Cześć wszystkim,
Relacja od 1,5 roku
Ja 28 lat ona 33
W początkowych miesiącach było naprawdę dobrze otwierała się, czułości, sypialnia bez zastrzeżeń.
Po pół roku relacji zauważyłem jej wahania nastroju, wręcz depresyjne stany typu bardzo niska samoocena, brak chęci do aktywności, narzekania na pracę, ospałość, nerwowość.
Myślałem ,zę to może przez tabletki anty.
Muszę dodać, że jest mobbingowana przez przełożonych oraz napastowana przez kolegów z firmy.
Poprzednie związki długoletnie i parenaście luźnych relacji.W każdym związku zdradzana.
Nie jestem idealnym partnerem, ale raz na jakiś czas zaskoczę ją kwiatami czy drobnym upominkiem.
W zasadzie ona może zawsze liczyć na moją pomoc.
Od 9 miesięcy nasz seks jest bardzo rzadki tj. raz w miesiącu.
Jej pożądanie wygasło, zasypia już o 20stej, wstaje o 3ciej i tak 6 razy w tygodniu.
Kiedy jest urlop to nic się nie zmienia w kwestii seksu. Czyli jego brak.
Ostatnio powodzi mi się finansowo.
Jej niestety nie.
Robi podgaduchy, że teraz to każda kobieta moja i nie będę na nią patrzył.
Wiadomo takie kobiece gierki.
Jest przed okresem, żaliła się, że w robocie jest beznadziejna atmosfera, jej koleżanki do niej się nie odzywają bez powodu.
Mieszkamy w odległości kilkudziesięciu kilometrów od siebie.
Dla mnie nie ma problemu, żeby przyjechać do niej nawet na kilka godzin. Z jej strony jest ciężko z tym, ma obowiązki, do tego zmęczenie itd.
Przyznała, że wie, że nie stara się, że na jej oczach usycha nasza relacja, że nie ma seksu, zrywamy co jakiś czas znajomość ( przez ostatni rok z kilka razy).
Powiedziała mi, że nie będzie mnie zatrzymywać i mam nie tracić na nią czasu, bo ona już marzeń, pragnień, siły i chęci na cokolwiek nie ma i tak jej leci każdy dzień.
Odpowiedziałem jej, że czuje się jak taki niechciany przedmiot. Nigdy się jeszcze nie zdarzyło, żeby partnerka nie chciała ratować relacji tylko poprostu rozmawiała w taki sposób.
Chcialem, żeby skorzystała z pomocy psychologa. Odmówiła.
Brała przez 1,5 miesiąca tabletki uspokajające, ale nie zadbała o ogarnięcie recept na kolejne opakowania. Odpowiada, że nie ma czasu i kasy na pójście prywatnie do psychiatry.
Także jej napisałem, że jeśli nie chce mnie zatrzymać nawet i nic zrobić, żeby było lepiej to faktycznie zgodzę się odejść.
Co wy na to?