Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :( - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 114 z 114 ]

66 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2021-02-28 14:37:11)

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

Za każdym razem, gdy czytam/słyszę o tym, jak niektórzy dążą do poznania wszelkich szczegółów zdrady, upewnienia się, że nie doszło czy doszło do zdrady fizycznej, jak przez długi czas drążą temat, otwieram oczy ze zdumienia. Po co, na własne życzenie, dokopywać sobie? Wiadomość o skoku w bok partnera przyniosła za mało wrażeń? Były za mało bolesne?

Jean Paul Sartre napisał/a:

Ważnie jest nie to, co ze mną zrobiono, ale to, co ja sam zrobiłem z tym, co mnie zrobiono.

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez Mimimi123 (2021-02-28 15:11:25)

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

Ela, milo, ze wrocilas. Ja nie sugeruje sie w moich decyzjach czyjmis radami, bo wiadomo, ze decyzje musze podjac sama i bedzie tylko moja. Ale chetnie czytam czyjes sugestie, zeby popatrzec na temat i innej strony.
Wielokropek, mysle ze chodzi tu o ustalenie granic, ktore zostaly przekroczone. Dla mnie, jesli zdradzilby mnie fizycznie, nie byloby dla mnie szans na zadna szanse. A tak, umiem sobie wytlumaczyc, ze przynajmniej to jedno jest, co zostalo zachowane mi. Moze to glupie, ale polepsza jego sytuacje. Zreszta powiedzialam mu, ze ludzie o zdradach dowiaduja sie po latach i ze taka wiadomosc sie nie przedawnia. Jesli kiedys wyszloby to na jaw- bedzie koniec.
Ale sadzac po jej trybie pisania, przyrownywania itd. Gdyby mieli ze soba cos intymnego, nie omieszkalaby tego wspomniec.

68

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

Przyjęłam do wiadomości, ale oczy ze zdumienia dalej mam otwarte.

69

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

To masz trochę po męsku, ja cóz, mając serce i głowę męzczyzny mniej dbałabym o to, że jego tyłek udał się na jakąś czasową emigrację wink Ale to tak po przemyśleniach, bo w emocjach to różnie się myśli.

70

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

Myślę, jak myślę i dobrze na takim myśleniu (ale też na nieodcinaniu się od uczuć) wychodzę. smile

To, co się robi przeżywając silne emocje, myśleniem nigdy nie nazwę.
Zachęcam zawsze najpierw do uporania się z emocjami (co nie jest równoznaczne z ich ukryciem), a dopiero do podjęcia decyzji.

71 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-02-28 17:05:30)

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

To akurat do Miimi było, która teraz  CZUJE ze seksu z inną nie wybaczyłaby na pewno- ale czy tak myśli, okaże się gdy opadną emocje.
To co dla mnie nie jest do wybaczenia to premedytacja i dbanie o włąsny tyłek.. tchórzostwo hmm..niemęskie, ale czasami kochamy tchórzy. brak miłości, brak empatii, wbijanie noża w plecy- to jest trudne do wybaczenia. lepiej niech opadnie kurz i autorka zobaczy co poczuje,

72

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

Aj, bo to tak człowiek łatwo rzuca osądami, złotymi radami i ma żelazne granice do czasu, aż mu się w życiu nie spieprzy. Zawsze twardo mówiłam, że nie wybaczę zdrady, że wygonię, odejdę i takie różne kategoryczne sądy o innych. Gdy dwa lata temu odkryłam, że mój romansuje z inną, to nie wierzyłam, że to dzieje się naprawdę. Jednak wobec niego zachowałam zimną krew i chciałam odejść z hukiem, ale też zabezpieczyć się trochę finansowo na początek nowego życia. Nie byłam w tym sama, bo to praktycznie córka /wtedy 21lat/dokopała się do wszystkich informacji.
I co zostało z moich dawnych zapowiedzi? Dalej jesteśmy razem. Zerwał natychmiast romans, zmienił się na lepsze i cały czas stara się odbudować zaufanie i nieustannie mnie zdobywa. Podjął terapię. A ja? Dalej wracają demony, ale to już są inne, mniejsze, rzadsze i czasem śmieszą mnie samą. Jednak nigdy nie będzie jak kiedyś, nie patrzę na niego tymi samymi oczyma.
Ty też musisz sama zdecydować, czy to dla ciebie dobre. Ja przekalkulowalam i nie wiem czy chcę na stare lata być sama i z pustym portfelem. Taka gorzka prawda.
Zatem i granice przesunięte i hardość też gdzieś się stępiła, ale ja jestem po 50-siątce,a to wszystko zmienia.

73

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

Joohana ja jestem po 40-tce. Aktualnie w totalnej rozsypce emocjonalnej. Cos, co daje mi jakas logike i spokoj w jednym dniu, calkowicie wytraca mnie ze spokoju dnia nastepnego. I tak w kolko. Tak jak dziewczyny mi radza- musze odczekac jak opadnie kurz i emocje. Wlasnie w zlosci powiedzialam mu, ze jestesmy w fazie przejsciowej, bo szanse to dostanie wtedy, kiedy ja bede wiedziala co chce- czy z nim byc czy zakonczyc.
Tesknie za moim dawnym mezem- choc nie staral sie o mnie i o wszystko tak jak ten co teraz. Ja powiedzialam mu, ze czuje sie, jskbym moj maz umarl i jestem w glebokiej zalobie po jego stracie. A obok mnie siedzi jego brat blizniak- taki sam, pomaga mi bardzo w tej ciezkiej chwili, nawet zajmuje sie domem i dziecmi. Tylko ze uczucia nie te juz. Brata blizniaka lubie i jestem mu bardzo wdziecuna za pomoc, widze jak poswieca sie dla nas. Ale mojego meza juz nie ma sad sad A tak bardzo za nim tesknie...

74

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

Przeniesione z kolejnego wątku Autorki:

Mimimi123 napisał/a:

Jestem ciekawa, jak osoby zdradzone radza sobie z tym tematem. Czy wtajemniczaliscie najblizszych w wasz problem czy zostawiliscie to dla siebie? Wiadomo, ze jesli nastepuje rozstanie po zdradzie, to ciezko temat ukryc. Jednak gdy planuje sie wybaczyc i zostac ze zdrajca? My to, ze aktualnie znajdujemy sie w glebokim kryzysie po emocjonalnej zdradzie meza ukrywamy przed rodzina. Wiedza moje przyjaciolki, ktore same ogarnely ze dzieje sie cos zlego. Ale nie sa stronnicze.
Jak wyglada to u was? Czy informowanie bliskich bylo dla was odciazeniem czy raczej utrudnieniem?

75

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

Myślisz życzeniowo i emocjonalnie autorko wątku. Cudowne małżeństwo, przyjaciele, a mąż mówi, że nic go już z Tobą nie czeka, że jesteś przeźroczysta dla niego. To jednoznaczne. Nuda i brak głębszych więzi. To Tobie się wydawało, że jesteście idealnym małżeństwem. Skupiłaś się, jak sama piszesz, na dzieciach i domu. Dla mężczyzny została reszta czasu, czyli niewiele. On szukała innej kobiety, rozmów, bliskości, tematów innych niż codzienność. Rodzina zdominowała wasze relacje damsko  męskie. On cię zdradził. Nieważne, że emocjonalnie, zakładając, że mówi prawdę. Potem się przestraszył i wycofał, bo po 25 latach (jak piszesz) mało kto, a już na pewno rzadko mężczyźni, mają ochotę na zaczynanie od nowa, czyli opuszczenie rodziny. Znowu będzie szukał wrażeń, bo znudziły mu się dziecięco - domowe tematy. Przestał dostrzegać w Tobie kobietę, widzi mamusię i gospodynię domową. Nic nie poradzisz, choćbyś stanęła na głowie, to jest sztuczne i za chwilę nadal wejdziesz w swoją domową rolę. To się nie zmieni ot tak. On znowu znajdzie sobie inny obiekt- kobietę, tylko lepiej się ukryje, a ty odkryjesz ich relację później. I nic nie poradzisz. Zapomniałaś o tym, że jesteś kobietą. To częsty błąd. Zajmij się sobą, nie udawaj, że  nagle mąż jest w centrum twojego świata,  bo to wszystko jest za późno. Tak rozpaczliwie usiłujesz się nim zajmować teraz, że to jest męczące dla was obojga. Przypomnij sobie, jaką kobietą byłaś w młodości, co lubiłaś robić, jakie miałaś zainteresowania. Jeśli znowu zaczniesz być kobietą samodzielna i atrakcyjną dla siebie, dla niego też się taka staniesz. Zacznij to robić dla siebie. Terapię też zrób dla siebie, a nie dla niego. Nie matkuj mu, nie poświęcaj się, bo właśnie to popchnęło go w stronę innej kobiety. Stałaś się "przeźroczysta", nijaka, jak element domowej przestrzeni. Zapomniałaś, że jesteś kobietą. I on też przestał ją w tobie widzieć. Tylko, czy ty to rozumiesz, bo z postów,niestety, wynika, że słabo.

76 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-03-07 21:18:29)

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

Piszesz Myszo, jakby On był jakimś gosciem zaproszonym na przedstawienie w teatrze ich życia, a ona miała go zabawiać. Nie wiem ile sama lat jesteś po ślubie, czy masz dzieci i jak wyglada to u Ciebie. Sprawy rodzinne w domu zajmują dużo czasu. Ona nie była tylko gospodynia domową i mamą, była też kobietą i zoną i nie mamy powodu by to podważać.
w długim małżęństwie buduje się intymność inaczej niż przy związku lużnym bez dzieci.
I mylisz się- wielu Panom około 50 odwala z nudy lub z poczucia, że niedługo skończy się ich przydatność seksualna, a byli całe życie z jedną kobietą.

77

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

Obie powyższe wypowiedzi są prawdziwe.
1. że żona zrobiła się nudna, przewidywalna, przezroczysta. Dodam, że mąż pewnie także. Po 25 latach już nic nie będzie nowe i ekscytujące, A tej nowości i ekscytacji brakuje najbardziej mało dojrzałym osobom, szczególnie w kryzysie wieku średniego. Łatwiej zmienić żonę/męża i zrobić znowu to samo z kimś innym (zatoczyć jeszcze raz koło życia) aniżeli przyjrzeć się sobie i znaleźć dojrzale sens życia.
2. że po kij mi taki niedojrzały osobnik, przed którym zacznę tańczyć kankana, a on i tak mnie oleje, bo tancerka ta sama. Z inną tancerką taniec, choć taki sam, jest jednak inny.

No i po 3. autorko. Skończ z tą narracją, że Ty zastanawiasz się, czy dać mężowi szansę. Brutalna prawda jest taka, że on Cię okłamuje i raczej to Ty tej szansy nie dostaniesz, jeśli on nie dojrzeje w trybie przyspieszonym. A na to nie wygląda.

I to jest kwadratura koła, którą sama przerobiłam. Znudziłam się mężowi, najpierw próbowałam tańczyć kankana, na szczęście krótko (bez zainteresowania z jego strony). Potem ustawiłam się na pozycji Obserwatora, aż do jego wyprowadzki.
A on najpierw zatańczył z kilkanaście lat młodszą kobietą (miała małe dziecko więc powrót do 17 lat wstecz), potem z 10 lat młodszą (dziecko 12-nastoletnie, więc powrót 10 lat wstecz). Robi to samo, co ze mną, ale jeszcze raz z dwoma kobietami. Na razie tańczy z drugą. Bo jest niedojrzaly nadal.
Dzisiaj wiem, że dobrze się stało, bo nie warto dla kogoś tak taniego. Ale do takich wniosków trzeba czasu i bólu.

Autorko, jeśli chcesz powalczyć, skorzystaj z tej opcji, by zaskoczyć męża swoją nową ciekawą osobowością (pewnie raczej się nie uda, bo nadal będziesz sobą), albo  olej dziada i zacznij żyć dla siebie. Paradoksalnie to drugie może dać efekt zainteresowania męża, ale Ty będziesz to miała niedługo gdzieś.

78

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

Bądź po prostu sobą i tyle. Nie stawiaj go na piedestale, nie użalaj się nad nim, nie dopieszczaj. On ma się starać, bo on zepsuł. Nic na siłę, bo teraz jest Twój czas.

79

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

Mimimi123, musisz zdać sobie sprawę, że teraz przechodzisz przez okres żałoby i mają prawo targać Tobą przeróżne wątpliwości i emocje, ale jeśli zdecydowałaś się dać mężowi szansę, to w końcu musi nadejść taki moment, kiedy zaakceptujesz to, co się wydarzyło. W przeciwnym razie to danie szansy będzie tylko pozorne i nie będziecie w stanie tego Waszego związku zbudować od nowa, bo pamiętajmy, że to będzie zupełnie nowa relacja. Nie napiszę czy lepsza, czy gorsza, ale na pewno inna. Jednym słowem kiedyś będziesz musiała dać mężowi kredyt zaufania, a nad sobą samą popracować - bez tego nie macie szansy na uratowanie małżeństwa. 

Możesz się na to wkurzać, ale Twoja decyzja niesie ze sobą pewne konsekwencje i o ile teraz jest czas, by wyrzucić z siebie całą złość, żal, wypłakać rozczarowanie, o tyle nie możesz się w tym zapędzić, bo w końcu z ofiary staniesz się katem. To dlatego jeśli za jakiś czas okaże się, że nie jesteś gotowa na wybaczenie, uczciwiej i lepiej dla Was obojga będzie się jednak rozstać.

80

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

Czytając Twój wątek już się zmęczyłam, czując cieżar, z jakim się borykasz każdego dnia. Rozkminianie czy on już teraz jest uczciwy czy nie...Nieufność..Poczucie pustki, że się stracio bezpowrotnie coś...Poczucie, że ta osoba obok to już nie nasz ukochany. Znam dobrze.
I powiem z perspektywy osoby, która jest kawałek dalej - uciekaj. Życie nie powinno być męką. W pojedynkę ale w prawdzie jest dużo lepiej...

81

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(
ByłamJelonkiem napisał/a:

Czytając Twój wątek już się zmęczyłam, czując cieżar, z jakim się borykasz każdego dnia. Rozkminianie czy on już teraz jest uczciwy czy nie...Nieufność..Poczucie pustki, że się stracio bezpowrotnie coś...Poczucie, że ta osoba obok to już nie nasz ukochany. Znam dobrze.
I powiem z perspektywy osoby, która jest kawałek dalej - uciekaj. Życie nie powinno być męką. W pojedynkę ale w prawdzie jest dużo lepiej...

Jelonku dziekuje za twoja opinie. Powiem tak, moje mentalne nastawienie bardzo sie zmienilo- przestalam wierzyc w milosc do smierci. Licze sie z faktem, ze w zyciu nagle wszystko moze sie zmienic i nie mozna niczego byc pewnym. Przez 25 lat maz utrzymywal mnie w tej mojej bajce...dopoki zycie nas nie przeskoczylo. Licze sie tez z tym, ze nasze drogi moga sie rozejsc i przyzwyczajam sie do takich mysli. Jednak tak, jak nspisala jedna fajna babeczka w innym watku- kto, jak nie on nie ma dostac szansy?- czlowiek ktory 25 lat byl przy mnie na dobre i zle? Czlowiek ktory dal mi tyle wspomnien, fajnych chwil, z ktorym mam wspaniale dzieci? Pogubil sie, przyszedl kryzys wieku sredniego, a ja to przeoczylam...zajeta wszystkim i zajmujaca sie  "sukcesem zawodowym"- co tez niestety przyczynilo sie do jego spadku poczucia wartosci w tym wszystkim- nie, nie obwiniam sie, tak dla jasnosci. Stwierdzam fakt poprostu. Wiec sprobuje i dostanie ta szanse. Ale tylko jedna. Wie dokladnie, ze nastepna bedzie rownoznaczna z naszym rozstaniem, bez wzgledu na okolicznosci. A ja poprostu musze znajesc sie w tej sytuacji i zyc z wieksza swiadomoscia, ze nic nie jest wieczne i trzeba ciezyc sie chwila.

82 Ostatnio edytowany przez Badas (2021-03-20 13:47:07)

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

Mimimi, bardzo mądrze napisałaś. Myślę, że zawsze warto. A świat nie jest czarno-biały.

83

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(
Badas napisał/a:

Mimimi, bardzo mądrze napisałaś. Myślę, że zawsze warto. A świat nie jest czarno-biały.

I to jest wlasnie to moje rozdwojenie jazni...w jeden dzien mysle tak jak napisalam i pomaga mi to przetrwac dzien za dniem. A w nastepny wkurw mnie bierze, i meza bym udusila. Ogladamy serial na bazie malzenskiej zdrady- maz do mnie mowi- "zobacz, zwykle takie nowe seriale zawieraja aktualne problemy. Kto wie, moze pandemia, ludziom odwala i odwalaja takie numery". A ja do niego, ze watki zdrady byly zawsze i wszedzie. Teraz one nas dotycza i sie utozsamiamy z nimi. I to jest ten trup z szafy, ktory bedzie nam zawsze wypadac w najmniej oczekiwanym momencie...tak bardzo zaluje, ze to sie stalo. Nie bedzie juz tej spontanicznosci miedzy nami...ten trup z szafy bedzie nam towarzyszyc chcac nie chcac. Czy to jej imieniem, powiedzonkami walnietymi z maili. Ona tak zabrala jego przestrzen, cala farsa trwala 3 tyg, a mam wrazenie, jakby zamieszala nam w kazdym najdobniejszym okruszku zycia. I znow dala o sobie wczoraj znac...po ponad 2 miesiacach spokoju. Napisala email do pracy, niby sluzbowy do teamu pracy mojego meza, pracy w ktorej ona od lutego nie pracuje. Team 3 osoby wiec byla pewna ze on ten email zobaczy. Niby w imieniu osoby ktora przejela jej stanowisko, ze cos jej brakuje. Tak jakby ta nowa nie umiala sie zameldowac...a ona wyslala z jej  nowego sluzbowego maila, podajac wszystkie swoje dane na siebie. Maz od razu mnie zawolal i pokazal, co dostal. Mysle ze fajnie z jego strony- fair w stosunku do mnie, bo wcale nie musial. W koncu mail sluzbowy do teamu. Ale ona wie, ze jak tylko odezwalaby sie do niego konkretnie, od razu robimy jej smrod za nekanie, bo zostala ostrzezona, jak beszczelnie wyslala mu zyczenia urodzinowe...ale tylko w temacie maila...no co za larwa!!! I mysle ze maz zna mnie na tyle, ze wie, ze jestem do wszystkiego zdolna, nawet pojechac sobie tam gdzie ona pracuje, zeby z ciekswosci zobaczyc ten osmy cud swiata wink Wiec mysle, ze potwierdzil tym, ze jest mu ona obojetna, i nawet jesli bede chciala odwalic jej cos, to mam jego przyzwolenie, bo sam mysle chcialby zemscic sie za to, jak go traktowala, nachodzila. On mowi, ze ona byla taka milutka, ze on nie mial odwagi jej powiedziec spadaj. A jak tylko mowil jej, ze ma zostawic w spokoju, to zaczynal sie placz i slowa, ze ona chce tylko byc jego przyjaciolka sad((. Boze jak to opisuje, wogole nie identyfikuje z tym mojego meza. Co on nawyprawial, po co on to robil...tyle naniszczyl takim gownem... sad wczoraj wieczorem ucieklam do sypialni spac, bo mowilam mu, ze jak zostane to wybuchne i znow bedzie afera. Rano przez sen czuje, jak caluje mnie w reke zanim wyjdzie. Boze, co sie z nami porobilo sad

84

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

Trudne to wszystko. Smutne.
Ale mimo wszystko dające nadzieję. Jak o tym nie myśleć, jak myśleć o czymś innym? Upływający czas zaciera nawet te najgorsze wspomnienia. Chcemy tego czy nie. One są, ale mają już mniejszą siłę rażenia. Pewnie wypływać będą już zawsze, ale ich oddziaływanie już słabsze. Piszę to nie tylko w odniesieniu do Twoich słów, ale również do własnej, bardzo trudnej, nie opisanej tu historii.

85

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

Bożesz Ty mój..


Mam do Ciebie Mimi pytanie: jak Ty myślisz- co jego pociągnęło w stronę tej kobiety- i czy to jest w waszym związku?
Mam wrażenie że strasznie zamiatacie pod dywan i to wylezie..

86 Ostatnio edytowany przez Mimimi123 (2021-03-25 19:36:17)

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(
Ela210 napisał/a:

Bożesz Ty mój..


Mam do Ciebie Mimi pytanie: jak Ty myślisz- co jego pociągnęło w stronę tej kobiety- i czy to jest w waszym związku?
Mam wrażenie że strasznie zamiatacie pod dywan i to wylezie..

Elu z tego co mi opowiadal i mowi- pociagnela go jej uwaga i jej fascynacja nim. Wspolny temat, moze jakies zauroczenie chwilowe, ale nie fizyczne. Mysle, ze gdyby fizycznie go pociagala, zrobiliby to wtedy w biurze. Ona mu wyznala, ze jest miloscia jej zycia po jednej rozmowie. Ale niestety moralnosc i podejscie niemek do zycia wiele razy mnie zadziwialo. Tlumaczylam mu, ze takue wyznania to znam z wieku nastoletniego, kiedy po pierwszej rozmowie z chlopakiem robi sie takie wyznania. A czlowiek po 40. raczej ma swoje wymogi, przyzwyczajenia i standarty. A sam fakt, ze interesuja sie tymi samymi filmami i ona mu takie wyznania zapodala pokazywalo niestety jej poziom intelektualny lub niedorozwoj emocjonalny- mezatki i matki 6-cio i 10- cio latki. Moj maz jest bardzo cieplym i wrazliwym czlowiekiem. Przemilym do kobiet i niestety zdarzalo sie, ze niektore opatrznie go zrozumialy, albo ich mezowie dziwnie reagowali. A jak on sam mowi, czul sie zatracony, niedowartosciowany, obojetny na wszystko i stal sie idealna ofiara na takie akcje.
Elu nie mial tego wtedy w naszym zwiazku. Nieswiadomie odepchnelam go na boczny tor, sama "brylujac" zawodowo, radzac sobie jak matka polka ze wszystkimi problemami zwiazanymi z domem i dziecmi. Opowiadajaca o sukcesach i tym, co udalo mi sie zalatwic czy nam zorganizowac, przeoczylam, ze tlamsze go mentalnie. I wiesz co, z perspektywy czasu, jak byla rozmowa przy stole, wrecz cieszylo mnie, jak dzieci opowiadaly cos o szkole, a on nic nie mial pojecia, byl wykluczony. Jakbym mu chciala utrzec nos- nie interesujesz sie to nie wiesz. Ale ja to robilam nieswiadomie. Dopiero teraz zdaje sobie z tego sprawe. Ja tez nie dostawalam wtedy tej uwagi od meza, komplementu, ciepla, poczucia bycia kobieta. Dostawalam to od mezczyzn otaczajacych mnie w zyciu zawodowym i pewnie taki substytut mi wystarczyl. On sam mi powiedzial, ze przeskoczylam go na wszystkich plaszczyznach i niczym nie mogl sie wykazac. Sex raz na dwa tygodnie, malo czasu wspolnego, urlopu nie bylo bo korona. I on mi wiedl i wiedl. Przy moim boku, ale odrzucony. Elu teraz to widze i wiem. Bo gadamy,  bo analizujemy, szkoda ze tak pozno. Bo jest ten niesmak, kamien w bucie, co uwiera. Ale tylko dlatego dostaje ta szanse- wiem ze ja duzo zawalilam. On tez. Ale on zawali, ze nie przyszedl, nie pogadal, ze mu zle. Wtedy latwiej byloby nam odzyc, naprawiac zwiazek a nie teraz, jak zolnierze po wojnie, z trauma. Brakiem zaufania, zalem za klamstwa i oszustwa. Zle i mi i jemu. Ech...
I dodam ze ja w psychicznej rozpierdusze, czekajaca na terapie...bo przyjmowalam ciosy i bylam gotowa na cios z kazdej strony. A w domu mialam ta twierdze. To moje meskie ramie. A nie spodziewalam sie ciosu od niego...
Bo jak podkreslam- to co opisalam pisze w swiadomosci po spedzonych dziesiatkach godzin rozmow, klotni i zalow. Wczesniej nie bylam swiadoma tego stanu. ..bylo nijak , ale ja zwalalam wszystko na pandemie...

87

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

Mam refleksja na temat waszych relacji  ale może lepiej by się wypowiedzieli tu Panowie ..

88

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(
Ela210 napisał/a:

Mam refleksja na temat waszych relacji  ale może lepiej by się wypowiedzieli tu Panowie ..

Elu napisz prosze, jestem bardzo ciekawa twojej reflekcji. Po to w koncu tu upuszczam powietrze i licze na komentarze.

89

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

Mimo pomyśl..U koleżanki znalazł  fascynację.  Poczuł się mężczyzną.
U Ciebie ma układ gdzie się podporządkowuje. Kontrolujesz. Żadasz upokorzenia tej kobiety czytając jej maile. On że strachu przynosi je w zębach.
Widzisz ją bardzo jednostronnie.
Przy niej mąż  zakwitl. Przy Tobie jest pieskiem.
Który Ci znowu zwieje. I tu się zastanawiam czy jesteś w stanie pozwolić mu być  mężczyzną  niczego nie udając.?

90

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(
Mimimi123 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Mam refleksja na temat waszych relacji  ale może lepiej by się wypowiedzieli tu Panowie ..

Elu napisz prosze, jestem bardzo ciekawa twojej reflekcji. Po to w koncu tu upuszczam powietrze i licze na komentarze.

Tłumaczysz go po prostu. Do zdrady fizycznej nie potrzeba jakoś wiele, ot wizyta w ubikacji (brutalne, ale prawdziwe). Obierasz jego punkt widzenia, poniewaz usilnie chcialabys, zeby jego wersja byla tą wlasciwą.

91 Ostatnio edytowany przez Mimimi123 (2021-03-25 23:45:24)

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

Elu masz racje, po moich postach nasuwa sie takie podsumowanie nas. Jednak ja opisuje nas do jakiegos roku wstecz. Cos sie zmienilo, umknelo nam, przewartosciowalo sie. W koncu gdybym byla taka okropna a on taki biedny zuczek, nie przezylibysmy tylu szczesliwych lat razem. Jestesmy ze soba od zawsze. Czekal na mnie. Zawsze uwielbialismy swoje towarzystwo, on zawsze walczacy o mnie, zazdrosny w zdrowych granicach i wiekszosc zasad stawianych bylo przez niego- czlowieka perfekcjoniste. I zarazil mnie tym perfekcjonizmem. On zawsze pewny siebie, z duza wiedza, umiejacy mi zsimponowac, dac poczucie bezgranicznego bezpieczenstwa. Nie wiem co spowodowalo tskie jego podlamanie- kryzys wieku sredniego? Wczesniej, zanim to sie wydarzylo, mowil mi, ze nie ma celow, nie widzi sensu, co jeszcze moze osiagnac...a ja to zwalalam na sytuacje koronowa, w jakiej sie znajdowalismy. Bo mi tez psychicznie nie bylo dobrze sad

92

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(
BEKAśmiechu napisał/a:
Mimimi123 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Mam refleksja na temat waszych relacji  ale może lepiej by się wypowiedzieli tu Panowie ..

Elu napisz prosze, jestem bardzo ciekawa twojej reflekcji. Po to w koncu tu upuszczam powietrze i licze na komentarze.

Tłumaczysz go po prostu. Do zdrady fizycznej nie potrzeba jakoś wiele, ot wizyta w ubikacji (brutalne, ale prawdziwe). Obierasz jego punkt widzenia, poniewaz usilnie chcialabys, zeby jego wersja byla tą wlasciwą.

Czyli sugerujesz, ze oszukuje mnie, ze do niczego nie doszlo? A jaki mialby w tym cel ?Skoro przyznal sie do wszystkiego,  wszystko pokazal mi bo sam chcial. Jako facet napewno umiesz to lepiej wyjasnic

93

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(
Mimimi123 napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:
Mimimi123 napisał/a:

Elu napisz prosze, jestem bardzo ciekawa twojej reflekcji. Po to w koncu tu upuszczam powietrze i licze na komentarze.

Tłumaczysz go po prostu. Do zdrady fizycznej nie potrzeba jakoś wiele, ot wizyta w ubikacji (brutalne, ale prawdziwe). Obierasz jego punkt widzenia, poniewaz usilnie chcialabys, zeby jego wersja byla tą wlasciwą.

Czyli sugerujesz, ze oszukuje mnie, ze do niczego nie doszlo? A jaki mialby w tym cel ?Skoro przyznal sie do wszystkiego,  wszystko pokazal mi bo sam chcial. Jako facet napewno umiesz to lepiej wyjasnic

Walczysz widzę z sobą, więc nie będę tego utrudniał. A skąd ja niby mam wiedzieć czy twój mąż zdradził cię fizycznie, czy nie? Zaznaczam tylko, że karmisz się tym co on mówi, a to niekoniecznie musi być prawda. Do zdrady fizycznej może dojść kiedykolwiek, gdziekolwiek i nie potrzeba do tego zbyt wiele czasu (nawet do penetracji).

94

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(
BEKAśmiechu napisał/a:
Mimimi123 napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Tłumaczysz go po prostu. Do zdrady fizycznej nie potrzeba jakoś wiele, ot wizyta w ubikacji (brutalne, ale prawdziwe). Obierasz jego punkt widzenia, poniewaz usilnie chcialabys, zeby jego wersja byla tą wlasciwą.

Czyli sugerujesz, ze oszukuje mnie, ze do niczego nie doszlo? A jaki mialby w tym cel ?Skoro przyznal sie do wszystkiego,  wszystko pokazal mi bo sam chcial. Jako facet napewno umiesz to lepiej wyjasnic

Walczysz widzę z sobą, więc nie będę tego utrudniał. A skąd ja niby mam wiedzieć czy twój mąż zdradził cię fizycznie, czy nie? Zaznaczam tylko, że karmisz się tym co on mówi, a to niekoniecznie musi być prawda. Do zdrady fizycznej może dojść kiedykolwiek, gdziekolwiek i nie potrzeba do tego zbyt wiele czasu (nawet do penetracji).

Tak masz racje. Walcze ze soba. Z przekonaniami i zasadami...no i tak jak w tytule...no i w moich wczesniejszych odpowiedziach. Poprostu rozwalona emocjonalnie- raz tak a raz zupelnie cos innego sad

95

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(
BEKAśmiechu napisał/a:
Mimimi123 napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Tłumaczysz go po prostu. Do zdrady fizycznej nie potrzeba jakoś wiele, ot wizyta w ubikacji (brutalne, ale prawdziwe). Obierasz jego punkt widzenia, poniewaz usilnie chcialabys, zeby jego wersja byla tą wlasciwą.

Czyli sugerujesz, ze oszukuje mnie, ze do niczego nie doszlo? A jaki mialby w tym cel ?Skoro przyznal sie do wszystkiego,  wszystko pokazal mi bo sam chcial. Jako facet napewno umiesz to lepiej wyjasnic

Walczysz widzę z sobą, więc nie będę tego utrudniał. A skąd ja niby mam wiedzieć czy twój mąż zdradził cię fizycznie, czy nie? Zaznaczam tylko, że karmisz się tym co on mówi, a to niekoniecznie musi być prawda. Do zdrady fizycznej może dojść kiedykolwiek, gdziekolwiek i nie potrzeba do tego zbyt wiele czasu (nawet do penetracji).

Tak masz racje. Walcze ze soba. Z przekonaniami i zasadami...no i tak jak w tytule...no i w moich wczesniejszych odpowiedziach. Poprostu rozwalona emocjonalnie- raz tak a raz zupelnie cos innego sad

96

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(
BEKAśmiechu napisał/a:
Mimimi123 napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Tłumaczysz go po prostu. Do zdrady fizycznej nie potrzeba jakoś wiele, ot wizyta w ubikacji (brutalne, ale prawdziwe). Obierasz jego punkt widzenia, poniewaz usilnie chcialabys, zeby jego wersja byla tą wlasciwą.

Czyli sugerujesz, ze oszukuje mnie, ze do niczego nie doszlo? A jaki mialby w tym cel ?Skoro przyznal sie do wszystkiego,  wszystko pokazal mi bo sam chcial. Jako facet napewno umiesz to lepiej wyjasnic

Walczysz widzę z sobą, więc nie będę tego utrudniał. A skąd ja niby mam wiedzieć czy twój mąż zdradził cię fizycznie, czy nie? Zaznaczam tylko, że karmisz się tym co on mówi, a to niekoniecznie musi być prawda. Do zdrady fizycznej może dojść kiedykolwiek, gdziekolwiek i nie potrzeba do tego zbyt wiele czasu (nawet do penetracji).

Tak masz racje. Walcze ze soba. Z przekonaniami i zasadami...no i tak jak w tytule...no i w moich wczesniejszych odpowiedziach. Poprostu rozwalona emocjonalnie- raz tak a raz zupelnie cos innego sad

97

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

Pisałaś że macie terapię  wspólną?  Czy tam nie padają  jakieś sugestie jak podejść do problemu?

98

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(
Ela210 napisał/a:

Pisałaś że macie terapię  wspólną?  Czy tam nie padają  jakieś sugestie jak podejść do problemu?

Elu w trakcie terapi wszystko wydaje sie takie proste i zrozumiale. Bylismy dotychczas na 3 posiedzeniach, nie liczac tego zapoznawczego. Opowiadamy o przemysleniach, wydarzeniach, sytuacjach, ktore sie wydarzyly pomiedzy. Mam wrazenie, ze terapeuta nie widzi w tej sytuacji odchylow od normy. Bo to ja jestem tym problemem. To ja nie umiem sie uporac z tym co sie stalo. Ale terapeuta tez tak to widzi- ja mam byc teraz ksiezniczka a on musi sie starac. Ostatnio opowiedzielismy o naszym powrocie do emaili juz na zimno, bo maz za wszelka cene chce udowodnic mi, ze mnie nie oszukuje. Terapeuta okreslil to jako duza odwage w walce o zwiazek. Bo nie kazdy sie odwaza wracac- nawet jesli juz bylo wszystko pokazane. Ale ani zdradzajacy niechetnie wraca do sytuacji "wstydliwego obnazenia" ani zdradzony nie chce ponownie sie chlostac. Ze to zachowanie pokazuje niby poziom na jakim jestesmy jako para w walce o wspolna przyszlosc, a zarazem pokazuje, jak dla niego bylo to nie wazne a wazne jest teraz szczerosc, zeby mnie odzyskac.
Mysle, ze kiedy zaczne indywidualna terapie, bo czekam niestety na termin, moze bedzie mi latwiej poukladac sobie w glowie. Chyba ze szybciej wyladuje na psychiatrii sad

99

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

Terapeuta  tak to widzi że Ty masz być  księżniczką? No to jesteś nieszczęśliwą księżniczką. 
Uporaj się z dumą urazoną i potraktuj męża tak jakby był nowo poznanym facetem.
Chcialabys go wtedy czy nie?

100

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(
Ela210 napisał/a:

Terapeuta  tak to widzi że Ty masz być  księżniczką? No to jesteś nieszczęśliwą księżniczką. 
Uporaj się z dumą urazoną i potraktuj męża tak jakby był nowo poznanym facetem.
Chcialabys go wtedy czy nie?

Oh...latwo mowic, a tak trudno w zycie wprowadzic...

101

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

Mmimimi, szarpiesz się jak zwierzątko we wnykach, bo to jeszcze świeże. Niby upłynęło troszkę czasu, ale bardzo mało.
Nikt prócz Ciebie nie wie, czy mąż jest wart drugiej szansy, bo Ty go znasz, Ty z nim żyjesz. Może rzeczywiście pogubił się, ale ja patrzę na to inaczej, zwyczajnie odezwał się w nim samiec. Nie wiem, może jestem na stare lata zgorzkniała, ale nie wierzę w idealną miłość i wydaje mi się, że każdy związek ma w swojej szafie jakiegoś trupa. Z czasem przestanie on nam śmierdzieć i zapomnimy, że w rożku leży malutka mumia.
Moja rada jest taka, żebyś już nie załatwiała za niego sprawy z tą kobietą, nie jesteś jego rycerzem, zwyczajnie daj sobie spokój z nią. On nie jest bezwolną osobą, która nie potrafi poradzić sobie z natarczywą kobietą, jestem o tym głęboko przekonana i niech nie robi z siebie biednego misia.
I druga sprawa, to pytałaś, czy mówiliśmy o zdradzie innym członkom rodziny. Mój zdrajca powiedział o tym swoim siostrom, moich nie wtajemniczalam, bo nie potrzebowałam dodatkowego chaosu i im mniej osób wie, tym mniejsze zamieszanie, oczywiście wtedy, gdy usiłujemy to jakoś posklejać.

102

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(
Joohana napisał/a:

I druga sprawa, to pytałaś, czy mówiliśmy o zdradzie innym członkom rodziny. Mój zdrajca powiedział o tym swoim siostrom, moich nie wtajemniczalam, bo nie potrzebowałam dodatkowego chaosu i im mniej osób wie, tym mniejsze zamieszanie, oczywiście wtedy, gdy usiłujemy to jakoś posklejać.

Również uważam, że to jest sprawa do załatwienia między dwojgiem, bez wtajemniczania w to rodziny i znajomych, którzy oceniają, jak na zawołanie sypią "złotymi" radami, czasem wręcz wywierają presję. Można za to znaleźć sobie osobę, której ufamy i która na pewno życzy nam dobrze, aby dzielić się z nią swoimi emocjami, a równocześnie daje obiektywne spojrzenie z boku i wsparcie.

Notabene, takie bieganie dookoła i rozpowiadanie o zdradzie kojarzy mi się z pewnego rodzaju niedojrzałością, czymś na kształt chęci ukarania zdrajcy i postawienia siebie w roli ofiary. I to się może co prawda sprawdzić, ale wyłącznie wtedy, kiedy związek się rozpada, bo jeśli para decyduje się zmierzyć z problemem, to stale będzie czuć na sobie spojrzenia i oddech tych, którzy posiadają wiadomą wiedzę. Wydaje mi się również, że przebywając w towarzystwie niczym przyjemnym jest uczucie bycia ocenianym przez pryzmat tego, co się w związku zadziało. To może być wręcz upokarzające.

103 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-03-27 07:11:51)

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

Też mam wrażenie  że za dużo trochę  bierzesz na siebie z tej całej sytuacji. Nie pomagaj mężowi w braniu na siebie relacji z kochanką.  Tak wybacz że nie będę jej nazywać  natarczywą babą. Nie kupuję  tej narracji.
Musisz zaakceptować  to że nie wróci już wcześniejsze poczucie bezpieczeństwa że macie taką  relację Forever wy dwoje.
W zamian można mieć  dwójkę  bardziej uważnych na siebie ludzi i relację  rozwijającą się. Poszukiwanie siebie w nowej formule.
Gwarancji nie masz. Ale starego się nie trzymaj.

104

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(
Badas napisał/a:

Trudne to wszystko. Smutne.
Ale mimo wszystko dające nadzieję. Jak o tym nie myśleć, jak myśleć o czymś innym? Upływający czas zaciera nawet te najgorsze wspomnienia. Chcemy tego czy nie. One są, ale mają już mniejszą siłę rażenia. Pewnie wypływać będą już zawsze, ale ich oddziaływanie już słabsze. Piszę to nie tylko w odniesieniu do Twoich słów, ale również do własnej, bardzo trudnej, nie opisanej tu historii.

Badas zostalas ze zdrajca? Udalo wam sie? Jestes szczesliwa?

105 Ostatnio edytowany przez Mimimi123 (2021-03-27 19:02:52)

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(
Ela210 napisał/a:

Też mam wrażenie  że za dużo trochę  bierzesz na siebie z tej całej sytuacji. Nie pomagaj mężowi w braniu na siebie relacji z kochanką.  Tak wybacz że nie będę jej nazywać  natarczywą babą. Nie kupuję  tej narracji.
Musisz zaakceptować  to że nie wróci już wcześniejsze poczucie bezpieczeństwa że macie taką  relację Forever wy dwoje.
W zamian można mieć  dwójkę  bardziej uważnych na siebie ludzi i relację  rozwijającą się. Poszukiwanie siebie w nowej formule.
Gwarancji nie masz. Ale starego się nie trzymaj.

Elu, mysle ze ta "pomaganiu z kochanka" wynika z naszej relacji przed. Bylismy naprawde fajnym teamem. Nie bylo tematu, nie bylo problemu, ktory byl dla nas niewygodnym lub nie do rozwiazania. On wspieral mnie rada w moich sprawach, zawsze pytal o moj punk widzenia czy rade dla swoich spraw. Zawsze umielismy znalesc kompromis, jak nasze zdania sie nie pokrywaly. I poprostu lubielismy ze soba byc. Tamten rok jak mowie, faktycznie oddalil nas od siebie. I nasza oststnia rozmowa sprzed kilku dni (znow wybuchlam i musial sie nasluchac), kiedy mowil do mnie- nie marnujmy czasu i energii na gadanie o tej sprawie bez znaczenia kompletnie, zajmijmy sie tym co to spowodowalo. On zaczal mi tlumsczyc, ze widzi to, ze asteroid lecial na ziemie, czyli nas. I zderzajac sie w drugim asteroidem, uratowal ziemie. Ze ten wstrzas wyrwal go z tej apatii w ktora popadl. Pokazal mu co ma w zyciu i co mu jest wazne i co mogl stracic. A mi zabral te wszystkie uczucia, ktore do niego mialam. Znikly, zgasly albo zostaly utopione w zlych emocjach. I w zaleznosci od nastroju, czuje pogarde, nienawisc, zlosc. Tak bardzo zaluje tej straconej milosci, tego zaufania, swobody, wiary w mojego meza- przyjaciela. Skopal wszystko. Mecze sie strasznie sad

A jeszcze dodam, ze po jego slowach, zebysmy sie zajeli tym co bylo przed. I zaczelam analizowac wlasnie ten tydzien pomiedzy czwartkiem, od ich wspanialej rozmowy a nsstepnym czwartkiem, kiedy polecial do jej biura na spotkanie...i przypomnialam sobie, ze byl to czas jak zwykle, w sobote pojechalismy oglsdac ssmochody, bo chcielismy kupic, wieczorem zrobilidmy meksykanski wieczor, z zarciem, muzyka. Pozniej on odpalil kominek, siedzielismy z grzanym winem, sluchslismy muzyki. Bylo fajnie, bylo dobrze. W niedziele od rana pod kocykiem odladalismy zalegle seriale. Boze jak od mogl doposcic do takiej sytuacji. Jak wszystko popsul, zniszczyl, zepsul bezpowrotnie. Nie dajac mi szansy, bo mogl cos nadmienic, ze kogos poznal fajnego,  cokolwiek...a jak teraz jest dobrze i on sie stara, to skad mam wiedziec, ze czegos nie knuje. Boze naprawde jestem zwierzatkiem we wnykach sad

106

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(
Mimimi123 napisał/a:
Badas napisał/a:

Trudne to wszystko. Smutne.
Ale mimo wszystko dające nadzieję. Jak o tym nie myśleć, jak myśleć o czymś innym? Upływający czas zaciera nawet te najgorsze wspomnienia. Chcemy tego czy nie. One są, ale mają już mniejszą siłę rażenia. Pewnie wypływać będą już zawsze, ale ich oddziaływanie już słabsze. Piszę to nie tylko w odniesieniu do Twoich słów, ale również do własnej, bardzo trudnej, nie opisanej tu historii.

Badas zostalas ze zdrajca? Udalo wam sie? Jestes szczesliwa?

Napisałam na priv.

107

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(
Badas napisał/a:
Mimimi123 napisał/a:
Badas napisał/a:

Trudne to wszystko. Smutne.
Ale mimo wszystko dające nadzieję. Jak o tym nie myśleć, jak myśleć o czymś innym? Upływający czas zaciera nawet te najgorsze wspomnienia. Chcemy tego czy nie. One są, ale mają już mniejszą siłę rażenia. Pewnie wypływać będą już zawsze, ale ich oddziaływanie już słabsze. Piszę to nie tylko w odniesieniu do Twoich słów, ale również do własnej, bardzo trudnej, nie opisanej tu historii.

Badas zostalas ze zdrajca? Udalo wam sie? Jestes szczesliwa?

Napisałam na priv.

Gdzie go znajde?
Przepraszam ale krotko tu jestem i nie moge znalesc.

108 Ostatnio edytowany przez Badas (2021-03-27 22:20:55)

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

Wydaje mi się, że na swojej poczcie. Na tego maila, który podałaś tutaj.

109

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(
Badas napisał/a:

Wydaje mi się, że na swojej poczcie. Na tego maila, który podałaś tutaj.

Mimi wysłałam kolejną wiadomość na priv.

110 Ostatnio edytowany przez authority (2021-03-28 17:51:43)

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

Wkleję jeszcze raz to co w chwili szczerości napisał zdrajca w internecie. Dostał 1200 plusów i 300 minusów "Posłuchajcie srogie Panie! Jestem wstawiony i to nieźle, ale jako facet coś wam napisze. Otóż, w zdradzie pociąga nas najbardziej uwodzenie, manipulacja, dominacja intelektualna, zwodzenie, władza nad wami, gdzie z pewnych siebie żon, właścicielek firm, szefowych, niedostępnych w waszej świadomości, stajecie się narzędziem, pacynką w naszych rękach. I my wiemy ze to nie będzie trwało na zawsze. Wiemy ze tego jest kres. Samo pojęcie do łóżka jest przypieczętowaniem tegoż stanu i ... początkiem końca. Wtedy zaczynamy szukać w was słabości, niedoskonałości. Rzeczy które były także wcześniej, ale ich świadomie nie dostrzegaliśmy. Dajemy wam ułudę w postaci - „to ty kotku wybierasz i decydujesz finalnie, czyja będziesz”. Jesteście w kokonie, z którego się uśmiechacie, pewne swoich sił i magii. Utwierdzamy was w waszej wyjątkowości, kosztem zaparcia siebie, dążąc do celu. Fizyczność nie jest dla nas metafizyką i z liczeniem dusz, bo my te dusze kontrolujemy już od kilku tygodni. Wyczerpujemy wszystko, wysysamy emocje, wzbijając się na wyżyny. I znikamy. Idziemy dalej. Do kolejnej wyjątkowej, uczty intelektualnej, rozbudowujemy narracje, dając jak idealny sprzedawca to, czego oczekujecie. Rozbudzamy waszą seksualność, dozując doznania intelektualne, wyimaginowane potrzeby, zapewniając was w waszej wyjątkowości, aby znowu zniknąć po zostawieniu w was naszych płynów ustrojowych. I pamiętajcie, to nie działa w obydwie strony analogicznie. Bo my wlewamy, a wy - drogie Panie - przyjmujecie nasze DNA. Większego oddania nie ma. Uwiedzenie untelektualno-cielesne. Kocham was wszystkie, moje inspiratorki"
To jest chyba adresowane też a może przede wszystkim do kochanek.

111

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(
authority napisał/a:

Wkleję jeszcze raz to co w chwili szczerości napisał zdrajca w internecie. Dostał 1200 plusów i 300 minusów "Posłuchajcie srogie Panie! Jestem wstawiony i to nieźle, ale jako facet coś wam napisze. Otóż, w zdradzie pociąga nas najbardziej uwodzenie, manipulacja, dominacja intelektualna, zwodzenie, władza nad wami, gdzie z pewnych siebie żon, właścicielek firm, szefowych, niedostępnych w waszej świadomości, stajecie się narzędziem, pacynką w naszych rękach. I my wiemy ze to nie będzie trwało na zawsze. Wiemy ze tego jest kres. Samo pojęcie do łóżka jest przypieczętowaniem tegoż stanu i ... początkiem końca. Wtedy zaczynamy szukać w was słabości, niedoskonałości. Rzeczy które były także wcześniej, ale ich świadomie nie dostrzegaliśmy. Dajemy wam ułudę w postaci - „to ty kotku wybierasz i decydujesz finalnie, czyja będziesz”. Jesteście w kokonie, z którego się uśmiechacie, pewne swoich sił i magii. Utwierdzamy was w waszej wyjątkowości, kosztem zaparcia siebie, dążąc do celu. Fizyczność nie jest dla nas metafizyką i z liczeniem dusz, bo my te dusze kontrolujemy już od kilku tygodni. Wyczerpujemy wszystko, wysysamy emocje, wzbijając się na wyżyny. I znikamy. Idziemy dalej. Do kolejnej wyjątkowej, uczty intelektualnej, rozbudowujemy narracje, dając jak idealny sprzedawca to, czego oczekujecie. Rozbudzamy waszą seksualność, dozując doznania intelektualne, wyimaginowane potrzeby, zapewniając was w waszej wyjątkowości, aby znowu zniknąć po zostawieniu w was naszych płynów ustrojowych. I pamiętajcie, to nie działa w obydwie strony analogicznie. Bo my wlewamy, a wy - drogie Panie - przyjmujecie nasze DNA. Większego oddania nie ma. Uwiedzenie untelektualno-cielesne. Kocham was wszystkie, moje inspiratorki"
To jest chyba adresowane też a może przede wszystkim do kochanek.

A wiec taka jest prawda o Was, mężczyznach? Jesteście aż tak zdegenerowani? Tak nisko upadacie dla seksu, poważnie?

112 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2021-03-28 19:07:26)

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

Esencja. Przynajmniej facet doskonale zna mechanizmy uwodzenia, i porzucania. I umie to opisać. Bo niektórzy ograniczają się do "nie wiem, czemu to zrobiłem, tak wyszło"
A to czyste skurwy....two na wyższym ".
poziomie"
Przydałoby się dawać do przeczytania paniom, które jarają się wejściem w bzykanko na boku.

113

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

No owszem są tacy, sporo dupków chodzi po tym świecie.

114

Odp: Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

Z całym szacunkiem ale co opis pożądania który tu przytoczono ma wspólnego z dylematami małżeńskimi autorki?

Posty [ 66 do 114 z 114 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Niby chce dac szanse ale chyba nie umiem :(

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024