Czy wszystkie są takie czy są i inne? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy wszystkie są takie czy są i inne?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 12 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 779 ]

66

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?

Ja szukam, niestety nie mam możliwości poznać faceta w pracy albo wśród znajomych. Dlatego mam tindera.
Myślę, że fizycznosc i takie ogólne obycie, jest ważne. Fajna energia no i oczywiście to coś. Ale jak przychodzi taki Kłapouchy na spotkanie, który nasciemnial w opisie i odjął sobie kilka lat no to ręce opadają wink
Chciałabym już kogoś, ale zaletą mojego wieku jest to, że już nie muszę być z byle kim, byle być w związku.
Rozwód i jedno dziecko jest ok., ale tylko jedno.

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-03-20 19:21:19)

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
bagienni_k napisał/a:

W kwestii rozwodów, to akurat właśnie nie rozumiem kobiet między 30 a 40, które oczekują faceta bez zobowiązań co najmniej w swoim wieku albo starszego. Trafienie w takiego to los na loterii, więc wybrzydzanie z ich strony jest takie trochę niezrozumiałe, jakby oczekiwały cudów.
Natomiast w kwestii dziecka, to niech się w takim razie nie dziwią samotne matki, które nie mogą przez lata partnera znaleźć...Bo to wygląda tak, że kobieta nie chce faceta z dzieckiem a jeśli porzyjdzie samotnej matce szukać partnera to jest płacz i zgrzytanie zębów.

Różne kobiety to nie jedna kobieta.
Częściej kobieta z dzieckiem wiąże się z facetem z dzieckiem a kobieta bez dzieci szuka częściej takiego bez dzieci, a czasem takiego, który nie był żonaty. Zapewne dlatego, że szukają ludzi na podobnym etapie życia, z podobnym doświadczeniem. Bywa, że mimo, że mają takie założenia, to wybierają kogoś, kto ich nie spełnia.
Mam koleżanki, które poślubiły takie "cudo" :-) tzn faceta 30-40 nigdy wcześniej nie żonatego i bez dzieci. Zdarzają się takie cuda choć oczywiście mało jest takich ;-)

Jak kobieta sama nie chce mieć dzieci, to jak partner ma dzieci może być w sumie nawet lepiej. O ile u niego relacje są poukładane i nie ma wrednej ex żony

68

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
aniuu1 napisał/a:

Jak kobieta sama nie chce mieć dzieci, to jak partner ma dzieci może być w sumie nawet lepiej.

Niby tak bo nie będzie miał parcia na dziecko z nią, ale i niby nie - w końcu siła rzeczy jeśli ich związek wskoczy na poważny poziom to będzie musiała z tym dzieckiem nawiązać jakieś relacje, do pewnego stopnia być zaangażowana w opiekę (np gdy dziecko będzie odwiedzać ojca). Wiadomo ze nie będzie matka z całym bagażem odpowiedzialności i obowiązków które za tym idą, ale dla kogoś kto ma alergię na dzieci moze to być problem

69

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
aniuu1 napisał/a:

Jak kobieta sama nie chce mieć dzieci, to jak partner ma dzieci może być w sumie nawet lepiej. O ile u niego relacje są poukładane i nie ma wrednej ex żony

To u mnie trochę tak jest. Kiedyś chciałam, potem poroniłam i ogólnie chyba nie mogę mieć ale wiadomo, że z tym też różnie bywa. Dlatego i ile w wieku 20+ nie wyobrażałam sobie związku z kimś kto ma dziecko tak tuż przed 40-tką to raczej standard. Owszem mogę szukać nawet prawiczka ale .. wink no wiadomo.
Dlatego siłą rzeczy te wymagania z wiekiem muszą zmienić czy też dostosować do rzeczywistości. Nie ważne jakie byśmy były atrakcyjne to koło 40., tylko faceci po przejściach wchodzą w grę. No chyba, że ktoś ma takie upodobania i umawia z 20-latkami i z nimi chce związać. wink Nikt nie broni smile Jednak to raczej wyjątki.

70 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-03-20 19:39:26)

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?

Roxann z tego co kojarze Twój miał dorosłe dziecko. To też inna sytuacja niż jakby miał mini berbecia big_smile Przynajmniej wyobrażam sobie ze dla wielu osób to zmienia postać rzeczy bo jednak inaczej wygalda opieka i kontakt z dorosła córka a inaczej z dzieckiem w pieluchach

71 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-03-20 20:10:22)

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?

Ja ogólnie mam wrażenie, że facet chce odbić małżeństwo i pos/spotykać z jakąś zaje*stą laską ale te nie chcą z nim umówić, i stąd ten wątek.
Już tu facet zaczyna odchudzać i nie wiem co jeszcze robić ale prawda taka, że kobiety też mają swoje wymagania. To, że jemu taka podoba i chciałby coś z nią nie znaczy że i ona tak myśli

Edit: osobiście uważam,  że facet celuje za wysoko jak na swoje możliwości i dlatego chce wierzyć, że to przez to, że zarabia średnią krajową a nie innego powodu. No sorry kobiety też mają wymagania.
Jak to ktoś powiedział: chcesz mieć księcia bądź księżniczką. To też działa w drugą stronę, po prostu: mierz siły na zamiary.

72

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
Roxann napisał/a:

Ja ogólnie mam wrażenie, że facet chce odbić małżeństwo i pos/spotykać z jakąś zaje*stą laską ale te nie chcą z nim umówić, i stąd ten wątek.
Już tu facet zaczyna odchudzać i nie wiem co jeszcze robić ale prawda taka, że kobiety też mają swoje wymagania. To, że jemu taka podoba i chciałby coś z nią nie znaczy że i ona tak myśli.

Jest to czesta strategia panow swiezo po rozwodzie. Bazyliszek w przebraniu, chcacy cos udowodnic sobie i exzonie.

73 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-03-20 20:19:26)

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?

Ja myślę że jak znajdzie panią w podobnej sytuacji która po rozwodzie nie chce stałego związku to czemu nie, nic w tym złego nie widzę. Problem tylko w tym że takich pań ogólnie jest mało, a dokładając kryteriów jeszcze mocniej zawężamy grono. Także będzie ciężko. Plus takie relacje bez zobowiązań prędzej czy później zawsze kończą się tym że albo wskoczą na poważny poziom albo się rozpadną. Długo tak się ciągnąć nie da

74 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-03-20 20:37:37)

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
jjbp napisał/a:
aniuu1 napisał/a:

Jak kobieta sama nie chce mieć dzieci, to jak partner ma dzieci może być w sumie nawet lepiej.

Niby tak bo nie będzie miał parcia na dziecko z nią, ale i niby nie - w końcu siła rzeczy jeśli ich związek wskoczy na poważny poziom to będzie musiała z tym dzieckiem nawiązać jakieś relacje, do pewnego stopnia być zaangażowana w opiekę (np gdy dziecko będzie odwiedzać ojca). Wiadomo ze nie będzie matka z całym bagażem odpowiedzialności i obowiązków które za tym idą, ale dla kogoś kto ma alergię na dzieci moze to być problem

No może być różnie, a ja napisałam tu tak na prawdę jak ja zaczęłam to postrzegać. Jeśli ktoś nie chce mieć własnych dzieci to nie znaczy, że ma alergię na dzieci. Ja na przykład lubię. O ile kilka lat temu wolałabym faceta bez dzieci, tak teraz widzę plusy, bo dzieci faceta to też rodzina.  Ja kilka lat temu myślałabym o dziecku, a teraz już bym raczej nie chciała. Dla mnie jak mieć dzieci to przed 40tką.
Faceci w wieku 40 lat czasem mają małe dzieci, a czasem dorosłe więc z tą potrzebą opieki to może być różnie.

75 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-03-20 20:54:45)

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?

Już bardziej dziwne wydaje się to oczekiwanie, że znajdzie się kobieta chętna na jakieś dziwne układy, niż to, żę facet zarabia średnią krajową. Sory, ale jakoś do mnie nie przemawia, żeby oceniać wartość człowieka po wysokości pensji...
Co do dzieci, to chyba zupełnie inna sytuacja występuje, kiedy dziecko przyszłego partnera jest w wieku przedszkolnymn lub szkolnym a co innego, jak to dorosła osoba. Najgorsza przeprawa może być z nastolatkiem.

76 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-03-20 20:55:12)

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?

no to Ci powiem jakie są oczekiwania nastoletnich dzieci rozwiedzionych rodziców co do partnera- wiem z pewnych żródeł i to niejednych--- big_smile
żeby to nie był zgred lub zgredziara co się bardzo chcą bawić w tatusia czy mamusię bis. czyli by był to ktoś spoko i trzymał trochę dystansu.

77

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
bagienni_k napisał/a:

Już bardziej dziwne wydaje się to oczekiwanie, że znajdzie się kobieta chętna na jakieś dziwne układy, niż to, żę facet zarabia średnią krajową. Sory, ale jakoś do mnie nie przemawia, żeby oceniać wartość człowieka po wysokości pensji...
Co do dzieci, to chyba zupełnie inna sytuacja występuje, kiedy dziecko przyszłego partnera jest w wieku przedszkolnymn lub szkolnym a co innego, jak to dorosła osoba. Najgorsza przeprawa może być z nastolatkiem.

On nie szuka kobiety do życia tylko na sex raz w tygodniu  bez zobowiązań. Są agencje. ZapłACi to ma

78 Ostatnio edytowany przez Rin Trine (2021-03-21 10:32:07)

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Witam wszystkich,

Zarejestrowałem się tutaj, bo podobno to forum ma nieco wyższy (pod względem kultury) poziom niż niektóre konkurencyjne. Ale może do rzeczy.

Na początku roku rozwiodłem się z żoną (tak po prawdzie to ona mnie zostawiła); jak pewnie wszyscy logicznie myślący wywnioskowali, oddalenie się nastąpiło znacznie wcześniej. Summa summarum: w okolicach początku lata zamierzam poszukać sobie kobiety; do tego czasu planuję wrócić do formy. I tu pojawia się pytanie, do którego zmierzam: na co rzeczywiście patrzą kobiety (ok. sam mam dziecko, więc nie zakładam że trafię na bezdzietną, chociaż zacieśniać więzów z jej dzieckiem/ dziećmi specjalnie nie planuję)? Bo patrząc po innych forach dochodzę do wniosku, że kobiety przede wszystkim patrzą na stopień ustawienia faceta, ilość kasy jaką ma, a cała reszta to tylko niewiele znaczący dodatek. A jakkolwiek z wyglądem nie było u mnie kiepsko (ja byłem oceniany na studiach jako przystojny, żona akurat była jak najbardziej obiektywną pięknością), to do "robienia kasy" specjalnej smykałki nie mam, nie mogę też powiedzieć że na bank poradzę sobie w każdych warunkach (w czasie kryzysu rozpoczętego w 2008 zaliczyłem ponadroczne bezrobocie; nie ukrywam, że to też wpłynęło ujemnie na moją pewność siebie i poczucie własnej wartości). Owszem, nie jest tak źle, bo mam swoje mieszkanie w centrum dużego miasta i zarabiam nieco powyżej średniej krajowej, ale jak widzę na różnych forach "minimalne" oczekiwania kobiet względem faceta, to się zastanawiam czy im nie odbiło?
Mimo tego muszę zaznaczyć, że w przypadku potencjalnej partnerki jej wygląd i kwestie seksu są dla mnie bardzo istotne; nie oczekuję jakiejś niesamowitej piękności, ale chciałbym żeby była chociaż po prostu ładna. I tak się właśnie zastanawiam jakie mam na to szanse? Staram się wrócić do formy (jeśli będę mieć odpowiednią motywację - a na razie mam, odstawiłem na przykład słodycze, które uwielbiam - to do lata powinienem akceptowalnie wyglądać; może nie jak paker, ale jak ktoś dbający o wygląd) i mimo wszystko wymaga to ode mnie wysiłku i wyrzeczeń, nic więc chyba dziwnego że cel jaki mnie trzyma na drodze musi być... no, wyższy niż minimalny.

Oczywiście zauważyłem jak alergicznie na różnych innych forach wiele kobiet podchodzi do faktu, że facet jest na tyle bezczelny że śmie chcieć żeby kobieta była ładna; dlatego jeśli któraś z pań zamierza odpisać coś w stylu "Jak śmiesz gołodupcu mieć jakiekolwiek oczekiwania względem kobiety? Ciesz się jak jakakolwiek zechce cię wziąć pod uwagę!", to lepiej sobie darujcie. Tym bardziej że wszystko inne (w tym umiejętność zajęcia kobiety rozmową na różne tematy, wysłuchania uważnie jej problemów czy przytulenia chyba wciąż posiadam; nawet podobno nieźle gotuję i piekę, nieprzesadnie skomplikowane naprawy w domu też sam robię)jest w moim zasięgu.

Dlatego wracając do pytania: czy istnieją jeszcze kobiety mniej więcej w przedziale 35-39, nie piękne, ale po prostu ładne, które nie starają się jedynie "spieniężyć" urody póki jeszcze ją mają? Nie, nie szukam takiej tutaj; chcę jedynie wiedzieć czy jest sens dalej się starać czy gonię za ułudą?

Raczej mało która kobieta- jak już ktoś pisać chce żyć w niezobowiązującym związku. Jednak większość kobiet pragnie stabilności, poczucia bezpieczeństwa i ciepła. Jeśli wymagasz od niej bycia ładną, mądrą itp., ale Ty nie chcesz się z nią ożenić, będziesz trzymał jej dziecko na dystans, nie będziesz chciał z nią zamieszkać tylko jakieś spotkania raz na czas to nie spodziewaj się, że bardzo dużo kobiet to zaakceptuje. I tu kasa nie ma nic do rzeczy. Bądźmy szczerzy- mało kto zarabia 7-8 koła. Większość zarabia przeciętnie, a partnerki ma
Nawet jakbyś trafił na 35-letnią singielkę, atrakcyjną i bez dzieci to jednak taka i tak będzie chciała najprawdopodobniej też w końcu się ustabilizować czyli ślub i te sprawy. Nie mówię, że wszystkie. W jednej książce czytałam o 35-letniej singielce, która zmienia facetów jak rękawiczki, co noc to inny, czerpie przyjemność tylko z seksu, ale powiedzmy sobie szczerze- to jest mniejszość i bardzo ciężko na kogoś takiego trafić

Poza tym zastanów się- co Ty możesz takiej kobiecie dać?
Tak jak ktoś już napisać- babka ma latać z pracy do szkoły, potem do garów, do sprzątania i nagle w weekend ubrać seksowną bieliznę? Nie. Taka kobieta będzie zmęczona i będzie wolała odpocząć. Po co jej taki facet?
I zasmucę Cię, możesz szukać nawet 20latki, ale i takie są dzisiaj bardzo ogarnięte i myślą przyszłościowo i na taką relację by się nie zgodziły.


Ty cały czas gadasz o kasie, a jak dla mnie to nie ona jest problemem

79

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
Pronome napisał/a:
Roxann napisał/a:

Ja ogólnie mam wrażenie, że facet chce odbić małżeństwo i pos/spotykać z jakąś zaje*stą laską ale te nie chcą z nim umówić, i stąd ten wątek.
Już tu facet zaczyna odchudzać i nie wiem co jeszcze robić ale prawda taka, że kobiety też mają swoje wymagania. To, że jemu taka podoba i chciałby coś z nią nie znaczy że i ona tak myśli.

Jest to czesta strategia panow swiezo po rozwodzie. Bazyliszek w przebraniu, chcacy cos udowodnic sobie i exzonie.

W sumie to mam podobne wrażenia.
Samoocena szoruje po podłodze, więc trzeba ją jakoś podbudować, a tu, a niech to, trzeba byłoby też dać coś od siebie, stąd frustracja i wylewanie żali na kobiecym forum, że kobiety mają jakieś oczekiwania, potrzeby i nie ustawiają się w kolejce, żeby uszczęśliwić biednego, porzuconego misia.

80

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?

Niestety, wcięło mi bardzo długiego posta (wylogowało mnie) i muszę napisać od nowa (będzie więc może trochę inaczej) i krócej, odpowiem zbiorczo:

- co to jest "bazyliszek w przebraniu", pierwsze słyszę wink

- w czym niby przystojny facet z dzieckiem (zwłaszcza mieszkającym z matką) jest gorszy od samotnej matki w dzieckiem, będącej CAŁKIEM ŁADNĄ (a nie zaj***stą laską jak pisze Roxann) kobietą że to niby dla mnie za wysokie progi?

- piszecie o odpowiedzialności, a czy nie jest nią niepodejmowanie poważnych zobowiązań jeśli nie ma się pewności że za 10 lat będzie się je w stanie wypełnić? Niestety, coraz częściej dochodzę do wniosku, że w naszym kraju człowiek ma jedną szansę na ułożenie sobie życia; jak nie wyjdzie, to ma prze...ne. Podobnie z pracą: kiedyś dawało się przekierować karierę, dziś (przy tym pieprzonym wyścigu szczurów) jedna błędna decyzja zawodowa i nigdy nie wrócisz już na właściwą ścieżkę (chyba że jesteś jednocześnie geniuszem i stachanowcem w jednym, ale lwia część społeczeństwa nie ma takich predyspozycji); OK, może faktycznie po dłuższym czasie, gdy już byłbym pewny wchodzi w rachubę prawdziwy związek, ale faktycznie lepiej szukać takiej dzieciatej, której już dzieci wystarczy (to też sobie zakonotuję).

- @MagdaLena1111: błędna interpretacja. Rozwód sfinalizowano dopiero w styczniu. Tak, porzucająca strona najczęściej ma już w tym momencie ułożone od nowa życie, porzucana zazwyczaj nie jak dobrze pójdzie, to do momentu ogłoszenia rozwodu zdoła się jedynie trochę pozbierać). Ja w czasie procesu nie byłem się w stanie praktycznie bronić: żona miała prawnika, ale jak się ma swoje za uszami, to trzeba. Sam walczyłem z depresją (nie mam dosłownie NIKOGO, więc uważam że i tak trzymałem się nieźle jak na tę sytuację). Tak więc: nie, żadne laski się nie ustawiają, bo żadnej jeszcze nawet nie szukałem; jedynie luźno badałem nastawienie kobiet w innym miejscu w sieci i wyszło, że to przede wszystkim materialistki, szukające przede wszystkim finansowo ogarniętego (i to BARDZO ogarniętego) faceta. Nigdy też nie zakładałem żadnego konta na jakimkolwiek portalu randkowym, w tym też muszę się rozeznać.

I na koniec: piszecie drogie panie o kobiecych oczekiwaniach. Ponieważ faceci są z Marsa, a kobiety z Wenus, to na ogół mamy problemy z tłumaczeniem z jednego języka na drugi. Dotąd (poza kilkoma ochłapami informacji) głównie cisnęłyście (zwłaszcza na drugiej stronie niniejszego wątku). Dlatego w miarę możliwości proszę o listę (a właściwie listy, bo nie ma jednego schematu na wszystkie kobiety, to kwestia indywidualna) napisaną dość łopatologicznie smile

81 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-03-21 12:09:22)

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?

Chciałbyś listę oczekiwań? Nie wiem czy z kilku wypowiedzi randomowych dziewczyn na forum uda się wyciągnąć sensowne i przydatne dla Ciebie wnioski co do kobiecych oczekiwań.

82

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
Nowe_otwarcie napisał/a:

- @MagdaLena1111: błędna interpretacja. Rozwód sfinalizowano dopiero w styczniu. Tak, porzucająca strona najczęściej ma już w tym momencie ułożone od nowa życie, porzucana zazwyczaj nie jak dobrze pójdzie, to do momentu ogłoszenia rozwodu zdoła się jedynie trochę pozbierać). Ja w czasie procesu nie byłem się w stanie praktycznie bronić: żona miała prawnika, ale jak się ma swoje za uszami, to trzeba. Sam walczyłem z depresją (nie mam dosłownie NIKOGO, więc uważam że i tak trzymałem się nieźle jak na tę sytuację). Tak więc: nie, żadne laski się nie ustawiają, bo żadnej jeszcze nawet nie szukałem; jedynie luźno badałem nastawienie kobiet w innym miejscu w sieci i wyszło, że to przede wszystkim materialistki, szukające przede wszystkim finansowo ogarniętego (i to BARDZO ogarniętego) faceta. Nigdy też nie zakładałem żadnego konta na jakimkolwiek portalu randkowym, w tym też muszę się rozeznać.

I na koniec: piszecie drogie panie o kobiecych oczekiwaniach. Ponieważ faceci są z Marsa, a kobiety z Wenus, to na ogół mamy problemy z tłumaczeniem z jednego języka na drugi. Dotąd (poza kilkoma ochłapami informacji) głównie cisnęłyście (zwłaszcza na drugiej stronie niniejszego wątku). Dlatego w miarę możliwości proszę o listę (a właściwie listy, bo nie ma jednego schematu na wszystkie kobiety, to kwestia indywidualna) napisaną dość łopatologicznie smile

Jasne, że mogę się mylić. Pisałam o swoich wrażeniach.
Co Ci mam napisać?
Przykro mi, że Twoje małżeństwo skończyło się „z hukiem”, czujesz się osamotniony, chciałbyś nawiązać relację z kobietą na własnych warunkach, ale nie ma na to chętnych póki co.
Kobiety też po prostu stawiają swoje warunki.
Rozumiem, że Twoje warunki są ok, ale ich już niekoniecznie ;-) Nic na to jednak nie poradzę.

Napisałam Tobie, że szanse masz, bo nawet tutaj pojawiają się kobiety, które zwykłego związku już nie chcą i chętnie nawiązałby relację polegającą na randkowaniu bez tych wszystkich zobowiązań, które niesie z sobą związek na full. Ale one chyba nie chcą pocieszać porzuconego misia, ani służyć za śliczną lalę do dymania, ale cieszyć się ciekawą relacją z interesującym mężczyzną. Lecz wybacz, nie brzmisz tutaj jak interesujący facet, ale frustrat, który nie dostaje to, czego chce. Musisz najpierw siebie odbudować. Nie chodzi wcale o sylwetkę, o czym pisałeś, ale o wnętrze.

83 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2021-03-21 12:37:27)

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
MagdaLena1111 napisał/a:

Jasne, że mogę się mylić. Pisałam o swoich wrażeniach.
Co Ci mam napisać?
Przykro mi, że Twoje małżeństwo skończyło się „z hukiem”, czujesz się osamotniony, chciałbyś nawiązać relację z kobietą na własnych warunkach, ale nie ma na to chętnych póki co.

MagdaLena, jak wyżej: nie ma chętnych, bo jeszcze nie zacząłem poszukiwań; to trochę jak z samochodem podłączonym do dystrybutora paliwa na stacji benzynowej: bak jest dalej pusty, bo jeszcze nie wcisnąłem na pistolecie nalewania wink

MagdaLena1111 napisał/a:

Kobiety też po prostu stawiają swoje warunki.
Rozumiem, że Twoje warunki są ok, ale ich już niekoniecznie ;-) Nic na to jednak nie poradzę.

Moje warunki są postawione bardzo asekuracyjnie i wynikają z obaw oraz oceny moich możliwości; powiedzmy, że w indywidualnej, uzasadnionej sytuacji można je nieco modyfikować.

MagdaLena1111 napisał/a:

Napisałam Tobie, że szanse masz, bo nawet tutaj pojawiają się kobiety, które zwykłego związku już nie chcą i chętnie nawiązałby relację polegającą na randkowaniu bez tych wszystkich zobowiązań, które niesie z sobą związek na full. Ale one chyba nie chcą pocieszać porzuconego misia, ani służyć za śliczną lalę do dymania, ale cieszyć się ciekawą relacją z interesującym mężczyzną. Lecz wybacz, nie brzmisz tutaj jak interesujący facet, ale frustrat, który nie dostaje to, czego chce.

Jeszcze raz: jak dotąd jedynie BARDZO LUŹNO badam środowisko, a w zasadzie nawet zaczynam badać środowisko, nic więcej.

MagdaLena1111 napisał/a:

Musisz najpierw siebie odbudować. Nie chodzi wcale o sylwetkę, o czym pisałeś, ale o wnętrze.

Ale włąśnie jestem takim typem, który sam się nie odbuduje; najlepiej wyjdzie odbudowanie w relacji z kobietą. OK, może wrzucam nieco sprzeczne komunikaty, bo z jednej strony daję komunikat że nie chcę poważnej relacji, a z drugiej (może podświadomie) wrzucam warunki brzegowe takie, które byłyby dla mnie akceptowalne właśnie przy normalnej reakcji. Ale z drugiej strony jak mogę być nastawiony na poważną relację z kobietą której nie znam? To jest właśnie drugi problem: ze względu na typ pracy i zerowe życie towarzyskie zostają mi jedynie portale.
A tak się składa, że jakkolwiek na papierze (mam na myśli datę orzeczenia rozwodu) to "tylko" dwa miesiące, to faktyczne osamotnienie (weź pod uwagę, że żona miała swoje mieszkanie, więc już kawał czasu temu się wyprowadziła i odtąd jestem zupełnie sam, bez jakiegokolwiek ludzkiego towarzystwa poza pracą i sporadycznymi odwiedzinami córki ) jest tak długie i doskwierające, że bardzo mi już brakuje kobiecego towarzystwa i to ze wszystkimi jego aspektami (nie prostytutki, bo takie działają na mnie wręcz odpychająco; normalnej kobiety).

84

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
Nowe_otwarcie napisał/a:

(...) jedynie luźno badałem nastawienie kobiet w innym miejscu w sieci i wyszło, że to przede wszystkim materialistki, szukające przede wszystkim finansowo ogarniętego (i to BARDZO ogarniętego) faceta. (...)

Dlatego w miarę możliwości proszę o listę (a właściwie listy, bo nie ma jednego schematu na wszystkie kobiety, to kwestia indywidualna) napisaną dość łopatologicznie smile

Podstawowy, niepodlegający negocjacji, warunek: człowiek ogarnięty, czyli taki, który poradził sobie ze swymi trudnymi doświadczeniami.


(...) Ale włąśnie jestem takim typem, który sam się nie odbuduje; najlepiej wyjdzie odbudowanie w relacji z kobietą. (...)

Chciałam żyć i być z partnerem, nie zaś być domowym terapeutą i brać na własne barki odpowiedzialność za "odbudowanie" drugiego człowieka.

85 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-03-21 12:48:31)

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
Nowe_otwarcie napisał/a:

- w czym niby przystojny facet z dzieckiem (zwłaszcza mieszkającym z matką) jest gorszy od samotnej matki w dzieckiem, będącej CAŁKIEM ŁADNĄ (a nie zaj***stą laską jak pisze Roxann) kobietą że to niby dla mnie za wysokie progi?

Myślałam, że Twój wątek jest wynikiem rozczarowania związanego z brakiem sukcesów w poszukiwaniach kobiety, która spełni Twoje oczekiwania. Wtedy zwykle powodem jest zwyczajnie zbyt wysoka poprzeczka.
Poza tym gusta są różne. Dla jednej osoby dana kobieta może być zaje*laską, a dla drugiej tylko całkiem ładną.
Natomiast jeśli nie masz jeszcze żadnego doświadczenia w poszukiwaniach i chciałeś się tylko zorientować, to w sumie to tylko takie teoretyzowanie bo i tak wszystko wyjdzie w praniu.
Co do tego, że kobiety to w większości materialistki szukające bardzo ogarniętego finansowo faceta. Cóż, ja wcześniej już pisałam jakie są moje obserwacje jeśli chodzi o kobiety z przedziału wiekowego 35-39l, a mianowicie, że są to w większości kobiety samodzielne, które same już do czegoś doszły i nie potrzebują sponsora, a jeżeli dla którejś kwestie zarobków są istotne to raczej w kontekście różnic. Tu nawet nie chodzi o konkretne kwoty, ale choćby sposób życia, spędzania wolnego czasu itd.
Jeżeli zarabiasz powyżej średniej krajowej i masz własne mieszkanie w mieście, to nie wiem czego masz się wstydzić? No chyba, że większość pensji zabierają Ci alimenty czy jakieś kredyty i nie stać Cię by gdzieś zabrać kobietę albo kupić jej jakiś prezent ale raczej wątpię by tak było.
Ewentualną kwestią sporną może być brak chęci na zbyt szybkie i zbyt daleko idące angażowanie się w związek. Pewnie są kobiety, którym to pasuje ale jednak większość raczej dąży do stabilizacji pod tym względem. Takie luźne spotkania tylko na seks mogą być dobre tylko na jakiś czas i szybciej zgodzi się na nie kobieta będąca w podobnej sytuacji co Ty, czyli tuz po rozwodzie niż osoba, która szuka kogoś na stałe. Inna sprawa, to kwestia braku chęci większego zaangażowania w wychowanie ewentualnych dzieci partnerki. Myślę, że ogólnie nigdy nie jest dobre wchodzenie w rolę rodzica ale jednak nie da się pewnych rzeczy oddzielić, szczególnie kiedy dzieci są małe. I chyba każda matka powie, że niezmiernie istotną kwestią przy wyborze partnera jest dla niej to by miał co najmniej dobry kontakt z dziećmi. Ja sama nie mam dzieci ale mój partner ma i mimo, że jego córka jest dorosła, on bardzo się stresował tym czy się polubimy bo zależało mu na tym by te kontakty były "rodzinne", byśmy mogli gdzieś wychodzić razem, spotykać na święta itd. A nie że np. tylko on sam z nimi. Przy małych dzieciach to ma chyba jeszcze większe znaczenie bo jednak one są z rodzicami cały czas.
Także wszystko zależy bo każdy w zależności na jakim jest etapie życia i jakie ma doświadczenia, czego innego potrzebuje i wymaga od tej drugiej osoby. Ważne abyś był szczery w swoich intencjach, a raczej nie powinieneś mieć problemu by kogoś znaleźć.

EDIT: Doczytałam o tym, że sam się nie potrafisz odbudować i zgodzę się z powyższą odpowiedzią, że tak jak dla Ciebie uroda kobiety jest warunkiem koniecznym ale nie wystarczającym, tak dla kobiety takim warunkiem jest ogarnięcie faceta. Nic nie działa tak odpychająco jak facet dla którego kobieta powinna robić za terapeutkę, pocieszycielkę i nie wiem kogo jeszcze.

86

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?

Powiem szczerze, że chyba rola terapeuty czy pocieszyciela najbardziej by mnie zniechęciła do utrzymywania z kimś takim kontaktu, choćby to była tylko kumpela. Długotrwałe przeżywanie i rozczulanie się nad sobą działa na mnie jak płachta nba byka. Tym bardziej, że takie biadolenie nie przynosi żadnego wymiernego skutku, zatem Autorze musisz niejako sam siebie uporzadkować od wewnątrz.

87 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-03-21 13:22:44)

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?

"Ale włąśnie jestem takim typem, który sam się nie odbuduje; najlepiej wyjdzie odbudowanie w relacji z kobietą"

widzisz, tu jest własnie błąd w myśleniu.
Gdy się nam w życiu zdarzy katastrofa, to nas chwilowo mocno przygniecie, wszystkich, nawet najsilniejszych.

potem można albo sie pozbierać i przekuć to w coś pozytywnego, albo czołgać i uważać że to była wielka krzywda dla nas i się w tym taplać.

nie wiem gdzie i na jakich forach bywałeś- ale powiem Ci że im starsi jesteśmy tym lepiej w zakresie tak ważnych spraw jak partner czy praca mierzyć wyżej, a nie niżej.

czyli nie pytaj, nie sprawdzaj, dla jakiej kobiety jesteś wystarczający, tylko ustal swój ideał i wtedy szukaj. Uastal go w szczegółachj i w głowie, bardziej sugeruję jeśli chodzi o osobowość niz wyglad- który w 90 procent wypadków jest rzeczą względną.

oczywiście warto określić jakiś target- typu wiek: typu matki czy niematki.

o ile facet jest w stanie utrzymać rodzinę i w razie czego zapewnić dach nad głową kobiecie to naprawdę dla niewielu ma znaczenie jakie to są zarobki.
oczyweiście że sukces finansowy i prestiż to wielki plus, zawsze, ale wcale nie wyznacznik dla większości kobiet.

Więc najpierw zastanów się dobrze czego naprawdę chcesz, a potem nalewaj tę benzynę. Bo po co nalewać, jak nie wiadomo gdzie chcesz jechać?
i po kogo?

i tak dziewczyny mają rację- można się w związku wspierać, ale dojrzałe- czy to 30 latki czy 40 latki nie chcą być terapeutkami. I Ty tez unikaj takiej roli w swoim wydaniu.
bo za spełnianie takiej roli w życiu mężczyzny czy kobiety są wysokie i nieuchronne kary.:)

88 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-03-21 13:22:58)

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
bagienni_k napisał/a:

Powiem szczerze, że chyba rola terapeuty czy pocieszyciela najbardziej by mnie zniechęciła do utrzymywania z kimś takim kontaktu, choćby to była tylko kumpela. Długotrwałe przeżywanie i rozczulanie się nad sobą działa na mnie jak płachta nba byka. Tym bardziej, że takie biadolenie nie przynosi żadnego wymiernego skutku, zatem Autorze musisz niejako sam siebie uporzadkować od wewnątrz.

Jakie miałam szczęście w nieszczęściu, że trafiłam na tego swego kilka lat po rozwodzie kiedy się już ogarnął, a z tego co opowiadał to wcale nie znosił tego dzielnie. Chyba mało kto znosi, szczególnie kiedy nie ma nakręconego drugiego życia na boku i dość płynnie nie zamienia jednego partnera na drugiego.
Ogólnie rzecz biorąc szukanie teraz drugiej osoby jest bardzo ryzykowne i łatwo kogoś skrzywdzić. Łatwo też można się zatracić w tych nowych znajomościach jeżeli akurat się okaże, że tych chętnych na spotkanie jest całkiem sporo.

89

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?

Oj, akurat wiązanie się z kobietą, kiedy wiedziałbym, że to ode mnie wyłącznie zależy utrzymanie rodziny i "zapewnienie dachu nad głową", jest dość ryzykowne. Nie te czasy(chyba) smile

90

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?

Ale w sumie to autor uczciwie napisał, że nikomu obiecywać niczego nie chce na ten moment- za to dostał po głowie. smile

tylko że póżniej ujawnia swoje ukryte motywy, że chce kogoś bliskiego, przy kim można się odbudować. ale jak poczyta więcej tego forum, zrozumie, że to pułapka.
taka pułapka moze też zostać na niego zastawiona.

co do urody to myślę, ze wpadł w panikę, bo znajomi swataja mu jakieś koleżanki o których powszechnie wiadomo że są wolne wink
jest wiele wolnych kobiet, które wcale się tym nie chwalą.

91 Ostatnio edytowany przez Pwgen (2021-03-21 14:06:08)

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?

Autorze, strasznie teoretyzujesz. Macasz, oglądasz z każdej strony, gdybyś mógł lizał byś cukierka przez papierek....

Z tego co widzę treści i sposobu wypowiedzi wydać, że jesteś ogarniętym facetem, masz jednak strasznie zaniżona samoocenę i ewidentnie boisz się odrzucenia.

Sam piszesz, że pistolet masz już w baku, ale go jeszcze nie nacisnąłeś.... Może zamiast planować trasę w najmniejszych detalach i wyobrażać sobie jakie samochody będziesz mijać, to lepiej chyba już obrać cel i ruszyć.
Skup się bardziej na celu (czego chcesz od życia, czego oczekujesz od nowej partnerki), na to jakie osoby poznasz po drodze nie masz wpływu, możesz tylko decydować czy ci one odpowiadają, może z czasem trochę znodyfikujesz swoje oczekiwania i swój cel...
Mam wielu kolegów w pracy (tak zwanych singli), nie są ani wybitnie atrakcyjni, ani wybitnie zamożni (zarabiają średnia krajową, posiadają własne lub wynajmowane mieszkanie + jakikolwiek samochód na chodzie). Na brak kobiet nie narzekają. Wystarczy umieć kobietę zainteresować, choćby zaprosić na spacer w lesie, wycieczkę górską, czy jak kiedyś za czasów przed covidowych pokazać jakąś fajną knajpkę w innym mieście i mieć pretekst aby spędzić z kobietą pół dnia w samochodzie na rozmowach (tylko po to aby u celu godzinkę pochylać się nad talerzem). Trzeba dać samemu coś od siebie, wykazać się inicjatywą - tyle i aż tyle. Wiem że to jest ciężkie, po 10 letnim związku, sam jestem na etapie gdzie ty jesteś. Nie teoretyzuję, mnie rozmyślam, biorę tego diabła za rogi i po prostu żyję. Choć nie "zaliczyłem" jeszcze żadnej (jakoś mi się nie spieszy) to najlepszą randką jaką do tej pory miałem była pomoc dziewczynie w odebraniu piekarnika ze sklepu, rozczarowanie że nie wejdzie do mnie do auta, ogarnięcie transportu (inwestycja całych 18 zł w taxi kombi), własnoręczne zamontowanie, pierwsze rozgrzewanie (trzymanie kciuków aby się nie spalił), a potem w miłej atmosferze czekanie na pierwszy testowy wypiek....

Stary nawet nie wiesz, ile pozytywnej energii dają takie akcje. Miałem super spędzoną sobotę i relacja zdaję mi się, że pozytywnie się nadal rozwija. Nie myślę, nie analizuje, jak to się rozwinie nie mam pojęcia. Na tą chwilę wiem, że fajnie spędziłem sobotę - w żadnym stopniu nie czuje się wykorzystany bo po prostu lubię "pomajsterkować".
Ps. Kobieta ma 35 lat, jest mega atrakcyjna, mega samodzielna, nawet podejrzewam, że może o zgrozo ZARABIAC więcej niż ja.

Czytając to co piszesz i jak podchodzisz do potencjalnego kolejnego związku, trochę mi cię szkoda. Zmień może nastawienie, przypomnij sobie jaki byłeś przed związkiem że swoją byłą żoną. Choć masz te x lat więcej, inne priorytety, inne intelektualne zaplecze, jesteś tym samym człowiekiem. Postaraj się go odnaleźć.
Jak jesteś typem samotnika i nie masz kolegów którzy postawią cię do pionu, to może lepiej zamiast w randki zainteresuj w kilka wizyt u psychologa. Cenowo wyjdzie podobnie, a przynajmniej zainwestujesz w siebie co pozytywnie odczuje całe twoje otoczenie i córka. Teraz trochę odbieram cię jak zbitego psa, który sztuka ręki która go nakarmi, ale boi się zbliżyć aby znów nie dostać kijem.

92

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?

W sumie to lepiej chyba, żę ktoś od razu mówi wprost, że nie deklaruje się, niż gdyby mamił kobietę nie wiadomo jakimi obietnicami. Dlatego, jeśli chce coś stworzyć, niech sam wyjdzie na prostą smile

93

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
bagienni_k napisał/a:

W sumie to lepiej chyba, żę ktoś od razu mówi wprost, że nie deklaruje się, niż gdyby mamił kobietę nie wiadomo jakimi obietnicami. Dlatego, jeśli chce coś stworzyć, niech sam wyjdzie na prostą smile

Ok, tylko jak znajdzie kobietę, która jest także w emocjonalnym dołku, dojdzie seks, to ... może i on się jakoś podbuduje ale wątpię czy ta kobieta również.

94

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?

@bagienni_k,Roxann: no chyba nie sądziliście, że od razu na wstępie wypalę nowej kobiecie: "Cześć, miałem ciężkie małżeństwo i jeszcze cięższy rozwód, które wbiły mnie w ziemię, musisz mnie pocieszyć i odbudować!"
To nie o to chodzi: chodzi po prostu o obecność kobiety i to co z nią się wiąże, ona wcale nie musi się nawet zorientować że mi potrzebna odbudowa. Pisałem, że to tak jak z akumulatorem: wystarczy podłączenie, reszta sama zadziała, zwłaszcza jeśli to będzie odpowiednia kobieta.

@Pgwen: daj spokój., 99% psychologów to naciągacze, którzy tylko patrzą jak sobie z ciebie zrobić stałe źródło dochodu na rok-dwa i tylko o tym myślą. Z poprzedniej depresji (dekadę temu) sam wyszedłem, teraz też sam z tego wyjdę, zresztą już wychodzę tylko trzeba mi więcej pogodnych dni wink

@Ela210: znajomi nikogo mi nie swatają, z prostego powdu: bo znajomych nie posiadam wink

Co do takiej inicjatywy, to ją mam; tak samo czynności domowe (o których na wcześniejszym etapie wątku była mowa) tym bardziej mnie nie odstraszają. Natomiast racją jest (co wytyka mi Pgwen) że najpierw wszystko dokładnie planuję, wynika to z mojej wrodzonej ostrożności (generalnie nie lubię robić czegoś na żywioł, może jedynym wyjątkiem były właśnie dawne randki, bo tam nic się nie dało zaplanować dokładnie: gdzieś pójść korzystając z okazji czy z natchnienia chwili - TAK, skok na bungee czy ze spadochronem - absolutnie NIE; nie lubię też dużego ryzyka).

95

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Ale włąśnie jestem takim typem, który sam się nie odbuduje; najlepiej wyjdzie odbudowanie w relacji z kobietą. OK, może wrzucam nieco sprzeczne komunikaty, bo z jednej strony daję komunikat że nie chcę poważnej relacji, a z drugiej (może podświadomie) wrzucam warunki brzegowe takie, które byłyby dla mnie akceptowalne właśnie przy normalnej reakcji. Ale z drugiej strony jak mogę być nastawiony na poważną relację z kobietą której nie znam? To jest właśnie drugi problem: ze względu na typ pracy i zerowe życie towarzyskie zostają mi jedynie portale.
A tak się składa, że jakkolwiek na papierze (mam na myśli datę orzeczenia rozwodu) to "tylko" dwa miesiące, to faktyczne osamotnienie (weź pod uwagę, że żona miała swoje mieszkanie, więc już kawał czasu temu się wyprowadziła i odtąd jestem zupełnie sam, bez jakiegokolwiek ludzkiego towarzystwa poza pracą i sporadycznymi odwiedzinami córki ) jest tak długie i doskwierające, że bardzo mi już brakuje kobiecego towarzystwa i to ze wszystkimi jego aspektami (nie prostytutki, bo takie działają na mnie wręcz odpychająco; normalnej kobiety).

Wiesz co, jeśli w życiu priorytetem nie jest bycie szczęśliwym samemu z sobą, to ja nie wiem co nim jest.

Jak na mój gust, to masz niewłaściwe podejście do związku, bo druga osoba nie jest od ratowania. To zbyt duże obciążenie dla drugiej osoby. Nawet jeśli się Tobie wydaje, że tego nie widać, to tylko tak się Tobie wydaje. To czuć, jak druga osoba rzuca się z wszystkimi swoimi oczekiwaniami, potrzebami, marzeniami, itd. Udźwignie to tylko ktoś na kształt masochistki. Sam siebie nie akceptujesz, a chcesz, żeby ktoś Ciebie zaakceptował. Są tacy ludzie (nawet w wątku obok mamy takiego faceta), karmią siebie przeświadczeniem, że komuś pomagając są wartościowi. Dla mnie to chore, ale wszystko jest dla ludzi, więc jak Cię uszczęśliwi Matka Teresa, to możecie przecież się wspierać we własnych patologicznych zachowaniach.
Radzę Tobie jednak popracować nad sobą, żeby nie wplątać się w chorą relację, z byle kim byle tylko z ładną ;-) To nie jest prawda, że ktoś ładny musi Cię chcieć, żebyś mógł żyć.

96

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?

Autorze,

Obecność drugiego człowieka w życiu nie powinna być w żadnym wypadku terapią czy ratunkiem, powinna być UZUPEŁNIENIEM i DODATKIEM do naszego życia. Jeśli jest inaczej, to prędzej czy później ta osoba poczuje się jak terapeuta i lekarz a nie jak partner.

97

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
MagdaLena1111 napisał/a:

Wiesz co, jeśli w życiu priorytetem nie jest bycie szczęśliwym samemu z sobą, to ja nie wiem co nim jest.
(...)

Radzę Tobie jednak popracować nad sobą, żeby nie wplątać się w chorą relację, z byle kim byle tylko z ładną ;-) To nie jest prawda, że ktoś ładny musi Cię chcieć, żebyś mógł żyć.

Dobrze, Ty możesz mieć taką wizję szczęścia; kogoś też może rajcować praca za darmo. Mnie nie rajcuje ani jedno ani drugie.

98

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
Nowe_otwarcie napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Wiesz co, jeśli w życiu priorytetem nie jest bycie szczęśliwym samemu z sobą, to ja nie wiem co nim jest.
(...)

Radzę Tobie jednak popracować nad sobą, żeby nie wplątać się w chorą relację, z byle kim byle tylko z ładną ;-) To nie jest prawda, że ktoś ładny musi Cię chcieć, żebyś mógł żyć.

Dobrze, Ty możesz mieć taką wizję szczęścia; kogoś też może rajcować praca za darmo. Mnie nie rajcuje ani jedno ani drugie.

Ale że jak jest moja wizja szczęścia? Czy ja pisałam co jest szczęściem?
Napisałam tylko, źe patologiczne relacje nie są wg mnie dobrym wyborem, ale jak koniecznie chcesz, źeby ktoś Cię wyratował, bo sam tego nie potrafisz, to idź w to. Ale wyciąłeś z mojej wypowiedzi :-P

99 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-03-21 14:43:53)

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?

Tylko że budowanie szczęścia na podstawie związku jest o tyle ryzykowne że jak ta osoba zniknie może też zniknąć Twoje szczęście smile i żeby je odzyskać nie wystarczy przeboleć rozstania, trzeba będzie szukać kolejnego akumulatora. Czyli całe życie jesteś przykuty do kogoś.

100

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?

A dlaczego n ie masz znajomyuch? jakaś samotnicza praca, czy moze żona Cię pochłaniała całkowicie?
czas to zmienić- nie uważasz?

101

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
MagdaLena1111 napisał/a:

Ale że jak jest moja wizja szczęścia? Czy ja pisałam co jest szczęściem?
Napisałam tylko, źe patologiczne relacje nie są wg mnie dobrym wyborem, ale jak koniecznie chcesz, źeby ktoś Cię wyratował, bo sam tego nie potrafisz, to idź w to. Ale wyciąłeś z mojej wypowiedzi :-P

Wielokropek w nawiasie to tradycyjna metoda metoda zaznaczenia, że się cytuje tylko (istotną z pewnego względu) część wypowiedzi wink

@jjbp: możliwe, tylko nie dysponuję nadmiarem opcji, więc muszę podjąć to ryzyko (albo inaczej: wybrać rozwiązania, w których ryzyko jest odsunięte w czasie) wink

@Ela210: no niestety, praca zdecydowanie nie ułatwia odbudowywania życia (głównie wyjazdowa, sporo czasu w hotelach) zarówno osobistego jak i towarzyskiego. Bycie w jakimś stopniu introwertykiem też nie pomaga (dawne znajomości się hmmm... gdzieś rozjechały). A żona była dość zaborcza: najpierw (jeszcze przed ślubem) "wykorzeniła mnie" z klubu zainteresowań (bo cytuję: "masz sporo nauki i poważnych rzeczy, co będziesz siedział z tymi p...mi"), jednocześnie zmusiła mnie do pozbycia się dwóch bliskich kumpeli/przyjaciółek (z żadną nigdy nie poszedłem i bym nie poszedł do łózka, ale narzeczonej przeszkadzały i tak). A potem (o ironio) przypieprzała się, że nie mam przyjaciół ani bliskich kolegów.

102

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
Nowe_otwarcie napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Ale że jak jest moja wizja szczęścia? Czy ja pisałam co jest szczęściem?
Napisałam tylko, źe patologiczne relacje nie są wg mnie dobrym wyborem, ale jak koniecznie chcesz, źeby ktoś Cię wyratował, bo sam tego nie potrafisz, to idź w to. Ale wyciąłeś z mojej wypowiedzi :-P

Wielokropek w nawiasie to tradycyjna metoda metoda zaznaczenia, że się cytuje tylko (istotną z pewnego względu) część wypowiedzi wink (...)

Na pewno to do mnie skierowana uwaga?

103

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
Wielokropek napisał/a:

Na pewno to do mnie skierowana uwaga?

HA HA HA

Tak serio: jako było nie było świeży user nie byłem świadom Twojego istnienia na tym forum wink
Tak więc uwaga zdecydowanie nie do Ciebie wink

104

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
bagienni_k napisał/a:

W kwestii rozwodów, to akurat właśnie nie rozumiem kobiet między 30 a 40, które oczekują faceta bez zobowiązań co najmniej w swoim wieku albo starszego. Trafienie w takiego to los na loterii, więc wybrzydzanie z ich strony jest takie trochę niezrozumiałe, jakby oczekiwały cudów.
Natomiast w kwestii dziecka, to niech się w takim razie nie dziwią samotne matki, które nie mogą przez lata partnera znaleźć...Bo to wygląda tak, że kobieta nie chce faceta z dzieckiem a jeśli porzyjdzie samotnej matce szukać partnera to jest płacz i zgrzytanie zębów.

To idzie w obie strony
Znam faceta, 37 lat, kawaler. Też powinien zaakceptować, że swoje lata ma, a mimo to był oburzony, że podrywała go kobieta z 2 dzieci. Ja mu mówię, że no swoje lata już ma i w tym wieku spotkać kogoś bez przejść jest ciężko, ale ten dalej swoje, bo trafiła się inna, młodsza od niego, bezdzietna i miła dziewczyna, to też wybrzydzał, bo za gruba

105

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
Rin Trine napisał/a:

To idzie w obie strony
Znam faceta, 37 lat, kawaler. Też powinien zaakceptować, że swoje lata ma, a mimo to był oburzony, że podrywała go kobieta z 2 dzieci. Ja mu mówię, że no swoje lata już ma i w tym wieku spotkać kogoś bez przejść jest ciężko, ale ten dalej swoje, bo trafiła się inna, młodsza od niego, bezdzietna i miła dziewczyna, to też wybrzydzał, bo za gruba

No, z tym wypadkiem to nie tak do końca. Kilka lat temu jedna kobietka wyjaśniała mi różnice w statusie/wartości faceta w tym mniej więcej wieku dzieciatego i bezdzietnego. Wychodziło, że jakkolwiek z jednej strony trochę podejrzane że ciągle sam, to z drugiej strony jednak ma prawo oczekiwać od kobiety więcej niż mający choćby jedynie jedno dziecko wink

106

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
bagienni_k napisał/a:

W kwestii rozwodów, to akurat właśnie nie rozumiem kobiet między 30 a 40, które oczekują faceta bez zobowiązań co najmniej w swoim wieku albo starszego. Trafienie w takiego to los na loterii, więc wybrzydzanie z ich strony jest takie trochę niezrozumiałe, jakby oczekiwały cudów.

Zdziwisz się, ale taką trafiłem; akurat mówiliśmy sobie praktycznie wszystko, bo to był materiał na przyjaźń, a nie na związek (mieszkaliśmy na przeciwnych krańcach Polski, w dodatku wzajemnie nie byliśmy w swoim typie, ona zresztą była nieco nieszczęśliwie zabujana w koledze z pracy, za to kontakt mieliśmy iście telepatyczny) i ona akurat wolała kilka lat starszych i (tu najważniejsze dla tematu) liczyła, że facet w połowie czwartej dekady życia będzie bezdzietny! Ona właśnie wyjaśniła mi o ile spada "wartość rynkowa" takiego faceta, który już ma dziecko.
Tak więc... owszem, są takowe.

107

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?

Z ta "wartością rynkowa" jest też trochę tak jak pisała roxann - dużo wychodzi w praniu. Więc oczekiwania to jedno, ale jak się pozna konkretną osobę z bagażem rzecz które nam się podobają/nie podobają to drugie. Mam wrażenie że Ty na szukanie partnera patrzysz trochę za bardzo od strony zimnej kalkulacji.

108

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
jjbp napisał/a:

Z ta "wartością rynkowa" jest też trochę tak jak pisała roxann - dużo wychodzi w praniu. Więc oczekiwania to jedno, ale jak się pozna konkretną osobę z bagażem rzecz które nam się podobają/nie podobają to drugie. Mam wrażenie że Ty na szukanie partnera patrzysz trochę za bardzo od strony zimnej kalkulacji.

Można sobie coś założyć ale życie i tak wszystko zweryfikuje.
Jeżeli natomiast chodzi o dzieci, to według mnie najważniejsze są ogóle relacje, jak je uda się poukładać, zarówno jeśli chodzi o ex jak i nowych partnerów. Jeśli uda się zbudować poprawne, a nawet przyjacielskie relacje, to w ostatecznym rozrachunku przynosi to więcej plusów niż minusów, bo jak ktoś wyżej napisał, dzieci partnera to też (z czasem) rodzina.
Ja z perspektywy czasu uważam, że to, że mój partner ma dzieci, z którymi utrzymuje bliski kontakt, nadało wiele koloru naszemu związkowi i ogólnie życiu.
Zapewne osoby, które są dopiero co po rozwodzie chciałby trochę pożyć beztroskim życiem, spróbować seksu bez zobowiązań itd. ale prędzej czy później każdemu się to znudzi i zapragnie stabilizacji i tej jednej właściwej osoby obok.

109

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
jjbp napisał/a:

Z ta "wartością rynkowa" jest też trochę tak jak pisała roxann - dużo wychodzi w praniu. Więc oczekiwania to jedno, ale jak się pozna konkretną osobę z bagażem rzecz które nam się podobają/nie podobają to drugie. Mam wrażenie że Ty na szukanie partnera patrzysz trochę za bardzo od strony zimnej kalkulacji.

Bardzo możliwe, że jest jak piszesz. Na pewno jakiś wpływ ma na to fakt, że w poprzednią relację wszedłem naiwnie, z sercem na dłoni i dostałem po głowie.
Poznałem po prostu prawdziwość słynnej sentencji "za każdy dobry uczynek jest kara".
Ale tak, wszystko wychodzi w praniu; z drugiej strony do osoby, z którą nie było jeszcze czasu wytworzyć więzi jak można podchodzić? Jedynie na chłodno i na podstawie tego co się widzi; dopiero z czasem, po "ociepleniu" można zacząć postrzegać inaczej i co innego może mieć znaczenie.

@Roxann: tak i po tym nawiązaniu relacji i ewentualnym przywiązaniu dziecka do nowego partnera matki relacja po jakimś czasie się rozpieprzy. Co wtedy? Niepotrzebnie wpływa to niekorzystnie na dziecko...

110

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
Nowe_otwarcie napisał/a:

@Roxann: tak i po tym nawiązaniu relacji i ewentualnym przywiązaniu dziecka do nowego partnera matki relacja po jakimś czasie się rozpieprzy. Co wtedy? Niepotrzebnie wpływa to niekorzystnie na dziecko...

Może nie zostałam dobrze zrozumiana. Nie jestem za tym by szybko nawiązywać i zacieśniać relacje z dziećmi partnera, kiedy jeszcze go dobrze nie znamy i nie wiemy czy chcemy z nim być. Musi być pewien okres czasu "tylko dla dwojga", dopiero potem przychodzi czas na poznanie z dziećmi. A jak wszyscy wiemy z tą akceptacją różnie bywa i czasem naprawdę trzeba się nieźle nagimnastykować by wszyscy się co najmniej akceptowali.
Ja również nie jestem zwolenniczką wchodzenia w buty mamy czy taty 2. Nie wyobrażam sobie jednak, że związek rozwija się obok, "w ukryciu". Oczywiście w początkowej fazie tak, nawet jest to wskazane ale potem? Wspólne weekendy, święta czy wakacje (na początek) też mogą być fajne.
Osobiście uważam, że w tym wieku (choć może nie tylko i nie zawsze), ludzie nie potrzebują aż tak wiele czasu tylko we dwoje i można nie mniejszą przyjemność czerpać ze spędzania czasu razem ale w towarzystwie innych osób, znajomych, rodziny, w tym dzieci.
A co do tego, że jeśli nawiąże się więź, to w przypadku rozstania niekorzystnie wpłynie na dziecko, to chyba raczej i tak nie przeżyje tego bardziej niż rozwodu, a jeśli ma dobre relacje z dwojgiem rodziców, to rola nowych partnerów jest niepotrzebnie (moim zdaniem) przeceniana.

111

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Zdziwisz się, ale taką trafiłem; akurat mówiliśmy sobie praktycznie wszystko, bo to był materiał na przyjaźń, a nie na związek (mieszkaliśmy na przeciwnych krańcach Polski, w dodatku wzajemnie nie byliśmy w swoim typie, ona zresztą była nieco nieszczęśliwie zabujana w koledze z pracy, za to kontakt mieliśmy iście telepatyczny) i ona akurat wolała kilka lat starszych i (tu najważniejsze dla tematu) liczyła, że facet w połowie czwartej dekady życia będzie bezdzietny! Ona właśnie wyjaśniła mi o ile spada "wartość rynkowa" takiego faceta, który już ma dziecko.
Tak więc... owszem, są takowe.

Jeśli ona nie chciała dzieci czy tym bardziej jakiegoś trwałego zwiażku to rozumiem, że może jej facet z dzieckiem przeszkadzać. Natomiast w kwestii ewentualnego posiadania własnych, to akurat może jest raczej plus, skoro widzi, że facet spełnia się jako ojciec? Czego się obawiała? Kontaktu z byłą partnerką?

112

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
bagienni_k napisał/a:

Jeśli ona nie chciała dzieci czy tym bardziej jakiegoś trwałego zwiażku to rozumiem, że może jej facet z dzieckiem przeszkadzać. Natomiast w kwestii ewentualnego posiadania własnych, to akurat może jest raczej plus, skoro widzi, że facet spełnia się jako ojciec? Czego się obawiała? Kontaktu z byłą partnerką?

Jak tak sobie myślę, jakie mogą być główne minusy partnera czy partnerki z dzieckiem, to na myśl mi przychodzą trzy:
1. kasa
2. zazdrość
3. odpowiedzialność (ograniczenia i zobowiązania)
Jeżeli chodzi o kasę to wiadomo alimenty lub obawy przed koniecznością łożenia nie na swoje. Co do zazdrości, to zarówno o ex ale też o dziecko, o to że jest ważniejsze czy, że mu poświęca się więcej czasu. No i ten trzeci punkt, to w sumie łączy wszystko co się wiąże z wychowywaniem dziecka czyli koniecznością podporządkowania swojego życia pod jego potrzeby, szczególnie do pewnego wieku.
W tym przypadku na pewno mają gorzej faceci bo jednak najczęściej dzieci są z kobietą cały czas, a z nimi tylko w weekendy. Na pewno trudniej się w takiej sytuacji odnaleźć osobie, która własnych dzieci nie ma. Jednak sądząc po sobie i widząc jak jest u znajomych, nie ma reguły.

113

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?

W sumie, jeśli dziecko jest dość małe to w zdecydowanej większości wypadków przebywa z matką. Im jest starsze, tym mniej jednak trzeba poświęcać mu bezwgl ednie czasu. Ty Rox miałaś szczęście, ale wyobraż sobie jakby to był jakiś krnąbrny nastolatek albo jakby jeszcze doszło to nieślubne dziecko, które byłby zmuszony lub chciał regularnie widywać.
Z drugiej strony nie wiem, na czym miałaby polegać zazdrość o dziecko w innym rozumieniu niż czasu z nim spędzanego..

114 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-03-22 11:06:30)

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
bagienni_k napisał/a:

W sumie, jeśli dziecko jest dość małe to w zdecydowanej większości wypadków przebywa z matką. Im jest starsze, tym mniej jednak trzeba poświęcać mu bezwgl ednie czasu. Ty Rox miałaś szczęście, ale wyobraż sobie jakby to był jakiś krnąbrny nastolatek albo jakby jeszcze doszło to nieślubne dziecko, które byłby zmuszony lub chciał regularnie widywać.

Moja znajoma ma taką sytuację, że jej nastoletni syn nie akceptuje jej nowego partnera. Raczej nie ma ku temu powodów, ot nie bo nie. W tym przypadku to dziecko jest chyba zazdrosne o matkę, jej czas, uwagę i czułość jaką ma dla partnera. Mało brakowało a by przez tego chłopaka się rozstali bo dla matki jednak zawsze w pierwszym instynkcie, dobro dziecka jest na pierwszym miejscu. Jednak po dłuższym zastanowieniu na szczęście nie dała nastolatkowi decydować o swoim życiu ale jednak na wspólne wakacje raczej nie wybiorą. Syn zaraz i tak wyfrunie z gniazdka.

115

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
Roxann napisał/a:

Jak tak sobie myślę, jakie mogą być główne minusy partnera czy partnerki z dzieckiem, to na myśl mi przychodzą trzy:
1. kasa
2. zazdrość
3. odpowiedzialność (ograniczenia i zobowiązania)

Chyba każdemu przychodzą na myśl właśnie te; a jak jeszcze trafi się kumulacja...

A tak a propos torpedowania przez nastoletnie dziecko związku matki: nie muszę szukać przykładów daleko. Moja była (kontynuująca rodzinne tradycje rozwodowe) pierwszy związek matki po rozwodzie skutecznie storpedowała (to znaczy kopanie dołów trwało jakiś czas, ale po kilku latach wykopała taki skuteczny); zresztą jakoś dziwnym trafem do wszystkich kolejnych partnerów matki też miała negatywny stosunek i namawiała matkę do zerwania wink
Powiem szczerze, że gdybym trafił na kobietę z taką córką, to byłoby ciężko...

116

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?

@MagdaLena1111: napisz proszę o tym "bazyliszku w przebraniu". Naprawdę pierwszy raz przeczytałem o takim określeniu, a obok zabawnego brzmienia to określenie jest bardzo intrygujące; googlowałem i nigdzie nie znalazłem. To Ty wymyśliłaś czy rzeczywiście takie określenie gdzieś funkcjonuje? Może masz pełny opis/definicję?

117

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?

Byłam w związku weekendowym mając dzieci z facetem z dziećmi.
Nie miałam parcia aby stawał się tatusiem nr II, a on abym była  mamusią nr II.
Kino, knajpy, wystawy, koncerty, seks. Porozumienie, wzajemne wspierania, dzielenie się prozą dnia codziennego.
On niezależny finansowo, ja także.
Jednak w pewnym momencie taka formuła się wyczerpuje, my daliśmy radę półtora roku. W pewnym momencie wyłożyłam karty na stół, z perspektywy czasu chciałam po prostu jakiejś zmiany, żeby cokolwiek się zmieniło, aczkolwiek brak jego określenie w tę czy w tę jakoś mocno nie zabolał, wiedziałam, że czas iść dalej, ale już sama. Mimo, że nie był to klasyczny związek byliśmy dla siebie lojalni.
Był moment, że być może chciałam czegoś więcej, ale stało się jak się stało.

Mimo wszystko proszę pamiętać, nie każda matka z dziećmi jest niezaradna życiowo, wręcz przeciwnie i w związku z tym, że ogarnia wszystko, nie potrzeba jej kuli u nogi, tylko kogoś kto na równi z nią chwyta to życie za rogi. Nie każda jest zdesperowana, również można się mocno zdziwić.
Weź to pod uwagę.
I zarabiamy też więcej niż niejeden facet wink

118

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?

Witaj autorze.

Postaram ci się kilka rzeczy wyjaśnić.

Po pierwsze jak widzisz - kasa jest problemem. Nie chodzi nawet o ilość, ale o skąpość. Jeżeli z góry zakładasz intercyzę (co jest bardzo rozsądne) to kobiety z góry wiedzą, że nie będą mogły od ciebie nic uzyskac co zresztą ci tutaj napisały - że nie masz nic do zaoferowania. Facet do zaoferowania ma kasę, kobieta urodę. Taka jest waluta na rynku matrymonialnym.

Dlatego zawsze lepiej jest mówić że intercyza jest konieczna ponieważ chcesz założyć firmę i zabezpieczyć drugą stronę przez dlugami, zamiast mówić wprost, że chcesz intercyzę bo chcesz się zabezpieczyć bo statystki rozwodowe są jakie są.

Nie jedna pani ci tutaj napisała że kasa jest problemem. Trochę ponad średnią krajową po 40 to za mało, konieczne jest również "samorozwój" jak to ktoś ładnie ujął - czyli masz mieć możliwość uzyskania znacznie większych zarobków. Jeżeli np jesteś człowiekiem, który woli np wolny czas poświęcic na swoje pasje, zainteresowania, zarabiać mniej ale mieć więcej czasu dla siebie, mniejszy stres to już widzisz - rodzi się problem, bo oczekują, że będziesz coraz więcej zarabiał, rozwijal sie, miał więcej stresu, pracował więcej itd. przypisuja ci łatkę robotnika, który ma pracować i zarabiać, a niekoniecznie cieszyć się z życia.

Kolejna kwestia to uroda kobiet. Jak sam zauważyłeś - im ładniejszej chcesz tym więcej musisz zarabiać. To jest prosta kalkulacja, wykres liniowy. Wymagasz ładnej, a mało zarabiasz więc panie ci powiedziały wprost  - nie masz nic do zaoferowania (za mało zarabiasz i nie chcesz się dzielić)

Jak widzisz też nie możesz mówić wprost jakie masz wymagania odnośnie wyglądu. Panie próbują cię wpędzić w poczucie winy, że nie możesz patrzeć na wygląd, przeszłość partnerki tylko brać co się nawinie. Nie daj sobie wmówić, że robisz coś źle. Jeżeli pani np ma 3 dzieci każde z innym ojcem to masz prawo ja odrzucić i nie ma w tym nic złego. Można rozliczać za przeszłość. Jeżeli ty np miałes 3 stałe partnerki i zero przelotnych relacji, a kobieta miała dziesiątki partnerów na jeden raz to masz prawo ją odrzucić. Nie ma czegoś takiego, że przeszłość nie ma znaczenia. Ma znaczenie i go ogromne. Trzeba zawsze analizować przeszłość danej osoby i rozsądnie się wiązać.

Tak samo jak najbardziej rozsądne jest wybieranie atrakcyjnych pan i odrzucanie brzydkich. To nie chodzi o łechtanie ego, kobieta nie ma podnosić twojej wartości. nigdy nie patrz w tej sposób. Kobieta musi być atrakcyjna dla ciebie bo tylko wtedy będziesz czuł się szczęśliwy w relacji z nią. Nie na sensu zmuszać się do związku z brzydką i racjonalizacji sobie, że może i jest brzydka ale ma fajny charakter. To tak nie działa, wygląd jest ultra ważny i tyle. Nie miej wyrzutów sumienia odrzucając brzydkie.

Tylko musisz pamiętać, ze skoro szukasz ładnej to sam musisz o siebje zadbać. Siłownia, fryzjer, ciuchy itd. no i kasa może być problemem. Im ładniejsza tym więcej musisz zarabiac. W samochodach milionerów zawsze siedzą modelki a nie przeciętnie wyglądające kobiety. No skrajny przykład ale zobacz np na żony lekarzów, którzy nie są milionerami. Też w drogach samochach widać ładne i zadbane kobiety. Związki po 30 to nie to samo co związki po 20, gdzie liczą się miłość, emocje, spontaniczność, wspólne spędzanie czasu. Po 30 związki to czysta kalkulacja, a uczucia mają drugorzędne znacznie. Ludzie często wiaążą się z rozsądku i patrzą na związki tak jak tutaj panie piszą - "co on może mi dać". O tobie napisaly, że nie masz nic do zaoferowania bo mało zarabiasz i w dodatku chcesz intercyzy. Wnioski wyciągnij samodzielnie. Skoro panie mogą kalkulować to ty też powinieneś, korzystaj z powodzenia i przebieraj, odrzucaj za przeszłość i brzydki wygląd, patrz na ładne, ułożone, takie ktore nie szalaly za bardzo w przeszłości. Bądź wybredny nie ma w tym nic złego.

119

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
Witold12 napisał/a:

Witaj autorze.

Postaram ci się kilka rzeczy wyjaśnić.

Po pierwsze jak widzisz - kasa jest problemem. Nie chodzi nawet o ilość, ale o skąpość. Jeżeli z góry zakładasz intercyzę (co jest bardzo rozsądne) to kobiety z góry wiedzą, że nie będą mogły od ciebie nic uzyskac co zresztą ci tutaj napisały - że nie masz nic do zaoferowania. Facet do zaoferowania ma kasę, kobieta urodę. Taka jest waluta na rynku matrymonialnym.

Dlatego zawsze lepiej jest mówić że intercyza jest konieczna ponieważ chcesz założyć firmę i zabezpieczyć drugą stronę przez dlugami, zamiast mówić wprost, że chcesz intercyzę bo chcesz się zabezpieczyć bo statystki rozwodowe są jakie są.

Nie jedna pani ci tutaj napisała że kasa jest problemem. Trochę ponad średnią krajową po 40 to za mało, konieczne jest również "samorozwój" jak to ktoś ładnie ujął - czyli masz mieć możliwość uzyskania znacznie większych zarobków. Jeżeli np jesteś człowiekiem, który woli np wolny czas poświęcic na swoje pasje, zainteresowania, zarabiać mniej ale mieć więcej czasu dla siebie, mniejszy stres to już widzisz - rodzi się problem, bo oczekują, że będziesz coraz więcej zarabiał, rozwijal sie, miał więcej stresu, pracował więcej itd. przypisuja ci łatkę robotnika, który ma pracować i zarabiać, a niekoniecznie cieszyć się z życia.

Kolejna kwestia to uroda kobiet. Jak sam zauważyłeś - im ładniejszej chcesz tym więcej musisz zarabiać. To jest prosta kalkulacja, wykres liniowy. Wymagasz ładnej, a mało zarabiasz więc panie ci powiedziały wprost  - nie masz nic do zaoferowania (za mało zarabiasz i nie chcesz się dzielić)

Jak widzisz też nie możesz mówić wprost jakie masz wymagania odnośnie wyglądu. Panie próbują cię wpędzić w poczucie winy, że nie możesz patrzeć na wygląd, przeszłość partnerki tylko brać co się nawinie. Nie daj sobie wmówić, że robisz coś źle. Jeżeli pani np ma 3 dzieci każde z innym ojcem to masz prawo ja odrzucić i nie ma w tym nic złego. Można rozliczać za przeszłość. Jeżeli ty np miałes 3 stałe partnerki i zero przelotnych relacji, a kobieta miała dziesiątki partnerów na jeden raz to masz prawo ją odrzucić. Nie ma czegoś takiego, że przeszłość nie ma znaczenia. Ma znaczenie i go ogromne. Trzeba zawsze analizować przeszłość danej osoby i rozsądnie się wiązać.

Tak samo jak najbardziej rozsądne jest wybieranie atrakcyjnych pan i odrzucanie brzydkich. To nie chodzi o łechtanie ego, kobieta nie ma podnosić twojej wartości. nigdy nie patrz w tej sposób. Kobieta musi być atrakcyjna dla ciebie bo tylko wtedy będziesz czuł się szczęśliwy w relacji z nią. Nie na sensu zmuszać się do związku z brzydką i racjonalizacji sobie, że może i jest brzydka ale ma fajny charakter. To tak nie działa, wygląd jest ultra ważny i tyle. Nie miej wyrzutów sumienia odrzucając brzydkie.

Tylko musisz pamiętać, ze skoro szukasz ładnej to sam musisz o siebje zadbać. Siłownia, fryzjer, ciuchy itd. no i kasa może być problemem. Im ładniejsza tym więcej musisz zarabiac. W samochodach milionerów zawsze siedzą modelki a nie przeciętnie wyglądające kobiety. No skrajny przykład ale zobacz np na żony lekarzów, którzy nie są milionerami. Też w drogach samochach widać ładne i zadbane kobiety. Związki po 30 to nie to samo co związki po 20, gdzie liczą się miłość, emocje, spontaniczność, wspólne spędzanie czasu. Po 30 związki to czysta kalkulacja, a uczucia mają drugorzędne znacznie. Ludzie często wiaążą się z rozsądku i patrzą na związki tak jak tutaj panie piszą - "co on może mi dać". O tobie napisaly, że nie masz nic do zaoferowania bo mało zarabiasz i w dodatku chcesz intercyzy. Wnioski wyciągnij samodzielnie. Skoro panie mogą kalkulować to ty też powinieneś, korzystaj z powodzenia i przebieraj, odrzucaj za przeszłość i brzydki wygląd, patrz na ładne, ułożone, takie ktore nie szalaly za bardzo w przeszłości. Bądź wybredny nie ma w tym nic złego.

Ot, rozsądna analiza faceta, który dostosował swoją grę do rynku.

Twój post to w zasadzie "kropka nad i", potwierdzenie słuszności wniosku, który już wcześniej chodził mi po głowie: że nie warto wykładać wszystkich kart na stół od razu. Zupełnie jak z nową pracą: nie wykładasz od razu swoich minusów (co najwyżej nieliczne mniej znaczące, żeby opis nie wyglądał zbyt cukierkowo); z resztą czekasz do momentu aż same wyjdą albo aż się mocniej zakorzenisz w nowej pracy, ale efekt ten sam: pracodawca już może sporządzić bilans plusów i minusów, który częściej już będzie w sumie korzystny dla pracownika. I tak też chyba trzeba chyba na tym rynku działać.
Teść po rozwodzie się już nigdy nie hajtnął, szczodry nie był (do końca był zdania, że nie zamierza utrzymywać nie swoich dzieci), ale do samego końca były u jego boku kobiety (mimo że miał tylko kawalerkę i podoficerską emeryturę). Coś w tym jest...

120 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-03-25 13:34:15)

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?

Mi to się wydawało że pisałyśmy że nie ma nic do zaoferowania bo chce związku z doskoku, na weekendy, bez deklaracji i wspólnej przyszłości. A nie dlatego że mało zarabia......

Co do myślenia co on mi może dać. W każdym wieku wchodzi się w związku tak żeby nam coś do życia dodawały a nie ujmowały. Tylko to nie musi być rozumiane w kontekście kasy albo utrzymywania czyichś dzieci.

121 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2021-03-25 13:55:28)

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
jjbp napisał/a:

Mi to się wydawało że pisałyśmy że nie ma nic do zaoferowania bo chce związku z doskoku, na weekendy, bez deklaracji i wspólnej przyszłości. A nie dlatego że mało zarabia......

Co do myślenia co on mi może dać. W każdym wieku wchodzi się w związku tak żeby nam coś do życia dodawały a nie ujmowały. Tylko to nie musi być rozumiane w kontekście kasy albo utrzymywania czyichś dzieci.

Każda relacja coś daje. Na mnie natomiast jak płachta na byka podziałało nieco podobne potraktowanie mnie jak ileś lat temu seniorów przez banki (gdzie powiedzmy senior w określonym wieku już był pozbawiany prawa do kredytu, bo kto wie czy (w domyśle) po drodze nie kipnie). Co jest: nieznacznie po 40-ce, to już relacja tylko z automatyczną deklaracją ślubu? Pieprzę takie coś, kota w worku nie kupuję. Nie będę pisał o piwie i browarze, ale przed decyzją o czymś poważniejszym trzeba "to drugie" (wybacz może niezbyt eleganckie określenie, ale chyba jest ono trafne) wypróbować bardzo dokładnie i to pod każdym względem.

122

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?

No realia są jednak takie że większość 30+ będzie dążyła do ustabilizowania się i czegoś co ma przyszłość a nie randkowania jak 20-latkowie. Nie każdy ale większość. Można się denerwować ile wlezie ale taka jest tendencja.

123

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Każda relacja coś daje. Na mnie natomiast jak płachta na byka podziałało nieco podobne potraktowanie mnie jak ileś lat temu seniorów przez banki (gdzie powiedzmy senior w określonym wieku już był pozbawiany prawa do kredytu, bo kto wie czy (w domyśle) po drodze nie kipnie). Co jest: nieznacznie po 40-ce, to już relacja tylko z automatyczną deklaracją ślubu? Pieprzę takie coś, kota w worku nie kupuję. Nie będę pisał o piwie i browarze, ale przed decyzją o czymś poważniejszym trzeba "to drugie" (wybacz może niezbyt eleganckie określenie, ale chyba jest ono trafne) wypróbować bardzo dokładnie i to pod każdym względem.

A kto mówi o ślubie? Deklaracją może być sam fakt chęci poznania ale wtedy kobiety wymagają zwykle wyłączności i zaangażowania w relację. Mało która wolna kobieta szuka wyłącznie kochanka, raczej towarzysza, przyjaciela i przy okazji kochanka. Z kolei faceci, szczególnie Ci, którzy dopiero co wrócili "na rynek", chcieliby w pierwszej kolejności wykorzystać swoją wolność i podbudować ego podbojami. Z kolei kobiet, które są zainteresowane wyłącznie przelotnymi, niezobowiązującymi znajomościami, jest relatywnie niewiele.

124

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
Roxann napisał/a:

.kobiet, które są zainteresowane wyłącznie przelotnymi, niezobowiązującymi znajomościami, jest relatywnie niewiele.

Uhm, tylko ciekawe skąd się wzięło bardzo popularne powiedzenie: liczbę deklarowanych partnerek faceta podziel przez dwa. Liczbę deklarowanych partnerów kobiety pomóż razy trzy

Co prawda kobiety częściej szaleją w młodym wieku, ale na pewno znajdzie się nie jedna z podobnym podejściem do autora

125

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
Zielony_Domek napisał/a:

Byłam w związku weekendowym mając dzieci z facetem z dziećmi.
Nie miałam parcia aby stawał się tatusiem nr II, a on abym była  mamusią nr II.
Kino, knajpy, wystawy, koncerty, seks. Porozumienie, wzajemne wspierania, dzielenie się prozą dnia codziennego.
On niezależny finansowo, ja także.
Jednak w pewnym momencie taka formuła się wyczerpuje, my daliśmy radę półtora roku. W pewnym momencie wyłożyłam karty na stół, z perspektywy czasu chciałam po prostu jakiejś zmiany, żeby cokolwiek się zmieniło, aczkolwiek brak jego określenie w tę czy w tę jakoś mocno nie zabolał, wiedziałam, że czas iść dalej, ale już sama. Mimo, że nie był to klasyczny związek byliśmy dla siebie lojalni.
Był moment, że być może chciałam czegoś więcej, ale stało się jak się stało.

Bo każda relacja w pewnym momencie musi wejść na wyższy poziom albo paść. Ale rok-półtora do kolejnego poziomu to całkiem uczciwy okres czasu.

Zielony_Domek napisał/a:

Mimo wszystko proszę pamiętać, nie każda matka z dziećmi jest niezaradna życiowo, wręcz przeciwnie i w związku z tym, że ogarnia wszystko, nie potrzeba jej kuli u nogi, tylko kogoś kto na równi z nią chwyta to życie za rogi.

Nie każda jest zdesperowana, również można się mocno zdziwić.
Weź to pod uwagę.
I zarabiamy też więcej niż niejeden facet wink

I tutaj dochodzimy do drugiego rodzaju, bo przerobiłem już oba (to co wypominałem kobietom: jak facet zarabia więcej, to traktuje go jak bankomat; jak zarabia mniej od niej, to zaczyna się etap pogardy dla faceta). Wiem, że nie każda jest zdesperowana, tylko ile z nich znajduje się pomiędzy grupą podchodzącą z wyrachowaniem, a tą ustawioną, która sama kasy nie potrzebuje, ale gardzi tymi (jak to ich nazywają) "mało ambitnymi"? Jak facet zarabia normalnie, ale nie ma mentalności korpo-nad-szczura, który zarzyna się pracą po kilkanaście godzin dziennie (w imię czego? Jaka jest korzyść z dodatkowych dwóch tysięcy jeśli człowiek jest zbyt zdechły by się nimi nacieszyć) albo po prostu nie jest stworzony do regularnego megazapi...lu (takiego, że nie wie jaki dziś dzień i nawet nie planuje wyjazdu, bo nie ma na to energii). Mam z grubsza nienormowany czas pracy, ale nie ma czegoś takiego że wychodzę regularnie z pracy prawie nocą i właśnie za to lubię moją pracę. Owszem, jest to godzinowo tak ułożone, że nie za bardzo jest możliwość uczestniczenia np. w studiach podyplomowych (tu widzę jedną z głównych niedogodności), ale w korpo mogłoby być gorzej. Zresztą o określonej godzinie jestem już nie do życia, zwłaszcza gdy muszę rano wstać.

@Roxann: nie wiem, czy dobrze się zrozumieliśmy? Piszesz o wyłączności; ja też nie widzę takiej relacji na tej zasadzie, że umawiam się i bzykam jednocześnie z kilkoma. NIE: jedna relacja, jedna kobieta. Jestem z jedną kobietą w jakiejkolwiek relacji, to nawet jak wyjeżdżam w delegację to nie spożywam "fast foodów" (nie jestem zwolennikiem wyliczanki... nie pamiętam jak to dokładnie  brzmiało, ale jakoś " w delegacji - nie zdrada; po pijaku - nie zdrada" i cała masa innych "nie zdrad"). Póki związek trwa - jestem wierny; jak kobieta mnie np. rzuci, to inna sprawa - wtedy jestem już wolny i to moja sprawa co robię. Ale póki to trwa, to ma wyłaczność.

126 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-03-25 15:40:12)

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
Witold12 napisał/a:
Roxann napisał/a:

.kobiet, które są zainteresowane wyłącznie przelotnymi, niezobowiązującymi znajomościami, jest relatywnie niewiele.

Uhm, tylko ciekawe skąd się wzięło bardzo popularne powiedzenie: liczbę deklarowanych partnerek faceta podziel przez dwa. Liczbę deklarowanych partnerów kobiety pomóż razy trzy

Co prawda kobiety częściej szaleją w młodym wieku, ale na pewno znajdzie się nie jedna z podobnym podejściem do autora

Ja mam na to inną teorię. Faceci orientując się, że grając w otwarte karty, niewiele zdziałają, zaczynają lawirować, nagle dostają amnezji i zapominają, że np. jest gdzieś żona czy dzieci albo opowiadają różne bajki i snują różne wizje wspólnej przyszłości, domu z płotkiem itd., byleby zdobyć kobietę choćby na jedną noc. Nawet tu były wątki, kiedy kobiety żaliły się, że chciały poczekać z seksem ale facet rozmyślił bo uznał, że pewnie im nie zależy. Nawet nasz Marcel znany z innego wątku dość szybko skonsumował związek a potem rozmyślił, a niby taki porządny i stałego związku chciał.
Kobietom jest równie ciężko znaleźć i wyczuć prawdziwe intencje faceta, szczególnie po 30-stce czy 40-stce. Zwlekasz z seksem? Źle, bo facet straci cierpliwość. Nie zwlekasz? Też źle bo facet jak już dostanie to czego chciał się zmywa.
Nigdy nie wiesz na kogo trafisz, co dana osoba ma za uszami i jakie są jej prawdziwe intencje. Jednak ta naturalna jednak potrzeba posiadania tej drugiej połówki (nie mówię tu o małżeństwie ale choćby stałym partnerze), bierze górę i mimo, że się człowiek sparzył, podejmuje kolejną próbę, a zarazem ryzyko nowej znajomości. Z wiekiem i doświadczeniem jednak inne "czułki" działają. Człowiek jest mniej naiwny i szybciej podejmuje decyzje czy w tę czy we w tę.

127

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
Nowe_otwarcie napisał/a:

I tutaj dochodzimy do drugiego rodzaju, bo przerobiłem już oba (to co wypominałem kobietom: jak facet zarabia więcej, to traktuje go jak bankomat; jak zarabia mniej od niej, to zaczyna się etap pogardy dla faceta). Wiem, że nie każda jest zdesperowana, tylko ile z nich znajduje się pomiędzy grupą podchodzącą z wyrachowaniem, a tą ustawioną, która sama kasy nie potrzebuje, ale gardzi tymi (jak to ich nazywają) "mało ambitnymi"? Jak facet zarabia normalnie, ale nie ma mentalności korpo-nad-szczura, który zarzyna się pracą po kilkanaście godzin dziennie (w imię czego? Jaka jest korzyść z dodatkowych dwóch tysięcy jeśli człowiek jest zbyt zdechły by się nimi nacieszyć) albo po prostu nie jest stworzony do regularnego megazapi...lu (takiego, że nie wie jaki dziś dzień i nawet nie planuje wyjazdu, bo nie ma na to energii). Mam z grubsza nienormowany czas pracy, ale nie ma czegoś takiego że wychodzę regularnie z pracy prawie nocą i właśnie za to lubię moją pracę. Owszem, jest to godzinowo tak ułożone, że nie za bardzo jest możliwość uczestniczenia np. w studiach podyplomowych (tu widzę jedną z głównych niedogodności), ale w korpo mogłoby być gorzej. Zresztą o określonej godzinie jestem już nie do życia, zwłaszcza gdy muszę rano wstać.

Ależ odpowiedź jest bardzo prosta. Żeby nie było nieporozumień na tym tle oboje powinni dysponować podobnymi zarobkami (czy majątkiem), no dorzucając jakiś margines. Wiadomo, że ogólnie jest przyjęte, że to facet powinien więcej zarabiać ale... ja naprawdę nie znam kobiety ok 40-stki, która szukałaby sponsora i piszę to poważnie. Skoro kobieta sama utrzymuje i żyje na poziomie na jaki sobie zapracowała, to jaki jest w tym sens? Jedynie co muszę przyznać, że żadna albo mało która chce faceta, który zarabia WYRAŹNIE mniej albo WYRAŹNIE odbiega intelektualnie (nawet jak zarabia podobnie). Bo w tym wieku, tzn. 30-40, nikt nie szuka sponsora ani nie chce utrzymanka. A te podobne zarobki czy poziom inteligencji po prostu ułatwia (współ)życie bo dane osoby reprezentują zbliżony status quo. To wiele ułatwia.
Średnio sobie wyobrażam by kobieta ok 40-stki zarabiająca 5-cyfrową kwotę, związała się z facetem zarabiającym 5 tys. Niby można ale... ona jest przyzwyczajona do innego stylu i poziomu życia i co miałaby partnera sponsorować? Bez sensu. Ani on ani ona nie czuliby się komfortowo. Co innego jak w długoletnim związku nagle jedno awansuje i zarabia krocie, ale to inna bajka.

128 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-03-25 16:21:53)

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?

No, 5 tysięcy na rękę to wiele osób by chciało mieć.. Jak ktoś uważa, że to mało to chyba pomylił kraj, w którym żyje. Sam bym mógł zarabiać tyle przez całe życie ,o ile tylko praca dotyczy czegoś, co rzeczywiście mnie "kręci". Bo czy rozwój dotyczy tylko awansów czy podwyżekj? Za silnie tkwią we wszystkich te przekonania, że wartość bezwzględna zarobków decyduje o tym, jaki człowiek jest i jak podchodzi do życia. O ile facetowi chyba nie przeszkadzałaby taka różnica, pod warunkiem, żę wie iż partnerka okaże się wartośćiowa, to kobieta o tej wartości wnioskuje na podstawie "ambicji" i zarobków, kiedy sama nie ma powodu do troszczenia się o każdy grosz, bo ze swoją pozycją zawodowej jest w pełni zadowolona. Zawsze się śmieje, jak ktoś twierdzi, że zarobki i pozycja zawodowa mają zawsze świadczyć o charakterze i wartości człowieka. Zresztą powód jest prozaiczny: ktoś może i być ambitny, ale z jakiś względów nie odpowiada mu środowisko czy klimat panujący w danym miejscu pracy. Ponadto brak możliwości rozwoju w danej dziedzinie na terenie kraju zmusza do wyjazdów za granicę a wtedy jest gorzej. Jeśli zaś ktoś uznaje, żę woli już pracować za mniejszą kwotę, ale mieć przysłowiowy spokój, za to poza pracą się rozwijać, to od razu zostanie uznany za mało ambitnego..Niedorzecznością jest sądzić, że na podstawie wypłaty mam kogoś oceniać, czy ta osoba nadaje się na partnera czy nawet kompana, póki go bliżej nie poznam..

129 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-03-25 16:34:03)

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?
bagienni_k napisał/a:

O ile facetowi chyba nie przeszkadzałaby taka różnica, pod warunkiem, żę wie iż partnerka okaże się wartośćiowa, to kobieta o tej wartości wnioskuje na podstawie "ambicji" i zarobków

No co Ty mówisz, ogromnej ilości facetów przeszkadzałyby kwestie finansowe tyle że w druga stronę - gdyby to partnerka zarabiała znacznie więcej od nich

130 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-03-25 16:33:47)

Odp: Czy wszystkie są takie czy są i inne?

Racja, w sumie należałoby sprecyzować: facetowi przeszkadza, jak kobieta zarabia znacznie więcej  a kobiecie, jak to facet zarabia mniej. Oczywiście zwykle bywa tak, że danym przypadku tej drugiej stronie nie robi to różnicy.
Natomiast sama wysokość zaróbków, bez uwzględnienia, czym ta osoba się zajmuje nie wskazuje jeszcze kim dany człowiek jest. Mało jest bufonów, skner czy tyranów wśród tzw wyższych sfer, kiedy sodówa uderza do głowy z powodu kasy, pozycji i możliwości?

Posty [ 66 do 130 z 779 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 12 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy wszystkie są takie czy są i inne?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024