niestety. Ja nie mam pojęcia z kim jest mój ex obecnie, chyba, że dzieci coś powiedzą, że kolejną jakąś dziewczynę taty poznały. Na co odpowiadam "aha, fajnie".

Także odbudowa swojego wewnętrznego ja jest tu niestety kluczowa. Jeśli jesteś na terapii, poproś o pomoc psychoterapeutę. I poczytaj "Moje Dwie głowy", którą to rekomendowałyśmy kiedyś z Ulle. Uważnie się w to wczytaj - nie przeskakuj po rozdziałach w poszukiwaniu rozwiązania, bo go tam nie znajdziesz, ale może zauważysz to zrozumienie, a może nawet Cię olśni.

P.S. Uważam, że BEKA dobrze prawi. Możesz sobie to kiedyś przeczytasz na spokojnie, bez poczucia wytykania Ci błędów (może wyobraź sobie, że mówi Ci to jakiś przyjaciel)

cyt.
Wcześniej jak pisałaś o tym facecie, uzaleznialas swoje szczęście od tego czy w związku jest dobrze, czy nie. Teraz uzalezniasz swoje szczęście od tego, czy on z nią jest, czy nie. Nawet jeżeli z nią nie jest, pamiętam, że raczej swobodnie znajduje sobie panny, więc jak znowu "przypadkiem" będziesz go stalkowała możesz spotkać go z inną i serduszko znowu będzie bolało. Może zajmij się swoją córką? Zdajesz sobie sprawę, że ona przez te wszystkie lata jak byłaś z tym gachem i teraz jak masz nadal niezdrową fascynację uczy się od Ciebie tego, że kobieta bez faceta nic nie znaczy? Taki wzorzec jej przekazujesz.

770 Ostatnio edytowany przez Osoba123 (2023-03-07 20:20:31)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Evergreen napisał/a:

Osobo nie będę Cię tu oceniać negatywnie, gdyż wiem z jakimi etapami wyjścia z toksycznej relacji się mierzysz. Mniemam, iż właśnie teraz, nie tyle cieszysz się z wolności, ale mówisz o tym w postaci pewnego zaklęcia/samospełniającej się przepowiedni. I masz rację, ta przepowiednia się spełni, ale to jeszcze nie teraz. Część swojego samopoczucia dobrego/złego odnosisz do swojego ex i jego partnerek (szczególnie to drugie jest bardziej niepokojące). Raduje Cię, że mu się nie układa - w porządku, może to nie pora jeszcze na to, żebyś zupełnie ignorowała tego człowieka. Rozumiem też, że nie masz tego poczucia sprawiedliwości, zadośćuczynienia za wyrządzone krzywdy - i tu niestety tego od niego i jego kolejnych partnerek nie uzyskasz. Ale możesz na to spojrzeć z innego punktu widzenia: cieszyć się tym, że już z nim nie jesteś, że udało Ci się uratować, że uciekłaś do przodu.

Nie czytałam całego Twojego wątku (przepraszam, trochę tego dużo), ale pierwszą stronę przejrzałam. Widać, że wychodziłaś z relacji bardzo toksycznej i z zerowym poczuciem wartości i aby uzyskać to najprawdziwsze zwycięstwo będziesz musiała popracować nad sobą wyjątkowo mocno, żeby takie przypadki nie musiały już stawać na Twojej drodze. Najmocniej właśnie nad poczuciem własnej wartości (niestety tego nikt Ci z zewnątrz nie zapewni, musisz uwierzyć w to sama). Wiesz dlaczego uważam, że to poczucie jest niskie? Dlatego, że:

a. porównujesz się i analizujesz z kim się spotyka ex - zauważ jak o nich mówisz z pogardą (pogarda jest ok na tym etapie, którym jesteś, to nic dziwnego), i teraz sobie wyobraź, że ta ex Twojego ex myślała podobnie do Ciebie teraz (oraz jak Ty myślałaś wtedy o niej - nowe partnerki Twojego exa myślą o Tobie podobnie). Te kolejne dziewczyny są mamione dokładnie tak jak Ty. Życzyłabyś sobie takich powtórek z rozrywki w wykonaniu tego faceta? Nie porównuj się czy jesteś lepsza czy gorsza od nich, bo to nie ma sensu. Szczególnie, że on nie jest ekspertem w tej dziedzinie - to zwykły burak. Chcesz być wartościowana przez buraka? Aż tak nisko upadasz?

b. chcesz, aby ex czuł się tak źle jak Ty się czujesz (albo gorzej) - taki akt zemsty. W porządku, masz prawo, ale to Twoje szczęście i Twojej córki powinno być na pierwszym miejscu, a nie "byle tylko ten burak miał gorzej", a Ty oczyszczony kartofelek będziesz chodzić z dumą wink. Jeśli uważasz, że to Twoja "liga" i Twój poziom życia na poziomie tego ex, to możesz się do tego porównywać, ale nie miej pretensji, że zawsze będziesz się czuć tym ziemniakiem smile

c. tłumaczysz się przed innymi ze szczegółami, co i jak było w danej sytuacji - boisz się, że Ci nie uwierzą, samoutwierdzasz się w przekonaniu, że nie obserwujesz tych perypetii ex z jego exiarami bądź obecnymi - no obserwujesz to, niestety. Ja nie mam pojęcia z kim jest mój ex obecnie, chyba, że dzieci coś powiedzą, że kolejną jakąś dziewczynę taty poznały. Na co odpowiadam "aha, fajnie".

Także odbudowa swojego wewnętrznego ja jest tu niestety kluczowa. Jeśli jesteś na terapii, poproś o pomoc psychoterapeutę. I poczytaj "Moje Dwie głowy", którą to rekomendowałyśmy kiedyś z Ulle. Uważnie się w to wczytaj - nie przeskakuj po rozdziałach w poszukiwaniu rozwiązania, bo go tam nie znajdziesz, ale może zauważysz to zrozumienie, a może nawet Cię olśni.

P.S. Uważam, że BEKA dobrze prawi. Możesz sobie to kiedyś przeczytasz na spokojnie, bez poczucia wytykania Ci błędów (może wyobraź sobie, że mówi Ci to jakiś przyjaciel)

cyt.
Wcześniej jak pisałaś o tym facecie, uzaleznialas swoje szczęście od tego czy w związku jest dobrze, czy nie. Teraz uzalezniasz swoje szczęście od tego, czy on z nią jest, czy nie. Nawet jeżeli z nią nie jest, pamiętam, że raczej swobodnie znajduje sobie panny, więc jak znowu "przypadkiem" będziesz go stalkowała możesz spotkać go z inną i serduszko znowu będzie bolało. Może zajmij się swoją córką? Zdajesz sobie sprawę, że ona przez te wszystkie lata jak byłaś z tym gachem i teraz jak masz nadal niezdrową fascynację uczy się od Ciebie tego, że kobieta bez faceta nic nie znaczy? Taki wzorzec jej przekazujesz.

Ok, mogę zgodzić się z tym, że Beka poniekąd ma rację. Ale dotyka mnie bardzo kiedy ktoś pije do mojej corki, która udało mi się ochronić przed skutkami związku z tym popaprańcem. Szlag mnie trafia kiedy ktoś wmawia mi coś czego nie zrobiłam. Myślę, że nie tylko mnie. Nie znoszę także niczym nieusprawiedliwionej niechęci, sarkazmu i ironii i dowalania mi za pomocą powyższych.

To prawda, że wciąż uzależniam od tego swoje szczęście. Potrafię się do tego przyznać, że za bardzo mi zależy na tym żeby jemu było źle.
Napisałam o jego eks ponieważ wiem, że każda z nich po rozstaniu miała dokładnie to samo co ja. W takiej samej intensywności, nic więcej na ten temat nie mam do powiedzenia.
Masz rację, że jego eks myślały o mnie w dokladnie ten sam sposób. Zdaję sobie z tego sprawę i w trakcie związku z nim zawsze z tyłu głowy miałam poczucie, że to co otrzymuje w wiadomościach od jego eks ma w sobie dużo prawdy. Oszukiwałam samą siebie jednocześnie dając wiarę jego tłumaczeniom ponieważ każda była chora, kochała go niezmiernie, nie mogła o nim zapomnieć z racji jego wspaniałości oraz całe jej zachowanie jest ogromnym komplementem w jego stronę ponieważ ktoś o nim nie może zapomnieć etc.
Przeczytałam Moje dwie głowy. Bardzo mi pomogła ta książka. Pomogła mi oderwać się od niego na tyle, aby tam nie jeździć katując się co i rusz. Wiem, że mam drugą głupią głowę i muszę jej przestać słuchać. Wiem, że masz racje, ale moja córka funkcjonuje normalnie i proszę nie wmawiajcie mi, że wędruje po miescie celowo, aby go spotkać. Jeżdżę tam bardzo rzadko, na trenigi z corka zawsze idę na przyjemny spacer, nie jeżdżę obok niego wyłączając Wigilię. Poza treningami jeżdżę wyłącznie do biblioteki ponieważ pisze prace mgr i do kina lub do kawiarni z dzieckiem. I szczerze mam dość wpisów typu 'nic dziwnego, że Cię zostawił'. Może kogoś innego to by nie dotknęło, ale mnie tak. Wystarczająco mam zmartwień na codzień nie dotyczących tematu tego o czym pisze. A zerowe poczucie własnej wartości nie wzięło się znikąd, domyślam się skąd je mam dlatego tak rozpaczliwie chciałam aby ktoś nas pokochał. Staram się nad sobą pracować, ale to bardzo trudne zadanie.

771 Ostatnio edytowany przez Evergreen (2023-03-07 21:53:43)

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

Ok, mogę zgodzić się z tym, że Beka poniekąd ma rację. Ale dotyka mnie bardzo kiedy ktoś pije do mojej corki, która udało mi się ochronić przed skutkami związku z tym popaprańcem. Szlag mnie trafia kiedy ktoś wmawia mi coś czego nie zrobiłam. Myślę, że nie tylko mnie. Nie znoszę także niczym nieusprawiedliwionej niechęci, sarkazmu i ironii i dowalania mi za pomocą powyższych.

Racja, niektóry nie przebierają w słowach i nie zawsze natkniesz się na osobę współodczuwającą i empatyczną. Ale nic na to nie poradzisz. Nie ma tu selekcji i sita osób, które nadają się do wsparcia i pomocy, gdyż jesteś na publicznym forum bez moderacji. Jedyne co możesz zrobić, to zmienić swój stosunek do tego, reakcję emocjonalną na to. Jednak, aby tak się stało, musiałabyś się nieco wzmocnić właśnie wewnętrznie, bo w tych reakcjach widać Twoją niepewność.

Co do dziecka: ona widziała i czuła i nadal czuje Twoje nastawienie do ex, w przyszłości, będzie czuła, że tylko do takich nieudanych związków się nadaje (rozwód rodziców, kolejny związek przemocowy) lub nie będzie ich chciała w ogóle. Trzeba jej dać świadectwo, że jest wartościowa i takich ludzi ma dla siebie szukać, ale nie słowem lecz czynem - pokazując jej jak Ty funkcjonujesz czy będziesz funkcjonować. Nie wiem czy to robisz, ale absolutnie nie wolno wciągać dziecka w swoje sprawy emocjonalne, gdyż chłonie je jak gąbka. Chyba, że krótko i żołniersko, że to nie był dobry kandydat na partnera i popełniłaś błąd, ale postarasz się jej to wynagrodzić w przyszłości. Żeby nie miała poczucia, że wszyscy mężczyźni to złole.

Osoba123 napisał/a:

To prawda, że wciąż uzależniam od tego swoje szczęście. Potrafię się do tego przyznać, że za bardzo mi zależy na tym żeby jemu było źle.
Napisałam o jego eks ponieważ wiem, że każda z nich po rozstaniu miała dokładnie to samo co ja. W takiej samej intensywności, nic więcej na ten temat nie mam do powiedzenia.
Masz rację, że jego eks myślały o mnie w dokladnie ten sam sposób. Zdaję sobie z tego sprawę i w trakcie związku z nim zawsze z tyłu głowy miałam poczucie, że to co otrzymuje w wiadomościach od jego eks ma w sobie dużo prawdy. Oszukiwałam samą siebie jednocześnie dając wiarę jego tłumaczeniom ponieważ każda była chora, kochała go niezmiernie, nie mogła o nim zapomnieć z racji jego wspaniałości oraz całe jej zachowanie jest ogromnym komplementem w jego stronę ponieważ ktoś o nim nie może zapomnieć etc.

Fajnie smile Moje dwie głowy zaszczepiły ziarno wink Poczekajmy, aż wzrośnie bardziej. W zależności kiedy to czytałaś, to warto do tego jeszcze wrócić. Odkryjesz kolejne rzeczy, których nie zauważałaś wcześniej.

Osoba123 napisał/a:

Przeczytałam Moje dwie głowy. Bardzo mi pomogła ta książka. Pomogła mi oderwać się od niego na tyle, aby tam nie jeździć katując się co i rusz. Wiem, że mam drugą głupią głowę i muszę jej przestać słuchać. Wiem, że masz racje, ale moja córka funkcjonuje normalnie i proszę nie wmawiajcie mi, że wędruje po miescie celowo, aby go spotkać. Jeżdżę tam bardzo rzadko, na trenigi z corka zawsze idę na przyjemny spacer, nie jeżdżę obok niego wyłączając Wigilię. Poza treningami jeżdżę wyłącznie do biblioteki ponieważ pisze prace mgr i do kina lub do kawiarni z dzieckiem. I szczerze mam dość wpisów typu 'nic dziwnego, że Cię zostawił'. Może kogoś innego to by nie dotknęło, ale mnie tak. Wystarczająco mam zmartwień na codzień nie dotyczących tematu tego o czym pisze. A zerowe poczucie własnej wartości nie wzięło się z nikąd. Staram się nad sobą pracować, ale to bardzo trudne zadanie.

Osobo poczekaj, znowu się tłumaczysz, podając zbędne szczegóły (niska samoocena). Nie przejmuj się tekstami "nic dziwnego, że Cię zostawił", mimo, że są krzywdzące i nie wnoszące nic do Twojej sprawy, demotywujące dla osoby, która szuka pomocy i siedzi jeszcze na dnie i codziennie odczuwa rozedrganie. Taka wiktymizacja ofiar niczemu nie służy, a szkodzi - masz rację. Chyba, że uważasz, że osoba, która tak mówi, może mieć rację. Mam nadzieję, że nie wink.

Ja również nie to miałam na myśli, że robisz to celowo. Robisz to "przy okazji" typu "przejeżdżam obok... aaa spojrzę czy nie zapalone... co się mogło stać, że zapalone/nie zapalone", "ooo, jego obecna, sama krąży, pewnie się rozstali - dobrze im tak" rozumiesz? Poświęcasz myśli na buraka. Czy to Twoja liga? Wart jest takiego poświęcenia? To są takie pytania trochę na później, a może na "za chwilę". Pewnie ten etap, który masz obecnie też musisz przejść i pomyśleć sobie w pewnym momencie, że się zmęczyłaś tym wszystkim, że to już jest nudne, że czujesz się brudna od tej lepiącej mazi i rzucisz to w cholerę. I wtedy dopiero zaczniesz żyć. A jak na razie nadal jesteś z nim w relacji. Nawet negatywne powiązanie to nadal powiązanie.

Osoba123 napisał/a:

Wystarczająco mam zmartwień na codzień nie dotyczących tematu tego o czym pisze. A zerowe poczucie własnej wartości nie wzięło się z nikąd. Staram się nad sobą pracować, ale to bardzo trudne zadanie.

Na pewno masz, i wiem, że nie jest łatwo i nie potrzebujesz dogryzania. A z poczuciem wartości to bardzo ciężka praca, aby je odbudować, i dobrze, że chcesz się tego podjąć. Zaprocentuje w przyszłości dla Ciebie jak i córki. Czego Ci z całego serca życzę.

772

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Evergreen napisał/a:
Osoba123 napisał/a:

Ok, mogę zgodzić się z tym, że Beka poniekąd ma rację. Ale dotyka mnie bardzo kiedy ktoś pije do mojej corki, która udało mi się ochronić przed skutkami związku z tym popaprańcem. Szlag mnie trafia kiedy ktoś wmawia mi coś czego nie zrobiłam. Myślę, że nie tylko mnie. Nie znoszę także niczym nieusprawiedliwionej niechęci, sarkazmu i ironii i dowalania mi za pomocą powyższych.

Racja, niektóry nie przebierają w słowach i nie zawsze natkniesz się na osobę współodczuwającą i empatyczną. Ale nic na to nie poradzisz. Nie ma tu selekcji i sita osób, które nadają się do wsparcia i pomocy, gdyż jesteś na publicznym forum bez moderacji. Jedyne co możesz zrobić, to zmienić swój stosunek do tego, reakcję emocjonalną na to. Jednak, aby tak się stało, musiałabyś się nieco wzmocnić właśnie wewnętrznie, bo w tych reakcjach widać Twoją niepewność.

Co do dziecka: ona widziała i czuła i nadal czuje Twoje nastawienie do ex, w przyszłości, będzie czuła, że tylko do takich nieudanych związków się nadaje (rozwód rodziców, kolejny związek przemocowy) lub nie będzie ich chciała w ogóle. Trzeba jej dać świadectwo, że jest wartościowa i takich ludzi ma dla siebie szukać, ale nie słowem lecz czynem - pokazując jej jak Ty funkcjonujesz czy będziesz funkcjonować. Nie wiem czy to robisz, ale absolutnie nie wolno wciągać dziecka w swoje sprawy emocjonalne, gdyż chłonie je jak gąbka. Chyba, że krótko i żołniersko, że to nie był dobry kandydat na partnera i popełniłaś błąd, ale postarasz się jej to wynagrodzić w przyszłości. Żeby nie miała poczucia, że wszyscy mężczyźni to złole.

Osoba123 napisał/a:

To prawda, że wciąż uzależniam od tego swoje szczęście. Potrafię się do tego przyznać, że za bardzo mi zależy na tym żeby jemu było źle.
Napisałam o jego eks ponieważ wiem, że każda z nich po rozstaniu miała dokładnie to samo co ja. W takiej samej intensywności, nic więcej na ten temat nie mam do powiedzenia.
Masz rację, że jego eks myślały o mnie w dokladnie ten sam sposób. Zdaję sobie z tego sprawę i w trakcie związku z nim zawsze z tyłu głowy miałam poczucie, że to co otrzymuje w wiadomościach od jego eks ma w sobie dużo prawdy. Oszukiwałam samą siebie jednocześnie dając wiarę jego tłumaczeniom ponieważ każda była chora, kochała go niezmiernie, nie mogła o nim zapomnieć z racji jego wspaniałości oraz całe jej zachowanie jest ogromnym komplementem w jego stronę ponieważ ktoś o nim nie może zapomnieć etc.

Fajnie smile Moje dwie głowy zaszczepiły ziarno wink Poczekajmy, aż wzrośnie bardziej. W zależności kiedy to czytałaś, to warto do tego jeszcze wrócić. Odkryjesz kolejne rzeczy, których nie zauważałaś wcześniej.

Osoba123 napisał/a:

Przeczytałam Moje dwie głowy. Bardzo mi pomogła ta książka. Pomogła mi oderwać się od niego na tyle, aby tam nie jeździć katując się co i rusz. Wiem, że mam drugą głupią głowę i muszę jej przestać słuchać. Wiem, że masz racje, ale moja córka funkcjonuje normalnie i proszę nie wmawiajcie mi, że wędruje po miescie celowo, aby go spotkać. Jeżdżę tam bardzo rzadko, na trenigi z corka zawsze idę na przyjemny spacer, nie jeżdżę obok niego wyłączając Wigilię. Poza treningami jeżdżę wyłącznie do biblioteki ponieważ pisze prace mgr i do kina lub do kawiarni z dzieckiem. I szczerze mam dość wpisów typu 'nic dziwnego, że Cię zostawił'. Może kogoś innego to by nie dotknęło, ale mnie tak. Wystarczająco mam zmartwień na codzień nie dotyczących tematu tego o czym pisze. A zerowe poczucie własnej wartości nie wzięło się z nikąd. Staram się nad sobą pracować, ale to bardzo trudne zadanie.

Osobo poczekaj, znowu się tłumaczysz, podając zbędne szczegóły (niska samoocena). Nie przejmuj się tekstami "nic dziwnego, że Cię zostawił", mimo, że są krzywdzące i nie wnoszące nic do Twojej sprawy, demotywujące dla osoby, która szuka pomocy i siedzi jeszcze na dnie i codziennie odczuwa rozedrganie. Taka wiktymizacja ofiar niczemu nie służy, a szkodzi - masz rację. Chyba, że uważasz, że osoba, która tak mówi, może mieć rację. Mam nadzieję, że nie wink.

Ja również nie to miałam na myśli, że robisz to celowo. Robisz to "przy okazji" typu "przejeżdżam obok... aaa spojrzę czy nie zapalone... co się mogło stać, że zapalone/nie zapalone", "ooo, jego obecna, sama krąży, pewnie się rozstali - dobrze im tak" rozumiesz? Poświęcasz myśli na buraka. Czy to Twoja liga? Wart jest takiego poświęcenia? To są takie pytania na trochę na później, a może na "za chwilę". Pewnie ten etap, który masz obecnie też musisz przejść i pomyśleć sobie w pewnym momencie, że się zmęczyłaś tym wszystkim, że to już jest nudne, że czujesz się brudna od tej lepiącej mazi i rzucisz to w cholerę. I wtedy dopiero zaczniesz żyć. A jak na razie nadal jesteś z nim w relacji. Nawet negatywne powiązanie to nadal powiązanie.

Osoba123 napisał/a:

Wystarczająco mam zmartwień na codzień nie dotyczących tematu tego o czym pisze. A zerowe poczucie własnej wartości nie wzięło się z nikąd. Staram się nad sobą pracować, ale to bardzo trudne zadanie.

Na pewno masz, i wiem, że nie jest łatwo i nie potrzebujesz dogryzania. A z poczuciem wartości to bardzo ciężka praca, aby je odbudować, i dobrze, że chcesz się tego podjąć. Zaprocentuje w przyszłości dla Ciebie jak i córki. Czego Ci z całego serca życzę.

Nie wciągałam swojej córki w swoje stany emocjonalne, kiedy już przestałam płakać w domu przeprosiłam ją za wszystko, za to, że jestem w gorszej formie. Raz tylko bedac ze mna na miescie widziała mnie bardzo złą i do dzis mam do siebie o to pretensje bo rozumiem co wtedy chcieliscie mi przekazac, a ja podziałałam zbyt impulsywnie. Staram się budować jej poczucie własnej wartości kochając ją, wspierając w każdym działaniu, inaczej niz było ze mną, staram się bardzo łamać schematy pokoleniowe. Wiadomo, że czasem też jest trudniej, jestem normalną matką, którą czasem zadziwia 'porządek' panujący w jej pokoju. Dużo rozmawiamy. Na każde tematy. Tłumaczyłam jej, że pomyliłam się, że Tomek nie był tym za kogo go uważałam, chciałam żebyśmy były szczesliwe. Nie chcę, aby moja córka kiedykolwiek doświadczyła tego co ja. Do moich dwóch głów jeszcze wrócę, czytałam ją w wakacje. Po skończeniu napisałam maila z podziękowaniem do autorki książki. Czytałam też kolekcjonera krzywd. Teraz czytam Sapolskiego i mimo, że to nie jest książka z dziedziny psychologii to też jest bardzo pomocna. Co do mojego funkcjonowania masz rację, aby dać dobry przykład mojemu dziecku sama muszę oderwać się i pokazać jej, że jest mi dobrze bez toksyka u boku.  Dziękuję Ci za Twoje wpisy, za poświęcony czas. Wszystkiego dobrego Evergreen.

773

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

Nie wciągałam swojej córki w swoje stany emocjonalne, kiedy już przestałam płakać w domu przeprosiłam ją za wszystko, za to, że jestem w gorszej formie. Raz tylko bedac ze mna na miescie widziała mnie bardzo złą i do dzis mam do siebie o to pretensje bo rozumiem co wtedy chcieliscie mi przekazac, a ja podziałałam zbyt impulsywnie. Staram się budować jej poczucie własnej wartości kochając ją, wspierając w każdym działaniu, inaczej niz było ze mną, staram się bardzo łamać schematy pokoleniowe. Wiadomo, że czasem też jest trudniej, jestem normalną matką, którą czasem zadziwia 'porządek' panujący w jej pokoju. Dużo rozmawiamy. Na każde tematy. Tłumaczyłam jej, że pomyliłam się, że Tomek nie był tym za kogo go uważałam, chciałam żebyśmy były szczesliwe. Nie chcę, aby moja córka kiedykolwiek doświadczyła tego co ja. Do moich dwóch głów jeszcze wrócę, czytałam ją w wakacje. Po skończeniu napisałam maila z podziękowaniem do autorki książki. Czytałam też kolekcjonera krzywd. Teraz czytam Sapolskiego i mimo, że to nie jest książka z dziedziny psychologii to też jest bardzo pomocna. Co do mojego funkcjonowania masz rację, aby dać dobry przykład mojemu dziecku sama muszę oderwać się i pokazać jej, że jest mi dobrze bez toksyka u boku.  Dziękuję Ci za Twoje wpisy, za poświęcony czas. Wszystkiego dobrego Evergreen.

I bardzo dobrze zrobiłaś. To, że jest Ci źle, to nie jest nic złego, to, że kiedyś zdarzyło się przy niej wybuchnąć, upuścić negatywnych emocji, też nic złego JEŚLI pokazałaś jej później, że radzisz sobie z tym w odpowiedni sposób. Każdy ma prawo do wyrażania emocji i tych złych i dobrych, wszystko w takim zakresie, aby nie krzywdziło drugiej osoby. A jeśli tak się stanie, należałoby za to przeprosić i starać się nie powtarzać w przyszłości. To, że dużo rozmawiacie, to też dobrze świadczy - lepiej będzie sobie radzić w kontaktach z innymi, a do Ciebie nie straci zaufania - to bardzo ważne. Po tym wpisie można wnioskować, że potykasz się, ale idziesz dalej - i to niech Ci przyświeca w powrocie do normalności. Zostaw ten absurd już za sobą (niech się kręci bez Twojego w nim udziału, bo to nie jest film w którym powinnaś uczestniczyć) i rozejrzyj się po świecie, bo jednak w większości nie jest taki zły smile. Odpoczynek od forum też może się przydać wink. Wracaj z dobrymi wiadomościami. Powodzenia.

774

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

Ale dotyka mnie bardzo kiedy ktoś pije do mojej corki, która udało mi się ochronić przed skutkami związku z tym popaprańcem.

Oczywiście, że jej przed tymi skutkami nie uchroniłaś. Oczywiście, że ci się to nie udało.
Po pierwsze - dlatego, że te skutki ciągle są jeszcze w procesie. Z twojej strony emocjonalny, uczuciowy i psychiczny związek z ex wcale się nie zakończył, z jego strony owszem. Ty sama nie wiesz jeszcze, jakie to będą skutki dla twojego dziecka.
Po drugie - jasnym jest, że nastoletnia dziewczynka nie pokaże ci teraz następstw tych skutków, ale poczekaj kilka/ naście lat, a za głowę się złapiesz, kiedy się przekonasz według jakiego klucza twoja córka dobiera sobie partnerów. I ponownie złapiesz się za głowę kiedy dotrze do ciebie, kto jej wtłoczył do głowy tę matrycę.

775

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Dracarys napisał/a:
Osoba123 napisał/a:

Ale dotyka mnie bardzo kiedy ktoś pije do mojej corki, która udało mi się ochronić przed skutkami związku z tym popaprańcem.

Oczywiście, że jej przed tymi skutkami nie uchroniłaś. Oczywiście, że ci się to nie udało.
Po pierwsze - dlatego, że te skutki ciągle są jeszcze w procesie. Z twojej strony emocjonalny, uczuciowy i psychiczny związek z ex wcale się nie zakończył, z jego strony owszem. Ty sama nie wiesz jeszcze, jakie to będą skutki dla twojego dziecka.
Po drugie - jasnym jest, że nastoletnia dziewczynka nie pokaże ci teraz następstw tych skutków, ale poczekaj kilka/ naście lat, a za głowę się złapiesz, kiedy się przekonasz według jakiego klucza twoja córka dobiera sobie partnerów. I ponownie złapiesz się za głowę kiedy dotrze do ciebie, kto jej wtłoczył do głowy tę matrycę.

6-9 lat, czas kiedy dziecko nie posiada w mózgu dostatecznego połączenia między układem limbicznym, hipokampem nie wspominając o korze mózgowej. Czy pamiętasz coś z tego okresu swojego dzieciństwa? Ja niewiele. Urywki. Pamięć długotrwała w procesie kształtowania. Kora mózgowa niezdolna całkowicie do przetwarzania zachowań. Hipokamp będzie jeszcze odbierał sygnały nieprecyzyjnie, aż do ponad 20 lat dotąd aż kora mózgowa wzmocni połączenia neuronalne. Prędzej bym się spodziewała skutków z zupełnie innych przyczyn niż mój związek z tym kimś. Moje dziecko ma także ojca z którym ma kontakt.
I jeśli jesteś taka lotna w dalekobieżnych osadach to proszę wyjaśnij fenomen przestępców ew morderców generalnie osób naruszających prawo wychowanych pod absolutnie prawym i dobrym dachem ? Skąd się to bierze skoro w dzieciństwie i wczesnej adolescencji posiadali właściwe wzorce  w kazdym srodowisku ?

776

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Evergreen napisał/a:
Osoba123 napisał/a:

Nie wciągałam swojej córki w swoje stany emocjonalne, kiedy już przestałam płakać w domu przeprosiłam ją za wszystko, za to, że jestem w gorszej formie. Raz tylko bedac ze mna na miescie widziała mnie bardzo złą i do dzis mam do siebie o to pretensje bo rozumiem co wtedy chcieliscie mi przekazac, a ja podziałałam zbyt impulsywnie. Staram się budować jej poczucie własnej wartości kochając ją, wspierając w każdym działaniu, inaczej niz było ze mną, staram się bardzo łamać schematy pokoleniowe. Wiadomo, że czasem też jest trudniej, jestem normalną matką, którą czasem zadziwia 'porządek' panujący w jej pokoju. Dużo rozmawiamy. Na każde tematy. Tłumaczyłam jej, że pomyliłam się, że Tomek nie był tym za kogo go uważałam, chciałam żebyśmy były szczesliwe. Nie chcę, aby moja córka kiedykolwiek doświadczyła tego co ja. Do moich dwóch głów jeszcze wrócę, czytałam ją w wakacje. Po skończeniu napisałam maila z podziękowaniem do autorki książki. Czytałam też kolekcjonera krzywd. Teraz czytam Sapolskiego i mimo, że to nie jest książka z dziedziny psychologii to też jest bardzo pomocna. Co do mojego funkcjonowania masz rację, aby dać dobry przykład mojemu dziecku sama muszę oderwać się i pokazać jej, że jest mi dobrze bez toksyka u boku.  Dziękuję Ci za Twoje wpisy, za poświęcony czas. Wszystkiego dobrego Evergreen.

I bardzo dobrze zrobiłaś. To, że jest Ci źle, to nie jest nic złego, to, że kiedyś zdarzyło się przy niej wybuchnąć, upuścić negatywnych emocji, też nic złego JEŚLI pokazałaś jej później, że radzisz sobie z tym w odpowiedni sposób. Każdy ma prawo do wyrażania emocji i tych złych i dobrych, wszystko w takim zakresie, aby nie krzywdziło drugiej osoby. A jeśli tak się stanie, należałoby za to przeprosić i starać się nie powtarzać w przyszłości. To, że dużo rozmawiacie, to też dobrze świadczy - lepiej będzie sobie radzić w kontaktach z innymi, a do Ciebie nie straci zaufania - to bardzo ważne. Po tym wpisie można wnioskować, że potykasz się, ale idziesz dalej - i to niech Ci przyświeca w powrocie do normalności. Zostaw ten absurd już za sobą (niech się kręci bez Twojego w nim udziału, bo to nie jest film w którym powinnaś uczestniczyć) i rozejrzyj się po świecie, bo jednak w większości nie jest taki zły smile. Odpoczynek od forum też może się przydać wink. Wracaj z dobrymi wiadomościami. Powodzenia.

Nigdy nie popadłam w kompulsywne zachowania z tytułu tego pożal się Boże związku. Nie pije, nie ćpam, nie robie dziwnych typu nie wiem seksoholizm lub coś w ten deseń. Być może dlatego to tak długo trwa bo radząc sobie z negatywnymi uczciami po mojemu po prostu dłużej się ich pozbywam. Nie widzę sensu w upiciu się. Swego czasu gdy było gorzej chodziłam na basen, teraz planuje wrócić ale już nie mam stresującej pracy i funkcjonuje znacznie lepiej po pracy, właściwie nie muszę rozładowywać emocji za pomocą pływania teraz to byłaby czysta przyjemność z aktywnosci fizycznej. Często zajmuje się czymś nie jest tak jak na początku kiedy najchętniej cały dzień mogłabym zostać w łóżku. Sprzątam, piekę czasem kiedy jestem w weekend w domu, czytam i oglądam, gramy w gry planszowe lub gadamy o ksiazkach i nie tylko. Takie zwykłe życie domowe. A co do forum to prawda, że momentami bywa dołujące i warto powiedzieć stop.

777

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem

Lepiej zadaj sobie pytanie co by było, gdyby dzisiaj w drzwiach Twojego domu stanął eks i powiedział: "Wybacz mi, popełniłem największy błąd w swoim życiu. Kocham Cię i zawsze tak będzie." Weź sobie szczerze odpowiedź na to pytanie i gdzie by była twoja córka,która usłyszała już od Ciebie, ze ten facet to była pomyłka.

778

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
BEKAśmiechu napisał/a:

Lepiej zadaj sobie pytanie co by było, gdyby dzisiaj w drzwiach Twojego domu stanął eks i powiedział: "Wybacz mi, popełniłem największy błąd w swoim życiu. Kocham Cię i zawsze tak będzie." Weź sobie szczerze odpowiedź na to pytanie i gdzie by była twoja córka,która usłyszała już od Ciebie, ze ten facet to była pomyłka.

Daje sobie 100 procent pewnosci, że tak by się nie wydarzyło ponieważ on nigdy nie poczułby się do czegoś przyznać, on nigdy niczemu nie był i nie jest winien. Próbowałam zostawiać go dwa razy, za każdym byłam zbyt naiwna i wracałam. Dziś wiem, że to nie miłość tylko uzależnienie. Zadajesz mi to pytanie lecz pewnie masz gotową odpowiedź. Nie przedkładałabym faceta nad swoją córkę, chciałam być tylko szczęśliwa. Nie pisałam tu każdego aspektu naszej codzienności. Z obecną wiedzą powiedziałabym nie, a moja córka byłaby tam gdzie dotąd była i cały czas jest. Choćby miało mnie to kosztować morze łez. W tej chwili pewnie bardzo by to mną zachwiało, zbyt wiele się wydarzyło.

779

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Lepiej zadaj sobie pytanie co by było, gdyby dzisiaj w drzwiach Twojego domu stanął eks i powiedział: "Wybacz mi, popełniłem największy błąd w swoim życiu. Kocham Cię i zawsze tak będzie." Weź sobie szczerze odpowiedź na to pytanie i gdzie by była twoja córka,która usłyszała już od Ciebie, ze ten facet to była pomyłka.

Daje sobie 100 procent pewnosci, że tak by się nie wydarzyło ponieważ on nigdy nie poczułby się do czegoś przyznać, on nigdy niczemu nie był i nie jest winien. Próbowałam zostawiać go dwa razy, za każdym byłam zbyt naiwna i wracałam. Dziś wiem, że to nie miłość tylko uzależnienie. Zadajesz mi to pytanie lecz pewnie masz gotową odpowiedź. Nie przedkładałabym faceta nad swoją córkę, chciałam być tylko szczęśliwa. Nie pisałam tu każdego aspektu naszej codzienności. Z obecną wiedzą powiedziałabym nie, a moja córka byłaby tam gdzie dotąd była i cały czas jest. Choćby miało mnie to kosztować morze łez. W tej chwili pewnie bardzo by to mną zachwiało, zbyt wiele się wydarzyło.

Ale Beka nie zadał pytania czy by się to mogło zdarzyć czy też nie a Ty już dygresje i ponowne taplanie sie w temacie.

780

Odp: Wirus, rozstanie z partnerem
Osoba123 napisał/a:

6-9 lat, czas kiedy dziecko nie posiada w mózgu dostatecznego połączenia między układem limbicznym, hipokampem nie wspominając o korze mózgowej. Czy pamiętasz coś z tego okresu swojego dzieciństwa? Ja niewiele. Urywki. Pamięć długotrwała w procesie kształtowania. Kora mózgowa niezdolna całkowicie do przetwarzania zachowań. Hipokamp będzie jeszcze odbierał sygnały nieprecyzyjnie, aż do ponad 20 lat dotąd aż kora mózgowa wzmocni połączenia neuronalne.

Czy pamiętam coś z tego okresu? Wszystko. Pamiętam wydarzenia z czasów, kiedy miałam 3 lata.
Ośmielę się stwierdzić, że mimo przeczytania jednej ksiażki o funkcjonowaniu mózgu, być może nie jesteś az takim ekspertem w dziedzinie traumy, jak ci się wydaje.

Posty [ 716 do 780 z 825 ]

Strony Poprzednia 1 10 11 12 13 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Wirus, rozstanie z partnerem

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024