Mam 34 lata i od blisko roku jestem w związku z 14lat starszym mężczyzną. Układa nam się bardzo dobrze, za 2 miesiące zamieszkamy razem. Czuję się przy nim szczęśliwa, zaopiekowana i bezpieczna.
Pomijając pierdoły, które by mi w nim przeszkadzały, mam tylko jeden "zarzut", który ostatnio spędza mi sen z powiek. Mianowicie relacje mojego faceta z byłymi. Jestem zdania, że co było a nie jest nie pisze się w rejestr. Uważam, że byli są byłymi i temat zamknięty. Absolutnie nie zależy mi na udawaniu, że kogoś nie widzę na ulicy, ale utrzymywanie kontaktu, rozmowy z byłymi to dla mnie za wiele.
Mój facet nie tylko wysyła byłym życzenia na urodziny, imieniny, Święta, Dzień Kobiet. Zdarza mu się z nimi rozmawiać (przez telefon) co u nich. Wie np że była 2 ma słaby związek, była 1 nie może zajść z mężem w ciążę. Dla mnie to problem. Ostatnio był 2 tygodnie w delegacji w innym mieście, z którego pochodzi jedna z ex. Po powrocie, jak gdyby nigdy nic mówi do mnie: "A mówiłem Ci, że napisałem do ex, że jestem w jej mieście? I podjechała, pogadaliśmy w aucie". Mnie po prostu zamurowało, poczułam się okropnie. Nie odzywałam się do niego, później powiedziałam mu co o tym myślę, a on uważa, że to moje myślenie jest jakieś dziwne. Że przecież nie robi nic złego, nie zrobili sobie krzywdy, więc mają do siebie szacunek a ja co? Kolejne jego argumenty, że przecież nie poszli do łóżka tylko pogadali jak ludzie, że nie widział jej 6lat i był ciekaw co u niej.
Mam zgoła inne doświadczenia. Wiem, że czasem kobiecie w związku się nie układa i nagle olsnienie:" Ex napisał. Boże, jak mi było z nim dobrze. Skoro się odezwał, to może jeszcze coś do mnie czuje".
Założyłam ten temat bo mam niską samoocenę i nie wiem już, czy to ja robię problem, czy któraś z osób to czytających uzna, że też by miało problem z takimi relacjami.
Aha, na koniec dodam że ja z moimi byłymi kontaktów nie utrzymuję choć gdyby się do mnie odezwali np z życzeniami, odpisałabym grzecznie z podziękowaniem, bez wdawania się w dyskusje. Dodam tez, ze jedna z jego byłych wydzwaniała do niego kiedy byłam z nim. Kiedyś wysłała mu ich zdjęcia z początku związku, jacy byli szczęśliwi. Powiedzialam: Nie widzisz, że to nie jest normalne? Jak ja mam się czuć? A on, że ta była ma takie specyficzne relacje z exami, np trzyma opony u byłego męża...
(...) mam niską samoocenę (...)
Znalazłaś źródło problemu (-ów). Poprzestaniesz na tym czy - jednak - stawisz mu czoła i nie pozwolisz, by determinowało Twe życie?
To, że nie utrzymujesz kontaktów ze swymi byłymi nie oznacza, że inne zachowania są niewłaściwe/nienormalne/złe.
extravaganza napisał/a:(...) mam niską samoocenę (...)
Znalazłaś źródło problemu (-ów). Poprzestaniesz na tym czy - jednak - stawisz mu czoła i nie pozwolisz, by determinowało Twe życie?
To, że nie utrzymujesz kontaktów ze swymi byłymi nie oznacza, że inne zachowania są niewłaściwe/nienormalne/złe.
Dziękuję za odpowiedź. Czyli uważasz, że w tego typu kontakcie nie ma nic złego.
Czasem myślę, że z tym moim jest taka sytuacja, bo ma trochę staroświeckie maniery. Ja jestem z pokolenia, gdzie ludzie po rozstaniu idą w swoją stronę. On natomiast czuje "powinnosc" wobec byłej partnerki.
Chwała tym, którzy mimo rozstania potrafią utrzymywać kontakty z byłymi partnerami (niezależnie od płci). Nie ma obowiązku zrywania kontaktu. Źle jednak wróży Twój brak zaufania, podejrzliwość i snucie spiskowych teorii. Ale na to masz wpływ.
I jeszcze jedno, utrzymywanie kontaktów z byłymi nie ma związku z metryką.
Chwała tym, którzy mimo rozstania potrafią utrzymywać kontakty z byłymi partnerami (niezależnie od płci). Nie ma obowiązku zrywania kontaktu. Źle jednak wróży Twój brak zaufania, podejrzliwość i snucie spiskowych teorii. Ale na to masz wpływ.
I jeszcze jedno, utrzymywanie kontaktów z byłymi nie ma związku z metryką.
Ta moja podejrzliwość wynika z doświadczeń z wcześniejszymi facetami. Jakieś niedokończone sprawy, byłe, które drążyły skałę i zdarzało się, że wydrążyły... Boję się stracić obecnego partnera, zależy mi na nim. On rozwala mnie argumentami w stylu: A nie pomyślałaś, że gdybyśmy się (hipotetycznie) rozstali, to chciałbym wiedzieć jak Ci się żyje, moc Ci pomóc. A Ty nie chciałabyś mnie w razie rozstania znać?
Szczerze pomyślałam, że nie... Gdyby rozstanie było z jego winy, nie chciałabym go znać, a gdyby z mojej: bolalby mnie kontakt po rozstaniu. No ja tak mam. Ale rozumiem, że każdy może mieć swój punkt widzenia. Dlatego założyłam ten temat, żeby poznać różne opinie.
Ta moja podejrzliwość wynika z doświadczeń z wcześniejszymi facetami. (...)
I kiepskiego myślenia o sobie.
Przeszłości nie zmienisz, ale to Ty podejmujesz decyzję o tym, czy będzie ona negatywnie interweniowała w teraźniejszości i przyszłości.
7 2021-03-16 00:16:28 Ostatnio edytowany przez blueangel (2021-03-16 00:17:02)
a ja ja rozumiem. jednej znajomej chlopak zostawil ja dla bylej. chlopak przyjaciolki zdradzal ja z byla. no kurcze to nie jakas zwykla kolezanka, ale byli blisko. fizcyzne granice tez byly przetarte, wiec w tych sprawach nie ma jakis tam barier. niebylby pierwszy i nie ostatni
8 2021-03-16 00:26:57 Ostatnio edytowany przez extravaganza (2021-03-16 00:27:34)
a ja ja rozumiem. jednej znajomej chlopak zostawil ja dla bylej. chlopak przyjaciolki zdradzal ja z byla. no kurcze to nie jakas zwykla kolezanka, ale byli blisko. fizcyzne granice tez byly przetarte, wiec w tych sprawach nie ma jakis tam barier. niebylby pierwszy i nie ostatni
Dziękuję za tę wypowiedź. Pomyślałam tak: odzywa się do byłej powspominać, porozmawiać. Siedzą w aucie, miłe wspomnienia, śmiechy. Czy to jest w porządku wobec mnie? Ciekawa jestem, czy tamta powiedziala mężowi, że jedzie na spotkanie z ex.
9 2021-03-16 02:51:23 Ostatnio edytowany przez kochanie123 (2021-03-16 02:52:17)
Ja wogóle uważam że facet który ma nadmiar koleżaneczek, przyjacioleczek i tymbardziej gdy utrzymuje kontakty z byłymi jest podejrzany. Nie potrafiłabym komuś takiemu zaufać. Więc nie dziwię się autorce postu, że czuje się niepewnie. Dla mnie taki facet chyba próbuje się dowartościować w jakiś sposób, że ma potrzebę utrzymywania relacji damsko męskich z byłymi, albo z innymi kobietami. Nawet jeśli nie zamierza zdradzać, to i tak lepiej jakby jednak trzymał się na dystans z nimi, nie spoufalal się wielce. Natomiast są faceci którzy gdy wchodzą w nowy związek z kobietą na której im bardzo zależy nie mają już potrzeby utrzymywać kontaktów z żadnymi kobietami z przeszłości, ani nadmiernie się kolegować wogóle z żadnymi kobietami. I chwała im za to. Oczywiście to powinno działać w dwie strony. Nie wolno wystawiać czyjegoś zaufania i uczuć na taką próbę.
Czyli rację mają ci, którzy uznają, że związek/małżeństwo jest końcem wolności i samostanowienia o sobie.
Dobrze jednak, że są też tacy, którzy do bycia szczęśliwymi partnerami nie potrzebują kontrolowania, swej samooceny nie budują na wsadzeniu drugiej osoby do klatki.
Czyli rację mają ci, którzy uznają, że związek/małżeństwo jest końcem wolności i samostanowienia o sobie.
Dobrze jednak, że są też tacy, którzy do bycia szczęśliwymi partnerami nie potrzebują kontrolowania, swej samooceny nie budują na wsadzeniu drugiej osoby do klatki.
Wiesz - inna sprawa odpisac na zyczenia, porozmawiac w razie przypadkowego spotkania, inna natomiast jak facet sam inicjuje spotkania z eks. Oczywiscie, ze nie powinno sie wsadzac partnera do klatki, ale tutaj moim zdaniem granica jest delikatnie przekroczona.
Różnimy się.
13 2021-03-16 08:47:48 Ostatnio edytowany przez krolowachlodu87 (2021-03-16 08:48:11)
Nie przekracza żadnych granic przyzwoitości, rozmawiają jak ludzie. Rozumiem, że są ludzie którym to przeszkadza, nie rozumiem natomiast po co wiążą się z partnerami, którzy utrzymują takie kontakty? Bo podejrzewam autorko, że to nie wypłynęło wczoraj ale wiesz o tym od dawna.
Chociaż ja nigdy nie rozumiałam jak można się bać o odejście partnera. Przecież chyba nikt nie chce trzymać przy sobie człowieka, który jest z nami bo nie poznał nikogo lepszego przez naszą zaborczość. Albo partner chce ze mną być i ma tego wiadomość na co dzień również kiedy rozmawia ze swoją byłą albo niech idzie w świat. W tym drugim przypadku im szybciej tym lepiej - mniej zmarnowanego czasu.
gdyby spotykal sie z bylymi kochankami rozumiem, ze tez bylybyscie takiego zdania?
zreszta wiele to sie nie rozni.
a sadzicie, ze czerwona lampka powinna sie juz zapalic, gdy lajkuje jej wszystkie posty/pisza czy dopiero w momencie spotkan?
czytalam kiedys o zdradzie emocjonalnej
15 2021-03-16 08:59:24 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2021-03-16 09:12:58)
Swoją opinię napisałam wyżej, nie zmieniam jej.
***
Warto wziąć do serca słowa mądrego człowieka
Jeżeli nie mam wystarczająco wysokiego poczucia wartości i ważności, to ciągle się boję, że mój partner odkryje, jaki jestem naprawdę, i odejdzie. W związku z tym do czego dążę? Żeby ograniczyć jego wolność. Żeby go przypisać do siebie, mieć nad nim władzę.
Ktoś, kto nie wierzy, że można go kochać takiego, jaki jest, dąży do kontroli.
Władza jest substytutem miłości, ale nie pozwala tak jak ona ludziom rosnąć.
gdyby spotykal sie z bylymi kochankami rozumiem, ze tez bylybyscie takiego zdania?
zreszta wiele to sie nie rozni.
a sadzicie, ze czerwona lampka powinna sie juz zapalic, gdy lajkuje jej wszystkie posty/pisza czy dopiero w momencie spotkan?
czytalam kiedys o zdradzie emocjonalnej
No tak to jest drugi problem ludzi, którzy uważają, że przeszłość nie ma znaczenia. Dla mnie ma. Nie związała bym się z facetem, który w przeszłości zdradzał lub który również był kochankiem i żadne tłumaczenie, że przecież on nie zdradzał mnie nie interesuje.
Jak wybierasz na partnera porządnego człowieka to i problemów z zaufaniem mniej.
Swoją opinię napisałam wyżej, nie zmieniam jej.
***
Warto wziąć do serca słowa mądrego człowiekaAndrzej Wiśniewski napisał/a:Jeżeli nie mam wystarczająco wysokiego poczucia wartości i ważności, to ciągle się boję, że mój partner odkryje, jaki jestem naprawdę, i odejdzie. W związku z tym do czego dążę? Żeby ograniczyć jego wolność. Żeby go przypisać do siebie, mieć nad nim władzę.
Ktoś, kto nie wierzy, że można go kochać takiego, jaki jest, dąży do kontroli.
Władza jest substytutem miłości, ale nie pozwala tak jak ona ludziom rosnąć.
Poczucie własnej wartości w wykonaniu autorki to inna sprawa. Ja pisałem bezpośrednio o tym, że facet sam szuka kontaktu z byłymi - dla mnie żółta kartka. Na miejscu autorki bym podziękował facetowi i tyle, bez żalu, bez pretensji. Po prostu ona ma gdzie indziej wyznaczone granice.
Moim zdaniem każdy ma prawo do własnej granicy komfortu. Wychodząc z założenia, że wszelki przejaw zazdrości czy potrzeby kontroli wynika z niskiej samooceny i chęci ograniczenia wolności drugiego człowieka, wszystkie związki powinny być otwarte. W końcu jeżeli głównym punktem odniesienia ma być chęć bycia z nami w związku, to i zdrady powinniśmy tolerować przynajmniej dotąd, aż niewierny wraca grzecznie po wszystkim do domu.
Autorka ma prawo nie czuć się komfortowo w danej sytuacji bo jednak była to nie jakaś tam znajoma czy kuzynka. Podejrzewam, że gdyby facet ukrywał te kontakty, to od razu zostałby posądzony o zdradę, przynajmniej emocjonalną. Nie wiem czy sam fakt, że on o tych relacjach wprost mówi Autorce, aż tak bardzo działa na jego plus.
Jak dla mnie zachowanie tego faceta nie jest fair w stosunku do Autorki. Afiszowanie się tymi kontaktami to zwyczajny brak szacunku dla drugiej osoby.
BEKOśmiechu,
i znowu różnimy się. Ty proponujesz rozstanie, ja - pracę nad sobą, której jednym z celów byłaby adekwatna samoocena. Bo poczucie własnej wartości (a raczej jego brak) determinuje nie tylko myślenie o sobie, ale także o innych i relacjach między sobą a innymi ludźmi.
W przekazie społecznym i kulturowym wolność często stawia się w opozycji do idei związku. Uważa się, że jest dla niego zagrożeniem. Mówi się, że podstawową sprawą, która ma łączyć ludzi, jest budowanie poczucia bezpieczeństwa, wzajemna opieka, zapewnianie nadszarpniętego w dzieciństwie poczucia wartości. Celem związku nie jest jednak zwiększanie naszego poczucia wartości. Jeśli nie mamy go w momencie zawierania umowy na bycie ze sobą, można je odbudowywać w trakcie psychoterapii. Poczucie wartości to stan, który powstaje bardzo wcześnie w relacjach z ważnymi ludźmi, najczęściej z rodzicami.
Natomiast partner nie może być naszym psychoterapeutą ani rodzicem. Może być nam miło i sympatycznie, możemy być dumni z tego, że ta właśnie osoba nas wybrała, ale jeżeli ludzie dobierają się dlatego, że spodziewają się, iż ta druga strona dostarczy im tych wszystkich uczuć i zaspokoi potrzeby, których nigdy nie dostali w życiu, to taki związek przeważnie kończy się klęską.
Zazdrość jest przebraniem dla niepewności i lęku, dla bolesnego, skrywanego nawet przed sobą przeświadczenia, że nie zasługujemy na miłość drugiej osoby.
Oprócz psychologicznego pitu pitu w które nie potrafią nawet psychologowie jest jeszcze coś ważnego - życie. Samo życie. Ludzkie skłonności, różne kręgosłupy moralne, możliwość nauki na cudzych błędach. Takie idealistyczne psychologiczne pitu pitu w oderwaniu od ludzkiej natury, która pozostawia wiele do zyczenia się nie sprawdza. Poza tym dochodzi nauka na cudzych błędach. Ile to na około historii "Mówiłeś, że to tylko koleżanka" a jakoś się na siebie jednak nadziali. Można mieć całkiem ok poczucie wartości a dalej nie mieć wplywu na moralność drugiej strony. Więc niech każdy sobie ustala co chce i ma granice jakie chce- to gadanie, że zazdrość i kontrola to zawsze wynik niskiego poczucia wartości to też upraszczacie za bardzo. Czasem to po prostu samoświadomość i świadomosc drugiej strony wiec najlepiej kiedy obie strony uważają w tej kwestii tak samo "Zero znajomych przeciwnej płci" albo brak problemu z tym. Dalej uwazam ze i to i to jest ok skoro obu pasuje
O kiepskiej samoocenie napisała, bodaj w pierwszym poście, autorka. I to do niej, niezależnie od jakichkolwiek opinii, należy decyzja co do dalszego swego postępowania.
Z jednym się zgadzam: nie ma ona wpływu (podobnie jak każdy inny) na moralność drugiej dorosłej osoby.
Więc niech każdy sobie ustala co chce i ma granice jakie chce- to gadanie, że zazdrość i kontrola to zawsze wynik niskiego poczucia wartości to też upraszczacie za bardzo. Czasem to po prostu samoświadomość i świadomosc drugiej strony wiec najlepiej kiedy obie strony uważają w tej kwestii tak samo "Zero znajomych przeciwnej płci" albo brak problemu z tym. Dalej uwazam ze i to i to jest ok skoro obu pasuje
Zgadzam się z powyższym. Dany związek tworzą dwie osoby i to one powinny ustalić między sobą zasady jakie w nim obowiązują tak by każdy czuł się komfortowo. Podejście tych dwojga do spraw związanych z kontaktami z byłymi jest jednak skrajnie różne i ciężko będzie tu o kompromis.
O ile jakieś życzenia, to pół biedy, tak ciągłe telefony, wysyłanie wspólnych zdjęć czy spotkania w samochodzie raczej mało komu by pasowały. Przecież to nie są matki jego dzieci, z którymi kontakt mieć musi.
Jak dla mnie to trochę podejrzane, że akurat z każdą byłą ma taki zażyły kontakt. Facet nie jest młody, jego byłe mają mężów czy partnerów. Nie chcę być złym prorokiem ale mi to bardziej wygląda na fwb, przynajmniej w czasie sprzed związku z Autorką. No bo po co te kobiety by z nim ten kontakt utrzymywały, zwierzały itd.
Ja nie bardzo rozumiem po co ktoś może chcieć utrzymywać kontakt z byłym partnerem. Z jakiegoś powodu drogi się rozeszły, więc o ile nie ma jakiegos wspólnego punktu zaczepienia (dzieci, praca), to nie ma sensu podtrzymywanie tego kontaktu.
Niemniej jednak z pozytywnych aspektów, to że Twój partner utrzymuje kontakt z byłymi i one tego chcą, pokazuje z dużym prawdopodobieństwem, że traktował te partnerki z szacunkiem, a i rozstanie przebieglo bez jakiegoś dużego zalu. Mnóstwo jest kobiet, którym ex partnerzy wyrzadzili dużo krzywdy rozstaniem i w takiej sytuacji kobiety raczej nie chcą nawet słyszeć o jakimkolwiek kontakcie.
Ja nie bardzo rozumiem po co ktoś może chcieć utrzymywać kontakt z byłym partnerem. Z jakiegoś powodu drogi się rozeszły, więc o ile nie ma jakiegos wspólnego punktu zaczepienia (dzieci, praca), to nie ma sensu podtrzymywanie tego kontaktu.
Niemniej jednak z pozytywnych aspektów, to że Twój partner utrzymuje kontakt z byłymi i one tego chcą, pokazuje z dużym prawdopodobieństwem, że traktował te partnerki z szacunkiem, a i rozstanie przebieglo bez jakiegoś dużego zalu. Mnóstwo jest kobiet, którym ex partnerzy wyrzadzili dużo krzywdy rozstaniem i w takiej sytuacji kobiety raczej nie chcą nawet słyszeć o jakimkolwiek kontakcie.
i tu tez teoria jedno, zycie drugie
znam dwa ekstremalne przypadki
w jednym laska zostala pobita przez swojego kijem od szczotki. zostawil ja poprostu wychodzac z domu i wiecej nie wracajac (raczej wyswiadczyl jej przysluge) a ona ddo ddzis za nim lata, wydzwania.. to on jej nie chce
w drugim zdradzil ja z jej siostra. tez za nim lata, pisze, nawet sie ja o to zapytalam, czy jej to nie przeszkadza, ona na to, ze to oni (ta siostra i on powinni wiedziec, czego chcieli)
jak tak czasem sie popatrze na historie ludzi to czasem tylko se zadaje pytanie wtf????
25 2021-03-16 11:04:48 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-03-16 11:09:45)
Przychylę się tutaj do zdania BEKI
Sam nie widzę powodu, żeby aktywnie szukać tego typu kontaktu z byłymi partnerami, jeśli nie łączy mnie z nimi żadna oficjalna relacja, jak choćby zawodowa. Próbuję się wczuć w odczucia Autorki i widzę, że może się komuś zrobić zwyczajnie przykro, kiedy te kontakty z eksami czy wręcz dążenie do nich zaczynają przybierać bardziej zaawansowaną formę. Co innego sporadczyny kontakt czy jakies życzenia a co innego tego typu sytuacje o jakich mowa w wątku.
Poza tym, samoocena Autorki to jedno, ale właśnie motywy, jakie kierują jej partnerem to zupełnie coś innego. tym bardziej, jeśli te byłe mają swoich partnerów i kontakt zaczyna wykraczać poza relacje koleżeńskie. Mam akurat wiele znajomych czy koleżanek, choćby ze studiów, które mają partnerów i jakoś do głowy mi nie przyszło, żeby pierwszy się odzywać w jakiejkolwiek sprawie, jeśli nie dotyczy to czegoś oficjalnego czy ewentualnie złożenia życzeń. Nie lubię igrać z ogniem ani dawać komuś powodów do podejrzeń.
Natomiast przejmowanie się lajkami czy jakąś inną publiczną aktywnością w social mediach dyskretnie przemilczę
Kontrolowanie partnera uwłacza mojej godności. Albo ma ten kręgosłup, albo nie potrzebuję takiego faceta. Niech idzie do innej, jak chce ; baba z wozu, koniom lżej.
Nie widzę nic złego w tym, że na partnerze świat się nie kończy, choć przyznam, że niektórzy (i mam wrażenie, że kobiety w tym celują, choć nie lubię uogólniać) ne potrafią zachować umiaru i przyzwoitości w tego rodzaju relacjach. Nie zwierzałabym się mojemu byłemu np. z aktualnych perypetii miłosnych i nie wypłakiwala w rękaw jak najlepszej przyjaciółce. Facet, choćby i przyjaciel to facet, a nie "psiapsiółka" w spodniach.
Przychylę się tutaj do zdania BEKI
Sam nie widzę powodu, żeby aktywnie szukać tego typu kontaktu z byłymi partnerami, jeśli nie łączy mnie z nimi żadna oficjalna relacja, jak choćby zawodowa. Próbuję się wczuć w odczucia Autorki i widzę, że może się komuś zrobić zwyczajnie przykro, kiedy te kontakty z eksami czy wręcz dążenie do nich zaczynają przybierać bardziej zaawansowaną formę. Co innego sporadczyny kontakt czy jakies życzenia a co innego tego typu sytuacje o jakich mowa w wątku.
Poza tym, samoocena Autorki to jedno, ale właśnie motywy, jakie kierują jej partnerem to zupełnie coś innego. tym bardziej, jeśli te byłe mają swoich partnerów i kontakt zaczyna wykraczać poza relacje koleżeńskie. Mam akurat wiele znajomych czy koleżanek, choćby ze studiów, które mają partnerów i jakoś do głowy mi nie przyszło, żeby pierwszy się odzywać w jakiejkolwiek sprawie, jeśli nie dotyczy to czegoś oficjalnego czy ewentualnie złożenia życzeń. Nie lubię igrać z ogniem ani dawać komuś powodów do podejrzeń.Natomiast przejmowanie się lajkami czy jakąś inną publiczną aktywnością w social mediach dyskretnie przemilczę
A gdzie kończą się relacje koleżeńskie? Bo życzenia na święta czy urodziny to dla mnie nie jest relacja koleżeńska to takie bardziej grzecznościowe gesty. Natomiast spotkać się pogadać jak akurat ktoś jest w tym samym mieście to jest dla mnie relacja koleżeńska. Ja np nienawidzę takich kolegów, którzy odzywają się tylko jak czegoś chcą i na tym rozmowa się kończy. To ja mam gdzieś takie znajomości:D
28 2021-03-16 11:32:25 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-03-16 11:57:04)
Do głowy by mi nie przyszło interesować się, kogo i co lajkuje mój facet na Fb.
Mam kolegę, wprawdzie nie żadnego byłego, który ma partnerkę i dziecko. Nie zawracam mu gitary, ale od czasu do czasu się odzywamy do siebie, podtrzymujemy znajomość i widujemy się, gdy akurat jest w naszym mieście. Naturalnie i zwyczajnie. Nie nadużywamy koleżeństwa. Jego "dziewczynę" znam i lubię, ma zdrowe podejście do tej sytuacji.
Przychylę się tutaj do zdania BEKI
Natomiast przejmowanie się lajkami czy jakąś inną publiczną aktywnością w social mediach dyskretnie przemilczę
no niby tak, ale jesli ciagle lajkuje wszydtko tylko jednej laski, a przy okazji swoja ignoruje w mediach spolecznosciowych to chyba tez do konca normalne nie jest
Do głowy by mi nie przyszło interesować się, kogo i co lajkuje mój facet na Fb.
chyba nikomu. to sie samo zazwyczaj wyswietla.
Zapewne dla każdego te relacje kończą się gdzie indziej.
Być może dla Autorki leżą one dość blisko, ale zastanawia mnie bardziej sama postawa faceta, bo przynajmniej dla mnie przekracza to koleżeńskie relacje. Takie działania raczej tylko w celu podbijania swojego ego.
Jak jestem akurat w mieście i chce się z kimś spotkać, to prędzej napiszę do kogoś wolnego lub do pary, żeby nie dawać nikomu powodu do podejrzeń. Inna sprawa, że przeważnie znam też partnerów tych koleżanek, więc wtedy jest jakiś większy poziom zaufania.
Zapewne dla każdego te relacje kończą się gdzie indziej.
Być może dla Autorki leżą one dość blisko, ale zastanawia mnie bardziej sama postawa faceta, bo przynajmniej dla mnie przekracza to koleżeńskie relacje. Takie działania raczej tylko w celu podbijania swojego ego.Jak jestem akurat w mieście i chce się z kimś spotkać, to prędzej napiszę do kogoś wolnego lub do pary, żeby nie dawać nikomu powodu do podejrzeń. Inna sprawa, że przeważnie znam też partnerów tych koleżanek, więc wtedy jest jakiś większy poziom zaufania.
Aha... no ja się spotykam z ludźmi, których lubię a nie którzy są wolni ale może jestem jakaś dziwna
Aha... no ja się spotykam z ludźmi, których lubię a nie którzy są wolni ale może jestem jakaś dziwna
I like it
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Postaram się odpowiedzieć zbiorczo, w miarę możliwości.
Podsumowując, są opinie za i są opinie przeciw. Wasze zdania są podzielone.
Muszę tu wspomnieć o paru kwestiach: napisałam o swojej niskiej samoocenie, bo jestem jej świadoma. Znam Wielokropku opinie psychologów na ten temat. Przytoczone cytaty nie są mi obce. Natomiast nie mam nic z osoby, która trzyma partnera w klatce. Niczego nie zabraniam, nie ograniczam wolności. Wręcz przeciwnie, nie mam nic przeciwko czasowi spędzanemu osobno, z własnymi znajomymi, nawet jeśli są wśród nich np. koleżanki z pracy. Na Boga, wiem, że te dziewczyny mają swoje rodziny. Mam też swój rozum, że mój facet jest ze mną, a nie z nimi, więc nie widzę powodu, dla którego miałabym sobie rwać włosy z głowy z tego powodu. Z byłymi temat jest inny. Tak jak ktoś tu napisał, coś ich ze sobą kiedyś łączyło. Ale to było kiedyś. Dziś jest dziś.
Natomiast rady co niektórych tutaj, że powinnam swojego faceta zostawić, są wyrwane z jakiegokolwiek kontekstu. Celowo napisałam w pierwszym poście, że jesteśmy szczęśliwi, jest nam ze sobą bardzo dobrze. Natomiast ludzie i związki nie są idealne. Rozwiązaniem nie jest zrywanie z kolejnymi osobami. Nie robiłabym problemu z smsa na daną okazję typu urodziny, ale właśnie specjalne napisanie: "Hej, pozdrawiam z ulicy ........." i potem spotkanie z ex jest dla mnie nie fair. Najgorsze, że kiedyś mieliśmy rozmowę o tym po tym, jak jego ex wysłała mu mmsa ze zdjęciami z początku ich związku. Sprawa skończyła się tym, że mój facet przemyślał temat, przeprosił mnie i jakiś czas był spokój.
Żeby jednak nie było, to wiem też, że żadne FwB, czy potajemne zdrady nie wchodzą u niego w grę. Raczej jest to taki typ człowieka, który jest bardzo życzliwy, grzeczny i w głowie mu się nie mieści, że ktoś w jego kontaktach z ex może doszukiwać się złego.
Paradoksalnie, ja jestem zdania, że z ex powinno się tylko utrzymywać kontakt, jeśli są dzieci, a tu jest sytuacja odwrotna. Mój facet utrzymuje kontakt z byłymi oprócz byłej żony, z którą ma (dorosłe już) dzieci oraz z ostatnią dziewczyną, która wyrządziła mu wiele zła, m.in. złapał ją na zdradzie. Jak twierdzi, te pozostałe: były dla niego dobre, a on dla nich, więc nie widzi powodu, czemu miałby czasem z nimi nie zamienić słowa.
Myślałam dużo o tej sytuacji i postanowiłam co zrobię. Porozmawiam z nim na spokojnie raz jeszcze. Powiem mu jak się czuję, kiedy ciągle wplata w nasze życie ex. Poproszę, aby mnie nie informował o swoich poczynaniach typu: sms urodzinowy, czy jakikolwiek kontakt. Nie chcę też wiedzieć, że np. przejeżdżamy właśnie ulicą, na której on ma wspomnienia z którąś z byłych. Albo: przejeżdżamy właśnie obok sądu, w którym on się rozwodził z żoną... Przecież ja też mam wspomnienia z moimi byłymi, ale są one w mojej głowie. Nie muszę i nie chcę mu o tym mówić, że dane miejsce, piosenka, czy inne wspomnienie wiąże się z moim ex.
35 2021-03-16 12:03:58 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2021-03-16 12:08:34)
Temat trochę na luzie, ale gdzieś tam po cichu sobie myślę i się zastanawiam.
Poznałam niedawno faceta. Jest obcokrajowcem, konkretnie to Włochem. (...)
Może to ja jestem przewrażliwiona i boję się trafić na utrzymanka? Oprócz tego faktu pisze mi się z nim bardzo dobrze. Wydaje się być fajnym człowiekiem.
vs
Mam 34 lata i od blisko roku jestem w związku z 14lat starszym mężczyzną. Układa nam się bardzo dobrze, za 2 miesiące zamieszkamy razem. Czuję się przy nim szczęśliwa, zaopiekowana i bezpieczna. (...)
Czyli "Jak Kali kraść - to dobrze. Jak Kalemu ukraść - to źle.
extravaganza 2020-02-23 napisał/a:Temat trochę na luzie, ale gdzieś tam po cichu sobie myślę i się zastanawiam.
Poznałam niedawno faceta. Jest obcokrajowcem, konkretnie to Włochem. (...)
Może to ja jestem przewrażliwiona i boję się trafić na utrzymanka? Oprócz tego faktu pisze mi się z nim bardzo dobrze. Wydaje się być fajnym człowiekiem.vs
extravaganza 2020-03-15 napisał/a:Mam 34 lata i od blisko roku jestem w związku z 14lat starszym mężczyzną. Układa nam się bardzo dobrze, za 2 miesiące zamieszkamy razem. Czuję się przy nim szczęśliwa, zaopiekowana i bezpieczna. (...)
Czyli "Jak Kali kraść - to dobrze. Jak Kalemu ukraść - to źle.
Hm? Nie rozumiem.
Przytoczone cytaty dotyczą 2 różnych osób, więc zupełnie nie rozumiem wywlekania tu jakiegoś wcześniejszego tematu. Ten pierwszy temat jest już dawno zakończony. To epizod, który zakończył się tuż przed poznaniem obecnego partnera.
37 2021-03-16 12:14:23 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-03-16 12:15:04)
Mój były rysował autoportret z nową panią i zapytał mnie o opinię. Miał to być prezent dla niej.
Oczywiście zawsze podziwiam jego talent ale głupio mi się zrobiło, byliśmy niedługo po rozstaniu. Poradziłam mu, żeby nas oddzielił grubą kreską, bo to ani dla niej, ani dla mnie nie jest komfortowe. Zakumał Teraz o Nowej napomyka zdawkowo, a ja nie pytam, bo to nie moja sprawa.
Pisząc poprzedni post zauważyłam, że wątki dotyczą innych osób.
Dlaczego zacytowałam (nie wywlokłam)? Bo uderzyła mnie zbieżność w czasie rozterek związanych z mężczyzną z wątku sprzed roku i tym obecnym. Jak wyjaśniłaś przed chwilą, zakończyłaś znajomość z pierwszym przed spotkaniem drugiego, tego z Twych postów nie można było wywnioskować.
Pisząc poprzedni post zauważyłam, że wątki dotyczą innych osób.
Dlaczego zacytowałam (nie wywlokłam)? Bo uderzyła mnie zbieżność w czasie rozterek związanych z mężczyzną z wątku sprzed roku i tym obecnym. Jak wyjaśniłaś przed chwilą, zakończyłaś znajomość z pierwszym przed spotkaniem drugiego, tego z Twych postów nie można było wywnioskować.
Rozumiem. No to wyjaśnię: historia z Włochem to był krótki epizod. W zasadzie nigdy się nie spotkaliśmy, pisaliśmy krótki czas maile. Dlatego wtedy napisałam, że temat jest "luźny". To nie był ważny problem do omówienia, raczej luźne zapytanie. Znajomość z Włochem się zakończyła, a zaraz później poznałam mojego obecnego partnera.
Rozumiem.
Życzę dobrych decyzji.
41 2021-03-16 12:46:06 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-03-16 12:46:38)
Aha... no ja się spotykam z ludźmi, których lubię a nie którzy są wolni ale może jestem jakaś dziwna
Widzisz, jakoś zawsze zakładam, że jednak ci zajęci ludzie mają coś ważniejszego do roboty Generalnie nie lubię się narzucać, jeśli wiem, żę ktoś ma i tak więcej obowiązków na codzień. Zresztą tak czy inaczej zdarza się, że czas na spotkanie się znajdzie.
Autkorko, rozumiem Cię na pewno pod jednym względem: od takich niewinnych kontaktów często zaczynają się poważne problemy, dlatego warto drugą osobę uświadomić, że coś może nam sprawiać przykrość.
Rozumiem, żę są ludzie, którzy lubią towarzystwo, są serdeczni i otwarci, ale jednak warto mieć na uwadze uczucia swojego partnera.
42 2021-03-16 12:59:56 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-03-16 13:03:03)
Narzucanie się jest dla mnie wtedy, gdy ktoś wyraźnie daje mi do zrozumienia, że sobie nie życzy mojej obecności, a ja to ignoruję. Nie jest nim propozycja spotkania z akceptacją i uszanowaniem odmowy.
Im dłużej żyję, tym bardziej jestem przeciwna założeniom z góry.
A czym się różni owo "zakładanie z góry" od decydowania za innych w - także - ich sprawie?
44 2021-03-16 13:16:30 Ostatnio edytowany przez extravaganza (2021-03-16 16:01:31)
Sytuacja z mojego życia: jakiś czas temu, po rozstaniu z wieloletnim partenerem, próbowaliśmy utrzymywać kontakt (z jego inicjatywy). Kiedyś mi powiedział, że jego obecna dziewczyna widziała nas razem (kręcił filmik dronem, na którym byłam ja) i była zła z tego powodu. No więc przestałam się z nim kontaktować, spotykać myśląc, że po co mam ranić jego obecną dziewczynę? Co wnoszą takie kontakty poza zamieszaniem?
Dziś czasami mam tak, że pomyślę, co u tego exa słychać, czy zrealizował swoje plany. W dniu jego urodzin myślę o nim, że to dziś ma urodziny, ale nadal powstrzymuję się przed kontaktem, nie chcę zamieszania.
45 2021-03-16 13:18:19 Ostatnio edytowany przez mallwusia (2021-03-16 13:21:16)
Co Wy wogóle porównujecie? Spotkanie ze znajomymi, a spotkanie tet a tet w samochodzie, podczas delegacji, z byłym partnerem, z którym się do niedawna sypiało, to zdecydowanie dwie różne rzeczy.
Moim zdaniem autorka ma prawo czuć się zaniepokojona, ma prawo być jej przykro, poczucie wartości nie ma tu nic do rzeczy. Tak się po prostu bliskiej osobie nie robi, zwłaszcza, że autorka sygnalizowała, iż jest to dla niej problem.
krolowachlodu87 napisał/a:Aha... no ja się spotykam z ludźmi, których lubię a nie którzy są wolni ale może jestem jakaś dziwna
Widzisz, jakoś zawsze zakładam, że jednak ci zajęci ludzie mają coś ważniejszego do roboty
Generalnie nie lubię się narzucać, jeśli wiem, żę ktoś ma i tak więcej obowiązków na codzień. Zresztą tak czy inaczej zdarza się, że czas na spotkanie się znajdzie.
Autkorko, rozumiem Cię na pewno pod jednym względem: od takich niewinnych kontaktów często zaczynają się poważne problemy, dlatego warto drugą osobę uświadomić, że coś może nam sprawiać przykrość.
Rozumiem, żę są ludzie, którzy lubią towarzystwo, są serdeczni i otwarci, ale jednak warto mieć na uwadze uczucia swojego partnera.
To muszą być bardzo płytkie znajomości jeśli zamiast zapytać zakładasz że ktoś nie ma dla ciebie czasu.
A potem płacz że odkąd jestem w związku to nikt nie chce ze mną gadać a jak już się pojawi dziecko to wręcz wszyscy omijają jak trędowatą. Jak my sobie lubimy utrudniać życie tymi z tyłka wyjętymi zasadami.
Ach... typowe na tym forum: stwierdzić że masz niskie poczucie wartości i wysłać na terapię.
Twoje poczucie wartości nie ma z tym nic wspólnego. Sytuacja jest dziwna, chora i niepokojąca. Jestem pewna że w odwrotnej sytuacji Twój facet byłby zły.
Co więcej: jestem też pewna że jego ex też miały z tym problem. Oraz - jeśli Ty z nim nie będziesz - będzie miał trudność w znelezieniu kobiety która będzie akceptowała jego przyjaźnie z byłymi.
W chwili obecnej to Ty powinnaś być dla niego priorytetem. Twoje samopoczucie. Jeśli widzi że spotkania z byłymi psują Twój spokoj i Wasze relacje, a i tak nie chce ich ograniczyć to... jak myślisz, o czym to świadczy?
48 2021-03-16 13:37:19 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-03-16 13:41:08)
A czym się różni owo "zakładanie z góry" od decydowania za innych w - także - ich sprawie?
Nie rozumiem tego pytania.
Odniosłam się do słow Bagiennika, że on zakłada, że zajęci nie mają czasu, by się z nim spotkać. Przecież wcale tak być nie musi.
Ach... typowe na tym forum: stwierdzić że masz niskie poczucie wartości i wysłać na terapię.
Twoje poczucie wartości nie ma z tym nic wspólnego. Sytuacja jest dziwna, chora i niepokojąca. Jestem pewna że w odwrotnej sytuacji Twój facet byłby zły.
Co więcej: jestem też pewna że jego ex też miały z tym problem. Oraz - jeśli Ty z nim nie będziesz - będzie miał trudność w znelezieniu kobiety która będzie akceptowała jego przyjaźnie z byłymi.
W chwili obecnej to Ty powinnaś być dla niego priorytetem. Twoje samopoczucie. Jeśli widzi że spotkania z byłymi psują Twój spokoj i Wasze relacje, a i tak nie chce ich ograniczyć to... jak myślisz, o czym to świadczy?
Ahhh typowe na tym forum. Zmierzę wszystkich własną miarą bo przecież każdy ma tak samo! Przecież nie istnieją ludzie co budują związki oparte na przyjaźni. Przecież jak miłość wygaśnie to sympatia do danej osoby zawsze będzie pogrzebana razem z nią. Przecież partner jest po to żeby mnie uszczęśliwiać i akceptować jaką jestem, jak wyłażą moje wady to on ma zrobić tak żeby się schowały znowu a nie żebym musiała im stawić czoła!
Nie, nie zgadzam się. Mój partner utrzymuje kontakty z byłymi i nie przeszkadza mi to i może sobie z nimi siedzieć i gadać ile chce, może jednej udostępniać garaż a drugiej dbać o mieszkanie jak jej nie ma i mieć do niego klucze i mnie to ryra. Obie są zamężne, obie są normalne, obie mają mężów którym ani on ani ja ani sąsiad spod 5 nie przeszkadzają. Bo między ludźmi jest jeszcze cała gama innych relacji oprócz tych seksualnych.
Ależ Ty robisz dokładnie to samo - narzucasz SWOJE i przez SIEBIE akceptowane zasady, krytykując i nie rozumiejąc, że ktoś ma INACZEJ.
Pisząc poprzedni post zauważyłam, że wątki dotyczą innych osób.
Dlaczego zacytowałam (nie wywlokłam)? Bo uderzyła mnie zbieżność w czasie rozterek związanych z mężczyzną z wątku sprzed roku i tym obecnym. Jak wyjaśniłaś przed chwilą, zakończyłaś znajomość z pierwszym przed spotkaniem drugiego, tego z Twych postów nie można było wywnioskować.
Skoro tamten wątek jest z lutego 2020, a z tym obecnym jest od prawie roku, to czego nie można było wywnioskować? Już zarzuciłaś autorce podwójną moralność: "Kali...", a wystarczyło trochę pomyśleć.
Ja rozumiem że ktoś ma inaczej. Ja nie rozumiem jak można spotykać się rok z człowiekiem, który ma pod tym względem inne poglądy. Przecież chyba już wcześniej wiedziała że jej to przeszkadza więc niech nie forsuje swojego zdania i nie szuka potwierdzenia w internecie, że są ludzie podobni do niej bo to nie daje jej prawa wymagać od chłopa żeby spotykał się tylko z tymi ludźmi którzy akurat jej pasują.
53 2021-03-16 14:01:53 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-03-16 14:03:15)
Płytkie to raczej one nie są, prędzej takie jakie obu stronom odpowiadają Po jakimś czasie, kiedy rzeczywiście za każdym razem dostaje się sygnał, że "jestem zajęty/mam sporo na głowie", to raczej ciężko nagle sięwtrącać w czyjś harmonogram. Jeśli już coś takiego mam miejsce, to na pewno nie na pełnym spontanie typu: "Jestem akurat w mieście, może wyskoczymy na kawę/piwo?"
Fajnie, że masz takie luźne podejście i ogólnie to się z nim zgadzam, ale nie wszyscy są tak bardzo wyrozumiali. Choć z drugiej strony facet otwarcie o tym informuje i niczego nie ukrywa..Tytlko właśnie: to też może komuś sprawiać przykrość, takie obnoszenie się ze znajomościami z eks..
Ja rozumiem że ktoś ma inaczej. Ja nie rozumiem jak można spotykać się rok z człowiekiem, który ma pod tym względem inne poglądy. Przecież chyba już wcześniej wiedziała że jej to przeszkadza więc niech nie forsuje swojego zdania i nie szuka potwierdzenia w internecie, że są ludzie podobni do niej bo to nie daje jej prawa wymagać od chłopa żeby spotykał się tylko z tymi ludźmi którzy akurat jej pasują.
rozumiem, że facet miał to napisane na czole?
Takie rzeczy wychodzą w trakcie poznawania się, a problem nie dotyczy spotykania się z kimkolwiek, ale wprowadzania swoich ex w nowy związek.
Co obchodzi nowego partnera, że na tej ulicy przeżył coś z byłą ?? To nie ma nic wspólnego z koleżeńską troską, wzajemną pomocą itd.
Znam małżeństwo, które w trójkę spędzało wakacje. OBOJGU to pasowało.
55 2021-03-16 14:18:34 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-03-16 14:34:39)
Bagiennik, rozumiem, o czym mówisz, bo jak ktoś ciągle odmawia i nie ma czasu, to ileż można? Ale bywa i tak że nawet nie pytamy, a okazuje się, ze właśnie ta osoba ma na spotkanie czas i chęci. Ja tak kiedyś w pracy nie chciałam się narzucać i pchać nieproszona, a potem się okazało, że zostałam uznana za sobka i odludka
Ogólny wniosek mam taki, że jednak trzeba rozmawiać i mówić o swoich oczekiwaniach (oj, trudne to bywa) i albo jakoś te problemy rozwiązujemy, albo jeśli są nie do przeskoczenia, rezygnujemy z relacji.
Ja cenię zaufanie i pion moralny, który nie wynika z kontrolowania przez drugą osobę. Gdyby mi ktoś zabraniał być sobą, nie czułabym się dobrze. Pilnuję się sama.
Uważam, że nie wszystko wypada w relacji między osobami różnej płci, potrzebne są granice i rozsądny dystans.
Nie udawałam, że nie słyszę, gdy dowiedziałam się, że koleżanka zaczęła zdrobniale przemawiać do mojego męża i proponować mu wyjście na łyżwy. Mąż sam mi ten SMS przeczytał. W odpowiedzi równie czule i zdrobniale spytałam koleżankę, czy ma dobrze w głowie.
No cóż, wygłupiła się, nie wyczuła granic. Potem była koleżanką jeszcze długo, głupich akcji nie ponawiała, choć bywała w naszym domu. Zerwałam z nią w końcu z zupełnie innych powodów.
Ale do brzegu, bo chyba "trochę" odbiegłam...
Autorki facet może nie wyczuwa, że jej jego zachowanie nie odpowiada. Mnie trudno uznać, że pewne zasady nie dla wszystkich są oczywiste, ale tak jest i warto, żeby znał jej stanowisko.
BEKOśmiechu, dziękuję za poświęcony mi czas. Wbrew Twej sugestii, myślę i pomyślałam.
A co do wnioskowania... .
Przejrzyj aktualny wątek. Ile tu różnych wniosków dotyczących opisanej przez autorkę sytuacji.
57 2021-03-16 14:43:26 Ostatnio edytowany przez krolowachlodu87 (2021-03-16 14:53:04)
krolowachlodu87 napisał/a:Ja rozumiem że ktoś ma inaczej. Ja nie rozumiem jak można spotykać się rok z człowiekiem, który ma pod tym względem inne poglądy. Przecież chyba już wcześniej wiedziała że jej to przeszkadza więc niech nie forsuje swojego zdania i nie szuka potwierdzenia w internecie, że są ludzie podobni do niej bo to nie daje jej prawa wymagać od chłopa żeby spotykał się tylko z tymi ludźmi którzy akurat jej pasują.
rozumiem, że facet miał to napisane na czole?
Takie rzeczy wychodzą w trakcie poznawania się, a problem nie dotyczy spotykania się z kimkolwiek, ale wprowadzania swoich ex w nowy związek.
Co obchodzi nowego partnera, że na tej ulicy przeżył coś z byłą ?? To nie ma nic wspólnego z koleżeńską troską, wzajemną pomocą itd.
Znam małżeństwo, które w trójkę spędzało wakacje. OBOJGU to pasowało.
Ex nie ex ja nie rozróżniam, jak wspominałam - lubię kogoś to spędzam z nim czas albo staram się podtrzymywać kontakt poprzez wiadomości i nie potrzebuję do tego urodzin czy świąt aby napisać.
Ale przyznam ci rację - jak przez pół roku nie kontaktował się z żadną byłą a potem mu się nagle odkleiło że mu się ex dziewczyny przypomniały to autorka może mieć z tym problem. Jeśli jest inaczej to sorry ale niech sama sobie radzi ze sobą a nie mówi innym jak mają żyć i z kim rozmawiać bo 3 koleżanki i 5 osób z internetów mają tak samo jak ona i tak ma być.
bagienni_k, ja nie wiem, nie wymagam od nikogo aby mówił tylko to co mi się podoba, jeżeli akurat teraz w głowie ma coś innego. Jeżeli chłopakowi sie przypomni że tu był z ex 5 lat tem to czemu tego ma nie mówić na głos? Jak ktoś jest smutny a ja mam dobry humor to ma sie nie odzywać ze swoimi problemami bo mi popsuje nastrój?
58 2021-03-16 15:06:13 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-03-16 15:19:19)
Piegus Widzisz, ja z początku tez zakładałem, że ludzie mają czas dla starych znajomych, poza swoimi codziennymi zajęciami. Uważałem, że to normalne. Potem się okazało, że jednak nie do końca i teraz trzymam raczej z tymi bardziej zaufanymi i otwartymi
Z jednej strony rozumiem kogoś, kto po prostu jest otwarty na ludzi i chce utrzymywać konatkt z jak największą liczbą osób, niezależnie od płci. Z drugiejh zaś rozumiem obway Autorki czy bardziej jej odczucia, kiedy mówi wprost, że jej to nie pasuje. Celowe i umyślne spotykanie się z byłymi partnerami może komuś dać do myślenia, nawet jak ta osoba się z tym nie kryje, przez co uważa, że nie ma powodu do niepokoju, bo przecież jest szczery/a. W takich historiach brakuje, jak zwykle, wyważenia, bo albo mówi się o zamknięciu partnera w klatce albo od razu o podejrzeniu romansu przy jakimkolwiek kontakcie z płcią przeciwną.
królowa - myślę, że za bardzo odbiegamy od głównego tematu, bo Autorce chodzi raczej o tę rozmowę w aucie:facet sam zadzwonił do byłej i zaproponował spotkanie, do tego jeszcze w sytuacji sam na sam.
To trochę inna sprawa.
Piegus Widzisz, ja z początku tez zakładałem, że ludzie mają czas dla starych znajomych, poza swoimi codziennymi zajęciami. Uważałem, że to normalne. Potem się okazało, że jednak nie do końca i teraz trzymam raczej z tymi bardziej zaufanymi i otwartymi
Z jednej strony rozumiem kogoś, kto po prostu jest otwarty na ludzi i chce utrzymywać konatkt z jak największą liczbą osób, niezależnie od płci. Z drugiejh zaś rozumiem obway Autorki czy bardziej jej odczucia, kiedy mówi wprost, że jej to nie pasuje. Celowe i umyślne spotykanie się z byłymi partnerami może komuś dać do myślenia, nawet jak ta osoba się z tym nie kryje, przez co uważa, że nie ma powodu do niepokoju, bo przecież jest szczery/a. W takich historiach brakuje, jak zwykle, wyważenia, bo albo mówi się o zamknięciu partnera w klatce albo od razu o podejrzeniu romansu przy jakimkolwiek kontakcie z płcią przeciwną.królowa - myślę, że za bardzo odbiegamy od głównego tematu, bo Autorce chodzi raczej o tę rozmowę w aucie:facet sam zadzwonił do byłej i zaproponował spotkanie, do tego jeszcze w sytuacji sam na sam.
To trochę inna sprawa.
wybacz ale moja wyobraźnia tego po prostu nie bierze - znasz się z kimś jak łyse konie, jesteś z tą osobą w jednym mieście i nie spotkasz się pogadać bo nie macie z kogo zrobić przyzwoitki aby z wami siedziała i słuchała o starych czasach?:D
A co jeśli nie miała tyle czasu żeby organizować spotkanie ze znajomymi przy kawie? Co jeśli miała 30 minut więc najlepiej było pogadać chociaż chwile w aucie? To już nie można bo to ex?
Gorzej jakby zaprosił ją do pokoju
60 2021-03-16 15:39:52 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-03-16 15:41:19)
Sytuacje są przeróżne, jak widać. Można to sobie zawsze wyjaśnić, nie warto widzieć wszystkiego w czarnych barwach
bagienni_k napisał/a:Piegus Widzisz, ja z początku tez zakładałem, że ludzie mają czas dla starych znajomych, poza swoimi codziennymi zajęciami. Uważałem, że to normalne. Potem się okazało, że jednak nie do końca i teraz trzymam raczej z tymi bardziej zaufanymi i otwartymi
Z jednej strony rozumiem kogoś, kto po prostu jest otwarty na ludzi i chce utrzymywać konatkt z jak największą liczbą osób, niezależnie od płci. Z drugiejh zaś rozumiem obway Autorki czy bardziej jej odczucia, kiedy mówi wprost, że jej to nie pasuje. Celowe i umyślne spotykanie się z byłymi partnerami może komuś dać do myślenia, nawet jak ta osoba się z tym nie kryje, przez co uważa, że nie ma powodu do niepokoju, bo przecież jest szczery/a. W takich historiach brakuje, jak zwykle, wyważenia, bo albo mówi się o zamknięciu partnera w klatce albo od razu o podejrzeniu romansu przy jakimkolwiek kontakcie z płcią przeciwną.królowa - myślę, że za bardzo odbiegamy od głównego tematu, bo Autorce chodzi raczej o tę rozmowę w aucie:facet sam zadzwonił do byłej i zaproponował spotkanie, do tego jeszcze w sytuacji sam na sam.
To trochę inna sprawa.wybacz ale moja wyobraźnia tego po prostu nie bierze - znasz się z kimś jak łyse konie, jesteś z tą osobą w jednym mieście i nie spotkasz się pogadać bo nie macie z kogo zrobić przyzwoitki aby z wami siedziała i słuchała o starych czasach?:D
A co jeśli nie miała tyle czasu żeby organizować spotkanie ze znajomymi przy kawie? Co jeśli miała 30 minut więc najlepiej było pogadać chociaż chwile w aucie? To już nie można bo to ex?Gorzej jakby zaprosił ją do pokoju
Tylko że ex to nie jest zwyczajna stara znajoma. To jest osoba, z którą kiedyś dzieliło się codzienność, intymność, plany na przyszłość. A teraz to miejsce zajęła inna osoba. Z jakiegoś powodu związek z ex się rozpadł, wiec po co dalej zabiegać o kontakt? Jak ma do niej jakiś sentyment, to niech go sobie ma gdzieś tam w głowie, ale swój czas i zaangażowanie zdecydowanie bardziej powinien oddawać obecnej partnerce.
Ja rozumiem że ktoś ma inaczej. Ja nie rozumiem jak można spotykać się rok z człowiekiem, który ma pod tym względem inne poglądy. Przecież chyba już wcześniej wiedziała że jej to przeszkadza więc niech nie forsuje swojego zdania i nie szuka potwierdzenia w internecie, że są ludzie podobni do niej bo to nie daje jej prawa wymagać od chłopa żeby spotykał się tylko z tymi ludźmi którzy akurat jej pasują.
Blisko rok związku to czas, w którym się poznajemy. Wspomniane historie (z byłymi) pojawiały się na przestrzeni ostatniego roku w różnym czasie. W momencie, w którym się poznajemy, wychodzą takie aspekty. Zdaję sobie sprawę, że zwłaszcza teraz, kiedy mamy ze sobą zamieszkać, będą wychodziły różne sytuacje, różnice między nami. Nie chodzi tu o forsowanie mojego zdania, a jedynie o fakt, że mnie jego postępowanie w tym konkretnym temacie rani. Nie będę udawać, że to po mnie spływa, że siedzimy razem, a uparcie dzwoni jego była "z problemem". Od tego ma swojego faceta, żeby przegadać temat, że jej się nie układa w związku lub że kupuje mieszkanie. Co mnie to interesuje? Co to wnosi do mojego życia poza tym, że mi miesza w związku? Miesza w tym sensie, bo mój facet pożytkuje swoją energię na ex.
wybacz ale moja wyobraźnia tego po prostu nie bierze - znasz się z kimś jak łyse konie, jesteś z tą osobą w jednym mieście i nie spotkasz się pogadać bo nie macie z kogo zrobić przyzwoitki aby z wami siedziała i słuchała o starych czasach?:D
A co jeśli nie miała tyle czasu żeby organizować spotkanie ze znajomymi przy kawie? Co jeśli miała 30 minut więc najlepiej było pogadać chociaż chwile w aucie? To już nie można bo to ex?Gorzej jakby zaprosił ją do pokoju
Jeśli chodzi o spotkania, to akurat wzdecydowanie wolę takie wcześniej zaplnanować. Zadzwonić, zapytać i zaproponować spotkanie, najlepiej z partnerem, bo akurat większość z nich znam. Nie przepadam za bardzo za hurra spontanem.
Pewnie fakt, że była to właśnie jego ex a nie jakaś losowa dziewczyna czy koleżanka dodatkowo komplikuje sprawę.
64 2021-03-16 16:13:33 Ostatnio edytowany przez extravaganza (2021-03-16 16:15:39)
bagienni_k napisał/a:Piegus Widzisz, ja z początku tez zakładałem, że ludzie mają czas dla starych znajomych, poza swoimi codziennymi zajęciami. Uważałem, że to normalne. Potem się okazało, że jednak nie do końca i teraz trzymam raczej z tymi bardziej zaufanymi i otwartymi
Z jednej strony rozumiem kogoś, kto po prostu jest otwarty na ludzi i chce utrzymywać konatkt z jak największą liczbą osób, niezależnie od płci. Z drugiejh zaś rozumiem obway Autorki czy bardziej jej odczucia, kiedy mówi wprost, że jej to nie pasuje. Celowe i umyślne spotykanie się z byłymi partnerami może komuś dać do myślenia, nawet jak ta osoba się z tym nie kryje, przez co uważa, że nie ma powodu do niepokoju, bo przecież jest szczery/a. W takich historiach brakuje, jak zwykle, wyważenia, bo albo mówi się o zamknięciu partnera w klatce albo od razu o podejrzeniu romansu przy jakimkolwiek kontakcie z płcią przeciwną.królowa - myślę, że za bardzo odbiegamy od głównego tematu, bo Autorce chodzi raczej o tę rozmowę w aucie:facet sam zadzwonił do byłej i zaproponował spotkanie, do tego jeszcze w sytuacji sam na sam.
To trochę inna sprawa.wybacz ale moja wyobraźnia tego po prostu nie bierze - znasz się z kimś jak łyse konie, jesteś z tą osobą w jednym mieście i nie spotkasz się pogadać bo nie macie z kogo zrobić przyzwoitki aby z wami siedziała i słuchała o starych czasach?:D
A co jeśli nie miała tyle czasu żeby organizować spotkanie ze znajomymi przy kawie? Co jeśli miała 30 minut więc najlepiej było pogadać chociaż chwile w aucie? To już nie można bo to ex?Gorzej jakby zaprosił ją do pokoju
Akurat ta konkretna sytuacja wynikała z tego, że jest pandemia i nie mogli ot tak po prostu pójść na kawę do kawiarni. A że był już wieczór, bo szkolenie kończyło się wieczorem, to woleli pogadać chwilę w samochodzie niż właśnie np. pójść do hotelu, bo przecież jak by to wyglądało?
I tak, chodzi konkretnie o to, że to nie jest jakaś tam zwykła znajoma, którą spotkało się na ulicy. To kobieta, z którą sypiał, był w związku, miał do niej uczucia, wiązał z nią plany i z premedytacją do niej zadzwonił, że jest tu i tu, a nie spotkał ją przypadkiem i zamienili parę słów.
miał... jakby miał dalej to nie byłby z tobą. Przynajmniej zakładam że większość ludzi jednak wie czego chce i od kogo. Jeżeli ja twierdzę że nie żywię do kogoś romantycznych uczuć na dzień dzisiejszy to znaczy że nie żywię. A jeżeli ktoś twierdzi że wie lepiej niż ja po co się z daną osobą spotykam to ja już nic na to nie poradzę.
Jeżeli dzwoni do niego była z problemem to zostajesz odstawiona na boczny tor czy jednak problemy byłych i innych koleżanek rozwiązuje w czasie własnym?