Hej właściwie nie wiem jak zacząć nigdy nie korzystałam z takiego forum ale powoli mam dość. Kilka słów o mnie które bardziej zobrazują mój problem z partnerem. Mam 23 lata i dużo przeszłam jeśli chodzi o chłopaków, wiecie albo i nie to Dery tego typu rzeczy w realu nie mogłam nikogo poznać bo znajomi się porozjeżdżali na studia i nie miałam za bardzo ochoty wychodzić na miasto sama. Będąc z moim uwxzesnym chłopakiem poszliśmy do jego przyjaciółki do domu i tam zobaczyłam mojego teraźniejszego partnera powiedzmy że to będzie B. Skądś go kojarzyłam ale nie wiedziałam skąd. Był miły wieczór graliśmy w państwa miasta i gadaliśmy o wszystkim, nie dało się nie zauważyć że partnerka B jest mało inteligentna osoba mało wie do szkoły to chyba chodziła jak była zamknięta no ale cóż każdy ma swój gust. Potem doszliśmy razem do wniosku że zny się przez mojego brata który chodził do równoległej klasy z B. No i się zaczęły wspominki tamtych czasów rozmowa była naprawdę przyjemna. Wieczór się skończył a ja nie mogłam zapomnieć B mimo że byłam z tamtym chłopakiem. Zaczęłam podejrzewać mojego chłopaka że zdradzał mnie ze swoją przyjaciółka, ale nie miałam pewności. Zerwałam z nim i koniec. Po kilku miesiącach odezwał się do mnie B chciał się spotkać na piwo ja mieszkałam sama stwierdziłam czemu nie wciąż mi się podobał odkąd go zobaczyłam jak byłam z tamtym pacanem. No i się potoczyło załatwił mi pracę w swojej firmie spotykaliśmy się codziennie, randki w parku trampolin, w kawiarni, potem u niego. Później ja miałam grypę to on przebywał u mnie. I jakoś tak się stało że po 3 miesiącach bycia razem rozmawialiśmy o wspólnym zamieszkaniu... Jednak nie wzięłam pod uwagę tego jak trudno będzie mi wygrać z jego przyzwyczajeniem do gier ma grę w której ma znajomych rozmawia z nimi nawet jak grają w coś innego niż w ich grę. Zawsze piątek i sobota o godzinie 20 do mniej więcej 22 bo czasem się przedłużało on musiał grać w grę bo mieli misję i to jest symulator wojska i nie może opuścić gry chyba że wcześniej da znać że go nie bd i przez jakąś stronę złoży usprawiedliwienie. Jak spotykaliśmy tak o, to nie przeszkadzało mi to. Jak zamieszkaliśmy razem to dopiero teraz zastanawiam się co jest ważniejsze ja czy gry. Opowiem wam parę sytuacji bo może ja już jestem po prostu przewrażliwiona.
1. Ja szlam na wyrwanie zębów 3 na raz jechałam do innego miasta żeby na kasę chorych on czeka po pracy pod klatka bo nie miał kluczy zamiast mnie przytulić bo widział w jakim jestem stanie to pierwsze co zrobił po przyjściu do mieszkania to rozebrał tylko buty i kurtkę i poszedł włączyć kompa bo miał prowadzić jakieś szkolenie w grze. Widział że położyłam się na łóżko nie rozebrana z kurtki z butów i jak trochę mi przeszedł ból po przebolowych poszłam do łazienki patrzę a on już gada i gra nawet mnie nie przytulił nic jakby mnie w ogóle nie było. Mamy psa który ciągle mi wchodzi do łazienki jak się kąpię poszłam żeby mu dać psa na kolana żeby go przytrzymał bo ja chce wziąć kąpiel i mówię mu ze żadnego przytulenia ani pocałuj mnie w dupe tylko gra odrazu a on że chciał to zrobić później, ja mówię że kiedy później wie dobrze ze boli jak cholera a on poszedł na kompa a on na to że no właśnie też niby dlatego nie chciał dlatego że mnie boli no dla mnie to nielogiczne ale ok.
2. Bolały mnie zeby jeszcze nie wiedziałam od czego siędze płaczę z bólu a on wyszedł na siłownię bo nie może przepuścić treningu mimo że nie chodził na nią regularnie, przyjechała moja przyjaciółka posiedzieć że mną aż on wróci z siłowni. Wrócił i poszedł odrazu na kompa myślałam że mnie szlak jasny trafi bo nawet nie przyszedł i się nie przywitał.
3.probowalam z nim na temat to, mawiać co czuje jak gra jest ważniejsza ode mnie ustaliliśmy że jak na następny dzień idzie do pracy to po pracy może grać 2,5 h i ewentualnie jak gr w grę której nie można spauzowac to może się przedłużyć o 15 min. W weekend albo jak ma wolny następny dzień może grać 3,5 h. Zaczęło się przedłużać o 30 min o godzinę aż znowu przesadził bo 2 h się przedłużyło grał 6 h no myślałam że nie wiem co mu zrobię po co te ustalenia na koniec usłyszałam że to ja to ustaliłam a on się próbował dostosować.
Czy to ja jestem przewrażliwiona no jeśli coś dla niego jest ważne on coś musi zrobić wyjść gdzieś to nie ma problemu żeby się albo spóźnił na obowiązkowa misję albo nie grał wcale a jak ja chce z nim iść na spacer albo jak jesteśmy na spacerze w lesie z psem to odlicza minuty bo on musi wejść w misję
Proszę was pomóżcie ja nie wiem jak mam wygrać ta walkę z grami już nie wiem co zrobić tym wszystkim on uważa jak mieszkamy razem to jesteśmy ciągle razem a to nie prawda bo przecież wstajemy, 8 h w pracy przychodzimy obejrzymy coś razem na czas gy jemy kolację i on potem idzie na kompa nie kochaliśmy się już chyba z miesiąc nie wiem czy jemu dalej na mnie zależy czy już jest przyzwyczajony ze tak jest i no cóż codzienność czy ja już go nie pociągam tylko bardziej gry są i teresjjace próbowałam sexy bielizny nic nie dało. Zrobić obiad zawieźć mu do pracy nic pomóżcie co mam robić??
1 2021-03-16 14:02:47 Ostatnio edytowany przez Luna_da_da (2021-03-16 14:06:36)
Postawił grę na piedestale, wyżej od Ciebie. Nie wygrasz tej walki, kiedy on nie widzi problemu i nie chce szczerze się zmienić. Mam wrażenie, że to odliczanie minut do gry i olewanie przede wszystkim Ciebie i wszystkiego byle tylko usiąść do kompa i grać jest bardzo niepokojące, może jest uzależniony? Albo po prostu nie zależy mu na tobie tak jak na grach.
Myślę, że rozwiązania typu "grasz tyle i tyle wtedy i wtedy" z jakimś doliczaniem minut są słabe. Kojarzą mi się z kontrolą rodzica nad dzieckiem a nie byciem w związku i szanowaniem swoich potrzeb.
Ja bym nie chciała być w związku, gdzie gra jest ważniejsza i po poważnej rozmowie bez realnych efektów bym po prostu odpuściła, bo to taka walka z wiatrakami, żebranie o uwagę i szarpanie się. A po co? Nie jestem mamą żeby go wychowywać, mogę powiedzieć raz, dwa góra o swoich odczuciach i tyle. Jak nie ma poukładane w głowie, to raczej tego magicznie nie zmienisz.
I mam partnera, który gra, dużo gra, nawet razem gramy, ale nie wyobrażam sobie, że mnie olewa kiedy go potrzebuję, bo musi grać, albo że jestem niżej niż to hobby w hierarchii czy też że zaniedbuje przez to normalne życie. Więc wszystko się da, ale z głową.
Współczuję, mój brat ma to samo. W czasie studiów mieszkałem u niego na weekendy. Potrafił o 3 w nocy wstawać i grać bo wtedy miał misje czy tam coś. Jest tak do dziś, kiedy przychodzę do niego pogadać, bo nie widujemy się często, zazwyczaj siedzi przez kompem ze słuchawkami na uszach, niby mnie słucha ale tak naprawdę tylko kiwa głową. Chyba to silniejsze niż wóda w niektórych przypadkach także powodzenia. Partnerka mojego brata chyba się z tym pogodziła, chociaż nie raz byłem świadkiem kłótni o to.
Ja troche nie rozumiem. Traktujesz go jak dziecko, wyliczasz mu czas na granie, ustalasz, ze tu moze 2h, a tu 2.5?
Bez sensu. Nie podoba Ci sie to sie z nim rozstan i bedziecie oboje mieli swiety spokoj.
5 2021-03-16 15:36:53 Ostatnio edytowany przez chloe2 (2021-03-16 15:37:27)
Dopóki ktoś nie zawala obowiązków i życia, nie widzę w tym nic złego. Jednino grają inni oglądają seriale, każdy ma swój sposób na spędzanie wolnego czasu. Nie można też wszystkiego wiecznie robić razem każdy powinien nauczyć się spędzać czas sam ze sobą, dopiero później z tą drugą osobą.
Odejdź od niego bo nigdy nie będziesz dziewczyno najważniejsza. Przykre - ale on jest nałogowcem. Nie porzuci tego dla Ciebie ani pewnie dla żadnej innej. Nie nadają się takie typy do związków po prostu. Znajdź kogoś bez podobnego problemu. Jeszcze takowi istnieją.
Boże ja to kompletnie nie rozumiem - czy on jest do ciebie przyspawany? Czy jakby na przyklad zamiasty grac to pracowałby (w sensie naprawial rower albo samochod albo cokolwiek innego) albo ogladał seriale albo spdzał czas na siłowni to tez byś mu to wyliczała?
Czy dał ci znać ze nie zalezy mu na tobie czy tylko wywnioskowałas z tego ze zamiast ogladac z toba serial on gra ? Czy ty w tym czasie nie mozesz sie zajać jakimis swoimi zainteresowaniami ? Czy musicie kazdy wieczor spedzać razem na patrzeniu się na siebie?
Tak, jak ktos napisal wczesniej - jesli ci sie nie podoba to odejdz od niego.
A propos tych przykładów to ludzie są rózni- ja na przyklad bym nie chciala zeby ktos mnie przytlulal jak mnie cos boli. W ogóle wtedy nie lubie jak ktokolwiek mnie dotyka, wole ten bol sama z soba znosci. A jak jego cos boli to on tez wymaga od ciebie zebys go przytulal? Czy nawet nie wiesz ze go cos boli bo o tym nie mówi ?
A może ty też byś sie zainteresowała tymi gierkami i podpytała go o to w co gra i co oni tam robia? Ze może niech ciebie też poduczy i mogłabyś od czasu do czasu grac z nim ?
Moj partner jest pracoholikiem - on po porostu uwielbia cos wiecznie robic, z nudów remonty robi - wiec ja zeby spedzic z nim czas sama siebie anagazuje do roboty z nim i sie pytam, że może coś pomoge, zazwyczaj zawsze coś dla mnie znajdzie i tak sobie razem spedzamy czas - czasami nawet wiele nie gadamy po prostu robimy cos razem. Innego dnia on sobie robi co tam chce a ja swoje rzeczy ogarniam albo leże i ogladam serial i nikt do nikogo o nic nie ma pretensji. Przecież nie będe mu wyliczać czasu ze dzisiaj to może okno malować tylko do 22 bo potem musimy cos zrobic razem.
Autorko- ktoś z użytkowników napisał, że akurat on by nie chciał być przytulany, ale co z tego? Jeśli ty akurat masz potrzebę być przytulaną i wspieraną w taki a nie inny sposób po np. dentyście, to pamiętaj, że nie ma w tym nic złego- to twoje indywidualne potrzeby i nie jest istotne, że ktoś tak nie ma. Bo on to on, a ty to ty. Nawet jeśli Twój partner tego nie potrzebuje- to jest on, dalej nie ma nic złego w tym, że ty potrzebujesz. Już nazywałaś te potrzeby, tak? I nic? Woli gry od seksu? Miesiąc bez seksu? Współczuję.
Wiesz, ja w ogóle nie byłabym z gościem który gra w gry. Mam alergię na gry i marnowanie czasu w taki sposób. Nie tylko dlatego, że znam wiele związków, które się przez gry rozpadły, ale dla mnie nic nie jest tak kastrujące jak gry. Czułabym, że mam do czynienia z chłopcem, który zamiast zajmować się życiem woli robić jakieś pierdoły i mam do takiego podejścia prawo. I o ile sama nie jestem atencyjna i uwielbiam spędzać sama czas, a mój partner nie dość, że dużo pracuje to jeszcze ma pasję i rzeźbi w metalu, tak w ogóle mi to nie przeszkadza, może sobie dłubać godzinami i chwalić efektami. Zauważyłam, że dziewczyny w ogóle często negatywnie reagują na gry i to z różnych powodów. Więc nie dziwię sie Tobie. Tym bardziej jak woli gry od seksu.
Ale cóż, albo akceptujesz, że gra albo rozstajecie się, skoro uważasz, że gry ważniejsze, a rozmowy były już podejmowane i nic.
Autorko- ktoś z użytkowników napisał, że akurat on by nie chciał być przytulany, ale co z tego? Jeśli ty akurat masz potrzebę być przytulaną i wspieraną w taki a nie inny sposób po np. dentyście, to pamiętaj, że nie ma w tym nic złego- to twoje indywidualne potrzeby i nie jest istotne, że ktoś tak nie ma. Bo on to on, a ty to ty. Nawet jeśli Twój partner tego nie potrzebuje- to jest on, dalej nie ma nic złego w tym, że ty potrzebujesz.
Napisałam to, żeby pokazać że każdy ma inne potrzeby i każdy reaguje inaczej - nie napisałam, żę ma się nie przytulać jeśli akurat ma taka potrzebę - tylko trzeba sobie zdać sprawę z tego, że jeśli ona ma taka potrzebę, a on na przykład tego nie rozumie, to może trzeba mu powiedzieć - słuchaj, przytul mnie bo teraz tego akurat potrzebuje- a nie czekać aż on sam wyjdzie z inicjatywą. Autorka czekała i doprowadziło to do kolejnej, niepotrzebnej kłótni. Chciałam też pokazać że nie każdy wpadnie na taki pomysł bo na przykład sam nie chciałyby być przytulany w tym momencie.
Wszystko jest kwestią dogadania się i komunikacji. I tak on to on a ty to ty. Każdy ma inne potrzeby co nie znaczy ze nie maja ich wzajemnie respektować, ale czasami trzeba też o nich wspomnieć bo nikt z nas nie jest jasnowidzem.
10 2021-03-17 07:16:27 Ostatnio edytowany przez Ein (2021-03-17 07:17:36)
Można sobie samemu zorganizować swój wolny czas, partner nie musi lubić przytulanek itd.
A z seksem co? Wibrator ma sobie załatwić bo chłopak nie chce?
Autorka ma 23 lata, jest w związku i ma seks raz na miesiąc. To nie jest normalne.
No tak... Pracuje np. do 17, po pracy jedzonko i prysznic czyli jest 20, później 2-3h na kompie i spać bo jutro znowu do pracy. Fakt, nie ma czasu na seks.
Jak tak to wygląda to tylko współczuć autorce...
11 2021-03-17 09:23:34 Ostatnio edytowany przez R_ita (2021-03-17 10:31:14)
R_ita napisał/a:Autorko- ktoś z użytkowników napisał, że akurat on by nie chciał być przytulany, ale co z tego? Jeśli ty akurat masz potrzebę być przytulaną i wspieraną w taki a nie inny sposób po np. dentyście, to pamiętaj, że nie ma w tym nic złego- to twoje indywidualne potrzeby i nie jest istotne, że ktoś tak nie ma. Bo on to on, a ty to ty. Nawet jeśli Twój partner tego nie potrzebuje- to jest on, dalej nie ma nic złego w tym, że ty potrzebujesz.
Napisałam to, żeby pokazać że każdy ma inne potrzeby i każdy reaguje inaczej - nie napisałam, żę ma się nie przytulać jeśli akurat ma taka potrzebę - tylko trzeba sobie zdać sprawę z tego, że jeśli ona ma taka potrzebę, a on na przykład tego nie rozumie, to może trzeba mu powiedzieć - słuchaj, przytul mnie bo teraz tego akurat potrzebuje- a nie czekać aż on sam wyjdzie z inicjatywą. Autorka czekała i doprowadziło to do kolejnej, niepotrzebnej kłótni. Chciałam też pokazać że nie każdy wpadnie na taki pomysł bo na przykład sam nie chciałyby być przytulany w tym momencie.
Wszystko jest kwestią dogadania się i komunikacji. I tak on to on a ty to ty. Każdy ma inne potrzeby co nie znaczy ze nie maja ich wzajemnie respektować, ale czasami trzeba też o nich wspomnieć bo nikt z nas nie jest jasnowidzem.
Wiem, wiem, domyślam się, że o to Tobie chodziło. Jednak u nich jakieś tam rozmowy były, no bo spójrz, napisała, że "probowalam z nim na temat to, mawiać co czuje jak gra jest ważniejsza ode mnie ustaliliśmy że jak na następny dzień idzie do pracy to po pracy może grać 2,5 h i ewentualnie jak gr w grę której nie można spauzowac to może się przedłużyć o 15 min. W weekend albo jak ma wolny następny dzień może grać 3,5 h. Zaczęło się przedłużać o 30 min o godzinę aż znowu przesadził bo 2 h się przedłużyło grał 6 h no myślałam że nie wiem co mu zrobię po co te ustalenia na koniec usłyszałam że to ja to ustaliłam a on się próbował dostosować.
Więc coś tam uzgadniali, coś tam rozmawiali. Może zabrakło umiejętności, może konsekwencji. Ale jakieś tam kroki już poczynała.
W sumie to moja koleżanka rzuciła gościa przez gry. Ale z pewnością, że w wystarczająco jasny sposób komunikowała odpowiednie rzeczy, były rozmowy i ustalenia, nie wywiązywał się. Jak drugi miesiąc z rzędu zasypiała sama mimo, że ustalili 3 wieczory w tygodniu, gdzie pójdą spać razem i się poprzytulają, a resztę może grać, a na każdy obowiązek w domu wzdychał, no bo "gra" to go w końcu spakowała. Przecież i tak żyła jak z lokatorem i sama. I to nie jest kwestia, że nie umiała sama sobie zorganizować czasu, no ale do cholery, po coś w tym związku ludzie są. I to może nie pasować. Ja jestem np. aktywna (bylam), maszerowanie, rowery, kajaki, zwiedzanie. Wizja Pana, dla którego idealna sobota to ta przed kompem w wirtualnym świecie, albo na kanapie przed tv... no nie. I nie ma to nic wspólnego z nieumiejętnością planowania własnego czasu... no i ten seks raz na miesiąc u autorki. Super życie dla 23latki i super widoki na przyszłość.
Rozumiem Cię Autorko. Ja bym nie liczyła, że go zmienię. Są ludzie, którzy grają od dzieciństwa i gry to dla nich coś ważnego.
Szczerze to ja bym spasowała. Ja mam alergię na gry i siedzenie przed tv. Fajnie byłoby mieć podobny sposób spędzania wolnego czasu bo wtedy można coś robić wspólnie. Bez tego zostaje mieszkanie razem i obowiązki :-/