Specjalnie chyba zaskoczony nie jesteś Rozrabiako .
Dostała jakieś zielone światło od kochanka ( cokolwiek sobie uroiła z jego słów i zinterpretowała - nie Twoja sprawa ich problemy tam różnie może być ) i liczy na to że nie będziesz robił trudności,postępował przy rozstaniu tak jak ona tego chce po to ta terapia ,na przeczekanie i ochłap uwagi rzucony w Twoją stronę - usłyszysz być może jeszcze gadkę o przyjaźni i to żebyś sobie szybko znalazł jakąś kobitę - uważaj na granie dzieckiem i szantaże ,możesz nie poznawać jż momentami.Mimo tego co usłyszałeś dalej jż obwinia ciebie - idzie w zaparte bo tak jej wygodnie i to daje jej złudzenie siły przewagi nad Tobą psychicznej i moralnej choć Tobie to może sie wydawać odlotem jej taka argumentacja wystarczy ,bylebyś nie przeszkadzał i nie smęcił.
Nie prowokuj i nie daj się sprowokować do awantury,bardziej dbaj o siebie ,zabezpiecz jak najszybciej kontakty z dzieckiem i sprawy majątkowe.
Minimum rozmów z jż tylko o dziecku,jak najmniej kontaktu i fraternizacji z jż ze zwykłej ostrożności zabezpiecz dowody i idź czym prędzej do adwokata.Nie rób na złość i nie opowiadaj bo wiele rzeczy możesz usłyszeć szokujących a nie jesteś na niektóre przygotowany ,przygotuj się na niewiadomą i totalny odpływ obcość jż momentami.Ona jest w tym stanie bardzo niestabilna, nie potrafi podjąć decyzji, waha się, stąd to rozdwojenie jaźni ,niepewna jest bardzo i się boi w głębi ,czeka na to co Ty zdecydujesz i kochanek .
poza sprawami dotyczącymi dziecka,nie pomagaj jej i nie wykazuj się nadgorliwością.
W miarę możliwości ruch ćwicz jedz pij dużo wody witaminy magnez nie zaszkodzą rozmawiaj z innymi ludźmi o tym co czujesz wyrzucaj emocje.Nie rozmyślaj zbyt często o sprawach jż kochanku próbuje przestać analizowanie bo to męczące jest bardzo tak jak projektowanie w czarnych barwach przyszłości, zajmuj myślenie czymś nowym .
Trzymaj się
66 2020-10-30 18:57:40 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-10-30 20:49:18)
Specjalnie chyba zaskoczony nie jesteś Rozrabiako
Niby człowiek wiedział a sie łudził i liczył na wyjątkową przemianę.
Podejrzewam, że gdyby ona zaczęła szaleć wokół mnie i być oh ah to pewnie bym uwierzył i sie złamał.
Dzisiaj, po kilku tygodniach gdy kurz opadł widzę to z innej perspektywy. Stąd taka decyzja. Pozostaje wierzyć, że po burzy przyjdzie słońce i ktoś to doceni.
Mam sporą grupę ludzi, którzy mnie wspierają i dopingują. Mam nadzieję, że sam w tym wszystkim nie będę :-)
I jak tam autorze? Ze swej strony podpowiem Ci bo nikt tu nie wspomniał o: 34 kroki . Wpisz w wyszukiwarkę , to pozwoli przetrwać i szybko odseparować od zdradzacza. P.S. jakie to schematyczne , na tylu forach kalka zachowania zadużonych mężatek jak epidemia różnią się tylko małymi szczegółami. Powinni napisać w punktach schemat postępowania w takich sytuacjach jak powyższe 34 kroki.
normalnyjestem - dzięki. Do tej metody dotarłem szybciej niż do tego forum. Nie obyło się bez błędów. Teraz teoretycznie stosuję to ale chyba już mnie ona tak nadgryzła swoją postawą, że mam na nią wjb. traktuję ją jako matkę swojego dziecka, a poza tym wielką oszustkę.
Na pewno ciągle jest mi trudno. Są dni łatwe, że jestem silny i nawet jak mam pojechać po dziecko i się z nią spotkać to mam system olewczy, bez nawiązywania kontaktu wzrokowego. temat tylko dziecka. Bywają też dni trudne, takie gdzie pół nocy coś mi się śni związanego z nią i boczniakiem czyli moim przyjacielem, z którym łączyło mnie wiele.
Sport mi pomaga, jestem ponownie aktywniejszy. Wynająłem mieszkanie blisko lasu i uciekam do niego tak często jak tylko się da. Mam ogromne wsparcie wśród znajomych. Zawsze dzwonią pytają. To mi bardzo pomaga.
Z terapii małżeńskiej rezygnuję bo zarówno ja jak i terapeutka jesteśmy okłamywani. Ostatnio nawet psycholog lekko na nią naskoczyła, ze czas już wyjść ze skorupy dziecka, które nie wie czego chce i stanąć naprzeciw problemowi. Powiedzieć prawdę sobie oraz jeszcze mężowi. Bo słowo nie wiem to może wypowiedzieć dziecko. Dorosły nie może sie przez 30x bronić tym słowem.
Patrzę na nią i widzę jaka jest zdołowana i smutna. Jest totalnie rozbita. Znam ją i po twarzy widzę co przeżywa. Jednak dzisiaj wiem, że nie mogę na to reagować. Bo ona pewnie jest smutna tylko w moim towarzystwie. Zdaje sobie sprawę jaką jest osobą w moich oczach. Jak wpada dupcyś to na pewno ten wyraz twarzy się zmienia.
Najgorsze jest to, że wywodzi się ona z domu alkoholowego. Sama przeszła terapię DDA. Dupcyś ma ciąg na alko więc ją również do tego ściąga. Co chwilę widzę butelki po flaszkach. Monitoruję sytuację bo może zrobić się mało-kolorowo
70 2020-11-13 00:37:13 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-11-13 00:53:45)
Patrzę na nią i widzę jaka jest zdołowana i smutna. Jest totalnie rozbita. Znam ją i po twarzy widzę co przeżywa. Jednak dzisiaj wiem, że nie mogę na to reagować. Bo ona pewnie jest smutna tylko w moim towarzystwie. Zdaje sobie sprawę jaką jest osobą w moich oczach. Jak wpada dupcyś to na pewno ten wyraz twarzy się zmienia.
Najgorsze jest to, że wywodzi się ona z domu alkoholowego. Sama przeszła terapię DDA. Dupcyś ma ciąg na alko więc ją również do tego ściąga. Co chwilę widzę butelki po flaszkach. Monitoruję sytuację bo może zrobić się mało-kolorowo
To jej terapia DDA o kant doopy potłuc,poszła na marne jak na razie - szkoda bo wielu ludziom pomogła załatwić deficyty, pozwala się rozwinąć dorosnąć załatwić kompleksy poczucie braku chore wzorce,wziąć na siebie odpowiedzialność etc,etc i takie tam,jest z Twoją jż tak jak powiedziała psycholożka,to dziecko, jednocześnie może być czuć się poranione,rozpuszczone, rozwydrzone, roszczeniowe,przyczajona do rollercoastera uczuć emocji na wysokich obrotach,i w roli ofiary (Twojej,rodzica któregoś ) a teraz jest ratowniczką albo będzie bo może jeszcze się nie skapnęła o co biega kogo wybrała na kochanka analogicznie jak u Kubusia w wątku .
Pociągają ją emocje stany amplituda emocji czekanie na nagrodę wpadnie w dołki na przemian. ZTobą tego od jakiegoś czasu nie miała albo nie miała wcale i jak pierwsze zakochanie w Tobie minęło po paru latach urodziło się dziecko, to odżyły wzory które są silne tylko żeby rozwiązać swój problem to trzeba cały czas dbać o swoją psychikę, dzień w dzień, powoli czasem mozolnie, inaczej najpierw pojawia się zmęczenie,znużenie,potem narastające oczekiwanie na jakiś cios lub wzburzenie,gniew i przygnębienie potem czekanie na jakąś radość,euforię ,ukojenie lub ulgę podobnie jak u alkoholika tak w lusterku.
Teraz jak to napisałeś to jeszcze jeden schemat widać niestety dość powszechny,Ona pomimo terapii szuka tego co zna podświadomie Ty byłeś azylem ,ale to za mało dla niej ona ma chorą potrzebą doznawania różnych skrajnych emocji,dramatów ,dostawania po tyłku i przytulania na przemian tak potrafi działać w życiu jako ofiara lub oprawca bo to wdrukowane i niby znane niby wie jak żyć w takim środowisku,Ty za spokojny jesteś po prostu - to też oczywiście w znacznym uproszczeniu bo syndrom,fenomen DDA to znacznie bardziej złożone zjawisko.Nie zastąpisz jej terapeuty i nie zdołasz wychować podobnie Artiii to nie działa na dłuższą metę w związku w którym Ty masz wizję partnerską ona ma rozbieżną chce żeby za nią decydować wtedy może obwiniać innych i użalać się nad sobą ,kontrolować gniewem ,przemocą seksualną ,i innymi nastrojami bo sama tak steruje reguluje swoimi za Twoją pomocą a teraz za pomocą fagasa.
Przypuszczalnie może czekać na was dwóch Ciebie i Artiii spotkanie z efektem Harlekina też, gdzie za jakiś czas obie panie rozczarowanie, pobite, złamane będą liczyły na powrót choć to nie jest pewne na 100% jak to w życiu schematy ,wzorce mieszają się i mutują . Dążenie takie nieuświadomione.podświadome do klęski do bycia ofiarą to częsta sprawa u takich jak wasze kobiety nie tylko z resztą .Najgorzej że po zlekceważonej terapii nie raz nie dwa osoby z podobnym problemem wciągają wybiórczo ,selektywnie niektóre rzeczy zasłyszane z terapii i wykorzystują je do racjonalizowani ,usprawiedliwiania się i zasłaniania tym DDA/DDD i czort wie czym jeszcze.Żona Lucky12 też niby DDA tak twierdziła ,jak widać wszystkiego można użyć żeby się wytłumaczyć i usprawiedliwić,tyle że w życiu nie tylko DDA zdradzają ,są też DDA co nie zdradzają życie jest bogatsze niż syndromy nie zawsze te wzory mają przełożenie 1:1 wiele wariantów tego występuje dlatego ż cie bywa skomplikowane czasem.
71 2020-11-14 09:16:23 Ostatnio edytowany przez Dodorozrabiaka (2020-11-14 11:21:11)
Paslawek - dobrze określone. Celne w punkt.
U nas powtórzyła się ta sama historia jak z jej rodziny ktoś umierał. Na początku zmarła matka, 8 lat temu to znalazła sobie pocieszyciela-odeszła ode mnie. Szybko się okazało, że to nie to i wróciła. W tym roku identyczna sytuacja, zmarł ojciec. Pocieszyciel w postaci naszego przyjaciela rodziny sam się napatoczył i wziął emocjonalne dziecko na swoje bajery, uniesienia i dowartościowanie komplementami.
Co do jej terapii DDA, masz rację. Poszła w piach. Znalazła się z powrotem na początku drogi. Rozbita, z potrzebami małego dziecka, który musi dostać tu i teraz, z huśtawką emocji i wiele jeszcze by wymieniać.
Ja już niestety nie mogę i nie chcę przy tym być. Nie mam siły słyszeć "nie wiem". A tak niestety ciągle jest. Na terapii na każde poważniejsze pytanie o związek, o wartość, co jest dla niej ważne - pada najczęściej nie wiem, albo kłamstwo które fajnie brzmi tylko dla mnie, a z tyłu głowy planowanie spotkania z boczniakiem.
To jest tak jak piszesz. Ona by chciała mieć nas dwóch, najpewniej wrócić do relacji sprzed romansu czyli ja mąż, a on przyjaciel rodziny. Jednak tak to nie działa. Przynajmniej z mojej strony.
Czeka aż decyzja podejmie się za nią. Najlepiej aż ja to rzucę w cholere i pójdę. No i tak właśnie się zaczyna dziać.
W szkole, dzieci mają różnego rodzaju orzeczenia, opinie i traktuje się je inaczej. Tutaj jest już dorosłość, jest dziecko i była rodzina. Za to trzeba wziąć pełną odpowiedzialność pomimo pewnych dysfunkcji.
72 2020-11-15 00:19:08 Ostatnio edytowany przez Artiii (2020-11-15 00:22:39)
Dodorozrabiaka jak czytam twoją historię, to jak w pysk strzelił kopiuj wklej moja historia moja małżonka również za wszystko mnie obwiniała !!! U siebie nie widziała problemu, pierwszy kryzys pojawił się po narodzinach dziecka - po urodzeniu wziąłem 3m urlopu żeby jej pomóc, potem ja praca a ona wychowanie, chyba do końca nie podołała i poszła w romans internetowy - gość okazał się zwykłym chamem, najpierw były czułe słówka kochanie, słoneczko a potem do niej pokaż cycki!!! Nie zrobiła tego także gość ją olał - wiesz ona pewnie by ciągła ten romans, ale koleś chciał się zabawić i niestety nie udało mu się także podziękował! Potem gadała z grupą osób na czacie o wszystkim i o niczym - wtedy ją złapałem mówiła, że tylko były rozmowy, ale wtedy przyznała mi się do pierwszego romansu. Pokazała mi te rozmowy - wiesz nie musiała, ale sama się przyznała ja znając życie nie dowiedziałbym się o tym - byłem zły, awantura, ciche dni i powoli dzień w dzień, mijały tygodnie, miesiące - zaczęliśmy odbudowywać nas związek. Minęło 6 lat i znowu się wplątała w romans - poszła dalej sex telefon i kto wie co jeszcze. Awantura, miesieczna separacja - obiecała poprawę, przystała na moje warunki i znowu się poprawiało. Wróciliśmy do siebie, ale z czasem awantury, problemy i wyszło - ona snapchat, schowany folder na telefonie i jazda z kolesiem - ile minęło nawet nie pół roku. Myślisz, że się tym przejmuje, że wiem dalej to ciągnie!!! Czuje, że teraz jest bardziej odważna - kamerka online i sie nakręcają razem !!! Dzisiaj jak wróciłem znalazłem w lazience koszulke nocą - taką sexi co jej kiedyś kupiłem!!!
I teraz najgorsze sam się waham bo szkoda mi tego życia, ale brne w to - pozew poszedł do sądu !!! Tak jak dzisiaj mam mętlik, że psuje wszystko, ale tak naprawdę to nie ja to zjeb.... tylko ona !!! Tylko ja ide dalej, sprzedaje na pół nasz cały majątek, nasz cały dorobek - nie będzie już odwrotu!!! Zawsze rozsądek podpowiada czy na pewno !!! Niestety nie mogę być miętki bo ona to wykorzysta i co dalej będzie to robiła, dalej i dalej - nie będzie końca, a ja będę w d... kopany.
To jest moja motywacja dla Ciebie bo widzę, że mamy podobne gwiazdy!!! Nie daj się rozgrywać, postaw się jej - a zobaczysz co pokaże!!! Ja się szykuje na wojne bo wiem, że łatwo nie będzie!!! Nie daj sobie wmówić, że to twoja wina, że byłeś zły bo to wszystko jest prze kolorowane żeby Cie zniechęcić, żebyś nic nie robił!!!
Sam nie wiem jak to będzie, na pewno nie łatwo ale pomyśl siedzieć w zwiąku i się męczyć, rwać włosy z głowy-, słuchać na swoj temat jaki to nie jestem - a przecież to nie nasza wina, że poszła się kur.... moja znając życie pójdzie dalej ,w realu się spotka no chyba, że już do tego doszło - znalazłem jej stringi w łazience, a jest okres zimowy, ona w nich nie chodziła nigdy jak było zimno, ubierała jedynie do sexu ze mną - a teraz znalazłem 3 pary dzisiaj sexi koszulka nocna, a wczoraj się zabawiała w łazience bo jej przerwałem!!! Myślisz, że u Ciebie jest inaczej - moja już jest tak perfidna, że nawet tego nie ukrywa widzę, może ma taki silny popęd sexualny !!! Dlatego chociaż zajebiście tego nie chcę, muszę powtarzam muszę to zrobić i przerwać ten CYRK !!!!
Co do rozwodu u mnie to samo - ja mam to załatwiać !!! A co do terapeuty sorry nikt nie jest głupi i po paru spotkaniach, a często jak jest dobry psycholog, to po pierwszym spotkaniu widzi jak jedna ze stron gra!!! Moja olała terapie i nawet mediacje !!! Czyli już ma dosłownie wszystko gdzieś...
Cześć wszystkim.
U mnie dalej się dzieje. Po ostatnich moich radykalnych krokach, pierwszy raz od 2,5 mca poprosiła o rozmowę bo jej zależy by porozmawiać.
Ale od początku. Ogólnie w mojej sytuacji nie jest tak, że walczymy. Ona się nie stawia, jesteśmy dogadani kiedy ja odbieram i prowadzę dziecko do przedszkola. Niekiedy możemy na siebie liczyć jak coś wypadnie nam. Gdy tam przychodzę jest pokojowo i w miarę milo.
Jednak z mojej strony są już konkretne działania i ku mojemu zdziwieniu za każdym razem spotyka się to z jej reakcją (płacz)
1. Zdjąłem obrączkę. Uznałem, że z obietnicy małżeńskiej zostałem zwolniony. Moja jż zareagowała bardzo mocno. Zaczęła pytać czy już ona dla mnie nic nie znaczy, czy juz już jej nie chcę mieć. A dostrzegła to, że jej nie mam w 30s wejścia do mieszkania.
2. Zrezygnowałem z terapii małżeńskiej.
Poinformowałem o tym ja jak i psychologa. Było spore zaskoczenie na taki mój ruch.
3. Przesłałem maila końcowego na umówienie wizyty u notariusza (termin, koszty etc).
4. Jestem zapraszany na liczne imprezy urodzinowe dzieci naszych znajomych z córką (w tym okresie akurat jest tego sporo). Ona jest pomijana. Bardzo zareagowała na to łzami gdy kolejne nasze wyjścia, a ona zostaje w domu gdzie do tej pory chodziła z nami.
5. Jż próbuje szukać kontaktu z naszymi znajomymi, którzy ukierunkowali się po tej sytuacji na mnie. Spotyka się z bardzo ostrym słowem czy zdaniem na swój temat i swojego zachowania.
Jest tego trochę. Piszę to dla was bo każdy może znajdzie coś dla siebie.
Ja jestem już delikatnie mówiąc daleko od tych jej emocji. Nie zwracam uwagi, nie patrze w oczy. Szybko wychodzę z domu gdy widzę nerwowe jej ruchy.
No i stało się. Piszę kilka dni temu w nocy, że chce pogadać. Ja na to krótko czy sprawa dotyczy dziecka, wydatków na nią czy jakiś specjalnych potrzeb dla dziecka.
NIE
Ona chce pogadać o nas bo w ostatnim czasie dużo się w niej zmieniło i dotarło.
Ja szybciutko odpisałem, że czas na rozmowę miała przez 3 miesiące, na spotkaniach, w domu, u terapeuty. Nie skorzystała. Teraz tylko oficjalna komunikacja, mailem. Tam gdzie będzie zostawiony ślad rozmowy.
Stanowcze NIE, ona chce rozmowy w 4 oczy. Ja krótko i konkretnie, że nie i tyle.
Wczoraj usypialem dziecko w domu, ona wróciła z terapii małżeńskiej (chodzi sama już) i że chce pogadać. Bo bardzo jej zależy na rozmowie.
Zgodziłem się. Dobrze, że od razu siadłem bo mnie zaskoczyła. Przystała na warunki podziału majątku. W sumie to powiedziała, że nic nie chce. Ze wszystko jest moje. Ona na nic nie zapracowała. Podpisze co będzie trzeba.
Kilka ustaleń co do dziecka i finałowe pytanie -czy jest szansa by zatrzymać decyzję o rozwodzie??? Bo w niej nie ma na to zgody, ona widzi co traci, zdała sobie sprawę jaki nasz wspólny dom jest pusty.
Sucho i chłodno mowie, ze przez ostatnie tygodnie chciała rozwodu i jakoś tak się tymi wspólnymi latami nie przejmowała. Teraz jej zależy by odsunąć to w czasie. By nie teraz bo ona nie jest gotowa i go po prostu nie chce. Ze zbiera się emocjonalnie w sobie i chce coś z tym zrobić by zawalczyć.
Powiedziałem, że do walki trzeba uczuć o te drugą osobę, a ona rozkminia jak tu popisać z boczniakiem, żebym nie widział. Więc co się nagle zmieniło???
Od razu z płaczem, że ja nie wiem co ona czuje, że ona czasu nie cofnie ale strasznie tego żałuję. Ze widzi tragedię do jakiej doprowadziła.
Tak, emocjonalnie jest na dnie. Znam ją i widzę, że jest emocjonalnym wrakiem. Jest zupełnie gdzie indziej niż ja. Oczywiście tego nie wykorzystuję bo jest mi jej szkoda. Ona powtarza, że sama sobie na to zasłużyła i ponosi konsekwencje.
Oczywiście w trakcie rozmowy próbowała kilku krotnie przerzucić swoją słabość emocjonalną na mnie ale szybko to kwitowałem, że to jej emocje i niech mnie nimi nie obciąża. Niech nie zarzuca braku umiejętności rozmowy bo to ona nie umie precyzować czego chce.
Odbijała się wielokrotnie od ściany tak jak ja w ostatnim czasie od niej...
Jeszcze będzie wesoło.
74 2020-11-18 15:54:12 Ostatnio edytowany przez Artiii (2020-11-18 16:09:01)
Dodorozrabiaka ja wnioskuje z Twojej wypowiedzi, że ona nadal gra i chce sobie urobić Ciebie, wziąść na litość!!!
Ciężka sytuacja - ciekawy jestem jak u mnie będzie, dla Ciebie teraz najważniejsze żeby pokojowo rozwiązać sprawy majątkowe, bo jak będzie wojna to może trwać bardzo długo. Teraz się godzi, a jak finalnie dojdzie do podziału, może pokazać jeszcze....
Chciała pogadać, z twojej wypowiedzi wnioskuje, że zrozumiała swoje błędy i chce to naprawić, ale jednocześnie w trakcie rozmowy próbowała po części zrzucić winę na Ciebie - to w końcu jak jest, dla mnie nic nie zrozumiała !!!!
Dostaje w kość, widzi jakie jest życie, brakuje ciepełka i wygody. Znajomych nie ma, nie ma z kim pogadać, nie wiadomo jak tam boczniak, jak ich relacje i nagle przypomniała sobie o swoim mężu - dla mnie sorry słabo to wygląda!!!
Brawo za Twoją reakcję, nie dałeś się, już nie ma potulnege męża - a gdzie bukiet kwiatów, szampan ???
Nie daj się zwieść, czy ona jest na emocjonalnym dnie, wrakiem człowieka - wydaje mi się, że NIE! Dalej się Tobą próbuje bawić, wypowiedziane jej słowa o tym świadczą, a o czynach już nie wspomnę, bo ich NIE MA!!!
Ehhhh te kobiety!!!
75 2020-11-18 16:20:16 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-11-18 17:58:35)
Mnie to trochę u jż Rozrabiaki wygląda na taki handelek wymienny - podpiszę Ci wszystko co chcesz ,ale daj mi czas , załatw mi sumienie i za mnie zrób,rozwiąż moje rozterki,dylematy,poczucie izolacji - ostracyzm,wstyd ,daj mi ulgę lub nadzieję na nią, chociaż złudzenie, a potem się zobaczy ,aby do wiosny,no i znowu być może boczniak jest w cugu, nawywijał coś lub powiedział zasiał wątpliwości, albo zmienił zdanie po raz kolejny w grze na oddalanie przyciąganie z jż Rozrabiaki,co wcale nie znaczy że jż nie wierzy w swoje rozdarcie ,konflikt i poczucie winy,tylko co ona z tym za chwilę zrobi jak Rozrabiaka dasz jej cień nadziei,a boczniak będzie potrzebował wachlowania gazetą po cugu i oddaleniu od kochanki/ratowniczki,ewentualnie może potrzebować pomocy w sprawach które zawalił życiowo nawet tych błahych, no i krew nie woda .
Brak zgody na rozwód i zasłanianie się niegotowością to raczej - gra na czas,odraczanie,jakaś ściema przesuwanie i odkładanie niewygodnych decyzji .Tak masz rację może być wesoło i Twoja jż coś ciekawego szykuje być może - sama pewnie czeka na coś jeszcze takiego dodatkowego.
Nie masz obowiązku już czekać i może w Twoich oczach żona stracić całe znaczenia jakie miała - ma to na tylko i wyłącznie swoje życzenie i jakby prośbę.
Dodorozrabiaka, nasze jż powinny się koniecznie poznać jak w łeb czuje, że mają wręcz identyczne podejście do życia - wszystko załatw za mnie, bo ja nic nie umię, nie znam się...
Paslawek w skrócie czyste lenistwo, do wygody łatwo, ale coś zrobić ciężko. Po części sami sobie jesteśmy winni, bo to nikt inny jak my sami daliśmy - za dużo!!! Rozpieściliśmy nasze materiały na żone i stały się wredne. Bo zdrady nic nie usprawiedliwia!!!!!!!!
Pozdrawiam Panowie
Mijają kolejne tygodnie, widzę, że ustrzelonych przez żony przybywa. Dorzucam kolejną część mojej telenoweli by móc zobrazować jak to się wszystko schematycznie toczy.
Nie ma mnie w domu już ponad 2 miesiące. Odwiedzam regularnie córkę, zabieram ją do dziadków, znajomych czy spędzam z nią czas sam. Wszystkie spotkania z pominięciem żony. Widzę po mnie i po córce, że mamy zupełnie inny czas ze sobą. Na pewno bliższy...
Co do funkcjonowania żony. Powoli widzę, że dociera do niej brak mojej osoby w domu. Najważniejsza kwestia to taka, że nasza wspólna terapia stała się jej indywidualną terapią (po mojej rezygnacji). Wylądowała za zaleceniem psycholog u psychiatry by dostać silne leki uspokajające o czym mnie spokojnie poinformowała. Zapisała się ponownie na terapię DDA bo tak jak wyżej zostało wspomniane, wszystko poszło psu w d...e z tej jej wcześniejszej terapii.
W ostatnim czasie jest bardzo, ale to bardzo zainteresowana każdym moim krokiem. Potrafi napisać, że się martwiła o mnie bo od 20 do rana byłem niewidoczny na portalu społecznościowym. Potrafi również zapytać czy przyjadę na kawę, porozmawiać. Ja za każdym razem spokojnie pytam czy chodzi o córkę i sprawy z nią związane. Jeśli to nie są te kwestie to nie kontynuuję rozmowy. Często po wizycie w domu i zabawie z córką potrafi mi pisać, że jest pod wrażeniem jak dobrze się nią zajmuję, jaka ona jest przy mnie radosna (takie wiecie, łechtanie ojcowskiego ego). Wysyła również raz na jakiś czas nasze zdjęcia we 3 pod pretekstem, że jej się przypomniało, albo coś wyskoczyło.
Widzę, że ten mój spokój i chłód ją bardzo destabilizuje. Nie spodziewała się takiego obrotu sprawy, że przyjdzie taki dzień, że przestanie mi zależeć i skupię się tylko na córce. Ja sam czuję się też dużo spokojniejszy. Wyprowadzka z domu i nieobserwowanie tego wszystkiego mnie wyciszyło. Wyrzuciłem również z siebie jakiekolwiek nadzieje na to że będzie jeszcze dobrze i to wróci.
Tak jak wszyscy piszą, skupiłem się na sobie, na swojej aktywności fizycznej, na swoich celach na najbliższy czas, na córce. Oczywiście duża też w tym zasługa psychologa, do którego chodzę oraz przyjaciół, którzy okazali się ogromnym wsparciem.
Dzisiaj wraz z nimi potrafimy się już lekko nabijać z ich romansu i zachowań. Wiele sytuacji obracamy w żart tak by tym się nie zadręczać. Jednak widzę, że na to wszystko trzeba czasu i siły.
Także jeśli trafia tu kolejna osoba, która potrzebuje wsparcia od osoby, która to przeszła to moja rada jest krótka - Wyrzuć z siebie jakiekolwiek nadzieję bo to co było w przeszłości nie będzie już przyszłością. Żyjąc myślą, że zaraz wróci to do normy, że zaraz się zdrajca uspokoi i będzie jak dawniej rozrywa nas gdy widzimy, że tak nie jest bo zdrajca szaleje dalej, a My mieliśmy inne wyobrażenie. Daj się wykazać zdrajcy i obserwuj go przez wiele tygodni czy miesięcy. Teraz to jego czas na naprawę, a nie twój. Ty usiądź gdzieś spokojnie, wypłacz się, uderzaj w worek ze złości, krzycz, biegaj do upadłego. I niestety co jest najtrudniejsze w tym wszystkim - daj sobie czas na opanowanie emocji. To jest Twój cenny czas, który musi minąć
78 2020-12-01 23:31:24 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-12-01 23:32:21)
Dobrze przeczytać takie refleksje Rozrabiako ,nie przestawaj a zobaczysz jeszcze ciekawsze rzeczy w życiu.
Pozdrowienia i trzymaj się.
Rozrabiaka gratuluję wytrwałości - pięknie się czyta Twojego posta, jak idziesz dalej i powoli na horyzoncie widać Słońce! Widzę, że resocjalizacja jż idzie w dobrym kierunku... Pytanie czy kiedyś zastanawiałeś się nad powrotem ???
Czy jednak uznałeś, że wszelkie granice zostały przekroczone i nigdy więcej szans ?
Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów!
Potrafi napisać, że się martwiła o mnie bo od 20 do rana byłem niewidoczny na portalu społecznościowym.
Nie no, chyba żyję w innym świecie albo na innej planecie. Stwierdzenie takie to dla mnie absurd. Ja bym się o partnera martwił gdyby o tych godzinach był aktywny w mediach społecznościowych...
Nie no, chyba żyję w innym świecie albo na innej planecie. Stwierdzenie takie to dla mnie absurd. Ja bym się o partnera martwił gdyby o tych godzinach był aktywny w mediach społecznościowych...
To zazdrość. Żonę Dodo nieprzyjemnie skręca w żołądku, kiedy myśli, że wieczorem i w nocy mógłby być z inną kobietą. I sądzę, że takie są właśnie jej domysły - jest nieaktywny, bo poświęca tem czas komuś innemu.
82 2020-12-03 12:30:33 Ostatnio edytowany przez Dodorozrabiaka (2020-12-03 12:38:54)
Rozrabiaka gratuluję wytrwałości - pięknie się czyta Twojego posta, jak idziesz dalej i powoli na horyzoncie widać Słońce! Widzę, że resocjalizacja jż idzie w dobrym kierunku... Pytanie czy kiedyś zastanawiałeś się nad powrotem ???
Czy jednak uznałeś, że wszelkie granice zostały przekroczone i nigdy więcej szans ?
Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów!
Myślałem o powrocie. Były jakieś tam nadzieje, że spróbujemy to łatać. Jednak przyszły dni krytyczne, które pokazały mi, że czas już na mnie dawno minął. Ona była w euforii i czerpała tylko energię do dalszej zdrady gdy widziała, że jeszcze ma do czego wracać. Dzisiaj wiem, że to był strach przed samotnością, przed zmierzeniem się z nowymi realiami.
Gwiazda ciągle oszukiwała, że urwała kontakt z boczniakiem. Były spotkania z nim czy spacery. Parę razy na pewno po mojej wyprowadzce zaszczycił ją w naszym mieszkaniu... Dotarło wtedy brutalnie by kończyć to wszystko na każdej płaszczyźnie.
Do mojej Gwiazdy zaczęło w ostatnim czasie dużo docierać. Kiedy podejmowałem radykalne kroki - rezygnacja z terapii, umówienie nas do notariusza itp. Myślę, że poczuła na sobie, że nie ma już za bardzo do czego wracać.
Gdy zapytałem czy mogę dziecko wziąć w 2 dzień świąt bo tak mi będzie wygodniej to zaczął się płacz i pytanie: czy postanowiłem (tak, zrzucenie winy na mnie, klasyka), że te Święta spędzimy już osobno. Szybko skwitowałem te wypowiedź, że żyjemy już osobno to i święta też osobno.
Z tym rozrywaniem jej gdy jestem nieaktywny to prawda. Wysyła wiadomości w wieczorowych porach, zawsze z pytaniem na końcu, a dodam, że są to kwestie, które mamy już ustalone. Także zaczęło się chyba pod 4 literami palić. Już nie jest tak komfortowo jak to sobie wyobrażała... No cóż jej wybory. Ja zmierzyłem się ze sobą i swoim bólem, dałem temu szanse by kiedyś móc spojrzeć w lustro i na dziecko gdyby zapytało czemu rozstałem się z mamą. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Mogę głowę podnieść wysoko, a porażkę przekuć w fundament pod nową relację z kimś kto ma czystą kartę!
83 2020-12-03 12:55:57 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-12-03 12:58:54)
Opisałeś Dodo jedną z zależności/zasad którymi rządzi się romans.
Odciąłeś źródło zasilania ,zabrałeś komfort nie za bardzo jest na kogo przerzucać odpowiedzialność,piętrzyć i rozdrapywać urazy,żale ,pretensje,niechęć to czym miesiącami jż zasilała euforie i egzaltację w sposób sztuczny ,iluzoryczny,nawet w pewnych momentach graniczący z wmawianiem sobie urojeń ,bo trzeba zaprzeczyć rzeczywistości i zrobić z Ciebie potwora prześladowcę,żeby znaleźć ratunek i ukojenie u boczniaka.Totalne zagłuszanie sumienia przy okazji na dwa sposoby jeden to wzmacnianie i wywoływanie urazy do Ciebie mnożenie i zmyślanie ,drugi sposób to haj i doznania jedno zależy od drugiego. Zniknęłaś z jej radaru w pewnym stopniu i ne dostarczasz już na co dzień jej negatywnego swojego obrazu ,który sobie stworzyła wbrew logice,faktom to dość obłędne ,a kochanek zaczyna rozczarowywać tym bardziej że przyszłość o której realnie jż nie bardzo chce myśleć zbliża się nieuchronnie i budzi tłumione ,obawy,niepokój,niepewność.Boczniak słabo już działa na fantazje,mrzonki,słabo widocznie wspiera,bo tylko jedno mu w głowie ,a możliwości życiowe ma marne bo to nieszczęśnik.
Zasada i wzór przyciągania i odpychania u jż są silne jak widać.Dlatego uruchomiła zazdrość bo jest zaborcza w stosunku do Ciebie
zapewniałeś jej mnóstwo różnych rzeczy emocji też,powodów itp Miała Ciebie na własność z całym bagażem a teraz trzeba się skonfrontować z życiem na własny rachunek ten psychiczny też.Będzie walczyć o przywrócenie do stanu w którym czuła się komfortowo,więc stąd jej determinacja ,ale jeszcze nie zerwała z boczniakiem tak mi się wydaje jego też trzyma na smyczy i za jaja cwana jest,nie tylko on nią kieruje ona nim też nie jest niewiniątkiem i biudulką ,ofiarą o nie ,aktywnie jego też obserwuje,manipulują sobą że aż trzeszczy,kontrolując się nawzajem.
Znając boczniaka to wydaję mi się, że i on zaczął dostrzegać problem. Dostał teraz towar, który nie jest tym samym co w czasie romansu. Teraz ona siedzi i płaczę, chodzi do psychiatry i bierze leki by uspokoić swoje emocje. Do tego jest dziecko i proza życia codziennego.
To dla bawidamka dość głębokie wody. Do tej pory było wszystko takie beztroskie...
Znając boczniaka to wydaję mi się, że i on zaczął dostrzegać problem. Dostał teraz towar, który nie jest tym samym co w czasie romansu. Teraz ona siedzi i płaczę, chodzi do psychiatry i bierze leki by uspokoić swoje emocje. Do tego jest dziecko i proza życia codziennego.
To dla bawidamka dość głębokie wody. Do tej pory było wszystko takie beztroskie...
Marny z niego pocieszyciel i terapeuta ,a stan rozsypki Twojej jż go przerośnie bo to wszystko miało być takie bez zobowiązań,urocze,zabawowe, zarąbiste bez wielkich problemów tak jak piszesz beztroskie i bezmyślne,bez wyobraźni co dalej w złudnym,fałszem podszytym poczuciu niby tu i teraz( a tu i teraz to coś zupełnie innego jest ) a coś poszło nie tak .
Ona chce, żeby wszystko zostało tak jak dotychczas.
Czuła się komfortowo i pewnie w sytuacji osoby, która (pozornie) rozdawała karty. Miała jego i jednocześnie Ciebie Dodo. Dodatkowo to jeszcze Ty zabiegałeś o nią, starałeś się, prosiłeś, cała ta atencja robiła jej wspaniale.
Teraz tego nie ma, stąd ta dezorientacja i poczucie dyskomfortu.
Nie sądzę, żeby ona chciała z powrotem Ciebie, dla Ciebie samego. Ona chce emocji, jakich dostarczałeś jej swoimi wysiłkami.
Mógł się pojawić bilans zysków i strat. Boczniak jest osobą bardzo nieporadną życiowo. Nie umie wiele zrobić przy sobie. Głównie jest czekanie do weekendu i melanż. Może docierać do niej że jest kolejną z jego panienek.
Także ona może i teraz walczy ze swoimi myślami. Niech walczy, teraz czas na nią. Mną się nikt nie przejmował jak podnosiłem się z dna emocjonalnego.
Rozrabiaka dzięki wielkie za informację, przynajmniej wiem co mnie może czekać w przyszłości! Bo jak wcześniej pisałem, nasze jż są bardzo podobne... Faktycznie Twoja nieźle kombinuje, sprawdza - stara się kontrolować, ale niestety to już nie ten czas... 3maj się Stary i moje pytania już nie aktualne - wszystko już wiem
89 2020-12-03 15:12:31 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-12-03 15:14:35)
Rozrabiaka dzięki wielkie za informację, przynajmniej wiem co mnie może czekać w przyszłości! Bo jak wcześniej pisałem, nasze jż są bardzo podobne... Faktycznie Twoja nieźle kombinuje, sprawdza - stara się kontrolować, ale niestety to już nie ten czas... 3maj się Stary i moje pytania już nie aktualne - wszystko już wiem
Twoja to Artiii może nie zdążyć z tą troską o Ciebie ,a tak Cię lubi,trochą teraz knuje bada i sprawdza w co się bawić z boczniakiem i jest w odlocie wirtualnym,może nie zauważyć że się rozwiodła ,ale o kasę to będzie walczyć na pewno to zauważy .
Artiii napisał/a:Rozrabiaka dzięki wielkie za informację, przynajmniej wiem co mnie może czekać w przyszłości! Bo jak wcześniej pisałem, nasze jż są bardzo podobne... Faktycznie Twoja nieźle kombinuje, sprawdza - stara się kontrolować, ale niestety to już nie ten czas... 3maj się Stary i moje pytania już nie aktualne - wszystko już wiem
Twoja to Artiii może nie zdążyć z tą troską o Ciebie ,a tak Cię lubi,trochą teraz knuje bada i sprawdza w co się bawić z boczniakiem i jest w odlocie wirtualnym,może nie zauważyć że się rozwiodła
,ale o kasę to będzie walczyć na pewno to zauważy .
Paslawek moja jż to mnie teraz wręcz nienawidzi, jestem w jej oczach najgorszym złem! Zaczynam się do tego powoli przyzwyczajać - dzięki temu, staje się coraz silniejszy!!! Uświadomiło mnie to przynajmniej w jednym, nie chce być z takim kimś! Kiedyś były jeszcze jakieś przebłyski, a teraz kompletnie nic.
Co do podziału majątku - lekko się zdziwi, na pewno będzie zła ja osa - możliwe, że nawet na chwile przetrzeźwieje... lecz nic to już nie zmieni!
U mnie na szczęście aż takiej walki nie ma. Dogadaliśmy się co do podziału i liczę, że zostanie to tak niebawem podpisane. Gdy ostatnio prosiłem by potwierdziła czy dany termin na wizytę u notariusza jej pasuję to tylko kiwała głową, zero słów i zły w oczach. Jej się wydawało, że ja tak będę rzucał słowa na wiatr, a ona będzie gwizdać dalej.
Dzisiaj naszła mnie taka myśl, że ta moja Gwiazda to jest jak typowy alkoholik, który ruszy w cug (miała ojca alkoholika więc pewne wzorce powiela). Jej się wydaje, że pobaluje trochę, wyszumi się i wróci jakby nigdy nic i powie przepraszam, zrozumiałam swój błąd i po sprawie. A tu tak łatwo już nie będzie.
Myślę, że coś się musiała wydarzyć tam grubszego e rozumowaniu tego co się wydarzyło bo wróciła na terapię DDA (która już raz przechodziła), współpracuje z psychologiem i psychiatrą także są akcje okiełznania tej burzy emocjonalnej. Gdyby wiązała życie z boczniakiem (który nie potrzebuje jej takiej ułożonej i ogarniętej) to by się nie naprawiała bo przecież on ją taką akceptuje w 100%. Do tego ma z kim wypić w weekend...
Cały ten czas, który sobie daliśmy gdy się wyprowadziłem został dwojako przepracowany. U mnie zaprocentował, że poszedłem już w swoją stronę z dzieckiem pod pachą, nie oglądając się za siebie. Wyznaczając drobne cele na przyszłość, ale już sam, a ona została w tym szambie wielkich uczuć do boczniaka, które chyba zaczynają pryskać. Spodziewam się jeszcze wielu zaczepek i zagrywek z jej strony,którymi będzie próbowała wybadać czy jest jeszcze furtka u mnie, którą może wejść.
Na szczęście wszystkie klucze już pogubiłem i są nowe zamki
Rozrabiako, zaglądasz tu jeszcze? przeczytałam Twój wątek i zastanawiam się - co u Ciebie słychać?
Brak aktualizacji może wskazywać na to, że ułożyło się z grubsza po jego myśli, więc zostawił i wątek za sobą. Choć różnie bywa.