3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

Strony 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 309 ]

Temat: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

Jesteśmy razem 3.5 roku, po pół roku zamieszkaliśmy razem, od pierwszego spotkania nie było wątpliwości, że ze sobą będziemy. Zero podrywu, zero podchodów, po prostu oboje czuliśmy tak samo.

Z początku miałem wizję, że mógłbym mieć już żonę, dzieci, dom, co też komunikowałem. Dziewczyna bardzo tego pragnie, jest to właściwie jej życiowy cel - bycie matką i żoną. Rozumiem to i szanuję.
Chciałem się oświadczać bardzo szybko, bo po jakiś 3 miesiącach, jednak odwlekłem to w czasie. Układało nam się bardzo dobrze, jednak uznałem, że jest za wcześnie i chciałem to zrobić później.

Wyszło na to, że zacząłem się przekonywać, że jesteśmy młodzi, a to bardzo wcześnie i idealnie ok. 30 roku życia zacząć działać w tym kierunku, a teraz póki się jest młodym skupić na karierze, rozwoju osobistym, tak aby być już ustatkowanym i gotowym do założenia rodziny gdzieś w wieku 30 lat. Niestety, ona bardzo mocno naciska. Odkąd ślub wzięły jej najlepsze przyjaciółki - regularnie są u niej złe nastroje, mamy dyskusje na ten temat co jakiś czas, płacz... Bo przecież mi nie można ufać, bo na początku związku mówiłem o czymś innym, a robię co innego. Jej zależy tylko na domu, dzieciach, na niczym innym.

Po ostatniej takiej ciężkiej nocy uznaliśmy, a raczej ona zaproponowała, że chce pobyć sama i odpocząć. Wyjechałem na tydzień. Rozmawialiśmy przez telefon, sugerowała, że dla niej perspektywą czasową są 3 miesiące, nie tak jak u mnie. Choć ja nic nie zakładam, bo uważam, że miłość powinna być spontaniczna. Gdy poczuję "błysk" to się oświadczę, a potem kolejny krok. Ona zdaje się mieć wszystko rozplanowane i wywiera presję. Doszło też do szantażu/ultimatum przez telefon, gdy powiedziała, że jak nie myślę o tym w najbliższym czasie to nie ma sensu być dalej razem, choć mogła to powiedziećw emocjach - jest bardzo emocjonalna, często się blokuje tak, że nie może rozmawiać, gdy płacze...

Jedno jest pewne. Jest kochaną osóbką, bardzo ją kocham i mi na niej zależy. Zależy mi na jej szczęściu i w żaden sposób nie chcę jej unieszczęśliwić. Nie oświadczę się pod wpływem nacisków, co wielokrotnie jej mówiłem, ale "ona tego nie kontroluje/to siiejsze od niej". Nie wiem z czego wynika mój stan rzeczy - czy się zmieniłem, czy wtedy miałem inne podejście. Najwazniejsze aby wszystko było spontaniczne, tak widzę szczęśliwa miłość - jest dobrze, kochamy się, to wszystko automatycznie zmierza w dobrym kierunku. Ona się wykańcza tą presją czasu, widzę to i nawet gdy jest "spokojny" dzień, to widzę, że ma gorszy nastrój. Dodatkowo przytłacza ją praca do 19:00, a także szkoła zaoczna... Nie dziwię jej się.

To wspaniala kobieta, będzie świetną żoną i matką - jestem o tym przekonany. Nie chcę jej zranić w żaden sposób, choć jak zostanę to bomba z tykającym zapłonem, a jakoś nie widzę tego, aby nagle miała super zabawny nastrój, bardziej smutny, co nie zachęca. Jak ją zostawię to też może to mocno przeżyć - była z poprzednim chłopakiem 5 lat i bardzo zniosła rozstanie z tego co wiem, z drugiej strony podobno nie naciskała go na nic, bo nie myślała o tym, a ze mną niby chciałaby dom, dzieci i mówi, że jestem partnerem idealnym, tylko teraz "niedojrzałym", bo jak podejrzewam nie oświadczyłem się jej zgodnie z oczekiwaniami.

Wygląda to tak jakby w tym momencie myślała tylko o sobie, nie potrafi się postawić na moim miejscu. Trochę sytuacja bez wyjścia. Ona na siłę się nie zrobi radosna, zabawna, a ja jednak chcicałbym żeby taka była ona i nasz związek aby to dalej szło do przodu.

Dziś mamy się spotkać i nie wiem co robić. Pierwszy raz w życiu...

Czy miał ktoś z Was taką sytuację? Co robić? Poprosić o trochę czasu, żebym pobył sam na sam i sobie to wszystko przemyślał? Nie ma sytuacji bez wyjścia aby jej nie urazić. Może to mieć odwrotny skutek - ona pewnie uważa, że skoro kocham to powinienem o nią walczyć, być z nią, a nie sam.
Jest to ciężka sytuacja. Dajcie proszę znać, co myślicie. Dzięki!

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

A co Ci bedzie przeszkadzac w rozwoju osobistym, jak bedziesz jej mezem, a nie tylko facetem?

3

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
Lady Loka napisał/a:

A co Ci bedzie przeszkadzac w rozwoju osobistym, jak bedziesz jej mezem, a nie tylko facetem?

Wolałbym jednak zarobić większe pieniądze, aby było mnie stać na mieszkanie, dom. Dla mnie oświadczyny to okres przygotowania do małżeństwa, dzieci. Kompletnie też nie rozumiem ludzi, którzy biorą ślub i potem myślą o dzieciach. Bez sensu. Dla mnie to już krok aby działać i już. Nie chciałbym być w narzeczeńśtwie kolejne 3 lata, bez sensu.
Możliwe też, że blokuje mnie rodzina... Nawet na to, że chcę kupić psa słyszę, że "a gdzie go będziesz trzymał", "a wiesz, że to kosztuje" itd. Fakt, wynajmujemy mieszkanie, ale ja dobrze zarabiam.

4

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

Słuchaj a może Ty po prostu nie chcesz być jej mężem?
Bo, przepraszam, ale dla mnie Twoje argumenty wyglądają po prostu jak wymówki osoby nie zainteresowanej tematem.
Jesteś gotowy zrujnować idealny związek, który, podobno i tak zmierza do małżeństwa, w imię czego? Braku dziwnie pojmowanej spontaniczności?
Nie kumam

5

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
wibofim111 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

A co Ci bedzie przeszkadzac w rozwoju osobistym, jak bedziesz jej mezem, a nie tylko facetem?

Wolałbym jednak zarobić większe pieniądze, aby było mnie stać na mieszkanie, dom. Dla mnie oświadczyny to okres przygotowania do małżeństwa, dzieci. Kompletnie też nie rozumiem ludzi, którzy biorą ślub i potem myślą o dzieciach. Bez sensu. Dla mnie to już krok aby działać i już. Nie chciałbym być w narzeczeńśtwie kolejne 3 lata, bez sensu.
Możliwe też, że blokuje mnie rodzina... Nawet na to, że chcę kupić psa słyszę, że "a gdzie go będziesz trzymał", "a wiesz, że to kosztuje" itd. Fakt, wynajmujemy mieszkanie, ale ja dobrze zarabiam.

No ale dzieci nie trzeba miec od razu po slubie. Mozna spokojnie poczekac 1-2 lata. Ciaza tez swoje trwa, to tez czas na przygotowanie sie.

Ja nie rozumiem totalnie Twojego podejscia.
Mozna sie dorobic razem, zeby Was bylo stac na mieszkanie czy na dom. Mozna to zrobic juz po slubie. Skoro jestescie razem i jest Wam dobrze, a na dodatek i tak razem mieszkacie i oboje pracujecie, to praktycznie i tak zyjecie jak malzenstwo, tyle, ze nie macie papierka. To jaki problem, zeby sobie ten papierek ogarnac, skoro Twojej dziewczyniue na tym zalezy?

Jak chciales robic poprawnie i wg tradycji, to trzeba bylo nie mieszkac razem, tylko czekac do slubu. Jak juz mieszkacie razem, to slub Wam niczego nie zmieni. Ty tylko uciekasz. Zastanow sie po prostu przed czym.

6

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

Możliwe, że to przez to, że właśnie są naciski. Ja chcę żeby wyszło to ode mnie, samo z siebie. Inaczej ani ona ani ja nie będziemy zadowoleni, bo uzna, że zrobiłem to pod presją. Ona po prostu nie daje mi szansy aby to zrobić przez swoje gorsze nastroje, robienie smutnych dni, bo jeszcze się nie oświadczyłem i to mnie zniechęca. Możliwe, że jest coś jeszcze, o czymś nie wiem, a gdzieś siedzi z tyłu głowy. Też obawiam się, że będzie taka smutna nadal. Gdy ją poznałem promieniowała z radości, a potem była smutniejsza i smutniejsza. Doszło do tego, że gdy wyjechałem na tydzień do kolegów, czułem się naprawdę dobrze, bo było wesoło. Lubię, gdy jest wesoło, gdy nie muszę się przejmować byle czym, a ostatnio mieszkanie z nią to wieczna drama, czepianie się o byle bzdurę.

7

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
wibofim111 napisał/a:

Możliwe, że to przez to, że właśnie są naciski. Ja chcę żeby wyszło to ode mnie, samo z siebie. Inaczej ani ona ani ja nie będziemy zadowoleni, bo uzna, że zrobiłem to pod presją. Ona po prostu nie daje mi szansy aby to zrobić przez swoje gorsze nastroje, robienie smutnych dni, bo jeszcze się nie oświadczyłem i to mnie zniechęca. Możliwe, że jest coś jeszcze, o czymś nie wiem, a gdzieś siedzi z tyłu głowy. Też obawiam się, że będzie taka smutna nadal. Gdy ją poznałem promieniowała z radości, a potem była smutniejsza i smutniejsza. Doszło do tego, że gdy wyjechałem na tydzień do kolegów, czułem się naprawdę dobrze, bo było wesoło. Lubię, gdy jest wesoło, gdy nie muszę się przejmować byle czym, a ostatnio mieszkanie z nią to wieczna drama, czepianie się o byle bzdurę.

No ale Ty juz chciales wczesniej. A ona mowi, ze dla niej to odpowiedni czas. 3.5 roku zwiazku to jest odpowiedni czas na to, zeby wiedziec czy chcesz sie ozenic czy nie chcesz. A skoro chcesz, to jaki jest sens czekac na to kolejne lata?
Ona sie wkurza, bo trzymasz ja w niepewnosci i mowisz, ze kiedys, ale cholera wie kiedy. Pora na to, zeby zachowac sie jak facet i ruszyc albo w jedna albo w druga strone. Albo planuj slub, albo przestan marnowac jej czas.

8 Ostatnio edytowany przez R_ita (2021-07-05 09:04:51)

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

Czyli w gruncie rzeczy to ją kochasz jak jest dobrze, a jak nie jest dobrze to...? wink
Umiem zrozumieć dziewczynę, bo w gruncie rzeczy została oszukana. Myślała, że jest z mężczyzną z takimi samymi priorytetami- chęcią założenia rodziny, złożenia przysięgi a nagle okazuje się, że jednak kariera, dorabianie i lekko i przyjemnie. W życiu- co za pewne wiesz- bywa czasem nie wesoło a rodzina to odpowiedzialność. Może widocznie z wiekiem sobie uzmysłowiłeś wiele rzeczy (albo właśnie niektórych uzmysłowić sobie nie chcesz). Na podstawie tego co opisałeś, nie zaufałabym Tobie, nie z podejściem do jej stanów emocjonalnych jako dram i czepiania bzdur. Przecież za tymi "bzdurami" stoi właśnie to, że została oszukana w kluczowej sprawie bo w tym, na czym opierała relację- planowania założenia rodziny (czemu ty przyklaskiwałeś przecież).

9 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-07-05 09:16:01)

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
R_ita napisał/a:

Czyli w gruncie rzeczy to ją kochasz jak jest dobrze, a jak nie jest dobrze to...? wink
Umiem zrozumieć dziewczynę, bo w gruncie rzeczy została oszukana. Myślała, że jest z mężczyzną z takimi samymi priorytetami- chęcią założenia rodziny, złożenia przysięgi a nagle okazuje się, że jednak kariera, dorabianie i lekko i przyjemnie. W życiu- co za pewne wiesz- bywa czasem nie wesoło a rodzina to odpowiedzialność. Może widocznie z wiekiem sobie uzmysłowiłeś wiele rzeczy (albo właśnie niektórych uzmysłowić sobie nie chcesz). Na podstawie tego co opisałeś, nie zaufałabym Tobie, nie z podejściem do jej stanów emocjonalnych jako dram i czepiania bzdur. Przecież za tymi "bzdurami" stoi właśnie to, że została oszukana w kluczowej sprawie bo w tym, na czym opierała relację- planowania założenia rodziny (czemu ty przyklaskiwałeś przecież).

Można to odebrać tak, że ją oszukałem. Nie miałem złych zamiarów. Po prostu zmieniła mi się perspektywa czasowa - czy to się nie zdarza? Też jestem w stanie ją zrozumieć. Wydaje mi się też, że jej otoczenie robi złą robotę...

R_ita napisał/a:

Czyli w gruncie rzeczy to ją kochasz jak jest dobrze, a jak nie jest dobrze to...? wink
Umiem zrozumieć dziewczynę, bo w gruncie rzeczy została oszukana. Myślała, że jest z mężczyzną z takimi samymi priorytetami- chęcią założenia rodziny, złożenia przysięgi a nagle okazuje się, że jednak kariera, dorabianie i lekko i przyjemnie. W życiu- co za pewne wiesz- bywa czasem nie wesoło a rodzina to odpowiedzialność. Może widocznie z wiekiem sobie uzmysłowiłeś wiele rzeczy (albo właśnie niektórych uzmysłowić sobie nie chcesz). Na podstawie tego co opisałeś, nie zaufałabym Tobie, nie z podejściem do jej stanów emocjonalnych jako dram i czepiania bzdur. Przecież za tymi "bzdurami" stoi właśnie to, że została oszukana w kluczowej sprawie bo w tym, na czym opierała relację- planowania założenia rodziny (czemu ty przyklaskiwałeś przecież).

Zmieniła mi się jedynie perspektywa czasowa. Nadal utrzymuję, że chcę mieć żonę, dom, dzieci. To głupio zabrzmi, ale może tak być, że podświadomie mój organizm wyczuwa coś niedobrego w nas, w niej, że mnie to zniechęca? Od dłuższego czasu podejrzewam, że to jest ten jej gorszy nastrój, że chodzi taka zdołowana. Nawet jak mówi, że nie to to widać. Widzę, gdy na ulicy dziewczyny są szczęśliwe, śmieją się, aż miło. A gdy wracam do domu i ona jest zmęczona, po pracy, na dodatek smutna... Ciężka sprawa.

10

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

Ile macie lat autorze?

11

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
troublemaker napisał/a:

Ile macie lat autorze?

Zapomniałem dodać, a to ważne. Oboje 27.

12

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
wibofim111 napisał/a:

Można to odebrać tak, że ją oszukałem. Nie miałem złych zamiarów. Po prostu zmieniła mi się perspektywa czasowa - czy to się nie zdarza? Też jestem w stanie ją zrozumieć. Wydaje mi się też, że jej otoczenie robi złą robotę...

R_ita napisał/a:

Czyli w gruncie rzeczy to ją kochasz jak jest dobrze, a jak nie jest dobrze to...? wink
Umiem zrozumieć dziewczynę, bo w gruncie rzeczy została oszukana. Myślała, że jest z mężczyzną z takimi samymi priorytetami- chęcią założenia rodziny, złożenia przysięgi a nagle okazuje się, że jednak kariera, dorabianie i lekko i przyjemnie. W życiu- co za pewne wiesz- bywa czasem nie wesoło a rodzina to odpowiedzialność. Może widocznie z wiekiem sobie uzmysłowiłeś wiele rzeczy (albo właśnie niektórych uzmysłowić sobie nie chcesz). Na podstawie tego co opisałeś, nie zaufałabym Tobie, nie z podejściem do jej stanów emocjonalnych jako dram i czepiania bzdur. Przecież za tymi "bzdurami" stoi właśnie to, że została oszukana w kluczowej sprawie bo w tym, na czym opierała relację- planowania założenia rodziny (czemu ty przyklaskiwałeś przecież).

Zmieniła mi się jedynie perspektywa czasowa. Nadal utrzymuję, że chcę mieć żonę, dom, dzieci. To głupio zabrzmi, ale może tak być, że podświadomie mój organizm wyczuwa coś niedobrego w nas, w niej, że mnie to zniechęca? Od dłuższego czasu podejrzewam, że to jest ten jej gorszy nastrój, że chodzi taka zdołowana. Nawet jak mówi, że nie to to widać. Widzę, gdy na ulicy dziewczyny są szczęśliwe, śmieją się, aż miło. A gdy wracam do domu i ona jest zmęczona, po pracy, na dodatek smutna... Ciężka sprawa.

Trawa jest zawsze zielona po drugiej stronie plotu. Nie wiesz, w jakiej sytuacji sa te inne kobiety. A Twoja jest w takiej, ze jestes powodem jej smutku. Trudno, zeby udawala, ze taka sytuacja jej pasuje.

13

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

Tak, to istotne. Zwłaszcza dla Twojej partnerki.
Niestety ale musisz autorze zachować się jak porządny gość. Jeśli nie chcesz brać z nią ślubu i zakładać rodziny, musisz jej o tym powiedzieć. Nie możesz marnować jej czasu!
A jeśli chcesz by była Twoją żona, no to cóż, chyba nie masz na co czekać

14 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-07-05 09:40:38)

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

Trawa jest zawsze zielona po drugiej stronie plotu. Nie wiesz, w jakiej sytuacji sa te inne kobiety. A Twoja jest w takiej, ze jestes powodem jej smutku. Trudno, zeby udawala, ze taka sytuacja jej pasuje.

Jasne, ja to rozumiem. Próbuje wielu rzeczy - wyjazdów, zabrać ją na rower itd. Wygląda na to, że tylko te oświadczyny by ją uszczęśliwiły. Chociaż obawiam się, że po czasie mogłyby nie cieszyć, bo myślałaby, że to wynik presji i nie zrobiłem tego szczerze.

troublemaker napisał/a:

Tak, to istotne. Zwłaszcza dla Twojej partnerki.
Niestety ale musisz autorze zachować się jak porządny gość. Jeśli nie chcesz brać z nią ślubu i zakładać rodziny, musisz jej o tym powiedzieć. Nie możesz marnować jej czasu!
A jeśli chcesz by była Twoją żona, no to cóż, chyba nie masz na co czekać

Ona się obawia, że potem mogą być chore dzieci, im wcześniej tym lepiej. Rozumiem to. Chciałbym być w mega szczęśliwym związku i wtedy czuję, że poszłoby to dalej, a tak - ciągle jestem zblokowany. Jak nie naciskami, to złym nastrojem. Rozumiem ją, jednak ona powinna też zrozumieć mnie.

Z drugiej strony mogłaby też trochę poczekać. Ale gdy ona mi daje wizję, ,e widzi to w ciągu 3 miesięcy? Jak ja mam się czuć? To ultimatum?

15

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
wibofim111 napisał/a:

Trawa jest zawsze zielona po drugiej stronie plotu. Nie wiesz, w jakiej sytuacji sa te inne kobiety. A Twoja jest w takiej, ze jestes powodem jej smutku. Trudno, zeby udawala, ze taka sytuacja jej pasuje.

Jasne, ja to rozumiem. Próbuje wielu rzeczy - wyjazdów, zabrać ją na rower itd. Wygląda na to, że tylko te oświadczyny by ją uszczęśliwiły. Chociaż obawiam się, że po czasie mogłyby nie cieszyć, bo myślałaby, że to wynik presji i nie zrobiłem tego szczerze.

Ponawiam moje wczesniejsze pytanie - jestescie razem 3.5 roku, od 3 lat mieszkacie razem, co tak naprawde ten papierek ze slubu dla Ciebie zmieni, skoro pod kazdym innym wzgledem Wy juz tworzycie rodzine?
Ja mam wrazenie, ze Ty tego slubu nie chcesz. Wygodnie Ci tak jak jest. Masz kobiete w domu, ale nie masz zobowiazan z tego plynacych. Jak chcialaby miec dzieci, to przeciez nie, bo slubu nie ma. Jak chcialaby wiekszych zobowiazan, to przeciez nie, bo to dla Ciebie ultimatum. A jednoczesnie juz teraz patrzysz na to, jakie sa inne kobiety i porownujesz ze swoja partnerka.

Moja rada: daj jej odejsc. Zasluguje na kogos, kto jej nie bedzie wodzil za nos.

16

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
Lady Loka napisał/a:

Moja rada: daj jej odejsc. Zasluguje na kogos, kto jej nie bedzie wodzil za nos.

Dokładnie.

Uważam, że po prostu nie jesteś gotowy i nie dorosłeś, szukasz wymówek i nie jesteś jej pewien. To nie jest oskarżenie, no nie jesteś i trudno. Nie wiem czy jesteście wierzący czy nie, czy w grę wchodził ślub kościelny czy nie ale przeanalizuj sobie słowa obu przysiąg i odpowiedz na pytanie czy jesteś gotowy- ale tak szczerze przed samym sobą, bez udawania. Jak nie- to jej to powiedz, nie zasłaniaj wymówkami. Wiadomo, że związek to powinno być coś co nas uszczęśliwia, wzmacnia, dzięki czemu wzrastamy ale sorry, albo bierzesz ją ze wszystkim albo wcale (tym bardziej, że ty się przyłożyłeś do tych stanów). Żadna to sztuka tworzyć związek jak nie ma problemów i można być beztroskim w każdym calu. Ona może być też potem z wielu powodów smutna- może mieć wypadek i długą rehabilitację, może zachorować na raka, może mieć depresję poporodową, możecie mieć chore dziecko i co? I wtedy uznasz, że POKOCHAŁEŚ RADOSNĄ a te na ulicy się uśmiechają i... no własnie i? Miłość to za mało. Podkreślam jeszcze raz- nie oskarżam czy nie oceniam, nie jesteś gotowy i już. Może się zblokowałeś jak wielu panów przed trudnymi decyzjami. Nie wiem. Ale moja rada to też- po prostu daj jej odejść. Ona nie ma tyle czasu co ty.

17

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

Sorry ale po takim czasie i po wcześniejszych deklaracjach z Twojej strony to ona ma prawo postawić Ci takie ultimatum. Czas biegnie nie ubłaganie, i zapewne Twoja partnerka myśli o tym, że jeśli będzie zmuszona się z Tobą rozstać to trochę jej zajmie znalezienie kolejnego partnera i przekonanie się czy będzie odpowiednim kandydatem na męża i ojca.
Miałeś 3,5 roku na przekonanie się czy chcesz z nią ślubu i dzieci . Niestety nadszedł czas na jakąś decyzję.

18

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
troublemaker napisał/a:

Sorry ale po takim czasie i po wcześniejszych deklaracjach z Twojej strony to ona ma prawo postawić Ci takie ultimatum. Czas biegnie nie ubłaganie, i zapewne Twoja partnerka myśli o tym, że jeśli będzie zmuszona się z Tobą rozstać to trochę jej zajmie znalezienie kolejnego partnera i przekonanie się czy będzie odpowiednim kandydatem na męża i ojca.
Miałeś 3,5 roku na przekonanie się czy chcesz z nią ślubu i dzieci . Niestety nadszedł czas na jakąś decyzję.

Zejdzie jej. Tylko co, miłość nic nie znaczy? Weźmie pierwszego lepszego aby był ojcem i mężem? Założę się, że już stoi kolejka, bo jest bardzo atrakcyjna. Tym bardziej nie rozumiem, bo mnie już zna i się przekonała, wystarczy nie naciskać. Idealnie, gdyby wszystko było ok i jestem przekonany, że by szło w dobrym kierunku.

19 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2021-07-05 10:19:16)

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
wibofim111 napisał/a:

Wygląda to tak jakby w tym momencie myślała tylko o sobie, nie potrafi się postawić na moim miejscu. Trochę sytuacja bez wyjścia. Ona na siłę się nie zrobi radosna, zabawna, a ja jednak chcicałbym żeby taka była ona i nasz związek aby to dalej szło do przodu.

Jak ma iść do przodu, gdy włączyłeś wszystkie hamulce?
Tak zachowują się ludzie, którzy nie są pewni swojej decyzji, albo wyrażnie jej nie chcą.
Nie masz 18 lat i ona też nie, dla niej przyszedł czas na krok do przodu, dla ciebie nie. Jak długo jeszcze chcesz ją zwodzić i dawać nadzieję, aż skończy pięćdziesiątkę?
W sumie to dziewczynie nie zazdroszczę, trafia na naprawdę nieciekawych gości w życiu.

Bądź z nią szczery choć raz i powiedz, że nie widzisz siebie jako jej męża. Zaboli, ale chociaż ona dowie się na czym stoi.

20

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
R_ita napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Moja rada: daj jej odejsc. Zasluguje na kogos, kto jej nie bedzie wodzil za nos.

Dokładnie.

Uważam, że po prostu nie jesteś gotowy i nie dorosłeś, szukasz wymówek i nie jesteś jej pewien. To nie jest oskarżenie, no nie jesteś i trudno. Nie wiem czy jesteście wierzący czy nie, czy w grę wchodził ślub kościelny czy nie ale przeanalizuj sobie słowa obu przysiąg i odpowiedz na pytanie czy jesteś gotowy- ale tak szczerze przed samym sobą, bez udawania. Jak nie- to jej to powiedz, nie zasłaniaj wymówkami. Wiadomo, że związek to powinno być coś co nas uszczęśliwia, wzmacnia, dzięki czemu wzrastamy ale sorry, albo bierzesz ją ze wszystkim albo wcale (tym bardziej, że ty się przyłożyłeś do tych stanów). Żadna to sztuka tworzyć związek jak nie ma problemów i można być beztroskim w każdym calu. Ona może być też potem z wielu powodów smutna- może mieć wypadek i długą rehabilitację, może zachorować na raka, może mieć depresję poporodową, możecie mieć chore dziecko i co? I wtedy uznasz, że POKOCHAŁEŚ RADOSNĄ a te na ulicy się uśmiechają i... no własnie i? Miłość to za mało. Podkreślam jeszcze raz- nie oskarżam czy nie oceniam, nie jesteś gotowy i już. Może się zblokowałeś jak wielu panów przed trudnymi decyzjami. Nie wiem. Ale moja rada to też- po prostu daj jej odejść. Ona nie ma tyle czasu co ty.

Będzie to bardzo trudne, aby się rozstać. Bardzo byłoby mi jej szkoda. Nie ma tak jak koleżanki, że starzy budują im domy, dostają wszystko co chcą. Ona do wszystkiego musi dojść sama, a tak, dochodzilibyśmy do wszystkiego razem. Chciałbym, żeby miała dobrze w życiu, bo nie ma. A ona pragnie tylko jednego - własnej rodziny. Niczego więcej. To jest w niej piękne i po prostu dlatego ciężko mi podjąć jakąkolwiek decyzję, nie chcę jej zranić...

21

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
Salomonka napisał/a:
wibofim111 napisał/a:

Wygląda to tak jakby w tym momencie myślała tylko o sobie, nie potrafi się postawić na moim miejscu. Trochę sytuacja bez wyjścia. Ona na siłę się nie zrobi radosna, zabawna, a ja jednak chcicałbym żeby taka była ona i nasz związek aby to dalej szło do przodu.

Jak ma iść do przodu, gdy włączyłeś wszystkie hamulce?
Tak zachowują się ludzie, którzy nie są pewni swojej decyzji, albo wyrażnie jej nie chcą.
Nie masz 18 lat i ona też nie, dla niej przyszedł czas na krok do przodu, dla ciebie nie. Jak długo jeszcze chcesz ją zwodzić i dawać nadzieję, aż skończy pięćdziesiątkę?
W sumie to dziewczynie nie zazdroszczę, trafia na naprawdę nieciekawych gości w życiu.

Bądź z nią szczery choć raz i powiedz, że nie widzisz siebie jako jej męża. Zaboli, ale chociaż ona dowie się na czym stoi.

Ale ja widzę siebie jako jej męża. Po prostu nie teraz. Nie jestem gotowy. Co w tym złego? Wielokrotnie podkreslalem, że jest świetna, nie chciałbym jej stracić. Po prostu chciałbym pozbyć się tych nacisków i złych nastrojów...

22 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2021-07-05 10:45:57)

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

.

wibofim111 napisał/a:
Salomonka napisał/a:
wibofim111 napisał/a:

Wygląda to tak jakby w tym momencie myślała tylko o sobie, nie potrafi się postawić na moim miejscu. Trochę sytuacja bez wyjścia. Ona na siłę się nie zrobi radosna, zabawna, a ja jednak chcicałbym żeby taka była ona i nasz związek aby to dalej szło do przodu.

Jak ma iść do przodu, gdy włączyłeś wszystkie hamulce?
Tak zachowują się ludzie, którzy nie są pewni swojej decyzji, albo wyrażnie jej nie chcą.
Nie masz 18 lat i ona też nie, dla niej przyszedł czas na krok do przodu, dla ciebie nie. Jak długo jeszcze chcesz ją zwodzić i dawać nadzieję, aż skończy pięćdziesiątkę?
W sumie to dziewczynie nie zazdroszczę, trafia na naprawdę nieciekawych gości w życiu.

Bądź z nią szczery choć raz i powiedz, że nie widzisz siebie jako jej męża. Zaboli, ale chociaż ona dowie się na czym stoi.

Ale ja widzę siebie jako jej męża. Po prostu nie teraz. Nie jestem gotowy. Co w tym złego? Wielokrotnie podkreslalem, że jest świetna, nie chciałbym jej stracić. Po prostu chciałbym pozbyć się tych nacisków i złych nastrojów...

Jest świetna, ale tylko na niezobowiązujący związek?
Dorosłość to min. świadomość, że nie da się zjeść ciastka i mieć ciastko. Ona chce czegoś więcej, ty nie. Co w tym złego? Nic. O ile jej też to pasuje, a widać że się nieco rozmijacie we wzajemnych oczekiwaniach.

23

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
wibofim111 napisał/a:
R_ita napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Moja rada: daj jej odejsc. Zasluguje na kogos, kto jej nie bedzie wodzil za nos.

Dokładnie.

Uważam, że po prostu nie jesteś gotowy i nie dorosłeś, szukasz wymówek i nie jesteś jej pewien. To nie jest oskarżenie, no nie jesteś i trudno. Nie wiem czy jesteście wierzący czy nie, czy w grę wchodził ślub kościelny czy nie ale przeanalizuj sobie słowa obu przysiąg i odpowiedz na pytanie czy jesteś gotowy- ale tak szczerze przed samym sobą, bez udawania. Jak nie- to jej to powiedz, nie zasłaniaj wymówkami. Wiadomo, że związek to powinno być coś co nas uszczęśliwia, wzmacnia, dzięki czemu wzrastamy ale sorry, albo bierzesz ją ze wszystkim albo wcale (tym bardziej, że ty się przyłożyłeś do tych stanów). Żadna to sztuka tworzyć związek jak nie ma problemów i można być beztroskim w każdym calu. Ona może być też potem z wielu powodów smutna- może mieć wypadek i długą rehabilitację, może zachorować na raka, może mieć depresję poporodową, możecie mieć chore dziecko i co? I wtedy uznasz, że POKOCHAŁEŚ RADOSNĄ a te na ulicy się uśmiechają i... no własnie i? Miłość to za mało. Podkreślam jeszcze raz- nie oskarżam czy nie oceniam, nie jesteś gotowy i już. Może się zblokowałeś jak wielu panów przed trudnymi decyzjami. Nie wiem. Ale moja rada to też- po prostu daj jej odejść. Ona nie ma tyle czasu co ty.

Będzie to bardzo trudne, aby się rozstać. Bardzo byłoby mi jej szkoda. Nie ma tak jak koleżanki, że starzy budują im domy, dostają wszystko co chcą. Ona do wszystkiego musi dojść sama, a tak, dochodzilibyśmy do wszystkiego razem. Chciałbym, żeby miała dobrze w życiu, bo nie ma. A ona pragnie tylko jednego - własnej rodziny. Niczego więcej. To jest w niej piękne i po prostu dlatego ciężko mi podjąć jakąkolwiek decyzję, nie chcę jej zranić...

Wszystko spoko, tylko poki co, to Ty jej jasno pokazujesz, ze NIE CHCESZ dochodzic z nia do wszystkiego razem.
Jaka decyzje? Decyzje podjales zamieszkujac z nia. Zyjesz dokladnie tak, jak zylibyscie w malzenstwie, tylko nie jestescie malzenstwem. Piszesz, ze nie widzisz siebie jako jej meza. Tyle, ze to naprawde nie zmienia niczego, skoro Wy i tak juz zyjecie razem. Jezeli nie widzisz siebie jako jej meza, to tak naprawde czekasz tylko na okazje, zeby zabrac swoje i isc w dluga.

24

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

wibofim111, nie pisz proszę kolejnych swoich postów pod poprzednimi - jest to niezgodne z regulaminem naszego forum.
Możesz odpowiedzieć kilku osobom w jednym poście, a jeśli chcesz coś dodać do wypowiedzi, którą już opublikowałeś, możesz to zrobić za pomocą funkcji "edytuj".
Z góry dziękuję za stosowanie się do naszych zasad.
Moderator IsaBella77

25

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

Wszystko spoko, tylko poki co, to Ty jej jasno pokazujesz, ze NIE CHCESZ dochodzic z nia do wszystkiego razem.
Jaka decyzje? Decyzje podjales zamieszkujac z nia. Zyjesz dokladnie tak, jak zylibyscie w malzenstwie, tylko nie jestescie malzenstwem. Piszesz, ze nie widzisz siebie jako jej meza. Tyle, ze to naprawde nie zmienia niczego, skoro Wy i tak juz zyjecie razem. Jezeli nie widzisz siebie jako jej meza, to tak naprawde czekasz tylko na okazje, zeby zabrac swoje i isc w dluga.

Nigdy nie napisałem, że nie widzę siebie jako jej męża. Właśnie widzę. Ją widzę jako dobrą żonę i matkę. Chodzi tylko o niedopasowanie czasowe. Nie jestem napalony aby robić to teraz, wolę na spokojnie, ona chce już.

26 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2021-07-05 14:06:06)

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
wibofim111 napisał/a:

Z początku miałem wizję, że mógłbym mieć już żonę, dzieci, dom, co też komunikowałem. Dziewczyna bardzo tego pragnie, jest to właściwie jej życiowy cel - bycie matką i żoną. Rozumiem to i szanuję.
Chciałem się oświadczać bardzo szybko, bo po jakiś 3 miesiącach, jednak odwlekłem to w czasie. Układało nam się bardzo dobrze, jednak uznałem, że jest za wcześnie i chciałem to zrobić później.

Wyszło na to, że zacząłem się przekonywać, że jesteśmy młodzi, a to bardzo wcześnie i idealnie ok. 30 roku życia zacząć działać w tym kierunku, a teraz póki się jest młodym skupić na karierze, rozwoju osobistym, tak aby być już ustatkowanym i gotowym do założenia rodziny gdzieś w wieku 30 lat. Niestety, ona bardzo mocno naciska. Odkąd ślub wzięły jej najlepsze przyjaciółki - regularnie są u niej złe nastroje, mamy dyskusje na ten temat co jakiś czas, płacz... Bo przecież mi nie można ufać, bo na początku związku mówiłem o czymś innym, a robię co innego. Jej zależy tylko na domu, dzieciach, na niczym innym.

Nie dziw się, że dziewczyna czuje się oszukana. Też byłbyś szczęśliwy, gdyby było odwrotnie? Chciałbyś się ożenić, spotkałbyś na swej drodze kogoś kto jak ty chce tego samego, a po wspólnym zamieszkaniu pokazał ci środkowy palec i co mi teraz zrobisz?

Ja wierzę w moc dialogu i pertraktacji. Jednak dla mnie jesteś osobą niewiarygodną i nie wiem, czy bym ci po raz któryś w tej kwestii zaufała. Lepiej chyba nie robić z gęby cholewy i wycofać się ze związku niż za jakiś czas, ileś znowu następnych lat będziesz wciąż niezdecydowany, dokładnie jak dziś.

27

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
wibofim111 napisał/a:

Wszystko spoko, tylko poki co, to Ty jej jasno pokazujesz, ze NIE CHCESZ dochodzic z nia do wszystkiego razem.
Jaka decyzje? Decyzje podjales zamieszkujac z nia. Zyjesz dokladnie tak, jak zylibyscie w malzenstwie, tylko nie jestescie malzenstwem. Piszesz, ze nie widzisz siebie jako jej meza. Tyle, ze to naprawde nie zmienia niczego, skoro Wy i tak juz zyjecie razem. Jezeli nie widzisz siebie jako jej meza, to tak naprawde czekasz tylko na okazje, zeby zabrac swoje i isc w dluga.

Nigdy nie napisałem, że nie widzę siebie jako jej męża. Właśnie widzę. Ją widzę jako dobrą żonę i matkę. Chodzi tylko o niedopasowanie czasowe. Nie jestem napalony aby robić to teraz, wolę na spokojnie, ona chce już.

No dobra, a co Cie powstrzymuje, zeby faktycznie isc do urzedu i wziac ten slub? Tak serio pytam. Wywal z glowy to, ze to bedzie pod presja. Powtarzam - od 3 lat razem mieszkacie. Od 3 lat jestescie jak malzenstwo, tyle, ze bez papierka. Wiec ponawiam juz kolejny raz pytanie, na ktore do tej pory nie odpowiedziales - co przeszkadza w tym, zeby zalegalizowac to, skoro i tak mieszkacie razem i i tak zyjecie jak maz i zona, tyle, ze nie nazywacie tego malzenstwem?

28 Ostatnio edytowany przez Pipolinka87 (2021-07-05 11:38:27)

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
wibofim111 napisał/a:

. Doszło do tego, że gdy wyjechałem na tydzień do kolegów, czułem się naprawdę dobrze, bo było wesoło. Lubię, gdy jest wesoło, gdy nie muszę się przejmować byle czym, a ostatnio mieszkanie z nią to wieczna drama, czepianie się o byle bzdurę.

A kto drogi Autorze nie lubi jak jest wesoło big_smile ? Myslisz, że dla Twojej partnerki celem jest uprzykrzanie Ci życia? Uruchom w sobie troszke empatii-->  jest smutna bo ma kryzys Waszego związku. Ma kryzys bo po 3.5 roku uważasz, że to za wcześnie na legalizacje. Jak się kogoś kocha i jest się pewnym przyszłości z ta osobą a tym bardziej widząc , ze cierpi Twoja partnerka to serio nie rozumiem Twojego postępowania. Nie wszystko w związku robi się tylko dla siebie.
Co Ci szkodzą te oświadczyny tak naprawdę ? Patrząc w druga stronę chcoiaz to abstrakcyjna  sytuacja. Gdybym widziała , że mojemu partnerowi jest smutno bo jemu się nie oświadczam to bym nie oczekiwala żeby było mu mimo wszystko wesoło tylko oświadczyłabym się. Tylko ja jestem pewna , że tak czy siak chce być z ta osobą to końca życia a Ty widocznie nie. Poza tym przejawia się u Ciebie najgorsze możliwe uczucie co do tej parterki-LITOŚĆ. Człowieku smile Czy chciałbyś żeby ktoś był z Tobą zlitości ? Domyślam się ,że nie. Uszanuj ją chociaż w minimalnym stopniu i rozstań się z nią. Naprawdę nei jesteś ostanim na jej drodze. Ona ułoży sobie życie z kimś kto będzie przejawiał  takie same wartości.

29

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

To może nakreślmy to analogią. Rekrutujesz się do firmy, jednym z ważniejszych aspektów jest dla Ciebie możliwość rozwoju. Są firmy idealne dla osób, które 40 lat chcą sobie spokojnie przesiedzieć bez większych zmian, są też takie, gdzie wystarczy się wykazać i dokształcać a wyższe stanowiska stoją otworem. Na rozmowie rekrutacyjnej upewniasz się, że to ten drugi typ, inaczej odrzucisz ofertę. Dostajesz zapewnienie, że oczywiście, że rozwój własnych ludzi jest ich priorytetem. Pierwsze miesiące nie oczekujesz nawet, że pojawi się okazja, no bo jesteś świeżakiem. Ale mijają miesiące, lata, a nic się nie zmienia. Czujesz się coraz bardziej oszukany. Zaczynasz się frustrować, podejmować rozmowy, słyszysz, że oczywiście, to wszystko będzie, tylko sytuacja rynkowa nie taka, pieniędzy nie ma, biuro małe - ogólnie wymówka za wymówką. Frustrujesz się jeszcze bardziej i wszystko co z sytuacją związane dostaje tą frustracją rykoszetem. Stajesz więc na rozdrożu: zainwestowałeś masę czasu na rozwój w tej firmie i niby awans jest tuż za rogiem, ale jakoś już w to nawet nie wierzysz. Z drugiej strony zaczynanie od nowa i szukanie nowej roboty wydaje się być dalszą marnacją czasu.

Narzekasz, że nie jest już taka radosna. A czy Ty w powyższej sytuacji dalej z uśmiechem na ustach wypełniałbyś obowiązki i gadał z szefem? Nie, bo czujesz się jak frajer. Łatwowierny, wykorzystywany frajer.


Szklanej kuli nie mam, ale mam takie pary wśród znajomych, to nakreślę Ci co się stanie.
Z każdym kolejnym dniem, spotkaniem, argumentem przeciw, będzie narastać w niej frustracja. Będzie się czuła, jak skończona idiotka, która czeka nie wiadomo na co, a źródłem negatywnych emocji będziesz Ty. Tym samy zacznie być coraz bardziej zgryźliwa, Ty z kolei coraz bardziej będziesz przeciwny małżeństwu. Pożyjecie tak sobie rok, dwa, po czym uznacie, że to jednak nie to i każde pójdzie w swoją stronę.

Nie ma takiego scenariusza, że Ty sobie spokojnie z radosną wybranką serca czekacie jeszcze trzy lata, aż łaskawie się zdecydujesz.

30

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
wibofim111 napisał/a:

Chciałbym, żeby miała dobrze w życiu, bo nie ma. A ona pragnie tylko jednego - własnej rodziny. Niczego więcej. To jest w niej piękne i po prostu dlatego ciężko mi podjąć jakąkolwiek decyzję, nie chcę jej zranić...

Piszesz, że jedynym pragnieniem Twojej dziewczyny jest założenie własnej rodziny i to się Tobie podoba, BA! Nawet uważasz, że to jest w niej piękne. To czemu się dziwisz, że wciąż o tym gada, nakręca Ciebie, smuci się, robi fochy i w ogóle stosuje masę nacisków, które Cię męczą?
Jak jest to jej priorytet i jedyne pragnienie, to nic w tym dziwnego, że dąży do realizacji swojego celu. I tak masz szczęście, bo często kobiety nie zostawiają facetom wyjścia i zachodzą w niby nieplanowaną ciążę, stawiając ich przed faktem dokonanym.

Sytuacja wygląda tak, że macie inny timing. To, czego ona pragnie już i teraz, to dla Ciebie kwestia na później, więc albo coś razem ustalicie, ale trzeba sobie powiedzieć wprost, że rozmijacie się w podstawowych sprawach, priorytetach i może lepiej nie marnować sobie nawzajem czasu i nie męczyć się w związku, w którym jedno nie otrzymując to, czego pragnie, stosuje szereg nacisków i wiecznie jest nie w humorze, a drugie męczy się stosując uniki.

31

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

Jak jest to jej priorytet i jedyne pragnienie, to nic w tym dziwnego, że dąży do realizacji swojego celu. I tak masz szczęście, bo często kobiety nie zostawiają facetom wyjścia i zachodzą w niby nieplanowaną ciążę, stawiając ich przed faktem dokonanym.

Szczególnie, że na początku miałem taki sam timing, ale mi się rozjechało. Naprawdę nie wiem czemu, nie rozumiem tego. Chciałbym to wiedzieć. Czuję, że chcę zobaczyć trochę świata, mieć więcej czasu dla siebie. Nie widzę się z dzieckiem jeszcze, choć bardzo chcę je mieć w przyszłości. Żonę i dom też - z nią.

Sytuacja wygląda tak, że macie inny timing. To, czego ona pragnie już i teraz, to dla Ciebie kwestia na później

No właśnie, tylko bardzo ciężko coś tu ustalić. Masz jakiś pomysł?
Ja, choćbym chciał to coś mi nie pozwala się oświadczyć, bo ona i ja będziemy niezadowoleni, bo pod presją... Nikt nic nie robi pod presją.
Z drugiej strony pewnie poczeka, ale ile miesiąc? Dwa? I znów zacznie się jazda.

Z jednej strony bardzo chcę z nią być, kocham ją bardzo. Z drugiej, gdyby zapomniała o kwestii zaręczyn na jakiś czas, to byłoby idealnie... Nie wiem co mnie powstrzymuje, chciałbym to wiedzieć. Prawdopodobnie to, że ostatnio nam się średnio układa, ale właśnie przez to.

Swoją drogą, mieszkamy razem z mieście X, gdzie ona ma pracę, a ja tego miasta nie lubię... Wolę swoje, rodzinne, czuje się tu o niebo lepiej. Ona z kolei do mojego się nie przeniesie, gdy nie ma "perspektywy" na to, że to coś poważnego. Ciekaw jestem co, gdybyśmy razem tu mieszkali. Może ja miałbym lepszy nastrój - koledzy, wspólne zajęcia, wyjścia z ulubione miejsca, gdzie czuję się dobrze - i wtedy ona by miała lepszy.

32

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

Ale swiat mozna zobaczyc z dzieckiem. Dziecko tez nie pojawi sie 5min po slubie magicznie.

Czas dla siebie? Tez mozna miec.

Jezeli jestes pewien, ze chcesz miec rodzine akurat z nia, to ja bym nie czekala. Nie ma na co, w tym momencie mozesz stracic cos fajnego co masz.
Popatrz na to tak - organizacja slubu to 1-1.5 roku. Potem nawet jezeli zaczniecie sie o dziecko starac od razu, to i tak urodzi sie najwczesniej po niecalym roku po slubie. Wiec tak czy inaczej masz do 2.5 roku przed wiekszymi zobowiazaniami. Czy to dalej wyglada tak strasznie?

Woz albo przewoz, Autorze, bo teraz to naprawde marnujesz jej czas, a ona o zareczynach nie zapomni, bedzie coraz czesciej przypominac, az w koncu sama odejdzie, do czego juz nie ma daleko.

33

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
Lady Loka napisał/a:

Ale swiat mozna zobaczyc z dzieckiem. Dziecko tez nie pojawi sie 5min po slubie magicznie.

Dzięki. To był przykład.
Idealnie chciałbym mieć już dom/mieszkanie, aby móc jej coś zaproponować, mieć stabilną sytuację. Myślę, że okolicach 30-tki już powinienem mieć. Niestety, mi ani jej rodzice nie wybudują, ani nic nie dadzą.
Sam pochodzę z rodziny, gdzie ciężko było o wygodne życie, mam trochę obawy  z tym związane i nie chciałbym aby moim dzieciom się to przytrafiło.
Chciałbym żeby było tym razem idealnie, tak jak to widzę. Niestety, ciężko jest.

34

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
wibofim111 napisał/a:

Jak jest to jej priorytet i jedyne pragnienie, to nic w tym dziwnego, że dąży do realizacji swojego celu. I tak masz szczęście, bo często kobiety nie zostawiają facetom wyjścia i zachodzą w niby nieplanowaną ciążę, stawiając ich przed faktem dokonanym.

Szczególnie, że na początku miałem taki sam timing, ale mi się rozjechało. Naprawdę nie wiem czemu, nie rozumiem tego. Chciałbym to wiedzieć. Czuję, że chcę zobaczyć trochę świata, mieć więcej czasu dla siebie. Nie widzę się z dzieckiem jeszcze, choć bardzo chcę je mieć w przyszłości. Żonę i dom też - z nią.

Sytuacja wygląda tak, że macie inny timing. To, czego ona pragnie już i teraz, to dla Ciebie kwestia na później

No właśnie, tylko bardzo ciężko coś tu ustalić. Masz jakiś pomysł?
Ja, choćbym chciał to coś mi nie pozwala się oświadczyć, bo ona i ja będziemy niezadowoleni, bo pod presją... Nikt nic nie robi pod presją.
Z drugiej strony pewnie poczeka, ale ile miesiąc? Dwa? I znów zacznie się jazda.

Z jednej strony bardzo chcę z nią być, kocham ją bardzo. Z drugiej, gdyby zapomniała o kwestii zaręczyn na jakiś czas, to byłoby idealnie... Nie wiem co mnie powstrzymuje, chciałbym to wiedzieć. Prawdopodobnie to, że ostatnio nam się średnio układa, ale właśnie przez to.

Swoją drogą, mieszkamy razem z mieście X, gdzie ona ma pracę, a ja tego miasta nie lubię... Wolę swoje, rodzinne, czuje się tu o niebo lepiej. Ona z kolei do mojego się nie przeniesie, gdy nie ma "perspektywy" na to, że to coś poważnego. Ciekaw jestem co, gdybyśmy razem tu mieszkali. Może ja miałbym lepszy nastrój - koledzy, wspólne zajęcia, wyjścia z ulubione miejsca, gdzie czuję się dobrze - i wtedy ona by miała lepszy.


Mogę Tobie napisać jak my to rozwiązaliśmy :-)
Mam a raczej miałam analogiczną do Ciebie sytuację, z tym, że u nas to mój facet jest tradycjonalistą, bardzo chce szybko mieć rodzinę, dzieci, a mnie ani specjalnie nie zależało na formalizacji związku i mam sporo obaw przed macierzyństwem, bo jestem wolnym duchem i nie chciałabym skrzywdzić małego człowieka swoimi dążeniami do niezależności.
Tylko, że mi także bardzo zależy na moim facecie, nie chcę żadnego innego a jego pragnienia są dla mnie ważne, więc będzie ślub 2 lata po zaręczynach, a w czasie narzeczeństwa podjęliśmy się wspólnie budowy domu. Ustaliliśmy też, że jeszcze rok po ślubie sobie dajemy na życie tylko we dwoje i dopiero po tym czasie rozpoczniemy starania o dziecko. Jedno. Chyba, że mi się jednak macierzyństwo spodoba.
Zatem da się coś ustalić, jeśli dwojgu na sobie zależy. Ale ani mój facet mi specjalnie nie truł każdego dnia, ani ja nie upierałam się, że ślub niepotrzebny, a dzieci może gdzieś, kiedyś, bo się kochamy i przede wszystkim chcemy się dogadać a nie postawić na swoim.

Nie sądzę też, że wielkim problemem jest, że nieco zmieniła się Tobie optyka. Masz prawo do zmiany zdania i nie musisz czuć się winny. Gorzej, że Wy chyba nie potraficie ze sobą rozmawiać i bardziej niż na porozumieniu zależy Wam na tym, jak już wspomniałam, aby postawić na swoim.

35

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
wibofim111 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Ale swiat mozna zobaczyc z dzieckiem. Dziecko tez nie pojawi sie 5min po slubie magicznie.

Dzięki. To był przykład.
Idealnie chciałbym mieć już dom/mieszkanie, aby móc jej coś zaproponować, mieć stabilną sytuację. Myślę, że okolicach 30-tki już powinienem mieć. Niestety, mi ani jej rodzice nie wybudują, ani nic nie dadzą.
Sam pochodzę z rodziny, gdzie ciężko było o wygodne życie, mam trochę obawy  z tym związane i nie chciałbym aby moim dzieciom się to przytrafiło.
Chciałbym żeby było tym razem idealnie, tak jak to widzę. Niestety, ciężko jest.

Tylko Ty jej chcesz z zaproponować (albo raczej wcisnąć) dary których ona w tym momencie NIE CHCE. No chyba że powiedziała Ci wprost że w momencie jak jej wręczysz pierścionek to od razu robicie gromadę dzieci. To czego ona chce to ślub, a nie mieszkanie. Czy gadales z nią o opcji dorabiania się razem po ślubie? Co ona na to?

36

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

Trochę Cię autorze rozumiem, wygląda to jakby Twoja partnerka miała tak duże parcie na założenie rodziny, że wolałaby z Ciebie zrezygnować o ile ktoś inny oświadczył by jej się szybciej. Wygląda to słabo i na Twoim miejscu również jako facet zaczęłabym się bronić. Myślę że najrozsądniej byłoby powiedzieć jej że jesteś pewien co do tego że chcesz z nią zawrzeć małżeństwo jednak jej próby wymuszenia psują moment który powinien być dla was pięknym wspomnieniem. Jeżeli tego nie zaakceptuje będziesz mieć odpowiedź czy jest faktycznie warta zostania Twoją zoną. Raczej nie stosowałabym tekstu o tym że 30 jest idealna do tego, tylko że czekasz na odpowiedni moment aby to zrobić

37

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
wibofim111 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Ale swiat mozna zobaczyc z dzieckiem. Dziecko tez nie pojawi sie 5min po slubie magicznie.

Dzięki. To był przykład.
Idealnie chciałbym mieć już dom/mieszkanie, aby móc jej coś zaproponować, mieć stabilną sytuację. Myślę, że okolicach 30-tki już powinienem mieć. Niestety, mi ani jej rodzice nie wybudują, ani nic nie dadzą.
Sam pochodzę z rodziny, gdzie ciężko było o wygodne życie, mam trochę obawy  z tym związane i nie chciałbym aby moim dzieciom się to przytrafiło.
Chciałbym żeby było tym razem idealnie, tak jak to widzę. Niestety, ciężko jest.

A dlaczego nie chcecie dojsc do tego razem? Ona widocznie nie potrzebuje, zebys jej cos proponowal. Czemu nie zgromadzicie majatku wspolnie zamiast kazdy sobie?
Zdziwie Cie, bardzo wiele par ma tak, ze rodzice nic nie wybuduja ani nic nie dadza i te pary sobie radza i nie narzekaja.

38 Ostatnio edytowany przez wibofim111 (2021-07-05 13:12:10)

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
Lady Loka napisał/a:

A dlaczego nie chcecie dojsc do tego razem? Ona widocznie nie potrzebuje, zebys jej cos proponowal. Czemu nie zgromadzicie majatku wspolnie zamiast kazdy sobie?
Zdziwie Cie, bardzo wiele par ma tak, ze rodzice nic nie wybuduja ani nic nie dadza i te pary sobie radza i nie narzekaja.

Chcąc podejść odpowiedzialnie do dziecka - jednak ono sporo utrudnia. Widzę to po znajomych, którzy chcą udowodnić, że ich dziecko w niczym nie przeszkadza, chodzą z nim na imprezy, na wakacje, ale jednak ogranicza i to widać.
Te pary pewnie sobie radzą, jednak zapewne nie żyją w komforcie psychicznym = nie chciałbym kredytu na 30 lat. No i nie ukrywajmy, że jednak dziecko też może przeszkodzić w dorabianiu się. Ja chciałbym spędzać z nim dużo czasu, gdybym już je miał.


anetas napisał/a:

Trochę Cię autorze rozumiem, wygląda to jakby Twoja partnerka miała tak duże parcie na założenie rodziny, że wolałaby z Ciebie zrezygnować o ile ktoś inny oświadczył by jej się szybciej. Wygląda to słabo i na Twoim miejscu również jako facet zaczęłabym się bronić. Myślę że najrozsądniej byłoby powiedzieć jej że jesteś pewien co do tego że chcesz z nią zawrzeć małżeństwo jednak jej próby wymuszenia psują moment który powinien być dla was pięknym wspomnieniem. Jeżeli tego nie zaakceptuje będziesz mieć odpowiedź czy jest faktycznie warta zostania Twoją zoną. Raczej nie stosowałabym tekstu o tym że 30 jest idealna do tego, tylko że czekasz na odpowiedni moment aby to zrobić

Dzięki!

Jasne, ja jej to mówię. Tylk ona wtedy pyta mnie o choryzont czasowy, no to mówię, że to 30-stki ALE nie wiem czy nie za pół roku, rok, czy półtorej. Po prostu chcę aby to wyszło samo z siebie, a nie sobie coś ustalać.
No i wtedy zaczyna się jej płacz i narzucanie mi, że dla niej to za długo i ona myslała bardziej o 3 miesiącach, nawet rok to za dużo. I płacze i zaraz się blokuje, i nie ma rozmowy. Wtedy ja i ona depresja i tak nam czas mija. Średnio dzieje się to co kilka dni, ostatnio co tydzień... Mówi, że to ze mną chce dzieci i dom i ją to bardzo boli. Dlaczego w takim razie stawia mi takie ultimatum? Mam swoją godność, honor i jest to najważniejsze. Nie będę robił niczego pod naciskiem, choćby nie wiem co. Działa to zupełnie odwrotnie niż jej się wydaje. A też bym bardzo tego chciał, tylko widocznie nie patrzy na to co ja czuję, co ja mówię...

Dziś się spotkamy po tygodniowej przerwie (normalnie mieszkamy razem). Powiem, że najwyżej potrzebuję trochę czasu albo po prostu zostanę już z nią i zobaczę jak się sytuacja rozwinie. Obawiam się jednak, że znów zaczną się te depresyjne nastroje, a mam tego dość. Co radzisz?

39 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-07-05 13:14:22)

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

Wiesz autorze, jeśli dla niej to taki priorytet i najważniejsza rzecz na świecie to czy serio można od niej oczekiwać że przestanie o tym mówić i będzie radośnie i z uśmiechem odkładać własne priorytety na niepewne później? Żeby nie było tak samo nie oczekiwałabym od Ciebie żebyś wszystkie swoje decyzję przewrócił do góry nogami i wbrew sobie - jeśli tego nie czujesz to nie czujesz.

Jedyne co Ci można poradzić to wyłożenie kawy na ławę i zostawienie jej decyzji czy chce czekać na to niepewne jutro czy nie. Ja bym nie czekała, ale może według niej warto. To jest jedyne sprawiedliwe wyjscie tak naprawdę.

I powtarzam pytanie, skoro tak mówisz o tych dzieciach - czy dla niej ślub równa się z marszu staraniu się o dziecko? Czy rozmawialiście na ten konkretny temat? Jeśli ominęłam to przepraszam

40

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

Poza tym, ze chcesz uzbierac kase i chcesz miec czas dla siebie (przy czym obie te rzeczy mozesz robic bedac juz po slubie), co konkretnie ma sie wydarzyc do tej 30tki, zeby Tobie sie odwidzialo?

Bo ja rozumiem, ze decyzja z Twojej strony jest, ze Ty chcesz? Tylko chcesz na swoich zasadach? No to jak sie tak bedziesz upieral, to mozesz za chwile nie miec sie komu oswiadczac. I wtedy bedziesz z tego zadowolony?

Anetas ma troche racji, a troche nie. Partnerka Ci wprost mowi, co jest dla niej wazne i w jakim czasie jest to dla niej wazne. A Ty masz to gdzies. Mnie, gdybym byla Twoja partnerka, swiecilaby sie czerwona lampka w glowie. Bo co, jezeli wezmiesz slub dla swietego spokoju, a potem bedziesz do oporu przedluzal starania o dziecko? A co jezeli do oporu bedziesz przedluzal inne rzeczy? Dla mnie juz jako partner w zwiazku bylbys skreslony. Masz szczescie, ze jej sie jeszcze chce pytac i probowac.
I to nie chodzi o to, ze ona chce znalezc kogos, kto jej sie szybciej oswiadczy, bo skoro dopytuje o to Ciebie, to jest jasne, ze ona chce slubu z Toba. Tyle, ze Ty od dluzszego czasu nie chcesz jej dac jasnej deklaracji, w ktora strone Wasza relacja idzie.
Poczytaj sobie troche o przechodzonych zwiazkach, bo to jest jak najbardziej realne zjawisko, obecne tu na forum w wielu tematach.
Zwiazek, ktory sie nie rozwija, staje i marnieje. A Ty nie chcesz, aby Wasz sie rozwijal.

41

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

Też czułabym się na jej miejscu oszukana. Od początku wiedziała, że rodzina jest dla Ciebie ważna i do tego dążycie. Po drodze związek układał się dobrze, więc tym bardziej liczyła na zaręczyny. 3,5 roku w tym 3 lata mieszkania to wystarczający czas żeby wiedzieć czy chce się z tą osobą iść przez życie. Gdybyś chciał - to uważam że już byś się oświadczył, czułbyś to, byłoby to dla Ciebie naturalne. Ty jednak tego nie czujesz, masz blokadę - widocznie to jednak nie ta dziewczyna.
Małżeństwo, dziecko w dobrym związku nie zabierają wolności.
Ona marzy o dziecku - ryzykowne byłoby czekanie aż się łaskawie zdecydujesz. Niestety coraz więcej par boryka się z problemem bezpłodności - ślub po 30 opóźni starania, a jak okaże się, że macie problemy to jej marzenie nigdy nie spełni się.

Reasumując, albo wóz albo przewóz, ale uważam że powinieneś dać dziewczynie spokój.

42

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
wibofim111 napisał/a:

Mówi, że to ze mną chce dzieci i dom i ją to bardzo boli. Dlaczego w takim razie stawia mi takie ultimatum? Mam swoją godność, honor i jest to najważniejsze. Nie będę robił niczego pod naciskiem, choćby nie wiem co. Działa to zupełnie odwrotnie niż jej się wydaje. A też bym bardzo tego chciał, tylko widocznie nie patrzy na to co ja czuję, co ja mówię...

Stawia ultimatum bo podobnie jak Ty ma swoją godność i honor i nie chce żeby ktoś wpędzał ją w lata bo ma inną wizję na przyszłość. Obydwoje nie patrzycie na to co czuje i mówi druga strona. Ty również twardo masz swoje zasady ,których się tzymasz więc powinieneś ją zrozumieć.
Ty jesteś sfrustrowany ,ale ona także. Pozostaje wywalić kawę na ławę i zadecydować co dalej.

43

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

A wiesz jak ja czuję autorze jak Cię czytam? Że to, że szukasz wymówek to jedno (masz prawo być nie gotowy) Ale piszesz tak, jakbyś nie tyle kochał tę dziewczynę, co kochał i widział w niej funkcje do pełnienia ale dopiero wtedy kiedy ty będziesz miał na to ochotę. Jako taki produkt, który ma robić określone rzeczy ale wtedy kiedy ty chcesz i tak jak ty chcesz. Nie próbujesz nawet wejść w jej głowę i kobiece rozumowanie czemu to dla niej tak ważne. Tak jakbyście w ogóle nie umieli rozmawiać ze sobą. Takie odhaczanie, jakaś taka disnejowska wizja życia. sorry, ale tak to widzę. W ogóle się nie słuchacie.

44 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-07-05 13:22:54)

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

Dwóm osobom zależy na tym samym, ale, jak widać, jeśli jednej zależy dużo bardziej(w sensie szybciej) będzie odbierała zapewnienia drugiej strony jako brak starań/zapewnień. Będzie czuła(niesłusznie), że nie jesteś na to gotowy. Ciężko będzie do niej dotrzeć, bo wygląda na to, że raczej całe tło i okoliczności sa mneij ważne - grunt, aby był jak naszybciej ślub i dziecko. I to Ty będziesz tą złą stroną, póki nie przystaniesz na jej warunki. Trzeba się po prostu gdzieś postkać w środku, tylko czy tego OBOJE chcecie?
Mam wrażęnie, żę każdy się okopał w swojej twierdzy i broni się tylko, ile sił mu starczy a pytanie jakie się pojawia to takie:"Czyja racja jest ważniejsza?"

45 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-07-05 13:47:03)

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

Co prawda dalej nie mam odp na moje pytanie czy aby na pewno ślub = dzieci od razu, ALE tak sobie myślę że skoro tyle mówisz o tych dzieciach, to co uważasz o kompromisie wziąć skromniejszy ślub teraz (żeby nie wywalać kasy i oszczedzac na rzeczone mieszkanie) a z dziećmi (bo to one są tak naprawdę wydatkiem i ograniczeniem życiowym które Cię teraz blokują) poczekać do tej 30 kiedy to spodziewasz się mieć inna sytuację materialną? Czemu to nie wchodzi w grę?

46

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

Z tej maki raczej chleba nie będzie, bo jestescie na innych etapach życiowych i nie potraficie ze sobą rozmawiać. Dla Ciebie liczy sie tylko Twój punkt widzenia i w ogóle nie przyjmujesz do wiadomości, że Twoja partnerka oczekuje od Waszej relacji czegoś innego. Na jej miejscu czulabym sie nie tyle oszukana, co traktowana jakby moje zdanie się nie liczyło. Ile ona ma czekać na Twoje łaskawe oświadczyny? Do 30stki? A może i wtedy Ci sie odmieni.

Dla mnie to totalnie bez sensu, żeby tak kobiecie marnować czas.

47 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-07-05 14:20:32)

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

faktycznie nie nadajesz sie ani na ojca, ani glowe rodziny (przynajmniej na dzis dzien)

wibofim111 napisał/a:

Możliwe, że to przez to, że właśnie są naciski. Ja chcę żeby wyszło to ode mnie, samo z siebie. Inaczej ani ona ani ja nie będziemy zadowoleni, bo uzna, że zrobiłem to pod presją. Ona po prostu nie daje mi szansy aby to zrobić przez swoje gorsze nastroje, robienie smutnych dni, bo jeszcze się nie oświadczyłem i to mnie zniechęca. Możliwe, że jest coś jeszcze, o czymś nie wiem, a gdzieś siedzi z tyłu głowy. Też obawiam się, że będzie taka smutna nadal. Gdy ją poznałem promieniowała z radości, a potem była smutniejsza i smutniejsza. Doszło do tego, że gdy wyjechałem na tydzień do kolegów, czułem się naprawdę dobrze, bo było wesoło.

tylko, ze w zyciu nie chodzi o to, zeby bylo wesolo.

a jej sie nie dziwie, ze nie chce czekac.
tobie w sumie tez nie. mieszkacie razem, seks jest, cos tam w domu robi, jeszcze sie pewnie kasa doklada, wiec nie czujesz potrzeby, zeby ten slub brac. dzisiejsze kobiety troche same sobie winne sa.

48

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
wibofim111 napisał/a:

Mam swoją godność, honor i jest to najważniejsze. Nie będę robił niczego pod naciskiem, choćby nie wiem co. Działa to zupełnie odwrotnie niż jej się wydaje. A też bym bardzo tego chciał, tylko widocznie nie patrzy na to co ja czuję, co ja mówię...

Szkoda że twoja godność i honor nie powodują, że wywiązujesz się z wcześniej zlożonych deklaracji. Teraz robisz jakieś uniki, wijesz się jak piskorz na patelni, ale dla mnie to tylko szukasz sposobu, aby nie doszło do ślubu a całą winę mógłbyś zrzucić na nią. Bo nie było wesoło, bo nie będę robił niczego pod naciskiem itp, itd. Jak dla mnie "żenua" i dziecinada.


Dojrzały facet stanąłby i powiedział: Sorry, ale odwidziało mi się i nie chcę tego ślubu, więc albo poczekasz aż mi się ewentualnie znowu zachce, albo się rozstańmy bo tylko marnuję twój czas.

Ale ty chyba dojrzałym facetem nie jesteś.

49

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

Ja na miejscu Twojej partnerki przedstawiłabym sprawę tak: powiedziałabym o tym że martwi mnie trochę to, że nagle zmieniłeś zdanie co do terminu oświadczyn i dla mnie 30 to za długo a następnie spróbowałam pójść na kompromis. I na wstępie zaznaczylabym fakt ze to z Tobą chce założyć rodzinę i jestem gotowa rozważyć Twoje warunki o ile nie kłócą się z moimi wartościami. Gdyby się nie szło dogadać zaproponowałabym przerwę na przemyślenie. Koniec gadki a tu mamy do czynienia z czymś innym, porównywaniem się do koleżanek co nie świadczy raczej o niej dobrze oraz psucie relacji między wami szantazem. Przecież gdybys teraz się oswiadczyl ani Ty bys nie byl zadowolony ani ona bo czułaby ze inicjatywa nie wyszła z jej strony więc po co? Oświadczac się bo na czasie jej zależy? Założyć rodzinę byle szybko bez względu na możliwość utraty Ciebie? To po co Ci taka żona? Zeby było jasne, gdyby facet zaczął mi kręcić i nagle przekładać zaręczyny na pewno zwróciłabym na to uwagę i dałoby mi to do myślenia jednak płaczem, wprowadzaniem depresyjnych stanów u obojga nie zajdzie się daleko.

50

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

Anetas trochę się z Tobą nie zgadzam bo to

Doszło też do szantażu/ultimatum przez telefon, gdy powiedziała, że jak nie myślę o tym w najbliższym czasie to nie ma sensu być dalej razem

co autor nazwał szantażem dla mnie może wcale nim nie być a wręcz przeciwnie, to może być całkiem uczciwe wyłożenie kawy na ławę. Oczywiście nie było mnie tam i nie widziałam ale ja mam wątpliwości czy to jakiś perfidny szantaż był

51

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

Nie twierdzę że popieram do końca zachowanie autora bo mówiąc że "trzydziestka koniec i kropka" pokazałbyś że jej uczucia w ogóle się nie liczą, jednak przyjęliśmy że to facet się oświadcza i decyduje kiedy to nastąpi. Wydaje mi się że autor widzi metamorfoze z zabawnej wyluzowanej dziewczyny została mu naburmuszona roszczeniowa, płaczka która porównuje się z koleżankami i której tyka zegar biologiczny. Nic dziwnego że zaczął przekładać to w czasie i tak jak z początku mówił ze oświadczyny nastąpią za niedługo (czekal na odpowiedni moment do kilku miesięcy moim zdaniem zachował się w porządku ) tak teraz zaczął mieć wątpliwości. A co jesli po ślubie wywinie podobny numer i w ten sposób będzie próbowała coś ugrać?

52 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-07-05 15:23:47)

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

Co do tej smutnej płaczki to tak sobie myślę, że może to właśnie pokazuje że ta sprawa jest dla niej aż takim priorytetem że nie może iść na większe ustępstwo? Bez powodu jej to tak na psyche nie wjeżdża. Jeśli coś jest dla nas tak bezkompromisowe że z roześmianej dziewczyny stajemy się cieniem człowieka i związek zaczyna nam ciążyć to według mnie nie warto bawić się w kompromisy tylko trzeba prosto z mostu, wóz albo przewóz. I myślę że ten 'szantaz' właśnie tym mógł być. Jakieś duże kompromisy to mogą dotyczyć rzeczy które są dla nas w jakiś sposób poboczne.

A z tym czy coś podobnego wywinie - równie dobrze może ona się bać że on wywinie za te kilka lat kolejna drastyczna zmianę priorytetów

53

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

Skoro nie może iść na żadne ustępstwo to niech odejdzie z godnością a nie zatruwa niepotrzebnie życia i znajdzie sobie innego "dawcę" sama powiedziała ze dom i dzieci najważniejsze a z kim i gdzie to mniejszy priorytet. Tylko ona nie chce odejść bo wie ze zanim spotka kogos innego znowu miną lata a dziecko musi być szybko według planu. Więc myśli że jak będzie dręczyć to w końcu autor pęknie

54

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
anetas napisał/a:

Ja na miejscu Twojej partnerki przedstawiłabym sprawę tak: powiedziałabym o tym że martwi mnie trochę to, że nagle zmieniłeś zdanie co do terminu oświadczyn i dla mnie 30 to za długo a następnie spróbowałam pójść na kompromis. I na wstępie zaznaczylabym fakt ze to z Tobą chce założyć rodzinę i jestem gotowa rozważyć Twoje warunki o ile nie kłócą się z moimi wartościami. Gdyby się nie szło dogadać zaproponowałabym przerwę na przemyślenie. Koniec gadki a tu mamy do czynienia z czymś innym, porównywaniem się do koleżanek co nie świadczy raczej o niej dobrze oraz psucie relacji między wami szantazem. Przecież gdybys teraz się oswiadczyl ani Ty bys nie byl zadowolony ani ona bo czułaby ze inicjatywa nie wyszła z jej strony więc po co? Oświadczac się bo na czasie jej zależy? Założyć rodzinę byle szybko bez względu na możliwość utraty Ciebie? To po co Ci taka żona? Zeby było jasne, gdyby facet zaczął mi kręcić i nagle przekładać zaręczyny na pewno zwróciłabym na to uwagę i dałoby mi to do myślenia jednak płaczem, wprowadzaniem depresyjnych stanów u obojga nie zajdzie się daleko.

Przerwę na przemyślenie już mieliśmy - wyjechałem na tydzień. Dziś się spotykamy.
Zamierzam dziś jej wyjaśnić, że bardzo ją kocham (oczywiste). Chciałem się oświadczyć szybko, jednak uznałem, że to za wcześnie, choć i tak będzie miała pretensje, że nie zrobiłem tego po roku.
Poproszę aby nie wspominała jeszcze tego tematu przez jakiś czas, choć już próbowałem przez telefon to odrzekła, że dla niej taka perspektywa to jakieś 3 miesiące, a jak dłużej to nie mamy po co ze sobą być. Czy to nie jest wywieranie presji, ultimatum?
Jeżeli nie da rady wytrzymać jeszcze trochę czasu i dać mi szansy na ew. oświadczenie się wg. własnej woli, to niestety będziemy musieli się rozejść. Jak widać, miłość nie wystarcza.

55

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

Aleś sobie znalazł miejsce na szukanie tego typu rady...
Gratulacje.
Jeśli nie zauważyłeś, to tu małżeństwo jest religią a oświadczyny obowiązkowym sakramentem.

A tak ad rem, to oboje jesteście autystyczni i macie w dupie siebie na wzajem.
Wiesz ''około 30-tki'' to dla kobiety o aspiracjach rodzinnych jest lekko późnawo. Biologia i te sprawy.
Z kolei dla mężczyzny babranie się w dzieci przed trzydziestką, to też za wcześnie z kolei. I ona tego nie rozumie.

Abstrahując od tej jednej kwestii, jak wyobrażasz sobie przyszłe sytuacje sporne z tą dziewczyną - zawsze foch, ciche dni i tydzień przerwy?

56

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

No niestety miłość nie wystarcza jak jest konflikt priorytetów

57 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2021-07-05 15:33:42)

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
wibofim111 napisał/a:

Poproszę aby nie wspominała jeszcze tego tematu przez jakiś czas, choć już próbowałem przez telefon to odrzekła, że dla niej taka perspektywa to jakieś 3 miesiące, a jak dłużej to nie mamy po co ze sobą być. Czy to nie jest wywieranie presji, ultimatum?
Jeżeli nie da rady wytrzymać jeszcze trochę czasu i dać mi szansy na ew. oświadczenie się wg. własnej woli, to niestety będziemy musieli się rozejść. Jak widać, miłość nie wystarcza.

Nie, to nie jest ulltimatum. To zwyczjane odwoływanie się do wcześniejszych ustaleń. Wcześniej mówiłes o małżeństwie a teraz nie chcesz.. No kto tu robi z kogo balona?


Na miejscu twojej dziewczyny dałabym sobie z tobą spokój, bo nie jesteś kimś, na kogo można liczyć i kto dotrzymuje słowa. Nawet wycofać się nie umiesz tylko winy szukasz w niej.

Tylko ona wciąż ci wierzy i ufa, nie wie że traci z tobą czas.

58

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
noben napisał/a:

Aleś sobie znalazł miejsce na szukanie tego typu rady...
Gratulacje.
Jeśli nie zauważyłeś, to tu małżeństwo jest religią a oświadczyny obowiązkowym sakramentem.

A tak ad rem, to oboje jesteście autystyczni i macie w dupie siebie na wzajem.
Wiesz ''około 30-tki'' to dla kobiety o aspiracjach rodzinnych jest lekko późnawo. Biologia i te sprawy.
Z kolei dla mężczyzny babranie się w dzieci przed trzydziestką, to też za wcześnie z kolei. I ona tego nie rozumie.

Abstrahując od tej jednej kwestii, jak wyobrażasz sobie przyszłe sytuacje sporne z tą dziewczyną - zawsze foch, ciche dni i tydzień przerwy?

Nie mam nic przeciwko małżeństwu, ale na to za wcześnie.
Dokładnie, idealnie gdyby była trochę młodsza, ale nie jest.
Nie wiem jak to będzie. Czas pokaże. To był nasz przerwszy tydzień przerwy.

Z kolei ona się bardzo blokuje, gdy na te tematy rozmawiamy, płacze i nie potrafi z siebie wydusić ani słowa. Widocznie tak ją to boli. Bywało tak, że pisała mi SMS, gdy wyszedłem z domu, aby ochłonęła. Sama przyznała, że nie potrafi w takich chwilach rozmawiać i to też staram się rozumieć i być cierpliwy.

59

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

Zgadzam się. Powiedz jej ze ją kochasz i co do tego ze Chcesz z nią brać ślub jesteś przekonany jednak to co ostatnio sobą reprezentuje lekko Cię nie pokoi i ultimatum stawiane w oświadczynach po prostu traci swój sens. Jak tego nie skuma to oznacza że faktycznie miales być tylko do tego zeby zrobić dziecko i wybudować dom

60

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
anetas napisał/a:

Zgadzam się. Powiedz jej ze ją kochasz i co do tego ze Chcesz z nią brać ślub jesteś przekonany jednak to co ostatnio sobą reprezentuje lekko Cię nie pokoi i ultimatum stawiane w oświadczynach po prostu traci swój sens. Jak tego nie skuma to oznacza że faktycznie miales być tylko do tego zeby zrobić dziecko i wybudować dom

Wiesz co odpowie? "Czekam już 3 lata, mówiłeś na początku, że nie będziesz zwlekał, bo nie ma na co czekać i ciągle czekałam".

61

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

No i ma dziewczyna trochę racji w tym co odpowie nie można zaprzeczyć.

Autorze, pisałam wyżej, a czemu nie byłby dla Ciebie kompromisem wziąć ślub teraz ale z dziećmi się wstrzymać? Bo te opisy mieszkanie, stabilizacja, rodzice nie wybudują itd to się bardziej mają do założenia rodziny, a nie do samych zaślubin. Sorry ze tak o to pytam ale to jakaś luka w historii dla mnie big_smile

62

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
jjbp napisał/a:

No i ma dziewczyna trochę racji w tym co odpowie nie można zaprzeczyć.

Autorze, pisałam wyżej, a czemu nie byłby dla Ciebie kompromisem wziąć ślub teraz ale z dziećmi się wstrzymać? Bo te opisy mieszkanie, stabilizacja, rodzice nie wybudują itd to się bardziej mają do założenia rodziny, a nie do samych zaślubin. Sorry ze tak o to pytam ale to jakaś luka w historii dla mnie big_smile

Nie jestem na to gotowy zwyczajnie, nie myślę o tym teraz.

63 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2021-07-05 15:44:13)

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.
wibofim111 napisał/a:
anetas napisał/a:

Zgadzam się. Powiedz jej ze ją kochasz i co do tego ze Chcesz z nią brać ślub jesteś przekonany jednak to co ostatnio sobą reprezentuje lekko Cię nie pokoi i ultimatum stawiane w oświadczynach po prostu traci swój sens. Jak tego nie skuma to oznacza że faktycznie miales być tylko do tego zeby zrobić dziecko i wybudować dom

Wiesz co odpowie? "Czekam już 3 lata, mówiłeś na początku, że nie będziesz zwlekał, bo nie ma na co czekać i ciągle czekałam".

A co stoi na przeszkodzie żebyś jak facet wziął na klatę co nagrabiłeś i przyznał jej, że nie chcesz tego ślubu? I skończ chrzanienie że za ileś tam lat znowu ci się zachce, bo nie takie były wasze ustalenia na początku.

64

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

Skoro po pół roku związku ona serio liczyła na oświadczyny nie znając Cię prawie to już wiesz na czym jej zalezalo bo na pewno nie na dobrych relacjach z Tobą. Na przyszłość jak laska mowi Ci ze jej jedynym sensem życia są dzieci to licz ma podobny obrót spraw.

65

Odp: 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

Rozumiem. W takim układzie ja osobiście uważam że lepiej się rozstać, nie widzę jaki kompromis by tu można wymyślić tak żeby jedna osoba nie była poszkodowana.

Posty [ 1 do 65 z 309 ]

Strony 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » 3-letni związek i sytuacja bez wyjścia? Zależy mi na jej szczęściu.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024