Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Strony Poprzednia 1 6 7 8 9 10 13 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 456 do 520 z 796 ]

456

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
R_ita napisał/a:

Titty - no o wizytówce i świadectwie mężczyzny już uslyszałam, o odpowiedzialności i opiece też. Ale widzę, że on chce tez kompromisów niezgodnych z tym co ma zakorzenione. Sytuacja z wczoraj to powierdza, bo patrz (jak czegoś nie dostrzegam to chętnie przyjmę przytyk wink) :

Mam wieloletniego kolegę, jeszcze z dzieciństwa, przyjaźnimy się i to relacja czysto przyjacielska. Poinformowałam go, że w poniedziałek się z nim widzę. Najpierw powiedział, że :
- nie zgadza się bym miala kolegów, bo po co mi inni mężczyźni w życiu. Jakoś on nie ma koleżanek bo i po co, a jak będzie go interesowala kobieca perspektywa w jakiejś sprawie to ma od tego mnie. Ścięliśmy się i dalam mu jasno do zrozumienia, że nie ograniczy mnie na tym polu. No i jednak kompromis wypracowaliśmy : bo mogę utrzymywać relacje z tym przyjacielem ale on go musi poznać no i żeby spotykac się w "naszym" domu a jesli koniecznie chce na mieście to w towarzystwie kogoś trzeciego....

I jakby trochę przerażające, ale przeciez u nas tez multum ludzi nie wyraża zgody w przyjaźnie damsko meskie u swoich partnerów, nie wierzy w nie itd. A jednak spotkaliśmy się po srodku.

Ty serio uważasz to za spotkanie po środku? Serio?
Bez komentarza hmm

Zobacz podobne tematy :

457

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Teraz chyba najbardziej jaskrawie wychodzi kwestia różnicy kulturowej..Jeśli którykolwiek z facetów z kultury europejskiej będzie się tak zachowywał i wystawaiał takie żądania to zostaje zuanny za zaborczego toksyka - i słusznie. Natomiast u nich to normalna kolej rzeczy i on musi chyba całą swoją siłą woli powstrzymywać się od wpojonych mu zwyczajów. To "wypośrodkowanie" to aż za bardzo dyplomatycznie wygląda, jakby podpisywali umowę co do ich stylu życia...

458

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
R_ita napisał/a:

u nas tez multum ludzi nie wyraża zgody w przyjaźnie damsko meskie u swoich partnerów, nie wierzy w nie itd..

Tak jest i rzadko przyjaźnie damsko męskie są intensywne po ślubie jednej z osób. Przynajmniej z mojego doświadczenia to zwykle albo się pourywały, albo spotykamy się w grupie lub z małżonkami w domu.
Z tą taksówką to w sumie nie widzę tam nic strasznego. Nie zabronił wychodzić, tylko zaoferował, że przyjedzie. Partnerzy i rodziny moich koleżanek też tak robią.
Co do tej dyskusji o spisywaniu rachunków w excelu co była wcześniej, to też nie widziałam w tym nic zaskakującego. Spotkałam się z tym i w Polsce (np chłopak mojej koleżanki, inżynier prowadził tak budżet domowy).
Moim zdaniem nie musisz się czuć zbytnio zobowiązana, kiedy on za coś chce płacić. Chce - ok, niech się wykaże, stać go, ma większe możliwości. Będzie dziecko, będą wydatki, szczodrość się przyda. Dobrze, że oferuje, a nie miga się. Radzę jednak by nie porzucać pracy, nawet jeśli nie jest zbyt dobrze płatna. Nie wiadomo, co przyniesie los.

459

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
Roxann napisał/a:

,
Ty serio uważasz to za spotkanie po środku? Serio?
Bez komentarza hmm

Myślę, że jak na muzułmanina, kulturę i pochodzenie zgoda na męskiego przyjaciela to całkiem sporo big_smile
I jak aniuu1 uważam, że kazdy sie skupił na taksówce a nikt nie zwrócił uwagi, ze przeciez nie zabraniał jej wychodzić do klubów, ani pić itd.

460

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Zaniedługo będzie: ugotowałam zupę w domu, a niektórzy tu: a to Turek, zmusza Cię do gotowania zupy smile
natomiast ciekawe jest to, że On się deklaruje, że sam nie bedzie się z kobietami spotykał. Pracuje na stanowisku managerskim, to niemożliwe. Są służbowe kawy i lunche. to nieuniknione.

461

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Myślę, że nie miał na myśli relacji biznesowych, w tym tych które trzeba pielęgnować bardziej dla dobra interesów a te na stopie prywatnej.

462

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
Miroon napisał/a:

Myślę, że jak na muzułmanina, kulturę i pochodzenie zgoda na męskiego przyjaciela to całkiem sporo big_smile
I jak aniuu1 uważam, że kazdy sie skupił na taksówce a nikt nie zwrócił uwagi, ze przeciez nie zabraniał jej wychodzić do klubów, ani pić itd.

Tyle, że oni wtedy nie byli w związku tylko raczej układzie fwb. Facet sam zaliczał co popadło. Sytuacja zmieniła, kiedy dowiedział o dziecku i próbują teraz przejść szybki test małżeński a on wyraźnie zaczyna wyznaczać swoje granice.
Ja rozumiem, że jak ktoś zaczyna być w związku to z czasem przyjaźnie się rozluźniają albo zmieniają (poprzez spotykanie w większym gronie, z drugimi polówkami) ale kurcze...  na starcie facet wypala, że żadnego kolegi to Rita mieć nie może!  BA! Spotykać się może TYLKO w ich domu albo w towarzystwie osoby trzeciej! No wielki łaskawca! Dobrze, że nie kazał podsłuchu wziąć ze sobą.

463 Ostatnio edytowany przez Miroon (2020-10-22 15:41:43)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Myślę, że powinno się na niego spojrzeć ciut łaskawszym okiem w tej kwestii, go to też duzo kosztuje. Cale jego wnetrze jest inaczej skonstruowane, nieustannie nad sobą pracuje i walczy z wpojonymi przekonaniami, to dla niego tez moze byc trudne. A jednak się stara rozumieć pewne rzeczy.

Tak jak pisal bagienni_k, on pewnie musi używać całej swojej woli by stawiać sie zakorzenionym przekonaniom

464

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

No nie wiem Miroon, ja jednak inaczej postrzegam kompromis i w tej konkretnej sytuacji go nie widzę. Przecież mówimy tu o wieloletnim przyjacielu z dzieciństwa a on od razu założył, że żadnych kolegów Rita (już) mieć nie może bo ma jego! Poza tym oni póki co umówili na związek, nie są w nim od dawna bo dotychczasowa ich relacja przecież nim nie była. Tym kompromisem miałaby być jakaś "przyzwoitka"? To chyba jakieś żarty.
Może za długo na tym świecie żyję i za bardzo cenię prawdziwe, długoletnie przyjaźnie bo wiem, że facet (druga osoba) dziś jest a jutro może jej nie być, a przyjaciel jest zawsze obok (o ile się o tę przyjaźń dba).
O ile rozumiem chęć poznania, to warunków, że jeśli już chce się spotkać to tylko w jego ("ich") domu, a jak na mieście to koniecznie w towarzystwie osoby trzeciej, już nie.
Poza tym co to za tłumaczenie, że on nie ma koleżanek? Może zaraz zechce odseparować ją od rodziny bo przecież ze swoją też nie utrzymuje kontaktów?

465

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
R_ita napisał/a:

Mam wieloletniego kolegę, jeszcze z dzieciństwa, przyjaźnimy się i to relacja czysto przyjacielska. Poinformowałam go, że w poniedziałek się z nim widzę. Najpierw powiedział, że :
- nie zgadza się bym miala kolegów, bo po co mi inni mężczyźni w życiu. Jakoś on nie ma koleżanek bo i po co, a jak będzie go interesowala kobieca perspektywa w jakiejś sprawie to ma od tego mnie. Ścięliśmy się i dalam mu jasno do zrozumienia, że nie ograniczy mnie na tym polu. No i jednak kompromis wypracowaliśmy : bo mogę utrzymywać relacje z tym przyjacielem ale on go musi poznać no i żeby spotykac się w "naszym" domu a jesli koniecznie chce na mieście to w towarzystwie kogoś trzeciego....
. A jednak spotkaliśmy się po srodku.

To jest wg Ciebie kompromis?! Bo wg mnie jednak Cię ograniczył - możesz mieć kolegę, ale tylko w jego domu i pod jego nadzorem. Właśnie Ci pokazał jak ci ufa jako kobiecie. A Ty się cieszysz jak dziecko, które dostało cukierka. Pozwolił Ci się spotkać z kolegą! Jaki wspaniałomyślny pan!

Przecież to jest dokładnie tak jak w Islamie - pod jego kontrolą albo z przyzwoitką. Tu widzisz to co chcesz zobaczyć, ale mocno się na tym przejedziesz.

Zobacz ile już ustępstw zrobiłaś - wszystkie nazywasz kompromisami. Tylko, że to nie są żadne kompromisy. On robi awanturę, Ty się sprzeciwiasz, na koniec spotykacie się w pół drogi - czyli Ty przystajesz na to, czego on chce, i jeszcze się cieszysz że możesz mieć własne zdanie.

466

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
CatLady napisał/a:
R_ita napisał/a:

Mam wieloletniego kolegę, jeszcze z dzieciństwa, przyjaźnimy się i to relacja czysto przyjacielska. Poinformowałam go, że w poniedziałek się z nim widzę. Najpierw powiedział, że :
- nie zgadza się bym miala kolegów, bo po co mi inni mężczyźni w życiu. Jakoś on nie ma koleżanek bo i po co, a jak będzie go interesowala kobieca perspektywa w jakiejś sprawie to ma od tego mnie. Ścięliśmy się i dalam mu jasno do zrozumienia, że nie ograniczy mnie na tym polu. No i jednak kompromis wypracowaliśmy : bo mogę utrzymywać relacje z tym przyjacielem ale on go musi poznać no i żeby spotykac się w "naszym" domu a jesli koniecznie chce na mieście to w towarzystwie kogoś trzeciego....
. A jednak spotkaliśmy się po srodku.

To jest wg Ciebie kompromis?! Bo wg mnie jednak Cię ograniczył - możesz mieć kolegę, ale tylko w jego domu i pod jego nadzorem. Właśnie Ci pokazał jak ci ufa jako kobiecie. A Ty się cieszysz jak dziecko, które dostało cukierka. Pozwolił Ci się spotkać z kolegą! Jaki wspaniałomyślny pan!

Przecież to jest dokładnie tak jak w Islamie - pod jego kontrolą albo z przyzwoitką. Tu widzisz to co chcesz zobaczyć, ale mocno się na tym przejedziesz.

Zobacz ile już ustępstw zrobiłaś - wszystkie nazywasz kompromisami. Tylko, że to nie są żadne kompromisy. On robi awanturę, Ty się sprzeciwiasz, na koniec spotykacie się w pół drogi - czyli Ty przystajesz na to, czego on chce, i jeszcze się cieszysz że możesz mieć własne zdanie.

Dokładnie tak. Powiedział autorce w oczy że jej nie wierzy i pewnie się puści z innym.
R_ita to jest to o czym pisałem że będzie Ci ciężko - różnice kulturowo/religijne zawsze będziesz miała pod górę - chyba że się poddasz.

467 Ostatnio edytowany przez Senshi (2020-10-22 23:02:09)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

"Bardzo ciekawy i pożyteczny wątek, ale niestety mało precyzyjny i szczegółowy. Postaram się uzupełnić go trochę moją wiedzą w tym temacie.

SPRAWA 1 - Dlaczego muzułmanie polują na europejki?

Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, ale w koranie, który jest wg muzułmanów "słowem od samego boga", czyli w ich rozumieniu słowo w słowo spisanym na kartkach boskim przekazem, a tym samym jedynym właściwym życiowym kierunkowskazem, wyraźnie zaznaczone jest, że kobieta jest "polem, które facet ma uprawiać" - czytaj "rób tyle dzieci ile zdołasz" (pojęcie antykoncepcji nie istnieje w koranie). Dlatego też od dawien dawna muzułmańskie rodziny są wielodzietne (średnia liczba dzieci w 1 muzułmańskiej rodzinie wynosi 8 !!!). Teraz wyobraźcie sobie jaki oni mają przyrost naturalny z roku na rok. Poskutkowało to dużym przeludnieniem krajów muzułmańskich, a co dalej za tym idzie pogorszeniem jakości życia w społeczeństwie, czyli po prostu ogromną biedę.

Muzułmanie próbują uciekać ze swoich ojczyzn do krajów wyżej rozwiniętych (jak to ładnie Catwoman opisała, dla nich Europa to jak dla nas Ameryka w latach '70). Pierwsza oblegana była Francja. Dlaczego? Otóż dlatego, że francuzi mieli wiele kolonii w Afryce i drugim urzędowym językiem w większości muzułmańskich krajów Afryki jest właśnie francuski (po arabskim oczywiście), tak więc najłatwiej osiedlić się we Francji ze względu na brak barier językowych. Potem popularne wśród muzułmanów stały się również inne kraje o wysokich zasiłkach socjalnych. Dlaczego akurat te zasiłki są takie ważne? Dlaczego większość emigrujących muzułmanów woli siedzieć w domu niż pracować? Ano dlatego, że kobiety w większości (są oczywiście wyjątki) nie mają ŻADNEGO wykształcenia, często nie mają nawet ukończonej szkoły podstawowej (ich rolą jest wyłącznie opieka nad dziećmi i zadawalanie męża), mężczyźni (również zdarzają się wyjątki) zaś nie chcą pracować pod szefostwem nie muzułmanów gdyż koran wyraźnie stwierdza, że to muzułmanie są panami i wszystkie inne istoty na świecie mają paść u ich stóp, tak więc jak taki przeciętny muzułmanin mógłby słuchać poleceń innowiercy? I pracować na jego rzecz, kiedy allah wyraźnie mówi, że to muzułmanie są władcami i innowierców mają tępić? Do tego praca w kraju niemuzułmańskim kłóci się z obowiązkami muzułana względem allaha czyli np. pracując na etat nie mógłby dopełniać obowiązku modlitw (5 x dziennie) gdyż w krajach innowierców (np. krajach chrześcijańskich) zwolnienie z pracy na czas modlitwy nie jest honorowane. Dodam, że w krajach muzułmańskich w każdej pracy, na każdym stanowisku jest przerwa na modlitwę (!), która jest 100% obowiązkowa!

Tak więc muzułmanie musieli zdobyć sposób na wydostanie się ze swojej biedy, początki mieli trudne, kiedy jeszcze nie było Internetu pozostawało im polowanie na turystki (aby się dostać do kraju europejskiego muzułmanin zwykle musi mieć wizę wydaną na podstawie zaproszenia od osoby będącej obywatelem kraju , do którego się udaje), teraz sprawa jest bardzo uproszczona ? internet daje nowe możliwości.


SPRAWA 2 ? Jak muzułmanie polują na europejki?

Oczywiście polowanie w większości odbywa się przez internet i ?na miejscu? ? czyli polowanie na turystki. Jak oni to robią? Otóż najczęściej używają do tego celu komunikatora skype - tu mogę z własnego doświadczenia napisać, że dostaję zaproszenia do kontaktów od muzułmanów średnio 10 x dziennie (zobaczcie jakie to jest popularne). Kilka razy przyjęłam zaproszenie, żeby zweryfikować jak działają i powiem Wam, że ciągle jest ten sam schemat: dostajesz zaproszenie na skype od osoby o typowo arabskim imieniu, która posługuje się językiem angielskim/francuskim w lepszym bądź gorszym stopniu. Standardowo dowiadujesz się jaka jesteś piękna, cudowna, niesamowita, fantastyczna, jakie to masz głębokie oczy, dobrą, anielską twarz, jaka to jesteś idealna cudowna och i ach, cud, miód malina! Potem zaczyna się ogólna rozmowa gdzie on przedstawia Ci siebie (oczywiście jako pracowitego, uczciwego, dobrego człowieka), ty piszesz o sobie, on chwali Cię za wszystko ? masz pracę? Jesteś cudowna, mądra i zaradna. Nie masz pracy? Jesteś cudowna, kobieta ma nie pracować, ma nie skalać się pracą bo jest delikatnym kwiatem/kryształem, dobrze, że się szanujesz i nie pracujesz. I tak Cię karmi komplementami do czasu etapu drugiego, którym jest tematyka: allah, koran, islam ? tu zaczyna się typowe pranie mózgu, przedstawia się islam w najlepszym świetle, mówi się wiele o szacunku do kobiet, byciu dobrym człowiekiem itp. Pierdzielenie. Dodam, że koran jest skonstruowany tak, że na początku są "dobre księgi" mówiące o wzjemnym szacunku, miłości, ogromnej roli kobiet w społeczeństwie, o wolności wyznawania religii, przyjaźni, etc, natomiast dalej kończą się dobre słowa i zaczyna się agresja, czyli księgi, w których ZOSTAJĄ ODWOŁANE WSZYSTKIE WCZEŚNIEJSZE SŁOWA I ZALECENIA Z "DOBRYCH KSIĄG" (!!!), złe księgi to księgi mówiące o karaniu żon, sypianiu z dziećmi (czyt. dziewczynek w wieku 9 lat +), mordowaniu innowierców i uświęceniu przez zabijanie w imię allaha. Tak więc zobaczcie jaka to jest MANIPULACJA! Dla każdego coś miłego. Jak muzułmanin chce Cie przekonać do religii, a raczej ustroju to cytuje Ci pierwszą część koranu, która jest och i ach, ale ty nie wiesz, że cytaty te są odwołane w dalszej części koranu : ) muzułmanin więc opisuje Ci (podpierając się cytatami) koran w superlatywach, a sam kieruje się księgami nieodwołanymi, nawołującymi do agresji. Co sobie myślisz? KŁAMSTWO. Zdziwiona? Wiesz, że koran mówi wprost KŁAM WROGOM (czytaj innowiercom), ŻEBY OSIĄGNĄĆ SWÓJ CEL (w tym skonwertowaniu innowierców na islam). No, ale wróćmy do tematu, o koranie więcej dalej. Tak więc muzułmanin robi sobie otoczkę dobrego, miłosiernego człowieka, a ty łykasz jego słówka i nagle pyk! I już jesteś zakochana : )

SPRAWA 3 ? Złapałaś przynętę, co dalej?

Potem oczywiście on dąży do spotkania i w dalszej perspektywie rychłego ślubu (czytaj uzyskania obywatelstwa kraju, z którego pochodzisz), szybko namawia Cię na ślub tłumacząc ten fakt tym, że jego szacunek do Ciebie nie pozwala mu trwać w niesformalizowanej relacji : ) do tego dochodzi kwestia seksu: nie ma ślubu ? nie ma seksu, a on przecież taki świątojebliwy jest, że cudzołożyć nie będzie. Celowo piszę ?świętojebliwość? gdyż muzułmanie wymyślili sobie małżeństwa ?jednodniowe? czyli dziś ślub jutro rozwód/unieważnienie, ale w nocy ciągle jesteś żoną więc może być ruchanko : ) Czemu Tobie nie proponuje ślubu jednodniowego? Ano dlatego, że chce uzyskać obywatelstwo, a to jest cel nadrzędny. Po ślubie i uzyskaniu obywatelstwa co się dzieje? Jeśli masz bardzo dużo szczęścia to facet Cię zapładnia raz za razem, wolno Ci tylko zajmować się dziećmi i domem, ale nie dochodzi do przemocy fizycznej (mało takich przypadków), jeśli nie to nagle cudowny mężuś zmienia się o 180 stopni, masz zakaz na wszystko, jesteś regularnie bita, zmuszona do zmiany religii, a dzieci są własnością męża ZAWSZE ? tako rzecze koran i jest to bezdyskusyjne, więc tatuś może zabrać dzieciaki i nigdy już ich nie zobaczysz. Znane mi też są przypadki, że po ślubie i uzyskaniu obywatelstwa okazuje się, że jesteś drugą lub trzecią żoną z kolei i facet nagle sprowadza do Ciebie całą swoją muzułmańską rodzinę (żony, których może mieć max 4 + dzieci) i załatwia im wszystkim obywatelstwo, oczywiście zajmują Twoje mieszkanie smile"

LadyCampari napisała to w innym watku

https://www.netkobiety.pl/t55794.html

468 Ostatnio edytowany przez Apogeum (2020-10-23 06:56:24)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Jeśli ta historia zakończy się ślubem, to ten pan nie pojmie autorki za żonę, lecz pojmie ja w niewolę. A autorka nazwie to kompromisem czy tam spotkaniem pośrodku...

A tak całkiem serio, to śledziłam ten wątek z zaciekawieniem i uważałam nawet, ze większość tutaj przesadza z negatywna ocena ojca dziecka. Jednak gdy przeczytałam wczorajszy post autorki, doszłam do wniosku, ze cała historia jest zmyślona. W każdym razie mam taka nadzieje.

Ustalenia autorki z ojcem dziecka i kompromis to dwie różne rzeczy. Nie wierze, ze ktokolwiek może coś takiego nazwać kompromisem. Pomijam, ze ja tu nie widzę absolutnie żadnego powodu do wypracowywania jakiegokolwiek kompromisu. Może ktoś mi uświadomi, co jest złego/dziwnego/niestosownego w spotkaniach dwojga przyjaciół sam na sam. Choćby i w domu przyjaciela.

Ja na miejscu owego przyjaciela z dzieciństwa zaczęłabym się o autorkę martwić - to po pierwsze. A po drugie chyba zwyczajnie straciłabym ochotę na kontynuowanie znajomosci na takich zasadach.

On się nie zgadza. Dobre! Gdybym coś takiego usłyszała, powiedziałabym, ze chyba mu się coś pomyliło, bo nie pytam o zgodę, tylko informuje. Zabiłabym go śmiechem i powiedziała, żeby na przyszłość nie próbował decydować o sprawach, które go nie dotyczą.

Co to w ogóle za określenie: „Mogę utrzymywać relacje z przyjacielem”!
Ten człowiek jest doprawdy wspaniałomyślny! Autorka może kontynuować wieloletnia znajomość, bo człowiek, którego zna od niedawna, wyraził jednak zgodę. Dostała przyzwolenie na kontakty z przyjacielem. Co z tego, ze pod określonymi warunkami. Co z tego, ze te warunki są równie absurdalne, co przerażajace.

Choc mnie w tym wszystkim bardziej niż postawa tego pana przeraża postawa autorki. Jej zgoda na takie warunki. I myślenie, ze to niby jest spotkanie pośrodku.

Autorko, w którymś momencie napisałaś, ze na tym polu Cię na pewno nie ograniczy. Rzeczywiście ani trochę Cię nie ograniczył. Musisz jedynie spotykać się z przyjacielem albo w domu, albo z przyzwoitka. Ale zanim to nastąpi Twój „partner” musi zaakceptować Twojego przyjaciela jako Twojego przyjaciela. No tak, to żadne ograniczenie. Wszystko zostaje po staremu.

Jeśli jakimś cudem autorka nie jest trolem, to ja w przeciwieństwie do niektórych byłabym spokojna o los autorki i przyszlosc tej niewoli. Przepraszam, tego związku. Skoro ten pan lubi być panem w związku, a autorce odpowiada rola wypełniającej wole pana, to ja tu żadnego problemu nie widzę.

469

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Rita, pamiętaj że wciąż możesz renegocjować ten kompromis i się na to nie godzić, prawda?

470 Ostatnio edytowany przez R_ita (2020-10-23 08:39:00)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Apogeum, nawet nie wiesz jak bym chciała, żeby to bylo zmyślone. Spieprzyłam sobie życie. I żałuję, że mu powiedziałam. Zawsze myslalam o sobie i miałam wszystkich gdzieś a nagle mi się zachciało myslec o tym, kto ma do czego prawo i myslec o innych. No to mam. Na własne życzenie czeka mnie jakieś 18 lat użerania z nim, bez różnicy czy będziemy razem czy nie.

W każdym razie pomawiałam sobie książki na temat islamu, ogarnęłam kilka dokumentów, w mojej ocenie rzetelnych bo ani z prawa ani z lewa, i... Do nauki z czym będę się mierzyć. Od poniedziałku mam zwolnienie więc będę miała na to czasu a czasu. A no i myślę, że mogę otrzymać wsparcie od kogoś kto jest w związku z muzułmaninem od 12 lat- ciocią współlokatorki, z którą mnie umówiła, powiedziała że chętnie porozmawia, że łatwo nie będzie ale DA SIĘ.

Roxann, maku, catlady - dzięki za taką interpretacje, wiecie, że ja serio uznalam to za kompromis? No bo skoro nie zgadzał się wcale, a jednak się zgodził ale na jakiejś tam zasadzie... No to kompromis big_smile tak Miroon, dziś zamierzam do tego wrócić.
Za godzinę się widzimy bo wziął wolne by jechać ze mną do lekarza. I nie tylko kwestia kompromisu nade mną wisi ale... Przeprowadzki bo to ma mieć miejsce dziś. Chcę się wycofać z tego, przynajmniej do czasu końca umowy najmu pokoju czyli do końca listopada.
Z tym wspólnym mieszkaniem szlam w zaparte bo nie chcialam żeby znow uznal, ze zmieniam zdanie, nie wiem czego chce, mówię jedno robię drugie, jestem niezdecydowana, robię mu nadzieję czy Bóg wie co jeszcze. Może głupie... No w każdym razie dziś kolejna potyczka przede mną.

A! No i to forum okazało się bardzo pomocne, wiem, że pewnie was irytuję swoją głupotą ale otrzymałam tu sporo rad i wskazówek, dzięki. Pewnie jeszcze nie raz o jakąś poproszę, bo jednak inna perspektywa trochę otwiera oczy.

471

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
R_ita napisał/a:

Apogeum, nawet nie wiesz jak bym chciała, żeby to bylo zmyślone. Spieprzyłam sobie życie. I żałuję, że mu powiedziałam. Zawsze myslalam o sobie i miałam wszystkich gdzieś a nagle mi się zachciało myslec o tym, kto ma do czego prawo i myslec o innych. No to mam. Na własne życzenie czeka mnie jakieś 18 lat użerania z nim, bez różnicy czy będziemy razem czy nie.

W każdym razie pomawiałam sobie książki na temat islamu, ogarnęłam kilka dokumentów, w mojej ocenie rzetelnych bo ani z prawa ani z lewa, i... Do nauki z czym będę się mierzyć. Od poniedziałku mam zwolnienie więc będę miała na to czasu a czasu. A no i myślę, że mogę otrzymać wsparcie od kogoś kto jest w związku z muzułmaninem od 12 lat- ciocią współlokatorki, z którą mnie umówiła, powiedziała że chętnie porozmawia, że łatwo nie będzie ale DA SIĘ.

Roxann, maku, catlady - dzięki za taką interpretacje, wiecie, że ja serio uznalam to za kompromis? No bo skoro nie zgadzał się wcale, a jednak się zgodził ale na jakiejś tam zasadzie... No to kompromis big_smile tak Miroon, dziś zamierzam do tego wrócić.
Za godzinę się widzimy bo wziął wolne by jechać ze mną do lekarza. I nie tylko kwestia kompromisu nade mną wisi ale... Przeprowadzki bo to ma mieć miejsce dziś. Chcę się wycofać z tego, przynajmniej do czasu końca umowy najmu pokoju czyli do końca listopada.
Z tym wspólnym mieszkaniem szlam w zaparte bo nie chcialam żeby znow uznal, ze zmieniam zdanie, nie wiem czego chce, mówię jedno robię drugie, jestem niezdecydowana, robię mu nadzieję czy Bóg wie co jeszcze. Może głupie... No w każdym razie dziś kolejna potyczka przede mną.

A! No i to forum okazało się bardzo pomocne, wiem, że pewnie was irytuję swoją głupotą ale otrzymałam tu sporo rad i wskazówek, dzięki. Pewnie jeszcze nie raz o jakąś poproszę, bo jednak inna perspektywa trochę otwiera oczy.

W dalszym ciagu mozesz wyprowadzic sie do swojej mamy, pana olac calkowicie i kontaktowac sie z nim tylko i wylacznie w sprawach zwiazanych z dzieckiem.

472 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-10-23 09:46:02)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Odpocznij od forum Rita.
Niektórzy  by tu kosztem dziewczyny w ciąży chcieli prowadzić świętą wojnę.
Sprawdź  najpierw czy potrafili stworzyć jakieś rodziny, mieć dzieci.
Tak, biorąc pod uwagę jego pochodzenie, to jest kompromis. Kompromisy można renegocjować i to nie użerając się.
Tak Ci będzie brakować tych wyjść na piwo z kumplami solo.? Wieczorami?
Wiesz ile z ich żon Polek nigdy im na to nie pozwoli?
Nie daj się zatruć, Rita. Zamieszkanie razem, dajcie sobie czas na poznanie się.
I pamiętaj, że mieszkasz w Pl, masz tu rodzinę.
A jedyną jego rodziną jesteś Ty.i dziecko.
Ps  poczytaj co Maku radzi Polakom, których żony wychodzą na imprezy  smile

473 Ostatnio edytowany przez Miroon (2020-10-23 10:02:22)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Mimo, że początkowo sam bardzo surowo oceniałem gościa tak z perspektywy "postów" uważam, że on rokuje. Zgadzam się z Elą, biorąc pod uwagę pochodzenie to jest kompromis i myślę że Rita też tak do tego podeszła, dlatego nazwała to kompromisem. Rita! Edukacji nigdy nie zaszkodzi, czytaj, dowiaduj się. Może pomysł z odpoczynkiem od forum to dobry pomysł, ale mam nadzieję, że dasz znać jakie rozwiązania wypracujecie, bo jednak troszkę się martwię twoim położeniem smile a to, że chcesz rozumieć tego faceta, jego samotność, jego problemy jego walkę to nic złego. To prawda, jesteście (ty i dziecko) jego szansą na rodzinę, której tak naprawdę nie ma.

Edit: tak na w pół wierzę w to żałowanie, że mu powiedziałaś smile może teraz jestes w emocjach ale wierzę, że wiesz, że co by nie mówić to mial prawo wiedzieć. To, że nie umie jeszcze pewnych rzeczy nie znaczy, że sie nie nauczy, a mysle, ze bardzo chce sie nauczyć. Kwestie żałowania bedzie można ocenić za parę lat.

474

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
R_ita napisał/a:

Na własne życzenie czeka mnie jakieś 18 lat użerania z nim, bez różnicy czy będziemy razem czy nie.

Jednak jest bardzo duża różnica czy będziesz z nim mieszkać czy nie. Pamiętaj że mieszkasz w Polsce o...przepraszam w tej zaściankowej dyktatorskiej Polsce (jak nie którzy twierdzą) i prawnie możesz mu wyznaczyć czas wizyt, nie musi siedzieć u Ciebie przez całe dni.
Popatrz na to inaczej – będąc z nim nie będziesz miała okazji "spotkać" mężczyzny z którym chciałabyś być. Oraz to że dziecko nie będzie patrzyło jak dwoje ludzi się szarpie... i tu znowu wybacz "wypracowuje kompromis"
Nie zmuszaj się do niczego ciąża i narodziny dziecka to nie jest katastrofa.
Ja na Twoim miejscu zamieszkałbym jednak z matką.

R_ita napisał/a:

A no i myślę, że mogę otrzymać wsparcie od kogoś kto jest w związku z muzułmaninem od 12 lat- ciocią współlokatorki, z którą mnie umówiła, powiedziała że chętnie porozmawia, że łatwo nie będzie ale DA SIĘ.

I to ma być jakaś pociecha – DA SIE? Chcesz tak żyć, tego chcesz?

Ela210 napisał/a:

Odpocznij od forum Rita. 
Niektórzy  by tu kosztem dziewczyny w ciąży chcieli prowadzić świętą wojnę. 
Sprawdź  najpierw czy potrafili stworzyć jakieś rodziny, mieć dzieci. 
Tak, biorąc pod uwagę jego pochodzenie, to jest kompromis. Kompromisy można renegocjować i to nie użerając się. 
Tak Ci będzie brakować tych wyjść na piwo z kumplami solo.? Wieczorami?
Wiesz ile z ich żon Polek nigdy im na to nie pozwoli? 
Nie daj się zatruć, Rita. Zamieszkanie razem, dajcie sobie czas na poznanie się. 
I pamiętaj, że mieszkasz w Pl, masz tu rodzinę.
A jedyną jego rodziną jesteś Ty.i dziecko.
Ps  poczytaj co Maku radzi Polakom, których żony wychodzą na imprezy

Skoro zostałem wywołany do tablicy...
Ela i kto tu manipuluje dziewczyną w ciąży? Dlaczego uważasz że każdy musi uważasz jak Ty a każde inne zdanie jest gorsze/niewłaściwe?
-W jaki sposób ona ma sprawdzić kto tu z wypowiadających się ma rodzinę?
-I nie to nie jest kompromis jeśli ona ma postępować jak on każe i jeśli jej życie ma polegać na negocjacjach to oznacza że uzależnia swoje życie/postępowanie od woli innego człowieka – ciekawe co by zrobił gdyby ona wyszła z domu na spotkanie z kumplem.
-A dlaczego ktoś ma ograniczać ją w zakresie spotykania się ze znajomymi? Jak jej kumpel nie spodoba się jemu to co ma zrobić? wypad z jej życia?
-Chciałaś chyba napisać ilu mężów nie puści swoich żon Polek na piwo(chyba to miałaś na myśli) mogę się wypowiadać tylko za siebie wyganiam żonę(inaczej tego nie można nazwać) regularnie , czasem się uda czasem nie.
-"Nie daj się zatruć Rita" z tym się zgodzę – kieruj się własnym rozumem nie spełniaj oczekiwać innych ludzi – to Twoje życie i masz je jedno.
-On też ma rodzinę z którymi podobno nie utrzymuje kontaktu – ciekawe dlaczego.
Tak radzę wszystkim(nie tylko Polakom ale i Polkom) i zapomniałaś dodać mężom którzy podejrzewają żony o zdradę.
A wątek Rity to zupełnie inna historia.
I nie mam nic przeciw temu facetowi mam coś do kultury/religii która traktuje kobiety przedmiotowo - i stąd moje obawy.

475

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Maku, to jeden z Twoich cytatów: ośledzeniu i dyktafonach masz ich mnóstwo. Ludzi z forum poznaje się przez czytanie forum.


MAKU:

Sami wiecie złego miłe początki, żona weszła 3 lata temu w znajomość z gościem pół roku temu jakaś wspólna praca do egzaminów ( ciekawe co to za egzamin) zwykła gadka szmatka która zaczyna by coraz bardziej pogłębiona może ona traktuje go jak przyjaciela co on wykorzysta-


to oczywiście nie do Turka smile

476

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
maku2 napisał/a:
R_ita napisał/a:

Na własne życzenie czeka mnie jakieś 18 lat użerania z nim, bez różnicy czy będziemy razem czy nie.

Jednak jest bardzo duża różnica czy będziesz z nim mieszkać czy nie. Pamiętaj że mieszkasz w Polsce o...przepraszam w tej zaściankowej dyktatorskiej Polsce (jak nie którzy twierdzą) i prawnie możesz mu wyznaczyć czas wizyt, nie musi siedzieć u Ciebie przez całe dni.
Popatrz na to inaczej – będąc z nim nie będziesz miała okazji "spotkać" mężczyzny z którym chciałabyś być. Oraz to że dziecko nie będzie patrzyło jak dwoje ludzi się szarpie... i tu znowu wybacz "wypracowuje kompromis"
Nie zmuszaj się do niczego ciąża i narodziny dziecka to nie jest katastrofa.
Ja na Twoim miejscu zamieszkałbym jednak z matką.

R_ita napisał/a:

A no i myślę, że mogę otrzymać wsparcie od kogoś kto jest w związku z muzułmaninem od 12 lat- ciocią współlokatorki, z którą mnie umówiła, powiedziała że chętnie porozmawia, że łatwo nie będzie ale DA SIĘ.

I to ma być jakaś pociecha – DA SIE? Chcesz tak żyć, tego chcesz?

Ela210 napisał/a:

Odpocznij od forum Rita. 
Niektórzy  by tu kosztem dziewczyny w ciąży chcieli prowadzić świętą wojnę. 
Sprawdź  najpierw czy potrafili stworzyć jakieś rodziny, mieć dzieci. 
Tak, biorąc pod uwagę jego pochodzenie, to jest kompromis. Kompromisy można renegocjować i to nie użerając się. 
Tak Ci będzie brakować tych wyjść na piwo z kumplami solo.? Wieczorami?
Wiesz ile z ich żon Polek nigdy im na to nie pozwoli? 
Nie daj się zatruć, Rita. Zamieszkanie razem, dajcie sobie czas na poznanie się. 
I pamiętaj, że mieszkasz w Pl, masz tu rodzinę.
A jedyną jego rodziną jesteś Ty.i dziecko.
Ps  poczytaj co Maku radzi Polakom, których żony wychodzą na imprezy

Skoro zostałem wywołany do tablicy...
Ela i kto tu manipuluje dziewczyną w ciąży? Dlaczego uważasz że każdy musi uważasz jak Ty a każde inne zdanie jest gorsze/niewłaściwe?
-W jaki sposób ona ma sprawdzić kto tu z wypowiadających się ma rodzinę?
-I nie to nie jest kompromis jeśli ona ma postępować jak on każe i jeśli jej życie ma polegać na negocjacjach to oznacza że uzależnia swoje życie/postępowanie od woli innego człowieka – ciekawe co by zrobił gdyby ona wyszła z domu na spotkanie z kumplem.
-A dlaczego ktoś ma ograniczać ją w zakresie spotykania się ze znajomymi? Jak jej kumpel nie spodoba się jemu to co ma zrobić? wypad z jej życia?
-Chciałaś chyba napisać ilu mężów nie puści swoich żon Polek na piwo(chyba to miałaś na myśli) mogę się wypowiadać tylko za siebie wyganiam żonę(inaczej tego nie można nazwać) regularnie , czasem się uda czasem nie.
-"Nie daj się zatruć Rita" z tym się zgodzę – kieruj się własnym rozumem nie spełniaj oczekiwać innych ludzi – to Twoje życie i masz je jedno.
-On też ma rodzinę z którymi podobno nie utrzymuje kontaktu – ciekawe dlaczego.
Tak radzę wszystkim(nie tylko Polakom ale i Polkom) i zapomniałaś dodać mężom którzy podejrzewają żony o zdradę.
A wątek Rity to zupełnie inna historia.
I nie mam nic przeciw temu facetowi mam coś do kultury/religii która traktuje kobiety przedmiotowo - i stąd moje obawy.

Jako że mieszkam za granicą to coś o takich łatkach związanych z pochodzeniem wiem i wierz mi często bardzo krzywdzące.

Chłop póki co nie robi nic złego, ma własne zdanie i moim zdaniem to autorka trochę dziwnie reaguje na to. To że on ma jakieś uprzedzenia do kolegów autorki to nie znaczy że ona musi teraz się zamknąć w domu, odciąć od przyjaciół itp. Ona teraz może zdecydować czy chce z nim o tym rozmawiać, czy chce kompromisu, czy chce porzucić znajomych i zacząć żyć tylko życiem rodzinnym, czy poszukać innego kandydata na partnera. Również w naszej kulturze takie sytuacje mają miejsce i nie widze w tym nic złego pod warunkiem że oboje partnerów o takim własnie wyłącznie rodzinnym życiu marzy.

Ale zamieszaknie z gościem uważam za głupotę, tym bardziej, że oni nawet takich podstaw o sobie nie wiedzą. Po prostu autorka robi głupoty pod wpływem emocji i pora to dostrzec! Także dziewczyno proszę cię opamiętaj się. Przestań każde nowe odkrycie o jego przekonaniach i poglądach przeżywać jak mrówka okres bo to że on coś uważa to ty możesz mieć to w głębokim poważaniu. Nie jesteś od spełniania jego oczekiwań, jak wam ze sobą nie będzie po drodze to trudno, dziecko będzie miało rozbitą rodzinę i pewnie będzie mogło z tym spokojnie żyć jak się oboje postaracie.

Dacie sobie buzi, jest fajnie - ooo jak super, zamieszkam z nim! Przecież każdy zasługuje na szansę! Jak coś nie przypasuje to od razu błąd życia, rozpacz, ucieczka.... Dramat.

Zawsze powtarzam że mamy od ludzi to na co sobie pozwalamy. W większości przypadków wyłączając jakiś psychopatów to działa.

477 Ostatnio edytowany przez Apogeum (2020-10-23 18:45:02)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Napisałam ten post, bo jak mówi znane powiedzenie: Jeśli jedna osoba mówi ci coś, to możesz to zignorować, ale jeśli dwie, to warto się nad tym zastanowić. I chciałam, żebyś się zastanowiła, czy to, co nazywasz kompromisem, rzeczywiście nim jest. I czy to rzeczywiście sukces, ze możesz kontynuować relacje ze swoim kolega na zasadach osoby trzeciej. Moim zdaniem to żaden sukces. Ale nie jest powiedziane, ze sukcesu czy sukcesów nie będzie. Tylko nie daj sobie wmówić, ze pozwalanie komuś, by decydował o Tobie, jest sukcesem. Sadze, ze warto, żebyś bardziej zaufała sobie i swoim pierwszym reakcjom. Po prostu swojej intuicji. Bo przecież i w sprawie z rachunkami, i w sprawie z przyjacielem czułaś, ze coś jest nie halo, ale zaczęłaś doszukiwać się w tym jakiegoś drugiego dna. A to jest przeciążony i się nie wyrabia, a to - chociaż chciałby, żeby inni mężczyźni byli od tego momentu dla Ciebie niewidoczni - to jednak zgodził się na kontynuowanie przez Ciebie znajomosci z przyjacielem na jego zasadach. Zaufaj swojej intuicji. Jeśli po czasie uznasz, ze w jakiejś kwestii jednak miał słuszność, zawsze możesz zmienić zdanie. Ale nie zapominaj, proszę, ze kompromisy wypracowuje się wtedy, kiedy jest ku temu jakiś powód, jakaś podstawa. A nie w absolutnie każdej sprawie, gdy ktoś ma inne zdanie czy raczej inna wole niż Ty. A już na pewno nie w sytuacji, gdy ta sprawa czy decyzja dotyczy wyłącznie Ciebie. Dlaczego ktoś inny miałby decydować o tym, jak wyglada Twoja relacja ze starym przyjacielem? Przecież to absurd. To, ze będziecie mieli razem dziecko, nie oznacza ze z automatu przestałaś być dorosła kobieta, która wie, co jest dla niej dobre i sama decyduje o swoich sprawach, przyjaźniach itp. Jeśli on ma braki w tak elementarnych, oczywistych kwestiach, to chyba nie ma innej rady, jak tłumaczyć mu to jak pięciolatkowi. I nie pisze tego złośliwie. Bo jeżeli on dorosłej kobiecie, która chodzi po tym świecie już 26 lat, chce zabraniać normalnego życia, to jaki los czeka Twoje dziecko, jeśli to będzie córka?

Jest takie powiedzenie: Jeśli chcesz, by ktoś Ci zaufał, zaufaj mu pierwszy. Jeśli on chce, żebyś mu ufała, ze ma wobec Ciebie dobre zamiary i ze chce się zmienić dla dobra Waszej rodziny, to niech najpierw on zaufa Tobie. A zaufanie polega tez na tym, ze nie ma się problemu z tym, ze żona/dziewczyna/partnerka ma swoje sprawy, swoich przyjaciół i znajomych rożnej płci. I ze się z nimi spotyka także sam na sam. To nie ma żadnego znaczenia, czy on ich poznał, czy nie, bo to Twoi znajomi. Oczywiście zrobisz, jak zechcesz, ale mam ogromna nadzieje, ze poniedziałkowe spotkanie z kolega sam na sam jest aktualne. Bo obstawiam, ze jak teraz dasz mu palec, to za chwile będzie chciał cała rękę. Na Twoim miejscu powiedziałabym mu, ze jeżeli kiedykolwiek będziesz chciała budować coś więcej niż przyjaźń z kolega albo z kimkolwiek innym, to on, czyli ojciec Twojego dziecka, będzie pierwsza osoba, która się o tym dowie. Nie przyjaciel, tylko on. Bo jesteś uczciwa. Bo jesteś w porządku i tak tez chcesz być traktowana. Ale dopóki go o tym nie informujesz, oznacza to tylko jedno: chcesz zbudować coś z nim.

Moim zdaniem, jeśli będziesz mu pozwalała na ingerowanie w Twoje sprawy, zrobisz krzywdę nie tylko sobie i dziecku, lecz także i jemu. Bo w ten sposób utwierdzasz go jedynie w przekonaniu, ze jego chore zapędy są czymś normalnym. Jeśli ma problem z tym, ze nadal masz swoje sprawy, do których nie ma prawa się wtrącać, a Twoje życie się nie skończyło, tylko dlatego, ze będziesz matka jego dziecka czy nawet kiedyś żona, to niech to przepracowuje na terapii. Nie bądź jego terapeutka, bądź partnerka. A on niech będzie Twoim partnerem. A partnerstwo nie polega na tym, ze druga osoba decyduje o tym, jak mamy żyć. Jeśli on tego nie wie, to kierunek jest prosty: terapia.

478 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-10-23 14:52:58)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

O tym, co jest kompromisem, a co nie, decydują zainteresowani.
więc nie można jednocześnie mówić komuś, żeby szedł za swoją  intuicją. a w drugim zdaniu: tylko nie daj sobie wmówić, że to jest kompromis.

479

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
Ela210 napisał/a:

Maku, to jeden z Twoich cytatów: ośledzeniu i dyktafonach masz ich mnóstwo. Ludzi z forum poznaje się przez czytanie forum.


MAKU:

Sami wiecie złego miłe początki, żona weszła 3 lata temu w znajomość z gościem pół roku temu jakaś wspólna praca do egzaminów ( ciekawe co to za egzamin) zwykła gadka szmatka która zaczyna by coraz bardziej pogłębiona może ona traktuje go jak przyjaciela co on wykorzysta-


to oczywiście nie do Turka smile

Oczywiście że o tym piszę i tego się nie wypieram.
Jak jakaś osoba podejrzewa drugą połówkę o zdradę to jak ma się upewnić że jest zdradzana? Nie robiąc nic?
Albo w ten sposób upewni się że jest zdradzany lub upewni się że jest idiotą.

Nie rozumiem po co cytujesz kawałek mojego posta?

480 Ostatnio edytowany przez Apogeum (2020-10-23 18:48:01)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Moim zdaniem w tej konkretnej sytuacji to się wbrew pozorom wcale nie wyklucza. Gdyby autorka nie miała wątpliwości co do tego niby kompromisu, to nie napisałaby tamtego posta. Albo brzmiałby inaczej. Ja te wątpliwości u R_ity widzę. To R_ita decyduje o tym, co akceptuje, a czego nie. Ja jedynie wyrażam swoją opinie. A o ile mi wiadomo, dominacja i kompromis to nie są synonimy.

481 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-10-23 18:50:28)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

A ja uważam, że ten wątek to fake, może nie w 100% ale ostatnie wiadomości mnie w tym utwierdziły.
Po prostu nie wierzę w tę historię taką jaka została tu przedstawiona.
Może w romans byłabym w stanie uwierzyć ale nie to co zdarzyło potem. Raz, akcja z kawalerką, no sorry, nie znam faceta, który byłby skłony ot tak przepisać jakieś kobiecie, która mówi, że jest z nim w ciąży a dowodów, że z nim przecież nie ma. Ludzie po wieloletnich związkach małżeńskich się o takie rzeczy sądzą nawet latami. Poza tym nagle i matka życzliwa i on chce już życia jak w małżeństwie, już stawia granice/warunki kiedy nawet nie są normalną parą. A ona tłumaczy niby z kim i kiedy chce spotkać. I jeszcze te hasła do kont.. no sorry... Facet jeszcze kilka dni temu wysłał ją na drzewo, a teraz nagle takie 100% zaufanie w kwestii finansów? Albo facet niespełna rozumu albo Rita ma bujną wyobraźnię.
Obstawiam to drugie.
Przepraszam, ale jak dla mnie ta historia kupy nie trzyma.
Moja kobieca intuicja mi mówi, że Rita marzyła o romansie z kimś takim, może nawet go miała i tyle... reszta to projekcje co by było gdyby była w ciąży. Za dużo przeżyłam i widziałam by w ciąg dalszy uwierzyć.

482 Ostatnio edytowany przez Miroon (2020-10-23 19:55:40)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Ja mając prawie za zięcia opalonego Pana plus 30letnie doświadczenie w biznesowym środowisku na wysokich szczeblach i wiedząc co to za chore typy niestety ale wierzę. A chciałbym nie. Pamiętaj Roxann, że te gesty to nie koniecznie  jego dobra wola tylko  gry z jego strony i sposoby manipulacji/dominacji/uzależnienia i piękne słówka do swoich celów i testowanie. Nie jego dobra wola.
Nie jedyny w tym wątku dopatrywałem się w nim jakiś cech psychopatii...

Edit: nie w temacie ale odnośnie niedoszłego zięcia. Po próbach rozstań nie mogliśmy pozbyć się go z życia ponad rok. To co odpieprzał jeszcze w związku a co po, to nawet dla mnie starego typa przechodziło ludzkie pojęcie. Nie mówiąc o przepłaceniu tego ponad dwuletnią terapią corki bo zrobił jej takie siano z mozgu smile na co my rodzice nie zareagowaliśmy odpowiednio wcześnie mieszkając w innych krajach. Chwyty Turka nie są jakieś znowu wyszukane bo bazują tylko na rzeczach materialnych. I jak tutaj ktoś napisał, jak Rita da palec to już jest po ręce. Ale że postanowiła mu zawierzyć i próbować no to... Warto. Nie będzie miała wątpliwości.

Drugi edit: doczytałem co napisala Apogeum. Gdyby Rita nie miałaby wątpliwości, że coś jest nie tak z rachunkami czy tym kompromisem z kolegą to myślę, że tych postów by nie było. Jeszcze to przepraszajace podkreślanie, że zali się na forum... Trochę w tym widze takie małe zwierzątko miotające się... w jakie kiedys zmieniła się moja córka.

483

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Cześć forumowicze.

Śledzę ten temat od początku, ale wydawał mi się na tyle trudny i złożony, że nie miałam odwagi zabierać w nim głosu. Ale jako żona Turka od 19 lat (i to całkiem szczęśliwa!) i po sytuacji z kompromisem... poczułam potrzebę. W odróżnieniu od użytkownika Roxann, i dość dobrze znając środowisko muzułmańskie w pełni wierzę w tę historie bo znam wiele podobnych. Znam wielu dobrych i nowoczesnych muzułmanów, ale... nie wszyscy tacy są, więc i nie jeden dramat i cyrk na kółkach miałam okazję poobserwować jeszcze za czasów mieszkania w Niemczech, a było to kilkanaście lat.

Napiszę co uważam o Twoim Turku Rito, ale i o Tobie samej i o czymś, czego nikt w wątkach nie podjął a co zdarza się często u ludzi z których wyrwano religię i tożsamość kulturową, bo właśnie to teraz dzieje się w moim małżeństwie i zaburza nasz spokój.

Twój Turek- co pewnie wielu tu podważy- zapowiada się bardzo dobrze. (troche poporównuje do mojego mężą), dwie na plus ale jedną na minus:
-sam wyrwał się ze struktur i kręgu swojej narodowości i religii. Przecież mógł wybrać każdy europejski kraj gdzie przedstawicieli jest dużo, gdzie żyją w skupiskach, kultywują tradycję i religię, która wywierałaby na nim silną presję kultywowania tego, w czym wzrastał, nawet jeśli w środku by się z czymś nie zgadzał. Porzucił to sam. (porównanie do mężą: urodził się i wzrastał w okolicach wielokulturowej dzielnicy Berlina gdzie oddziaływanie środowiska było bardzo mocne. To, że nasz związek przetrwał to tylko zasługa tego, że postanowił, że przeprowadzimy się do Polski i wyrwiemy z tego otoczenia. Podobnie jak Twój Turek porzucił przeszłość i chciał żyć po europejsku.
-podjął pracę nad sobą jeszcze przed waszym poznaniem więc masz pewność co do tego, że szczerze potępia to, co mu zaszczepiono i chcę pracy nad sobą. Nie udaje zmiany dla "wielkiej miłości" i uciszenia twoich wątpliwości. Co więcej, uważam, że wykazał się dużym szacunkiem wobec Ciebie wykładając kawę na ławę mówiąc o problemach ze sobą. Nie mami Cię. Owszem, stosuje gierki, sztuczki, testuje Cię swoimi propozycjami, co brzydko o nim świadczy, ale to jest do opanowania twoją konsekwencją i stawianiem granic.
Zazwyczaj, jak koleżanki pisały do mnie, bo poznały "fajnego" Turka i czy ryzykować i się w to bawić bo przecież ja fajnie trafiłam, to jako pierwszy test zawsze kazałam zlustrować jego rodzinę i zobaczyć czy siostry/matka noszą hidżab. Bo nie raz było tak, że nawet jak młodzieńcowi nowoczesna dziewczyna (nawet muzułmanka) nie zakrywająca włosów nie przeszkadzała, ale jego rodzinie już tak- no to niestety, ale presja starszyzny jest u nich silna i wiadomo, że albo kończył się związek albo ograniczała wolność dziewczyny. TY już wiesz, że jego rodzina jest tradycyjna i to źle, ale przeanalizuj- czy robił uwagi co do twojego stylu, ubrań które nosisz, filmów które oglądasz, poglądów które wyznajesz, miejsc, w które chodzisz, na poprzednim etapie waszej znajomości pozwalał Ci wychodzić do klubów- fajnie, ale wtedy musiał być ostrożny z zapędami bo nie mieliście żadnego tytułu więc przeanalizuj jakie komentarze temu towarzyszyły. Kolejna sprawa- jest Turkiem, a nie znam żadnego który poprzestał na jednym dziecku. Klasyką jest min. dwójka, zazwyczaj jest trójka. Ty nie chciałaś ich wcale więc prawdopodobnie i tu będzie konflikt.
NAJWAŻNIEJSZE: To co niestety jest na duży minus twojego Turka a co dla mnie jest niepokojące   to to, że on już raz nie znalazł szczęścia w naszej europejskiej wolnośći i naszych liberalnych wartościach. Przepłacił to depresją, problemem z używkami, samotnością. Teraz trochę na siłę chcę ją znaleźć w wartościach rodzinnych (czyli powoli skręca w stronę wpojonych wartości) a jak tam mu się to nie uda (co jest możliwe, bo ten człowiek nie jest szczęśliwy sam ze sobą) to może sięgnąć na nowo po religię i znaleźć w niej ukojenie, a to już jest niebezpieczne. I tutaj muszę powiedzieć CI coś o moim mężu: Jesteśmy razem 21 lat, 19 lat jesteśmy małżeństwem, mamy troje dzieci: 18, 14 i 9 lat. W naszym domu nie miało miejsca nic co związane z jego religią i kulturą i był to jego wybór, nigdy nie pojawił się temat odwiedzin Turcji, co więcej- przez ostatnie 17 lat czyli od kiedy mieszkamy w Polsce nie odwiedził swojej rodziny w Berlinie, mimo, że to tylko kilkaset kilometrów. Nic tylko się cieszyć, prawda? Dziś ma 45 lat. I co się dzieje? Jest kryzys i poczucie, że coś odebrał sobie i swojej rodzinie (mamy problemy wychowawcze z najstarszą córką), że może prowadził by swoje życie lepiej i mądrzej gdyby nie odwróćił się od pewnych wartości... tych wpojonych. Rok temu zaczęło się szukanie kontaktów z mniejszością turecką w Polsce, a teraz raz w miesiącu jeździ do Warszawy na modlitwy i na kawę z jego krajanami (przez 21 lat widziałam może z 3 razy jak się modlił). Niby nic takiego... a już jest przebąkiwanie o jego rodzinie i chęć odwiedzin. To nic takiego, trochę się śmieję, że jeden mężczyzna jak ma kryzys wieku średniego to kupuje motocykl a mój się zaczął modlić, ale często jest tak, że z wiekiem wracamy do korzeni, weryfikujemy wiele rzeczy i wydaje nam się, że byłoby lepiej GDYBY coś tam. Twój Turek to jeszcze młody mężczyzna, wciąż w opozycji do rodziny, religii ale to się niestety może odwróćić. Musisz mieć tego świadomość.

No dobrze, ale dlaczego postanowiłam zabrać głos: sytuacja z kompromisem. To nie był kompromis Rito, dałaś się oszukać i sama to czułaś, szukałaś tu potwierdzenia tego, że to nie kompromis, prawda? Sprawę rozwiązał iście po muzułmańsku, pod jego nadzorem albo z przyzwoitką. Nie pozwól na to. Użytkowniczka Apogeum pięknie wyżej napisała, gdzie to może Ciebie zaprowadzić, napisała o zaufaniu, braku zgody na wybieranie i kontrolowanie twoich przyjaźni i innych aspektów życia. Jeśli on chce nad sobą pracować- to a niech się wścieka, wali tą pięścią w ścianę- ale Broń Boże nie pozwalaj mu na takie rozwiązanie, choćby to oznaczało koniec was jako próbującej pary.

Wiesz- ja mam opinię hetery i z moim mężem radziłam sobie bardzo dobrze, ale niestety często stawiając sprawę na ostrzu noża, stosując gry które kobiety mają czasem w zwyczaju stosować itd. Ale niestety- i tutaj nie chcę CIę obrażać- uważam, że nie jesteś gotowa na zmagania z nim, a ciąża i zmiany które będą w Tobie zachodzić CI w tym nie pomogą. Darzycie siebie uczuciami, chcecie siebie- ok. Ale to za mało w przypadku zmagań z taką osobowością jaką on ma. Musisz stosować zasadę ograniczonego zaufania, stawiać mocne granice dla swojej wolności. Jeśli już teraz widzisz, że ulegasz i przekształcasz rzeczywistość udajcie się wspólnie do specjalisty od razu i z pomocą osoby trzeciej rozwiązujcie fundamentalne kwestie w waszej relacji, nie czekajcie aż wam to "nie będzie wychodzić". Bo nawet jak związek odpadnie to będzie dalej ojciec twojego dziecka z którym bedziesz musiała dochodzić do porozumienia i negocjować wiele kwestii.

I nie daj sobie wmówić Rito, że jest z Tobą coś nie tak bo się pogubiłaś i jesteś niezdecydowana albo zbyt słaba- dzieje się w Twoim życiu istna rewolucja okraszona dodatkowymi problemami całkiem sporego kalibru. Jeśli będziesz chciała i forum daje taką możliwość to możesz skontaktować się ze mną, chętnie posłużę radą i wskazówkami. Bo wierzę, że twój Turek z racji zakochania i faktu, że urodzisz mu dziecko może być dla Ciebie cudownym, troskliwym i czułym mężczyzną, ale niestety musisz sobie wypracować odpowiednią pozycję by się z Tobą liczył i szanował Twoją niezależność (bo go równego traktowania w wychowaniu nie uczono)  i wycofanie z tego "kompromisu" to dobry początek do tego. Mam nadzieję, że udało się wycofać i z niego i ze wspólnego mieszkania- skoro tego właśnie chciałaś.

484

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
KasiaDol1976 napisał/a:

Cześć forumowicze.

Śledzę ten temat od początku, ale wydawał mi się na tyle trudny i złożony, że nie miałam odwagi zabierać w nim głosu. Ale jako żona Turka od 19 lat (i to całkiem szczęśliwa!) i po sytuacji z kompromisem... poczułam potrzebę. W odróżnieniu od użytkownika Roxann, i dość dobrze znając środowisko muzułmańskie w pełni wierzę w tę historie bo znam wiele podobnych. Znam wielu dobrych i nowoczesnych muzułmanów, ale... nie wszyscy tacy są, więc i nie jeden dramat i cyrk na kółkach miałam okazję poobserwować jeszcze za czasów mieszkania w Niemczech, a było to kilkanaście lat.

Napiszę co uważam o Twoim Turku Rito, ale i o Tobie samej i o czymś, czego nikt w wątkach nie podjął a co zdarza się często u ludzi z których wyrwano religię i tożsamość kulturową, bo właśnie to teraz dzieje się w moim małżeństwie i zaburza nasz spokój.

Twój Turek- co pewnie wielu tu podważy- zapowiada się bardzo dobrze. (troche poporównuje do mojego mężą), dwie na plus ale jedną na minus:
-sam wyrwał się ze struktur i kręgu swojej narodowości i religii. Przecież mógł wybrać każdy europejski kraj gdzie przedstawicieli jest dużo, gdzie żyją w skupiskach, kultywują tradycję i religię, która wywierałaby na nim silną presję kultywowania tego, w czym wzrastał, nawet jeśli w środku by się z czymś nie zgadzał. Porzucił to sam. (porównanie do mężą: urodził się i wzrastał w okolicach wielokulturowej dzielnicy Berlina gdzie oddziaływanie środowiska było bardzo mocne. To, że nasz związek przetrwał to tylko zasługa tego, że postanowił, że przeprowadzimy się do Polski i wyrwiemy z tego otoczenia. Podobnie jak Twój Turek porzucił przeszłość i chciał żyć po europejsku.
-podjął pracę nad sobą jeszcze przed waszym poznaniem więc masz pewność co do tego, że szczerze potępia to, co mu zaszczepiono i chcę pracy nad sobą. Nie udaje zmiany dla "wielkiej miłości" i uciszenia twoich wątpliwości. Co więcej, uważam, że wykazał się dużym szacunkiem wobec Ciebie wykładając kawę na ławę mówiąc o problemach ze sobą. Nie mami Cię. Owszem, stosuje gierki, sztuczki, testuje Cię swoimi propozycjami, co brzydko o nim świadczy, ale to jest do opanowania twoją konsekwencją i stawianiem granic.
Zazwyczaj, jak koleżanki pisały do mnie, bo poznały "fajnego" Turka i czy ryzykować i się w to bawić bo przecież ja fajnie trafiłam, to jako pierwszy test zawsze kazałam zlustrować jego rodzinę i zobaczyć czy siostry/matka noszą hidżab. Bo nie raz było tak, że nawet jak młodzieńcowi nowoczesna dziewczyna (nawet muzułmanka) nie zakrywająca włosów nie przeszkadzała, ale jego rodzinie już tak- no to niestety, ale presja starszyzny jest u nich silna i wiadomo, że albo kończył się związek albo ograniczała wolność dziewczyny. TY już wiesz, że jego rodzina jest tradycyjna i to źle, ale przeanalizuj- czy robił uwagi co do twojego stylu, ubrań które nosisz, filmów które oglądasz, poglądów które wyznajesz, miejsc, w które chodzisz, na poprzednim etapie waszej znajomości pozwalał Ci wychodzić do klubów- fajnie, ale wtedy musiał być ostrożny z zapędami bo nie mieliście żadnego tytułu więc przeanalizuj jakie komentarze temu towarzyszyły. Kolejna sprawa- jest Turkiem, a nie znam żadnego który poprzestał na jednym dziecku. Klasyką jest min. dwójka, zazwyczaj jest trójka. Ty nie chciałaś ich wcale więc prawdopodobnie i tu będzie konflikt.
NAJWAŻNIEJSZE: To co niestety jest na duży minus twojego Turka a co dla mnie jest niepokojące   to to, że on już raz nie znalazł szczęścia w naszej europejskiej wolnośći i naszych liberalnych wartościach. Przepłacił to depresją, problemem z używkami, samotnością. Teraz trochę na siłę chcę ją znaleźć w wartościach rodzinnych (czyli powoli skręca w stronę wpojonych wartości) a jak tam mu się to nie uda (co jest możliwe, bo ten człowiek nie jest szczęśliwy sam ze sobą) to może sięgnąć na nowo po religię i znaleźć w niej ukojenie, a to już jest niebezpieczne. I tutaj muszę powiedzieć CI coś o moim mężu: Jesteśmy razem 21 lat, 19 lat jesteśmy małżeństwem, mamy troje dzieci: 18, 14 i 9 lat. W naszym domu nie miało miejsca nic co związane z jego religią i kulturą i był to jego wybór, nigdy nie pojawił się temat odwiedzin Turcji, co więcej- przez ostatnie 17 lat czyli od kiedy mieszkamy w Polsce nie odwiedził swojej rodziny w Berlinie, mimo, że to tylko kilkaset kilometrów. Nic tylko się cieszyć, prawda? Dziś ma 45 lat. I co się dzieje? Jest kryzys i poczucie, że coś odebrał sobie i swojej rodzinie (mamy problemy wychowawcze z najstarszą córką), że może prowadził by swoje życie lepiej i mądrzej gdyby nie odwróćił się od pewnych wartości... tych wpojonych. Rok temu zaczęło się szukanie kontaktów z mniejszością turecką w Polsce, a teraz raz w miesiącu jeździ do Warszawy na modlitwy i na kawę z jego krajanami (przez 21 lat widziałam może z 3 razy jak się modlił). Niby nic takiego... a już jest przebąkiwanie o jego rodzinie i chęć odwiedzin. To nic takiego, trochę się śmieję, że jeden mężczyzna jak ma kryzys wieku średniego to kupuje motocykl a mój się zaczął modlić, ale często jest tak, że z wiekiem wracamy do korzeni, weryfikujemy wiele rzeczy i wydaje nam się, że byłoby lepiej GDYBY coś tam. Twój Turek to jeszcze młody mężczyzna, wciąż w opozycji do rodziny, religii ale to się niestety może odwróćić. Musisz mieć tego świadomość.

No dobrze, ale dlaczego postanowiłam zabrać głos: sytuacja z kompromisem. To nie był kompromis Rito, dałaś się oszukać i sama to czułaś, szukałaś tu potwierdzenia tego, że to nie kompromis, prawda? Sprawę rozwiązał iście po muzułmańsku, pod jego nadzorem albo z przyzwoitką. Nie pozwól na to. Użytkowniczka Apogeum pięknie wyżej napisała, gdzie to może Ciebie zaprowadzić, napisała o zaufaniu, braku zgody na wybieranie i kontrolowanie twoich przyjaźni i innych aspektów życia. Jeśli on chce nad sobą pracować- to a niech się wścieka, wali tą pięścią w ścianę- ale Broń Boże nie pozwalaj mu na takie rozwiązanie, choćby to oznaczało koniec was jako próbującej pary.

Wiesz- ja mam opinię hetery i z moim mężem radziłam sobie bardzo dobrze, ale niestety często stawiając sprawę na ostrzu noża, stosując gry które kobiety mają czasem w zwyczaju stosować itd. Ale niestety- i tutaj nie chcę CIę obrażać- uważam, że nie jesteś gotowa na zmagania z nim, a ciąża i zmiany które będą w Tobie zachodzić CI w tym nie pomogą. Darzycie siebie uczuciami, chcecie siebie- ok. Ale to za mało w przypadku zmagań z taką osobowością jaką on ma. Musisz stosować zasadę ograniczonego zaufania, stawiać mocne granice dla swojej wolności. Jeśli już teraz widzisz, że ulegasz i przekształcasz rzeczywistość udajcie się wspólnie do specjalisty od razu i z pomocą osoby trzeciej rozwiązujcie fundamentalne kwestie w waszej relacji, nie czekajcie aż wam to "nie będzie wychodzić". Bo nawet jak związek odpadnie to będzie dalej ojciec twojego dziecka z którym bedziesz musiała dochodzić do porozumienia i negocjować wiele kwestii.

I nie daj sobie wmówić Rito, że jest z Tobą coś nie tak bo się pogubiłaś i jesteś niezdecydowana albo zbyt słaba- dzieje się w Twoim życiu istna rewolucja okraszona dodatkowymi problemami całkiem sporego kalibru. Jeśli będziesz chciała i forum daje taką możliwość to możesz skontaktować się ze mną, chętnie posłużę radą i wskazówkami. Bo wierzę, że twój Turek z racji zakochania i faktu, że urodzisz mu dziecko może być dla Ciebie cudownym, troskliwym i czułym mężczyzną, ale niestety musisz sobie wypracować odpowiednią pozycję by się z Tobą liczył i szanował Twoją niezależność (bo go równego traktowania w wychowaniu nie uczono)  i wycofanie z tego "kompromisu" to dobry początek do tego. Mam nadzieję, że udało się wycofać i z niego i ze wspólnego mieszkania- skoro tego właśnie chciałaś.

Mialam napisac wiele rzeczy, ale sadze, ze ujelas niemal wszystko.

"Kompromisy" z mzulmaninami sa wlasnie takie: dostajesz ochlap i sie cieszysz jak glupia a to jego religia wyznacza ci droge... zawsze i wszedzie...

Tak czy siak-powodzenia, bo na najblizsze lata bedzie i potrzebne.

485

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Kasia, szanując to że jesteś żoną Turka, zauważ że Twoje małżeństwo jak sama piszesz, prowadzilaś z pozycji hetery i stawiania na swoim. Co odbija Ci się właśnie czkawką smile
Opisz jak  powinien wyglądać kompromis  w sytuacji o której piszemy, bo to co odpisałaś kompromisem nie jest.

486

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
Ela210 napisał/a:

Kasia, szanując to że jesteś żoną Turka, zauważ że Twoje małżeństwo jak sama piszesz, prowadzilaś z pozycji hetery i stawiania na swoim. Co odbija Ci się właśnie czkawką smile
Opisz jak  powinien wyglądać kompromis  w sytuacji o której piszemy, bo to co odpisałaś kompromisem nie jest.

Elu, witam smile Od dawna obserwuje Twoje posty i nawet często się z Tobą zgadzam. Podoba mi się Twoja otwartość i zrozumienie wobec Ritowego Turka. Ja rozumiem oboje i uważam, że jako para rokują.
Co do mojej pozycji hetery - gdyby nie ta pozycja, to myślę, że byłabym ofiarą albo już by nas nie było smile Nigdy nie dopatrywałam się w swoim mężu oprawcy i kogoś kto chce mnie uciskać, ale w jego zaprogramowanych postępowaniach i poglądach- już tak. Mój mąż wykazywał się dużym samozaparciem aby oderwać się od tego, co programowała mu rodzina- mój mąż ma 5 rodzeństwa. Tak różnego- bo dwóch z nich jest salafitami a trójka z nich uciekła od rodziny. Moja bycie "heterą" nie odbija mi się czkawką. Co więcej- mój mąż sam często podnosił, że ceni mój upór i walkę o swoją pozycję bo pozwalałby sobie na wszelkie zło, które miał programowane. Ale myślę, że to dotyczy każdej relacji- wszyscy testujemy swoje granice, sprawdzamy na co możemy sobie pozwalać.

Jak powinien wyglądać kompromis Rity i jej Turka? Nie powinien zostawiać miejsca na postępowanie niemal w stu procentach wpisujące się w muzułmańską narrację, którą on narzucił. Dla jej dobra i bezpieczeństwa. Jeśli on deklaruje swoja europejskość, terapeutyczną pracę nad sobą- to musi zrozumieć europejskie wartości w tej kwestii i nie stawać jej na drodze do takich przyjaźni. Poznanie przyjaciela jest zrozumiałe. Warunki przyjaźni- są toksyczne bez względu czy to Tukek, Eskimos czy Meksykanin. Na miejscu Rity spotkałabym się w trójkę, Turkowi opowiedziała o przyjacielu, przyjacielowi o Turku, stworzyła im szansę na rozmowę i podkreśliła, że nie muszą się lubić ale muszą akceptować smile

487

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Takie spotkania kobiet z kolegami wg islamskiej kultury wyglądają tak jak Pan Turek zaproponował. Albo spotkanie w domu pod jego obecność, albo spotkanie w towarzystwie przyzwoitki. Pytanie czy zaakceptowały inne rozwiązanie bo to tutaj nie jest kompromisem.

488 Ostatnio edytowany przez Apogeum (2020-10-24 23:59:29)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Bo dominacja i stawianie warunków to nie kompromis.

Jeśli ktoś (kogo nikt o zgodę nie pyta, bo jej nie potrzebuje), nie zgadza się na spotkania innej osoby z przyjacielem, oznacza to, ze próbuje dominować. Jeśli na sprzeciw tej osoby reaguje swego rodzaju niezadowoleniem i zgadza się na spotkania pod określonymi warunkami, które narzuca, to tez jest cały czas dominacja. Tyle ze pod płaszczykiem kompromisu.

489

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Apogeum, dokładnie tak. I mowię to jako kobieta, której mężczyzna stawiał kiedyś podobne warunki, z którymi mi przychodziło się mierzyć ale też z którymi mi udało się rozprawić. Ja bardzo chce podkreślić - jeśli tacy mężczyźni jak on mają przebłyski świadomości i walczą ze sobą, to to już jest dowód, że to nie są źli mężczyźni i warto dać im szansę.

490

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
KasiaDol1976 napisał/a:

. Bo wierzę, że twój Turek z racji zakochania i faktu, że urodzisz mu dziecko może być dla Ciebie cudownym, troskliwym i czułym mężczyzną, ale niestety musisz sobie wypracować odpowiednią pozycję by się z Tobą liczył i szanował Twoją niezależność (bo go równego traktowania w wychowaniu nie uczono)  i wycofanie z tego "kompromisu" to dobry początek do tego. Mam nadzieję, że udało się wycofać i z niego i ze wspólnego mieszkania- skoro tego właśnie chciałaś.

Kasia, cały twoj post był ciekawy bo przedstawiłaś inną perspektywę, no i jesteś dowodem, że czasem takie związki wychodzą. Oby trwał jak najdłużej smile
Ale uderzyło mnie coś w tym fragmencie, który cytuje- może to czepianie się słówek ale one często sporo znaczą ... Bo, że on zapewne nie traktuje jej na równi ze sobą to niestety pewnie prawda, ale napisałaś, że "urodzisz MU dziecko"... Nie WASZE dziecko, nie ewentualnie JEGO. tylko MU. No taka czepliwosc z mojej strony, bo brzydko to brzmi.

491

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Cześć Miroonie smile
Może troszkę czepialstwo... Albo napisałam to bardziej niż mniej świadomie, bo jest jakieś 80% szans, że w glowie tego Pana to ona urodzi to dziecko JEMU a nie sobie/im.

492

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Czesć, tu autorka.

Apogeum- czytałam kilkakrotnie to co napisałaś o zaufaniu, partnerstwie, kontroli, tych postawionych warunkach, o intuicji. I widzisz, w teorii to ja niby to wszystko wiem i mam w małym palcu, a jak przyszło co do czego to.... wyszło jak wyszło.

Kasia1976- szczególnie zwróciłam uwagę na to co napisałaś, że nigdy nie dopatrywałaś się zagrożenia w swoim mężu jako NIM SAMYM, a w pewnych zaszczepionych rzeczach. Ja mam podobnie z K. ale irracjonalne wydawało mi się rozdzielanie tego, bo to przecież składowe jego osoby...ale widzę, że nie tylko ja tak podchodzę smile chętnie skorzystam z twojej oferty pomocy, podesłałam Tobie kontakt do siebie- mail i telefon, i jak będziesz chciała to napisz w wolnej chwili, bo już na poczekaniu nasuwa mi się kilkanaście pytań nt. małżeństwa, relacji itd. Bo o ile ta ciocia współlokatorki to fajna babka, ale po rozmowie z nią... widzę, że ona na wielu płaszczyznach uległa i dostosowała się do tego męża i to w aspektach, gdzie ja się nigdy na to nie zgodzę.

Ach, co do kompromisu. No prawie się wycofałam. Co prawda nagadałam się jak dzika, ale myślę, że nie ważne ile bym się nagadała, bo on już miał refleksję sam z siebie, bo omawiał to na terapii. Co prawda mam dziwne przeczucie, że gdybym sama nie podjęła tego tematu to sam z inicjatywą zmiany by nie wyszedł, ale to tylko moje "wydaje mi się". No ale dlaczego "prawie" się wycofałam. Bo jakby aspekt warunków spotkań odpadł, ale zapoznanie musiało być. I w sumie było mi przykro jak przebiegło, bo nawet nie wysilił się by być miłym, a zamiast rozmowy z nim to miałam wrażenie, że go przesłuchiwał. Ale z obietnicy się wywiązał, bo chyba jak już się dowiedział co chciał to się zasłonił czymś do pracy, pożegnał i poszedł, a my zostaliśmy sami. No i to było wczoraj, bo spotkanie było przełożone. A dziś? Tak jak normalnie w ciągu dnia z te dwa razy zawsze przedzwoni albo napisze na mess, tak dziś totalna cisza. To zapytałam, czy jest obrażony czy co. Co powiedział? Coś w stylu "Kotek, muszę się na spokojnie powkurw.... o wczoraj, to też Ci przeszkadza?" ... także tak. No ale to było o 13, i chyba mu przeszło bo kilka chwil temu dzwonił czy czegoś nie potrzebuje bo wstąpi po pracy do sklepu. A! to co mi się nie spodobało , to jak powiedział, że nie życzy sobie bym poruszała nasz temat z tym przyjacielem, bo to co jest między nami zostaje między nami. I jakby wiem, że są dwie szkoły ludzi a jedni to właśnie Ci, którzy to co w domu zostawiają w domu no ale... od tego ma sie przyjaciół by się żalić, albo dzielić dobrymi rzeczami. Przyznaje, że trochę to puściłam mimo uszu, ale to chyba też brzydkie z mojej strony, bo to jednak też jego prywatność.

Paslawek- nie wiem czy tu w zaglądasz, ale w temacie alkoholu- powiedział, ze pewnie jego terapeuta uważa, że alkoholikiem jest, bo mimo, że (w jego opinii) temat alkoholu prawie podnoszony na terapii nie jest, to propozycję dla terapii grupowej pod kątem alkoholu co jakiś czas mu proponuje. No ale skoro ON uważa, że problemu NIE MA- to chyba ten temat muszę zostawić, bo kluczowym jest, by to główny zainteresowany problem widział i chciał z nim coś robić, prawda?

493

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Masz do porównania dwie kobiety które związały się z muzułmanami.
Jak już sama zauważyłaś jedna która się poddała i druga która walczyła i walczy o swoje miejsce w związku.
Jak myślisz jak silny masz charakter?

494

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Jak sobie pomyślę, co ten gościu musi w środku przechodzić to aż mi go trochę żal smile dużo musiało go to kosztować.
Rita, kompromis to jedno... A co z resztą?

495 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-10-26 20:58:51)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
R_ita napisał/a:

Paslawek- nie wiem czy tu w zaglądasz, ale w temacie alkoholu- powiedział, ze pewnie jego terapeuta uważa, że alkoholikiem jest, bo mimo, że (w jego opinii) temat alkoholu prawie podnoszony na terapii nie jest, to propozycję dla terapii grupowej pod kątem alkoholu co jakiś czas mu proponuje. No ale skoro ON uważa, że problemu NIE MA- to chyba ten temat muszę zostawić, bo kluczowym jest, by to główny zainteresowany problem widział i chciał z nim coś robić, prawda?

Wygląda na to że ściemnia terapeucie ,a oni nie są głupkami i na siłę nie przesłuchują jak gestapo.Sugestie terapeuty o grupowej psychoterapii jak dla mnie są aż nadto wymowne,terapia grupowa jest skuteczniejsza od indywidualnej w uzależnieniach chodzi o samoidentyfikacje ,a on się nie utożsamia za bardzo.Wygląda na to że facet uważa problem dragów za załatwiony a depresję oddziela od tego ,druga rzecz żyje w iluzji że alkohol to coś innego niż dragi i ma nad piciem kontrolę bo niby dał sobie radę z dragami a depresja to go sama dopadła to błędne myślenie jest jego ta depresja ściśle wiąże się z uzależnieniem i niezaakceptowaniem tego ,facet opowiada sobie bajki nie chce widzieć że jest politoksykiem i ma krzyżowe uzależnienie .Tak to widzę i często spotykałem podobnych do Twojego faceta .Bywało że pod wpływam jakichś leków nawet przychodzili na mityngi i wygłaszali płomienne mowy o trzeźwości oczywiście do czasu potem zjazd i konfrontacja z glebą wielu wyszło z tego ,ale niewszyscy mięli dość jaj żeby wrócić i pokonać np wstyd.
Ile włoży się w terapię tyle przyniesie pożytku.
Takie podejście do terapii jak u Twojego faceta z jednej strony to droga na okrętkę i zmniejsza skuteczność pomocy wsparcia ,bywa że zatrzyma się w martwym punkcie i nie przynosi żadnej poprawy bo alkohol znosi działanie antydepresantów a o emocjach i ich przezywaniu bez wspieraczy nie ma mowy dalej jest to rodzaj pewnej ucieczki .
Z drugiej strony mała kropla draży skałę,za jakiś czas może sięgnie dna i coś zaskoczy bo odbierany mu jest w pewnym sensie komfort jeżeli terapeuta widzi w nim potencjał, tylko czy dasz radę znieść różne jego stany psychiczne,a z tym to naprawdę ruska ruletka .
Tak masz rację Ty go nie wyleczysz ani ne uzdrowisz.

496 Ostatnio edytowany przez Apogeum (2020-10-26 21:46:30)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Autorko, piszesz, ze gdyby temat nie wyszedł od Ciebie, to masz wrażenie, ze on by nie zrobil ani jednego kroku w kierunku zmiany swojego stanowiska/zachowania. Może to jeszcze za wcześnie, żeby wymagać tego od niego już teraz (skoro on tak ze sobą walczy), ale chyba nie jest za wcześnie, żeby mu powiedzieć, ze masz takie wrażenie i ze oczekujesz, ze to się z czasem zmieni. Bo nie godzisz się na jego próby dominacji. I nie masz ochoty za każdym razem walczyć o to, o co w dobrym związku nie ma powodu walczyć, bo jest oczywiste. Osobna kwestia, ze pewne rzeczy to trzeba po prostu komunikować, informować o nich i (ewentualnie) zaznaczać, ze to akurat nie podlega dyskusji.

Może nie od razu Kraków zbudowano i może i jest się z czego cieszyć, bo jednak nie dałaś się zdominować i on w tym temacie (miejmy nadzieje) odpuścił. Ale to, ze Ci już wcześniej powiedział, ze tak naprawdę to on będzie sprawdzał Twoje granice, to to słabe jest. Bo to wyglada tak, ze Ty będziesz musiała walczyć za każdym razem, gdy on się zagalopuje w próbach dominacji. A sam powiedział, ze te próby będzie podejmował. To po co on na te terapie chodzi? Po co chce związku z Tobą, skoro w swojej głowie tak naprawdę pielęgnuje muzułmańskie podejście do kobiet? Dlaczego odpuszcza dopiero wtedy, gdy Ty nie odpuszczasz? On chce Ciebie czy chce Ciebie formować na tyle, na ile mu na to pozwolisz? Na moje oko to, jeśli ma Wam się udać, on musi się nauczyć, a przede wszystkim musi chcieć Ciebie szanować i stawiać na równi ze sobą. I nie w teorii, a w praktyce. No i nauczyć się odróżniać Wasze wspólne decyzje od Twoich decyzji. I Twoje prawo do decyzji szanować.

497 Ostatnio edytowany przez R_ita (2020-10-26 21:55:34)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Maku- ja nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, bo jeszcze parę miesięcy temu wydawałoby mi się, że oczywiście, że poradziłabym sobie i miała ten charakter wystarczająco silny. Ale dzisiaj... czytałam wczoraj posty, które pisałam i aż łapałam się za głowę widząc jak zaczęły mną rządzić emocje i jak nagle wszystko tłumaczę. Kosmos. Więc dziś nie wiem czy sama mam wystarczająco mocny i stabilny charakter. Ale jak nie spróbuje to się nie dowiem, nie?

Miroon- no ja widzę, ile go to kosztuje, widzę... doceniam. Ale ile mu się tak może chcieć ze wszystkim walczyć?

Paslawek- no powiem Tobie, że to co on mówił na temat tego alkoholu, terapii to mi się jakoś tak kupy nie trzymało. Nie wiem, chyba będę cisnąć ten temat i będę chciała tego kontaktu z tym terapeutą. Najwyżej znowu się pokłócimy. Też mi nowość.

Kasia1976- zapomniałam o tych pytaniach, które miałam sobie stawiać (chodzi o to:"czy robił uwagi co do twojego stylu, ubrań które nosisz, filmów które oglądasz, poglądów które wyznajesz, miejsc, w które chodzisz, na poprzednim etapie waszej znajomości pozwalał Ci wychodzić do klubów- fajnie, ale wtedy musiał być ostrożny z zapędami bo nie mieliście żadnego tytułu więc przeanalizuj jakie komentarze temu towarzyszyły") : powiem Ci, że albo nie rejestrowałam tych uwag, albo było ich bardzo mało. Politycznie i światopoglądowo w wielu kwestiach stoimy podobnie, co do wyjść to oczywiście zawsze komentował kwestie bezpieczeństwa itd. Jedyne co to może faktycznie te ubrania... z tym, że ja sama z siebie ubieram się bardzo stonowanie i "skromnie", nie lubię epatować jakoś kobiecością/ciałem. Wyjątek to było lato, ale nigdy nie komentował sukienek bez ramiączek czy z odkrytymi plecami, ale ... np shortów zawsze się czepiał, "czy nie dało się krótszych" choć uważam, że wcale nie były krótkie bo tyłka nie odsłaniały, a nawet były kilka cm pod tyłkiem wink

Apogeum- muszę się przespać z Twoim komentarzem, bo oczywiście jest w 100 procentach w punkt. Widzę, że robię błąd jak zostawiam takie przemyślenia jak to z tym, że czułam, że sam by z tą zmianą kompromisu nie wyszedł. Bo to tak jakbym unikała dalszej konfrontacji dla świętego spokoju, a to mnie może zaprowadzić w bardzo złe miejsce.

498

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
Apogeum napisał/a:

Autorko, piszesz, ze gdyby temat nie wyszedł od Ciebie, to masz wrażenie, ze on by nie zrobil ani jednego kroku w kierunku zmiany swojego stanowiska/zachowania. Może to jeszcze za wcześnie, żeby wymagać tego od niego już teraz (skoro on tak ze sobą walczy), ale chyba nie jest za wcześnie, żeby mu powiedzieć, ze masz takie wrażenie i ze oczekujesz, ze to się z czasem zmieni. Bo nie godzisz się na jego próby dominacji. I nie masz ochoty za każdym razem walczyć o to, o co w dobrym związku nie ma powodu walczyć, bo jest oczywiste. Osobna kwestia, ze pewne rzeczy to trzeba po prostu komunikować, informować o nich i (ewentualnie) zaznaczać, ze to akurat nie podlega dyskusji.

Może nie od razu Kraków zbudowano i może i jest się z czego cieszyć, bo jednak nie dałaś się zdominować i on w tym temacie (miejmy nadzieje) odpuścił. Ale to, ze Ci już wcześniej powiedział, ze tak naprawdę to on będzie sprawdzał Twoje granice, to to słabe jest. Bo to wyglada tak, ze Ty będziesz musiała walczyć za każdym razem, gdy on się zagalopuje w próbach dominacji. A sam powiedział, ze te próby będzie podejmował. To po co on na te terapie chodzi? Po co chce związku z Tobą, skoro w swojej głowie tak naprawdę pielęgnuje muzułmańskie podejście do kobiet? Dlaczego odpuszcza dopiero wtedy, gdy Ty nie odpuszczasz? On chce Ciebie czy chce Ciebie formować na tyle, na ile mu na to pozwolisz? Na moje oko to, jeśli ma Wam się udać, on musi się nauczyć, a przede wszystkim musi chcieć Ciebie szanować i stawiać na równi ze sobą. I nie w teorii, a w praktyce. No i nauczyć się odróżniać Wasze wspólne decyzje od Twoich decyzji. I Twoje prawo do decyzji szanować.

Zgadzam się w pełni smile
Podtrzymuje swoje stanowisko: zakochanie twojego  Turka plus oczekiwania dzieciaczka mogą sprawić, że będzie się Tobą opiekował, troszczył, czuwał i dbał i nieba chciał Ci z tego zakochania przychylić, ale to nie jest jeszcze tożsame z równą pozycją i respektowaniem Twojej odrębności, niezależności, prawa do samodecydowania itd.

Gratuluję rozwiązania sprawy z kompromisem. Może to co teraz zaproponuje to brzydkie zagranie- ale teraz spotkaj ty się z tym kolegą tyle razy ile można, aby go do tego a) przyzwyczaić, b)obserwować i utwierdzić w przekonaniu, że jesteś niezależna i masz prawo do tych kontaktów. Musi się przyzwyczaić smile Niestety, ale to będzie trochę jak z dzieckiem, przynajmniej przez jakiś czas. Bycie nie miłym myślę, że można mu wybaczyć- to też dla niego trudna sprawa, pamiętaj smile To też człowiek w końcu, który bardzo się stara i pewnie potrzebuje, by to docenić.

Mam nadzieję, że po tych uwagach shorty nie wylądowały na dnie szafy? wink
Dostałam twoją wiadomość z adresem i telefonem. Postaram się z końcem tygodnia z Tobą skontaktować smile

499

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Ciekawe, ile jeszcze facet wytrzyma w tej walce z samym sobą..?

500

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
bagienni_k napisał/a:

Ciekawe, ile jeszcze facet wytrzyma w tej walce z samym sobą..?

To akurat proste tak długo aż...nie pęknie. Pytanie w jakim stylu to zrobi.

501

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

W jakim stylu...  Może alkohol zacznie grać pierwsze skrzypce a wiemy co to może nieść za sobą w konsekwencji. Może wroci do narkotyków. Może zacznie się wycofywać z życia rodzinnego, może zdradzać, może zacznie stosować przemoc wszelkiej maści... A kto go tam wie smile a może dostrzeże w zachodzących zmianach i pracy nad sobą światło w tunelu, przywyknie do pracy nad sobą i odnajdzie szczęście... Nie znam statystyk na temat tego, czy ludzie się zmieniają...

502 Ostatnio edytowany przez Apogeum (2020-10-27 05:27:32)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Tak sobie pomyślałam o tym, co napisała Kasia o zakochaniu K. Zakochanie (a na pewno patrzenie na druga osobę przez różowe okulary) nie trwa wiecznie. Dlatego tak ważne jest określenie granic, których przekraczanie nie wchodzi w grę (także w kwestii alkoholu i narkotyków). No i pilnowanie ich. Może nie brzmi to najlepiej, ale jest konieczne, jeśli chce się mieć równorzędna pozycje w związku. A ze niekiedy trzeba czasu, żeby ja wypracować... Zreszta wiadomo, ze nie chodzi tylko o równorzędna pozycje w związku, ale w ogóle o dobry związek. Bo dobry związek i szczęśliwa rodzina i problemy z alkoholem i narkotykami to się raczej wyklucza. Picia dwóch czy trzech szklaneczek whisky przed snem w ramach odstresowania nawet nie skomentuje. A tu jeszcze wchodzi w grę łączenie alkoholu z lekami. Ja to się niezmiennie dziwie, dlaczego zdolni, inteligentni ludzie tak lubią niszczyć sobie mózg.

Ale najważniejsze to podejść do tematu ze spokojem. Tym ważniejsze, ze jest ciąża.

Tak z ciekawości: Autorko, do kiedy zdecydowałaś się zostać w wynajmowanym mieszkaniu?

503 Ostatnio edytowany przez R_ita (2020-10-27 10:31:49)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Apogeum, mi się wydaje, że dla niego temat narkotyków to w ogóle juz nie istnieje (w sensie, w jego przekonaniu). On to ma dawno za sobą, było minęło, koniec, do widzenia... Nie kusi, nie ciągnie, nie warto, koniec. Bledne myślenie według mnie, no ale.
Alkohol- na ten temat reaguje dość emocjonalnie więc skłaniam się ku temu co pisal Paslawek, że sam siebie oszukuje i wciska sobie bajki, a tak naprawdę w środku wie, że problem ma, ale jeszcze z jakichś powodów temu zaprzecza. Ja nie wiem jak te szklaneczki były często, może to faktycznie sporadyczne ale i tak alarmujące. Najgorzej, że np u mnie w donu się nie piło i ja mogę mieć problem z wyłapywaniem jakichś symptomów, że ten problem jest duży.
Jak tak przeanalizuje co mnie najbardziej martwi w K. to w kolejności :
- używki
- chyba pracoholizm a napewno nie umiejętność relaksowania się i nic nie robienia, bo on wszystko musi mieć zaplanowane i wypełnione.
- trudny despotyczny charakter
- i dopiero na końcu religia.

Apogeum, bardzo mądrze piszesz. Co do wiadomości z wczoraj, z którą "musialam się przespać"... Wiem, że muszę to z nim rozmówić, kwestie tego szacunku, tych odczuć, prób dominacji, walki o to, o co się walczyć nie powinno i najważniejsze, tego ze odpuszcza dopiero wtedy jak ja nie odpuszczam. Przecież to nas tylko zmęczy i nigdzie nie zaprowadzi. I dzisiaj chce sobie taką rozmowę urządzić.

Co do mieszkania...
Tutaj niestety postąpiłam znowu nie do końca przemyślanie a pod wplywem emocji. Co prawda większość rzeczy mam dalej w wynajmowanym pokoju (mam umowę do końca listopada), ale... Ja z kilkoma rzeczami jestem tutaj... W sensie w jego domu. Piątek to w ogóle był dziwny dzień. Bo był ze mną u tego lekarza, słyszał to serce, byliśmy już po rozmowie w sprawie tego kompromisu, pojechaliśmy sobie pospacerować nad wodę i zdziwiła mnie jego otwartość i to co mówił bo zaczął o tym, że w sumie to się tego wszystkiego boi. W sensie, jeśli to będzie córka to będzie pierwszym mężczyzną w jej życiu, będzie go obserwować i to jak on będzie traktował mnie, tak ona da się traktować kiedyś. Zapytalam, że czyli to znaczy, że zakłada ze bedzie mnie traktował zle. Powiedział, że nie, że nie ma w planach, ale ze bedzie mi z nim trudno, oboje to wiemy. No i jeszcze wiele innych rzeczy. I chyba w piątek zrozumiałam, że jest mi bardziej bliski, niż sama do tej pory uważałam. No ale końcem końców faktycznie od piątku tu jestem. Wiem, niemądre.

Bagienni - no sama sobie ostatnio zadałam pytanie ile on wytrzyma takiej walki ze sobą i że moze siedzę na minie, która jak wybuchnie, to nie będzie co zbierać.

Mnie jeszcze zadziwia, jak mu się od tylu lat udaje ukrywać tę swoją prawdziwa twarz i problemy. Bo jednak wiele osób uważa, że to taki fajny, miły i spokojny facet.

504

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

No to jak będzie córka, to ma podwójną motywację do pracy nad sobą.
Jednak się przeniosłaś... Te rzeczy w wynajmowanym pokoju to taka furtka i stan zawieszenia, czy co?

505

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Prawda jest taka że będziesz mu ustępować.
Żeby się nie kłócić żeby nie drażnić żeby było dobrze.
A w pewnym momencie dojdziesz do wniosku że Ty tego...chcesz.
Ciekawe co zrobi jak odkryje że piszesz o nim na portalu.

506

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Nie do końca się przeniosłam, po prostu... Przebywam tu dłużej. Tak, te rzeczy to chyba furtka, mniej lub bardziej świadomie.

Maku, nie sądzę by się dowiedział. Mam swój laptop, hasło którego nie zna, poza tym regularnie czyszczę historię i tym podobne rzeczy, więc nie ma jak trafić na ślad i dostać się do lapka. Sam po forach raczej napewno nie serwuje.

507

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Czyli "mniej lub bardziej świadomie" sie przed nim zabepieczasz (komp, hasła, czyszczenie historii) wink nie dziwne?

508

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
R_ita napisał/a:

Nie do końca się przeniosłam, po prostu... Przebywam tu dłużej. Tak, te rzeczy to chyba furtka, mniej lub bardziej świadomie.

Maku, nie sądzę by się dowiedział. Mam swój laptop, hasło którego nie zna, poza tym regularnie czyszczę historię i tym podobne rzeczy, więc nie ma jak trafić na ślad i dostać się do lapka. Sam po forach raczej napewno nie serwuje.

I tak ma wyglądać wasze małżeństwo? Walka i podziemie?

509

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Oj Panowie, czy to nie insynuacje na wyrost? smile że strach i podziemie?

Rito, jak już tak temat twojego pobytu się tam ma... To zostaw sobie tę furtkę. Ale rozumiem, że K. Wie że tylko tam "przebywasz"? smile

510

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
KasiaDol1976 napisał/a:

Oj Panowie, czy to nie insynuacje na wyrost? smile że strach i podziemie?

Rito, jak już tak temat twojego pobytu się tam ma... To zostaw sobie tę furtkę. Ale rozumiem, że K. Wie że tylko tam "przebywasz"? smile

Walka i podziemie.
Z tego jak opisuje to autorka tak to widzę.

511

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Niezły kierat a to dopiero początek. Już dał jej do wiadomości, że on dobrym człowiekiem do naśladowania, dla syna czy córki nie będzie. Niezły syf.

512 Ostatnio edytowany przez KasiaDol1976 (2020-10-27 14:49:51)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
Senshi napisał/a:

Niezły kierat a to dopiero początek. Już dał jej do wiadomości, że on dobrym człowiekiem do naśladowania, dla syna czy córki nie będzie. Niezły syf.

Ja uważam, że to po prostu refleksja, szczere podzielenie się obawą, lękiem ale i motywacją czyli otwartość na autorkę,a nie informacja "będę zły" i kropka smile

Fajnie, że się nad tym pochyla, bo ilu jest Panów z lekkim podejściem bez świadomości jak mocny wpływ mają na. Kształtowanie córek, synów. Po prostu są lokatorami we własnych domach, hodują a nie wychowują.

Maku, ja nie do końca widzę walkę i podziemie co po prostu konieczność przystosowania i "wychowania" tego Pana. I ludzkie zrozumienie na problemy drugiego człowieka smile
Czy w relacjach nie chodzi też o docieranie się i naukę siebie wzajemnie? A nie branie tego co łatwe, lekkie i przyjemne?

513 Ostatnio edytowany przez maku2 (2020-10-27 15:14:51)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
KasiaDol1976 napisał/a:
Senshi napisał/a:

Niezły kierat a to dopiero początek. Już dał jej do wiadomości, że on dobrym człowiekiem do naśladowania, dla syna czy córki nie będzie. Niezły syf.

Ja uważam, że to po prostu refleksja, szczere podzielenie się obawą, lękiem ale i motywacją czyli otwartość na autorkę,a nie informacja "będę zły" i kropka smile

Fajnie, że się nad tym pochyla, bo ilu jest Panów z lekkim podejściem bez świadomości jak mocny wpływ mają na. Kształtowanie córek, synów. Po prostu są lokatorami we własnych domach, hodują a nie wychowują.

Maku, ja nie do końca widzę walkę i podziemie co po prostu konieczność przystosowania i "wychowania" tego Pana. I ludzkie zrozumienie na problemy drugiego człowieka smile
Czy w relacjach nie chodzi też o docieranie się i naukę siebie wzajemnie? A nie branie tego co łatwe, lekkie i przyjemne?

Czyli on będzie wychowywał a nie hodował? A ta pewność wynika z?

To nie dość że będzie miała do wychowywania dziecko to jeszcze ma wychować/przystosowywać dorosłego faceta?
Czyli oswojenie go do kultury tz. zachodu?
Przecież wiesz że to właściwie nie jest możliwe.
Jego ludzkie problemy wynikają z jego oderwania od jego kultury i tą walkę którą toczy wewnętrznie przegra.
Można się docierać ale pod warunkiem że drugą stronę traktuje się równorzędnie.

Senshi napisał/a:

Niezły kierat a to dopiero początek. Już dał jej do wiadomości, że on dobrym człowiekiem do naśladowania, dla syna czy córki nie będzie. Niezły syf.

Dodajesz sobie.
Bardziej on zastanawia się czy będzie dobrym wzorcem a nie że na pewno będzie złym.

514

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

No dobrze, skoro nie mogę mieć pewności czy będzie wychowywał czy hodował, to skąd twoja pewność Maku, że on na pewno te walkę przegra?
Nie dostrzegasz choć odrobiny dobrej woli z jego strony przy chociażby tym kompromisie? smile i wielu innych sytuacjach?

515

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
KasiaDol1976 napisał/a:

No dobrze, skoro nie mogę mieć pewności czy będzie wychowywał czy hodował, to skąd twoja pewność Maku, że on na pewno te walkę przegra?
Nie dostrzegasz choć odrobiny dobrej woli z jego strony przy chociażby tym kompromisie? smile i wielu innych sytuacjach?

Tak widzę że na swój sposób on się stara.
Napisałem "swój" bo jednak wybrzmiewa tam jego wychowanie/kultura.
A przegra bo jak można wydrzeć cześć siebie?

I Twój wpis, czy też opis własnego małżeństwa mnie w tym upewnia - to jak Twój mąż nagle odnalazł drogę do meczetu.

516 Ostatnio edytowany przez Apogeum (2020-10-27 21:10:23)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Nie było nas przy tej rozmowie i nie wiemy, w jaki sposób on o tym mówił, ale tego, co napisała autorka na temat ewentualnej córki, nie odbieram zle. Refleksja jest potrzebna, a podobno tylko 15 proc. społeczeństwa potrafi zdobyć się na refleksje.

Mam wrażenie, ze pomieszkiwanie u niego i zostawienie furtki to mimo wszystko najlepsze rozwiązanie. Człowieka poznaje się w codziennym życiu, w codziennych sytuacjach, a nie na spotkaniach. Poza tym, jak już ktoś napisał, docieranie się z dzieckiem na ręku na pewno byłoby gorsze. Choć oczywiście ciąża i spokój powinny iść w parze.

Tez pomyślałam o tym, ze autorka będzie miała tak jakby dwoje dzieci (jako ze pewne oczywiste rzeczy dla niego oczywiste nie są, wiec to tłumaczenie jak pięciolatkowi będzie czasem konieczne). To z jednej strony, bo z drugiej strony on próbuje wychowywać autorkę.

On musi przyjąć do wiadomości, ze wychowywać to ma dziecko, a nie Ciebie, autorko.

Jednak wydaje mi się, ze gdyby Rita miała skończyć tak jak niektóre żony, które dla świetego spokoju rezygnują z siebie i jeszcze myślą, ze tego właśnie chcą, to tego wątku by nie było. Albo miałby mniej stron. wink

517 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-10-27 22:43:51)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
KasiaDol1976 napisał/a:
Senshi napisał/a:

Niezły kierat a to dopiero początek. Już dał jej do wiadomości, że on dobrym człowiekiem do naśladowania, dla syna czy córki nie będzie. Niezły syf.

Ja uważam, że to po prostu refleksja, szczere podzielenie się obawą, lękiem ale i motywacją czyli otwartość na autorkę,a nie informacja "będę zły" i kropka smile

Fajnie, że się nad tym pochyla, bo ilu jest Panów z lekkim podejściem bez świadomości jak mocny wpływ mają na. Kształtowanie córek, synów. Po prostu są lokatorami we własnych domach, hodują a nie wychowują.

Maku, ja nie do końca widzę walkę i podziemie co po prostu konieczność przystosowania i "wychowania" tego Pana. I ludzkie zrozumienie na problemy drugiego człowieka smile
Czy w relacjach nie chodzi też o docieranie się i naukę siebie wzajemnie? A nie branie tego co łatwe, lekkie i przyjemne?

Cenna uwaga smile

Pomijając zupełnie wyznanie i kulturę, w jakiej facet został wychowany, to zostaje obraz zagubionego człowieka, walczącego ze swoją przeszłością i starającego się przezwyciężyć swoje słabości. Wokół nas mamy ludzi, którzy sobie z wieloma rzeczami nie radzą, ale przynajmniej próbujemy i dajemy im szansę, aby się podnieśli. I właśnie nie wszystko przychodzi tak łatwo czy pozostaje lekkie, łatwe i przyjemne smile
Kontrowersje wokół faceta budzi to, że odbiera się jego zachowanie jako normalne, w związku z jego kulturą. Natomiast czy byłoby podobnie, gdyby taki sam przebieg miała historia przeciętnego Polaka, któremu się wcześniej w życiu nie wiodło..

518

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
Apogeum napisał/a:

Tez pomyślałam o tym, ze autorka będzie miała tak jakby dwoje dzieci (jako ze pewne oczywiste rzeczy dla niego oczywiste nie są, wiec to tłumaczenie jak pięciolatkowi będzie czasem konieczne). To z jednej strony, bo z drugiej strony on próbuje wychowywać autorkę.

(...)

Jednak wydaje mi się, ze gdyby Rita miała skończyć tak jak niektóre żony, które dla świetego spokoju rezygnują z siebie i jeszcze myślą, ze tego właśnie chcą, to tego wątku by nie było. Albo miałby mniej stron. wink

Też myślę, że troszkę trzeba go będzie prowadzić za rękę w paru kwestiach, ale którego faceta czasem nie trzeba wink (bez obrazy Panowie smile )
Też mam przeczucie, że Rita nie da się tak łatwo wpędzić w rolę rezygnującej z siebie żonki... Rito! To Turek! Przebąkiwanie o ślubie to pewnie kwestia czasu... smile

Bagienni_k Właśnie, i ja takiego normalnego zagubionego człowieka też w nim widzę, a nie złego.. a wszyscy tylko, że jak Turas to to i tamto. A przecież każdemu należy się szansa, by się podnieśli.

Maku Ciężko wydrzeć część siebie, ale da się... Przecież wszyscy mamy dwa oblicza i jedni panują nad tym złym lepiej lub gorzej. Ważne, że próbują "wyrywać" z siebie to zło, panować nad nim. Nikt nie mówi, że on nagle stanie się złotym mężczyzną i wzorem godnym postępowania, ale mądrym i samoświadomym facetem już tak. Walczymy całe życie- sami ze sobą, z wpojonymi przekonaniami, kłodami, które świat rzuca nam pod nogi... dopóki walczymy to zwyciężamy smile
Co do wycieczki do mojego męża- fakt, kwestia religii pojawiła się w jego życiu, ale nie stoi to w sprzeczności z tym, że przez 20 lat miałam... i dalej mam! przy boku mężczyznę, który się starał i walczył o lepszą wersję siebie i potrafi żyć po "europejsku". I w związku jest równość. Szczególnie widać to na przykładzie wychowywania naszych dzieci- gdzie nigdy nie podważał mojego autorytetu wychowawczego a w przypadku niezgody zgłaszał uwagi dopiero za zamkniętymi drzwiami, by było wiadomo, że jesteśmy jednym frontem w życiu i wychowaniu smile Jeszcze w temacie religii i rozpoczęcia praktykowania modlitw... Nie ma złych i głupich religii, są głupi i źli ludzie, którzy używają religię do chorych celów...

519

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Prowadzić za rękę trzeba wtedy, kiedy jest to koniczne i akurat w tym przypadku wydaje się to niezbędne. Chociaż bardziej przydałoby się określenie "wskazać drogę":), aby ktoś mógł sobie jednak sam poradzić ze swoimi słabościami. Co do kwestii płci, to raczej nie ma to chyba związku smile Grunt, aby ta druga płeć/strona chciała tej pomocy czy też owa pomoc była rzeczywiście konieczna..

520

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
KasiaDol1976 napisał/a:

Bagienni_k Właśnie, i ja takiego normalnego zagubionego człowieka też w nim widzę, a nie złego.. a wszyscy tylko, że jak Turas to to i tamto. A przecież każdemu należy się szansa, by się podnieśli.

No nie do końca, nie miał bym problemu gdyby był Niemcem, Czechem, Słowakiem, itd. czyli pochodzącego z "naszej" grupy kulturowo/wyznaniowej. Nawet do Turka gdyby z niego pochodził(podobno 0,5% to chrześcijanie) ale on jest muzułmaninem i sie nie podniesie. Bo dlaczego miałby to robić skoro jego religia/kultura jest taka super? No bezsensu.

KasiaDol1976 napisał/a:

Ciężko wydrzeć część siebie, ale da się... Przecież wszyscy mamy dwa oblicza i jedni panują nad tym złym lepiej lub gorzej.

Niby super ale to praktycznie nie wykonalne.
Tak każdy panuje lepiej lub gorzej nad tym złym ale...nie da się nad tym zapanować jeśli tłumaczenie zła wynika z wychowania religijno/kulturowego.
Chrześcijaństwo mówi wybacz, islam mówi zabij. Jak to wytłumaczyć, wewnętrzną walką?
Grubo ponad miliard ludzi to muzułmanie, skoro tak oni żyją jak to możliwe że to jest złe? Taki dylemat.

KasiaDol1976 napisał/a:

Ważne, że próbują "wyrywać" z siebie to zło, panować nad nim.

Tak jeśli mu się uda zapanować nad nim inaczej...cóż...

KasiaDol1976 napisał/a:

Nikt nie mówi, że on nagle stanie się złotym mężczyzną i wzorem godnym postępowania...

Postawa życzeniowa chcemy to tak będziesz – "kim jesteś jesteś zwycięzca" -
nie, nikt nie mówi że stanie się złotym mężczyzną i wzorem godnym postępowania

KasiaDol1976 napisał/a:

...ale mądrym i samoświadomym facetem już tak

A kto tak powiedział? Kto tak uważa? Chyba że Ty sama na podstawie życzeniowości ?

KasiaDol1976 napisał/a:

Walczymy całe życie- sami ze sobą, z wpojonymi przekonaniami, kłodami, które świat rzuca nam pod nogi... dopóki walczymy to zwyciężamy.

I znowu życzeniowe podejście do problemu – wszystko zależy kto ocenia.
Ty oceniasz że wygrałaś ktoś inny że przegrałaś a jeszcze inny że był remis.
Najważniejsze jak Ty odbierasz swoje życie. jeśli jesteś szczęśliwa to super.

KasiaDol1976 napisał/a:

Co do wycieczki do mojego męża- fakt, kwestia religii pojawiła się w jego życiu, ale nie stoi to w sprzeczności z tym, że przez 20 lat miałam... i dalej mam! przy boku mężczyznę, który się starał i walczył o lepszą wersję siebie i potrafi żyć po "europejsku". I w związku jest równość. Szczególnie widać to na przykładzie wychowywania naszych dzieci- gdzie nigdy nie podważał mojego autorytetu wychowawczego a w przypadku niezgody zgłaszał uwagi dopiero za zamkniętymi drzwiami, by było wiadomo, że jesteśmy jednym frontem w życiu i wychowaniu  Jeszcze w temacie religii i rozpoczęcia praktykowania modlitw... Nie ma złych i głupich religii, są głupi i źli ludzie, którzy używają religię do chorych celów..

Łał chyba za bardzo wzięłaś moją wypowiedź do siebie. Nie oceniam jego ani Ciebie bo to Wasze życie. Jest dobrze ? To dobrze. Zadałaś pytanie odpowiedziałem – i nie odbieraj tego jako atak na Ciebie czy męża.
Co do wycieczki do męża – sama o tym pisałaś więc...tego...?
Co do religii.. mam z tym problem bo np. skoro muzułmance nie wolno poślubić nie muzułmanina pod groźbą kary śmierci... to nie jest to głupie?
Mahomet stworzył doskonałą religię dla mężczyzn, przypadek?
A w jakiej religii wychowujecie dzieci? - jeśli wychowujecie w jakiejś religii?

Posty [ 456 do 520 z 796 ]

Strony Poprzednia 1 6 7 8 9 10 13 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024