Rito, mam nadzieję, że dasz znać co u Ciebie i co z Twoim Turkiem i czy dotrzymał obietnicy byś mogła mieć nadzieje na wywiązywanie z kolejnych. Ja ci Tylko dwie rzeczy chciałam napisać, bom oburzona, że uważasz, że sobie z K. nie radzisz.
Śledzę Twoją historię od czasem miałam wrażenie, że miałyśmy do czynienia z tym samym Turkiem
oczywiście to nie możliwe z racji innej szerokości geograficznej no i mój właśnie drzemie w pokoju obok, ale powiem Ci, że Ci panowie to mają iście ułańską fantazję w sprawie swoich zapędów i dziwnie rozumianej męskości. Generalizuję, ale chyba cechami narodowymi jest to, że często czują się czymś upokorzeni, dotknięci, urażeni, obrażają się jak panienki i stosują gierki jak panienki
trochę się teraz śmieję, że K. przypomina mi mojego Ummeta sprzed 10 lat i wierz mi, że po tych 10 latach to śmieje się nawet z tego sam Ummet.
Ja tylko jedną rzecz chciałam Ci powiedzieć, ale najpierw odpowiedz sobie na pytanie:
Czy wyobrażasz sobie sytuację, że On staje naprzeciw Ciebie i mówi „nie interesuje mnie to co chcesz, ma być tak jak powiedziałem” bo jak myślisz, że jest do tego zdolny to go odpuść. A jak sobie tego nie wyobrażasz (a intuicję jak widać miałaś dobrą) to nie ma się czego zanadto bać. Ja uważam, że to nie ten typ więc przeczytaj:
Razi mnie, że uważasz że sobie nie poradzisz ze swoim Turkiem i że jesteś za słaba. Dziewczyno, ty właśnie sobie z nim radzisz
Co prawda jest ten schemat akcja-reakcja-emocje-manipulacja-unik ale końcem końców konsekwentnie mu pokazujesz, by sobie wsadził te swoje gierki i to jednak bardziej on dostosowuje się do Ciebie niż ty do niego. Ogarniasz tego faceta lepiej niż myślisz, serio. Tu bym się nie martwiła, po prostu nastawiła na próbę sił. Ty mu kochana przyszłaś przemeblować całe jego życie (owszem, na jego prośbę), prawie wszystko co on zna zostaje wystawione na próbę (na jego prośbę), idzie mu opornie i zachowuje się jak palant (panienka) ale wcale nie idzie mu najgorzej. Jak na te jego deklaracje dominacji i kontrolowania to jest bardzo ugodowy. Czy on ma cokolwiek z tego co chciał? Próbował Cię podchodzić na opiekuńczego ojca i partnera, na chłodno, na drania i... nic. Chciał być z Tobą- nie jest, chciał byście z nim mieszkali- nie mieszkacie, chciał Cię obrzucić zależnościami- nie dałaś się, chciał Ci zakazać kolegi- masz kolegę. Dalej uważasz, że sobie z nim nie radzisz? Jak na moje to dobry początek. Pewnie gość jeszcze kilka akcji nawywija, ale wiesz, on nie wie, że ty nie wtopiłaś bo się ludzi na forum pytałaś
On już tyle razy schował dumę do kieszeni, kochana. Porzucił tyle nadziei jak ta, że będzie miał do kogo wieczorem wracać (tu mi go bardzo szkoda, bo to strasznie samotny człowiek musi być, no ale nikt nie kazał mu zachowywać się jak palant.) Rita, ja myślę że w jego głowie jesteś spostrzegawcza i zapobiegliwa i nie dająca się zdominować i on to ceni. Budujesz sobie pozycję w jego oczach i on to zapewne szanuje skoro końcem końców przystaje na Twoje. Wiadomo, szkoda, że nie jest to dane z automatu, ale brałaś sobie muzułmanina to teraz trzeba swoje wywalczyć. I wcale nie potrzeba różnic kulturowych by takie próby sił miały miejsce
Tu już inna żona Turka o tej próbie sił, stawianiu granic i budowaniu pozycji pisała, skłonności i schematy w głowie są ale widać wola partnerstwa też jest, co się naszarpiecie to wasze, ale to nie musi wcale oznaczać porażki i tego, że związek nie wyjdzie. Wystarczy doceniać trud włożony w budowanie relacji i wytrwale obstawiać przy postanowieniu wspólnej drogi. I nie oczekiwać tylko, że oni mają rozumieć nas, a my to już ich nie musimy. No musimy. Akceptacja musi być dwustronna i wola pracy musi być dwustronna. Myślę, że można dopatrywać się analogii w twoim Turku, moim Turku i Turku Kasi - każdy z nich nie szuka jak widać posłusznych i uległych niewiast. Chcą nas rozumieć, akceptować i się z nami użerać
a my z nimi. Choć bywa burzliwie. Myślę, że K. widzi w Tobie kogoś, kto dałby radę trzymać go w ryzach a on wie, że tego potrzebuje. Nie mówię, że CI nasi Turcy to reguła, wręcz przeciwnie, to raczej wyjątki. Bo ja nie powiem, że muzułmanie to super faceci- no nie. Większość związków kończy się źle, trzeba mieć naprawdę charakter i upór i w razie co wiedzieć kiedy odejść. Da się dobrze trafić, ale z większością nie podyskutujesz i od razu poznasz swoje miejsce. Postrzeganie relacji damsko męskich przez muzułmanów już tutaj ktoś dobrze opisał. Taka prawda, że ja czy Kasia to wyjątki. Większość moich koleżanek po związkach z Turkami musiała się długo zbierać. A twój w mojej opinii jest do urobienia. Pamiętaj, że sam mówił, że zawsze rządził i miał ostatnie słowo, nie poznał odrzucenia- a przyszła Rita i „stary, teraz moja kolej na to” 
Zobacz. Znikasz mu na dwa tygodnie a on się reflektuje i przeprasza i czeka. To bardzo rokuje. On chce Cię rozumieć i widzi swoje winy! Lwia część muzułmanów po pierwszym postawieniu albo by Cię zlekceważyła, albo dała reprymendę a nawet ukarała za nieposłuszeństwo. Z tymi naszymi to czasem krótko trzeba i tyle. Bo nie mówię o tych co to byś się nawet nie postawiła, bo byś została ukarana, ale myślę, że tacy nigdy nie mieliby u nas szansy bo to się czuje, że trzeba uciekać gdzie pieprz rośnie. Nasze Turki takie nie są
Chłopaki do opanowania i tyle. Ty pisałaś że się twojego nie boisz, a jedynie pewnych naleciałości i zaprogramowanych schematów. Więc ja bym się tu jakoś zagrożeń na tle kulturowym – religijnym nie bała przesadnie. Choć kombinator i cwaniak to on jest
ale pamiętaj, właśnie mu wywracasz życie do góry nogami, chłopak resztką sił próbuje... nie wiadomo co próbuje, ale daj ty mu odetchnąć
On mierzy się nie tylko z sobą ale też uzależnieniami.
Ostatnia rzecz:
Oboje- nie tylko on- jesteście emocjonalni, uparci i temperamentni, u niego dochodzi do tego pewnie ogrom testosteronu (wnioskuje po opisach) u Ciebie hormony boś ciężarna. Przy założeniu, że będziecie razem daje Ci gwarancję 99,99 % że będziecie się kłócić i to ostro. I w naszych europejskich standardach pewnie teraz każdy uzna to co piszę za patologię, ale dla niektórych to naprawdę nic złego. Są tacy co lubią ten sport- K. mówił, że mu to nie przeszkadza, a Tobie? Bo jak tak i marzy Ci się harmonia i spokój to odpuść. To się nie uda. Bo kłócić to się będziecie aż miło. Rita, nam właśnie stuka 30tka, 10 lat razem, 9 po ślubie, 3 w rodzicielstwie i ostro kłócimy się do dziś, a krzyczeć to my potrafimy oboje, nauczeni doświadczeniem zamykamy okna bo nas potem sąsiedzi pytali na czym stanęło
(oczywiście Eymen wcześniej ląduje u dziadków i wiadomo, ze rodzice będą się oczyszczać). Oboje jesteśmy bardzo temperamentni i uparci- jak ty i twój Turek- swoje trzeba wykrzyczeć. Dla niektórych to pewnie chore a nawet patologiczne, ale niektóre relacje po prostu- mimo ogromu miłości- są trudne a droga do porozumień wyboista ale dalej duzo warta. Lepsze to niż miły i uroczy związek , który się kończy bo jedna osoba nie wpisuje się w wizje drugiej i jako dodatek do życia jak z instagrama się nie wpisała
Mi zawsze Ummet powtarza, że jak sobie wybrał tak ma, słowo rzecz święta no i nie zostało nam nic innego jak się do końca życia kłócić. Oczywiście trzeba mieć dystans do tego co tu piszę, bo te nasze kłótnie to cykliczne oczyszczanie z raz na miesiąc ... tak średnio
Uważam, że wcale nie masz zadatków na ofiarę. Nie jesteś wcale bardzo ufna, dowiadujesz się, czytasz, intuicję masz, wiele razy Cię nie myliła. Te kilka akcji w jego wykonaniu też Ci pokazało, co Ci gwiazda może wywinąć. Także wiesz
Radzisz sobie z nim ale zachować czujność trzeba.
Z fajnych rzeczy, to chciało mi się śmiać jak napisałaś, że Twój Turek lubi ploteczki
Jak ja wyślę Ummeta do osiedlowego sklepu to wiem, że nie wróci do godziny, dwóch bo on z każdym musi porozmawiać, dowiedzieć się co u kogo a potem przychodzi i mi opowiada co u kogo, a ja udaję że słucham i że interesują mnie historie ludzi których nie znam
Oni tu wszyscy wszystko o sobie wiedzą. No i do tego gestykulacja. Z ust jedna historia, ręce opowiadają drugą historię. Ciekawe czy twój K. zachował tę ekspresje
Turcy są bardzo rodzinni i społeczni, szkoda mi twojego Turka i jego samotnego życia, to musi być dla niego bardzo trudne i pewnie bardzo by tę rodzinę chciał mieć, stąd ten upór by mieć was przy sobie.
Apogeum bardzo mądrze napisała- on nawet jak jest spokojny, to w środku wszystko w nim pewnie krzyczy. To dla niego ogromna próba, podejmuje ją nie tylko dla siebie ale i dla Ciebie. To jest trudne, to nie minie szybko. Możliwe, że tej próbie nie podoła. Że wybuchnie nie raz, nie dwa. To tylko człowiek. Możliwe, że masz uzasadnienie by się tego obawiać. Ale doceń te próby jeśli Ci na nim zależy. On musi widzieć jakieś owoce tego. Ten mail w moim odczuciu takim owocem był. On chciał- jak taki chłopiec- usłyszeć od Ciebie coś dobrego. Tylko tyle i aż tyle.
Podsumowując Rita:
My mieszkamy większą część roku pod Ankarą, tu przekrój społeczeństwa jest bardzo szeroki, od bardzo zachodniego stylu życia po rodziny bardzo tradycyjne. Opisuje to wszystko bo były tu tematy morderstw honorowych, przemocy, zmuszania do islamu, że kobieta to z mężczyzną przy stole nie usiądzie, że za porzucenie islamu kara śmierci (Turcja jest krajem gdzie jest zakaz kary śmierci i gdzie można dokonać apostazji), wielożeństwo jest zakazane, gdzie jest przyjęta Kairska Deklaracja Praw Człowieka w Islamie, gdzie jest zakaz wpływowych działalności bractw muzułmańskich. Turcja czy Turcy czy społecznosć muzułmańska w Turcji jest pełna kontrastów.. -mieszkam tu a nie jestem muzułmanką, nikt mnie nie zmuszał do przejścia na Islam, siostry Ummeta nie noszą hidżabu, studiują, a w ich czteropokoleniowym domu... rządzi babcia
Jedyne co mnie irytuje to że jego rodzina uważa, że nasz dom to ich dom, ich to nasz, wszystko wspólne, dziecko wspólne, ciąża była wspólna
W domu jak w mrowisku... ale chociaż Eymen mi przy odkurzaczu nawet zaśnie
To jak kontrast goni kontrast ukazuje to, jak w zeszłym roku byłam na dwóch weselach- na jednym były dwie sale i mężczyźni i kobiety bawili się osobno, a drugie było typowo europejskim weselem z alkoholem i może z dwie kobiety miały hidżab... a to ten sam kraj, jedni i drudzy to muzułmanie. Niemal wszyscy których tu znam, nie tolerują przemocy, są organizacje przeciw niej, kampanie społeczne, są też protesty. A jak w Izmirze ktoś podmienił kasetę i zamiast wezwania na modlitwę z meczetu poleciało Bella Ciao to nie znam osoby, która się z tego nie śmiała
(ale starszyzna nie mogła słyszeć). Ale ja mieszkam pod stolicą, pracujemy w międzynarodowym środowisku, imigranci w Europie to inna para kaloszy, wschodnia Turcja to też trochę inna para kaloszy, więc ja Ci nie powiem, że nie masz się czego bać- czujność zachowaj moja droga.
Rita, czekam na wieści od Ciebie. I dobrze robisz, bez podjęcia leczenia nie powinnaś się w to pakować. Nałogi, chore emocje to inna para kaloszy, nie rokuje dobrze. Ale tu się nie wypowiadam, uzależnienia to nie mój konik. Ale to raczej w tych kwestiach uzależnień pies jest pogrzebany i przez to twój K. jest aż tak trudny. Bo reszta jest z nim do ogarnięcia. Podkreślam, w naszym europejskim równościowym rozumowaniu to co piszę na temat rokowania się może wydawać chore ale... ty nie masz w „domu” Europejczyka tylko muzułmanina!
Co do krzyku- pamiętaj, że to on zakończył rozmowę byście na siebie dłużej nie krzyczeli. To nie jest typ, któremu nie można się postawić. On przychodzi i przyznaje Ci się do błędów, problemów, słabości , przeprasza, trzyma teraz dystans bo go prosiłaś. Doceń to troszkę
A Ci co pisali, że po co Ci relacja z tym człowiekiem jak się nawet nie ocierają o poprawne (chyba Lady Loka) to po prostu olej. Tylko wy dwoje wiecie co jest naprawdę między wami, jakie uczucia was wiążą i mimo świadomości, jak trudna czekałaby was droga to wy chcieliście ten trud podjąć. To rokuje na przyszłościowy i solidny związek. Ale jak mówiłam, harmonii i spokoju raczej nie uraczysz. Więc twoja decyzja, czy polubisz ten sport. Bo dopóki nie zostaje przekroczona granica przemocy słownej, psychicznej, fizycznej to można próbować. Jego gierki w mojej opinii jeszcze nie zahaczają.
W ogóle te pytania „po co z nim jesteś/po co chcesz”… tak jakby ludzie musieli być tacy jak ich sobie wymyśliliśmy, w stu procentach z nami kompatybilni, bez skazy, słabości a jak coś nie tak to won do kosza. Z takim podejściem to nie wiem, czy uda im się zbudować cokolwiek. W zyciu im więcej energii i trudu w coś włożymy, tym później bardziej to doceniamy i tym bardziej to może procentować. No ale jak ludzie traktują człowieka jak gadżet, dodatek do siebie który ma ich tylko zadowalać to potem takie głupie pytania są. Przecież po wpisach widać, że jesteś zakochana, zależy Ci na jego dobru, martwisz się i …wierzysz w niego.