Dobry wieczór
...on pracował itd.
Co itd?
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
Strony Poprzednia 1 … 5 6 7 8 9 … 13 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Dobry wieczór
...on pracował itd.
Co itd?
LadyAnette napisał/a:Dobry wieczór
...on pracował itd.
Co itd?
Podczas ciąży był opiekuńczy, dbał o nią. W miedzy czasie wprowadził się do niej. Zachowywał się super, a później jak mała się urodziła to czar prysł. Przestał pracować, nie pomaga jej, ciągle wychodzi z domu, do znajomych, rodziny, a ona jest ze wszystkim sama.
maku2 napisał/a:LadyAnette napisał/a:Dobry wieczór
...on pracował itd.
Co itd?
Podczas ciąży był opiekuńczy, dbał o nią. W miedzy czasie wprowadził się do niej. Zachowywał się super, a później jak mała się urodziła to czar prysł. Przestał pracować, nie pomaga jej, ciągle wychodzi z domu, do znajomych, rodziny, a ona jest ze wszystkim sama.
Iście po muzułmańsku.
LadyAnette napisał/a:maku2 napisał/a:Co itd?
Podczas ciąży był opiekuńczy, dbał o nią. W miedzy czasie wprowadził się do niej. Zachowywał się super, a później jak mała się urodziła to czar prysł. Przestał pracować, nie pomaga jej, ciągle wychodzi z domu, do znajomych, rodziny, a ona jest ze wszystkim sama.
Iście po muzułmańsku.
Hmm nie wiem, nie znam osobiście na tyle żadnego innego muzułmanina. Aczkolwiek przyjaciółka mojej klientki również związała się z Turkiem, wyjechała z nim do Turcji i niestety nie żyje się jej kolorowo, jednak to wiem tylko z opowiadań.
maku2 napisał/a:LadyAnette napisał/a:Dobry wieczór
...on pracował itd.
Co itd?
Podczas ciąży był opiekuńczy, dbał o nią. W miedzy czasie wprowadził się do niej. Zachowywał się super, a później jak mała się urodziła to czar prysł. Przestał pracować, nie pomaga jej, ciągle wychodzi z domu, do znajomych, rodziny, a ona jest ze wszystkim sama.
Opisem nie odbiega od wielu naszych Panów
Myślę, że ważną kwestią jest to autorko, czy on się trzyma z innymi Turkami/muzułmanami w waszym mieście? To sprzyja pielęgnowaniu pewnych zachowań, jest też presja grupy na pewne wzorce, modele, podziały ról itd. I to czasem bardzo silna.
On ogólnie nie ma zbyt wielu znajomych, ma takich trzech dość dobrych kolegów ale to Polacy. Jedynie tamta dwójka z którą mial kontakt, bo tutaj gdzie teraz mieszka nie integruje się ze "swoimi"
Ogolnie... Totalnie nie wiem jak interpretować jego wczorajsze zachowanie. Bo dał mi dostępy do kont, w sensie loginy i hasła i powiedział bym zajmowała się wszystkimi sprawami związanymi z domem typu rachunki, raty kredytu czy leasingu, inne sprawy związane z domem, bo on stałych zleceń nie ustawi, bo musi co miesiąc sobie weryfikować sytuację i prowadzić tabelę w exelu (no kumam, kontroluje i to) a ogolnie to nie ma na to czasu więc bym się tym zajęła. I jeszcze udostępnił mi swój elektroniczny kalendarz, bo nie ma głowy do rzeczy, które nie są związane z pracą typu dentysta, przegląd, i inne takie i bym to monitorowała i mu przypominała ... Ogólnie moja pierwsza myśl to bylo takie "Halo, gościu, my mamy próbować być parą i sie dotrzeć a tu sie zaczyna jakiś projekt "Rodzina" i funkcja asystenta życia, i to teraz już. Ale z drugiej strony uznałam, że skoro zgłasza, że jest obciążony i chce wsparcia no to mu je dam. Ale i tak dalej nie wiem co o tym myśleć.
No nie powiem, gościu idzie jak burza
Mam wrażenie, że żyje wizjami i swoimi planami w glowie a nie rzeczywistością.
powiedz mu, aby zrobił jak w przyzwoitych polskich rodzinach subkonto dla żony i jak mieszkacie razem to płać z tego rachunki domowe i zakupy, mozesz tam też wpłacać jakąś kwotę ustaloną.
a kredyty i leasingi to niech sam sobie płaci, Leasingi? ma firmę? to tym bardziej niech tam wszystkiego sam pilnuje.
Bo dał mi dostępy do kont, w sensie loginy i hasła i powiedział bym zajmowała się wszystkimi sprawami związanymi z domem typu rachunki, raty kredytu czy leasingu, inne sprawy związane z domem, bo on stałych zleceń nie ustawi, bo musi co miesiąc sobie weryfikować sytuację i prowadzić tabelę w exelu (no kumam, kontroluje i to) a ogolnie to nie ma na to czasu więc bym się tym zajęła. I jeszcze udostępnił mi swój elektroniczny kalendarz, bo nie ma głowy do rzeczy, które nie są związane z pracą typu dentysta, przegląd, i inne takie i bym to monitorowała i mu przypominała ... Ogólnie moja pierwsza myśl to bylo takie "Halo, gościu, my mamy próbować być parą i sie dotrzeć a tu sie zaczyna jakiś projekt "Rodzina" i funkcja asystenta życia, i to teraz już. Ale z drugiej strony uznałam, że skoro zgłasza, że jest obciążony i chce wsparcia no to mu je dam. Ale i tak dalej nie wiem co o tym myśleć.
Powiedź mu że jak Ty masz to robić to ustawiasz zlecenia stałe - przecież rata kredytu, leasingu, czynszu itp. są stałe. Tabelka w exelu? taa
Nie wiesz co o tym sądzić? to co pisałem kobieta ma zajmować się domem i to się w to wpisuje. Patrzeć kiedy każe Ci zrezygnować z pracy i własnego życia towarzyskiego.
R_ita napisał/a:Bo dał mi dostępy do kont, w sensie loginy i hasła i powiedział bym zajmowała się wszystkimi sprawami związanymi z domem typu rachunki, raty kredytu czy leasingu, inne sprawy związane z domem, bo on stałych zleceń nie ustawi, bo musi co miesiąc sobie weryfikować sytuację i prowadzić tabelę w exelu (no kumam, kontroluje i to) a ogolnie to nie ma na to czasu więc bym się tym zajęła. I jeszcze udostępnił mi swój elektroniczny kalendarz, bo nie ma głowy do rzeczy, które nie są związane z pracą typu dentysta, przegląd, i inne takie i bym to monitorowała i mu przypominała ... Ogólnie moja pierwsza myśl to bylo takie "Halo, gościu, my mamy próbować być parą i sie dotrzeć a tu sie zaczyna jakiś projekt "Rodzina" i funkcja asystenta życia, i to teraz już. Ale z drugiej strony uznałam, że skoro zgłasza, że jest obciążony i chce wsparcia no to mu je dam. Ale i tak dalej nie wiem co o tym myśleć.
Powiedź mu że jak Ty masz to robić to ustawiasz zlecenia stałe - przecież rata kredytu, leasingu, czynszu itp. są stałe. Tabelka w exelu? taa
Nie wiesz co o tym sądzić? to co pisałem kobieta ma zajmować się domem i to się w to wpisuje. Patrzeć kiedy każe Ci zrezygnować z pracy i własnego życia towarzyskiego.
ale co to ma do dostępu do konta? Myślę, że On chce teraz mocno udowodnić, że nie jest typowym muzułmaninem, co wydziela żonie kasę na waciki,
Może też chce widzieć co robisz, bo po zakupach kartą można kogoś śledzić nieżle.
On ogólnie nie ma zbyt wielu znajomych, ma takich trzech dość dobrych kolegów ale to Polacy. Jedynie tamta dwójka z którą mial kontakt, bo tutaj gdzie teraz mieszka nie integruje się ze "swoimi"
Ogolnie... Totalnie nie wiem jak interpretować jego wczorajsze zachowanie. Bo dał mi dostępy do kont, w sensie loginy i hasła i powiedział bym zajmowała się wszystkimi sprawami związanymi z domem typu rachunki, raty kredytu czy leasingu, inne sprawy związane z domem, bo on stałych zleceń nie ustawi, bo musi co miesiąc sobie weryfikować sytuację i prowadzić tabelę w exelu (no kumam, kontroluje i to) a ogolnie to nie ma na to czasu więc bym się tym zajęła. I jeszcze udostępnił mi swój elektroniczny kalendarz, bo nie ma głowy do rzeczy, które nie są związane z pracą typu dentysta, przegląd, i inne takie i bym to monitorowała i mu przypominała ... Ogólnie moja pierwsza myśl to bylo takie "Halo, gościu, my mamy próbować być parą i sie dotrzeć a tu sie zaczyna jakiś projekt "Rodzina" i funkcja asystenta życia, i to teraz już. Ale z drugiej strony uznałam, że skoro zgłasza, że jest obciążony i chce wsparcia no to mu je dam. Ale i tak dalej nie wiem co o tym myśleć.
Niezle chlop sobie poczyna. Masz sie poczuc pewnie a jednoczesnie uwiazesz sie poprzez bycie jego sekretarka, ksiegowa czy asystentka. Za chwile bedzie chcial abyscie mieli wspolne konto lub on dostep do twojego - i pozamiatane. Poza tym dal ci dostep do 1 konta-oni zawsze maja kilka w roznych bankach. Dostalas to na oplaty i pierduty.
Bardzo typowe postepowanie muzulmanina poza swoim krajem. On sobie co msc wprowadzi dane do exela i bedzie wiedzial co i jak robisz. Oceni ile wydajesz itd.
Ani sie obejrzysz a bedziesz tanczyla jak ci zagra.
Na teraz: powiedz mu, ze ma utworzyc ci subkonto na oplaty i inne rzeczy-tam przeleje ile uwaza a kase dla ciebie czy dziecka niech przelewa na TWOJE konto prywatne. Nigdy ci tego nie bedzie mogl zabrac bez dostepu do konta-nie zapamietuj hasel na kompie i telefonie.
Nie moze miec dostepu do twoich finansow. Jesli masz cos na papierze to zniszcz to i zapamietaj-on tak dawno zrobil lub ukryl w jakims ukrytym folderze na jednym z urzadzen.
Zadnych jego prywatnych rzeczy nie zalatwiasz-macie SPROBOWAC byc w zwiazku a to nie jest tozsame z byciem jego asystentka. Niech radzi sobie sam.
Czyzby szykowal ci pozycje jego asystentki przed wlasna rodzina? I nawet nie sklamie-pewnie o to mu chodzi.
Ten facet zaczyna mnie szczerze przerażać swoim zachowaniem. Nie wiem co dokładnie ma na celu to posunięcie ale świetnie mu wychodzi manipulowanie Ritą.
Niby dziewczyna wie, czuje, że coś nie hallo ale jednak daje się przekonać do kolejnego jego pomysłu przyznając mu rację:
Ogólnie moja pierwsza myśl to bylo takie "Halo, gościu, my mamy próbować być parą i sie dotrzeć a tu sie zaczyna jakiś projekt "Rodzina" i funkcja asystenta życia, i to teraz już. Ale z drugiej strony uznałam, że skoro zgłasza, że jest obciążony i chce wsparcia no to mu je dam. Ale i tak dalej nie wiem co o tym myśleć.
Aż się boję pomyśleć na jaki kolejny pomysł wpadnie. By rzuciła pracę i przyjęła rolę jego osobistej asystentki?
Wydaje mi się, że ten koleś ma we krwi takie apodyktyczne zapędy, lubi mieć nad wszystkim kontrolę.
Poza tym szczerze nie rozumiem o co chodziło z tym excelem w kontekście stałych miesięcznych rachunków. Serio, exel? Może każdy paragon tam będziesz musiała wklepywać? Bo nie wiem czemu to w takiej formie ma służyć w końcu raty są zwykle co miesiąc takie same a podgląd czy wyciągi są dostępne od ręki.
maku2 napisał/a:R_ita napisał/a:Bo dał mi dostępy do kont, w sensie loginy i hasła i powiedział bym zajmowała się wszystkimi sprawami związanymi z domem typu rachunki, raty kredytu czy leasingu, inne sprawy związane z domem, bo on stałych zleceń nie ustawi, bo musi co miesiąc sobie weryfikować sytuację i prowadzić tabelę w exelu (no kumam, kontroluje i to) a ogolnie to nie ma na to czasu więc bym się tym zajęła. I jeszcze udostępnił mi swój elektroniczny kalendarz, bo nie ma głowy do rzeczy, które nie są związane z pracą typu dentysta, przegląd, i inne takie i bym to monitorowała i mu przypominała ... Ogólnie moja pierwsza myśl to bylo takie "Halo, gościu, my mamy próbować być parą i sie dotrzeć a tu sie zaczyna jakiś projekt "Rodzina" i funkcja asystenta życia, i to teraz już. Ale z drugiej strony uznałam, że skoro zgłasza, że jest obciążony i chce wsparcia no to mu je dam. Ale i tak dalej nie wiem co o tym myśleć.
Powiedź mu że jak Ty masz to robić to ustawiasz zlecenia stałe - przecież rata kredytu, leasingu, czynszu itp. są stałe. Tabelka w exelu? taa
Nie wiesz co o tym sądzić? to co pisałem kobieta ma zajmować się domem i to się w to wpisuje. Patrzeć kiedy każe Ci zrezygnować z pracy i własnego życia towarzyskiego.ale co to ma do dostępu do konta? Myślę, że On chce teraz mocno udowodnić, że nie jest typowym muzułmaninem, co wydziela żonie kasę na waciki,
Może też chce widzieć co robisz, bo po zakupach kartą można kogoś śledzić nieżle.
A jak miałaby robić opłaty bez dostępu?
Hm, facet podchodzi do wszystkich spraw związanych z małżeństwem i wspólnym życiem, jak do jakiegoś biznesplanu czy transakcji finansowej. Widzi idealną wizję wspólnego życia i kompletnie nie dostrzega, żę jednka kobiet amożę mieć inne plany.
Tak jak kiedyś pisałem, dla niego rodzina to bedzie mała organizacja, którą będzie zarządzał a nie tworzył
Tak jak kiedyś pisałem, dla niego rodzina to bedzie mała organizacja, którą będzie zarządzał a nie tworzył
W której Rita tylko pozornie będzie miała coś do powiedzenia bo koniec końców i tak stanie na jego.
Poza tym mnie serio zadziwił ten excel do kontroli CYLKICZYCH wydatków. Znam tylko 2 przypadki, gdzie coś podobnego było praktykowane i odbywało się to na zasadzie rozliczeń rachunków/paragonów miedzy lokatorami i rodzeństwem. Po prostu było wygodniej kiedy jedna osoba płaciła wspólne rachunki a potem po prostu odliczała właśnie w excelu kwotę 'założoną' za drugą osobę na jej wydatki i potem w cyklu miesięcznym czy innym wychodziło ile kto komu wisi.
W sumie jeśli facet ma głowę na karku i jest dobrym, rozsądnym i odpowiedzialnym managerem, to wielu kobietom taki układ może odpowiadać.
Moja znajoma, o której wspominałam wyżej, odnalazła się w takim podziale ról. Niemniej muszę jej przyznać, że w kilku kwestiach nie popuściła i stanęło na jej mimo jego początkowego sprzeciwu. Chciała mieć ślub kościelny? Ok. Uzgodnili po prostu, że on całej przysięgi składać nie będzie, tzn bez "tak mi dopomóż....", dzieci ochrzcili a ona po kilkuletniej przerwie wróciła do pracy. Chyba z tym ostatnim było najwięcej kłótni bo on uważał, że nikt lepiej dziećmi nie zajmie jak matka, a on przecież na rodzinę zarobi. Ona jednak nie ustąpiła i stanęło na zatrudnieniu "Pani Krysi", która stała się i pomocą domową i nianią w jednym.
Także pomimo różnic kulturowych i jego apodyktycznych zapędów tamto małżeństwo całkiem dobrze funkcjonuje mimo, że dla wielu kobiet sam fakt, że np. nie mogą malować i kobieco ubierać do pracy, wychodzić ze znajomymi (łaskawie 1-2 dni w roku i tylko z osobami, które mąż zna a i tak ciągle pod tel), a wcześniej mieć cały dom na głowie i koniecznie obiadek na ustaloną godzinę, byłoby nie do pomyślenia. Jej jednak zdaje się to pasuje. Na pewno teraz jak spełnia zawodowo i ma pomoc domową bo wcześniej bywało różnie.
Ten facet zaczyna mnie szczerze przerażać swoim zachowaniem. Nie wiem co dokładnie ma na celu to posunięcie ale świetnie mu wychodzi manipulowanie Ritą.
Niby dziewczyna wie, czuje, że coś nie hallo ale jednak daje się przekonać do kolejnego jego pomysłu przyznając mu rację:R_ita napisał/a:Ogólnie moja pierwsza myśl to bylo takie "Halo, gościu, my mamy próbować być parą i sie dotrzeć a tu sie zaczyna jakiś projekt "Rodzina" i funkcja asystenta życia, i to teraz już. Ale z drugiej strony uznałam, że skoro zgłasza, że jest obciążony i chce wsparcia no to mu je dam. Ale i tak dalej nie wiem co o tym myśleć.
.
Wiesz Roxann, że nawet nie przyszło mi do głowy, że znowu dałam się przekonać do jego pomysłu, przyznałam mu rację a jeszcze byłam przekonana, że to moja decyzja? No bo- będę tam mieszkać, no to wypada się w to zaangażować, a jeśli wyraził obciążenie i brak czasu na te kwestie, no to skoro się nie dokładam do mieszkania tam to chociaż się zajmę tymi kwestiami i że to super podział obowiązków związanych z wspólnym miejscem zamieszkania, co nie. Taka chciałam być wspaniałomyślna i wyjść mu naprzeciw... W końcu staram się widzieć człowieka, a nie kogoś kto kombinuje przeciw mnie, co nie?
Bullinka- on mi dał dostępy do trzech. Czy ma więcej? Nie wiem, po co komuś więcej?
Maku - faktycznie, to się wpisywało w takie typowe domowe role i "miejsce". Najbardziej się martwię, że on się przyzwyczai, że ja w tym domu jestem, bo dziś powiadomiłam pracodawcę, to mi powiedział, że mam sobie załatwić zwolnienie od razu, bo mu kiedyś jedna w firmie poroniła a potem się z nim sądziła. Także ja w tym domu sobie posiedzę... (nawet nie komentuje jego reakcji jak się dowiedział, że to dziecko K. )
Ogólnie wycofałam się z tej zgody i tych dostępów. Ale tak konkretnie, po przedyskutowaniu, bez kłótni i emocji. Tak jak poleciłaś Bullinka (i Ela210 chyba też) - powiedziałam o tym subkoncie, niech tam przelewa ile uważa na opłaty związane z domem- przecież orientacyjnie powinien wiedzieć ile to wynosi, i że umówmy się tak, że pieniądze dla dziecka będzie przelewał na moje konto... tylko na dziecko, bo ja nie chcę od niego pieniędzy, może po obcięciu nie mam jakiejś mega dobrej tej pensji, macierzyński też mniejszy niż pensja, ale skoro nie będę miała żadnych opłat to i tak mi wystarczy. Ale szczerze- co do kalendarza to tego nie odwołałam, bo wtedy chociaż mam wgląd jak wygląda jego dzień i myślę, że on bardzo potrzebuje, żeby i o niego ktoś się choć trochę potroszczył. (może to głupie)... Wiecie jak on zareagował?
Najpierw przyglądał mi się dłuższą chwilę, a potem szeroko uśmiechnął, rozpromienił i stwierdził, że to w sumie chyba najmądrzejsze rozwiązanie, że sam miał refleksję na ten temat, dlaczego tak szybko z tym wyskoczył, i obstawił, że albo dlatego, że chce zaklinać rzeczywistość i tak bardzo chce, żebyśmy my to byli MY i że wszystko jest wspólne, a potem sobie uświadomił, że może mniej lub bardziej świadomie chciał kontrolować, i w sumie powiedział to co napisała Ela210- że łatwo śledzić co kto robi po płatnościach kartą, i dobrze, że zabieram mu tę możliwość. Był rozbawiony. Jak by to było takie: 1:0 dla Ciebie, mała- zdałaś test, stawiasz się i prowadzimy tę walkę o pozycję, brawo! ... tak, tak to właśnie odebrałam.
Jeszcze mi powiedział (dalej widocznie rozbawiony), że jak to będzie córka, to ma nadzieje, że wda się w mamę. Ale czemu to już nie chciał powiedzieć. To właśnie była rozmowa z nim...
Ogólnie w piątek się tam przenoszę i sama jestem ciekawa co to będzie. A no i jeszcze mi powiedział, że bardzo go cieszy myśl, że nie będzie wracał dłużej do pustego domu. I przez takie teksty się rozmiękczam, bo wiem jaki samotny był.
Te jakieś dziwne zabezpieczenia czy dokumentacje może i nieźle wyglądają, kiedy siue jej stosuje w firmach, instytucjach czy zakładach, gdzie utrzymanie porządku czy zaufanie między ludźmi jest różne.
Ale w związku dwojga ludzi, którzy się kochają brzmi to zwyczajnie śmiesznie, jeśli nie absurdalnie.
Te jakieś dziwne zabezpieczenia czy dokumentacje może i nieźle wyglądają, kiedy siue jej stosuje w firmach, instytucjach czy zakładach, gdzie utrzymanie porządku czy zaufanie między ludźmi jest różne.
Ale w związku dwojga ludzi, którzy się kochają brzmi to zwyczajnie śmiesznie, jeśli nie absurdalnie.
Czego to sie tyczy? Bo nie umiem przypasować do konkretnego fragmentu z tego co napisałam
Ja tam nie widzę żadnego związku, tylko jakieś gierki między Wami.
Po co Ty to ciągniesz, skoro nie ufasz mu i nie wierzysz w jego dobre intencje?
bagienni_k napisał/a:Te jakieś dziwne zabezpieczenia czy dokumentacje może i nieźle wyglądają, kiedy siue jej stosuje w firmach, instytucjach czy zakładach, gdzie utrzymanie porządku czy zaufanie między ludźmi jest różne.
Ale w związku dwojga ludzi, którzy się kochają brzmi to zwyczajnie śmiesznie, jeśli nie absurdalnie.Czego to sie tyczy? Bo nie umiem przypasować do konkretnego fragmentu z tego co napisałam
Mniemam, że tego excela do cyklicznych rozliczeń.
Sama pomyśl, po co mu to przy ratach, które raczej są stałe?
Kontrola innych wydatków? No masz przecież podgląd, wyciągi. No chyba, że on prowadzenie domu traktuje jak firmę, to może i SAPa wprowadzi
EDIT: to jego rozbawienie trochę dziwne bo to są przecież poważne tematy. Oby nie było tak, a gadaj se kobieto.. Dobrze, że zrezygnowałaś z przelewów. On by mógł to różnie wykorzystać. Zaraz żądać dostępu do Twojego konta albo po prostu potem, jak Ci nie będzie tam podobać i zechcesz wynieść, to Cię rozliczyć z TWOICH wydatków z jego konta. Dlatego bardzo dobra rada by było subkonto na te bieżące sprawy i tyle.
3 raz powtarzam ale serio ten excel mnie rozwalił.
Ja tam nie widzę żadnego związku, tylko jakieś gierki między Wami.
Po co Ty to ciągniesz, skoro nie ufasz mu i nie wierzysz w jego dobre intencje?
Bo sam mnie przed sobą ostrzegał i prosił by uważać, bo będzie próbował kontrolować, narzucać i manipulować i to niestety początkowo wplywa na brak zaufania i podejrzenia? Tak, to przede wszystkim, a jego reakcja to potwierdza.
Bo te uczucia między nami są, bo chce wierzyć, że się dotrzemy i obiecaliśmy sobie spróbować? Pamiętamy dużo dobrego między nami, co popsułam ja, co zweryfikował on... A mimo to chcemy się dotrzeć, a do dotarcia...jest sporo.
Wiadomo, że nie będę tu pisać o dobrych i pozytywnych rzeczach, których jest sporo, a jedynie o problematycznych i tych, które wzbudzają moje obawy (przypominam, na jego prośbę)
Roxann - no myślę, że tak trochę traktuje prowadzenie domu jak firmę... Bo nigdy z nikim domu tak naprawdę nie prowadził i przerzuca na ten dom to co umie... Czyli pracę i tabelki.
To ja przewrotnie stanę po stronie Rity ,dlatego że już w pierwszym poście zaznaczyła wyraźnie
"jestem osobą nieufną" i z kontekstu jasno wynika że ma z tym problem.
Kryteriami jakimi jakby "chcecie" uszczęśliwić Ritę i Turka to nawet żaden mi ze znanych związków które uważam za udane kompletnie nie odpowiada jakąś utopie chcecie stworzyć.
Oboje w jakimś stopniu zdają sobie sprawę ze swoich problemów w przeszłości,oboje każde jak potrafi próbuje się z nią i z problemami uporać stąd być może ograniczone zaufanie na przyszłość.Trudna sztuka z tą grubą krechą mnie to parę lat zajęłoi mojej żonie uporanie się z tym.
Nie widzę też nic tak straszliwe złego że dyskutują ze sobą negocjują uzgadniają warunki,oczekiwania.
Ilu ludzi wchodzi w związki na hura, a potem jest rozczarowanych,rozgoryczonych z wnioskiem - nie było komunikacji ,nie dogadywaliśmy się on/ona nie domyślił/a się.Po za tym uzgodnienia to jedno, a dotrzymywanie słowa to drugie,ryzyko jest zawsze i gwarancji nikt tu nie da na nic -oczywistość chyba.
Związek jak jest dziecko to jest przedsięwzięcie ,może nie firma ale jest to zadanie dla rodziców ,jest miejsce na elastyczność spontan i jest miejsce na planowanie organizowanie,
"Nie od razu Kraków zbudowano " wymaganie doskonałości od obojga jest czym bardzo wygórowanym ,bo jakby nie ma miejsca na rozwój wzrost,tworzenie a temu jakoś zawsze towarzyszą błędy .
Rito wrócę upierdliwie (ponieważ jestem ćpunem co nie ćpa od lat,ale moja żona miał dylematy z tym związane podejrzewam jak Ty) jednak do problemu z ćpaniem u faceta tą jego depresją,piciem whisky i braniem antydepresantów ,jak to wygląda ,dla mnie to było by istotne tak samo jak zabezpieczenie finansowe dziecka ,mieszkanie itp.
Czy wydaje Ci się że minimalizujesz ten problem,omijasz go w myślach i rozmowach jak to jest?
Co facet o tym mówi i czy z tym coś robi jak tłumaczy picie i łykanie antydepresantów ,lekarz mu pozwolił czy jak.
Z tym że ja na zimne dmucham i może czasem w przewrażliwieniu przesadzam,bo ten typ tak ma .
Roxann - no myślę, że tak trochę traktuje prowadzenie domu jak firmę... Bo nigdy z nikim domu tak naprawdę nie prowadził i przerzuca na ten dom to co umie... Czyli pracę i tabelki.
Jeśli się w tym odnajdziesz, to ok. Sama już chyba widzisz, że tam będziesz żyła pod jego dyktando. Wierzę, że masz swoje granice ale ostatnie sytuacje pokazały, że i tak jest tak jak on chce. Oby się nie zagalopował a Ty nie straciła czujności kiedy kończy kompromis a zaczyna (p)oddanie.
Ale w związku dwojga ludzi, którzy się kochają brzmi to zwyczajnie śmiesznie, jeśli nie absurdalnie.
Stwierdzenie "którzy się kochają" jest tu kluczowe, bo w opisywanej sytuacji ma dopiero nastąpić próba stwierdzenia czy w ogóle są w stanie ze sobą żyć.
Otóż to, bo chyba cąły czas z obu stron czai się niezdecydowanie i niepewność...
Chodziło mi właśnie o ten Excel, jako formę dokumentacji rachunków..Cholera wie, możę jest nowoczesny, ale jakoś u mnie zawsze wystarcza te kilka papierów..No, może w korporacji to ujdzie, ale w domu..?
Albo facet ma nawyki z roboty..
Tak jak kiedyś pisałem, dla niego rodzina to bedzie mała organizacja, którą będzie zarządzał a nie tworzył
Wszelkie problemy będą rozwiązywali wspólnie. To znaczy w przypadku różnicy zdań ona będzie zobowiązana ustąpić tak jak to już robi teraz - nie chciała z nim być już jest, nie chciała z nim mieszkać już mieszka, nie chciała dziecka urodzi. Na razie on - ona 3-0.
Cyngli napisał/a:Ja tam nie widzę żadnego związku, tylko jakieś gierki między Wami.
Po co Ty to ciągniesz, skoro nie ufasz mu i nie wierzysz w jego dobre intencje?Bo sam mnie przed sobą ostrzegał i prosił by uważać, bo będzie próbował kontrolować, narzucać i manipulować i to niestety początkowo wplywa na brak zaufania i podejrzenia? Tak, to przede wszystkim, a jego reakcja to potwierdza.
Bo te uczucia między nami są, bo chce wierzyć, że się dotrzemy i obiecaliśmy sobie spróbować? .
Mom zdaniem on w coś gra. Nie wiem w co i nie chciałoby mi się nad tym zastanawiać. Nie lubię gierek. To co on robi jest jakieś takie na pokaz. Facet, z którym miałaś romans i przypadkowo zakład w ciążę, którego słabo znasz i który słabo zna Ciebie tak po prostu najpierw chce Ci podarować mieszkanie a teraz daje dostęp do kont bankowych? Nie dziwi Cię to? Ja że swoim 8 lat jestem i nie mamy dostępu do swoich kont. Moi rodzice są niemal 50 lat po ślubie i mają konta osobne, bez dostępu. A ten taki chętny ten dostęp Tobie ofiarować, żebyś mu rachunki opłacała, bo on na kierowniczym stanowisku nie umie, czy co? Nie wie jak finansami zarządzać? Może on chce Ci tylko oczy zamydlić tą kasą? Że Ci tak niby ufa?
On ma plan, wyraźnie dąży do jego realizacji a Ty przystajesz na niemal każdy jego pomysł. Będzie Ci się w pewnym momencie bardzo trudno z tego wyplątać.
Możecie się uczyć siebie nawzajem, zaufania do siebie, ale na odległość. Nie Ty u niego, z jego pieniędzmi, może jeszcze za jego pieniądze?
Sam Cię przed sobą ostrzegał. Dlaczego to ignorujesz? Bo Ci się wydaje szczery? Prosił by uważać, to dlaczego nie uważasz? Dlaczego dajesz się wkręcać w coraz to nowe jego pomysły skoro mu nie ufasz? To samo sobie przeczy. Nie ufasz mu, tak mówisz, ale robisz wszystko co on chce.
A ja myślę, że to idzie w dobrą stronę
Mam nadzieję, że małymi krokami dotrzecie się i będzie w porządku.
Dobrze, że trochę przystopowałaś jego pomysły (to konto itp.), bo tak od razu wszystkie obowiązki tego typu to przesada. Jak będzie przeciążony pracą to możesz go czasem w tym wyręczyć, pomóc mu.
Paslawek- dziękuję za komentarz i zrozumienie choć trochę mojej postawy , zgadzam się z tym co zostało napisane (w dalszej części odniosę się do alkoholu, leków, narkotyków),
Póki co trochę o zaufaniu- uważam, że brak zaufania nie wychodzi tylko z mojej strony, ale też jego. A po czym? CatLady- po tym co piszesz o pieniądzach. Mieszkanie, konta. Myślę, że on nie tyle co chce mi zamydlić nimi oczy co sprawdzić czy ja dam sobie nimi zamydlić oczy. W sensie- pamiętam jego słowa z jednej z przytaczanych tu rozmów, jak zapytałam czy on naprawdę myśli że pieniądze i rzeczy wszystko załatwiają- a on powiedział, że tak, że zawsze wszystkim wystarczały. On jest w środku jakiś niedowartościowany i chyba kilka razy doświadczył tego, że okazał się dla kogoś nie ważny jako człowiek, a jako... no nie wiem, bankomat? Osobiście ja zazwyczaj dopatruję się w takich sytuacjach bardziej winy faceta, bo jakby kasą nie szpanowali to by nie przyciągali określonego typu kobiet, albo sami na takie nie lecieli, no ale to zostawiam. Tym właśnie to uzasadniam. No i tym, że jakby nie było to ja go zawiodłam- po otwarciu się zostawiłam, więc też ma powody by nie być mnie pewien. Zaraz po kwestii pieniędzy usprawiedliwiam to też dziwnie rozumianym honorem (pochodzenie ma znaczenie) za dziecko i matkę a potem chęcią udowodnienia, że "halo, nie chcę Cię rozliczać i wydzielać, masz, to co moje jest twoje".
Roxann- co do wpisywania wydatków w exel... wiesz, że on to sobie też sam prowadzi? Dla każdego miesiąca ma tabelę, każdy dzień ma swoją rubrykę i jak sobie spojrzysz to on wie, że 4.10 tankował za 239,00, potem 10.10 za 289 a potem 16.10 za 160... on tam ma wszystko wpisane, wszystkie wydatki... trochę przerażające, no ale tak ma. On się dziwił, że ja nie prowadzę. I mi wytknął, że dlatego mało co oszczędziłam, bo nie kontroluje wydatków Także ten....
CatLady- za jego pieniądze nie zamierzam, co już mu podkreśliłam. Dlatego też nie chciałam, żeby mi zamawiał pudełkową dietę, dlatego nie chciałam mieszkania, dlatego po przemyśleniu i celnych uwagach tutaj wycofałam się z tego i stanęło na subkoncie.
Paslawek- ćpanie/picie/leki - chyba ciut ten problem minimalizuje, nie pochyliłam się nad nim aż tak bardzo, co pewnie też jest błędem. Co do narkotyków to mówił, że od 3 lat nic nie brał. Wymienił kilka rzeczy które głównie brał, ale ja się nie znam na tych chemicznych nazwach a niektóre był długie, więc nie pamiętam, tylko mdma zapamiętałam, ale to jakoś nie wydało mi się straszne, w sensie wielu moich znajomych ze studiów na weekendy to brało a funkcjonowali normalnie? (może bagatelizuje bo sama nigdy się nie zdecydowałam i nie wiem dokładnie jak działa na człowieka). Temat alkoholu- szczerze mówiąc, przez te 7 miesięcy spotykania widziałam go dwa razy pijącego- nie miał odruchu popijania wieczorem (oczywiście jak z nim przebywałam, bo co robił jak był sam to się nie dowiem), a praktycznie piątek od popołudnia do niedzieli wieczorem byliśmy razem, i ten problem nie istniał. Czasem się zdarzało, że jak był mocno zestresowany i mówił, że nie zaśnie to wypijał z dwie, trzy whisky przed snem. No łączyć z antydepresantami to na pewno nie może i lekarz pewnie nie wie, a jak wie to go za to gani ale... pogadane i tyle. Kiedyś tylko mówił, że nie lubi pić bo odkąd bierze leki to wystarczy, że nie wypije za dużo a prawie nic nie pamięta. Nie wiem czy popija jak jest sam w tygodniu w domu, np. na ten sen. Czytałam trochę o wysoko funkcjonujących alkoholikach i tym stylu picia, że tylko od powrotu z pracy do wieczora sączą, ale bardzo dużo rozmawialiśmy przez telefon i nigdy nie wyczułam, żeby coś było nie tak, a go dość szybko łapie. Myślisz, że są rzeczy na które powinnam w tej kwestii zwrócić uwagę albo zapytać?
Zapytać możesz tylko czy uzyskasz odpowiedź i prawdę to może być problem.
Powiem Ci jak to wyglądało u niektórych moich przyjaciół z NA i AA, tych niby wysoko funkcjonujących alkoholikach,narkomanach.
Zdarzało im się często zamieniać,amfetaminę,metamfetaminę,speedball,kokainę,MDMA (ecstasy) i inne dragi bywa, że nawet po odwykach na sam alkohol i jakby "dorośleli niby zdrowieli", popijając sobie cicho lub po kryjomu w tym stylu o którym piszesz.Po jakimś czasie bywa że wracają do ćpania.Często kłamią że mogą pić alkohol, bo tak terapeuta powiedział i im pozwolił.Ze mną było trochę inaczej, ale też okresami zamieniałem amfę na alko tylko bywało także po amfie sięgałem po alko a po alko sięgołem po amfę no i jeszcze paliłem marihuanę bardzo często.
Niektórzy wcześniej mieszali alko z dragami a inni nie różnie to wygląda.
Bardzo często w ten sposób alkoholizm rozwija się po prostu trochę dłużej,picie jest aprobowane społecznie u nas i uważane za mniej szkodliwe,ale dalej jest to kontynuacja uzależnienia i próba odzyskania kontroli nad nałogiem zmianą środka .Przyczyną uzależnień są chore emocje nieumiejętność radzenia sobie z nimi i stymulowanie uczuć, sterownie nimi przy pomocy alkoholu,leków,narkotyków ,niestety częściej widzi się skutki bo ponosi się konsekwencje i błędnie uważa że wystarczy przestać np pic jednak nałogowej regulacji uczuć zawsze towarzyszy obsesja ćpania picia ona bez leczenia sam nie mija .Jeżeli by brał mdma,amfę,metę tzw kryształy to nie rozpoznasz tego na pierwszy rzut oka, reakcja źrenic na światło mrok jest inna jak po maryśce jest minimalna trzeba mieć wprawę w rozpoznawaniu.
Wysoko funkcjonujących alkoholików jest bardzo wielu wbrew pozorom ,a rodziny związane z nimi długo nie mogą odkryć problemu albo minimalizują go bo to bywa wygodne im,maja korzyści z tego,lub taki alkoholik nie ma jakichś drastycznych konsekwencji.
Przekonanie że wysoko funkcjonujący alkoholizm jest ,lepszy,mniej groźny i bezpieczniejszy jest błędem rozwija się po prostu często wolniej.
To że facet ma depresję ,traci pamięć,pije nasennie i na "nerwy",a te jego notorycznie urywające się filmy (palimpsesty) są objawem alkoholizmu.W ogóle mieszanie alkoholu z lekami jest dla mózgu niebezpieczne i moim zdanie bardzo niepokojące u faceta,a zaprzeczanie że coś takiego i takie picie to nie problem też jest dość powszechne u alkoholików.Codziennie nie musi pić czasem odpoczywa od picia,potrafi zakręcić bliskimi, ukrywa picie,lub picie jest kamuflażem dla ćpania.
Także nie odpuszczaj, uzależnienia są progresywne, rozwijają się i zawsze mają negatywny wpływ na bliskich,kłamstwa ,zdrady,zawód złamanie słowa,różne ekscesy po alko,jakaś przemoc, jest na końcu prędzej czy później.Dochodzą jesze somatyczne dolegliwości cała ich masa.
Jak facet jest taki chętny i otwarty,szczery teraz to niech Ciebie skontaktuje z terapeutą wtedy dowiesz się czy Twój facet jest uzależniony i jak jest z tym piciem alkoholu przy jednoczesnym zażywaniu lęków to bardzo ważne.
Wymaga jednak zgody od tego faceta.
To że jest Turkiem i był muzułmaninem, nie chroni go od bycia uzależnioną osobą, to bez znaczenia.
KAZDE laczenie lekow z alkoholem powinno zatrabic ci w mozgu jako ostrzezenie.
Antydeprechy + alko robia wate z mozgu. 2-3 whisky przed snem?? W miedzyczasie leki??
Nie podoba mi sie to.
Nic mu nie mow, nie pytaj bo i tak prawdy sie nie dowiesz-obserwuj. Zrob sobie w glowie taki exel na alko i prochy...
I uwazaj...to bomba zwana niewypalem-nigdy nie wiadomo kiedy wybuchnie... za to gdy juz to zrobi to z niezlym lubudu...
Tak jak mowilam: osiaga to co sobie zalozyl a ty idziesz w to jak owieczka na grill...
Dal ci dostep do 3 kont...polskich ma sie rozumiec. Normalnie majac firme miewa sie dwa: prywatne i firmowe. No ale.. niech sobie ma...
Ma wiecej, takze poza Polska.
Stad exel aby sie nie pogubic. Kazdy kraj ma osobno. Potem gdzies sobie razem je laczy i gotowe.
Nigdy nie dostaniesz pelnych info w zadnej dziedzinie a tylko tyle ile on zechce ci dac.
edit: strzelam: pozarl sie z rodzina i innymi wyzszymi, bo jako muzulmanin nie moze pic alko i cpac.
A ja myślę, że to idzie w dobrą stronę
Mam nadzieję, że małymi krokami dotrzecie się i będzie w porządku.
Dobrze, że trochę przystopowałaś jego pomysły (to konto itp.), bo tak od razu wszystkie obowiązki tego typu to przesada. Jak będzie przeciążony pracą to możesz go czasem w tym wyręczyć, pomóc mu.
Ja się zgadzam, że to może faktycznie idzie w dobrą stronę.
Paslawek, w sprawie zaufania, problemów, docierania się - lepiej nie dało się tego napisać.
Kwestia alkoholu na pewno do zweryfikowania.
A to, że się rozpromienił i uśmiechnął i tak zareagował... To nie musi znaczyć nic złego. Właśnie wypracowali jeden. Pierwszych z kompromisów. Ta chwila milczenia mogla być krótką walką ze sobą bo pewnie natura krzyczala "walcz i narzuć swoją rację"... A tam spokój i jeden z pierwszych kompromisów na ich koncie na zasadach autorki
Edit: tak sobie jeszcze myślę, że może facet jest zakochany, emocjonalnie zaangażowany w autorkę, może to jego pierwsza solidniejsza relacja od czasów kiedy rzucił narkotyki, zaczął pracować na terapii nad usposobieniem itd. Stąd to jego zacięcie i zdeterminowanie. Może nie umiał kiedys kochać, albo umiał ale nie kochał? Nie do końca wie co powinien Ricie dać, jak ten związek tworzyć. Uświadomienie jej co do swojej osoby to też może być wyraz szacunku w jej stronę... Nie dowiemy się.
Miroon napisał/a:Tak jak kiedyś pisałem, dla niego rodzina to bedzie mała organizacja, którą będzie zarządzał a nie tworzył
Wszelkie problemy będą rozwiązywali wspólnie. To znaczy w przypadku różnicy zdań ona będzie zobowiązana ustąpić tak jak to już robi teraz - nie chciała z nim być już jest, nie chciała z nim mieszkać już mieszka, nie chciała dziecka urodzi. Na razie on - ona 3-0.
Maku, nie widzę tego, aż tak zero jedynkowo.......
Bullinka, no nie mam jak zweryfikować tych kont. A przecież nie będę mu grzebać w rzeczach i dokumentach.
Co do rady "nic mu nie mów - obserwuj bo i tak prawdy się nie dowiesz"... Ja tak chyba nie umiem. W sensie, ja musze to skonfrontować i rozmówić. Jeśli skłamie, nie powie prawdy to już zostawiam sprawie jego sumieniu, bo to tez coś, na co nie mam wplywu. Jak było z tą rodziną to dalej nie wiem nic pozs tym, że chcieli by po studiach wrócił, zajął sie rodzicami (tam syn zostaje z rodziną tak? bo corki idą mieszkać do rodziny męża?) ożenił itd a on nie wrócił i ich wystawil. A czy wiedzą ze tu pił i brał to możliwe że się nie dowiem...
Paslawek - dzięki za szereg informacji. To na pewno byly substancje ktore wymieniles, ale na pewno bylo tego więcej. Zapytam go o ten alkohol i zapytam czy miałby cos przeciwko w sprawie tego kontaktu z terapeutą, może sama reakcja już coś zdradzi, może sam powie cos wiecej.
Ojjj R_ita
zaglądałam tu przed tygodniem to stanęło na tym że wiesz że musi każde swoje własne życie poukładać i rozwiązać swoje problemy zanim zacznie się zajmować związkami.
Dziś widzę że już zostałaś asystentką prezesa na wolontariacie
Co poszło nie tak po drodze? Hormony? Przecież wiesz że właściwa droga jest tylko jedna, ta bez pośpiechu. Jak to jest że myślisz że ciebie to nie dotyczy? Że wam się na pewno uda i on się zmieni bo będzie miał rodzinę a ty cudownie rozprawisz się w między czasie ze swoimi lękami.
Cyngli napisał/a:Ja tam nie widzę żadnego związku, tylko jakieś gierki między Wami.
Po co Ty to ciągniesz, skoro nie ufasz mu i nie wierzysz w jego dobre intencje?Bo sam mnie przed sobą ostrzegał i prosił by uważać, bo będzie próbował kontrolować, narzucać i manipulować i to niestety początkowo wplywa na brak zaufania i podejrzenia? Tak, to przede wszystkim, a jego reakcja to potwierdza.
Bo te uczucia między nami są, bo chce wierzyć, że się dotrzemy i obiecaliśmy sobie spróbować? Pamiętamy dużo dobrego między nami, co popsułam ja, co zweryfikował on... A mimo to chcemy się dotrzeć, a do dotarcia...jest sporo.
Wiadomo, że nie będę tu pisać o dobrych i pozytywnych rzeczach, których jest sporo, a jedynie o problematycznych i tych, które wzbudzają moje obawy (przypominam, na jego prośbę)
Brzmi to jak tani i beznadziejny harlekin.
Skoro gosc Cie sam przed soba ostrzegal i od razu uprzedza, ze jest kontrolujacy i manipulujacy, a Ty idziesz jak w paszcze lwa z pewnoscia, ze go zmienisz?
Ty popsulas?
Daj spokoj. Po co sie do niego juz natychmiast wprowadzasz? Nie mozesz powiedziec tej Waszej relacji "sprawdzam" i po prostu spotykac sie na luzie przez kolejne 6-7 miesiecy, a wprowadzic sie tuz przed porodem albo nawet po porodzie? Ty sama wchodzisz w projekt "Rodzina" na wlasne zyczenie. Nie wiem po co, skoro nie laczy Was w tym momencie kompletnie nic poza dzieckiem.
Lady Loka, jakieś tam uczucia obustronne są...
Ja uwazam, że Rita jest coraz bardziej pod wpływem tego Pana, im więcej spotkań i rozmów tym jest bardziej miękka i zaczyna opatrznie postrzegać rzeczywistość. Jak się wyrwie spod tych wpływów to ma refleksje i cofki, ale on te refleksje szybko rozmyje i... Znowu jest pod jego wpływem. Hormony nie pomagają.
No i myślę, że jest w nin zakochana bardziej niż przyznaje nawet przed samą sobą.
Lady Loka, jakieś tam uczucia obustronne są...
Ja uwazam, że Rita jest coraz bardziej pod wpływem tego Pana, im więcej spotkań i rozmów tym jest bardziej miękka i zaczyna opatrznie postrzegać rzeczywistość. Jak się wyrwie spod tych wpływów to ma refleksje i cofki, ale on te refleksje szybko rozmyje i... Znowu jest pod jego wpływem. Hormony nie pomagają.No i myślę, że jest w nin zakochana bardziej niż przyznaje nawet przed samą sobą.
10 dni temu Rita zastanawiala sie czy cokolwiek mu mowic.
10 dni temu uwazala, ze gosc jest bucem i przemocowcem.
Nawet jezeli jest zakochana, to zdroworozsadkowo wprowadzanie sie do niego juz teraz jest glupota.
Pospotykajcie sie w neutralnych okolicznosciach, idzcie na spacer, do kina, na kawe, do restauracji, spedzcie ze soba czas.
A nie tak, ze teraz Rita, bedziesz jego kucharka, sprzataczka i jeszcze platnosci mu bedziesz ogarniac. Naprawde chcesz sie w cos takiego juz pakowac?
Rita ci powie, że kucharką nie bo dietę ma pudełkową, sprzątaczką nie bo dwa razy w tyg przychodzi babeczka od sprzatania, a płatności to pomoc bo przeciążony... No i randki to dalej maski i udawanie, dopiero przebywając razem się zweryfikują
Sorry Rita za narracje, brzydkie to z mojej strony, ale jestem na 100% pewien, że miałabyś na to odpowiedź.
Samego wspólnego mieszkania nie uważam za takie złe - na randkach nie zwetyfikuje wielu rzeczy, a lepjej by się dotarli przed pojawieniem dziecka niż po porodzie z dzieckiem na rękach, gdzie będzie to dla niej życiowa i hormonalna rewolucja i dodatkowe obciążenie.
Rita ci powie, że kucharką nie bo dietę ma pudełkową, sprzątaczką nie bo dwa razy w tyg przychodzi babeczka od sprzatania, a płatności to pomoc bo przeciążony... No i randki to dalej maski i udawanie, dopiero przebywając razem się zweryfikują
Sorry Rita za narracje, brzydkie to z mojej strony, ale jestem na 100% pewien, że miałabyś na to odpowiedź.Samego wspólnego mieszkania nie uważam za takie złe - na randkach nie zwetyfikuje wielu rzeczy, a lepjej by się dotarli przed pojawieniem dziecka niż po porodzie z dzieckiem na rękach, gdzie będzie to dla niej życiowa i hormonalna rewolucja i dodatkowe obciążenie.
Ja uwazam, ze za wczesnie na wspolne mieszkanie, bo nie wierze, ze w ciagu 10 dni Rita nagle o 180 stopni zmienila swoje nastawienie.
Uwazam, ze wchodzi w zwiazek z rozsadku, bo przeciez on chce, a dziecko bedzie mialo ojca. No ale zobaczymy jak sie potoczy.
Fakt, ze wspolne mieszkanie szybko wszystko weryfikuje, ale tez szybko sprowadza zwiazek do codziennosci bez motylkow. A jak tutaj tych motylkow nie ma teraz, to marnie widze budowanie czegos na innej plaszczyznie niz wspollokatorzy.
Myślę, że kilka miesięcy uniesień za sobą mają, tamta wspolna noc to jednak jakiś sygnał, ze chemia i słabość do siebie jest... Co też pewnie Ritę "rozmiękcza", jak to ładnie napisała na inny temat kilka postów wyżej.... A czy to dobrze czy źle....
Ojjj R_ita
zaglądałam tu przed tygodniem to stanęło na tym że wiesz że musi każde swoje własne życie poukładać i rozwiązać swoje problemy zanim zacznie się zajmować związkami.Dziś widzę że już zostałaś asystentką prezesa na wolontariacie
![]()
Co poszło nie tak po drodze? Hormony? Przecież wiesz że właściwa droga jest tylko jedna, ta bez pośpiechu. Jak to jest że myślisz że ciebie to nie dotyczy? Że wam się na pewno uda i on się zmieni bo będzie miał rodzinę a ty cudownie rozprawisz się w między czasie ze swoimi lękami.
Nie wiem czy to hormony, czy co... I wiem, że pośpiech jet złym doradcą, ale ja nigdy nie bylam cierpliwa. Nie chce miesiącami karmić się złudzeniami, chce to wszystko zweryfikować jak najszybciej. No i tak po ludzku każdy człowiek zasluguje na szansę. Przecież przez tyle miesięcy był mi bliski, nie czułam z jego strony jakiegoś zagrożenia, jest jakaś więź, a na zrozumienie i szansę zasluguje każdy, prawda?
Analizowałam sobie wczoraj te wiele miesięcy spotykania, i tak myślę, że np nie robił problemów o wyjścia z koleżankami nawet do klubów, jedyne co to się żegnałam z nimi i wychodziłam przed nimi bo mnie odbierał, bo nie chciał bym wracała nocnym czy taksówką, ale... Nie widzę w tym samym nic złego. Przecież wielu facetów odbiera swoje kobiety. Nie zarzucał też smsami co i z kim robię, gdzie np Polak mojej koleżanki tak zaborczy był i nawet na spotkaniach wisiała na telefonie. Wiele takich kwestii sobie przeanalizowalam i nie bylo dramatu. Fakt, że często był decyzyjny typu jak spędzimy weekend, ale ile kobiet narzeka, że ich faceci w ogole ich nie zaskakują, nie mają inicjatywy, nic nie planują i tylko czekają az one cos wymyślą? No właśnie... Nawet te jego tabele mnie tak już nie przerażają bo lepiej żeby ktoś byl odpowiedzialny i przesadnie "zorganizowany" niż był takim Piotrusiem Panem z podejściem, że jakoś to będzie a ja bym sie musiala martwić...
Miroon, Lady Loka - myślę, że wszystko po części. Chemia, słabość, uczucia silniejsze niż przyznaje sama przed sobą ale i rozsądek.
krolowachlodu87 napisał/a:Ojjj R_ita
zaglądałam tu przed tygodniem to stanęło na tym że wiesz że musi każde swoje własne życie poukładać i rozwiązać swoje problemy zanim zacznie się zajmować związkami.Dziś widzę że już zostałaś asystentką prezesa na wolontariacie
![]()
Co poszło nie tak po drodze? Hormony? Przecież wiesz że właściwa droga jest tylko jedna, ta bez pośpiechu. Jak to jest że myślisz że ciebie to nie dotyczy? Że wam się na pewno uda i on się zmieni bo będzie miał rodzinę a ty cudownie rozprawisz się w między czasie ze swoimi lękami.
Nie wiem czy to hormony, czy co... I wiem, że pośpiech jet złym doradcą, ale ja nigdy nie bylam cierpliwa. Nie chce miesiącami karmić się złudzeniami, chce to wszystko zweryfikować jak najszybciej. No i tak po ludzku każdy człowiek zasluguje na szansę. Przecież przez tyle miesięcy był mi bliski, nie czułam z jego strony jakiegoś zagrożenia, jest jakaś więź, a na zrozumienie i szansę zasluguje każdy, prawda?
Analizowałam sobie wczoraj te wiele miesięcy spotykania, i tak myślę, że np nie robił problemów o wyjścia z koleżankami nawet do klubów, jedyne co to się żegnałam z nimi i wychodziłam przed nimi bo mnie odbierał, bo nie chciał bym wracała nocnym czy taksówką, ale... Nie widzę w tym samym nic złego. Przecież wielu facetów odbiera swoje kobiety. Nie zarzucał też smsami co i z kim robię, gdzie np Polak mojej koleżanki tak zaborczy był i nawet na spotkaniach wisiała na telefonie. Wiele takich kwestii sobie przeanalizowalam i nie bylo dramatu. Fakt, że często był decyzyjny typu jak spędzimy weekend, ale ile kobiet narzeka, że ich faceci w ogole ich nie zaskakują, nie mają inicjatywy, nic nie planują i tylko czekają az one cos wymyślą? No właśnie... Nawet te jego tabele mnie tak już nie przerażają bo lepiej żeby ktoś byl odpowiedzialny i przesadnie "zorganizowany" niż był takim Piotrusiem Panem z podejściem, że jakoś to będzie a ja bym sie musiala martwić...Miroon, Lady Loka - myślę, że wszystko po części. Chemia, słabość, uczucia silniejsze niż przyznaje sama przed sobą ale i rozsądek.
No dobrze, wyszło ci że jednak nie jest taki zły ale pamiętaj że znacie się kilka miesięcy. Jesteś pewna że twoje poprzednie wątpliwości rozwiewają się pod wpływem rozsądku a nie strachu o to jak sobie poradzisz? Czy jak Cię wkurzy to będziesz w stanie trzasnąć drzwiami i odejść?
Danie sobie czasu na ogarnięcie własnego życia to nie jest odbieranie wam szansy na bycie razem.
Na uspokojenie Ciebie R_ita i siebie pomyślałam..... ileż to pięknie zapowiadających się związków okazało się nic nie warte, ilu panów okazało się z czasem dupkami a tak dobrze rokowali, Ty moim zdaniem masz poprawne rozeznanie ' gdzie moja wolność osobista' a 'gdzie szacunek i zrozumienie do partnera w związku' nie wszystko jest od razu atakiem na nasze terytorium, czasem to inne rozumienie jakiejś sprawy, inny punkt widzenia, nie musi wynikać wcale ze złych intencji, jak będziesz słuchała jego a on będzie słuchał Ciebie w celu zrozumienia się nawzajem to będzie szło w dobrym kierunku
Teraz często spotykam się z takimi związkami gdzie wszystko musi być wsadzone w szablony, wszystko jest przewidziane na 5 lat do przodu, na pewne zachowania są pewne reakcje, więc gdzie w tym wszystkim spontanika i uczucie, dlaczego Rity relacja to rozsądek a te inne , wyrachowane na każdy dzień - wielkie uczucie....tak naprawdę to jak to zmierzyć ? jak to zważyć ? Myślenie, rozsądek ma sens ale wszystkiego i tak się nie przewidzi, zawsze coś nas zaskoczy i w tym też jest sens
Wiadomo, że różnie bywa i nawet ktoś od początku rokujący, może zawieść.
W tej historii jednak zastanawia mnie jedno, skoro teraz jest tak dobrze, to dlaczego jeszcze kilkanaście dni temu było tak źle, że Rita miała wątpliwości nawet co do tego by powiadomić faceta o ciąży.
Przecież znali się, spotykali przez kilka msc i nagle po kilku rozmowach w ostatnim tygodniu taki zwrot o niemal 180 st.?
Bo nie spotykali się dłuższy czas więc uwolniła się spod jego wpływu i uroku i oceniała sytuacje na chlodno i z dystansem... A od paru dni jest pod tym wpływem spowrotem to i narracja inna
Bo nie spotykali się dłuższy czas więc uwolniła się spod jego wpływu i uroku i oceniała sytuacje na chlodno i z dystansem... A od paru dni jest pod tym wpływem spowrotem to i narracja inna
Jaki dłuższy czas, przecież nie kilka msc skoro co dopiero dowiedziała o ciąży (tak przynajmniej zrozumiałam), więc to kwestia max paru tygodni i to od "wspólnej nocy", nie tylko spotkania.
Co, zrobili sobie dziecko "na rozstanie" a jak okazało, że wyszło to teraz zamiast rozstania rodzina? Wcześniej był "be" teraz super?
Wpadkę i przy zabezpieczeniach można zaliczyć, zawsze jest ten procent. Niemniej też trochę dziwi mnie to, że facet ot tak przyjął, że to jego dziecko (nie obrażając Rity).
No parę tyg to już dłuższy czas.
A spekulacje, że facet nie uważał celowo już się tu przewijały.
Osobiście uważam, że nie pytanie "czy to moje dziecko" jest bardziej normalne niż pytanie... Czy to moje dziecko. Jednak jak jesteś w relacji to ufasz drugiej osobie, że byłeś jedynym partnerem, co nie?
Pamietaj, że Pan jest "opalony" wiec i tak by wyszło,bo przecież dziecko tez bedzie mieszane.
No parę tyg to już dłuższy czas.
A spekulacje, że facet nie uważał celowo już się tu przewijały.
Osobiście uważam, że nie pytanie "czy to moje dziecko" jest bardziej normalne niż pytanie... Czy to moje dziecko. Jednak jak jesteś w relacji to ufasz drugiej osobie, że byłeś jedynym partnerem, co nie?
Wszystko ok, tylko ta ich relacja to nie był normalny związek tylko chyba coś jak romans czyli spotykania na seks. Przecież się ukrywali miesiącami.
Miroon napisał/a:No parę tyg to już dłuższy czas.
A spekulacje, że facet nie uważał celowo już się tu przewijały.
Osobiście uważam, że nie pytanie "czy to moje dziecko" jest bardziej normalne niż pytanie... Czy to moje dziecko. Jednak jak jesteś w relacji to ufasz drugiej osobie, że byłeś jedynym partnerem, co nie?Wszystko ok, tylko ta ich relacja to nie był normalny związek tylko chyba coś jak romans czyli spotykania na seks. Przecież się ukrywali miesiącami.
No tak nie do końca to byly spotkania... Na seks
Dlaczego informacje o relacji zostawiliśmy dla siebie już gdzieś tam pisałam,może powód wielu osobom wydawać się głupi, no ale trudno.
Az sie poczułam wywołana do tablicy by przedstawić mniej wiecej jak to wyglądało i nie byla to relacja... Na seks: najpierw 3 msc. Rozmów telefonicznych, potem dopiero start spotkań, które trwały około 7 miesięcy. Nie spotykaliśmy się tylko na seks Roxann. Rozmawialiśmy przez tel w tygodniu, spędzaliśmy wspólnie weekendy... Przyznaje, nie bylam widocznie w to tak uczuciowo i emocjonalnie zaangażowana jak on, no ale już trudno, nic nie poradzę ale nie chodziło tylko o seks. Choć fakt, pewnie każdy by tak mógł myśleć skoro relacje trzymaliśmy w tajemnicy i nie miala zadnego statusu. Od ostatniego spotkania kiedy się otworzyl i kiedy ja zakończyłam relacje do momentu kiedy dowiedziałam się o ciąży minęło 6 tygodni, i zjawiłam się na forum, no a kończąc relacje te 6 tyg wcześniej bylam w 2 tygodniu (o czym na logikę nie wiedziałam).
Co do pytania o to, czy to jego dziecko... Myślę, że po pierwsze trochę mnie znał, bo sam też musial swoje poczekać no i chyba nie ma mnie za skrajną idiotkę by zakładać, że chciałabym mu wcisnąć "czyste białe" dziecko
Wiem, że Turcy mają różne odcienie, ale akurat K. Jest bardziej ciemnawy niż mniej. Pomysl o dziecku na rozstanie bez wcześniejszego ustalenia statusu relacji!? .. No szalony Myślę, że rozwiałam trochę wątpliwości... No i przypominam co mi nagadal, w co ja uwierzyłam.
Roxann napisał/a:Miroon napisał/a:No parę tyg to już dłuższy czas.
A spekulacje, że facet nie uważał celowo już się tu przewijały.
Osobiście uważam, że nie pytanie "czy to moje dziecko" jest bardziej normalne niż pytanie... Czy to moje dziecko. Jednak jak jesteś w relacji to ufasz drugiej osobie, że byłeś jedynym partnerem, co nie?Wszystko ok, tylko ta ich relacja to nie był normalny związek tylko chyba coś jak romans czyli spotykania na seks. Przecież się ukrywali miesiącami.
No tak nie do końca to byly spotkania... Na seks
![]()
Dlaczego informacje o relacji zostawiliśmy dla siebie już gdzieś tam pisałam,może powód wielu osobom wydawać się głupi, no ale trudno.
Az sie poczułam wywołana do tablicy by przedstawić mniej wiecej jak to wyglądało i nie byla to relacja... Na seks: najpierw 3 msc. Rozmów telefonicznych, potem dopiero start spotkań, które trwały około 7 miesięcy. Nie spotykaliśmy się tylko na seks Roxann. Rozmawialiśmy przez tel w tygodniu, spędzaliśmy wspólnie weekendy... Przyznaje, nie bylam widocznie w to tak uczuciowo i emocjonalnie zaangażowana jak on, no ale już trudno, nic nie poradzę ale nie chodziło tylko o seks. Choć fakt, pewnie każdy by tak mógł myśleć skoro relacje trzymaliśmy w tajemnicy i nie miala zadnego statusu. Od ostatniego spotkania kiedy się otworzyl i kiedy ja zakończyłam relacje do momentu kiedy dowiedziałam się o ciąży minęło 6 tygodni, i zjawiłam się na forum, no a kończąc relacje te 6 tyg wcześniej bylam w 2 tygodniu (o czym na logikę nie wiedziałam).Co do pytania o to, czy to jego dziecko... Myślę, że po pierwsze trochę mnie znał, bo sam też musial swoje poczekać no i chyba nie ma mnie za skrajną idiotkę by zakładać, że chciałabym mu wcisnąć "czyste białe" dziecko
Wiem, że Turcy mają różne odcienie, ale akurat K. Jest bardziej ciemnawy niż mniej. Pomysl o dziecku na rozstanie bez wcześniejszego ustalenia statusu relacji!? .. No szalonyMyślę, że rozwiałam trochę wątpliwości... No i przypominam co mi nagadal, w co ja uwierzyłam.
Skoro taka przekonana jesteś, to po co ten wątek?
A ja nie rozumiem dlaczego wszyscy czepiają się tego faceta chyba tylko dlatego że nie jest Polakiem. Moim zdaniem On się zachowuje w porządku. Wziął odpowiedzialność za dziecko, za matkę tego dziecka, gada i myśli z sensem jak dla mnie to autorka dziwnie się zachowuje i dała mu sporo powodów do złości, niespójności, dezorientacji. Wszyscy szukaja winy w tym mezczyźnie nie wiedząc że autorka sama od początku sama nie wie czego chce i szuka dziury w całym fundując mu emocjonalna hustawkę. Albo ktoś chce stworzyć związek albo niech sobie odpuści i nie szuka jakiś insynuacji...
Analizowałam sobie wczoraj te wiele miesięcy spotykania, i tak myślę, że np nie robił problemów o wyjścia z koleżankami nawet do klubów, jedyne co to się żegnałam z nimi i wychodziłam przed nimi bo mnie odbierał, bo nie chciał bym wracała nocnym czy taksówką, ale... Nie widzę w tym samym nic złego. Przecież wielu facetów odbiera swoje kobiety.
Rozumiem przyjazd po ciebie,gdy masz wracac autobusem, ale taksowka?? Ujal to " z kims obcym" - Islam zakazuje aby kobieta sama ruszala gdziekolwiek a wracac z obcym facetem taksowka to jak zdrada-nie maja pewnosci czystosci kobiety...
Wcale nie chodzilo mu o twoj bezpieczny powrot, bo taksowkarz napewno cie zamorduje, ale o religie, ktorej ponoc jakos nie przestrzega...
Nie widzisz i nie slyszysz sygnalow, zaslepilas sie pierdolami i koniecznie chcesz " sprawdzic szybko".
Bedzie "szybko"-zanim sie ogarniesz to bedziesz nam tu aje z ktorejs sury cytowac...
znam wielu Polaków, którzy po prostu chcą mieć pewność, że ich kobieta nie wraca z imprezy z innym. Bo w aspekcie tego co piszesz, to mój mąż był muzułmaninem..
pewnie, że jest szansa, ze gość nawet z maczetą będzie biegał krzycząc Allach Akbar.. a;e nie popadajmy w paranoję.. Jesteśmy w Polsce, nie w Turcji.
znam wielu Polaków, którzy po prostu chcą mieć pewność, że ich kobieta nie wraca z imprezy z innym. Bo w aspekcie tego co piszesz, to mój mąż był muzułmaninem..
pewnie, że jest szansa, ze gość nawet z maczetą będzie biegał krzycząc Allach Akbar.. a;e nie popadajmy w paranoję.. Jesteśmy w Polsce, nie w Turcji.
Paranoje powiadasz?? Twoj maz tez mowil, ze powrot taksowka z OBCYM FACETEM to zwyczajnie nie przystoi zonie? Taki powrot dla muzulmanki to zdrada.
A to tylko kierowca...facet, ktory pracuje na rodzine a nie seryjny morderca z piekla rodem.
Rozumiem troske, ale bez przesady.
Malo wiesz o tej religii jak sadze... Nie bedzie biegal z maczeta-zwyczajnie ja zabije, aby pokryc hanbe. Ot taka rozniczka....
Roxann, bo wcale nie jest przekonana a jedynie teraz próbuje sama siebie przekonać i zmieniać postrzeganie rzeczywistości by przekonać siebie, że podjęła dobrą decyzje... Do przeprowadzki coraz bliżej wiec i obawy i strach pewnie narastają... Wiec zakrzywiamy rzeczywistość i co wartości relacji i co do zachowań...
Te taksówki też az mnie tak nie rażą... Sam nie chcialem nigdy by któraś z moich żon wracala po nocach po piciu alkoholu i zazwyczaj ją odbierałem. Niebezpieczeństw czyha sporo jakby nie patrząc.
Te taksówki też az mnie tak nie rażą... Sam nie chcialem nigdy by któraś z moich żon wracala po nocach po piciu alkoholu i zazwyczaj ją odbierałem. Niebezpieczeństw czyha sporo jakby nie patrząc.
Każda kobieta która miała do czynienia z Muzułmaninem od razu zwróci na to uwagę i wie co to oznacza. Może być "niepraktykujący", ale pewne przekonania ma bardzo mocno wdrukowane. I tego bałabym się najbardziej w kontekście przyszłego związku
Co to oznacza i dlateczego należy tego tak się bać?
znam wielu Polaków, którzy po prostu chcą mieć pewność, że ich kobieta nie wraca z imprezy z innym. Bo w aspekcie tego co piszesz, to mój mąż był muzułmaninem..
pewnie, że jest szansa, ze gość nawet z maczetą będzie biegał krzycząc Allach Akbar.. a;e nie popadajmy w paranoję.. Jesteśmy w Polsce, nie w Turcji.
To może zaproponujmy autorce żeby pokazała mu karykaturę Mahometa?
Może wtedy nastanie jasność jego uwarunkowania kulturowego/religijnego lub jego brak.
Serio?, a Ty gdybyś miał kobietę katoliczkę i pokazał jej "cipkomaryjki", to w razie jej nieprzychylnej reakcji uznałbyś że wariatka?
bez odbioru. Jestem przeciwko takim akcjom z jakiejkolwiek strony. mądry człowiek tego nie robi.
Serio?, a Ty gdybyś miał kobietę katoliczkę i pokazał jej "cipkomaryjki", to w razie jej nieprzychylnej reakcji uznałbyś że wariatka?
bez odbioru. Jestem przeciwko takim akcjom z jakiejkolwiek strony. mądry człowiek tego nie robi.
Zgadzam się i uważam, że bez różnicy czy jestesmy wierzący czy nie, szacunek pewnym symbolom mimo wszystko się należy, mimo, że sama nie jestem jakoś wierząca to też mnie uderza profanowanie symboli religijnych jakiejkolwiek wiary.
Titty - rozwiniesz?
Co to oznacza i dlateczego należy tego tak się bać?
Partner R_ity sprawia wrażenie człowieka świeckiego, nieprzestrzegającego zasad religii. Pił alkohol, brał narkotyki i sypiał z wieloma kobietami. Według naszego sposobu rozumowania daleko mu do religii. Jednak pewne zasady wpojone mu za dziecka siedzą głęboko w nim. Zawsze fascynowało mnie jak mocno muzułmanie mają głęboko wdrukowane pewne reguły.
W religii muzułmańskiej kobieta i mężczyzna nie są równi. To mężczyzna jest ostoją, a kobieta jednostką chwiejną. W związku z powyższym to mężczyzna jest odpowiedzialny za kobietę i to on powinien w każdy możliwy sposób wskazywać jej drogę prawidłowego postępowania. Kobieta powinna przyjąć to z pokorą i postępować według wskazówek mężczyzny. Jeśli będzie sprzeciwiać się jego woli, może zostać ukarana, bo przecież jest niejako przypisana do mężczyzny i stanowi jego wizytówkę, świadectwo jakim jest mężczyzną.
W związku z tym, że R_ita będzie matką jego dziecka, jej status się zmienia. Staje się jakby jego przedłużeniem, choć na chwilę obecną nie jest jego żoną. Nie mniej w jego oczach on ma teraz nieco więcej do powiedzenia w kwestii jej zachowania.
Muzułmanie postrzegają stosunki damsko-męskie w inny sposób, który dla kobiety wychowanej w europejskiej kulturze jest czasami trudny do zniesienia. I sytuacja z taksówką jest tego świetnym przykładem. Dla mnie to sygnał, że jego kultura nie wyparowała z niego w cudowny sposób. On nigdy nie był i nie będzie Europejczykiem. Dlatego R_ita powinna być świadoma, że oprócz standardowych problemów jakie napotykają pary we wspólnym życiu, oni będą obarczeni dodatkowym ciężarem różnic kulturowych. Nie twierdzę, że taki związek jest niemożliwy. Jest po prostu trudniejszy do utrzymania.
Serio?, a Ty gdybyś miał kobietę katoliczkę i pokazał jej "cipkomaryjki", to w razie jej nieprzychylnej reakcji uznałbyś że wariatka?
bez odbioru. Jestem przeciwko takim akcjom z jakiejkolwiek strony. mądry człowiek tego nie robi.
Wystarczy że pokaże mu info o zabiciu nauczyciela we Francji za pokazanie karykatury Mahometa i będzie obserwowała jego reakcję. Nic więcej.
Titty Turcja leży częściowo w Europie czyli europejczykiem może siebie nazywać ale on nigdy nie będzie ateistą na wzór europejski.
Rita widzę mocno leci na kolesia kasę i status społeczny, nie widzę tu innego powodu by być z tym rozchwianym emocjonalnie, agresywnym narcyzem. Autorko tak tanio cenisz swoje i dziecka zdrowie oraz psychę?
Rita widzę mocno leci na kolesia kasę i status społeczny, nie widzę tu innego powodu by być z tym rozchwianym emocjonalnie, agresywnym narcyzem. Autorko tak tanio cenisz swoje i dziecka zdrowie oraz psychę?
Oh Senshi, ty już drugi raz o tych pieniądzach. Jakby chodziło o nie to bym go wtedy nie zostawila, bo mialabym gdzieś jego przeszłość i przeliczyła sobie relacje z nim na korzyści wynikające z jego portfela, prawda? Zgodziłabym się na mieszkanie, sponsorowanie życia, a jasno mu powiedziałam, że dziecko niech utrzymuje ale ja mam SWOJE pieniądze. Zresztą, ja też zawsze się upierałam by płacić po połowie bo nie chcialam czuć się zobowiązana, wiec nie, nie chodzi mi o jego pieniądze. Co do pozycji zawodowej, myślę że ona zawsze robi na kobietach i ogólnie ludziach wrażenie bo to dowód wytrwałości, ciężkiej pracy i ambicji a te cechy są dobre.
Titty - no o wizytówce i świadectwie mężczyzny już uslyszałam, o odpowiedzialności i opiece też. Ale widzę, że on chce tez kompromisów niezgodnych z tym co ma zakorzenione. Sytuacja z wczoraj to powierdza, bo patrz (jak czegoś nie dostrzegam to chętnie przyjmę przytyk ) :
Mam wieloletniego kolegę, jeszcze z dzieciństwa, przyjaźnimy się i to relacja czysto przyjacielska. Poinformowałam go, że w poniedziałek się z nim widzę. Najpierw powiedział, że :
- nie zgadza się bym miala kolegów, bo po co mi inni mężczyźni w życiu. Jakoś on nie ma koleżanek bo i po co, a jak będzie go interesowala kobieca perspektywa w jakiejś sprawie to ma od tego mnie. Ścięliśmy się i dalam mu jasno do zrozumienia, że nie ograniczy mnie na tym polu. No i jednak kompromis wypracowaliśmy : bo mogę utrzymywać relacje z tym przyjacielem ale on go musi poznać no i żeby spotykac się w "naszym" domu a jesli koniecznie chce na mieście to w towarzystwie kogoś trzeciego....
I jakby trochę przerażające, ale przeciez u nas tez multum ludzi nie wyraża zgody w przyjaźnie damsko meskie u swoich partnerów, nie wierzy w nie itd. A jednak spotkaliśmy się po srodku.
Strony Poprzednia 1 … 5 6 7 8 9 … 13 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024