Zupełnie nie rozumiem, dlaczego to, że kobieta chce założyć rodzinę postrzegane jest jako desperacja.
Nie rozumiem też argumentów "Kocham ją, chce się z nią ożenić i jestem tego pewien, ale nie zrobię tego, bo...".
Jak dla mnie niezdecydowany mężczyzna, który nie wie czego chce, to jeden z gorszych typów mężczyzny.
Desperacją jest to, że ona chce szybko, tu i teraz i nie potrafi tego uargumentować. 2-3 lata by jej nie zbawiły, ale to wygląda tak, jakby koleżanki zaczyły się żenić to ona też chce, koniecznie teraz, na szybko. Desperacją jest wymuszanie czegoś na drugiej osobie, gdyby nie była zdesperowana to by sama zerwała, bo po co się męczyć z kimś, kto ma inne poglądy? Rozsądna osoba wie, że wymuszanie czegoś na drugiej osobie na siłę - to nie jest dobry sposób. To jest dobry sposób jak spierniczyć sobie życie. Ta druga osoba będzie w sobie zawsze nosiła żal, że zrobiła coś wbrew sobie (w tym przypadku autor, który nie chciał ślubu tak szybko, tylko chciał poczekać).
Obie strony muszą oczekiwać tego samego. Jeżeli jedna strona musi zmuszać drugą do swojej idealnej wizji, a ta druga osoba nie chce i się opiera, ale w końcu pod naporem z niechęcią się decyduje - ciężko to nazwać rokującym związkiem. Dla obydwu stron to będzie męczarnia i zmuszanie się do czegoś, czego się nie chce. Ale co kto lubi, widocznie bycie nieszczęśliwym jest teraz modne.
A co do argumentów to można przecież w drugą stronę: "Kocham go, jest mi z nim dobrze, chce się z nią ożenić i jestem jego pewna, ale w sumie ślub to tylko papierek, więc po co mam na niego naciskać, skoro bez papierka tworzymy szczęśliwą rodzinę? Papierek nic nie zmieni...".
Jedna strona powie, że skoro bez ślubu żyją jak szczęśliwa rodzina - to co ci szkodzi wziąć ten ślub? Ale z drugiej strony skoro bez ślubu żyją jak szczęśliwa rodzina, to co ten papier zmieni, po co brać ślub? Widzisz, to są dwie równoznaczne strony medalu. Ty uważasz, że jedna strona jest ważniejsza od drugiej i tylko jedna strona ma racje. To bzdura. Równie dobrze on może powiedzieć, że po co jej ten ślub, skoro bez niego są szczęśliwi?
No ale tutaj narracja jest taka, że to ona ma racje. Bez sensu. Ale gdyby to on chciał ślubu, a ona nie chciała to pewnie to kobiecie byli by brawo, że po co on naciska, skoro bez ślubu jest dobrze bla bla bla Kwintesencja stronniczego forum. Na męskim forum większość facetów poklepało by autora po ramieniu, że dobrze robi czekając ze ślubem. Na kobiecym forum niezależnie od tego co kobieta chce - zawsze zostanie poklepana po ramieniu i autor nie ważne czego chce, będzie tym złym.
Facet nie jest niezdecydowany, bo powiedział, że ślubu chce. On się po prostu nie chce śpieszyć. Równie dobrze można napisać, że ona jest zdesperowana bo chce koniecznie tu i teraz.
Ja tu naprawdę nie widzę, żeby jedna ze stron miała absolutną rację. Ja tu widzę, że jest dokładnie 50:50. Każdy ma swoje racje i żadna ze stron nie jest lepsza. No ale na kobiecym forum facet musi dostać baty, na męskim forum waty dostałaby kobieta. Jak autor chce uzyskać dobre porady to musi się pomodlić albo znaleźć jakieś niestronnicze forum, gdzie żadna ze stron nie będzie faworyzowana i ktoś to w zdrowy sposób oceni która strona ma racje.