Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 13 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 260 z 796 ]

196 Ostatnio edytowany przez Miroon (2020-10-14 09:31:40)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Autorko, piszesz, że wiesz, że ta relacja/zwiazek to nierówny rozkład sił. A czy zwiazek czasem nie powinien być naszym azylem i czymś, gdzie czujemy się bezpiecznie a nie polem bitwy i walki o pozycje?
Co do kłótni - wyszedł żeby ochłonąć, no spoko, widocznie wie, że ma problemy z emocjami, może nawet z agresją i wie, że trzeba chodzić na kompromisy. No to dobrze, że wie wink

Lawinia, pięknie piszesz, pro life weszło mocno, nie potępiam podejścia, zachwalasz ze mimo kultury w ktorej wzrastał szanuje jej niezależność i pozostawił decyzję jej, ok... Każdy widzi co chce widzieć.

Zobacz podobne tematy :

197 Ostatnio edytowany przez Lawinia (2020-10-14 09:52:54)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
Miroon napisał/a:

Autorko, piszesz, że wiesz, że ta relacja/zwiazek to nierówny rozkład sił. A czy zwiazek czasem nie powinien być naszym azylem i czymś, gdzie czujemy się bezpiecznie a nie polem bitwy i walki o pozycje?
Co do kłótni - wyszedł żeby ochłonąć, no spoko, widocznie wie, że ma problemy z emocjami, może nawet z agresją i wie, że trzeba chodzić na kompromisy. No to dobrze, że wie wink

Lawinia, pięknie piszesz, pro life weszło mocno, nie potępiam podejścia, zachwalasz ze mimo kultury w ktorej wzrastał szanuje jej niezależność i pozostawił decyzję jej, ok... Każdy widzi co chce widzieć.

Doceniam, że doceniasz big_smile Cóż, Autorka prosiła o rady i opinie. Moje są własnie takie smile

198

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Mam jakieś dziwne przeczucie że gdyby autorka nie wspomniala skąd jest partner i bazowalibyśmy tylko na tym jak przebiegają ich rozmowy i jakie są ich reakcje to sceptyków byłoby o minimum połowę mniej smile

199

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
jjbp napisał/a:

Mam jakieś dziwne przeczucie że gdyby autorka nie wspomniala skąd jest partner i bazowalibyśmy tylko na tym jak przebiegają ich rozmowy i jakie są ich reakcje to sceptyków byłoby o minimum połowę mniej smile

Oczywiście, że tak.

200

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Pochodzenie (kraj, rodzina) ma znaczenie.

201

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
Miroon napisał/a:

Pochodzenie (kraj, rodzina) ma znaczenie.

zgadzam się

202 Ostatnio edytowany przez maku2 (2020-10-14 10:04:58)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
jjbp napisał/a:

Mam jakieś dziwne przeczucie że gdyby autorka nie wspomniala skąd jest partner i bazowalibyśmy tylko na tym jak przebiegają ich rozmowy i jakie są ich reakcje to sceptyków byłoby o minimum połowę mniej smile

A wspomniała bo sama ma wątpliwości.

Może mi umknęło a le autorka kocha tego faceta?

203 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-10-14 10:29:18)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Poza pytaniem, czy Autorka chce urodzić i wychować to dziecko, niech sobie zada pytanie czy hce również być z tym facetem. Jego reakcja i zachowanie wydaje się niby przyzwoite, chyba, że naprawdę ma talent do manipulowania. Zgodzę się z dwiema ostatnimi wypowiedziami, iż gdyby pochodzenie faceta nie było znane byłoby znacznie mniej wątpliwości. Z drugiej strony ostrożność nakazuje, żęby jednak mieć pewność co do intencji partnera, bo ile razy w podobnych przypadkach jedna strona się mocno na drugiej przejechała. Autorka obecnie patrzy na to, co przyniosły ostatnie rozmowy i być moze sama jest zaskoczona takim obrotem sprawy.

204

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
maku2 napisał/a:
jjbp napisał/a:

Mam jakieś dziwne przeczucie że gdyby autorka nie wspomniala skąd jest partner i bazowalibyśmy tylko na tym jak przebiegają ich rozmowy i jakie są ich reakcje to sceptyków byłoby o minimum połowę mniej smile

A wspomniała bo sama ma wątpliwości.

Może mi umknęło a le autorka kocha tego faceta?

To jej słowa:

"Rzecz w tym, że gdybym nie czuła, to myślę, że nie miałabym tych dylematów co zrobić i czy urodzić. Nawet nie miałam tego dylematu jak szłam pierwszy raz mu powiedzieć, przyszły potem. Nie jest to może jakieś ogromne zakochanie z mojej strony, ale też czułam, że jest mi bliski, uwielbiałam spędzać z nim czas, rozmawiać, nic nie robić obok, wyczekiwałam spotkań i tęskniłam, raczej mogłam polegać, zdecydowanie miałam słabość... wciąż mam. No ale on to jedno a ja i moje problemy ze sobą to drugie i postąpiłam jak postąpiłam " także chyba nie wie czy kocha

205 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2020-10-14 11:12:18)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
Martaw2 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
R_ita napisał/a:

Ponownie autorka!

Nie chce by to wyglądało tak, że go bronię bo nie podobają mi się jego zagrywki, ale tak sobie myslalam pół nocy o dziwo nie o mnie i dziecku a o nim i doszłam do wniosku, że... To jest ogólnie bardzo smutny i przykry człowiek. W sensie, tyle lat w obcym kraju, bez rodziny w której wzrastał, z przemocowego domu, bez żadnej bliskiej relacji, sam jak palec. Na tyle na ile go poznałam i co sobie porozmawialiśmy to ja uważam, że ta jego pewność siebie to taka maska i gra pozorów. To bardzo zagubiony człowiek, może stąd uciekanie od życia i od samego siebie w używki i przelotne znajomości. Co innego udawać kogoś kim sie nie jest przez krótki czas by osiągnąć jakiś cel (np wspólna noc z kimś) a co innego umieć budować relacje. Może nie potrafi inaczej niż sięganie po takie desperackie metody jak próby manipulacji itd. Ja myślę, że on (zresztą) jak każdy chciałby być po prostu kochany i nie musiał mieć tych masek. Przy tamtej rozmowie go trochę wypytałam, powiedział że od 2.5 roku chodzi na terapię ale nie jakas alkoholową czy związaną z uzaleznieniami tylko ogolnie pracy nad sobą. Myślę, że dobrze rokuje to, że on wie, ze jest trudny, despotyczny i że ta przeszlosc miala na niego wpływ. Ta relacja to bardzo nierówny rozklad sił i ja wiem, że byłabym na straconej pozycji.
Miroon, piszesz o kłótniach. Zdarzyło nam się z dwa razy tak dość ostro pokłócić, bo ja wbrew pozorom nie jestem taka uległa i często chcę mieć ostatnie zdanie. Ja widzialam, że mu sie nie podobało, że sie stawiam, ale jak byl już ten stan mocnego wkurzenia to wyszedł ochłonąć. Wrócił z refleksją i próbował trochę rozładować sytuację, że przecież nie jest najmądrzejszy i musimy się nauczyć chodzić na jakieś kompromisy. Nie wiem na ile to wyrachowanie i próba sił a na ile nieumiejętność współżycia z ludźmi i jakieś emocjonalne braki.
Odnośnie tego jak go potraktowałam i olałam - to jednak schowal dumę do kieszeni i miał refleksje, że dlaczego ja tak postąpiłam. To też rokuje.
Myślę tez, ze on widzi w tym dziecku szansę na to by w końcu mieć po co i dla kogo żyć.
Jeszcze tak mi się nasunęło w temacie kontroli, myślę że on zdecydowanie lubi nad wszysktim panować i mieć kontrolę. Ale kto nie lubi?

Jezeli dziecko jest jedyna rzecza, dla ktorej zyje rodzic, to ja temu dziecku nie wroze dobrego zycia.

Dziecko to najważniejsza istota na ziemi w życiu każdego rodzica. I jeśli człowiek ma żyć dla dziecko to jest tylko, ale aż!
Moje dziecko jest da mnie wszystkim to sens mojego życia.

osobiste wycieczki + off-top

206

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
Lady Loka napisał/a:

Jezeli dziecko jest jedyna rzecza, dla ktorej zyje rodzic, to ja temu dziecku nie wroze dobrego zycia.

Całkowicie się z tym zgadzam, co więcej obawiam się takich osób..

207

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Oczywiście, że to wszystko duże pytania. Ale danie szansy nie jest chyba złą opcją? Zwłaszcza, że ona kocha jego, a on  kocha ją (i mówił o tym i o zaangażowaniu już wcześniej, zanim dowiedział się o ciąży)...

Oczywiście, kultura ma znaczenie, ale wspólne doświadczenia i otwartość także. Jest miłość i jest dziecko, więc przecież Autorka nie musi niczego przekreślać tak na wstępie... bo on jest Turkiem. I, z Waszych wypowiedzi wynika, na pewno nią manipuluje... bo jest Turkiem. I na pewno ją zniewoli... bo jest Turkiem. sad Serio? Statystyka, statystyką, ale zobaczmy całokształt...

Różnice kulturowe są spore, może olbrzymie - nie ukrywam, ale przecież nie determinują wszystkiego. Nie musi Autorka w związek brnąć na oślep i od razu "na pełen gaz".  Na początku związek nie musi oznaczać ślubu, ba! nie musi oznaczać od razu mieszkania razem, jeżeli Autorce z tym nie po drodze wink I nie powinna Autorka w żadnym wypadku rezygnować z pracy i swojego życia tonąc w ramionach ukochanego, tylko włączyć go w swoje już toczące się życie smile

208

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Skąd ty wytrzasnęłaś, że ona go kocha?

209

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
Martaw2 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Jezeli dziecko jest jedyna rzecza, dla ktorej zyje rodzic, to ja temu dziecku nie wroze dobrego zycia.

Dziecko to najważniejsza istota na ziemi w życiu każdego rodzica. I jeśli człowiek ma żyć dla dziecko to jest tylko, ale aż!
Moje dziecko jest da mnie wszystkim to sens mojego życia.

Nie Marto. Dziecko nie powinno byc najwazniejsza istota w zyciu kazdego rodzica. Rodzic nie powinien zyc dla dziecka. To jest nakladanie na dziecko ogromnej wrecz odpowiedzialnosci, ktorej dziecko nie jest i nie bedzie w stanie udzwignac. Dziecko nigdy nie powinno byc jedynym sensem zycia rodzica, rodzic powinien miec jakies zycie, pasje i zainteresowania dla siebie samego.
Nie bez powodu nawet w malzenstwie mowi sie, ze to jednak maz/zona powinien byc na miejscu wyzszym niz dziecko.

Dziecko w koncu z domu wyjdzie, partner zostanie.

Uznawanie dziecka za najwazniejsza istote na ziemi sprawi, ze dziecko nie bedzie w stanie sie potem usamodzielnic, tylko bedzie przyrosniete do rodzica w niezdrowej relacji. Stad sie biora ludzie, ktorzy nie potrafia sobie wyprac ubran czy ugotowac jedzenia, bo zawsze robila to za nich mamusia.

210

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
Miroon napisał/a:

Skąd ty wytrzasnęłaś, że ona go kocha?

Wywnioskowałam z jej postów. Moim zdaniem chyba trafnie. Sama twierdziła, że chciała się zaangażować, ale... się przestraszyła i wycofała, gdy zauważyła, że on też chce się zaangażować. Jeśli coś się nie zgadza z faktami, to moja pomyłka w analizie wink

Autorka w każdym razie ma nad czym myśleć i nad czym się zastanawiać.  Nie musi słyszeć jednostajnego "nie" z tego forum. Dana sobie i jemu szansa nie oznacza jakiegoś nieuchronnego zagrożenia, jak niektórzy chcieliby przedstawić.

Poza tym...Moim zdaniem, to, co sama opisała o reakcji mężczyzny na wieść o ciąży przemawia na jego korzyść. I jak mówię związek nie musi od razu oznaczać mieszkania ze sobą, zniewolenia, pozbycia się własnego życia itd.

211 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2020-10-14 11:14:08)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
Lady Loka napisał/a:
Martaw2 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Jezeli dziecko jest jedyna rzecza, dla ktorej zyje rodzic, to ja temu dziecku nie wroze dobrego zycia.

Dziecko to najważniejsza istota na ziemi w życiu każdego rodzica. I jeśli człowiek ma żyć dla dziecko to jest tylko, ale aż!
Moje dziecko jest da mnie wszystkim to sens mojego życia.

Nie Marto. Dziecko nie powinno byc najwazniejsza istota w zyciu kazdego rodzica. Rodzic nie powinien zyc dla dziecka. To jest nakladanie na dziecko ogromnej wrecz odpowiedzialnosci, ktorej dziecko nie jest i nie bedzie w stanie udzwignac. Dziecko nigdy nie powinno byc jedynym sensem zycia rodzica, rodzic powinien miec jakies zycie, pasje i zainteresowania dla siebie samego.
Nie bez powodu nawet w malzenstwie mowi sie, ze to jednak maz/zona powinien byc na miejscu wyzszym niz dziecko.

Dziecko w koncu z domu wyjdzie, partner zostanie.

Uznawanie dziecka za najwazniejsza istote na ziemi sprawi, ze dziecko nie bedzie w stanie sie potem usamodzielnic, tylko bedzie przyrosniete do rodzica w niezdrowej relacji. Stad sie biora ludzie, ktorzy nie potrafia sobie wyprac ubran czy ugotowac jedzenia, bo zawsze robila to za nich mamusia.

off-top.
To nie jest wątek o Marcie!

212 Ostatnio edytowany przez Miroon (2020-10-14 11:25:02)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
Lawinia napisał/a:

z Waszych wypowiedzi wynika, na pewno nią manipuluje... bo jest Turkiem. I na pewno ją zniewoli... bo jest Turkiem. sad Serio? Statystyka, statystyką, ale zobaczmy całokształt...)

No to juz autorka musi sobie przeanalizować czy przejawial zachowania kontrolujące ją i jest ryzyko zniewolenia. (a zaznaczała, ze lubi panować i mieć kontrolę, jest despotą)
Turcy z którymi pracowałem potrafili być świetnymi ojcami ale byli bardzo paskudnymi mężami, mocno kontrolującymi swoje żony. A nawet w relacji brat - siostra. Brat sprawował opiekę nad siostrą i ona nawet nie mogła wyjść sama po zmroku, wszedzie była odprowadzana lub podwozona, musiala mówić gdzie i z kim sie spotyka. Dla nas to nie do pomyślenia a tam to norma. Jest cienka linia między troską i opiekuńczością a kontrolą i zniewoleniem.

Dlatego właśnie pochodzenie ma znaczenie drogie Panie, bo to co dla nas jest chore i niedopuszczalne dla kogoś z ich kręgu kulturowego może być normalną sprawą uważaną za coś slusznego.

213

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Autorka niech się się dobrze zastanowi czy będzie chciała przejść ona i jej dziecko na islam. Wiemy już, że będzie chciał uczyć jego religii dziecko. Jeśli ktoś pomyśli, że uszanuje jej teizm lub ateizm to jest bardzo naiwny i śmieszny.

214

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
Senshi napisał/a:

Autorka niech się się dobrze zastanowi czy będzie chciała przejść ona i jej dziecko na islam. Wiemy już, że będzie chciał uczyć jego religii dziecko. Jeśli ktoś pomyśli, że uszanuje jej teizm lub ateizm to jest bardzo naiwny i śmieszny.

No troszkę z niego hipokryta, niby nie wierzący, mający gdzieś religie ale dziecko będzie uczył i pokazywał... Ja jako ateista nie prowadzalem swoich dzieci do kościoła tylko dlatego, ze mnie ochrzczono i dorastalem w katolickiej rodzinie

215

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
Senshi napisał/a:

Autorka niech się się dobrze zastanowi czy będzie chciała przejść ona i jej dziecko na islam. Wiemy już, że będzie chciał uczyć jego religii dziecko. Jeśli ktoś pomyśli, że uszanuje jej teizm lub ateizm to jest bardzo naiwny i śmieszny.

On, jak twierdzi, nie jest praktykującym muzułmaninem. Cóż, prawda, że to się może zmienić... Z drugiej strony... Nie żyhe zgodnie z islamem od lat... On po 13 latach w Polsce może chciałby zostać katolikiem? O ile religia ma jakieś znaczenie dla Autorki. Przecież to też, trudne, ale nie niemożliwe.

Wydaje mi się jednak, że mimo wszystko ojciec jest ojcem. I ma prawo współuczestniczyć w decyzjach związanych z wychowaniem dziecka.

Autorka nie musi zgadzać się jednak na islamizację dziecka, zwłaszcza żyjąc w Polsce. Autorka może też powiedzieć o tym, że zgodnie z religią katolicką, dziecko nawet z mieszanego związku musi być wychowywane w  religii katolickiej... Ciekawe co on na to...?

Tu muszą wypracować stanowisko. I racja, że ognia z wodą pogodzić się nie da i trudno, by dziecko miało rozchwiane poczucie prawdy sądząc, że to wszystko jedno jaki jest Bóg i czy Pan Jezus jest Bogiem, że w jednej sytuacji coś jest złem i dobrem zarazem. To są podstawowe sprawy w wychowaniu dziecka i jak najbardziej w przyszłości może to mieć znaczenie.... A my przecież nie wiemy na dobrą sprawę jakue poglądy ma Autorka i ojciec jej dziecka...

216 Ostatnio edytowany przez Miroon (2020-10-14 11:53:42)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Ona mu powie, że zgodnie z wiarą katolicka musi być wychowane w katolickiej wierze? No to on poczyta i jej powie ze nie.

Odsylam do opracowania nt zderzenia katolickiej i muzułmańskiej wizji malzenstwa w tym wychowania dzieci, opracowanie s. Marty Muchy. Kanoniczne przeszkody, dyspensy, przeszkody z pkt widzenia prawa muzułmańskiego i wlasnie zrodzenie i wychowanie w wierze potomstwa. Jako katole calkowicie się pod nimi ugielismy, dziecko z automatu jest uznane za muzułmanina. Nie tylko u nich z automatu dziecku przypisuje sie wiarę ojca, w naszej religii też tak jest.

A jak takich typów znam to się zdążył zorientować w temacie.

217 Ostatnio edytowany przez Senshi (2020-10-14 11:56:29)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

" On po 13 latach w Polsce może chciałby zostać katolikiem? O ile religia ma jakieś znaczenie dla Autorki. Przecież to też, trudne, ale nie niemożliwe."

Przecież on zastanawiał się jak pogodzić dwie religie i zwrócił się do znajomych, którzy żyją w mieszanym związku jak to wygląda - stwierdzili, że obchodzą dzięki temu wiele świąt w roku. To hipokryta! Mówi, że jest niewierzący ale święta islamskie będzie chciał by żona organizowała, a dziecku będzie tłukł do głowy swoją religię. Już samo to w moich oczach skreślało by go.

Znam osobiście takie, które się ugięły pod wpływem prania mózgu. Żyją w Polsce, chodzą w Hidżabie i uczą się Koranu oraz języka męża. Przecież ta relacja autorki to przepis na katastrofę.

218 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2020-10-14 12:16:57)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
Miroon napisał/a:

Ona mu powie, że zgodnie z wiarą katolicka musi być wychowane w katolickiej wierze? No to on poczyta i jej powie ze nie.

Odsylam do opracowania nt zderzenia katolickiej i muzułmańskiej wizji malzenstwa w tym wychowania dzieci, opracowanie s. Marty Muchy. Kanoniczne przeszkody, dyspensy, przeszkody z pkt widzenia prawa muzułmańskiego i wlasnie zrodzenie i wychowanie w wierze potomstwa. Jako katole calkowicie się pod nimi ugielismy, dziecko z automatu jest uznane za muzułmanina. Nie tylko u nich z automatu dziecku przypisuje sie wiarę ojca, w naszej religii też tak jest.

A jak takich typów znam to się zdążył zorientować w temacie.

Z przepisów Instrukcji o małżeństwach mieszanych (dostępna na stronie Stolicy Apostolskiej) :

1.Należy zawsze mieć na uwadze uchronienie strony katolickiej od niebezpieczeństwa utraty wiary oraz gorliwą troskę o katolickie wychowanie potomstwa.

2. Ordynariusz miejsca lub Proboszcz strony katolickiej powinien zatroszczyć się, by mocno podkreślić obowiązek zapewnienia Chrztu i katolickiego wychowania przyszłego potomstwa. Wypełnienie tego obowiązku ma być zagwarantowane złożeniem przez stronę katolicką wyraźnego przyrzeczenia.

3. Strona niekatolicka z należytym szacunkiem, lecz w sposób wyraźny ma być zapoznana z katolicką nauką o godności małżeństwa, zwłaszcza o jego zasadniczych przymiotach, którymi są jedność i nierozerwalność.

Należy ją ponadto uświadomić, że strona katolicka ma poważny obowiązek strzeżenia, zachowania i wyznawania swojej wiary oraz ochrzczenia w niej i wychowania potomstwa narodzonego z tego małżeństwa.

Ponieważ obowiązek ten powinien być zabezpieczony, dlatego należy zachęcić nupturienta niekatolika, by szczerze i otwarcie przyrzekł, że nie będzie w tym przeszkadzał. Gdyby strona niekatolicka stwierdziła, że nie może dać takiego przyrzeczenia bez naruszenia własnego sumienia, Ordynariusz przedstawi sprawę z wszystkimi okolicznościami Stolicy Apostolskiej.

4. Chociaż na podstawie prawa zwyczajowego tego rodzaju przyrzeczenia powinny być dawane na piśmie, to jednak do Ordynariusza należy określenie czy to w sposób ogólny, czy też w poszczególnym przypadku, w jakiej formie - pisemnej lub nie - ma być złożone przyrzeczenie strony katolickiej, niekatolickiej lub obydwu; do niego należy również określenie sposobu zapisu tego faktu w aktach małżeńskich.

Źródło: nieregulaminowy link


Ale wybiegamy zanadto w przyszłość! Autorka jeszcze nie biegnie do ołtarza, narazie czeka ich oboje decyzja o przyszłości. A on chce wyraźnie pomóc

219 Ostatnio edytowany przez Miroon (2020-10-14 12:33:40)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Oni też sobie coś podobnego napisali i co? Tylko oni bardziej radykalnie a to nasze to takie lelum polelum. Już nie będę przeklejać bysmy teraz nie toczyli wojny na cytaty i jakieś przepisy, wszystko do odnalezienia. Ona się powoła na jeden dokument, on na drugi, dokumenty się wykluczają a jak to w życiu wygrywa najsilniejszy. Więc raczej Pan Ojciec.

Chce zaznaczyć, że to nie jest z mojej strony jakiś rasizm, zaściankowość itd. Po prostu autorka musi wiedzieć, że problem jest złożony i czeka na nią wiele min, które mogą jej zrobić mocne ała.

A to, że jest bardziej muzułmański niż nam sie wydaje wskazuja tez pewne kwestie, dlaczego wybrał właśnie ją tj. Powściągliwość w kontaktach z mężczyznami, czyli dobrze się prowadzi bo nie była łatwa (no dobra, poszła z nim przed ślubem, no ale trochę tej Europy liznął wiec akceptuje). Wybaczcie bo wiem, że brzydko napisałem, ale islamu sie nie porzuca, on jest w nim mocno zakorzeniony i to między wierszami widać. Więc czujność na najwyższym poziomie wskazana.

220

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Przypominam, że to nie jest temat dot. stricte religii, podejrzewam, że Autorka nie potrzebuje w tej chwili do szczęścia cytatów z oficjalnej strony Watykanu.
Proszę o trzymanie się tematu wątku.

221

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
Miroon napisał/a:
Lawinia napisał/a:

z Waszych wypowiedzi wynika, na pewno nią manipuluje... bo jest Turkiem. I na pewno ją zniewoli... bo jest Turkiem. sad Serio? Statystyka, statystyką, ale zobaczmy całokształt...)

No to juz autorka musi sobie przeanalizować czy przejawial zachowania kontrolujące ją i jest ryzyko zniewolenia. (a zaznaczała, ze lubi panować i mieć kontrolę, jest despotą)
Turcy z którymi pracowałem potrafili być świetnymi ojcami ale byli bardzo paskudnymi mężami, mocno kontrolującymi swoje żony. A nawet w relacji brat - siostra. Brat sprawował opiekę nad siostrą i ona nawet nie mogła wyjść sama po zmroku, wszedzie była odprowadzana lub podwozona, musiala mówić gdzie i z kim sie spotyka. Dla nas to nie do pomyślenia a tam to norma. Jest cienka linia między troską i opiekuńczością a kontrolą i zniewoleniem.

Dlatego właśnie pochodzenie ma znaczenie drogie Panie, bo to co dla nas jest chore i niedopuszczalne dla kogoś z ich kręgu kulturowego może być normalną sprawą uważaną za coś slusznego.

No to przepraszam, gdzie jest ta cienka granica między kontrolą a troską? Bo ja teraz nie wiem, czy mam się cieszyć, że skoro od niedzieli wie i od poniedziałku  codziennie dzwoni i pyta jak się czuje i co u mnie (wcześniej nie mieliśmy takiego zwyczaju) to on sie troszczy czy to już kontrola bo uznał, że jestem jego? wybacz ironię, ale jak ja się będę w kazdym zachowaniu dopatrywać kontroli i zniewolenia i mieć ciagle te czerwone lampki to popadnę w paranoje.

222

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Dlatego nie powinnaś tak bardzo brać do siebie opinii randomowych osób z internetu.
Ty znasz tego faceta, obserwujesz jego reakcje.
Wyrób sobie zdanie sama. Ale jedno jest pewne - najpierw zastanów się dobrze, czego chcesz, a potem dąż do tego.

223 Ostatnio edytowany przez R_ita (2020-10-14 13:21:32)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Rzecz w tym, że już się dałam nabrać i nie dziwię się kwestii podnoszenia religii w wątku, no bo halo, nawet nie obchodził ramadanu w tym roku, deklarował się religijnie zupełnie inaczej, ale już wie jak rozwiążemy problem wiary dziecka i, że jednak ten islam to jest trochę ważny? To jest kolejna kwestia do dyskusji z nim, a narazie nie mam zamiaru tego robić bo znowu mi namiesza.

Sama się złapałam na tym, że pomyślałam jaki on wspaniałomyślny i wszystko przemyślał w tej kwestii a nawet nie tknęło mnie, że się wyklucza ze swoimi wcześniejszymi deklaracjami

224

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
R_ita napisał/a:
Miroon napisał/a:
Lawinia napisał/a:

z Waszych wypowiedzi wynika, na pewno nią manipuluje... bo jest Turkiem. I na pewno ją zniewoli... bo jest Turkiem. sad Serio? Statystyka, statystyką, ale zobaczmy całokształt...)

No to juz autorka musi sobie przeanalizować czy przejawial zachowania kontrolujące ją i jest ryzyko zniewolenia. (a zaznaczała, ze lubi panować i mieć kontrolę, jest despotą)
Turcy z którymi pracowałem potrafili być świetnymi ojcami ale byli bardzo paskudnymi mężami, mocno kontrolującymi swoje żony. A nawet w relacji brat - siostra. Brat sprawował opiekę nad siostrą i ona nawet nie mogła wyjść sama po zmroku, wszedzie była odprowadzana lub podwozona, musiala mówić gdzie i z kim sie spotyka. Dla nas to nie do pomyślenia a tam to norma. Jest cienka linia między troską i opiekuńczością a kontrolą i zniewoleniem.

Dlatego właśnie pochodzenie ma znaczenie drogie Panie, bo to co dla nas jest chore i niedopuszczalne dla kogoś z ich kręgu kulturowego może być normalną sprawą uważaną za coś slusznego.

No to przepraszam, gdzie jest ta cienka granica między kontrolą a troską? Bo ja teraz nie wiem, czy mam się cieszyć, że skoro od niedzieli wie i od poniedziałku  codziennie dzwoni i pyta jak się czuje i co u mnie (wcześniej nie mieliśmy takiego zwyczaju) to on sie troszczy czy to już kontrola bo uznał, że jestem jego? wybacz ironię, ale jak ja się będę w kazdym zachowaniu dopatrywać kontroli i zniewolenia i mieć ciagle te czerwone lampki to popadnę w paranoje.

Granica jest tam gdzie ją postawisz ty. Ja nienawidzę jak ktoś do mnie codziennie wydzwania i ignoruje wszelkie prośby pt zadzwoń jak dojedziesz big_smile Niektórzy uważają to za przejw troski i miłości.

Sprawa jest bardzo prosta a trudna jednocześnie. Nie daj sobie wejść na głowę. Tak po prostu. Ale też nie bądź jedną z tych zaborczych matek które uważają że tylko one wiedzą wszystko najlepiej. Chce mu pokazywać i uczyć go o jego religii i pochodzeniu? OK, ale bez zmuszania do niczego. I żadnych wyjazdów do dziadków przed 18stką big_smile

225

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
R_ita napisał/a:

Rzecz w tym, że już się dałam nabrać i nie dziwię się kwestii podnoszenia religii w wątku, no bo halo, nawet nie obchodził ramadanu w tym roku

Wiesz R_ita, ja pracowalam z marokanczykami, ktorzy tez nie obchodzili ramadanu dopoki nie odwiedzil ich jakis wierzacy przyjaciel albo rodzina. Wtedy obchodzili wszystko i nie mieli problemu ani z modleniem sie, ani z zyciem w mysl islamu.

Ja wiem, ze on niby powiedzial, ze nie utrzymuje kontaktu z rodzina, ale tam rodzina to jest mega wazna sprawa i jestem przekonana, ze w koncu albo ta rodzina przyjedzie do niego, albo jakos ten kontakt wroci i nagle zobaczysz faceta calkowicie innego niz tego, ktorego znasz. Dla nich rodzina to zbyt duza wartosc i nie pozwola na to, zeby sie od niej odciac na cale zycie.

226 Ostatnio edytowany przez Lawinia (2020-10-14 14:44:08)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Wiecie co? Ja nadal podtrzymuję moją pierwszą opinię. Straszenie tym, że facet koniecznie jest  groźny ze względu na swoją przynależność rasową i kulturową  jest po prostu nie na miejscu i może przynieść więcej krzywdy niż pożytku. Pewnie, że obca kultura i w dodatku obca religia to sprawy wielkie i ja wcale nie radzę bagatelizowania tego tematu. Jednak nasza Autorka musi zobaczyć też przede wszystkim człowieka. Czy go zna i jak go zna? Wydaje się jednak, że Autorka i ojciec jej dziecka zdają sobie sprawę z tego, że to są jakieś wyzwania. Nie niemożliwe jednak smile On ma jakieś wyobrażenia i ona także.
Rozmowa jest kluczem.

Dla mnie jego telefony, oferta bycia razem to nie jest jakieś nękanie, czy osaczanie. Każdy szanujący się mężczyzna na wieść o swoim ojcostwie na pewno chciałby mieć kontakt z kobietą, która nosi jego dziecko. A Wy prorokujecie katastrofę. Ja uważam, że nie trzeba demonizować zwykłych przejawów troski. Ktoś pisze o czujności - jedno drugiego nie wyklucza.

Ja sądzę, że możesz, Autorko myśleć o wszystkim powoli. Nie musisz decydować się na głęboki skok w nieznane: zamieszkanie razem, wyjazd z kraju, ślub, uzależnienie finansowe. W każdym wypadku,czy byłby to Polak, czy Turek, czy Eskimos to radziłabym danie szansy przy jednoczesnym zachowaniu swojego życia i stałej pracy oraz niezależności!

Dziecko jest i oboje o tym wiecie, ale też macie wiele możliwości dogadania się co do jego rozwoju i wychowania. Takich rzecz, myślę, nie uzgadnia się wszystkich od razu. Zwłaszcza w takim tempie galopujących zdarzeń. Wątek religijny chyba faktycznie zarzucony szybko. Ważne jednak, byście oboje znali nawzajem swoje obawy, jak i Wasze zdania w najważniejszych kwestiach. Co zrobicie ze sobą, jako parą, czy ostatecznie związek wypali, czy nie - to jest pieśń przyszłości. Teraz musicie ułożyć w ogóle jakoś Wasze relacje. To wszystko, co się stało/dzieje sprawia, że zawsze będziecie dla siebie ważni.

Rację ma Cyngli: piszemy, ale niech Autorka przemyśli.

Jeszcze jedno. Autorka pisze:

Rzecz w tym, że już się dałam nabrać i nie dziwię się kwestii podnoszenia religii w wątku, no bo halo, nawet nie obchodził ramadanu w tym roku, deklarował się religijnie zupełnie inaczej, ale już wie jak rozwiążemy problem wiary dziecka i, że jednak ten islam to jest trochę ważny? To jest kolejna kwestia do dyskusji z nim, a narazie nie mam zamiaru tego robić bo znowu mi namiesza.

Sama się złapałam na tym, że pomyślałam jaki on wspaniałomyślny i wszystko przemyślał w tej kwestii a nawet nie tknęło mnie, że się wyklucza ze swoimi wcześniejszymi deklaracjami

Mnie się nie wydaje, że to się gryzie i wyklucza. Zawsze miałam poczucie, że jak są dzieci, to przychodzi i jakieś poczucie odpowiedzialności i chęć przekazania swojego dziedzictwa. Bo dzieci to nie tylko geny, które przekazujemy, ale i kultura, którą im dajemy, jak pałeczkę do przekazania dalej. Nawet, jeżeli islam nie jest dla niego istotny religijnie, to może mieć znaczenie kulturowe/tożsamościowe... To jest skomplikowane i czując jakieś niespójności  jak najbardziej moim zdaniem masz prawo go o to pytać. Ja sądzę, że u każdego z nas jest to wyobrażenie własnego dzieciństwa i chęć przekazania dziecku tego, co było w naszym dzieciństwie najlepsze.  Wy macie inne wspomnienia i inne rzeczy Was kształtowały, więc na pewno wiele rzeczy będzie po prostu nie tak łatwych, nie tak automatycznych.  Ale to, myślę, sama wiesz.

227

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

My tu temat omawiamy co przekażą dziecku, a tu najpierw trzeba wiedzieć czy dziecko się urodzi smile

228 Ostatnio edytowany przez Lawinia (2020-10-14 15:01:14)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
Miroon napisał/a:

My tu temat omawiamy co przekażą dziecku, a tu najpierw trzeba wiedzieć czy dziecko się urodzi smile

Coś już jednak dziecku przekazali. Oboje. Ono już to MA.

A Ty tak lekko o tym, czy mu to coś, co dali zabiorą... Nie mogę uwierzyć w to, co czytam.

229

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
Lawinia napisał/a:
Miroon napisał/a:

My tu temat omawiamy co przekażą dziecku, a tu najpierw trzeba wiedzieć czy dziecko się urodzi smile

Coś już jednak dziecku przekazali. Oboje.  A Ty tak lekko o tym, czy mu to coś, co dali zabiorą...

Lawinia, ja już 54 lata siedze na tym świecie. Aborcje były, są i będą. Co tu mam ciężko traktować?

230

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
Miroon napisał/a:
Lawinia napisał/a:
Miroon napisał/a:

My tu temat omawiamy co przekażą dziecku, a tu najpierw trzeba wiedzieć czy dziecko się urodzi smile

Coś już jednak dziecku przekazali. Oboje.  A Ty tak lekko o tym, czy mu to coś, co dali zabiorą...

Lawinia, ja już 54 lata siedze na tym świecie. Aborcje były, są i będą. Co tu mam ciężko traktować?

Nie tyle ciężko, co poważnie. I co? Człowieka smile

231 Ostatnio edytowany przez R_ita (2020-10-14 15:35:48)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Tak sobie jeszcze myślę, bo ktoś tu wcześniej podnosił, że nie będę miała co liczyć na wierność i partnerstwo z jego strony, skoro prowadził taki a nie inny tryb życia. Tak sobie myślę, że może to po prostu człowiek, który bardzo chce kochać i być kochany, a niekoniecznie umiał sobie tę miłość w życiu ogarnąć. I, że właśnie będzie potrafił być wierny i partnerski bo zna smak tej pustki i samotności więc będzie nad sobą pracował dalej, nie tylko na terapii. Że jeśli otrzyma jakiś poziom akceptacji dla jego osoby i tę miłość to może być naprawdę fajnym i dobrym facetem. Ale to może naiwne rozważania. Przynajmniej nie deklarował w ciemno, że będę z nim szczęśliwa, mówił wprost, że będzie nam trudno.

232

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Autorko czy Ty go kochasz?

233

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Na dzień dzisiejszy uważam, że nie. Owszem, jestem w nim zakochana i było mi z nim fajnie, ale dla mnie od zakochania do miłości to daleka droga. Miłość to dla mnie coś ciężko wypracowanego, to odpowiedzialność za te drugą osobę w wielu kwestiach, a ja go przecież mialam gdzieś. Ale może to, że zaczęłam się nad nim pochylać i brać pod uwagę w kwestii swojego wyboru to jakaś nadzieja, że moglabym go kochać.... Matko, ja wiem jak to brzmi. Ale tak właśnie to z mojej strony wygląda. Moglabym mu powiedzieć, że go uwielbiam, że jestem zakochana, ale nie powiedziałabym mu "Kocham Cię"

234 Ostatnio edytowany przez Lawinia (2020-10-14 16:09:57)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
R_ita napisał/a:

Na dzień dzisiejszy uważam, że nie. Owszem, jestem w nim zakochana i było mi z nim fajnie, ale dla mnie od zakochania do miłości to daleka droga. Miłość to dla mnie coś ciężko wypracowanego, to odpowiedzialność za te drugą osobę w wielu kwestiach, a ja go przecież mialam gdzieś. Ale może to, że zaczęłam się nad nim pochylać i brać pod uwagę w kwestii swojego wyboru to jakaś nadzieja, że moglabym go kochać.... Matko, ja wiem jak to brzmi. Ale tak właśnie to z mojej strony wygląda. Moglabym mu powiedzieć, że go uwielbiam, że jestem zakochana, ale nie powiedziałabym mu "Kocham Cię"


To jak najbardziej na plus, że masz taką świadomość i hołdujesz definicji dojrzałej miłości. To jest dobra podstawa. To, ze analizujesz i niczego nie przekreślasz też. Na plus u niego, że chce być odpowiedzialny i nie cofa się ze swoich deklaracji. Jasne, że w każdej relacji wszystko się wypracowuje i w miłości i w przyjaźni i w relacjach rodzinnych. Warto to rozumieć i dobrze, żebyście w każdym razie oboje tak to widzieli smile

235

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
R_ita napisał/a:

Tak sobie jeszcze myślę, bo ktoś tu wcześniej podnosił, że nie będę miała co liczyć na wierność i partnerstwo z jego strony, skoro prowadził taki a nie inny tryb życia. Tak sobie myślę, że może to po prostu człowiek, który bardzo chce kochać i być kochany, a niekoniecznie umiał sobie tę miłość w życiu ogarnąć. I, że właśnie będzie potrafił być wierny i partnerski bo zna smak tej pustki i samotności więc będzie nad sobą pracował dalej, nie tylko na terapii. Że jeśli otrzyma jakiś poziom akceptacji dla jego osoby i tę miłość to może być naprawdę fajnym i dobrym facetem. Ale to może naiwne rozważania. Przynajmniej nie deklarował w ciemno, że będę z nim szczęśliwa, mówił wprost, że będzie nam trudno.

Jeśli się zdecydujesz z nim być, to pamiętaj, żeby z partnerki nie stać się prywatną terapeutką, bo to wykończy smile

Co do uczuć- fajna świadomość i fakt, że widzisz różnicę.

236 Ostatnio edytowany przez Radioactivegirl (2020-10-14 19:14:12)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Nie wierzę co w tym wątku się dzieje smile

Zrobiliście z człowieka którego nie znacie- porywacza, przemocowca, manipulanta, socjopatę, narcyza, radykała islamu, i to tylko dlatego, że on bardzo nie chce, by ona zabiła ich dziecko i nie jest Polakiem. Ludzie, co z wami?

Autorko- jak nie kochałaś i nie ufałaś to po co  chodziłaś z nim do łóżka? Pytam poważnie, bo nie ogarniam.
I jak raczej urodzić nie chciałaś- to mogłaś to załatwić sama a nie krzywdzić tego faceta informacją, że mógł mieć dziecko ale nie będzie miał.

237

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
Radioactivegirl napisał/a:

Nie wierzę co w tym wątku się dzieje smile

Zrobiliście z człowieka którego nie znacie- porywacza, przemocowca, manipulanta, socjopatę, narcyza, radykała islamu, i to tylko dlatego, że on bardzo nie chce, by ona zabiła ich dziecko i nie jest Polakiem. Ludzie, co z wami?

Autorko- jak nie kochałaś i nie ufałaś to po co  chodziłaś z nim do łóżka? Pytam poważnie, bo nie ogarniam.
I jak raczej urodzić nie chciałaś- to mogłaś to załatwić sama a nie krzywdzić tego faceta informacją, że mógł mieć dziecko ale nie będzie miał.

Poleciałeś po łepkach i wyciągasz błędne wnioski.
I na dodatek wychodzi na to że jesteś jakimś fobem(nie wiem jakim poszukaj sobie) przecież w myśl tych nowoczesnych do 12 tygodnia ciąży to nie jest dziecko tylko zlepek komórek. Tak że...wychodzi że jesteś fobem.
Co prawda zastanawiam się czy do 12 tygodnia kobieta jest w ciąży skoro nie nosi dziecka tylko zlepek/zlepki komórek? a jak nie w ciąży to jak ten stan określać cool
Co do drugiej części sie zgadzam najpierw powinna zastanowić się czy urodzić czy nie ale ktoś ją przekonał żeby powiedziała to powiedziała a teraz dym i strach co dalej z nim? bez niego?

238 Ostatnio edytowany przez Radioactivegirl (2020-10-14 19:38:36)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

To ja się cieszę, że nie jestem nowoczesna, bo ciąża od początku dla mnie równa się dziecko a i relacji z seksem bez tytułu związku nie uznaję, to i nie stałam przed takimi dylematami jak autorka. A tego faceta mi żal. I zastanawia mnie jak oni się dogadywali będąc na tak różnych etapach rozwoju, życia i ogarnięcia. No nie ogarniam na jakich zasadach faceci się zakochują .Ale nie moja sprawa i nie to jest tematem wątku.

239 Ostatnio edytowany przez Lawinia (2020-10-14 19:54:34)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
Radioactivegirl napisał/a:

Nie wierzę co w tym wątku się dzieje smile

Zrobiliście z człowieka którego nie znacie- porywacza, przemocowca, manipulanta, socjopatę, narcyza, radykała islamu, i to tylko dlatego, że on bardzo nie chce, by ona zabiła ich dziecko i nie jest Polakiem. Ludzie, co z wami?

Dokładnie z tym się zgadzam. Mnie się wydaje, że wątek narodowości, owszem - istotny, zdominował całość dyskusji i to niepotrzebnie. Ja się podpisuję pod Twoją wypowiedzią. Sądzę też, że to zupełnie normalnie, że on chce dziecka, chce móc opiekować się dzieckiem i jego reakcja na wszystko jest zdrowa i naprawdę islam nie ma tu nic do rzeczy smile
Stawanie w obronie dziecka i danie możliwości założenia rodziny, czyinnego wsparcia dziecka jest więcej niż w porządku. Już o tym zresztą pisałam

No i zgadzam się z tym, że ciąża=dziecko. Ono już jest i żyje.

240

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Ale mleko się już rozlało.
Był związek (choć luźny) jest dziecko i ojciec dziecka o tym wie.  Prawo daje ojcom dzisiaj więcej możliwości, w tym ojcom cudzoziemcom.Ma on także prawa do tego dziecka, w tym do wychowania go w swojej religii. Dlaczego Ty masz go wychować na chrześcijanina, a on nie może na muzułmanina? Zawłaszczanie dzieci przez matki jest w Polsce nadal częste. Więc obie strony będą musiały jakieś kompromisy wypracować. Dostrzeż w nim ojca Twojego dziecka z pełnymi tego konsekwencjami.
Mnie się ten człowiek podoba, jego postępowanie. Ładnie opisała to Lawinia, więc nie będę tego rozwijać.
Autorka nie musi brać z nim ślubu, przykuwać się łańcuchem, i zostawać jego niewolnicą. Na szczęście żyjemy w Polsce i prawa matek są u nas większe, niż ojców. To może równoważyć jego ewentualne zapędy dominacji (pochodzenie, kultura, wiara). W tym kraju prawo będzie po stronie matki. Gorzej, gdyby Turek nagle się uwstecznił, wyjechał do Turcji i wrócił do życia przodków. Ale to na razie chyba Autorce nie grozi.

Rita

Dlaczego masz zabijać swoje dziecko? Bo jego ojciec jest Turkiem? Gdyby to był Polak, to rozważałabyś taką opcję?
Dziecko już jest, jesteś chyba w odpowiednim wieku i rozwoju psychicznym do bycia mamą, masz pracę, ojciec dziecka nie tylko oferuje pomoc finansową, ale chce tworzyć z Tobą rodzinę.
Dlaczego nie spróbować?
Przecież mąż Polak to dzisiaj także duża niepewność przy ogromnej liczbie rozwodów, zdrad, porzuceń rodziny.
Nie piszesz nic o swojej rodzinie, ich akceptacji lub jej braku. I dlaczego to Ty ukrywałaś Wasz romans? Co Tobie przeszkadza? To właśnie u Ciebie widzę wiele niekonsekwencji, strachu, nietolerancji, niefajnego działania. Bo najpierw wymuszasz romans w ukryciu, potem go nie chcesz kiedy mówi że kocha, a w końcu po zajściu w ciążę rozważasz zabicie także jego dziecka. I jeszcze masz pretensje, że on cię nie wspiera. Ma Cię wspierać w tym, czego on nie chce? Nie liczysz się z jego zdaniem, opinią, wietrzysz spiski. Masz problem chyba większy niż on.
Zadaj sobie pytanie, a jeśli zabiję to dziecko, pogonię Turka, czy będę szczęśliwa? Sądzę, że zdecydowanie nie.  Więc może zainwestuj w opcję, która ma większą szansę na szczęście?

241 Ostatnio edytowany przez R_ita (2020-10-14 23:59:13)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
faja napisał/a:

Nie piszesz nic o swojej rodzinie, ich akceptacji lub jej braku. I dlaczego to Ty ukrywałaś Wasz romans? Co Tobie przeszkadza? To właśnie u Ciebie widzę wiele niekonsekwencji, strachu, nietolerancji, niefajnego działania. Bo najpierw wymuszasz romans w ukryciu, potem go nie chcesz kiedy mówi że kocha, a w końcu po zajściu w ciążę rozważasz zabicie także jego dziecka. I jeszcze masz pretensje, że on cię nie wspiera. Ma Cię wspierać w tym, czego on nie chce? Nie liczysz się z jego zdaniem, opinią, wietrzysz spiski. Masz problem chyba większy niż on.
Zadaj sobie pytanie, a jeśli zabiję to dziecko, pogonię Turka, czy będę szczęśliwa? Sądzę, że zdecydowanie nie.  Więc może zainwestuj w opcję, która ma większą szansę na szczęście?

Faja, bardzo dziękuję za Twój komentarz smile
Pozwolę sobie wypunktować:

-Rodzina, ich akceptacja/brak: akurat z rodziną to mam takie kontakty, że mimo, że ich dom znajduje się 15 minut autem od mieszkania w którym mieszkam to widzimy się max. raz na kwartał. Z mamą odkąd pamiętam miałam złe relacje, bo nie dość, że całe życie uważała, że zmarnowała sobie życie moim ojcem, to najbardziej nami dziećmi, a ja byłam tym pierwszym i swoje się w życiu nasłuchałam, że gdyby wtedy nie wpadła, to by miała super i dobre życie, a tak to wszyscy najgorsi a ona cierpiętnica. Ale nie powiem, że jak przychodziło co do czego to mi pomagała, ale kosztem wielomiesięcznego komentowania jaka to jestem inna od tego, niż sobie wymyśliła, jaka będę smile Dlatego wiedziałam, że jakbym wróciła do domu, to by mnie przyjęła. Odnośnie ich akceptacji: mama dowiedziała się dopiero dziś, bo umówiłam się z nią po spotkaniu z terapeutką. I dla niej to nieszczęście, skończę jak ona, historia zatacza koło. Jej matka zmarnowała sobie życie, ona zmarnowała sobie życie, a teraz ja! I to jeszcze z kim, no ale chociaż ma pieniądze... to właśnie moja mama. A no i Broń Boże nie mam mówić na razie ojcu, bo może "pozbędę się problemu" i tylko nie potrzebnie będziemy musiały go znosić, a no i zapytała czy potrzebuję pieniędzy, czy ON mi da smile Funkcja "matka" w mojej głowie jest zakodowana jako coś strasznego i to się nie wzięło znikąd. Boje się nią być, bo nie chcę być jak swoja matka, czy moja babcia.

-Dlaczego ukrywałam naszą relację i co mi przeszkadzało? - Wstydziłam się, bo się bałam, że każdy uzna, że jestem młodą idiotką, którą jest naiwna i daje się wykorzystywać TAKIEMU facetowi. Mu powiedziałam, że po prostu po co nam plotki w mojej czy jego firmie skoro nawet nie wiemy czy coś z tego wyjdzie.

Co do tego, że widzisz wiele niekonsekwencji, strachu, nietolerancji, niefajnego działania- no ja nie pisałam, że jestem jakaś normalna smile od razu pisałam, że jestem problemowa. Sama chodziłam na terapię, ale niestety ją przerwałam przez wirusa, bo obcięli mi pensję. Ja wiem, że mam problem ze sobą, dziś terapeutka mi proponowała powrót do stałych wizyt, bo ja ich potrzebuję już nie tylko dla siebie.

Według terapeutki wzrastałam w poczuciu niekochania, przekonania że muszę robić COŚ aby na oznaki miłości i akceptacji zasłużyć i x innych rzeczy. Ja mam dużo ze sobą do przerobienia, z tych prostszych to choćby pozbawienie się lęku przed oceną, poczucia że nie jestem naiwna, głupia i poczucia winy, że nie jestem taka jak ktoś by oczekiwał. Ogólnie sporo tego.

Stąd niechęć do ciąży, mężczyzn, roli mamy i wszystkie lęki z tym związane. Wiem, że wyrządziłam mu dużą krzywdę tym odrzuceniem tylko przez to, że bałam się, że on może wyrządzić krzywdę mi.

A jutro jest czwartek, ostatecznie się rozmówimy w tym temacie.

242

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Tu sie wyłania troche inny obraz autorki. Nie tyle trochę infantylna i egoistka co bardzo skrzywdzona przez najważniejszą osobę w życiu, czyli mamę, od ktorej nie dostala miłości i schowana w grubej skorupie.
Powrót do rodzinnego domu i życie z matką byłoby jak trafienie z deszczu pod rynnę, wiesz o tym?
Wstydziłaś się, że ktoś pomyśli, że jesteś glupia i wykorzystywana. Ludzie zawsze będą gadać. Teraz będą gadać, że złapałaś bogatego na dziecko.

Tak czy siak, jakiej decyzji nie podjęłaś oby to byla twoja decyzja, powodzenia dziś i daj znać czy jest ok.

243

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
R_ita napisał/a:
faja napisał/a:

Nie piszesz nic o swojej rodzinie, ich akceptacji lub jej braku. I dlaczego to Ty ukrywałaś Wasz romans? Co Tobie przeszkadza? To właśnie u Ciebie widzę wiele niekonsekwencji, strachu, nietolerancji, niefajnego działania. Bo najpierw wymuszasz romans w ukryciu, potem go nie chcesz kiedy mówi że kocha, a w końcu po zajściu w ciążę rozważasz zabicie także jego dziecka. I jeszcze masz pretensje, że on cię nie wspiera. Ma Cię wspierać w tym, czego on nie chce? Nie liczysz się z jego zdaniem, opinią, wietrzysz spiski. Masz problem chyba większy niż on.
Zadaj sobie pytanie, a jeśli zabiję to dziecko, pogonię Turka, czy będę szczęśliwa? Sądzę, że zdecydowanie nie.  Więc może zainwestuj w opcję, która ma większą szansę na szczęście?

Faja, bardzo dziękuję za Twój komentarz smile
Pozwolę sobie wypunktować:

-Rodzina, ich akceptacja/brak: akurat z rodziną to mam takie kontakty, że mimo, że ich dom znajduje się 15 minut autem od mieszkania w którym mieszkam to widzimy się max. raz na kwartał. Z mamą odkąd pamiętam miałam złe relacje, bo nie dość, że całe życie uważała, że zmarnowała sobie życie moim ojcem, to najbardziej nami dziećmi, a ja byłam tym pierwszym i swoje się w życiu nasłuchałam, że gdyby wtedy nie wpadła, to by miała super i dobre życie, a tak to wszyscy najgorsi a ona cierpiętnica. Ale nie powiem, że jak przychodziło co do czego to mi pomagała, ale kosztem wielomiesięcznego komentowania jaka to jestem inna od tego, niż sobie wymyśliła, jaka będę smile Dlatego wiedziałam, że jakbym wróciła do domu, to by mnie przyjęła. Odnośnie ich akceptacji: mama dowiedziała się dopiero dziś, bo umówiłam się z nią po spotkaniu z terapeutką. I dla niej to nieszczęście, skończę jak ona, historia zatacza koło. Jej matka zmarnowała sobie życie, ona zmarnowała sobie życie, a teraz ja! I to jeszcze z kim, no ale chociaż ma pieniądze... to właśnie moja mama. A no i Broń Boże nie mam mówić na razie ojcu, bo może "pozbędę się problemu" i tylko nie potrzebnie będziemy musiały go znosić, a no i zapytała czy potrzebuję pieniędzy, czy ON mi da smile Funkcja "matka" w mojej głowie jest zakodowana jako coś strasznego i to się nie wzięło znikąd. Boje się nią być, bo nie chcę być jak swoja matka, czy moja babcia.

-Dlaczego ukrywałam naszą relację i co mi przeszkadzało? - Wstydziłam się, bo się bałam, że każdy uzna, że jestem młodą idiotką, którą jest naiwna i daje się wykorzystywać TAKIEMU facetowi. Mu powiedziałam, że po prostu po co nam plotki w mojej czy jego firmie skoro nawet nie wiemy czy coś z tego wyjdzie.

Co do tego, że widzisz wiele niekonsekwencji, strachu, nietolerancji, niefajnego działania- no ja nie pisałam, że jestem jakaś normalna smile od razu pisałam, że jestem problemowa. Sama chodziłam na terapię, ale niestety ją przerwałam przez wirusa, bo obcięli mi pensję. Ja wiem, że mam problem ze sobą, dziś terapeutka mi proponowała powrót do stałych wizyt, bo ja ich potrzebuję już nie tylko dla siebie.

Według terapeutki wzrastałam w poczuciu niekochania, przekonania że muszę robić COŚ aby na oznaki miłości i akceptacji zasłużyć i x innych rzeczy. Ja mam dużo ze sobą do przerobienia, z tych prostszych to choćby pozbawienie się lęku przed oceną, poczucia że nie jestem naiwna, głupia i poczucia winy, że nie jestem taka jak ktoś by oczekiwał. Ogólnie sporo tego.

Stąd niechęć do ciąży, mężczyzn, roli mamy i wszystkie lęki z tym związane. Wiem, że wyrządziłam mu dużą krzywdę tym odrzuceniem tylko przez to, że bałam się, że on może wyrządzić krzywdę mi.

A jutro jest czwartek, ostatecznie się rozmówimy w tym temacie.

Poradnik z cyklu złote rady:
1. Chyba już zdecydowałaś się urodzić, bo nie widzę sensu w informowaniu matki z którą masz kontakt marny o tym że może będzie babcią a może nie będzie. Może zatrzymaj się z ogłaszaniem tej radosnej nowiny.
2. Za związki bierz się dopiero jak zrobisz porządek ze sobą. Partner Cię cudownie nie uleczy i ty też nikogo nie uleczysz swoją miłością i akceptacją. Nie licz na to że partner pod twoim wpływem zmieni się w wiernego i wzorowego męża. Jak pod wpływem terapii zmieni się w rozgarniętego faceta to ew wtedy można coś pomyśleć.
3. Odpowiedzialność za dziecko spoczywa na obojgu rodziców. Ojciec zajmuje się swoim dzieckiem a nie pomaga. Jeżeli nie będziecie razem i ty będziesz odwalać jego robotę i siedzieć z dzieckiem cały czas to on za to ma płacić. Bo to jest twój czas, który mogłaś poświęcić na pracę zarobkową a nie wolontariat przy zmywaniu garów. Alimenty to nie jest łaska dla naiwnych i głupich lasek co nie radzą sobie same. To jest jakaś namiastka sprawiedliwości.
4. Twardy charakter jest super. Turcja, Polska, w każdym kraju znajdą się kobiety, które rozstawiają rodzinę po kątach i takie, które same w kącie stoją. I żadna kultura i zasady im w tym nie przeszkadzają ani nie pomagają:D Z jego pochodzeniem nie zrobisz nic, ze swoim nastawieniem możesz zrobić wiele.

244

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Możesz być najcudowniejszą mamą na świecie.

245

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Trzymam kciuki, bo czytam i jestem szczerze zmartwiona tym co napisałaś dokładnie o tym jak jesteś traktowana przez matkę. Jeżeli chodzi z kolei o rozmowę z ojcem dziecka to trzymam za Ciebie kciuki.. robisz coś dobrego mówiąc o tym.

246

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
krolowachlodu87 napisał/a:
R_ita napisał/a:
faja napisał/a:

Nie piszesz nic o swojej rodzinie, ich akceptacji lub jej braku. I dlaczego to Ty ukrywałaś Wasz romans? Co Tobie przeszkadza? To właśnie u Ciebie widzę wiele niekonsekwencji, strachu, nietolerancji, niefajnego działania. Bo najpierw wymuszasz romans w ukryciu, potem go nie chcesz kiedy mówi że kocha, a w końcu po zajściu w ciążę rozważasz zabicie także jego dziecka. I jeszcze masz pretensje, że on cię nie wspiera. Ma Cię wspierać w tym, czego on nie chce? Nie liczysz się z jego zdaniem, opinią, wietrzysz spiski. Masz problem chyba większy niż on.
Zadaj sobie pytanie, a jeśli zabiję to dziecko, pogonię Turka, czy będę szczęśliwa? Sądzę, że zdecydowanie nie.  Więc może zainwestuj w opcję, która ma większą szansę na szczęście?

1.Nie, po prostu pd wpływem poruszanych na terapii tematów mialam potrzebę skonfrontować się z nią, by sobie przypomnieć, że nie chce robić z siebie, tak jak ona robi cale zycie, wielkiej ofiary i zagubionej dziewczynki bojącej sie wszystkiego i obwiniajacej caly swiat, że jej źle. Czas dorosnąć.

Faja, bardzo dziękuję za Twój komentarz smile
Pozwolę sobie wypunktować:

-Rodzina, ich akceptacja/brak: akurat z rodziną to mam takie kontakty, że mimo, że ich dom znajduje się 15 minut autem od mieszkania w którym mieszkam to widzimy się max. raz na kwartał. Z mamą odkąd pamiętam miałam złe relacje, bo nie dość, że całe życie uważała, że zmarnowała sobie życie moim ojcem, to najbardziej nami dziećmi, a ja byłam tym pierwszym i swoje się w życiu nasłuchałam, że gdyby wtedy nie wpadła, to by miała super i dobre życie, a tak to wszyscy najgorsi a ona cierpiętnica. Ale nie powiem, że jak przychodziło co do czego to mi pomagała, ale kosztem wielomiesięcznego komentowania jaka to jestem inna od tego, niż sobie wymyśliła, jaka będę smile Dlatego wiedziałam, że jakbym wróciła do domu, to by mnie przyjęła. Odnośnie ich akceptacji: mama dowiedziała się dopiero dziś, bo umówiłam się z nią po spotkaniu z terapeutką. I dla niej to nieszczęście, skończę jak ona, historia zatacza koło. Jej matka zmarnowała sobie życie, ona zmarnowała sobie życie, a teraz ja! I to jeszcze z kim, no ale chociaż ma pieniądze... to właśnie moja mama. A no i Broń Boże nie mam mówić na razie ojcu, bo może "pozbędę się problemu" i tylko nie potrzebnie będziemy musiały go znosić, a no i zapytała czy potrzebuję pieniędzy, czy ON mi da smile Funkcja "matka" w mojej głowie jest zakodowana jako coś strasznego i to się nie wzięło znikąd. Boje się nią być, bo nie chcę być jak swoja matka, czy moja babcia.

-Dlaczego ukrywałam naszą relację i co mi przeszkadzało? - Wstydziłam się, bo się bałam, że każdy uzna, że jestem młodą idiotką, którą jest naiwna i daje się wykorzystywać TAKIEMU facetowi. Mu powiedziałam, że po prostu po co nam plotki w mojej czy jego firmie skoro nawet nie wiemy czy coś z tego wyjdzie.

Co do tego, że widzisz wiele niekonsekwencji, strachu, nietolerancji, niefajnego działania- no ja nie pisałam, że jestem jakaś normalna smile od razu pisałam, że jestem problemowa. Sama chodziłam na terapię, ale niestety ją przerwałam przez wirusa, bo obcięli mi pensję. Ja wiem, że mam problem ze sobą, dziś terapeutka mi proponowała powrót do stałych wizyt, bo ja ich potrzebuję już nie tylko dla siebie.

Według terapeutki wzrastałam w poczuciu niekochania, przekonania że muszę robić COŚ aby na oznaki miłości i akceptacji zasłużyć i x innych rzeczy. Ja mam dużo ze sobą do przerobienia, z tych prostszych to choćby pozbawienie się lęku przed oceną, poczucia że nie jestem naiwna, głupia i poczucia winy, że nie jestem taka jak ktoś by oczekiwał. Ogólnie sporo tego.

Stąd niechęć do ciąży, mężczyzn, roli mamy i wszystkie lęki z tym związane. Wiem, że wyrządziłam mu dużą krzywdę tym odrzuceniem tylko przez to, że bałam się, że on może wyrządzić krzywdę mi.

A jutro jest czwartek, ostatecznie się rozmówimy w tym temacie.

Poradnik z cyklu złote rady:
1. Chyba już zdecydowałaś się urodzić, bo nie widzę sensu w informowaniu matki z którą masz kontakt marny o tym że może będzie babcią a może nie będzie. Może zatrzymaj się z ogłaszaniem tej radosnej nowiny.
2. Za związki bierz się dopiero jak zrobisz porządek ze sobą. Partner Cię cudownie nie uleczy i ty też nikogo nie uleczysz swoją miłością i akceptacją. Nie licz na to że partner pod twoim wpływem zmieni się w wiernego i wzorowego męża. Jak pod wpływem terapii zmieni się w rozgarniętego faceta to ew wtedy można coś pomyśleć.
3. Odpowiedzialność za dziecko spoczywa na obojgu rodziców. Ojciec zajmuje się swoim dzieckiem a nie pomaga. Jeżeli nie będziecie razem i ty będziesz odwalać jego robotę i siedzieć z dzieckiem cały czas to on za to ma płacić. Bo to jest twój czas, który mogłaś poświęcić na pracę zarobkową a nie wolontariat przy zmywaniu garów. Alimenty to nie jest łaska dla naiwnych i głupich lasek co nie radzą sobie same. To jest jakaś namiastka sprawiedliwości.
4. Twardy charakter jest super. Turcja, Polska, w każdym kraju znajdą się kobiety, które rozstawiają rodzinę po kątach i takie, które same w kącie stoją. I żadna kultura i zasady im w tym nie przeszkadzają ani nie pomagają:D Z jego pochodzeniem nie zrobisz nic, ze swoim nastawieniem możesz zrobić wiele.


1.Nie, po prostu pd wpływem poruszanych na terapii tematów mialam potrzebę skonfrontować się z nią, by sobie przypomnieć, że nie chce robić z siebie, tak jak ona robi cale zycie, wielkiej ofiary i zagubionej dziewczynki bojącej sie wszystkiego i obwiniajacej caly swiat, że jej źle. Czas dorosnąć.
2.No wiem, właśnie dlateto nie chce iść w ten związek z nim, bo ja sama muszę się nauczyć być ze sobą, a dopiero potem z kimś.
3.Wydaje mi się, że będzie zaangażowany w to i finansowo i czasowo, ale mogę się mylić.
4.staram się pracować nad nastawieniem.

247

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Cokolwiek postanowisz pamiętaj że to Ty masz podejmować decyzję i to Ty będziesz z nimi żyła - nie staraj się zadowolić nikogo innego tylko siebie.
Nic na siłę i na hura. Ciąża, dziecko nie oznacza końca świata, świat się nie zatrzyma będzie szedł do przodu. Chcesz dopuścić faceta do swojego życia - zrób to ale to Ty masz kierować własnym życiem i życiem dziecka.
Nie chcesz go dopuścić to tego nie rób.
Słowem - nie rób niczego wbrew sobie.

248

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
R_ita napisał/a:
krolowachlodu87 napisał/a:
R_ita napisał/a:

1.Nie, po prostu pd wpływem poruszanych na terapii tematów mialam potrzebę skonfrontować się z nią, by sobie przypomnieć, że nie chce robić z siebie, tak jak ona robi cale zycie, wielkiej ofiary i zagubionej dziewczynki bojącej sie wszystkiego i obwiniajacej caly swiat, że jej źle. Czas dorosnąć.

Faja, bardzo dziękuję za Twój komentarz smile
Pozwolę sobie wypunktować:

-Rodzina, ich akceptacja/brak: akurat z rodziną to mam takie kontakty, że mimo, że ich dom znajduje się 15 minut autem od mieszkania w którym mieszkam to widzimy się max. raz na kwartał. Z mamą odkąd pamiętam miałam złe relacje, bo nie dość, że całe życie uważała, że zmarnowała sobie życie moim ojcem, to najbardziej nami dziećmi, a ja byłam tym pierwszym i swoje się w życiu nasłuchałam, że gdyby wtedy nie wpadła, to by miała super i dobre życie, a tak to wszyscy najgorsi a ona cierpiętnica. Ale nie powiem, że jak przychodziło co do czego to mi pomagała, ale kosztem wielomiesięcznego komentowania jaka to jestem inna od tego, niż sobie wymyśliła, jaka będę smile Dlatego wiedziałam, że jakbym wróciła do domu, to by mnie przyjęła. Odnośnie ich akceptacji: mama dowiedziała się dopiero dziś, bo umówiłam się z nią po spotkaniu z terapeutką. I dla niej to nieszczęście, skończę jak ona, historia zatacza koło. Jej matka zmarnowała sobie życie, ona zmarnowała sobie życie, a teraz ja! I to jeszcze z kim, no ale chociaż ma pieniądze... to właśnie moja mama. A no i Broń Boże nie mam mówić na razie ojcu, bo może "pozbędę się problemu" i tylko nie potrzebnie będziemy musiały go znosić, a no i zapytała czy potrzebuję pieniędzy, czy ON mi da smile Funkcja "matka" w mojej głowie jest zakodowana jako coś strasznego i to się nie wzięło znikąd. Boje się nią być, bo nie chcę być jak swoja matka, czy moja babcia.

-Dlaczego ukrywałam naszą relację i co mi przeszkadzało? - Wstydziłam się, bo się bałam, że każdy uzna, że jestem młodą idiotką, którą jest naiwna i daje się wykorzystywać TAKIEMU facetowi. Mu powiedziałam, że po prostu po co nam plotki w mojej czy jego firmie skoro nawet nie wiemy czy coś z tego wyjdzie.

Co do tego, że widzisz wiele niekonsekwencji, strachu, nietolerancji, niefajnego działania- no ja nie pisałam, że jestem jakaś normalna smile od razu pisałam, że jestem problemowa. Sama chodziłam na terapię, ale niestety ją przerwałam przez wirusa, bo obcięli mi pensję. Ja wiem, że mam problem ze sobą, dziś terapeutka mi proponowała powrót do stałych wizyt, bo ja ich potrzebuję już nie tylko dla siebie.

Według terapeutki wzrastałam w poczuciu niekochania, przekonania że muszę robić COŚ aby na oznaki miłości i akceptacji zasłużyć i x innych rzeczy. Ja mam dużo ze sobą do przerobienia, z tych prostszych to choćby pozbawienie się lęku przed oceną, poczucia że nie jestem naiwna, głupia i poczucia winy, że nie jestem taka jak ktoś by oczekiwał. Ogólnie sporo tego.

Stąd niechęć do ciąży, mężczyzn, roli mamy i wszystkie lęki z tym związane. Wiem, że wyrządziłam mu dużą krzywdę tym odrzuceniem tylko przez to, że bałam się, że on może wyrządzić krzywdę mi.

A jutro jest czwartek, ostatecznie się rozmówimy w tym temacie.

Poradnik z cyklu złote rady:
1. Chyba już zdecydowałaś się urodzić, bo nie widzę sensu w informowaniu matki z którą masz kontakt marny o tym że może będzie babcią a może nie będzie. Może zatrzymaj się z ogłaszaniem tej radosnej nowiny.
2. Za związki bierz się dopiero jak zrobisz porządek ze sobą. Partner Cię cudownie nie uleczy i ty też nikogo nie uleczysz swoją miłością i akceptacją. Nie licz na to że partner pod twoim wpływem zmieni się w wiernego i wzorowego męża. Jak pod wpływem terapii zmieni się w rozgarniętego faceta to ew wtedy można coś pomyśleć.
3. Odpowiedzialność za dziecko spoczywa na obojgu rodziców. Ojciec zajmuje się swoim dzieckiem a nie pomaga. Jeżeli nie będziecie razem i ty będziesz odwalać jego robotę i siedzieć z dzieckiem cały czas to on za to ma płacić. Bo to jest twój czas, który mogłaś poświęcić na pracę zarobkową a nie wolontariat przy zmywaniu garów. Alimenty to nie jest łaska dla naiwnych i głupich lasek co nie radzą sobie same. To jest jakaś namiastka sprawiedliwości.
4. Twardy charakter jest super. Turcja, Polska, w każdym kraju znajdą się kobiety, które rozstawiają rodzinę po kątach i takie, które same w kącie stoją. I żadna kultura i zasady im w tym nie przeszkadzają ani nie pomagają:D Z jego pochodzeniem nie zrobisz nic, ze swoim nastawieniem możesz zrobić wiele.


1.Nie, po prostu pd wpływem poruszanych na terapii tematów mialam potrzebę skonfrontować się z nią, by sobie przypomnieć, że nie chce robić z siebie, tak jak ona robi cale zycie, wielkiej ofiary i zagubionej dziewczynki bojącej sie wszystkiego i obwiniajacej caly swiat, że jej źle. Czas dorosnąć.
2.No wiem, właśnie dlateto nie chce iść w ten związek z nim, bo ja sama muszę się nauczyć być ze sobą, a dopiero potem z kimś.
3.Wydaje mi się, że będzie zaangażowany w to i finansowo i czasowo, ale mogę się mylić.
4.staram się pracować nad nastawieniem.

1. Myślę że doskonale o tym pamiętasz ale masz jakieś dziwne masochistyczne zapędy big_smile Przecież znasz ją, wiesz jak się zachowa więc po co? Mogłaś miło spędzić popołudnie w to miejsce. Matka cię wkurza swoim nastawieniem i jojczeniem na swój los więc jak ta wzorowa cierpiętnica powiesz właśnie jej o ciąży już po kilku dniach żeby mogła jojczeć całe 9 miesięcy :DDD Ja też za matką nie przepadam, dlatego rozmawiam z nią o pogodzie głównie a o ważnych rzeczach o których bym mogła potem słuchać jej złorzeczące litanie mówię jej jak najpóźniej albo wcale big_smile

249

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Rita - nie jesteś swoją matką ani babką ale masz dużą szansę powielić ich schemat postępowania, sama zauważ że matka upodobniła się do babki a może też nie chciała, ja też nie chciałam działać jak moja mama i mi się udało to zrobić  poprzez czujność  i autorefleksję, czasami moja mama miała podobne pretensje do Twojej ale ja nie wątpiłam że nas kocha i ojca kocha,  bywało tylko że czułam się starsza od niej, jak kiedyś tam dawno temu miałam problem z piciem męża to  musiałam ją pocieszać że takiego zięcia jej zafundowałam, taka pomoc, może dlatego nie pozwoliłam sobie na takie życie i mąż skorzystał bo się musiał ogarnąć
             Uważam Rita że jeśli masz świadomość że pewne rzeczy powinny wyglądać inaczej niż w Twoim domu rodzinnym to już potężny krok naprzód i nie bój się żyć, błędy to błędy ważne co z nimi zrobimy. Jeśli chodzi o twój dylemat to ja podeszłabym z szacunkiem do losu, jest dziecko - ok, jest chętny do pomocy ojciec dziecka - ok, jakieś pozytywne uczucia wiszą w powietrzu i rokują - też ok,  ja bym podjęła wyzwanie ale ja lubię wyzwania  a to nie jest moje i Ty musisz zdecydować

250 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-10-15 10:45:58)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

To nie tak, że życie to jakieś  laboratorium, no teraz zajmuje się sobą, a potem życiem z innymi. Żyjesz cały czas w tym co Ci los przynosi . Bycie w związku  też jest zajmowaniem się sobą w związku.
Zbytnia koncentracja na ja jako ja to zapętlenie się właśnie  w zakletym kręgu.
Przykro mi z powodów układów z matką, ale pora byś się przestala tym przejmować. Nie musisz powielać ich losów czy przekonań. Odsun się, niech Cię nie zatruwają.
Będąc z mężczyzną, nie musisz być zależna i podporządkowana. Twój wygląda na takiego, z którym wbrew pozorom da się różne rzeczy ustalić. Mieszkanie razem w ciąży to też okazja do tego, zanim urodzi się dziecko.

251

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Ranna Panna - tak, mam świadomość, a to już podobno pół sukcesu...

W każdym razie podjęłam decyzję. K. dzwonił, że już wrócił i jest wolny do wieczora, o 15.00 się widzimy. I sprawa się rozwiąże.

252

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
R_ita napisał/a:

Ranna Panna - tak, mam świadomość, a to już podobno pół sukcesu...

W każdym razie podjęłam decyzję. K. dzwonił, że już wrócił i jest wolny do wieczora, o 15.00 się widzimy. I sprawa się rozwiąże.

Zdradzisz jak Ty to widzisz?

253

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Powodzenia. Daj znać co postanowiłaś i czy udalo się dogadać z ojcem dziecka.

254

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Ja w takiej sytuacji ciążę bym usunęła, nic nikomu nie mówiąc. Urodzenie tego dziecka będzie wiązało się z samymi kłopotami, niezależnie czy ojciec będzie poinformowany, czy też nie. Dziewczyna będzie żyła w ciągłym strachu i stresie, a to odbije się również na dziecku... niestety tak to wygląda.

255 Ostatnio edytowany przez Pimpuś (2020-10-15 16:24:00)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Turcy gumek nie zakładają? Frajer Cię wykorzystał jak chciał i kiedy chciał. Turcy to nie ufni kombinatorzy, w dodatku islamiści. Po prostu wykorzystał Cię seksualnie jak każdą kolejną kobietę. Po co ?  Teraz idź do prawnika, w sensie jakie masz prawa względem co do dziecka, jemu staraj się wymierzyć karę....żeby nie mieć problemów.....dziecko wychowaj na człowieka.

256

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?
Pimpuś napisał/a:

Frajer Cię wykorzystał jak chciał i kiedy chciał. Turcy to nie ufni kombinatorzy, w dodatku islamiści. Po prostu wykorzystał Cię seksualnie jak każdą kolejną kobietę. Po co ?  Teraz idź do prawnika, w sensie jakie masz prawa względem co do dziecka, jemu staraj się wymierzyć karę....żeby nie mieć problemów.....dziecko wychowaj na człowieka.

Za późno. On chce z nią być i sie nimi zająć i skutecznie do tego dąży.
O jakiej karze ty mówisz?

257

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Witaj Autorko, ja trochę z innej beczki. Uważam, że dobrze zrobiłaś mówiąc ojcu dziecka, że nim zostanie, nawet jeżeli podjęlabys inną decyzję, powinien mieć świadomość, że jego " działania" mają jakieś skutki. Wiem, że to trochę lakoniczne brzmi, ale to są też dla niego konsekwencje, które powinien przemyśleć na przyszłość, nawet jeśli Wam by się nie udało, że kolejny raz miał możliwość być ojcem. Sam z resztą powiedział że p tym się pamięta do końca życia. Bardzo wiele cennych, mądrych i różnorodnych rad  tutaj otrzymałas, mam nadzieję że będziesz miała na tyle czasu żeby sobie wszystko na spokojnie przemyśleć. Nie chcę broń Boże nikogo tutaj dyskredytować, ale pamiętaj, że większość opinii, poglądów i rad których udzielamy, jest przefiltrowane przez nasze osobiste doświadczenia, a tylko Ty jesteś w swojej skórze, na swoim miejscu i nikt inny nie będzie ponosił konsekwencji tych decyzji tylko właśnie Ty. Nie powiem słuchaj serca, ale powiem słuchaj swojej intuicji i głowy. Wydaje mi się, że jesteś na tyle silna i świadoma siebie,że poradzisz sobie tak czy inaczej. A spróbować zawsze warto.

258 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2020-10-15 22:15:28)

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Jeżeli ktoś chce aborcji niechcianego dziecka dla mnie jest zerem, jestem wychowany tak aby doceniać ludzkie życie. W tym wątku najgorsze jest to, że nie ma miłości, a dziecko jest kartą przetargową.
obraźliwe treści
Turcja czy Egipt to jest kraj gdzie nie liczy się kobieta, tam nie zjesz z facetem przy stole. Jeżeli Cię już tam weźmie uwierz mi jest po Tobie....mało go znasz. Nie mam argumentów aby Cię bronić sorry, szkoda mi tylko dziecka - niechcianego dziecka bo obu się go wyparło.

259

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Chyba, przeleciałeś wątek po łebkach i bzdury piszesz. On chce tego dziecka. Poza tym nic nie jest czarno białe.

260

Odp: Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Tu autorka... chyba będzie długo, przepraszam, ale mam totalny mętlik, na własne życzenie oczywiście.

Przez pierwszą połowę spotkania byłam przekonana, że podjęłam najlepszą decyzję w życiu, a potem, że zrobiłam największą głupotę w życiu.

Powiedziałam mu, że nie jestem w stanie pozbyć się tego dziecka, że ja też czuje, że ono już jest i żyje i nie mam do tego prawa. Jak zobaczyłam jak chowa twarz w dłoniach i się z ulgą rozpłakał to sama się rozpłakałam. Miałam wyrzuty sumienia, że on mi teraz dziękuje za to, że tego nie zrobię. Tak sobie siedzieliśmy przytuleni, rozmawialiśmy i ogólnie bardzo mnie rozczulił, bo opowiadał, że sobie czytał, co się dzieje tydzień po tygodniu i nie ma bata by nie jechał ze mną do lekarza jak już będzie słychać serduszko. Że ma nadzieje, że nic złego się po drodze nie wydarzy (chyba mu chodziło o ewentualne poronienie) i że w ogóle to ma nadzieję, że to będzie córeczka, bo jak myślał kiedykolwiek o dzieciach to właśnie córka mu się marzyła (przy okazji zdawkowo rzucił o rodzinie, że ma trzy młodsze siostry, więc coś tam powoli zaczyna mówić). Ogólnie wzruszył mnie bardzo. I nawet przez dobre dwie godziny było jak kiedyś, nawet sobie żartowaliśmy, no i głupio akurat zrobiłam, bo też się pocałowaliśmy. I to by było na tyle z dobrej części spotkania.

Bo drugi temat- czyli My to juz był problem. Powiedziałam szczerze, że nie umiem powiedzieć czy chcę być razem, że jest tyle do omówienia i załatwienia w kwestii nas, że ja tego po prostu nie wiem.  I tu się zaczęły schody.  Bo aż zmienił pozycję i wstał. Ogólnie to co mi powiedział to że czas zagrać w otwarte karty i że:
Moje (poprawił na nasze) miejsce jest przy nim. Że po prostu potrzebuję czasu i sama się przekonam, że to najlepsze rozwiązanie. Że nie zamierza być gościem w życiu swojego dziecka i nie wyobraża sobie, żeby miał je wychowywać obcy facet. Że gdzie niby zamierzam mieszkać, bo chyba nie jak dotychczas wynajmować mieszkanie z koleżankami, , w domu rodzinnym się wykończę, i że to tutaj może być mój dom, a jak nie chcę, żeby to była jego sypialnia i dalej potrzebuje przestrzeni to nie problem, dom jest duży, mogę zająć inny pokój. Ogólnie to zaczeło wchodzić na tory kłótni, to mi jeszcze powiedział, że nie powinnam się denerwować w tym stanie. Zapytałam, że jak ja mam to w ogóle rozumieć? Ani nie zmusi mnie do bycia razem, i ze co, zamierza mi uprzykrzać życie i nie dopuszczać do mnie żadnego faceta bo mamy dziecko? Że gdzie te pozory tego wyrozumiałego człowieka, którego widocznie tylko grał przez kilka ostatnich dni. To tylko powiedział, że po prostu musimy dać sobie oboje czas i szansę, że to ja nie wiem czego chce, że wysyłam sprzeczne sygnały, a za przykład podał współną wtorkową noc. No to mu dziecinnie wypomniałam, że kto jak kto ale dla niego seks miłości się raczej nie równał, no ale jakby tego nie usłyszał i dalej swoje, że trzeba czasu. Byłam tak zła, że powiedziałam, że ma mnie odwieźć do domu (mieszka pod miastem), powiedział, że nie bo przecież wypił trochę whisky, no to powiedziałam, że dzwonię po taksówkę, to też nie, bo nie będę po ciemku wracać sama z kimś obcym. No i pyskówka, że zrobi kółeczko w takim razie., bo ja tu nie zostanę. To mi powiedział, że ucieczki to nie metoda, i że może troche przesadził, ale to ja nam robię pod górkę a nie on, że ciągle go odrzucam, do czego nie przywykł, że przecież może mi wszystko zapewnić, więc czego ja jeszcze chcę. To się zapytałam czy on naprawdę uważa, że rzeczy to jest to „wszystko”. Powiedział, że zawsze wszystkim wystarczało, to powiedziałam, że chyba sie teraz nad sobą użala. Po czym dodał, ze skoro chcę jechać to proszę bardzo, że jak sobie życzę bo przecież zawsze wszystko było tak jak ja sobie życzę, ale ten jeden raz i w tej jednej kwestii (nas razem) będzie jak on chce i nie odpusci. Zaczęłam dzwonic po tę taksówkę, był zły, uderzył w ścianę i podniesionym głosem powiedział, że on nie wierzy, co my za cyrk teraz odstawiamy. Że wie, że go poniosło, przeprasza. Powiedział, byśmy szli powoli spać (...była 20.30?) powiedziałam, że nie będę obok niego spać, no to powiedział, że sobie pościeli na kanapie. Powiedziałam, że przez takie akcje sie go boje, to powiedział, że „no tak, bo przecież on się bać mnie nie musi,  bo przecież tak bardzo wiem czego chcę, najpierw miałam w d**** go, potem dziecko i że wcale się nie martwi jak nam się ułoży, pewnie, wcale!”. I się popłakałam. Próbował mnie przytulić i zaczął przepraszać, że przesadził, że wie, że nie miałam w d**** ani jego ani dziecka, ale Że to był chyba najgorszy tydzień w jego życiu i strasznie się bał tego, co postanowię....  No a teraz właśnie sobie leżę w tej sypialni mam do siebie pretensje, bo to prawda, że przecież wysyłam sprzeczne sygnały i zafundowałam mu totalną karuzelę i strasznie zamieszałam i zraniłam. Jak szłam do łazienki to zauważyłam, że siedzi na tarasie, poszłam do niego zapytać czemu nie śpi, to tylko powiedział, że jeśli nie chcę tu mieszkać, to wypowie umowę gościowi, któremu wynajmuje swoje stare mieszkanie, że to co prawda tylko 36 m2, ale będę miała tam spokój, a nie jak w rodzinnym domu, i że teraz chce zostać sam i żebym sobie poszła. No to sobie poszłam.
Taki sobie właśnie melodramat z życia urządziłam z własnej głupoty i nie wiem czy się przyszłością martwić czy cieszyć. I nawet nie mam komu o tym opowiedzieć, bo przecież nikt o nas nie wie i się żalę na forum. Także tego.

Posty [ 196 do 260 z 796 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 13 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Wieść o ciąży po rozstaniu, czy powiedzieć o niej ojcu dziecka?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024