Wielokropek napisał/a:Ale wiesz, po co słuchałeś.
To co miałem zrobić...? Powiedzieć jej przestan mi o niej nawijac?..?
Dokładnie tak i dodać ze Cie to nie interesuje
Ah wait Ty chciales tego sluchac...
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zostawiła EX dla mnie by później zostawić mnie...
Strony Poprzednia 1 2 3
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Wielokropek napisał/a:Ale wiesz, po co słuchałeś.
To co miałem zrobić...? Powiedzieć jej przestan mi o niej nawijac?..?
Dokładnie tak i dodać ze Cie to nie interesuje
Ah wait Ty chciales tego sluchac...
jan222 napisał/a:Wielokropek napisał/a:Ale wiesz, po co słuchałeś.
To co miałem zrobić...? Powiedzieć jej przestan mi o niej nawijac?..?
Dokładnie tak
i dodać ze Cie to nie interesuje
Ah wait Ty chciales tego sluchac...
Dodałbym, że powinno się w takich przypadkach wyrażać bardziej, hmm, dosadnie
To co miałem zrobić...? Powiedzieć jej przestan mi o niej nawijac?..?
Oczywiście, że tak. Każdy człowiek w takiej sytuacji przerwałby te wywody jednym, krótkim - "ta osoba mnie zupełnie nie interesuje, nie opowiadaj mi o niej więcej".
No cóż...
Nie wiem, czułem drobna satysfakcję jak mi to kuzynka mówiła, miałem wrażenie takie, że do niej zaczęło dochodzić ze złe zrobiła....
Nie wierzę w powrót, nie po takim stylu..
Nie wiem co oznacza takiej jej zachowania, druga gałąź nie wypaliła?
Najprawdopodobniej nie wypaliła..
Tak to działa właśnie..Osoby na miejscu Twojej ex, uważają, że mogą sobie przebierać w partnerach a odstawianie i przystawianie się do kolejnych, uważają za normalne. Jednocześnie kompletnie liczą się z czyimiś uczuciami. Albo nie potrafią być w ogóle sami, albo zwyczajnie bawią się innymi ludźmi.
O czym świadczy takie zacowanie, jak właśnie łapanie się kolejnej gałęzi? O tym, że na Twoje odczucia ma kompletnie wywalone, chociaż sprawia inne wrażenie.
Osoba taka zasługuje co najwyżej na szyderczy uśmiech w jej stronę i błyskawicznego kopa na "do widzenia"!
Znowu: co Cie obchodzi czy jej 2ga gałąź nie wypaliła? Przestań tutaj zaprzeczać, jakby wróciła ze łzami w oczach to byś ją przyjął. Wez juz odpusc, ale tak na prawde.
Autorze, po tym, jak ktoś tak bardzo namiesza w naszym życiu, kiedy to nas zwyczajnei skrzywdził, ostatnią rzeczą, którą się powinno interesować, jest jego/jej życie...
Macie rację....
Dobrze jest przeczytać co osoby neutralne patrzące z boku na to powiedzą...
Dodatkowo... Powiem ze ja zaczynałem serio myśleć że Ona coś przemyślała i zrozumiała... Ze chce walczyć...
Masakra jaki zemnie dębil...
Na prawde po takim czyms byś mogl ja przyjac ?
Na prawde po takim czyms byś mogl ja przyjac ?
Chciałbym normalny związek, nowy, kobietę, która mi da szczęście i radość, bez żadnych gierek, bez exow w głowie.
I tej dziewczynie równie chciałbym dać wszystko co najlepsze
zapytam raz jeszcze, przyjął byś ją po tym wszystkim?
zapytam raz jeszcze, przyjął byś ją po tym wszystkim?
Jakbym ja przyjął... To by pewnie po jakims czasie była powtórka...
Znów zacząłem o tym wszystkim myśleć przez to co kuzynka mi powiedziała..
Ogólnie szukam nowej kobiety...
Wiem bym jej nie przyjął..., ale może to wynika z tego że
Czuje taka presję wieku...
Presje czego ? hahahahahhaa
Nie, po prostu nadal mimo wszystko jestes za nia. I jestem pewna na milion % ze jakby tylko kiwnela palcem, to bys polecial
No ale coz, powodzenia.
No cóż...
Nie wiem, czułem drobna satysfakcję jak mi to kuzynka mówiła, miałem wrażenie takie, że do niej zaczęło dochodzić ze złe zrobiła....(...)
Skoro tak, to dalej, mimo zaprzeczeń, tkwisz w tym związku. I nie jest tak, że zacząłeś myśleć o "byłej", bo o niej opowiedziała Ci kuzynka, bo gdyby "była" byłaby ci obojętna i uważałbyś związek za zakończony, to przerwałbyś swej kuzynce w pół słowa.
Dopóki nie uporasz się z ze swymi uczuciami, szukanie nowego związku jest niczym innym jak rozglądaniem się za plastrem, który chcesz nakleić na świeżą ranę.
***
Swoją drogą, jak łatwo w podobnych przypadkach przychodzi nazywanie siebie głupcem czy debilem.
Naprawdę uważasz siebie za debila? < pytanie retoryczne >
Większość znowu mnie uzna za głupka i oderwanego z rzeczywistością, ale chciałbym mimo to się wypowiedzieć do autora i moze nie tylko.
Praca nad sobą jest bardzo ciężka i służy jednej rzeczy. Jeśli mówimy komuś kocham Cię, czy to jest naprawdę miłość. Niekiedy wydaje nam się, że tak, ale przez to że mamy dysfunkcje z dzieciństwa np dda i boimy się odrzucenia. Czasem boimy się samotności. Czasem po prostu widzimy tylko to co chcemy. A co jeśli naprawdę kochamy? Co jeśli to jest najprawdziwsze uczucie, nie wiem chemia w mózgu czy jak zwał tak zwał. Jest ktoś w stanie to stwierdzić? Są rzeczy na tym świecie, które nie są czarno białe. Jeśli autor nie ma dysfunkcji i kocha tak naprawdę, dlaczego ma cokolwiek odpuszczać? Dlaczego kobieta to odrzuca? Czy będąc małą dziewczynką myślała że będzie z kimś kogo będzie kochać czy z kimś kto ją będzie kochać? Diagnozować przez forum jest łatwo. Jest wiele schematów, które się do bólu powtarzają. Jedni wierzą w hipergamię co według mnie jest najbliżej prawdy, jedni w miłość "prawdziwą", a jeszcze inni w w ogóle nic nie wierzą i biorą co jest. Mam wrażenie że na Aurora ktoś usiadł i wrzuca mu swoje prawdy życiowe. Autor musi sam do tego dojść. W Co tak naprawdę wierzysz? Czy przepracowałeś siebie? Moim zdaniem odpowiedź jest w każdym z nas indywidualnie, każdy musi sam wszystko przepracować ale odrzucić motywy innych. To musi płynąć z nas i być szczere
Autorze, z pewnością nie jesteś tym, za kogo się teraz uważasz Co najwyżej Twoja ex chce Cię przekonać( śmiawodmie lub nie), że nim jeteś..No, ale chyba lepiej opierać swoje zdanie o swoje własne odczucia
No cóż macie rację.
Kładę na nią krzyżyk...
Pójdę dalej przez życie....
Co do presji... Chodziło mi o presję wieku, za dwa miesiące kończę 27 lat... Koledzy już albo po ślubie, albo mają narzeczone... A ja nie mam nawet dziewczynyy, tylko kolejny rozwalony związek...
Zacząłem analizować i szukać, czy to czasem ja czegoś źle nie robię....
Często próbuje reanimować trupa.
Chciałbym (...) kobietę, która mi da szczęście i radość (...)
I to jest problem.
jan222 napisał/a:Chciałbym (...) kobietę, która mi da szczęście i radość (...)
I to jest problem.
Można jaśniej...
Za dużo wymagam?....
Ty masz być szczęśliwy sam ze sobą, nie potrzebować do tego drugiej osoby. Druga osoba ma byc Twoim dopełnieniem uzupełnieniem a nie dawcą szczęścia, że jak jej nie będzie to już nie umiesz żyć.
Naucz się żyć samemu, żebyś mógł żyć z kimś.
Można jaśniej...
Za dużo wymagam?....
Jeśli ktoś uzależnia swe szczęście od drugiej osoby, jest jej niewolnikiem, a stworzony związek - toksycznym. W takim związku, prędzej czy później, osoba, na której wisi jej TŻ (towarzysz życia, bo partnerem nie jest), zaczyna się dusić i w obronie własnego życia rezygnuje z tej relacji. Bycie odpowiedzialnym za szczęście i radość innego człowieka jest olbrzymim obciążeniem. Bycie w związku opiekuńczo-wychowawczym też niewielu, jeśli w ogóle, osobom pasuje.
Naucz się być szczęśliwy sam ze sobą, bez wspomagania się różnymi gadżetami, bez wiązania swego dobrego nastroju z byciem w związku, i wtedy szukaj partnerki, nie wcześniej.
Autorze, właśnie ta presja "wieku" i potrzeba bycia uszczęśliwianym przez partnerkę sprawia, że zamiast cieszyć się życiem i budować zdrowe relacje dajesz się poniewierać takim osobom jak Twoja ex. Nie ma jej w Twoim życiu, a ma nad Tobą pełnię władzy. Tracisz czas, czy nie szkoda Ci tego?
I gdzie jest napisane, że w wieku 27 lat trzeba mieć już żonę i rodzinę? Gdzie w tym miejsce na Twoje prawdziwe potrzeby i pragnienia? Naprawdę chcesz za wszelką cenę mieć kogoś, choćby ten związek miał być słaby i niszczący? Skąd ten pęd w stronę małżeństwa i rodziny?
Ty masz być szczęśliwy sam ze sobą, nie potrzebować do tego drugiej osoby. Druga osoba ma byc Twoim dopełnieniem uzupełnieniem a nie dawcą szczęścia, że jak jej nie będzie to już nie umiesz żyć.
Naucz się żyć samemu, żebyś mógł żyć z kimś.
Bardziej klarownie ująć tego nie można!
Skąd u Ciebie taka presja? Sam widok ludzi naokoło, którzy kogoś mają? Tak bardzo trzeba się wzorować na innych w życiu, zamisat postępować w zgodzie z samym sobą? Zachowujesz się, jakbyś miał nóż na gardle..
Druga osoba ma być dopełnieniem/uzupełnieniem? Naprawdę?
Czyli tej pierwszej jednak czegoś brakuje, czyli nie jest całością, czyli... dobrze autor szuka.
Druga osoba ma być dopełnieniem/uzupełnieniem? Naprawdę?
Czyli tej pierwszej jednak czegoś brakuje, czyli nie jest całością, czyli... dobrze autor szuka.
Ja tak do tego podchodzę, że jestem sama ze sobą szczęśliwa i szukam kogoś, kto jakby dopełni to moje szczęście. A jak nie znajdę to pozostanę szczęśliwa sama ze sobą. Takie dopełnienie mojej osoby, nie że czegoś mi brakuje, tylko ktoś kto jeszcze bardziej zwiększy ten dobrostan. Autor raczej szuka kogoś kto mu to szczęście da i uzależnia je od tego czy ta druga osoba jest czy jej nie ma
Pozostanę przy swoim zdaniu, bo uzależnienie jest uzależnieniem.
Wiecie jak jest.
Człowiek w pełnym momencie życia chciałby
Mieć już ta swoją rodzinę.
Mam dobre studia, dobra pracę, mam gdzie mieszkać.
Jestem ustabilizowany życiowo.
Mi szczęście zawsze dała druga osoba przy moim boku, miałem kilka związków w których się angażowałem z całego serca.
Widząc że moje całe najbliższe towarzystwie ma żonę lub narzeczoną /dziewczynek, dochodzi taka refleksja życiowa, dlaczego mi się nie udało...?
Rodzice ożenili się mając 23 i 22 lata. Siostra mając 24, to też daje mi jakiś obraz...
Najbardziej czuję taka frustrację w weekendy, gdzie dawniej cieszyłem się że mamy plany gdzieś jechać, poprzytulać się, sex itd...
Teraz tego nie ma i mnie frustruje.
Dzięki Wam wiele rzeczy zdaje się dla mnie jaśniejsze. Ta dziewczyna, o której mowa w temacie, w zasadzie była gorsza od moich poprzednich ex (nie mówię o wyglądzie, tylko celach życiowych, pasji, ambicji).
Dochodzę do wniosku, że może ja pewne rzeczy chce na siłę i walczyłem o tą dziewczynę, nie dlatego że była super i cudowna, tylko dlatego że chciałem miec kogoś być może na siłę...
Często się słyszy, że "samo się znajdzie", zawsze mówiłem że nic głupszego nie słyszałem, jak się samemu nie szuka, nie zagaduje to nic z tego nie będzie..
Moje równiesnice to z reguły mężatki albo zajęte...
Dlatego mi coraz gorzej będzie znaleźć normalna dziewczynę...
I mnie to mega wkurza...
Gdy dorosły człowiek posługuje się dziecinnymi schematami i nie decyduje się z nich zrezygnować..., na forum jest sporo przykładów sfrustrowanych osób, które kochają używać.
Gdy dorosły człowiek posługuje się dziecinnymi schematami i nie decyduje się z nich zrezygnować..., na forum jest sporo przykładów sfrustrowanych osób, które kochają używać.
Jakimi dziecinnymi schematami?
O czym Ty piszesz?
Jestem mega sfrustrowany i mnie to boli teraz jeszcze latem...
O czym napisałam? O Twoim sposobie myślenia, o używaniu ludzi.
Jeśli dalej nie rozumiesz, uważnie przeczytaj swe posty.
Autorze, powiedz tylko czy rzeczywiście sądzisz, że rodzina i partnerka gwarantuje Ci absolutne poczucie szczęścia? Skoro masz pracę, mieskzanie i swoje życie, nie daje Ci ono przynajmniej tyle satysfakcji, że pozwala Ci iśc przez to żuycie z podniesioną głową? Bo właśnie o to chodzi, żeby człowiek cieszył się ze SWOJEGO życia a ewentualnie zaprosił do niego kogoś. NIe zaś czekał, aż ktoś z zewnątrz mu to szczęście zagwarantuje.
Skoro twierdzisz, że zawsze ta druga osoba dawała Ci radość, może oznaczać, że jesteś jedną z tych osób, które "kochają za bardzo" i nie mają poza partnerem żadnego świata.
Autorze, powiedz tylko czy rzeczywiście sądzisz, że rodzina i partnerka gwarantuje Ci absolutne poczucie szczęścia? Skoro masz pracę, mieskzanie i swoje życie, nie daje Ci ono przynajmniej tyle satysfakcji, że pozwala Ci iśc przez to żuycie z podniesioną głową? Bo właśnie o to chodzi, żeby człowiek cieszył się ze SWOJEGO życia a ewentualnie zaprosił do niego kogoś. NIe zaś czekał, aż ktoś z zewnątrz mu to szczęście zagwarantuje.
Skoro twierdzisz, że zawsze ta druga osoba dawała Ci radość, może oznaczać, że jesteś jedną z tych osób, które "kochają za bardzo" i nie mają poza partnerem żadnego świata.
Powiem tak.
Jest rzeczywiście tak że Ja czuję że mam wszystko oprócz drugiej połówki.
Ja się cieszę że swojego życia, mam zdrowie, prace, lokum, pieniądze, ale czuję że mi brakuje tego.
Wiem co to znaczy być szczęśliwym (zakochanym), wiem co to znaczy być nieszczęśliwym również.
Być może kochałem za bardzo, bo starałem się mega, w pewnym momencie łamałem równowagę uczuć bo chciałem zbyt bardzo.
Ja rozumiem co chcecie powiedzieć, że powinien się cieszyć tym co mam i żyć dobrze, ale moim priorytetem jest własną szczęśliwa rodzina i tak mnie wkurza... Jak widzę fajne dziewczyny z takimi nieraz ćpunami czy coś i mnie to cholernie dziwi.... Jak to możliwe...
Jak zwykle wypowiadam się w swoim imieniu. Co do tej pory chciałam napisać, napisałam, a słowo 'powinno się' ze wszelkimi możliwymi odmianami wiele lat temu, jako szkodliwe, wykreśliłam ze swego słownika. W związku z tym ani przez moment nie pomyślałam, że cokolwiek powinieneś. Możesz być szczęśliwy, ale nie musisz. Możesz widzieć szklankę do połowy pustą. Nikomu nic do tego. Kiedyś zdecydowałeś, że bez rodziny (w dodatku szczęśliwej) nie będziesz szczęśliwy i mimo wciąż ponoszonych kosztów, zdania nie zmieniłeś. Cóż... .
Wiem, że uzależnianie bycia szczęśliwym czy zadowolonym od stanu posiadania (w Twym wypadku rodziny, i to szczęśliwej) prowadzi na manowce, efektem jest frustracja i wynikająca z niej agresja. Stąd Twa desperacja, stąd "kochanie za bardzo".
Jak zwykle wypowiadam się w swoim imieniu. Co do tej pory chciałam napisać, napisałam, a słowo 'powinno się' ze wszelkimi możliwymi odmianami wiele lat temu, jako szkodliwe, wykreśliłam ze swego słownika. W związku z tym ani przez moment nie pomyślałam, że cokolwiek powinieneś. Możesz być szczęśliwy, ale nie musisz. Możesz widzieć szklankę do połowy pustą. Nikomu nic do tego. Kiedyś zdecydowałeś, że bez rodziny (w dodatku szczęśliwej) nie będziesz szczęśliwy i mimo wciąż ponoszonych kosztów, zdania nie zmieniłeś. Cóż... .
Wiem, że uzależnianie bycia szczęśliwym czy zadowolonym od stanu posiadania (w Twym wypadku rodziny, i to szczęśliwej) prowadzi na manowce, efektem jest frustracja i wynikająca z niej agresja. Stąd Twa desperacja, stąd "kochanie za bardzo".
Masz 100% racji.
Jestem sfrustrowany i wściekły bo szczęśliwy będę tylko gdy będę miał dziewczynę u boku...
Wpojone mam takie wartości, ze dla mnie własną rodzina jest najważniejsza i jest nadrzędnym celem.
Jestem sfrustrowany i wściekły bo szczęśliwy będę tylko gdy będę miał dziewczynę u boku...
Pewny jesteś ?
To pułapkę sobie szykujesz potencjalną i tworzysz przeszkody, szczęście nie może zależeć po prostu moim zdaniem od ludzi i rzeczy,przyjemności i od nieszczęścia i przykrości również , chyba że uważasz szczęście za satysfakcję,zadowolenie i bycie jak inni w związku,poczucie bycia niby normalnym i poczucie bezpiecznym od tego że jesteś jak większość jak Ci inni ,komfort płynący z tego że już jest z sprawa związku z głowy .Zastanów się może Janku czym jest szczęście dla Ciebie i czy tylko taka koncepcja szczęścia jak tę którą Tobie wpojono jest jedna i jedynie słuszna i czy to co uważasz za wpojenie Ci w pełni rozumiesz i pojmujesz to tylko taka moja sugestia ,ponieważ ja podzielam pogląd Wielokropka i użytkowników którzy wyrazili w Twoim wątku podobne przekonanie, na pierwszym miejscu o pokochaniu i uszanowaniu zaakceptowaniu siebie i poszukaniu źródeł szczęścia spokoju ,pogody ducha w sobie, a nie w innych ludziach przedmiotach zjawiskach.Dopiero, kiedy nasycisz się miłością do siebie samego możesz się nią podzielić z kimś i będziesz gotowy przyjąć miłość od kogoś nie wcześniej ,to trochę w uproszczeniu jest napisane przeze mnie.
teraz jesteś rozczarowany,rozgoryczony,rozżalony i sfrustrowany,urażony podłamany z doświadczenia podpowiem Ci że za jakiś czas te uczucia zelżeją być może je stłumisz i stracisz z nimi kontakt ,wtedy pierwsza lepsza okazja do posiadania dziewczyny ,która nie jest rzeczą i nigdy nie będzie Twoją własnością,może być jeszcze bardziej toksyczną osobą jak ta poprzednia choć może Ci się wydać wspaniała cudowna i jedyna, zakochasz się pod wpływam jej aprobaty Ciebie, znowu momentalnie i bez pamięci, obłędnie ponieważ za wszelką cenę chcesz być w związku . Stan zakochania można wywołać podświadomie i jakby na zawołanie nie jest to jedna żadna prawdziwa miłość jest to zaledwie początek początku miłości i czasem jest jak choroba dziecięca .
Wcześniej chyba Ty pytałeś o desperację .
Jeżeli pomyliła Ci się naturalna potrzeba dawania miłości i jej otrzymywania, z punktem w życiu do odhaczenia to mamy duży problem.
Macie rację.
Czas nauczyć się żyć samemu, spedzać SZCZEŚLIWIE wolny czas samemu, żyć, cieszyć się, mieć plany i ambicję.
Nie mogę uwarunkowywać swojego szcześcia od czynników niedokońca odemnie zależnych...
Temat jako EX totalnie zamknięty...
Spędze te miesiące letnie, dobrze, nie szukając czegoś na siłe..
Mam nadzieje, że za jakiś czas pochwale się Wam, że jestem szcześliwy.
Aktualizacja.
Dziewczyna z tematu oficjalnie mi zakomunikowała że chce walczyć i wrócić i pyta czy ma szansę?
Czy Wy to czujecie?
Olałem ją, ale jestem mocno zszkowany jaka Ona ma czelność...
Fakt, bezczelność się z niej aż wylewa...Niezły przypadek..
SKoro ją teraz olałeś, to konsekwentnie się tego trzymaj. Chwyci się pewnie wszelkich środków, aby jeszcze raz zrobić z Ciebie idiotę, ale teraz jesteś chyba trochę bardziej świadomy jej zamiarów i przede wszystkim podejśćia do ludzi czy charakteru, zatem głowa do góry!
No i skoro się z Tobą kontaktuje to może warto te źródło kontaktów zablokować.
Jeśli zaś będzie zbyt natarczywa to najlepiej wyjechać z grubym kalibrem w postaci zgłoszenia odpowiednim służbom naruszenia art.190a KK
(...) ale jestem mocno zszkowany jaka Ona ma czelność...
Skąd szok? Przecież wielokrotnie dowiodłeś, że ona może z Tobą i Tobie zrobić wszystko, a Ty za to będziesz jej wdzięczny i trwał u jej boku.
Aktualizacja.
Dziewczyna z tematu oficjalnie mi zakomunikowała że chce walczyć i wrócić i pyta czy ma szansę?
Czy Wy to czujecie?
Olałem ją, ale jestem mocno zszkowany jaka Ona ma czelność...
"zszokowany" bo krótko żyjesz. Wraca bo coś jej nie wyszło, to nie tak miało być.
A Ty jeśli nie chcesz ładować się w związek z podwyższonym ryzykiem to nie zmieniaj zdania.
Aktualizacja.
Dziewczyna z tematu oficjalnie mi zakomunikowała że chce walczyć i wrócić i pyta czy ma szansę?
Czy Wy to czujecie?
Olałem ją, ale jestem mocno zszkowany jaka Ona ma czelność...
Tak, tak. Tak bardzo ją olałeś, że aż ciągle się z nią kontaktujesz, rozmawiasz i wymieniasz wiadomościami.
Cóż to za straszliwa olewka naprawdę.
Pisał chyba że 3 dni z rzędu, ale ja jej tylko na jedną wiadomość od pisałem, że u mnie bardzo dobrze
Później jej ani razu nie odpisałem.
Dla mnie to swego rodzaju cyrk.
Mega niedojrzałe i zapewne po prostu lato jest i się jej nie nudzi.
Nie dam się zrobić w bambuko.
Chce Wam zakomunikować jak historia dotyczy się dalej i może ktoś kiedyś będzie miał identyczny przypadek.
Czuje się dobrze, czuję że honor zwyciężył.
Dopiero gdy zrezygnujesz z emfazy, będzie to znak, że naprawdę jest ona Ci obojętną. Inaczej, to tylko słowa, słowa, słowa.
Czuje się dobrze, czuję że honor zwyciężył.
O masz ci los... A miał chyba rozum zwyciężyć?
Z resztą jak zwał, tak zwał, dobrze że nie zamierzasz wchodzić poraz któryś do tej samej, brudnej rzeki.
Tylko odpuść sobie konatkty z nią. Zablokowanie jej wszędzie gdzie się da, to dopiero będzie dowód że "zdrowiejesz". Teraz tylko cieszy cię jej wola powrotu i to, że możesz pokazać jaki jesteś silny i honorowy. Obyś się tylko nie przeliczył
jan222 napisał/a:Czuje się dobrze, czuję że honor zwyciężył.
O masz ci los... A miał chyba rozum zwyciężyć?
Z resztą jak zwał, tak zwał, dobrze że nie zamierzasz wchodzić poraz któryś do tej samej, brudnej rzeki.Tylko odpuść sobie konatkty z nią. Zablokowanie jej wszędzie gdzie się da, to dopiero będzie dowód że "zdrowiejesz". Teraz tylko cieszy cię jej wola powrotu i to, że możesz pokazać jaki jesteś silny i honorowy. Obyś się tylko nie przeliczył
Odeszła odemnie to odeszła.
Ja teraz sobie pisze z inną.
I się już spotkaliśmy.
Nie wracam do przyszłości.
Chce Wam tylko pokazać, że nie jestem już tym typem z początku wątku, który został porzucony przez osobę nie warta powagi.
Pomogliście mi trzeźwo na to spojrzeć.
Dziewczyna z tematu oficjalnie mi zakomunikowała że chce walczyć i wrócić i pyta czy ma szansę?
Olałem ją, ale jestem mocno zszkowany jaka Ona ma czelność...
Odeszła odemnie to odeszła.
Ja teraz sobie pisze z inną.
I się już spotkaliśmy.
Szybki jesteś - uważaj co robisz ze sobą, nie pędź tak,to nie wyścig,uważaj też co robisz z tym swoim poczuciem pewności siebie,bo jeżeli opiera się to bardzo na perspektywie nowej znajomości i nowych emocjach, to nie jest pewność zbyt stabilna może być znowu zależna od kogoś i tego co się stanie,nie szukaj plasterka na siłę.
Ten nagły zwrot w zachowaniu eks ta jej chęć walki po Twoim oddaleniu - ciekawe czy to przypadek i czy to znany syndrom ? świat to jednak mały jest
wcześniej odchodząc zostawiła sobie furtkę do ewentualnego powrotu mówiąc Tobie
Sama nawet mówi, że będzie tego żałować.
potem pytając Ciebie
Podczas jednej rozmowy zapytała czy bym wypominał jej ewentualne zwątpienie.. Powiedziałem ze nie..
Czemu się dziwisz i po co ten "szok" ?Dałeś jej pozwolenie sam to coś taki zbulwersowany.
Z tamtym totalna klapa widocznie i nikt inny nie pojawił się ciekawszy , więc Ty jesteś najbliżej pod ręką tymczasowo ,najbardziej rokujesz i jesteś być może w jej mniemaniu najbezpieczniejszy i taki byłeś oddany, zachwycony nią.
"kupił nie kupił potargować można".
Poza odicęciem się od tamtej, nie jesteś w stanie chociaż przez jakiś czas wytrzymać samemu? Chłopie, ile minęło od rozstania? A właściwie od zakończenia fazy żałoby(jeśli rzeczywiście się skończyła..)
Nie szukaj plastra na ranę, bo zrobisz krzywdę i sobie temu komuś, kto Ci za ten plaster służy, choć pewnie nieświadomie..
To co mam w nieskończoosc siedzieć i rozmyslac.
Nie mam czasu na czekanie w nieskończoność...
Strony Poprzednia 1 2 3
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zostawiła EX dla mnie by później zostawić mnie...
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024