A ja mówię o byciu szczerym wobec kogoś, z kim widać, że relacja idzie dalej. Choć rozumiem, że ktoś, kto szybko wskakuje z facetami do łóżka i przywiązuje ich do siebie, może mieć problem z ustaleniem granicy od kiedy jest czas na całkowitą szczerość o sobie. Poza tym zawsze można mówić na te tematy bardzo ogólnie, nie trzeba się z niczego szczegółowo "spowiadać". Także tu nie chodzi o to, że tego się nie da zrobić, tylko o mętne podejście i brak wartości w postaci uczciwości. Który to już temat na forum, w którym mężczyzna jest oklamywany przez kobietę w tych kwestiach? Wy niektóre naprawdę macie problemy z ogarnięciem swojej babskiej natury ze skłonnością do manipulacji.
132 2021-06-16 11:00:39 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-06-16 11:06:58)
Jeżeli "one" maja problem z ogarnieniem jakiejś swojej natury i skłonności ,to my" mamy nie mniejszy problem
z niegarnięciem swojej natury i skłonności do traktowania kobiety jak własność,zaborczą postawą .lękami, z "zawłaszczaniem" jej przeszłości ,porównywaniem się z innymi facetami,fikołkami dotyczącymi zmienianiem kogoś na swój obraz i wyobrażenie,
no i cała masą pseudo-romantycznych bredni "o tej jedynej na zawsze".
A ja mówię o byciu szczerym wobec kogoś, z kim widać, że relacja idzie dalej. Choć rozumiem, że ktoś, kto szybko wskakuje z facetami do łóżka i przywiązuje ich do siebie, może mieć problem z ustaleniem granicy od kiedy jest czas na całkowitą szczerość o sobie. Poza tym zawsze można mówić na te tematy bardzo ogólnie, nie trzeba się z niczego szczegółowo "spowiadać". Także tu nie chodzi o to, że tego się nie da zrobić, tylko o mętne podejście i brak wartości w postaci uczciwości. Który to już temat na forum, w którym mężczyzna jest oklamywany przez kobietę w tych kwestiach? Wy niektóre naprawdę macie problemy z ogarnięciem swojej babskiej natury ze skłonnością do manipulacji.
Wy, tzn. niektórzy faceci macie obsesję na tym punkcie. Jak kobieta słyszy, że 3 partnerów jest ok ale 5 już nie jest ok, to sorry. Jedynie może uśmiechnąć się i podziękować za spotkanie/znajomość.
Ja osobiście uważam, że nigdy nie ma czasu na całkowitą szczerość o sobie. Niby z jakiego powodu? Ja tu nie mówię wyłącznie o kwestiach doświadczeń seksualnych ale ogólnie. Dla mnie tą granicą prywatności czy też intymności jest choćby nie zaglądanie do mego telefonu przez partnera. Ja nawet nie mam hasła i nie chowam przed nim ale gdybym zobaczyła, że go przegląda, wkurzyłabym się bardzo.
Jeżeli widzimy, że coś dla (potencjalnego) partnera jest ważne, to trzeba to uszanować. Twoja ex z tego co pamiętam po pewnym czasie przyznała się do różnych rzeczy, które Ci nie pasowały. Nie było to jednak po kilku latach tuż przed ślubem ale po relatywnie krótkiej znajomości. Oczywiście można gdybać jaki czas jest dobry bo umówmy się nie pierwsze spotkanie, tylko jak sam stwierdziłeś moment, kiedy mamy poczucie, że relacja idzie dalej. I bynajmniej nie jest to 2-gie spotkanie. Miałeś wybór. Postanowiłeś się rozstać i ok.
Niby liczby są po to, żeby opisywać otaczający nas świat, ale akurat w tym przypadku nie widzę w tym żadnej logiki. Szczerość czy otwatośc na drugiego człowieka to jedno, ale strasznie jestem ciekaw skąd te "magiczne" cyferki mają gwarantować, że ktoś będzie godny zaufania czy nie. Nie ma co pochwalać celowego krętactwa czy kłamstw, ale te granice liczbowe, które niby mają decydować o czymś, co jest w naszych rękach, są zwyczajnie śmieszne.
Niby liczby są po to, żeby opisywać otaczający nas świat, ale akurat w tym przypadku nie widzę w tym żadnej logiki. Szczerość czy otwatośc na drugiego człowieka to jedno, ale strasznie jestem ciekaw skąd te "magiczne" cyferki mają gwarantować, że ktoś będzie godny zaufania czy nie. Nie ma co pochwalać celowego krętactwa czy kłamstw, ale te granice liczbowe, które niby mają decydować o czymś, co jest w naszych rękach, są zwyczajnie śmieszne.
Dlatego wiele kobiet unika takich facetów jak Marcel, którzy mają jakąś obsesję na tym punkcie bo ktoś taki zawsze znajdzie coś do czego będzie mógł się przyczepić i potem ten fakt wykorzystywać do swoich celów, wyzywania i obrażania. Nawet jak liczba partnerów będzie ok, to któryś ze związków będzie za krótki lub pierwszy seks za wcześnie. A potem się jeszcze okaże, że np. dziewczyna całowała się z kolegą albo inny haniebny szczegół
136 2021-06-16 11:37:41 Ostatnio edytowany przez Britan (2021-06-16 11:38:02)
bagienni_k napisał/a:Niby liczby są po to, żeby opisywać otaczający nas świat, ale akurat w tym przypadku nie widzę w tym żadnej logiki. Szczerość czy otwatośc na drugiego człowieka to jedno, ale strasznie jestem ciekaw skąd te "magiczne" cyferki mają gwarantować, że ktoś będzie godny zaufania czy nie. Nie ma co pochwalać celowego krętactwa czy kłamstw, ale te granice liczbowe, które niby mają decydować o czymś, co jest w naszych rękach, są zwyczajnie śmieszne.
Dlatego wiele kobiet unika takich facetów jak Marcel, którzy mają jakąś obsesję na tym punkcie bo ktoś taki zawsze znajdzie coś do czego będzie mógł się przyczepić i potem ten fakt wykorzystywać do swoich celów, wyzywania i obrażania. Nawet jak liczba partnerów będzie ok, to któryś ze związków będzie za krótki lub pierwszy seks za wcześnie. A potem się jeszcze okaże, że np. dziewczyna całowała się z kolegą albo inny haniebny szczegół
Moim zdaniem to się nazywa brak dojrzałości i pewności siebie.
137 2021-06-16 11:50:16 Ostatnio edytowany przez TypowyCharlie (2021-06-16 11:50:37)
Roxann napisał/a:bagienni_k napisał/a:Niby liczby są po to, żeby opisywać otaczający nas świat, ale akurat w tym przypadku nie widzę w tym żadnej logiki. Szczerość czy otwatośc na drugiego człowieka to jedno, ale strasznie jestem ciekaw skąd te "magiczne" cyferki mają gwarantować, że ktoś będzie godny zaufania czy nie. Nie ma co pochwalać celowego krętactwa czy kłamstw, ale te granice liczbowe, które niby mają decydować o czymś, co jest w naszych rękach, są zwyczajnie śmieszne.
Dlatego wiele kobiet unika takich facetów jak Marcel, którzy mają jakąś obsesję na tym punkcie bo ktoś taki zawsze znajdzie coś do czego będzie mógł się przyczepić i potem ten fakt wykorzystywać do swoich celów, wyzywania i obrażania. Nawet jak liczba partnerów będzie ok, to któryś ze związków będzie za krótki lub pierwszy seks za wcześnie. A potem się jeszcze okaże, że np. dziewczyna całowała się z kolegą albo inny haniebny szczegół
Moim zdaniem to się nazywa brak dojrzałości i pewności siebie.
Brak dojrzałości i pewności siebie bo ktoś ma swoje wymagania i do nich dąży? Nie każdy musi się wiązać z osobą która mu nie odpowiada, zaskoczę Cię ale dużo facetów może przebierać w dziewczynach i wybrać taką jaka mu odpowiada, nie musi brać "byle jakiej byle była".
Brak dojrzałości i pewności siebie bo ktoś ma swoje wymagania i do nich dąży? Nie każdy musi się wiązać z osobą która mu nie odpowiada, zaskoczę Cię ale dużo facetów może przebierać w dziewczynach i wybrać taką jaka mu odpowiada, nie musi brać "byle jakiej byle była".
Kobiety również.
139 2021-06-16 11:56:00 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-06-16 12:22:05)
Britan napisał/a:Roxann napisał/a:Dlatego wiele kobiet unika takich facetów jak Marcel, którzy mają jakąś obsesję na tym punkcie bo ktoś taki zawsze znajdzie coś do czego będzie mógł się przyczepić i potem ten fakt wykorzystywać do swoich celów, wyzywania i obrażania. Nawet jak liczba partnerów będzie ok, to któryś ze związków będzie za krótki lub pierwszy seks za wcześnie. A potem się jeszcze okaże, że np. dziewczyna całowała się z kolegą albo inny haniebny szczegół
Moim zdaniem to się nazywa brak dojrzałości i pewności siebie.
Brak dojrzałości i pewności siebie bo ktoś ma swoje wymagania i do nich dąży? Nie każdy musi się wiązać z osobą która mu nie odpowiada, zaskoczę Cię ale dużo facetów może przebierać w dziewczynach i wybrać taką jaka mu odpowiada, nie musi brać "byle jakiej byle była".
To są dwie rzeczy powiązane ze sobą,masz i ma się prawo do przekonań,wymagań, preferencji,oczekiwań nawet do tych odrealnionych,infantylnych, błędnych,niedorzecznych i ich przeciwieństw ,nikt tego nie neguje,ale jeżeli ma się w sobie coś co uważamy za niedojrzałość to rodzi się konflikt wewnętrzny ponieważ niedojrzałość przynajmniej dla mninie wiąże się z bakiem odwagi i kompromisami z samym sobą, taką zgodą na niezgodę,stąd potem frustracje,użalanie się nad sobą i obwinianie innych ,urazy,
poczucie bycia skrzywdzoną ofiarą itp.
140 2021-06-16 12:16:46 Ostatnio edytowany przez Marcel85 (2021-06-16 12:17:11)
"Słychać wycie? Znakomicie!"
To są dwie rzeczy powiązane ze sobą,masz i ma się prawo do przekonań,wymagań, preferencji,oczekiwań nawet do tych odrealnionych,infantylnych, błędnych,niedorzecznych i ich przeciwieństw ,nikt tego nie neguje,ale jeżeli ma się w sobie coś co uważamy za niedojrzałość to rodzi się konflikt wewnętrzny ponieważ niedojrzałość przynajmniej dla nie wiąże się z bakiem odwagi i kompromisami z samym sobą taką zgodą na niezgodę,stąd potem frustracje,użalanie się nad sobą i obwinianie innych ,urazy,
poczucie bycia skrzywdzoną ofiarą itp.
Dokładnie tak. Marcel ma jakiś swój obraz "idealnej" kobiety, która zasługiwałaby na bycie z nim. Problem w tym, że jego wymagania są dość odrealnione i według jego definicji pewnie 90%, jak nie 99% kobiet nie zasługuje na szacunek. Niby ogólniki brzmią dość zwyczajnie i zrozumiale, tzn. partnerka powinna mieć nie więcej niż 3 partnerów, żadnych przelotnych przygód, dążyć do trwałego związku, seks uprawiać tylko z miłości. Tyle, że jak każde z tych wymagań zacznie się rozwijać, to pojawiają się jakieś absurdy. W zasadzie do wszystkiego można się przyczepić. A jak coś Marcelowi nie pasuje, kobieta na starcie jest mieszana z błotem a on czuje ofiarą.
Jak przeczytałam o tej całkowitej szczerości o sobie i jakiejś chęci zawłaszczenia kobiety, to w realiach uciekałabym od takiej osoby gdzie pieprz rośnie bo dla mnie to zakrawa o jakieś psychopatyczne skłonności.
142 2021-06-16 12:29:10 Ostatnio edytowany przez Marcel85 (2021-06-16 12:39:57)
Opisujecie sobie swoje własne przekonania w swoim własnym świecie, podobnym właśnie do ludzi opisywanych w tym temacie. Nawet ta cała struktura języka, w której się poruszacie, to doskonałe zdradza.
A prawda z perspektywy mężczyzny, który porusza ten temat na dosyć wczesnym etapie znajomości (i wiem jak to zrobić), wygląda tak, że jak się nabierze w tym doświadczenia, i wtedy dobrze widać kto jest ściemniaczem, a kto jest prawdziwy. Im więcej takich doświadczeń, tym lepiej to widać.
I tutaj widzę pewną prawidłowość. Otóż kobiety, które miały jakąś większą ilość partnerów są w mniejszości i kręcą, kłamią, nie dopowiadają i uważają, że tak robią wszyscy w koło.
Na koniec okazuje się, że to w ogóle jest nieważne, że co Cię to obchodzi, jesteś nienormalny, masz kompleksy itp. Zaakceptuj to, że kłamałam. Dokładnie jak wiele osób wypowiadających się w moim temacie i w podobnych. A jak ktoś miał kilka długich związków i od razu powie, że nie akceptuje seksu bez zobowiązań chociażby, po czym jej zachowania wskazują na to, że mówi prawdę, to nawet nie trzeba dopytywać i ilość partnerów. Bo ich ilość = ilość związków. Co innego też, jak kobieta jest jawnie puszczalska, a co innego jak wydarzyło się coś, bo komuś za szybko zaufała, otworzyła się, nauczyła się, że tak się nie robi i tego nie powtarza. A są też kobiety, które sobie uważają, że wszystko jest ok i wprawdzie one miały 10 albo więcej partnerów ale w swoim małym świecie nadal są porządne.
Niektórzy ludzie naprawdę nie mają się z czego spowiadać, jeśli chodzi o sferę seksu. Może mają jakieś inne rzeczy, których się wstydzą ale niektórzy tak żyją, żeby się nie wstydzić i nie musieć kłamać. Także sory.
Nie wiem co się dzieje, że każda moja wypowiedź jest ucina a i w rezultacie nie wstawiam całości, jakbym chciał.
Nie wiem co się dzieje, że każda moja wypowiedź jest ucina a i w rezultacie nie wstawiam całości, jakbym chciał.
Wstawiasz/ używasz jakiegoś znaku, który system rozpoznaje jako niedozwolony. W przypadku dalszych podobnych problemów, wyślij proszę całość tekstu, który chcesz opublikować - do mnie na maila - Isabella.Netkobiety@wp.pl
I tutaj widzę pewną prawidłowość. Otóż kobiety, które miały jakąś większą ilość partnerów są w mniejszości i kręcą, kłamią, nie dopowiadają i uważają, że tak robią wszyscy w koło.
Skoro uważasz, że takich kobiet jest mniejszość, to skąd u Ciebie i Tobie podobnych taki pech, że na nie trafiacie?
Niektórzy ludzie naprawdę nie mają się z czego spowiadać, jeśli chodzi o sferę seksu. Może mają jakieś inne rzeczy, których się wstydzą ale niektórzy tak żyją, żeby się nie wstydzić i nie musieć kłamać. Także sory.
Skąd przekonanie, że te przypuszczalnie tych 10 partnerów to powód do wstydu? Uważasz, że jak zacząłeś obrażać swoją ex, to ona nagle zaczęła żałować swoich "grzechów"? Zrozum, że to nie jej problem, tylko Twój!
To nie pech, po prostu takie dziewczyny łatwiej się otwierają, bo są łatwe ) i doskonale wpasowują się w pragnienia facetów, którzy szukają miłości od pierwszego wejrzenia. Inna sprawa, że do dalszej znajomości dochodzi w wyniku oszustwa. Jeszcze inna, że to często kobiety z rozbitych rodzin, które sobie usilnie szukają akceptacji.
No jak dziewczyna też się zaangażowała, to jest to wspólny problem, który powstał przez jej kłamstwa i przeszłość. Jakby nie miała takiej przeszłości, nie musiałaby oszukiwać.
Naprawdę nie wiem jak to prościej napisać. Nie, nie jest to większość kobiet. To jest Wasz obraz świata albo taki rysujecie przed innymi, żeby udowodnić niby prawdziwość Waszych poglądów.
To zależy o czym tak naprawdę mówimy bo Twoja definicja "porządności" jest bardzo ... abstrakcyjna? Tak sobie pomyślałam, co czułam kiedy miałam 4 faceta czyli kiedy przekroczyłam tą magiczną granicę. Poza tym piszesz, że akceptujesz tylko długie związki ale co dla Ciebie znaczy długi? 10, 5, 3 lata? A może wystarczy poł roku? Kolejną rzeczą jest seks bez zobowiązań, co znaczy bez zobowiązań? Można powiedzieć, że to coś w stylu ons ale też, że to seks bez ślubu. Jeżeli jak podejrzewam dla Ciebie oznacza to seks w związku, to też pojawia się pytanie, od kiedy można mówić o związku? Niektórzy co 2 tygodnie są w kolejnych związkach, inni nawet spotykając się z jedną osobą, nie spieszą się z takimi deklaracjami czy określeniami. W swoim wątku pamiętam, że jeszcze pisałeś, że seks tylko z miłości ale z drugiej strony nie miałeś nic przeciwko by pojawił się on dość szybko. No to jak w końcu?
Przepraszam ale ja tego nie mogę czytać. Właśnie to jest to o czym mówiłem. Zawsze z człowieka wyjdzie, że miał wielu partnerów w różnych relacjach/konfiguracjach i doskonale to wychodzi w strukturze języka i tym jakie ujawniają się w nim założenia, dotyczące świata. Przykład? "Podaj definicję". Myślę, że ludzie, którzy tworzą stałe związki, dobrze wiedzą co oznacza "stały związek", a odpowiednia ilość partnerów to jak najmniejsza ilość partnerów.
Też bym się zastanawiał co oznacza "stały związek" lub "długi związek". Poza tym, czy nie inaczej patrzy się też w pewnym sensie na wiek tej osoby? Jesli ktoś, powiedzmy, do tego 30 roku życia miał dajmy na to 5 partnerów, to co już jest skreslony? A przecież, to jest taki wiek, kiedy czasmai nie można być pewnym różnych wyborów. Co innego, jeśli osoba między 30 a 40 rokiem życia miała tych partnerów powiedzmy 10 i z każdym nie mogła nawiązać trwałej relacji, chociaż zapewne chciała.
Poza tym istnieje zjawisko tzw "wyszumienia się": jeśli ktoś pzed 30-stką miał więcej partnerów to znaczy, że się nie nadaje do stałego związku czy założenia rodziny? Przecież naokoło nas są ludzie, którzy sobie nie żałowali w młodosći a teraz tworzą zgodne i kochające się rodziny. Czytając historie tutaj opisane, mam wrażeżenie, że największą szansą na zakończenie służszej relacji(małżeństwa) mają ci, którzy od początku związani byli z jedną osobą i to jeszcze od młodzieńczych lat.
150 2021-06-16 13:39:04 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-06-16 13:44:48)
Przepraszam ale ja tego nie mogę czytać. Właśnie to jest to o czym mówiłem. Zawsze z człowieka wyjdzie, że miał wielu partnerów w różnych relacjach/konfiguracjach i doskonale to wychodzi w strukturze języka i tym jakie ujawniają się w nim założenia, dotyczące świata. Przykład? "Podaj definicję". Myślę, że ludzie, którzy tworzą stałe związki, dobrze wiedzą co oznacza "stały związek", a odpowiednia ilość partnerów to jak najmniejsza ilość partnerów.
A dla mnie konstrukcja Twojego języka świadczy o niedojrzałości. Piszesz o czymś czego sam nie jesteś w stanie zdefiniować i często sam sobie zaprzeczasz. Gdybyś np. stwierdził, że nie akceptujesz tego, że ktoś uprawia seks z nieznajomy, ok, wszystko jasne ale jeśli mówisz, że akceptujesz max trzech partnerów bo większa liczba świadczy o tym, że kobieta nie jest porządna albo, że seks tylko z miłości... to ręce opadają
Osoba niedojrzała nawet jak będzie chodzić do łóżka na pierwszej czy drugiej randce, będzie twierdzić, że to było z miłości. Ktoś dojrzały nie nadużywa takich słów.
Widzisz, dla Ciebie świadomość pewnych rzeczy jest wynikiem doświadczenia będącego powodem do skreślenia takiego człowieka. Ale to jest właśnie dojrzałość. Ty żyjesz w świecie jakichś swoich fantazji, których nie jesteś nawet w stanie zdefiniować czy obronić. Bo co oznacza jak najmniejsza ilość partnerów? I co jak ktoś miał ich zero w wieku 30+. Twoim zdaniem to lepsza osoba do związku niż ta która miała 4 czy 7? Przecież ona nie ma kompletnie w tym doświadczenia, a od samego chcenia nic się nie zrobi.
Roxann, ja podejrzewam jaka jest Twoja "definicja" dojrzałości i tak jak mówię, pomieszanie pojęć i ich znaczeń doskonale koreluje z dużą ilością partnerów seksualnych. Jak byś poznawała kobiety w taki sposób jak robi to mężczyzna to doskonałe byś wiedziała gdzie jakie granice przebiegają dla większości ludzi. Jak byś była mężczyzną, który ma kontakt ze swoimi emocjami albo z takimi szczerze rozmawiała, to też byś pewnie dużo więcej rozumiała. Pewnie też byś była bardziej otwarta na taką dyskusję, jakbyś nie miała ponadprzeciętnej jednak ilości partnerów seksualnych (o czym pewnie doskonale wiesz). Nikt że znajomych Ci nie powie tego, co nie pasuje do tego, co uwazasz, bo czasem wystarczy trochę wyczucia i już można rozpoznać kto jakie miał doświadczenia. I tym samym nie chce się tego człowieka obrazić. Taki ktoś sobie żyje w swoim świecie i swoich przekonaniach, a jak coś, to obraża innych. Moja ex, o której była mowa, pomimo prawie 30 lat na karku, nie mogła albo nie chciała utrzymać przy sobie mężczyzny na dłużej. Przez te wszystkie lata, kiedy jej najbliższe znajome miały mężczyzn np, od początku studiów, ona latała po imprezach, całowała się tam z różnymi facetami, poznawała ich i opisałem, że parę razy skończyło się to zbliżeniem. Przez ten czas, gdy one się zaręczały, budowały relację, ona miała kolejnego faceta na dwa miesiące, trochę przerwy, później kolejnego i kolejnego, zawsze na kilka miesięcy. W tym czasie jej znajome wyszły za mąż, zaszły w ciążę, urodziły dzieci. One mieszkają z rodzinami, a ona sama. Czas niestety mija. Czy się opłacało prowadzić mętne życie, niech sobie sama myślącą kobietą odpowie. A nie.. gadanie, że każdy inaczej robi, każdy ma inną przeszłość i tak dalej. Jak ktoś tak usilnie szuka byle jakich kontaktów seksualnych to zwykle wynika to z czegoś więcej, co ta osoba kryje. Czy to z problemów, które kwalifikują się na terapię, czy to z rozbitej rodziny, czy z "pyskatosci" i nieumiejętności dojścia do kompromisu i tak dalej. Co innego też jak ktoś przyzna się do błędu, winy, bo wtedy jest w stanie sam sobie pomoc albo poszukać pomocy. A co innego jak ktoś w to brnie i nawet żaden znajomy nic nie zasugeruje, bo dziewczyna jeszcze się śmiertelnie obrazi.
PS. Oczywiście miarą dojrzałości jest tworzenie stałych przyjaźni i związków. A nie duża ilość byle jakich doświadczeń i błędów.
152 2021-06-16 14:20:37 Ostatnio edytowany przez Britan (2021-06-16 14:26:57)
Roxann, ja podejrzewam jaka jest Twoja "definicja" dojrzałości i tak jak mówię, pomieszanie pojęć i ich znaczeń doskonale koreluje z dużą ilością partnerów seksualnych. Jak byś poznawała kobiety w taki sposób jak robi to mężczyzna to doskonałe byś wiedziała gdzie jakie granice przebiegają dla większości ludzi. Jak byś była mężczyzną, który ma kontakt ze swoimi emocjami albo z takimi szczerze rozmawiała, to też byś pewnie dużo więcej rozumiała. Pewnie też byś była bardziej otwarta na taką dyskusję, jakbyś nie miała ponadprzeciętnej jednak ilości partnerów seksualnych (o czym pewnie doskonale wiesz). Nikt że znajomych Ci nie powie tego, co nie pasuje do tego, co uwazasz, bo czasem wystarczy trochę wyczucia i już można rozpoznać kto jakie miał doświadczenia. I tym samym nie chce się tego człowieka obrazić. Taki ktoś sobie żyje w swoim świecie i swoich przekonaniach, a jak coś, to obraża innych. Moja ex, o której była mowa, pomimo prawie 30 lat na karku, nie mogła albo nie chciała utrzymać przy sobie mężczyzny na dłużej. Przez te wszystkie lata, kiedy jej najbliższe znajome miały mężczyzn np, od początku studiów, ona latała po imprezach, całowała się tam z różnymi facetami, poznawała ich i opisałem, że parę razy skończyło się to zbliżeniem. Przez ten czas, gdy one się zaręczały, budowały relację, ona miała kolejnego faceta na dwa miesiące, trochę przerwy, później kolejnego i kolejnego, zawsze na kilka miesięcy. W tym czasie jej znajome wyszły za mąż, zaszły w ciążę, urodziły dzieci. One mieszkają z rodzinami, a ona sama. Czas niestety mija. Czy się opłacało prowadzić mętne życie, niech sobie sama myślącą kobietą odpowie. A nie.. gadanie, że każdy inaczej robi, każdy ma inną przeszłość i tak dalej. Jak ktoś tak usilnie szuka byle jakich kontaktów seksualnych to zwykle wynika to z czegoś więcej, co ta osoba kryje. Czy to z problemów, które kwalifikują się na terapię, czy to z rozbitej rodziny, czy z "pyskatosci" i nieumiejętności dojścia do kompromisu i tak dalej. Co innego też jak ktoś przyzna się do błędu, winy, bo wtedy jest w stanie sam sobie pomoc albo poszukać pomocy. A co innego jak ktoś w to brnie i nawet żaden znajomy nic nie zasugeruje, bo dziewczyna jeszcze się śmiertelnie obrazi.
PS. Oczywiście miarą dojrzałości jest tworzenie stałych przyjaźni i związków. A nie duża ilość byle jakich doświadczeń i błędów.
Pozwól ludziom na prawo do robienia błędów. Jest masa niedojrzałych facetów (jak i kobiet), narcyzów którzy grają, mają maski. Ujawniają się dopiero po kilku miesiącach.
Załóżmy taka 30 letnia pani jadzia miała 10 partnerów.
Czy z tego wynika, że jest, jak to nazywacie rozciągła? Dlaczego?
Tak jak każdy człowiek mogła popełnić błędy. Mogła padać ofiarą manipulantów, narcyzów.
Albo po prostu po czasie stwierdziła, że to nie to i nie chce dla drugiego człowieka marnować życia. I vice versa.
Mało kto wygrywa los na loterii i układa sobie życie z pierwszym, drugim czy trzecim partnerem. Chce z nim uprawiać seks, bo czemu nie. To ludzkie i normalne.
Jakiś czas temu miałem takie same myślenie jak Marcel i szczerze nie umiem go teraz uargumentować.
Może myślałem, że kobieta jest nieczysta, brudna, zhańbiona. Byłem zazdrosny, zlękniony, nie miałem pewności siebie, że dam radę być lepszy od exów. Zazdrosny, że ktoś ją dotykał, pieścił robił dobrze. Całował, mówił miłe słówka. Traktowałem kobietę jak przedmiot, a nie podmiot.
Tylko, że to jest myślenie donikąd. Człowiek stoi w miejscu zamiast iść do przodu z rozwojem. Taka osoba wcale nie jest gorsza od dziewicy czy kobiety która miała max 3 partnerów.
Są kobiety imprezowiczki które wyznają zasadę carpe diem. Wchodzą do łóżka z kim chcą i kiedy chcą. Bez żadnych blokad. Nie każdy to akceptuje i ma do tego prawo.
No to właśnie wychodzi stara mądrość, która brzmi: poznaj dobrze mężczyznę, zanim dasz mu d...
154 2021-06-16 14:32:48 Ostatnio edytowany przez Britan (2021-06-16 14:33:18)
No to właśnie wychodzi stara mądrość, która brzmi: poznaj dobrze mężczyznę, zanim dasz mu d...
Często tak się nie da. Jak pisałem ludzie grają, noszą maski, kłamią, manipulują aby zdobyć seks, pieniądze, status czy coś innego.
Jakiś czas temu miałem takie same myślenie jak Marcel i szczerze nie umiem go teraz uargumentować.
Może myślałem, że kobieta jest nieczysta, brudna, zhańbiona. Byłem zazdrosny, zlękniony, nie miałem pewności siebie, że dam radę być lepszy od exów. Zazdrosny, że ktoś ją dotykał, pieścił robił dobrze. Całował, mówił miłe słówka. Traktowałem kobietę jak przedmiot, a nie podmiot.
Tylko, że to jest myślenie donikąd. Człowiek stoi w miejscu zamiast iść do przodu z rozwojem. Taka osoba wcale nie jest gorsza od dziewicy czy kobiety która miała max 3 partnerów.
Mam podobne odczucie czytając to co Marcel pisze. On też nie jest w stanie tego uargumentować bo zwyczajnie pomija rzeczywiste przyczyny sypiąc jakimiś ogólnikami.
Ja mam wrażenie, że on albo się boi albo nienawidzi kobiet ale może to wynika z faktu, że tak jak napisałeś, traktuje je jako przedmiot a nie podmiot.
No to trzeba sobie zadać pytanie czy ktoś, kto dał się tak "zrobić" 10 razy z rzędu, ma równo pod kopułą i czy będzie w stanie uczciwie się zachowywać, będąc później w związku wiele, wiele lat.
Nie myślę, że kobieta która miała więcej partnerów jest "brudna i nieczysta". Po prostu mnie zbliżenie z takim kimś obrzydza a poza tym uważam, że kobieta dużo w sobie musi "złamać", żeby chodzić do łóżka szybko i z pierwszymi lepszymi. Jeszcze zwłaszcza jak to się dzieje po imprezie, po alkoholu, z kimś o kim wie się tyle, że ma ładną buzię (pewnie czasem wydaje się ładna, że względu na stan upojenia).
157 2021-06-16 14:43:31 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-06-16 14:44:25)
Cała dyskusja na ten temat tutaj, jak i również w wątku Marcela, sprowadza się do pytania: czy to źle, żę mnie jedna czy druga laska oszukała i okłamała czy może to, że postępowanie owych "rozwiązłych" kobiet-imprezsowiczej jest nieodpowiednie. Jeśli mamy oceniać pierwszą kwestię, to nie pozostaje nic innego, jak Kole3dze współczuć - nikt nie lubi być oszkiwany. Jeśli zaś mówimy tiutaj o drugim problemie, to nparawdę nie rozumiem, co nam do tego, jakie inni prowadzą prywatne życie?
Roxann, ale odpowiedziałem na to, o co zapytałaś. Chciałaś mnie wmanewrować w dyskusję o tym czy 3 partnerów to spoko, a 3 i pół to już nie spoko i boli Cię może to, że nie chciałem wejść w ten schemat. Bo ja w ten sposób nie myślę. Powtórzę moja odpowiedź: odpowiednia ilość partnerów dla mnie, to najmniejsza ilość, łącząca się ściśle z ilością długich związków. Jeśli kobiecie zdarzył się błąd i zaufała za szybko jakiemuś oszustowi - ok, dziewczyna miała dobre intencje, chciała coś stworzyć, popełniła błąd, przyznała się do niego, żałuje, nie powtórzy go. Dlaczego? Dlatego, że miała dobre intencje i szukała miłości. Schematu, w którym ktoś sobie szaleje, a później dorabia do tego ideologię, że szukał miłości, w rezultacie przerabiając po drodze 10 facetów, ja nie kupuję. I oczywiście, że ilość partnerów będzie zależna od wieku, co też wiem. Z tym, że z wiekiem ludzie wiążą się w stałe związki, bo chcą się "ustatkować", a jak ktoś ma np. 24 lata i miał już 9 partnerów seksualnych, to raczej taka kobieta albo nie należy do mądrych bo dała się oszukiwać, albo po prostu ma jakieś pomieszane intencje i chce sobie poszaleć. Co w sumie jest spoko, jak chce, niech tak robi ale niech później nie kłamie. Bo co taka osoba robi? Chce mieć wszystko, najpierw dużą ilość przyjemności seksualnych z różnymi facetami, a później tego jedynego i porządnego, z którym założy rodzinę. W związku z tym manipuluje i kłamie, żeby to dostać. Po prostu między dobrymi dziewczynami, a takimi, jest ogromna przepaść, którą wielu mężczyzn widzi.
Moja ex, o której była mowa, pomimo prawie 30 lat na karku, nie mogła albo nie chciała utrzymać przy sobie mężczyzny na dłużej. Przez te wszystkie lata, kiedy jej najbliższe znajome miały mężczyzn np, od początku studiów, ona latała po imprezach, całowała się tam z różnymi facetami, poznawała ich i opisałem, że parę razy skończyło się to zbliżeniem. Przez ten czas, gdy one się zaręczały, budowały relację, ona miała kolejnego faceta na dwa miesiące, trochę przerwy, później kolejnego i kolejnego, zawsze na kilka miesięcy. W tym czasie jej znajome wyszły za mąż, zaszły w ciążę, urodziły dzieci. One mieszkają z rodzinami, a ona sama. Czas niestety mija.
Bez obrazy Marcel, ale Ty też pierwszej młodości nie jesteś i większość mężczyzn w Twoim wieku od dawna żyje już w małżeństwie i ma dzieci. Przez ten czas gdy oni budowali relacje, zareczali się - Ty zmieniałes kobiety i wchodziles w kolejne związki. Teraz oni mieszkają z rodzinami, Ty sam
I dałeś się już "zrobić" czterem kobietom, to chyba czas się nad sobą zastanowić.
Marcel, ale Ty mówisz o jakichś skrajnościach. Nie każda, a nawet podejrzewam, że większość kobiet, które miały powyżej 3 partnerów, nie ma za sobą takich przygód. Wystarczy być w 1-2 dłuższych związkach, a potem zwyczajnie chcieć o nich odpocząć. Nikt albo mało kto od razu chce się pakować w kolejne zobowiązania. Poznaje jakąś osobę, spotyka się z nią kilka tygodni czy miesięcy i uznaje, że to nie to. I takich "prób" ma kilka. Wcale nie jest łatwo trafić na kogoś, kto nam pasuje. Trzeba trochę czasu by poznać. Seks też się pojawia ale z czasem jedna lub dwie osoby uznają, że jednak to nie to, aż w końcu często po kilku latach się trafia na kogoś odpowiedniego.
Ktoś taki jak Ty skreśliłby tą osobę bo szukała, inny ucieszyłby się, że w końcu trafili na siebie. Tu mówię o kobietach ale podobnie jest z mężczyznami. Nie stworzysz związku siedząc z założonymi rękoma. Nie poznasz kogoś na jednym spotkaniu.
Jak ktoś wie czego chce to nie buja się nie wiadomo ile tylko kończy relacje bo po co? Żeby móc zakwalifikować to jako długi stały związek by lepiej brzmiało? Bez sensu.
Marcel, czy Ty bawisz się w jakiś sąd? Do czego ci to potrzebne żeby udowadniać, że kobiety jak ta o której piszesz są gorsze? Może miała jakieś trudne doświadczenia, które mają na nią wpływ. Uważasz, że jest gorsza przez to i już zawsze powinna się tłumaczyć i przepraszać? Ludzie są tylko ludźmi, życie bywa różne. Nie jesteś zainteresowany kobietą to idź w swoją stronę, szukaj swojego ideału i przestrzegaj uczciwie swoich standardów. Nie spychaj ludzi w dół swoimi ocenami.
162 2021-06-16 15:11:39 Ostatnio edytowany przez Marcel85 (2021-06-16 15:14:46)
Roxann, ja Ciebie rozumiem i znam już dobrze takie tematy, że ktoś jest w stałym związku, później spotyka się z kimś, żeby sobie niby odpocząć, a później znowu wchodzi w poważny związek. Z tym, że takie teksty, Roxann, padają z ust własne tych kobiet, które miały więcej partnerów... brzmi to może jak oczywista oczywistość ale chodzi mi tu o głębsze podejście do seksu i spotykania się - po prostu dla niektórych ludzi to rekreacja pomiędzy związkami, a dla niektórych seks = związek, miłość, a w rezultacie założenie rodziny, z niczego nie muszą się "spowiadać", nie muszą kłamać, nie muszą stopniowo zdradzać prawdy o sobie ani niczego przemilczać... Takie osoby jak trafi im się seks bez związku, żałują go, uznają go za błąd, bo np. dały się oszukać lub wmanewrować w jakąś sytuację, podczas gdy ta druga grupa osób walczy ze "stereotypami", neguje zasady społeczne, szuka definicji tego co to jest uczciwość, szczerość, dojrzałość, stały związek itd.
Dla niektórych odpoczynek od związku oznacza tyle, że z nikim się nie spotykają, a dla ludzi, którzy lubią zmiany i dużo doznań seksualnych, jest to norma, że robią to sobie rekreacyjnie. Pytanie, które się nasuwa, to czy ta druga grupa osób należy do osób wiernych, np w sytuacji, gdy partner na dłużej wyjeżdża i tego seksu i bliskości nie ma. Nie wiem czy ktoś, kto wie czego chce, buja się rekreacyjnie od faceta do faceta, żeby tylko się z kimś spotykać, od razu z założeniem, że to tylko bujanie się na chwilę, jest w stanie sobie wytłumaczyć w głowie co jest uczciwe i wartościowe, czy może żyje sobie kierując się wyłącznie popędami i zmysłami.
Na koniec mężczyzna, który naprawdę się zakocha i otworzy, pozostaje z pytaniem, czy jestem dla niej naprawdę kimś wyjątkowym w perspektywie całego życia, czy tylko kimś wyjątkowym na najbliższe miesiące. I czy jestem wyjątkowy, bo rzeczywiście jestem, czy dlatego, że ona tak mówi. Wydaje mi się oczywiste, że te sprawy są o wiele prostsze, jak ma się do czynienia z kobietą, która tych mężczyzn miała mniej, za to na długo.
Jest też grupa osób, które tak jak Ty Marcel po nieudanym związku wejdą w kolejny i kolejny, a potem jeszcze kolejny. Sam mówiłeś, że nigdy nie byłeś długo sam. Także też najwyraźniej lubisz zmiany i duzo doznan seksualnych. Strach pomyśleć co będzie jak żona będzie w ciąży czy połogu.
Na koniec mężczyzna, który naprawdę się zakocha i otworzy, pozostaje z pytaniem, czy jestem dla niej naprawdę kimś wyjątkowym w perspektywie całego życia, czy tylko kimś wyjątkowym na najbliższe miesiące. I czy jestem wyjątkowy, bo rzeczywiście jestem, czy dlatego, że ona tak mówi. Wydaje mi się oczywiste, że te sprawy są o wiele prostsze, jak ma się do czynienia z kobietą, która tych mężczyzn miała mniej, za to na długo.
Marcel, gdyby ludzie od razu zakochiwali się z wzajemnością na pierwszym spotkaniu, byłoby idealnie ale tak nie jest. Masz bardzo odrealnione postrzeganie relacji międzyludzkich. Dlaczego uważasz, że jeśli ktoś otworzył się na drugiego człowieka, chciał go poznać ale ostatecznie uznał, że to nie to, to musi oznaczać, że został oszukany i powinien tego żałować? Przecież żeby z kimś stworzyć trwały związek czy założyć rodzinę, trzeba najpierw tą osobę poznać. Mam wrażenie że według Ciebie tym etapem jest całkowita szczerość o sobie i na tej podstawie oceniasz czy to kobieta porządna i ci pasuje czy też nie. Dla wielu osób ważniejsze jest jak im się razem układa, czy pasują do siebie na różnych płaszczyznach itp.
Ja Ci tylko chcę powiedzieć, że bardzo łatwo nabić licznik szukając kogoś odpowiedniego i nie ma to nic wspólnego z rozwiązłością (w Twoim tego słowa znaczeniu) czy byciem wykorzystanym, tylko świadomym wyborem.
Mam wrażenie, że Ty oczekujesz od kobiety, że zakocha się w Tobie od pierwszego wejrzenia i będziecie żyli długo i szczęśliwie. Na miłość czy ogólnie jak piszesz bycie kimś wyjątkowym trzeba sobie zasłużyć i nie ma tu na myśli (tylko) seksu ale dać się poznać w codziennym życiu.
Tylko, że ja nie mam 24 lat i 9 partnerek "na koncie" i nie mam za sobą przygód po imprezach, relacji seksualnych z koleżankami/przyjaciółkami. Chciałem stworzyć coś pięknego i mam prawo chcieć być z podobnym człowiekiem. Dlaczego miałbym uznać, że mam jakiś obowiązek akceptować takie zachowania kobiet i sobie z tego robić miarę siły, dojrzałości albo męskości? Nie muszę, a zdanie na forum wyrażać mogę.
Marcel, często bywa tak, że właśnie ludzie po dłuższych relacjach mają potem kilka krótkotrwałych, co nie musi oznaczać fwb, tylko to o czym pisałam wcześniej. Ludzie dają sobie szansę na poznanie ale z jakiegoś powodu uznają, że to nie to. Sam powtarzasz, że masz prawo mieć wymagania i być z kimś, kto Ci odpowiada, ok. Każdy tak ma. Tylko ludzie w pewnym wieku z pewnym doświadczeniem wiedzą dokładnie czego chcą i czego na pewno nie zaakceptują. Nie zawsze wszystko wychodzi od razu. Czasem nie jest to kwestia złych intencji, często ludzie nie zdają sobie sprawy z pewnych rzeczy. Jak rozstawałam się z przedostatnim facetem, moim powodem zakończenia relacji, która trwała kilka msc. (mimo iż, wchodziłam w nią z intencjami jak najbaradziej szczerymi z chęcią stworzenia czegoś wartościowego i trwałego) był fakt, że moim zdaniem nadużywał alkoholu. On z kolei uważał, że przesadzam, że to jest normalne i nie ma żadnego problemu. Nawet gdybym go na pierwszym spotkaniu spytała czy ma jakieś nałogi, jestem przekonana, że odpowiedziałby że nie (i nawet chyba to zrobił), tyle że on naprawdę tak uważał. Czy mogę go oskarżać, że mnie wykorzystał albo żałować, że popełniłam błąd bo przez niego już nie jestem "porządna"? Oczywiście, że nie.
Wiesz co, Roxann, może ja się nie znam ale wydaje mi się, że można rozpoznać czy ktoś nadużywa alkoholu idąc z nim kilka razy na imprezę, obserwując jak zachowuje się wśród znajomych itp. I można sobie dosyć łatwo ustalić jaka ta osoba jest. Tylko widzisz, Ty mi mówisz, że nie każdy musi się spowiadać, traktujesz od razu z góry takie pytania o różne, czasami może trudne rzeczy i jest później tego rezultat. Tak myślę. No ja mam za sobą dużo relacji, w które nie zdecydowałem się wejść, że tak dziwnie może powiem. Po prostu zauważałem coś, co mi nie pasuje i nie pchałem się od razu komuś do łóżka. Myślę, że kobiety, które dają sobie czas na rozwinięcie znajomości, zaczynają może od przyjaźni, mają mniej partnerów seksualnych w rezultacie.
168 2021-06-16 15:59:31 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-06-16 16:02:12)
Wiesz co, Roxann, może ja się nie znam ale wydaje mi się, że można rozpoznać czy ktoś nadużywa alkoholu idąc z nim kilka razy na imprezę, obserwując jak zachowuje się wśród znajomych itp. I można sobie dosyć łatwo ustalić jaka ta osoba jest. Tylko widzisz, Ty mi mówisz, że nie każdy musi się spowiadać, traktujesz od razu z góry takie pytania o różne, czasami może trudne rzeczy i jest później tego rezultat. Tak myślę. No ja mam za sobą dużo relacji, w które nie zdecydowałem się wejść, że tak dziwnie może powiem. Po prostu zauważałem coś, co mi nie pasuje i nie pchałem się od razu komuś do łóżka. Myślę, że kobiety, które dają sobie czas na rozwinięcie znajomości, zaczynają może od przyjaźni, mają mniej partnerów seksualnych w rezultacie.
Tyle że jak kogoś poznaję od zera, to jak mam niby to sprawdzić? Ja nie chodzę na imprezy. Poza tym na jednej może się pilnować ale żeby sprawdzić na kilku, to przecież trzeba się z nim spotykać. A jak się z kimś spotykam, to znaczy, że chcę go poznać i w celu stworzenia bliższej relacji, czyż nie? Właśnie dlatego pytałam Cię wcześniej, kiedy Twoim zdaniem jest już związek? Gdybyśmy poszli razem na jakąś imprezę, ok mogłabym być koleżanką ale jak mi się facet podoba, to chciałabym by relacja się rozwinęła. Poza tym dla każdego co innego może oznaczać nadużywanie alkoholu. Nie trzeba pić codziennie do nieprzytomności. Podejrzewam, że większość, szczególnie facetów, uznałaby że przesadzam. Natomiast ja w tej kwestii jestem całkowicie nieelastyczna. Zajęło mi kilka msc by się przekonać i zakończyć relację.
Ja nie mówię, że nie należy poruszać trudnych tematów. Wręcz przeciwnie, trzeba! Nie uważam jednak, że musimy się spowiadać absolutnie ze wszystkiego i odpowiadać na każde pytanie. Jak nie pasuje, zawsze można powiedzieć, ok w takim razie nie widzę sensu dalszej znajomości.
Tylko, że ludzie, którzy mają mniej partnerów seksualnych, w czasie właśnie takiego testowania drugiej osoby, jeszcze nie decydują się na seks.
Tylko, że ludzie, którzy mają mniej partnerów seksualnych, w czasie właśnie takiego testowania drugiej osoby, jeszcze nie decydują się na seks.
Wiesz Marcel, prawie co druga osoba której ratuje się życie podczas udzielania jej pierwszej pomocy ma połamane żebra. Czy twoim zdaniem nie należy takiego ratowania próbować?
To tak A propos twoich niekończących się wpisów; Już wszyscy znają twoje zdanie, czytamy je od kilku stron na forum, nie czas powiedzieć sobie: Dość?
Myślę, że lubię tu pisać, dlatego chętnie pogadam z Wami dalej
172 2021-06-16 16:17:05 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-06-16 16:18:46)
Tylko, że ludzie, którzy mają mniej partnerów seksualnych, w czasie właśnie takiego testowania drugiej osoby, jeszcze nie decydują się na seks.
Tylko, że Ty sam z tego co mówiłeś jakoś specjalnie z seksem nie chciałeś czekać. No i ile powinno trwać takie testowanie według Ciebie i na czym ma ono polegać? Żeby kogoś poznać, trzeba z nim spędzać czas, zobaczyć jak się zachowuje bo słowa nigdy nie oddadzą wszystkiego. Zresztą, nikt na dzień dobry nie przedstawia swojej biografii od a do z. Poza tym testowanie też może dotyczyć sfery seksualnej i niekoniecznie musi mieć związek z porównywaniem tylko ogólnie sprawdzeniem, czy do siebie pasujemy. Zwlekając też można się obudzić z ręką w nocniku bo okaże się, że facet ma np. problemy z potencją, których nie da się lub ciężko wyleczyć. Nie mówię by iść do łóżka na 1 czy 2 spotkaniu. Ja kiedyś czekałam pół roku i to był błąd! Myślisz, że facet mi powiedział, że chce czekać bo ma taki problem? Nie! Kłamał, że jemu o szacunek chodzi, że seks tylko z miłości i związku... brakowało by dodał małżeński.
Tylko, że ludzie, którzy mają mniej partnerów seksualnych, w czasie właśnie takiego testowania drugiej osoby, jeszcze nie decydują się na seks.
To dlaczego tak szybko wladowales się swojej ex do łóżka, zamiast najpierw rozeznać jaką jest osobą? Trzeba było ją potestować, a nie od razu seksy uprawiać. Podobno umiesz rozpoznać jak ktoś kręci
Tak samo Twoje poprzednie partnerki, chyba któraś Cię zdradzała. Jak to się stało, że przed pójściem do łóżka nie rozpoznałeś, że może być nieuczciwa? Toż to wystarczy pójść razem na kilka imprez, zobaczyć jak się zachowuje względem innych osób,idąc Twoja logiką.
174 2021-06-16 17:09:17 Ostatnio edytowany przez Marcel85 (2021-06-16 17:10:48)
Umiem rozpoznać jak ktoś kręci, bo przeanalizowałem sobie dużo rzeczy, poukładałem w głowie, po tej właśnie ostatniej relacji. Pójście szybko do łóżka było błędem, którego już nie popełnię drugi raz.
Nie zawsze da się rozpoznać to, że ktoś może zdradzić ale mogę sobie minimalizować prawdopodobieństwo, unikając pewnego typu ludzi. Nie chcę ma pewno być już w podobnej sytuacji, dlatego ściemnianie wyłapuję teraz szybciej.
Podobnie myślę, że można zrobić w kwestii alkoholu, seksu itd. Można to wyłapać, trochę poczekać z seksem. Co tu dużo mówić, ja mam inne podejście, Wy inne, dla Was w większości ludzie mają dużo partnerów seksualnych i różne doświadczenia, a dla mnie tacy ludzie są w mniejszości. Może nie wiem, podświadomie kobiety rozpoznają, że jestem np. nie pijacy, dochodzi do tego kilka różnych rzeczy, więc w rezultacie takie osoby często rezygnują z poznania mnie. Niestety czasami jakaś się przebije, bo ma złe intencje i umie manipulować ale co zrobić, teraz będzie już trudniej.
Może nie wiem, podświadomie kobiety rozpoznają, że jestem np. nie pijacy, dochodzi do tego kilka różnych rzeczy, więc w rezultacie takie osoby często rezygnują z poznania mnie. Niestety czasami jakaś się przebije, bo ma złe intencje i umie manipulować ale co zrobić, teraz będzie już trudniej.
Jakieś kompleksy? Trzeba było tak od razu
Tylko, że ja nie mam 24 lat i 9 partnerek "na koncie" i nie mam za sobą przygód po imprezach, relacji seksualnych z koleżankami/przyjaciółkami. Chciałem stworzyć coś pięknego i mam prawo chcieć być z podobnym człowiekiem..
Masz prawo.
I daj żyć innym.
Te zaczepki, sugerujące kompleksy, zaczynają być już nudne
Te zaczepki, sugerujące kompleksy, zaczynają być już nudne
Nudny to jesteś ty. Jęczysz i jęczysz przez ileś tam stron TO SAMO. Wygadałeś się już? Bo zacznę się modlić o to, aby ci się komputer sfajczył.
Nie zawsze da się rozpoznać to, że ktoś może zdradzić ale mogę sobie minimalizować prawdopodobieństwo, unikając pewnego typu ludzi. Nie chcę ma pewno być już w podobnej sytuacji, dlatego ściemnianie wyłapuję teraz szybciej.
Podobnie myślę, że można zrobić w kwestii alkoholu, seksu itd. Można to wyłapać, trochę poczekać z seksem.
Ale to jest mniej więcej to o czym pisałam, tyle że Ty jeszcze nie do końca potrafisz sobie uświadomić pewnych rzeczy bo teoria to jedno, a praktyka to drugie.
Twoje doświadczenie spowodowało, że jesteś bardziej wyczulony na pewne kwestie i uznajesz, że jesteś w stanie pewne rzeczy szybciej wyłapać. Ok, tyle że tak jest tylko w przypadku rzeczy, których doświadczyłeś, przeanalizowałeś i wyciągnąłeś wnioski. Bycie z kimś w związku to jednak nie tylko sfera intymna i różne rzeczy mogą wychodzić po drodze, o których nawet nie pomyśleliśmy w fazie "testu". Inna sprawa, że pewnie już przy pierwszym pytaniu zdecydowana większość albo odpadnie albo sama zrezygnuje nawet jeśli Twój warunek spełnia.
Osobiście jestem ciekawa ile czasu będziesz teraz dawał nowej znajomości zarówno jeśli chodzi o ten test, jak i pierwszy seks. I od kiedy będziesz traktował daną znajomość jako związek. Obruszyłeś się jak Cię wcześniej o to pytałam ale to nie są oczywiste sprawy, szczególnie w nowych relacjach, w które wchodzą ludzie z pewnym doświadczeniem i świadomością. Teraz np. jak zaczniesz się z kimś spotykać, dziewczyna może będzie myślała, że skoro spotykacie się już 2 czy 5 raz, to znaczy, że jesteście w związku, dla Ciebie to jednak będzie dopiero faza testów.
Cały sęk w tym, że wspomniana długość czy charakter danego związku to rzecz względna. co dla jednego jest długie, dla innego może być przelotne..Nie wiem tylko cały czas, JAK ilość partnerów przekłada się bezpośrednio na to, jaki związek stworzy z następną dziewczyną czy też szansa, że go zdradzi. O powodach rozstania, można usłyszeć to, co się chce usłyszeć, tym bardziej, jak ktoś się czuje naciskany..
180 2021-06-16 19:14:11 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-06-16 19:14:56)
Cały sęk w tym, że wspomniana długość czy charakter danego związku to rzecz względna. co dla jednego jest długie, dla innego może być przelotne..Nie wiem tylko cały czas, JAK ilość partnerów przekłada się bezpośrednio na to, jaki związek stworzy z następną dziewczyną czy też szansa, że go zdradzi. O powodach rozstania, można usłyszeć to, co się chce usłyszeć, tym bardziej, jak ktoś się czuje naciskany..
Inna sprawa, że zarówno Marcel, jak i Autor tego wątku spotkali dziewczyny, którym chyba obiektywnie można wiele zarzucić. O ile dla mnie ocenianie kogoś na podstawie ilości partnerów > 3< czy długości związku nie ma większego sensu, tak przykładowo jeśli kobieta po imprezie idzie z nowopoznanym facetem do niego i uprawia z nim seks, jest dla mnie skrajnie nieodpowiedzialne. Po prostu. Drugim takim przykładem jest choćby upijanie się do nieprzytomności czy też utraty pamięci. Gdybym miała powiedzieć co by mnie od razu zraziło do faceta jeśli chodzi o doświadczenia seksualne, to myślę, że skorzystanie z przydrożnej prostytutki (celowo mówię przydrożnej bo raczej tam nikt nie dba ani za bardzo o higienę ani o ich zdrowie) ale też np. doświadczenia seksualne z facetem. Po prostu chyba sama wizualizacja sprawiłaby, że miałabym odruch wymiotny na samą myśl o zbliżeniu. Także każdy ma jakieś swoje granice tolerancji, ważne jednak by mieć je jasno sprecyzowane, tak by nie zostawiać pola do późniejszych pretensji, bo raptem facetowi odwidzi, że jednak 3 to za dużo, że 2 byłoby ok albo że związek 3-letni, to wcale nie jest długi związek, tylko taki co najmniej 10-letni.
Zgodzę się na pewno z Marcelem, że pewne rzeczy muszą być przegadane, bo inaczej, jak się ludzie nie dotrą, to potem ciężko pogodzić dwa sprzeczne podejścia czy zaakceptować pewne przykre przykre doświadczenia. Tak dla wielu Pań korzystanie przez faceta z usług prostytutek(nieważne jakich i z jakich przyczyn) skreśla faceta. Jeśli ktoś jest szczery aż do bólu, to się z tego zwierzy, ale nie o wszystkim jest tak łatwo i prosto mówić - i to jest akurat to, czego chyba niektórzy nie rozumieją. Nikt na pewno nie neguje faktu, że kobieta Marcela zwyczajnie oszukała i to nie jest godne pochwały, natomiast mam wrażenie, że na podstawie pewnych odrealnionych cech, ocenia "przydatność" dziewczyn do teog, czy zdolna będzie nawiązać trwała relację czy nie. Dlatego zapytałem wcześniej, czy gorzej, jak się okaże, kiedy się dowie, że jego partnerka zdradziła swojego poprzedniego faceta w dość łatwy czy nieczysty sposób, czy może, kiedy miała dajmy na to 5 partnerów, ale z każdym się uczciwie rozstała. Trzymanie się kurczowo tych liczb to jakaś mantra, za którą wielu Kolegów ślepo podąża. Z czego to wynika, są jakieś badania, które to potwierdzają? Mam wrażenie, że nie..
No właśnie o tym mówię, Roxann. Pierwszą rzeczą o którą zapytałem byłą partnerkę, była kwestia skąd tylu partnerów. Okazało się, że pojawiły się właśnie imprezy i takie zachowania, które zadziałały na mnie odpychająco. Uprawianie seksu właściwie w pierwszym czy drugim tygodniu znajomości, kiedy nie wie się co to za człowiek, też uważam za nieodpowiedzialne. Ja tak zrobiłem raz, bo się zakochałem. Po prostu czasami spotyka się takiego człowieka, że od razu masz wrażenie, że wszystko gra. Problem pojawia się, gdy okazuje się, że to osoba, której tak "grało" nawet z obcymi, podpitymi facetami po imprezach. Albo z "x" ilością facetów. I już się z tego robi reguła postępowania takiej dziewczyny, a nie coś wyjątkowego. Później człowiek zaczyna się zastanawiać co właściwie ten seks z tą osobą oznacza. I dochodzi do wniosku, że właściwie, to nic.
Nie rozumiem jednego. Kobieta skreśla mężczyzn że względu na wzrost, stan portfela, tego jakie ma auto, jakie ma relacje z rodzicami, jaką ma fryzurę, jak się ubiera, czy cwiczy, czy nie i również pod kątem właśnie przeszłości seksualnej. Wszystko wtedy jest ok. Bo "bezpieczeństwo", bo "mam prawo". Jak mężczyzna odrzuca dziewczynę, to zawsze się uderza w to, że "nie ma jaj", "ma kompleksy", "jęczy", "jest toksyczny" itd. Nie wiem co poszło nie tak, ale jak sobie pomyślę ilu facetów godzi się na partnerki, które im nie do końca pasują, to robi mi się po prostu przykro.
Co do ilości partnerów, to wybacz ale zauważyłem, że zawsze tam się pojawia np. przypadkowy kolega, przygoda na wakacjach, seks po imprezie czy szybka akcja z Tindera. Chodzi o to, co stoi za tą ilością partnerów, a jest to podejście do seksu, które mi nie pasuje. Tak mam, że jak się kocham z kobietą, to liczy się dla mnie jeszcze coś poza mechanicznymi ruchami i wyglądem partnerki. Chcę wtedy, żeby to było wyjątkowe, ale niestety dla kogoś np. seks z kimś, kto chodził na prostytutki nie będzie wyjątkowy, będzie jakieś obrzydzenie, niepokój itp, a dla mnie taką granicą jest chodzenie do obcych gości po imprezach i co kilka miesięcy nowy "ukochany".
Nie wierzę, że nie rozumiesz, że nie chodzi o żadną magiczną granicę, że od x partnerów to już źle. Po prostu najlepiej jak jest ich jak najmniej i byli z miłości. Dlaczego jest tak duży problem ze zrozumieniem tego? W czym problem? W tym, że się z tym nie zgadzasz ale doskonale rozumiesz co tu jest napisane!
Co do testowania, podczas tej fazy testów nie trzeba koniecznie uprawiać seksu, to naprawdę zmniejsza prawdopodobieństwo uprawiania seksu z niewłaściwymi osobami. Nie gwarantuje go, ale zmniejsza. Tylko tu też jest to kwestia tego czym dla kogo jest seks. I pytanie ile jest wart, jak ktoś go uprawia nic nie wiedząc o drugim człowieku.
Nie rozumiem jednego. Kobieta skreśla mężczyzn że względu na wzrost, stan portfela, tego jakie ma auto, jakie ma relacje z rodzicami, jaką ma fryzurę, jak się ubiera, czy cwiczy, czy nie i również pod kątem właśnie przeszłości seksualnej. Wszystko wtedy jest ok. Bo "bezpieczeństwo", bo "mam prawo". Jak mężczyzna odrzuca dziewczynę, to zawsze się uderza w to, że "nie ma jaj", "ma kompleksy", "jęczy", "jest toksyczny" itd. Nie wiem co poszło nie tak, ale jak sobie pomyślę ilu facetów godzi się na partnerki, które im nie do końca pasują, to robi mi się po prostu przykro.
Tu się z Tobą nie zgodzę. W tym, jak i innych podobnych wątkach zwykle rada jest jedna: skoro nie umiesz poradzić sobie z przeszłością kobiety, zostaw ją! Inaczej zadręczysz siebie i ją. To do czego ewentualnie ludzie się przyczepiali to do Twojej oceny czy wręcz obrażania. Jeśli jej takie życia odpowiada, nic ci do tego. Ani nie jesteś jej rodzicem ani spowiednikiem. Mogłeś, co zresztą sam teraz twierdzisz, wcześniej się w tych kwestiach zorientować, a nie od razu iść z nią do łóżka. I w sumie tyle. Nikt przecież nie kazał Ci być z nią.
Sama ilość facetów jednak o niczym nie świadczy. Ktoś może mieć dwóch ale z przygodnego seksu. Ktoś może mieć 5-7 ale np. 2-3 dłuższe i reszta krótszych, kilkumieśięcznych czy takich do powiedzmy 2lat.
184 2021-06-16 20:51:44 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-06-16 23:36:13)
Rozumiem Kolegę, jeśli chodzi o jego postrzeganie relacji czy spraw związanych z samym seksem. Ma takie spojrzenie i pewnie wiele kobiet by go za to pochwaliło Tak samo, jak to, żę się rozczarował na swojej dziewczynie, bo chciał czegoś więcej. Natomiast nie widzę sensu głoszenia wszem i wobec, co jest porządne a co nie, jak powinna jedna czy druga osoba się "prowadzić". Do tego przecież nie jest powiedziane, że akurat ilość partnerów pzekłada się na to, jak wygląda ten seks i podejście do niego u każdego. Pzecież sama liczba partnerów nie ma chyba związku z tym, jak i gdzie ktoś uprawia seks..?
Liczba partnerów ma znaczenie tak jak i wszystko inne, może komuś nie odpowiadać. Nie bierze się ta liczba znikąd. Bierze się z podejścia do seksu. Z dużą liczbą partnerów wiąże się kłamanie i manipulowanie, co potwierdzają moje doświadczenia jak i doświadczenia autora tego tematu i pierdyliarda innych tematów na forum. Jak ktoś prowadził się dobrze, nie musi się wstydzić, kryć, ukrywać faktów, mieszać i podawać prawdy o sobie w ratach. Jeśli to kogoś obraża, że oceniam takich ludzi jako niegodnych zaufania, manipulujących, to bardzo mi przykro ale oznacza to, że do takich ludzi prawdopodobnie się zalicza.
No i co z tego Marcel? Jakie to ma znaczenie? Od kilku miesięcy męczysz bułę, że lubisz czarne, A białe jest be. Inni Ci piszą, że białe nie jest takie złe, ale generalnie nikt Ci niczego nie narzuca. Tylko Ty próbujesz przekonać innych do swojej jedynie słusznej wizji. Jest pewna rzecz i tego nie przeskoczysz - nigdy nie będziesz siedział w głowie drugiej osoby. Nawet jak trafisz na dziewicę, która powie ci na ucho: "jesteś najwspanialszym kochankiem!", to i tak nie będziesz miał pewności, czy skrycie nie marzy o sąsiedzie. Niby taki oczytany, A nie zauważyłaś, że sporo tematów o zdradach zaczyna się od: "Żyliśmy sobie naście lat szczęśliwie, była moją pierwszą..."? Możesz nawet sto razy napisać, że nie masz kompleksów, ale one aż biją z twoich postów. Szczególnie zabawne jest to, że kobieta ma zapewniać, że jesteś najlepszy w łóżku. Chyba ta ostatnia niezle podkopała twoją pewność siebie, bo nadal siedzi Ci w głowie.
Marcelu, wyjaśnij mi proszę, dlaczego każdy ma przyjmować Twoją projekcję, jak i dlaczego Ty masz przyjmować kogoś?
Dla jednych to sprawa istotna, dla innych nie - To już wybór każdej jednostki.
Uważam, że my sobie tu dyskutujemy, a jak ktoś nie jest zainteresowany, nie musi tu wchodzić i zabierać głosu. Po co męczyć siebie i kogoś?
Jeśli to kogoś obraża, że oceniam takich ludzi jako niegodnych zaufania, manipulujących, to bardzo mi przykro ale oznacza to, że do takich ludzi prawdopodobnie się zalicza.
Idąc Twoim tokiem myślenia, jeżeli obraża Cię lub denerwuje fakt, że ludzie, którzy mają takie poglądy jak Ty, są uważani za niedojrzałych i zakompleksionych, to w istocie tak jest.
Szczególnie zabawne jest to, że kobieta ma zapewniać, że jesteś najlepszy w łóżku.
W punkt
191 2021-06-17 10:44:48 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-06-17 10:53:17)
BEKAśmiechu napisał/a:Szczególnie zabawne jest to, że kobieta ma zapewniać, że jesteś najlepszy w łóżku.
W punkt
Szczególnie, że nawet w tej kwestii Marcel sam sobie przeczy(ł). Z jednej strony uważa, że kobieta powinna być transparentna, nie naginać rzeczywistości itd., a z drugiej wymaga by mu mówiła, że z nim jest jej w łóżku najlepiej choćby po to by czuł się dobrze i pewnie. Skoro mu chodzi o jego samopoczucie, to jaka różnica, czy kobieta bez przekonania powie, że tak z nim mu najlepiej czy pominie fakt, że np. miała seks na pierwszej randce (wiedząc, że go to może zranić)?
Skoro tak się boi porównywania, to niech szuka dziewicy ale wtedy też nie będzie miał pewności czy kobieta nie będzie fantazjować o innym.
PS. I nie, nie chodzi tu o wstyd, czy obrażanie się (nie sądzę, by Twoja ex się tym przejęła), tylko o to, że między dziewicą, a kobietami typu Twoja ex czy choćby wspomnianą w pierwszym poście tego wątku, jest cała masa kobiet ale Ty masz bardzo zerojedynkowe myślenie, albo kobieta jest porządna albo nie. Oczywiście według Twojej definicji, która jest zresztą bardzo mętna.
192 2021-06-17 12:14:23 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-06-17 12:57:42)
Nie rozumiem jednego. Kobieta skreśla mężczyzn że względu na wzrost, stan portfela, tego jakie ma auto, jakie ma relacje z rodzicami, jaką ma fryzurę, jak się ubiera, czy cwiczy, czy nie i również pod kątem właśnie przeszłości seksualnej. Wszystko wtedy jest ok. Bo "bezpieczeństwo", bo "mam prawo". Jak mężczyzna odrzuca dziewczynę, to zawsze się uderza w to, że "nie ma jaj", "ma kompleksy", "jęczy", "jest toksyczny" itd. Nie wiem co poszło nie tak, ale jak sobie pomyślę ilu facetów godzi się na partnerki, które im nie do końca pasują, to robi mi się po prostu przykro.
Mam wrażenie że widzisz tylko jedną stronę tego zagadnienia.
Zauważ jak często kobiety o których piszesz te co kasują,odrzucają pewnych facetów ,się mylą,blednie oceniają i odrzucając jednych wchodzą w nieudane toksyczne związki z innymi ,takimi którzy stwarzają pozór,albo coś się w nich zmienia i rozwija destruktywnego po czasie,
Dzieje się tak nie tylko z tego powodu że ludzie kobiety i mężczyźni to nie bogowie dzieje się tak też właśnie z powodu,kompleksów,niskiej samooceny,zależnego poczucia wartości,różnych obaw ,braku odwagi,jakiej dysfunkcji i deficytów wyniesionych z domu,lekceważenia swojej intuicji
owszem nie wszystkie zjawiska da się przewidzieć np jakiś "holizm" ale na ogół zawsze są jakieś sygnały czy znaki ,o których kobiety mówią piszą z dystansu po latach, że je unieważniły,nie chodzi mi o oczekiwania takie zwykłe typu, "nie zostawiał podniesionej klapy od kibla" i "nie rozrzucał skarpetek przed ślubem".
Mam wrażenie że widzisz tylko jedną stronę tego zagadnienia.
Nie dość, że jedną, to jeszcze w bardzo ograniczonym zakresie. Myślę, że właśnie dlatego padły opinie, że jest osobą niedojrzałą z kompleksami.
Ja szczerze wątpię (ale to moje subiektywne zdanie), że Marcel był w tych związkach długoletnich o których pisał bo jego poglądy pasują raczej do kogoś, kto nie ma doświadczenia i ogólnego rozeznania w kwestiach relacji damsko-męskich, a tym bardziej związkowych i nagle trafił na kobietę w której od razu zakochał, poszedł do łóżka ale.. okazało się, że to wszystko odbiega od jego romantycznych wyobrażeń. Nawet to jego stwierdzenie: "chciałem stworzyć coś wyjątkowego", "seks powinien być czymś wyjątkowym, a ja najlepszym kochankiem", pasuje bardziej do kogoś w wieku nastu czy 20l niż do 30-letniego doświadczonego gościa (chyba że coś pomyliłam).
Poza tym, tak jak dalej piszesz to, że ktoś się z kimś związał i urodził dzieci, nie znaczy z automatu, że ma szczęśliwy związek i życie. Nad tym trzeba pracować. Zgrać na wielu płaszczyznach itd. Sama sfera seksualna jest bardzo ważna ale nie najważniejsza. Tą świadomość jednak mają ludzie dojrzali. Jednak według Marcela doświadczenie tylko komplikuje sprawę, bo on nadal jest na etapie mentalności za przeproszeniem "gimbazy".
Poza tym samo jego stwierdzenie, czy nawet wyrzut, że jak może kobieta, która "korzystała z życia", nagle może chcieć stabilizacji? Jej się nie należy! Oczywiście jego definicja "korzystania z życia" jest bardzo płynna, bo z jednej strony wystarczy, że miała powyżej 3 facetów, albo mniej ale miała np. seks na pierwszej randce itd.
Dlaczego taka kobieta po kilku nieudanych relacjach (nie popadając w skrajności), miałaby nie dążyć do stałego związku? Marcel czuje się "za słaby" (żeby nie powiedzieć za bardzo zakompleksiony) by takiej kobiecie dorównać. Dlatego ją/je obraża. Niby ma do tego prawo ale to tylko świadczy o nim.
Mam wrażenie, że jak napisze, że kobieta która miała powyżej 3 partnerów nie jest porządna i nie zasługuje na szacunek (a tym bardziej bycie z nim w związku), to któraś poczuje obrażona. Nie! To tylko wywołuje uśmiech na twarzy i politowanie. Marcel jednak tego nie rozumie.
To tak apropos niego choć wiem, że facet jest jak "bęben", wszystko co do niego trafia odbija bez głębszej refleksji
W przeciwieństwie do Autora wątku.
194 2021-06-17 13:33:04 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-06-17 13:33:48)
Dziwne jest to przekonanie, że ludzie nie będą chcieli zmienić swojego życia na pewnym jego etapie. To tak, jakby młodzieńczy okres, kiedy to właśnie ktoś się chce "wyszaleć", miał trwać wiecznie. No niewątpliwie tacy/takie są, którzy są przekonani, żę życie to wieczna zabawa, ale chyba nie ma ich raczej zbyt dużo. Poza tym cały czas kwestia tych partnerów/partnerek kręci się wokół imprez, klubów czy seksu, w tym w dziwnych miejscach. A to przepraszam, jeśli ktoś miał więcej partnerów, ale pozna(wa)ł ich w innych okolicznościach, to już co? Nie jest godny zaufania? Żeby wydać taką opinię, trzeba jednak więcej wiedzieć o człowieku. No, chyba, że Kolega jest przekonany, że posiadanie większej liczby partnerów z automatu dotyczy tylko ludzi, którzy się szlajają po klubach...
Czy wy tu macie jakąś obsesję na temat dziewic, prawiczków, kompleksów, kościoła i innych tego typu spraw? W żadnej mojej wypowiedzi się do tego nie odniosłem nawet jednym słowem. Czyżby to był Wasz obraz świata, w którym niepoprawne politycznie tezy od razu zakładają kompleksy wypowiadającego je człowieka?
Wszystko to było walkowane w moim temacie, więc zapraszam najpierw do jego lektury!
Gdzie jest sprzeczność w tym, co powiedziałem? Nie ma. Chcę czuć się w łóżku dla mojej kobiety najlepszy. Mam do tego prawo,bo to ma być w założeniu kobieta na całe życie, a nie jakieś rekreacyjne spotykanie się "bo zobaczymy". Co nie znaczy, że się nie staram najbardziej jak umiem i nie słucham/wsłuchuje się w partnerke. Albo że uważam się za słabego w łóżku czy mam kompleksy (tylko ciekawe skąd macie to wiedzieć).
Pomimo tego, jak partnerka miała bogatą przeszłość, to z którymś facetem mogło być jej lepiej, bo (fanfary) też się starał!! Bierzecie to pod uwagę? Bo ja tak. Mógł też się bardziej starać i mieć np. lepsze ciało (wedlug niej!) i być brunetem, co generalnie jej bardziej odpowiadało, a ja jestem inny (tak jak moje ex partnerki i Wasi partnerzy byli różni). Coś mogło kogoś bardziej nakręcać, co jest niezależne od starania się. Ktoś no ma żyły na rękach i kobiety to kręci, albo tatuaże. Ja mam inne cechy, które ktoś inny uzna za atrakcyjne. Mogło być jej też najlepiej z kimś innym jak miała mniej partnerów. Mogło być jej lepiej ale mi tego nie powie, będzie się wstydziła, nie będzie potrafiła mnie nakierować, bo to będzie temat tabu. W rezultacie sytuację będzie się przeciągała i ciekawe co się stanie jak ona kiedyś tego byłego spotka / odnowi kontakt. Żadnej sprzeczności między moimi staraniami, szczerością, a zapewnieniami i jednoczesnymi moimi umiejętnościami nie widzę. To Wam może się to w głowach nie zgadza jak facet, który nie ma kompleksów może sobie zakładać, że dziewczyna mogła mieć różną przeszłość i sobie NIEZALEŻNIE od moich umiejętności i starań oceniać wszystko PO SWOJEMU. A że szukam szczerych zapewnień to wolę kobiety, które miały mniej partnerów! LOGICZNE? A że szukam poczucia wyjątkowości to wolę kobiety, które uprawiały seks ze swoimi chłopakami, których KOCHAŁY. Z tym się czuje dobrze. I takich kobiet jest multum! Wcale nie trzeba szukać dziewic w gimnazjum ani "że świecą". To może w Waszych głowach każda kobieta zaliczała jakieś przygody, seks na pierwszym spotkaniu, jak miała mniej partnerów to na pewno będzie zdradzać i tak dalej. Wszystko byle by sobie uzasadnić większą ilość partnerów na "koncie". Rzeczywistość jednak jest bardziej prozaiczna, może i jest jakaś grupa łatwych dziewczyn ale jest też bardzo duża grupa porządnych kobiet, która ewentualny seks z przypadku w przeszłości uważa za BŁĄD, a nie się tym szczyci, wywijając jaka to ona jest wyzwolona i wszystko jest ok. I nie zamierzam tu się wstydzić ani wmawiać sobie kompleksów, ze względu na to, że chce mieć LEPSZĄ i porządną kobietę, niż GORSZĄ i puszczalską - celowo piszę to drukowanymi literami.
Tak lepszość jest bardzo subtelna ale prosta. Kobieta, która miała mniej partnerów, kochała się tylko w związkach z najbliższą jednak osobą i była z tym człowiekiem długo, ma oczywiste zalety. Bliskość z nią jest wyjątkowa (nie ze względu na umiejętności), można założyć, że jest duże uczucie, że kobieta chce coś stworzyć, że dopuszcza do siebie tak blisko tylko kogoś, z kim wiąże nadzieję na przyszłość, że jest odpowiedzialna i tutaj zalety można mnożyć i mnożyć, a są to zalety bardzo kobiece. Tak, dla mnie to jest kobiece, tak samo jak dla kobiet to, że mężczyzna jest ogarnięty i odpowiedzialny. I to są te wszystkie odczucia, które towarzyszą zbliżeniom z kobietą, która uprawiała seks tylko z miłości - są to odczucia POZA tym uczuciem, że seks jest fajny, że jest bliskość fizyczną, że jest uczucie do tej osoby, czasami bardzo silne ale niestety ISTNIEJĄ jeszcze odczucia poza tym, których kobiety z bogatą przeszłością nie zapewniają już żadnemu mężczyźnie. Bo same się tego pozbawiły chodząc do łóżka z obcymi facetami po imprezach, napalonymi kolegami z liceum i tak dalej i tak dalej. Jest też ogromne poczucie SPOKOJU i braku ciągłej rywalizacji jak jest się z taką uczuciową i NORMALNĄ kobietą.
Wielu facetom wystarczy byle baba do seksu, są tak zdesperowani, że cieszą się, że w ogóle mają fajny seks. A dla mnie i dla wielu mężczyzn to jest za mało.
Mam się czuć winny, bo jakieś obce osoby z forum mnie atakują, najwyraźniej nie mogąc znieść faktu, że ludzie ich oceniają / mogą oceniać jako gorszy materiał na stałych partnerów? Do siebie trzeba mieć pretensje o życie, które nie wzbudza zaufania osób, które podchodzą do tego poważnie, życie, w którym trzeba UDAWAĆ przed partnerem, nie można swobodnie rozmawiać o przeszłości, trzeba się martwić, że coś pomyśli rodzina, znajomi, partner, jak dowiedzą się prawdy. Macie sobie takie strategie, że pomijacie temat, życie płynie, nikt nic nie wie i spoko. Ale weźcie sobie na klatę, jak dorośli ludzie (skoro tak tutaj mnie poniżacie od niedojrzałych), że inni mogą i mają prawo mieć też na Wasz temat jakieś zdanie. Nie macie do siebie samych żadnych żali? Więc czyjaś ocena, zwłaszcza jakiegoś obcego ziomka z jakiegoś forum nie powinna Was w ogóle obejść! Kompleksy się odzywają?