Ilość partnerów seksualnych - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Ilość partnerów seksualnych

Strony Poprzednia 1 6 7 8 9 10 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 456 do 520 z 601 ]

456

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Mi jest ciężko uwierzyć że dla wszystkich ludzi na świecie to jest taki big deal żeby czuli potrzebę panicznego zatajania i drżenia na myśl o pytania. Dla niektórych może i tak, ale czy to jakaś norma? No nie wiem.

Zobacz podobne tematy :

457

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Jeśli tyle osób pada ofiarą klamstw na ten temat i na forach takich, jak to, padają jeszcze zachęty do kłamania/ukrywania, to coś jest na rzeczy moim zdaniem.

458

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Okej ale czy patrząc dookoła aż tyle osób to wgl interesuje? Bo ja myśląc tak ad hoc nie przypominam sobie żadnej historii z życia wziętej o bardzo wnikliwych przepytkach co do historii intymnych relacji. No, chyba że w liceum, to pamiętam jakieś dramy o to że ktoś się z kimś na imprezie całował i jest "puszczalski" big_smile

459 Ostatnio edytowany przez Marcel85 (2021-06-23 14:11:59)

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Bardzo ciekawe, bo mnie na przykład kobiety o to pytały i szczerze wtedy odpowiadałem. Faktycznie nie pytały o to wszystkie ale też takiej tezy nie stawiałem, że dla wszystkich jest to ważne.

PS. Natomiast większość pytała o nastawienie do seksu i liczyły na to, że podchodzę do seksu poważnie.

460

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Nie no pytania typu ogólne podejście do seksu, ilość partnerów w moim odczuciu są ok, ale jakieś wypytywanie dokładne a czemu z tym wtedy a z tamtym wtedy, a z którym było lepiej itd. - ja nie jestem pewna czy to standardowe pytania

461

Odp: Ilość partnerów seksualnych
Marcel85 napisał/a:

Dla stworzenia prawdziwej a nie udawanej relacji.

A co w tym jest udawanego?

462 Ostatnio edytowany przez Marcel85 (2021-06-23 14:19:36)

Odp: Ilość partnerów seksualnych
jjbp napisał/a:

Nie no pytania typu ogólne podejście do seksu, ilość partnerów w moim odczuciu są ok, ale jakieś wypytywanie dokładne a czemu z tym wtedy a z tamtym wtedy, a z którym było lepiej itd. - ja nie jestem pewna czy to standardowe pytania

Moim zdaniem pytanie o to czy ktoś uprawiał seks tylko w związkach, ilu było partnerów, a po jakimś czasie czy ze mną jest najlepiej, to są normalne pytania. Tych, które wymieniłaś, czy zasugerowałaś, nie zadawałem. Dużo też samo padło, bez mojego pytania.

Britan napisał/a:
Marcel85 napisał/a:

Dla stworzenia prawdziwej a nie udawanej relacji.

A co w tym jest udawanego?

Jeśli dla kogoś to ważne (ilość partnerów, podejście partnerki do seksu, intymności itp i odbiór seksu z aktualnym partnerem) i nie pyta o to, lub pyta, a partner robi uniki, to nie jestem przekonany, że to jest prawdziwa relacja.

463

Odp: Ilość partnerów seksualnych

No mi się jednak Twoje pytania wydają całkiem szczegółowe a nie ogólne. Reszcie użytkowników chyba również tak wiec coś w tym musi być wink

464

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Szczegółowe pytania to są na przykład: w jakich pozycjach uprawiałaś seks z partnerem x, jakie mieli przyrodzenia i pozostałe szczegóły na temat życia seksualnego, które mi teraz nie przychodzą do głowy.

Poza tym forumowicze uważają, że to nieważne rzeczy, dlatego ktoś dla kogo ważne jest podejście partnera do seksu, powinien na to przystać, zacisnąć zęby i się męczyć.

465 Ostatnio edytowany przez Britan (2021-06-23 14:36:25)

Odp: Ilość partnerów seksualnych
Marcel85 napisał/a:

Jeśli dla kogoś to ważne (ilość partnerów, podejście partnerki do seksu, intymności itp i odbiór seksu z aktualnym partnerem) i nie pyta o to, lub pyta, a partner robi uniki, to nie jestem przekonany, że to jest prawdziwa relacja.

Stawiasz seks w relacji na podium. Więc Ci się nie dziwię, że tak piszesz.
Masz do tego w pełni prawo.

Też tak miałem, ale u mnie to wynikało z nieprzepracowanych problemów z kobietami.

Seks jest ważny. Ale można go po prostu zastąpić masturbacją, paniami na tinderze chętnymi na FWB czy prostytutkami. Ewentualnie można po prostu nie uprawiać seksu (co według medycyny chin jest bardzo zdrowe. Organizm sam potrafi się regulować w takiej sytuacji - polucje nocne).
Za to prawdziwych uczuć kobiety do mężczyzny nie zastąpisz.

466

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Zgadzam się, niczym nie zastąpisz uczucia kobiety, która tych uczuć i swojego ciała nie oddawała na lewo i prawo.

467 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-06-23 16:14:52)

Odp: Ilość partnerów seksualnych

A Ty Marcel czujesz że komuś coś ODDAŁEŚ wraz z seksem?

468 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-06-23 16:35:14)

Odp: Ilość partnerów seksualnych
jjbp napisał/a:

Może to trochę off top ale bardzo mnie zawsze ciekawiła retoryka że kobieta "oddaje" a mężczyzna "bierze". Nie słyszałam jeszcze żeby ktoś mówił że facet się "oddawał na lewo i prawo". Zresztą juz samo słowo oddaje jest bez sensu bo nikt nie przejmuje prawa własności do ciała. Pokazuje to w sumie dość smutne uprzedmiotowienie

To dłuuuga historia i myślę że często  dla wygody popierania swoich poglądów przekonań mylnie fałszywie i błędnie interpretowana.
Chodzi o tego gościa z ogrodu Eden ,pojadł, popił pochodził se po okolicy,pooglądał ,ponazywał i pogłaskał zwierzęta a potem zaczął marudzić widocznie i użalać się nad sobą że jest samotny i mu się nudzi a potem usnął, z tym żebrem była akcja i tak dalej ,niektórzy do dnia dzisiejszego nie skapowali się że kobiety nie są dla zabicia czasu i nudy i nie są własnością mężczyzny.
A dalej to mi się dziś nie chce ,że w życiu ludzi kobiet i mężczyzn chodzi o równowagę w dodatku kosmiczną - miłość smile .bo i tak może być "jak grochem o ścianę" a ja znowu tutaj wyskakuje z jakimiś górnolotnymi tekstami.

469

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Marcel, Marcel - masz takie doświadczenia z kobietami, bo ta ostatnia wyczuła faceta z kompleksami, to i chciała cie uchronić, żebys nie poczuł się urażony. Później już wiedziała, że nic z tego nie będzie i Marcel dowiedział się, że nawet na podium się nie załapał, stąd trauma. Jak kobieta ma doświadczenie i wielu partnerów, a obok siebie faceta który zna swoją wartość, to i może być wobec niego szczera.

470 Ostatnio edytowany przez Marcel85 (2021-06-23 17:29:18)

Odp: Ilość partnerów seksualnych
jjbp napisał/a:

A Ty Marcel czujesz że komuś coś ODDAŁEŚ wraz z seksem?

Możesz sobie to słowo zamienić na inne, na przykład: "nie rozdawała", "nie mnożyła sobie doświadczeń" albo dowolne inne pasujące. Przecież to nie zmienia sensu tego zdania.

BEKAśmiechu napisał/a:

Marcel, Marcel - masz takie doświadczenia z kobietami, bo ta ostatnia wyczuła faceta z kompleksami, to i chciała cie uchronić, żebys nie poczuł się urażony. Później już wiedziała, że nic z tego nie będzie i Marcel dowiedział się, że nawet na podium się nie załapał, stąd trauma. Jak kobieta ma doświadczenie i wielu partnerów, a obok siebie faceta który zna swoją wartość, to i może być wobec niego szczera.

No nie tak te wydarzenia wyglądały a jakie miała intencje to nie wiem bo w myślach nie czytam. Na pewno podtrzymuję to, że mnie na początku okłamywała w innych kwestiach - dotyczących swoich doświadczeń. I sory ale podawanie się za kogoś, komu jednorazowe akcje są obce, kogoś kto bliskość łączy tylko z miłością, a później po kawałeczku podawanie prawdy i zatruwanie drugiej, zakochanej osoby, to się nie mieści w żadnych kategoriach, które by można było usprawiedliwiać. I to niezależnie od tego czy ktoś chce o swojej przeszłości mówić otwarcie i niby że szczegółami, czy nie. Tu już było podawanie się za kogoś innego na bardzo ogólnym poziomie.

Być może sam chciałem sprowokować już zerwanie, albo dać sobie do niego ostateczny powód, zadając takie jakby ostateczne pytanie czy ze mną jest jej najlepiej. Nie wykazała się jeśli chodzi o odpowiedź, tak samo jeśli chodzi o prostowanie swoich wcześniejszych kłamstw raz a dobrze. W wielu innych tekstach też się nie wykazała.

Możliwe, że gdyby nie ten cały ciąg wydarzeń, wystarczyłoby mi jakieś delikatne danie do zrozumienia, że jest jej ze mną super. Ale, że trafiłem na kogoś, kto moim zdaniem miał nieźle nakręcone w głowie, kogoś fałszywego, to w taki sposób się to potoczyło. I już to, że widziałem, że jest fajnie nie wystarczało i różne jej słowa nabierały przez ten pryzmat zupełnie innego znaczenia. Możliwe, że nawet było jej ze mną najlepiej. Tego nie wiem.

Trudno jest uwierzyć komuś, kto notorycznie kłamie. Nie czuję się przez to niedojrzały, że mam kompleksy, ani niemęski. Uważam, że mogę mówić głośno o moich doświadczeniach, zwłaszcza, jak u różnych osób na forum czytam różne teksty, które spokojnie mogłaby wypowiedzieć moja ex.

471 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-06-24 08:03:46)

Odp: Ilość partnerów seksualnych
Britan napisał/a:

Zapytałem kiedyś partnerkę o jej ilość partnerów to mówiła nie interesuj się smrodzie. Na pewno więcej niż Ty (ona się dowiedziała ile ja miałem).
Wtedy odebrałem to negatywnie. Teraz gdy odkryłem w sobie zakopane pokłady empatii sądzę, że chciała mnie chronić przed kompleksami. Dla człowieka którym teraz jestem takie pytanie nie ma dużego sensu.
Bo co to zmieni w moim życiu? Po co sobie komplikować życie? Nie lepiej żyć chwila obecną i starać się pielęgnować relację i być szczęśliwym? Po co na siłę kopać dołki na relacyjnym gruncie?

O proszę! smile Można? Można! smile

To, jak potraktowałeś to wtedy to chwilowa konsternacja, ale właśnie po ch*** za przeproszeniem to rozstrząsać, jeśli i tak dwojgu ludziom jest ze sobą dobrze smile Trochę dystansu nie zaszkodzi a poza tym, co to daje?

Tylko według "cudownej teorii" Kolegi, im więcej tych partnerów jest, tym większa szansa, że kłamie..Naprawdę wnioskowanie i poziom "nauki" na miare niejakiego Łysenki..

Przypomina mi to podobny poziom wyciągania wnioskó na temat otaczających zjawisk, co jeszcze kilkaset lat temu było wiadomo na temat migrujących ptaków. SKoro widywali je lecące na noc w trzciny, wysnuli górnolotny jak na owe czasy wniosek, że zakopują się w mule..
Tutaj jest podobnie, bo na podstawie JEDNEGO czy raptem paru przypadków i jednej jedynej kwestii(liczba partnerów) zostaje oceniona szczerość kobiet, jej podejście do seksu i partnera.
Poza tym KOlega chyba jest zwyczajnie ślepy, bo nie rozumie i nie widzi, że te wszytskie jego oczekiwania czy próby wyciagniećia z kobiety "ważnych" informacji mogą ja zwyczajnie zniechęcić do związku z nim, bo dziewczyna poczuje się na jakimś dziwnym przesłuchaniu albo castingu.

472

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Marcel, a czy Ty od tej swojej potencjalnej partnerki wymagasz również takich informacji jak stan konta? A może jeszcze historię przebytych chorób i kartę dentystyczną? wink

473

Odp: Ilość partnerów seksualnych
Marcel85 napisał/a:
jjbp napisał/a:

A co zatem z ludźmi z bogata przeszłością którzy są szczerzy z partnerem? big_smile

Właśnie pytam, gdzie ci ludzie, bo w moich doświadczeniach, doświadczeniach znajomych i po przejrzeniu wielu forów internetowych, tych szczerych jakby nie widzę smile. Może to i nie szufladka, może oni się dobrze chowają big_smile.

No i tu się bardzo mylisz.

474 Ostatnio edytowany przez Marcel85 (2021-06-24 11:25:23)

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Skoro tak mówicie, to ja nadal czekam na posty w tym temacie i innych... które będą uznawały, że są jednak ludzie, dla których te sprawy SĄ ważne i jak pada takie pytanie, to trzeba po prostu odpowiedzieć PRAWDĘ o sobie. Ewentualnie bez obrażania drugiej osoby się wycofać.

Co ma dać komuś, kto o to pyta, takie gadanie jak Wasze tutaj? Wyobraźcie sobie dialog: "dla mnie to ważne" - "a dla mnie nieważne i dlatego nie powiem" - "ale dla mnie to ważne jakie masz podejście do seksu" - "nie interesuj się bo to nieważne". "To ja nie chcę wchodzić w relację, nic o Tobie nie wiem" - "ale przecież ważne jest tu i teraz, co Ty gadasz, dorośnij!"

Nie rozumiem dlaczego, skoro to takie nieistotne, nie można w najprostszy sposób opowiedzieć o swoich doświadczeniach, podejściu i jak drugiej osobie to nie pasuje, odpuścić.

To już naprawdę wszystko co mam do powiedzenia w tym temacie.

Po tym całym potoku słów, które tutaj napisaliście, jaki to jestem niedojrzały, jaki zły, jakie te pytania są dziecinne, jakie to nieważne, jak nic z niczego nie wynika (przecież wiadomo, że w życiu człowieka nie ma związków przyczynowo skutkowych i jego czyny nie mają żadnego wpływu na nikogo i na jego samego), wniosek dla mnie jest jeden.

Macie OGROMNĄ blokadę przed tym, żeby PO PROSTU na ten temat z drugim człowiekiem porozmawiać. Najzwyczajniej w świecie nie chcecie o tym rozmawiać. I na siłę mi tutaj udowadniacie, że przecież kurcze to jest nieważne, więc po co o tym gadać, pytać, no nie ma tematu. Niech Wam będzie, że to nie kłamstwo, nie ukrywanie jakim naprawdę się jest człowiekiem, tylko "to niedojrzale o to pytać" i "to nic nie oznacza". No dla kogoś, kto o to pyta, to bardzo dużo oznacza, a taka gadka wzbudza tylko brak zaufania, podejrzliwości i skutek macie taki sam, jak byście kłamali.

Wy tutaj mówicie, że Wasi aktualni partnerzy o to nie pytali, bo dla nich to nie było ważne. I ma to niby według Was oznaczać, że dla wszystkich na świecie są to nieważne rzeczy. Bo jak są ważne, to są niedojrzali przecież. A mnie przy takiej gadce włącza się czerwona lampka i mówię "sprawdzam". Z Waszych poglądów wynika, że gdybyście trafili na kogoś, dla kogo te sprawy są ważne, to byście albo temat pominęli, albo kłamali, albo żeby uniknąć kłamania, wtedy byście tą drugą osobę ustawiali pod Wasze poglądy, że jest to "nieważne". I ta osoba może ze strachu przed utratą Was, by sobie wszystko zracjonalizowała i niby miałoby być tutaj wszystko OK. No dobrze. To jakby się taka osoba naprawdę czuła, co by ukrywała w środku, z jakimi konfliktami by się musiała mierzyć, jest nieważne, bo "wy musicie mieć" i "liczy się tu i teraz". Ale obok tego pojawia się zdanie "najważniejsze to nikogo nie krzywdzić" i tu już jest dla mnie ogromny zgrzyt.

O czym tu jeszcze dyskutować? Nie dogadamy się. Wypowiedzi, które by tu podkreślały wagę UCZCIWOŚCI, nie stwierdzono.

Nawiasem dodając. Co mnie interesuje naukowość? To nie są teorie naukowe tylko moje zdanie, które ma mnie chronić od wchodzenia w najbliższą relację z dziwnymi MOIM ZDANIEM kobietami. Ale spójrzmy na fakty, które pewnie też zostaną tu przez Was zbyte, bo przecież nic w życiu z niczego nie wynika. Cała psychologia najlepiej powinna zostać wyrzucona do kosza. No jednak jakiś czas temu na Psychology Today czytałem o badaniach, które potwierdzają, że ludzie, którzy mieli bogatą przeszłość seksualną, z większym prawdopodobieństwem zdradzają. Czytałem też kiedyś o badaniach, w których z kobietą, która miała wielu partnerów, trudniej jest zbudować trwałą więź.

Może ktoś się tym nie chce kierować, ale ja chcę i mam zamiar. Nie dlatego, że jesto to strasznie naukowe (chociaż w jakiś sposób na pewno udowodnione), nie po to, żeby sobie ktoś stwierdził, że to dojrzałe i pogłaskał mnie po główce. I jak bym usłyszał taką gadkę, jak tutaj na forum, to doskonałe bym wiedział, co robić. Wiać. I tyle.

475

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Widzę Marcel, że chyba usilnie próbujesz sobie ( i nam ) wmówić, że skoro ktoś twierdzi, że pewne rzeczy są nieistotne(czyt oboje partnerzy do tego tak podchodzą) to jednak nie może być prawda. Jak to? Przecież musi być tam jakiś haczyk. Nie można oddzielić przeszłości grubą kreską, skupić się na tym co tu i teraz, bo "przeszłość" nas się trzyma cały czas.
Podają Ci ludzie przyklad, że bez tych Twoich pytań można się dogadywać, ale upierasz się, że jednak tak być nie może. Co więcej PODEJRZEWASZ, że ci użytkownicy na pewno kłamią, MUSZĄ mieć za sobą "bogatą" przeszłość, skoro nie chcą o tym rozmawiać..I właśnie takie wnioskowanie jest równie absurdalne, jak wspomniane przeze mnie wcześniej kwestie odnoszące się do nauki.

Jedna rzecz mnie jeszcze zastanawia: skoro tak stawiasz na rozmowę, to ciekaw jestem przebiegu i potencjalnego scenariusza takiego Twojego związku. Ludzie sie poznają, dobrze im razem, choć niekoniecznie od razu muszą ze sobą iść do łóżka. Zatem zanim to nastąpi, rozmowy na ten temat mogą być prowadzone, ale wcale nie muszą. Mimo wszystko jendak raczej prędzej niż później oboje lądują w tym łóżku.. I teraz pytanie czy pewne rzeczy mają wychodzić naturalnie, ot tak po prostu w luźnej rozmowie, czy mają być egzekwowane i wyciąane prawie na siłę, bo ktoś musi sobie przeprowadzić casting na partnera. Niezależnie od tego jak się poza łóżkiem sytuacja rozwija, to rozumiem, że taka bądź inna przeszłość decydują o tym, czy dana dziewczyna dostąpi łaski związania się z Tobą.
Poza tym, choćby nie wiem jak bardzo taka dziewczyna pokazywała, że jej zalezy i jest szczęśliwa, to przez swoją przeszłość nie zasługuje na szacunek ani zaufanie.Nie wspominając o tym, że poprzez takie natarczywe i powtarzające się pytania może poczuć się osaczona i zerwać kontakt. BO niezależnie czy ona jest uczciwa wobec Ciebie czy nie, czuje się nieswojo i dlatego nie ma zamiaru dłużej tkiwć w takiej relacji.

Także, jak chcesz, to baw się w tym swoim "wspaniałym" świecie, gdzie każdy musi Ci koniecznie na pewne pytania odpowiedzieć, bo tylko to decyzuje o dalszym rozwoju sytuacji. Nie mój( i wielu zapewne) cyrk, nie moje małpy. Nie zdziw się jednak, jak się ostro zawiedziesz...

476

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Dlaczego masz taki duży problem z tym, że znajomość może się zacząć rozwijać, może dziewczyna się starać i można ją później zakończyć z jakiś powodów, które jedna ze stron widzi?

Spotykałem się z tą moją ex, ona się starała, w sensie, była miła, potrafiła byc czuła, była obecna. A w tej ważnej kwestii kłamała, nie dopowiadała, pomijała, zmieniała wersje i sama sobie swoimi zachowaniami zniszczyła reputację w moich oczach i podkopała zaufanie. Mówiła po tym, że to nieważne, zamykała na to oczy i uważała, że wszystko ułoży się samo. Nie będę obwiniał siebie za to, że ktoś prowadził takie życie, o którym nie potrafi teraz rozmawiać, kłamie i na koniec jedyne co potrafi z siebie wydobyć to stwierdzenie, że to przecież nieważne.

Taka osoba, wyobrażam sobie, że jest wtedy w dużym konflikcie. Tylko czy to moja wina? Jeśli prowadziła takie życie, a później kłamie, niech nie liczy na ślepe zaufanie. Jak prowadzi się swoje życie tak, a nie inaczej, zawsze znajdzie się ktoś, komu się to może nie spodobać. Niech sobie takie dziewczyny jakoś ze swoją przeszłością radzą.

Każda randka to jest swojego rodzaju casting i spotkania, nawet jak się rozwija relacja, też. Złamałem tą zasadę z ostatnią ex, myślałem, że to ta właściwa. Doprowadziłem do sytuacji, w której narobiłem sobie uczuciowych problemów. Dlatego właśnie teraz sędziowie na castingu będą ostrzejsi.

To, że kogoś właściwego poznam, to kwestia czasu. Mogę odrzucić 50 kobiet, aż w końcu poznam tą jedyną. Dla mnie kłamstwo albo ukrywanie jednej ważnej kwestii dla mnie, oznacza późniejsze kłamstwa w innych sprawach. Mogę sobie na logikę tłumaczyć, że przecież to dobra dziewczyna ale po prostu instynkt samozachowawczy się włącza, zaufanie spada do zera i nie wiem czy bym chciał i mógł takiej osobie zaufać. Tak jak np. kobieta nie zaufa mężczyźnie po jakimś jednym tekście albo nie wiem, tym, że ma za dobry kontakt z matką albo nie wiem, ma skończoną edukację na maturze. Logika w tym według jednych jest, według innych to "nieważne".

Trzeba by sobie zadać pytanie czy te nasze rozmowy tutaj mają sens. Dla mnie ktoś, kto często zmieniał partnerow, nie jest kimś, komu zaufam. Jak traktował tych ludzi? Dlaczego się z nimi zbliżał? Było to połączone z relacją, zaufaniem, związkiem, miłością, przywiązaniem? To kim ja jestem dla tej osoby? Słodkie słówka można mówić każdemu, sypiać taka może pewnie z każdym ale jednego nie może - poświadczyć swoim życiem, że jest warta zaufania. Jeśli ten ktoś dodatkowo sprzedaje mi jakieś bajki, albo kłamie na temat przeszłości, to też nie wzbudza to zaufania. Niby wtedy powinienem zamknąć oczy i wierzyć takiej osobie, że ma dobre intencje i już teraz będę jej ostatnim misiem big_smile? Niezła bajeczka dla naiwnych.

Co do szczerości w związku, to podtrzymuję to, co napisałem. Nie widziałem tutaj, żeby ktoś napisał, że jeżeli dla kogoś te kwestie są ważne, to trzeba mu uczciwie odpowiedzieć albo się wycofać ze znajomości. Widziałem natomiast szydzenie z tego, że ktoś w ogóle śmie zadawać takie pytania. Dla mnie to nie jest ani dojrzałe ani uczciwe podejście do drugiego człowieka.

477 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-06-24 15:14:26)

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Powiem tyle

Dla mnie to, że się coś rozwija w swoim właściwym tempie - spoko. To, że ktoś się zdecyduje odejść - trudno zdarza się..

Natomiast właśnie  o tyle niezrozumiałym absurdem jest fakt, że na podstawie pewnej powierzchownej kwestii, która NIJAK ma się do rzeczywistości( nie jest to po prostu reguła) taki związek się kończy. Tak z uporem maniaka będziesz drążyć przeszłość tej dziewczyny, wysnuwając bzdurne wnioski o jej charakterze czy sposobie w jaki ona niby Cię trkatuje na podstawie tego, co było PRZED Tobą. Nie bierzesz, jak sam wcześniej zauważyłes MOTYWACJI pod uwagę, i to w moim odczuciu Ciebie ostatecznie pogrąża. Sam wcześniej pisałem o przykładzie dwóch dziewczyn  o bogatej przeszłości, z których Ty odrzuciłbyś obie, ja może co najwyżej ta pierwszą. Jeśli nie licza się dla Ciebie motywy, jedynie suche fakty, co więcej faktuy, które zwyczajnie NIE PRZEKŁADAJĄ się zawsze i bezpośrednio na rzeczywistość, to tez uważam, że nie ma sensu dalej dyskutować.

Omijasz już któryś raz konskekwetnie kwestię tego, że dwóm osobom może być razem dobrze, bez rozstrzsania przeszłości, czego przykładem jest sama Roxann. I co będziesz podświadomie twierdził, że jej związek jest nieudany, bo nie rozmawia o ilości partnerów ze swoim obecnym facetem? I właśnie Twoje zaślepienie, gdzie nie widzisz niczego poza tym jedną drzazgą, jest kuriozalne. Widzisz Ty nie potrafiłes sobie z tym poradzić, ale znajdzie się ktoś, dla którego nie będzie miało znaczenia, z iloma facetami kobieta spała, jeżeli OBECNIE razem im się świetnie układa.

Jeśli jesteś tak pewny siebie i traktujesz randkę jako casting a nie jako luźne, przyjemne spotkanie dwojga ludzi, to już Twój problem.

Działaj, zdobywaj i pochwal się efektami.

Tyle ode mnie

478

Odp: Ilość partnerów seksualnych
Marcel85 napisał/a:

.

To, że kogoś właściwego poznam, to kwestia czasu. Mogę odrzucić 50 kobiet, aż w końcu poznam tą jedyną.

Pod warunkiem, że ta 51. kobieta nie odrzuci Ciebie big_smile

I że nie zajmie Ci to kolejnych kilkunastu lat.

479 Ostatnio edytowany przez Marcel85 (2021-06-24 16:13:41)

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Bagiennik

Doświadczenia seksualne, podejście do seksu i ilość partnerów oraz motywację związane z chodzeniem do łóżka z mężczyznami dla mnie nie są powierzchowne. Są to bardzo ważne rzeczy, według których oceniam to czy chcę z kimś wiązać uczucia i przyszłość. Co za różnica, że było to przed poznaniem mnie, skoro dotyczy to jednej i tej samej osoby, z jej charakterem, być może problemami z ojcem w dzieciństwie, nieumiejętnością zapanowania nad swoimi żądzami albo brakiem przyłożenia zasad do seksualności?

Tym bardziej jest to istotne i blokuje moje zaufanie, gdy ktoś nie potrafi opowiedzieć o przeszłości i powiedzieć "ok, kiedyś miałam inne podejście do seksu, teraz mam poważne, w przeszłości popełniłam błędy". Nikt jednak czegoś podobnego w tym temacie nie zasugerował. Zasugerował natomiast po prostu zamykanie na to wszystko oczu, bo to przecież niedojrzałe w ogóle coś tu oceniać. No moim zdaniem to jest dziwne bardzo rozumowanie.

Domyślam się dlaczego niektórym ludziom zależy, żeby inni wyłączali swój intstynkt samozachowawczy w takich sytuacjach. To jest po prostu granie w młodości według nieuczciwych zasad i teraz domaganie się zaufania za darmo. Chęć posiadania tej konkretnej osoby, nawet za cenę ukrywania, podawania się za kogoś kim się nie jest. A to jest zwykła manipulacja drugim człowiekiem i to jeszcze najgorsza, bo jest to robione w stosunku do kogoś, kto się bardzo na Ciebie otwiera.

Ciekawe czy te same osoby równie pobłażliwy stosunek co do oceniania przeszłości, mają w innych kwestiach, czy tylko w tej, której najbardziej się prawdopodobnie wstydzą. Bo jak już czegoś żądają od potencjalnego partnera, to zapewniam, że podejście nagle robi się inne i pojawiają się też i oceny.

Co się nijak ma do rzeczywistości? To, że może mi się poszczęści i taka dziewczyna mnie nie zdradzi? Może powie, że jestem dla niej najlepszym kochankiem? A może będę jej ostatnim kochankiem bo dostąpię zaszczytu bycia jej "ostatnim"? big_smile Jeśli wierzysz w to, że ktoś kto nie ma wyrzutów sumienia ze względu na swoją przeszłość, będzie miał wyrzuty sumienia jak Cię zdradzi, to możesz wierzyć. Tak samo pewnie będzie to krył jak i w przypadku krycia swojej przeszłości. Przecież to nieważne, to tylko seks i tak dalej. Jeśli chcesz ryzykować, bo Twoim zdaniem jedno z drugim nie musi się łączyć, to przecież jest to Twój wybór i Twoja sprawa. Ryzykuj. Też czekam na relację, jak już stworzysz jakiś związek.

Dwóm osobom może być razem dobrze, gdy nie nie mówią sobie o przeszłości. To prawda. Po prostu dobrali się w taki sposób i konsensus jest taki, że o tym nie rozmawiają. Jednak tak naprawdę, motywacje obydwoje mogą do tego nie rozmawiania, mieć różne. Chciałbym po prostu trochę tu odczarować rzeczywistość, bo nie chce mi się wierzyć, że to wszystko tak wynika z niby dojrzałości big_smile. Może tak wyglądają deklaracje. Takie jest moje zdanie. Zresztą jak ktoś ma ponad 40 lat i 50 letniego partnera, to doradzanie w tych kwestiach ludziom po 30, którzy spotykają się z dużo młodszymi kobietami (które mogłyby być Twoimi córkami, Roxann), jest dosyć nietrafione. Nie będę przykładał do 20-paro letniej kobiety, która w swoim wieku miała już 10 partnerów tych samych zasad i odbioru, co 50-letni facet, który, sory, pewnie się cieszy, że w ogóle uprawia regularnie seks, więc poziom z którego ocenia jest inny. Tak, 50-letni mężczyźni często już nie uprawiają seksu. I wyboru zbyt wielkiego nie mają, zwłaszcza jeśli chodzi o atrakcyjne partnerki. A że sami mają już jakąś przeszłość, to dziwne, żeby też stawiali to jako coś ważnego. Ja wybór mam między porządnymi, a tymi nie za bardzo. I mogę sobie decydować z kim chcę być.

480

Odp: Ilość partnerów seksualnych
Marcel85 napisał/a:

Nie widziałem tutaj, żeby ktoś napisał, że jeżeli dla kogoś te kwestie są ważne, to trzeba mu uczciwie odpowiedzieć albo się wycofać ze znajomości. Widziałem natomiast szydzenie z tego, że ktoś w ogóle śmie zadawać takie pytania. Dla mnie to nie jest ani dojrzałe ani uczciwe podejście do drugiego człowieka.

To, że masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem, to nie nasz problem. Ja przecież kilka raz Ci napisałam, że po takich pytaniach bym podziękowała za znajomość. Na pewno nie tłumaczyłabym się i nie spowiadała jakby nie patrzeć wciąż obcej osobie. Inne dziewczyny, nawet te, które teoretycznie spełniają Twoje wymagania też napisały, że by wiały czy nagle przypomniały sobie, że żelazko zostawiły włączone.
Ty traktujesz randkę jak casting na którym wymagasz od kobiety całkowitej szczerości. Dla mnie to coś absolutnie nie do zaakceptowania. Zadałam wcześniej pytanie czy pytałbyś też o stan konta, historię przebytych chorób i może najlepiej od razu chciałbyś znać wszystkie hasła?
Kobiety też mają instynkt samozachowawczy i na pewne zachowania reagują tak a nie inaczej. Ja bym się obawiała, że zaraz zacznie się śledzenie, podsłuchy czy zamykanie w domu.
Także coś, co dla Ciebie jest "normalne" dla mnie jest chore. Kobieta może być co najwyżej partnerką, a nie własnością faceta.

481

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Widzę, że wróciła Roxann, ze swoją niezawodną logiką i czytaniem ze zrozumieniem moich wypowiedzi.

Wyraźnie napisałem, że chcę się najpierw pospotykać, zanim zacznę zadawać pytania o to, co mnie interesuje. Skąd się wzięła "randka"? Chyba "randki". I "spotykanie się".

482

Odp: Ilość partnerów seksualnych
Marcel85 napisał/a:

Dwóm osobom może być razem dobrze, gdy nie nie mówią sobie o przeszłości. To prawda. Po prostu dobrali się w taki sposób i konsensus jest taki, że o tym nie rozmawiają. Jednak tak naprawdę, motywacje obydwoje mogą do tego nie rozmawiania, mieć różne. Chciałbym po prostu trochę tu odczarować rzeczywistość, bo nie chce mi się wierzyć, że to wszystko tak wynika z niby dojrzałości big_smile. Może tak wyglądają deklaracje. Takie jest moje zdanie. Zresztą jak ktoś ma ponad 40 lat i 50 letniego partnera, to doradzanie w tych kwestiach ludziom po 30, którzy spotykają się z dużo młodszymi kobietami (które mogłyby być Twoimi córkami, Roxann), jest dosyć nietrafione.

Twoja ex z tego co pamiętam miała chyba 27, więc musiałabym mieć 10 lat zachodząc w ciążę gdyby miała być moją córką.

Marcel85 napisał/a:

Nie będę przykładał do 20-paro letniej kobiety, która w swoim wieku miała już 10 partnerów tych samych zasad i odbioru, co 50-letni facet, który, sory, pewnie się cieszy, że w ogóle uprawia regularnie seks, więc poziom z którego ocenia jest inny. Tak, 50-letni mężczyźni często już nie uprawiają seksu.

Kolejna Twoja teoria wzięta z kosmosu!

483 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-06-24 16:41:21)

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Roxann sprawa jest prosta smile

Spotyka się dwójka ludzi, idą tam wcześniej czy później do łóżka, poznają się nawzajem i układa się między nimi wręcz super - są ze sobą szczęśliwi. I jeśli nie wyjdzie to jakoś spontanicznie, to ostatnie co by mi do głowy przyszło, to pytać partnerkę, której najwidoczniej jest ze mną cudownie, pytać się jej o to, z iloma spała przede mną. Dlatego też nawet nie przywiązywałbym wagi, czy ona mi to mówi, czy nie. A jeśli już mówi, to sam bym musiał walnąć swoim (wtedy) pustym łbem w ścianę, żeby nagle nabrać do niej wątpliwości, czy jest ze mną szczera czy nie. Powiedziała to, co powiedziała i tyle. Skoro jest nam tak dobrze, to przeszłości odchodzi w zapomnienie.

I pomyśleć, że tak trudno zrozumieć, że zdecydowana większość osób wyznaje ową zasadę smile

484

Odp: Ilość partnerów seksualnych
Marcel85 napisał/a:

Spotykałem się z tą moją ex, ona się starała, w sensie, była miła, potrafiła byc czuła, była obecna. A w tej ważnej kwestii kłamała, nie dopowiadała, pomijała, zmieniała wersje i sama sobie swoimi zachowaniami zniszczyła reputację w moich oczach i podkopała zaufanie. Mówiła po tym, że to nieważne, zamykała na to oczy i uważała, że wszystko ułoży się samo. Nie będę obwiniał siebie za to, że ktoś prowadził takie życie, o którym nie potrafi teraz rozmawiać, kłamie i na koniec jedyne co potrafi z siebie wydobyć to stwierdzenie, że to przecież nieważne.

A dlaczego masz taki duży problem ze zrozumieniem, że dla kogoś innego niż Ty, może to być naprawdę nieważne?
Ktoś jak najbardziej może nie chcieć odpowiadać na takie pytania i może nie chcieć o tym rozmawiać, a nie, że nie potrafi.
I nie dlatego, że jest nieuczciwy, rozwiązły, godny pogardy, czy puszczalski - tylko dlatego, że dla niego to może naprawdę nie mieć żadnego znaczenia. Albo mieć znaczenie o wiele mniejsze, niż dla Ciebie.
I to wcale nie świadczy o tym, że coś jest z taką osobą nie w porządku.

Marcel85 napisał/a:

Taka osoba, wyobrażam sobie, że jest wtedy w dużym konflikcie. Tylko czy to moja wina? Jeśli prowadziła takie życie, a później kłamie, niech nie liczy na ślepe zaufanie. Jak prowadzi się swoje życie tak, a nie inaczej, zawsze znajdzie się ktoś, komu się to może nie spodobać. Niech sobie takie dziewczyny jakoś ze swoją przeszłością radzą.

Masz rację. Wyobrażasz sobie. Co wcale nie znaczy, że to jest prawda i że masz rację. Ja wyobrażam sobie, że w takiej sytuacji jakakolwiek kobieta, jedyne co czuje, to niesmak i zadaje sobie w duchu pytanie, kiedy skończysz wypytywać.
Nie ma czegoś takiego jak "takie życie", z akcentem na "takie". I żadne dziewczyny nie muszą sobie z "taką" przeszłością radzić, bo sprawa ich decyzji i ilości partnerów seksualnych, to ich wybory. Nie ma w tym nic nagannego, nic godnego potępienia, nic obrzydliwego. A więc - dla wielu różnych osób, nie ma nic, z czym muszą sobie radzić, bo nie mają takich problemów.

Marcel85 napisał/a:

Dla mnie kłamstwo albo ukrywanie jednej ważnej kwestii dla mnie, oznacza późniejsze kłamstwa w innych sprawach. Mogę sobie na logikę tłumaczyć, że przecież to dobra dziewczyna ale po prostu instynkt samozachowawczy się włącza, zaufanie spada do zera i nie wiem czy bym chciał i mógł takiej osobie zaufać. Tak jak np. kobieta nie zaufa mężczyźnie po jakimś jednym tekście albo nie wiem, tym, że ma za dobry kontakt z matką albo nie wiem, ma skończoną edukację na maturze. Logika w tym według jednych jest, według innych to "nieważne".

Tak, dokładnie tak. Jak najbardziej jest to dla wielu nieważne, i nie ma w tym nic złego.
A Ty, aby uniknąć powtórki z rozrywki, powinieneś od razu podkreślać, jakie to dla Ciebie niesamowicie istotne i fundamentalne wręcz. Dzięki temu unikniesz dalszych rozczarowań, a wiele kobiet już na starcie odpuści sobie dalszą relację z Tobą.

Marcel85 napisał/a:

Trzeba by sobie zadać pytanie czy te nasze rozmowy tutaj mają sens.

Od jakichś 6 stron nie mają najmniejszego sensu smile

Marcel85 napisał/a:

Dla mnie ktoś, kto często zmieniał partnerow, nie jest kimś, komu zaufam.

To nie ufaj, w czym problem? Przecież nikt Ci tego nie nakazuje, ani Cię do tego nie zmusza, czy o to nie prosi.

Marcel85 napisał/a:

Jak traktował tych ludzi? Dlaczego się z nimi zbliżał? Było to połączone z relacją, zaufaniem, związkiem, miłością, przywiązaniem?

To nieważne. Skoro w pierwszym kroku stwierdziłeś, że takim osobom nie ufasz, to na jakiej podstawie i dlaczego chcesz teraz dokonywać mimo wszystko wiwisekcji na ich życiu erotycznym? Cóż Cię to obchodzi jak kogo traktowały, dlaczego się z kimś zbliżały i z czym to było powiązane? Toż to nie Twoja sprawa.
Skoro z gruntu odrzucasz takich ludzi, to w tym, że chcesz się babrać z lubością w ich prywatnych sprawach, jest coś bardzo niepokojącego.
W sensie wiesz, ja nie lubię ludzi w czerwonych trampkach dla przykładu. Nie lubię ich, i im nie ufam. I do głowy mi nie przyjdzie zastanawiać się dlaczego je noszą, co do tego doprowadziło, jaki mają stosunek emocjonalny do tych butów i tak dalej.

Marcel85 napisał/a:

To kim ja jestem dla tej osoby?

Nikim. Tak jak i taka osoba - o której określiłeś z góry, że jest godna pogardy i nie zasługująca na Twoje zaufanie - jest i dla Ciebie nikim.

Marcel85 napisał/a:

Słodkie słówka można mówić każdemu, sypiać taka może pewnie z każdym, ale jednego nie może - poświadczyć swoim życiem, że jest warta zaufania.

Ty też tego nie możesz poświadczyć swoim życiem.
Po pierwsze, osoba, którą pogardzasz - nie będzie sobie nawet zadawała trudu, żeby Ci cokolwiek poświadczać i udowadniać (o ile ma trochę oleju w głowie). Po drugie, jak niby chciałbyś to weryfikować? Żądałbyś świadectw z podstawówki? Listy aktywności na religii?
A po drugie - tak jak napisałam powyżej - Ty swoim życiem też nie możesz poświadczyć, że jesteś wart zaufania. Bo wstrzemięźliwość seksualna, nie oznacza automatycznie, że osobie która ją zachowuje można ufać, że to jest ostoja cnót wszelakich.

Marcel85 napisał/a:

Jeśli ten ktoś dodatkowo sprzedaje mi jakieś bajki, albo kłamie na temat przeszłości, to też nie wzbudza to zaufania. Niby wtedy powinienem zamknąć oczy i wierzyć takiej osobie, że ma dobre intencje i już teraz będę jej ostatnim misiem big_smile? Niezła bajeczka dla naiwnych.

Nikt nie pisał, że masz zamknąć oczy i wierzyć. Co jednak zrobić możesz, to być KONSEKWENTNYM. Nic prostszego. W momencie w którym zauważasz niepokojące Cię sygnały, możesz natychmiast zakończyć każdą, jakąkolwiek relację, nie tylko miłosną.
A Ty zamiast to robić, to brniesz dalej i dalej, zupełnie jakbyś z rozmysłem zbierał kolejne przykłady do swojej skali obrzydliwości.
Masochistą jesteś?
Przecież to są proste sprawy.
Nie ufam komuś. Nie ufam od samego początku znajomości.
To co tu można więcej zrobić, poza natychmiastowym i stanowczym - żegnam?
Po co siedzieć w takiej relacji i dawać sobie opowiadać bajki i wciskać kit?
Przecież to nie jest przymusowe.
Jeśli więc tak robiłeś, to dlatego - że chciałeś.

Marcel85 napisał/a:

Co do szczerości w związku, to podtrzymuję to, co napisałem. Nie widziałem tutaj, żeby ktoś napisał, że jeżeli dla kogoś te kwestie są ważne, to trzeba mu uczciwie odpowiedzieć albo się wycofać ze znajomości. Widziałem natomiast szydzenie z tego, że ktoś w ogóle śmie zadawać takie pytania. Dla mnie to nie jest ani dojrzałe ani uczciwe podejście do drugiego człowieka.

A dla mnie jest to mega dojrzałe i odpowiedzialne.
Fakt, że Ty lubujesz się do włażenia komuś do łóżka w ubłoconych gumiakach (metafora), wcale nie znaczy, że to jest słuszne, zasadne i potrzebne.
Problemem jest SZACUNEK do wyborów i do uczuć drugiego człowieka.
I nie stawianie siebie na piedestale. Należy odwrócić sytuację.
Jeśli Ty chcesz otrzymać konkretne wyliczenia, wraz z podaniem dat i pozycji, nie mówiąc już o ilości i uważasz, że Ci się to należy, to równie dobrze druga osoba może tego wcale nie chcieć, może nie chcieć o tym z Tobą mówić i wyliczać Ci to. I to się jej też należy.
Ja nie śmiałabym nalegać, naciskać, czy robić z czyjejś przeszłości seksualnej swojego priorytetu. Nie widzę powodu, dla którego ktokolwiek mógłby napastować o to innych ludzi.
Te sprawy są bardzo proste, jeśli ktoś nie chce zrobić czegoś, lub powiedzieć o czymś, co z kolei dla mnie ma kluczowe znaczenie - to oznacza, że nie mamy ze sobą o czym rozmawiać, nie mówiąc o spotykaniu się, znajomości, czy związku.
Mając szacunek do samego siebie, ale również do drugiej osoby - trzeba takie rzeczy brać na klatę.
To nie jest tak, że jak kobieta nie chce podać Ci ilości swoich partnerów seksualnych, to jest niedojrzała i nieuczciwa. To równie dobrze Ty - żądając takich informacji, możesz być grubiański, niedojrzały i niedelikatny.
Ale jak powiedziałam, masz przecież wybór.

485 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-06-24 16:46:21)

Odp: Ilość partnerów seksualnych
Roxann napisał/a:
Marcel85 napisał/a:

Nie będę przykładał do 20-paro letniej kobiety, która w swoim wieku miała już 10 partnerów tych samych zasad i odbioru, co 50-letni facet, który, sory, pewnie się cieszy, że w ogóle uprawia regularnie seks, więc poziom z którego ocenia jest inny. Tak, 50-letni mężczyźni często już nie uprawiają seksu.

Kolejna Twoja teoria wzięta z kosmosu!

Z tym że nie jest to  raczej "świadomość kosmiczna" smile

Oj Marcelu - bredzisz smile

486

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Isabella Widzisz, i Twoje podsumowanie powinno skłonić rozsądnego człowieka do refleksji..

Obawiam się, że w wypadku Marcela będzie nieco inaczej..

487

Odp: Ilość partnerów seksualnych
bagienni_k napisał/a:

Isabella Widzisz, i Twoje podsumowanie powinno skłonić rozsądnego człowieka do refleksji..
Obawiam się, że w wypadku Marcela będzie nieco inaczej..

Ja też się nie oszukuję w tej kwestii, bo mamy tu do czynienia z jedynym słusznym stanowiskiem - czyli takim, które prezentuje Marcel, albo z opiniami totalnie bezużytecznymi i nielogicznymi - jakie prezentują wszyscy poza nim smile
Natomiast ja dla przykładu, bardzo cenię sobie filozofię - żyj, i pozwól żyć innym.
Wtedy człowiek wychodzi z innych bloków startowych jeśli chodzi o relacje międzyludzkie.

488 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-06-24 17:05:38)

Odp: Ilość partnerów seksualnych
bagienni_k napisał/a:

Isabella Widzisz, i Twoje podsumowanie powinno skłonić rozsądnego człowieka do refleksji..

Obawiam się, że w wypadku Marcela będzie nieco inaczej..

Bo Marcel ma swoją teorię jedyną słuszną, według której całkowita szczerość nawet w najbardziej intymnych kwestiach, to podstawa. Kiedy ktoś nie chce z czegoś zwierzyć na pewno ma coś na sumieniu, nie jest wart zaufania lub czegoś wstydzi. Dla mnie jednak, jak pewnie dla wielu innych osób, istnieją pewne granice intymności/prywatności, o których po prostu nie lubię i nie mam potrzeby rozmawiać, a już tym bardziej z nowopoznaną osobą. Dotyczy to nie tylko szczegółów życia intymnego (przeszłości), ale też chociażby wspomnianych przeze mnie zarobków itp. I tak jak Izabela napisała, uważam takie pytania po prostu za nietaktowne.

bagienni_k napisał/a:

Spotyka się dwójka ludzi, idą tam wcześniej czy później do łóżka, poznają się nawzajem i układa się między nimi wręcz super - są ze sobą szczęśliwi. I jeśli nie wyjdzie to jakoś spontanicznie, to ostatnie co by mi do głowy przyszło, to pytać partnerkę, której najwidoczniej jest ze mną cudownie, pytać się jej o to, z iloma spała przede mną. Dlatego też nawet nie przywiązywałbym wagi, czy ona mi to mówi, czy nie. A jeśli już mówi, to sam bym musiał walnąć swoim (wtedy) pustym łbem w ścianę, żeby nagle nabrać do niej wątpliwości, czy jest ze mną szczera czy nie. Powiedziała to, co powiedziała i tyle. Skoro jest nam tak dobrze, to przeszłości odchodzi w zapomnienie.

Ja przykładowo czułabym się niekomfortowo gdyby mi partner zaczął opowiadać o swoich ex ze szczegółami. Nie jestem masochistką i nie potrzebuję tej wiedzy. Zresztą pewnie czułabym się bardzo nieswojo, że wciąż o nich myśli, skoro o nich gada i co gorsza porównuje. Także szybciej wtedy zapaliłaby mi się czerwona lampka, niż w przypadku kiedy facet uznaje, że tamte relacje to przeszłość i nie ma co do nich wracać i je roztrząsać.

489

Odp: Ilość partnerów seksualnych

To, że ktoś może się poczuć nieswojo, jak na przesłuchaniu, ot jedno..

NAtomiast tak spobie myślę: przynajmniej o tej liczbie partnerów czy partnerek możnaby wspomnieć przy okazji, gdzieś tam po jakimś tam czasie spotykania się, kiedy czujemy, że nam ze sobą dobrze i różne szczegóły z przeszłości nie wpłyną w żaden sposób na relacje między nami. Ot, taka ciekawostka a nie czynnik decydujący o tym, czy mam komuś zaufać..

490 Ostatnio edytowany przez Marcel85 (2021-06-24 18:13:23)

Odp: Ilość partnerów seksualnych

IsaBella77

Jak sobie spojrzysz wnikliwie na tą dyskusję i tej podobne, to obrażane są osoby, dla których jest to ważne. Sam zostałem wyzwany od: małych Marcelków, dzieciaków, niedojrzałych, słabych r*aczy, od tego, że mam małego, że szukam dziewic, że jestem zaściankowy - mógłbym wymieniać dalej. Nikt na to nie zareagował. Nie widziałem upomnień moderatorów tutaj. Szkoda, że jest tak jednostronny nacisk na jedną narrację.

Nagle każdy się na mnie rzuca (znowu), bo wspomniałem o tym prostym fakcie, że większe jest prawdopodobieństwo ukrywania faktów z przeszłości i klamstw przez kogoś, kto tych faktów ma do ukrywania więcej niż mniej. Nie jest to żadna teoria, tylko zwykłe logiczne rozumowanie. Jak ktoś, kto miał dwóch partnerów miałby wyjść z założenia, że obydwu będzie ukrywał big_smile? Podobnie, jak to, że gdy ktoś robił coś regularnie, to jest prawdopodobieństwo, że będzie to powtarzał. To się nazywa nawyk. Jak ktoś z tego już robi sposób życia, to można to nazwać charakterem. Niektórzy nazywają to "słabym charakterem" jak nie potrafią się opanować. Wy tutaj tak piszecie, jakby to były teorie wyssane z palca, jakby ludzie byli wszechmogący i robili najpierw jedne rzeczy a później nagle zmieniali zdanie i robili coś całkowicie odwrotnego, bo po prostu "pyk" i nagle przeszłości i tych wszystkich zachowań nie ma... bo to przecież wszytko jest takie proste, z każdym nowym związkiem jest "czysta kartka". Żyjemy przecież w świecie szczęśliwych ludzi, którzy zawsze zachowują się w porządku wobec najbliższych, prawda? Szkoda tylko, że bywa, że te same schematy powtarzamy w kolejnych związkach. Wystarczy wejść w inne wątki na tym forum i zobaczyć w jakie sytuację ludzie potrafią wejść i później nie potrafią z nich wyjść.

I jak to prawdopodobieństwo kłamania i ukrywania, większe niż w przypadku kogoś, kto o przeszłości śmiało może powiedzieć (bo doświadczeń miał mało), ma zniknąć, przez to, że Wy sobie tu uznacie, że przeszłość jest nieważna? Przecież to się dopełnia, jak już coś, a nie wyklucza.

Chciałem po prostu powiedzieć, że moje doświadczenia są takie, że nikt kto miał po prostu zwykłe związki i seks łączy ściśle z nimi, nie ma problemu, żeby normalnie o tym powiedzieć. To są moje doświadczenia po prostu, o których tu piszę. A nie jakieś "teorie". To, że się zdarzają od tego wyjątki i wcale nie musi tak być, bo ktoś np ogólnie nie lubi mówić o sobie, to wiem. Tylko czy to zmienia, jakby "statystykę"? Ja tam uważam, że kierunek mojego myślenia jest słuszny.

Chętnie odwrócę sytuację. Kobieta poznaje mężczyznę. Ważne jest dla niej, żeby mężczyzna był samodzielny finansowo. Po jakimś czasie pyta go jak u niego wygląda sytuacja. On zaczyna swoje filozofie, że to przecież nieważne, że dlaczego o to pyta. Po dłuższym drążeniu, okazuje się, że on nadal mieszka z mamusią. Czy pytania były słuszne? Czy pieniądze są najważniejsze? Czy liczy się przeszłość? Przecież on może wszytko zmienić! Tylko czy ona mu zaufa? Otóż, większość kobiet mu nie zaufa. I zapewniam, że powie, że to "nienormalne". Czy ktoś tu stanie w jego obronie? Oczywiście, że nie. Ale jeśli chodzi o seksualną przeszłość, ZWŁASZCZA kobiet, ooo tutaj zaczyna się robić ciekawie. Ciekawe dlaczego, ja podejrzewam z czego to wynika. Inna sytuacja: ten sam mężczyzna poznaje inną kobietę. Ona pyta o to samo, co tamtą, tyle, że na pierwszej randce. On się obraża i po tej randce już nie odzywa. Nadal mieszka z mamusią. Za to zaczyna myśleć o walce o prawa mężczyzn.

Co do "wyobrażania sobie". No akurat nie sądzę, żebym się tak mylił. Konfliktu w środku to może nie ma, jak się spotka kogoś o podobnym podejściu, wtedy w miarę to pewnie ma prawo zagrać. Teoretycznie, bo wiesz co? No na przykład, kobiety z rozbitych rodzin, często usilnie szukają akceptacji i miłości, a później całkiem nieźle idzie im wzbudzanie konfliktów i rozwalanie relacji. Czy to ma wpływ na ilość partnerów seksualnych? Owszem. Później rozmawiasz z koleżankami feministkami, o bardzo liberalnych poglądach, dotyczących seksu. I dowiadujesz się, że każda jest z rozbitej rodziny albo w dzieciństwie ojciec pił i bił. Często sama z dzieckiem, bez partnera. No ja sobie te fakty łączę, jak ktoś nie chce, to przecież może sobie tego wszystkiego nie łączyć. Ilość partnerów seksualnych może wynikać z wielu czynników, a nie tylko z tego, że ktoś sobie tak zadecydował, bo był wolny i mógł. Prawdę mówiąc to ten schemat łączenia ilości partnerów z dzieciństwem, się sprawdził niestety, w przypadku mojej ex. Czy to znaczy, że KAŻDY bedzie się zachowywał w jakiś konkretny sposób? Na pewno nie, tylko co to wnosi do tematu? Chcę znać przeszłość seksualną, mam ku temu powody i emocjonalne i logiczne, dla mnie to ważne, a jeśli ktoś tego nie akceptuje, to przecież droga wolna. Ale powody mam i nie pozwolę się obrażać.

"To nieważne. Skoro w pierwszym kroku stwierdziłeś, że takim osobom nie ufasz, to na jakiej podstawie i dlaczego chcesz teraz dokonywać mimo wszystko wiwisekcji na ich życiu erotycznym?" - przecież to, co zacytowałaś to było stwierdzenie, że jak ktoś miał dużą ilość partnerów i nie wszyscy byli w związkach, to jest duże prawdopodobieństwo, że któraś z tych osób została potraktowana np. jako tylko obiekt seksualną, albo, że ktoś został zdradzony, albo, że padały obietnice o miłości i okazało się, że to było oszustwo że strony kobiety, bo chciała poprawiać z kimś seks, bo czuła się samotna - przecież tu konfiguracji jest multum. Dlaczego mówimy tylko o tych na "zasadach fair play"? Dlaczego od razu to właśnie zakładamy, że było tu wszystko w porządku? Nie rozumiem tego.

"Ty też tego nie możesz poświadczyć swoim życiem."

Ależ akurat jeśli chodzi o seks tylko w związkach, to mogę poświadczyć i nikt mi tego nie odbierze.

I tak, jeśli interesuje mnie stały związek z założeniem "na zawsze", to zaufaniem darzę kogoś, kto w takich związkach już był, trwały one długo. I nie bez znaczenia jest tutaj ilość partnerów seksualnych, która może też równie dobrze wynikać ze związków, ale krótkich. Bo ktoś np. jest kochliwy. Oczywiście, że te rzeczy są ze sobą związane.

"Problemem jest SZACUNEK do wyborów i do uczuć drugiego człowieka."

Problemem jest brak szacunku do człowieka, dla którego przeszłość seksualna jest ważna. A czyjeś wybory można przecież szanować - na odległość, niekoniecznie w związku. A tutaj jest jakieś wmuszanie drugiej osobie siebie jako kota w worku. Bierz i o nic nie pytaj. Tak to wygląda.

"Jeśli Ty chcesz otrzymać konkretne wyliczenia, wraz z podaniem dat i pozycji, nie mówiąc już o ilośc"

Wystarczy ilość i motywacje (czyli skąd Ci partnerzy), pozycje to naprawdę zbędna informacja smile.

"Ja nie śmiałabym nalegać, naciskać, czy robić z czyjejś przeszłości seksualnej swojego priorytetu."

A dla mnie to ważna informacja, pomiędzy innymi. I zapewniam Cię, że jeśli pada odpowiedź pt "nie rozmawiam o tym z nikim" to już mi to wystarcza do wysnucia odpowiednich wniosków na temat tej kobiety.

Dla mnie ukrywanie prawdy, żeby kogoś o kłamać i nie mówienie o swojej przeszłości "bo nie" to są dwie strony jednego medalu. Dla Ciebie jest jakaś różnica. Z tym, że ta różnica interesuje tylko osobę, która właśnie o tej przeszłości nie chce gadać big_smile. Bo tą różnicą się wewnętrznie wybiela sama przed sobą. Na pewno nie obchodzi to kogoś, dla kogo te kwestie są ważne.

PS. Jak się ma pisanie o "masochozmie" do "nie rozmawiamy o tym, bo to nieważne", przez dokładnie te same osoby...? Ciekawe, bardzo ciekawe.

491

Odp: Ilość partnerów seksualnych
Marcel85 napisał/a:

Nagle każdy się na mnie rzuca (znowu), bo wspomniałem o tym prostym fakcie, że większe jest prawdopodobieństwo ukrywania faktów z przeszłości i klamstw przez kogoś, kto tych faktów ma do ukrywania więcej niż mniej. Nie jest to żadna teoria, tylko zwykłe logiczne rozumowanie.

Nie. W tym nie ma żadnej logiki. To nie jest logiczne rozumowanie, a jedynie Ty uważasz je za logiczne.
Jeśli ktoś ma takie poczucie prywatności i intymności, że o pewnych sprawach nie chce z Tobą rozmawiać, albo nie chce o nich rozmawiać w ogóle, to wcale nie znaczy, że coś ukrywa i że to tworzy jakieś prawdopodobieństwo na coś tam.
Zobacz. Na przykład ja. Ja w swoim dotychczasowym życiu chorowałam 3 razy na raka.
I na przykład nie mam najmniejszego zamiaru o tym z Tobą rozmawiać.
Uważam, że są to sprawy bardzo prywatne, bardzo intymne, i nawet pomimo tego, że Ty być bardzo chciał dowiedzieć się szczegółów, bo byłyby dla Ciebie ważne - ja nie chciałabym o tym mówić.
Według Twojej teorii, oznacza to, że jestem kłamczuchą, i że mam do ukrywania dużo więcej.

Marcel85 napisał/a:

Jak ktoś, kto miał dwóch partnerów miałby wyjść z założenia, że obydwu będzie ukrywał big_smile?

Nijak. Nie chodzi tu o ukrywanie, o mataczenie, o wstyd. Problem polega na tym, że wszyscy jak najbardziej mają prawo nie chcieć mówić w detalach o swoim życiu erotycznym. Niezależnie od tego, czy było ich dwóch, czy dziesięciu. I to nie ma nic wspólnego z ukrywaniem.

Marcel85 napisał/a:

Podobnie, jak to, że gdy ktoś robił coś regularnie, to jest prawdopodobieństwo, że będzie to powtarzał. To się nazywa nawyk.

Bzdura.
Seks nie jest czynnością nawykową.
Uprawianie seksu to kwestia decyzji i wyborów. I fakt, że ktoś w jakimś wieku, miał dotychczas - nie wiem - 3 partnerów seksualnych, a ktoś inny, miał w tym samym wieku miał 7 partnerów seksualnych, wcale nie czyni z tej pierwszej osoby kogoś uczciwego, cnotliwego i skromnego, a z tej drugiej - kogoś rozwiązłego i wyuzdanego. To znaczy tylko i wyłącznie, że z taką liczbą osób zdecydowała się/ chciała uprawiać seks.
Nic mniej i nic więcej.

Marcel85 napisał/a:

Jak ktoś z tego już robi sposób życia, to można to nazwać charakterem.

big_smile straszne brednie wypisujesz, ale rozumiem, że musisz jakoś wybrnąć.
Otóż nie. Większa ilość partnerów seksualnych, nie czyni z kobiety dziwki i nie wpływa na jej charakter w żaden sposób.
To co piszesz, jest tylko Twoim, charakterystycznym dla Ciebie, bardzo dziwacznym podejściem do tych spraw. Nie jest to niestety żadną prawdą objawioną, albo jedną słuszną opinią.
Czyli co, jak ktoś chodzi codziennie do piekarni po chleb, to wpływa na jego charakter i czyni z niego zakupoholika?
Bo idąc Twoją logiką tak właśnie należałoby osądzić.
Fakt, że ktoś uprawiał seks z 10 osobami nie czyni z niego seksoholika, ani nie określa go jako osoby mniej wartościowej od takiej, która uprawiała seks tylko z 3 partnerami.

Marcel85 napisał/a:

Niektórzy nazywają to "słabym charakterem" jak nie potrafią się opanować.

Nikt w tym wątku nic takiego nie napisał. I powtarzam - liczba życiowych partnerów seksualnych nie świadczy o niczym więcej, jak tylko i wyłącznie o tym, że ktoś zdecydował się mieć seks z tyloma, a tyloma partnerami.
To nie świadczy o ich charakterze, nie świadczy o ich wartości, nie świadczy o ich moralności.
U kobiety/ mężczyzny, którzy uprawiali seks z większą ilością partnerów to nie brak opanowania do tego prowadzi, tylko ich świadome wybory i decyzje.
Jak to sobie niby wyobrażasz, nieopanowanego gościa z gaciami do kolan, który biega po mieście bo nie może się opanować?
No bez żartów smile

Marcel85 napisał/a:

Wy tutaj tak piszecie, jakby to były teorie wyssane z palca, jakby ludzie byli wszechmogący i robili najpierw jedne rzeczy a później nagle zmieniali zdanie i robili coś całkowicie odwrotnego, bo po prostu "pyk" i nagle przeszłości i tych wszystkich zachowań nie ma...

Bo to są teorie wyssane z palca. Konkretnie z Twojego palca.
Po pierwsze - oczywiście, że może tak być. Że ludzie najpierw mogą robić coś, a potem coś odmiennego. Na tym polega rozwój, dojrzewanie, świadomość.
Tak właśnie jest. Pozwolisz, i mam nadzieję, że sam zainteresowany nie będzie miał mi tego za złe, ale posłużę się tu przykładem Paslawka, który jest idealnym przykładem takiej sytuacji.
Ot, kiedyś nadużywający mocno i alkoholik. A dzisiaj - nie pijący, po terapii, stawiający w swoim życiu na zupełnie odmienne wartości.
I jest dokładnie taki jak piszesz, najpierw robił jedne rzeczy, a teraz ich nie robi. I zobacz, pyk, i tych zachowań nie ma.
Można? Można.
Po drugie - to nie jest tak, że przeszłości nie ma. Przeszłość jest, nikt temu nie zaprzecza. Jednak posiadanie przeszłości, jest historią każdego człowieka. W tym, że ją mamy, że robiliśmy różne rzeczy, z różnymi osobami - nie ma NIC złego, nic gorszącego. Nie czyni to nas ludźmi mało wartościowymi.
Z jakiegoś powodu (warto się zastanowić z jakiego) uważasz przeszłość swoich potencjalnych, czy też byłych partnerek, za coś ohydnego, obrzydliwego, za coś, czego powinny się wstydzić.

Marcel85 napisał/a:

bo to przecież wszytko jest takie proste, z każdym nowym związkiem jest "czysta kartka".

Tak, to jest proste, bo z każdym nowym związkiem jest właśnie czysta kartka dla tego konkretnego związku.
Dla obecnego związku nie ma to znaczenia, że przed tym związkiem było coś tam, z kimś tam, gdzieś tam.
To w żaden sposób na obecny związek nie wpływa, nie deprecjonuje go, nie łączy się z nim.
Dla nowego partnera jesteś czystą kartką, a on jest taką samą dla Ciebie.

Marcel85 napisał/a:

Żyjemy przecież w świecie szczęśliwych ludzi, którzy zawsze zachowują się w porządku wobec najbliższych, prawda?

Yyyy, nie bardzo rozumiem do czego teraz nawiązujesz, bo nie ma to nic wspólnego z tematem akurat tego wątku.
Uprawianie seksu z większą ilością partnerów nijak się nie ma do krzywdzenia najbliższych, nie rozumiem na jakiej podstawie uknułeś te brednie.

Marcel85 napisał/a:

Szkoda tylko, że bywa, że te same schematy powtarzamy w kolejnych związkach. Wystarczy wejść w inne wątki na tym forum i zobaczyć w jakie sytuację ludzie potrafią wejść i później nie potrafią z nich wyjść.

Ale w tym wątku również nie rozmawiamy o schematach w związkach.
A uprawianie seksu z wieloma partnerami, niekoniecznie tworząc z nimi od razu związki, to nie jest schemat związkowy.
Tak jak napisałam wielokrotnie dotychczas - jest to kwestia wyborów i decyzji.
A wybory i decyzje, to nie są schematy.
Poza tym - ciągle powtarzasz przecież, że kobieta, która miała bujniejsze życie erotyczne niż Ty - nie ma u Ciebie żadnych szans. O jakim więc tworzeniu z taką związku i o jakich schematach w tym związku, piszesz?

Marcel85 napisał/a:

I jak to prawdopodobieństwo kłamania i ukrywania, większe niż w przypadku kogoś, kto o przeszłości śmiało może powiedzieć (bo doświadczeń miał mało), ma zniknąć, przez to, że Wy sobie tu uznacie, że przeszłość jest nieważna? Przecież to się dopełnia, jak już coś, a nie wyklucza.

Nie ma mowy, żebyś miał tyle lat, ile masz.
O jakim konkretnie kłamaniu i ukrywaniu mówisz? Ale konkretnie proszę.
Czy masz na myśli jedną ze swoich byłych partnerek, która nie czuła się komfortowo będąc przez Ciebie wypytywaną w tak delikatnej sferze, jaką jest życie seksualne?
Bo tylko o niej możesz tak powiedzieć.
Cały zaś mityczny ogół, o którym piszesz, że kłamie i ukrywa - istnieje tylko w Twojej głowie.
Dorośli ludzie, którzy mają już pewną dojrzałość emocjonalną WYBIERAJĄ i decydują o tym, czy chcą się komuś spowiadać ze swojej przeszłości seksualnej. W tym, że mieli więcej niż 3 partnerów, nie ma nic złego. W tym, że chcą o tym mówić swobodnie - nie ma nic złego. I w tym, że nie chcą o tym rozmawiać - również nie ma nic złego.
To nie świadczy o tym, że są nieuczciwi, że coś knują, albo, że mają się czego wstydzić - to świadczy wyłącznie o tym, że nie chcą o tym rozmawiać.
W jakim stopniu czyjaś przeszłość seksualna jest ważna, znacząca i decydująca o czymkolwiek?
Czy dopuszczasz w ogóle istnienie osób, dla których tak naprawdę jest?

Marcel85 napisał/a:

Chciałem po prostu powiedzieć, że moje doświadczenia są takie, że nikt kto miał po prostu zwykłe związki i seks łączy ściśle z nimi, nie ma problemu, żeby normalnie o tym powiedzieć.

Od tego trzeba było zacząć całą dyskusję.
TWOJE doświadczenia są takie. I git.
A doświadczenia innych osób, są inne.
I fakt, że ktoś nie chce mówić o swojej przeszłości seksualnej wcale nie znaczy, że jest z tym jakiś problem, albo że to coś wstydliwego.
Są osoby, które nie chcą o tym mówić, i to jest ok. Są osoby, które nie łączą ściśle seksu z byciem w związkach, i to jest tak samo ok.

Marcel85 napisał/a:

To są moje doświadczenia po prostu, o których tu piszę. A nie jakieś "teorie". To, że się zdarzają od tego wyjątki i wcale nie musi tak być, bo ktoś np ogólnie nie lubi mówić o sobie, to wiem. Tylko czy to zmienia, jakby "statystykę"?

No oczywiście, że to zmienia statystykę. To przecież logiczne.
Doświadczenia jednej osoby, to tylko doświadczenia jednej osoby. To nawet nie jest ziarenko piasku w światowej statystyce.

Marcel85 napisał/a:

Ja tam uważam, że kierunek mojego myślenia jest słuszny.

A ja uważam, że kierunek Twojego myślenia jest zupełnie niesłuszny, szkodliwy i wręcz chory.

Marcel85 napisał/a:

Chętnie odwrócę sytuację. Kobieta poznaje mężczyznę. Ważne jest dla niej, żeby mężczyzna był samodzielny finansowo. Po jakimś czasie pyta go jak u niego wygląda sytuacja. On zaczyna swoje filozofie, że to przecież nieważne, że dlaczego o to pyta. Po dłuższym drążeniu, okazuje się, że on nadal mieszka z mamusią. Czy pytania były słuszne?

Jeśli ta wiedza była dla niej bardzo ważna, to tak, pytania były słuszne.
Słuszne były również odpowiedzi.

Marcel85 napisał/a:

Czy pieniądze są najważniejsze?

Są ludzie, dla których pieniądze są bardzo ważne.
I są ludzie dla których nie mają żadnego znaczenia.
Która grupa ma słuszność, a która jest w beznadziejnym błędzie?
Czy dajesz obu grupom prawo do własnych przekonań?

Marcel85 napisał/a:

Czy liczy się przeszłość?

Nie. Czy ktoś, kto w przeszłości był milionerem, a przerypał wszystko na giełdzie jest nadal milionerem?
Czy kobieta, która w przeszłości miała tylko 2 partnerów seksualnych, ale akurat będąc w związku z Tobą, zdradza Cię na potęgę na prawo i na lewo - nadal jest wstrzemięźliwą panienką, której kartka jest bardzo czysta, bo w przeszłości zapisało się na niej tylko 2 panów?
Czy człowiek, który był uzależnionym - alkoholikiem, hazardzistą, ćpakiem - a przeszedł leczenie, terapię, zachowuje trzeźwość, przeszedł przemianę duchową - nadal jest tym samym uzależnionym?
Ano nie.
Nie, nie i nie.
Przeszłość, znaczy wyłącznie tyle, że COŚ SIĘ ZDARZYŁO. Tylko tyle. I aż tyle.

Marcel85 napisał/a:

Przecież on może wszytko zmienić! Tylko czy ona mu zaufa? Otóż, większość kobiet mu nie zaufa. I zapewniam, że powie, że to "nienormalne".

Nie możesz zapewniać o tym, o czym nie masz pojęcia.
Możesz używać tego jako środka stylistycznego, dla podkreślenia dramatyzmu swoich wypowiedzi.
Ale to tylko puste słowa.
Oczywiście, że ona mu nie zaufa. Nie sądzę, żeby określiła to jako nienormalne, po przecież w takim wypadku każdego kłamczucha należałoby nazywać nienormalnym.
Ale to co zrobi kobieta - mająca określone wymagania, oczekiwania - w takiej sytuacji, to podziękowanie panu.
Oszukałeś mnie gościu, okłamałeś w sprawie tak dla mnie ważnej, nie mamy o czym rozmawiać.
I nie będzie się babrać, ani grzebać w tym, że on ją oszukał, a dlaczego on ją oszukał, a po co on ją oszukał, a ile razy ją oszukał, a co za wielki oszust z niego, a każdą inną na pewno też oszuka, a co za śmieć.
Żadna normalna kobieta tego nie zrobi.
Kiedy dostajesz wiedzę, która jest dla Ciebie z jakiegoś powodu bardzo istotna, to masz WYBÓR co z tą wiedzą zrobić. Każdy człowiek ma taki wybór.
Jeśli coś jest dla Ciebie nie do przyjęcia, to odchodzisz. A nie zostajesz i nie mieszasz w tym jak kijem w sławojce, przyklejając z lubością łatki dziwki, puszczalskiej, charakteru i nawyku. To durne, niepotrzebne i chore.

Marcel85 napisał/a:

Czy ktoś tu stanie w jego obronie? Oczywiście, że nie.

Marcel, Twoje rozumowanie jest porażające, zupełnie jakbym rozmawiała z 12-latkiem big_smile
On nie zrobił nic złego, przed czym więc, i dlaczego ktokolwiek miałby go bronić?
Okłamał dziewczynę, z którą zaczął się spotykać.
To w rękach tej dziewczyny spoczywa teraz dalsza przyszłość ich relacji. To ona teraz musi podjąć decyzję o kontynuowaniu, albo o zakończeniu ich związku. Tylko tyle.

Marcel85 napisał/a:

Ale jeśli chodzi o seksualną przeszłość, ZWŁASZCZA kobiet, ooo tutaj zaczyna się robić ciekawie.

Nie, to Ty masz problem z przeszłością seksualną kobiet.
Zwróć uwagę, że nikogo tutaj to przesadnie nie rajcuje, nikt się tym przesadnie nie ekscytuje w tym wątku oprócz Ciebie.
Co jest ciekawego w tym, że kobiety mają przeszłość seksualną?
Przeszłość erotyczna kobiet, jest taka sama, jak przeszłość erotyczna mężczyzn. Życie seksualne kobiet, jest takie samo jak życie seksualne mężczyzn. Nie rozumiem tego ZWŁASZCZA, które Ciebie tak chorobliwie podnieca.

Marcel85 napisał/a:

Ciekawe dlaczego, ja podejrzewam z czego to wynika. Inna sytuacja: ten sam mężczyzna poznaje inną kobietę. Ona pyta o to samo, co tamtą, tyle, że na pierwszej randce. On się obraża i po tej randce już nie odzywa. Nadal mieszka z mamusią. Za to zaczyna myśleć o walce o prawa mężczyzn.

A niech walczy, kto mu broni.
Tylko wyjaśnij, bo zaczyna mnie to przerastać. Co przeszłość seksualna i finansowa ma wspólnego z prawami mężczyzn? Dlaczego on teraz na podstawie dwóch nieudanych relacji chce walczyć o prawa mężczyzn? Dwie kobiety zapytały go o samodzielność finansową, jedną okłamał, drugiej powiedział prawdę, do tego momentu łapię, ale o co chodzi z prawami mężczyzn?
To, że Ty podejrzewasz, że coś z czegoś wynika, WCALE nie świadczy o tym, że tak naprawdę jest. To tylko Twoje wyobrażenia i podejrzenia, nic więcej.

Marcel85 napisał/a:

Co do "wyobrażania sobie". No akurat nie sądzę, żebym się tak mylił.

A ja sądzę.
Ty - wyobrażasz sobie, podejrzewasz, roisz, wymyślasz, spekulujesz.
Wiele innych osób - poznaje, doświadcza, daje sobie prawo wyboru, obserwuje, podejmuje decyzje.

Marcel85 napisał/a:

Konfliktu w środku to może nie ma, jak się spotka kogoś o podobnym podejściu, wtedy w miarę to pewnie ma prawo zagrać.

Ameryki nie odkryłeś ... ale może inni ocenią to inaczej.

Marcel85 napisał/a:

Teoretycznie, bo wiesz co? No na przykład, kobiety z rozbitych rodzin, często usilnie szukają akceptacji i miłości, a później całkiem nieźle idzie im wzbudzanie konfliktów i rozwalanie relacji.

big_smile co jest fajne, to to, że naprawdę dawno tak się nie uśmiałam, jak czytając Twoje posty. To nie jest ironia, ani sarkazm. Naprawdę bardzo Ci dziękuję za codzienną dawkę porządnego humoru.
To o czym piszesz, nie jest choć w jednej dziesiątej tak proste, jak Ci się wydaje i jak to lekkomyślnie oceniasz. Nie masz o tym zielonego pojęcia.
Takie osoby - i świadomie używam tutaj określenia OSOBY, a nie kobiety, bo w takie związki mężczyźni wchodzą na równi z kobietami, a poza tym, nie podoba mi się piętnowanie jednej, czy drugiej, czy jakiejkolwiek płci - wiążą się z partnerami o określonych cechach i charakterach, a nie dlatego, że są puszczalskimi, bezwartościowymi dziwkami. Nie każdy partner będzie odpowiedni dla kogoś, kto pochodzi z rozbitego domu. Do tego, żeby być atrakcyjnym dla takiej osoby, potrzeba czegoś o wiele więcej, niż tylko bycia facetem, czy babką. Trzeba mieć odpowiednie warunki do tego, żeby wejść w relację schematyczną, w której powtórzymy model funkcjonowania rodziny, z której wyszliśmy.

Marcel85 napisał/a:

Czy to ma wpływ na ilość partnerów seksualnych? Owszem.

Nie. Nie ma to najmniejszego wpływu.
Bo rozmawiamy tutaj o osobach na normalnym poziomie dojrzałości i rozwoju emocjonalnego? O osobach, które są zdolne do podejmowania własnych decyzji?

Marcel85 napisał/a:

Później rozmawiasz z koleżankami feministkami, o bardzo liberalnych poglądach, dotyczących seksu.

Kto rozmawia? Ty rozmawiasz? Ja rozmawiam?
Konkrety, fakty, statystyki. Nie tylko wyssane z palca bzdury. Bo to, że sobie coś wymyśliłeś, to za mało, aby być dowodem na coś więcej, jak tylko na Twoje wyobrażenia.

Marcel85 napisał/a:

I dowiadujesz się, że każda jest z rozbitej rodziny albo w dzieciństwie ojciec pił i bił. Często sama z dzieckiem, bez partnera.

O, tu jest clou problemu.
A wiesz dlaczego jest sama z dzieckiem? Bez partnera?
Bo wybrała sobie na tego partnera kogoś dokładnie takiego samego, jak jej ojciec.
Kogoś kto pił i bił.
Tylko wytrzymała z nim o wiele krócej, niż jej matka z jej ojcem.
Czy to świadczy o tym, że jest rozwiązłą szmatą, niegodną choćby spojrzenia faceta, który uprawiał seks z tylko 3 partnerkami?

Marcel85 napisał/a:

No ja sobie te fakty łączę, jak ktoś nie chce, to przecież może sobie tego wszystkiego nie łączyć.

A tak. I skoro Twoim oponentom ma nie przeszkadzać fakt, że Ty sobie te fakty łączysz, to i Tobie nie powinien przeszkadzać fakt, że wiele osób tych faktów nie łączy.

Marcel85 napisał/a:

Ilość partnerów seksualnych może wynikać z wielu czynników, a nie tylko z tego, że ktoś sobie tak zadecydował, bo był wolny i mógł. Prawdę mówiąc to ten schemat łączenia ilości partnerów z dzieciństwem, się sprawdził niestety, w przypadku mojej ex. Czy to znaczy, że KAŻDY bedzie się zachowywał w jakiś konkretny sposób? Na pewno nie, tylko co to wnosi do tematu?

To wnosi do tematu bardzo wiele.
Fakt, że jakaś Twoja teoria sprawdziła się na przykładzie JEDNEJ z Twoich byłych partnerek nie świadczy o niczym.
Niczego nie dowodzi, nic nie potwierdza.

Marcel85 napisał/a:

Chcę znać przeszłość seksualną, mam ku temu powody i emocjonalne i logiczne, dla mnie to ważne, a jeśli ktoś tego nie akceptuje, to przecież droga wolna. Ale powody mam i nie pozwolę się obrażać.

Dokładnie. Droga wolna.
Jednak to, że Ty masz swoje powody i nie pozwolisz się obrażać, wcale nie świadczy o tym, że możesz obrażać innych.

Marcel85 napisał/a:

przecież to, co zacytowałaś to było stwierdzenie, że jak ktoś miał dużą ilość partnerów i nie wszyscy byli w związkach, to jest duże prawdopodobieństwo, że któraś z tych osób została potraktowana np. jako tylko obiekt seksualną, albo, że ktoś został zdradzony, albo, że padały obietnice o miłości i okazało się, że to było oszustwo że strony kobiety, bo chciała poprawiać z kimś seks, bo czuła się samotna - przecież tu konfiguracji jest multum. Dlaczego mówimy tylko o tych na "zasadach fair play"? Dlaczego od razu to właśnie zakładamy, że było tu wszystko w porządku? Nie rozumiem tego.

A ja nie rozumiem, dlaczego zakładamy, że coś było nie w porządku, że nie było na zasadach fair game.
Uprawianie seksu to wybór, i jakie to ma znaczenie, jakimi ktoś się kierował pobudkami podejmując te decyzje?
Czy kobieta, która spała z 10 mężczyznami, bo myślała, że jest w nich zakochana i stworzy z nimi związki - jest lepsza, bardziej uczciwa i czystsza od tej, która spała z 10 mężczyznami, bo jej się podobali, bo uznała ich za pociągających, bo ich lubiła?

Marcel85 napisał/a:

Ależ akurat jeśli chodzi o seks tylko w związkach, to mogę poświadczyć i nikt mi tego nie odbierze.

Nie, nie możesz tego poświadczyć, bo fakt, że zachowywałeś wstrzemięźliwość seksualną (chociaż wcale tak nie było) wcale nie świadczy o tym, że jesteś uczciwym i dobrym człowiekiem.
Przecież to nie jest żadną wykładnią.

Marcel85 napisał/a:

I tak, jeśli interesuje mnie stały związek z założeniem "na zawsze", to zaufaniem darzę kogoś, kto w takich związkach już był, trwały one długo.

Och doprawdy. Czyli jak jakiś agresor i przemocowiec, który przez naście lat lał i poniewierał swoją żonę, zostanie przez nią wreszcie porzucony - i wraca na tzw. "rynek", to to znaczy, że jest on wartościowym i godnym zaufania partnerem?
Brednie.
Ale idąc Twoim tokiem oceniania - jak najbardziej. Facet był w kilkunastoletnim związku, a więc w długim, więc z automatu należy mu się zaufanie.

Marcel85 napisał/a:

I nie bez znaczenia jest tutaj ilość partnerów seksualnych, która może też równie dobrze wynikać ze związków, ale krótkich. Bo ktoś np. jest kochliwy. Oczywiście, że te rzeczy są ze sobą związane.

Do wszystkich takich śmiało głoszonych teorii, powinieneś dodawać:
- według mnie
- ja tak sądzę
- ja tak uważam
- takie jest moje zdanie
To pozwoliłoby uniknąć 6 stron totalnego niezrozumienia.
To dla Ciebie ilość partnerów seksualnych jest nie bez znaczenia. A to wcale nie oznacza, że dla ogółu ludzkości tak jest, albo że tak ma być.
To dla Ciebie te sprawy są ze sobą powiązane.

Marcel85 napisał/a:

Problemem jest brak szacunku do człowieka, dla którego przeszłość seksualna jest ważna. A czyjeś wybory można przecież szanować - na odległość, niekoniecznie w związku.

Fakt, że ktoś miał liczbę partnerów seksualnych, którą określasz jako "zbyt wielu", i nie chce o tym mówić, wcale nie oznacza, że nie szanuje Ciebie, za to z całą pewnością oznacza, że szanuje SIEBIE samego.
Mając tą wiedzę, czyli - widząc, że ten ktoś się wykręca, zbywa Cię, nie odpowiada, nie chce rozmawiać, nie świadczy o tym, że Cię nie szanuje.
Ale świadczy o tym, że masz dobre podstawy do tego, żeby podjąć stosowne do tego zachowania decyzje.
Nie chcesz być z kimś takim? To jest jak najbardziej ok. Powiedz o tym i pożegnaj się. To wszystko co możesz zrobić.
W tym, że ktoś ceni sobie swoją prywatność, czuje się niekomfortowo rozmawiając o takich intymnych sprawach - nie ma nic, za co mógłbyś go potępiać.
Coś jest dla Ciebie ważne, najważniejsze.
OK.
I to samo jest dla Twojej potencjalnej partnerki zupełnie nieważne.
Też OK.
Nie dogadacie się. Nie ma sensu się męczyć wzajemnie.

Marcel85 napisał/a:

A tutaj jest jakieś wmuszanie drugiej osobie siebie jako kota w worku. Bierz i o nic nie pytaj. Tak to wygląda.

Ale jakie bierz? Jakie nie pytaj?
Decyduj, rozstrzygaj i pytaj.
Ale jak nie dostaniesz spowiedzi, to nie potępiaj, nie kategoryzuj i nie obrażaj, bo nie ma ku temu powodów.
Nie ma tu na Tobie żadnego wymuszania, skąd ta nadinterpretacja?
Nie chcesz brać? To nie bierzesz.
A my brać chcemy, to bierzemy. I to wcale nie oznacza, że Ty tworzysz bardzo wartościowe, niezwykle trwałe związki, a my męczymy się z puszczalskimi szmatławcami.

Marcel85 napisał/a:

Wystarczy ilość i motywacje (czyli skąd Ci partnerzy), pozycje to naprawdę zbędna informacja smile

A dla kogoś innego spowiadanie się z ilości i motywacji, to nadużycie i pogwałcenie jej prywatności.

Marcel85 napisał/a:

A dla mnie to ważna informacja, pomiędzy innymi. I zapewniam Cię, że jeśli pada odpowiedź pt "nie rozmawiam o tym z nikim" to już mi to wystarcza do wysnucia odpowiednich wniosków na temat tej kobiety.

To sobie wysnuwaj wnioski jakie chcesz. Musisz je jednak opatrzyć metką "made by Marcel".

Marcel85 napisał/a:

Dla mnie ukrywanie prawdy, żeby kogoś o kłamać i nie mówienie o swojej przeszłości "bo nie" to są dwie strony jednego medalu. Dla Ciebie jest jakaś różnica. Z tym, że ta różnica interesuje tylko osobę, która właśnie o tej przeszłości nie chce gadać big_smile. Bo tą różnicą się wewnętrznie wybiela sama przed sobą. Na pewno nie obchodzi to kogoś, dla kogo te kwestie są ważne.

O, i znowu mamy tutaj próbkę Twojego błyskotliwego poczucia humoru big_smile
Ale jednak tym razem coś poszło nie tak, bo strzeliłeś sobie w co najmniej jedno kolano.
Ledwie kilka wierszy powyżej napisałeś, że ważne jest dla Ciebie poznanie motywacji.
Teraz jednak, poznanie motywacji nie jest już dla Ciebie ważne, bo to nie stanowi dla Ciebie już żadnej różnicy.
Zastanów się nad tym, co jest przyczyną tego, że uważasz seks jako coś gorszącego, a ludzi, którzy go uprawiają swobodnie za takich, którzy muszą się wybielać. Dlaczego niby? Bo uprawiają seks?
A co jest w tym tak okropnego, że trzeba się po tym wewnętrznie wybielać?
Nie śmiałabym Ci niczego radzić, bo nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, ale to jest problem, nad którym warto jest się pochylić.
Seks zdaje się Ciebie obrzydzać, kategoryzujesz go jako czynność godną potępienia, brudną i brzydką.
Powodów może być oczywiście wiele, i mogą one sięgać dużo głębiej, dużo dalej poza Twoje widzimisię.
Mogłeś być molestowany, a nie mieć nawet świadomości tego.
Mogłeś być świadkiem aktów, których nie rozumiałeś, i których się bałeś.
Mogłeś być zmuszany do oglądania wulgarnych materiałów i nawet o tym nie pamiętać.
Niczego oczywiście nie sugeruję, jednak Twoja mizoginia i pogarda dla kobiet, które uprawiają seks swobodnie - musi mieć jakieś powody.

Marcel85 napisał/a:

PS. Jak się ma pisanie o "masochozmie" do "nie rozmawiamy o tym, bo to nieważne", przez dokładnie te same osoby...? Ciekawe, bardzo ciekawe.

Y, o co pytasz konkretnie? Nie rozumiem tego pytania.
Nie powinnam używać terminu "masochizm", bo uważam, że są w życiu człowieka sfery, o których ma prawo nie chcieć rozmawiać?

492 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-06-25 08:42:23)

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Podsumuję może Twoją wypowiedź. Nic nie łączy się z niczym, ilość partnerów o niczym nie świadczy, na nic nie wpływa. Tak samo do długoterminowego związku nadaje się zarówno ktoś, kto miał mało partnerów, jak i dużo. Wszyscy wszystko robią w dobrych intencjach i świadomie. Seks kobiet nigdy nie wynika ze zdrad, problemów psychicznych, alkoholizmu, nieumiejętności zapanowania nad impulsywnymi zachowaniami po alkoholu. Wszystko to świadome i dobre decyzje i nic się nie łączy np że stosunkiem do mężczyzn lub siebie. Nie oznacza to przecież tego, że ktoś, kto po alkoholu nie umie się pohamować, zdradzi z większym prawdopodobieństwem swojego aktualnego partnera. I mniejsze prawdopodobieństwo zdrady dotyczy ludzi, którzy mają hamulce nawet po spożyciu alkoholu. Wszyscy na świecie są dobrzy. Jakbym był złośliwy, zapytałbym czy w tej bajce są też jednorożce ale daruję sobie. Powiem tylko, że to niezła racjonalizacja, że wszyscy są równi i każdy taki świadomy. Może Ty jesteś. Na pewno nie każdy i wszyscy.

Twoje zdanie (bo to tylko Twoje zdanie), że "każdy świadomie decydował o pójściu do łóżka" nijak nie zmienia tego, że powody i okoliczności chodzenia do łóżka z ludźmi, można wartościować. I to nie pod kątem ani przekonań religijnych ani dziecinnych, ani dorosłych, ani żadnych. Tylko najzwyczajniej w świecie - praktycznych. Jeśli ktoś chce długoterminowego związku, opartego na głębokiej więzi, wybiera nie spośród wszystkich, a spośród tych, którzy się do tego nadają. Bo mu się zwyczajnie nie chce ryzykować ani grać w ruletkę. Czy ktoś, kto miał wielu partnerów seksualnych nadaje się do takiego stałego związku? Może i tak ale przy kimś, kto miał tych partnerów mniej (właśnie z tego powodu, że tworzył długie związki, wyobraź sobie), jest mniej takich wątpliwości i wahania. Co nie wyklucza tego, że ktoś, kto miał bogatą przeszłość, może się i ogarnął tym razem. Tylko, że przy kimś, kto żył w taki sposób, który poświadcza o tym, że chce taki stały związek stworzyć, takich wątpliwości zwyczajnie nie ma.

Tyle moje niby teorie (a tak naprawdę logiczne wnioski). Tym razem chętnie dorzucę ciekawe linki.

Link do badania, podczas którego kobiety miały podać ilość partnerów seksualnych. Gdy dowiadywały się, że są podłączone (rzekomo) pod wykrywacz klamstw, ilość deklarowanych partnerów się podwajała - wnioski z badań są takie, że kobiety są bardziej wrażliwe na oczekiwania społeczne (także podtrzymuję, że kobiety z bogatszą przeszłością prawdopodobnie bardziej kłamią):

nieregulaminowy link

Ryzykowne zachowania seksualne są bardziej charakterystyczne dla kobiet z zaburzeniami psychicznymi, niż dla mężczyzn z tymi samymi zaburzeniami (podtrzymuję to, że po przeszłości seksualnej można wiele wywnioskować):

nieregulaminowy link

Kompulsywne zachowania seksualne - jednym z symptomów jest UKRYWANIE:

nieregulaminowy link

Badania, udowadniające większe deklarowane poczucie szczęścia u par, które były dla siebie pierwszymi partnerami. Na poziom szczęścia nimial wpływu seks przedślubny. Uprawianie go z innymi ludźmi, niż małżonek, już tak. Co ciekawe, tutaj wpływ miało to na kobiety, które mają mniejsze poczucie satysfakcji i jedności z małżonkiem. Mężczyzn ten efekt nie dotyczy (podtrzymuję moje tezy o tym, że ilość partnerów ma wpływ na późniejszy stały związek).

nieregulaminowy link

Korelacja między dużą ilością partnerów seksualnych a nadużywaniem alkoholu oraz marihuany/uzależnieniem i problemami psychicznymi. Tacy ludzie wiodą bardziej ryzykowny tryb życia, są bardziej impulsywni i ma to związek chociażby z depresją:

nieregulaminowy link
Artykuł, w którym znajdziesz badanie, według którego jedną z cech osób zdradzających, jest duża ilość partnerów seksualnych w przeszłości:

nieregulaminowy link

Mogę tak jeszcze długo...
Bogatsza seksualna przeszłość łączy się z różnymi dramami, często zdradami, łamaniem różnych granic, rozkochiwaniem i porzucaniem, seksem z: mężczyznami, którzy mieli być tylko przyjaciółmi, współpracownikami na wyjazdach służbowych, seksem z zajętymi mężczyznami i to też mógłbym ciągnąć dalej. I oczywiście że ta przeszłość o człowieku świadczy. I nie każdy ma ochotę z kimś takim obcować.

Co do masochizmu. Na jakiej zasadzie ktoś uważa, że pytanie o przeszłość może sprowadzić cierpienie i jednocześnie przeszłość jest "nieważna"? Może nieważna ale w takim razie nie obojętna. Czyli co, jednak ważna? Chyba dopóki się ją ukrywa nieważna, według opinii jednej strony, która to tą decyzję podejmuje sobie za drugą osobę.

493

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Ale kto jest bardziej zadowolony z życia? Ty, który musi wiedzieć, musi pytać, musi mieć pewność, czy osoba dla której ta przeszłość nie ma znaczenia? Ok, przytoczyłeś dane, artykuły, badania - masz rację. Tylko co z tego wynika? Dla przykładu zaczynam się spotykać z dziewczyną z "przeszłością", nie pytam, ufam, nie interesuje mnie co było kiedyś. Czym niby ryzykuję? Ze mnie zdradzi, że rozstaniemy się? No i co z tego? Ty natomiast obserwujesz, sprawdzasz, wyglądasz wnioski, analizujesz- to i tak prowadzi do rozpadu relacji. Tym bardziej, jak sam przytoczyłeś, kobiety mają tendencję do zaniżania liczby partnerów, a więc jak Ci powie "2" nie będziesz miał tej pewności czy to nie czasem "4" albo więcej.

494

Odp: Ilość partnerów seksualnych
BEKAśmiechu napisał/a:

Ale kto jest bardziej zadowolony z życia? Ty, który musi wiedzieć, musi pytać, musi mieć pewność, czy osoba dla której ta przeszłość nie ma znaczenia? Ok, przytoczyłeś dane, artykuły, badania - masz rację. Tylko co z tego wynika? Dla przykładu zaczynam się spotykać z dziewczyną z "przeszłością", nie pytam, ufam, nie interesuje mnie co było kiedyś. Czym niby ryzykuję? Ze mnie zdradzi, że rozstaniemy się? No i co z tego? Ty natomiast obserwujesz, sprawdzasz, wyglądasz wnioski, analizujesz- to i tak prowadzi do rozpadu relacji. Tym bardziej, jak sam przytoczyłeś, kobiety mają tendencję do zaniżania liczby partnerów, a więc jak Ci powie "2" nie będziesz miał tej pewności czy to nie czasem "4" albo więcej.

Dokładnie. Marcel uważa, że jak spotka kobietę, która załóżmy miała 2 stałe związki, w których uprawiała seks miłości, to jest godna zaufania i na pewno stworzy z nią stały związek lub przynajmniej ograniczy do minimum prawdopodobieństwo zdrady. Ciekawe, bo przecież nie ma gwarancji, że tak się nie stanie, poza tym nigdy nie będzie mieć pewności czy kobieta jest z nim w 100% szczera i czy pomiędzy tymi dwoma związkami nie było jakiejś jednorazowej przygody czy innych "haniebnych" według Marcela czynów. Dlatego zamiast cieszyć się związkiem, spędzać razem czas, budować bliskość, Marcel będzie się zastanawiał czy czy 3 to rzeczywiście 3 czy może 6 i czy pocałunek na imprezie to był tylko pocałunek czy coś więcej. Przecież Marcel nie ma dokładnie sprecyzowanych wytycznych i w zasadzie trudno przewidzieć co u niego może stać się źródłem frustracji. Przecież jak dziewczyna nawet szczerze powie, że miała 5, 3 z nich kochała, to już może zapalić się u Marcela czerwona lampka, że to oznacza, że z pozostałymi 2 seks uprawiała bez miłości. Albo załóżmy, że o jakieś relacji nie będzie chciała mówić bo np. ktoś bardzo ją zranił (np. zdradził z przyjaciółką), przepracowała to, odcięła, a tu Marcel truje jej głowę by przypomniała i zdradziła mu wszystkie szczegóły. Przecież nawet jeśli ktoś tworzył stałe związki (znów co znaczy stały związek, czy ostatnią Marcela relację można nazwać stałym związkiem? Moim zdaniem nie) to przecież one z jakiegoś powodu rozpadły. Rzadko bywa, że dwoje ludzi w tym samym czasie dochodzi do wniosku, że chce się rozstać. Co z tego, że np. Marcel był w 3 długich związkach jeśli np. (czysto teoretycznie), znęcał się nad swoimi kobietami psychicznie, a może nawet fizycznie? Jeśli wszystkie go zostawiły, to raczej trudno mówić o przypadku, a wtedy mała liczba może być bardzo myląca.
Z takim podejściem, jakie ma teraz Marcel, to ja naprawdę nie zdziwiłabym się, gdyby zaczął potencjalną kobietę śledzić, nagrywać czy nie wiem co jeszcze byleby tylko zdobyć pewność, że jest szczera i wie o niej wszystko. Może jeszcze na badania wariografem ją wyśle? Przecież to chore!

495 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-06-25 08:33:42)

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Właściwie wszystkie argumenty, podane wyżęj przez Isabellę, jka i każdy z osobna są w równym stopniu istotne, ale wystarczy choćby ten jeden pierwszy:

Nie. W tym nie ma żadnej logiki. To nie jest logiczne rozumowanie, a jedynie Ty uważasz je za logiczne.
Jeśli ktoś ma takie poczucie prywatności i intymności, że o pewnych sprawach nie chce z Tobą rozmawiać, albo nie chce o nich rozmawiać w ogóle, to wcale nie znaczy, że coś ukrywa i że to tworzy jakieś prawdopodobieństwo na coś tam..
Zobacz. Na przykład ja. Ja w swoim dotychczasowym życiu chorowałam 3 razy na raka.
I na przykład nie mam najmniejszego zamiaru o tym z Tobą rozmawiać.
Uważam, że są to sprawy bardzo prywatne, bardzo intymne, i nawet pomimo tego, że Ty być bardzo chciał dowiedzieć się szczegółów, bo byłyby dla Ciebie ważne - ja nie chciałabym o tym mówić.
Według Twojej teorii, oznacza to, że jestem kłamczuchą, i że mam do ukrywania dużo więcej.

Już to wystarczy, żeby osoba, mająca choć odrobinę oleju w głowie, zastanowiła się nad sobą..

Z drugiej strony absurdalność wyciąganych wniosków na podstawie takiej przesłanki, jak liczba partnerów, odbija się też na nim w drugą stronę. Skoro kobieta z bogatą przeszłością nie zasługuje na szansę, to taka, która miała jednego partnera jest z automatu kryształowa i nieskalana, niczym Matka Boska Niepokalana. Tylko nagle się okaże, że taka Nieskalana go zdradzi RAZ, ale np w perfidny sposób i co wtedy?
To zaślepienie i zapatrzenie w liczby i jedną kwestię nie pozwoliłoby mi osobiście cieszyć się ze związku i czerpać radość z przebywania z drugą osobą. Dlatego tym bardziej się dziwię, jak Marcel tego chce dokonać big_smile



Roxann napisał/a:

(...)Przecież jak dziewczyna nawet szczerze powie, że miała 5, 3 z nich kochała, to już może zapalić się u Marcela czerwona lampka, że to oznacza, że z pozostałymi 2 seks uprawiała bez miłości. Albo załóżmy, że o jakieś relacji nie będzie chciała mówić bo np. ktoś bardzo ją zranił (np. zdradził z przyjaciółką), przepracowała to, odcięła, a tu Marcel truje jej głowę by przypomniała i zdradziła mu wszystkie szczegóły(...)

To jest właśnie chora wizja Kolegi zastosowana w praktyce:) Raz, że odrzuca od razu kogoś, kto miał bogatą przeszłość, bo z góry zakłada, że go dziewczyna okłamie. Dwa, że w ogóle nie wnika w MOTYWACJĘ, jaka nią kierowała. O ile oczywiście dziewczyna będzie gotowa o tym opowiedzieć...
Brak uwzględnienia motywacja działań danej osoby z góry sprawił, że tok rozumowania Marcela jest dla mnie absuradlny.

496

Odp: Ilość partnerów seksualnych
Marcel85 napisał/a:

Podsumuję może Twoją wypowiedź. Nic nie łączy się z niczym, ilość partnerów o niczym nie świadczy, na nic nie wpływa. Tak samo do długoterminowego związku nadaje się zarówno ktoś, kto miał mało partnerów, jak i dużo. Wszyscy wszystko robią w dobrych intencjach i świadomie. Seks kobiet nigdy nie wynika ze zdrad, problemów psychicznych, alkoholizmu, nieumiejętności zapanowania nad impulsywnymi zachowaniami po alkoholu. Wszystko to świadome i dobre decyzje i nic się nie łączy np że stosunkiem do mężczyzn lub siebie. Nie oznacza to przecież tego, że ktoś, kto po alkoholu nie umie się pohamować, zdradzi z większym prawdopodobieństwem swojego aktualnego partnera. I mniejsze prawdopodobieństwo zdrady dotyczy ludzi, którzy mają hamulce nawet po spożyciu alkoholu. Wszyscy na świecie są dobrzy. Jakbym był złośliwy, zapytałbym czy w tej bajce są też jednorożce ale daruję sobie. Powiem tylko, że to niezła racjonalizacja, że wszyscy są równi i każdy taki świadomy. Może Ty jesteś. Na pewno nie każdy i wszyscy.

Bardzo prostackie i niedorzeczne podsumowanie. Widać, że idziesz mocno na skróty po to, żeby uniknąć rozmowy o istotnych szczegółach. Rozumiem, że robisz to świadomie, bo zwyczajnie nie wiesz jak się odnieść do racjonalnych argumentów.
Ale z interlokutorem, który tak trywializuje - nie da się prowadzić rozmowy na równym poziomie.
Jako moderator proszę też po raz kolejny, żebyś unikał piętnowania kobiet na tym konkretnym forum. W moim poprzednim poście dokładnie Ci to wytłumaczyłam.
Seks kobiet, seks mężczyzn, seks homo, seks trans, seks bi, i seks binarnych - to ciągle to samo.
Ty uporczywie starasz się nadal seksowi, który uprawiają kobiety - jakiegoś szczególnie obrzydliwego znaczenia, co jest po pierwsze durne, a po drugie - jest zabiegiem stosowanym przez Ciebie rozmyślnie, wyłącznie po to, żeby ukazać właśnie kobiety, które uprawiają seks, w gorszym świetle.

Marcel85 napisał/a:

Twoje zdanie (bo to tylko Twoje zdanie), że "każdy świadomie decydował o pójściu do łóżka" nijak nie zmienia tego, że powody i okoliczności chodzenia do łóżka z ludźmi, można wartościować.

To sobie wartościuj, przecież nikt Ci tego nie zabrania.

Marcel85 napisał/a:

I to nie pod kątem ani przekonań religijnych ani dziecinnych, ani dorosłych, ani żadnych. Tylko najzwyczajniej w świecie - praktycznych. Jeśli ktoś chce długoterminowego związku, opartego na głębokiej więzi, wybiera nie spośród wszystkich, a spośród tych, którzy się do tego nadają. Bo mu się zwyczajnie nie chce ryzykować ani grać w ruletkę.

Rozumiem, że stosowałeś się do swoich własnych (i jedynych słusznych jak się ciągle upierasz) reguł? Jak to się więc stało, że nie stworzyłeś dotychczas takiego związku? Przecież zdaniem siebie samego, miałeś wszelkie powody i przesłanki, żeby tak się stało.

Marcel85 napisał/a:

Czy ktoś, kto miał wielu partnerów seksualnych nadaje się do takiego stałego związku?

Oczywiście, że tak. Tak samo jak ktoś, kto miał niewielu partnerów seksualnych tak samo nadaje się do stałego związku. Potencjalnie - każdy się do tego nadaje.

Marcel85 napisał/a:

Może i tak ale przy kimś, kto miał tych partnerów mniej (właśnie z tego powodu, że tworzył długie związki, wyobraź sobie), jest mniej takich wątpliwości i wahania. Co nie wyklucza tego, że ktoś, kto miał bogatą przeszłość, może się i ogarnął tym razem. Tylko, że przy kimś, kto żył w taki sposób, który poświadcza o tym, że chce taki stały związek stworzyć, takich wątpliwości zwyczajnie nie ma.

Nie pisz "przy kimś", tylko przy mnie. Bo nie wyrokujesz tutaj za całość ludzkości, tylko wyłącznie za siebie.
Wystarczy przeczytać wypowiedzi innych mężczyzn w tym temacie, aby się dowiedzieć, że nie podzielają Twoich poglądów.

Marcel85 napisał/a:

Tyle moje niby teorie (a tak naprawdę logiczne wnioski). Tym razem chętnie dorzucę ciekawe linki.

Dawno nie było u nas forumowicza, który byłby tak na bakier z regulaminem forum, naprawdę. Nie kojarzę, żeby ktoś przez ostatnie pół roku tak nagminnie i uporczywie łamał nasze zasady. Zaczynam myśleć, że to prowokacja z Twojej strony.

Marcel85 napisał/a:

Mogę tak jeszcze długo...

Tak, tak. To już wiemy.

Marcel85 napisał/a:

Bogatsza seksualna przeszłość łączy się z różnymi dramami, często zdradami, łamaniem różnych granic, rozkochiwaniem i porzucaniem, seksem z: mężczyznami, którzy mieli być tylko przyjaciółmi, współpracownikami na wyjazdach służbowych, seksem z zajętymi mężczyznami i to też mógłbym ciągnąć dalej. I oczywiście że ta przeszłość o człowieku świadczy. I nie każdy ma ochotę z kimś takim obcować.

To o czym piszesz, to nie jest bogatsza przeszłość seksualna, tylko rozchwianie emocjonalne. Przytaczasz skrajne przykłady, przy jednoczesnym całkowitym pomijaniu innych przykładów - racjonalnych.
Nie widzę jakoś, żebyś pisał o kobietach, które mają bujniejszą przeszłość seksualną, a nie robiły dram, nie łamały granic, nie sypiały z żonatymi mężczyznami.
Jak coś jest dla Ciebie niewygodne i nie wiesz jak się do tego odnieść, bo mogłoby zburzyć Twoją jedynie słuszną koncepcję prawdy, to zachowujesz się tak, jakby to wcale nie istniało i zupełnie o tym nie wspominasz.

Marcel85 napisał/a:

Co do masochizmu. Na jakiej zasadzie ktoś uważa, że pytanie o przeszłość może sprowadzić cierpienie i jednocześnie przeszłość jest "nieważna"? Może nieważna ale w takim razie nie obojętna. Czyli co, jednak ważna? Chyba dopóki się ją ukrywa nieważna, według opinii jednej strony, która to tą decyzję podejmuje sobie za drugą osobę.

Zupełnie nie zrozumiałeś.
Dla jednych osób, sfrustrowanych w podobnym stopniu co i Ty - przeszłość jest bardzo ważna.
Dla innych osób, takich jak ja, czy jak widać - takich jak wielu rozmówców w tym wątku - taka przeszłość nie jest ważna na tyle, żeby potencjalnego partnera dręczyć pytaniami, spowiadać go, albo kategoryzować go na tej podstawie, jako złego człowieka.
Odśwież sobie definicję masochizmu - ja mówiłam, o poczuciu dyskomfortu u osoby wypytywanej, nie u wypytującej.
I po raz tysięczny powtarzam, fakt, że ktoś nie chce rozmawiać o swojej przeszłości seksualnej, wcale nie znaczy, że coś ukrywa, że kłamie, kręci i mataczy, bo się wstydzi.
Z jakiegoś powodu nie możesz pojąć, że o pewnych rzeczach można nie chcieć mówić i nic w tym złego.

497 Ostatnio edytowany przez Marata (2021-06-25 10:01:25)

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Nie widzę sensu przekonywania Marcela do czegokolwiek.
On tak bardzo boi się, że wymyśli wszystko byle nie podjąć ryzyka. Zrobi wszystko, powie wszystko i napisze wszystko byle tylko obronić przed sobą swoją tezę.
To nie ma sensu.
Są tacy ludzie z różnymi fobiami i dysfunkcjami. I jeśli nie przeszkadza im to za bardzo w funkcjonowaniu codziennym należy uszanować ich granice. Nie ciągniemy ludzi z lękiem wysokości na wieżę Eifla i nie wsadzamy arachnofoba do terrarium pełnego krzyżaków. Niech sobie podziwiają z daleka.
Podobnie Marcel, tak bardzo się boi, że będzie obrażał, łamał regulaminy i robił wszystko, byle nie dać się przekonać do innego spojrzenia na świat.
Ja rozumiem to ograniczenie w funkcjonowaniu, jemu nie przeszkadza w życiu - więc ok. Niech sobie tak żyje.

Edit:
Nie rozumiem po co przychodzi jęczeć o swoich fobiach do kobiet na forum  dla kobiet? Są takie fora dla sfrustrowanych, niedojrzałych mężczyzn. Tam na pewno znajdzie pełne zrozumienie dla swoich licznych uprzedzeń.

498 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-06-25 13:21:44)

Odp: Ilość partnerów seksualnych
Marata napisał/a:

Edit:
Nie rozumiem po co przychodzi jęczeć o swoich fobiach do kobiet na forum  dla kobiet? Są takie fora dla sfrustrowanych, niedojrzałych mężczyzn. Tam na pewno znajdzie pełne zrozumienie dla swoich licznych uprzedzeń.

Jestem przekonany że Marcel odwiedził takie "męskie" fora ,a na kobiecym potwierdza to co sobie potwierdził na męskim.

BEKA to nieźle też podsumował to się nie będę powtarzać .
Z moich nienaukowych obserwacji życia powiem tylko że jak się tak straszliwie nie chce popełnić życiowo związkowego ,błędu i tak maniakalnie podchodzi do rachunków prawdopodobieństwa próbując się pozabezpieczać mentalnie to i tak popełni się swój ulubiony błąd tak z 5-6 razy dla pewności.
W gruncie rzeczy Marcelowi trochę brakuje uważności i luzu - chce perfekcji od siebie i kobiety która jeszcze nie istnieje
to znaczy istnieje w przeszłości i w marzeniach fantazjach to ta idealna,doskonała ,a ludzie wcale tacy nie są .
Co kompletnie nie musi przeszkadzać żeby ich pokochać problemem jest tylko spotkać kogoś o podobnym podejściu do życia.
A jak koncentracja na czubku własnego nosa pochłania całą uwagę to życie jak to się mówi ucieka i to co istotne chociaż jest blisko nie zostanie dostrzeżone.

IsaBello wiesz że nie mam za złe, tylko odrobinę się czerwienie smile

499

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Nie oszukujmy się: te "męskie" fora zapewne są tak wątpliwej jakości, prezentując analogiczny poziom i źródło informacji, jak "Pudelek" czy Fakt" w swoich odpowiednich "branżach".

Poza tym, nie kierowałby się rzeczywiście takimi przesłankami, wierząc w bzdurne teorie, gdyby nie pragnął tej perfekcyjności i tego idealizmu, jaki sobie wyobraża a jaki istnieje jedynei w bajkach. Nastawia się trochę na te związki, jak na rozwomę kwalifikacyjną, w któej to on jest pracodawcą a kobieta pracownikiem. Brak luzu,brak świadomości, żę ludzie popełniają błędy z różnych przyczyn i się mogą mylić w ocenie człowieka.

500

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Właśnie post BEKI zwrócił moją uwagę na tą ogromną frustrację i strach z którym musi się Marcel zmagać.
To przerażenie, gdy spotyka kobietę. Ten brak zaufania do siebie, swojej siły. Te wszystkie zabezpieczenia, żeby na pewno się udało, żeby na pewno dobrze wybrać.
A i tak wyjdzie jak zawsze smile

501 Ostatnio edytowany przez Britan (2021-06-25 11:04:42)

Odp: Ilość partnerów seksualnych
Marata napisał/a:

Właśnie post BEKI zwrócił moją uwagę na tą ogromną frustrację i strach z którym musi się Marcel zmagać.
To przerażenie, gdy spotyka kobietę. Ten brak zaufania do siebie, swojej siły. Te wszystkie zabezpieczenia, żeby na pewno się udało, żeby na pewno dobrze wybrać.
A i tak wyjdzie jak zawsze smile

Od samego początku tak pisałem.
W moim przypadku było bardzo podobnie. Strach, lęk i analiza wszystkiego rozwaliła relację. Zamiast po prostu być przy niej i poddać się prądowi wody, a nie z nim walczyć.
Tylko Marcel z jakiegoś względu nie chce nawet spojrzeć na inny tok rozumowania. To już jest poważny problem, bo nawet hipotetyczna najlepsza na świecie terapia nic by nie dała.

Mój terapeuta mówił, że teraz ogromna ilość facetów tak ma i to w przeróżnym wieku.

502

Odp: Ilość partnerów seksualnych
Marata napisał/a:

Edit:
Nie rozumiem po co przychodzi jęczeć o swoich fobiach do kobiet na forum  dla kobiet? Są takie fora dla sfrustrowanych, niedojrzałych mężczyzn. Tam na pewno znajdzie pełne zrozumienie dla swoich licznych uprzedzeń.

Podejrzewam, że Marcel źródła swoich niepowodzeń i frustracji usilnie chce upatrywać w tym, że kobiety się "nie szanują" mając zbyt wielu partnerów w przeszłości i to komplikuje całą sprawę. Panicznie boi się zdrady i tego, że nie będzie dla danej kobiety najlepszy (co poniekąd jest zrozumiałe, chociażby ze względu na to, że przez każdą z poprzednich kobiet został zostawiony, nawet zdradzony, a ostatnia go okłamała). Mam wrażenie, że ta ostatnia jego relacja to dla niego jak woda na młyn, bo te wszystkie swoje  teorie może w pokrętny sposób do niej odnieść. Problem w tym, że po pierwsze, odnoszenie jednego przypadku na ogół, jest totalnie bez sensu, a po drugie wymaganie całkowitej szczerości od nowopoznanej osoby bardzo łatwo i szybko może wzbudzić w niej dyskomfort, nawet jak nie ma nic do ukrycia. Inna sprawa, że Marcel już taki młody nie jest i raczej w jego targecie są kobiety ok 30-stki, niż 20l. A takie zwykle już mają za sobą więcej doświadczeń. Czasem jeden długi związek może przynieść więcej 'spustoszenia', niż kilka krótszych. Inna sprawa, że przecież związki z jakiegoś powodu się kończą. Po dłuższym, jak są jakieś nieprzyjemności z tym związane, to mało kto od razu marzy o kolejnym poważnym związku. Jednak według teorii Marcela, ktoś kto był w krótszych relacjach, nie nadaje się do dłuższego związku "na życie", natomiast osoba, która była w dłuższym związku czy dwóch i szła do łóżka z miłości, na pewno tak ZAWSZE będzie miała. No nie, zależność może być całkiem odwrotna. Ile osób, które wcześnie weszły w "poważne" związki, po latach żałuje, że nie korzystały z życia? Tylko weszły w relacje, które ostatecznie i tak rozpadły bo jednak prawda taka, że niewiele takich młodzieńczych związków z pierwszą miłością jest w stanie przetrwać próbę czasu. Natomiast ktoś, kto miał tylko kilka krótszych relacji, zaczyna chcieć stabilizacji. Według Marcela tej drugiej osobie się nie należy, bo jak mogła wcześniej korzystać z życia, mieć inne priorytety, a nagle co? Zmiana? Niektórzy po prostu nie czują potrzeby w wieku wczesnych 20l wikłać w poważne związki. To przychodzi z czasem, często po studiach, jak już mają jakąś stabilność zawodową i/czy finansową. Ponadto z wiekiem dochodzi dojrzałość emocjonalna (choć nie u każdego wink), wiemy czego chcemy od życia, co dla nas ważne, na co zwracać uwagę i mamy większe horyzonty niż tu Marcel prezentuje.
Ale jak to mówią, "nie przewrócisz, nie nauczysz" wink

503

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Świetnie to widać u mężczyzn około 45-50 rż. Nagle mają "kryzys wieku średniego", rzucają rodzinę często z dziećmi, szukają młodszej i ładniejszej, a najlepiej kilku pięknych, i w końcu "zaczynają żyć", "mogą się wyszaleć" i "spełnić swoje marzenia".

504

Odp: Ilość partnerów seksualnych
Marata napisał/a:

Świetnie to widać u mężczyzn około 45-50 rż. Nagle mają "kryzys wieku średniego", rzucają rodzinę często z dziećmi, szukają młodszej i ładniejszej, a najlepiej kilku pięknych, i w końcu "zaczynają żyć", "mogą się wyszaleć" i "spełnić swoje marzenia".

Po prostu źle wybrali partnerkę.

505

Odp: Ilość partnerów seksualnych
Marata napisał/a:

Świetnie to widać u mężczyzn około 45-50 rż. Nagle mają "kryzys wieku średniego", rzucają rodzinę często z dziećmi, szukają młodszej i ładniejszej, a najlepiej kilku pięknych, i w końcu "zaczynają żyć", "mogą się wyszaleć" i "spełnić swoje marzenia".

Kobiety tuż po rozwodach czy rozstaniach po długoletnich związkach też rzadko od razu chcą wchodzić w nowe poważne związki. Wolą najpierw odsapnąć, pospotykać na randkach itd. Dopiero po pewnym czasie tak u jednych, jak i drugich znów pojawia potrzeba stabilizacji.
Zresztą, powiedzmy sobie szczerze, większość związków, tym bardziej długich, rozpada przez zdradę (nawet jeśli 2 osoba o niej nie wie). No chyba, że była jakaś przemoc. Krótsze relacje częściej, według mnie, kończą bo ludzie uznają, że do siebie po prostu nie pasują. Ten czas kilku tygodni czy miesięcy jest odpowiedni by to wiedzieć, natomiast w wieloletnim związku musiało być naprawdę "grubo" by doszło do rozstania i nie rzadko to właśnie takie związki mają bardziej negatywny wpływ na to czy ktoś chce znów w taki związek wejść.

506

Odp: Ilość partnerów seksualnych
Roxann napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Ale kto jest bardziej zadowolony z życia? Ty, który musi wiedzieć, musi pytać, musi mieć pewność, czy osoba dla której ta przeszłość nie ma znaczenia? Ok, przytoczyłeś dane, artykuły, badania - masz rację. Tylko co z tego wynika? Dla przykładu zaczynam się spotykać z dziewczyną z "przeszłością", nie pytam, ufam, nie interesuje mnie co było kiedyś. Czym niby ryzykuję? Ze mnie zdradzi, że rozstaniemy się? No i co z tego? Ty natomiast obserwujesz, sprawdzasz, wyglądasz wnioski, analizujesz- to i tak prowadzi do rozpadu relacji. Tym bardziej, jak sam przytoczyłeś, kobiety mają tendencję do zaniżania liczby partnerów, a więc jak Ci powie "2" nie będziesz miał tej pewności czy to nie czasem "4" albo więcej.

Dokładnie. Marcel uważa, że jak spotka kobietę, która załóżmy miała 2 stałe związki, w których uprawiała seks miłości, to jest godna zaufania i na pewno stworzy z nią stały związek lub przynajmniej ograniczy do minimum prawdopodobieństwo zdrady. Ciekawe, bo przecież nie ma gwarancji, że tak się nie stanie, poza tym nigdy nie będzie mieć pewności czy kobieta jest z nim w 100% szczera i czy pomiędzy tymi dwoma związkami nie było jakiejś jednorazowej przygody czy innych "haniebnych" według Marcela czynów. Dlatego zamiast cieszyć się związkiem, spędzać razem czas, budować bliskość, Marcel będzie się zastanawiał czy czy 3 to rzeczywiście 3 czy może 6 i czy pocałunek na imprezie to był tylko pocałunek czy coś więcej. Przecież Marcel nie ma dokładnie sprecyzowanych wytycznych i w zasadzie trudno przewidzieć co u niego może stać się źródłem frustracji. Przecież jak dziewczyna nawet szczerze powie, że miała 5, 3 z nich kochała, to już może zapalić się u Marcela czerwona lampka, że to oznacza, że z pozostałymi 2 seks uprawiała bez miłości. Albo załóżmy, że o jakieś relacji nie będzie chciała mówić bo np. ktoś bardzo ją zranił (np. zdradził z przyjaciółką), przepracowała to, odcięła, a tu Marcel truje jej głowę by przypomniała i zdradziła mu wszystkie szczegóły. Przecież nawet jeśli ktoś tworzył stałe związki (znów co znaczy stały związek, czy ostatnią Marcela relację można nazwać stałym związkiem? Moim zdaniem nie) to przecież one z jakiegoś powodu rozpadły. Rzadko bywa, że dwoje ludzi w tym samym czasie dochodzi do wniosku, że chce się rozstać. Co z tego, że np. Marcel był w 3 długich związkach jeśli np. (czysto teoretycznie), znęcał się nad swoimi kobietami psychicznie, a może nawet fizycznie? Jeśli wszystkie go zostawiły, to raczej trudno mówić o przypadku, a wtedy mała liczba może być bardzo myląca.
Z takim podejściem, jakie ma teraz Marcel, to ja naprawdę nie zdziwiłabym się, gdyby zaczął potencjalną kobietę śledzić, nagrywać czy nie wiem co jeszcze byleby tylko zdobyć pewność, że jest szczera i wie o niej wszystko. Może jeszcze na badania wariografem ją wyśle? Przecież to chore!

Roxan, już nie przesadzaj z tym wariografem, byle tylko Twoje było na wierzchu big_smile
Marcel ma swoje podejście, parę osób inne i za chwilę sto stron natłuczecie, bezsensownie starając się przekonać do swoich racji big_smile

Uprzedzam - uważnie czytam wątek, czesto wkładacie Marcelowi w usta słowa, których nie powiedział, a on się tylko coraz bardziej nakręca i setny raz tłumacząc to samo wzdłuż i wszerz.
Marcel ma takie podejście, a nie inne, ma do tego prawo, a życie mu pokaże, czy to się sprawdza. Są też przecież kobiety, które nie wejdą w związek z facetami, co to skakali z kwiatka na kwiatek i ok, może się z takim Marcelem spikną, czego mu życzę, amen smile

507 Ostatnio edytowany przez Britan (2021-06-25 12:33:33)

Odp: Ilość partnerów seksualnych
mallwusia napisał/a:

Są też przecież kobiety, które nie wejdą w związek z facetami, co to skakali z kwiatka na kwiatek i ok, może się z takim Marcelem spikną, czego mu życzę, amen smile

Oczywiście, że tak i wcale nie tak mało jest takich kobiet.
Sporo jest kobiet które nie potrzebują seksualnej odskoczni po poważnych związkach, a są takie które takiej potrzebują.
Faktycznie tutaj z Marcelem się zgadzam, że jak dla niego to ważne to kobieta powinna odpowiedzieć szczerze. Ma do tego prawo. Ma też prawo ocenić według swoich kryteriów jej postępowanie.

Ja z kolei nie rozumiem takiego myślenia, że jak ktoś nie wyszalał się w młodości to zdradzi.
To zależy od inteligencji emocjonalnej, a nie tego czy się wyszalał. Dojrzały człowiek umie panować nad swoimi emocjami, popędem seksualnym, uczuciem do danej osoby.
Nie dojrzały nie umie i zdradzi.

508

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Britan

calkowita zgoda.

509

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Konflikt wartości jest nienegocjowalny i, jako taki, niemożliwy do rozwiązania.
Żądanie, by inni ludzie przyjęli obcą sobie hierarchię wartości i postępowali zgodnie z nią jest, delikatnie rzecz nazywając, zachowaniem niedojrzałym.

510 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-06-25 12:54:27)

Odp: Ilość partnerów seksualnych
mallwusia napisał/a:

Roxan, już nie przesadzaj z tym wariografem, byle tylko Twoje było na wierzchu big_smile
Marcel ma swoje podejście, parę osób inne i za chwilę sto stron natłuczecie, bezsensownie starając się przekonać do swoich racji big_smile

Mi to lotto, zresztą sam Marcel napisał, że jestem "za stara" by na ten temat wypowiadać. tongue Niemniej też wspomniał o badaniach, gdzie kobiety 2-krotnie zaniżały liczbę partnerów wiedząc, że nie będą w żaden sposób sprawdzone. Także idąc tokiem myślenia Marcela, jak kobieta powie, że miała 1 to pół biedy bo najprawdopodobniej miała 2, ale jak powie, że miała 5, to 10, a dla Marcela to już liczba nie do przeżycia. No jak biedny ma to sprawdzić? A jeszcze niech przypadkiem wygada, że kiedyś w liceum z kimś całowała na imprezie (czy po), a ten facet nie będzie pasował do statystyk. A jeszcze niech wspomni, że jakiś facet w pracy do niej startował... i kiedyś zaprosił do siebie czy wpadł do niej... kobieta nie wybroni, tylko wariograf big_smile
Mi tam Marcela podejście nie ziębi i nie grzeje, każdy może i powinien mieć swoje wymagania, tylko jego są bardzo rozmyte i w zasadzie taka jego randka czy test sprowadza się do jednego: "wszystko co powiesz, może być użyte przeciwko tobie", nawet jeśli to tylko wyobraźnia Marcela komplikuje sprawę, a nie rzeczywiste "predyspozycje" danej osoby.

511

Odp: Ilość partnerów seksualnych
Roxann napisał/a:
mallwusia napisał/a:

Roxan, już nie przesadzaj z tym wariografem, byle tylko Twoje było na wierzchu big_smile
Marcel ma swoje podejście, parę osób inne i za chwilę sto stron natłuczecie, bezsensownie starając się przekonać do swoich racji big_smile

Mi to lotto, zresztą sam Marcel napisał, że jestem "za stara" by na ten temat wypowiadać. tongue Niemniej też wspomniał o badaniach, gdzie kobiety 2-krotnie zaniżały liczbę partnerów wiedząc, że nie będą w żaden sposób sprawdzone. Także idąc tokiem myślenia Marcela, jak kobieta powie, że miała 1 to pół biedy bo najprawdopodobniej miała 2, ale jak powie, że miała 5, to 10, a dla Marcela to już liczba nie do przeżycia. No jak biedny ma to sprawdzić? A jeszcze niech przypadkiem wygada, że kiedyś w liceum z kimś całowała na imprezie (czy po), a ten facet nie będzie pasował do statystyk. A jeszcze niech wspomni, że jakiś facet w pracy do niej startował... i kiedyś zaprosił do siebie czy wpadł do niej... kobieta nie wybroni, tylko wariograf big_smile

chyba Ci to nie lotto, skoro produkujesz tu setki postów, jakby to była gra o złote majtki wink
Marcel na wszystko już odpowiedział 100x, czytaj ze zrozumieniem po prostu.

Tak jak napisał Britan:

"Faktycznie tutaj z Marcelem się zgadzam, że jak dla niego to ważne to kobieta powinna odpowiedzieć szczerze. Ma do tego prawo. Ma też prawo ocenić według swoich kryteriów jej postępowanie."

512 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-06-25 14:41:08)

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Owo "niedopasowanie" mam wrażenie, jest też używane za często. To taki dyplomatyczny ogólnik, który pozwala chociaż po części wyjaśnić sytuację. Natomiast przy dzisiejszym, delikatnie mówiąc, konsumpcyjnym podejściem do relacji, ludzie tłumaczą się niedopasowaniem pewnie wtedy, kiedy nie są w stanie wypracować jakieokolwiek kompromisu a jedno usilnie próbuje nagiąc drugie pod swoje oczekiwania i po  krótszym czasie padają owe słowa o niedopasowaniu czy niezgodności charakterów.

Oczekiwania Kolegi oceniam pod pewnym względem "szlachetne" czy może bardziej idealistyczne a przez to nierealne. Nie w tym problem, żę on by chciał takiego związku, zgodnego ze swoim sielskim wyobrażeniem. Problem w tym, że powierzchownie i po zbyt małej licznie przesłanek jest w stanie ocenić kobietę, pod kątem tego, czy się nadaje do związku czy nie. Podobnie zresztą Panie postępują wielokrotnie wink , ale nie o tym.
Nie widzi, że jego teoria jest zero-jedynkowa, bo nie uwzględnia motywacji potencjalnej kobiety i całkokształtu jej życia, co mogło ją skłonić do takich a nie innych zachowań. Jeśli ktoś mówi otwarcie, że go "motywacje nie interesują" albo nie jest w stanie w ogóle uwierzyć, że przeszłość partnera nie jest istotna, to będzie dalej usilnie wszystkim wmawiał, żę to najistotniejsza sprawa, ale cała reszta ma mniejsze znaczenie lub tego znaczenia w ogóle nie ma. Tak, jakby o tym, czy partnerka go okłamie lub zdradzi miał decydować jeden czynnik(liczba partnerów) bo on mówi o niej wszystko. W dodatku, jeśli ktoś poczuje się w jakikolwiek sposób osaczony,, może i tak skłamać odnośnie swojej przeszłości. Jeśli takie zwierzenia padają, to raczej muszą się odbywać w swobodnej atmosferze, bo inaczej jedna strona poczuje się niezręcznie i może się "wypisać" z takiej relacji.


Życzę mu dobrze, ale niech po prostu uważa, bo możę trafić na sytuację, odbiegającą od jego wyobrażeń.

513 Ostatnio edytowany przez Britan (2021-06-25 13:18:20)

Odp: Ilość partnerów seksualnych
mallwusia napisał/a:

Tak jak napisał Britan:

"Faktycznie tutaj z Marcelem się zgadzam, że jak dla niego to ważne to kobieta powinna odpowiedzieć szczerze. Ma do tego prawo. Ma też prawo ocenić według swoich kryteriów jej postępowanie."

Tak, bo ma do tego prawo.
Ale moim zdaniem Marcel może wziąć sobie do serca mądrość Bruce Lee którą ma Bagienni_k w stopce.

514 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-06-25 14:10:23)

Odp: Ilość partnerów seksualnych
mallwusia napisał/a:

chyba Ci to nie lotto, skoro produkujesz tu setki postów, jakby to była gra o złote majtki wink
Marcel na wszystko już odpowiedział 100x, czytaj ze zrozumieniem po prostu.

Wybacz ale to forum i każdy ma prawo się w nim wypowiadać (zgodnie z regulaminem). Może mnie ten wątek po prostu bawi i traktuję go jako rozrywkę, w końcu facet prawie w moim wieku? Może miałabym więcej "litości" czy zrozumienia, gdyby był 10 czy więcej lat młodszy.

bagienni_k napisał/a:

Owo "niedopasowanie" mam wrażenie, jest też zbyt często używane za często. To taki dyplomatyczny ogólnik, który pozwala chociaż po części wyjaśnić sytuację. Natomiast przy dzisiejszym, delikatnie mówiąc, konsumpcyjnym podejściem do relacji, ludzie tłumaczą się niedopasowaniem pewnie wtedy, kiedy nie są w stanie wypracować jakieokolwiek kompromisu a jedno usilnie próbuje nagiąc drugie pod swoje oczekiwania i po  krótszym czasie padają owe słowa o niedopasowaniu czy niezgodności charakterów.

Żyjemy w takich czasach, że większość ludzi nic nie musi, a co najwyżej może (jeśli chodzi o związki). Wiem, że jeszcze bywa tak, że jest presja i się "bierze" co się trafia albo bo trzeba bo czas lub wpadka i co ludzie powiedzą. To naturalnie zawyża wymagania z obu stron. Marcel może mieć swoje wymagania, a nawet powinien. Jednak, też zważywszy na jego wiek, te jego teorie moim skromnym zdaniem są z kosmosu i nijak mają do rzeczywistości. Poza tym mam wrażenie, że przez takie a nie inne doświadczenia, on w ogóle kobiet nie szanuje. W każdej dopatruje chęci oszustwa i wybielania, tak jakby chęć stworzenia stałego związku przez kobietę, która miała więcej niż 3 partnerów było czymś abstrakcyjnym i nie godnym potencjalnego kandydata. Mało tego Marcel chce z założenia być najlepszy i tylko przez pryzmat przeszłości (spowiedzi czy też całkowitej szczerości kobiety) chce to sobie zagwarantować.
Ja bym się nie czepiała, gdyby Marcel miał max 20l i/lub żadnego doświadczenia z kobietami. Poczytuję to forum i wielu w tym wieku wypowiada o swoich rozterkach i rzeczywiście tam to idealistyczne podejście do życia jest częste. Ludzie starsi, którzy coś przeżyli, mają raczej szersze horyzonty i inne rzeczy mają dla nich większe znaczenie niż rozpamiętywanie czy ktoś miał 3 czy 5 i czy jak z kimś pocałował to był seks czy nie, nawet jak to było x lat temu.
A umówmy się, że jeśli średnia partnerów waha się właśnie ok 5-6, to nie wiadomo, gdzie jest mediana i w jakim wieku. Jak ktoś nie wziął wcześnie ślubu to do 30-stki te max 3 łatwo "nabić" (już nie piszę do 40-stki bo jestem dinozaur wink). I jak wtedy można mówić o długotrwałych związkach? Max 2 lata, jeden mniej, inny więcej. Jeśli ktoś pomiędzy miał jakąś kilkumiesięczną jedną czy dwie to już zaraz 5 czy 7 (a dla Marcela taka osoba już jest puszczalska, nie szanująca się itd.) A to oznacza, że mimo, że by się wydawało, że wymagania Marcela są ok, to jednak nie do końca. Jak ktoś w młodym wieku się z kimś związał i to trwa lata, to najczęściej jest z tego ślub i/lub dzieci. Chyba niewiele przypadków kiedy kobieta tudzież facet byli do 30-stki w 1 czy 2 wieloletnich  związkach (powiedzmy 5-letnich czy dłuższych) i wychodzą z nich bez takich zobowiązań czy przeszłości. Btw nic Marcel nie pisał, czy by zdecydował na związek z matką z dzieckiem, która ma za sobą jeden długi nieudany związek (nawet max 2). Owszem z czasem te wszystkie relacje poniekąd komplikują, ale też ludzie dojrzewają (a przynajmniej powinni) i potrafią się odnaleźć w zmieniających okolicznościach, też dyktowanych poniekąd wiekiem.

515 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-06-25 13:31:01)

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Dokładnie taka sama sytuacja, kiedy dochodzi do powierzchownego oceniania, ma dla mnie miejsce kiedy np kobieta nie zdecyduje się na związek z rozwodnikiem. Nie będzie ją nawet interesować, co było przyczyną rozwodu i z czyjej winy się on odbył - ważne, że rozwodnik i koniec. Owszem ma do tego prawo, ale jej decyzja jest bardzo powierzchowna, bo właśnie nie uwzględnia motywów i przyczyn, dla któruych facet się rozwiódł. Oczywistym absurdem dla mnie będzie zrównywanie sytuacji, kiedy ten rozwód odbył się z winy faceta, z przypadkiem, kiedy się odbył z winy kobiety.

516 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-06-25 14:32:19)

Odp: Ilość partnerów seksualnych
bagienni_k napisał/a:

Dokładnie taka sama sytuacja, kiedy dochodzi do powierzchownego oceniania, ma dla mnie miejsce kiedy np kobieta nie zdecyduje się na związek z rozwodnikiem. Nie będzie ją nawet interesować, co było przyczyną rozwodu i z czyjej winy się on odbył - ważne, że rozwodnik i koniec. Owszem ma do tego prawo, ale jej decyzja jest bardzo powierzchowna, bo właśnie nie uwzględnia motywów i przyczyn, dla któruych facet się rozwiódł. Oczywistym absurdem dla mnie będzie zrównywanie sytuacji, kiedy ten rozwód odbył się z winy faceta, z przypadkiem, kiedy się odbył z winy kobiety.

Jedna użytkowniczka w innym wątku napisała, że nigdy nie zwiąże z facetem, który ma dziecko bo ma złe doświadczenia. Nie znaczy, że to reguła. Wiele osób wchodzi w takie związki i jest im razem dobrze. Inaczej nikt po rozwodzie czy z dzieckiem albo mający więcej niż 3 partnerów nie "zasługiwałby" na związek. Podobne rzecz przecież się ma z prawiczkami.

517 Ostatnio edytowany przez Marcel85 (2021-06-25 14:51:22)

Odp: Ilość partnerów seksualnych

IsaBella77

Ja naprawdę podałem odnośniki do badań, które  "moje tezy" udowadniają. Mogłaś/musiałaś je usunąć (co też znacznie wpływa na dyskusję i wykorzystujesz to w kolejnym swoim poście ale rozumiem) ale dla ciekawych zgłębienia tematu, podpowiadam: wystarczy wpisać w Google hasło "promiscuity research" lub "multiple sex partners research", z dowolnym słowem kluczowym na przykład "marriage". Znajdziecie wszystko, miłej lektury, mam nadzieję, że wnikliwej.

Jeśli chcesz pomijać badania naukowe i logiczne wnioskowanie oraz ocenianie ryzyka/prawdopodobieństwa, to oczywiście wiadomo, że możesz. Możesz to też nazywać "piętnowaniem". Jeśli mam badania naukowe, które wykazują korelację pomiędzy uzależnieniami od alkoholu i problemami psychicznymi, a dużą ilością partnerów seksualnych, to jakie to "piętnowanie"? Jak mam doświadczenia, które to potwierdzają, to jak temu zaprzeczysz? Jakie trywializowanie, o czym tu mowa? I skąd te teksty, że nie mam prawa znać przeszłości, bo interesowanie nią jest "dziecinne"?

Jest to proste stwierdzenie faktu, że duża ilość partnerów seksualnych MOŻE się wiązać z czymś, czego w moim życiu nie chcę: chorobami wenerycznymi, psychicznymi, uzależnieniami, obojetnością na wiele spraw i obcym mi podejściem do seksu. Jeśli chcę stworzyć coś wyjątkowego i mieć  wyjątkowy i niezwykły seks, to wybiorę kobietę, która z pójściem do łóżka czeka i nie wskakiwala wcześniej każdemu facetowi szybko na... kolanka, że tak powiem (to tak a propo powtarzania pewnych zachowań z przeszłości i ewentualnego ich powtarzania w przyszłości).

Wchodząc w związek mam prawo wybrać świadomie, tak, ŚWIADOMIE i zadawać pytania, które JA, a nie ktoś z forum uzna za słuszne. I zadaję je, żeby zmniejszyć prawdopodobieństwo, że wejdę w związek z kimś DLA MNIE niewłaściwym. Nazywanie tego dziecinnym i odbieranie mi tego prawa, jest dla mnie conajmniej dziwne. Późniejsze pretensje, że mnie to irytuje i odpowiadam na zaczepki, też mnie dziwi. Ktoś sobie pyta o nałogi, ktoś pyta o wzrost, bo poniżej tego to już niemęskie, a ja sobie pytam o ilość partnerów.

Przytoczyłem też badania, z których wynika, że kobiety kłamią (a nie "nie mówią, bo nie") na temat ilości partnerów. To chyba logiczne, że jak ktoś miał więcej partnerow, to ma więcej do ukrycia? Co w tym takiego dziwnego i dlaczego jest taki wielki opór przed zrozumieniem tego? Niech będzie, że taka kobieta ma więcej do "nie mówienia, bo po prostu nie chce". Co za różnica? Mówicie, że jak ktoś miał czterech partnerów, to też może ukryć dwóch. No właśnie dlatego pytam o podejście do seksu, bo stałe związki jest trudniej ukryć, zwłaszcza, że ma się później kontakt z rodziną i najbliższymi znajomymi partnerki, którzy co nieco wiedzą. I nadal wpisuje się to w tezę, że jeśli ktoś miał więcej partnerow, to więcej ma potencjalnie do ukrycia... bo często przy większej ilości partnerów zdarzają się takie właśnie przelotne znajomości, o których spokojnie można nie mówić. Tylko gdzie tu jest to niby "piętnowanie" i obrażanie? Jest to po raz kolejny logiczne stwierdzenie faktu, na zasadzie "trawa jest zielona".

Piszesz, że seks kobiet i mężczyzn to to samo. Podałem wyżej link do badań, w których jest jasno napisane, że posiadanie partnerów seksualnych przed ślubem ma wpływ na poczucie szczęścia kobiet w późniejszych małżeństwach. U mężczyzn nie ma takiej zależności, co mówi jasno, że seks kobiet i mężczyzn się różni. I mogę sobie brać pod uwagę te badania i wyobrażać, że będę w związku z kobietą, której cały czas coś nie będzie pasować. Może mnie to zniechęcać i mam prawo do tego.

Napisałem też, i ponownie to podkreślę, bo linki zniknęły, że większa ilość partnerów seksualnych wiąże się z większym prawdopodobieństwem zdrady. Nie jest to tylko moja teoria na logikę, tylko są też badania, które to potwierdzają. Nie ma tu żadnego stygmatyzowania nikogo. To nie jest żadna opinia, wynikająca ze stereotypów czy przyklejonej komuś, wziętej znikąd "łatki". Jeśli ktoś się chce kontrolować świadomie, to może, jeśli chce się zmieniać to na pewno da radę. Ale kto tak naprawdę, zwłaszcza jeśli w grę wchodzi pożądanie i przyjemność, chce tak naprawdę dokonać takiej zmiany? Ilu jest takich herosów, którzy zrezygnują z przyjemności, zwłaszcza jak trafi się ktoś przystojniejszy od aktualnego partnera, w sytuacji, którą spokojnie będzie można ukryć?

Nie przypominam sobie, żebym nadawał seksowi, który uprawiają kobiety obrzydliwego znaczenia. Natomiast przypominam sobie, że odbieram seksualność kobiet jako mężczyzna a nie jakiś wszechmogący Bóg. Oczywiście, że postrzegam to przez pryzmat tego, co mi się podoba, co mnie obrzydza, a co nie i z racji mojej płci wypowiadam się o tym jak odbieram interakcję z takimi kobietami. Natomiast nigdzie jakoś nie widzę w moich wypowiedziach tezy, że mezczyznie coś wolno, jak coś robi mężczyzna, to spoko, a jak kobieta, to bardzo źle i "ble". Gdzieś tak napisałem?

Co z tego, że niby gdzieś tam są te mityczne kobiety, które miały większą ilość partnerów seksualnych i miały zawsze dobre intencje i złote serduszka? Skoro przy wyborze partnerki oceniam sobie ryzyko i prawdopodobieństwo? Kobieta może nawet mi pokazać zaświadczenia ze spowiedzi albo, że chodzi w worku pokutnym, a i tak będę mniej chętny do zaufania jej, niż komuś, kto PO PROSTU prowadził zwyczajne (bo boję się użyć słowa "normalne") życie. Komuś się ufa bez mrugnięcia okiem, komuś nie, choćby stanął na głowie. Takie jest życie.

I na koniec, na pewno się powtórzę. Otóż jak ktoś ma podejście do seksu, które mnie interesuje, mówi, że ma za sobą 4 związki, nie pcha mi się na siłę do łóżka i nie wysyła jakiś fałszywych komunikatów, to oczywiście mu uwierzę. Takie wypytywanie i drążenie zaczyna się od bardzo drobnych rzeczy, gdzie na intuicję się czuje, że coś jest nie tak i zapewniam Cię, że bardzo dużo można wyczuć, jak ktoś jest na to wyczulony. Kłamstwa potrafią wychodzić bardzo łatwo. Wystarczy w dłuższej przestrzeni czasowej zadać to samo pytanie i sprawdzić czy odpowiedź będzie identyczna. Naprawdę nie trzeba tu "drążyć". Później wystarczy zapytać skąd ta nieścisłość, pannie robi się głupio i tyle wystarczy, żeby zobaczyć, że kłamie.

Ocenę czy wierność jest ważna, czy kłamstwo jest złe, czy uzależnienia wnoszą coś pożytecznego do życia, zwłaszcza jak masz wybór czy chcesz się spotykać z tą osobą, czy udawanie kogoś kim się nie jest, jest w porządku, czy satysfakcja z małżeństwa jest ważna, można spokojnie zostawić forumowiczom, którzy to czytają. Potrafią myśleć i odpowiedzi zapewne nasuwają się same. Ale pamietajcie, bez piętnowania.

518 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-06-25 16:32:27)

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Marcel, tu nikt nie chce odbierać Ci Twoich poglądów, co najwyżej stwierdza, że są bardzo ograniczone, "zerojedynkowe", jak zwał tak zwał.
Co zrobisz, jak spotkasz kobietę po jednym, max 2 długich związkach przed 30-stką, która będzie miała dziecko? Też ją od razu skreślisz, by nie komplikować życia, czy dasz szansę? Ty też niby kochałeś niby te swoje długie związki miałeś ale z żadną kobietą nie ożeniłeś ani nie masz dziecka (choć podobno kochałeś i myślałeś poważnie). Czy dla kobiety 20+ (nawet, która ma wciąż idealistyczne podejście do związków "na zawsze"), jesteś wiarygodny, no chyba nie bo jak poczytasz czy posłuchasz, to takie kobiety chcą oświadczyn max do 3 lat. Jak nie, to nie. No bo co ze związku, nawet 5 czy 8-letniego z którego nic nie wynika? Ani małżeństwo, ani dzieci itd. Szczególnie, że (prawie) każda o tym marzy i tego chce. Tym bardziej jak podobno związek z miłości. No co taka kobieta może pomyśleć? Pewnie znów będziesz chciał darmowy seks, praczkę, sprzątaczkę (za przeproszeniem) ale za tym nic nie idzie. Wyłącznie wymagania byś był najlepszy.

519 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-06-25 17:23:36)

Odp: Ilość partnerów seksualnych

Marcel, życzę ci szczęścia z kobietą, która ma podobne jak Ty spojrzenie na świat. Wszyscy wiedzą już jakie są twoje oczekiwania.
Możesz osobę skreślić jako kandydatkę na partnerkę dla siebie z dowolnego powodu. To sa twoje preferencje i twoja perspektywa i tyle. Nie ma o co tu walczyć. Nie wiem kogo chcesz przekonać, bo rozmawiasz z dorosłymi ludźmi, z których każdy ma opinię opartą o własne doświadczenie. Jak widzisz twoje teorie nikogo nie przekonały.

520

Odp: Ilość partnerów seksualnych
Roxann napisał/a:

Marcel, tu nikt nie chce odbierać Ci Twoich poglądów, co najwyżej stwierdza, że są bardzo ograniczone, "zerojedynkowe", jak zwał tak zwał.
Co zrobisz, jak spotkasz kobietę po jednym, max 2 długich związkach przed 30-stką, która będzie miała dziecko? Też ją od razu skreślisz, by nie komplikować życia, czy dasz szansę? Ty też niby kochałeś niby te swoje długie związki miałeś ale z żadną kobietą nie ożeniłeś ani nie masz dziecka (choć podobno kochałeś i myślałeś poważnie). Czy dla kobiety 20+ (nawet, która ma wciąż idealistyczne podejście do związków "na zawsze"), jesteś wiarygodny, no chyba nie bo jak poczytasz czy posłuchasz, to takie kobiety chcą oświadczyn max do 3 lat. Jak nie, to nie. No bo co ze związku, nawet 5 czy 8-letniego z którego nic nie wynika? Ani małżeństwo, ani dzieci itd. Szczególnie, że (prawie) każda o tym marzy i tego chce. Tym bardziej jak podobno związek z miłości. No co taka kobieta może pomyśleć? Pewnie znów będziesz chciał darmowy seks, praczkę, sprzątaczkę (za przeproszeniem) ale za tym nic nie idzie. Wyłącznie wymagania byś był najlepszy.

Ja bym dokładnie tak odbierała Marcela, jako takiego trochę Piotrusia Pana. Jako kogoś, kto niby chce (bo takie długie i poważne te związki), ale jednak nie do końca potrafi (bo wszystkie się rozpadają i nic z nich nie wynika).
Kto wie, moze te poprzednie kobiety zdradzały/odchodzily właśnie z tego powodu? Marcel chciał sobie uprawiać seks z wielkiej miłości, ale zasadniczo to bez większych zobowiązań wink

Posty [ 456 do 520 z 601 ]

Strony Poprzednia 1 6 7 8 9 10 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Ilość partnerów seksualnych

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024